Bez pana i plebana - Dariusz Zalega - ebook

Bez pana i plebana ebook

Dariusz Zalega

4,6

Opis

Dariusz Zalega w swojej najnowszej książce Bez pana i plebana. 111 gawęd z ludowej historii Śląska żongluje opowieściami o zapomnianych postaciach, miejscach i wydarzeniach, które choć wydają się jedynie lokalne, wpłynęły na historię nie tylko Górnego Śląska, lecz także na bieg wydarzeń w całym kraju. To zarówno opowieść o buntach i strajkach, jak i (a może nawet przede wszystkim) hołd dla Ślązaków i Ślązaczek, którzy nie zginali karku.  

Seria Ludowa Historia Polski stanowić ma przyczynek do odzyskania zapomnianych dziejów zwykłych ludzi. Chcemy w niej przedstawiać najciekawsze prace na temat tych, którzy nie kwalifikowali się do narodu Sarmatów, choć byli prawdziwą solą ziem dawnej Rzeczypospolitej. Będą to zatem książki o chłopach pańszczyźnianych, miejskiej biedocie, ludziach luźnych, a wreszcie proletariacie. - Przemysław Wielgosz, redaktor merytoryczny serii.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 329

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,6 (5 ocen)
3
2
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Bez pana i plebana. 111 gawęd z ludowej historii Śląska

Dariusz Zalega

Copyright © 2021 by Dariusz Zalega

This edition copyright © 2021 by Wydawnictwo RM

Wydawnictwo RM, 03-808 Warszawa, ul. Mińska 25 [email protected] www.rm.com.pl

ISBN 978-83-8151-479-8 ISBN 978-83-8151-480-4 (ePub) ISBN 978-83-8151-481-1 (mobi)

Redaktor merytoryczny serii: Przemysław WielgoszRedaktorka prowadząca: Marta StochmiałekRedakcja: Ida ŚwierkockaKorekta: Marta Stochmiałek, Aleksandra ŻdanProjekt okładki: Agata MuszalskaEdytor wersji elektronicznej: Tomasz ZajbtOpracowanie wersji elektronicznej: Marcin FabijańskiWeryfikcja wersji elektronicznej: Justyna Mrowiec

Żadna część tej pracy nie może być powielana i rozpowszechniana, w jakiejkolwiek formie i w jakikolwiek sposób.

Wszystkie nazwy handlowe i towarów występujące w niniejszej publikacji są znakami towarowymi zastrzeżonymi lub nazwami zastrzeżonymi odpowiednich firm odnośnych właścicieli.

Wydawnictwo RM dołożyło wszelkich starań, aby zapewnić najwyższą jakość tej książce, jednakże nikomu nie udziela żadnej rękojmi ani gwarancji. Wydawnictwo RM nie jest w żadnym przypadku odpowiedzialne za jakąkolwiek szkodę będącą następstwem korzystania z informacji zawartych w niniejszej publikacji, nawet jeśli Wydawnictwo RM zostało zawiadomione o możliwości wystąpienia szkód.

Spis treści

Wstęp

1 Tarnowskie Góry 1534: Bunt kopaczy

2 Kadłub Wolny 1605: Jak śląscy chłopi od pana się wykupili

3 Od Bytomia po Nysę: Gdy płonęły stosy…

4 Śląskie zbóje

5 Murcki 1772: Pierwszy strajk, najstarsza kopalnia

6 Śląsk 1789: Francuski zmysł wolności

7 Tworków 1811: Zmowa chłopów

8 Śląsk 1848: Czerwony farorz i kmiecie posłami

9 Wilhelm Wolff: Przyjaciel Marksa i Engelsa

10 Królewska Huta 1871: Śląska Komuna Paryska

11 Bielsko 1872: Pionierzy

12 Jan Wantuła: Bibliofil socjalista

13 Agnes Wabnitz: Dumna Agnes z Gliwic

14 Polska Ostrawa 1890: O tym, jak proboszcz wydał górników i krew popłynęła

15 Racibórz 1890: „Socyaliści chcą, aby wszyscy byli równi, a to się sprzeciwia woli Boga”

16 Gertruda Guillaume-Schack: Anarchistyczna hrabina spod Olesna

17 Bielszowice 1894: „I za cóż padły ofiary bezbronne?”

18 Ostrawska Międzynarodówka

19 August Winter: Obrońca śląskich robotników

20 Rozbark 1906: Nie ma głodu polskiego czy niemieckiego…

21 Petr Cingr: Górnik, Czech, Ślązak z wyboru

22 Ostflucht, czyli zapomniana ucieczka Ślązaków ze Śląska

23 Górny Śląsk: Majowe święto, kalendarium

24 Domy Robotnicze

25 Marchlewski: Śląscy robotnicy jak Kafrowie

26 Państwo prawa po prusku, czyli jak za pysk wziąć robotników

27 „Robotnik Śląski”, „Volksstimme”, „Hlas lidu slezského”

28 Katowice 1905: Marynarze z „Potiomkina” i bombowe cytryny

29 Dziedzice 1911: Strzały na plebanii

30 Ustroń 1911: Rzecz o godności

31 Siła kobiet

32 Anna Dróżdż: Działaczka z robotniczej rodziny

33 1913: Śląska wojna strajkowa

34 Rebeliancka młodość

35 Karl Okonsky (Karol Okoński): Między Berlinem a Katowicami

36 1917: Historia jednego zdjęcia

37 Gliwice 1917: „Przecież nie będziecie do nas strzelać…”

38 Ślązacy w rewolucjach rosyjskich

39 Katowice 1918: Górnicy nie chcą ginąć dla cesarza

40 Beskidy 1918: Rewolta beskidzkich górali

41 Bytom, Opole 1918: Czerwona wstążka i karabin

42 Bytom 1918: Jeńcy się burzą…

43 Wisła 1918: Od Polski też czegoś żądamy

44 Górny Śląsk 1918: Rady bez władzy

45 Anton Jadasch: Robotniczy lider

46 Dębieńsko 1918/1919: Taczki, bagnety i taniec na wulkanie

47 Ludwik Szabatowski: Legionista, powstaniec, komunista

48 Królewska Huta 1919: Masakra

49 Siemianowice Śląskie, 1919: Nie posłuchali biskupa

50 Otto Hörsing / Józef Biniszkiewicz: Kwestia wyborów

51 Gliwice 1919: To Freikorps strzela do robotników…

52 Górnicy na sprzedaż

53 Czy komunista Wieczorek uratował życie Korfantemu?

54 Wielkie Hajduki 1922: O dyrektorze, co wisioł do góry nogami

55 Gotartowice 1922/1923: Gdy robotnicy ratowali fabrykę…

56 Selbstschutz: Na straży kapitału i „niemieckiej kultury”

57 Biskupice 1923: Szturm na „zamek” dyrektora

58 Racibórz 1923: Krew na rynku

59 Katowice 1923: Lancami w robotników

60 Biblioteki wędrowne śląskiej „Siły”

61 Górny Śląsk 1924: Harujcie po 10 godzin!

62 Hans Marchwitza: Młodość pewnej generacji

63 Zabrze 1924: Lepszy Lenin czy Hindenburg?

64 Katowice 1925: Nauczycielki do zwolnienia, dodatki dla księży

65 Sport: zbuntowane tradycje

66 Emanuel Gomolla: Między Polską a Niemcami

67 Ze śpiewem i szałamajką

68 Śląsk–Anglia 1926: Górnicza solidarność

69 Skoczów 1929: Sojusz pana, plebana i policyjnej pałki

70 Między młotem a kowadłem: Niemieccy socjaliści na polskim Śląsku

71 Zygmunt Glücksmann: Ponad narodami

72 Szopienickie Betlejem i katowicki Egipt

73 Karol Śliwka: Czerwony Polak za Olzą

74 Sztuka spod hałd

75 Czarne Szeregi anarchistów

76 Policjałki z rewoltą w tle

77 Gliwice 1930: Przeciw schadzce hitlerowców

78 Paweł Komander: Skazany na zapomnienie

79 Wolnomyśliciele i esperantyści

80 Augustin Souchy: Życie dla wolności

81 Wirek 1932: Śmierć bezrobotnego

82 Jan Kawalec: Dziennikarz wiecowy

83 Zabrze 1932: Spotkania na granicy

84 1932: Wielka draka w lasach murckowskich

85 Śląska Antifa

86 Katowice 1933: Z mediami kneblem lub przekupstwem

87 Czantoria 1933: Sztandary i piłka

88 Śląsk 1933/1934: Ulotką, flagą, balonem – w Hitlera

89 O pechu leśniczego i bezbożnych przezroczach

90 Katowice 1936: Czarna flaga nad Wujkiem

91 Skoczów 1936: Bunt nad brzegiem Wisły

92 Bielsko 1936: Narodowcy przeciw strajkowi

93 „Dziwnie wrogi nastrój do rządu”

94 Śląsk 1936: Solidarni z „czerwoną Hiszpanią”

95 Katowice 1937: Tysiąc górników ginie z głodu…

96 Józef Machej: Człowiek instytucja

97 Wielkie Hajduki 1937: Strajk piłkarzy z Baskami w tle

98

Wstęp

„Zdol­ność ka­te­go­rycz­nych żą­dań nie leży we krwi Gór­no­ślą­za­ka, jest on z na­tu­ry do­bro­dusz­ny”[1] – pi­sał Jan Ka­spro­wicz w 1886 roku na ła­mach „Prze­glą­du Spo­łecz­ne­go”. A hi­sto­ryk Al­fons Per­lick po­nad 50 lat póź­niej – że Gór­no­ślą­zak to „nie­do­ści­gnio­ny kształt ro­bot­ni­ka i żoł­nierz”[2]. Re­ży­ser Ka­zi­mierz Kutz po­szedł jesz­cze o krok da­lej: twier­dził, że ce­chą ge­ne­tycz­ną Ślą­za­ków jest du­po­wa­tość[3].

We­dług opi­nii wie­lu Ślą­zak jest za­tem ro­bot­ny, ale przede wszyst­kim po­słusz­ny, po­czci­wy i mało lot­ny. Ale czy aby na pew­no? Czy przy­pad­kiem nie jest tak, że to eli­ty rzą­dzą­ce Ślą­skiem chcia­ły tak for­mo­wać jego miesz­kań­ców, żeby mieć do czy­nie­nia z „po­czci­wym lud­kiem”, nie­ja­ko od­por­nym na wpływ za­cho­dzą­cych wo­kół prze­mian spo­łecz­nych? „Na róż­ne spo­so­by – od bru­tal­nej re­pre­sji po­przez upar­te za­świad­cza­nie o nie­ro­zum­no­ści i apo­li­tycz­no­ści ludu – eli­ty sta­ra­ją się stłu­mić ta­kie de­mo­kra­tycz­ne, lu­do­we wtar­gnię­cia w usta­lo­ny po­rzą­dek spo­łecz­nych warstw”[4] – pi­sał Wik­tor Ma­rzec w książ­ce Re­be­lia i re­ak­cja. Re­wo­lu­cja 1905 roku i ple­bej­skie do­świad­cze­nie po­li­tycz­ne.

Jed­nak nie do koń­ca się to uda­wa­ło. Ślą­ski ro­bot­nik wy­wo­dził się z tra­dy­cyj­ne­go śro­do­wi­ska wiej­skie­go, ale pod wpły­wem wiel­kich i mniej­szych pro­ce­sów spo­łecz­nych zmie­niał się i ra­dy­ka­li­zo­wał. Już po­bież­na lek­tu­ra lo­kal­nych pism ka­to­lic­kich, ta­kich jak „Gwiazd­ka Cie­szyń­ska” czy „Ka­to­lik”, po­zwa­la za­uwa­żyć, że wraz z upły­wem lat co­raz bar­dziej uty­ski­wa­no, że „lu­dek” sta­je się mniej po­kor­ny wo­bec pana i ple­ba­na.

War­to tak­że od­no­to­wać, że ślą­ski ro­bot­nik na tle pra­cow­ni­ków po­dob­nych okrę­gów prze­my­sło­wych na zie­miach pol­skich i nie­miec­kich wca­le nie wy­da­wał się taki po­tul­ny. Co wię­cej, szyb­ko na­uczył się też sztu­ki opo­ru: od pierw­szych ży­wio­ło­wych bun­tów w po­cząt­kach dru­giej po­ło­wy XIX wie­ku, po co­raz bar­dziej ma­so­we pro­te­sty (1889, 1905–1906, 1912–1913), re­wo­lu­cję nie­miec­ką, aż po straj­ko­we fale już w po­dzie­lo­nym mię­dzy Pol­skę a Niem­cy re­gio­nie. Po­ja­wia­ły się jed­nak prze­cież tak­że drob­niej­sze for­my kon­te­sta­cji – może mniej spek­ta­ku­lar­ne, ale przez swo­ją po­wszech­ność rów­nie istot­ne – ta­kie jak zwal­nia­nie tem­pa pra­cy czy po­rzu­ca­nie pra­co­daw­cy w po­go­ni za lep­szy­mi pła­ca­mi. Ze sta­ty­styk wy­ni­ka, że Gór­ny Śląsk ni­g­dy nie był tak ugrzecz­nio­nym re­gio­nem, jak mo­gło się to wy­da­wać. To tak­że miej­sce, w któ­rym do­cho­dzi­ło do czę­stych bun­tów chłop­skich, może na­wet częst­szych niż w są­sied­niej Rzecz­po­spo­li­tej – mimo mniej­sze­go uci­sku ze stro­ny szlach­ty.

Na nie do koń­ca praw­dzi­wy ob­raz Gór­ne­go Ślą­ska wpły­wa tak­że fakt, że w do­mi­nu­ją­cych nar­ra­cjach po­mi­ja się za­po­mnia­ny frag­ment tych ziem – Śląsk Au­striac­ki. A prze­cież ten gór­ni­czy re­gion mię­dzy Kar­wi­ną a Ostra­wą już na po­cząt­ku XX wie­ku na­zy­wa­ny był „Czer­wo­nym Za­głę­biem” i stał się mo­de­lo­wym wręcz przy­kła­dem po­nadna­ro­do­wej współ­pra­cy ro­bot­ni­ków.

Gór­ny Śląsk w po­cząt­kach XX wie­ku był naj­więk­szym za­głę­biem in­du­strial­nym Eu­ro­py Środ­ko­wej, z naj­więk­szą licz­bą ro­bot­ni­ków – zwłasz­cza wiel­ko­prze­my­sło­wych. In­du­stria­li­za­cja na­bra­ła tu tem­pa już na prze­ło­mie XVIII i XIX wie­ku. To wła­śnie na Ślą­sku dzia­ła­ła w gór­nic­twie pierw­sza na ca­łym kon­ty­nen­cie ma­szy­na pa­ro­wa. Roz­wój pru­skiej czę­ści Gór­ne­go Ślą­ska do­ko­ny­wał się pod ści­słą kon­tro­lą władz – i przy­no­sił efek­ty. W po­ło­wie XIX wie­ku, gdy zno­szo­no ostat­nie ob­cią­że­nia feu­dal­ne, w ślą­skim prze­my­śle pra­co­wa­ło 25 ty­się­cy ro­bot­ni­ków. Nie­co po­nad pół wie­ku póź­niej, tuż przed pierw­szą woj­ną świa­to­wą było ich już 11 razy wię­cej – 282 ty­sią­ce[5], do któ­rych moż­na do­li­czyć 76 ty­się­cy ro­bot­ni­ków na na­le­żą­cym do Au­strii Ślą­sku Cie­szyń­skim[6]. Hi­sto­rycz­ka Ma­ria Wa­na­to­wicz zwró­ci­ła uwa­gę, że „w du­żych sku­pi­skach ła­twiej ro­dzi­ła się so­li­dar­ność ro­bot­ni­cza, (…) wcze­śniej kształ­to­wał się wspól­ny mo­del za­cho­wań spo­łecz­nych, oby­cza­jów, kul­tu­ry du­cho­wej i ma­te­rial­nej, świa­do­mość wspól­nej po­zy­cji spo­łecz­nej, wspól­nych in­te­re­sów, wła­snej siły”[7].

Roz­wój ten trwał co praw­da nie­prze­rwa­nie do wy­bu­chu Wiel­kiej Woj­ny, jed­nak rów­no­cze­śnie ma­la­ło zna­cze­nie Gór­ne­go Ślą­ska w go­spo­dar­ce nie­miec­kiej – i co­raz bar­dziej od­sta­wał on tech­no­lo­gicz­nie od przo­du­ją­ce­go Za­głę­bia Ruh­ry. Przy­czy­ny tego zja­wi­ska były róż­ne: od po­ło­że­nia geo­gra­ficz­ne­go re­gio­nu, wci­śnię­te­go kli­nem mię­dzy Au­stro-Wę­gry i Ro­sję, i wy­ni­ka­ją­ce z tego pro­ble­my ko­mu­ni­ka­cyj­ne, po­przez po­li­ty­kę cel­ną Ber­li­na wo­bec są­sia­dów, feu­dal­no-ka­pi­ta­li­stycz­ny cha­rak­ter rzą­dzą­cych elit, a wresz­cie tak­że fakt, że pra­ca ślą­skie­go ro­bot­ni­ka była ta­nia, co nie sprzy­ja­ło in­no­wa­cyj­no­ści (ma­so­we za­trud­nia­nie ko­biet i dzie­ci do­dat­ko­wo ob­ni­ża­ło śred­nią płac). Po po­dzia­le Gór­ne­go Ślą­ska w 1922 roku to oszczę­dzo­ny przez woj­nę ślą­ski prze­mysł po­zwo­lił sta­nąć na nogi od­ro­dzo­nej Pol­sce. Po­dob­nie było zresz­tą po dru­giej woj­nie świa­to­wej. Śląsk ja­wił się jed­nak jako el­do­ra­do tyl­ko na tle za­co­fa­nej pol­skiej go­spo­dar­ki. Z punk­tu wi­dze­nia Nie­miec wy­glą­da­ło to zu­peł­nie ina­czej. Jesz­cze w 1942 roku ka­to­wic­ki gau­le­iter Fritz Bracht pi­sał do Ber­li­na w me­mo­ria­le Nie­rów­no­ści Wschód–Za­chód o ko­niecz­no­ści „li­kwi­da­cji za­pa­ści Gór­ne­go Ślą­ska”[8].

Sy­tu­acja przed­sta­wia­ła się zgo­ła od­mien­nie w wy­pad­ku Ślą­ska Cie­szyń­skie­go, któ­ry wy­rósł na po­tę­gę na tle go­spo­dar­ki Au­strii, co wy­ni­ka­ło przede wszyst­kim z jej niż­sze­go po­zio­mu roz­wo­ju w sto­sun­ku do Nie­miec. W cza­sach, gdy był on czę­ścią Cze­cho­sło­wa­cji, stał się „sta­lo­wym ser­cem” re­pu­bli­ki, cho­ciaż na te­re­nie nowo po­wsta­łe­go kra­ju zna­la­zła się zna­czą­ca część prze­my­słu daw­nej mo­nar­chii au­striac­kiej.

Po­dział re­gio­nu po pierw­szej woj­nie świa­to­wej roz­bu­dził de­mo­ny na­cjo­na­li­zmu. Pro­fe­sor Jó­zef Chle­bow­czyk pi­sał o pol­skiej lud­no­ści Ślą­ska jako o „gru­pie ję­zy­ko­wo-et­nicz­nej, w więk­szo­ści ple­bej­skiej (o nie­peł­nej struk­tu­rze so­cjal­nej), do­sta­ją­cej się do­pie­ro w or­bi­tę pro­ce­sów (…) na­ro­do­wych”[9]. Moż­na jed­nak przy­pusz­czać, że dość płyt­kie było przy­ję­cie w jej ob­rę­bie ide­olo­gii na­ro­do­wej in­te­gru­ją­cej spo­łecz­ność i wpły­wa­ją­cej na an­ta­go­ni­zmy z ob­cy­mi – poza dy­rek­to­rem ko­pal­ni „Niem­cem” mógł być prze­cież tak­że ko­le­ga z pra­cy czy po­dwór­ka. Sy­tu­ację tę ja­ko­ścio­wo zmie­ni­ła do­pie­ro wal­ka o po­dział re­gio­nu w la­tach 1918–1922, wy­ma­ga­ją­ca sa­mo­okre­śle­nia na­ro­do­we­go, któ­re jed­nak nie ob­ję­ło licz­nych obo­jęt­nych na­ro­do­wo­ścio­wo ro­bot­ni­ków.

Kon­flikt na­ro­do­wy przy­bie­rał naj­wyż­szy po­ziom na pol­skim Ślą­sku – był on bo­wiem w grun­cie rze­czy opła­cal­ny: za­rów­no dla wciąż nie­miec­kich wła­ści­cie­li prze­my­słu, jak i dla pol­skich władz. Kwe­stie na­ro­do­wo­ścio­we ura­sta­ły do ran­gi głów­ne­go pro­ble­mu, przy­ćmie­wa­jąc inne istot­ne dla ro­bot­ni­ków spra­wy. Roz­go­ry­czo­ny gór­nik z Mur­cek skar­żył się na po­cząt­ku lat trzy­dzie­stych so­cjo­lo­go­wi Jó­ze­fo­wi Cha­ła­siń­skie­mu: „I to bo­le­sność je, że ten Rząd pol­ski od­dał tę Pol­skę do dys­po­zy­cji ka­pi­ta­li­stom. Wal­czy­li­śmy o tę Pol­skę, a te­raz tej Pol­ski nie mamy”[10]. Jed­nak jesz­cze w 1932 roku po­li­cja z pol­skie­go Ryb­ni­ka tak opi­sa­ła pew­ne­go z ro­bot­ni­czych ra­dy­ka­łów: „Cza­ja Emil na­ro­do­wo­ści nie­zde­cy­do­wa­nej”[11]. Kon­flik­ty ogni­sku­ją­ce się wo­kół na­ro­do­wo­ści nie do­ty­czy­ły w ta­kiej mie­rze cze­skie­go i nie­miec­kie­go Ślą­ska, gdzie ro­bot­ni­cy sta­no­wi­li ba­stion ru­chu ko­mu­ni­stycz­ne­go.

Na cha­rak­ter żą­dań na­ro­do­wych wpły­wał też ra­dy­ka­lizm spo­łecz­ny. „O co wal­czy­my?” – py­ta­ło pi­smo „Po­wsta­niec” na po­cząt­ku trze­cie­go po­wsta­nia ślą­skie­go. „Jed­nym jest ten, któ­ry nas gnę­bił przez tyle wie­ków. Dru­gim jest ten, któ­ry wy­sy­sa z na­sze­go ludu pra­cu­ją­ce­go soki. Pierw­szym jest Nie­miec, dru­gim ka­pi­ta­li­sta. Dla­te­go też zwy­cię­stwo po­wstań­ców bę­dzie pierw­szym wiel­kim zwy­cię­stwem ludu pra­cu­ją­ce­go nad wszech­świa­to­wą po­tę­gą ka­pi­ta­łu”. Po­wstań­cy mie­li za­tem dą­żyć do „od­da­nia skar­bów tej zie­mi praw­dzi­we­mu wła­ści­cie­lo­wi – lu­do­wi pra­cu­ją­ce­mu”[12].

Dla­cze­go więc tak nie­wie­le wie­my o lu­do­wej hi­sto­rii Ślą­ska? Bo zo­sta­ła ona prze­sło­nię­ta przez wiel­kie na­ro­do­we nar­ra­cje: pol­ską, nie­miec­ką i cze­ską. Wszyst­kie one wo­la­ły pod­kre­ślać kon­ser­wa­tyw­ne war­to­ści przy­wią­za­nia do „je­dy­nie słusz­nej oj­czy­zny”, co po­pie­ra­ły rów­nież ko­ściel­ne hie­rar­chie.

Wy­ma­za­niu tej „zbun­to­wa­nej” hi­sto­rii re­gio­nu sprzy­ja­ła tak­że cał­ko­wi­ta zmia­na spo­łecz­na, któ­ra do­ko­na­ła się po 1945 roku. Duża część Ślą­za­ków wy­emi­gro­wa­ła na Za­chód w po­szu­ki­wa­niu lep­szych wa­run­ków ży­cia, tro­pem zna­ne­go tu od XIX wie­ku zja­wi­ska Ost­fluch­tu – uciecz­ki ze Wscho­du. Ci, któ­rzy po­zo­sta­li, za­my­ka­li się w swo­im świe­cie przy­tło­cze­ni przez do­mi­nu­ją­cą pol­ską – a wła­ści­wie war­szaw­ską – nar­ra­cję. Wy­pę­dze­nie, emi­gra­cja czy get­to­iza­cja sprzy­ja­ły po­wsta­niu mitu daw­nej ślą­skiej ar­ka­dii: bo­ga­tej i szczę­śli­wej. W ofi­cjal­nej hi­sto­rii pod­kre­śla­no oczy­wi­ście od­wiecz­ną pol­skość ślą­skiej zie­mi, do­szu­ku­jąc się w dzie­jach na­wet naj­mniej­szych jej śla­dów. Bun­ty lu­do­we opi­sy­wa­no za­tem przede wszyst­kim jako pro­test prze­ciw­ko Niem­com, nie zaś feu­da­łom czy fa­bry­kan­tom bez wzglę­du na na­ro­do­wość.

Książ­ka Bez pana i ple­ba­na nie pre­ten­du­je oczy­wi­ście do by­cia syn­te­zą lu­do­wej hi­sto­rii Gór­ne­go Ślą­ska (ta cze­ka do­pie­ro na na­pi­sa­nie), lecz w for­mie 111 ga­węd przed­sta­wia za­po­mnia­ne wy­da­rze­nia ze zbun­to­wa­nych dzie­jów re­gio­nu, a tak­że wy­do­by­wa z cie­nia nie­pa­mię­ci po­sta­cie zwią­za­ne z tą hi­sto­rią. Po­szcze­gól­ne czę­ści opo­wia­da­ją o dra­ma­tycz­nych oraz mniej po­waż­nych wy­da­rze­niach. Znaj­dzie­my w niej więc krwa­we pro­te­sty spo­łecz­ne, idee wol­no­my­śli­cie­li, ruch ko­biet, a tak­że strajk pił­ka­rzy czy ope­rę ro­bot­ni­czą. Nie bra­ku­je też aneg­do­ty o złych skut­kach mie­sza­nia po­li­ty­ki z al­ko­ho­lem… Tak wie­lo­barw­na bywa w koń­cu hi­sto­ria.

Wśród przed­sta­wia­nych bo­ha­te­rów są Ślą­za­cy opcji pol­skiej, cze­skiej i nie­miec­kiej, a tak­że ci, któ­rzy przy­na­leż­no­ścią na­ro­do­wą w ogó­le so­bie gło­wy nie za­przą­ta­li. Wie­lo­na­ro­do­wa hi­sto­ria lu­do­wa Ślą­ska za­czy­na się w tej pra­cy od XVI wie­ku, gdy do­szło do bun­tu ko­pa­czy tar­no­gór­skich i uni­ka­to­we­go w ska­li Eu­ro­py wy­ku­pu chło­pów od pańsz­czy­zny, a koń­czy po 1945 roku, gdy więk­szość Gór­ne­go Ślą­ska zna­la­zła się w pol­skich gra­ni­cach, a jego nie­miec­cy miesz­kań­cy – wraz ze swo­imi dzie­ja­mi – zo­sta­li ska­za­ni na za­po­mnie­nie.

Opu­bli­ko­wa­ne ga­wę­dy opar­te są na ma­te­ria­le źró­dło­wym, któ­ry wy­ko­rzy­sty­wa­łem już przy pro­wa­dze­niu fan­pa­ge’a „Zbun­to­wa­ny Śląsk” oraz re­ali­za­cji fil­mów do­ku­men­tal­nych (Zbun­to­wa­ny Śląsk. Hi­sto­ria walk spo­łecz­nych na Gór­nym Ślą­sku i Pięść i dy­na­mit. An­ty­fa­szy­ści ślą­scy w Hisz­pa­nii). Ko­rzy­sta­łem ze wspo­mnień i do­ku­men­tów znaj­du­ją­cych się w Ar­chi­wum Pań­stwo­wym w Ka­to­wi­cach (i jego fi­liach), a tak­że w ka­to­wic­kim Od­dzia­ło­wym Ar­chi­wum In­sty­tu­tu Pa­mię­ci Na­ro­do­wej. Nie­zwy­kle po­moc­ne oka­za­ły się rów­nież ar­chi­wal­ne nu­me­ry „Ro­bot­ni­ka Ślą­skie­go” i „Ga­ze­ty Ro­bot­ni­czej” czy sta­re bro­szu­ry po­li­tycz­ne i zbio­ry do­ku­men­tów po­świę­co­nych ru­cho­wi ro­bot­ni­cze­mu na nie­miec­kim Ślą­sku. Nie moż­na za­po­mi­nać tak­że o książ­kach: zwłasz­cza tych z okre­su PRL, gdy te­mat ten był sze­rzej ba­da­ny, choć dość sche­ma­tycz­nie i głów­nie przez pry­zmat pol­sko­ści, oraz rzad­szych now­szych pu­bli­ka­cjach, w któ­rych chło­pi i ro­bot­ni­cy znik­nę­li nie­mal z pola wi­dze­nia hi­sto­ry­ków.

Książ­ka Bez pana i ple­ba­na uka­zu­je się w se­rii „Lu­do­wa Hi­sto­ria Pol­ski”. Rów­nie do­brze mo­gła­by się jed­nak uka­zać – po pew­nym prze­sta­wie­niu ak­cen­tów – w po­dob­nej se­rii do­ty­czą­cej lu­do­wej hi­sto­rii Nie­miec czy Czech. Bo na Gór­nym Ślą­sku te lu­do­we hi­sto­rie się łą­czą. I są znacz­nie cie­kaw­sze, niż nam się wy­da­je.

Wię­cej o hi­sto­rii Ślą­ska i ro­bot­ni­czych straj­kach na fan­pa­ge’u Śląsk Zbun­to­wa­ny: https://www.fa­ce­bo­ok.com/sla­sk­zbun­to­wa­ny.

[1] Cyt. za: Gór­ny Śląsk i Za­głę­bie w daw­nych opi­sach, wiek XIX, Ka­to­wi­ce 1984, s. 231-232.

[2] Cyt. za: Pie­ro­ny. Gór­ny Śląsk po pol­sku i po nie­miec­ku, War­sza­wa 2014, s. 44.

[3]Spo­wiedź wiel­ka­noc­na Ślą­za­ków, „Dzien­nik Za­chod­ni” 2013, 28 mar­ca.

[4] W. Ma­rzec, Re­be­lia i re­ak­cja. Re­wo­lu­cja 1905 i ple­bej­skie do­świad­cze­nie po­li­tycz­ne, Łódź–Kra­ków 2016, s. 17.

[5] S. Mi­chal­kie­wicz, Prze­mysł i ro­bot­ni­cy na Ślą­sku (do 1914), Ka­to­wi­ce 1984, s. 114.

[6] A. Pilch, Związ­ki za­wo­do­we na Ślą­sku Cie­szyń­skim przed pierw­szą woj­ną świa­to­wą, War­sza­wa 1966, s. 13.

[7]Gór­ny Śląsk, Śląsk Cie­szyń­ski i okręg ostraw­ski w okre­sie in­du­stria­li­za­cji, red. M. Wa­na­to­wicz, Ka­to­wi­ce 1990, s. 75.

[8] Cyt. za: M. Węc­ki, F. Bracht (1899–1945). Na­zi­stow­ski za­rząd­ca Gór­ne­go Ślą­ska w la­tach II woj­ny świa­to­wej, Ka­to­wi­ce 2014, s. 268.

[9] J. Chle­bow­czyk, O pra­wie do bytu ma­łych i mło­dych na­ro­dów. Kwe­stia na­ro­do­wa i pro­ce­sy na­ro­do­wo­twór­cze we wschod­niej Eu­ro­pie Środ­ko­wej w do­bie ka­pi­ta­li­zmu (od schył­ku XVII do po­cząt­ków XX wie­ku), War­sza­wa–Kra­ków 1983, s. 20.

[10] J. Cha­ła­siń­ski, An­ta­go­nizm pol­sko-nie­miec­ki w osa­dzie fa­brycz­nej „Ko­pal­nia” na Gór­nym Ślą­sku, War­sza­wa 1935, s. 101.

[11] Ar­chi­wum Pań­stwo­we w Ka­to­wi­cach (APK), ze­spół 12/38 (po­li­cja woj. ślą­skie­go 1922-1939), sygn. 717, s. 621.

[12]O co wal­czy­my?, „Po­wsta­niec” 1921, 10 maja.

1

Tarnowskie Góry 1534: Bunt kopaczy

W po­cząt­ku XVI wie­ku re­jon Tar­now­skich Gór prze­ży­wał praw­dzi­wą go­rącz­kę sre­bra i oło­wiu. I to wła­śnie tam do­szło do bun­tu ów­cze­snych gór­ni­ków – być może da­le­kie­go od­pry­sku wo­jen chłop­skich w Niem­czech.

Naj­star­sze wzmian­ki o wy­do­by­wa­niu su­row­ców na Gór­nym Ślą­sku po­cho­dzą z po­cząt­ku XII wie­ku, choć jego hi­sto­ria w tym re­gio­nie jest znacz­nie dłuż­sza. Po­cząt­ko­wo w pierw­szych pry­mi­tyw­nych ko­pal­niach – ma­ją­cych czę­sto cha­rak­ter od­kry­wek – pra­co­wa­li chło­pi, któ­rzy świad­czy­li na rzecz pana feu­da­ła tak zwa­ną ren­tę od­rob­ko­wą.

Wzrost zy­sków z gór­nic­twa zmie­nił go­spo­dar­kę re­gio­nu. Ro­sła li­czeb­ność osad miej­skich czę­sto przej­mu­ją­cych ko­pal­nie. Za­czę­ła się two­rzyć war­stwa lud­no­ści pra­cu­ją­cej za­wo­do­wo w gór­nic­twie, któ­ra była nie tyl­ko bar­dziej za­in­te­re­so­wa­na pra­cą niż przy­mu­sza­ni do niej chło­pi, lecz tak­że zna­ła nowe udo­sko­na­le­nia w tech­ni­ce wy­do­by­cia. Poza tym mia­sta jako wła­ści­cie­le ko­palń nie mo­gły ko­rzy­stać, tak jak wcze­śniej ro­bi­ła to szlach­ta, z dar­mo­wej pra­cy chło­pów pańsz­czyź­nia­nych.

Gór­ni­cy uczy­li się wal­czyć o swo­je. W 1220 roku w Cuk­man­tlu (póź­niej­sze Zla­té Hory) wznie­ci­li po­wsta­nie, pod­czas któ­re­go wy­rżnę­li ry­ce­rzy z od­dzia­łu bi­sku­pa wro­cław­skie­go. Przy­czy­ni­ło się ono do nada­nia ślą­skim ko­pa­czom zło­ta znacz­nych przy­wi­le­jów spo­łecz­nych i ma­te­rial­nych. Na­ro­dzi­ło się nowe zja­wi­sko kul­tu­ro­we: za­czę­to sza­no­wać gór­ni­ków, któ­rzy dzię­ki nada­nym pra­wom prze­kształ­ca­li się w od­ręb­ny stan spo­łe­czeń­stwa feu­dal­ne­go, zwa­ny gór­ni­czym.

W XIV wie­ku po­ja­wia­ły się pierw­sze sto­wa­rzy­sze­nia gór­ni­cze – gwa­rec­twa (Ge­wer­ke), or­ga­ni­za­cje zbli­żo­ne do rze­mieśl­ni­czych ce­chów. Ich człon­ko­wie zo­bo­wią­za­ni byli za­rów­no do wnie­sie­nia wkła­du pie­nięż­ne­go dla sfi­nan­so­wa­nia przed­się­wzię­cia, jak i do oso­bi­stej fi­zycz­nej pra­cy pod zie­mią. Szyb­ko jed­nak we­wnątrz gwa­rectw wy­od­ręb­ni­ła się gru­pa wzbo­ga­co­nych albo wku­pio­nych miesz­czan czy na­wet szlach­ci­ców, któ­rzy już nie mu­sie­li pra­co­wać pod zie­mią, za to za­trud­nia­li na­jem­ną siłę ro­bo­czą, tak zwa­ne po­spól­stwo. Wiel­kie zróż­ni­co­wa­nie po­ja­wi­ło się tak­że wśród sa­mych pra­cow­ni­ków na­jem­nych. Ro­bot­nik po­no­sił całe ry­zy­ko zwią­za­ne z pra­cą, ob­cią­żo­ny był kosz­ta­mi pro­duk­cji, część jego za­rob­ku po­zo­sta­wa­ła w ręku gwar­ka czy wła­ści­cie­la, któ­rzy za­zwy­czaj mie­li też mo­no­pol apro­wi­za­cyj­ny – wy­łącz­ność sprze­da­ży żyw­no­ści rę­ba­czom i ro­bot­ni­kom.

Na prze­ło­mie XV i XVI wie­ku wpro­wa­dzo­no licz­ne prze­pi­sy udzie­la­ją­ce ko­pal­niom i gwa­rec­twom sze­ro­kich swo­bód i upraw­nień. Nie­wie­le mó­wi­ły one jed­nak o pra­wach ów­cze­snych ro­bot­ni­ków, czy­li po­spól­stwa. Je­dy­nie ostat­ni Piast opol­sko-ra­ci­bor­ski, Jan II Do­bry, w usta­wie gór­ni­czej z 1526 roku pi­sał: „Nikt nie ma chło­pów i ro­bot­ni­ków w ko­pal­niach krzyw­dzić”[1]. Cięż­ka pra­ca, licz­ne wy­pad­ki, wy­zysk ze stro­ny wła­ści­cie­li ko­palń, ale też po­czu­cie dumy z wy­ko­ny­wa­nia swo­je­go fa­chu spra­wi­ły, że śro­do­wi­sko gór­ni­cze wpi­sa­ło się w hi­sto­rię zbun­to­wa­ne­go Ślą­ska. W 1503 roku po ska­za­niu na śmierć jed­ne­go z ro­bot­ni­ków wy­bu­chło po­wsta­nie ślą­skich rę­ba­czy w Zło­tym Sto­ku. Do po­dob­nych wy­stą­pień do­szło w Cuk­man­tlu, Ły­ś­cach, Bła­szy­nie, a wresz­cie w sa­mych Tar­now­skich Gó­rach. W tym re­jo­nie dzia­ła­ło wów­czas aż kil­ka­na­ście ty­się­cy pry­mi­tyw­nych szy­bów gór­ni­czych, cho­ciaż zło­ża sre­bra i oło­wiu od­kry­to tam do­pie­ro w koń­cu XV wie­ku. Ścią­ga­li tam lu­dzie z ca­łe­go Ślą­ska, a tak­że z Nie­miec i z Pol­ski.

Rycina przedstawiająca dawnych gwarków

Ni­skie pła­ce ko­pa­czy były praw­do­po­dob­nie głów­ną przy­czy­ną bun­tu, do któ­re­go do­szło w 1534 roku w Tar­now­skich Gó­rach. Nie­któ­re hi­po­te­zy wska­zu­ją, że być może miał on tak­że pod­ło­że re­li­gij­ne. Ucie­ka­ją­cy przed prze­śla­do­wa­nia­mi przed­sta­wi­cie­le roz­wi­ja­ją­ce­go się wów­czas w Niem­czech ana­bap­ty­zmu ‒ ra­dy­kal­ne­go ru­chu re­li­gij­no-spo­łecz­ne­go ‒ naj­praw­do­po­dob­niej chro­ni­li się tak­że w tych oko­li­cach. Mo­gli tu tak­że zna­leźć azyl uczest­ni­cy Wiel­kiej Woj­ny chłop­skiej w Niem­czech (1524–1526) – jed­ne­go z naj­więk­szych bun­tów chłop­skich Eu­ro­py, po stłu­mie­niu któ­re­go krwa­we re­pre­sje do­tknę­ły dzie­siąt­ki ty­się­cy chło­pów.

Zbun­to­wa­ni gór­ni­cy prze­sta­li przy­cho­dzić do pra­cy, w związ­ku z czym wła­dze gór­ni­cze ka­za­ły aresz­to­wać ich przy­wód­ców. Zo­sta­li oni osa­dze­ni w wię­zie­niu, któ­re znaj­do­wa­ło się w bu­dyn­ku urzę­du gór­ni­cze­go, bę­dą­ce­go tak­że pierw­szym ra­tu­szem Tar­now­skich Gór. Aresz­to­wa­nie przy­wód­ców do­pro­wa­dzi­ło jed­nak do za­ostrze­nia sy­tu­acji – ko­pa­cze za­ata­ko­wa­li wię­zie­nie, uwal­nia­jąc osa­dzo­nych. Do­pie­ro spro­wa­dze­ni żoł­nie­rze po­mo­gli stłu­mić za­miesz­ki, a 20 pro­wo­dy­rów po­now­nie tra­fi­ło do piw­nic ra­tu­sza. Po osą­dze­niu zo­sta­li oni pu­blicz­nie wy­chło­sta­ni. Pię­ciu spo­śród za­trzy­ma­nych ode­sła­no na te­ren Rze­czy­po­spo­li­tej, ty­luż tra­fi­ło do Kar­nio­wa (Krno­va), gdzie miał swo­ją sie­dzi­bę ksią­żę kar­niow­ski, wła­ści­ciel Tar­now­skich Gór, a po­zo­sta­łych po pew­nym cza­sie zwol­nio­no z wię­zie­nia.

Wy­nisz­cza­ją­ce woj­ny, ra­bun­ko­wa go­spo­dar­ka, brak in­we­sty­cji, a wresz­cie na­pływ sre­bra z Ame­ry­ki przy­czy­ni­ły się jed­nak wkrót­ce do upad­ku ślą­skie­go gór­nic­twa na prze­szło 200 lat.

Wię­cej:

K. Ma­le­czyń­ski, Z dzie­jów gór­nic­twa ślą­skie­go w epo­ce feu­dal­nej, w: Szki­ce z dzie­jów Ślą­ska, t. I, War­sza­wa 1955.

[1] Cyt. za: K. Ma­le­czyń­ski, Z dzie­jów gór­nic­twa ślą­skie­go w epo­ce feu­dal­nej, w: Szki­ce z dzie­jów Ślą­ska, War­sza­wa 1955, s. 237.

2

Kadłub Wolny 1605: Jak śląscy chłopi od pana się wykupili

To pierw­szy taki przy­pa­dek na zie­miach obec­nej Pol­ski – w 1605 ro­ku wszy­scy chło­pi z Ka­dłu­ba, osa­dy pod Ole­snem, wy­ku­pi­li się z pod­dań­stwa. W tym cza­sie po­wo­ła­no też do ży­cia spół­kę le­śną, któ­ra mia­ła za­jąć się za­rzą­dza­niem wspól­ny­mi la­sa­mi.

Edykt ce­sar­ski z 1562 roku wpro­wa­dzał na Ślą­sku – pod­le­ga­ją­cym wów­czas Ko­ro­nie Cze­skiej – pra­cę pańsz­czyź­nia­ną chło­pa, co ozna­cza­ło czę­sto tak­że ru­go­wa­nie kmie­ci z zie­mi. Już wcze­śniej wpro­wa­dzo­no pod­dań­stwo oso­bi­ste. Przed­tem wy­da­wa­ło się, że roz­kwit ren­ty pie­nięż­nej i wy­ku­py­wa­nie chło­pów z ro­bo­cizn przy­czy­nią się do roz­wo­ju ryn­ku we­wnętrz­ne­go – i sa­me­go chłop­skie­go sta­nu. Tak się jed­nak nie sta­ło. Przy czte­ro­krot­nym wzro­ście cen zbo­ża oka­za­ło się, że na Ślą­sku – po­dob­nie jak na zie­miach ów­cze­snej Rze­czy­po­spo­li­tej – bar­dziej opła­cal­ny stał się dla feu­dal­ne­go pana fol­wark pańsz­czyź­nia­ny niż sys­tem czyn­szo­wy. Do­pro­wa­dzi­ło to do upad­ku go­spo­dar­ki chłop­skiej. Śląsk po­zo­sta­wał w or­bi­cie prze­mian za­cho­dzą­cych w środ­ko­wej i wschod­niej Eu­ro­pie, co po­głę­bi­ły do­dat­ko­wo znisz­cze­nia woj­ny trzy­dzie­sto­let­niej. Na nic zda­ły się czę­ste pro­ce­sy ślą­skich chło­pów wy­ta­cza­ne ich pa­nom – zwłasz­cza pod ko­niec XVI wie­ku ‒ i od­wo­ła­nia do Wyż­sze­go Urzę­du Ślą­skie­go, pra­skiej Izby Ape­la­cyj­nej czy cze­skiej Kan­ce­la­rii Dwor­skiej w Wied­niu. Zmniej­sza­ła się war­stwa naj­bo­gat­szych kmie­ci, przy­by­wa­ło za to tych ma­ło­rol­nych lub bez­rol­nych (cha­łup­ni­cy i ko­mor­ni­cy).

Pew­ną furt­ką do wol­no­ści była – zwłasz­cza od koń­ca XV do po­ło­wy XVI wie­ku – moż­li­wość wy­ku­pu od świad­czeń na rzecz pana. Do naj­więk­szej licz­by ta­kich przy­pad­ków do­cho­dzi­ło w księ­stwie opol­sko-ra­ci­bor­skim rzą­dzo­nym przez ostat­nie­go księ­cia opol­skie­go Jana. Oczy­wi­ście, ta­kie sy­tu­acje do­ty­czy­ły nie­wiel­kiej czę­ści lud­no­ści wiej­skiej, a do po­cząt­ków XVIII wie­ku zu­peł­nie za­nik­nę­ły.

Miesz­ka­ją­cy w oto­cze­niu la­sów chło­pi z wio­ski Ka­dłub mie­li szczę­ście – mo­gli do­star­czać drew­no do więk­szych miast re­gio­nu, co przy­no­si­ło im duże zy­ski. Pią­te­go kwiet­nia 1605 roku za­war­ta zo­sta­ła umo­wa mię­dzy Ja­nem Bes­sem z Wier­chle­sa, pa­nem na Szu­mi­ra­dzie, a gmi­ną i ogó­łem miesz­kań­ców wsi Wiel­ki Ka­dłub. Bess sprze­dał cały swój ka­dłub­ski ma­ją­tek, zwal­nia­jąc rów­no­cze­śnie chło­pów z pod­dań­stwa. Do­stał za to 2500 ta­la­rów (kro­wa kosz­to­wa­ła wów­czas pięć). Na ma­ją­tek skła­da­ły się pola, łąki, sta­wy ryb­ne, mły­ny, tar­tak, a na­wet karcz­ma. Na­byw­ca­mi byli wszy­scy kmie­cie i za­grod­ni­cy po­sia­da­ją­cy w Ka­dłu­bie go­spo­dar­stwa, czy­li 25 osób.

„Chło­pi ka­dłub­scy, sta­no­wiąc licz­ną, sil­ną eko­no­micz­nie i zwar­tą, dzię­ki łą­czą­cej ich wię­zi ma­jąt­ko­wej, gru­pę lud­no­ści wiej­skiej, po­tra­fi­li unik­nąć po­wtór­ne­go pod­dań­stwa”[1] – pi­sał Ta­de­usz Mar­sza­łek w po­świę­co­nej im książ­ce.

Uwol­nio­ny chłop zy­ski­wał zdol­ność do czyn­no­ści praw­nych i zo­sta­wał wcią­gnię­ty w go­spo­dar­kę re­gio­nal­ną – wzra­sta­ła więc licz­ba umów kup­na-sprze­da­ży. W wol­nym już Ka­dłu­bie chło­pi zde­cy­do­wa­li się nie na dzie­le­nie i wy­prze­da­wa­nie na­by­te­go ma­jąt­ku, lecz na pro­wa­dze­nie ko­lek­tyw­nej go­spo­dar­ki na za­sa­dach wspól­no­ty ma­jąt­ko­wej, co zresz­tą nie­źle świad­czy o ich wy­ro­bie­niu spo­łecz­nym. Czę­ści skła­do­we ma­jąt­ku – poza la­sa­mi, któ­re po­zo­sta­ły we wspól­nym wła­da­niu – jako go­spo­dar­stwo-spół­ka le­śna były od­da­wa­ne w dzier­ża­wę. Spo­śród wszyst­kich człon­ków wspól­no­ty wy­ła­nia­no czte­ro­oso­bo­wy za­rząd. Do­ku­men­ty po­wsta­wa­ły w ję­zy­ku cze­skim, poza jed­nym po pol­sku, wy­sta­wio­nym z 1661 roku, gdy Wa­zo­wie po­sia­da­li księ­stwo opol­sko-ra­ci­bor­skie na pra­wach za­sta­wu hi­po­tecz­ne­go. Po­tem oczy­wi­ście spi­sy­wa­no je po nie­miec­ku.

W pro­to­ko­le wal­ne­go zgro­ma­dze­nia spół­ki z 1845 roku wy­mie­nio­ne zo­sta­ły na­zwi­ska naj­ak­tyw­niej­szych jej człon­ków: Ja­kub Błasz­czyk, Pa­weł Mio­zga, Jó­zef Cza­ja, Ma­te­usz Ko­wo­lik, Bar­tek Szczy­gieł, Ja­kub Ka­sprzyk. Po­nie­waż bio­rą­cy udział w ze­bra­niu człon­ko­wie spół­ki (66 osób) nie zna­li nie­miec­kie­go, na ich żą­da­nie spo­rzą­dzo­no do­dat­ko­wy pro­to­kół w ję­zy­ku pol­skim. Spi­sa­no szcze­gó­ło­we kom­pe­ten­cje za­rzą­du, któ­re poza nad­zo­ro­wa­niem wspól­ne­go ma­jąt­ku obej­mo­wa­ły też przy­kła­do­wo spra­wo­wa­nie pa­tro­na­tu nad szko­łą.

Chłopi na drzeworycie z XVI wieku

Wła­sno­ścią wspól­no­ty po­zo­sta­wa­ła też karcz­ma od­da­wa­na w dzier­ża­wę za czynsz (oraz kwar­tal­nie „sześć kwart wód­ki i sześć piw”). Człon­ko­wie spół­ki zo­bo­wią­zy­wa­li się jed­nak ku­po­wać wszyst­kie trun­ki wy­łącz­nie u dzier­żaw­cy, pod wa­run­kiem że ten bę­dzie je do­star­czał we­dług ja­ko­ści i ceny obo­wią­zu­ją­cej w pro­mie­niu dwóch mil.

Oczy­wi­ście przez te wszyst­kie lata nie za­bra­kło kon­flik­tów z wła­dza­mi pru­ski­mi (Ka­dłub był jed­ną z ostoi pol­skie­go ru­chu na­ro­do­we­go), a po­tem Trze­cią Rze­szą, któ­ra wła­ści­wie do­pro­wa­dzi­ła do li­kwi­da­cji spół­ki. W PRL ma­ją­tek ka­dłub­ski po­trak­to­wa­no jako mie­nie po­nie­miec­kie, a po­tem od­da­no go Wspól­no­cie Chłop­skiej La­sów Drob­now­ło­ściań­skich. Przez te wszyst­kie lata wieś sta­ła się jed­nak wzor­co­wym przy­kła­dem wspól­nych dzia­łań lo­kal­nej spo­łecz­no­ści – po­wo­ły­wa­no spół­ki, a wła­ści­we spół­dziel­nie, do spraw me­lio­ra­cji czy elek­try­fi­ka­cji.

Ten przy­kład do­wo­dzi, w jaki spo­sób sta­tus sta­nu chłop­skie­go – za­rów­no ma­te­rial­ny, jak i spo­łecz­ny – mógł­by wpły­nąć ko­rzyst­nie na roz­wój Ślą­ska, a tak­że ziem są­sied­niej Rze­czy­po­spo­li­tej, gdy­by nie zła­ma­ło go wpro­wa­dze­nie pańsz­czy­zny, na sku­tek któ­rej chłop stał się nie­wol­ni­kiem przy­wią­za­nym do cu­dzej zie­mi.

Wię­cej:

T. Mar­sza­łek, Hi­sto­ria spół­ki le­śnej w Wol­nym Ka­dłu­bie, Opo­le 1974.

[1] T. Mar­sza­łek, Hi­sto­ria spół­ki le­śnej w Wol­nym Ka­dłu­bie, Opo­le 1974, s. 34.

3

Od Bytomia po Nysę: Gdy płonęły stosy…

Bli­sko 300 ko­biet spa­lo­no na Gór­nym Ślą­sku w cza­sach zbio­ro­we­go sza­leń­stwa zwa­ne­go po­lo­wa­niem na cza­row­ni­ce.

Pierw­szą ko­bie­tę oskar­żo­ną o cza­ry osa­dzo­no w miej­skim wię­zie­niu w Ra­ci­bo­rzu w 1663 roku. Po tor­tu­rach wy­da­ła kil­ka wspól­ni­czek. Nie wia­do­mo do­kład­nie, co się z nimi sta­ło – naj­praw­do­po­dob­niej skoń­czy­ły na sto­sie.

Le­piej udo­ku­men­to­wa­ne są wy­da­rze­nia z 1667 roku – za­cho­wa­ły się akta są­do­we z okre­su od 15 sierp­nia do 12 wrze­śnia, opi­su­ją­ce prze­słu­cha­nia w Ra­ci­bo­rzu ko­biet po­mó­wio­nych o cza­ry. Je­śli ko­bie­ta się przy­zna­ła, tra­fia­ła na stos, gdy za­prze­cza­ła – tor­tu­ro­wa­no ją tak dłu­go, aż się przy­zna­ła. Nie było szans na uła­ska­wie­nie. Przy­zna­wa­ły się do wszyst­kie­go: uczto­wa­nia z dia­bła­mi w noc Wal­pur­gii, szko­dze­nia by­dłu, la­ta­nia na mio­tłach, a na­wet ko­ło­wrot­kach. Dwa­na­ście ko­biet spa­lo­no 23 wrze­śnia na sto­sie, na tak zwa­nej ka­tow­ce, w po­bli­żu ko­ścio­ła pod we­zwa­niem Mat­ki Bo­żej w Ra­ci­bo­rzu. Na szyb­kie wy­da­nie wy­ro­ku na­le­gał ra­ci­bor­ski ma­gi­strat, po­nie­waż nie chciał po­no­sić kosz­tów utrzy­ma­nia oskar­żo­nych. Ofia­ry po­cho­dzi­ły z sa­me­go mia­sta oraz z jego oko­lic: Sy­ry­ni, Kor­no­wa­ca, Nie­bo­czów.

Rok wcze­śniej, w maju 1666 roku, w po­bli­żu mły­na na Gli­wic­kim Przed­mie­ściu w By­to­miu spa­lo­no Ka­ta­rzy­nę Nie­dzie­li­nę. Przez 59 dni aresz­tu pod­da­wa­no ją tor­tu­rom. Wójt i ław­ni­cy nie po­bie­ra­li wy­na­gro­dze­nia za udział w pro­ce­sie, za to ra­czy­li się al­ko­ho­lem na koszt urzę­du. Ra­chu­nek wy­sła­ny wła­ści­cie­lo­wi By­to­mia przez wój­ta za­wie­rał po­zy­cje, ta­kie jak za­pła­ta dla chło­pów no­szą­cych drew­no na stos, dzie­więć garn­ców „piwa ru­skie­go”, któ­re wy­pi­li w cza­sie prze­słu­chań ław­ni­cy, oraz ho­no­ra­rium dla kata. Wy­rok za­twier­dził wła­ści­ciel pań­stwa by­tom­skie­go hra­bia Je­rzy VII Fry­de­ryk Henc­kel von Don­ner­smarck. To on w 1653 roku ka­zał aresz­to­wać Han­nę Ku­ro­wą z By­to­mia oskar­żo­ną o to, że do trum­ny swo­je­go zmar­łe­go dziec­ka wło­ży­ła „trzy ką­ski chle­ba i krzy­ży­czek z kło­ko­ci­ny” uwa­ża­nej za ro­śli­nę ma­gicz­ną. Wów­czas by­tom­scy ław­ni­cy nie do­pa­trzy­li się w tym cza­rów, więc pu­ści­li ko­bie­tę wol­no. Hra­bia zga­nił ich i wy­to­czył jej po­now­ny pro­ces, tym ra­zem za­koń­czo­ny wy­gna­niem.

Mniej wię­cej w tym sa­mym cza­sie, gdy w 1667 roku pło­nę­ły w Ra­ci­bo­rzu sto­sy, za­cho­ro­wa­ła żona pana na Byt­ko­wie i Ro­goź­ni­ku, Teo­do­ra Mar­ci­na Kry­liń­skie­go. Oskar­żył on o spo­wo­do­wa­nie jej cho­ro­by dwie miej­sco­we zna­chor­ki: Kry­sty­nę Wa­cław­czyk i Annę Słup­ską. Spra­wą za­ję­ły się wła­dze By­to­mia, a tor­tu­ro­wa­niem ko­biet wy­na­ję­ty kat. Oskar­żo­ne przy­zna­ły się do winy, zo­sta­ły jed­nak ska­za­ne przez ław­ni­ków tyl­ko na wy­gna­nie. Tak ni­ska kara zde­ner­wo­wa­ła Kry­liń­skie­go, któ­ry nie po­krył kosz­tów pro­ce­su. Cza­sa­mi odro­bi­na do­brej woli sądu po­zwa­la­ła więc oca­lić ży­cie ska­za­nym. Tej odro­bi­ny za­bra­kło w księ­stwie ny­skim.

Nysa, po­sia­dłość bi­sku­pów wro­cław­skich, była bo­ga­tym mia­stem, zy­ska­ła jed­nak opi­nię naj­su­row­sze­go ośrod­ka wal­ki z cza­row­ni­ca­mi. W księ­stwie ny­skim ofia­rą re­li­gij­no-są­do­wych mor­dów pa­dło co naj­mniej 250 ko­biet.

Pierw­sze pro­ce­sy mia­ły miej­sce w 1622 roku – Bar­ba­ra Schmied zo­sta­ła spa­lo­na na sto­sie 3 lip­ca w Ny­sie, a po­zo­sta­łe po­dej­rza­ne o cza­ry ko­bie­ty pod ko­niec sierp­nia w Je­se­ni­ku. Od tej pory wszyst­kie wy­ro­ki za­pa­da­ły przed są­dem w Ny­sie, na­to­miast wy­ko­ny­wa­no je w ro­dzin­nych miej­sco­wo­ściach oskar­żo­nych.

Ko­lej­na fala pro­ce­sów i stra­ceń – za któ­rą opo­wia­dał bi­skup i pro­ku­ra­tor Mar­tin Lo­renz – prze­szła przez pań­stwo ny­skie w la­tach 1634–1648. Spa­lo­no wów­czas mło­dą dziew­czy­nę je­dy­nie za grze­chy jej mat­ki, któ­ra po­noć za­da­wa­ła się przed jej uro­dze­niem z dia­błem.

Na sto­sy nie było cza­su – we wrze­śniu 1636 roku wła­dze Nysy wy­da­ły po­zwo­le­nie na bu­do­wę spe­cjal­nych pie­ców do pa­le­nia „spra­wie­dli­wie ska­za­nych zwo­len­ni­ków dia­bła, cza­row­nic i złych du­chów”[1]. W Głu­cho­ła­zach do pod­zie­mi ra­tu­sza spro­wa­dzo­no wów­czas tak zwa­ny tron cza­row­nic, czy­li fo­tel na­je­żo­ny gwoź­dzia­mi.

Proces kobiety oskarżanej o uprawianie czarów

Jed­nak to lata 1651–1684 były dla ko­biet po­dej­rze­wa­nych o cza­ry w tam­tym re­gio­nie naj­strasz­liw­szym okre­sem. Wie­le do­ku­men­tów do­ty­czą­cych tego te­ma­tu za­cho­wa­ło się w ar­chi­wum w Opa­wie. W 1651 roku w Ny­sie ska­za­no na śmierć 42 ko­bie­ty. Spa­lo­no je we wspo­mnia­nych pie­cach. Moż­na tyl­ko przy­pusz­czać, że przed­tem ścię­to im gło­wy mie­czem. Mal­tre­to­wa­ne ko­bie­ty pod­czas pro­ce­su twier­dzi­ły, że cza­row­ni­kiem był tak­że spo­wied­nik bi­sku­pa, co dało nie­któ­rym do my­śle­nia. Wkrót­ce zresz­tą sam ce­sarz za­ka­zał do­cho­dzeń o cza­ry. Dla po­nad 200 miesz­ka­nek księ­stwa ny­skie­go było już jed­nak za póź­no. W ma­łych Mi­ku­lo­vi­cach, na pół­noc od Je­se­ni­ka, spa­lo­no 16 osób, w Głu­cho­ła­zach – 22, w Zla­tych Ho­rách zaś – 85. A mo­gło być jesz­cze go­rzej – w cza­sie wi­zy­ta­cji bi­sku­pa wro­cław­skie­go w Je­se­ni­ku w 1651 roku in­kwi­zy­to­rzy do­szli do wnio­sku, że wpraw­dzie wszy­scy oby­wa­te­le mia­sta są ka­to­li­ka­mi, ale po­ło­wa z nich praw­do­po­dob­nie od­da­je się za­ka­za­nym prak­ty­kom.

Za tymi zbrod­nia­mi sta­ły fa­na­tyzm re­li­gij­ny, po­szu­ki­wa­nie ko­złów ofiar­nych, a wresz­cie zwy­kła chci­wość. Wła­dze Nysy na eg­ze­ku­cji 11 osób ze Zla­tych Hor zy­ska­ły 425 ta­la­rów. We­dług za­cho­wa­ne­go ory­gi­nal­ne­go ra­chun­ku sumę po­dzie­lo­no w na­stę­pu­ją­cy spo­sób: bur­mistrz – dzie­więć ta­la­rów sześć gro­szy, rada w Ny­sie – dzie­więć ta­la­rów sześć gro­szy, rada w Zla­tych Ho­rách – 18 ta­la­rów 12 gro­szy, wójt – 18 ta­la­rów 12 gro­szy, sę­dzio­wie – 18 ta­la­rów 12 gro­szy, pi­sarz miej­ski – dzie­więć ta­la­rów sześć gro­szy, słu­ga miej­ski – dzie­więć ta­la­rów sześć gro­szy. Resz­ta, czy­li po­nad 300 ta­la­rów, mia­ła przy­paść bi­sku­po­wi wro­cław­skie­mu.

Wię­cej:

W. Korcz, Wspól­nicz­ki dia­bła, czy­li o pro­ce­sach cza­row­nic na Ślą­sku w XVII wie­ku, Ka­to­wi­ce 1985.

[1] P. Szym­ko­wicz, Hi­sto­ria pro­ce­sów cza­row­nic na po­gra­ni­czu ny­sko-je­se­nic­kim, www.po­wiat.nysa.pl/stro­na-3328-hi­sto­ria­_pro­ce­so­w_cza­row­ni­c_na.html [do­stęp: 5.01.2021].

4

Śląskie zbóje

Gór­ny Śląsk tak­że może po­chwa­lić się swo­imi zbój­ni­ka­mi. Ich le­gen­da zro­dzi­ła się w mo­men­cie, gdy pod­nie­śli rękę na pa­nów, choć ich praw­dzi­we ży­cie da­le­kie było od ro­man­tycz­nych ba­jek.

Bez wąt­pie­nia naj­słyn­niej­szym ślą­skim zbój­ni­kiem był On­dra­szek, któ­re­mu swą po­wieść po­świę­cił Gu­staw Mor­ci­nek[1], a zna­ko­mi­ty spek­takl wy­sta­wi­ła Sce­na Pol­ska te­atru w Cze­skim Cie­szy­nie[2]. On­dra­szek uro­dził się w 1680 rok w Ja­no­wi­cach, nie­opo­dal Fryd­ka. Daw­niej uwa­ża­no, że wy­wo­dził się z ro­dzi­ny wój­ta Sze­be­sty, wszyst­ko jed­nak wska­zu­je na to, że po­cho­dził ra­czej z rodu Fu­ci­ma­nów. Zbó­jo­wał głów­nie w re­jo­nie Ły­sej Góry na po­gra­ni­czu Ślą­ska Cie­szyń­skie­go i Mo­raw. Tak do­piekł wła­dzy, że skie­ro­wa­no prze­ciw­ko jego ban­dzie pułk dra­go­nów sta­cjo­nu­ją­cy w Ra­ci­bor­skiem. Zgi­nął na­to­miast z ręki kom­pa­na – Ju­ra­sza w karcz­mie w Sviad­no­vie w 1715 roku. Moż­na by rzec – kla­sycz­na zbój­nic­ka hi­sto­ria…

Po­cząt­ków zbój­nic­twa trze­ba jed­nak szu­kać nie tyle w ro­man­tycz­nych mrzon­kach mło­dzień­ców z gó­ral­skich przy­siół­ków, ile w struk­tu­rze agrar­nej ów­cze­snych te­re­nów gór­skich. Choć zbój­nic­two było kon­ty­nu­acją tra­dy­cji kul­tu­ro­wych wol­nych pa­ste­rzy wo­ło­skich, to okres jego naj­więk­sze­go roz­kwi­tu roz­po­czął się w XVII wie­ku, kie­dy w związ­ku z roz­wo­jem go­spo­dar­ki fol­warcz­nej i obar­cza­niem chło­pów no­wy­mi po­win­no­ścia­mi ma­so­wo za­czę­to wy­własz­czać gó­ral­skie zie­mie.

Po­czą­tek XVIII wie­ku przy­niósł tak­że an­ty­habs­bur­skie po­wsta­nie Ra­ko­cze­go na Wę­grzech, w któ­rym znacz­ną część ar­mii sta­no­wi­li chło­pi, zwa­ni ku­ru­ca­mi. Po upad­ku prze­pra­wia­li się przez Sło­wa­cję tak­że na Śląsk. To z sze­re­gów ku­ru­ców wy­wo­dził się słyn­ny Ju­raj Jáno­šík (1688–1713), ale kon­tak­ty z nimi miał też utrzy­my­wać On­dra­szek. Obaj za­czę­li zbó­jo­wać w 1711 roku.

Ślą­ski­mi zbój­ni­ka­mi już cza­sów in­du­stria­li­za­cji byli Ka­rol Pi­stul­ka i Win­cen­ty Eliasz, któ­rzy ob­ra­bo­wa­li mię­dzy in­ny­mi kasę pan­cer­ną kon­cer­nu Tie­le-Winc­kler w Ka­to­wi­cach. Pi­stul­ka uro­dził się w 1848 roku, Eliasz dwa lata póź­niej. Ich zbó­jec­ka ban­da dzia­ła­ła w oko­li­cach By­to­mia, Ka­to­wic, Mi­ko­ło­wa, ale też Klucz­bor­ka czy Opo­la, a o jej wy­czy­nach pi­sa­ła pra­sa w ca­łej Rze­szy. Jak to w zbój­nic­kiej opo­wie­ści bywa, Pi­stul­ka zo­stał wy­da­ny po­li­cji przez ko­chan­kę i tra­fił w 1874 roku przed sąd w By­to­miu. Ska­za­no go na karę śmier­ci, ale sam ce­sarz Wil­helm II zmie­nił ją na do­ży­wo­cie. Cni­ło mu się w wię­zien­nych mu­rach, to­też zmarł już po dwóch la­tach od­siad­ki w ra­ci­bor­skim wię­zie­niu. Tam też – ale do­pie­ro w 1913 roku ‒ ży­wot swój za­koń­czył Eliasz.

Cie­szy­li się ogrom­ną po­pu­lar­no­ścią, a opo­wie­ści o nich sta­rzy Ślą­za­cy snu­li od My­sło­wic po Opo­le. Bro­ni­sła­wa Kwa­śniok z Za­brza wspo­mi­na­ła: „A Eliasz i Pi­stul­ka społ u na­szyj ołmy w Za­bo­rzu. Bar­dzo ład­ne byli chło­py, łone bied­nym do­wa­li a bo­ga­tym za­bi­ra­li”[3]. Po­wsta­wa­ły o nich lu­do­we le­gen­dy, aneg­do­ty, a na­wet ma­gicz­ne hi­sto­rie o tym, jak to Pi­stul­ka ma w „w ręce do żyły wszy­tą tra­wę, dzię­ki któ­rej ła­mie za jed­nym za­ma­chem kaj­da­ny”[4].

Władysław Skoczylas, Ondraszek

Skąd w ogó­le wziął się mit do­bre­go zbój­ni­ka? W la­tach 50. XX wie­ku bry­tyj­ski hi­sto­ryk Eric Hobs­bawm zwró­cił uwa­gę na po­wszech­ność – i po­do­bień­stwo – mi­tów o do­brych ban­dy­tach, wy­mie­rza­ją­cych spra­wie­dli­wość i wspo­ma­ga­ją­cych bied­nych, w róż­nych kra­jach Eu­ro­py, a jak się po­tem oka­za­ło, tak­że na ca­łym świe­cie. W 1959 roku uka­za­ła się jego kla­sycz­na już książ­ka Pri­mi­ti­ve Re­bels, uka­zu­ją­ca fi­gu­rę ban­dy­ty lu­do­we­go. Jak pi­sał Hobs­bawm, „rzu­ca­jąc wy­zwa­nie tym, któ­rzy po­sia­da­ją wła­dzę, pra­wo i do­stęp do bo­gactw, ban­dy­tyzm rzu­cał wy­zwa­nie ła­do­wi go­spo­dar­cze­mu, spo­łecz­ne­mu i po­li­tycz­ne­mu”[5].

War­to do­dać, że czę­sto na wy­pra­wach zbój­nic­kich zy­ski­wa­ła tak­że cała wieś, któ­rej przy­pa­da­ła część łu­pów, ale nie to było naj­waż­niej­sze: „rze­czy­wi­stość ich eg­zy­sten­cji jest zu­peł­nie dru­go­rzęd­na dla mitu”[6]. Ban­dy­ta lu­do­wy to, jak pi­sał Hobs­bawm, chłop poza pra­wem, uzna­wa­ny przez pana lub pań­stwo za kry­mi­na­li­stę, ale któ­ry po­zo­sta­je za­ko­rze­nio­ny w spo­łecz­no­ści chłop­skiej. Wi­dzi ona w nim bo­ha­te­ra, mści­cie­la, cza­sem na­wet wy­zwo­li­cie­la, a w każ­dym ra­zie czło­wie­ka, któ­re­go wy­pa­da po­dzi­wiać, wspie­rać go i któ­re­mu war­to po­ma­gać.

Zbój­ni­cy nie byli re­be­lian­ta­mi po­li­tycz­ny­mi, a ra­czej chło­pa­mi, któ­rzy nie chcie­li pod­po­rząd­ko­wać się do­mi­nu­ją­ce­mu sys­te­mo­wi. Zbój­ni­ko­wa­nie to ich spo­sób na uciecz­kę od pana i pra­cy. Dzię­ki temu do­wo­dzi­li, że bied­ni nie mu­szą być za­wsze bez­sil­ni. To w nich sku­pia­ły się lu­do­we ma­rze­nia o prze­ciw­sta­wie­niu się za­le­ga­li­zo­wa­ne­mu bez­pra­wiu pańsz­czy­zny, wy­własz­cza­niu, na­rzu­ca­nym da­ni­nom. Pi­stul­ka i Eliasz byli tego już chy­ba ostat­nim przy­kła­dem…

Wię­cej:

„Rocz­nik Mu­zeum Gor­no­ślą­ski Park Et­no­gra­ficz­ny w Cho­rzo­wie” 2013, t. 1.

E.J. Hobs­bawm, Ban­dy­ta spo­łecz­ny, tłum. M. Po­spi­szyl w: „Prak­ty­ka Teo­re­tycz­na” 2019, 25 paź­dzier­ni­ka, t. 33, nr 3.

[1] G. Mor­ci­nek, On­dra­szek, War­sza­wa 1955.

[2] www.tdi­va­dlo.cz/sztu­ka/on­dra­szek-pan-ly­sej-gory-spek­takl-ple­ne­ro­wy] [do­stęp: 5.01.2021].

[3] D. Czu­ba­la, Zbó­je z na­sze­go re­gio­nu, „Rocz­nik Mu­zeum Gór­no­ślą­ski Park Et­no­gra­ficz­ny w Cho­rzo­wie” 2013, t. 1, s. 30.

[4] Tam­że, s. 32.

[5] E.J. Hobs­bawm, Les ban­dits, Pa­ryż 2008, s. 15.

[6] Tam­że, s. 19.

5

Murcki 1772: Pierwszy strajk, najstarsza kopalnia

W po­ło­wie XVIII wie­ku ksią­żę­ta psz­czyń­scy zor­ga­ni­zo­wa­li wy­do­by­cie wę­gla na te­re­nie obec­nych Mur­cek (po­łu­dnio­wa część Ka­to­wic). Co cie­ka­we, ów­cze­sne ko­pal­nie przy­po­mi­na­ły jesz­cze te sprzed 200 lat spod Tar­now­skich Gór. Szy­by mie­rzy­ły do 20 me­trów głę­bo­ko­ści, a uro­bek wy­cią­ga­no ręcz­nym ko­ło­wro­tem.

For­mal­nie ko­pal­nia za­czę­ła dzia­łać w 1769 roku, gdy we­szło w ży­cie pra­wo gór­ni­cze dla Ślą­ska, usta­no­wio­ne przez kró­la Prus Fry­de­ry­ka II. Z West­fa­lii spro­wa­dzo­no spe­cja­li­stów: dwóch szty­ga­rów i ty­luż gór­ni­ków. Ko­pal­nię na­zwa­no „Ema­nu­els­se­gen” (bło­go­sła­wień­stwo Ema­nu­ela), od imie­nia syna księ­cia Frie­de­ri­cha, ów­cze­sne­go pana na Psz­czy­nie. Była to naj­star­sza z gór­no­ślą­skich ko­palń głę­bi­no­wych wy­do­by­wa­ją­cych wę­giel ka­mien­ny.

W 1772 roku je­de­na­sto­oso­bo­wa za­ło­ga tej ko­pal­ni za­straj­ko­wa­ła po wie­lu bez­sku­tecz­nych skar­gach na oszu­ku­ją­ce­go ją i bru­tal­nie trak­tu­ją­ce­go szty­ga­ra Mu­el­le­ra. Gór­ni­cy po­rzu­ci­li pra­cę i uda­li się z pi­sem­ną skar­gą do Psz­czy­ny, do sa­me­go wła­ści­cie­la. Za­rzu­ca­li szty­ga­ro­wi bi­cie, nie wol­no było im tak­że upo­mi­nać się o nie­wy­pła­co­ne lub nie­słusz­nie po­trą­co­ne przy wy­pła­cie pie­nią­dze. A po­nad­to oskar­żo­no szty­ga­ra o za­nie­dby­wa­nie obo­wiąz­ków służ­bo­wych: miał pra­co­wać w ko­pal­ni tyl­ko dwa–trzy dni w ty­go­dniu, a cza­sa­mi nie wi­dy­wa­no go tam na­wet przez kil­ka ty­go­dni. Pro­te­stu­ją­cy wró­ci­li do pra­cy do­pie­ro po tym, jak uzy­ska­li za­pew­nie­nie władz, że będą od­tąd trak­to­wa­ni przez prze­ło­żo­nych po ludz­ku. Szych­mistrz Uhle miał do nich jed­nak pre­ten­sje, że nie zło­ży­li skar­gi na jego ręce, a ich wy­stą­pie­nie na­zwał bun­tem i re­be­lią.

Osta­tecz­nie sąd ksią­żę­cy za­ka­zał szty­ga­ro­wi bi­cia gór­ni­ków, a szych­mistrz zo­stał zo­bo­wią­za­ny do prze­pro­wa­dze­nia śledz­twa i uka­ra­nia win­nych. Gór­ni­kom na­ka­za­no jed­nak po­słu­szeń­stwo wo­bec szty­ga­ra w pra­cy, a za uchy­bie­nia mo­gła ich spo­tkać kara nie tyl­ko fi­nan­so­wa, lecz tak­że cie­le­sna.

Naj­star­szy szyb, na któ­rym do­szło do pro­te­stu, za­sy­pa­no w 1852 roku. Dzię­ki gru­pie pa­sjo­na­tów na te­re­nie par­ku murc­kow­skie­go po­wstał szlak „Śla­da­mi naj­star­szej ko­pal­ni wę­gla na Gór­nym Ślą­sku”.

Wię­cej:

Ko­pal­nie i huty Ka­to­wic, red. G. Grze­go­rek, Ka­to­wi­ce 2017.

6

Śląsk 1789: Francuski zmysł wolności

7

Tworków 1811: Zmowa chłopów

8

Śląsk 1848: Czerwony farorz i kmiecie posłami

9

Wilhelm Wolff: Przyjaciel Marksa i Engelsa

10

Królewska Huta 1871: Śląska Komuna Paryska

11

Bielsko 1872: Pionierzy

12

Jan Wantuła: Bibliofil socjalista

13

Agnes Wabnitz: Dumna Agnes z Gliwic

14

Polska Ostrawa 1890: O tym, jak proboszcz wydał górników i krew popłynęła

15

Racibórz 1890: „Socyaliści chcą, aby wszyscy byli równi, a to się sprzeciwia woli Boga”

16

Gertruda Guillaume-Schack:

17

Bielszowice 1894: „I za cóż padły ofiary bezbronne?”

18

Ostrawska Międzynarodówka

19

August Winter: Obrońca śląskich robotników

20

Rozbark 1906: Nie ma głodu polskiego czy niemieckiego…

21

Petr Cingr: Górnik, Czech, Ślązak z wyboru

22

Ostflucht, czyli zapomniana ucieczka Ślązaków ze Śląska

23

Górny Śląsk: Majowe święto, kalendarium

24

Domy Robotnicze

25

Marchlewski: Śląscy robotnicy jak Kafrowie

26

Państwo prawa po prusku, czyli jak za pysk wziąć robotników

27

„Robotnik Śląski”, „Volksstimme”, „Hlas lidu slezského”

28

Katowice 1905: Marynarze z „Potiomkina” i bombowe cytryny

29

Dziedzice 1911: Strzały na plebanii

30

Ustroń 1911: Rzecz o godności

31

Siła kobiet

32

Anna Dróżdż: Działaczka z robotniczej rodziny

33

1913: Śląska wojna strajkowa

34

Rebeliancka młodość

35

Karl Okonsky (Karol Okoński): Między Berlinem a Katowicami

36

1917: Historia jednego zdjęcia

37

Gliwice 1917: „Przecież nie będziecie do nas strzelać…”

38

Ślązacy w rewolucjach rosyjskich

39

Katowice 1918: Górnicy nie chcą ginąć dla cesarza

40

Beskidy 1918: Rewolta beskidzkich górali

41

Bytom, Opole 1918: Czerwona wstążka i karabin

42

Bytom 1918: Jeńcy się burzą…

43

Wisła 1918: Od Polski też czegoś żądamy

44

Górny Śląsk 1918: Rady bez władzy

45

Anton Jadasch: Robotniczy lider

46

Dębieńsko 1918/1919: Taczki, bagnety i taniec na wulkanie

47

Ludwik Szabatowski: Legionista, powstaniec, komunista

48

Królewska Huta 1919: Masakra

49

Siemianowice Śląskie, 1919: Nie posłuchali biskupa

50

Otto Hörsing / Józef Biniszkiewicz: Kwestia wyborów

51

Gliwice 1919: To Freikorps strzela do robotników…

52

Górnicy na sprzedaż

53

Czy komunista Wieczorek uratował życie Korfantemu?

54

Wielkie Hajduki 1922: O dyrektorze, co wisioł do góry nogami

55

Gotartowice 1922/1923: Gdy robotnicy ratowali fabrykę…

56

Selbstschutz: Na straży kapitału i „niemieckiej kultury”

57

Biskupice 1923: Szturm na „zamek” dyrektora

58

Racibórz 1923: Krew na rynku

59

Katowice 1923: Lancami w robotników

60

Biblioteki wędrowne śląskiej „Siły”

61

Górny Śląsk 1924: Harujcie po 10 godzin!

62

Hans Marchwitza: Młodość pewnej generacji

63

Zabrze 1924: Lepszy Lenin czy Hindenburg?

64

Katowice 1925: Nauczycielki do zwolnienia, dodatki dla księży

65

Sport: zbuntowane tradycje

66

Emanuel Gomolla: Między Polską a Niemcami

67

Ze śpiewem i szałamajką

68

Śląsk–Anglia 1926: Górnicza solidarność

69

Skoczów 1929: Sojusz pana, plebana i policyjnej pałki

70

Między młotem a kowadłem: Niemieccy socjaliści na polskim Śląsku

71

Zygmunt Glücksmann: Ponad narodami

72

Szopienickie Betlejem i katowicki Egipt

73

Karol Śliwka: Czerwony Polak za Olzą

74

Sztuka spod hałd

75

Czarne Szeregi anarchistów

76

Policjałki z rewoltą w tle

77

Gliwice 1930: Przeciw schadzce hitlerowców

78

Paweł Komander: Skazany na zapomnienie

79

Wolnomyśliciele i esperantyści

80

Augustin Souchy: Życie dla wolności

81

Wirek 1932: Śmierć bezrobotnego

82

Jan Kawalec: Dziennikarz wiecowy

83

Zabrze 1932: Spotkania na granicy

84

1932: Wielka draka w lasach murckowskich

85

Śląska Antifa

86

Katowice 1933: Z mediami kneblem lub przekupstwem

87

Czantoria 1933: Sztandary i piłka

88

Śląsk 1933/1934: Ulotką, flagą, balonem – w Hitlera

89

O pechu leśniczego i bezbożnych przezroczach

90

Katowice 1936: Czarna flaga nad Wujkiem

91

Skoczów 1936: Bunt nad brzegiem Wisły

92

Bielsko 1936: Narodowcy przeciw strajkowi

93

„Dziwnie wrogi nastrój do rządu”

94

Śląsk 1936: Solidarni z „czerwoną Hiszpanią”

95

Katowice 1937: Tysiąc górników ginie z głodu…

96

Józef Machej: Człowiek instytucja

97

Wielkie Hajduki 1937: Strajk piłkarzy z Baskami w tle

98

Józef Kolorz: Mądry człowiek z szeregów…

99

Góra Świętej Anny 1937: Pielgrzymka polityczna

100

Artur Trunkhardt: Pacyfista w koloratce

101

Arthur Goldstein: Rewolucjonista z Lipin, wróg Stalina, ofiara Hitlera

102

Trzech braci z Wisły

103

Henryk Sławik: Bohater innej Polski

104

Pociąg strachu

105

Opór w piekle

106

Pawonków 1944: Śmierć desantowców

107

Śląscy partyzanci w powstaniu słowackim

108

Vinzent Porombka: Czerwony komandos z Zabrza

109

Górny Śląsk 1945: Rady robotnicze w roku zero

110

Franciszek Trąbalski: Za bary z historią

111

Paweł Kleczka: Historia bez ostatniego rozdziału

Mię­dzy­na­ro­dów­ka po śląsku

Seria Ludowa Historia Polski

Źródła zdjęć i ilustracji