Czystki etniczne  w Palestynie - Ilan Pappe - ebook

Czystki etniczne w Palestynie ebook

Pappé Ilan

4,7

Opis

 

W Czystce etnicznej w Palestynie Ilan Pappe sięga do wydarzenia, bez którego nie można zrozumieć genezy izraelskiej okupacji Palestyny, a także charakteru najdłuższego konfliktu na Bliskim Wschodzie. Izraelski historyk pisze o Nakbie, brutalnej czystce etnicznej na 800 tys. ludzi, która stała się fundamentem państwa Izrael. Rozpoczęta przez bojówki syjonistyczne na początku 1948, pół roku przed proklamowaniem państwa żydowskiego i wybuchem wojny izraelsko-arabskiej, przez wiele dekad była wydarzeniem zapomnianym i nieobecnym w oficjalnej historiografii Bliskiego Wschodu. Bazując na bogatej dokumentacji, oraz świadectwach oprawców i ocalonych, Pappe rekonstruuje kolejne etapy czystek. Od pierwszych pomysłów „transferu” rdzennej ludności i budowy czystego etnicznie państwa, które rozwijały się w ruchu syjonistycznym już w latach 30. XX wieku, przez przygotowanie masowych wypędzeń w ramach planu Dalet, czemu patronował sam Dawid Ben Gurion, aż po jego konsekwentne wykonanie przez zniszczenie ponad 400 palestyńskich miast i wsi. Autor pisze o terrorze, masakrach, torturach, grabieżach i gwałtach, ostatecznie obalając mit pokojowych początków Izraela. Dowodzi też, że izraelska polityka czystek etnicznych nie zakończyła się w 1949 r. i, w zmienionych formach, trwa do dziś. Jednocześnie izraelski historyk przywraca pamięć o kraju, który został wymazany z kart historii, opisuje bohaterski opór jego mieszkańców i składa hołd jego mieszkańcom, którzy nigdy nie pogodzili się z utratą swojego miejsca na Ziemi.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 502

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,7 (11 ocen)
8
3
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Magda_lom

Nie oderwiesz się od lektury

Ilan Pappé powalił mnie na kolana swoim warsztatem - metodycznością, uporządkowaniem, solidnym podejściem do bibliografii i przypisów. To naprawdę świetnie udokumentowany reportaż, do którego pod względem formalnym nie można się przyczepić. Autor skupia się na Nakbie - ogromnych czystkach etnicznych z 1948 roku, ale dowodzi, że ta zbrodnia przeciwko ludzkości nigdy tak naprawdę się nie skończyła i domaga się ukarania jej sprawców zgodnie z obowiązującym prawem międzynarodowym. Reportaż zdecydowanie warty uwagi!
40
pdefiance

Nie oderwiesz się od lektury

nie mam wiedzy i kompetencji, by ocenić, czy wszystko jest prawdą i zostało przedstawione obiektywnie, ale tutaj, w odróżnieniu od wielu publikacji, chociaż mam szansę to sprawdzić - są przypisy, źródła, podpisane mapy. to, co powinno być standardem, ostatnio staje się rzadkością, więc doceniam pracę autora i wydawcy podwójnie. chciałabym przeczytać tę książkę w spokojniejszym czasie, ale może właśnie teraz powinno się o niej mówić najwięcej. Pappe dokładnie przedstawia przebieg wydarzeń, które zapoczątkowały to, czego owoce Izrael i Palestyna zbierają do teraz. zebrał zeznania świadków, materiały z dzienników i oficjalnych dokumentów, by przedstawić czystkę, wygnanie, ludobójstwo, wypędzenie - nazwijmy to jak chcemy, każde słowo pasuje - Palestyńczyków z ich ziem, gdy cały świat, na czele z Wielką Brytanią i ONZ, rozkładał ręce i robił wszystko, by nie brać za to odpowiedzialności. bardzo podoba mi się porównanie wydarzeń z 1948 roku do ludobójstwa w Serbii, które było bliźniaczo pod...
20
Book1brained

Nie oderwiesz się od lektury

Świetna jako początek poszerzania wiedzy o konflikcie izraelsko - palestyńskim. Bardzo otwiera oczy i pokazuje jak jesteśmy karmieni propagandą i jak bardzo narzuca się nam, kto jest tym dobrym, a kto złym. A wystarczy poznać historię i samemu wyciągnąć wnioski. Bardzo polecam.
10
Mooniak8

Nie oderwiesz się od lektury

Mocne, wstrząsające, obowiązkowe. Czytałam tę książkę chyba przez trzy miesiące, bo musiałam sobie dawkować, tak bardzo bolesna jest to lektura. Ale potrzebna.
00
general3000

Nie oderwiesz się od lektury

mega
00

Popularność




Tytuł oryginału:

The Ethnic Cleansing of Palestine

Redaktor serii:

Przemysław Wielgosz

Redakcja:

Stefan Zgliczyński

Tłumaczenie:

Anna Sak

Konsultacja językowa:

Hanna Jankowska

Okładka i skład:

Krzysztof Ignasiak / bekarty.pl

Na okładce wykorzystano fragment zdjęcia przedstawiającego mieszkańców wsi Safurija uciekających po zburzeniu ich domów (UNRWA)

Wydawca dziękuje Stowarzyszeniu Społeczno-Kulturalnemu Palestyńczyków w Polsce za pomoc w pracy nad książką

© Instytut Wydawniczy Książka i Prasa 2017

© Ilan Pappé 2006

First published in the United Kingdom by Oneworld Publications

Pierwsze wydanie: Oneworld Publications, Wielka Brytania

ISBN 978-83-65304-38-4

Instytut Wydawniczy Książka i Prasa

ul. Twarda 60, 00-818 Warszawa

tel. 22-624-17-27

[email protected]

www.monde-diplomatique.pl

Skład wersji elektronicznej:Marcin Kapusta

konwersja.virtualo.pl

Podziękowania

Przez lata omawiałem temat tej książki z wieloma przyjaciółmi – wszyscy oni w taki czy inny sposób przyczynili się do jej powstania, udzielając mi zachęty i wsparcia; wielu służyło mi też dokumentami, świadectwami i dowodami. Tych osób było tak wiele, że nie odważyłbym się sporządzić listy, jednak pragnę złożyć im zbiorowe podziękowanie. Materiały wojskowe zebrał Oszri Neta-Aw i dziękuję mu za wykonanie tego zadania, jak się później okazało bardzo trudnego, nie tylko ze względu na ogrom materiału, lecz także mroczną atmosferę polityczną.

Uri Davis, Nur Masalha i Charles Smith czytali maszynopis i mam nadzieję, że efekt końcowy przynajmniej w części odzwierciedla ich sumienną pracę. Nie trzeba dodawać, że ostateczna wersja jest moja i tylko ja jestem za nią odpowiedzialny. Niemniej wiele im zawdzięczam i pragnę gorąco podziękować za współpracę.

Walid Chalidi i Anton Szamas, którzy czytali maszynopis, służyli mi moralnym wsparciem i dodawali sił, dzięki czemu pisanie tej książki nabrało wartości i sensu jeszcze przed publikacją.

Mój serdeczny stary przyjaciel Dick Bruggerman, jak zawsze, pieczołowicie i drobiazgowo zajął się redakcją tekstu. Bez niego projekt nie zostałby ukończony.

Novin Doostdar, Drummond Moir, Kate Kirkpatrick i przede wszystkim Juliet Mabey z oficyny Oneworld poświęcili tej książce mnóstwo czasu i nieprzespanych nocy. Mam nadzieję, że ostateczny efekt jest dobrą nagrodą za ich ogromne wysiłki.

Rewital, Ido i Jonatan jak zwykle odcierpieli swoje w związku z tym, że mąż i ojciec nie wybrał na przedmiot swojej specjalizacji, hobby i obsesję jakiegoś dalekiego kraju w zamierzchłej przeszłości. Ta książka jest jeszcze jedną próbą wyjaśnienia im, tak jak wszystkim innym, dlaczego nasz ukochany kraj jest zrujnowany, pozbawiony nadziei, targany nienawiścią i splamiony krwią.

Wreszcie, książka formalnie nie jest dedykowana nikomu, ale została napisana w pierwszej kolejności dla palestyńskich ofiar czystki etnicznej w roku 1948. Wiele z nich to przyjaciele i druhowie, wielu innych pozostaje dla mnie bezimiennych, jednak od momentu gdy dowiedziałem się o Nakbie, noszę ze sobą ich cierpienie, ich utratę i nadzieje. Dopiero gdy będą mogli wrócić, poczuję, że ten rozdział katastrofy znalazł zakończenie, którego wszyscy pragniemy i które pozwoli nam wszystkim żyć w Palestynie w pokoju i harmonii.

Wstęp /Czerwony dom

Nie opłakujemy pożegnaniaNie mamy czasu ni łezNie pojmujemy chwili pożegnaniaBo to PożegnanieI nic nam nie zostało prócz łez

Taha Muhammad Ali (1988), uchodźca z wioski Saffurijja

Jestem za przymusowym transferem. Nie widzę w tym nic niemoralnego.

Dawid Ben Gurion do kierownictwa Agencji Żydowskiej, czerwiec 1938 r.1

„Czerwony Dom” był typowym wczesnym telawiwskim budynkiem, chlubą żydowskich budowniczych i rzemieślników, którzy pracowali nad nim w pocie czoła w latach 20. XX w. Został zaprojektowany jako główna siedziba lokalnej rady robotniczej i pozostał nią do jesieni 1947 r., kiedy to stał się kwaterą główną Hagany, głównej syjonistycznej tajnej organizacji militarnej w Palestynie. Usytuowany przy nadmorskiej ulicy Jarkon w północnej części Tel Awiwu, gmach był jeszcze jedną ozdobą pierwszego „hebrajskiego” miasta nad Morzem Śródziemnym, „Białego Miasta”, jak z tkliwością nazywali je tamtejsi intelektualiści. Wtedy jeszcze nieskazitelna biel budynków sprawiała, że całe miasto skąpane było w tym lśniącym blasku tak charakterystycznym dla śródziemnomorskich miast portowych tamtego okresu. Było wytchnieniem dla zmęczonych oczu, eleganckim połączeniem motywów bauhausowskich i rodzimej palestyńskiej architektury, określanym jako lewantyńskie, w jak najbardziej pozytywnym sensie tego słowa. Taki był też Czerwony Dom, o prostej, kanciastej bryle ozdobionej od frontu łukami, obramowującymi wejście i podpierającymi balkony na dwóch wyższych kondygnacjach. Przymiotnik „czerwony” w nazwie zawdzięczał skojarzeniom z ruchem robotniczym bądź też bladoróżowemu odcieniowi, jakiego nabierał o zachodzie słońca2. Bardziej stosowne byłoby to pierwsze, bo kiedy w latach 70. ub. w. ulokowano tam główne biuro ruchu kibucowego, nadal kojarzono to miejsce z syjonistyczną wersją socjalizmu. Budynki takie jak ten, ważne historyczne pozostałości okresu mandatowego, skłoniły w 2003 r. UNESCO do wpisania Tel Awiwu na Listę Światowego Dziedzictwa.

Dziś Czerwonego Domu już nie ma, bo w ramach unowocześniania miasta zrównano ten architektoniczny relikt przeszłości z ziemią, żeby zrobić miejsce pod parking przy nowym hotelu Sheraton. Tak więc nawet na tej ulicy nie zostało śladu po „Białym Mieście”, które z wolna przemieniło się w olbrzymią, zanieczyszczoną, ekstrawagancką metropolię, jaką jest współczesny Tel Awiw.

W tym budynku, w chłodne środowe popołudnie 10 marca 1948 r., 11-osobowy zespół doświadczonych przywódców syjonistycznych i młodych żydowskich oficerów nadał ostateczny szlif planowi „oczyszczenia etnicznego” Palestyny. Jeszcze tego samego wieczoru wydano jednostkom w terenie rozkazy przygotowania się do planowego wysiedlenia Palestyńczyków z rozległych obszarów kraju3. W rozkazach wypunktowano dokładnie metody, które należało stosować przy przymusowych eksmisjach ludności: szeroko zakrojone zastraszanie; oblężenie oraz bombardowania wsi i większych skupisk ludności; podpalanie domów, innych nieruchomości i dóbr ruchomych; wydalenia; wyburzanie i wreszcie zakładanie min w gruzowiskach, aby uniemożliwić wypędzonym mieszkańcom powrót. Każda jednostka dostała osobną listę miejscowości oraz dzielnic przeznaczonych do likwidacji zgodnie z odgórnym planem. Opatrzony kryptonimem „D” (po hebrajsku Dalet), plan był czwartą i ostateczną wersją bardziej ogólnych planów, w których nakreślono los, jaki syjoniści zamierzali zgotować Palestynie i co za tym idzie, jej rodzimej ludności. Poprzednie trzy projekty mówiły jedynie ogólnikowo o pomysłach przywódców syjonistycznych na to, co zrobić z obecnością tak wielu Palestyńczyków na ziemi, której żydowski ruch narodowy chciał tylko i wyłącznie dla siebie. W czwartej, ostatniej wersji dokumentu wyrażono to jasno i jednoznacznie: Palestyńczycy muszą odejść4. Jak ujął to Symcha Flapan, jeden z pierwszych historyków, którzy dostrzegli wagę tego planu: „Kampania zbrojna przeciwko Arabom, w tym podbój i niszczenie obszarów wiejskich, została rozrysowana przez Haganę w planie Dalet”5. W istocie plan zakładał zniszczenie zarówno wiejskich, jak i miejskich obszarów Palestyny.

Jak postaram się wykazać w pierwszych rozdziałach tej książki, plan ten był zarazem nieuniknioną konsekwencją syjonistycznej ideologii, propagującej ideę Palestyny tylko dla Żydów, i reakcją na rozwój wydarzeń na miejscu, kiedy brytyjski rząd zdecydował o zakończeniu mandatu. Starcia z lokalnymi palestyńskimi ugrupowaniami posłużyły za idealny kontekst i pretekst dla urzeczywistnienia ideologicznej wizji Palestyny bez Palestyńczyków. Polityka syjonistyczna na początku opierała się na akcjach odwetowych przeciwko palestyńskim atakom w lutym 1947 r., a w inicjatywę oczyszczenia kraju z niepożądanych elementów etnicznych przerodziła się w marcu 1948 r.6

Gdy decyzja zapadła, realizacja zadania potrwała 6 miesięcy. W chwili, gdy uznano je za wykonane, wysiedlona została ponad połowa rdzennej ludności Palestyny – blisko 800 tys. ludzi – zniszczono 531 wsi i usunięto mieszkańców 11 obszarów miejskich. Plan uzgodniony 10 marca 1948 r., a także, przede wszystkim, jego systematyczna implementacja w kolejnych miesiącach, były podręcznikowym przykładem czystek etnicznych o charakterze zorganizowanym i przymusowym, uznawanych obecnie przez prawo międzynarodowe za zbrodnię przeciwko ludzkości.

Po Holokauście ukrycie zbrodni przeciwko ludzkości o szerokim zasięgu stało się prawie niemożliwe. Nasz współczesny świat, oparty na komunikacji, szczególnie od rozkwitu mediów elektronicznych nie pozwala więcej skrywać katastrof spowodowanych przez człowieka przed wzrokiem opinii publicznej, ani się ich wypierać. Pomimo tego jedna z takich zbrodni została wymazana niemal doszczętnie z globalnej pamięci zbiorowej: wysiedlenie Palestyńczyków przez Izrael w 1948 r. To najbardziej brzemienne w skutki wydarzenie w najnowszej historii palestyńskiej ziemi jest do dziś przedmiotem gorliwych zaprzeczeń i nie zostało nawet uznane za fakt historyczny, a już z pewnością nie za zbrodnię, z którą trzeba się zmierzyć w wymiarze zarówno politycznym, jak i moralnym.

Czystka etniczna to zbrodnia przeciw ludzkości, a jej sprawców uważa się obecnie za zbrodniarzy, których należy stawiać przed specjalnymi trybunałami. Może być trudno zdecydować, jak określać lub też traktować, z prawnego punktu widzenia, inicjatorów i sprawców czystek etnicznych w Palestynie w 1948 r., możliwe jest jednak zrekonstruowanie ich zbrodni i wypracowanie zarówno trafniejszego od dotychczasowych opisu historiograficznego, jak również uczciwszej postawy moralnej.

Znamy nazwiska osób, które siedziały w pokoju na najwyższym piętrze Czerwonego Domu, pod utrzymanymi w marksistowskiej stylistyce plakatami ze sloganami typu „Towarzysze broni” i „Żelazna pięść” oraz wizerunkami „nowych” Żydów – muskularnych, krzepkich, opalonych – mierzących z karabinów zza umocnień w „dzielnej walce” z „wrogimi arabskimi intruzami”. Znamy też nazwiska dowódców wojskowych, którzy wcielali rozkazy w czyn. Są to same znajome postacie z panteonu izraelskiego heroizmu7. Jeszcze do niedawna wiele z nich odgrywało znaczącą rolę w izraelskiej polityce i społeczeństwie; obecnie większość z nich już odeszła.

Dla Palestyńczyków, jak również dla każdego, kto nie dał wiary syjonistycznej narracji, długo zanim zasiadłem do pisania tej książki było jasne, że ludzie ci dopuścili się zbrodni, ale uniknęli sprawiedliwości i prawdopodobnie nigdy nie zostaną postawieni przed sądem. Obok traumy, najbardziej bolesne pozostaje dla Palestyńczyków to, że przestępstwo, jakiego dopuścili się ci ludzie, tak skrzętnie się skrywa, a cierpienie Palestyńczyków tak jawnie ignoruje od 1948 r.

Mniej więcej 30 lat temu ci, którzy przeżyli czystki etniczne w Palestynie zaczęli rekonstruować obraz historyczny, który oficjalna izraelska narracja o 1948 r. próbowała ze wszystkich sił ukryć i zafałszować. Spreparowana przez izraelskich historiografów opowieść mówiła o masowym „dobrowolnym transferze” setek tysięcy Palestyńczyków, którzy postanowili chwilowo opuścić swoje domy i wsie, żeby utorować drogę nadciągającym arabskim armiom żądnym unicestwienia młodziutkiego państwa żydowskiego. Gromadząc wspomnienia świadków i dokumenty związane z tym, co spotkało ich naród, palestyńscy historycy – wśród nich przede wszystkim Walid Chalidi – zdołali w latach 70. ub. w. odtworzyć znaczną część obrazu, który Izrael usiłował wymazać. Szybko jednak zostali zepchnięci w cień przez publikacje, takie jak Genesis 1948 Dana Kurzmana, która ukazała się w 1970 r. i ponownie w 1992 r. (tym razem z przedmową jednego z wykonawców czystki etnicznej w Palestynie, Icchaka Rabina, ówczesnego premiera Izraela). Byli niemniej również tacy, którzy zamanifestowali poparcie dla palestyńskich dążeń, jak choćby Michael Palumbo, który w opublikowanej w 1987 r. książce The Palestinian Catastrophe poświadczył zasadność palestyńskiej wersji wydarzeń z 1948 r., z pomocą dokumentów ONZ oraz wywiadów z palestyńskimi uchodźcami i wysiedleńcami, którzy zachowali upiornie żywe wspomnienia tego, przez co przeszli podczas Nakby8.

Byliśmy bliscy politycznego przełomu w batalii o pamięć w Palestynie wraz z pojawieniem się w Izraelu w latach 80. nurtu „nowej historii”. Była to podjęta przez grupkę izraelskich historyków próba zrewidowania syjonistycznej opowieści o wojnie 1948 r.9 Należałem do nich. Jednak jako Nowi Historycy nigdy nie przyczyniliśmy się w znaczącym stopniu do walki z negowaniem Nakby, ponieważ pomijaliśmy kwestię czystek etnicznych i w sposób typowy dla historyków-dyplomatów skupiliśmy się na detalach. Mimo to, głównie przy użyciu izraelskich archiwów wojskowych, rewizjonistycznym izraelskim historykom udało się wykazać, jak fałszywe i absurdalne było oficjalne twierdzenie o tym, że Palestyńczycy opuścili swoje domy „z własnej inicjatywy”. Zdołaliśmy potwierdzić wiele przypadków masowych wysiedleń ze wsi i miasteczek, i ujawniliśmy, że wojska żydowskie dopuściły się wielu okropności, także masakr.

Jednym z najbardziej znanych autorów piszących na ten temat był izraelski historyk Benny Morris10. Ponieważ opierał się wyłącznie na dokumentach z izraelskich archiwów wojskowych, uzyskał bardzo fragmentaryczny obraz tego, co się naprawdę wydarzyło w terenie. To jednak wystarczyło, aby część z jego izraelskich czytelników uświadomiła sobie, że „dobrowolna ucieczka” Palestyńczyków stanowiła mit, a wykreowany przez Izrael obraz narodu, który w 1948 stoczył „moralną” wojnę z „prymitywnym” i wrogim światem arabskim był mocno zniekształcony i może już wtedy nie do obronienia.

Obraz nakreślony przez Morrisa był niepełny, ponieważ autor z góry założył, że znalezione w archiwach izraelskie raporty wojskowe zawierają samą prawdę, a niekiedy wręcz prawdę absolutną. W rezultacie Morris zignorował takie nieludzkie czyny jak zatrucie wodociągów w Akce zarazkami tyfusu, liczne przykłady gwałtów i dziesiątki dokonanych przez Żydów masakr. Twierdził poza tym – mylnie – że przed 15 maja 1948 r. nie było wymuszonych eksmisji11. Palestyńskie źródła ukazują wyraźnie, jak na wiele miesięcy przed wkroczeniem arabskich wojsk do Palestyny i w czasie, kiedy Brytyjczycy wciąż odpowiadali za porządek publiczny w kraju – tzn. przed 15 maja – siły żydowskie zdołały wysiedlić pod przymusem blisko ćwierć miliona Palestyńczyków12. Gdyby Morris i inni wykorzystali źródła arabskie albo zwrócili się bezpośrednio do świadków tamtych wydarzeń, prawdopodobnie zyskaliby lepsze pojęcie o metodycznym, planowym charakterze wysiedlenia Palestyńczyków w 1948 r. i przedstawili bliższy prawdzie opis ogromu zbrodni popełnionych przez izraelskich żołnierzy.

Istniała – i nadal istnieje – potrzeba, zarówno historyczna, jak i polityczna, wyjścia poza opisy takie jak ten, który znajdujemy u Morrisa, nie tylko po to, aby uzupełnić tamten obraz (a właściwie odmalować jego drugą połowę), lecz także – co znacznie istotniejsze – dlatego, że inaczej nie dojdziemy do pełnego zrozumienia źródeł współczesnego konfliktu izraelsko-palestyńskiego. Nade wszystko jednak mamy moralny obowiązek kontynuować walkę z zacieraniem tej zbrodni. Dążenie do wyjścia poza dotychczasowe ramy zostało już zapoczątkowane przez innych. Najważniejszą pracą, jakiej można się było spodziewać, biorąc pod uwagę jego wcześniejsze istotne przyczynki do walki z kłamstwem, była pionierska książka Walida Chalidi All That Remains. Jest to swoista encyklopedia zniszczonych wsi, która nadal pozostaje zasadniczym drogowskazem dla każdego, kto pragnie pojąć ogrom katastrofy z 1948 r.13

Można by sądzić, że część historii ujawniona do tej pory powinna nasunąć kłopotliwe pytania. Jednak dyskurs „nowych historyków” i najnowszy wkład palestyńskich historiografów nie przebiły się do sfery publicznego sumienia ani działania. W tej książce chcę zbadać zarówno mechanizm czystki etnicznej dokonanej w 1948 r., jak i mechanizmy poznawcze, które pozwoliły światu zapomnieć, a sprawcom wyprzeć się zbrodni popełnionej przez ruch syjonistyczny na narodzie palestyńskim w 1948 r.

Innymi słowy, chcę pokazać, dlaczego powinniśmy przyjąć paradygmat czystki etnicznej i zastąpić nim istniejący paradygmat wojny jako podstawy do badań naukowych oraz debaty publicznej na temat roku 1948. Nie mam wątpliwości, że dotychczasowy brak paradygmatu czystki etnicznej jest jednym z powodów, dla których zaprzeczanie tej katastrofie jest w ogóle, i to od tak długiego czasu, możliwe. Tworząc swoje państwo jednonarodowościowe, ruch syjonistyczny nie toczył wojny, która „tragicznie, lecz nieuchronnie” doprowadziła do wypędzenia „niektórych części” miejscowej ludności, przeciwnie: głównym celem było jej całkowite wyrugowanie z Palestyny, której ruch ten pragnął w całości dla swojego nowego państwa. Kilka tygodni po rozpoczęciu operacji czystek etnicznych sąsiednie państwa arabskie wystawiły niewielką armię – niewielką w stosunku do swoich ogólnych możliwości militarnych – która miała powstrzymać czystki. Wojna z regularnymi wojskami arabskimi nie zatrzymała operacji czystek aż do ich zwieńczonego sukcesem ukończenia jesienią 1948 r.

Takie podejście – przyjęcie paradygmatu czystek etnicznych jako apriorycznej podstawy narracji o 1948 r. – może wydać się niektórym braniem oskarżenia za punkt wyjścia. Pod wieloma względami jest to istotnie moje J’Accuse rzucone politykom, którzy obmyślili i generałom, którzy dokonali czystki etnicznej. Niemniej gdy wymieniam ich nazwiska, robię to nie dlatego, że chcę doprowadzić do postawienia ich pośmiertnie przed sądem, lecz po to, aby uczłowieczyć tak prześladowców, jak i prześladowanych: pragnę zapobiec temu, aby zbrodnie popełnione przez Izrael były przypisywane takim nieuchwytnym czynnikom jak „okoliczności”, „armia” czy, jak chciałby Morris, à la guerre comme à la guerre lub innym mglistym hasłom, które zwalniają państwa od odpowiedzialności i pozwalają jednostkom wywinąć się karzącej ręce sprawiedliwości. Oskarżam, ale jestem też częścią społeczeństwa, na które w tej książce spada oskarżenie. Czuję się jednocześnie autorem i częścią tej opowieści, i jak inni w moim społeczeństwie, żywię przekonanie, o czym piszę na ostatnich stronach, że tylko taka bolesna podróż w przeszłość pozwoli nam ruszyć do przodu, jeśli rzeczywiście chcemy lepszej przyszłości dla nas wszystkich, tak Palestyńczyków, jak i Izraelczyków. Ponieważ o tym tak naprawdę jest ta książka.

O ile mi wiadomo, nikt chyba nie próbował wcześniej takiego podejścia. Dwie oficjalne narracje historyczne, które rywalizują o rząd dusz w kwestii tego, co się wydarzyło w Palestynie w 1948 r., zgodnie ignorują pojęcie czystki etnicznej. Podczas gdy syjonistyczna/izraelska wersja utrzymuje, że miejscowa ludność „odeszła dobrowolnie”, Palestyńczycy określają to, co ich spotkało słowem „katastrofa” – Nakba – które w pewnym sensie również jest wymijające, gdyż kieruje uwagę bardziej na samo nieszczęście niż jego przyczynę albo sprawcę. Termin „Nakba” został przyjęty ze zrozumiałych powodów, niejako w odpowiedzi na moralny ciężar żydowskiego Holokaustu (Szoah), jednak pomijając agensa, mógł paradoksalnie wesprzeć uporczywe wysiłki przekonania świata, że w Palestynie nie było żadnej czystki etnicznej ani w 1948 r., ani później.

Książkę otwiera definicja czystki etnicznej na tyle przejrzysta – mam nadzieję – że możliwa do zaakceptowania przez wszystkich; jest to ta sama definicja, która służyła jako podstawa do wszczęcia postępowań przeciwko sprawcom podobnych zbrodni w przeszłości i w naszych czasach. Zaskakujące może być to, że zwyczajowy, skomplikowany i (dla większości ludzi) niezrozumiały dyskurs prawniczy został tutaj zastąpiony klarownym, wolnym od żargonu językiem. Jego prostota nie umniejsza okropności czynu ani ciężaru zbrodni. Przeciwnie: uzyskujemy w rezultacie prosty opis skandalicznej polityki, jakiej społeczność międzynarodowa w dzisiejszych czasach nie akceptuje.

Ogólne kryteria stanowiące o tym, że możemy nazwać coś czystką etniczną, przypadek Palestyny spełnia niemal co do joty. Historia tego, co się wydarzyło w 1948 r. wyłania się nam jako nieskomplikowany, lecz bynajmniej wskutek tego nie uproszczony albo drugorzędny rozdział w historii wywłaszczenia Palestyny. Co więcej, spojrzenie przez pryzmat czystki etnicznej pozwala łatwo przedrzeć się przez zasłonę skomplikowania, którą izraelscy dyplomaci zaciągają niemal odruchowo i za którą rutynowo chowają się izraelscy akademicy, kiedy bronią się przed zewnętrznymi próbami krytyki syjonizmu bądź państwa żydowskiego za jego politykę i postępowanie. „Obcokrajowcy – mawia się w moim kraju – nie rozumieją i nie są w stanie zrozumieć tej pogmatwanej historii”, dlatego nie trzeba nawet próbować im jej wyjaśniać. Nie wolno też dopuścić do tego, aby angażowali się w próby rozwiązania tego konfliktu – chyba że przyjmą izraelski punkt widzenia. Jedyne, co możemy zrobić, o czym od lat przekonują świat kolejne izraelskie rządy, to pozwolić „nam”, Izraelczykom, jako reprezentantom „cywilizowanej” i „racjonalnej” strony konfliktu, znaleźć godziwe rozwiązanie „dla nas” i dla drugiej strony, Palestyńczyków, uosabiających „nieucywilizowany” i „emocjonalny” świat arabski, którego częścią jest Palestyna. Z chwilą, gdy Stany Zjednoczone okazały gotowość do przyjęcia tego wypaczonego podejścia i wyraziły aprobatę dla arogancji, którą jest ono podszyte, dostaliśmy „proces pokojowy”, który prowadzi i może prowadzić tylko donikąd, ponieważ całkowicie ignoruje sedno sprawy.

Historia roku 1948 w Palestynie nie jest oczywiście wcale skomplikowana i dlatego książka ta została napisana zarówno z myślą o czytelnikach, dla których temat jest zupełnie nowy, jak i o tych, którzy od wielu lat i z rozmaitych powodów żywo interesują się problemem Palestyny i tym, jak przybliżyć jego rozwiązanie. Jest to prosta, lecz przerażająca historia czystki etnicznej, zbrodni przeciwko ludzkości, do której Izrael się nie przyznaje i którą od lat pragnie wymazać z pamięci świata. Mamy obowiązek ocalić ją od zapomnienia, i to nie tylko po to, by dokonać mocno spóźnionej rekonstrukcji historiograficznej albo z poczucia zawodowej powinności. Jest to w moim odczuciu powinność etyczna, pierwszy i niezbędny krok, który musimy wykonać, jeśli chcemy, by mogło dojść do pojednania, a na rozdartych ziemiach Palestyny i Izraela zakiełkował pokój.

Rozdział I /„Domniemana” czystka etniczna?

Piszący te słowa żywi przekonanie, iż czystka etniczna to jasno określona strategia działania konkretnej grupy osób zmierzająca do metodycznej eliminacji innej grupy z określonego terenu z racji jej pochodzenia religijnego, etnicznego albo narodowego. Zakłada ona użycie przemocy i często połączona jest z operacjami wojskowymi. Cel ma zostać osiągnięty wszelkimi możliwymi sposobami, od dyskryminacji po eksterminację, i pociąga a sobą naruszenia praw człowieka oraz międzynarodowego prawa humanitarnego (…) Większość metod, jakimi dokonywane są czystki etniczne, stanowi ciężkie naruszenie konwencji genewskiej z 1949 r. i protokołów dodatkowych z 1977 r.

Dražen Petrović, „Ethnic Cleansing – An Attempt at Methodology”, European Journal of International Law, 5/3 (1994), s. 342-60.

DEFINICJE CZYSTEK ETNICZNYCH

Czystka etniczna jest dziś pojęciem jasno zdefiniowanym. Początkowo abstrakcja kojarzona niemal wyłącznie z wydarzeniami w byłej Jugosławii, z czasem została zdefiniowana jako zbrodnia przeciwko ludzkości, podlegająca karze na mocy prawa międzynarodowego. Specyficzny sposób, w jaki niektórzy serbscy generałowie i politycy używali terminu „czystki etniczne” przypomniał uczonym, że już go gdzieś słyszeli. Podczas II wojny światowej posługiwali się nim hitlerowcy i ich sprzymierzeńcy, tacy jak chorwaccy ustasze w Jugosławii. Historia zbiorowych wysiedleń zaczyna się oczywiście znacznie wcześniej: obcy najeźdźcy używali tego terminu (lub jego synonimów) i regularnie realizowali tę koncepcję w praktyce przeciwko rodzimym ludom od czasów biblijnych aż po rozkwit kolonializmu.

Encyklopedia Hutchinsona definiuje czystki etniczne jako wydalenie przy użyciu siły w celu ujednolicenia zróżnicowanej etnicznie populacji określonego regionu lub terytorium. Chodzi o doprowadzenie do ewakuacji możliwie największej liczby mieszkańców z użyciem wszelkich środków, jakimi dysponuje wypędzający, również bez użycia przemocy, jak w przypadku muzułmanów w Chorwacji, wydalonych z kraju po układzie z Dayton w listopadzie 1995 r.

Taką definicję przyjmuje również amerykański Departament Stanu. Jego eksperci dodają, że istotnym elementem czystki etnicznej jest zacieranie, wszelkimi dostępnymi środkami, historii regionu. Najpowszechniejszą metodą jest wyludnienie w „atmosferze, która usprawiedliwia akty zemsty i odwetu”. W konsekwencji takich czynów powstaje problem uchodźców. Departament Stanu przyjrzał się zwłaszcza wydarzeniom w mieście Peć w zachodniej części Kosowa. Peć został wyludniony w ciągu 24 godzin – taki rezultat można było osiągnąć jedynie poprzez wcześniejsze planowanie, a następnie metodyczną realizację. Wcześniej dochodziło też do incydentalnych masakr mających przyspieszyć operację. W setkach palestyńskich wsi przeprowadzono w 1948 r. w niemal identyczny sposób to samo, co w 1999 r. stało się w Peću14.

Organizacja Narodów Zjednoczonych, jak się przekonamy, stosuje podobne definicje. Debatująca nad tym pojęciem w 1993 r. Komisja Praw Człowieka ONZ (UNHCR) łączy dążność państwa lub reżimu do narzucenia zróżnicowanym etnicznie obszarom władzy jednej grupy – np. jak przy tworzeniu Wielkiej Serbii – ze stosowaniem wypędzeń i przemocy w innych postaciach. Raport opublikowany przez UNHCR definiował akty czystek etnicznych jako obejmujące „rozdzielenie mężczyzn i kobiet, zatrzymania, wysadzanie w powietrze budynków mieszkalnych”, a następnie zasiedlenie pozostałych domostw inną grupą etniczną. W niektórych miejscach w Kosowie, jak odnotowano w raporcie, muzułmańskie milicje stawiły opór – tam, gdzie był on nieugięty, w ramach czystki dokonywano masakr15.

Izraelski Plan D z 1948 r., wspomniany we wprowadzeniu, zawiera repertuar metod tożsamych ze środkami wyszczególnionymi przez ONZ w definicji czystek etnicznych, i przygotowuje tło dla masakr, które towarzyszyły masowym wysiedleniom.

Takie odniesienia do czystek etnicznych są też regułą w kręgach naukowych i akademickich. Jedną z najbardziej wyczerpujących analiz definicji czystek etnicznych opublikował Dražen Petrović. Wiąże on czystki etniczne z nacjonalizmem, tworzeniem nowych państw jednonarodowościowych i walką narodowo-wyzwoleńczą. Z tej perspektywy ukazuje ścisłą współpracę między politykami a armią w realizacji zbrodniczego zamysłu i wskazuje na rolę, jaką odgrywają w niej masakry. A więc – przywództwo polityczne zleca wykonanie czystki etnicznej wojskowym, nieraz bez wtajemniczania ich w całościowy plan czy dostarczenia jasno sprecyzowanych instrukcji, ale też bez wątpliwości co do całościowego celu16.

Tak więc na pewnym etapie – i to również dokładnie odzwierciedla to, co stało się w Palestynie – przywództwo polityczne przestaje odgrywać czynną rolę, gdy machina wysiedleń rusza i zaczyna toczyć się niczym ogromny buldożer napędzany siłą bezwładu, by zatrzymać się dopiero, gdy zadanie zostanie ukończone. Ludzie, których miażdży pod sobą, nie mają znaczenia dla polityków, którzy tę machinę uruchomili. Petrović i inni zwracają uwagę na różnicę między masakrami stanowiącymi część ludobójstwa, dokonywanymi z premedytacją a „nieplanowanymi” masakrami będącymi bezpośrednim skutkiem nienawiści i pragnienia zemsty zrodzonych niejako przy okazji czystki etnicznej prowadzonej na odgórny rozkaz.

Jak widać, encyklopedyczna definicja przedstawiona w skrócie powyżej, wydaje się współbrzmieć z bardziej naukową próbą konceptualizacji zbrodni czystki etnicznej. W obu spojrzeniach czystki etniczne są próbą homogenizacji zróżnicowanego etnicznie kraju poprzez wydalenie określonej grupy ludzi i przekształcenie ich w uchodźców, połączone z wyburzaniem domów, z których ich wypędzono. Może oczywiście istnieć plan generalny, lecz większość żołnierzy biorących udział w czystkach nie potrzebuje konkretnych rozkazów: wiedzą zawczasu, czego się od nich oczekuje. Masakry towarzyszą operacji, ale tam, gdzie się zdarzają, nie są elementem planu ludobójstwa, tylko kluczowym sposobem przyspieszenia ucieczki ludności przeznaczonej do wydalenia. Później wypędzeni są wymazywani z historii kraju, zarówno tej oficjalnej, jak i popularnej, i rugowani z jego pamięci zbiorowej. W świetle tych fachowych i naukowych definicji, to, co wydarzyło się w Palestynie w 1948 r., od fazy planowania po ostateczną realizację, stanowi jednoznaczny przypadek czystki etnicznej.

OBIEGOWE DEFINICJE

Elektroniczna encyklopedia Wikipedia jest przystępnym źródłem wiedzy i informacji. Każdy może wejść na jej strony internetowe i uzupełnić lub zmienić istniejące definicje, tak aby odbijały – bynajmniej nie empirycznie, raczej intuicyjnie – ogólnie przyjęte postrzeganie danego pojęcia lub koncepcji. Tak jak wspomniane powyżej definicje naukowe i encyklopedyczne, Wikipedia charakteryzuje czystki etniczne jako masowe wypędzenie, a także zbrodnię. Cytuję:

Na najbardziej ogólnym poziomie czystki etniczne można rozumieć jako przymusowe wydalenie „niepożądanej” ludności z danego terytorium, wynikłe z dyskryminacji na tle religijnym lub etnicznym, czynników politycznych, strategicznych albo ideologicznych lub z połączenia wyżej wymienionych17.

Hasło podaje kilka przykładów czystek etnicznych w XX w., poczynając od wypędzenia Bułgarów z Turcji w 1913 r., aż po wycofanie przez Izrael żydowskich osadników ze Strefy Gazy w 2005 r. Ta lista może się nam wydać trochę dziwna, bo umieszcza w jednej kategorii nazistowskie czystki etniczne i usunięcie przez suwerenne państwo własnych obywateli, po tym, jak uznało ich za nielegalnych osadników. Taka klasyfikacja stała się możliwa dzięki przyjętej przez redaktorów – czyli w tym wypadku każdego, kto ma dostęp do portalu – strategii polegającej na pilnowaniu, aby każdy z historycznych przypadków na liście poprzedzał przymiotnik „domniemane”.

Wikipedia wspomina także palestyńską Nakbę z 1948 r. Nie sposób jednak stwierdzić, czy redaktorzy uznają Nakbę za przykład czystki etnicznej niepodlegającej żadnej dyskusji, jak w przypadku hitlerowskich Niemiec albo dawnej Jugosławii, czy też uważają ją za casus bardziej wątpliwy, może bliższy usunięciu żydowskich osadników przez Izrael ze Strefy Gazy. Jedynym akceptowanym przez to i większość innych źródeł kryterium oceny powagi domniemania jest to, czy ktoś został postawiony przed międzynarodowym trybunałem. Innymi słowy, jeśli sprawcy czystki etnicznej stanęli przed trybunałem o charakterze międzynarodowym i wymierzono im sprawiedliwość, wszelkie niejednoznaczności znikają, a zbrodnia przestaje być „domniemana”. Jednak, po zastanowieniu, powinniśmy rozciągnąć to kryterium na przypadki, w których sprawcy powinni byli stanąć przed trybunałem, ale nigdy nie byli sądzeni. Jest to niezaprzeczalnie mniej jednoznaczne, a w wypadkach niektórych wyraźnych zbrodni przeciwko ludzkości trzeba długiej walki, zanim świat uzna je za fakty historyczne. Ormianie przekonali się o tym na przykładzie ludobójstwa dokonanego na ich narodzie: w 1915 r. rząd osmański rozpoczął systematyczne dziesiątkowanie narodu ormiańskiego. Szacuje się, że do roku 1918 wymordowano milion ludzi, lecz żadna jednostka ani grupa osób nie odpowiedziała za to przed sądem.

CZYSTKI ETNICZNE JAKO ZBRODNIA

Czystki etniczne są uznawane za zbrodnię przeciw ludzkości w międzynarodowych traktatach takich jak ten, który powołał do życia Międzynarodowy Trybunał Karny (MTK), i czy to jako „domniemane” czy powszechnie wiadome, podlegają ściganiu na mocy prawa międzynarodowego. W celu zbadania zbrodni wojennych w byłej Jugosławii utworzono międzynarodowy trybunał w Hadze, w mieście Arusza w Tanzanii powstał podobny, dla Rwandy. W innych przypadkach czystki etniczne definiowano jako zbrodnię wojenną nawet wówczas, gdy nie wszczęto żadnego śledztwa (np. czyny popełnione przez rząd sudański w Darfurze).

Ta książka została napisana w głębokim przekonaniu, że czystka etniczna w Palestynie musi zakorzenić się w naszej pamięci i świadomości jako zbrodnia przeciw ludzkości i że powinna zostać wykluczona z listy  d o m n i e m a n y c h  zbrodni. Jej sprawcy nie są „bliżej nieznani” – to bardzo konkretna grupa osób, a mianowicie bohaterowie żydowskiej wojny o niepodległość, których nazwiska będą znane większości czytelników. Listę otwiera niekwestionowany przywódca ruchu syjonistycznego, Dawid Ben Gurion, w którego domu dyskutowane i finalizowane były wszystkie wczesne i późniejsze rozdziały w historii czystki etnicznej. Wspomagała go niewielka grupa osób, którą w tej książce nazywam „sztabem konsultacyjnym” – koteria powołana ad hoc wyłącznie w celu obmyślenia i zaprojektowania wywłaszczenia Palestyńczyków18. W jednym z rzadkich protokołów z przebiegu zebrania „konsultantów” nazywa się ich Komitetem Doradczym – Hawijadah Hamjeazet. W innym dokumencie pojawiają się nazwiska 11 członków tego komitetu, wszystkie zaczernione jednak przez cenzurę (jak się przekonamy, udało mi się ustalić tożsamość wszystkich tych osób)19.

Klika ta opracowała plany czystki etnicznej i nadzorowała ich realizację do momentu, aż zadanie wysiedlenia połowy rdzennej ludności Palestyny zostało ukończone. Należeli do niej w pierwszej kolejności wysocy rangą oficerowie przyszłej armii Państwa Żydowskiego tacy jak owiani legendą Jigael Jadin i Mosze Dajan. Dołączyły do nich osobistości nieznane poza Izraelem, lecz o ugruntowanej pozycji w lokalnej hierarchii, jak choćby Jigal Allon i Icchak Sadeh. Ci wojskowi połączyli siły z – jakbyśmy ich dzisiaj nazwali – „orientalistami”: ekspertami od świata arabskiego w ogólności i Palestyńczyków w szczególności, albo z racji arabskiego pochodzenia albo wykształconych w dziedzinie studiów bliskowschodnich. Niektóre z ich nazwisk napotkamy w dalszej części książki.

Jednych i drugich wspomagali dowódcy w terenie tacy jak Mosze Kalman, który „oczyścił” okolice miasta Safad i Mosze Karmel, który wysiedlił większość Galilei. Icchak Rabin działał zarówno w Lyddzie i Ramli, jak i na obszarze Wielkiej Jerozolimy. Zapamiętajmy ich nazwiska, ale zacznijmy myśleć o nich nie tylko jako o izraelskich bohaterach wojennych. Rzeczywiście brali udział w tworzeniu państwa dla Żydów i z wielu powodów – co zrozumiałe – są wspominani z czcią przez swoich rodaków, jako ci, którzy chronili ich przed atakami z zewnątrz, przeprowadzili przez różne kryzysy, a przede wszystkim zaoferowali im bezpieczne schronienie przed prześladowaniem na tle religijnym w różnych częściach świata. Jednak historia oceni właściwą wagę tych dokonań, kiedy na drugiej szali położymy zbrodnie popełnione przez nich na rdzennej ludności Palestyny. Wśród innych regionalnych dowódców był Szimon Awidan, który przeprowadzał czystkę na południu, i o którym jego towarzysz broni Rehawam Zeewi powiedział wiele lat później: „Dowódcy tacy jak Szimon Awidan, dowódca Brygady Giwati, oczyścili front z dziesiątek wsi i miasteczek”20. Pomagał mu Icchak Pundak, który w 2004 r. powiedział dziennikowi Haarec: „Było tam [na froncie] 200 wsi i one już nie istnieją. Musieliśmy je zniszczyć, w przeciwnym razie mielibyśmy Arabów tutaj [tj. w południowej części Palestyny], tak jak mamy ich w Galilei. Mielibyśmy milion Palestyńczyków więcej”21.

Byli wreszcie oficerowie wywiadu w terenie. Ich rola bynajmniej nie ograniczała się do zwykłego gromadzenia danych o „nieprzyjacielu”: nie tylko odegrali poważną rolę w czystkach, ale też brali udział w niektórych z największych potworności, jakie towarzyszyły systematycznemu wysiedlaniu Palestyńczyków. Mieli ostatnie słowo, gdy decydowano o tym, które wsie zostaną zlikwidowane i którzy z ich mieszkańców mają zginąć22. W pamięci ocalałych Palestyńczyków zapisali się jako ci, którzy po zajęciu wsi lub dzielnicy rozstrzygali o losie ludzi – co dla nich mogło oznaczać różnicę między więzieniem a wolnością bądź życiem a śmiercią. Ich operacje w 1948 r. koordynował Issar Harel, późniejszy pierwszy szef Mosadu i Szin Bet, izraelskiej służby bezpieczeństwa. Jego postać rozpoznaje wielu Izraelczyków. Niski, o zwalistej posturze, Harel miał w 1948 r. skromny stopień pułkownika, a mimo to był najwyższym oficerem nadzorującym wszystkie operacje przesłuchań, wpisywania na czarną listę oraz inne represje stosowane wobec palestyńskiej ludności pod izraelską okupacją.

Na koniec warto powtórzyć, że z jakiejkolwiek spojrzymy na nie perspektywy – prawnej, naukowej czy wreszcie najbardziej popularnej – czystki etniczne są dziś bezdyskusyjnie określane jako zbrodnie przeciw ludzkości, wiążące się ze zbrodniami wojennymi, a oskarżonych o zaplanowanie i przeprowadzenie czystek etnicznych sądzą specjalne międzynarodowe trybunały. Powinienem jednak dodać, że teraz, po fakcie, moglibyśmy, a mówiąc wprost, żeby w Palestynie zaistniała szansa na pokój, powinniśmy, zastosować jakąś zasadę przedawnienia, ale pod jednym warunkiem: że jedno polityczne rozwiązanie normalnie uważane za nieodzowne do pojednania, zarówno przez Stany Zjednoczone, jak i ONZ, zostanie wdrożone i tutaj, mianowicie bezwarunkowy powrót uchodźców do ich domów. USA popierały taką decyzję ONZ odnośnie Palestyny, z 11 grudnia 1948 r. (Rezolucja nr 194), przez krótki – nader krótki – czas. Do wiosny 1949 r. w amerykańskiej polityce nastąpiła reorientacja i zwrot na jawnie proizraelskie tory, a waszyngtońscy mediatorzy zapomnieli o bezstronności i w dużej mierze ignorowali palestyński punkt widzenia, a zwłaszcza lekceważyli prawo powrotu palestyńskich uchodźców.

REKONSTRUOWANIE CZYSTKI ETNICZNEJ

Wierność przedstawionej wyżej definicji czystek etnicznych zwalnia nas z potrzeby zagłębiania się w początki syjonizmu jako ideologicznej podstawy czystek. Nie twierdzę, że temat nie jest ważny, ale został on przeanalizowany gruntownie przez historyków palestyńskich i izraelskich takich jak Walid Chalidi, Nur Masalha, Gerszon Szafir czy Baruch Kimmerling, by wspomnieć tylko niektórych23. Chciałbym skupić się na wydarzeniach bezpośrednio poprzedzających te operacje, jednakże zachęcam czytelników do przypomnienia sobie głównych tez wspomnianych uczonych.

Dobrą lekturą na początek jest Expulsion of the Palestinians Nura Masalhy24, który pokazuje wyraźnie, jak głęboko zakorzeniona w syjonistycznej myśli politycznej jest koncepcja transferu ludności. „Wyczyszczenie” kraju było słuszną opcją dla wszystkich, od założyciela ruchu syjonistycznego, Theodora Herzla, po głównych liderów projektu syjonistycznego w Palestynie. Jak w 1917 r. ujął to jeden z najbardziej liberalnych ideologów tego nurtu, Leo Motzkin:

Jesteśmy zdania, że kolonizacja Palestyny musi przebiegać dwutorowo: żydowskie osadnictwo w Erec Israel oraz przesiedlenie Arabów z Erec Israel na tereny poza krajem. Transfer tak wielu Arabów może z początku wydać się nie do przyjęcia z ekonomicznego punktu widzenia, ale w istocie jest praktyczny. Przesiedlenie palestyńskiej wsi na inne ziemie nie wymaga zbyt wielkich nakładów pieniężnych25.

Fakt, iż dokonujący wysiedlenia byli nowymi przybyszami i działali w ramach projektu kolonizacyjnego, łączy casus Palestyny z kolonialną historią czystek etnicznych w Ameryce Północnej i Południowej, Afryce i Australii, gdzie biali kolonizatorzy popełniali takie zbrodnie rutynowo. Ten intrygujący aspekt historycznego przypadku Izraela był przedmiotem kilku niedawnych, znakomitych studiów. Gerszon Szafir i Baruch Kimmerling ukazali powinowactwo między syjonizmem a kolonializmem, które może kojarzyć się z wyzyskiem, a nie wypędzeniem, jednak gdy koncepcja gospodarki czysto żydowskiej zajęła centralne miejsce w tej wizji, dla arabskich robotników czy chłopów nie było już w niej miejsca26. Walid Chalidi i Samih Farsun łączą ściślej centralne znaczenie idei transferu z końcem Mandatu i zadają pytanie, dlaczego ONZ powierzyła los tak wielu Palestyńczyków ruchowi, w którego ideologii tak wyraźne miejsce zajmowały przesiedlenia27.

W tej książce będę starał się nie tyle demaskować ideologów tego nurtu, co zwrócić uwagę na systematyczne planowanie, które pozwoliło obrócić zróżnicowany etnicznie obszar w „czystą” etnicznie przestrzeń. Taki jest mój cel w pierwszych rozdziałach. Powrócę do związku z ideologią pod koniec książki, kiedy przeanalizuję ją jako jedyne sensowne wytłumaczenie czystek etnicznych na Palestyńczykach rozpoczętych przez Izrael w 1948 r., lecz kontynuowanych, rozmaitymi środkami, do dnia dzisiejszego.

Drugim, bardziej przykrym zadaniem, będzie rekonstrukcja metod użytych przez Izrael do wykonania generalnego planu wypędzenia i zniszczenia, a także zbadanie tego, w jakim stopniu łączyły się one z aktami czystek etnicznych. Jak zaznaczyłem wcześniej, myślę, że gdybyśmy nigdy nie usłyszeli o wydarzeniach w byłej Jugosławii i wiedzieli tylko o przypadku Palestyny, można by nam wybaczyć myślenie, iż amerykańskie i ONZ-owskie definicje były wzorowane na Nakbie niemal co do najdrobniejszego szczegółu.

Zanim zagłębimy się w historię czystek etnicznych w Palestynie i spróbujemy się zastanowić, co z nich wyniknęło aż do dnia dzisiejszego, zatrzymajmy się na moment nad kwestią liczb. Liczba ¾ miliona wysiedlonych Palestyńczyków może wydawać się „skromna”, gdy spojrzeć na nią w kontekście przesiedleń milionów osób w Europie w następstwie II wojny światowej, lub wysiedleń dokonywanych w Afryce na początku XXI w. Czasem trzeba jednak zrelatywizować liczby i pomyśleć w kategoriach procentowych, by zacząć pojmować rozmiar tragedii, która pochłonęła ludność całego kraju. Połowa miejscowej ludności Palestyny została wypędzona, zniszczono połowę jej wsi i miast, i tylko bardzo nieliczni jej przedstawiciele zdołali kiedykolwiek powrócić.

Jednak, poza liczbami, najbardziej oszałamiający jest głęboki rozziew między rzeczywistością a jej reprezentacją. Trudno bowiem zrozumieć, a przez to również wyjaśnić, dlaczego zbrodnia popełniona w czasach współczesnych i w momencie historycznym, który wręcz prosił się o obecność zagranicznych dziennikarzy i obserwatorów ONZ, została tak kompletnie zignorowana. A jednak nie ma wątpliwości, że czystka etniczna z 1948 r. została wyrugowana niemal całkowicie ze zbiorowej, globalnej pamięci i wymazana z sumienia świata. Wyobraźmy sobie, że całkiem niedawno dowolny znany nam kraj opuściła w ciągu roku pod przymusem połowa całej jego populacji, a połowa jego wsi i miast została starta z powierzchni ziemi, pozostały tylko gruzy i kamienie. Wyobraźmy sobie teraz, że jakimś cudem fakt ten nie znajdzie się nigdy w podręcznikach historii, a wszyscy dyplomaci próbujący rozwiązać konflikt, jaki rozgorzał w tym kraju, będą z uporem marginalizować lub wprost ignorować to katastrofalne wydarzenie. Szukałem na próżno w historii świata po II wojnie światowej drugiego takiego przypadku i tego rodzaju losu. Istnieją podobne, wcześniejsze przypadki, np. czystka ludności niewęgierskiej pod koniec XIX w., ludobójstwo Ormian czy eksterminacja ludności cygańskiej (Romów, znanych także jako Sinti) przez nazistów w latach 40. ub. w. Mam nadzieję, że w przyszłości Palestyna nie będzie już figurować na tej liście.

Rozdział II /Dążenie do utworzenia państwa tylko i wyłącznie żydowskiego

Zgromadzenie Ogólne Organizacji Narodów Zjednoczonych zdecydowanie potępia politykę oraz ideologie służące propagowaniu czystek etnicznych w jakiejkolwiek postaci.

Rezolucja 47/80, 16 grudnia 1992

IDEOLOGICZNA PODBUDOWA SYJONIZMU

Syjonizm wyłonił się pod koniec lat 80. XIX w. w centralnej i wschodniej Europie, jako ruch odrodzenia narodowego, w reakcji na coraz dotkliwiej odczuwaną przez tamtejszych Żydów presję całkowitego asymilowania się pod groźbą dalszych prześladowań (choć, jak wiemy, nawet pełna asymilacja nie była żadną gwarancją w wypadku hitlerowskich Niemiec). Na progu XX w. większość przywódców ruchu syjonistycznego kojarzyła to odrodzenie narodowe z kolonizacją Palestyny. Inni, szczególnie założyciel ruchu Theodor Herzl, mieli mieszane uczucia, ale po jego śmierci w 1904 r. orientacja na Palestynę była już ustalona i panowała w tej kwestii jednomyślność.

Erec Israel, Ziemia Izraela, jak nazywa Palestynę religia żydowska, była czczona od wieków przez pokolenia Żydów jako cel pielgrzymek, nigdy jako przyszłe świeckie państwo. Żydowska tradycja i religia wyraźnie nakazują wiernym oczekiwać nadejścia obiecanego Mesjasza „u kresu czasów”, zanim będą mogli powrócić do Erec Israel jako suwerenny naród w ramach żydowskiej teokracji, czyli jako posłuszni słudzy Boga (dlatego współcześnie kilka odłamów skrajnie ortodoksyjnego judaizmu jest nie- lub antysyjonistycznych). Innymi słowy, syjonizm zsekularyzował i znacjonalizował judaizm. Żeby urzeczywistnić projekt, teoretycy syjonizmu wzięli biblijne tereny i odtworzyli, a nawet wymyślili je od nowa jako kolebkę nowego ruchu nacjonalistycznego. Według ich teorii Palestyna była zajęta przez „obcych” i musiała wrócić w ręce prawowitych właścicieli. „Obcy” oznaczali w tym kontekście wszystkich nie-Żydów, którzy żyli w Palestynie od czasów rzymskich28. Mało tego, dla wielu syjonistów ziemia Palestyny była nawet nie „zajęta”, gdy przybyli tam po raz pierwszy w 1882 r., lecz raczej „pusta”: mieszkający tam rdzenni Palestyńczycy byli dla nich niewidzialni, względnie stanowili przeszkodę w rodzaju zjawiska przyrody i w tym sensie musieli zostać ujarzmieni i usunięci. Nic, ani skały, ani kamienie, nie mogło stanąć na drodze narodowemu „odzyskiwaniu” ziemi, którego pragnął ruch syjonistyczny29.

Do momentu przejęcia zarządu nad Palestyną przez Wielką Brytanię w 1918 r. syjonizm był zlepkiem nacjonalistycznej ideologii i kolonialnej praktyki. Miał ograniczone wpływy: syjoniści stanowili najwyżej 5% ogółu populacji kraju. Ponieważ żyli w koloniach, ich obecność nie miała wpływu na ludność miejscową ani też nie była przez nią specjalnie zauważana. Możliwość przejęcia w przyszłości kraju przez Żydów i wysiedlenia autochtonicznej ludności palestyńskiej, dostrzeżona tak łatwo przez historyków post factum w dziełach ojców założycieli syjonizmu, stała się oczywista dla niektórych palestyńskich przywódców już przed wybuchem I wojny światowej; inni nie interesowali się zbytnio tym ruchem.

Źródła historyczne pokazują, że w okresie od 1905 do 1910 r. kilku palestyńskich przywódców debatowało nad syjonizmem jako ruchem politycznym dążącym do wykupu ziemi i pozostałego mienia oraz przejęcia władzy w Palestynie, lecz nikt jeszcze nie uświadamiał sobie w pełni jego niszczycielskiego potencjału. Wielu członków lokalnej elity uważało go za część europejskiej kampanii misjonarsko-kolonizatorskiej – którą po części był, ale oczywiście miał dodatkowy wymiar, za sprawą którego stał się niebezpieczny dla ludności rodzimej30.

Sami przywódcy syjonistyczni raczej nie omawiali ani nawet nie artykułowali tego destrukcyjnego potencjału, jednak część palestyńskich notabli i intelektualistów musiała przeczuwać nadchodzące niebezpieczeństwo, ponieważ wiemy, że próbowali przekonać rząd osmański w Stambule do ograniczenia albo wręcz całkowitego zatrzymania żydowskiej imigracji i osadnictwa w Palestynie, która do 1918 r. pozostawała pod władzą turecką31.

Palestyński deputowany do osmańskiego parlamentu Said al-Husajni powiedział 6 maja 1911 r., że „Żydzi planują utworzenie państwa na obszarze obejmującym Palestynę, Syrię i Irak”32. Al-Husajni należał jednak do rodu, a także grupy miejscowych notabli, którzy do lat 30. XX w. wypowiadali się przeciwko syjonizmowi, jednocześnie sprzedając ziemie nowo przybyłym. Z upływem lat brytyjskiego mandatu przeczucie nadciągającego niebezpieczeństwa, a nawet katastrofy, ugruntowało się w bardziej intelektualnych kręgach elity33, ale nigdy nie przełożyło się na konkretne przygotowania do odparcia egzystencjalnej groźby wiszącej nad społeczeństwem.

Sąsiedzi Palestyny, wśród nich czołowi egipscy intelektualiści, widzieli w imigracji Żydów do Palestyny nieprzemyślaną europejską próbę przetransferowania tam swoich najuboższych, często bezpaństwowych mieszkańców, a nie część ogólnego planu zmierzającego do wysiedlenia miejscowej ludności. Te przenosiny nieszczęśników z Europy wydawały im się zaiste niewielką groźbą w porównaniu z dużo bardziej rzucającymi się w oczy próbami przejęcia „Ziemi Świętej” przez europejskie potęgi kolonialne oraz kościoły, za pośrednictwem misjonarzy, dyplomatów i kolonii34. Rzeczywiście, przed brytyjską okupacją Palestyny pod koniec 1917 r. syjoniści mówili mało konkretnie o swoich planach, nie tyle z braku orientacji, ile z potrzeby potraktowania priorytetowo obaw niewielkiej jak na razie społeczności żydowskich imigrantów: zawsze istniała groźba, że zostaną wydaleni jeszcze raz, przez rząd w Stambule.

Jednak gdy przyszło do sprecyzowania wizji przyszłości na użytek wewnętrzny, wszelkie dwuznaczności zniknęły. Syjoniści przewidywali utworzenie w Palestynie żydowskiego państwa, aby poprzez powrót do Ziemi Obiecanej, „starożytnej ojczyzny”, uciec przed trwającymi od wieków prześladowaniami i pogromami na Zachodzie. Tak brzmiała oficjalna wersja i bez wątpienia wyrażała ona autentyczne pobudki większości członków przywództwa syjonistycznego. Jednak bardziej krytyczny, współczesny pogląd postrzega syjonistyczne dążenie do osiedlenia się w Palestynie, a nie gdzie indziej, jako ściśle związane z XIX-wiecznym chrześcijańskim millenaryzmem oraz europejskim kolonializmem. Rozmaite protestanckie towarzystwa misyjne oraz rządy koncertu pięciu mocarstw europejskich rywalizowały między sobą o przyszłość „chrześcijańskiej” Palestyny, którą chciały oderwać od imperium osmańskiego. Bardziej religijni spośród aspirantów na Zachodzie uważali powrót Żydów do Palestyny za rozdział w Bożym planie, poprzedzający drugie przyjście Chrystusa i utworzenie tam państwa pietystycznego. Ta żarliwość religijna natchnęła pobożnych polityków takich jak Lloyd George, premier Wielkiej Brytanii podczas I wojny światowej, do działania z jeszcze większym zaangażowaniem na rzecz projektu syjonistycznego. Nie przeszkodziło mu to wcale dostarczać równocześnie swojemu rządowi całego mnóstwa „strategicznych” – a nie mesjanistycznych – powodów, dla których Palestyna powinna zostać skolonizowana przez ruch syjonistyczny, najczęściej przepojonych jego ogólną osobistą nieufnością i pogardą dla „Arabów” czy też „mahometan”, jak nazywał Palestyńczyków35.

Najnowsze badania naukowe podają też w wątpliwość bardziej marksistowskie pobudki przypisywane początkom kolonizacji Palestyny przez oficjalną izraelską historiografię, prezentującą syjonizm jako pozytywną próbę zaszczepienia ideałów rewolucji socjalistycznej i marksistowskiej na bardziej podatnym gruncie niż ten, który znalazły w Rosji36. Przy bardziej krytycznym oglądzie ambicja ta jawi się w najlepszym wypadku jako wątpliwa, w najgorszym jako manipulacja. Bo rzeczywiście, tak jak nawet liberalnie myślący dzisiejsi izraelscy Żydzi gotowi są zapomnieć o zasadach demokracji w obliczu perspektywy przewagi demograficznej nie-Żydów w swoim kraju, tak też, jak się wydaje, syjoniści socjaliści prędko porzucili swoje bardziej uniwersalne marzenia dla powabniejszego nacjonalizmu. A gdy podstawowym celem stała się czysto żydowska, a nie socjalistyczna Palestyna, to właśnie ruch robotniczy w łonie syjonizmu wszczął i przeprowadził czystki etniczne miejscowej ludności.

Pierwsi syjonistyczni osadnicy skierowali większość energii i środków na skupowanie działek ziemi w celu wejścia na lokalny rynek pracy i stworzenia infrastruktury społecznej oraz wspólnotowej, która pozwoliłaby utrzymać na razie nieliczną i wrażliwą ekonomicznie grupę nowych przybyszów. Bardziej precyzyjne strategiczne pomysły na to, jak najskuteczniej przejąć Palestynę w całości i stworzyć na jej terytorium lub na jego części państwo jednonarodowościowe, pojawiły się później i były ściśle związane z brytyjskimi pomysłami na rozwiązanie konfliktu, do którego zaognienia Wielka Brytania wydatnie się przyczyniła.

Z chwilą gdy lord Balfour, brytyjski minister spraw zagranicznych obiecał ruchowi syjonistycznemu w roku 1917 utworzenie w Palestynie „siedziby narodowej” dla Żydów37, otwarły się wrota do niekończącego się konfliktu, który wkrótce pochłonął kraj i jego mieszkańców. W swojej deklaracji Balfour zobowiązał się też w imieniu swojego rządu chronić aspiracje ludności nieżydowskiej – dziwne określenie na przytłaczającą autochtoniczną większość – jednak dokument od początku kolidował tak z aspiracjami, jak i naturalnym prawem Palestyńczyków do statusu narodowego oraz niepodległości.

Pod koniec lat 20. ub. w. stało się jasne, że ta koncepcja ma w sobie potencjał przemocy, bo już wtedy kosztowała życie setek Palestyńczyków i Żydów. To skłoniło Brytyjczyków do podjęcia poważnej, aczkolwiek niechętnej, próby wygaszenia tlącego się konfliktu.

Do 1928 r. brytyjski rząd traktował Palestynę jako kraj w brytyjskiej sferze wpływów, nie jako kolonię; kraj, w którym pod egidą Wielkiej Brytanii miała zostać spełniona zarówno obietnica dana Żydom, jak i aspiracje Palestyńczyków. Brytyjczycy próbowali zbudować strukturę polityczną, która reprezentowałaby obie społeczności na równej stopie w parlamencie, jak również w rządzie państwa. W praktyce oferta, gdy ją wreszcie wysunięto, była mniej sprawiedliwa; faworyzowała syjonistyczne kolonie i dyskryminowała palestyńską większość. Równowaga sił w proponowanym zgromadzeniu ustawodawczym przechylałaby się na korzyść społeczności żydowskiej, związanej sojuszem z administracją brytyjską38.

Ponieważ Palestyńczycy w latach 20. XX w. stanowili zdecydowaną większość (między 80 a 90%) ogółu ludności, początkowo, co zrozumiałe, odrzucili brytyjską propozycję parytetu, zwłaszcza że upośledzała ich w praktyce – a to z kolei zachęciło przywódców syjonistycznych do poparcia jej. Wyłania się pewien schemat: kiedy w 1928 r. palestyńskie przywództwo, zaniepokojone rosnącym napływem żydowskich imigrantów do kraju oraz rozbudową ich osad, zgodziło się przyjąć zaproponowaną formułę jako punkt wyjścia do negocjacji, przywódcy syjonistyczni prędko ją odrzucili. Palestyńskie powstanie w 1929 r. było bezpośrednim skutkiem odmowy spełnienia przez Brytyjczyków przynajmniej obietnicy parytetu, kiedy Palestyńczycy zadeklarowali gotowość odejścia od demokratycznej zasady polityki większościowej, którą Brytania promowała jako podstawę do negocjacji we wszystkich pozostałych krajach arabskich w swojej strefie wpływów39.

Po powstaniu w 1929 r. labourzystowski rząd w Londynie wydawał się skłonny przystać na palestyńskie żądania, lecz syjonistycznemu lobby udało się gładko skierować go z powrotem na tor Balfourowski. Kolejne powstanie było przesądzone. Wybuchło w 1936 r., w formie buntu ludowego, a Palestyńczycy walczyli z taką determinacją, że brytyjski rząd był zmuszony rozmieścić w Palestynie więcej żołnierzy niż stacjonowało na subkontynencie indyjskim. Po trzech latach brytyjskie wojsko stłumiło rebelię brutalnymi i bezlitosnymi atakami na palestyńskie obszary wiejskie. Przywództwo palestyńskie zostało wygnane z kraju, a oddziały paramilitarne, które prowadziły walkę partyzancką z siłami mandatowymi, rozwiązano. W tym czasie aresztowano, raniono lub zabito wielu zaangażowanych w zryw wieśniaków. Pod nieobecność większości palestyńskich przywódców i wobec braku palestyńskich jednostek bojowych z prawdziwego zdarzenia, opanowanie terenów wiejskich nie nastręczyło siłom żydowskim w 1947 r. większego problemu.

Między jednym a drugim powstaniem przywódcy syjonistyczni, nie tracąc czasu, szlifowali plany obrócenia kraju w miejsce zamieszkane wyłącznie przez Żydów: najpierw w 1937 r. akceptując skromny kawałek ziemi, kiedy przychylili się do propozycji brytyjskiej królewskiej komisji Peela, podziału Palestyny na dwa państwa40, a następnie w 1942 r., kiedy spróbowali pójść na całość i zażądali całej Palestyny dla siebie. Zgłaszane przez nich roszczenia wobec przestrzeni geograficznej zmieniały zakres z biegiem czasu i pod wpływem okoliczności i możliwości, lecz nadrzędny cel pozostał ten sam. Projekt syjonistyczny mógł zostać zrealizowany jedynie poprzez utworzenie w Palestynie państwa tylko dla Żydów, zarazem jako bezpiecznego schronienia przed prześladowaniami, jak i kolebki nowego żydowskiego nacjonalizmu. A takie państwo musiało być stuprocentowo żydowskie nie tylko w swojej strukturze społeczno-politycznej, lecz również w składzie etnicznym.

PRZYGOTOWANIA WOJSKOWE

Brytyjskie władze mandatowe od razu zezwoliły ruchowi syjonistycznemu na wykrojenie dla siebie niezależnej enklawy pod przyszłe państwo w Palestynie, a z końcem lat 30. XX w. przywódcom syjonistycznym udało się przełożyć abstrakcyjną wizję żydowskiej wyłączności na bardziej konkretne plany. Przygotowania syjonistów na ewentualność zajęcia kraju siłą, w razie gdyby nie został im przyznany drogą dyplomatyczną, zakładały budowę efektywnej organizacji wojskowej – z pomocą przychylnie nastawionych brytyjskich oficerów – oraz poszukiwanie środków finansowych (z tym mogli się zwrócić do żydowskiej diaspory). Pod wieloma względami utworzenie zalążka korpusu dyplomatycznego było integralną częścią wysiłków zmierzających do zajęcia Palestyny siłą41.

Zwłaszcza jeden brytyjski oficer, Orde Charles Wingate, przyczynił się do utwierdzenia syjonistycznych przywódców w przekonaniu, że idea żydowskiej państwowości musi być sprzężona z militaryzmem i armią, w pierwszej kolejności po to, aby ochraniać rosnącą liczbę żydowskich enklaw i kolonii w Palestynie, ale też (co ważniejsze) dlatego, że akty zbrojnej agresji skutecznie odstraszały miejscowych Palestyńczyków od stawiania oporu. A stąd do koncepcji przymusowego wysiedlenia całej ludności autochtonicznej było już naprawdę bardzo niedaleko42.

Orde Wingate urodził się w Indiach na początku XX w., w rodzinie o tradycjach wojskowych, i odebrał bardzo religijne wychowanie. Od początku fascynował się światem arabskim, a karierę rozpoczął w Sudanie, gdzie zdobył uznanie dzięki obmyślonej przez siebie szczególnie skutecznej metodzie walki z handlarzami niewolników. W 1936 r. dostał przydział do Palestyny, gdzie szybko dał się zauroczyć syjonistycznemu marzeniu. Postanowił czynnie wspierać osadników i zaczął uczyć żydowskich bojówkarzy skutecznych technik bojowych oraz prowadzenia akcji odwetowych przeciwko miejscowej ludności. Jego syjonistyczni współpracownicy naturalnie darzyli go ogromnym podziwem.

Wingate radykalnie odmienił Haganę, najważniejszą organizację paramilitarną żydowskiej społeczności w Palestynie, którą utworzono w 1920 r. Jej nazwa znaczy po hebrajsku dosłownie „obrona” i prawdopodobnie miała sugerować, że głównym celem jednostki była ochrona kolonii żydowskich. Pod wpływem Wingate’a i bojowych nastrojów, jakie tchnął w jej dowództwo, Hagana szybko przekształciła się w zbrojne ramię Agencji Żydowskiej, syjonistycznego ciała rządzącego w Palestynie, które później opracowało, a następnie wdrożyło plany opanowania przez syjonistów drogą walki zbrojnej całej Palestyny, oraz czystki etniczne jej rdzennej ludności43.

Arabska rewolta dała członkom Hagany okazję do przećwiczenia strategii bojowych, których nauczył ich Wingate, na palestyńskich obszarach wiejskich, głównie w formie akcji odwetowych przeciwko przydrożnym snajperom albo złodziejom okradającym kibuce. Podstawowym celem, jak się wydaje, było jednak zastraszanie palestyńskich społeczności, które miały nieszczęście mieszkać w pobliżu osad żydowskich.

Podczas powstania arabskiego Wingate’owi udało się przyłączyć żołnierzy Hagany do sił brytyjskich, co miało jeszcze lepiej nauczyć ich tego, na czym powinna polegać „ekspedycja karna” do arabskiej wsi. Dla przykładu, w czerwcu 1938 r. żydowscy żołnierze pierwszy raz odczuli, jak smakuje okupacja palestyńskiej wioski: oddział Hagany i brytyjska kompania wspólnie zaatakowały wieś na granicy między Izraelem a Libanem i utrzymywały ją przez kilka godzin44.

Amacija Cohen, który brał udział w tamtej operacji, wspominał, jak brytyjski sierżant demonstrował im sposób użycia bagnetów przeciwko bezbronnym wieśniakom: „Założę się, że tam u was w Ramat Jochanan [bazie szkoleniowej Hagany] nie macie o tym bladego pojęcia, bo nie znacie elementarnych zasad użycia bagnetów do atakowania arabskich brudasów. Jak można wysuwać do przodu lewą stopę?!” – gromił Amaciję i jego kolegów po powrocie do bazy45. Gdyby ów sierżant pozostał tam do 1948 r., nie posiadałby się z dumy, widząc, jak szybko i sprawnie żydowscy żołnierze opanowali sztukę napadania na wsie.

Hagana zdobyła też cenne doświadczenie wojskowe w II wojnie światowej, kiedy wielu jej członków zgłosiło się na ochotnika do wsparcia Brytyjczyków w wysiłku wojennym. Ci, którzy pozostali w Palestynie, nie przestawali monitorować i infiltrować ok. 1,2 tys. palestyńskich wsi rozsianych w krajobrazie od setek lat.

KARTOTEKI WSI

Delektowanie się emocjami towarzyszącymi atakowaniu palestyńskich wiosek nie wystarczało – potrzebne było metodyczne planowanie. Sugestia wyszła od młodego historyka z Uniwersytetu Hebrajskiego, okularnika nazwiskiem Ben-Zion Luria, zatrudnionego w wydziale oświatowym Agencji Żydowskiej. Luria zauważył, jak bardzo przydałby się szczegółowy wykaz wszystkich arabskich wsi i rzucił pomysł, aby sporządzeniem takiego spisu zajął się Żydowski Fundusz Narodowy (ŻFN). „Niezmiernie pomogłoby to w dziele odzyskiwania ziemi” – napisał w liście do ŻFN46. Nie mógł wybrać lepszego adresata: jego inicjatywa zaangażowania ŻFN w ewentualne czystki etniczne dodała impetu i zapału twórcom przygotowanych wkrótce planów wysiedleńczych.

Stworzony w 1901 r. ŻFN był głównym syjonistycznym narzędziem kolonizacji Palestyny. Ruch syjonistyczny wykorzystywał go jako pośrednika w wykupie palestyńskiej ziemi, na której następnie osiedlał żydowskich imigrantów. Powołany do życia na V Kongresie Syjonistycznym, stał się pionierem syjonizacji Palestyny w latach mandatowych. Od początku był kreowany na działającego w imieniu narodu żydowskiego „strażnika” ziemi, którą syjoniści przejęli na własność w Palestynie. ŻFN utrzymał tę rolę po utworzeniu Państwa Izrael; z biegiem czasem dokładano mu inne zadania47.

Większość poczynań ŻFN w okresie mandatu i Nakby łączyła się z nazwiskiem Josefa Weitza, szefa wydziału osadnictwa Funduszu. Weitz był syjonistycznym kolonialistą w całym tego słowa znaczeniu. Za swój priorytet uważał ułatwianie eksmisji palestyńskich dzierżawców z ziemi wykupionej od nieobecnych właścicieli, którzy często mieszkali w pewnej odległości od swoich działek lub nawet poza krajem, od czasu, kiedy system mandatowy wytyczył granice tam, gdzie ich wcześniej nie było.

Tradycyjnie, kiedy działka lub nawet cała wieś zmieniała właściciela, nie oznaczało to automatycznej wyprowadzki rolników albo mieszkańców wsi48; palestyńskie społeczeństwo miało charakter agrarny i nowy właściciel zazwyczaj potrzebował dzierżawców, którzy będą dalej uprawiać jego ziemię. Z nadejściem syjonizmu wszystko się zmieniło. Weitz osobiście wizytował nowo wykupioną działkę, często w towarzystwie najbliższych współpracowników, i namawiał nowych żydowskich właścicieli do pozbycia się miejscowych dzierżawców, nawet wówczas, gdy nie mieli oni pomysłu na zagospodarowanie kupionego gruntu. Jeden z najbliższych doradców Weitza, Josef Nachmani, doniósł mu w pewnym momencie, że dzierżawcy „niestety” nie zgodzili się odejść, a niektórzy z nowych żydowskich właścicieli ziemskich okazali się, jak to wyraził, „tchórzem podszyci, bo rozważali, czy nie pozwolić im zostać”49. Nachmani i jego koledzy mieli za zadanie wyplenić podobne „słabości”: pod ich czujnym okiem eksmisje szybko stały się bardziej kompleksowe i efektywne.

Tego typu przedsięwzięcia miały wtedy ograniczony zasięg, ponieważ fundusze syjonistów były mimo wszystko skąpe, palestyński opór zaciekły, a brytyjskie prawa surowe. Z końcem mandatu w 1948 r. do społeczności żydowskiej należało ok. 5,8% ziemi w Palestynie. Miała jednak ochotę na więcej – przynajmniej na poszerzenie dostępnych metod i otwarcie nowych możliwości; dlatego właśnie Weitz rozczulił się na wieść o pomyśle skatalogowania wsi i natychmiast zaproponował nadanie mu rangi „projektu narodowego”50.

Wszyscy weń zaangażowani stali się jego zagorzałymi orędownikami. Icchak Ben-Cwi, prominentny członek syjonistycznego przywództwa, historyk, a później drugi w historii prezydent Izraela, postulował w liście do Mosze Szertoka (Szareta), szefa wydziału politycznego Agencji Żydowskiej (i jednego z późniejszych premierów Izraela), że w ramach projektu powinni nie tylko spisać dane topograficzne miejscowości, ale też odsłonić i uwypuklić „hebrajskie korzenie” każdej z nich. Ważne było ponadto, aby Hagana wiedziała, które z tych miejscowości były stosunkowo młode, gdyż niektóre pobudowano „dopiero” za czasów egipskiej okupacji Palestyny w latach 30. XIX w.51

Najistotniejsze było jednak sporządzenie dokładnych map i do tego zadania pozyskano topografa z Uniwersytetu Hebrajskiego zatrudnionego w wydziale kartograficznym Mandatu. Zasugerował on wykonanie pomiarowych zdjęć lotniczych i z dumą zaprezentował Ben Gurionowi dwie takie mapy lotnicze, wsi Sindijana i Sabbarin (mapy te, obecnie przechowywane w Izraelskim Archiwum Państwowym, to wszystko, co pozostało po tych miejscowościach po 1948 r.).

Do inicjatywy pozyskano najlepszych zawodowych fotografów w kraju. Zwerbowani zostali też Icchak Szefer z Tel Awiwu, Margot Sadeh, żona Icchaka Sadeha, szefa Palmachu (jednostek specjalnych Hagany). Laboratorium filmowe działało w domu Margot pod przykrywką firmy irygacyjnej – musiało być utajnione, inaczej władze brytyjskie mogły uznać je za formę skierowanej przeciwko nim nielegalnej działalności wywiadowczej. Brytyjczycy wiedzieli o jego istnieniu, jednak nie udało im się go zlokalizować. W 1947 r. cały wydział kartograficzny przeniesiono do Czerwonego Domu52.

Zwieńczeniem wysiłków zarówno topografów, jak i orientalistów były szczegółowe, poszerzane stopniowo przez syjonistycznych ekspertów kartoteki każdej palestyńskiej miejscowości. Pod koniec lat 30. XX w. „archiwum” było prawie ukończone. Znalazły się w nim szczegółowe opisy położenia geograficznego i topografii każdej wsi, dróg dojazdowych, jakości gruntów, wód, głównych źródeł dochodów, struktury społeczno-politycznej i przynależności religijnej, nazwiska muchtarów, związki z innymi miejscowościami, wiek poszczególnych mężczyzn (w przedziale 16-50 lat) i wiele innych danych. Ważną kategorią był „wskaźnik wrogości” (wobec projektu syjonistycznego, ma się rozumieć), ustalany według stopnia udziału wsi w powstaniu z 1936 r. Powstała lista wszystkich osób, które uczestniczyły w rewolcie oraz osób, które utraciły kogoś z krewnych w walce z Brytyjczykami. Szczególną uwagę poświęcono podejrzanym o odebranie życia Żydom. Jak się przekonamy, w 1948 r. te ostatnie informacje dały pretekst do największych okropności, prowadząc do zbiorowych egzekucji i tortur we wsiach.

Szeregowi żołnierze Hagany, którym powierzono gromadzenie danych podczas „rekonesansowych” wypraw do wsi, od początku zdawali sobie sprawę, że chodzi o coś więcej niż ćwiczenie z teorii geografii. Jednym z nich był Mosze Pasternak, który dołączył do jednej z pierwszych takich wycieczek połączonych ze zbieraniem informacji w 1940 r. Wiele lat później wspominał:

Musieliśmy przestudiować podstawową strukturę arabskiej wsi. To znaczy strukturę i najskuteczniejsze metody ataku. Na uczelni wojskowej uczyłem się, jak się atakuje nowoczesne europejskie miasto, a nie prymitywną wioskę na Bliskim Wschodzie. Nie dało się jej [arabskiej wsi] porównać z polską czy austriacką. Arabska wieś, w przeciwieństwie do europejskiej, była pobudowana na wzniesieniach. A to oznaczało, że musieliśmy ustalić, jak najlepiej podejść ją z góry lub też wkroczyć od dołu. Musieliśmy przeszkolić naszych „arabistów” [orientalistów, którzy kierowali siatką kolaborantów] w metodach współpracy z informatorami53.

Ważkim problemem odnotowanym w kartotekach wielu wsi było to, jak stworzyć system kolaborantów wśród ludzi, których Pasternak i jego przyjaciele uważali za prymitywnych i barbarzyńskich: „Z ludzi, którzy lubią żłopać kawę i jeść ryż rękami, bardzo trudno zrobić informatorów”. W 1943 r., jak wspominał, dało się wreszcie odczuć, że solidna siatka informatorów jest już na miejscu. W tym samym roku kartoteki wsi zostały przeorganizowane w celu jeszcze lepszej systematyzacji danych. Mózgiem tej operacji był Ezra Danin, który wkrótce odegra pierwszoplanową rolę w czystce etnicznej w Palestynie54.

Zwerbowanie Ezry Danina, który wcześniej odnosił sukcesy jako przedsiębiorca w branży produkcji owoców cytrusowych, wyniosło pracę wywiadowczą i organizację kartotek wsi na nowy poziom efektywności. W okresie po 1943 r. w aktach znalazły się szczegółowe dane na temat gospodarki, ziem uprawnych, liczby drzew w sadach, jakości każdego gaju owocowego (a nawet każdego jednego drzewa), średnia powierzchnia gruntów przypadająca na jedną rodzinę, liczba samochodów, sklepów i warsztatów rzemieślniczych, a także nazwiska rzemieślników z każdej wsi oraz ich umiejętności55. Później dodano najdrobniejsze szczegóły na temat każdego klanu i jego sympatii politycznych, rozwarstwienia społecznego – od notabli po prostych chłopów – oraz nazwiska urzędników administracji w zarządzie mandatowym.

Gromadzenie danych nabierało coraz większego rozpędu i ok. 1945 r. w kartotekach pojawiają się znienacka różne dodatkowe szczegóły, takie jak opisy wiejskich meczetów i nazwiska imamów, łącznie z charakterystykami w rodzaju: „Niczym się nie wyróżnia”, niekiedy nawet z pieczołowitymi opisami salonów w domach tych dostojników. Pod koniec okresu mandatowego informacje stają się coraz wyraźniej zorientowane pod kątem przydatności militarnej: liczba strażników (większość wsi nie miała ich w ogóle) oraz ilość i jakość uzbrojenia, jakim dysponowały wsie (najczęściej przestarzałe albo w ogóle żadne)56.

Danin zwerbował niemieckiego Żyda nazwiskiem Jaakow Szimoni, który później został jednym z czołowych orientalistów w Izraelu, i powierzył mu pieczę nad specjalnymi projektami w obrębie wsi, w szczególności nadzorowanie pracy informatorów57. Jednego z nich Danin i Szimoni nazywali „skarbnikiem” (ha-gizbar). Człowiek ten okazał się prawdziwą skarbnicą wiedzy dla zbieraczy danych do kartotek i kierował siatką kolaborantów w latach 1941-1945. Został zdemaskowany w 1945 r. i zabity przez palestyńskich bojowników58.

Do Danina i Szimoniego dołączyli niebawem Jehoszua Palmon i Tuwia Liszanski. Te dwa nazwiska warto zapamiętać, gdyż obaj odegrali czynną rolę w przygotowaniach do etnicznego oczyszczenia Palestyny. Liszanski już od kilku lat organizował akcje przeciwko dzierżawcom mieszkającym na działkach wykupionych przez ŻFN od obecnych lub nieobecnych właścicieli, i poświęcał całą energię na zastraszanie, a później wyrzucanie siłą tych osób z ziemi, którą ich rodziny uprawiały od wieków.

Niedaleko wsi Furajdis i „wiekowej” żydowskiej osady Zichron Jaakow, w miejscu, gdzie obecnie droga biegnąca przez Wadi Milk łączy nadbrzeżną autostradę z Mardż Ibn Amir (Doliną Jezreel), leży „wioska młodzieżowa” (coś w rodzaju wielkiej szkoły z internatem dla syjonistycznej młodzieży) o nazwie Szefeja. Tutaj w 1944 r. siły specjalne przydzielone do projektu „kartotek wsi” odebrały szkolenie i stąd wyruszały na zwiady. Szefeja wyglądała zupełnie jak obóz szkoleniowy dla szpiegów w okresie zimnej wojny: Żydzi przechadzali się po niej, rozmawiając po arabsku i usiłując naśladować obyczaje i zachowania w ich mniemaniu typowe dla Palestyńczyków z okolic wiejskich59.

W 2002 r. jeden z pierwszych rekrutów przybyłych do tej specjalnej bazy szkoleniowej wspominał swój pierwszy wypad do pobliskiej miejscowości Umm az-Zinat w 1944 r. Jego oddział miał za zadanie przeprowadzić rekonesans i dowiedzieć się różnych rzeczy, np. gdzie mieszka muchtar, gdzie znajduje się meczet, gdzie są domy bogatych mieszkańców i kto brał czynny udział w rewolcie z 1936 r. Nie była to wielce skomplikowana misja, bo infiltrujący wiedzieli, że mogą wykorzystać tradycyjną arabską gościnność – i rzeczywiście, zostali nawet zaproszeni do domu samego muchtara. Ponieważ nie udało im się zebrać wszystkich danych w jeden dzień, zapowiedzieli ponowny przyjazd. Przed drugą wizytą polecono im zdobyć informacje o glebie, której żyzność wyraźnie zrobiła na nich wrażenie. W 1948 r. Umm az-Zinat została zniszczona, a wszystkich mieszkańców wypędzono bez żadnej prowokacji z ich strony60.

Ostatecznej aktualizacji kartotek wsi dokonano w 1947 r. Tym razem skoncentrowano się na utworzeniu list „osób poszukiwanych” w każdej miejscowości. W 1948 r. żydowscy żołnierze wykorzystywali te spisy w akcjach wyszukiwania i aresztowania przeprowadzanych natychmiast po zajęciu miejscowości. Mieszkańców płci męskiej ustawiano w szeregu, a następnie ci figurujący na liście byli identyfikowani, często przez tę samą osobę, która na nich doniosła i która teraz dla niepoznaki miała na głowie płócienny worek z wyciętymi otworami na oczy. Wskazani mężczyźni byli często zabijani na miejscu strzałem z karabinu. Kryteriami decydującymi o wpisaniu na te listy było często zaangażowanie w palestyński ruch narodowy, bliskie związki z jego przywódcą, muftim Al-Hadżdżem Aminem al-Husajnim oraz, jak już wspomniałem, udział w akcjach przeciwko Brytyjczykom i syjonistom61. Innymi powodami wciągnięcia na listy były rozmaite domniemania w rodzaju: „wiadomo, że był w Libanie” czy „aresztowany przez brytyjskie władze za członkostwo w komitecie narodowym we wsi”62.

Pierwsza z wspomnianych kategorii, udział w palestyńskim ruchu narodowym, była definiowana bardzo luźno i mogła obejmować całe miejscowości. Związki z muftim lub partią polityczną, której przewodził, były bardzo częste. W końcu to jego partia zdominowała lokalną politykę palestyńską od oficjalnego ustanowienia brytyjskiego mandatu nad Palestyną w 1923 r. Jej członkowie wygrywali wybory krajowe i do władz samorządowych, i zajmowali eksponowane stanowiska w Wysokim Komitecie Arabskim, który stał się zalążkiem rządu palestyńskiego. W oczach syjonistycznych ekspertów było to równoznaczne ze zbrodnią. Gdy przejrzymy kartoteki z 1947 r., przekonamy się, że w miejscowościach liczących ok. 1,5 tys. mieszkańców zwykle znajdowano od 20 do 30 takich podejrzanych (np. na południowych stokach masywu góry Karmel, na południe od Hajfy, Umm az-Zinat miała ich 30, a pobliska wioska Damun – 25)63.

Jigael Jadin wspominał, że właśnie drobiazgowa, szczegółowa wiedza o tym, co się działo w każdej bez wyjątku palestyńskiej miejscowości, w listopadzie 1947 r. doprowadziła syjonistyczne dowództwo wojskowe do wniosku, że „palestyńscy Arabowie nie mają nikogo, kto mógłby ich porządnie zorganizować”. Poważnego problemu nastręczali jedynie Brytyjczycy: „Gdyby nie Brytyjczycy, moglibyśmy stłumić arabskie zamieszki [wywołane sprzeciwem wobec rezolucji ONZ w sprawie Podziału Palestyny w 1947 r.] w ciągu miesiąca”64.

W KONTRZE DO BRYTYJCZYKÓW: 1945-1947

Oprócz dokładnych map wiejskich terytorium Palestyny sporządzonych w ramach przygotowań do zajęcia kraju, ruch syjonistyczny miał teraz znacznie jaśniejsze wyobrażenie o tym, jak uruchomić nowe państwo po II wojnie światowej. Decydujące znaczenie miał tutaj fakt, że Brytyjczycy już wcześniej zniszczyli palestyńskie przywództwo i możliwości obronne, tłumiąc powstanie w 1936 r., co dało syjonistycznym przywódcom aż nadto czasu i miejsca na rozplanowanie następnych ruchów. Z chwilą, gdy zażegnano niebezpieczeństwo inwazji nazistów na Palestynę w 1942 r., syjonistyczni przywódcy uświadomili sobie jeszcze bardziej dotkliwie, że jedyną przeszkodą, jaka stoi na drodze do przejęcia przez nich kontroli nad krajem jest nie jakikolwiek opór palestyński, ale obecność Brytyjczyków. To wyjaśnia, dlaczego na spotkaniu w Biltmore Hotel w Nowym Jorku w 1942 r. Ben Gurion mógł wysuwać żądania utworzenia żydowskiej wspólnoty narodowej na całym obszarze mandatowym Palestyny65.

Kiedy II wojna światowa miała się ku końcowi, żydowscy przywódcy w Palestynie zaczęli kampanię zmierzającą do wyparcia Brytyjczyków z kraju. Równocześnie dalej szkicowali swoje plany wobec ludności palestyńskiej, stanowiącej tam 75% większość. Najważniejsi syjoniści nie wygłaszali swoich poglądów na forum publicznym – powierzali je tylko bliskim współpracownikom albo kartom swoich dzienników. Josef Weitz napisał np. w 1940 r.: „transfer Arabów jest naszym prawem” i „Arabowie mają odejść!”66. Sam Ben Gurion w liście do syna w 1937 r. wydawał się przeświadczony, że dla syjonizmu nie ma innej drogi: „Arabowie będą musieli odejść, potrzebny jest tylko dogodny moment, żeby to urzeczywistnić, np. wojna”67