Daleko, a jednak blisko - Lucy Carter - ebook

Daleko, a jednak blisko ebook

Lucy Carter

2,1

Opis

Samantha Adams
Jestem psychologiem. Mam za sobą trudne dzieciństwo. W wieku osiemnastu lat przeprowadziłam się do Nowego Jorku. To był najwyższy czas, aby rozpocząć nowe życie. Pracowałam w małej przychodni, jednak kiedy dostałam ofertę pracy dla armii Stanów Zjednoczonych, moje życie zmieniło się na zawsze...

Dennis Michael
Jestem porucznikiem. Pochodzę z Karoliny Północnej. Od sześciu miesięcy przebywam na misji w Syrii.
Moje życie skomplikowało się po śmierci żony. Samotnie wychowuję sześcioletniego syna Kendricka.
Podczas jednej rozmowy przez internet nawiązuję niezwykłą więź z piękną i seksowną kobietą. Była tym, czego dokładnie potrzebowałem, ale nie chciałem. Stałem się mężczyzną, którego serce skamieniało po śmierci ukochanej.
Czy los specjalnie postawił tę kobietę na mojej drodze, abym ponownie uwierzył w miłość i dał sobie szansę na uczucie?

"Daleko, a jednak blisko" to romans, opisujący historię miłości Samanthy i Dennisa, którzy poznają się przez internet, a potem spotykają w prawdziwym życiu za pomocą dziwnych zbiegów okoliczności.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 432

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
2,1 (11 ocen)
0
1
2
5
3
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
AgaCz88

Z braku laku…

Z reguły nie pisze recenzji ale zdarzają się wyjątki i to jest taki wyjątek. Wylewajac swoje zalety pojawia się SPOILERY! Po 1. jeżeli tą książkę czytal jakiś redaktor to ja byn go zwolniła. Sorry ale w książce jest sporo powtórzeń, błędów logicznych (niektóre linijki czytałam po kilka razy żeby cos zrozumiec) i innych rozjadow że to szok. 2. sorry ale jak się nie zna tematu (funkcjonowanie wojska) to nie ruszą się tematu. Jestem córka wojskowego, moja siostra również służy w wojsku i akurat sama się szykuje na misje także wiem od kuchni jak to wygląda. Zresztą wystarczy obejrzeć jakiś film wojskowy żeby zapoznać się z tematem. Tutaj tego zabrakło. Propozycja pracy przez maila, brak rekrutacji, wystarczy tylko podpisać dokumenty?? Sorry ale to kpina!! Jest cały proces który trwa ok 6 miesięcy!! A sama baza w Syrii? Myślicie że wojskowi w środku wojny od tak korzystaja z internetu czy telefonu?? Hahah dobry żart! Sesja psychologiczna w świetlicy? Nawet laik wie że to się dzieje za zamkn...
70
Sasanka48

Nie polecam

Sam temat na książkę ciekawy , niestety całość napisana tak jakby pisało to dziecko. Ciężko.sie czyta...ogólnie nie polecam...
30
Daga_87

Dobrze spędzony czas

Autorka pociągnęła fabułę tak, że wszyscy bohaterowie byli "po coś", mieli swoją "funkcję". Sploty wydarzeń sprawiały, że nie raz chciałam potrząsnąć Samanthą. Czasami pomiędzy bohaterami  brakowało tylko szczerej rozmowy, a niedomówienia by zniknęły. Ta dwójka była sobie przeznaczona, niejednokrotnie autorka nam to udowodniła. Ich drogi cały czas się splatały. 
10
MegiJot87

Całkiem niezła

Przeczytałam tylko kilkadziesiąt stron, niestety wszystko wydaje się strasznie drętwe. Sztuczne dialogi, brak wyczuwalnych uczuć. Fajny temat i koncept ale moje odczucia przy czytaniu porównywalne były do tych przy czytaniu książki telefonicznej.
10
Natalia_90p

Nie polecam

Książka totalnie nie, dla mnie. Od pierwszej strony czułam, że,to nie, to. I dałam sobie spokój
00

Popularność



Podobne


Była późna piątkowa noc, a może wczesny sobotni poranek, nie wiedziałem. Leżałem na pryczy i gapiłem się w sufit.

Przez ostatnie tygodnie ignorowałem Sam, zachowywałem się w stosunku do niej jak dupek. Powód? Nie potrafiłem znieść myśli o jej wyjeździe. Jeśli się od niej dystansuję i pozostawię wszystko, co razem przeżyliśmy, daleko za sobą, wówczas będzie mi łatwiej, kiedy ona wyjedzie. Tak cholernie mocno ją kochałem i myśl, że już wkrótce nasze drogi się rozejdą, bardzo mnie dobijała. Do tego miałem poczucie winy, że to przeze mnie James został ranny. To ja miałem mieć wtedy patrol, a on mnie zastąpił. Chciałem być z nią, zamiast wykonywać swoje obowiązki. O ataku na Jamesa i chłopaków nie potrafiłem wydusić ani słowa. 

Przerzuciłem nogi przez krawędź łóżka z myślą, że mała poranna przebieżka trochę rozjaśni mój umysł. Nie mogłem przebywać sam w towarzystwie swoich myśli, więc wyciągnąłem spodnie od dresu i wyszedłem po cichu, by nie obudzić chłopaków.

Biegłem, dopóki przestałem widzieć przed oczami wykrwawiającego się kumpla. Pędziłem przed siebie do momentu, aż mięśnie nie zaczęły mnie palić żywym ogniem, płuca boleć, a serce walić jak szalone.

Kiedy wróciłem do bazy, wziąłem prysznic, zastanawiając się, czy nie poprosić któregoś z chłopaków o zastępstwo na patrolu, lecz myśl, że miałbym tu siedzieć w ciszy, była przerażająca.

Ubrałem się w mundur i wyszedłem na odprawę. Gdy pojawiłem się na świetlicy, nie odezwałem się do nikogo słowem. Byłem pewien, że mój paskudny nastrój udzielił się każdemu.

Dzisiaj nie było pogawędek, każdy patrzył na mnie spode łba. Nawet Adam nie próbował mnie dziś raczyć swoimi mądrościami, zostawił w spokoju pośród własnych myśli, co w zasadzie było miłe, ale mogło okazać się tragiczne w skutkach.

Zerwałem się z miejsca i wyszedłem na patrol, nie czekając na chłopaków. Patrolowałem okolice na autopilocie, a myślami błądziłem gdzieś indziej, z dala od tego zapyziałego miejsca, zupełnie nie zwracając uwagi na to, co się dzieje.

Po kilku godzinach wróciliśmy do bazy. Wszedłem do środka jako ostatni i oparłem się o ścianę, zdejmując hełm. Stałem tam długo, aż w końcu zakląłem i rzuciłem hełmem, który trzymałem w ręce.

Nie patrzyłem, gdzie rzucam i skończyło się na tym, że rozbiłem lampę na milion kawałków.

Ponownie zakląłem i bezsilnie opuściłem głowę. Nagle poczułem na ramieniu czyjąś dłoń i nie musiałem zgadywać, do kogo należała.

– Chyba potrzebujesz odpoczynku...

– Cholerna zasadzka. To ja powinienem tam być. To ja powinienem zostać rannym, nie James.  

   Jason westchnął i popchnął mnie w stronę pokoju Samanthy. 

– Nie, to nie ty powinieneś być. A teraz chodź, musisz pogadać z Sam.

Ruszyłem korytarzem z niechęcią. Pokręciłem głową, ale nie odezwałem się słowem. Nie potrzebowałem żadnej terapii.

Samantha

Gdy się obudziłam, słońce zaglądało przez okno. Leżąc w łóżku, zastanawiałam się, dlaczego Dennis mnie ignoruje. W ciągu paru ostatnich tygodni ledwie go widywałam. Zajęć mi nie brakowało, właściwie to widziałam go tylko wtedy, kiedy podawano nam posiłki. Nie odzywaliśmy się do siebie ani jednym słowem. Ale był dużym chłopcem, więc prędzej czy później musiało mu przejść.

Chciałam powstrzymać swoje błądzące myśli, więc wstałam z łóżka i pomaszerowałam do kuchni. Gdy stałam i patrzyłam, jak kawa kapie do dzbanka, otworzyły się drzwi od patio i do środka wkroczył Dennis.

Był zlany potem. Spoglądałam, jak odchodzi. Nawet nie zwrócił uwagi, że tutaj jestem.

Wyszłam z kuchni cała poirytowana i krzyknęłam do niego: 

– Nie możesz się, kurwa, ode mnie odwracać? Powiedz mi prosto w oczy, że te wszystkie gesty nic dla ciebie nie znaczyły?! Wykrzycz mi, że jestem cholernie naiwna, bo się w tobie, kurwa, zakochałam!

Zatrzymał się i odwrócił do mnie. Położył mi dłoń na policzku i spojrzał w oczy. 

– Nie zamierzam z tobą rozmawiać.

– Och doprawdy? – Cofnęłam się, uniosłam ręce i chciałam odejść, gdy powiedział:

– Chciałbym cię nienawidzić... – Na jego ustach pojawił się niepewny uśmiech, a w oczach czaił się żal. – Chcę cię nienawidzić. Próbuję to robić. Byłoby o wiele łatwiej, gdybym cię nienawidził. Czasem myślę, że cię… – Odwrócił się na pięcie i wrócił do kwatery chłopaków, nie kończąc swoich słów.

Dennis doprowadzał mnie do szału. Postanowiłam, że do czasu mojego wyjazdu najlepiej będzie, jeśli będę trzymała się od niego z daleka.

Wyszłam z łazienki i zauważyłam rozbite kawałki szkła na podłodze. Ostrożnie przechodząc przez korytarz, zauważyłam Dennisa z Jasonem. Przystanąłem z nadzieją, że usłyszę, o czym rozmawiają, kiedy Dennis podniósł wzrok, jakby wyczuł, że jestem blisko. 

– Hej, Sam! – zagadnął Jason. 

– Cześć! – odpowiedziałam z wymuszonym uśmiechem.

Chłopak spojrzał na mnie i lekko się uśmiechnął. Minęłam go i chciałam wrócić do pokoju, gdy usłyszałam:

– Sam, musisz przeprowadzić nieplanowaną terapię. – Odwróciłam się, a on pchnął Dennisa w moim kierunku.

Stałam i patrzyłam na niego. Sprawiał wrażenie zmęczonego. Jego piękne oczy były załzawione. Podszedł do mnie i zamrugał nimi. Cofnęłam się, ponieważ byłam na niego wkurwiona. 

– Jestem już taki zmęczony… – jęknął Dennis. Pokiwałam głową, chociaż nie miałam pojęcia, o czym mówi. Spojrzałam na oddalającego się Jasona. 

– Chodźmy – powiedziałam ze smutkiem w głosie.