Adolf Chrystus. Dychotomia ludzkich dążeń - Ryszard Krupiński - ebook + audiobook

Adolf Chrystus. Dychotomia ludzkich dążeń ebook i audiobook

Ryszard Krupiński

5,0

Ten tytuł dostępny jest jako synchrobook® (połączenie ebooka i audiobooka). Dzięki temu możesz naprzemiennie czytać i słuchać, kontynuując wciągającą lekturę niezależnie od okoliczności!
Opis

Miło mi oddać w ręce Czytelników kolejną książkę, którą zapowiadałem w roku ubiegłym. Stanowi ona zbiór refleksji i rozważań dotyczących rozwoju człowieka w najbardziej fundamentalnych obszarach życia. Zasadniczą treścią są dychotomie i kontrasty tkwiące w ludzkiej naturze, w szczególności oscylujące wokół osi miłość-nienawiść, być-mieć, pycha-pokora, siła-słabość, sukces-porażka, wiara-ateizm, początek-koniec. Wnioski i argumenty zaprezentowane przez Autora jako własne wsparte zostały specjalistyczną literaturą z zakresu psychologii, wzbogacając treść o migawki i odsłony niezwykle interesujących teorii. Publikacja ta stanowi kontynuację i pogłębienie zagadnień wcześniejszych książek, z tą różnicą, że obecna pozycja koncentruje się głównie na mechanice i dynamice ludzkich dążeń.

Nieco kontrowersyjny wydaje się być tytuł oraz projekt okładki. Niektórzy mogą nawet poczynić zarzuty o obrazoburstwo, lecz zamysł taki jest celowy i merytorycznie uzasadniony. Człowiek to złożony amalgamat wielu elementów składowych, w tym tych pozornie wykluczających się. Adolf Hitler to obraz wcielonego zła, nienawiści, śmierci, pogardy dla ludzkiego życia, podczas gdy Jezus Chrystus stanowi absolutne i totalne tego przeciwieństwo – to symbol miłości, ofiarnego poświęcenia i posłuszeństwa w wierze. I mimo że oboje reprezentują ekstremalnie przeciwległe obozy, to są oni realną lub potencjalną częścią psychiki każdego z nas.

Zapraszam Czytelników do refleksji nad biologią i psychodynamiką natury ludzkiej. Nie skrywam nadziei, że niektórzy mogą odnaleźć w tej książce coś więcej niż wiedzę i spojrzą na siebie rzetelnym i uczciwym okiem, co z pewnością przyczyni się do poprawy jakości ich życia. Jestem też otwarty na dyskusje i polemiki z Państwem – [email protected].

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 150

Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS

Czas: 4 godz. 19 min

Lektor: Paweł Markowski

Oceny
5,0 (1 ocena)
1
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Ryszard Krupiński

Adolf

© Copyright by Ryszard Krupiński, 2012

© Copyright by Wydawnictwo Psychoskok, 2012

Wszelkie prawa zastrzeżone. Żaden fragment nie może być publikowany ani reprodukowany bez pisemnej zgody wydawcy.

Skład i projekt okładki: Wydawnictwo Psychoskok

ISBN: 978-83-63548-23-0

Wydawnictwo Psychoskok

ul. Chopina 9, pok. 23

62-507 Konin

tel. (63) 242 02 02

http://wydawnictwo.psychoskok.pl

e-mail: [email protected]

Paradoks egzystencji ludzkiej tkwi w tym, że człowiek jest istotą realną, a ciągle wybiega w świat marzeń i utopii; jest istotą społeczną, a hoduje w sobie zachowania anarchistyczne; ceni wartości moralne i religijne, a stale buntuje się przeciwko nim; mówi o ideałach prawdy sprawiedliwości i miłości, a w praktyce często idzie za fałszem, kieruje się niesprawiedliwością, nieuczciwością.

Ks. prof. Czesław M. Cekiera

Słowo wstępne

Miło mi oddać w ręce Czytelników kolejną książkę, którą zapowiadałem w roku ubiegłym. Stanowi ona zbiór refleksji i rozważań dotyczących rozwoju człowieka w najbardziej fundamentalnych obszarach życia. Zasadniczą treścią są dychotomie i kontrasty tkwiące w ludzkiej naturze, w szczególności oscylujące wokół osi miłość-nienawiść, być-mieć, pycha-pokora, siła-słabość, sukces-porażka, wiara-ateizm, początek-koniec. Wnioski i argumenty zaprezentowane przez Autora jako własne wsparte zostały specjalistyczną literaturą z zakresu psychologii, wzbogacając treść o migawki i odsłony niezwykle interesujących teorii. Publikacja ta stanowi kontynuację i pogłębienie zagadnień wcześniejszych książek, z tą różnicą, że obecna pozycja koncentruje się głównie na mechanice i dynamice ludzkich dążeń.

Nieco kontrowersyjny wydaje się być tytuł oraz projekt okładki. Niektórzy mogą nawet poczynić zarzuty o obrazoburstwo, lecz zamysł taki jest celowy i merytorycznie uzasadniony. Człowiek to złożony amalgamat wielu elementów składowych, w tym tych pozornie wykluczających się. Adolf Hitler to obraz wcielonego zła, nienawiści, śmierci, pogardy dla ludzkiego życia, podczas gdy Jezus Chrystus stanowi absolutne i totalne tego przeciwieństwo – to symbol miłości, ofiarnego poświęcenia i posłuszeństwa w wierze. I mimo że oboje reprezentują ekstremalnie przeciwległe obozy, to są oni realną lub potencjalną częścią psychiki każdego z nas.

Zapraszam Czytelników do refleksji nad biologią i psychodynamiką natury ludzkiej. Nie skrywam nadziei, że niektórzy mogą odnaleźć w tej książce coś więcej niż wiedzę i spojrzą na siebie rzetelnym i uczciwym okiem, co z pewnością przyczyni się do poprawy jakości ich życia. Jestem też otwarty na dyskusje i polemiki z Państwem – [email protected] .

Z nieskrywaną wdzięcznością dziękuję mojej koleżance, współpracowniczce i współautorce naszej poprzedniej publikacji („Słownik psychologiczny. Leksykon ludzkich zachowań”) – Agacie Jankowiak. W trakcie pisania obecnej książki uwzględniłem wiele jej pomysłów, uwag i sugestii, zarówno przyjemnych dla ucha, jak i krytycznych.

Rozdział I: Jezus Chrystus – Adolf Hitler

„Dobro i zło muszą istnieć obok siebie, a człowiek musi dokonywać wyboru.”

Mahatma Gandhi

„Miłość i nienawiść są dwoma obliczami tego samego.”

Witold Gombrowicz

„Kiedy nienawiść każe się człowiekowi rozwijać, staje się ona jedną z wielu form miłości.”

Paulo Coelho

„Jeżeli Żyd z pomocą swego marksistowskiego credo podbije narody świata, jego panowanie będzie końcem ludzkości, a nasza planeta, bezludna jak przed milionami lat, będzie pędzić w eterze. Odwieczna natura bezwzględnie karze tych, którzy łamią jej prawa. To daje mi przekonanie, że działam w imieniu Wszechmogącego Stwórcy.”

Adolf Hitler

Dobro i zło

Miłość i nienawiść.

Uwielbienie i potępienie.

Apoteoza i bałwochwalstwo.

Ocalenie i zagłada.

Życie i śmierć.

Zdolność rozumienia czyni człowieka osobą. Ten nieoceniony dar pozwolił ludziom podbić wszystkie kontynenty, oswoić dziewicze tereny, wzrastać w siłę, mądrość i doświadczenie na przestrzeni set, tysięcy lat. Eksploatacja wszelkich dostępnych dóbr i zgromadzona wiedza nie przyczyniły się jednak do powstania Edenu, lecz skomplikowanego systemu relacji i wzajemności, w którym określone miejsce mają lepsi i gorsi, wyzyskiwani i wyzyskiwacze, poddani i władcy, dobrzy i źli.

Niniejszy rozdział stanowi swoiste wprowadzenie do tematyki dychotomii dążeń ludzkich. Przeciwstawnych, pozornie wzajemnie wykluczających się, lecz zarazem całkowicie zależnych od siebie zjawisk, postaw, wartości czy symboli. Czy bowiem można określić czym jest słodycz nie znając smaku goryczy lub odczuć ulgę nie znając bólu i cierpienia? Najbardziej znamiennymi postaciami, które zdają się najdobitniej obrazować wewnętrzne sprzeczności targające człowiekiem pozostają Jezus Chrystus – syn Boży, który stał się człowiekiem, mesjanista głoszący idee miłości oraz Adolf Hitler – niemiecki polityk, dyktator III Rzeszy, twórca oraz najgorliwszy wyznawca hitleryzmu. Fragmentaryczna prezentacja tychże charakterystycznych i jednoznacznie rozpoznawalnych przywódców, którzy do dziś oddziałują na światopoglądy mas ma na celu wskazanie licznych obszarów sprzeczności oraz dychotomii dobra i zła, miłości i nienawiści we wszystkich jej odcieniach.

Jezus Chrystus (jako człowiek) doskonała matryca świętości.

Adolf Hitler perfekcyjna machina terroru i zagłady.

Tych dwoje ludzi wywarło na współczesną ludzkość najbardziej fundamentalny wpływ, co wyjaśnia przyczynę, dla której są uznawani za symbole wszech czasów – kwintesencję miłości i nienawiści, życia i śmierci. Oboje byli przywódcami wielkiego formatu, choć oczywiście w horrendalnie ekstremalnej makroskali przeciwności. Oboje w swoim oddziaływaniu wpłynęli na biografie setek milionów istnień ludzkich – ich zwolenników i oponentów, kochających i nienawidzących. Oboje tez byli gorliwymi piewcami skrajnych doktryn ideologicznych – chrześcijaństwa i nazizmu.

Treścią tego rozdziału nie jest opisywanie i interpretowanie żywota Chrystusa i Hitlera, lecz przedstawienie i wstępna próba zrozumienia dychotomii dobro-zło i miłość-nienawiść w strukturze i dynamice dążeń współczesnego człowieka. Jednak skoro sam tytuł na to wskazuje, to uzasadnionym wydaje się, by część rozdziału im poświęcić. Nie jestem ani historykiem, ani teologiem, dlatego też powstrzymam się od przemycania własnych opinii i komentarzy. Zamiast tego przyjrzyjmy się bardziej wiarygodnym poglądom i faktom. Rys historyczny oraz siła oddziaływania bezspornie nakazuje rozpocząć dywagacje od filozofii i życia Chrystusa. Człowieka, który w odczuciu wszystkich wyznawców Biblii, był nosicielem iskry bożej, prorokiem i głosicielem nowego prawa. Świątynią świętości, nadrzędnych wartości; celem, któremu należy podporządkować wszelką ziemską działalność. Postacią, która nawet w odczuciu drwiących ze zjawisk nadprzyrodzonych ateistów stanowi niedościgniony wzór wszelkich cnót. Symbol miłości bezwarunkowej, przebaczającej, wrażliwej i nieugiętej. Doktryna miłości do bliźniego głoszona poprzez najważniejsze przykazanie brzmiące „Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoja duszą, całą swoją mocą i całym swoim umysłem, a swego bliźniego jak siebie samego” (10, 18-11,7-25, Ewangelia wg św. Łukasza,) stała się podwaliną nowej ideologii, wiary w możliwość istnienia lepszego świata, w którym człowiek odrzucający ziemskie dobra jest zdolny do poświęceń na rzecz innych. Miłość głoszona przez Chrystusa stanowi skoncentrowany eliksir, umożliwiający wzrastanie w siłę dobra i wyzwalanie pożądanych społecznie postaw, wartości i zachowań. Przykład najwyższej formy altruizmu, empatii, współistnienia i równouprawnienia. Niepojętej i tak trudnej do wypełnienia misji nakazującej jednoczyć się z ubogimi, uciśnionymi, chorymi i cierpiącymi. Kochać tych, których jeszcze nie znamy i tych, którzy stają się przyczyną naszego cierpienia. Jak mawiał sam Chrystus „Nie stawiajcie oporu złemu lecz, jeśli kto Cię uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi. Temu kto chce porwać twoja szatę, odstąp i płaszcz. Zmusza cię kto, żeby iść z nim tysiąc kroków, idź dwa tysiące. Daj temu, kto cie prosi i nie odwracaj się od tego, kto chce pożyczyć od ciebie.”, „Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują”.(5,19-48,38,43 Ewangelia wg św. Mateusza). Jezus Chrystus jako niedościgniony wzorzec stawał pomiędzy ludem ubogi, cichy i pokorny. Zasiadał do wspólnych posiłków, obdarowywał po równi wszystkich potrzebujących, wskazywał właściwe wybory własnym czynem, nie zaś pustosłowiem. W żadnym momencie swej karkołomnej drogi nie ugiął się, pozostając wierny głoszonym ideom. Zmarł śmiercią męczeńską, wyśmiany, upokorzony i zdradzony przez ukochany lud. Poświęcił własne życie na rzecz całej ludzkości, dowodząc, że prawdziwa miłość jest przebaczającą pokorą, która nie zna lęku, gniewu i nienawiści.

Czyny, które dla wielu wydają się niemożliwe i niedorzeczne okazują się jednak realne. Pośród szarej codzienności odnajdziemy bowiem naśladowców potrafiących wyrzec się własnego szczęścia dla innych. Ludzi, którzy do końca pozostają wierni najwyższym wartościom, jak matka Teresa z Kalkuty prowadząca do ostatnich chwil działalność humanitarną, Janusz Korczak towarzyszący swym podopiecznym w drodze do komory gazowej, misjonarze podróżujący po całym świecie czy w końcu bezimienni bohaterowie, którzy żyjąc tuż obok niosą pomoc wszystkim tym, których my nie chcemy dostrzegać.

Oddalając się od światła miłości nieuchronnie zbliżamy się do niezgłębionych czeluści ciemności i nienawiści. W świecie zdominowanym przez skrajny fanatyzm i wizję rasowej wyższości główny prym wiedzie Adolf Hitler. Dyktator, który jak twierdzi Bullock do szpiku kości przepełniony był nienawiścią: ”Nienawidził listopadowych zbrodniarzy, którzy zdradzili Niemcy: nienawidził marksistów, gdyż zamącili w głowach uczciwym niemieckim robotnikom: Żydów, za spiskowanie przeciwko rasie aryjskiej: świata burżuazji za to, że odrzucił go w Oksie wiedeńskim,: wybrakowanych i paradujących w cylindrach narodowych konserwatystów, bo pogardzili zbyt prymitywnymi i wulgarnymi w ich mniemaniu nazistami i nie chcieli wejść z nimi w koalicje. Wszystkim tym grupom poprzysiągł zemstę i jej dokonał. Cokolwiek jednak by sądzić o jego nastawieniu do poszczególnych grup lub o długiej liście porachunków, które zamierzał wyrównać, jedno jest pewne - Hitler nie cierpiał na kompleks niższości. Pogardzał tymi ludźmi i szydził z nich jak z karłów niezdolnych do ogarnięcia prawdziwego geniuszu. ‚Nienawidził jest dla niego jak wino’- zanotował Hermann Rauchning- uspokaja go. ”Trzeba samemu wysłuchać jednego z jego potępieńczych tyrad, by pojąc, w jaki sposób potrafi rozkoszować się nienawiścią” (Bullock Alan, Hitler i Stalin, str.359). Upojony nienawiścią Hitler planuje i skrzętnie realizuje jedną z największych zbrodni przeciw ludzkości w historii świata. Zyskuje tłumy wielbicieli rozmyślnie operując inżynierią społeczną, do perfekcji opanowuje sztukę manipulacji i kontroli swych odbiorców, którzy jak szmaciane, bezduszne kukły pozwalają sobą sterować. Jak zresztą sam napisał w Main Kampf: ”Sztuka przywództwa polega na umiejętności skierowania uwagi publicznej na pojedynczego wroga i takim przedstawieniu wrogów, jakby należeli do tej samej kategorii”. Pod jego wodzą w ruch wprawiona zostaje perfekcyjna machina śmierci. Nastaje czas apokalipsy spełnionej, w którym drugi człowiek jawi się bezwartościowym ścierwem, półproduktem przynoszącym materialny i ekonomiczny zysk wybranemu narodowi niemieckiemu. Nawet wtedy gdy targany ciężką chorobą, uwikłany w uzależnienie od leków Hitler wydaje się tracić swą przerażającą moc, koszmar trwa nadal. Nienawiść, którą przelał na swych wyznawców budzi bowiem do życia najdziksze instynkty drzemiące w człowieku, pozwalające na wykluczenie, dehumanizację, rasizm, okrucieństwo czy sadyzm. Do władzy pełzną rzesze degeneratów, psychopatów i odmieńców wykluczonych dotąd z życia społecznego. Bezdusznych narzędzi Hitlera, które jak żarłoczne bestie mogą karmić się strachem i cierpieniem swych ofiar, napawać widokiem ludzkich trzewi, wsłuchiwać w melodyjny płacz gazowanych dzieci i czuć panami świata, gdy miażdżąc krtanie ciężkim butem słyszą błagalne, stłumione ‚zlituj’.

Hitler będący bezspornym symbolem nienawiści do końca pozostał wierny głoszonej idei. Nie potrafił jednak zmierzyć się z nadchodzącą klęską i czasem sądzenia. W chłodnej ciemności jednego ze swych bunkrów popełnił samobójstwo, pozostawiając swych zwolenników samym sobie. Nie mógł znieść sromotnej porażki ukochanego dziecka – Rzeszy albo po prostu uciekł jak szczur z tonącego okrętu. Bez względu na ostateczną odpowiedź, której nie poznamy już nigdy, należy stwierdzić, że Hitler pozostawił po sobie dziedzictwo, którego nadal łakną liczni spadkobiercy. Do dziś uosabia najciemniejsze zakątki ludzkich dusz, zbrukane myśli i chore popędy. Pierwiastek zła w najczystszej formie, który odnajdziemy w Stalinie, Mussolinim, Kadafim, Binladenie lub nie szukając daleko – w każdym ‚ojcu’, który w przypływie szału katuje potomka, czy zabójcy, który z premedytacją wypatruje swych ofiar.

Te dwie, skrajnie odmienne postaci, wyzwalające w odczuciu każdego z nas określony ładunek emocjonalny należy uznać za symbol wewnętrznej dychotomii człowieka. Zdolności odczuwania miłości i nienawiści, dokonywania czynów heroicznych oraz dopuszczania się zachowań budzących lęk i przerażenie. Oznacza to, że nawet jeżeli w danym momencie nie potrafimy odnaleźć we własnym wnętrzu uczuć o tym charakterze, nie możemy wykluczyć ich istnienia. Skrywane, wyparte, poddawane ciągłej kontroli czy uśpione codziennością drzemią bowiem wyczekując odpowiedniej sytuacji. Rozewrzeć na oścież nieuświadomione wrota tamujące dotąd fale pragnień, pożądań, żądz czy popędów. Z pewnością wiele osób podążających za pierwszym skojarzeniem poczuje się obrażonych porównaniem do Hitlera lub niegodnych stawania naprzeciw Chrystusa. Uczciwie spoglądając w głąb siebie warto jednak próbować odpowiadać na pytania o myśli i uczucia, jakie sączą się z zakamarków duszy

W każdym z nas znajdują się pokłady krańcowo różnych postaw, wartości, emocji, symboli czy wynikających z nich zachowań i celów działania, uwikłanych w określone miejsce, czas, sytuację, kulturę czy społeczeństwo. Pierwiastki miłości i nienawiści to jedna z wielu dychotomii dotyczących człowieka. Symboliczny Chrystus i Hitler ‚mieszkają’ w każdym człowieku, ponieważ pierwiastki miłości i nienawiści są bezsprzecznym faktem ludzkiej emocjonalności oraz śladem kultury relacji społecznych. Wszyscy i kochamy i nienawidzimy, kogoś lub coś, mniej lub bardziej. I nie jest to powód, by wpadać w jakieś choleryczne oburzenie lub maskaradę gniewu. Gdy ktoś deklaruje, że nie ma w nim nienawiści, to albo nie jest zdolny, by ją dostrzec i sobie uświadomić albo też okoliczności życiowe tej osoby sprzyjają odczuwaniu doznań przyjemnych. Ale wystarczy znaleźć się przez dłuższy czas w atmosferze wrogości albo doznać z czyjejś strony piekielnej krzywdy, a utajona dotąd nienawiść rozleje się.

Dobro i zło, miłość i nienawiść, zaufanie i koszmarny lęk – te bosko-szatańskie przeciwności odnajdujemy wszędzie wokół. Jesteśmy naocznymi świadkami destruktywnej nienawiści jako odwiecznej krucjaty ludzi przeciw ludziom, ale dostrzegamy także potęgę serca – dobrowolne ofiarowanie siebie innym. Ufamy, że świat jest dobry i uporządkowany, a sami posiadamy niezbywalne prawo godności, by być jego ważną częścią. A równocześnie boimy się, że nie zasługujemy na swoje godne w nim miejsce, widząc jak inni uzurpują sobie prawo kontroli i władzy nad naszym życiem, czasem nawet człowieczeństwem. Skrajności te są powszechne, a stany uczuciowe i emocjonalne, zarówno dodatnie i ujemne, objawiają wiele rozmaitych zjawisk.

Jak napisałem w „Słowniku psychologicznym” (Jankowiak, Krupiński, 2012), miłość najogólniej można scharakteryzować jako więź emocjonalną wpływającą na przywiązanie oraz stosunek do danej osoby lub osób. Na bazie własnych odczuć uznajemy, że kochamy, czyli obdarzamy silnym uczuciem innych. Złożoność oraz różnorodność przeżywanych stanów i uczuć jest na tyle indywidualna, że nie istnieje możliwość szczegółowej prezentacji całego repertuaru emocji w tym jednym określeniu. Czym innym będzie bowiem uczucie żywione do partnera / kochanka, niż brata, własnego dziecka, czy zupełnie obcej osoby. Analogicznie traktować możemy nienawiść. To także forma relacji emocjonalnej, lecz o zupełnie przeciwnym, skrajnym zabarwieniu. Zamiast zbliżać i łączyć jak miłość, rozdziela i oddala ludzi od siebie, czyniąc ich nieprzyjaciółmi i wrogimi antagonistami.

Rozdział II: Sens życia – wprowadzenie w przestrzeń dążeń

„Największym szczęściem jest poczucie sensu życia.”

Benjamin Disraeli

„Pytanie o sens życia jest najbardziej naglącym ze wszystkich ludzkich pytań.”

Albert Camus

„Wszystko, co ludzkość dotychczas uczyniła i wymyśliła, wzięło się z dążenia człowieka do zaspokojenia swych najgłębszych potrzeb i uśmierzenia bólu.”

Albert Einstein

„Moje życie będzie miało taki sens, jaki ja sam mu nadam.”

Paulo Coelho

Historii człowieka, przynajmniej w ostatnich kilku tysiącach lat, towarzyszy stale obecna refleksja sensu życia. Już starożytni myśliciele deliberowali i rozprawiali nad znaczeniem i celem życia, zarówno w aspekcie jednostkowym jak i społecznym. Wiele z tamtych ówczesnych poglądów i przekonań przetrwało do dzisiaj, stanowiąc w znacznym stopniu wciąż aktualną i interesującą perspektywę. Spójrzmy na Platonizm pozwalający ujrzeć realną, mierzalną rzeczywistość jako ułudę. Przyćmione odbicie światła doskonałego, dochodzącego z metafizycznego bytu ograniczonego czasowo przez śmiertelne i niedoskonałe ciało. Albo Epikureizm poszukujący poprzez etykę drogi do dobra jako szczęścia będącego istotą istnienia. Nawołujący do czerpania radości z każdej nadarzającej się okazji, gdyż ta w końcu zniknie bezpowrotnie. Lub Stoicyzm, który w swej etyce nakazywał narzucenie wewnętrznej dyscypliny i odrzucenie emocji na rzecz sumiennego pełnienia wszelkich obowiązków należnych człowiekowi. Poszukiwanie tą drogą niezmąconego spokoju, stanu stabilnej szczęśliwości opierającej się bodźcom zewnętrznym. Czy choćby Sceptycyzm powątpiewający we wszystko, co opiera się naukowej metodologii.

Poszukiwanie sensu życia, pragnienie nadania znaczenia ziemskiemu jestestwu od wieków stanowi egzystencjalną bolączkę. Siły rządzące światem przyrody zdają się bowiem bezspornie dowodzić, że celem wszelkiego istnienia jest zapewnienie przetrwania własnemu gatunkowi. Splecione zależnościami łańcuchy pokarmowe wykuwane są bowiem w rytmie nieustającego cyklu życia i śmierci. Koniec wizji jednego kontinuum określa tym samym początek nowego. Prędzej czy później wszystko i wszyscy, bez względu na wcześniejszą pozycje i status, kończymy przecież jako produkt recyklingu trawiony sokami matki ziemi. Brutalna, bezduszna, a może po prostu realna i prawdziwa kolej rzeczy przerażała od zawsze. Człowiek obdarzony zdolnością rozumienia, tworzenia i odczuwania uczuć wyższych nie potrafił bowiem pogodzić się z przemijalnością. Przyjąć, że krowa, świnia czy kura są bezmyślnymi stworami jest łatwo. Zwierzęta nie mogące dopominać się o swoje prawa ostatecznie kończące na talerzu absolutnie nie mogą być godne pełnienia jakiejkolwiek misji. Mleko lub kotlet schabowy nie jawi się przecież jako wartość ponadczasowa. Człowiek natomiast mający swych bogów, spisujący prawa, budujący domy, miasta i dymiące fabryki prezentuje się w odmiennym świetle. Jest panem świata, naczelnym podporządkowującym sobie niższe formy życia. Odkrywcą i prekursorem wszelkich znaczących innowacji, które od lat kształtują otaczająca nas rzeczywistość. Osobą, która w akcie obrony własnej wyjątkowości, podkreślającej rolę olbrzymiej gąbczastej tkanki, jaką jest mózg nie pozwoli na zdegradowanie się do roli prymitywa. Paradoksalnie potrzeba ta dotyczy zarówno geniuszy, artystów czy naukowców pozostawiających po sobie znaczący dorobek, przeciętnych zjadaczy chleba, jak i osiedlowych cwaniaczków.

Naprzeciw rozbudzonej potrzebie wyrasta więc filozofia, myśl wyprzedzająca dokonania materialne i mające nastąpić w przyszłości przemiany. Refleksja sensu życia jest wpleciona w historię od zarania dziejów. Bez względu jednak na ilość przytoczonych myśli, zestawienie ich porównań, wskazanie najmocniejszych i najsłabszych punktów odniesienia nie można wykluczyć ich prawdziwości. Dlaczego? Ponieważ pomimo upływu setek i tysięcy lat nikt nie zdołał jeszcze jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie o sens życia. Rozwój dziedzin naukowych takich jak socjologia czy psychologia pozwala jedynie zrozumieć dlaczego my wszyscy pragniemy wierzyć, że nasze istnienie ma znaczenie.

Pradawne filozoficzne spojrzenie na człowieka, datowane setki i tysiące lat wstecz, w swoim ogólnym zarysie nadal przypomina współczesne naukowe koncepcje psychologiczne, choć z oczywistych względów nie jest rozbudowane w sposób akademicki. Nieustępliwie prowadzi to do wniosku, iż człowiek w gruncie rzeczy, pomimo upływu dziesiątek pokoleń, pozostaje w swojej głębokiej naturze niezmienny. Obdarzony twórczą zdolnością do kreowania swojej materialnej rzeczywistości ujarzmił i stworzył niemal wszystko – transport, wykorzystanie energii, komunikację niezależną od geograficznego położenia, śmiercionośną infrastrukturę wojenną, podbój kosmosu, ekstremalną architekturę. Zajrzał w głąb swojego ciała, czeluście oceanów, mikroskopijne struktury budowy materii, a nawet astronomiczne zjawiska odległe o miliardy kilometrów. Dlaczego zatem wiedza o sobie samym i własnym podmiotowym funkcjonowaniu pozostaje najmniej zrewolucjonizowaną przestrzenią? Dlaczego tak słabo znamy instrukcję obsługi własnego życia, skoro kilka zaledwie procent z nas świadomie formułuje i kształtuje swoje dążenia? I wreszcie dlaczego i o co nieustannie ze sobą walczymy, w sposób jawny lub ukryty, choćby w postaci kapitalizmu?

Sens życia – pamiętamy to, gdy w dzieciństwie tworzyliśmy bajeczne i fantastyczne obrazy siebie dorosłego w wyobraźni, gdy w okresie dorastania poszukiwaliśmy tożsamości i identyfikacji z innymi, gdy jako młodzi dorośli podejmowaliśmy swoje pierwsze milowe decyzje – wybór szkoły/uczelni i zawodu, małżeństwo, początki kariery zawodowej. Teraz powracamy myślą do szukania sensu wówczas, gdy cierpienia przewyższają przyjemność, a egzystencja staje się dokuczliwym bólem. Na co dzień jednak typowy Kowalski czy Nowak nie zadaje sobie trudu, by ujmować swoje dążenia i kształty myślowe w zorganizowany twór mentalny, z celowo obranym kierunkiem ruchu (rozwoju).

Pozornie