Czekając na Golema - Jan Gondowicz - ebook + książka

Czekając na Golema ebook

Jan Gondowicz

4,0

Opis

56 szkiców o czytaniu książek i o ich wzajemnych związkach autorstwa niedoścignionego erudyty.

 

Autor tej książki uważa się za medium, poprzez które rozmawiają ze sobą inne książki. Gdyby nie on, może by się nie spotkały. Z tych spotkań spisuje fragmenty rozmów tego, co napisane, z tym, co wyczytane, tego, co wyczytane, z tym, co domyślane, tego, co domyślane, z tym, co tylko przypuszczalne, tego, co przypuszczalne, z tym, co zaledwie widmowe. Ale z zasady przepędza zmyślone. Taki ta książka proponuje styl lektury.

Gdyż w opozycji do historii literatury widzi w ścisłym czytaniu królową wszech nauk nieścisłych.

Dziewięćdziesiąt procent tego, co o pisaniu i czytaniu wiadomo, zawdzięczamy naukom o literaturze. Autora tej książki interesuje pozostałe dziesięć procent.

"Interesują go wszelkie odnogi literatury, jej ścinki, ukosy, zagubione kiedyś lub zerwane nitki w ściegu. Wielkim bohaterem zbioru jest więc heterologia, Inność. »Świat staje się labiryntem, gdy zabłądzi do niego Inny« – pisze Gondowicz. A pisze to jako znamienity krytyk i jako filolog, który w swoich lekturach kopie głęboko i wyraźnie wbrew nurtowi, idąc w ślad za innymi amatorami bocznych dróg i strychów – Brunonem Schulzem, Franzem Kafką, Witkacym (którzy są także bohaterami esejów). Przy tym warszawskiego krytyka jak zawsze nie opuszcza gombrowiczowski humor, więc trochę dostaje się tym, którzy używają Baudrillarda i Derridy, »by zostać doktorem«". (z recenzji Kamili Dzikiej-Jurek pt. Trzymając literaturę za guzik zamieszczonej w miesięczniku "Znak")

O AUTORZE

 

Jan Gondowiczur. w 1950 r., literaturoznawca bardzo niezależny, tłumacz i wydawca. Autor bestiariusza Zoologia fantastyczna uzupełniona, książekeseistycznych Pan tu nie stał, Paradoks o autorze, Duch opowieści, monografiiTrans-Autentyk. Nie-czyste formy Brunona Schulza, a także licznych opracowań i przekładów. Za przekład Ćwiczeń stylistycznych Raymonda Queneau otrzymał Nagrodę Literatury na Świecie” w dziedzinie poezji. Był nominowany do Nagrody im. Tadeusza Boya-Żeleńskiego (2015) oraz do Nagrody Literackiej Gdynia (2015) w kategoriiesej.

 

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 404

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,0 (2 oceny)
1
0
1
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Dla Elizy

Klub Diogenes

(...) Całkiem niedawno, bo w lutym, byłem świadkiem promocji zbioru ciekawych prób eseistycznych Michała Szymańskiego Przebicia. Rozmowa o książce przyniosła godną uwagi konfrontację eseistycznej quasi-formy z całkiem już amorficznym szkicem literackim, która to nazwa określać może wszystko. Jako posiadacz esprit d’escalier, skądinąd właściwego eseistom, dopiero poniewczasie znalazłem kryterium zdolne rozdzielić jedno od drugiego. W tym celu niezbędny jest jednak tłumacz grecki.

Jak pamiętają ci, dla których piszę, Sherlock Holmes miał brata, siedem lat starszego, który przewyższał go w kunszcie dedukcji. Mycroft Holmes przewija się przez trzy opowieści, z których ostatnia, Tajemnica Bruce-Partington, zdradza, iż jako szara eminencja brytyjskiego rządu „czasem sam bywa tym rządem”. Ale to pierwsza, Grecki tłumacz, objaśnia jego obyczaje. Śledztw Mycroft nie prowadzi, bo nie znosi wstawać z fotela. Za to obraca w głowie najsroższe cudze zagadki. „Jego wielki mózg przypomina szafę z przegródkami, z których informacje mogą zostać użyte w każdej chwili”. Gardząc wszelkim uznaniem, należy do jednego tylko klubu, który sam zresztą założył, o nazwie Klub Diogenes. To przystań dla dżentelmenów, którzy nie pasują do innych klubów. Niczym Diogenes w beczce (dość luksusowej zresztą) chcą dać się ponieść myślom, gdzie wzrok nie sięga, z tym jednym życzeniem, by nikt się nie wtrącał. I tu Conan Doyle streszcza regulamin, którego liberalizm dorównuje stanowczości.

„Woli raczej, aby myślano, że się pomylił – mówi o bracie Sherlock – niż gdyby miał się trudzić nad wykazaniem słuszności swych poglądów”. Oto pochwała bezinteresowności, a zarazem dewiza prawdziwego eseisty. Ślepić przez lupę, gonić, brać jakieś typy za kołnierz, to jest, rzec chciałem, tłuc się gdzieś wśród turystów, użerać po hotelach, zwiedzać do upadłego, indagować tubylców – to dobre dla autora szkiców, które zawsze mają w sobie coś z wyprawy. Eseista zaś co najwyżej wpatrzy się w fotografie i przymknąwszy powieki, powróci myślą do zdarzeń, które w swoim czasie na zapas był przeżył. Jedyne eksplozje, z jakimi ma do czynienia, to wybuchy pamięci. Ocala godność myślenia traktowanego jako sztuka. I o ile uczony (a zresztą i polityk) ma szansę odnieść sukces tylko wtedy, gdy wszystkich wokół przekona, że zna drogę do celu, o tyle eseista (być może jak filozof) dociera niekiedy do celu tylko wówczas, gdy uświadomi sobie, że drogi nie zna. A nawet nie zna celu. Oto, czemu właściwym środowiskiem eseju jest Klub Diogenes, a patronować mu winien Mycroft Holmes, odlany z tej samej formy, co nasz Jerzy Stempowski. I nic dziwnego: Grecki tłumacz zawitał na łamy londyńskiego „The Strand Magazine” w tym samym 1893 roku, w którym w Krakowie przyszedł na świat Jerzy Stempowski.

Wzór tych dwu dżentelmenów, z których każdy bywał tyleż dyplomatą, co szarą eminencją, wskazuje, że eseista dzielić winien z nimi pewną właściwą im cechę: nad wiedzą, co powiedzieć, prymat wiedzy, czego nie powiedzieć.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
© by Jan Gondowicz
Redakcja: PIOTR PAZIŃSKI
Korekta: DOROTA DUL
Projekt graficzny: RYSZARD KAJZER
Skład: Zerkaj Studio
Autorką zdjęć na s. 143 i 402 jest Eliza Kącka, etykieta reprodukowana na s. 191 należy do zbiorów Stefana Okołowicza, ilustracje na s. 187, 190 i 197 zamieszczamy dzięki uprzejmości Ossolineum, pozostałe pochodzą z domeny publicznej.
Z 56 tytułów niniejszego zbioru najwięcej, bo 29, ukazało się jako felietony (czasem tu połączone) w „Nowych Książkach”. Sześć to przetworzone teksty z programów paru teatrów, pięć – książkowe przedmowy i wstępy. Innych pięć ukazało się w „Gazecie Wyborczej” (jeden nie dostąpił tego zaszczytu). Trzy eseje ogłosiły „Konteksty”, dwa – „Midrasz”, dwie recenzje – „Teatr”, po jednym szkicu zamieściły „Fraza” i internetowy „dwutygodnik”. A jeden, za to najkrótszy, miał poprzedzać niezaistniałą książkę.
ISBN 978-83-66599-04-8
Wydanie I
Warszawa 2019
Wydawnictwo Nisza tel. +48 607 622 655 e-mail: [email protected]
www.nisza-wydawnictwo.plwww.facebook.com/Nisza.Wydawnictwo
Konwersja: eLitera s.c.

fot. Stefan Okołowicz

Autor tej książki uważa się za medium, poprzez które rozmawiają ze sobą inne książki. Gdyby nie on, może by się nie spotkały. Z tych spotkań spisuje fragmenty rozmów tego, co napisane, z tym, co wyczytane, tego, co wyczytane, z tym, co domyślane, tego, co domyślane, z tym, co tylko przypuszczalne, tego, co przypuszczalne, z tym, co zaledwie widmowe. Ale z zasady przepędza zmyślone. Taki ta książka proponuje styl lektury. Gdyż w opozycji do historii literatury widzi w ścisłym czytaniu królową wszech nauk nieścisłych.

Dziewięćdziesiąt procent tego, co o pisaniu i czytaniu wiadomo, zawdzięczamy naukom o literaturze. Autora tej książki interesuje pozostałe dziesięć procent.