Batrachomyomachia. La Batrachomyomachie. Batracomiomachia. Batrachomyomachia - Opracowanie zbiorowe - ebook

Batrachomyomachia. La Batrachomyomachie. Batracomiomachia. Batrachomyomachia ebook

0,0

Opis

Batrachomyomachia (z gr. walka mysz z żabami), także Batrachomachia – grecki poemat heroikomiczny przypisywany przez starożytnych Homerowi. Obejmuje ok. 300 wersów./ La Batrachomyomachia (en grec ancien Batrakhomuomakhía, littéralement «La Bataille des grenouilles et des rats») est une épopée comique parodiant l'Iliade. Elle compte 303 hexamètres dactyliques. Elle fut largement attribuée, dans l'Antiquité, à Homère. / La Batracomiomachia (in greco antico, "La guerra dei topi e delle rane") è un poemetto giocoso di 303 versi, parodia dell'epica eroica, nel quale si narra una guerra combattuta tra topi e rane. La parola è infatti costruita con le tre parole greche: batrachos (rana), mys (topo) e mache (battaglia). / Batrachomyomachia  or the Battle of Frogs and Mice is a comic epic or parody of the Iliad, definitely attributed to Homer by the Romans, but according to Plutarch the work of Pigres of Halicarnassus, the brother (or son) of Artemisia, queen of Caria and ally of Xerxes. Some modern scholars, however, assign it to an anonymous poet of the time of Alexander the Great. (wikipedia.org/wiki/Batrachomyomachia)

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 71

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Pseudo-Homer

Batrachomyomachia Βατραχομυομαχία La Batrachomyomachie Batracomiomachia Batrachomyomachia

_______

Czyli wojna żab z myszami Ένα λυσσαλέο πόλεμο μεταξύ των βατράχων ενός έλους και των γύρω ποντικών La Bataille des grenouilles et des rats La guerra dei topi e delle ran The Battle of Frogs and Mice

tekst - κείμενο - texte - testo - text: Polski / Ελληνικά / Français / Italiano / English

Armoryka Sandomierz

Projekt okładki: Juliusz Susak 

Na okładce: Fedor Flinzer (1832-1911), Der Froschmäusekrieg (fragment) (1878),

(licencjapublic domain), źródło: http://commons.wikimedia.org/wiki/File:Froschmäusekrieg_1878_01.jpg?uselang=fr (This file has been identified as being free of known restrictions under copyright law, including all related and neighboring rights). 

Copyright © 2014 by Wydawnictwo „Armoryka”

Wydawnictwo ARMORYKA

ul. Krucza 16

27-600 Sandomierz

tel +48 15 833 21 41

e-mail:[email protected]

Batrachomyomachia

Zaczynając tę prośbę kładę w pierwszym rzędzie: 

Z Helikonu niech cały Muz orszak przybędzie; 

Niechaj natchnie me serce, mym śpiewem kieruje, 

Który na swych kolanach na kartach spisuję. 

Śpiewam zwadę niezmierną — Aresowe sprawy, 

Wojnę pełną zamętu i krwawe rozprawy; 

Niechby moja opowieść obiegła świat cały: 

Jak się myszy z żabami dzielnie potykały, 

Naśladując Gigantów ziemiorosłych czyny.

Zwada ta — jak wieść niesie — z tej poszła przyczyny- 

Raz mysz mała uszedłszy przed kota uściskiem 

Nad jeziorem spragnione stanęła pobliskiem 

I przytknąwszy do zdroju delikatną brodę 

Piła z wielką rozkoszą słodką jak miód wodę- 

Wtem ją ujrzał Głośnoskrzek Jeziorkiewiczowski 

I rozpoczął z nią zaraz rozhowor wieść boski: 

„Cudzoziemcze! kto jesteś? skąd? i kto cię rodzi? 

„Prawdę całą mi powiedz — kłamać się nie godzi — 

,,Jeśli poznam, żeś godny jest mego szacunku, 

„Zaprowadzę cię w dom swój i dam w podarunku 

„Kosztowności nie mało. Ja jestem żab panem 

„Wydmigębą się zowię; mnie nad Erydanem. 

„Błotosz spłodził na brzegu — małżeńskie z nim łoże 

„Wodostawa dzieliła, a żaby w jeziorze 

„Co dzień hołd mi składają. Lecz widzę i w tobie 

„Piękność z męstwem się w jednej złączyły osobie; 

„Żeś rycerzem i królem, poznaję to snadnie”. — 

A Kąskożer mu na to odpowiedź tę daje: 

„Czemu pytasz o moje pochodzenie? Zna je 

„Każdy człowiek, bóg każdy, znają też i ptaki, 

„Co podniebne skrzydłami przeczynają szlaki.

„Kąskożerem mnie zowią. Mąż wielkiego ducha, 

„Chlebosz, ojcem jest moim, a matka Młyniucha, 

„Córka króla Szynkosza. Ona to w zakątku 

„Mnie zrodziła i karmiąc dawała dzieciątku 

„I orzechy i figi i różne przysmaki. 

„Lecz jak się zaprzyjaźnim? Wszakzem ja nie takiej 

„Jak ty jesteś natury: ty lubisz wód głębie, 

„Mojej to, co je człowiek, najmilsze jest gębie. 

„Nie jest dla mnie nowiną chleb biały, w koszyku, 

„Ani kołacz z sezamem w białym kaftaniku. 

„Nie nowiną mi szynki kąsek smakowity 

„I wątroby pieczonej w strój biały spowitej, 

„Ani z mleka tłoczona gomółka twarogu, 

„Ni miodownik samemu pożądany bogu, 

„Ni zrobione dla ludzi biesiadne potrawy, 

„Które kucharz opatrzył w przeróżne przyprawy. — 

,,W zgiełku bitwy jam nigdy tyłu nie podawał, 

„Smiało idąc do boju w pierwszym szereg stawał; 

„Nie boje się człowieka, choć olbrzymi ciałem, 

„Nieraz wlazłem na łóżko, w palec go szczypałem, 

„Lecz choć nieraz go dobrze nakąsałem w pięty, 

„Nie czuł bolu, spał sobie snem słodkim ujęty. 

„Na obszarze ziem całym, dwa tylko stworzenia: 

„Kot i jastrząb, nie mało mi robią zmartwienia. 

„Tych się lękam i łapki, gdzie ohydna zdrada 

„Na me życie nieszczęsne wciąż sidła zakłada. 

„Ale kot najstraszniejszy; choć wlezę do dziury, 

„Czyha przy niej, do mojej by dobrać się skóry. 

„Ja nie jadam harbuza, rzodkwi, ni kapusty, 

„Ni opichu, ni poru nie dotknę się usty. 

„Wy mieszkańcy jeziora te rzeczy jadacie”. 

Rozśmiał się Wydmigęba i rzeknie mu: „Bracie! 

„Coś mi nadto o brzuchu nakładłeś słów w uszy. 

„Jest i u nas dość dziwów w wodzie i na suszy. 

„Bo Kronion dał żabom dwojakie dziedziny: 

„Możem skakać po ziemi i kryć się w głębiny. 

„Te żywioły dwa służą żabom za mieszkanie. 

„Chcesz się w tem przekonać? Nie trudne zadanie. 

„Nuże wleź mi na barki i abyś wśród drogi 

„Gdzie nie zginął i przybył rad w komnatnych grogi, 

„Mocno chwyć się rękami”. Tu grzbiet jej podaje. 

Lekkim skokiem na grzbiecie jej zwinna mysz staje 

I za szyję ją pulchną obejmie rękami. 

Radowała się zrazu, kiedy zatokami 

Sąsiedniemi wzrok pasła i żegluga żaby 

Nowe dla niej uroki miała i powaby. 

Lecz gdy nurt purpurowy pomaczał jej boki, 

Żal ją próżny ogarnął. Łez lejąc potoki 

Włosy rwała na sobie i nogi pod brzuszkiem 

Pokurczyła, a trwoga trzęsła jej serduszkiem. 

Ku lądowi stałemu zwraca tęskne oczy, 

Raz wraz wzdycha i jęczy, strach serce jej tłoczy, 

i odmawia pacierze, nieraz głośno wrzaśnie, 

Kiedy nurt purpurowy o boki jej draśnie; 

Potem usty na pamięć wygłosi wiersz taki: 

„Azaż nie tak na Kretę przez morskie niósł szlaki 

,,Buhaj lubą Europę, jak mnie na swym karku 

„Niesie żaba zielona do swego folwarku”. 

— Nagle z wody okropny potwór się wynurzy — 

Ponad fale — o zgrozo! — kark sterczy mu duży. 

Wydmigęba dał nurka i wcale nie zważał, 

Że sam druha miłego na zgubę narażał — 

Rad, że sam się ocalił od śmierci ponurej. 

A Kąskożer do wody wpadł brzuchem do góry. 

Kurczył ręce i piszczał w przedśmiertnej godzinie. 

Już już tonie, to znowu na wierzch wody spłynie 

Przebierając nogami. —Trudno zwałczyć losy: 

Na spód wody przemokłe ciągnęły go włosy. 

Już mu członki śmiertelne przebiegły dreszcze, 

Lecz przed skonem te słowa wypowiedział jeszcze: 

„Nigdy się nie utai twoja sprawka brzydka 

Wydmigębo zdradziecki, żeś mnie by rozbitka 

„Strącił z ciała swojego niby z szczytu skały. 

„Nigdybyś mnie na lądzie nie zwalczvł zuchwały, 

„Ani w walce na pięści, w zapasach lub w biegu; 

„By mnie wrzucić do wody, użyłeś wybiegu. 

„Lecz cię za mnie ukarzą sprawiedliwe bogi, 

„Odda tobie wet za wet myszy zastęp srogi”. 

Tak powiedział i w ciemnem utonął jeziorze. 

Lecz na miękkiem wybrzeżu spoczywał w tej porze 

Cny Miskoliż. Ten widząc takie niecne czyny, 

Pobiegł myszom obwieścić okropne nowiny, 

Lecz wprzód jęknął straszliwie. - Więc myszy gromada 

Dowiedziawszy się o tem w okropny gniew wpada. 

Wnet przez swoich, heroldów po kraju ślą wici, 

Aby zanim jutrzenka na niebie zaświeci, 

Na sejm wszyscy się zeszli do Chlebosza księcia, 

Ojca, co opłakuje skon swego dziecięcia, 

Kaskożera biednego. Ach tam na jeziorze 

Zwłoki jego pływają i pełne je morze 

Miota tędy, owędy — purpurowa fala 

Raz wraz trąca i ciągle od brzegu oddala. — 

Nastał świt. Więc myszy rozliczne wnet roje 

Zapełniły obszerne królewskie podwoje. 

Pierwszy Chlebosz głos zabrał i utratą syna 

Rozgniewany do myszy tak mówić poczyna: 

„Lubo tylko ja jeden od żab do tej chwili 

„Dużo cierpień doznałem, lecz wierzcie mi mili, 

„Że i na was niebawem wszystkich przyjdzie kréska, 

,,Ach! straciłem trzech synów — ból serce mi ściska. 

„Kot mi zagryzł jednego — tuż przy samej dziurze 

,,Ostre szpony w mięciutkiej utopił mu skórze: 

„A drugiego mi ludzie bez serca zgubili 

„Przez sztuczki nowomodne: podstęp wymyślili 

„Jakiś taki drewniany, co łapką zwie się 

„W ich narzeczu, a myszom zagładę-śmierć niesie. 

„Trzecie znów ulubione mnie i matce dziecko 

„Wydmigęba utopit w jeziorze zdradziecko. 

„Hejże! bracia! ozdobne przywdziejmy wraz zbroje 

„I na żaby wyruszmy na krwawe, na boje”! 

Tak powiedział. Wezwania usłuchała rzesza 

I do broni ochoczo mysz każda pospiesza. 

Kładą zbroję na siebie, więc nagolenice 

Przypasały nasamprzód: na dwie połowice 

Bób zielony rozgryzłszy na golenie kładły, 

Ziarna zaś na wieczerzę z apetytem zjadły. 

Pancerze z skóry kota, którego złupiły, 

Umiejętnie sitowiem wyplótłszy zrobiły, 

Tarczą była świecznika wypukłość środkowa, 

Kopiami igły długie — niby Aresowa 

Broń ze spiżu ukuta. Jako hełm na głowy