Beppo - George Gordon Byron - ebook

Beppo ebook

George Gordon Byron

0,0
4,20 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Utwór opowiada historię weneckiej damy Laury, której mąż Giuseppe (w skrócie „Beppo”), który zaginął na morzu przed trzema laty. Zgodnie z weneckim zwyczajem zdobywa adoratora bez zobowiązań tzw. cavaliere servente, zwanego po prostu „Hrabią”. Kiedy oboje biorą udział w karnawale weneckim, jest bacznie obserwowana przez Turka, który okazuje się być jej zaginionym mężem. Beppo wyjaśnia, że został schwytany i zniewolony, a następnie uwolniony przez grupę piratów, do której później dołączył. Zgromadziwszy wystarczającą ilość pieniędzy, porzucił piractwo i wrócił, by odzyskać żonę i ponownie zostać ochrzczony. Laura wraca do Beppo, ale nie rezygnuje z przyjaźni z hrabią.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 28

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



George Gordon Byron

 

 

Beppo

 

przełożył Antoni Czajkowski 

 

 

Armoryka

Sandomierz

 

 

Projekt okładki: Juliusz Susak

 

 

Tekst wg edycji 1895.

Zachowano oryginalną pisownię.

 

© Wydawnictwo Armoryka

 

Wydawnictwo Armoryka

ul. Krucza 16

27-600 Sandomierz

http://www.armoryka.pl/

 

ISBN 978-83-7639-292-9 

 

 

 

Beppo

1.

Wszakto w ostatni wtorek i w zapust tygodnie

Na całym świecie hulać i cieszyć się modnie;

I każdy się gotuje do postnéj pokuty,

Przez pijatykę, tańce, bale i reduty.

2.

Najciemniejsza noc sprzyja rozkoszom — gdy cienie

Powloką czarnym płaszczem niebieskie sklepienie,

Płynie czas dla kochanka słodszy niż dla męża,

Bo wstyd dzienne zapory łamie i zwycięża,

I śmiga lekką stopą pustota wesoła;

Z nią śmiejąc się, żartują grzeczne fanfarony,

W powietrzu się unoszą piosenki dokoła,

Słychać krzyki, szemranie, czasem głos pieszczony,

Lub hiszpańskiéj gitary harmonijne tony.

3.

Snują się tam bogate lecz dziwaczne mody,

Ujrzysz tam wszystkie wieki i wszystkie narody,

Turcy, żydzi, pajace, lub zręczni cyganie,

Czechy, Persy, Bramini, Grecy i Rzymianie.

A w tym wielkim pokoleń i narodów zbiorze,

Na jednym stroju zbywa — na księżym ubiorze.

4.

Lecz szanuj przyzwoitość, a wszelkie ci stroje

Wolno przybrać: weź szubę, czapkę lub zawoje,

Włóż ubiory sensackie, przebierz się jak dziecię

W kostiumy przedawane w Rag-fair, w Monmouthstrecie;

5.

We Włoszech miejsc tysiące zaletami słynie,

Jakiemi te dwa miejsca są głośne w Londynie.

Mniejsza w ich wymawianiu dla języka praca,

W Anglii prócz Covent-Garden, tak miękko nie płynie

Żadne imię, jak słodkie we Włoszech Piazza.

6.

Bale zwą karnawałem, co z łaciny znaczy:

Bywaj mi zdrowe mięso. To imię tłómaczy

Rzecz wybornie, bo ledwo co karnawał minie,

Codziennie tylko ryba na półmisku płynie

Świeża albo solona. Lecz mówmy po prostu;

Czemuż świat się gotuje przez bale do postu?

Nie wiem, może iż czyni tak jak przyjaciele,

Gdy ucztują wesoło i puharów wiele

Spełniają w pysznym porcie, albo na strzemieniu,

Lub na stopniach karety przy swém rozłączeniu.

7.

Co bądź, to bądź, lecz trzeba pożegnać pieczenie,

Posilne mięso, smaczne w potrawkach korzenie,

Przez dni czterdzieści doznać prześladowań losu,

Żyjąc tylko rybami, a i to bez sosu.

Ach biada tym podróżnym, którzy nawyknęli

Jadać smaczne łososie z podlewą z serdeli!

8.

Dlatego radzę wszystkim wielbicielom sosu,

Nie próbować strasznego za morzami losu,

Nie wysławszy wprzód kuchtów, którzyby kupili

Dość serdeli, keczupu, albo octu z Chili.

9.

Z wszystkich krain wsławionych swemi karnawały,

Najświetniejsze zapusty w Wenecji bywały.

Tu bale najweselsze, i huczne biesiady,

Muzyka, maski, tańce, słodkie serenady,

Zawiłości miłosne, i pełne hałasu

Zabawy, których głosić nie znalazłbym czasu;

Bo gdy piszę tych zdarzeń zawikłanych księgę,

Córka morza, Wenecja, urosła w potęgę.

10.

Śliczne są Wenecjanki — czarne mają oczy,

Brwi w wązki łuk śmigają, a pociąg uroczy

I słodycz, jaką widać w dawnych rzeźbach Greków,

Tak źle naśladowanych od współczesnych wieków,

W ich się twarzach i kształtnych postaciach jednoczy.

Gdy je ujrzysz oparte o balkonów slupy,

Weźmiesz je za cudowne Wenery Tycyana,

(Z nich w Florencji najlepiéj jest wymalowana)

Lub za osoby sławnéj Giorgiona grupy.

11.

Farby tego obrazu są prawdziwe, cudne,

A choć sale Manfrynów w arcydzieła ludne,

Ja go wolę nad inne, chociaż wyobraża

Tylko synaczka, żonę i twórcę malarza.

Ale jaka, o Boże! jaka śliczna żona!

Ach to miłość żyjąca, to miłość wcielona!

12.

W saméj sile młodzieńczéj to miłość żyjąca!

Nie utwór wyobraźni, nie piękność bijąca

Powabami znanemi z imienia samego,

Lecz coś jeszcze wyższego, coś tak istotnego,

Iż się zdaje natychmiast z pierwszego pozoru,

Że malarz musiał ująć podobieństwo wzoru.

By ją tylko posiadać, każdyby z ochotą

Oddał wszystkie na świecie brylanty i złoto.

Samo złodziejstwo nawet stałoby się cnotą,

Jeśli dla