Czas zapominania - Danuta Pasieka - ebook + książka

Czas zapominania ebook

Danuta Pasieka

2,0

Opis


Czas zapominania” Danuty Pasieki to już drugi tomik poetycki autorki. W pierwszej książce „Powroty” poetka doskonale uchwyciła wątek przemijania, który jest nieodłączną cechą naszego istnienia. Jedne rzeczy się kończą, inne zaczynają, a to wszystko wpływa na zdobywanie nowych doświadczeń. Najnowszy tomik „Czas zapomnienia” to także doznawanie i nabywanie nowych doświadczeń. Tym razem autorka balansuje między marzeniami, a poszukiwaniem własnego postrzegania świata. Wciąż poszukuje, podąża, a jednocześnie wierzy w to, że człowiek spełniony jest dopiero po śmierci.

Odbiorca wierszy Danuty Pasieki w pierwszej kolejności doznaje lekkiego szoku, wstrząsu emocjonalnego, by następnie zastanowić się nad swoim życiem, nad sobą samym. Autorka celowo za sprawą swojej poezji zmusza Czytelnika do takiej refleksji, by ten uwierzył w siebie i w swoje możliwości. Głęboko wierzy też w to, że każdy człowiek uskrzydlony, natchniony wiarą, nadzieją, dobrym słowem, rozumem czy kontaktem z naturą może stać się lepszym człowiekiem.

Wiersze Danuty Pasieki są głęboko przemyślane i ułożone w określonym porządku, bez jakiejkolwiek przypadkowości, czego następstwem jest oddanie charakteru i dramatyzmu całości poezji.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 20

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
2,0 (1 ocena)
0
0
0
1
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Danuta Pasieka
Czas zapominania

!!!Wersja Demonstracyjna!!!

Danuta Pasieka „Czas zapominania”

Copyright © by Wydawnictwo Psychoskok Sp. z o.o. 2015 Copyright © by Danuta Pasieka, 2015

Wszelkie prawa zastrzeżone. Żadna część niniejszej publikacji nie może być reprodukowana, powielana i udostępniana w jakiejkolwiek formie bez pisemnej zgody wydawcy.

Skład: Jacek Antoniewski

Projekt okładki: Wydawnictwo Psychoskok sp. z o.o.

Korekta: Ryszard Krupiński

ISBN: 978-83-7900-403-4

Wydawnictwo Psychoskok sp. z o.o.

ul. Spółdzielców 3, pok. 325, 62-500 Konin

tel. (63) 242 02 02, kom. 665-955-131

wydawnictwo.psychoskok.pl e-mail:[email protected]

Są takie miejsca…

Jak bardzo trzeba być odważnym, żeby składać publicznie wyznania, głęboko zastanawiając się nad życiem. Wierzę w potęgę języka, a książki mogą być częścią pracy z drugim człowiekiem. Oczywiście istotą tej swoistej, literackiej terapii jest autentyczne doświadczenie, a nie przeżycie czytelnicze – takie podejście do sprawy wiąże się z pewnym ryzykiem. Ale przecież jest nim całe życie…

Czytając wiersze Danuty Pasieki na plan pierwszy wysuwa się jedna rzecz: mocno przemyślane jest ułożenie wierszy w tym zbiorze. Nie ma w nim przypadkowości. Zachowany jest tzw. ciąg myślowy, co nadaje książce charakteru i dramatyczności. Jest cisza, zaduma nad światem rzeczywistym, który bardzo często boleśnie doświadcza ego poetki, dlatego lęk przed doświadczeniem jest silniejszy, niż fantazje schowane w milczenie.

Wiersze Danuty Pasieki nie drażnią swoją pseudofilozoficznością czy infantylnością, co często zdarza się u poetów. Na szczęście dla tej poezji udało się autorce obejść te „podstępne przeszkody” bez większego uszczerbku.

Poezja Pasieki osadzona jest gdzieś w połowie drogi pomiędzy poszukiwaniem własnego widzenia świata a marzeniami, które zdają się być nieosiągalne dla poetki. I nie jest to wcale zarzut, bowiem Pasieka doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że siła jej wierszy tkwi w ciągłym szukaniu. Poetka, mimo doświadczenia życiowego, pragnie podążać przez meandry współczesnego życia i podsuwać nam – czytelnikom – ciągle nowe pomysły na to życie. Wierzy w antyczne mądrości mówiące o tym, że człowiek spełniony jest dopiero po śmierci. Dlatego ciągle poszukuje i mówi: i nie opuszczę cię po śmierci.

Zastanawiające to są słowa, bo wyszły spod pióra kogoś, kto na życie patrzy w sposób absolutnie plastyczny. Dzieje się tak głównie za sprawą specyficznego oglądania świata przez poetkę. Ciągle przewijające się obrazy mocno osadzone w naturze są dla poetki czymś tak normalnym, jak oddychanie. Pasieka zadaje się mówić, że bez kontaktu z przyrodą nie dać się po prostu żyć, jest ona najważniejszą częścią naszego życia. Dlatego pisząc te wiersze, widzi on przede wszystkim najpierw obiekt „fotografowany poetycko”, by nieco później – po analizie – dokonać wiwisekcji podejmowanego tematu. Ten typ pisania nie jest może zbyt odkrywczy, ale niezwykle skuteczny. W przypadku Danuty Pasieki wręcz zbawienny. Poetka nie stara się za wszelką cenę błyszczeć literacko. Słowo jest dla niej zbyt cenne, by było tylko miernikiem poetyckich uniesień. Dla niej słowo jest czynem, zapachem, rozumem, wiarą i nadzieją, że ktoś inny, tchnięty jego istnieniem i znaczeniem, stanie się lepszym człowiekiem. Dlatego w swoich wierszach stara się doprowadzać do takich sytuacji, kiedy czytelnik w pierwszym czytaniu doznaje lekkiego wstrząsu emocjonalnego… Wiara, jak i niewiara, są dla poetki równoważne znaczeniowo, bo jak można nie wierzyć we własne siły i możliwości, kiedy cudowność życia przesłania nam wszystkie nasze trudy i uciążliwości…

Andrzej Dębkowski

1. czas zapominania

tracę dane systematycznie

brak dostępu

gdzie kiedy o której godzinie

gubią się dni czasem lata

złe się gdzieś rozpłynęło

niepamięć wsteczna

za to spokojniej zasypiam

śnią mi się malwy pelargonie

soczyste brzoskwinie

śnieg pada

coraz zimniej w bezruchu

rozmowy z sobą

coraz bardziej monotematyczne

wrona usiadła na gałęzi

i kracze

a dziób ma jak nożyce

2. cisza

rozlewa się leniwie dookoła

sięga otaczających gór

schodzi w doliny

łagodnie wszystko przenika

ale już po chwili

porzuca konwenanse

wyostrza wzrok

nazywa rzeczy po imieniu

zmienna jak kameleon

popycha w stronę urwiska

niech mi ktoś pomoże

głos piły

dobiega nagle z lasu

jak koło ratunkowe

3. opowiedz mi o miłości

miłość kochanie to chemia

burze hormonów

błyszczące oczy uniesienia

skrzydła u ramion

poeci wiersze wtedy piszą jak szaleni

przyrzekam ci chemię do śmierci

żartowałem nic nie trwa wiecznie

dopamina ma krótki okres ważności

jeśli kiedyś o tym zapomnisz

znienawidzisz ten świat

a jemu będzie to zupełnie obojętne

nie uroni łzy

zresztą łza to chemia

4. błysnęło

zagrzmiało

grad uderzył

w rozgrzaną ziemię

spotkało się

lato z zimą

spalić się chcieli

i zamrozić nawzajem

zanim zrozumieli że to tylko los

spragniony zabawy zagrał va banque

policzyli straty

teraz tęsknią

5. trwają w bezruchu

gdy wiatr wieje

wieją razem z nim

gdy deszcz

są kroplą deszczu

przydatne cechy fenotypowe

niestety ja nie posiadam

stroszę więc sierść wyciągam pazury

nie mam wątpliwości

mimikra albo walka

pomiędzy są tylko złudzenia

sny o dobroci świata

i jego sardoniczny uśmiech

6. panna młoda

uciekaj moja śliczna

nie wchodź w tę jesień

posłuchaj drzew gdy proszą

tyle już się napatrzyły

rzuć za siebie

piękny bukiet kolorowych liści

wiatr czeka by rozwiać je po ścieżce

jesteś wiosną

przed tobą lato gorące

nie zastąpi go złoto

choćby sypał nim hojnie

jesienny pan

w falbankach pięknej sukni

ukryj kilka łez kilka westchnień

i uciekaj

jesteś wiosną

7. to miejsce

stoję pośród krzewów

w glinie po kostki

kolce jeżyn szarpią spódnicę

to stąd wyruszyłam

liczę kroki przemierzam

od ścieżki tyle i tyle

od płotu do akacji

to tutaj

zaczerpnęłam pierwszy haust powietrza

wciąż noszę w płucach jego cząstkę

to w tym miejscu

ciało je czuje tylko oczy nie mogą uwierzyć

w koszmarną metamorfozę

pamięć rozkłada swoje kramy

pod ścianą brudnej hali

to na nic

mała dziewczynka

nigdy się z tym nie pogodzi

kobieta stoi i bezradnie patrzy

8. kruchość

tyle już się stłukło

brzydkiej porcelany

i fajansu nobilitowanego ręką artysty

wciąż znajduję wyszczerbione kawałki

szalonych marzeń

planów co zbyt daleko wybiegły

dlaczego więc

nad jednym rozbitym dniem płaczę

z resztek godzin próbuję ułożyć mozaikę

szydzą słowa co legły między nami

jesteśmy twarde

9. rozpoznasz

kłaniają się porudziałe trawy

drobne liście brzóz wybiegają naprzeciw

wiatr nie wieje już w twarz

a ścieżka coraz bardziej prosta

po tym rozpoznasz

po cichych szeptach na ganku

milknących gdy się zbliżasz

umykających spojrzeniach

czytasz je ze wzruszeniem

i wreszcie jak na dłoni

tajemniczy Wielki Plan

a my już go nieciekawi

my już tam

10. szczęście

życzysz mi szczęścia

popatrz uważnie

widzisz te dwie małe dziewczynki

co biegną do mnie od furtki

z uśmiechami jak boskie wiano

11. wśród nocnej ciszy

płynie kolęda

płatki śniegu wirują powoli

okna błyszczą

nagle krzyk rozcina przestrzeń na pół

tylko matki tak krzyczą

wybiegam na balkon