Alchemia kariery. Bierz życie w swoje ręce! - Opracowanie zbiorowe - ebook

Alchemia kariery. Bierz życie w swoje ręce! ebook

0,0
24,76 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Alchemia kariery

Bierz życie w swoje ręce!

Drodzy czytelnicy!

Wznawiamy naszą książkę, bo… okazała się "prorocza": Dziś, gdy na świecie tyle zmian, ważne i poważne instytucje drżą w posadach, trudno liczyć, że korporacja wyręczy Cię w planowaniu i realizacji ścieżki kariery, lub że niewidzialna ręka rynku ochroni Cię, jeśli podejmiesz działalność gospodarczą…

Jednocześnie to co DZIAŁA, to Twoje relacje z ludźmi. Podłączenie do sieci kontaktów oplatającej cały świat i Twój świat wewnętrzny, intuicję, pasję, serce, które możesz włożyć w to, co robisz. BIERZ SPRAWY W SWOJE RĘCE i serfuj z innymi, którzy też czują, że z faktu iż świat się ustawicznie zmienia, wynika także wiele nowych możliwości.

Grzegorz  Turniak

 

Jacek Santorski

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 242

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Re­dak­tor wy­da­nia

Woj­ciech Sta­ru­cho­wicz

Pro­jekt okład­ki i pro­jekt gra­ficz­ny wnę­trza

Al­bert Sa­la­mon

Ła­ma­nie i przy­go­to­wa­nie do dru­ku

Ma­rzen­na Ło­pa­ciuk

CMYK-DTP STU­DIO

Ko­rek­ta

Ha­li­na Za­lew­ska

Co­py­ri­ght © for the text by Grze­gorz Tur­niak & Ja­cek San­tor­ski, 2011

Co­py­ri­ght © for the Po­lish edi­tion by JS & Co Ja­ro­sław Szul­ski

Wy­da­nie dru­gie po­pra­wio­ne

JS & Co Dom Wy­daw­ni­czy

www.szul­ski.com

po­le­ca­my księ­gar­nię on­li­ne: www.ja­cek­san­tor­ski.pl

Dys­try­bu­cja

Pla­ton Sp. z o.o.

ul. Sła­wę­ciń­ska 16, Ma­cie­rzysz,

05-850 Oża­rów Ma­zo­wiec­ki

tel.: (022) 329 50 00

fax: (022) 329 50 04 (24)

pla­ton@pla­ton.com.pl

www.pla­ton.com.pl

ISBN 978-83-931806-4-6

Skład wersji elektronicznej:

Virtualo Sp. z o.o.

DROGICZYTELNIKU

To jest nie­ty­po­wa książ­ka. Może Cię roz­cza­ro­wać. Może za­cza­ro­wać. Jej ce­lem jest po­bu­dze­nie Two­jej świa­do­mo­ści. Ode­rwa­nie Two­ich my­śli od utar­tych ście­żek. Otwar­cie gło­wy i ser­ca. Wspar­cie pro­ce­su we­wnętrz­nych prze­mian. W ten spo­sób chce­my Ci po­móc w ka­rie­rze,w od­kry­ciu i re­ali­za­cji Two­jej ży­cio­wej mi­sji, Two­jej „le­gen­dy”.

Na­pi­sa­li­śmy ją nie­speł­na pięć lat temu. Jed­nak­że roz­wa­ża­jąc to, co się sta­ło przez te oko­ło 1800 dni, za­uwa­ży­li­śmy, że z jed­nej stro­ny ży­je­my w in­nym świe­cie niż ten, w któ­rym ta książ­ka po­wsta­ła, z dru­giej na­to­miast mamy prze­moż­ne prze­świad­cze­nie, że jest ona dzi­siaj jesz­cze bar­dziej po­trzeb­na. Po­twier­dze­niem może być rów­nież fakt, że od po­nad roku do­sta­je­my co­raz wię­cej za­py­tań, gdzie moż­na zna­leźć Al­che­mię ka­rie­ry, któ­rej au­to­rzy pi­szą, że w dzi­siej­szych cza­sach pra­co­daw­ca ni­cze­go nie może ci obie­cać, a ty im wcze­śniej weź­miesz spra­wy w swo­je ręce, tym szyb­ciej od­naj­dziesz naj­lep­sze moż­li­we spo­sob­no­ści i roz­wią­za­nia. Bo dzi­siaj jed­no jest już pew­ne – że „ti­ming is eve­ry­thing”. In­spi­ra­cją do uak­tu­al­nie­nia książ­ki był tak­że tekst w „Ha­rvard Bu­si­ness Re­view” o książ­ce, któ­ra wska­zu­je, że do­bry li­der umie naj­pierw za­rzą­dzać sobą, po­tem sie­cią, a do­pie­ro w na­stęp­nej ko­lej­no­ści ludź­mi1. Znaj­dziesz na tych stro­nach sze­reg wska­zó­wek, rad, stra­te­gii, tech­nik pra­cy nad sobą – za­rów­no za­czerp­nię­tych z kil­ku ksią­żek, któ­re uwa­ża­my za szcze­gól­nie cen­ne, jak i wy­ni­ka­ją­cych z na­sze­go do­świad­cze­nia. Przy­go­to­wu­jąc wy­da­nie Al­che­mii ka­rie­ry 2012 wzmoc­ni­li­śmy te frag­men­ty, któ­re oka­za­ły się szcze­gól­nie przy­dat­ne i po­moc­ne dla na­szych klien­tów i czy­tel­ni­ków. Te – na szczę­ście nie­licz­ne – któ­re dziś mogą się wy­dać mniej ak­tu­al­ne, po­zo­sta­wia­my w pierw­szym wy­da­niu książ­ki. Wszyst­ko, co Ci, Czy­tel­ni­ku, pro­po­nu­je­my bę­dzie po­moc­ne pod wa­run­kiem, że po­dej­dziesz do na­szych prze­my­śleń i do­świad­czeń twór­czo, se­lek­tyw­nie i od­waż­nie, że od­kry­jesz w so­bie de­ter­mi­na­cję do re­ali­za­cji tych idei, któ­re uznasz za swo­je.

Mamy na­dzie­ję, że prze­czy­tasz całą na­szą książ­kę. Cho­ciaż z ostat­nich ba­dań czy­tel­nic­twa wy­ni­ka, że na­wet 20 proc. osób z wyż­szym wy­kształ­ce­niem nie czy­ta rocz­nie wię­cej niż trzy stro­ny, więc na­sze za­ło­że­nie może wy­dać się na­iw­ne. Mó­wiąc jed­nak se­rio – je­że­li się­gną­łeś po tę książ­kę, je­śli nie przy­pad­kiem zwró­ci­łeś się do nas jako do au­to­rów, to je­ste­śmy prze­ko­na­ni, że i ty, i my na­le­ży­my do gro­na, któ­re za­prze­cza tej smut­nej sta­ty­sty­ce. Za­chę­ca­my, abyś, prze­glą­da­jąc na­szą książ­kę, za­trzy­my­wał się na in­te­re­su­ją­cych Cię frag­men­tach, a po­tem zde­cy­do­wał, czy tyl­ko na tym po­prze­sta­niesz.

Jed­nym z pa­ra­dok­sów cza­su, w któ­rym ży­je­my, jest – z jed­nej stro­ny – po­trze­ba zgłę­bia­nia waż­nych my­śli, teo­rii i mo­de­li dzia­ła­nia, z dru­giej zaś – ko­niecz­ność wy­ła­py­wa­nia z bar­dzo wie­lu źró­deł istot­nych prak­tycz­nych ele­men­tów. Na­sza książ­ka jest prze­wod­ni­kiem po lek­tu­rach i zbio­rem do­świad­czeń bar­dziej ani­że­li pre­zen­ta­cją jed­nej, w peł­ni spój­nej, ele­ganc­kiej teo­rii i wy­ni­ka­ją­ce­go z niej mo­de­lu po­stę­po­wa­nia. Z dru­giej stro­ny – kil­ka za­ło­żeń, któ­ry­mi się kie­ru­je­my, kon­se­kwent­nie sta­no­wi DNA na­szej książ­ki. To przede wszyst­kim prze­świad­cze­nie, że im bar­dziej nasz świat jest zmien­ny, nie­prze­wi­dy­wal­ny, a na­wet, mó­wiąc sło­wa­mi prof. Wi­tol­da Or­łow­skie­go – „świat osza­lał”, to dzia­ła­jąc uważ­nie, przy­tom­nie, roz­trop­nie, po­dej­mu­jąc od­po­wie­dzial­ność, „pie­lę­gnu­jąc wła­sny ogród”, nie cze­ka­jąc, aż „ktoś przy­nie­sie ci kwia­ty”, mo­żesz w świe­cie ota­cza­ją­cych trud­no­ści jesz­cze sku­tecz­niej wy­gry­wać.

Pew­nie za­sta­na­wia­łeś się, dla­cze­go w ty­tu­le na­szej książ­ki zna­la­zło się sło­wo „al­che­mia”. Być może to wła­śnie ono przy­cią­gnę­ło Two­ją uwa­gę. Mu­si­my jed­nak­że usta­lić wspól­ny ję­zyk. A po­tem – o co cho­dzi z tą „moją le­gen­dą”? Co to zna­czy, że „dro­ga”, „pro­ces” mogą być dla mnie nie­mniej istot­ne niż sam cel? Za­le­ży nam na tym, abyś sta­wiał so­bie py­ta­nia, po­nie­waż taki stan umy­słu daje prze­wa­gę nad sa­mym szu­ka­niem od­po­wie­dzi.

Wie­lo­znacz­ność, nie­uchwyt­ność me­ta­fo­ry „al­che­mii ka­rie­ry” słu­żyć ma po­bu­dze­niu, a tak­że szcze­gól­ne­mu otwar­ciu Two­je­go umy­słu. Je­śli za­da­jesz so­bie tyl­ko ła­twe py­ta­nia, to w ży­ciu bę­dzie Ci trud­no. Gdy za­da­jesz trud­ne py­ta­nia – bę­dziesz miał w ży­ciu ła­twiej. Za­da­wa­nie so­bie wła­ści­wych py­tań i uczci­we od­po­wia­da­nie na nie po­mo­że Ci otrzy­mać to, co chcesz. W ży­ciu trze­ba za­dać py­ta­nie na kil­ka spo­so­bów, za­nim od­naj­dzie­my wła­ści­wą od­po­wiedź. Pa­ra­dok­sal­nie – naj­lep­sze de­cy­zje po­dej­mu­je­my in­tu­icyj­nie, lecz ba­zu­jąc na so­lid­nym zbie­ra­niu fak­tów.

Twój ra­cjo­na­lizm, prag­ma­tyzm, a zwłasz­cza zdol­ność do lo­gicz­ne­go my­śle­nia wy­sta­wi­my też na inną pró­bę: zwra­ca­jąc Two­ją uwa­gę na ko­niecz­ność ode­rwa­nia się od tra­dy­cyj­ne­go, „li­ne­ar­ne­go”, „hie­rar­chicz­ne­go” po­dej­ścia do ka­rie­ry, do dro­gi oso­bi­ste­go roz­wo­ju, bę­dzie­my Cię jed­no­cze­śnie za­chę­ca­li do sta­wia­nia ce­lów, ro­bie­nia pla­nów, usta­la­nia stra­te­gii. Bo al­che­mia ka­rie­ry to cią­głe sta­wa­nie się, a nie dłu­go­fa­lo­we pla­no­wa­nie ka­rie­ry. Dzi­siej­szy mo­del ka­rie­ry to kon­cen­tra­cja z ele­men­ta­mi dy­wer­sy­fi­ka­cji.

Do­ra­dza­jąc, że­byś – se­lek­tyw­nie – ko­rzy­stał z naj­now­szych tech­no­lo­gii ucze­nia się, po­szu­ki­wa­nia in­for­ma­cji i sa­mo­do­sko­na­le­nia, bę­dzie­my się od­wo­ły­wa­li do kla­sy­ków psy­cho­lo­gii i na­uki o za­rzą­dza­niu, a na­wet do hi­sto­rycz­nych tra­dy­cji i sta­ro­żyt­nych źró­deł. Może się­gniesz po któ­rąś ze wska­zy­wa­nych przez nas lek­tur i pój­dziesz w głąb? Lek­tu­ra na­szej książ­ki po­win­na Cię uczu­lić na to, że w dzi­siej­szych cza­sach wy­gry­wa­ją ci, któ­rzy „ty­ra­nię albo” za­mie­nia­ją na „ma­gię i”. Za­tem: i „twar­de”, „li­ne­ar­ne”, „lo­gicz­ne”, „stra­te­gicz­ne” po­dej­ście do two­je­go ży­cia, i „pro­ces”, „dro­ga mniej uczęsz­cza­na”, „eks­pe­ry­ment”, „przy­go­da”… Za­czy­nasz się już za­sta­na­wiać, o co tu cho­dzi?…

Al­che­mi­cy uczą nas,

że kie­dy sta­ra­my się być lep­si,

niż je­ste­śmy, wszyst­ko wo­kół nas

sta­je się do­sko­nal­sze.

P. Co­el­ho, Al­che­mik

1

TWOJA KARIERA

Za­trzy­maj się i roz­waż:

co jest dla cie­bie w ży­ciu na­praw­dę waż­ne?

w ja­kim świe­cie przy­szło nam żyć?

w jaki spo­sób poj­mu­jesz swo­ją ka­rie­rę?

w ja­kiej roli i w ja­kiej fir­mie pra­cu­jesz lub chcesz pra­co­wać

(etap roz­wo­ju, kul­tu­ra, styl przy­wódz­twa) albo jaką pro­wa­dzisz?

Na­stęp­nie po­myśl o so­bie:

ja­kie miej­sce zaj­mu­jesz w fir­mie?

jak się zmie­niasz i na ja­kim eta­pie swo­je­go roz­wo­ju je­steś?

z ja­kim na­sta­wie­niem kie­ru­jesz swo­im ży­ciem?

Je­że­li już ro­zej­rza­łeś się wo­kół i za­sta­no­wi­łeś się nad sobą,

roz­waż cie­ka­we opcje stra­te­gii wła­snej ka­rie­ry

lub roz­wo­ju wła­sne­go biz­ne­su. Sko­rzy­staj z mo­de­li,

po któ­re w ostat­nich la­tach się­ga­ją naj­lep­si…

OTOCZENIE

Je­den z na­szych ulu­bio­nych au­to­rów John Bo­ogle w książ­ce „Eno­ugh” („Do­syć”) jesz­cze przed ostat­nim kry­zy­sem fi­nan­so­wym ostrze­gał, że świat fi­nan­sów, biz­ne­su i spo­sób ży­cia, zwłasz­cza w za­chod­niej kul­tu­rze, za­tra­ca­ją rów­no­wa­gę pod­sta­wo­wych pa­ra­me­trów – na przy­kład od ta­kich jak war­tość wir­tu­al­na wo­bec ich war­to­ści księ­go­wej albo mar­ke­ting i sprze­daż wo­bec rze­czy­wi­stej war­to­ści pro­duk­tów.

Je­śli na­wet kil­ka lat temu do­strze­ga­li to nie­licz­ni, to dzi­siaj do­świad­cza­my tego wszy­scy. Ży­je­my w świe­cie prze­cią­żeń, za­ska­ku­ją­cych zmian, nie­ocze­ki­wa­nych za­gro­żeń czy na­wet wi­zji ka­ta­strof, a z dru­giej stro­ny – rów­nie nie­wy­obra­żal­ne­go roz­wo­ju my­śli ludz­kiej, tech­no­lo­gii, po­cząw­szy od Fa­ce­bo­oka, in­for­ma­tycz­nych „chmur” po od­kry­cia ge­ne­ty­ki, bio­lo­gii mo­le­ku­lar­nej czy fi­zy­ki. Dziś mu­si­my „żyć tak, jak­by mia­ło się zda­rzyć naj­lep­sze, ale być przy­go­to­wa­ni na naj­gor­sze”. Przed­się­bior­cy i po­wo­ły­wa­ne przez nich or­ga­ni­za­cje re­ali­zu­ją swo­je wi­zje, od­wo­łu­ją się na­wet bar­dziej niż przed kry­zy­sem do swo­ich mi­sji i war­to­ści, jed­no­cze­śnie świa­do­mi, że stra­te­gie będą wy­ma­ga­ły ko­rekt, a bu­dżet, któ­ry sta­no­wił re­al­ny i sym­bo­licz­ny punkt od­nie­sie­nia, źró­dło bez­pie­czeń­stwa me­ne­dże­rów, tak­że tych, któ­rzy za­rzą­dza­ją za­so­ba­mi ludz­ki­mi, może być mo­dy­fi­ko­wa­ny z dnia na dzień.

To, co za chwi­lę na­pi­sze­my o „al­che­mii ka­rie­ry”, nie jest – mamy na­dzie­ję – uciecz­ką w stro­nę ma­gicz­ne­go my­śle­nia w sy­tu­acji, gdy ra­cjo­nal­ny umysł za­wo­dzi, lecz opcją po­sze­rze­nia spek­trum świa­do­mo­ści, do­tar­cia do wszyst­kich na­szych in­te­lek­tu­al­nych i in­tu­icyj­nych za­so­bów, któ­re po­ma­ga­ją nam sku­tecz­nie sur­fo­wać po wzbu­rzo­nych mo­rzach i oce­anach współ­cze­sne­go świa­ta.

Od­kryj w so­bie al­che­mi­ka

Czy nie jest tak, że w co­dzien­nym za­bie­ga­niu, nie­sa­mo­wi­tym na­ci­sku obo­wiąz­ków i tego, co nas kul­tu­ro­wo ukształ­to­wa­ło, na­gle za­gu­bi­li­śmy sie­bie? Że pra­cu­jąc cięż­ko dzień po dniu, ście­ra­jąc pot z czo­ła, awan­su­jąc, na­pi­na­jąc się, co­raz mniej ro­zu­mie­my sens tego wszyst­kie­go? Sta­je­my się bar­dzo ma­te­ria­li­stycz­ni, za­tra­ca­jąc gdzieś aspekt du­cho­wy swo­je­go ży­cia. Za­po­mi­na­my, że ży­cie za­wo­do­we może być oka­zją do we­wnętrz­nej prze­mia­ny, do wspi­na­nia się na co­raz wyż­sze po­zio­my tak­że na we­wnętrz­nej ścież­ce na­sze­go roz­wo­ju.

Dla­cze­go al­che­mia ka­rie­ry

Lu­bię peł­ną me­ta­fo­rycz­nej za­du­my książ­kę Pau­lo Co­el­ho Al­che­mik. Pro­wa­dząc wy­kła­dy na te­mat me­tod po­szu­ki­wa­nia pra­cy i za­rzą­dza­nia ka­rie­rą, zo­rien­to­wa­łem się, że war­to sko­rzy­stać z tej skarb­ni­cy prze­my­śleń. Po­tem na­tkną­łem się na książ­kę Char­le­sa Han­dy’ego Al­che­mi­cy, w któ­rej po­rów­nu­je on współ­cze­snych przed­się­bior­ców i pro­fe­sjo­na­li­stów do po­szu­ki­wa­czy ka­mie­nia fi­lo­zo­ficz­ne­go. Uda­je im się go od­na­leźć, po­nie­waż na­uczy­li się po­szu­ki­wać ta­jem­ni­cy ży­cia w so­bie i trak­to­wać po­szu­ki­wa­nie jako ścież­kę roz­wo­ju. Po­ru­sza­jąc się po świe­cie i ak­tu­ali­zu­jąc sta­le jego „mapę”, rów­no­cze­śnie pra­cu­ją nad „mapą” sa­me­go sie­bie, swo­ich ta­len­tów i moż­li­wo­ści. Współ­cze­sna al­che­mia to w isto­cie ak­tu­ali­zo­wa­nie obu tych „map”.

Mło­dych lu­dzi, koń­czą­cych szko­łę śred­nią czy stu­dia, cze­ka dzi­siaj trud­ne wy­zwa­nie. Sta­ją na pro­gu ży­cia za­wo­do­we­go, w któ­rym do­tych­czas li­czy­ła się ka­rie­ra po­le­ga­ją­ca na szyb­kim pię­ciu się po szcze­blach hie­rar­chii. Dzi­siaj jed­nak na jed­no ży­cie za­wo­do­we skła­da się wie­le ka­rier. O ile bo­wiem kie­dyś ka­rie­ra po­le­ga­ła na szu­ka­niu uzna­nia w świe­cie ze­wnętrz­nym, o tyle dzi­siaj co­raz waż­niej­sze sta­je się to, żeby po­śród róż­nych za­dań, ja­kie na­po­ty­ka­my w ko­lej­nych miej­scach pra­cy, urze­czy­wist­niać swój po­ten­cjał i po­dą­żać za „wła­sną le­gen­dą”. To wy­zwa­nie nie tyl­ko dla lu­dzi mło­dych, ale rów­nież dla tych, któ­rzy mają bo­gat­sze do­świad­cze­nia za­wo­do­we i ży­cio­we.

Oto­cze­nie na­ci­ska, aby­śmy ro­bi­li to, co „sen­sow­ne” (czy­li przy­no­szą­ce pie­nią­dze), a nie to, co nas pa­sjo­nu­je. Ła­two wte­dy zejść ze swo­jej ścież­ki, prze­oczyć „zna­ki”. Nie jest zaś pro­ste zna­le­zie­nie w pę­dzą­cym świe­cie prze­wod­ni­ka, któ­ry wes­prze, do­strze­że nasz ta­lent. Mimo wszyst­ko, a może wła­śnie dla­te­go, war­to pró­bo­wać sta­wać się „al­che­mi­kiem” swo­jej ka­rie­ry.

Grze­gorz Tur­niak

Al­che­mi­cy po­strze­ga­li świat jako ca­łość, prze­nik­nię­tą jed­ną, wspól­ną dla wszyst­kich zja­wisk ma­te­rial­nych i nie­ma­te­rial­nych ta­jem­ni­cą. Szu­ka­jąc ka­mie­nia fi­lo­zo­ficz­ne­go, wpa­da­li w pu­łap­kę, bo była to sub­stan­cja nie­moż­li­wa do uzy­ska­nia. Oczy­wi­ście fi­zy­cy i in­ży­nie­ro­wie wie­dzą, że ist­nie­je me­to­da prze­kształ­ca­nia ato­mu oło­wiu w atom zło­ta. Jest to jed­nak eko­no­micz­nie nie­efek­tyw­ne. Jed­no­cze­śnie jed­nak­że al­che­mia to rów­nież dą­że­nie do prze­mia­ny, pod­nie­sie­nia jed­nost­ki na wyż­szy po­ziom roz­wo­ju, po­szu­ki­wa­nie świa­tła ukry­te­go pod kor­cem sche­ma­tycz­ne­go my­śle­nia, utar­tych za­sad czy „je­dy­nie słusz­nych” idei.

Po­dob­nie bywa z nami. Chce­my się wspi­nać po szcze­blach ka­rie­ry, któ­re już nie ist­nie­ją. Wciąż dźwi­ga­my ba­gaż i szu­ka­my sa­mo­re­ali­za­cji w ra­mach mo­de­lu, któ­ry jest co­raz mniej ak­tu­al­ny. Cią­gle ko­rzy­sta­my z map ota­cza­ją­ce­go nas świa­ta sprzed 10, 20, 40 lat. Ale już samo po­szu­ki­wa­nie ma głę­bo­ki sens. Trze­ba więc da­lej szu­kać „ka­mie­nia fi­lo­zo­ficz­ne­go”, tyl­ko za­opa­trzyć się w nowe re­cep­tu­ry, nowe mapy.

Część osób poj­mu­je ka­rie­rę, suk­ces wy­łącz­nie w aspek­cie osią­gnięć ma­te­rial­nych, sła­wy lub wła­dzy. Tym­cza­sem daw­ni al­che­mi­cy czy­ta­li, stu­dio­wa­li, byli cie­ka­wi i do­cie­kli­wi. Pró­bo­wa­li, choć, jak już po­wie­dzie­li­śmy, szan­sę na uzy­ska­nie ka­mie­nia fi­lo­zo­ficz­ne­go mie­li ze­ro­wą. Wska­za­li nam jed­nak, jak waż­ny i wzbo­ga­ca­ją­cy jest sam pro­ces po­szu­ki­wa­nia. Ka­rie­ra też jest pew­nym pro­ce­sem. Re­zul­tat jest waż­ny, ale nie naj­waż­niej­szy. Istot­niej­sze może być samo to, jak się sta­ra­łem, to, że pró­bo­wa­łem. To zaś wią­że się z ogrom­ną pra­cą we­wnętrz­ną. Sta­wa­nie się, prze­cho­dze­nie ścież­ki ka­rie­ry wy­ma­ga po­ko­na­nia iluś we­wnętrz­nych eta­pów, iluś ini­cja­cji na po­szcze­gól­nych po­zio­mach. Nie pa­mię­ta­ją o tym ci, dla któ­rych waż­ny jest tyl­ko re­zul­tat w świe­cie ze­wnętrz­nym. A prze­cież tak na­praw­dę nie cho­dzi o suk­ces tyl­ko w ta­kim wy­mia­rze. Osią­ga­jąc suk­ces, awans, war­to po­ka­zać oto­cze­niu, że je­stem czło­wie­kiem, któ­ry po­dą­ża za „wła­sną le­gen­dą”, mam sa­tys­fak­cję z tego, co ro­bię, od­da­ję temu ser­ce. Tak­że to, a nie tyl­ko ze­wnętrz­ne osią­gnię­cia, wspie­ra na­sze po­czu­cie wła­snej war­to­ści, na­da­je sens na­sze­mu ży­ciu.

Psy­cho­lo­go­wie spo­łecz­ni i so­cjo­lo­go­wie od­no­to­wu­ją w ostat­nich kil­ku la­tach nie­sły­cha­ny zwrot ca­łych spo­łecz­no­ści w stro­nę za­po­trze­bo­wa­nia na ma­gię. Wi­dać to choć­by w USA. Z tam­tej­szych ba­dań wy­ni­ka, że mimo po­tę­gi prze­my­słu far­ma­ceu­tycz­ne­go w po­stę­pie try­go­no­me­trycz­nym roz­wi­ja się prze­mysł pa­ra­far­ma­ceu­ty­ków, zdro­wej i na­tu­ral­nej żyw­no­ści, ziół itp. Po­nad po­ło­wa Ame­ry­ka­nów woli iść do zna­cho­rów, wró­żek, zio­ło – i na­tu­ro­te­ra­peu­tów niż do le­ka­rzy i kli­nik. Co­raz czę­ściej lu­dzie w róż­nym wie­ku zwra­ca­ją się w stro­nę ma­gii, ezo­te­ry­ki. Ro­śnie za­po­trze­bo­wa­nie na wróż­ki, róż­ne sek­ty. Ozna­cza to, że po­trze­bu­je­my cze­goś wię­cej niż to, co „prag­ma­tycz­ne” i „ra­cjo­nal­ne”. Z dru­giej stro­ny po­win­ni­śmy jed­nak bar­dzo uwa­żać, aby po­szu­ki­wa­nie „al­ter­na­tyw” nie spro­wa­dzi­ło nas na ma­now­ce.

So­cjo­lo­go­wie i psy­cho­lo­go­wie spo­łecz­ni zwra­ca­ją tak­że ostat­nio uwa­gę na na­ra­sta­ją­ce po­czu­cie za­gu­bie­nia i za­gro­że­nia, do­świad­cza­ne przez bar­dzo wie­lu lu­dzi w świe­cie, któ­ry się na nowo de­fi­niu­je. Je­ste­śmy roz­cza­ro­wa­ni za­chod­nią cy­wi­li­za­cją. Po­wo­du­je to w na­tu­ral­ny spo­sób, iż czło­wiek, w ra­mach tzw. re­gre­sji, może co­fać się do sta­nów umy­słu ma­łe­go dziec­ka. A dziec­ko ma za­po­trze­bo­wa­nie na ma­gię. Za­wie­dze­ni ogra­ni­cze­nia­mi na­uki czy „ra­cjo­nal­ne­go umy­słu”, nie mu­si­my się jed­nak co­fać. We­dług Kena Wil­be­ra, wy­cho­dząc od kar­te­zjań­skie­go po­zio­mu świa­do­mo­ści, mo­że­my wy­brać dro­gę wstecz (ma­gicz­ne my­śle­nie) albo do przo­du (trans­cen­den­cja, mi­sty­cyzm). Taką per­spek­ty­wę pro­po­nu­je­my włą­czyć do two­ich po­szu­ki­wań. Praw­dzi­wą du­cho­wo­ścią nie jest za­peł­nie­nie świa­ta cu­dow­ny­mi „ku­ra­cja­mi” ani du­cha­mi, do­bry­mi lub zły­mi, tyl­ko do­strze­że­nie ta­jem­ni­cy w głę­bo­kiej pro­sto­cie tego, czym jest na przy­kład słu­cha­nie dru­gie­go czło­wie­ka i by­cie słu­cha­nym. I od­kry­wa­nie w tym mi­ło­ści. Tak­że pa­mię­ta­nie o tym, że jed­ne dzia­ła­nia po­win­ny być zo­rien­to­wa­ne na cel, a inne tyl­ko na pro­ces. Że wiel­ka moc kry­je się w kil­ku bar­dzo pro­stych re­gu­łach ży­cia – moż­na ją od­kryć, np. czy­ta­jąc Pi­smo Świę­te, prak­ty­ku­jąc zen, pró­bu­jąc zro­zu­mieć dro­gę i na­ucza­nie Jana Paw­ła II albo czy­ta­jąc roz­mo­wy z Da­laj­la­mą.

Ty­be­tań­ski mnich, sły­ną­cy z nie­zwy­kle czy­ste­go ser­ca i głę­bo­kie­go współ­czu­cia, nade wszyst­ko zaś wraż­li­wy na mi­łość, praw­dę i we­wnętrz­ną wol­ność lu­dzi, zo­stał z ukry­te­go gdzieś w gó­rach klasz­to­ru przy­wie­zio­ny do Eu­ro­py. Wy­lą­do­wał w Pa­ry­żu. Ro­zej­rzał się po lot­ni­sku i za­czął szlo­chać. Nie mógł się uspo­ko­ić przez kil­ka­dzie­siąt mi­nut. W koń­cu, do­py­ty­wa­ny przez za­in­try­go­wa­ne­go prze­wod­ni­ka, wy­ja­śnił: – Zo­ba­czy­łem na­gle tłum roz­bie­ga­nych, ze­stre­so­wa­nych, cał­ko­wi­cie za­gu­bio­nych lu­dzi. Oni nie zna­ją mi­ło­ści. Zro­bi­ło mi się ich tak głę­bo­ko, głę­bo­ko żal…

Zwrot „al­che­mia ka­rie­ry” do­stra­ja się za­tem do sta­nów du­cha i tę­sk­not współ­cze­sne­go czło­wie­ka, jed­nak­że cho­dzi w nim tak­że o „che­mię”. Che­mia i al­che­mia ka­rie­ry to po­szu­ki­wa­nie isto­ty tego, co sta­no­wi speł­nie­nie ży­cio­we i pro­fe­sjo­na­lizm w dzi­siej­szej rze­czy­wi­sto­ści za­wo­do­wej. Kie­dyś było wia­do­mo, że pro­fe­sjo­na­li­sta to le­karz czy ad­wo­kat. Dzi­siaj wcho­dzi­my w taką cy­wi­li­za­cję, w któ­rej pro­fe­sjo­na­li­stą jest, jak stwier­dza­ją Ja­mes Cham­py i Mi­cha­el Ham­mer, ktoś, kto we­dług naj­wyż­szych stan­dar­dów robi to, cze­go się pod­jął, a nie to, co mu ka­za­no. Z tym wią­że się po­szu­ki­wa­nie suk­ce­su nie tyl­ko w świe­cie ze­wnętrz­nym, lecz tak­że w świe­cie we­wnętrz­nym. Na szczę­ście co­raz wię­cej lu­dzi, szcze­gól­nie mło­dych, tak wła­śnie ro­zu­mu­je. Zmie­nia się po­strze­ga­nie wła­snej roli w spo­łe­czeń­stwie. Lu­dzie do­strze­ga­ją, że wspi­na­nie się po co­raz wyż­szy sta­tus, wła­dzę, pie­nią­dze gro­zi bra­kiem szczę­ścia, ży­ciem w na­pię­ciu, nad­mia­rem stre­su, bra­kiem sza­cun­ku i po­czu­cia wno­sze­nia wkła­du i zna­cze­nia.

Kie­dy idziesz w kie­run­ku ja­kie­goś celu, bar­dzo waż­ne jest, abyś zwra­cał uwa­gę na dro­gę. To wła­śnie dro­ga naj­le­piej uczy nas, jak tam do­trzeć, i to dro­ga wzbo­ga­ca nas, gdy nią po­dą­ża­my. To samo ty­czy się ce­lów w two­im ży­ciu. Efekt bę­dzie czymś lep­szym lub gor­szym, w za­leż­no­ści od tego, jaką wy­bie­rzesz dro­gę do jego osią­gnię­cia.

Pau­lo Co­el­ho, Piel­grzym

Sztu­ką jest two­rzyć pro­ces swe­go ży­cia. Trze­ba mieć do tego od­wa­gę i mą­drość. Co­el­ho w swo­im Al­che­mi­ku prze­strze­ga, by nie zo­stać w skle­pie z krysz­ta­ła­mi, nie za­tra­cić się w od­ku­rza­niu, po­le­ro­wa­niu krysz­ta­łów, nie za­po­mi­nać, nie od­rzu­cać ma­rze­nia i na­dziei, że kie­dyś do­trze się do Mek­ki. Suk­ces w ży­ciu moż­na osią­gnąć po­przez po­dróż w głąb sie­bie, po­przez po­szu­ki­wa­nie „wła­snej le­gen­dy”. Po­trzeb­ny jest do tego en­tu­zjazm i pew­ne­go ro­dza­ju zdol­ność do za­ba­wy. Nie osią­gnie­my tego, je­że­li zdu­si­my w so­bie „dziec­ko”, jego ra­dość i cie­ka­wość świa­ta. Jed­no­cze­śnie pa­mię­taj, że ży­cie nie jest tyl­ko za­ba­wą, że cza­sem boli, war­to za­tem i trze­ba być dziel­nym.

Trze­ba wie­dzieć, kie­dy nad­cho­dzi wła­ści­wy czas, aby odejść z jed­nej pra­cy do in­nej. Od­na­le­zie­nie i speł­nie­nie ży­cio­we­go po­wo­ła­nia to duże wy­zwa­nie. Nie ocze­kuj, że świat bę­dzie wspie­rał two­je ma­rze­nia. A to one są za­ląż­kiem two­je­go suk­ce­su i na­rzę­dziem do osią­gnię­cia sa­tys­fak­cji i speł­nie­nia. Po­ma­ga­ją znieść bez­na­dziej­ne sy­tu­acje i wska­zu­ją ci ścież­kę uciecz­ki.

Do­bry po­si­łek, tak jak wiersz czy ży­cie, po­sia­da swo­istą rów­no­wa­gę oraz róż­no­rod­ność, pew­ną spój­ność i od­po­wied­niość. Gdy ktoś na­uczy się ra­dzić so­bie w kuch­ni, nie po­wie­la już ca­łych po­sił­ków, tyl­ko ra­czej ma­ni­pu­lu­je skład­ni­ka­mi i spo­so­bem ich do­bie­ra­nia. Po­si­łek im­pro­wi­zo­wa­ny bę­dzie się róż­nił od za­pla­no­wa­ne­go i z pew­no­ścią bę­dzie bar­dziej ry­zy­kow­ny, ale za to bar­dziej praw­do­po­dob­ne, że bę­dzie pysz­ną nie­spo­dzian­ką. Im­pro­wi­za­cja może być albo ostat­nią de­ską ra­tun­ku, albo usta­lo­nym spo­so­bem bu­dze­nia kre­atyw­no­ści. Cza­sem wzór spon­ta­nicz­ny może się stać wzo­rem wy­bo­ru…

Mary Ca­the­ri­ne Ba­te­son, Com­po­sing a Life (Kom­po­no­wa­nie ży­cia)

Róż­ne kon­cep­cje ka­rie­ry

Znaj­du­je­my się w ta­kim punk­cie roz­wo­ju cy­wi­li­za­cji, w któ­rym kon­se­kwent­nie wy­czer­pu­ją się mo­de­le wy­pra­co­wa­ne i sto­so­wa­ne do­tych­czas w róż­nych dzie­dzi­nach ży­cia spo­łecz­ne­go i in­dy­wi­du­al­ne­go. War­to więc zmie­nić dia­me­tral­nie tak­że spo­sób my­śle­nia o ka­rie­rze, suk­ce­sie oso­bi­stym, za­wo­do­wym. Chcie­li­by­śmy, żeby ta książ­ka po­mo­gła ci ode­rwać się od kon­cep­cji dro­gi za­wo­do­wej, jaką za­pew­ne prze­ka­za­li ci ro­dzi­ce, szko­ła, jaką na­siąk­ną­łeś w spo­łe­czeń­stwie. Jest to kon­cep­cja li­ne­ar­na. A cho­dzi o to, żeby się otwo­rzyć na po­dej­ście nie­li­ne­ar­ne, w któ­rym nie ma już sen­su mó­wić o pro­jek­to­wa­niu ka­rie­ry w do­tych­cza­so­wym zna­cze­niu.

Tra­dy­cyj­nie po­ję­cie ka­rie­ry jest za­re­zer­wo­wa­ne dla tych, któ­rzy osią­ga­ją sa­tys­fak­cję dzię­ki wy­ko­ny­wa­niu sza­no­wa­ne­go za­wo­du i uzy­ski­wa­niu co­raz wyż­szych sta­no­wisk. Tak też ten ter­min jest de­fi­nio­wa­ny w słow­ni­kach.

Ka­rie­ra

po­wo­dze­nie w ży­ciu, zdo­by­wa­nie co­raz wyż­szych sta­no­wisk w pra­cy za­wo­do­wej, na­uko­wej, spo­łecz­nej itp., osią­gnię­cie ja­kie­goś celu za­pew­nia­ją­ce­go do­bre wi­do­ki na przy­szłość; do­bra po­zy­cja ży­cio­wa: Ro­bić, zro­bić wiel­ką, wspa­nia­łą, za­wrot­ną, bły­ska­wicz­ną, świa­to­wą ka­rie­rę. Ma­rzyć o (wiel­kiej) ka­rie­rze. Zwich­nąć ko­muś ka­rie­rę

prze­bieg pra­cy za­wo­do­wej czło­wie­ka w cią­gu jego ży­cia; za­wód, fach, sta­no­wi­sko: Ka­rie­ra ak­tor­ska, fil­mo­wa, woj­sko­wa. Ka­rie­ra na­ukow­ca, na­uczy­cie­la

Słow­nik ję­zy­ka pol­skie­go PWN, 1978

Ka­rie­ra to dro­ga pro­fe­sjo­nal­ne­go roz­wo­ju, któ­rą czło­wiek ma za­miar przejść w swym za­wo­do­wym ży­ciu. Ro­zu­mie­nie tego po­ję­cia jest za­wsze bar­dzo su­biek­tyw­ne, co oczy­wi­ście nie jest błę­dem, gdyż każ­dy ma pra­wo do in­ne­go spoj­rze­nia na ka­rie­rę, po­nie­waż każ­dy chciał­by co in­ne­go w swym ży­ciu za­wo­do­wym osią­gnąć. Aby za­pla­no­wać ka­rie­rę, trze­ba wy­brać so­bie okre­ślo­ny cel lub cele, któ­re chcia­ło­by się osią­gnąć w ży­ciu za­wo­do­wym.

Ko­rzy­ści z in­dy­wi­du­al­ne­go pla­no­wa­nia ka­rie­ry:

oso­ba pla­nu­ją­ca

ma

po­czu­cie kre­owa­nia wła­sne­go losu

wy­bie­ra świa­do­mie wła­sną dro­gę za­wo­do­wą

znaj­du­je swo­je moc­ne stro­ny i ana­li­zu­je wła­sne moż­li­wo­ści

kon­kre­ty­zu­je, uści­śla wła­sne cele, któ­re sta­ją się

po

tym bar­dziej osią­gal­ne

mo­bi­li­zu­je się

do

dal­sze­go roz­wo­ju

jest

za­do­wo­lo­na z tego, co robi. Zwięk­sza to za­do­wo­le­nie z wy­ko­ny­wa­nej pra­cy.

http://pl.wi­ki­pe­dia.org/wiki/Ka­rie­ra

Ter­min „ka­rie­ra” jest jed­nak uży­wa­ny tak­że w od­nie­sie­niu do każ­dej war­to­ścio­wej spo­łecz­nie po­sta­wy przyj­mo­wa­nej w ży­ciu. Przy­kła­dem in­te­re­su­ją­cej ty­po­lo­gii ka­rie­ry jest pro­po­zy­cja D.T. Hal­la za­war­ta w książ­ce Ca­re­ers In Or­ga­ni­za­tions (cy­tu­ją ją Pe­ter Ma­kin, Cary Co­oper i Char­les Cox w książ­ce Or­ga­ni­za­cje a kon­trakt psy­cho­lo­gicz­ny. Za­rzą­dza­nie ludź­mi w pra­cy). For­mu­łu­je on na­stę­pu­ją­ce zna­cze­nia tego ter­mi­nu:

Ka­rie­ra

jako

po­su­wa­nie się na­przód (se­kwen­cja eta­pów czy awan­sów w ra­mach tego sa­me­go lub róż­nych za­jęć, przy czym ge­ne­ral­nie ko­lej­ne sta­no­wi­sko jest „lep­sze” niż po­przed­nie)

Ka­rie­ra

jako

za­wód (względ­nie dłu­gi okres wy­ko­ny­wa­nia za­wo­du i zdo­by­wa­nie w nim nie­zbęd­ne­go do­świad­cze­nia)

Ka­rie­ra

jako

se­kwen­cja prac na prze­strze­ni ży­cia (se­ria wy­ko­ny­wa­nych prac w róż­nych or­ga­ni­za­cjach, bez wzglę­du na ko­lej­ne za­wo­dy czy hie­rar­chię or­ga­ni­za­cyj­ną)

Ka­rie­ra

jako

se­kwen­cja do­świad­czeń zwią­za­nych z rolą (obej­mu­je każ­dą ży­cio­wą rolę, nie tyl­ko zwią­za­ną z pra­cą, do­ty­czy z jed­nej stro­ny spraw we­wnętrz­nych uwa­ża­nych za waż­ne i cen­ne, z dru­giej – for­mal­nej po­zy­cji, praw­nych po­wią­zań i sty­lu ży­cia).

Typy ka­rie­ry

Stan go­to­wo­ści (czło­wiek wy­bie­ra cha­rak­ter za­ję­cia i po­ru­sza się w jego ra­mach w ca­łym ży­ciu za­wo­do­wym, ujaw­nia­jąc wy­so­ki po­ziom za­an­ga­żo­wa­nia, np. ad­wo­kat, księ­go­wy).

Li­nio­wy (czło­wiek robi sys­te­ma­tycz­ne po­stę­py w ja­kimś cha­rak­te­rze pra­cy, np. kie­row­nik, wspi­na­ją­cy się stop­nio­wo po szcze­blach w fir­mo­wej hie­rar­chii).

Spi­ral­ny (czło­wiek prze­sta­wia się co kil­ka lat z jed­ne­go za­ję­cia na dru­gie, za każ­dym ra­zem wy­ko­rzy­stu­jąc i roz­bu­do­wu­jąc umie­jęt­no­ści i do­świad­cze­nia z po­przed­nich prac, np. oso­ba, któ­ra prze­cho­dzi od za­rzą­dza­nia do na­ucza­nia w szko­le biz­ne­su, a po­tem sta­je się kon­sul­tan­tem ds. za­rzą­dza­nia).

Prze­mia­no­wy (czło­wiek czę­sto zmie­nia pra­ce, któ­re mogą się bar­dzo róż­nić, np. ktoś po szko­le wy­ko­nu­je pro­stą pra­cę w fa­bry­ce, po roku lub dwóch wstę­pu­je do ma­ry­nar­ki han­dlo­wej, po­tem jest ma­ga­zy­nie­rem w domu to­wa­ro­wym i być może wte­dy za­czy­na się przy­go­to­wy­wać do pra­cy wy­ma­ga­ją­cej szcze­gól­nych kwa­li­fi­ka­cji).

wg M. Dri­ver, Ca­re­er Con­cepts. A New Ap­pro­ach to Ca­re­er Re­se­arch,

w: R. Katz (red.), Ca­re­er Is­su­es in Hu­man Re­so­ur­ce Ma­na­ge­ment

Nowe spo­so­by my­śle­nia

Jed­ny­mi z pierw­szych, któ­rzy za­pro­po­no­wa­li odej­ście od tra­dy­cyj­ne­go ro­zu­mie­nia dro­gi za­wo­do­wej, byli Wer­ner Lan­tha­ler i Jo­han­na Zug­mann, au­to­rzy książ­ki Ak­cja JA. Nowy spo­sób my­śle­nia o ka­rie­rze. Jako po­wód, dla któ­re­go na­le­ży w nowy spo­sób spoj­rzeć na dro­gę za­wo­do­wą, wska­za­li pięć czę­ścio­wo po­wią­za­nych pro­ce­sów: de­hie­rar­chi­za­cję struk­tur przed­się­bior­stwa, in­for­ma­ty­za­cję go­spo­dar­ki, two­rze­nie no­wej war­to­ści przez nowe ryn­ki, uryn­ko­wie­nie ryn­ku pra­cy, in­dy­wi­du­ali­za­cję. Po­ru­sza­nie się w nie­pew­nych i zmien­nych wa­run­kach, w któ­rych na do­da­tek ocze­ku­je się od nas co­raz wię­cej od­po­wie­dzial­no­ści, wy­ma­ga siły du­cha i do­brze funk­cjo­nu­ją­cych sto­sun­ków mię­dzy­ludz­kich (ro­dzi­na, gro­no przy­ja­ciół, sieć kon­tak­tów za­wo­do­wych).

Char­les Han­dy mówi z ko­lei o no­wej kon­cep­cji pra­cy, na­zwa­nej przez nie­go „port­fe­lo­wą”. Idea ta po­ma­ga osią­gnąć rów­no­wa­gę mię­dzy pra­cą i wy­po­czyn­kiem, zo­bo­wią­za­nia­mi a in­ny­mi ak­tyw­no­ścia­mi. Po­dob­nie jak w za­rzą­dza­niu in­we­sty­cja­mi, port­fel to zbiór róż­nych in­stru­men­tów, roz­wią­zań i moż­li­wo­ści. W skład port­fe­la pra­cy mogą wcho­dzić: pra­ca za pen­sję lub ho­no­ra­rium, bę­dą­ce for­ma­mi płat­nej pra­cy, pro­wa­dze­nie domu, wo­lon­ta­riat, na­uka przez pra­cę, pra­ca bez wy­na­gro­dze­nia. Port­fe­le róż­nych lu­dzi będą mia­ły róż­ny, od­mien­ny cha­rak­ter. Za­leż­nie od wy­zna­wa­ne­go sys­te­mu war­to­ści, ta­len­tów, ak­tu­al­nych pre­fe­ren­cji i moż­li­wo­ści czy eta­pu ży­cia. Wy­peł­nia­nie za­war­to­ści port­fe­la po­win­no być pro­ce­sem ste­ro­wa­nym. Je­śli nie bę­dzie­my tego ro­bić świa­do­mie, na­sze port­fe­le za­dań sta­ną się prze­peł­nio­ne.

W sfe­rze pra­cy, biz­ne­su, na­uki, tech­ni­ki po­ja­wia się – w mniej­szym lub więk­szym stop­niu – po­dob­ny cha­os, nie­li­ne­ar­ność jak w ży­ciu spo­łecz­nym. Spo­łe­czeń­stwa eu­ro­pej­skie i ame­ry­kań­skie sta­rze­ją się. Dzię­ki po­stę­pom me­dy­cy­ny wię­cej z nas żyje dłu­żej, a z tego wy­ni­ka­ją nowe pro­ble­my, ale i nowe moż­li­wo­ści. Choć­by w sprze­da­ży, po­nie­waż te­raz moż­na my­śleć o ty­sią­cach usług dla lu­dzi, któ­rzy nie­gdyś nie ist­nie­li­by już na tym świe­cie, bo są po sie­dem­dzie­siąt­ce czy osiem­dzie­siąt­ce. Prze­bo­jem jed­ne­go z ban­ków de­ta­licz­nych oka­zał się np. kre­dyt bra­ny przez eme­ry­ta dla wnu­ka.

W ostat­nich la­tach od­po­wie­dzial­ni po­li­ty­cy i przed­się­bior­cy my­ślą, jak za­go­spo­da­ro­wać „za­so­by ludz­kie” w wie­ku 50+. Po­wstał już nowy za­wód – ef­fec­ti­ves & wel­l­ness co­ach. Tacy spe­cja­li­ści mają za za­da­nie chro­nić pra­cow­ni­ków przed wy­pa­le­niem, a tak­że szcze­gól­nie trosz­czyć się o to, aby lu­dzie, prze­cho­dząc przez ko­lej­ne de­ka­dy ży­cia za­wo­do­we­go, od­świe­ża­li swo­ją ener­gię i kom­pe­ten­cje.

Jako mów­ca i tre­ner bra­łem udział w warsz­ta­tach dla róż­nych or­ga­ni­za­cji, któ­re zaj­mu­ją się tym, aby oso­by w wie­ku 50+ za­czę­ły in­a­czej my­śleć o swo­jej ka­rie­rze, a mło­dzi z tzw. ge­ne­ra­cji Y mo­gli ko­rzy­stać z do­świad­cze­nia star­szych pra­cow­ni­ków. W Pol­sce je­ste­śmy do­pie­ro na po­cząt­ku tej dro­gi.

Grze­gorz Tur­niak

Naj­lep­sze ka­rie­ry po­wsta­ją prze­waż­nie tam, gdzie in­nym na­wet nie prze­mknie to przez myśl. W przy­szło­ści nie bę­dzie pra­wie wca­le „do­ży­wot­nich” miejsc pra­cy. Epo­ka ka­rier li­nio­wych do­bie­gła koń­ca.

Wer­ner Lan­tha­ler, Jo­han­na Zug­mann, Ak­cja JA

Trze­ba się też li­czyć ze zmie­nia­ją­cy­mi się wzo­ra­mi ro­dzi­ny. Mamy, zwłasz­cza w Eu­ro­pie i USA, co­raz wię­cej sin­gli, któ­rzy się w peł­ni świa­do­mie de­cy­du­ją na bu­do­wa­nie świa­ta in­tym­ne­go przez gro­no naj­bliż­szych przy­ja­ciół w opar­ciu o sys­tem war­to­ści, a nie wię­zy krwi lub za­kła­da­nie ro­dzi­ny. Po­ja­wi­ła się np. we Fran­cji moda na wy­cho­wy­wa­nie dziec­ka przez ko­bie­tę, któ­ra de­cy­du­je się (choć cza­sem z ko­niecz­no­ści) na sa­mot­ność, ale nie jest osa­mot­nio­na. Ktoś może po­wie­dzieć, że to nie­na­tu­ral­ne, przy­najm­niej z punk­tu wi­dze­nia po­wszech­ne­go ste­reo­ty­pu ro­dzi­ny. Ale tak­że w przy­ro­dzie sa­mi­ce wie­lu zwie­rząt żyją dłu­żej niż sam­ce, a tyl­ko nie­któ­re ga­tun­ki, jak sło­nie, mogą być dla nas przy­kła­dem wier­no­ści. Na­wet je­śli nie po­win­no tak być, to nowe mo­de­le ro­dzi­ny – od sa­mot­nych ma­tek lub oj­ców, po po­lian­drię i po­li­ga­mię, związ­ki ho­mo­sek­su­al­ne ko­biet i męż­czyzn – sta­ją się fak­tem.

Roz­wa­ża­jąc spra­wę róż­no­rod­no­ści ście­żek ka­rie­ry za­wo­do­wej war­to pa­mię­tać, że w tle mamy po­dob­ne zróż­ni­co­wa­nie wzor­ców, spo­so­bów ży­cia, ko­cha­nia, two­rze­nia wspól­no­ty uczu­cio­wej, spo­łecz­nej, są­siedz­kiej, przy­ja­ciel­skiej, ro­dzi­ciel­skiej. To wszyst­ko w tej chwi­li jest w ru­chu. Kie­dyś był je­den wzór – mie­ści­łeś się w nim, czy­li by­łeś zdro­wy, nie mie­ści­łeś się we wzor­cu, to spo­łe­czeń­stwo cię eli­mi­no­wa­ło. Lu­dzie żyli głów­nie dla week­en­dów i ma­rzeń o eme­ry­tu­rze, tra­cąc ra­do­ści z wy­ko­ny­wa­nia pra­cy, któ­rą się ko­cha.

Za­tem dzi­siaj trze­ba mó­wić o za­rzą­dza­niu ka­rie­rą, speł­nie­niem za­wo­do­wym, o kie­ro­wa­niu swo­im suk­ce­sem, re­ali­za­cją swo­ich mi­sji. Do nie­daw­na ka­rie­rę w ja­kimś sen­sie „do­sta­wa­ło się gra­tis”. Uła­twia­ły ją tra­dy­cyj­ne ro­dzi­ny i wie­losz­cze­blo­we fir­my, któ­re na­tu­ral­nie pod­cią­ga­ły lu­dzi wy­żej, fun­do­wa­ły wy­jaz­dy i szko­le­nia. Tym­cza­sem dziś co­raz czę­ściej trze­ba za swój roz­wój pła­cić sa­me­mu, za­in­we­sto­wać w nie­go wła­sne pie­nią­dze. Ile wy­da­jesz na nar­ty albo inne roz­ryw­ki? A ile wy­da­łeś na roz­wój sa­me­go sie­bie, na książ­ki, pro­gram kom­pu­te­ro­wy, szko­le­nie, spo­tka­nie z fa­chow­cem?

Mam przy­ja­cie­la w No­wym Jor­ku. Na po­cząt­ku lat 80. wy­je­chał do Sta­nów. Żył jako fre­elan­cer – i w ży­ciu oso­bi­stym, i za­wo­do­wym. Osią­gnął po­zy­cję wy­bit­ne­go spe­cja­li­sty.

I do­pie­ro ma­jąc 47 lat, za­ko­chał się i oże­nił. Zbu­do­wał dom pod No­wym Jor­kiem. Żyje bar­dzo hi­gie­nicz­nie: gra w te­ni­sa, upra­wia inne spor­ty, me­dy­tu­je, do­brze śpi i żyje pul­sa­cją ży­cia. I pew­nie stwo­rzy, pa­ra­dok­sal­nie, bar­dzo tra­dy­cyj­ną ro­dzi­nę, choć żył przez 46 lat w ra­czej nie­tra­dy­cyj­nym pa­ra­dyg­ma­cie.

Ja­cek San­tor­ski

PS. Na po­cząt­ku 2011 roku do­sta­łem od przy­ja­cie­la wia­do­mość, że uro­dzi­ło im się dziec­ko.

Więk­szość z nas wciąż jesz­cze o tym nie my­śli. Nie mó­wiąc o tym, że nie prze­li­cza­my pie­nię­dzy na wła­sny czas. Tym­cza­sem roz­wój to jest tak­że spra­wa po­sia­da­nia i or­ga­ni­za­cji cza­su. A gdy już za­rzą­dza­my wła­snym cza­sem, ro­dzi się nowe py­ta­nie: jak dys­po­nu­jesz swo­ją ener­gią w tym cza­sie?

Ra­dość pły­ną­ca z in­we­sto­wa­nia we wła­sną oso­bę, bę­dą­cą wa­lo­rem na ryn­ku pra­cy, któ­ry tak jak gieł­da kry­je w so­bie dużo ry­zy­ka, ale i zu­peł­nie nowe szan­se, nie jest jesz­cze dla nas co­dzien­no­ścią. Pla­no­wa­nia ka­rie­ry nie moż­na na­uczyć się w szko­le.

Wer­ner Lan­tha­ler, Jo­han­na Zug­mann, Ak­cja JA

Ode­rwij­my się tak­że od pol­skich uwa­run­ko­wań. Je­ste­śmy oby­wa­te­la­mi świa­ta. Mo­że­my pra­co­wać w War­sza­wie, Bruk­se­li, Wa­szyng­to­nie, Pe­ki­nie. Nowa rze­czy­wi­stość wy­ma­ga od nas mo­bil­no­ści. Po­la­cy po 2004 roku, po wej­ściu na­sze­go kra­ju do UE, z tej moż­li­wo­ści sko­rzy­sta­li. Gdy pi­sze­my te sło­wa, mi­lio­ny Po­la­ków wy­jeż­dża­ją do pra­cy za gra­ni­cą. Jed­no­cze­śnie zaś co­raz wię­cej firm chiń­skich in­we­stu­je w na­szym kra­ju. Nie wia­do­mo, czy gdy książ­ka się uka­że, nie po­ja­wi się pro­blem wy­kształ­co­nych Ara­bów, któ­rzy ma­so­wo uda­dzą się na emi­gra­cję po nie­daw­nych za­miesz­kach w tych kra­jach.

Mo­gli­by­śmy od­nieść wszyst­kie na­sze przy­kła­dy i re­flek­sje do War­sza­wy, Mła­wy i Ka­to­wic. Świa­do­mie tego jed­nak nie ro­bi­my, po­nie­waż – choć być może wy­szli­by­śmy w ten spo­sób na­prze­ciw czy­tel­ni­ko­wi, za­szko­dzi­li­by­śmy mu, utrwa­la­jąc w lo­kal­nym spo­so­bie my­śle­nia o so­bie i swo­jej ka­rie­rze. „Myśl glo­bal­nie, dzia­łaj lo­kal­nie” – gło­si po­pu­lar­ne ha­sło. Je­że­li się my­śli glo­bal­nie, to ła­twiej się po­ru­szać po świe­cie po­nad pol­ski­mi mi­ta­mi.

A więc: myśl glo­bal­nie i dzia­łaj glo­bal­nie!

Od kil­ku lat fun­du­ję so­bie – za­zwy­czaj za wła­sne (cza­sem za fir­mo­we) pie­nią­dze – co naj­mniej raz do roku kil­ku­dnio­we szko­le­nie i co­aching w dzie­dzi­nach, któ­re mnie in­te­re­su­ją.

Grze­gorz Tur­niak

Chce­my prze­ko­nać, szcze­gól­nie mło­dych czy­tel­ni­ków, że war­to się wznieść po­nad mity pol­skie, ta­kie jak: „mą­dry Po­lak po szko­dzie”, „dwóch Po­la­ków – trzy par­tie po­li­tycz­ne”, „w każ­dym nor­mal­nym kra­ju”. W każ­dym kra­ju są po­li­ty­cy i biz­nes­me­ni, któ­rzy krad­ną, oszu­ku­ją, zda­rza­ją się mal­wer­sa­cje itd. Tyle że my, Po­la­cy, mamy za­ni­żo­ne po­czu­cie war­to­ści. Trze­ba się umieć po pro­stu od tego ode­rwać, wznieść się po­nad to.

Pro­blem za­czy­na być re­al­ny. Wy­szli­śmy z mo­de­lu ko­mu­ni­stycz­ne­go. Te­raz stu­diu­je oko­ło 30 proc. Po­la­ków, w cza­sie wa­ka­cji pra­cu­ją np. w re­stau­ra­cji czy skle­pie, ale po stu­diach sta­ją wo­bec pa­ra­dok­su z „Pa­ra­gra­fu 22” Jo­se­pha Hel­le­ra: w fir­mach mó­wią im, że ich nie przyj­mą do pra­cy, jaką so­bie wy­ma­rzy­li, bo nie mają do­świad­cze­nia i kom­pe­ten­cji, a nie mają ich, bo nikt nie chce ich przy­jąć do pra­cy, by mo­gli te kom­pe­ten­cje i do­świad­cze­nie zdo­być.

Grze­gorz Tur­niak

Spo­tka­łem mło­de­go męż­czy­znę, któ­ry jest do­brym przy­kła­dem no­we­go pa­ra­dyg­ma­tu ka­rie­ry. Skoń­czył SGH, po­ma­gał ojcu w dzia­łal­no­ści in­we­sty­cyj­nej, grał na gieł­dzie. Prze­siąkł już tym. Po­tem po­je­chał na pół roku do Fran­cji na staż. Wró­cił z po­my­słem na wła­sny biz­nes w bran­ży optycz­nej. Roz­krę­cił go, ale po dzie­wię­ciu mie­sią­cach zo­rien­to­wał się, że nie ma od­po­wied­nio dużo pie­nię­dzy, a oj­ciec nie może mu w tym mo­men­cie po­móc, jest więc ska­za­ny na zwią­za­nie się ze wspól­ni­ka­mi, któ­rzy mają ka­pi­tał. Wie­dział jed­nak, że jego sła­bo­ścią jest nie­umie­jęt­ność od­po­wied­nie­go po­stę­po­wa­nia w ta­kich re­la­cjach ka­pi­ta­ło­wych. Co za­tem zro­bił? Zli­kwi­do­wał fir­mę i – ko­rzy­sta­jąc z po­sia­da­nych kon­tak­tów – zgło­sił się do jed­ne­go z pol­skich biz­nes­me­nów z pro­po­zy­cją, że może zo­stać „po kosz­tach” jego asy­sten­tem, bo uwa­ża, iż ta­kie do­świad­cze­nie de­cy­du­ją­co wpły­nie na resz­tę jego ży­cia. Zo­stał przy­ję­ty. Mi­nął rok i chło­pak do­stał już pen­sję – po­nad 5 ty­się­cy zło­tych. Te­raz jest sze­fem waż­ne­go pro­jek­tu i za­ra­bia bli­sko 10 ty­się­cy.

Spo­sób, w jaki po­stą­pił ten mło­dy czło­wiek, jest przy­kła­dem wła­śnie nie­li­ne­ar­ne­go my­śle­nia o ka­rie­rze – z dużą dozą ry­zy­ka i po­ko­ry wo­bec bru­tal­nych do­świad­czeń. Za­miast wspi­nać się krok po kro­ku, od razu zo­stał asy­sten­tem biz­nes­me­na. To tak­że przy­kład szu­ka­nia twór­czych, nie­kon­wen­cjo­nal­nych roz­wią­zań, ale ze świa­do­mo­ścią swo­ich moc­nych stron i ogra­ni­czeń oraz eta­pu za­wo­do­wej ścież­ki. Bo gdy­by on był np. oj­cem dwoj­ga dzie­ci, spła­ca­ją­cym kre­dyt za dom, to ta­kie dzia­ła­nie by­ło­by aber­ra­cją. Ma jed­nak mniej niż 27 lat i to ostat­nia chwi­la, kie­dy mógł so­bie na taki eks­pe­ry­ment (w gra­ni­cach zdro­we­go roz­sąd­ku) po­zwo­lić. De­cy­zja o za­ofe­ro­wa­niu swo­jej pra­cy bez wy­na­gro­dze­nia – choć ukoń­czy­ło się SGH i pro­wa­dzi­ło wła­sny biz­nes – bo chce się osią­gnąć suk­ces na „wyż­szej pół­ce”, to do­wód i roz­trop­no­ści, i od­wa­gi. Ten chło­pak in­stynk­tow­nie wie­dział, że le­piej po­pra­co­wać, nie li­cząc na duże pie­nią­dze, w oto­cze­niu wy­bit­ne­go przed­się­bior­cy, niż za śred­nie wy­na­gro­dze­nie w ja­kiejś prze­cięt­nej fir­mie.

Ja­cek San­tor­ski

Ja­kim je­steś ko­niem

Za­rów­no wy­ni­ki ba­dań so­cjo­lo­gicz­nych i psy­cho­lo­gicz­nych, jak i tra­dy­cje róż­nych kul­tur do­wo­dzą, że każ­dy nosi w so­bie „do­sko­na­łą na­tu­rę Bud­dy”. Ale bud­dyzm mówi też, iż nie każ­de­mu uda się tak żyć, aby tę do­sko­na­łą na­tu­rę w tym ży­ciu zre­ali­zo­wać, i wte­dy cier­pią­ca isto­ta od­ra­dza się w na­stęp­nych wcie­le­niach. Z ko­lei we­dług chiń­skie­go po­wie­dze­nia są czte­ry ro­dza­je koni. Je­den taki, że gdy woź­ni­ca za­słab­nie lub za­śnie na koź­le, to koń sam naj­krót­szą dro­gą do­pro­wa­dzi wóz do domu. Dru­gi, je­że­li jest do­brze pro­wa­dzo­ny, sam zro­bi wszyst­ko jak na­le­ży. Trze­ci też zro­bi, co trze­ba, ale tyl­ko wte­dy, gdy po­trak­to­wać go ba­tem lub ostro­ga­mi. A czwar­ty – choć­byś kij na nim po­ła­mał, nie po­cią­gnie; le­piej iść na pie­cho­tę.

Za­rów­no sta­ro­żyt­ni Chiń­czy­cy, jak i współ­cze­śni psy­cho­lo­go­wie mo­ty­wa­cji zwra­ca­ją uwa­gę, że z po­wo­dów ge­ne­tycz­nych lub wcze­śnie za­ko­do­wa­nych ste­reo­ty­pów my­śle­nia tak­że lu­dzie dzie­lą się na ta­kie ka­te­go­rie. Na­sza książ­ka jest zde­cy­do­wa­nie dla pierw­szych i dru­gich, no, może też dla trze­cich, by mo­gli od­kryć, że wspa­nia­le jest iść do przo­du i uwol­nić się od tych, któ­rzy pró­bu­ją ich po­ga­niać lej­ca­mi. Tych czwar­tych wspie­raj­my w dzia­ła­niach cha­ry­ta­tyw­nych. Stać nas na to!

Nowe my­śle­nie o ka­rie­rze wy­ma­ga za­tem prze­war­to­ścio­wa­nia do­tych­cza­so­we­go po­stę­po­wa­nia, a jesz­cze wcze­śniej – my­śle­nia o wie­lu spra­wach. Kon­tro­lę, do­zór i sztyw­ne pro­ce­du­ry za­stę­pu­je się dzi­siaj w fir­mach de­le­go­wa­niem od­po­wie­dzial­no­ści i de­cy­zji w dół. Hie­rar­chia i ry­go­ry­stycz­ne re­gu­ły ustę­pu­ją ludz­kiej wie­dzy, umie­jęt­no­ściom i mo­ty­wa­cji. Nowe roz­wią­za­nia w pro­duk­cji i za­rzą­dza­niu opie­ra­ją się na orien­ta­cji w pro­ce­sach, współ­pra­cy, dzia­ła­niach ze­spo­ło­wych i pła­skiej hie­rar­chii. Wal­ka o ta­len­ty i wal­ka ta­len­tów spra­wi­ły, że w post­in­du­strial­nym spo­łe­czeń­stwie usług i wie­dzy, glo­bal­nej kon­ku­ren­cji dro­ga fir­my do suk­ce­su pro­wa­dzi po­przez pra­cow­ni­ków. Zna­cze­nia na­bie­ra więc świa­do­mość swo­ich kom­pe­ten­cji i świa­do­mość wła­snej war­to­ści na ryn­ku.

Kom­pe­ten­cje

nie­zbęd­ne w no­wej for­mie ka­rie­ry

zdol­ność

do

po­zna­nia sa­me­go sie­bie

pew­ność swo­ich umie­jęt­no­ści i sku­tecz­no­ści

od­por­ność, siła wi­tal­na

zdol­ność

do

sa­mo­roz­wo­ju, sa­mo­kształ­ce­nia

sa­mo­or­ga­ni­za­cja, zdol­ność pla­no­wa­nia

ela­stycz­ność

in­tu­icyj­ność

orien­to­wa­nie się w nie­pew­nym śro­do­wi­sku

zdol­ność

do

łą­cze­nia sprzecz­no­ści

otwar­tość

na

nowe do­świad­cze­nia i twór­czość

zdol­ność współ­pra­cy opar­ta o otwar­cie, za­ufa­nie, to­le­ran­cję bez zbyt­nie­go związ­ku emo­cjo­nal­ne­go.

wg dr Han­ny Bo­gac­kiej – z pre­zen­ta­cji pod­czas szko­le­nia

z cy­klu „Roz­wój prak­tyk za­rzą­dza­nia per­so­ne­lem” dla PSZK,

War­sza­wa 2002

W ostat­nich la­tach, zwłasz­cza wo­bec ko­niecz­no­ści ad­ap­to­wa­nia się do zmian, ja­kie przy­niósł kry­zys, na­stą­pi­ło zna­mien­ne prze­war­to­ścio­wa­nie i uprosz­cze­nie kom­pe­ten­cji, aby być do­brym sze­fem. W grud­niu 2010 roku uka­zał się w „Ha­rvard Bu­si­ness Re­view Pol­ska” ar­ty­kuł anon­su­ją­cy nową książ­kę pod wie­le mó­wią­cym ty­tu­łem Czy je­steś zwy­kłym, czy do­sko­na­łym sze­fem? Zna­mien­ne, że za pierw­szy pa­kiet kom­pe­ten­cji współ­cze­sne­go li­de­ra jej au­to­rzy uzna­ją umie­jęt­ność za­rzą­dza­nia sobą. Dru­gi w ko­lej­no­ści jest pa­kiet umie­jęt­no­ści bu­do­wa­nia wła­snej sie­ci i re­la­cji – za­rów­no w fir­mie, jak i w jej oto­cze­niu (o czym tak wie­le pi­sa­li­śmy już w pierw­szym wy­da­niu Al­che­mii ka­rie­ry). Do­pie­ro na trze­cim miej­scu jest pa­kiet umie­jęt­no­ści osią­ga­nia wy­ni­ków po­przez za­rzą­dza­nie swo­im ze­spo­łem.

Dziś re­gio­nal­ny szef sprze­da­ży, któ­ry osią­ga na­wet naj­lep­sze wy­ni­ki dzię­ki temu, że wy­ci­ska je ze swo­ich lu­dzi, sto­su­jąc pry­mi­tyw­ne me­to­dy kija i mar­chew­ki (jak mówi prof. An­drzej Bli­kle – mar­chew­ki­ja), igno­ru­jąc stan­dar­dy współ­pra­cy me­ne­dże­rów w ca­łej fir­mie i re­zy­gnu­jąc z roz­wo­ju no­wych umie­jęt­no­ści mo­ty­wo­wa­nia i team wor­kin­gu, nie ma szans prze­trwa­nia dłu­żej niż rok w swo­im „si­lo­sie”.