Byliśmy ofiarami ofiar - Grzegorz Fels - ebook + książka

Byliśmy ofiarami ofiar ebook

Grzegorz Fels

4,0
21,00 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Ostatnimi laty Świadków Jehowy zaczęło w Polsce powoli ubywać. Z pewnością zjawisko byłoby znacznie szersze, gdyby nie praktykowany tam skrajny ostracyzm – zerwanie wszelkich kontaktów z tymi, którzy odważyli się opuścić szeregi organizacji (nie wyłączając z tego rodziny i przyjaciół). Niemal wszyscy byli Świadkowie Jehowy odczuli to piętno odrzucenia na sobie. Niektórzy z nich, nie mogąc pogodzić się z narzuconą izolacją, leczą psychiczne rany, a nawet – w skrajnych przypadkach – odbierają sobie z tego powodu życie. Mimo wszystko jednak, wielu dotychczasowych wyznawców decyduje się odejść, uświadamiając sobie, jak bardzo dali się zwieść amerykańskiej Centrali. Niemały wpływ na te ich jakże trudne decyzje miało uświadomienie sobie błędnych i często zmieniających się doktryn (w tym podawanych dat „końca świata”), czy ujawnione ostatnio na dużą skalę skandale pedofilskie.

W 2017 r. miały miejsce w Polsce pierwsze ogólnopolskie manifestacje byłych Świadków Jehowy, których z roku na rok przybywa. Przerywając swe dotychczasowe milczenie, starali się oni przestrzegać inne osoby przed tym, czego sami doświadczyli w organizacji. Chcieli też pomóc Świadkom Jehowy otworzyć oczy na pewne skrywane fakty i sprowokować ich do samodzielnej oceny. Niniejsza książką również chce się wpisać w te profilaktyczne oraz informacyjne zarazem działania.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI
PDF

Liczba stron: 174

Oceny
4,0 (1 ocena)
0
1
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
MariaWojtkowiak

Dobrze spędzony czas

Można tylko życzyć ludziom,by nie dali wciągnąć się sekcie.
00



Byliśmy ofiarami ofiar

BYLI ŚWIADKOWIE JEHOWY PRZERYWAJĄ MILCZENIE

Wydawnictwo Monumen

Warszawa 2018

Opracowanie redakcyjne Monumen Sp. z o.o.

Projekt okładki Ewelina Zarosa

Zdjęcia Shutterstock: Aleshyn_Andrei

Skład wersji elektronicznej Bartek Maciejewski

Korekta Monumen

Copyright© 2018 by Wydawnictwo Monumen All rights reserved

ISBN ePub 978-83-65624-91-8 ISBN Mobi 978-83-65624-92-5

Wydawnictwo Monumen os. Przemysława 16A/6 61-064 Poznańwww.miesiecznikegzorcysta.pl

Zamówienia Księgarnia ludzi wolnych tel. 22 266 80 [email protected]

WPROWADZENIE

Autora tej książki poznałem na początku lat 90. XX wieku w Niepokalanowie podczas zjazdu ruchu Effatha, który zrzesza osoby zajmujące się problematyką sekt. Choć mieszkamy w różnych częściach Polski, to łączy nas zamiłowanie do Biblii oraz teologii. Obaj zajmujemy się zagadnieniami związanymi ze świadkami Jehowy. Interesowaliśmy się również grupami Badaczy Pisma Świętego, które około 1918 roku oderwały się od Towarzystwa Strażnica. To właśnie one są punktem wyjścia do poznania historii świadków Jehowy, ich doktryny i zwyczajów.

Grzegorz Fels jako katecheta często dostaje od młodzieży pytania dotyczące sekt i nowych ruchów religijnych. Wtedy właśnie może dzielić się swoją wiedzą, którą również niejednokrotnie przelewał na papier. Owocem tego są książki i artykuły zamieszczane w prasie katolickiej oraz internecie. Publikacje jego autorstwa to m.in. Świadkowie Jehowy bez retuszu (1995, 1996) czyDwa oblicza Hare Kriszna (1997). Pierwsza książka omawia – oprócz świadków Jehowy – również Badaczy Pisma Świętego oraz ich „pomysły eschatologiczne”. Druga – opisuje ugrupowanie, które – według mnie – jest tym w hinduizmie, czym w chrześcijaństwie są świadkowie Jehowy.

Dziś Autor oddaje w nasze ręce nową książkę pt.: Byliśmy ofiarami ofiar. Byli świadkowie Jehowy przerywają milczenie, w której omawia m.in. problematykę związaną z odejściami z organizacji i organizowaniem się byłych głosicieli. Przedstawia też konkretne osoby (większość z nich Autor poznał osobiście) i opisuje ich bolączki, będące efektem wykluczenia (np. izolacja ze strony członków rodziny i przyjaciół, którzy nie odeszli). Dalej G. Fels omawia wybrane proroctwa i nietrafione przepowiednie Towarzystwa Strażnica, wskazuje na ukrywany grzech pedofilii, występujący szczególnie w australijskich zborach świadków Jehowy (choć nie tylko tam).

Kolejna ważna kwestia omawiana w książce to odrzucany przez świadków Jehowy zabieg transfuzji krwi. Kontynuacją tego tematu jest przedstawienie kontrowersyjnej medycyny alternatywnej proponowanej kiedyś wyznawcom przez Towarzystwo Strażnica.

Niniejsza publikacja jest pewną nowością na naszym rynku wydawniczym, ponieważ w dużym stopniu odkrywa kulisy działalności świadków Jehowy oraz opisuje problemy tych, którzy odeszli z organizacji. Książka wypełnia pewną lukę – z pewnością przyda się również psychologom, socjologom i osobom mającym kontakt z medycyną. Warto przeczytać ją z uwagą i rozpropagować we wspomnianych środowiskach.

 

Włodzimierz Bednarski W latach 1989–1997 prelegent (sekty i nowe ruchy religijne) w Gdańskim Seminarium Duchownym

 

Autor wielu artykułów i książek:– W obronie wiary: Pismo Święte a nauka świadków Jehowy, innych sekt i wyznań niekatolickich  – Armagedon w 1975 roku „możliwy” czy „prawdopodobny”? – Rok 1925 i Miliony ludzi z obecnie żyjących nigdy nie umrą! – Czy świadkowie Jehowy są kompetentni w orzekaniu o transfuzji krwi? Małe vademecum dla środowiska medycznego i krytyka nauki Towarzystwa Strażnica

Wstęp

Chociaż od wydania mojej ostatniej książki o świadkach Jehowy minęło ponad 20 lat1, to problematyka z nimi związana jest aktualna również dzisiaj. Sądzę, że nadszedł czas, aby powrócić do tego tematu.

Zacznijmy od przyjrzenia się pewnej interesującej statystyce. W 1995 roku (wtedy ukazała się moja książka) świadkowie Jehowy notowali w Polsce stosunkowo wysoki, bo jednoprocentowy wzrost liczby głosicieli2. Trzy lata później nastąpiło jego zahamowanie, a w następnych latach rejestrowano sporadyczne spadki rzędu jednego procenta, które z biegiem czasu stały się normą3.

Od 2005 roku liczba świadków Jehowy w Polsce nie rośnie. Opisywana wspólnota liczy obecnie ok. 121 tysięcy osób.

Zmniejszanie się liczby wyznawców, obserwowane w naszym kraju już od kilkunastu lat, przybrało ostatnio na sile. Rok 2016 zamknięto liczbą 1740 ochrzczonych, co po raz pierwszy dało 2-procentowy spadek4. Dla porównania spójrzmy szerzej na to zjawisko: w 1948 roku zanotowano ogromny, bo 42-procentowy, wzrost liczby nowych wiernych, w latach 50. XX wieku – ponad 30-procentowy. Wspomniany spadek, który miał miejsce w 2016 roku, jest najgorszym wynikiem od 35 lat i daje tym samym polskim świadkom najniższe w historii, 21. miejsce w świecie5. To ciekawe zjawisko – zwłaszcza gdy weźmiemy pod uwagę, że jeszcze w latach 90. XX wieku polscy świadkowie Jehowy (z wysokim wówczas wzrostem liczby nowych wiernych) stawiani byli wspólnotom świadków w innych krajach za wzór do naśladowania.

Tego powolnego (ale systematycznego) spadku liczby wyznawców nie powstrzymują nawet niezliczone godziny spędzane nieodpłatnie przy wózkach z propagandową literaturą. Należy zaznaczyć, że ta forma głoszenia pojawiła się na naszych ulicach stosunkowo niedawno – w 2013 roku6. Wprawdzie sami świadkowie Jehowy zapewniają entuzjastycznie, że: „(…) rezultaty takiego głoszenia przeszły wszelkie oczekiwania”7, ale powyższe statystyki nie potwierdzają tych słów.

Wykluczony z Towarzystwa Strażnica Raymond Franz, który wcześniej był członkiem ścisłego grona Ciała Kierowniczego (więcej na jego temat w dalszej części książki), nie wierzył w masowe opuszczanie szeregów organizacji. To przekonanie mogło wynikać z faktu, że w czasach jego aktywności grono świadków Jehowy – wprawdzie niewiele, ale systematycznie – powiększało się8. Franz przyznaje jednak, że takie zjawisko ma miejsce i jest przekonany, że odpływ wiernych byłby większy, gdyby nie to, że odejście z organizacji jest równoznaczne z zerwaniem wszelkich kontaktów z tymi, którzy pozostali w jej szeregach. Wbrew pozorom jest to istotny problem, ponieważ wielu wątpiących ma w organizacji rodzinę i przyjaciół. W książce pt. Kryzys sumienia Raymond Franz pisze, że z całego serca współczuje tym, którzy mają w rodzinie świadków Jehowy, ponieważ po odejściu z Towarzystwa Strażnica są przez najbliższych traktowani jak duchowo nieczyści „odstępcy”9. Nie tylko Franz wspomina o tym ostracyzmie. Doświadczyli go niemal wszyscy byli świadkowie Jehowy. Niektórzy z nich nie mogą pogodzić się z narzuconą izolacją i z tego powodu leczą się psychiatrycznie.

Warto przeanalizować przyczyny tego powolnego, lecz mimo wszystko – stałego, spadku liczby wiernych. Nie ulega wątpliwości, że w czasach szybkiej wymiany informacji (łatwy dostęp do internetu, większa liczba polemicznych publikacji) Towarzystwu Strażnica coraz trudniej pozyskiwać nowych wiernych. Jednocześnie odchodzi wielu dotychczasowych wyznawców, którzy uświadomili sobie (dzięki łatwiejszemu dostępowi do skrywanych niegdyś, niewygodnych informacji), że dali się zwieść amerykańskiej centrali. Fałszywe daty „końca świata” (o czym piszę szerzej w jednym z rozdziałów) to nie wszystko. Swoje zrobiły też niedawno ujawnione głośne skandale pedofilskie (głównie w australijskich i amerykańskich zborach) oraz związane z nimi procesy sądowe.

Zagrożenie ze strony krytyków dostrzegli wydawcy czasopisma „Strażnica”: „Odstępcy mogą natrętnie podsyłać nam swą zjadliwą literaturę. Niektórzy z ciekawości sięgnęli po takie kalające materiały, co poderwało ich wiarę” („Strażnica” 22/1988, s. 13). „Odstępcy faktycznie wydają literaturę, w której uciekają się do przekręcania faktów, zamieszczają półprawdy, a nawet jawne kłamstwa. Co więcej, urządzają pikiety w pobliżu miejsc zgromadzeń Świadków, próbując zwieść nieostrożnych. Gdybyśmy zatem z ciekawości zaczęli się karmić pismami odstępców lub słuchać ich oszczerczej mowy, narazilibyśmy się na ogromne niebezpieczeństwo!” („Strażnica” 13/1994, s. 12).

Z tego powodu świadkowie Jehowy mają oficjalny zakaz czytania krytycznych wypowiedzi o organizacji, do której należą. W naszym kraju już w XX wieku ukazywały się polemiczne książki i artykuły podejmujące problematykę świadków Jehowy10. Gdy pojawił się internet, zaczęły powstawać „zakazane” strony. Już w 2000 roku „Strażnica” zauważyła to nowe „zagrożenie” i ostrzegała: „Obecnie pośród ludu Bożego nie ma powszechnego odstępstwa. Pewne osoby opuściły jednak nasze szeregi, a teraz uporczywie zniesławiają Świadków Jehowy, szerząc kłamstwa i błędne informacje. Niektórzy współpracują z innymi grupami i w sposób zorganizowany przeciwstawiają się czystemu wielbieniu. Tym samym opowiadają się po stronie pierwszego odstępcy – Szatana. Do rozpowszechniania fałszywych informacji o Świadkach Jehowy odstępcy coraz częściej posługują się środkami masowego przekazu, m.in. internetem. W rezultacie szczere osoby poszukujące informacji na temat naszych wierzeń mogą się natknąć na odstępczą propagandę. Nawet niektórzy Świadkowie nieświadomie przeczytali takie szkodliwe materiały. Poza tym odstępcy biorą czasem udział w programach radiowych i telewizyjnych” („Strażnica”, 9/2000 s. 9–10).

Autorzy cytowanego wcześniej fragmentu „Strażnicy” z 1994 roku, gdy pisali o „odstępcach”, którzy „urządzają pikiety w pobliżu miejsc zgromadzeń Świadków, próbując zwieść nieostrożnych”, mieli na myśli głównie USA, gdzie takie niewielkie pikiety miały wówczas miejsce. W Polsce pierwsza ogólnopolska manifestacja byłych świadków Jehowy odbyła się dopiero 25 marca 2017 roku we Wrocławiu11. Wiele wskazuje na to, że poruszyła lawinę. Już parę miesięcy później w kilkunastu miastach Polski (m.in. w Poznaniu, Toruniu, Warszawie, Płocku i Sosnowcu) przeprowadzono kolejne akcje informacyjne. Podczas dni zgromadzeń świadków Jehowy przy obiektach kongresowych ustawiano specjalnie przygotowane mobilne banery i stoliki z literaturą apologetyczną.

Kulminacja warszawskiej akcji informacyjnej miała miejsce przy stadionie Legii, na którym w tym czasie odbywał się kongres świadków Jehowy. Podobnie jak wcześniej we Wrocławiu, stał tam wózek z ulotkami i literaturą polemiczną. W autobusach jadących w kierunku stadionu można było zobaczyć plakaty przestrzegające przed psychomanipulacją w związkach wyznaniowych. Osoby zainteresowane miały możliwość podpisania się pod apelem do premier Beaty Szydło o zajęcie się tym problemem.

22 września 2017 roku grupa byłych członków organizacji przeprowadziła akcję informacyjną przed główną siedzibą świadków Jehowy w Nadarzynie. Niestety, pomimo próśb i nalegań o wydanie przetrzymywanych tam dokumentów zawierających ich dane osobowe, zostali bez wyjaśnień wyproszeni poza ogrodzenie, odmówiono im wejścia do obiektu i merytorycznej rozmowy.

Cała ta kampania świadczy o tym, że byli świadkowie Jehowy w Polsce nie poddali się praktykowanemu w sekcie ostracyzmowi. Starają się przestrzegać innych przed tym, czego sami doświadczyli i wyciągają rękę do tych, którzy mają oczy zamknięte na manipulację. Chociaż akcje informacyjne organizowane przez byłych świadków nie odbiły się szerokim echem w mediach, to i tak (jak dotąd) nie miały sobie równych (przynajmniej w skali europejskiej).

W 1938 roku miała miejsce w Polsce delegalizacja świadków Jehowy (znanych wówczas pod nazwą Badaczy Pisma Świętego). Należy podkreślić, iż była to jedyna grupa wyznaniowa, której działalność w naszym kraju wówczas zawieszono (Niemcy zdelegalizowały ich na swym terenie cztery lata wcześniej). Badaczy podejrzewano m.in. o działania przewrotowe, powiązania z masonerią czy ruchem komunistycznym12.

Po wojnie (w 1950 roku) Urząd do Spraw Wyznań odrzucił wniosek świadków Jehowy o ponowne zarejestrowanie, delegalizując ich działalność. Komunistyczne władze PRL-owskiej Polski swoją decyzję o ich rozwiązaniu motywowały nieco inaczej niż te przed wojną. Otóż działalność świadków Jehowy miała tym razem prowadzić do „zagrożenia bezpieczeństwa, spokoju i porządku publicznego”. Zakazano więc wydawania „Strażnicy”, a majątek świadków Jehowy miano przeznaczyć na cele oświatowe. Wyznawcy przeszli do „podziemia”, nadal oczywiście działając.

Ponowna rejestracja świadków Jehowy w Polsce miała miejsce 12 maja 1989 roku, czyli na kilka miesięcy przed upadkiem w naszym kraju komunizmu. Sekta została wówczas oficjalnie zarejestrowani pod nazwą: Strażnica – Towarzystwo Biblijne i Traktatowe. Zarejestrowany Związek Wyznania Świadków Jehowy13.

Minęło sporo czasu od wspomnianego zakazu ich działalności i rozdział ten (przynajmniej w Europie) zdawał się wyglądać na zamknięty. Dlatego wielu mógł zaskoczyć fakt, że historia ta powtórzyła się z początkiem 2016 roku, lecz tym razem w Rosji. Tamtejsze Ministerstwa Sprawiedliwości wystąpiło wówczas do Sądu Najwyższego o uznanie świadków Jehowy za organizację ekstremistyczną i wprowadzenie zakazu jej działalności na terenie kraju. W kwietniu 2017 roku rosyjski Sąd Najwyższy odrzucił ich odwołanie od wcześniejszego wyroku, co dało władzy możliwość całkowitego zakazu działalności świadków Jehowy w Rosji i konfiskatę ich majątku na rzecz państwa, co też uczyniono14. Obrońcy organizacji nie składali broni, dokonując apelacji. Jednak w maju 2018 roku sąd miejski w Petersburgu definitywnie orzekł, iż przejęcie przez skarb państwa wartych kilka miliardów rubli nieruchomości świadków Jehowy było zgodne z prawem. Sąd miejski potwierdził tym samym decyzję sądu niższej instancji, który w grudniu 2017 roku postanowił, iż kompleks 16 nieruchomości (działek oraz budynków) należących do Towarzystwa Strażnica i leżących w elitarnej części Petersburga (teren dawnego obozu Pionierskiego) przejdzie na własność skarbu państwa15. Jak podała agencja TASS, wartość skonfiskowanego majątku przekraczała 13,9 mln dolarów. Ministerstwo Sprawiedliwości Rosji wpisało świadków Jehowy na listę organizacji likwidowanych za działalność ekstremistyczną.

Czy były jakieś podstawy do tak ostrej i zdecydowanej reakcji Rosjan? A może to tylko czyste „zagranie polityczne”? Myślę, że ta książka pomoże w odpowiedzi na te i inne nasuwające się pytania.

Gdy w lipcu 2017 roku odwiedziłem z żoną i grupą przyjaciół Petersburg, świadkowie Jehowy byli już od kilku miesięcy zdelegalizowani. Zapytałem wówczas o ten fakt miejscową rosyjską przewodniczkę, która z przekąsem zauważyła, iż mimo sądowego zakazu działalności nadal pojawiają się w skrzynkach na listy propagandowe ulotki tej organizacji.

I jeszcze jedna, mała uwaga w temacie rosyjskiej delegalizacji świadków Jehowy. Kiedy zwiedzając Petersburg16, zatrzymaliśmy się przed piękną, bogato zdobioną bramą monumentalnej (największej w mieście) prawosławnej świątyni p.w. św. Izaaka, która w czasach słusznie minionych zamieniona została przez komunistów w muzeum ateizmu, przypomniałem sobie pewną starą rycinę z pisma świadków Jehowy pt. „Złoty Wiek” (nr 185 z 1933 roku), którą zamieściłem przed laty w swej książce17. Przedstawiała ona grupę osób z zainteresowaniem zwiedzających to ateistyczne wówczas muzeum.

Świadkowie Jehowy z nieukrywaną zresztą radością popierali antychrześcijańskie działania radzieckich władz. „Złoty Wiek”, podając statystykę świątyń zamienionych przez bolszewików w budowle użyteczności publicznej, skomentowało ten fakt słowami: „Przekonani jesteśmy, że wykorzystanie nieużytecznie stojących kościołów uważać tylko można za czyn rozsądny”18. Zaś w innym numerze pisma świadkowie Jehowy przekonywali swych czytelników, że „(…) przemiana katedry w muzeum jest właściwym miejscem na przestarzałe rzeczy, nieodpowiadające już naszemu czasowi”19.

Nie chcę być złośliwy, ale czy nie jest to przykład „mentalności Kalego” w myśleniu świadków Jehowy? Kiedy rosyjskie władze zabierają chrześcijanom ich dobra, by zmienić ich religijne przeznaczenie, według organizacji jest to czyn godny pochwały. Jednak gdy z upływem czasu robią to samo z ich dobrami, świadkowie Jehowy oceniają takie postępowanie jako karygodne! Złośliwy uśmiech historii?

Poprzez publikację tej książki pragnę włączyć się do prowadzonych działań informacyjnych. Chcę również podziękować wszystkim, którzy przyczynili się do jej powstania. Jestem ogromnie wdzięczny byłym świadkom Jehowy za ich świadectwa. Szczególne podziękowania kieruję pod adresem Pana Piotra Andryszczaka – za zgodę na publikację archiwalnych zdjęć będących w jego posiadaniu, Pana Włodzimierza Bednarskiego – za fachowe uwagi i pomoc w dotarciu do trudno dostępnych źródeł. Dziękuję również Żonie – za cierpliwość i wyrozumiałość podczas mojej pracy nad niniejszą pozycją.

Napisałem tę książkę z nadzieją, że stanie się przestrogą przed pochopnym wchodzeniem w szeregi Towarzystwa Strażnica, świadków Jehowy zaś skłoni do szczerej refleksji nad wiarą i życiem.

 

Grzegorz [email protected]

 

Bogato zdobiona brama prawosławnego soboru św. Izaaka, w którym mieściło się niegdyś (chwalone przez świadków Jehowy) muzeum ateizmu (fot. Bożena Fels)

Wnętrze soboru św. Izaaka (fot. Grzegorz Fels)

Mozaika Michała Archanioła pokonującego szatana z soboru św. Izaaka w Petersburgu (przetrwała trudny okres dominacji ateizmu). Szczególnie w tym miejscu zdaje się dziś ukazywać zwycięstwo dobra nad imperium zła, którego ucieleśnieniem był komunizm (fot. Grzegorz Fels)

Gości przybywających do Petersburga od strony morza wita napis: „Leningrad”, będący reliktem niedawnej, komunistycznej przeszłości miasta (fot. Grzegorz Fels)

Protest byłych świadków Jehowy i ich zwolenników we Wrocławiu (2017 rok). Stylizowany wózek z profilaktyczną literaturą, przestrzegającą przed organizacją Strażnica (fot. Grzegorz Fels)

Autor z Aleksandrem Kociembą, jednym z organizatorów wrocławskiej manifestacji (fot. Piotr Andryszczak)

Część manifestantów przed Salą Królestwa świadków Jehowy we Wrocławiu (fot. Grzegorz Fels)

Przed wrocławska Salą Królestwa (fot. Piotr Andryszczak)

Raymond Franz w Poznaniu (2007 rok) (fot. Ks. G. Daroszewski)

Książka FranazaKryzys sumienia (fot. Grzegorz Fels)

„Dom Książąt” dla mających zmartwychwstać proroków Starego Testamentu i jeden z samochodów kupionych dla króla Dawida (fot. Archiwum)

Piotr Andryszczak prezentuje książkę świadków Jehowy Miliony ludzi z obecnie żyjących nie umrą (fot. Grzegorz Fels)

Tłumaczone na wiele języków broszury świadków Jehowy z 20. lat XX wieku o wymownym tytule: Miliony ludzi z obecnie żyjących nie umrą! W głębi wycinek amerykańskiej gazety „Sun Diego Sun” ze stojącym przed Domem Książąt Rutherfordem oraz dorysowanym obok Dawidem z procą w dłoniach (fot. Grzegorz Fels)

Płyta z przemówieniami Rutherforda, emitowana przez świadków Jehowy na progach odwiedzanych przez nich domów (fot. Archiwum)

Założyciel Świadków Jehowy Charles Russell podczas jednej ze swych licznych podróży (fot. Archiwum)

1G. Fels, Świadkowie Jehowy bez retuszu, Niepokalanów 1995.

2Głosiciel to wyznawca (nawet czasem jeszcze nie ochrzczony), głoszący w różny sposób nauki świadków Jehowy, czyli niemal każdy dorosły członek zboru.

3Czytaj więcej na: W. Bednarski, Koniec wzrostu ilości Świadków Jehowy w Polsce?, http://bednarski.apologetyka.info/swiadkowiejehowy/ koniec-wzrostu-ilosci-swiadkow-jehowy-w-polsce,535. htm, (dostęp: 01.12.2017). Zob. także: W. Bednarski, Najważniejsze dane statystyczne dotyczące Świadków Jehowy – Polska (cz. 2), http://bednarski.apologetyka.info/upload/articles/pdfs/6/ f5df23b/1012_najwazniejsze-dane-statystyczne-dotyczace-swiadkow-jehowy-polska-cz-2.pdf (dostęp: 01.12.2017).

4Jak zauważa Włodzimierz Bednarski, wcześniej były lata, gdy regularnie chrzczono powyżej 8 tys. osób rocznie (w 1990 roku ochrzczonych zostało nawet 11387 głosicieli). Za: W. Bednarski, Czy kryzys wśród Świadków Jehowy w Polsce się pogłębia?, 11.01.2017, http://bednarski.apologetyka.info/swiadkowie-jehowy/czy-kryzys-wsrod-swiadkow-jehowy-w-polsce-sie-pogebia,965.htm (dostęp: 11.06.2017).

5W marcu 1959 roku było w Polsce 84 061 świadków Jehowy. Pod względem liczby członków organizacja zajmowała wówczas drugie miejsce w świecie (po USA i przed Niemcami), mimo że w 50. latach XX wieku jej działalność była w naszym kraju nielegalna.

6Pierwsze tego typu wózki pojawiły się w listopadzie 2011 roku w Nowym Jorku.

7Za: Nowe postanowienia dotyczące świadczenia publicznego, https:// wol.jw.org/pl/wol/d/r12/lp-p/202013245 (dostęp: 18.09.2017).

8Franz zmarł w 2010 roku.

9R. Franz, Kryzys sumienia, Myślęcinek 2006, s. 434.

10Można do nich zaliczyć m.in. książkę Heleny i Antoniego Szczepańskich oraz Tadeusza Kundy: Pismo Święte przeczy nauce Świadków Jehowy, Częstochowa 1988. Ja również poruszałem tą tematykę, pisząc m.in. na łamach „Gościa Niedzielnego” (por. „Gość Niedzielny”, nr 5 z 30.01.1994 roku oraz nr 34 z 21.08.1994 roku).

11Mimo że nigdy nie byłem świadkiem Jehowy, brałem w niej wówczas udział jako osoba popierająca tę moim zdaniem wartościową inicjatywę. Pisałem o tym na łamach katolickich mediów. Por. G. Fels, Ogólnopolska manifestacja przeciw szkodliwej ideologii Świadków Jehowy, 27.03.2017, http://gosc.pl/doc/3774842.Ogolnopolska-manifestacja-przeciw-szkodliwej-ideologii-Swiadkow wejście 1 12 2017. Również: G. Fels, Świadkowie pod pręgierzem, 01.05.2017, https://www.miesiecznikegzorcysta.pl/wojna-swiatow/ item/1691–swiadkowie-pod-pregierzem (dostęp: 01.12.2017).

12Św. Maksymilian Kolbe niejednokrotnie ostrzegał przed działalnością świadków Jehowy. Określił ich nawet niebezpodstawnie „zamaskowanym komunizmem”. Por. „Rycerz Niepokalanej”, nr 2, 1923, s. 2–4. Więcej na temat powiązań z komunizmem i masonerią pisałem w swej książce: Świadkowie Jehowy bez retuszu, Niepokalanów 1995, s. 59-65.

13Od 13 maja 2014 roku skrócono tę nazwę na: Świadkowie Jehowy w Polsce.

14Szacuje się, iż w Rosji jest 175 tysięcy świadków Jehowy, którzy należą do blisko 400 zborów.

15Było to Centrum Administracyjne Świadków Jehowy w Rosji, których to Sąd Najwyższy uznał za organizację ekstremistyczną. Rosyjscy świadkowie Jehowy próbowali jeszcze w 2017 roku dokonać darowizny tych obiektów na rzecz swego głównego centrum w USA, na co sąd w Petersburgu nie wyraził zgody.

16W czasach ZSRR miasto nosiło nazwę Leningrad.

17G. Fels, Świadkowie Jehowy…, dz. cyt., s. 54.

18„Złoty Wiek”, nr 127, 1930, s. 278.

19„Złoty Wiek”, nr 110, 1930, s. 157.

1. Byliśmy świadkami Jehowy

Podczas manifestacji, która odbyła się 26 marca 2017 roku we Wrocławiu, byli świadkowie Jehowy protestowali przede wszystkim przeciw kontrowersyjnym praktykom Towarzystwa Strażnica. Poprzez swoją obecność chcieli nie tylko dać świadectwo prawdzie, lecz także przestrzec innych przed tym, co sami przeżyli. Na protest przybyli przeciwnicy organizacji z wielu miast Polski oraz z zagranicy. Byli wśród nich głównie dawni świadkowie Jehowy – wielu piastowało niegdyś funkcje starszych zboru. W akcji uczestniczyły również osoby, które w organizacji spędziły 20, a nawet 40 lat. Wszyscy przybyli tam z wewnętrznej potrzeby, chcieli zwrócić uwagę polskiego społeczeństwa na to, co dzieje się za zamkniętymi drzwiami zborów. „Nie będziemy milczeć, jak chcą tego liderzy Towarzystwa Strażnica” – przekonywali.

 

Wśród protestujących nie zabrakło katolików pokrzywdzonych przez organizację (rozbite rodziny, zerwane relacje ze współmałżonkami) oraz osób zajmujących się problematyką sekt. Niektórzy z uczestników manifestacji dzielili się swoimi doświadczeniami z pobytu w sekcie i opowiadali o konsekwencjach odejścia z niej.

Były świadek Jehowy Aleksander Kociemba, który (razem z żoną Izabelą) był inicjatorem zarówno wrocławskiej, jak i warszawskiej manifestacji, nie ukrywa, że bardzo mu zależy, aby tego typu akcje uświadomiły opinii publicznej, że praktyki stosowane w organizacji przyczyniają się do cierpień i rozpadu rodzin. Działania te są jednak skrzętnie ukrywane przez świadków Jehowy za parawanem iluzorycznej, warunkowej miłości. Kociemba jest przekonany, że dzięki akcjom uświadamiającym wiele osób powstrzyma się przed podjęciem pochopnej decyzji o wstąpieniu w szeregi sekty.

Aleksander Kociemba, który jeszcze na początku 2016 roku był (prawie od 23 lat) „po drugiej stronie barykady”, doskonale rozumie istotę zagrożenia, ponieważ jako świadek Jehowy przez 8 lat pełnił funkcję starszego zboru, a przez 6 lat był ewangelizatorem. Wspomina, że świadkami Jehowy zainteresował się jako 18-letni chłopak, gdy po trudnych doświadczeniach życiowych (ojciec – alkoholik, który popełnił samobójstwo, brak akceptacji i agresja ze strony konkubenta matki, dom dziecka) członkowie organizacji okazali mu pomoc, która – jak się później okazało – nie była bezinteresowna.

Wśród świadków obowiązywała wówczas wykładnia, że w 1914 roku Jezus objął władzę w niebie i od tej pory miały rozpocząć się tzw. dni końca. Innymi słowy, koniec świata miał nastąpić, zanim wymrze pokolenie, które pamięta rok 1914. Kiedy więc Kociemba w latach 90. XX wieku zainteresował się nauczaniem świadków Jehowy, bezkrytycznie uwierzył, że żyje w okresie, kiedy nastąpi wspomniany koniec. Pamięta , że Ciało Kierownicze podsycało nastrój wyczekiwania1. Ponieważ świadkowie Jehowy mieli (i nadal mają) ogromne zaufanie do swojej organizacji, żyli w głębokim przeświadczeniu, że zaraz nastąpi koniec, a ludzie, którzy nie zostaną wyznawcami Jehowy, zginą. Ale i świadkowie nie mogli być pewni swego losu, ponieważ – jak ostrzegali przywódcy – jeśli nie robiło się wystarczająco dużo, samemu też można było zginąć. Aleksander Kociemba, który szczerze wierzył zwierzchnikom i był przekonany o rychłym końcu, nie myślał ani o nauce, ani o karierze. Kiedy wiek XX minął i nic się nie wydarzyło, Ciało Kierownicze dokonało korekty swej dotychczasowej interpretacji, co w oczach wielu szeregowych wyznawców – również Aleksandra – nieco podkopało autorytet liderów. Z czasem zauważył, co było dla niego pewnym zaskoczeniem, że ludzie, którzy nie należeli do świadków Jehowy, nie byli z definicji źli, co sugerowały publikacje Towarzystwa. Zrozumiał wtedy, jak bardzo jest manipulowany.

Dużym wstrząsem była dla niego sytuacja, kiedy pewną członkinię zboru, do którego należał, oskarżono o utrzymywanie intymnych relacji przedmałżeńskich z mężczyzną, co stanowiło „obrazę moralności” i było kategorycznie zabronione. Kociemba, jako starszy zboru, brał wówczas udział w dochodzeniu. W wyniku nacisków dziewczyna musiała przedstawić komitetowi sądowniczemu zaświadczenie od lekarza, że jest dziewicą. Uczestnicząc w tym żenującym spektaklu Kociemba szczerze wierzył, że robi to zarówno dla dobra dziewczyny, jak i zboru. Dopiero później uświadomił sobie, jakie to dla niej musiało być poniżające.

On i jego żona postanowili odejść, kiedy nikt nie chciał odpowiedzieć im na pytania stawiane z potrzeby zgłębienia prawd wiary oraz kiedy doświadczyli ostracyzmu i wrogości. Początkowo pan Aleksander przypłacił całą sytuację depresją – i to na tyle poważną, że musiał korzystać z pomocy lekarskiej. Dziś wspomina: „Z czasem bardzo dobrze się z żoną poczuliśmy, a nawet odetchnęliśmy z ulgą, że uczyniliśmy ten krok. Zaczęliśmy też nadrabiać ten stracony czas bycia w sekcie. Chodzimy teraz na koncerty, wystawy, podróżujemy. Korzystamy z życia i bardzo doceniamy zwykłe rzeczy, które dla większości ludzi są pewnie czymś prozaicznym”.