Być w Rzymie, papieża nie zobaczyć? - Włodzimierz Krzysztofik - ebook

Być w Rzymie, papieża nie zobaczyć? ebook

Włodzimierz Krzysztofik

0,0
7,10 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Relacja z pełnej przygód i zaskakujących wydarzeń podróży do Rzymu. Znajdziemy tu wiele ciekawych opisów zabytków i najciekawszych miejsc. Pozycja obowiązkowa dla każdego podróżnika!

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 33

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Włodzimierz Krzysztofik

Być w Rzymie, papieża nie zobaczyć?

© Włodzimierz Krzysztofik, 2018

Książka jest częścią całego cyklu relacji z moich wypraw. Nazwałem to zeszytami z podróży.

Wszystkie drogi prowadzą do Rzymu, a jak już tam jesteś, to papieża nie zobaczyć?

ISBN 978-83-8126-963-6

Książka powstała w inteligentnym systemie wydawniczym Ridero

Pielgrzymi, czyli z ziemi polskiej do włoskiej

Na moje nieszczęście Ryanair, wbrew własnym zapowiedziom, przeniósł nam lot z Okęcia do Modlina. I zamiast jechać 15 minut musieliśmy być przygotowani na każdą ewentualność, bo wylot na Łomianki to my znamy jak własną kieszeń. Nasz rekord z Ursynowa do końca korka za Łomiankami to 2,5 godziny. Więc jest super, jak to w ojczyźnie naszej. Wystarczy, że prawie zbudowaliśmy na Euro 2012 prawie trzy prawie autostrady. Rząd się tak zmęczył, że wylot na Gdańsk przeniósł na po 2020 roku, a potem cały projekt i tak diabli wzięli, będzie, kiedy będzie.

No i czym jechać? Pociągu nie ma i nie będzie jeszcze za sto lat, bo to wymaga zbudowania 5 kilometrów toru ze stacji Modlin na lotnisko. Pamiętacie ile budowano 2,5 kilometra na Okęcie? Około 20 lat, do Modlina pociągiem pojadą moje wnuki, dzieci się mogą nie załapać.

Musimy więc wyjechać ze 3 godziny wcześniej niż na Okęcie, do tego koszt paliwa w obie strony i 55 PLN za parking, „malinka”, to się nazywa „tanie latanie”. Rano w dzień wylotu jest jeszcze lepiej, dwa samoloty poleciały na Okęcie, a na wieczór mgły też są możliwe. Nasi przyjaciele, aż z Kujawsko Pomorskiego wyjechali na wszelki wypadek w południe, więc zanim my wyszliśmy z domu, oni już byli na miejscu. To się nazywa zapobiegliwość. Wreszcie ruszamy. Pierwszy stop to próba skrętu w Dolinę Służewiecką- odkąd doprowadzili autostradę do Puławskiej, nastąpił tu może nie koniec świata, ale ruchu na pewno. Więc dajemy równo przez centrum miasta, może jakoś to będzie. Jakoś było. Dotarliśmy na parking w rozsądnym czasie, na godzinę przed wylotem jesteśmy w Modlin International Airport. Nie będę się znęcał nad tym tworem, ważne, że jakoś działa.

Dziś robimy pierwsze zdjęcie inaczej, Gosia ma towarzystwo, a poza tym odloty są na czerwono i lotnisko jest inne. Paweł wziął na „rozgrzewkę” czteropak Harnasia. Kłopot w tym, że na pokład tego nie wniesie. Była kiedyś taka bardzo popularna piosenka z fragmentem tekstu „jutrzenki blask duszkiem pić”. O tyle mi się przypomniała, że Paweł nie jutrzenkę a Harnasia i nie o brzasku, ale o zmierzchu duszkiem pił. Teraz musi co najmniej godzinę przetrzymać Harnasia w sobie, bo do jedynej toalety kolejka jak stąd do Rzymu.

Przenosiny Ryanair do Modlina pozwalają poznać, na czym polega ten model biznesowy. Niskie opłaty lotniskowe oznaczają tłok, tłok i jeszcze raz tłok. I ganianie do samolotu piechotą bez względu na pogodę. Parasoli, jak w Azji Ryanair nie zapewnia.

To nasz pierwszy lot tanimi liniami w Europie. Już pierwsze wrażenia nie nastrajają najlepiej. Lista restrykcji przewidziana w regulaminie przewozu może byka powalić na miejscu. Absolutna konieczność odprawy on-line, restrykcje bagażowe, brak numeracji miejsc i kary za wszystko, za oddychanie chyba też. Air Asia to to nie jest. Dla porównania średni koszt przewozu walizki o wadze 20 kg w Air Asia to około 30 PLN, a na pokład można wziąć dwa bagaże i nikt ich rozmiarów nie sprawdza. O pakowaniu damskiej torebki lub aparatu do torby nikt w Azji jeszcze nie pomyślał.

Boeing 737—800 zapchany siedzeniami jak Autosan za PRL, nawet się nie wychylają, nie ma w nich kieszeni na choćby papierek, a obsługa chodzi w strojach żywcem z PRL. Do uniformów Air Asia daleko. Do wyglądu stewardess jeszcze dalej. No dobra, ale lecimy i to jest najważniejsze. Dlaczego PRL? Ano dlatego, że ostatnio na taką wycieczkę jechałem za poprzedniego ustroju. To była zakładowa wycieczka do Brna i Budapesztu. Już do autokaru część wsiadła na dobrym gazie. Tu było tak samo. A dalej tylko gorzej. Wędrówki ludów z flaszkami i kabanosami w rękach. Nowe przyjaźnie i stare animozje.

Poza tym Polacy do Rzymu jeżdżą znacznie częściej niż inne nacje, znacznie częściej. Wynika to z tradycyjnej polskiej religijności. A Rzym traktowany jest niczym Mekka w islamie. Każdy szanujący się Polak katolik musi choć raz do Rzymu pojechać i papieża zobaczyć.

I tak tłukli się (i dalej tłuką) autokarami z rodzimej parafii ponad 40 godzin, ale spora część przesiadła się już na samoloty. Gdy do Polski trafiły tanie linie, podróż samolotem jest nie tylko zdecydowanie krótsza, lecz również, nie droższa niż autokarem. Tylko, że atmosfera nie ta. To jednak da się jakoś zmienić, wystarczy chcieć.

Mamy