Całkiem przypadkiem - Karol Machnowski - ebook + książka

Całkiem przypadkiem ebook

Karol Machnowski

0,0

Opis

Całkiem przypadkiem to historia miłosna osadzona w realiach małego miasteczka, pisana w formie sms. Sms-owe dialogi zdradzają siłę uczuć i niezwykłe przyciąganie bohaterów, niestety, nie wszystko jest tak proste, jak mogłoby się wydawać. Bohaterka – Olga – to dziewczyna z problemami emocjonalnymi, wywodząca się z domu, w którym zabrakło mamy, ojciec pił, a ona sama musiała się zbyt szybko usamodzielnić. W pewnym momencie życia jej droga krzyżuje się z drogą Piotra – sympatycznego, spokojnego chłopka. Wspólne uprawianie sportu zbliża ich do siebie, choć mija sporo czasu, zanim oficjalnie stają się parą. Jak to zwykle w życiu bywa, początki są piękne, choć Piotr zaangażował się szybciej: „Tęskniłem za nią. Stała się moim źródłem radości. Rosła zaborczość wobec tego, co może być moje”. A Olga była kontaktowa wobec innych, a zimna wobec bliskich, lubiła słuchać o uczuciach, ale nie umiała o nich mówić. Z czasem sprawiło to, że znaleźli się na przeciwległych biegunach emocjonalnych. Piotr przeżywa więc głębokie rozczarowanie – bo zakochuje się w kobiecie, która nigdy w pełni nie obdarzy go pełnym uczuciem, jednocześnie nie potrafi się z nią definitywnie rozstać… Czy to wszystko naprawdę zdarzyło się Całkiem przypadkiem?

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 183

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność



Podobne


Karol Machnowski "Całkiem przypadkiem"

Copyright © by Wydawnictwo Psychoskok, 2014 Copyright © by Karol Machnowski, 2014

Wszelkie prawa zastrzeżone. Żadna część niniejszej publikacji nie może być reprodukowana, powielana i udostępniana w jakiejkolwiek formie bez pisemnej zgody wydawcy.

Skład: Arkadiusz Woźniak Projekt okładki: Karol Machnowski

ISBN: 978‑83‑7900‑170-5

Wydawnictwo Psychoskok ul. Chopina 9, pok. 23, 62-507 Konin tel. (63) 242

Karol Machnowski
Całkiem
przypadkiem
Wydawnictwo

START

Nie wiem, od czego zacząć. Zacznę więc może od końca, żeby dojść do celu. Bo zawsze na końcu myśli się o początku. Chociaż dla mnie to o wiele za wcześnie, aby rozmawiać o końcu. Przekonałem się, jak w życiu można wszystko szybko i łatwo skończyć. A przecież życie jest długie i nie zrobiłem niczego, co by to mogło spowodować. Ale wciąż muszę się z kimś żegnać. Życie to nieustanne pożegnanie i mówienie „pa” kolejnym jego etapom, a wszystkie momenty w życiu są tylko jego przystankami. Jest to okrutne w swej logice.

Kiedy ją poznałem, byłem młody. Teraz też jestem młody, ale wtedy byłem młodszy. Pamiętam jak pierwszy raz odwróciła się w moją stronę. Od pierwszego wejrzenia stwierdziłem u siebie duże zainteresowania poznawcze jej osobą. Trafiła mnie spojrzeniem w samo serce, poraziła swoim światłem. Impuls świetlny wpada przez siatkówkę do oka, tam zostaje przekształcony na impuls nerwowy i pozostaje ślad pamięciowy, w moim przypadku taki, którego nigdy nie zapomnę. Próbowałem skoncentrować na sobie jej uwagę. Poznaliśmy się całkiem przypadkiem na treningu, jak się potem okazało, ona próbowała się ratować psychicznie po rozstaniu ze swoim wcześniejszym chłopakiem. Podczas pierwszej wymiany zdań próbowałem zabrzmieć minoderyjnie, szukałem też fizycznego kontaktu, robiłem wszystko, aby podczas różnych ćwiczeń choć przez chwilę potrzymać ją za rękę. Wziąłem też numer telefonu i przez chwilę poczułem się szczęśliwy.

Była zupełną przeciwnością najprzeciętniejszej z przeciętnych przeciętności. Inna niż wszystkie. Mocniej dostrzegalna i porywająca. Jakaś, a nie nijaka. Nie była zwykłym powtórzeniem typu biologicznego. Na tle innych była jakby podświetlona w 3D mappingu. I we wszystkim niewyważona. I bardzo dynamiczna. Pełna radości życia, jak magnes przyciągała ludzi. Miała predyspozycje do dominacji przy pozorach bierności. Wszędzie była w centrum a nie na marginesie, potrafiła odnaleźć się w każdych okolicznościach. A wtedy, kiedy właśnie nasz związek otrzymał solidne i romantyczne podstawy, gdzie wszystko było dobre dla uczuć i cały świat zdawał się być taki dobry, nasze drogi rozeszły się całkowicie i zaczęły przebiegać innym torem. Drganie serca powodowało, że chciałem się do niej zbliżyć. Zrobiłem to dla szczęścia, a stałem się nieszczęśliwy. A nasze chwile były zaledwie chwilkami. I dzisiejsze czasy wydają mi się zbyt współczesne.

Odezwałem się tego samego dnia wieczorem. Zapytałem o humor, bo podczas naszego spotkania była w nie dość dobrej kondycji psychicznej. Z resztą zawsze jej humor łatwo ulegał zmianie – od bardzo radosnego do bardzo smutnego. Był to chyba radosny smutek. W parze z radością często chodzi smutek. Łatwo było ją zasmucić, ale i łatwo rozśmieszyć. Żyła jakby w dwóch płaszczyznach. Odpowiedziała:

3 kwietnia

Olga 21:55 - Humor hmm? No taki sobie. Chciałam Ci jeszcze potruć głowę, ale Wojtek był, więc dziś miałeś szczęście :)

Piotr 21:58 - Ja wiem czy szczęście. Raczej nie myślimy o tym samym.

Dla wyjaśnienia: kiedy ją odwiozłem, towarzyszył nam jeszcze mój kolega z treningów. Zdziwiło ją także, że jeszcze nie śpię, bo ja jeszcze wtedy mogłem spać, czemu dała upust w swoim drugim smsie:

Olga 22:13 - Może i tak :) a ty co, jeszcze nie śpisz?

Piotr 22:17 - A no nie. Złożyłbym Ci życzenia na dobranoc, ale wiem, że Ty jeszcze nie śpisz.

Zawsze czułem się źle, kiedy odpowiadała mi z dużym opóźnieniem, bowiem wyobraźnia potrafi podpowiadać różne rozwiązania. W ostatniej wiadomości tego dnia napisała, że:

Olga 23:30 - Ja to już jestem po kąpieli ;)

Następnego dnia sama odezwała się pierwsza. Spytała jak zwykle o byle co, a ja uśmiechałem się do telefonu.

4 kwietnia

Olga 11:47 - Cześć :) co do wczorajszego smsa, to wcześniej też możesz napisać życzenia na dobranoc.

Zadałem następnie pytanie, które warunkuje kolejne pytanie, czy pije piwo, po czym chciałem ją na nie zaprosić. Jak się później okazało, to był mój pierwszy błąd, bo jej ojciec i brat zajmowali się alkoholizmem. Ale tego wówczas wiedzieć nie mogłem. Odpowiedziała:

Olga 14:19 - A ty piwo pijesz?

Piotr 14:21  Bywa, że tak, zdarza mi się – odpowiedziałem.

Olga 14:22 - A ty masz lata? ;)

Nie czekając na odpowiedź wysłała kolejnego smsa.

Olga 14:24 - Jakbym się sugerowała opinią ludzi, to nie wyglądam na pełnoletnią :)

Rzeczywiście mając wtedy 23 lata wyglądała na znacznie młodszą. Wyglądała tak świeżo i nieletnio. Odpowiedziałem jej, że w razie wątpliwości kupimy na dowód ojca, na co odpowiedziała:

Olga 14:26 - Tak? Aż taki podobny do tatusia?

Dodałem, że jestem szpakowaty od podstawówki i nie powinno być z tym problemu, na co w odpowiedzi przeczytałem:

Olga 14:30 - Bozia daje tak nierówno :) choć mi tam dobrze dała.

Nie miała powodu do narzekania. Miała wtedy 52 kg, niecałe 170 cm wzrostu, piękne piwne oczy i czarne lśniące włosy. Nie potrzebowała się malować. Podobała się światu, o czym chyba wiedziała. Miłością i urodą posługiwała się jak bronią. Wyglądała jak cyganka. Miała piegi, co zauważyłem dopiero po jakimś czasie. Była podobna do mamy, jej uroda miała więc charakter matrylinearny. To dla niej ksiądz chciał zrzucać sutannę. Rozpoczęła się gwałtowna intromisja jej osoby do moich marzeń.

Wtedy chciałem zabrzmieć jakoś tak mądrze i śmiesznie, poczułem, że zaczyna mi zależeć i napisałem:

Piotr 14:33 – Życie, jak widzisz, przerasta w niespodziankach ludzką domyślność.

Olga 14:43 - Ale to ująłeś poważnie. Wiesz, że wychodzę dopiero na dwór, bo muszę dziecko z przedszkola odebrać.

Wtedy nie czekając na odpowiedź, w błyskawicznym tempie dodała:

Olga 15:29 – P.S. dla wyjaśnienia, to nie jest moje dziecko :) Ja to tylko teraz praktykę zdobywam. Na razie jestem tylko matką chrzestną :P

Pisała metodą słownikową. W odpowiedzi przeczytała, że czasami słucham tego, co ludzie do mnie mówią i zapamiętałem, że pracuje jako opiekunka do dziecka. Miała bardzo dobry kontakt z dziećmi i pamięć do szczegółów. Miała duży dar komunikatywności. Otwarta na świat, kierowały nią impulsy, wieloraka. Szukała podniet życiowych. Dostosowywała się do otoczenia, a może raczej otoczenie dostosowywała do siebie. Zawsze też, co jest dla mnie rzadkie, zapamiętywałem, w co była ubrana. A ubrana była zawsze estetycznie i naturalnie, wszystko tworzyło spójną całość, a ubranie było dopasowane do sylwetki, chociaż rzadko chodziła w firmówkach. Dbała o swoją powierzchowność. W bardzo ścisłym znaczeniu słowa, może nawet w obcisłym.

Piotr 15:58 - Tak wiem, czasami słucham tego, co ludzie do mnie mówią :).

Olga 16:26 - Tylko czasami?

Nie wiem czy chciałem u niej zapunktować, czy rzeczywiście słuchałem ludzi tylko czasami. Ale pracując jako terapeuta z osobami przewlekle chorymi psychicznie, nauczyłem się nie słuchać tego, co ludzie do mnie mówią. A przynajmniej nie analizować. Jakby nie słuchać, tylko przyjmować do wiadomości i jak w barze szybkiej obsługi następny, następny, bo w przeciwnym wypadku mógłbym znaleźć się po tej drugiej stronie, a granica jest cienka.

Olga 18:50 - No nie przesadzaj, nie będzie tak źle. Byłam na mieście i na poprawienie humorku kupiłam spódnicę :) Jem i uciekam na basen.

Olga 19:01 - Mam kilka dodatkowych siniaków - ciekawa informacja?

Niedługo znów się odezwała, była wręcz natarczywa w relacjonowaniu tego, co się u niej dzieje, ale ja nie widziałem w tym powodu dla osobistej udręki. Chciała mi pomóc w sprzątaniu, a tak naprawdę zobaczyć chyba, jak mieszkam. Nie zgodziłem się, gdyż w domu moim panował naprawdę duży bałagan i nie chciałem jej spłoszyć.

Olga 19:05 - Ja przecież też sobie dorabiam sprzątaniem, to bym się nie przestraszyła :)

Chciała jeszcze przyjść na kontrolę ale napisałem, że nie wyróżniam się korzystnie z porządkami, poza tym pomagałem koledze w sprzedawaniu samochodu. Mogłem wtedy codziennie jeździć innym samochodem i myślałem, że to będzie atut. Rozmawialiśmy jeszcze o prasowaniu, zdziwiła się, że układam ubrania tak, aby później nie musieć ich prasować. Po prostu prasowanie nie mieściło się w mojej podstawie programowej, a moje układanie nie mieściło się w jej podstawie.

Olga 21:18 - A tak się da?

Piotr 21:22 - Tak i można zaoszczędzić sporo czasu, a czas dla mnie ostatnio bardzo zyskał na znaczeniu ;)

Był Wielki Czwartek i licytowaliśmy się, czy idziemy na trening, czy pójdziemy do Kościoła. Wtedy jeszcze nie razem.

Olga 21:30 - A ty nie idziesz na trening? - spytała.

Odpisałem, że nie. Jestem osobą religijną, ona także i myślę, że zakochałem się w niej między innymi z tego powodu.

Olga 21:46 - A jak ja się wybiorę, to ty zdanie zmienisz i przyjdziesz? – kokietowała.

Piotr 21:50 - Nie wiem, jak dyplomatycznie odpowiedzieć na to pytanie.

Olga 21:58 - Jak ty mądrze i wzniośle piszesz. A Ty tak zawsze czy tylko ze mną?

Rzeczywiście dysponowaliśmy inną strukturą pojęć i innym zasobem słownictwa. Ja posługiwałem się i używałem takiej oficjalnej nomenklatury. I choć nie chciałem, byłem chyba trochę megalomanem. Ona była emocjonalnie nadwrażliwa i na ogół hiperoptymistyczna, to wszystko rzutowało i nadawało odcień jej wypowiedziom i werbalizowanym przez nią myśli. Dziwna w swoim wyrażaniu, cała była nasycona emocjami. Po prostu dyktowała nią potrzeba emocji.

Piotr 22:04 - Tylko z Tobą. Zresztą bo ja wiem. Taki już jestem.

Bardzo często korzystałem z wyrażenia „nie wiem”, jakbym się asekurował przed samookreśleniem się. Ja z kolei byłem taki zakamuflowany, wyrażony nie wprost i chyba miałem to we krwi.

Olga 22:09 - To dobrze, tak trzymaj :)

Olga 22:15 - No i wracam do domku. Obok ciebie będę przechodzić chyba, że nie mieszkasz w 8. To możesz za 5 minut mi pomachać.

Wtedy także byłem poza domem. Podałem jej miejsce mojego pobytu.

Olga 22:24 - A to co innego :) aż tam się nie wybieram.

Pożyczyłem dobrej nocy i wtedy naprawdę myślałem, że coś z tego będzie, otwierała się przede mną jakaś szansa. Zacząłem snuć plany na przyszłość, jak się później okazało nierealistyczne, mimo, że nie nieprzerastające moich możliwości.

Olga 22:27 - Ja jeszcze spać nie idę, ale jak ty idziesz, to dobranoc :)

Kolejnego dnia także odezwała się pierwsza.

5 kwietnia

Olga 13:25 - Cześć :) ja latam po mieście w poszukiwaniu kwiatów :)

Spytała także czy byłem w kościółku. Odpowiedziałem, że tak, ale poszedłem do innego, mimo, iż należeliśmy do tej samej parafii. Aby sprecyzować sytuację, to ona chodziła do innej parafii.

Olga 20:32 - A ja wracam, ale w którym byłeś, bo ja w dużym.

Odpowiedziałem, że zgodnie z obowiązującą właściwością miejscową i rejonizacją, na co ona, że to niedobrze, więc spytałem o rozkład na następne dni Wielkiego Tygodnia. Dowiedziałem się, że:

Olga 20:43 - O 18 jutro, o 19 w sobotę :)

Powiedziałem jeszcze, żeby najadła się z góry na zapas, bo jutro Wielki Piątek.

Olga 20:47 - No co ty, ja jeszcze dziś będę kiełbasę jeść ;)

Piotr 20:49 - Ale w granicach tolerancji.

Olga 20:52 - To ty do siebie będziesz chodził?

Odpowiedziałem, że do mojej parafii jest bliżej i krócej, na co ona odparła:

Olga 20:58 - Nie. Ja byłam u koleżanki na herbacie i już za dwadzieścia ósma byłam u niej, a to 10 minut się idzie.

Ciekawa była to kalkulacja. Znowu spytałem czy będzie pić alkohol, na co odpowiedziała:

Olga 21:05 - Nie będę, ja jestem GRZECZNA.

Ja z kolei napisałem, że dawno nie piłem i się tęskni.

Olga 21:08 - Za kim tęsknisz? ;)

Piotr 21:09 - Za wódką.

Olga 21:13 - A ja myślałam, że ty za mną tęsknisz ;)

Przytaknąłem, bo miała rację. Tęskniłem za nią. Stała się moim źródłem radości. Rosła zaborczość wobec tego, co może być moje. To też zostało powiedziane. Mając 28 lat trzeba nauczyć się mówić o uczuciach.

Olga 21:17 - To miło mi :)

Trudno opisać, co czułem, kiedy odpowiadała mi w ten sposób, była to jakaś zapowiedź tego, co jeszcze może się wydarzyć. Kontakty się zacieśniały i powoli wszystko to postępowało. Wydawało się, że więzi mogą się jedynie bardziej pogłębiać. Ja przy niej traciłem naturalność.

Olga 21:37- Masz dziś też okazję mi pomachać, bo będę już do domku wracać. Już jestem przed blokiem.

Odpowiedziałem zgodnie z prawdą, że się kąpię i jedynie mogę jej odpowiedzieć takim proksemicznie zdalnym gestem.

Olga 21:52 - Ale w wannie z telefonem, szok.

Piotr 21:55 - Ludzie różnie reagują na takie same bodźce.

Olga 21:58 - Właśnie ledwo weszłam do swojego pokoju. Szok.

Piotr 22:01 - Chcesz mnie uraczyć jakąś terapią szokową?

Olga 22:04 - Ale ja mam w pokoju dużo pracy, musze zrobić parę rzeczy :(

Wówczas się pożegnałem, ale ku mojemu zdziwieniu odpowiedziała:

Olga 22:11 – Hm, miałam nadzieję, że mi pomoc zaproponujesz, a nie pożegnanie.

Olga 22:15 - To przynajmniej mnie pisaniem powspieraj ;)

Napisałem, że nie wiem, co pisać. W imieniny godziny odpisała:

Olga 22:22 - Spontanicznie pisz.

Piotr 22:25 – To pytaj, o co chcesz.

Olga 22:30 - Ok. Jutro do 12 i święta?

Tak, wówczas miałem skrócony dzień pracy.

Olga 22:34 - A jak było?

Piotr 22:36 – Nudno, bo bez Ciebie :)

Olga 22:39 – Uuu, to ja o tej porze byłam na cmentarzu i poznałam „Kocik de kot”, to jakiś facet co żonę zabił i siedział 15 lat w więzieniu.

Piotr 22:43 - W naszym ośrodku też jest osoba, co zabiła konkubinę.

Olga 22:46 - No widzisz, jakie mamy znajomości.

Odpisałem, że jeden z moich podopiecznych powiedział mi, że widział moją twarz na świętym obrazie u siebie w Kościele.

Olga 22:52 - Może jesteś ;)

Piotr 22:57 - Może pojadę sprawdzić.

Olga 23:04 - Kiedy?

Olga 23:09 – Kurcze, skaleczyłam się.

Piotr 23:11 - A jeśli ja tam naprawdę jestem?

Olga 23:12 - No weź przestań.

Piotr 23:15 - A nie stworzę Tobie okazji do obrażenia się, jeżeli pójdę już spać?

Olga 23:18 - No co ty, nie gniewam się za takie coś.

Piotr 23:19 Dobrej nocy.

Olga 23:20- Dobranoc :)

            Następnego dnia zapytałem, czy koło konkatedry jest gdzie zaparkować auto.

6 kwietnia

Olga 16:18 - Ja tam zawsze mam gdzie :)

Piotr 16:23 - Masz swoje miejsce z numerem rejestracyjnym?

Olga 16:28 - Nie. Ale z buta lecę ;)

Olga 16:33 - To może dziś spacerek?

Piotr 16:34 - Ale deszcz może padać.

Olga 16:36 - Ale kombinator ;)

Piotr 16:38 - To co, przekonałem Cię?

Olga 16:41 - Że słodki jesteś to widzę, ale, że z cukru to nie wiem, jesteś?

Piotr 16:43 - Musiałbym dokonać pośpiesznej analizy składu swojego ciała.

Olga 16:45 – Pośpiesznej, dlaczego?

Piotr 16:47 - Jeszcze nie doszedłem do wniosków ostatecznych.

Olga16:49 - A ja mogę dojść?

Umówiliśmy się, że pójdziemy razem do kościoła. W ogóle wtedy myślałem, że dalej pójdziemy razem. Chwile te kojarzą mi się ze szczęściem.

Piotr 16:53 - O której się umawiamy?

Olga 16:57 - Ja 15 minut idę, to o 17.40.

Olga 17:02 - Ty się tak nie ciesz, bo chyba dziś cię wykorzystam, jak pozwolisz? ;)

Wtedy bardzo chciałem zostać wykorzystany, cokolwiek to miało oznaczać.

Olga 17:04 - Ale nie bój się, nie będzie bolało.

Piotr 17:06 - Ja jestem bardzo odporny na ból.

Olga 17:08 - A jak się spóźnię?

Zapewniłem, że zaczekam tyle, ile będzie trzeba.

Olga 17:10 - :)

Olga 17:46 – Idę.

Pojechaliśmy moim autem, a owo wykorzystanie oznaczało tylko tyle, że pojechaliśmy do jej babci po świeże kwiaty na grób jej mamy. Pochodziła z rodziny niepełnej rozbitej przez śmierć mamy. Musiał być to dla niej osobisty dramat i cios od życia. Opowiadała, że najbardziej brakowało jej mamy w czasach szkolnych. Przecież zrozumienie drugiego człowieka wymaga poznania jego biografii, a taka śmierć to jest pogwałcenie czyjegoś życia. Są takie zdarzenia, dzięki którym życie różnych ludzi toczy się w całkiem innym kierunku niż dotychczasowy. Po śmierci mamy zamieszkała u babci, która została ustanowiona dla niej i jej sióstr rodziną zastępczą. Wtedy jej rodzina została podzielona. Ale ona już później akceptowała zmiany bez oznak stresu. Była silna fizycznie i psychicznie, może właśnie dlatego. Byliśmy zbliżeni wiekiem, była między nami różnica pięciu lat.

Kolejnego dnia także poszliśmy razem. Napisałem, że idę do swojego Kościoła, ale jeśli ona uważa inaczej, ja zacznę być tego samego zdania.

7 kwietnia

Olga 16:11 - A czemu chcesz to zdanie zmienić :) ?

Piotr 16:14 - Bo chciałbym iść z Tobą.

Naprawdę chciałem. W piątek kiedy byliśmy razem, czułem, że kiedyś staniemy razem przed ołtarzem. Tylko z nią tak szybko mijał czas. Była mi droga. Warunkowała bogactwo wrażeń i spostrzeżeń, rozszerzała skalę dostępności świata.

Olga 16:37 – Aha.

Olga 16:38 - A na którą u was?

Piotr 16:39 - 18.30.

Olga 16:41 - Uuu, to wcześniej ;) jajka poświęciłeś?

Piotr 16:43 – Tak, ale myślałem, że się nie dopcham.

Olga 16:43 - To dziś będzie bosko ;) – odpowiedziała grając słowami, gdyż parafia była pod wezwaniem św. Jana Bosko.

Olga 16:45 - No weź, przecież ty jesteś wysoki, to miałeś problem z tym, nie wierzę. A mi osobiście ksiądz drzwi otwierał, jak wchodziłam do kościoła :)

Piotr 16:47 - Ale to były starsze panie i mogły nie widzieć, że jestem wysoki, bo miały kłopoty ze wzrokiem :)

Piotr 16:48 To co, spacerek dzisiaj?

Olga 16:49 - Spacerek :) To o której?  18.15?

Zgodziłem się, chociaż ja zawsze wolałem być wcześniej. Ale przy niej zacząłem lubić się spieszyć. Może dlatego, że chciałem zdążyć na wszystko.

Olga 17:10 - Jaki zgodny :) P.S. ty pogody pilnuj.

Piotr 17:16 - :) ok.

Olga 17:51 - I jak pogoda?

Piotr 17:52 - U mnie dobra, a u Ciebie?

Olga 17:53 - Nie mogę wyjrzeć, bo sąsiad by miał radochę.

Piotr 18:14 - Ja już wychodzę.

Olga 18:15 - Ok. Już idę.

Kiedy zbliżała się, zauważyłem, że była ubrana w białą spódnicę, powiedziałem, że bardzo ładnie wygląda, co ona skwitowała stwierdzeniem, że założyła zwykłą kieckę. W rzeczywistości ucieszyła się. Źle znosiła sytuacje, kiedy nie była w centrum uwagi. Wszędzie się spieszyła, jakby chciała przebiec całe życie. Bardzo szybko chodziła, mimo butów na wysokim obcasie. Opowiadała, że nie chce mieć wolnego czasu tak jakby chciała o czymś zapomnieć. Po mszy odprowadziłem ją, pocałowałem w policzek i złożyłem życzenia wielkanocne o treści:

- Niech Ci zajączek wielkanocny przyniesie to, co sobie wymyślisz i wymarzysz i wszystko to, co będzie poprawiać twoje samopoczucie.

 - Dziękuję ci słońce za życzonka – odpowiedziała.

Miała dla mnie prezent w postaci zająca z czekolady i płyty CD. Ja nic dla niej nie miałem. Jakoś nigdy się nie kłóciliśmy. Kiedy nie byliśmy zgodni, umawialiśmy się, że albo ona ma rację, albo ja. Chodziliśmy w ciemnościach ulicami, które rozchodziły się wokół jej domu i rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. O wypadku, jakiemu uległem, o tym, że całe życie to psychologia, nawet kiedy milczeliśmy, panowała zręczna cisza. Następnego dnia wykazała dezaprobatę, a mieliśmy razem pójść na rezurekcję.

8 kwietnia

Olga 04:53 - Wstałeś? Bo mi się chyba nie bardzo chce?

Przystałem na jej warunki.

Olga 04:57 - :) zostajemy w łóżku i śpimy?

Piotr 04:58 Jeżeli tak wolisz.

Olga 04:58 - Ok. :) to miłego spania dalej :)

Piotr 04:59 - I wzajemnie.

Olga 05:00 - Dzięki kolego :)

 Święta spędziliśmy osobno, ta propozycja wyszła od niej.

Piotr 11:01 - Wstałaś już? – odezwałem się jakiś czas później.

Olga 11:04 - Cześć tak wstałam o 8 i poszłam pomagać szykować śniadanko. Ja już po. I teraz trochę w pokoju się pokręcę i dalej będę świętować.

Olga 11:41 - Zimno jest na dworze. Ubieraj się, jak idziesz do kościoła.

Olga 14:30 - Wesołych Świąt :)

Piotr 14 38: - Wzajemnie i jeszcze raz wesołych.

Rzeczywiście pogoda zawsze była dostosowana do tego, co działo się między nami.

Olga 21:27 - Nie piję. Teraz.

Nic nie odpowiedziałem. Chyba byłem trochę zły, że jednak święta spędziliśmy osobno.

9 kwietnia

Olga 08:57 – Myślałam, że wczoraj się zaśmiejesz, a ty nic na mojego smsa o piciu. Oj, chyba z Twoją pamięcią awaria jest :P he he.

Odpisałem, że słów mi zabrakło, chociaż słów nigdy mi nie brakowało. W mówieniu byłem naprawdę mocny. I ona dobrze o tym wiedziała. A śmianie się „he he” brzmi lekceważąco i ironicznie, wiąże się z pogardą, chęcią wejścia w konflikt, z wyśmiewaniem się z czyjegoś nieszczęścia.

Olga 10:45 - :) byłeś już oblany? Bo ja tak, przez 10 osób.

Piotr 11:01 – Nie, nie byłem.

Olga 11:49 - No mnie 7 chłopaków oblało, takich w wieku od 2 do 5 lat.

Piotr 11:51 - Gdyby nie tacy młodzi, to bym napisał, że zgłupieli na starość.

Olga 11:53 - No wszystko mokre, całe łóżko.

Piotr 11:56 - Planujesz zemstę?

Olga 12:06 – Nie, już była, ale nie tak wielka jak z ich strony. Dobrze, że ściana już sucha.

Piotr 12:09 - Ale chłopcy mają z tego pewnie radochę.

Olga 12:20 - Mają. :) I tak nie będą pamiętać, że śmierdzące dupiny przebierałam.

Wieczorem zapytałem się jeszcze, czy wzrósł jeszcze licznik oblań.

Olga 21:34 - No wzrosło. Jeszcze parę.

Piotr 21:40 - A mnie nikt nie oblał – prowokowałem spotkanie, ale nic nie wyszło.

Olga 21:57 - Uuu :(  no to niedobrze.

Byliśmy w stałym kontakcie. Ale już wtedy zaczęła ujawniać coś dziwnego. Była w niej jakaś ulotność. Bałem się, że niedługo zacznę to zauważać jeszcze mocniej, jakiś groźny rys charakteru.

10 kwietnia

Piotr 15:50 - Dzisiaj nie ma żadnego treningu, to się nie spotkamy?

Olga 15:56 - Ja mam :) o 22 na rolki :)

Olga 22:01 - Chyba nie wyjdę na rolki…

Taka właśnie była. Spontaniczna w funkcjonowaniu, gotowa do reagowania emocjami. Ekspansywna w okazywaniu sympatii. Pewna siebie, ale miało to przyjazny kontekst. Nie tolerowała nudy, wymagała stałej pielęgnacji i garnęła się do innych. Bezplanowa, lubiła przypadkowość, otwarta na człowieka. Wszędzie przodowała.

Piotr 22:02 - Zmiana planów?

Olga 22:04 - Nie. Ale trochę mi się chce, trochę nie.

Znów dała o sobie znać jej zwiewność natury, zmienność w nastrojach, silne wahania nastroju i brak konsekwencji w wyborach, później jak okazało także na innych płaszczyznach. Taki był jej diagram psychologiczny. Kiedy się jednak zdecydowała, była już późna godzina i nie bardzo miałem ochotę wychodzić z domu.

Olga 22:08 - Ale wiesz, do 24 jeszcze trochę czasu.

Nie przystałem na propozycję, napisałem, że idę spać.

Olga 22:15 - Ja nie. Wychodzę.

Olga 22:24 - To co, pomachasz?

Piotr 22:26 - Nie widzę Cię.

Olga 22:32 - To dobrze patrz :)

Czasem trzeba lepiej widzieć, żeby zobaczyć. Ubrana była w czarne spodnie czy legginsy, czerwoną ortalionową kamizelkę nałożoną na jakąś bluzkę. Włosy miała rozpuszczone. Rozmawialiśmy wtedy dość długo przez telefon. Kiedykolwiek prowadziliśmy rozmowę telefoniczną, nigdy nie chciałem rozłączyć się pierwszy, czekałem aż ona to uczyni albo robiliśmy to jednocześnie. Poruszała się na rolkach tak szybko, że z trudem odprowadzałem ją wzrokiem.

Piotr 22:59 - W domku? Następnym razem ja będę jeździł rowerem, pościgamy się i wygram :)

Olga 23:02 - No nie wiem, czy Ci się uda ;) Tak w domku :)

Piotr 23:07 - Dobrej nocy, śpij spokojnie.

Olga 23:09 - Dobranoc :)

Kiedy kolejnego dnia zapytałem ją co robi, długo czekałem na odpowiedź. Nie lubiłem takich sytuacji, bo zdawało mi się, że słyszę sygnał odbioru wiadomości, od których byłem już trochę uzależniony, a tak naprawdę byłem uzależniony od niej. Wszystkie uzależnienia mają taki sam mechanizm i nie da się ich wyleczyć tylko zaleczyć. Jeżeli skojarzeniu bodźca z reakcją towarzyszy stan przyjemności, to ulega ona utrwaleniu. Podobnie zdawało mi się, kiedy światła aut rozświetlały mój pokój, że dzieje się tak za sprawą migotania mojego telefonu. Nie czułem się też dobrze kiedy dzwonił inny ktoś, bo za każdym razem spodziewałem się jej. Odpisała z dużym opóźnieniem:

11 kwietnia

Olga 23:23 - Cześć. Zalatany dzień miałam wczoraj. Pierwszy raz wyszłam na rolki. A teraz nie wiem, kiedy wyjdę. Na pewno będzie to spontanicznie. Pozdrawiam. Pewnie już śpisz, więc dobranoc :)

Odpisałem, że nie śpię.

Olga 23:25 – Uuu, nie śpisz, a to dziwne. Dobranoc :)

Wtedy coś się zaczęło psuć. Zaczęliśmy rzadziej pisywać i w innym tonie. Zaczęły rysować się wyraźniej granice psychologiczne między nami. Rozdźwięk zawsze zaczyna się tam, gdzie wszystko powinno się jednoczyć. I nie wszystko już mi pasowało do mojej układanki. Studiowała wtedy w Siedlcach i kiedy wyraziłem troskę, bo miał miejsce wypadek na trasie, odpowiedziała:

13 kwietnia

Olga 15:01 - No zdążyłam, stuknęłam w tira :)

Nie zawsze jej reakcje były proporcjonalne do wywołujących je bodźców. Reakcje te pojawiały się nawet wówczas, jeśli nie było żadnej sytuacji, która mogłaby wywołać zmianę emocji. Jakby miała niewykształconą funkcję kontroli własnych zachowań, takie idiosynkratyczne myślenie. Preferowała teatralne zachowania o dużej doniosłości.

Wieczorem