Burza zmysłów - Katherine Garbera - ebook

Burza zmysłów ebook

Katherine Garbera

4,2

Opis

Jessi i Allan są jak ogień i woda – nie lubią się od dnia, w którym się poznali. I każde z nich stara się to okazać. Pod wpływem okoliczności jednak ich uczucia ulegają zmianie. Głęboka niechęć przeistacza się w równie gwałtowne pożądanie...

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 161

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,2 (23 oceny)
12
6
3
2
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Katherine Garbera

Burza zmysłów

Tłumaczenie:

ROZDZIAŁ PIERWSZY

Allan McKinney, szczupły muskularny przystojniak o nienagannej fryzurze i przenikliwym spojrzeniu, może i wyglądał jak gwiazdor filmowy, lecz Jessi Chandler wiedziała, że to wilk w owczej skórze.

Zawsze był niegrzecznym chłopcem, i do tego cholernie fascynującym. Znając go, domyślała się, że zjawił się w tej części Los Angeles i dosiadł do jej stolika w Little Bar, by chełpić się swoim zwycięstwem.

Minęły zaledwie trzy tygodnie, odkąd on i jego wredni kuzyni z Playtone Games przejęli Infinity Games, jej rodzinną firmę, tym samym kładąc kres wieloletniej rywalizacji.

Właśnie wróciła ze spotkania w Playtone Games, gdzie złożyła propozycję mającą jej pomóc w zachowaniu posady. Najbardziej dokuczał jej fakt, że po połączeniu obu firm musiała kajać się przed Allanem. Sprawdziła się w roli dyrektora marketingu, lecz nie mogła spokojnie wypełniać obowiązków, bo co tydzień musiała dojeżdżać z Malibu, by udowadniać kuzynom Montrose’om, że zasługuje na swoje stanowisko.

Allan siedział naprzeciw niej, od czasu do czasu ocierając nogą o jej nogi. Zachowywał się, jakby bar i reszta świata należały do niego, co sprawiało, że ciągle miała nieodpartą chęć utrzeć mu nosa.

Minęła piąta i bar powoli zapełniał się klientami, którzy właśnie wyszli z pracy. Nikt jej tu nie znał, ale nie mogła się rozluźnić, bo bliskość Allana wprawiała ją w zakłopotanie.

– Przyszedłeś, żeby się napawać zwycięstwem? – spytała wreszcie. – Dlaczego mnie to nie dziwi?

Ojciec ostrzegał ją, by trzymała się jak najdalej od wnuków Thomasa Montrose’a ze względu na konflikt, który poróżnił ich rodziny. Nie mogła jednak unikać Allana, bo jeszcze przed połączeniem firm jej najlepsza przyjaciółka Patti wyszła za jego przyjaciela.

– Niezupełnie. Mam dla ciebie propozycję. – Przywołał kelnerkę i zamówił whisky.

– Dziękuję, ale nie potrzebuję twojej pomocy. – Przez niego na pewno jeszcze szybciej straci pracę.

Wyprostowała się, widząc jego przenikliwy wzrok.

– Ty chyba lubisz się nade mną pastwić?

– Poniekąd. – W myślach zawsze notowała wyniki ich częstych potyczek.

– Dlaczego? – Wyjął z kieszeni iPhone’a i położył go na stoliku. Wreszcie podniósł na nią wzrok.

– Po pierwsze dlatego, że gapisz się na telefon, kiedy ze mną rozmawiasz. – Zawsze irytowało ją takie zachowanie, zwłaszcza w jego przypadku. – Poza tym lubię się przyglądać, jak w twojej idealnie dopracowanej masce pojawiają się rysy, kiedy nie potrafisz ukryć swojej prawdziwej natury.

Ładna kelnerka w okularach z modnymi oprawkami przyniosła drinka. Allan oparł się o stolik, uśmiechając się do niej. Jessi przewróciła oczami, widząc, jak dziewczyna się czerwieni.

– Skąd to wrogie nastawienie? – Spojrzał na nią, gdy kelnerka się oddaliła.

– Aż tak cię to martwi?

– Jestem już zmęczony naszymi utarczkami. Właściwie dlatego tu przyszedłem.

– To znaczy?

– Chciałbym wykupić twoje udziały w Infinity Games. Są teraz sporo warte, a oboje wiemy, że nie chcesz pracować dla mnie ani dla Kella. Dam ci dobrą cenę.

Zamarła. Czy on naprawdę uważa, że byłaby gotowa tak łatwo pozbyć się rodzinnej firmy? Jej ojciec i dziadek pracowali w pocie czoła na sukces, przez co rzadko bywali w domu. Nic z tego!

– Prędzej oddałabym je komuś za darmo, niż sprzedała tobie.

– Pomyślałem, że tym sposobem zaoszczędzę wszystkim frustracji. Nie wyglądasz, jakbyś miała ochotę dłużej z nami pracować.

– Niczego ci nie sprzedam – powtórzyła. – Mam zamiar udowodnić, że się mylicie, twierdząc, że Emma i ja jesteśmy firmie niepotrzebne. Nie próbuj zaprzeczać. Wiem, że tak uważasz.

Jessi i jej starsza siostra będą musiały się napracować, by zachować swoje stanowiska. Nawet status udziałowców nie gwarantował im ciągłości zatrudnienia. Cari, najmłodsza z nich, zdołała już dowieść swojej wartości i nie straciła pracy. Zakochała się też w jednym z kuzynów Montrose’ów.

Zaręczyła się z Declanem, który pojawił się w Infinity Games, by przeprowadzić fuzję i jednocześnie zwolnić siostry Chandler. Cari ujawniła jednak, że Declan jest ojcem jej półtorarocznego synka. Wszyscy byli zdumieni takim obrotem spraw. Ostatecznie Cari i Declan zakochali się w sobie, a siostra została w nowo utworzonej firmie – Playtone-Infinity Games.

– Nie zaprzeczam – odrzekł Allan. – Sytuacja jest nieco inna niż w przypadku Cari. Kiedy prowadziła z nami rozmowy, żeby ocalić personel z Infinity Games, okazało się, że jest otwarta na nasze argumenty.

Cari zawsze uchodziła za najbardziej wrażliwą z trzech sióstr, a Jessi za buntowniczkę, choć wcale nie oznaczało to, że nie ma uczuć. Po prostu chce kontynuować rodzinną tradycję. W latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych Gregory Chandler był pionierem branży gier wideo.

– Mam kilka nowych pomysłów – oznajmiła.

– Opowiedz mi o nich. – Znowu zerknął na telefon. – Ale mam nadzieję, że nie chcesz już wysyłać aktorów w przebraniu postaci z naszych gier do centrów handlowych?

– Przecież… – Chciała zaprotestować, ale w głębi duszy wiedziała, że poprzednią propozycją strzeliła sobie w kolano. Po prostu nie zależało jej wtedy na sukcesie Playtone-Infinity.

– Jesteś zbyt inteligentna, żeby nie wpaść na coś lepszego.

– Czy to był komplement?

– Oboje wiemy, że jesteś dobra w tym, co robisz.

Nigdy też nie czuła się tak pokonana.

– A jeśli ci powiem? Co z tym zrobisz?

– Zdecyduję, czy chcę ci pomóc.

– Dlaczego?

– Bo nasi przyjaciele są małżeństwem, a my jesteśmy rodzicami chrzestnymi ich córki. Nie mogę się bezczynnie przyglądać, jak Kell wyrzuca cię z pracy. Patti i John nigdy by mi tego nie wybaczyli.

– W takim razie dlaczego zaproponowałeś, że wykupisz moje udziały?

– Zaoszczędziłoby nam to kłopotu i moglibyśmy się rozejść w zgodzie.

– To prawda, ale nic z tego. Twój majątek nie robi na mnie najmniejszego wrażenia.

– Tak bardzo zabolało cię to, że wysłałem odrzutowiec po ciebie i Patti, kiedy spotkaliśmy się pierwszy raz? – Znowu zerknął na komórkę, ale szybko podniósł wzrok na Jessi.

Wypiła łyk ginu.

– Uznałam, że się popisujesz. Kto oddaje swój prywatny samolot na przejażdżkę do Paryża?

– Chciałem, żeby Patti miała oświadczyny, które zapamięta na całe życie. Dobrze wiesz, że John nie zarabia tyle co ja.

– To było bardzo romantyczne. Wiem, że zachowałam się wtedy jak rozwydrzony dzieciak.

– Właśnie tak pomyślałem. – Nachylił się ku niej. Poczuła korzenny zapach wody po goleniu.

Zamknęła na moment oczy, przypominając sobie, że nie może przestać postrzegać go jako przeciwnika, bo wtedy mógłby ją zauroczyć. Allan jest jedyną osobą, z którą potrafi normalnie rozmawiać nawet po sprzeczce. On rozumie jej potrzebę wygrywania i nie złości się, gdy jej się to udaje. Wyrównuje jedynie rachunki, a jej podoba się to w równej mierze, co ją irytuje.

– Ale to już przeszłość. Ty i Emma prawdopodobnie mogłybyście się przydać firmie.

– Prawdopodobnie? To brzmi bardzo zachęcająco. – Wypiła kolejny łyk drinka.

– Staram się, jak mogę.

– Cóż, od jakiegoś czasu przyglądam się branży filmowej. W lecie do kin mają wejść trzy filmy akcji, które są zbliżone tematyką do produkowanych przez nas gier. Myślę, że mamy wystarczająco dużo czasu, żeby wypuścić na rynek naprawdę dobrą pozycję.

Nowo powstała firma tworzyła gry na konsole Xbox i PlayStation oraz aplikacje na smarfony i tablety, dlatego propozycja Jessi wydawała się rozsądna. W Infinity Games nigdy nie rozważano takiego posunięcia, ale odkąd przeprowadzono fuzję, siostry Chandler musiały myśleć nieszablonowo.

– To znakomity pomysł. Mam kilka kontaktów w tej branży, jeśli chcesz z nich skorzystać – zaproponował.

– Naprawdę?

– Mam w tym własny interes.

– Jaki?

– Prezesa powinno interesować każde rozwiązanie, które może mieć wpływ na zysk.

– To prawda.

Czuła się rozdarta. Chętnie przyjęłaby jego pomoc, lecz problem polegał na tym, że mu nie ufała. I nie chodziło tylko o to, że jest rozrzutny. Prywatny detektyw, którego wynajęła, by dowiedział się czegoś o Johnie, gdy Patti go poznała, mówił o Allanie w samych superlatywach. I właśnie to było podejrzane.

Jego życie wydawało się aż nadto… idealne. Z pewnością coś ukrywał, ale wtedy nie miało to znaczenia, bo John McCoy okazał się bez zarzutu.

Może powinna poprosić Orly’ego, by wznowił śledztwo w sprawie Allana? Tamtym razem nie dowiedział się zbyt wiele.

– Chętnie skorzystam z twojej pomocy – dodała.

– Czyżbym wyczuwał w twoim głosie sarkazm? – Znowu zerknął na telefon.

– Miałam nadzieję, że to zabrzmi szczerze.

– Przepraszam, ale muszę odebrać. Ciągle dzwoni do mnie ktoś z nieznanego numeru. – Przyłożył komórkę do ucha. Po chwili zmarszczył brwi. – O Boże.

– Co się stało? – spytała, próbując dyskretnie wstać. Allan złapał ją za rękę. Czekała, patrząc jak jego twarz blednie. – Kiedy? – spytał ochrypłym głosem.

Wpatrywała się w niego w napięciu.

– A dziecko? – Gdy dostał odpowiedź, dodał: – Dobrze, przyjadę w piątek. – Rozłączył się i spojrzał na nią. – John i Patti nie żyją.

Jej pierwszą myślą było, że to kłamstwo, lecz z jego twarzy zniknął arogancki uśmiech. Wyjęła komórkę z torebki. Na wyświetlaczu pojawiła się informacja o kilku nieodebranych połączeniach z nieznanego numeru.

– Nie mogę w to uwierzyć. Jesteś pewien?

Rzucił jej tak zranione spojrzenie, że domyśliła się prawdy.

– To niemożliwe – wyszeptała.

Boże, tylko nie to!

Allan był wstrząśnięty. Sam wcześnie stracił rodziców, ale śmierć dwojga tak młodych ludzi, którzy mieli przed sobą całe życie, nie mieściła mu się w głowie.

Twarz Jessi wyrażała wszystko to, co czuł. Drżały jej ręce. Nagle ta silna kobieta wydała mu się krucha. Przysiadł się do niej, obejmując ją ramieniem. Broniła się przez ułamek sekundy, lecz wreszcie wtuliła się w niego, zraszając koszulę łzami.

Płakała cicho, tak jak się spodziewał. Zawsze panowała nad emocjami. Skupił się na niej, by nie myśleć o zmarłych przyjaciołach. John był jego opoką, przypominał mu, że powinien się cieszyć życiem. A teraz…

– Jak to się stało? – Odsunęła się, biorąc ze stołu serwetkę i wycierając nos.

Miała zaczerwienioną i mokrą od łez twarz. Drżał jej głos, gdy próbowała mówić. Łzy nie pasowały do jej buntowniczego wizerunku – czarnej spódniczki do połowy uda, perłowej bluzki z głębokim wcięciem odsłaniającym tatuaż i obcisłej zielonej kurtki z błyszczącymi suwakami.

Nie mógł z siebie wykrztusić słowa, lecz gdy spojrzał w jej brązowe oczy, które zapamiętał już po pierwszym spotkaniu, postanowił wziąć się w garść. Dla niej.

– Wypadek samochodowy – odrzekł.

– Przecież oboje są świetnymi kierowcami. Boże, z Hannah wszystko w porządku?

– Tak. Nie było jej w samochodzie. Ktoś w nich wjechał, gdy wracali ze spotkania w Izbie Handlowej. Czołowe zderzenie.

John podał numer Allana jako najbliższej osoby, z którą należy się kontaktować w nagłych wypadkach. Dlatego zadzwoniono do niego.

– Chodźmy stąd.

Skinęła głową. Wiedział, że Jessi nie będzie w stanie prowadzić, dlatego skierował ją do swojego jaguara. Usiadła na miejscu pasażera, zakrywając twarz rękami.

Nigdy się czuł się tak bezsilny. Nie znosił tego uczucia. Wpatrując się w zachodzące słońce, przycisnął palce do oczu, by powstrzymać łzy. Gdy poczuł, że odzyskuje panowanie nad sobą, wsiadł do samochodu.

– Co teraz będzie z Hannah? – Spojrzała na niego z bólem. Po raz pierwszy pod surową maską zobaczył prawdziwą kobietę. Kogoś, kto go potrzebuje. – Mama Patti cierpi na alzheimera. Poza nią nie miała bliższej rodziny.

– John nie był blisko ze swoimi kuzynami. Nie martw się. Jakoś sobie poradzimy.

– Razem. – Spojrzała na niego. – Boże, nie wierzę, że to powiedziałam.

– Ja też. Ale to najlepsze wyjście.

– To prawda. John i Patti na pewno by tego chcieli.

– Tak. – Zrobi wszystko, by po stracie rodziców Hannah nie dorastała samotnie. Wziął Jessi za rękę.

– Zadzwonię do prawnika.

Jessi splotła palce z jego palcami, gdy czekali na połączenie.

– Allan McKinney, dzień dobry – powiedział do telefonu. – Rozmawiałem z panem wcześniej o Johnie McCoyu. Przełączę na głośnomówiący, jeśli nie będzie to panu przeszkadzać. Jest ze mną Jessi Chandler, matka chrzestna Hannah.

– Oczywiście, proszę. – Gdy Allan nacisnął przycisk, prawnik dodał: – Dzień dobry, pani Chandler. Nazywam się Reggie Blythe, jestem prawnikiem państwa McCoyów.

– Dzień dobry. Czego się pan dowiedział?

– Proszę do mnie mówić Reggie. Nie znam jeszcze szczegółów wypadku, ale wiem, że Hannah jest w domu z opiekunką… – w słuchawce usłyszeli szelest dokumentów – Emily Duchamp, która zgodziła się zostać z nią do rana. Jutro Hannah będzie umieszczona w tymczasowej rodzinie zastępczej.

Jessi uścisnęła rękę Allana.

– Patti by tego nie chciała. Czy Hannah nie może przebywać w domu?

– Jako rodzice chrzestni mają państwo pewne prawa, ale powinniście jak najszybciej przyjechać, zanim Hannah zostanie przekazana opiece społecznej.

– Kuzyn Johna mieszka chyba w pobliżu.

– Lepiej byłoby porozmawiać o tym osobiście. Jak szybko dotrą państwo do Karoliny Północnej?

– Najszybciej, jak to możliwe.

– To dobrze. Jutro będę cały dzień w biurze. Proszę mnie zawiadomić, gdy znajdą się państwo na miejscu.

– Ale my nie jesteśmy razem – wyjaśniła Jessi.

– Nie? Zadzwonili państwo razem, a zważywszy na zapis w testamencie… Nieważne. Zajmiemy się tym, gdy przyjedziecie.

– Dlaczego założył pan, że jesteśmy parą? – spytał Allan.

– John i Patti zaznaczyli w testamencie, że chcą wam obojgu przekazać opiekę nad córką.

– Tego się spodziewaliśmy – dodała Jessi. – Ale na pewno uda nam się wypracować odpowiedni grafik.

– Najlepszym rozwiązaniem dla sądu będzie zapewnienie dziecku stabilnego domu, ale to omówimy już na miejscu.

Gdy Allan się rozłączył, wypuścił rękę Jessi z uścisku. Spojrzała na niego zdumiona.

– Ale przecież my się ciągle kłócimy.

– To prawda.

Zginął jego najlepszy przyjaciel. Allan jest zatwardziałym kawalerem, a przypadła mu w udziale opieka nad dzieckiem. Do tego ma ją dzielić z jedyną kobietą na ziemi, która doprowadza go do szału.

Znowu na nią spojrzał. Wyglądała na tak samo wstrząśniętą jak on. Wiedział jednak, że oboje dołożą wszelkich starań, by sprostać wyzwaniu. Nieważne, że są wrogami. Odtąd na zawsze połączy ich mała Hannah.

– Ty, ja… – powiedział.

– I dziecko.

Tytuł oryginału: Bound by a Child

Pierwsze wydanie: Harlequin Desire, 2014

Redaktor serii: Ewa Godycka

Korekta: Urszula Gołębiewska

© 2014 by Katherine Garbera

© for the Polish edition by HarperCollins Polska sp. z o.o., Warszawa 2015, 2017

Wydanie niniejsze zostało opublikowane na licencji Harlequin Books S.A.

Wszystkie prawa zastrzeżone, łącznie z prawem reprodukcji części lub całości dzieła w jakiejkolwiek formie.

Wszystkie postacie w tej książce są fikcyjne.

Jakiekolwiek podobieństwo do osób rzeczywistych – żywych i umarłych – jest całkowicie przypadkowe.

Harlequin i Harlequin Gorący Romans są zastrzeżonymi znakami należącymi do Harlequin Enterprises Limited i zostały użyte na jego licencji.

HarperCollins Polska jest zastrzeżonym znakiem należącym do HarperCollins Publishers, LLC. Nazwa i znak nie mogą być wykorzystane bez zgody właściciela.

Ilustracja na okładce wykorzystana za zgodą Harlequin Books S.A.

Wszystkie prawa zastrzeżone.

HarperCollins Polska sp. z o.o.

02-516 Warszawa, ul. Starościńska 1B, lokal 24-25

www.harlequin.pl

ISBN: 978-83-276-2888-6

Konwersja do formatu EPUB: Legimi Sp. z o.o.