Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
„Balladyna” to dramat autorstwa Juliusza Słowackiego, obok Adama Mickiewicza uznawanego powszechnie za największego przedstawiciela polskiego romantyzmu.
Balladyna i Alina to siostry, mieszkające wraz z matką w ubogiej chacie w lesie. Nimfa, królowa jeziora Goplana, zakochana w kochanku Balladyny, Grabcu, przez swą zazdrość miesza się w ludzkie sprawy i gmatwa ich losy. Do chaty sióstr przyjeżdża bogaty książę Kirkor, wiedziony tam przez sługę Goplany, Skierkę. Goplana ma nadzieję, że Kirkor zakocha się w Balladynie, a wtedy Grabiec zostanie tylko dla niej. Jednak jej sługa, Skierka, sprawia, że książę zakochuje się w obu siostrach.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 118
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Wydawnictwo Avia Artis
2020
W "Balladynie" występują dwa typy postaci:
Bohaterowie prawdopodobni:PUSTELNIK, Popiel III wygnanyKIRKOR, pan zamkuMATKA, wdowaBALLADYNA, córkaALINA, córkaFILON, pasterzGRABIEC, syn zakrystianaFON KOSTRYN, naczelnik straży zamku KirkoraGRALON, rycerz KirkoraKANCLERZWAWEL, dziejopisPAŹPOSEŁ ZE STOLICY GNIEZNAOSKARŻYCIEL SĄDOWYLEKARZ KORONNYPany, rycerze, służba zamkowa, wieśniacy, dzieciBohaterowie fantastyczni:GOPLANAnimfa, królowa GopłaCHOCHLIKSKIERKAZa czasów bajecznych, koło jeziora Gopła.
Las blisko jeziora Gopła – chata Pustelnika ustrojona kwiatami i bluszczem. – Kirkor wchodzi w karaceńskiej zbroi, bogato ubrany, z orlimi skrzydłami...
KIRKORsam
Rady zasięgnąć warto u człowieka,Który się kryje w tej zaciszy leśnej;Pobożny starzec – ma jednak w rozumieNieco szaleństwa: ilekroć mu prawiszO zamkach, królach, o królewskich dworach,To jak szalony od rozumu błądzi,Miota przekleństwa, pieni się, narzeka;Musiał od królów doznać wiele złego,I z owąd został przyjacielem gminu.Stuka do celi.Puk! puk! puk!GŁOS Z CELI
Kto tam?KIRKOR
Kirkor.PUSTELNIKwychodząc z celi
Witaj, synu...Czego chcesz?KIRKOR
Rady.PUSTELNIK
Zostań pustelnikiem.KIRKOR
Gdybym podstarzał dziesiątym krzyżykiem,Może bym w smutne schronił się dąbrowy;Ale ja młody, pan czterowieżowy,Przemyślałem dzisiaj, jak by się ożenić...Poradź mi, starcze!PUSTELNIK
Lat dwadzieścia z górąJak żyję w puszczy...KIRKOR
Cóż stąd?PUSTELNIK
Więc ocenićLudzi nie mogę – ani wskazać, którąWeźmiesz dziewicę.KIRKOR
Te, co rozkwitałyZ dzieciństwa pączków, gdyś ty żył na świecie,Są dziś pannami... czerwony li białyPączek na róży, taka będzie róża...Przypomnij niegdyś najpiękniejsze dziecię,Białą, jak w ręku anielskiego stróżaKwiat lilijowy – niech jej słowik śpiewnyZazdrości głosu, a synogarlicaWiernością zrówna... gdzie taka dziewica,Wskaż mi, o starcze! Mówią, że królewnySłyną wdziękami?PUSTELNIK
Nieba! Ród to węża.Żona zbrodniami podobna do męża,Córki do ojca, a do matek syny.Jak w jednym gnieździe skłębione gadziny.O! Bogdaj piorun!...KIRKOR
Nie przeklinaj.PUSTELNIK
Młody,Przeklinaj ze mną – oni klątwy warci.Bogdaj doznali, co pomor i głody!Bogdaj piorunem na poły pożarci,Padając w ziemi paszczą rozdziawioną,Proch mieli płaszczem, a węża koroną.Bogdaj! – Klnąc zbójcę potargałem siły,Wściekłem się jako brytan uwiązany.Bo też ja kiedyś byłem pan nad pany,Stutysięcznemu narodowi miły,Żyłem w purpurze, dziś noszę łachmany;Muszę przeklinać. Miałem dziatek troje,Nocą do komnat weszli brata zboje,Różyczki moje trzy z łodygi ścięto!Dziecinki moje w kołyskach zarżnięto!Aniołki moje!... wszystkie moje dzieci!KIRKOR
Któż jesteś, starcze?PUSTELNIK
Ja... Król Popiel trzeci...KIRKORschyla kolano
Królu mój!PUSTELNIK
Któż mię z żebraki rozezna?...KIRKOR
Uzbrajam chamy i lecę do GneznaMścić się za ciebie...PUSTELNIK
Młodzieńcze, rozwagi!KIRKOR
Bezprawie gorzej od Mojżesza plagiKala tę ziemię i prędzej się szerzy;Popiel, skalany dzieci krwią niewinną,Niegodny rządzić tłumowi rycerzy.Niech więc się stanie, co się stać powinno,Pod okiem Boga, na tej biednej ziemi.PUSTELNIK
Czy ty skrzydłami anioła złotemiZ nieba zleciałeś?KIRKOR
Na barkach orlicyPara tych białych skrzydeł wyrastała;Gdy na rycerskiej są naramiennicy,Będzież-li rycerz mniej niż owa białaPtaszyna ludziom użyteczny? – ma-liGadom przepuszczać rycerz uskrzydlonyOrła piórami?PUSTELNIK
O mężu ze stali!Ty jesteś z owych, którzy walą trony.KIRKOR
Ty wiesz, jak nasza ziemia wszeteczeństwemKróla skalana. Wiesz, jak Popiel krwawyPastwi się coraz nowym okrucieństwem...Zaczerwienione krwią widziałem stawy:Król żywi karpie ciałem niewolników.Nieraz wybiera dziesiątego z szykówI tnąc w kawały ulubionym rybomNa żer wyrzuca; resztę ciał wymiataNa dworskie pola i czerwonym skibomZiarno powierza. Sąsiad ziemię kataNa pośmiewisko zwie Rusią Czerwoną.Dotąd żyjącym pod Lecha koronąBóg dawał żniwo szczęścia niezasiane,Lud żył szczęśliwy; dzisiaj niesłychanePomory, głody sypie Boża ręka.Ziemia upałem wysuszona pęka;Wiosenne runa złocą się, nim ziarnoCzoła pochyli, a wieśniacy garnąSierpami próżne tylko włosy żyta.Ta sama Polska, niegdyś tak obfita,Staje się co rok szarańczy spichlerzem;Niegdyś tak bitna, dziś bladym rycerzemZ głodami walczy i z widmem zarazy.PUSTELNIK
Ach, jam przeklęty! przeklęty! trzy razyPrzeklęty! winien jestem nieszczęść ludu.KIRKOR
Jako, tyś winien?...PUSTELNIK
Z rozlicznego cuduKorona Lecha sławą niegdyś była,W niej szczęścia ludu, w niej krainy siłaCudem zamknięta... oto ja, wygnany,Lud pozbawiłem korony.KIRKOR
Starcze?...PUSTELNIK
Korona brata mego jak liczmanyFałszywa... moja pod spróchniałe karczeLasu wkopana... miałem ją do grobuPonieść za sobą.KIRKOR
Skądże tej koronieCudowna władza?PUSTELNIK
Ku ojczystej stronieWracali niegdyś od Betlejem żłobuŚwięci królowie – dwóch Magów i Scyta.Ów król północny zaszedł w nasze żyta,Zabłądził w zbożu jak w lesie – bo zbożeRosło wysokie jak las w kraju Lecha;Więc zbłądziwszy rzekł: "Wyprowadź, Boże!"Aż oto przed nim odkrywa się strzechaKrólewskiej chaty – bo Lech mięszkał w chacie. –Wszedł do niej Scyta i rzekł: "Królu! bracie!Idę z Betlejem, a gwiazda błękitnaTwoich bławatków ciągle szła przede mną,Aż tu zawiodła". – Lech rzekł: "Zostań ze mną!Kraina moja szczęśliwa i bitna,Jeśli chcesz, to się tą ziemicą z tobąDzielę na poły". – Scyta rzekł: "Zostanę,Lecz kraju nie chcę, bo ziemie złamaneRozgraniczają się krwią i żałobąDzieci i matek". Więc razem zostali;Ale to długa powieść...KIRKOR
Mów! mów dalej!PUSTELNIK
Więc jako dawniej czynili mocarze,Z Lechem się Scyta mieniał na obrączki;A pokochawszy mocniej sercem, w darzeDał mu koronę... stąd nasza korona.Zbawiciel niegdyś wyciągając rączkiSzedł do niej z matki zadumanej łona;I ku rubinom podawał się całyJako różyczka z liści wychylona,I wołał: caca! i na brylant białyRóżanych ustek perełkami świecił.KIRKOR
O biedny kwiatku! na cóż ty się kwiecił,By cię na krzyżu ćwiekami przybito?Czemuż nie było mnie tam na Golgocie,Na czarnym koniu, z uzbrojoną świtą!Zbawiłbym Zbawcę – lub wyrąbał krocieZbójców na zemstę umarłemu.PUSTELNIK
Synu!Bóg weźmie twoją pochopność do czynuZa czyn spełniony. Wróćmy w nasze czasy.Gdy mię brat wygnał, uniosłem w te lasyŚwiętą koronę...KIRKOR
Wróci ona! wróci!Przysięgam tobie...Lecz...PUSTELNIK
Co chcesz powiadać?KIRKOR
Nim Kirkor w przepaść okropną się rzuciSzukając zemsty – chcę – chciałbym cię badać,Na jakim pieńku zaszczepić rodoweDrzewo Kirkorów, aby kiedyś nowePlemię rycerzy tronu twego strzegło?Kogo wprowadzić w podwoje zamkoweZ żony imieniem?PUSTELNIK
Tylu ludzi biegłoZ pierścionkiem ślubnym za marą wielkości,A prawie wszyscy wzięli kość niezgodyZamiast straconej z żebra swego kości.Postąp inaczej – ty szlachetny, młody;Niechaj ci pierwsza jaskółka pokaże,Pod jaką belką gniazdo ulepiła;Gdzie okienkami błysną dziewic twarze,A dach słomiany, tam jest twoja miła.Ani się wahaj, weź pannę ubogą,Żeń się z prostotą, i niechaj ci błogoI lepiej będzie, niżbyś miał z królewną...KIRKOR
Tak radzisz, starcze?PUSTELNIK
Idź, synu, na pewnoDo biednej chaty – niechaj żona karna,Miła, niewinna...KIRKOR
Jaskółeczko czarna!Ptaszyno moja, gdzie mię zaprowadzisz?PUSTELNIK
Słuchaj mię, synu...KIRKOR
Starcze, dobrze radzisz...Prowadź, jaskółko!Odchodzi Kirkor.
PUSTELNIKsam
O! ci młodzi ludzie,Odchodzą od nas i wołają głośno:Idziemy szukać szczęścia. Więc my, starce,Cośmy przebiegli po tej biednej ziemi,A nigdy szczęścia w życiu nie spotkali –Możeśmy tylko szukć nie umieli...Idź! idź! idź, starcze, do pustelnej celi...Chce wchodzić do celi – i zatrzymuje się na progu. Wchodzi Filon, pasterz.Zamyślony – fantastycznie we wstążki i kwiaty ubrany.
FILONz egzaltacją
O! złote słońce! drzewa ukochane!O! ty strumieniu, który po kamykachZ płaczącym szumem toczysz fale śklane!Rozmiłowane w jęczących słowikachRóże wiosenne! z wami Filon skona!Bo Filon marzył los Endymijona,Marzył, że kiedyś po blasku miesiącaBiała bogini, różami wieńczona,Z niebios błękitnych przypłynie, i drżącaCzoło pochyli, a koralowemiUstami usta moje rozpłomieni.Ach! tak marzyłem! Ale na tej ziemiNie ma Dyjanny. Samotny uwiędnęJako fijołek – albo kwiat jesieni.PUSTELNIK
Co znaczą owe narzekania zrzędne?Młody szaleńcze, gdzie zimny rozsądek?Wywracasz świata boskiego porządek,A że ty chciwy Akteona wanien,Czekasz na ziemi anielskiego bóstwa:Dlatego tyle zestarzałych panienDotąd się mężów swych nie doczekały;Szukaj kochanki na ziemi.FILON
Świat całyNa próżno zbiegłem przeglądając mnóstwaDziewic śmiertelnych. Nieraz wzrok łakomyŚledził spod złotej kapelusza słomyŻniwiarek twarze, podobne czerwieniąMakom zbożowym. Nieraz poglądałemNa białe płótna, łąk jasną zieleniąSłońcu podane; rojąc serca szałem,Że z bieli płócien jako z morskiej pianyAlabastrowa miłości boginiWyjdzie na słońce. Ach! tak oobłąkany,Żyłem na świecie jako na pustyni;Nienasycony, dumający, rzewny.Byłem na dworach, widziałem królewnyPodobne gwiaździe Wenus, co wynikaWieczorem z nieba różowego zorzą,Zaczerwieniona, ale bez promyka.Serca nie mają, a sercem się drożąWięcej niż koron brylantami.PUSTELNIK
Głupcze!Niedoścignionych gwiazd szalony kupcze!Ty, co na dworach szukałeś kochanki:Precz! precz ode mnie, kwiecie beznasienny,Studniom niezdatny jak stłuczone dzbanki,Światowi jako słońca blask jesiennyBezużyteczny. Skoro na tron wrócę,Zamknę cię w szpitalu szalonych lub rzucęNa bakalarską ławę między dzieci.FILON
Mój dobry ojcze! niechaj ci Bóg świeci!Musisz być chory, gadasz nieprzytomnie.PUSTELNIK
Wszyscy szaleńcy zlatują się do mnie,A wszyscy marzą o królewskich dworach;Myślą o królach, a kryją się w borach,I jęczą, jęczą jak oślepłe sowy.FILON
Wsadź, starcze, głowę w strumień kryształowy,Może ochłonie.PUSTELNIK
Woda nie obmyjeNa moim czole czerwonego pasu.Widzisz! czy widzisz, jak korona ryje?Dwudziestoletnie życie w głębi lasuNie zagoiło rany. Pas na czole,A drugi taki pas me serce płata;Ten od korony,pokazując na serce
ten od mieczów kata.O! moje dzieci! o! sieroctwa bole!O! moja przeszłość!FILON
Nudzi mię ten stary,W głowie ma jakieś bezcielesne mary,Pewnie oszalał samotnością, postem.PUSTELNIK
Cierpienie myśli jest kolącym ostem,Lecz rzeczywistość... o! ta jak żelazoRani, zabija...FILON
O tym inną raząMówić będzemy, a przekonam ciebie,Że smutek serca...PUSTELNIK
Niechaj cię pogrzebie,Mdława istoto. Nic niech nic zabije;A twój grobowiec zamknie nic.FILON
O luba!Nie znaleziony twój obrazpokazując na serce
tu żyje!Nieznalezienie gorsze niźli zguba;Jam cię nie znalazł, a widzę przed sobą!Idę do lasu, gdzie będę sam...z tobą...Błogosławiony wyobraźni cudzie,Ty mnie ocalasz!Odchodzi w las.
PUSTELNIK
Jak szaleją ludzie!Wchodzi do celi.
Inna część lasu – widać jezioro Gopło.Skierka i Chochlik wchodzą.
SKIERKA
Gdzie jest Goplana, nasza królowa?CHOCHLIK
Śpi jeszcze w Gople.SKIERKA
I woń sosnowa,I woń wiosenna nie obudziłaKrólowej naszej! woń taka miła!Czyliż nie słyszy, jak skrzydełkamiCzarne jaskółki biją w jezioroTak, że się całe zwierciadło plamiW tysiące krążków?CHOCHLIK
Zanadto skoroZbudzi się jędza i będzieDo pracy nas zaprzęgać. To w puste żołędzieWkładać jaja motylic – to pomagać mrówkomBudującym stolicę i drogi umiataćDo mrównika wiodące...to majowym krówkomRozwiązywać pancerze, aby mogły latać;To zwiedzać pszczele ule i z otwartej księgiCzytać prawa ulowe lub rotę przysięgiNa wierność matce pszczelnej od zrodzonej pszczółki;To na trzcinę jeziora zwoływać jaskółkiI uczyć budownictwa pierworoczne matki.Już zamykać stawiane na ptaszęta klatki,Nim jaki biedny ptaszek uwięźnie w zapadni,Na przekor ptasznikowi; już to pani sroceCiągle trąbić do ucha naukę: nie kradnij;Albo wróblowi wmawiać, że pięknie świergoce,Aby ciągle świergotał nad wieśniaczą chatą...Pracuj jak koń pogański, pracuj całe lato,A zimą śpij u chłopa za brudnym przypieckiem,Między garnkami, babą szczerbatą i dzieckiem.SKIERKA
Bo też ty jesteś leniwy, Chochliku!Patrzy na jezioro.
Ach, patrz! na słońca promykuWytryska z wody Goplana;Jak powiewny liść ajeru,Lekko wiatrem kołysana;Jak łabędż, kiedy rozwinieUśnieżony żagiel steru,Kołysze się – waha – płynie.I patrz! patrz! lekka i gibka,Skoczyła z wody jak rybka,Na nezabudek warkoczuWiesza się za białe rączki,A stopą po fal przezroczuBrylantowe iskry skrzesza.Ach, czarowna! któż odgadnie,Czy się trzyma z fal obrączki?Czy się na powietrzu kładnie?Czy dłonią na kwiatach się wiesza?CHOCHLIK
Ona ma wianek na głowie...Czy to kwiaty? czy sitowie?SKIERKA
O nie... to na włosach wróżkiUśpione leżą jaskółki.Tak powiązane za nóżkiKiedyś, w jesienny poranek,Upadły na dno rzeczułki:Rzeczułka rzuciła wianek,Wianek czarny jak hebanyNa złote włosy Goplany.CHOCHLIK
Radzę ci, uciekajmy, mój Skierko kochany,Wiedźma gotowa zaraz nową pracę zadać.Albo obracać młyny, skąd woda uciekłaBiednemu młynarzowi, lub każe spowiadaćLeniwego szerszenia, nim pójdzie do piekłaZa kradzież słodkich miodów... lub malować pawie.SKIERKA
Więc uciekaj... ja się bawię...Promienie słońca przenikłyJaskółeczek mokre piórka...Ożyły – pierżchły – i znikłyJak spłoszonych wróbli chmurka.Królowa nasza bez ducha,Zadziwiona stoi, słucha;Nie śmie wiązać i zaplataćKos rozwianych, nie wie, czemuWianeczkowi uwiędłemuPrzyszło ożyć? skąd mu latać?Goplano! Goplano! Goplano!Wchodzi Goplana.
GOPLANA
Narwij mi róż, Chochliku! poleciał mój wianek.CHOCHLIK
Już się zaczyna praca.Chochlik odchodzi mrucząc.
GOPLANA
Czy to jeszcze rano?SKIERKA
Pierwsza wiosny godzina.GOPLANA
Ach! gdzież mój kochanek?SKIERKA
Co mi rozkażesz, królowo?Zadaj piękną jaką pracę.Winąć tęczę kolorową,Albo budować pałace,Powojami wiązać dachy,I opierać kwiatów gmachyNa kolumnach malw i dzwonkówLazurowych.GOPLANAzamyślona
Nie!SKIERKA
Chcesz tronówZ wypłakanych nieba chmurek?Czy ci przynieść pereł sznurek?Z owych pereł, które dająLep na ptaszki; ale mająTakie blaski, takie wody,Jak kałakuckie jagody.Chcesz? lecę na trzęsawicę,Dojrzę – dogonię – pochwycę –Błędnego moczar ognika;I zaraz w lilijkę białąOprawię jak do świecznika,I nakryję białym dzwonkiem,By ci świecił...Czy to mało?Rozkaż, pani! Co pod słonkiem,Co na ziemi, wszystko zniosę:Drzewa, kwiaty, światło, rosę.Co nad ziemią, w ziemi łonie:Dźwięki, echa, barwy, wonie,Wszystko, o czym kiedy śniłyMyśli twoje w jezior burzyKołysane.GOPLANA
Skierko miły,Ja się kocham.SKIERKA
W czym? czy w różyBezcierniowej? czy w kalinie?W czterolistnej koniczynie?Może w kwiatku: "niech Bóg świeci",Który posadzi macochaNa grobie mężowskich dzieci?Może w Magdaleny nitce,Co bez wiatru leci płocha?Może w białej margieritce,Co piątym listkiem: "nie kocha"Zabiła młodą pasterkę?W czym się kochasz? poszlij Skierkę,