Bikini Killer. Seryjny morderca Charles Sobhraj - jego życie i zbrodnie - Jarosław Molenda - ebook

Bikini Killer. Seryjny morderca Charles Sobhraj - jego życie i zbrodnie ebook

Jarosław Molenda

4,3

Opis

Historia jednego z najbardziej przebiegłych i okrutnych seryjnych morderców.

Charles Sobhraj – mistrz ucieczki. Był jak kameleon – umiał grać zarówno człowieka Zachodu jak i Wschodu, przedstawiciela różnych profesji. Ze względu na swój modus operandi zyskał przydomki „Wąż” i „Bikini Killer”. Podejrzewany nawet o dwadzieścia zabójstw, mordował przede wszystkim na słynnym w latach 60. i 70. szlaku hipisów – w Tajlandii, Nepalu, Malezji, Indiach, polując głównie na zachodnich turystów. Inteligentny i bezwzględny, doskonale zacierał ślady. Jego czarująca powierzchowność kryła mężczyznę zdolnego do najpotworniejszych czynów. Zabijał

z zimną krwią. Nie znał litości i nie odczuwał wyrzutów sumienia. Potrafił po mistrzowsku manipulować ludźmi, doskonale zacierał ślady i przez wiele lat wodził policję za nos, co odróżniało go od wielu innych seryjnych morderców. Do dziś uważany jest za jednego z najbardziej przebiegłych i niebezpiecznych kryminalistów na świecie.

Życie i zbrodnie Charlesa Sobhraja stały się inspiracją wyprodukowanego przez stację BBC i platformę NETFLIX serialu „The Serpent”.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 368

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,3 (29 ocen)
14
11
3
0
1
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
reyes

Nie oderwiesz się od lektury

polecam
00
Mmgrzelak

Dobrze spędzony czas

Ciekawa historia, sposób jej przedstawienia nie jest tak porywający jak w serialu, ale w dalszym ciągu książkę czyta się z niedowierzaniem, że coś takiego zdarzyło się naprawdę.
00

Popularność




 

 

 

 

 

 

 

 

 

Część I

 

 

„Aby łamać zasady, trzeba je znać”

 

 

 

 

 

 

 

Maj 2017, Katmandu, Nepal

 

 

Zegar pokazywał jedenastą trzydzieści, gdy doktor Raamesh Koirala wkroczył do poczekalni ambulatorium. Pacjenci zabijali czas rozmowami z przyjaciółmi i rodziną. Niektórzy pomachali do niego na powitanie. Lekarz uśmiechnął się do nich, podchodząc do drzwi gabinetu numer szesnaście.I wtedy go zobaczył. Hatchand Bhaonani Gurumukh Charles Sobhraj – niesławny oszust, specjalista od ucieczek z więzień, dzięki którym zyskał przydomek Wąż. Wątpliwą sławę na początku lat siedemdziesiątych przyniosła mu seria morderstw. Mimo że tylko jedną ofiarę płci żeńskiej porzucił w stroju kąpielowym (drugą znaleziono ubraną w sukienkę), prasa ochrzciła go mianem Bikini Killera. Teraz siedział w kajdankach w asyście czterech krzepkich policjantów.

Lekarz wszedł do gabinetu i usiadł na krześle. Po kilku chwilach włączył centralkę, przez którą wzywa się pacjentów. Czwartym z kolei okazał się Charles Sobhraj.

– Witam, doktorze! Może mi pan pomóc?

– Proszę usiąść. – Medyk wskazał na stołek naprzeciwko biurka.

Umundurowani mężczyźni stanęli przy drzwiach.

– Czy może pan umówić mnie na spotkanie z moim lekarzem? Myślę, że potrzebuję operacji serca.

Chirurg próbował zachować kamienną twarz. Nie chciał ujawniać, że wie już wszystko o jego dolegliwościach, gdyż zapoznał się z wynikami rentgenowskiego prześwietlenia klatki piersiowej pacjenta, a także z rubrykami karty chorego opatrzonej nagłówkiem:

 

Charles Sobhraj – 73 lata, mężczyzna

Wzrost: 161 cm, waga: 71 kg

Diagnoza: ciężka niedomykalność zastawki mitralnej z ciężką niedomykalnością zastawki trójdzielnej

Leczenie: rekonstrukcja zastawki mitralnej lub jej wymiana na protezę oraz rekonstrukcja zastawki trójdzielnej

 

Ba, dr Raamesh Koirala zdążył szczegółowo omówić z kolegą konkretny rodzaj operacji, której Bikini Killer potrzebował. Właściwie cały czas o tym rozmawiali, odkąd po raz pierwszy pojawiła się informacja, że najsłynniejszy chyba lokator nepalskiego więzienia wymaga ryzykownego zabiegu. Koirala pobiegł myślą wstecz do dnia, gdy odebrał telefon od nieznanego numeru. Kobieta po drugiej stronie przedstawiła się jako Shakuntala Thapa.

„Chociaż nigdy wcześniej nie spotkałem Shakuntali – wspominał – ani z nią nie rozmawiałem, czułem się, jakbym całkiem dobrze ją znał. Media uwielbiały rozprawiać o jej życiu. Nic dziwnego, ponieważ była nie tylko prawnikiem Charlesa, ale także rzekomo jego teściową. Jakiś czas temu w pewnym programie telewizyjnym zaprezentowano historię, jak Charles i Nihita Biswas, córka Shakuntali, zakochali się w sobie. Nihita, jak twierdzili autorzy programu, awansowała z funkcji jego francuskiej tłumaczki do roli miłości jego życia.

Pewnego ranka podczas Dashain[1] – nepalskiej wersji święta Durgapudźa – zobowiązała się uczynić z niego «swojego mężczyznę». Dziewczyna – mimo młodego wieku, bo dwudziestu kilku lat – była znana w tysiącach domów za sprawą telewizyjnego programu rozrywkowego Bigg Boss[2], który miał emisję w najlepszym paśmie oglądalności. W Nepalu przebojowy indyjski reality show był prawie tak samo wielkim hitem”[3].

Jej „mąż” wymagał operacji zastawki serca, co wykazała przeprowadzona później koronarografia[4]. Lekarz przypomniał sobie, że widział nawet o tym tweeta autorstwa indyjskiego aktora Randeepa Hoody, który zagrał postać Bikini Killera w filmie Main Aur Charles. Randeep opublikował apel na swojej stronie w mediach społecznościowych, wzywając rząd Nepalu, aby zezwolił Charlesowi na wyjazd do Francji w celu przeprowadzenia operacji serca. Nepal nie był dla niego bezpieczny.

Przez prawie dwadzieścia minut Shakuntala wyjaśniła lekarzowi, dlaczego Charles zasługuje na jego uwagę. Jej zdaniem był niewinny, był ofiarą rażącej niesprawiedliwości. Mówiła o jego wzorowym zachowaniu w więzieniu, podkreślając, że nigdy nie wystosowano przeciwko niemu żadnej skargi. Cierpliwość lekarza była jednak na wyczerpaniu. Zastanawiał się, jak mogła wśród tylu „prawd” o Charlesie, pominąć informację, że był jej zięciem.

– Zobaczy się pan z nami jutro? – upewniła się.

– OK – powiedział i nacisnął przycisk zakończenia połączenia.

Teraz Raamesh Koirala spoglądał badawczo na swojego – być może – przyszłego podopiecznego.

– To chyba doktor Navin miał pana operować? Co się stało? – spróbował jednak zagrywki defensywnej.

– Nie on. Czy może pan umówić mnie na spotkanie z moim lekarzem?

– Kto jest pańskim lekarzem?

– Słyszałem, że mój lekarz wspina się po górach.

Po górach? Naprawdę? Mimo że kiedyś Raamesh dotarł do bazy pod Annapurną, nie uważał się za himalaistę.

– Kogo pan ma na myśli?

– Powiedzieli mi, że doktor Koirala wyruszył na wspinaczkę.

– Ach, w szpitalu jest dwóch lekarzy o nazwisku Koirala. – Skorzystał z okazji, by zastawić na niego pułapkę. – O którego panu chodzi?

– Nie, nie, nie o tego – odpowiedział pewnym tonem. Dla kogoś nowego w szpitalu mógł wyglądać na pacjenta znającego wszystkich swoich lekarzy. – Chcę doktora Ramisa Koiralę z Gangalal.

– To ja jestem Raamesh Koirala. O co chodzi?

Wyraz twarzy mordercy zmienił się – z zaskoczenia nie wiedział, co odpowiedzieć. Chyba jednak nie zapamiętał go z jednej z pierwszych wizyt – prawdopodobnie uznał go wtedy za jednego z paparazzi. „Kilka tygodni temu spotkałem go w mojej klinice – wspominał w swojej książce Raamesh Koirala – miał jasną cerę i nosił beret à la Lenin. Więzienny kardiolog skierował go tutaj. Naturalnie jego reputacja go wyprzedzała, czemu sam uległem i nawet pstryknąłem fotkę Wężowi – po otrzymaniu jego zgody – z czego nie byłem dumny”.

Następnego dnia po wizycie klinika znów była pełna policjantów – tym razem zjawiło się ich aż pięciu. Doktor Raamesh Koirala nigdzie nie dostrzegł Charlesa, ale jeden z policjantów przywitał się z nim, przedstawiając:

– Naczelnik Policji Raju, panie doktorze. Przyjechałem z jego prawnikiem.

„Jego prawnik” mógł oznaczać tylko jedną osobę. Lekarz zobaczył starszą kobietę po sześćdziesiątce, która właśnie przechodziła przez drzwi z lekkim uśmiechem na mocno pomarszczonej twarzy. Shakuntala Thapa. Była niska, trochę wątła i mówiła cienkim głosem.

– Chcemy szybkiej operacji – powtórzyła po krótkim przywitaniu.

Raamesh Koirala zastanawiał się, czy to ma coś wspólnego ze zbliżającą się rozprawą Bikini Killera w Sądzie Najwyższym. Słyszał o tym plotki. Co Shakuntala czuła w związku ze zbliżającym się przesłuchaniem? Czy miała obawy co do werdyktu? Jej twarz z błyszczącymi ciemnymi oczami niewiele zdradzała. Od czasu do czasu się uśmiechała, ale ten uśmiech kontrastował z lękiem, który wybrzmiewał w jej głosie. Tego ranka wyczuł to, co przegapił podczas rozmowy telefonicznej – ta kobieta może być adwokatem Charlesa, ale przede wszystkim była jego teściową.

– Nie mam dzisiaj dyżuru. Co więcej, właśnie zgodziłem się przyjąć kogoś innego.

Myślał, że się rozzłości. Że zacznie wrzeszczeć: „Chcę, żeby pan zbadał mojego klienta i jak najwcześniej ustalił datę!”.Zamiast tego powiedziała łagodnie: „Czy mógłby pan znaleźć czas jutro?”.

Kiwnął głową w geście poddania się.

– Do zobaczenia we wtorek.

Znał Sobhraja tylko jako seryjnego zabójcę, który był przetrzymywany w odosobnieniu w Golghar, strefie podwyższonego bezpieczeństwa w Centralnym Więzieniu w Katmandu. Morderca, skazaniec, i to wszystko, co słyszał lub przeczytał na jego temat. Do tej pory nie interesowało go więcej. Nigdy nie pociągały go jakoś szczególnie kryminalne historie. Jednak skoro Charles miał zostać jego pacjentem, ta szczątkowa wiedza była już niewystarczająca. Raamesh Koirala poczuł niedającą się powstrzymać chęć dowiedzenia się o Wężu czegoś więcej…

 

 

 

[1] Dashain – najważniejsze święto nepalskie, przypadające zawsze na jesień. „Dashain nadchodzi tuż po zbiorach, gdy chaty przepełnione są ryżem, a mrok i ciemność przegnane zostają, ustępując miejsca spokojowi i światłości. Dashain to upamiętnienie wielkiej walki między dobrem a złem, między Durgą stającą do boju w imię pokrzywdzonych bogów a szalejącymi zastępami złowrogich, demonicznych asurów”. To święto wielodniowe i bardzo rodzinne – wszyscy podróżują, by odwiedzić bliskich, nawet w najtrudniej dostępnych zakątkach górskiego kraju.

[2] Ten indyjski odpowiednik Big Brothera z jej udziałem miał emisję jesienią 2011 roku.

[3] Wykaz wszystkich źródeł znajduje się w bibliografii na końcu książki.

Ponieważ edycja książki Charles Sobhraj: Inside the Heart of the Bikini Killer, której autorem jest Raamesh Koirala, pozbawiona jest paginacji, nie widzę sensu zamieszczania kolejnych przypisów, gdyż nie jestem w stanie wskazać konkretnej strony, z której fragment cytuję lub opisowo wykorzystuję. Ze względów bibliograficznych i prawnych informuję jednak, że każdy fragment, w którym pojawia się nazwisko Raamesh Koirala, pochodzi z wydania opublikowanego w New Delhi w 2018 roku. Patrz: bibliografia.

[4] Koronarografia, inaczej angiografia wieńcowa, to badanie radiologiczne pozwalające na ocenę stanu naczyń wieńcowych. W niektórych przypadkach wynik koronarografii wskazuje na konieczność przeprowadzenia zabiegu kardiochirurgicznego (tzw. bypass).

 

 

 

 

 

 

 

Kwiecień 1944, Sajgon, Indochiny[5]

 

 

Był rok 1943. Wietnam był rozdarty wojną i – jak każdy inny spustoszony kraj – pełen wielu osieroconych dzieci. Jednym z nich była Trân Loang Phun[6]. Dzieci szybko dorastały na ulicach, głód i walka o przetrwanie niebawem zżerały ich niewinność. Rodzice Phun zmarli, kiedy miała kilkanaście lat. Była ładna, więc postanowiła porzucić pola ryżowe i plantacje kauczuku w jej wioscei poszukać szczęścia w Sajgonie.

Wojna nie zepsuła uroku, z którego słynął „Paryż Orientu”, a japońskie zwycięstwa w Azji Południowo-Wschodniej pokazały miejscowym, że białarasa nie jest niepokonana. Dźwięki dzwonów katedry w Sajgonie, replikiw stylu romańskim, wciąż były słyszane w opiumowychmelinach, tanecznych salach, burdelach i kasynach tej dawnej wioski rybackiej, która tęskniła za taksówkami Renault i opancerzonymisamochodami wojsk okupacyjnych. Kobiety, ubrane w białe spodnie z jedwabiui długie, kolorowe tuniki rozcięte od pasa, przechadzały się wzdłuż szerokich bulwarów pełnych kawiarni.

Phun dostała pracę sprzedawczyni w sklepie z elegancką odzieżą męską przyRue Catinat (dzisiaj Đường Đồng Khởi)i szybko awansowała na stanowisko kasjerki. Pewnego razuwychodząc z pracy, zauważyła swojego pracodawcę:przystojnego, jasnoskórego Hindusa, który stał w drzwiach,rozmawiając z japońskim oficerem w jego języku. Pryncypał nazywał się Hatchand Sobhraj i choć byłkrępy, to w swoim krzykliwym zachodnim ubraniu emanował aurą zaufania i dobrobytu. Zaprosił ją, aby dołączyła do niego tego wieczoru w kasynie.

Hindusi nie cieszyli się popularnością w Sajgonie, ponieważ wielu z nich zbiło fortuny na lichwiarskich pożyczkach dla Wietnamczyków – nacji ze skłonnościami do hazardu w genach. Hatchand Sobhraj był liderem wśród społeczności hinduskiej oraz zgodnie z tradycją przodków, którzy przybyli z doliny Sindh, i on parał się lichwą i paserką, bo kupował i sprzedawał też biżuterię. Był to inteligentny, zapobiegliwy człowiek ze zdolnościami szybkiego nawiązywania kontaktów i zjednywania sobie ludzi.

Podczas okupacji japońskiej nauczył się języka nowych panów i prowadził z nimi korzystne interesy. Po powrocie Francuzów zaadaptował się znakomicie. Kiedy Wietnam uzyskał niepodległość, radził sobie świetnie w nowych warunkach. Sobhraj był także właścicielem dwóch sklepów krawieckich w dobrze prosperującej dzielnicy Sajgonu, a nad jednym z nich, przy ulicy 80 Ngo Due Ke zajmował duży apartament z czterema służącymi. Wkrótce zamieszkała tam Phun, zostając jego kochanką. Niebawem zaszła w ciążę.

Poród zaczął się 6 kwietnia 1944 roku, gdy miała dwadzieścia lat – w ostatnim roku okupacji japońskiej. To były łatwe narodziny. Jej skurcze nasilały się, podobnie jak dudnieniebomb wstrząsających szpitalem. Armia Viet Minh ponownieruszyła z ofensywą partyzancką przeciwko japońskim siłom okupacyjnym. Powiła syna, chłopczyk otrzymał hinduskie imię wymyślone przez Sobhraja, Gurmukh, ale niestety dokumenty to poświadczające z powodu zamieszek wojennych gdzieś się zawieruszyły. W ten sposób poza wpisem do rejestru szpitalnego dziecko nie istniało w oczach rządu przejściowego, co będzie rzutowało na to, jak potoczy się jego życie.

Matce nie podobało się imię Gurmukh –brzmiało dziwnie i było trudne do wymówienia, ale zostało.Po ojcu otrzymał nazwisko Sobhraj – pierwsze z wielu innych w następnych latach (oto niepełna lista: Alain Dubois (lub Dupuis), Alain Gauthier, Alain Ponant, Alain Gittienne, Roland Liser, Jacques-Pierre Marchand, Charles Surder, Robert Grainer, Daniel Chaumet, Arthur Gabreaux, Jean Belmont, Albert Goyot).

Gurmukh zetknął się z przemocą bardzo wcześnie i bezpośrednio – kiedy miał rok. Phun niewiele wiedziała o polityce, nie obchodziła jej, ale słyszała historie o nowej przemocy w mieście. Od czasu do czasu budynki należące do Francuzów wylatywały w powietrze, a raz zobaczyła nawet dwa nadęte ciała unoszące się na falach rzeki. Sobhraj zapewnił ją, że takie wydarzenia nie są ważne, lepiej, aby skoncentrowała się na nauce obszywania dziurek na guziki. Była tego samego zdania aż do dnia, gdy ubrała swojego małego syna w nową lnianą koszulę i spodnie, które uszył krawiec, i zabrała go taksówką, by odwiedzić przyjaciółkę.

Kiedy auto zatrzymało się na światłach w dzielnicy Sajgonu, której nie znała, drzwi nagle otworzyły się gwałtownie i oboje zostali wyciągnięci z samochodu (według innej relacji do incydentu doszło podczas spaceru, gdy dwaj napastnicy obezwładnili Phun i wywlekli Gurmukha z wózeczka). Potem jeden z mężczyzn przyłożył do nosa Phun szorstki materiał nasączony jakimś środkiem odurzającym. Zanim straciła przytomność, zobaczyła innego mężczyznę zakładającego opaskę na szeroko otwarte z przerażenia oczy jej dziecka.

Jeszcze inną wersję przedstawiają w swojej książce Richard Neville i Julie Clarke. Według nich matka przechodziła z synem w ramionach obok straganów z jedzeniem, które rozłożyły się wzdłuż rzeki. Nagle, zanim zdążyła krzyknąć, dwajmężczyźni wyskoczyli z rikszy i zaciągnęli matkę i dziecko do sampana[7] wyposażonego w silnik, po czym łódź szybko zniknęła w labirynciekanałów. Nikt nie zareagował, każdy pilnował swojego interesu, bezpieczniej było nie zadawać pytań i najlepiej niczego nie widzieć.

W 1945 roku porwania były powszechnym procederem w Sajgonie. Dotyczyło to szczególnie cudzoziemców, których Viet Minh[8] uważali za intruzów winnych płacenia kontrybucji za zniszczenia w kraju.Phun i Gurmukh byli przetrzymywani w dawnej kryjówce piratów i bandytów na mangrowych bagnach Rung Satprzez miejscowych, określanych mianem Lasu Zabójców. Rezydowali tam członkowie Binh Xuyen, ugrupowania sprzymierzonego wtedy z Viet Minh, dla których porwania były zwykłą metodą finansowaniadziałalności.

W ciągu kilku godzin Hatchand Sobhraj otrzymał żądanie zapłacenia okupu. W kopercie znajdował się też kawałek lnianej koszuli, którą nosiło dziecko. Był podarty, mokry i opatrzony czerwonymi plamkami. Porywacze nie okazali się jednak partnerami godnymi przebiegłego kupca, który mówił w ośmiu językach i miał właściwe kontakty.Teraz zwrócił się o pomoc do armii japońskiej. KiedyBinh Xuyen zjawili się, by odebrać okup, wpadli w zasadzkęzastawioną przez japońskich żołnierzy. Żona i syn zostali odbici. Kilka lat później, w liście do przyjaciela, Sobhraj przedstawił nieco inną wersję wydarzeń:

„Nie mogłem zebrać tysiąca dolarów – napisał – a co dopiero dziesięciu tysięcy. I bałem się pójść na policję, ponieważ moja wiza z pozwoleniem na pracę w Sajgonie zawsze była problemem. Zdarzyło się, że jeden z moich klientów był brytyjskim oficerem. Szyłem mu garnitur z białego płótna. Kiedy przyszedł po niego tej nocy, opowiedziałem mu o tym, co się stało z moją żoną i chłopcem. Zwołał grupę swoich przyjaciół żołnierzy, w tym także paru Amerykanów, po czym napadli na dom, w którym mieszkali porywacze, i uwolnili Phun i Gurmukha. Wszystkim tym odważnym ośmiu mężczyznom uszyłem nowe garnitury, w podziękowaniu, chociaż często myślałem, że lepiej dla Viet Minh było zatrzymać Phun”[9].

Był to jedyny przypadek w życiu Gurmukha, kiedy był ofiarą, nie zaś sprawcą zbrodni. Czy to porwanie mogło mieć jakiś wpływ na jego późniejsze życie? Matka i syn byli zakładnikami przez trzy dni, zanim nadeszła pomoc, dostawali tylko wodę i kilka łyżek zimnego ryżu. Rodzina i przyjaciele uspokajali potem, że dziecko było zbyt małe, aby zapamiętało traumę porwania. Ale Phun nie była tego tak pewna, szczególnie gdy przez lata chłopiec budził się, krzycząc w środku nocy.

15 sierpnia 1945 roku Japończycy poddali się aliantom.Dziesięć dni później w akompaniamencie zabaw ulicznych i fajerwerków, odbyła się dziewięciogodzinna parada zwycięstwa z okazji końcakolonizacji, po czym partyzanci Viet Minh ogłosili sięrządem Sajgonu. Dla rodziny Sobhrajów i innychmieszkańców nastał krótki okres organizacyjnego chaosu, ale trzy tygodnie później przybyli Brytyjczycy. Wspierani przezfrancuskich gaullistów i nepalskich Gurkhów, czyli zaciężnych oddziałów górali nepalskich[10], oczyścili miasto z partyzantów Viet Minh, chodząc od drzwi do drzwi.

Okręty marynarki wojennej przybyłe z Marsylii zakotwiczyły narzece Sajgon, po czym żołnierze ponownie zajęli miasto jako stolicęfrancuskiej kolonii Kochinchina. Po krwawej walce ulicznejViet Minh zostali rozbici, po czym wycofali się z powrotem do LasuZabójców. Francuscy oficerowie, z którymi Hatchand Sobhraj zdążył sięjuż zaprzyjaźnić, świętowali swoje zwycięstwo w Domu Pięciuset Dziewcząt – domu publicznym uwiecznionym przez Grahama Greene’a w Spokojnym Amerykaninie.

Tej samej nocy domowników w apartamencie Sobhraja obudziły dźwięki strzałów z broni automatycznej i wybuchy granatów. To oddziały Viet Minh ruszyły do kontrofensywy. Płomienie oświetlały nocne niebo, eksplozje wstrząsały domem, więc nic dziwnego, że mały Gurmukh obudził się z krzykiem. Phun owinęła go w koc i wsunęła krzyczące zawiniątko do solidnej szafy, w której pozostało aż do świtu.

Terrorstał się częścią nocnego życia miasta, i choć granaty wybuchały niekiedy blisko, to dziecko ukryte w dusznej ciemności garderoby pozostawało bezpieczne. Innym razem pakowała torby, wybiegając z mieszkaniaz małym chłopcem pod pachą. Sytuacji w domu nie poprawiały zarzuty kochanka, który twierdził, że prawdopodobnie sama sprowokowała porywaczy, ubierając się wyzywająco i malując usta i paznokcie na czerwono.

Ludzie musieli myśleć, że jest dobrze prosperującą hostessą klubu nocnego z bogatym opiekunem. Chłopiec tymczasem stał się świadkiem narastającego konfliktu między ojcem i matką. Phun zarzucała kochankowi, że ma inne kobiety, on oskarżał ją o przesiadywanie w kawiarniach z francuskimi żołnierzami. „Jak ta wiejska dziewczyna tak szybko stała się złą kobietą?” – zastanawiał się w liście do swojego kuzyna w Bombaju. „Cały czas spędza, malując paznokcie i twarz, i nie dba o mnie ani o Gurmukha. Poza tym gra hazardowo”[11].

Związek Phun i Hatchanda od samego początku nie miał przyszłości. Kiedy Hindus odwiedził ojczyznę, rodzice zmusili go do małżeństwa z dziewczyną z Pune – jednego z największych miast zachodnich Indii i dawnej stolicy Imperium Marathów. „Przykro mi” – tłumaczył się kochance, gdy wrócił do Wietnamu. „Jeśli to jakaś pociecha, było to wyłącznie aranżowane małżeństwo. To nie tak, że ją kocham. Nadal możesz tu zostać jako moja żona”[12].

Zanim dziecko skończyło dwa lata, jego matka spakowała swoje suknie, wszystkie uszyte przez jej kochanka, i wyprowadziła się po południu, kiedy krawiec akurat oddawał się modłom w świątyni hinduskiej. Tej nocy Sobhraj poszedł do kawiarni, zamówił nietypowo butelkę szampana (bo jako Hindus rzadko pił) i oznajmił pozostałym klientom, że świętuje pomyślne usunięcie wrzodu.

Phun znalazła małe mieszkanie w innej części Sajgonu, z dala od krawca, i tam dokonała oceny sytuacji. W wieku dwudziestu czterech lat jej uroda była u szczytu. Mężczyźni nie przestawali oglądać się za nią na ulicy. Ale nie była gotowa na kolejny romans po spędzeniu trzech – w większości nieszczęśliwych – lat w łóżku krawca, walcząc z zazdrością, skąpstwem i tyradami.

Chciała tańczyć i bawić się z francuskimi żołnierzami. Chciała być podziwiana. Ale miała też syna do wychowania i potrzebowała pieniędzy. Pojawiła się myśl, że być może uda jej się znaleźć pracę kasjerki w restauracji lub otworzyć własny sklep z sukienkami, jeśli znajdzie inwestora. Niektóre z jej przyjaciółek pracowały jako „hostessy” w nocnych klubach, ale Phun trzymała się z dala od prostytucji.

Jej najlepsza przyjaciółka twierdziła, że istnieje wyraźna różnica między kobietą, która sprzedaje się za pieniądze, a kobietą, która nosi piękne ubrania, chodzi do klubu nocnego i uszczęśliwia mężczyzn, którzy od czasu do czasu obdarowują ją za to hojnymi prezentami. Phun odpowiadała taka argumentacja, ale obawiała się, że może to doprowadzić do kolejnego pełnoetatowego związku, a ona nie chciała w życiu kolejnego wymagającego mężczyzny.

Wszystkie plany i marzenia wzięły jednak w łeb, gdy kilka tygodni po opuszczeniu łóżka Sobhraja Phun odkryła, że znów jest w ciąży. Według jej obliczeń ojcem musiał być Sobhraj. Wypłakiwała się gorzko na ramieniu swojej przyjaciółki. Jej życie było w ruinie. Dlaczego bogowie byli tak mściwi? Dwoje dzieci, bez pieniędzy, bez pracy, bez męża, bez perspektyw. Proroctwo jej matki spełniło się. Nie było innej opcji niż wstydliwy powrót do wioski.

Przyjaciółka szybko znalazła wyjście z trudnej sytuacji. Rozwiązanie było proste. Phun musi szybko znaleźć nowego mężczyznę. Przedwczesne porody nie są trudne do wyjaśnienia, szczególnie gdy mężczyzna jest zaślepiony miłością. Phun rzuciła się w wir życia nocnego Sajgonu, nie tyle w poszukiwaniu męża, ile w celu nacieszenia się ostatnimi chwilami beztroski, zanim pojawi się drugie dziecko.

Tańczyła w klubie Paradis, popijała koktajle w barze hotelu Caravelle, od czasu do czasu przyjmując od wielbiciela okazjonalny naszyjnik lub belę jedwabiu w podziękowaniu za jej przychylność. Prezenty sprzedawała, by zapłacić czynsz i kupić jedzenie dla Gurmukha. Mały chłopiec sprawiał coraz więcej kłopotów. W ciągu dnia bawił się cicho w nogach łóżka matki, gdy ta odsypiała nocne balangi. Kiedy jednak zapadał zmrok, a ona perfumowała się i wkładała jasne sukienki, Gurmukh zaczynał krzyczeć, bojąc się pozostania samemu, mimo że od czasu do czasu zaglądała do niego sąsiadka. Gdy matka wychodziła, czepiał się jej nóg, zanosząc się płaczem. Kiedyś wziął nożyczki i pociął jej najlepszą sukienkę.Zaniedbane dzieci nawet przykre reakcje opiekunów uważają za lepsze niż totalny brak zainteresowania, dlatego zaczynają robić różne rzeczy, aby zwrócić na siebie uwagę.

Wielu mężczyzn podziwiało Phun i składało jej lubieżne propozycje, ale ona uważała, że jej ciało nie jest towarem. Była w okresie przejściowym, szukała innej drogi swojego życia. Pewien francuski kapral nie zrażał się do momentu, gdy dowiedział się, że ma trzyletniego syna, wtedy pośpiesznie zniknął. Tego samego popołudnia spędziła godzinę na kolanach w katedrze, modląc się do Boga o poprawę swojego losu. Po wyjściu z sanktuarium zatrzymała się na kawę w kawiarni na świeżym powietrzu. Przy pobliskim stole siedział interesujący Francuz – wysoki, ze starannie utrzymanymi wąsami, a przede wszystkim oficer! To musiał być wymodlony cud!

Alphonse Darreau był darem z niebios dla Phun. Nawet gdy ostrożnie ujawniła, że jest już matką jednego nieślubnego syna i nosi w łonie kolejne dziecko, porucznik Darreau nie uciekł. Jego miłość zaczęła się w chwili, gdy po raz pierwszy zobaczył tę uroczą dziewczynę w ogródku kawiarni, i nic nie mogło jej zepsuć. Pobrali się 15 września 1948 roku, a wkrótce potem Francuz legalnie przyjął ojcostwo drugiego dziecka Phun. Dziewczynka otrzymała imię Nicole po matce ojczyma i została formalnie adoptowana podczas ceremonii weselnej.

Pan porucznik odmówił jednak nadania swojego nazwiska Gurmukhowi, który przeklął ich związek. Po stracie ojca stał się trudnym dzieckiem. W wieku czterech lat wyrażał się jak ulicznik. Jego nowy dom, trzy pokoje we francuskich koszarach, wydawały się przygnębiające i brzydkie po luksusowych warunkach, do jakich przyzwyczaił się w apartamentach swojego ojca. Nie chciał nazywać Darreau „Papa”i uciekał za każdym razem, gdy młody francuski żołnierz próbował wziąćgo w ramiona. „Chcę Hatchanda!” – krzyczał domatki.

W niczym nie pomogło wynajęcie przestronnego mieszkania w pobliżu koszar, gdzie porucznik pracował w dziale prawnym. W końcu Phun była zadowolona, mimo konieczności zrezygnowania ze wszystkich swoich marzeń, by zostać niezależną kobietą biznesu. Zamiast tego stała się panią domu. Na ścianach zawiesiła wizerunki świętych katolickich i pilnie studiowała francuski, aby móc wyrażać się inteligentnie i gramatycznie, gdy Alphonse zapraszał swoich kolegów oficerów do domu na obiad.

W takie wieczory musiała zamykać Gurmukha w jego pokoju, bo dziecko urządzało sceny – na przykład wyrywając mosiężne guziki z munduru ojczyma. Na nic zdawały się tłumaczenia jego matki, że to szczęście mieć przy sobie francuskiego oficera. Gurmukh bez przerwy mówił o swoim prawdziwym ojcu, fantazjując, że pewnego dnia zjawi się i wyrwie go z łap obcego człowieka.

Rzeczywistość okazała się brutalna. Sobhraj nigdy nawet nie zadzwonił do Phun, by zapytać o chłopca. Wydawał się wykazywać większe zainteresowanie ceną szpul do maszyn do szycia niż synem.Tymczasem problemy z dzieckiem niepokojąco narastały. Gurmukh buntował się przeciwko naukom w toalecie, obiecując Phun, że postara się lepiej, ale każdego ranka budził się na zasikanej pościeli. Było to wołanie dziecka o uwagę, którego matka nie zrozumiała, a zamiast tego spuszczała mu lanie.

Kiedy pewnego dnia policjanci przyprowadzili Gurmukha do domu i powiedzieli, że jest podejrzany o kradzież roweru, Phun przeżegnała się, obiecała oficerom, że przypilnuje chłopca, a następnie zamknęła go w swoim pokoju. Przez jakiś czas słyszała zawodzenie syna za drzwiami. Potem nastała cisza. Kiedy Phun otworzyła drzwi, by sprawdzić, co się dzieje, pokój był pusty. Gurmukh zniknął, a zasłona trzepotała na wietrze w otwartym oknie.

Chłopak postępował trochę tak, jakby był inspiracją dla Ala Pacino, który wspominał kiedyś: „Poprosiłem Boga o rower, ale wiem, że Bóg nie działa w ten sposób. Ukradłem więc rower i poprosiłem Boga o wybaczenie”. Phun martwiła się. Od czasu do czasu ocierając wilgotne oczy, miała jednocześnie wyrzuty sumienia, że nie czuła się bardziej zaniepokojona kilkudniową już nieobecnością syna. Dom był przyjemnie cichy bez psot i napadów gniewu Gurmukha.Potem zadzwonił zirytowany Sobhraj senior z pytaniem, czy Phun zdawała sobie sprawę, że jej syn włamał się do jego sklepu i ukrywał przez dwa dni za belami materiału.

Pomimo próśb syna odwiózł go z powrotem do matki, tłumacząc, że ma teraz inne obowiązki, nową kobietę, dziecko w drodze. Gurmukh musi zaakceptować to, co życie mu przyniosło, a warunki w domu matki są z pewnością lepsze niż w większości innych miejsc w Sajgonie. Francuzi umieli bogato żyć. Za karę Phun przywiązała ręce i nogi uciekiniera do słupków łóżka, uwalniając go dopiero wtedy, gdy obiecał, że nigdy więcej nie ucieknie z domu.

W 1949 roku porucznik Darreau otrzymał rozkaz przeniesienia z powrotem do Francji. Wojskowy statek transportowy opuszczał Sajgon za dwa tygodnie i musiał stawić się na nim wraz z rodziną. Wiadomość podekscytowała Phun, natomiast pierwszą reakcją jej syna był smutek. Dowiedziawszy się, że przenosi się na drugi koniec świata do kraju, którego języka nie zna, Gurmukh przez wiele dni płakał, grożąc, że nie opuści Sajgonu.

Niestety pojawił się poważny problem prawny w związku z Gurmukhem, który nie miał paszportu ani dokumentów tożsamości. Nie można było znaleźć jego aktu urodzenia, ojczym badał możliwość przyjęcia prawnej opieki nad młodym człowiekiem, ale wymagało to zatrudnienia prawników, być może rozprawy sądowej, a na pewno wielu tygodni, jeśli nie miesięcy.

– Smutna prawda jest taka, że ten chłopiec nie istnieje zgodnie z prawem – powiedział swojej żonie. – Więc nie może opuścić kraju.

Zrozpaczona matka zastanawiała się, co zrobić. Jej rodzina na prowincji była biedna i nie mogła przyjąć kolejnej gęby do wyżywienia. Rządowy sierociniec był znany z wykorzystywania dzieci. Jedynym wyjściem – poza zostawieniem Gurmukha na ulicy – było pozostawienie chłopca z jego biologicznym ojcem. Ale jak mogła przekonać Hatchanda Sobhraja do przyjęcia takiej odpowiedzialności? Phun ubrała się skromnie, po czym pokornie zapukała do drzwi kochanka, przyjąwszy zrozpaczony wyraz twarzy. Obok niej stał szczęśliwy Gurmukh, wyszorowany i dobrze ubrany.

Przez lata, kiedy mieszkali razem, Sobhraj nieźle prosperował, ale teraz dysponował trzykrotnie większym pomieszczeniem niż za jej czasów. Dwie szwaczki pracowały z większą wydajnością na nowych elektrycznych maszynach do szycia. Sobhraj podszedł i ostrożnie przywitał Phun. Na palcu miał pierścionek z brylantem. Była kochanka wyjaśniła, w jak krytycznej znalazła się sytuacji, i że jedynym rozsądnym rozwiązaniem jest zapewnienie przez człowieka, który począł to dziecko, schronienia na kilka krótkich miesięcy. W tym czasie adwokat upora się z biurokracją i potwierdzeniem tożsamości prawnej dziecka. Kiedy to się stanie, Phun wyśle pieniądze na podróż Gurmukha do Francji.

Jednak tatuś nie był zachwycony planem. Ani trochę. Wymienił szereg powodów, dla których takie rozwiązanie jest niemożliwe. Przede wszystkim koszty utrzymania i jego brak dyscypliny. Słysząc to, Gurmukh podbiegł i zacisnął ramiona na talii ojca, szlochając straszliwie. Po pewnym czasie krawiec skinął niechętnie głową, mamrocząc, że być może nadszedł czas, by chłopak nauczył się zawodu. Phun płakała, całując syna na do widzenia, choć spodziewała się, że już raczej nigdy więcej nie zobaczy swojego przystojnego małego chłopca. Szybko wybiegła ze sklepu, bojąc się, że Sobhraj zmieni zdanie, i wróciła do kwatery francuskiego porucznika.

 

 

Ciąg dalszy w wersji pełnej

 

 

 

 

[5] Indochiny – dawna nazwa regionu w południowo-wschodniej Azji, który pochodzi z okresu, gdy był kolonią Francji pod pełną nazwą francuskich Indochin. Nazwa stosowana również dla określenia wschodniej części Półwyspu Indochińskiego (Azja Południowo-Wschodnia), obejmującej współcześnie państwa: Laos, Kambodża i Wietnam. Nazwa ta została nadana przez Europejczyków, którzy zwrócili uwagę na wpływ kultury chińskiej i hinduskiej na kulturę rodzimą tego obszaru.Region ten przez około 100 lat (od połowy XIX wieku do połowy wieku XX) stanowił posiadłość francuską – Indochiny Francuskie. Dopiero wybuch wojny indochińskiej 1945–1954 przyczynił się do uzyskania niepodległości przez zamieszkujące tu narody.

[6] Nazwisko wietnamskie składa się z trzech członów: nazwiska rodowego, drugiego imienia (czasem podwójnego) i pierwszego imienia, zapisanych dokładnie w tej kolejności. Forma zapisu jest więc identyczna do przyjętego we wschodniej Azji, m.in. w Chinach czy Korei. Ponieważ około połowa populacji nosi nazwisko Nguyễn lub Trần, Wietnamczycy zwracają się do siebie, używając jedynie pierwszego imienia bądź używając obu imion jednocześnie. Kobiety tradycyjnie miały dodane po nazwisku „Thị”, ale po 1945 roku tradycja dodawania „Thị” po nazwisku była coraz częściej porzucana.

[7] Sampan – łódź lub mały statek, zwykle o konstrukcji drewnianej, przeznaczony do żeglugi rzecznej i przybrzeżnej we wschodniej Azji, częstokroć służący również za miejsce zamieszkania użytkującej go rodziny.

[8] Viet Minh (pełna nazwa: Việt Nam Ðộc Lập Ðồng Minh Hội) Liga Niepodległości Wietnamu – organizacja założona w 1941 roku przez wietnamskie stronnictwa niepodległościowe związane z Komunistyczną Partią Indochin, której celem było uniezależnienie Wietnamu (wchodzącego wówczas w skład Indochin Francuskich) od Francji Vichy. Ligą kierował Nguyễn Tất Thành – lepiej znany jako Ho Chi Minh.

[9] T. Thompson, Serpentine, New York 1979, s. 24–25.

[10] Nie ma na świecie takiej formacji, która chciałaby stanąć w polu przeciwko tym żołnierzom. Każdy Gurkha nosi kukri, czylinóż-tasak robiony z kolejowego resoru. Kukri jest tak wyważony, aby łeb jaka spadał od jednego ciosu. Kukri wyjęty z pochwy nie może wrócić tam niezakrwawiony. Jeśli ostrze nie sięgnęło przeciwnika albo znalazło się w powietrzu bez powodu – Gurkha ma obowiązek obciąć sobie palec.

[11] T.Thompson, op. cit., s. 25.

[12] R. Koirala, Charles Sobhraj. Inside the heart of the Bikini Killer, New Delhi 2018.