Beppo - George Gordon Byron - ebook

Beppo ebook

George Gordon Byron

0,0
3,99 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

"Beppo" to utwór George'a Gordona Byrona, jednego z największych angielskich poetówdramaturgów. Znany jest przede wszystkim jako autor takich dzieł jak "Giaur" czy "Mazepa".
Wiersz opowiada historię weneckiej damy Laury, której mąż Giuseppe (w skrócie „Beppo”) zaginął na morzu od trzech lat. Zgodnie z weneckim zwyczajem, po tym czasie, Laura bierz sobie "opiekuna" zwanego po prostu „Hrabią”. Kiedy oboje biorą udział w karnawale weneckim, jest bacznie obserwowana przez Turka, który okazuje się być jej zaginionym mężem.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 28

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Wydawnictwo Avia Artis

2022

ISBN: 978-83-8226-847-8
Ta książka elektroniczna została przygotowana dzięki StreetLib Write (https://writeapp.io).

Beppo

1.

Wszakto w ostatni wtorek i w zapust tygodnie Na całym świecie hulać i cieszyć się modnie; I każdy się gotuje do postnéj pokuty, Przez pijatykę, tańce, bale i reduty.

2.

Najciemniejsza noc sprzyja rozkoszom — gdy cienie Powloką czarnym płaszczem niebieskie sklepienie, Płynie czas dla kochanka słodszy niż dla męża, Bo wstyd dzienne zapory łamie i zwycięża, I śmiga lekką stopą pustota wesoła; Z nią śmiejąc się, żartują grzeczne fanfarony, W powietrzu się unoszą piosenki dokoła, Słychać krzyki, szemranie, czasem głos pieszczony, Lub hiszpańskiéj gitary harmonijne tony.

3.

Snują się tam bogate lecz dziwaczne mody, Ujrzysz tam wszystkie wieki i wszystkie narody, Turcy, żydzi, pajace, lub zręczni cyganie, Czechy, Persy, Bramini, Grecy i Rzymianie. A w tym wielkim pokoleń i narodów zbiorze, Na jednym stroju zbywa — na księżym ubiorze.

5.

Lecz szanuj przyzwoitość, a wszelkie ci stroje Wolno przybrać: weź szubę, czapkę lub zawoje, Włóż ubiory sensackie, przebierz się jak dziecię W kostiumy przedawane w Rag-fair, w Monmouthstrecie;

We Włoszech miejsc tysiące zaletami słynie, Jakiemi te dwa miejsca są głośne w Londynie. Mniejsza w ich wymawianiu dla języka praca, W Anglii prócz Covent-Garden, tak miękko nie płynie Żadne imię, jak słodkie we Włoszech Piazza.

6.

Bale zwą karnawałem, co z łaciny znaczy: Bywaj mi zdrowe mięso. To imię tłómaczy Rzecz wybornie, bo ledwo co karnawał minie, Codziennie tylko ryba na półmisku płynie Świeża albo solona. Lecz mówmy po prostu; Czemuż świat się gotuje przez bale do postu? Nie wiem, może iż czyni tak jak przyjaciele, Gdy ucztują wesoło i puharów wiele Spełniają w pysznym porcie, albo na strzemieniu, Lub na stopniach karety przy swém rozłączeniu.

7.

Co bądź, to bądź, lecz trzeba pożegnać pieczenie, Posilne mięso, smaczne w potrawkach korzenie, Przez dni czterdzieści doznać prześladowań losu, Żyjąc tylko rybami, a i to bez sosu. Ach biada tym podróżnym, którzy nawyknęli Jadać smaczne łososie z podlewą z serdeli!

8.

Dlatego radzę wszystkim wielbicielom sosu, Nie próbować strasznego za morzami losu, Nie wysławszy wprzód kuchtów, którzyby kupili Dość serdeli, keczupu, albo octu z Chili.

10.

Z wszystkich krain wsławionych swemi karnawały, Najświetniejsze zapusty w Wenecji bywały. Tu bale najweselsze, i huczne biesiady, Muzyka, maski, tańce, słodkie serenady, Zawiłości miłosne, i pełne hałasu Zabawy, których głosić nie znalazłbym czasu; Bo gdy piszę tych zdarzeń zawikłanych księgę, Córka morza, Wenecja, urosła w potęgę.

11.

Śliczne są Wenecjanki — czarne mają oczy, Brwi w wązki łuk śmigają, a pociąg uroczy I słodycz, jaką widać w dawnych rzeźbach Greków, Tak źle naśladowanych od współczesnych wieków, W ich się twarzach i kształtnych postaciach jednoczy. Gdy je ujrzysz oparte o balkonów slupy, Weźmiesz je za cudowne Wenery Tycyana, (Z nich w Florencji najlepiéj jest wymalowana) Lub za osoby sławnéj Giorgiona grupy.

12.

Farby tego obrazu są prawdziwe, cudne, A choć sale Manfrynów w arcydzieła ludne, Ja go wolę nad inne, chociaż wyobraża Tylko synaczka, żonę i twórcę malarza. Ale jaka, o Boże! jaka śliczna żona! Ach to miłość żyjąca, to miłość wcielona!

13.

W saméj sile młodzieńczéj to miłość żyjąca! Nie utwór wyobraźni, nie piękność bijąca Powabami znanemi z imienia samego, Lecz coś jeszcze wyższego, coś tak istotnego, Iż się zdaje natychmiast z pierwszego pozoru, Że malarz musiał ująć podobieństwo wzoru. By ją tylko posiadać, każdyby z ochotą Oddał wszystkie na świecie brylanty i złoto. Samo złodziejstwo nawet stałoby się cnotą, Jeśli dla niéj spełnione — jéj cudne wejrzenie Obudza w twojéj piersi jakieś przypomnienie; Zdaje ci się, żeś widział podobne oblicze! Tak — tyś je widział kiedyś — lecz je tajemnicze Mgły na wieki zasnuły — zostało wspomnienie!

14.

W młodości, kiedy oko za pięknością ginie, Nieraz przed nami postać powiewna przepłynie, Boskość, która chwileczkę błyska i