Nie znaleziono wyników
Białoruska pisarka i dziennikarka o skomplikowanym pochodzeniu i jeszcze bardziej pogmatwanej tożsamości narodowej. Swoje książki Swietłana Aleksijewicz poświęca sprawom, o których inni nie tylko nie piszą, ale nawet nie mówią; pochyla się nad ludźmi, ich sprawami, wielką i mniejszą historią. Stara się nie oceniać, lecz opisywać; na tyle wnikliwie i uczciwie, jak tylko się da. Docenił to komitet noblowski, przyznając Swietłanie Aleksijewicz w 2015 r. nagrodę w dziedzinie literatury za, jak to ujął, polifoniczne pisarstwo - pomnik cierpienia i odwagi w naszych czasach.
Swietłana Aleksijewicz urodziła się w 1948 r. w Stanisławowie, ówcześnie należącym do Ukraińskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej. Od strony matki pisarka ma korzenie ukraińskie, ojciec zaś był Białorusinem służącym w armii ZSRR. Po zwolnieniu ojca z wojska pisarka wraz z rodziną przeniosła się na Białoruś, gdzie dorastała na wsi. W związku z pochodzeniem i wychowaniem pisarki kwestia poczucia jej narodowej przynależności przedstawia się bardzo niejednoznacznie. Ona sama raz deklaruje się jako Białorusinka, raz Ukrainka, zdarza jej się też mówić my Rosjanie oraz określać siebie mianem człowieka sowieckiego. Swoje książki Swietłana Aleksijewicz tworzy po rosyjsku i mimo, że większość życia spędziła na Białorusi, nie posługuje się językiem białoruskim.
Po dojściu do władzy Aleksandra Łukaszenki książki Swietłany Aleksijewicz przestały być wydawane na Białorusi.
W 1985 r. wydała Swietłana Aleksijewicz Wojna nie ma w sobie nic z kobiety, przejmujący reportaż, którego bohaterkami autorka uczyniła uczestniczki walk podczas II wojny światowej. Mimo trwania pierestrojki i głasnosti pisarka miała problemy z publikacją. Ponieważ na kartach Wojna nie ma w sobie nic z kobiety Swietłana Aleksijewicz ukazywała mało heroiczne i sprzeczne z oficjalnym mocno zmitologizowanym obrazem Wielkiej Wojny Ojczyźnianej, trzeba było aż dwóch lat, aby tekst, i to w okrojonej wersji, trafił do czytelników. Niektóre fragmenty zaś ukazały się w Rosji dopiero w nowym stuleciu. Na podstawie książki powstał cykl filmów dokumentalnych oraz spektakl teatralny. Za Wojna nie ma w sobie nic z kobiety Swietłana Aleksijewicz została doceniona w 2011 r. Literacką Nagrodą Europy Środkowej Angelus (2011) oraz Nagrodą im. Ryszarda Kapuścińskiego.
Chociaż wstrząśnięta i przytłoczona relacjami kobiet walczących na frontach II wojny światowej pisarka, obiecała sobie nigdy więcej nie poruszać problematyki wojennej, jej dwie kolejne tytuły są dowodem, że nie wytrwała w tym zamiarze zbyt długo.
W książce Ostatni świadkowie Swietłana Aleksijewicz zbiera opowieści osób, które II wojnę światową przeżyły jako dzieci. Pokazuje okrucieństwo i bezsens konfliktu zbrojnego widziany oczami dziecka. W swojej pracy odczarowuje bezimienną masę, ten anonimowy tłum określany mianem ludności cywilnej, nadając im twarze i oddając głos, przywraca ich życiu należne znacznie.
Kilka lat po Ostatnich świadkach opublikowała pisarka tekst, który wstrząsnął Rosją i wywołał prawdziwe oburzenie nie tylko rosyjskich czynników oficjalnych, ale i opinii publicznej. I choć nie pierwszy raz zdarzyło jej się naruszyć polityczne, kulturowe czy historyczne tabu, tym razem sprawa była bardzo poważna. Swój reportaż o ofiarach radzieckiej inwazji na Afganistan pt. Cynkowi chłopcy Swietłana Aleksijewicz mogła przypłacić bowiem sądowym wyrokiem. W ujęciu autorki ofiarami tej trwającej dekadę, imperialnej, wojny byli wszyscy: Afgańczycy, radzieccy żołnierze i ich rodziny. Dla wielu środowisk publikacja tego typu, tak świeżo po wycofaniu wojsk z Afganistanu, była nie do przyjęcia, dla pisarki to była konieczność. Na kartach reportażu Cynkowi chłopcy Swietłana Aleksijewicz swoją misję określiła jasno: W każdej książce z uporem robię to samo – zmniejszam historię do wymiarów człowieka. Szczęśliwie dla niepokornej dziennikarki, pod naciskiem środowisk demokratycznych i zagranicznych intelektualistów, jej proces został przerwany.
Doświadczenie to nie powstrzymało jej przed drążeniem i opisywaniem tematów trudnych i niewygodnych. W książce Czarnobylska modlitwa. Kronika przyszłości Swietłana Aleksijewicz mierzy się z apokalipsą, jaka rozegrała się pewnej kwietniowej nocy 1986 r. w Czarnobylu. Po kilkunastu latach od wielkiej katastrofy jaką był wybuch reaktora w czarnobylskiej elektrowni jądrowej, reporterka wraca na miejsce wydarzeń i rozmawia z ludźmi, dla których 26 kwietnia 1986 r. nastąpił koniec świata. Dla Aleksijewicz Czarnobylska modlitwa to, jak sama pisze, nie jest książka o Czarnobylu, ale o świecie Czarnobyla, o ludziach, rzeczywistości i przyrodzie nieodwracalnie zniszczonych w 1986 r. Pozwala ofiarom, które od lat żyją w tym świecie dać świadectwa swojego losu, bo los, jak mówi dziennikarka, sięga dalej niż jakakolwiek idea.
Najnowszy, wydany w 2013 r. reportaż Czasy secondhand. Koniec czerwonego człowieka Swietłana Aleksijewicz poświęca pokoleniom ludzi, ukształtowanych przez marksistowski eksperyment społeczny, zwanych homo sovieticus. Ponownie autorka przyjmuje perspektywę jednostkową, nie historyczną, usuwając się w cień i pozwalając mówić swoim bohaterom. A mówią oni o unifikacji i zniewoleniu, jakim było formowanie człowieka sowieckiego, ale i rozczarowaniu wolnością, o fałszywych nadziejach kapitalizmu i demokracji. Za Czasy secondhand Swietłana Aleksijewicz została doceniona Nagroda Médicis w kategorii esej oraz Nagrodą im. Ryszarda Kapuścińskiego.