12 Kroków. W czym jest ta siła? - Anna Erenc - ebook

12 Kroków. W czym jest ta siła? ebook

Anna Erenc

5,0
17,07 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Ujęcie Programu 12 Kroków w sposób, który wskazuje na ich uniwersalny charakter.

Każdy i w każdej sytuacji życiowej może go stosować i czerpać z niego moc do swojego lepszego, bardziej satysfakcjonującego życia. 
Gdy działamy zgodnie z nim, on działa w nas. I dzieją się cudowne rzeczy. Sprawdź!

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 60

Oceny
5,0 (3 oceny)
3
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.


Podobne


12 Kro­ków

W CZYM JEST TA SI­ŁA, CZY­LI CZE­MU TRZE­BA SIĘ POD­DAĆ? 

AN­NA ERENC

12 Kro­ków

 W CZYM JEST TA SI­ŁA, CZY­LI CZE­MU TRZE­BA SIĘ POD­DAĆ? 

An­na Erenc

ISBN: 978-83-8041-021-3

© Co­py­ri­ght by Wy­daw­nic­two Per­spek­ty­wa 2015

Ostrów Wiel­ko­pol­ski, li­sto­pad 2015

Wy­daw­nic­two Per­spek­ty­wa sp. z o.o.

ad­res: ul. Stru­my­ko­wa 15,

63—400 Ostrów Wiel­ko­pol­ski

te­le­fon: 783 031 083

www.wy­daw­nic­two.per­spek­ty­wa.eu

ema­il: wy­daw­nic­two@per­spek­ty­wa.eu

Re­dak­cja:

Se­kre­tarz re­dak­cji: Eli­za Wo­lań­czyk

Skład, ła­ma­nie wer­sji elek­tro­nicz­nej i ko­rek­ta: Pau­li­na Sta­gra­czyń­ska, Ke­sja Je­lak

Pro­jekt okład­ki: Ke­sja Je­lak

Wszel­kie pra­wa za­strze­żo­ne/All ri­ght re­se­rved. Nie­au­to­ry­zo­wa­ne roz­po­wszech­nia­nie ca­ło­ści lub frag­men­tów ni­niej­szej pu­bli­ka­cji w ja­kiej­kol­wiek po­sta­ci jest za­bro­nio­ne. Wy­ko­ny­wa­nie ko­pii książ­ki w po­sta­ci po­wie­la­nia pli­ku dla wię­cej niż 2 urzą­dzeń jest na­ru­sze­niem praw au­tor­skich ni­niej­szej pu­bli­ka­cji.

Wy­da­nie elek­tro­nicz­ne I

De­dy­ka­cja:

Dla Aga­ty, Ma­rze­ny, Jo­wi­ty, Ry­sia, An­drze­ja, Bart­ka, Jac­ka, Wojt­ka,...

Po­dzi­wiam Was.

Wstęp

Pa­ra­doks za­war­ty w ty­tu­le jest w pew­nym sen­sie te­zą, na któ­rą ar­gu­men­ty po­sta­ram się przy­to­czyć. Si­ła, któ­ra jest pod­da­niem? To brzmi jak cał­ko­wi­te od­wró­ce­nie na­sze­go po­rząd­ku my­śle­nia, po­nie­waż naj­czę­ściej si­łę ko­ja­rzy­my z wal­ką i z udo­wad­nia­niem so­bie, czy też in­nym, swo­jej sku­tecz­no­ści, na­to­miast pod­da­nie z po­raż­ką czy wręcz prze­gra­ną. 

O co więc mo­że cho­dzić tu­taj, gdzie si­ła wią­że się z pod­da­niem, a pod­da­nie z si­łą? Py­ta­nie to ma dla mnie szcze­gól­ne zna­cze­nie.

Czy uza­leż­nie­nie jest nie­ja­ko wpi­sa­ne w na­tu­rę czło­wie­ka? Mo­że tak. Mi­lio­ny lu­dzi na świe­cie  po­wta­rza okre­ślo­ną, drob­ną  czyn­ność, ja­ko przy­mus, któ­ry zdo­mi­no­wał ich ży­cie i rzą­dzi wie­lo­ma je­go ob­sza­ra­mi. Przy­jem­ność i tra­ge­dia w ludz­kiej eg­zy­sten­cji zna­la­zły tu­taj wspól­ny mia­now­nik. Ludz­ka mie­szan­ka in­stynk­tów i wyż­szych uczuć po­trze­bu­je upo­rząd­ko­wa­nia i jak opił­ki że­la­za po­rząd­ku­ją się pod wpły­wem po­la ma­gne­tycz­ne­go, tak ona mo­że uzy­skać swój po­rzą­dek w po­sta­ci spo­ko­ju i har­mo­nii pod wpły­wem po­la mo­cy.

W swo­im ży­ciu spo­ty­ka­łam lu­dzi uza­leż­nio­nych od róż­nych rze­czy i w róż­nym stop­niu. Głę­bo­kie współ­czu­cie, chęć po­mo­cy, ale też i ro­zu­mie­nie ich cier­pie­nia i cier­pie­nia ich bli­skich z jed­nej stro­ny, a z dru­giej stro­ny po­dziw i nie­prze­par­ta chęć do­tar­cia do źró­dła nie­sa­mo­wi­tej au­ry i wy­jąt­ko­wej cza­sem ja­ko­ści ży­cia, tych, któ­rzy zo­sta­wia­jąc na­łóg, czer­piąc ze swo­je­go by­cia ra­dość i sa­tys­fak­cję, sta­ją się nie­jed­no­krot­nie świa­tłem i dro­go­wska­zem dla in­nych, spo­wo­do­wa­ły, że zwró­ci­łam się w stro­nę DWU­NA­STU KRO­KÓW AA. Ma­ją one dla mnie uni­wer­sal­ną war­tość w pro­ce­sie bu­dze­nia się do peł­ne­go ży­cia w ogó­le.  

MO­DLI­TWA PRZE­BU­DZO­NE­GO

Mo­ja Si­ło Wyż­sza, jak­kol­wiek Cię poj­mu­ję, 

Wie­rzę, że je­steś i że mnie ko­chasz

Prze­mień, pro­szę, kru­szec me­go ży­cia w zło­to, któ­re świe­ci i da­je blask

Prze­mień mo­ją po­raż­kę w suk­ces

Mój gniew i złość w si­łę i dzia­ła­nie

Mój smu­tek w ra­dość

Mo­ją sa­mot­ność w mi­łość

Od­da­ję Ci sie­bie cał­ko­wi­cie

Prze­bacz mi wszyst­ko, bym mo­gła żyć

Przy­zna­li­śmy, że je­ste­śmy bez­sil­ni...

I KROK: Przy­na­li­śmy, że je­ste­śmy bez­sil­ni wo­bec al­ko­ho­lu i że prze­sta­li­śmy kie­ro­wać swo­im ży­ciem. 

„Trze­ba za­ak­cep­to­wać to, kim się jest.”  

(Ano­ni­mo­wy) 

„W za­sa­dzie każ­de uza­leż­nie­nie ma wstyd u swe­go pod­ło­ża.” [1] 

 (Wik­tor Osia­tyń­ski) 

„Za­nim mo­głeś po­jąć, ja już by­łem

Oka­le­czy­łem twą du­szę

Prze­szy­łem cię do szpi­ku ko­ści

Da­łem ci po­czu­cie wad i skaz

Da­łem ci po­czu­cie nie­uf­no­ści, brzy­do­ty, głu­po­ty,

Zwąt­pie­nia, bez­war­to­ścio­wo­ści, niż­szo­ści, nie­go­dzi­wo­ści

Spra­wi­łem, że czu­łeś się in­ny

Po­wie­dzia­łem ci, że coś jest z to­bą nie w po­rząd­ku

Spla­mi­łem twą Bo­skość

NA IMIĘ MI TOK­SYCZ­NY WSTYD” [2]

(John Brad­show)

Bez­sil­ność

Bez­sil­ność nie jest po­zwo­le­niem so­bie na „nic nie­ro­bie­nie”, ani po­zwo­le­niem so­bie na „od­pły­nię­cie” czy też „wy­lo­go­wa­nie się” z rze­czy­wi­sto­ści. Przy­zna­nie się do by­cia bez­sil­nym wo­bec sy­tu­acji, zda­rze­nia, sub­stan­cji, pro­ble­mu jest wy­zna­niem praw­dy, kie­dy czu­je­my i wi­dzi­my, że ona ta­ka jest.

Dla wie­lu uza­leż­nio­nych ten wła­śnie krok jest jed­nym z naj­trud­niej­szych, a prze­cież za­ra­zem wa­run­ku­ją­cym ko­lej­ne je­de­na­ście kro­ków. Ro­biąc ten krok, czy­li uzna­jąc wła­sną bez­sil­ność, po­ja­wia się miej­sce na wia­rę w Si­łę Więk­szą od nas sa­mych, któ­ra mo­że przy­wró­cić nam zdro­wie. Wia­ra ta zaś po­zwa­la po­wie­rzyć na­szą wo­lę i na­sze ży­cie opie­ce Bo­ga, jak­kol­wiek Go poj­mu­je­my. Pro­wa­dzi to do grun­tow­ne­go i od­waż­ne­go ob­ra­chun­ku mo­ral­ne­go, co skut­ku­je wy­zna­niem Bo­gu, so­bie i dru­gie­mu czło­wie­ko­wi isto­ty na­szych błę­dów, itd., aż do dwu­na­ste­go kro­ku ca­łe­go pro­gra­mu, któ­ry mó­wi o prze­bu­dze­niu du­cho­wym i nie­sie­niu po­sła­nia in­nym.

Wstyd

Jed­nym ze skład­ni­ków po­sta­wy obron­nej jest z pew­no­ścią wstyd. Trud­ność w uczy­nie­niu pierw­sze­go kro­ku, czy­li w przy­zna­niu się do bez­sil­no­ści, mo­że mieć róż­no­rod­ne pod­ło­że. Bar­dzo lu­bi­my być spraw­czy w swo­im ży­ciu, a przede wszyst­kim chy­ba du­mą na­pa­wa nas fakt, że je­ste­śmy sil­ni i mo­że­my tę si­łę de­mon­stro­wać. By­cie sła­bym, nie­do­ma­ga­ją­cym, czę­sto od­czu­wa­ne jest lub od­bie­ra­ne, ja­ko de­fekt, ułom­ność, mo­że więc łą­czyć się z głę­bo­kim uczu­ciem wsty­du, tyl­ko dla­te­go, że dzie­je się z na­mi to, co się dzie­je i je­ste­śmy ta­cy, ja­cy je­ste­śmy. John Brad­show w swo­jej książ­ce „Po­wrót do swe­go we­wnętrz­ne­go do­mu” [3] mó­wi o tok­sycz­nym wsty­dzie[4], któ­ry ja­ko to­wa­rzy­szą­ce nam uczu­cie, nie da­je przy­zwo­le­nia na by­cie ta­kim, ja­kim się jest, m. in. sła­bym i bez­sil­nym. Uczu­cie wsty­du mo­że być tak do­mi­nu­ją­ce, że dłu­go unie­moż­li­wia ujaw­nie­nie praw­dy. Brad­show przed­sta­wia za­kres pa­no­wa­nia te­go wsty­du.

We­dług Da­vi­da R. Haw­kin­sa, któ­ry w książ­ce „Si­ła czy Moc”[5] przed­sta­wia usta­lo­ne przez fi­zy­ków, po­zio­my ener­ge­tycz­ne po­szcze­gól­nych emo­cji i uczuć ludz­kich, wstyd, z po­zio­mem ener­ge­tycz­nym 20 (dla po­rów­na­nia: ocho­ta 310, roz­są­dek 400, oświe­ce­nie 700-1000)[6], okre­śla ja­ko nie­bez­piecz­nie bli­ski śmier­ci)[7], przy tym wska­zu­je, że „wszy­scy ma­my pew­ną świa­do­mość bó­lu, po­wsta­ją­ce­go w wy­ni­ku utra­ty twa­rzy, kom­pro­mi­ta­cji [...]. We wsty­dzie spusz­cza­my gło­wę i wy­co­fu­je­my się, pra­gnąc stać się nie­wi­dzial­ni”[8]. We­dług Freu­da, to wła­śnie wstyd, któ­ry ma de­struk­cyj­ny wpływ na emo­cjo­nal­ne i psy­chicz­ne zdro­wie, jest przy­czy­ną ner­wic)[9], a idąc da­lej za tą my­ślą, Haw­kins po­da­je, że wstyd do­ko­nu­jąc roz­pa­du ca­łe­go po­zio­mu oso­bo­wo­ści, skut­ku­je ta­ki­mi emo­cja­mi, jak fał­szy­wa du­ma, złość czy po­czu­cie wi­ny[10]. 

Przy zro­bie­niu jed­nak pierw­sze­go z dwu­na­stu kro­ków, wstyd tra­ci swo­je zna­cze­nie, a za­miast spusz­czo­nej gło­wy[11], po­ja­wia się twarz czło­wie­ka, mó­wią­ce­go praw­dę o swo­jej sy­tu­acji, któ­ry re­zy­gnu­jąc z bier­no­ści i wy­co­fa­nia[12], za­czy­na kro­czyć, a pra­gnie­nie sta­nia się nie­wi­dzial­nym[13], za­mie­nia w pra­gnie­nie by­cia so­bą, w sa­mo by­cie. Ze wszyst­kim, co się od­czu­wa, moż­na bo­wiem zro­bić krok, któ­ry wy­ry­wa ze znie­czu­le­nia i da­je do­stęp do peł­ni ży­cia.

Pod­da­nie się

Wiel­ki jest za­kres i si­ła pa­no­wa­nia tok­sycz­ne­go wsty­du[14], za­ko­rze­nio­ne­go w nas od naj­młod­szych lat. Nic więc dziw­ne­go, że na­wet i z te­go wzglę­du, że to nie czło­wiek wy­bie­ra so­bie ta­kie uczu­cie, ale ono nie­ja­ko „pier­wot­nie” się po­ja­wia, sta­wia przed na­mi bar­dzo trud­ne za­da­nie. W ta­kiej sy­tu­acji po­ma­ga po­sta­wa ak­cep­ta­cji i to ak­cep­ta­cji cał­ko­wi­tej. Po­le­ga ona na ujaw­nie­niu i przy­ję­ciu praw­dy o so­bie, do­pusz­cze­niu wszel­kich uczuć, któ­re te­mu to­wa­rzy­szą, a na­wet ak­cep­ta­cji te­go, że cze­goś mo­że nie je­ste­śmy w sta­nie za­ak­cep­to­wać. Me­lo­dy Be­at­tie wi­dzi pod­da­nie się ja­ko pro­stą dro­gę do zdro­wie­nia i twier­dzi, że sta­wia­nie opo­ru, te­mu, kim je­ste­śmy oraz ca­łej sy­tu­acji ży­cio­wej, w któ­rej się zna­leź­li­śmy, blo­ku­je nas ja­ko lu­dzi i wpły­wa ne­ga­tyw­nie na na­sze sa­mo­po­czu­cie i stan du­cha[15]. 

„Sta­wia­nie opo­ru zda­rze­niom i oko­licz­no­ściom ży­cio­wym ni­cze­go nie zmie­nia, bez wzglę­du na to, jak bar­dzo nie­po­żą­da­ne mo­gą być te zda­rze­nia czy oko­licz­no­ści.” - twier­dzi Me­lo­dy Be­at­tie. „Od­pie­ra­nie i tłu­mie­nie my­śli i od­czuć nie zmie­nia nas, nie czy­ni nas ta­ki­mi, ja­ki­mi chcie­li­by­śmy być, czy ja­ki­mi są­dzi­my, że po­win­ni­śmy być. Sta­wia nas w opo­zy­cji do rze­czy­wi­sto­ści. Czy­ni z nas za­blo­ko­wa­nych lu­dzi. W re­zul­ta­cie wy­wo­łu­je przy­gnę­bie­nie i de­pre­sję.[16]”  

Ten wła­śnie mo­ment pod­da­nia się, mo­ment, gdy prze­sta­je­my wal­czyć z praw­dą o so­bie i już nie sta­wia­my opo­ru rze­czy­wi­sto­ści, po­wo­du­je, że ener­gia prze­zna­cza­na wcze­śniej  na za­prze­cza­nie czy tłu­mie­nie,  sta­je się po­tęż­ną si­łą w ży­ciu, któ­re do­pie­ro w ta­ki spo­sób mo­że ulec głę­bo­kiej i trwa­łej trans­for­ma­cji.

„Ak­cep­ta­cja zmie­nia nas w lu­dzi ja­ki­mi je­ste­śmy i ja­ki­mi chce­my być. Ak­cep­ta­cja wspo­ma­ga praw­do­po­do­bień­stwo, że zda­rze­nia i oko­licz­no­ści ob­ró­cą się na lep­sze.[17]”  

[1] W. Osia­tyń­ski, Re­ha­bi­li­ta­cja , Wy­daw­nic­two Iskry, War­sza­wa 2012, s.111.

[2] J.Brad­show, Po­wrót do swe­go we­wnętrz­ne­go do­mu ,Wy­daw­nic­two ME­DIUM Sp. Z o. o., Kon­stan­cin-Je­zior­na 2008, s.85.

[3] J.Brad­show, Po­wrót do swe­go we­wnętrz­ne­go do­mu ,Wy­daw­nic­two ME­DIUM Sp. Z o. o., Kon­stan­cin-Je­zior­na 2008.

[4] J.Brad­show, Po­wrót do swe­go we­wnętrz­ne­go do­mu