Balladyna - Juliusz Słowacki - ebook

Balladyna ebook

Juliusz Słowacki

3,7

Opis

Balladyna” to dramat autorstwa Juliusza Słowackiego, obok Adama Mickiewicza uznawanego powszechnie za największego przedstawiciela polskiego romantyzmu.

Balladyna i Alina to siostry, mieszkające wraz z matką w ubogiej chacie w lesie. Nimfa, królowa jeziora Goplana, zakochana w kochanku Balladyny, Grabcu, przez swą zazdrość miesza się w ludzkie sprawy i gmatwa ich losy. Do chaty sióstr przyjeżdża bogaty książę Kirkor, wiedziony tam przez sługę Goplany, Skierkę. Goplana ma nadzieję, że Kirkor zakocha się w Balladynie, a wtedy Grabiec zostanie tylko dla niej. Jednak jej sługa, Skierka, sprawia, że książę zakochuje się w obu siostrach.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 118

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
3,7 (19 ocen)
8
2
5
3
1
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Czarus20

Nie oderwiesz się od lektury

Najcudowniejsze dzieło świata
00

Popularność




Wydawnictwo Avia Artis

2020

ISBN: 978-83-66362-63-5
Ta książka elektroniczna została przygotowana dzięki StreetLib Write (http://write.streetlib.com).

Osoby

W "Balladynie" występują dwa typy postaci:

Bohaterowie prawdopodobni:PUSTELNIK, Popiel III wygnanyKIRKOR, pan zamkuMATKA, wdowaBALLADYNA, córkaALINA, córkaFILON, pasterzGRABIEC, syn zakrystianaFON KOSTRYN, naczelnik straży zamku KirkoraGRALON, rycerz KirkoraKANCLERZWAWEL, dziejopisPAŹPOSEŁ ZE STOLICY GNIEZNAOSKARŻYCIEL SĄDOWYLEKARZ KORONNYPany, rycerze, służba zamkowa, wieśniacy, dzieciBohaterowie fantastyczni:GOPLANAnimfa, królowa GopłaCHOCHLIKSKIERKA

Za czasów bajecznych, koło jeziora Gopła.

AKT I

Scena I

Las blisko jeziora Gopła – chata Pustelnika ustrojona kwiatami i bluszczem. – Kirkor wchodzi w karaceńskiej zbroi, bogato ubrany, z orlimi skrzydłami...

KIRKORsam

Rady zasięgnąć warto u człowieka,Który się kryje w tej zaciszy leśnej;Pobożny starzec – ma jednak w rozumieNieco szaleństwa: ilekroć mu prawiszO zamkach, królach, o królewskich dworach,To jak szalony od rozumu błądzi,Miota przekleństwa, pieni się, narzeka;Musiał od królów doznać wiele złego,I z owąd został przyjacielem gminu.Stuka do celi.Puk! puk! puk!

GŁOS Z CELI

Kto tam?

KIRKOR

Kirkor.

PUSTELNIKwychodząc z celi

Witaj, synu...Czego chcesz?

KIRKOR

Rady.

PUSTELNIK

Zostań pustelnikiem.

KIRKOR

Gdybym podstarzał dziesiątym krzyżykiem,Może bym w smutne schronił się dąbrowy;Ale ja młody, pan czterowieżowy,Przemyślałem dzisiaj, jak by się ożenić...Poradź mi, starcze!

PUSTELNIK

Lat dwadzieścia z górąJak żyję w puszczy...

KIRKOR

Cóż stąd?

PUSTELNIK

Więc ocenićLudzi nie mogę – ani wskazać, którąWeźmiesz dziewicę.

KIRKOR

Te, co rozkwitałyZ dzieciństwa pączków, gdyś ty żył na świecie,Są dziś pannami... czerwony li białyPączek na róży, taka będzie róża...Przypomnij niegdyś najpiękniejsze dziecię,Białą, jak w ręku anielskiego stróżaKwiat lilijowy – niech jej słowik śpiewnyZazdrości głosu, a synogarlicaWiernością zrówna... gdzie taka dziewica,Wskaż mi, o starcze! Mówią, że królewnySłyną wdziękami?

PUSTELNIK

Nieba! Ród to węża.Żona zbrodniami podobna do męża,Córki do ojca, a do matek syny.Jak w jednym gnieździe skłębione gadziny.O! Bogdaj piorun!...

KIRKOR

Nie przeklinaj.

PUSTELNIK

Młody,Przeklinaj ze mną – oni klątwy warci.Bogdaj doznali, co pomor i głody!Bogdaj piorunem na poły pożarci,Padając w ziemi paszczą rozdziawioną,Proch mieli płaszczem, a węża koroną.Bogdaj! – Klnąc zbójcę potargałem siły,Wściekłem się jako brytan uwiązany.Bo też ja kiedyś byłem pan nad pany,Stutysięcznemu narodowi miły,Żyłem w purpurze, dziś noszę łachmany;Muszę przeklinać. Miałem dziatek troje,Nocą do komnat weszli brata zboje,Różyczki moje trzy z łodygi ścięto!Dziecinki moje w kołyskach zarżnięto!Aniołki moje!... wszystkie moje dzieci!

KIRKOR

Któż jesteś, starcze?

PUSTELNIK

Ja... Król Popiel trzeci...

KIRKORschyla kolano

Królu mój!

PUSTELNIK

Któż mię z żebraki rozezna?...

KIRKOR

Uzbrajam chamy i lecę do GneznaMścić się za ciebie...

PUSTELNIK

Młodzieńcze, rozwagi!

KIRKOR

Bezprawie gorzej od Mojżesza plagiKala tę ziemię i prędzej się szerzy;Popiel, skalany dzieci krwią niewinną,Niegodny rządzić tłumowi rycerzy.Niech więc się stanie, co się stać powinno,Pod okiem Boga, na tej biednej ziemi.

PUSTELNIK

Czy ty skrzydłami anioła złotemiZ nieba zleciałeś?

KIRKOR

Na barkach orlicyPara tych białych skrzydeł wyrastała;Gdy na rycerskiej są naramiennicy,Będzież-li rycerz mniej niż owa białaPtaszyna ludziom użyteczny? – ma-liGadom przepuszczać rycerz uskrzydlonyOrła piórami?

PUSTELNIK

O mężu ze stali!Ty jesteś z owych, którzy walą trony.

KIRKOR

Ty wiesz, jak nasza ziemia wszeteczeństwemKróla skalana. Wiesz, jak Popiel krwawyPastwi się coraz nowym okrucieństwem...Zaczerwienione krwią widziałem stawy:Król żywi karpie ciałem niewolników.Nieraz wybiera dziesiątego z szykówI tnąc w kawały ulubionym rybomNa żer wyrzuca; resztę ciał wymiataNa dworskie pola i czerwonym skibomZiarno powierza. Sąsiad ziemię kataNa pośmiewisko zwie Rusią Czerwoną.Dotąd żyjącym pod Lecha koronąBóg dawał żniwo szczęścia niezasiane,Lud żył szczęśliwy; dzisiaj niesłychanePomory, głody sypie Boża ręka.Ziemia upałem wysuszona pęka;Wiosenne runa złocą się, nim ziarnoCzoła pochyli, a wieśniacy garnąSierpami próżne tylko włosy żyta.Ta sama Polska, niegdyś tak obfita,Staje się co rok szarańczy spichlerzem;Niegdyś tak bitna, dziś bladym rycerzemZ głodami walczy i z widmem zarazy.

PUSTELNIK

Ach, jam przeklęty! przeklęty! trzy razyPrzeklęty! winien jestem nieszczęść ludu.

KIRKOR

Jako, tyś winien?...

PUSTELNIK

Z rozlicznego cuduKorona Lecha sławą niegdyś była,W niej szczęścia ludu, w niej krainy siłaCudem zamknięta... oto ja, wygnany,Lud pozbawiłem korony.

KIRKOR

Starcze?...

PUSTELNIK

Korona brata mego jak liczmanyFałszywa... moja pod spróchniałe karczeLasu wkopana... miałem ją do grobuPonieść za sobą.

KIRKOR

Skądże tej koronieCudowna władza?

PUSTELNIK

Ku ojczystej stronieWracali niegdyś od Betlejem żłobuŚwięci królowie – dwóch Magów i Scyta.Ów król północny zaszedł w nasze żyta,Zabłądził w zbożu jak w lesie – bo zbożeRosło wysokie jak las w kraju Lecha;Więc zbłądziwszy rzekł: "Wyprowadź, Boże!"Aż oto przed nim odkrywa się strzechaKrólewskiej chaty – bo Lech mięszkał w chacie. –Wszedł do niej Scyta i rzekł: "Królu! bracie!Idę z Betlejem, a gwiazda błękitnaTwoich bławatków ciągle szła przede mną,Aż tu zawiodła". – Lech rzekł: "Zostań ze mną!Kraina moja szczęśliwa i bitna,Jeśli chcesz, to się tą ziemicą z tobąDzielę na poły". – Scyta rzekł: "Zostanę,Lecz kraju nie chcę, bo ziemie złamaneRozgraniczają się krwią i żałobąDzieci i matek". Więc razem zostali;Ale to długa powieść...

KIRKOR

Mów! mów dalej!

PUSTELNIK

Więc jako dawniej czynili mocarze,Z Lechem się Scyta mieniał na obrączki;A pokochawszy mocniej sercem, w darzeDał mu koronę... stąd nasza korona.Zbawiciel niegdyś wyciągając rączkiSzedł do niej z matki zadumanej łona;I ku rubinom podawał się całyJako różyczka z liści wychylona,I wołał: caca! i na brylant białyRóżanych ustek perełkami świecił.

KIRKOR

O biedny kwiatku! na cóż ty się kwiecił,By cię na krzyżu ćwiekami przybito?Czemuż nie było mnie tam na Golgocie,Na czarnym koniu, z uzbrojoną świtą!Zbawiłbym Zbawcę – lub wyrąbał krocieZbójców na zemstę umarłemu.

PUSTELNIK

Synu!Bóg weźmie twoją pochopność do czynuZa czyn spełniony. Wróćmy w nasze czasy.Gdy mię brat wygnał, uniosłem w te lasyŚwiętą koronę...

KIRKOR

Wróci ona! wróci!Przysięgam tobie...Lecz...

PUSTELNIK

Co chcesz powiadać?

KIRKOR

Nim Kirkor w przepaść okropną się rzuciSzukając zemsty – chcę – chciałbym cię badać,Na jakim pieńku zaszczepić rodoweDrzewo Kirkorów, aby kiedyś nowePlemię rycerzy tronu twego strzegło?Kogo wprowadzić w podwoje zamkoweZ żony imieniem?

PUSTELNIK

Tylu ludzi biegłoZ pierścionkiem ślubnym za marą wielkości,A prawie wszyscy wzięli kość niezgodyZamiast straconej z żebra swego kości.Postąp inaczej – ty szlachetny, młody;Niechaj ci pierwsza jaskółka pokaże,Pod jaką belką gniazdo ulepiła;Gdzie okienkami błysną dziewic twarze,A dach słomiany, tam jest twoja miła.Ani się wahaj, weź pannę ubogą,Żeń się z prostotą, i niechaj ci błogoI lepiej będzie, niżbyś miał z królewną...

KIRKOR

Tak radzisz, starcze?

PUSTELNIK

Idź, synu, na pewnoDo biednej chaty – niechaj żona karna,Miła, niewinna...

KIRKOR

Jaskółeczko czarna!Ptaszyno moja, gdzie mię zaprowadzisz?

PUSTELNIK

Słuchaj mię, synu...

KIRKOR

Starcze, dobrze radzisz...Prowadź, jaskółko!

Odchodzi Kirkor.

PUSTELNIKsam

O! ci młodzi ludzie,Odchodzą od nas i wołają głośno:Idziemy szukać szczęścia. Więc my, starce,Cośmy przebiegli po tej biednej ziemi,A nigdy szczęścia w życiu nie spotkali –Możeśmy tylko szukć nie umieli...Idź! idź! idź, starcze, do pustelnej celi...

Chce wchodzić do celi – i zatrzymuje się na progu. Wchodzi Filon, pasterz.Zamyślony – fantastycznie we wstążki i kwiaty ubrany.

FILONz egzaltacją

O! złote słońce! drzewa ukochane!O! ty strumieniu, który po kamykachZ płaczącym szumem toczysz fale śklane!Rozmiłowane w jęczących słowikachRóże wiosenne! z wami Filon skona!Bo Filon marzył los Endymijona,Marzył, że kiedyś po blasku miesiącaBiała bogini, różami wieńczona,Z niebios błękitnych przypłynie, i drżącaCzoło pochyli, a koralowemiUstami usta moje rozpłomieni.Ach! tak marzyłem! Ale na tej ziemiNie ma Dyjanny. Samotny uwiędnęJako fijołek – albo kwiat jesieni.

PUSTELNIK

Co znaczą owe narzekania zrzędne?Młody szaleńcze, gdzie zimny rozsądek?Wywracasz świata boskiego porządek,A że ty chciwy Akteona wanien,Czekasz na ziemi anielskiego bóstwa:Dlatego tyle zestarzałych panienDotąd się mężów swych nie doczekały;Szukaj kochanki na ziemi.

FILON

Świat całyNa próżno zbiegłem przeglądając mnóstwaDziewic śmiertelnych. Nieraz wzrok łakomyŚledził spod złotej kapelusza słomyŻniwiarek twarze, podobne czerwieniąMakom zbożowym. Nieraz poglądałemNa białe płótna, łąk jasną zieleniąSłońcu podane; rojąc serca szałem,Że z bieli płócien jako z morskiej pianyAlabastrowa miłości boginiWyjdzie na słońce. Ach! tak oobłąkany,Żyłem na świecie jako na pustyni;Nienasycony, dumający, rzewny.Byłem na dworach, widziałem królewnyPodobne gwiaździe Wenus, co wynikaWieczorem z nieba różowego zorzą,Zaczerwieniona, ale bez promyka.Serca nie mają, a sercem się drożąWięcej niż koron brylantami.

PUSTELNIK

Głupcze!Niedoścignionych gwiazd szalony kupcze!Ty, co na dworach szukałeś kochanki:Precz! precz ode mnie, kwiecie beznasienny,Studniom niezdatny jak stłuczone dzbanki,Światowi jako słońca blask jesiennyBezużyteczny. Skoro na tron wrócę,Zamknę cię w szpitalu szalonych lub rzucęNa bakalarską ławę między dzieci.

FILON

Mój dobry ojcze! niechaj ci Bóg świeci!Musisz być chory, gadasz nieprzytomnie.

PUSTELNIK

Wszyscy szaleńcy zlatują się do mnie,A wszyscy marzą o królewskich dworach;Myślą o królach, a kryją się w borach,I jęczą, jęczą jak oślepłe sowy.

FILON

Wsadź, starcze, głowę w strumień kryształowy,Może ochłonie.

PUSTELNIK

Woda nie obmyjeNa moim czole czerwonego pasu.Widzisz! czy widzisz, jak korona ryje?Dwudziestoletnie życie w głębi lasuNie zagoiło rany. Pas na czole,A drugi taki pas me serce płata;Ten od korony,

pokazując na serce

ten od mieczów kata.O! moje dzieci! o! sieroctwa bole!O! moja przeszłość!

FILON

Nudzi mię ten stary,W głowie ma jakieś bezcielesne mary,Pewnie oszalał samotnością, postem.

PUSTELNIK

Cierpienie myśli jest kolącym ostem,Lecz rzeczywistość... o! ta jak żelazoRani, zabija...

FILON

O tym inną raząMówić będzemy, a przekonam ciebie,Że smutek serca...

PUSTELNIK

Niechaj cię pogrzebie,Mdława istoto. Nic niech nic zabije;A twój grobowiec zamknie nic.

FILON

O luba!Nie znaleziony twój obraz

pokazując na serce

tu żyje!Nieznalezienie gorsze niźli zguba;Jam cię nie znalazł, a widzę przed sobą!Idę do lasu, gdzie będę sam...z tobą...Błogosławiony wyobraźni cudzie,Ty mnie ocalasz!

Odchodzi w las.

PUSTELNIK

Jak szaleją ludzie!

Wchodzi do celi.

Scena II

Inna część lasu – widać jezioro Gopło.Skierka i Chochlik wchodzą.

SKIERKA

Gdzie jest Goplana, nasza królowa?

CHOCHLIK

Śpi jeszcze w Gople.

SKIERKA

I woń sosnowa,I woń wiosenna nie obudziłaKrólowej naszej! woń taka miła!Czyliż nie słyszy, jak skrzydełkamiCzarne jaskółki biją w jezioroTak, że się całe zwierciadło plamiW tysiące krążków?

CHOCHLIK

Zanadto skoroZbudzi się jędza i będzieDo pracy nas zaprzęgać. To w puste żołędzieWkładać jaja motylic – to pomagać mrówkomBudującym stolicę i drogi umiataćDo mrównika wiodące...to majowym krówkomRozwiązywać pancerze, aby mogły latać;To zwiedzać pszczele ule i z otwartej księgiCzytać prawa ulowe lub rotę przysięgiNa wierność matce pszczelnej od zrodzonej pszczółki;To na trzcinę jeziora zwoływać jaskółkiI uczyć budownictwa pierworoczne matki.Już zamykać stawiane na ptaszęta klatki,Nim jaki biedny ptaszek uwięźnie w zapadni,Na przekor ptasznikowi; już to pani sroceCiągle trąbić do ucha naukę: nie kradnij;Albo wróblowi wmawiać, że pięknie świergoce,Aby ciągle świergotał nad wieśniaczą chatą...Pracuj jak koń pogański, pracuj całe lato,A zimą śpij u chłopa za brudnym przypieckiem,Między garnkami, babą szczerbatą i dzieckiem.

SKIERKA

Bo też ty jesteś leniwy, Chochliku!

Patrzy na jezioro.

Ach, patrz! na słońca promykuWytryska z wody Goplana;Jak powiewny liść ajeru,Lekko wiatrem kołysana;Jak łabędż, kiedy rozwinieUśnieżony żagiel steru,Kołysze się – waha – płynie.I patrz! patrz! lekka i gibka,Skoczyła z wody jak rybka,Na nezabudek warkoczuWiesza się za białe rączki,A stopą po fal przezroczuBrylantowe iskry skrzesza.Ach, czarowna! któż odgadnie,Czy się trzyma z fal obrączki?Czy się na powietrzu kładnie?Czy dłonią na kwiatach się wiesza?

CHOCHLIK

Ona ma wianek na głowie...Czy to kwiaty? czy sitowie?

SKIERKA

O nie... to na włosach wróżkiUśpione leżą jaskółki.Tak powiązane za nóżkiKiedyś, w jesienny poranek,Upadły na dno rzeczułki:Rzeczułka rzuciła wianek,Wianek czarny jak hebanyNa złote włosy Goplany.

CHOCHLIK

Radzę ci, uciekajmy, mój Skierko kochany,Wiedźma gotowa zaraz nową pracę zadać.Albo obracać młyny, skąd woda uciekłaBiednemu młynarzowi, lub każe spowiadaćLeniwego szerszenia, nim pójdzie do piekłaZa kradzież słodkich miodów... lub malować pawie.

SKIERKA

Więc uciekaj... ja się bawię...Promienie słońca przenikłyJaskółeczek mokre piórka...Ożyły – pierżchły – i znikłyJak spłoszonych wróbli chmurka.Królowa nasza bez ducha,Zadziwiona stoi, słucha;Nie śmie wiązać i zaplataćKos rozwianych, nie wie, czemuWianeczkowi uwiędłemuPrzyszło ożyć? skąd mu latać?Goplano! Goplano! Goplano!

Wchodzi Goplana.

GOPLANA

Narwij mi róż, Chochliku! poleciał mój wianek.

CHOCHLIK

Już się zaczyna praca.

Chochlik odchodzi mrucząc.

GOPLANA

Czy to jeszcze rano?

SKIERKA

Pierwsza wiosny godzina.

GOPLANA

Ach! gdzież mój kochanek?

SKIERKA

Co mi rozkażesz, królowo?Zadaj piękną jaką pracę.Winąć tęczę kolorową,Albo budować pałace,Powojami wiązać dachy,I opierać kwiatów gmachyNa kolumnach malw i dzwonkówLazurowych.

GOPLANAzamyślona

Nie!

SKIERKA

Chcesz tronówZ wypłakanych nieba chmurek?Czy ci przynieść pereł sznurek?Z owych pereł, które dająLep na ptaszki; ale mająTakie blaski, takie wody,Jak kałakuckie jagody.Chcesz? lecę na trzęsawicę,Dojrzę – dogonię – pochwycę –Błędnego moczar ognika;I zaraz w lilijkę białąOprawię jak do świecznika,I nakryję białym dzwonkiem,By ci świecił...Czy to mało?Rozkaż, pani! Co pod słonkiem,Co na ziemi, wszystko zniosę:Drzewa, kwiaty, światło, rosę.Co nad ziemią, w ziemi łonie:Dźwięki, echa, barwy, wonie,Wszystko, o czym kiedy śniłyMyśli twoje w jezior burzyKołysane.

GOPLANA

Skierko miły,Ja się kocham.

SKIERKA

W czym? czy w różyBezcierniowej? czy w kalinie?W czterolistnej koniczynie?Może w kwiatku: "niech Bóg świeci",Który posadzi macochaNa grobie mężowskich dzieci?Może w Magdaleny nitce,Co bez wiatru leci płocha?Może w białej margieritce,Co piątym listkiem: "nie kocha"Zabiła młodą pasterkę?W czym się kochasz? poszlij Skierkę,