Zapomniany bohater. Nieznane kulisy życia generała Kazimierza Sosnkowskiego - Adam Szymański - ebook

Zapomniany bohater. Nieznane kulisy życia generała Kazimierza Sosnkowskiego ebook

Adam Szymański

3,5

Opis

Ważna książka wypełniająca pewne białe plamy w historii Polski i oddająca sprawiedliwość wielkiemu mężowi stanu – generałowi Kazimierzowi Sosnkowskiemu. Szczególną wartość publikacji stanowi fakt, że wuj autora – jego przyjaciel, brat jego matki, pracował w posiadłości generała, a sam Adam Szymański przez wiele lat mieszkał w jej okolicach. W książce Czytelnik znajdzie zarówno relacje dotyczące publicznego życia generała, jego ciągłych zmagań o dobro kraju, jak i opisy życia rodzinnego oraz jego polowań. Wiele spośród tych relacji nie było dotąd nigdzie publikowanych. Biografię generała autor wzbogaca przytoczeniami treści dokumentów i artykułów z ówczesnej prasy oraz relacjami sporządzonymi na podstawie rozmów przeprowadzonych z żyjącymi jeszcze do niedawna ludźmi związanymi z Kazimierzem Sosnkowskim. W książce, obok fragmentów stricte biograficznych, pojawiają się też beletrystyczne opisy życia generała i jego bliskich.


Adam Szymański urodził się i zamieszkuje w Wielkopolsce. Ukończył Technikum Drogowe w Poznaniu, następnie Politechnikę Warszawską. Przez 17 lat był wiceprezesem wydawnictwa prasowego WOLDRUK, wydawcy „Głosu Wolsztyńskiego”. Gazeta jest laureatem wielu nagród i zdobywcą trofeów krajowych i zagranicznych, w tym trzykrotnie Złotego Buzdyganu. Autor przez okres 20 lat pełnił też funkcję dyrektora naczelnego Rejonu Dróg Publicznych w Wolsztynie, zdobywając na stałe sztandar za najlepsze wyniki gospodarcze. Pełnił także funkcję dyrektora Wojewódzkiego Zarządu Dróg i Ulic w Lesznie. Przez 5 lat był członkiem zarządu Uniwersytetu Trzeciego Wieku w Wolsztynie, jednocześnie kierował sekcją literacką. Autor od 22 lat z pasją zajmuje się twórczością literacką. Ma w swoim dorobku powieść autobiograficzną, eseje, poemat oraz tomiki wierszy. Autor jest członkiem Fundacji Sztuki na rzecz „Integracji” w Warszawie działającej pod patronatem Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 668

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
3,5 (2 oceny)
0
1
1
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




 

 

WSTĘPInformacyjno-wprowadzający

Podjąłem się niełatwego zadania całościowego i możliwie najbardziej sprawiedliwego przedstawienia wizerunku generała broni Kazimierza Sosnkowskiego. Tło opracowania stanowią różne uwarunkowania funkcjonujące w okresie jego działalności jako wojskowego, polityka i wielkiego obywatela II Rzeczpospolitej Polskiej. Polska od wieków doświadczała niegodziwości i zachłanności terytorialnej sąsiadów.

Do zebrania wiarygodnych materiałów, następnie napisania wspomnień i wysnucia refleksji nad losami tego wielkiego Polaka i patrioty gen. Kazimierza Sosnkowskiego, skłoniły mnie jako autora dwa historyczne znamienne wydarzenia, a mianowicie:

130. rocznica urodzin generała (2015 r.). Kazimierz przyszedł na świat w rodzinnym domu w Warszawie, w rodzinie inteligenckiej pochodzenia szlacheckiego.

45. rocznica śmierci (2014 r.) na obczyźnie – w Kanadzie.

Jest jeszcze jeden, bardzo istotny, niejako osobisty powód. Otóż mój wuj – matki rodzony brat – był przyjacielem generała. Jednocześnie pełnił rolę specjalisty od wszelkich urządzeń energetyczno-mechanicznych. Ich celem było zabezpieczenie pałacu i zaplecza gospodarczego w nowoczesne środki. One zapewniały bezawaryjne funkcjonowanie całości na europejskim poziomie.

Godnym uwagi był fakt, że tenże przyjaciel generała był jedynym w jego otoczeniu najwyższej klasy specjalistą. Uruchamiał i kontrolował najbardziej skomplikowane na ówczesne czasy urządzenia mechaniczne i elektryczne w ramach PKP. Pracował w Dyrekcji Okręgowej Kolei Państwowych w Poznaniu.

Prywatnie był pasjonatem fotografiki. Niestety, nie dysponował własnym aparatem – stąd konieczność jego doraźnego wypożyczania od zaprzyjaźnionych ważnych osobistości.

W tym kontekście warto odnotować znamienny fakt, że z okazji pięciolecia wzorowej pracy na PKP wuj otrzymał od dyrekcji najwyższej klasy aparat fotograficzny. Z niepisanym wskazaniem na utrwalanie na zdjęciach najważniejszych zdarzeń z dziejów kolei.

Teraz miał swoje berło w rękach. Stąd też stał się autorem wielu fotografii związanych z życiem i szeroko rozumianą działalnością wojskową, polityczną i prywatną, w szczególności o regionalnym zasięgu, generała Kazimierza Sosnkowskiego. Wykonywał również zdjęcia portretowe.

W tym zakresie współpracował z prasą regionalną, a nawet z wydawnictwem poznańskim zlecającym mu obsługę wystąpień generała. Fotografie te wykorzystywane były na łamach prasy, a nawet w książkach, których kanwą był generał, jego drugi chlebodawca.

Opracowanie niniejsze zrealizowałem w konwencji powieści historyczno-biograficznej. Jego kanwą stały się fakty historyczne, w pewien sposób wzbogacone charakterystyczną otoczką powieściową. Opracowanie w konwencji powieściowej zostało zrealizowane przede wszystkim w części II zatytułowanej Życie rodzinne, zdarzenia, pasje. W sumie ta część ma duże znaczenie w całokształcie budowy sylwetki tego wielkiego Męża Stanu, Patrioty i Polaka.

W opracowywaniu całości, jak sądzę wnikliwego i ciekawego dzieła, korzystałem z dostępnych materiałów historycznych i faktografii. Posiłkowałem się także wywiadami, jakich udzielili mi bezpośredni współpracownicy generała. Chodzi o pracowników jego szeroko rozumianej obsługi. Osobą będącą z generałem na specjalnych prawach kontaktów przyjacielskich i zawodowych był wyżej wspomniany wuj Wiktor Goltz – brat mojej matki Heleny.

Zamieszkiwałem w odległości 4 km od pałacu Sosnkowskich w Porażynie w Wielkopolsce. Dysponując wieloma informacjami, w tym wiadomościami z pierwszej ręki, nie mogłem nie pokusić się o stworzenie portretu tego wielkiego człowieka. Poznałem miejsca będące polem zdarzeń, w których nasz bohater bezpośrednio lub pośrednio uczestniczył, albo w których odgrywał wręcz pierwszoplanowe role. Pisałem także na podstawie szczegółowych relacji żyjących jeszcze byłych pracowników obsługi pałacu, majątków rolnych, zespołu ogrodniczego i kompleksów leśnych. Dobra te stanowiły własność Kazimierza i Jadwigi Sosnkowskich.

Ten uroczy zakątek wielkopolskiej ziemi wielokrotnie osobiście odwiedzałem jako dziecko, uczeń, a także młodzieniec. Poszukiwałem nowych odczuć estetycznych i emocjonalnych, nie w pełni w takim wieku oczywistych, i czytelnych znaków. Owe odczucia zostały umiejscowione w annałach historii – jakże heroicznych na przestrzeni wieków – losów polskiego narodu.

Jak wiadomo, nasza historia była ponad wszelkie normy burzliwa i tragiczna za sprawą wielu niekorzystnych przez Polskę czynników i uwarunkowań. Zwłaszcza geofizycznych i politycznych ówczesnej Europy. Polska w tym czasie funkcjonowała w skomplikowanej sytuacji geopolitycznej. Relacje wewnętrzne i zewnętrzne kraju również nie pomagały w harmonijnej budowie silnych struktur ekonomicznych, w tym militarnych państwa.

Na pewnym etapie intelektualnego i fizycznego rozwoju odżyły we mnie wspomnienia z dziecięcych lat. Wielokrotnie w okresie dziecięcego i młodzieńczego życia z dziwnym zainteresowaniem wsłuchiwałem się w opowiadania o naszych losach. Przekazywano je w formie ciekawych opowieści – wręcz sensacyjnych, jak gdyby rodem z zupełnie innego świata. Przedstawiały rzeczywistość z pewnej tajemniczej perspektywy. W pewnym stopniu ów świat został ukryty za pięknymi dębami i bukami, godnej szacunku pięknej wielkopolskiej ziemi.

Ciekawe – jeszcze nigdzie niepublikowane – informacje w gronie rodzinnym przekazywał od dawna mój już nieżyjący wuj Wiktor Goltz, którego dwukrotnie wyżej wymieniłem. Był on – jak wspomniałem – osobiście zaprzyjaźniony z generałem (byli ze sobą po imieniu). W pałacu i obejściu generała pełnił bardzo ważną funkcję głównego specjalisty: mechanika, instalatora, elektryka. W dowód wielkiego zaufania do profesjonalizmu wuja, generał powierzył mu do konserwacji, bieżących, średnich i kapitalnych remontów wszelakie urządzenia mechaniczne i elektryczne oraz instalacje każdego rodzaju, w tym wodno-kanalizacyjne. Do najważniejszych instalacji należał duży agregat prądotwórczy zainstalowany w pałacowym gospodarstwie. Ów agregat zaopatrywał w energię elektryczną cały zespół pałacowo-gospodarczy.

Ważną rolę w funkcjonowaniu gospodarstwa spełniał też zespół urządzeń hydroforni dostarczający wodę. Najpierw do pewnego rodzaju wieży ciśnień, a od niej, systemem rurowym, do wszystkich zakamarków zespołu budynków w tymże pałacu. Ową wieżę ciśnień stanowił umieszczony na poddaszu pałacu metalowy zbiornik o pojemności 10 000 litrów.

Jadwiga i Kazimierz Sosnkowscy stali się właścicielami pałacu w 1922 r. Opuścili go fizycznie dopiero w 1939 r. w rezultacie przygotowań, a następnie wybuchu II wojny światowej. Prawowitymi właścicielami byli do 1945 r., a więc do momentu, gdy rząd PRL upaństwowił prywatne dobra właścicieli ziemskich.

Na podstawie wielu przekazów i materiałów historyczno-faktograficznych, a także wielu opinii, w części I przedstawiłem prawdopodobny wizerunek generała jako człowieka i gorliwego patrioty. Nie będę ukrywał, że dostrzegłem w nim wiele niepowtarzalnych zalet, predyspozycji i pozytywnych cech nietuzinkowego Polaka. Owe zalety zdecydowanie dominowały nad pewnymi wadami, których żaden z ludzi nie jest pozbawiony.

Jedno jest pewne: swoje niezwykle burzliwe – również za sprawą niezwykłych czasów – życie generał spędził w atmosferze wytężonej pracy i heroicznej walki dla dobra ukochanej Ojczyzny. Jej gotów był on w każdej sytuacji poświęcić wszystko, co posiadał i był w stanie stworzyć. Taki sposób pracy na jej rzecz był możliwy dzięki jego nieprzeciętnemu rozumowi, patriotycznej duszy i wrodzonej nietuzinkowej inteligencji.

Po wielu latach od śmierci generała Kazimierza Sosnkowskiego – dopiero demokratyczna Rzeczpospolita Polska doceniła jego zasługi dla kraju. Pośmiertnie odznaczony został najwyższym odznaczeniem: „Orderem Orła Białego”. W 2005 r. w 120. rocznicę urodzin Sejm Rzeczpospolitej Polskiej – za osobistym staraniem pełniącego zaszczytną państwową funkcję Marszałka Sejmu RP Marka Jurka – podjął uchwałę w tej sprawie. Dotyczyła ona uczczenia osoby i zasług gen. Sosnkowskiego, jakie przez swoje patriotyczne życie złożył na ołtarzu II Rzeczpospolitej Polskiej.

Ponadto, po 71 latach od śmierci generała, 2 marca 2002 r. Gimnazjum w Opalenicy w Wielkopolsce nadano imię Generała Kazimierza Sosnkowskiego. Szczegóły tego wydarzenia znajdzie Czytelnik w końcowych fragmentach książki.

Jak burzliwe jego dzieje wskazują, Ojczyzna – Polska – urzekła i zauroczyła go bez reszty. Gotów był dla niej poświęcić niemal wszystko. Czy poświęcił, dowiemy się z jego opisów biograficznych.

Dla pewnego zamknięcia całości jego oceny jako człowieka, wielkiego męża stanu i wojskowego, na wstępie dokonałem skrótowego, aczkolwiek dość szerokiego przeglądu uwarunkowań biograficznych. W ich ramach funkcjonował w okresie całego dorosłego życia. Znalazły się w niej zatem informacje o początkach jego bogatej kariery.

Dalej opisałem najbardziej twórcze lata czynnego życia politycznego i służby wojskowej, a następnie burzliwe lata w łonie Rządu Emigracyjnego w Londynie, a w końcu ostatni okres jego życia spędzony w Kanadzie.

Wszędzie, gdzie los go rzucił, swoje osobiste walory i rozlegle predyspozycje intelektualne wykorzystywał na rzecz kraju i polskiego narodu. Jego celem było uzyskanie znaczących efektów politycznych, wojskowych, społecznych. Wszystko co czynił, miało ścisły związek z ówcześnie panującymi skomplikowanymi międzynarodowymi uwarunkowaniami politycznymi i wojskowo-militarnymi.

Dla porządku rzeczy trzeba dodać, że z tych i innych względów przez ówczesne elity władzy był jako człowiek celowo marginalizowany.

Głównymi powodami częstokroć długotrwałej kompleksowej izolacji od wydarzeń wojskowo-politycznych była ścisła współpraca generała Sosnkowskiego z Józefem Piłsudskim oraz, co jest paradoksem, umiejętność dalekosiężnego przewidywania rozwoju sytuacji politycznych i militarnych w Europie. Rozwój wydarzeń na arenie międzynarodowej nie zawsze potrafiły właściwie ocenić ówczesne najwyższe władze Polski z prezydentami i premierami na czele.

W kontekście jego długoletniej działalności, ciekawostką dużego kalibru stała się moja i żony miesięczna wizyta w Kanadzie w Edmonton (stolica prowincji Alberta) w 2000 r. Znaleźliśmy się tam za inspiracją i zaproszeniem przyjaciela – byłego Przewodniczącego Zarządu Głównego Towarzystwa Kanadyjsko-Polskiego prowincji Alberta – Bolesława Holika. Jest on polskim emigrantem zamieszkałym w Kanadzie od lat siedemdziesiątych XX w.

Z okazji przygotowań książki pt. Zapomniany Bohater, jako autor, udzieliłem wywiadu w programie rozgłośni radiowej. Rozgłośnia nadawała swoje programy na całą prowincję, a były one retransmitowane na Kanadę jako całość. Mówiłem między innymi o zamiarze i kulisach wydania, już z grubsza opracowanej, niniejszej książki o życiu i polityczno-wojskowych dokonaniach generała Kazimierza Sosnkowskiego.

Kilka dni po wyemitowaniu owej audycji, na zaproszenie aktualnie urzędującego Przewodniczącego Zarządu Towarzystwa Kanadyjsko-Polskiego na prowincję Alberta (dwa i pół razy większa od Polski), spotkałem się z kombatantami II wojny światowej. Kilkoro z nich nadal żyje. Spotkanie w gronie ponad stu aktywnych jeszcze osób odbywało się w niezwykle serdecznej atmosferze. Miało miejsce w pięknym kompleksie – siedzibie Towarzystwa Kanadyjsko-Polskiego znajdującym się w stolicy prowincji Alberta – Edmonton. Okazałość obiektu budziła podziw.

Kombatanci w okresie II Rzeczpospolitej walczyli jako żołnierze pod dowództwem generała Sosnkowskiego. W ten sposób znaleźli się na Wschodzie, w Legionach w Pułku Poznańskim. Jeden z kombatantów uczestniczył w Bitwie Warszawskiej („Cud nad Wisłą”) w 1920 r. Obecni na ciekawym spotkaniu byli dwaj kombatanci będący pod jego rozkazami w czasie beznadziejnej obrony Ojczyzny na wschodnich rubieżach Rzeczpospolitej w 1939 r. Chodzi o pozbawioną jakiejkolwiek moralności agresję sowiecką na Polskę rozpoczętą w dniu 17 września 1939 r.

Z przebywającymi w Kanadzie sympatykami tematu dziejów generała Sosnkowskiego poczyniliśmy ustalenia co do dalszego losu opracowania. Otóż zarząd towarzystwa zobowiązał się, że po wydaniu książki w Polsce, poczyni starania o wydanie jej również w Kanadzie. Z niecierpliwością więc będę oczekiwał życzliwego wydawnictwa chętnego do szybkiego jej wydania. Także składam ukłon w kierunku władz administracyjno-samorządowych miast i okolic Wielkopolski w sprawie sfinansowania książki. Tutaj bowiem generał zamieszkiwał przez okres 18 lat. Działał również na wielu płaszczyznach społecznych, gospodarczych, łowieckich… Czas ucieka jak woda, zacierając ślady ostrości ówczesnych stosunków i zmagań o racje polskiego narodu.

W tym miejscu pragnę serdecznie podziękować Zygmuntowi Dudzie z miasta Opalenica w Wielkopolsce, za okazywaną pomoc merytoryczno-organizacyjną, bezinteresowność. Jest on wyjątkowym człowiekiem – znanym w regionie, i nie tylko, pisarzem. Jest też niezwykłym pasjonatem, od wielu lat zajmującym się głównie historycznymi uwarunkowaniami regionalnymi. One tworzyły XIX- i XX-wieczną rzeczywistość regionu wielkopolskiego i Polski.

Jest on autorem około 40 książek o tej ciekawej tematyce, laureatem wielu nagród i wyróżnień regionalnych i centralnych. Dzięki jego zaangażowaniu w sprawy dysponowania przeze mnie jako autora pełnymi materiałami faktograficznymi, moje opracowanie wzbogacone zostało o niezbędną rangę i wiarygodność. Zyskało cenną jakość historyczną, jakkolwiek całość została napisana w konwencji powieści biograficzno-historycznej.

Potrzeba wydania publikacji traktującej możliwie kompleksowo tak ważne dla historii kolejnych pokoleń Polaków zagadnienie – również jemu leży głęboko na sercu. Jest on moim jednym z niewielu tego rodzaju serdecznym przyjacielem: pisarzem, historykiem, wieloletnim dyrektorem ponadpodstawowych placówek edukacyjnych.

Jest on przede wszystkim historykiem pasjonatem, społecznym organizatorem i duchowym realizatorem, wręcz kreatorem historycznych przekazów i patriotycznych idei. Potrafi z wielką estymą skrupulatnie pielęgnować materialne i duchowe przekazy dotyczące rozwoju regionalnej kultury i jej chrześcijańskich korzeni. Dotyczą one głównie zachodniej części wielkopolskiego regionu.

Jako wieloletni dyrektor szkół ponadpodstawowych w odpowiedni dla ukazywania korzeni przodków sposób i korzystając z właściwej argumentacji, edukował młode pokolenia narażone na subkulturowe trendy tzw. nowoczesności. Ona niestety nie sprzyja kultywowaniu standardowych postaw i zachowań. Tym większe są jego zasługi i wkład w dzieło tworzone przez minione pokolenia. Na kanwie tych wartości, godność i chrześcijańską kulturę Polski tworzyło wielu polskich patriotów i godnych szacunku Polaków.

Ja osobiście i wielu innych ludzi pióra uważamy go za jednego z nielicznych entuzjastów dokonujących historycznych penetracji i opracowań z zakresu rozwoju regionu wielkopolskiego. Na podstawie źródłowych dokumentów wiernie odtwarza on karty historycznej, kulturowej i socjologicznej infrastruktury rozwoju cywilizacji sprzed I i II wojny światowej. Czyni to w sposób perfekcyjny, zdobywając częstokroć zapomniane nawet przez najstarszych materiały faktograficzne, fotografie, inne przekazy materialne. Szeroko korzysta z opinii jeszcze żyjących nielicznych naocznych świadków tamtejszych wydarzeń, wiernie przekazujących dorobek poprzednich pokoleń.

Dziękuję także Leonowi Kołodziejowi – najbliższemu wiernemu pracownikowi generała. Całe życie, do sędziwego wieku, zamieszkiwał on w Sielinku koło Opalenicy w Wielkopolsce. Jestem głęboko wdzięczny za przekazanie mi w formie wywiadów szerokiego wachlarza cennych opowiadań, informacji, opinii o generale i jego rodzinie.

Jak wspomniałem, był on najbardziej zaufanym i bliskim współpracownikiem generała Kazimierza Sosnkowskiego, jako tzw. „oficer do poruczeń specjalnych”. Wraz z generałem brał udział we wszystkich wyprawach (głównie polowaniach) po terenie całego kraju. Na co dzień był jego prawą ręką.

W okresie nieobecności gospodarza w pałacu nadzorował funkcjonowanie całego kompleksu pałacowo-ogrodniczego w Porażynie Dworcu. W opinii generałowej Jadwigi Sosnkowskiej i jej siostry Teresy był on niezwykle życzliwym i oddanym całej rodzinie człowiekiem.

W okresie ostatecznych przygotowań książki do wydania Leon Kołodziej liczył już sobie 94 lata. Nie jestem więc pewien, czy doczeka jej wydania. A ma w tej książce swój cząstkowy, lecz istotny udział. Wywiady, które z nim przeprowadzałem, trwały po kilka dni. W wieku 78 lat był człowiekiem zadziwiająco sprawnym umysłowo i fizycznie.

Za garść informacji i wspomnień o generale dziękuję też innym pracownikom obsługi gospodarstwa pałacowo-ogrodniczego w Porażynie Dworcu oraz godnej szacunku rodzinie z Jadwigą Sosnkowską na czele.

Krótko przed wybuchem II wojny światowej gen. Kazimierz Sosnkowski otrzymał honorowe obywatelstwo miast: Nowego Tomyśla, Grodziska Wielkopolskiego, Opalenicy.

Na terenie powiatu nowotomyskiego generał zamieszkiwał wraz z rodziną przez okres około osiemnastu lat. Okresowo z racji obowiązków dowódczych, a także jako dowódca armii na wschodnich rubieżach Rzeczpospolitej oraz w Poznaniu. Działał tam na niwie wojskowej i gospodarczej. U przyjaciół przebywał towarzysko bądź na polowaniach. Jego osoba, poprzez bytność na tych terenach, wręcz nobilitowała te miasta i okolice. Stąd pochodzą zaszczytne jego wizerunku i zasług uhonorowania.

W trakcie wspomnianego niezwykłego spotkania w Kanadzie prowadziliśmy kilkugodzinne dyskusje o generale. O jego niepospolitych umiejętnościach dowodzenia, rzetelnym stosunku do wszystkich żołnierzy. Jak mówili, przekazywał im on szeroką wiedzę na tematy wojskowości, wpajając patriotyczne postawy. Mnie to spotkanie pozwoliło na poszerzenie merytorycznej wiedzy o Wielkim Polaku.

Niejako równolegle z dostępnymi różnymi formami przekazu zdecydowałem się na własną analizę i ocenę jego postaw. Zwłaszcza w kontekście różnych niełatwych sytuacji życiowych jako osoby publicznej, jedynie w małym wycinku życia całkowicie prywatnej.

W części II poświęciłem dość dużo uwagi ciekawym pozasłużbowym pasjom życiowym generała, na które bohater przeznaczał trochę czasu, i wydarzeniom z jego życia prywatnego. W tym kontekście w konwencji powieściowej opisałem – jak sądzę ciekawe – fakty na kanwie polowań. Co prawda stanowiły one tylko jego hobby, w kontekście całościowych uwarunkowań jakże specyficzne. Ale jednocześnie niosły w swej ideowej infrastrukturze ładunki emocjonalne i głębokie myśli przewodnie. Polowania znacznie wykraczały poza sferę przyjemnościowo-hobbystyczną. Miały niemałe znaczenie w tworzeniu topografii newralgicznych obszarów kraju, w przyszłości możliwych do wykorzystania dla celów wojskowych.

Opisałem także najciekawsze momenty z rodzinnego życia rodziny Sosnkowskich. Niewątpliwie zawierające w sobie wiele historycznych i obyczajowych przesłań. W wielu przypadkach sposób prowadzenia rodziny i autentyczne przykłady z życia mogą być wzorem nie tylko z ówczesnych, lecz i dla obecnych czasów. Jak wiadomo, historia jest nauczycielką postępowania kolejnych pokoleń. W sumie owe przesłania składają się na całość wizerunku tak niezwykłej w naszej historii postaci. Niestety, niejednoznacznie ocenianej. Na specyficznym etapie rozwoju kraju wręcz celowo pomijanej i zapomnianej. Co więcej – celowo izolowanej, a przez różne frakcje i ludzi marginalizowanej, wręcz osaczanej.

Dokonałem dość szczegółowych opisów życia i cech osobowościowych pani generałowej Jadwigi Sosnkowskiej oraz jej siostry Teresy Lipkowskiej. Dalej opisałem drogę intelektualnego rozwoju pięciu synów i ich późniejszych losów zawodowych i społecznych. Na ich temat przekazuję wiarygodne informacje w części II.

Całość uwarunkowań rodzinnych, popartych ciekawostkami z prywatnego życia generała, stanowi niezwykle ciekawe kompendium wiedzy o tej postaci. Dotyczy też stosunków społecznych panujących w tej małej, lecz jakże znamiennej w aspekcie tworzenia polskiej przedwojennej elity społecznej. Ten segment społecznych uwarunkowań funkcjonował na tle ówczesnych realiów polskiego prowincjonalnego życia regionu Wielkopolski.

Opis rzeczywistości dotyczącej zawodowej profesji i prywatnych stosunków rodzinnych tej znanej ważnej osobistości życia publicznego – uważam za unikalny. Nigdy i nigdzie te ciekawe obrazy nie były publikowane. Moje pochodzą z samego matecznika. Zawierają bowiem w sobie cenne spostrzeżenia charakteryzujące ciekawą enklawę tworzenia się określonych symptomów cywilizacyjnych Polski i Europy.

Podstawową okolicznością motywacyjną – aczkolwiek nie jedyną – dla pomysłu napisania tej książki było miejsce mojego zamieszkania; stąd też wzięły się między innymi sentymenty do rodziny Sosnkowskich. Do dwudziestego szóstego roku życia była nią miejscowość Jastrzębniki w powiecie nowotomyskim, oddalona od pałacu Sosnkowskich zaledwie o cztery kilometry. Stąd też to z oczywistych względów ciekawe i budzące podziw miejsce doskonale znałem od samego dzieciństwa.

Najbliżej, bo zaledwie dwa kilometry, miałem do jednego z trzech majątków ziemskich rodziny Sosnkowskich. Była to wieś Porażyn. Co więcej, w czasie trwania zawieruchy II wojny światowej, a byłem wówczas dzieckiem, wraz z rodziną zostałem do tej właśnie miejscowości wysiedlony przez niemieckich agresorów. Tam odrabiałem kolejne lekcje, ściśle mówiąc pierwsze lekcje dorastania intelektualnego, i rozwijałem się fizycznie.

Przebywanie w bardzo niewielkiej odległości od w pewnym sensie nieoficjalnego jednego z centrów tworzenia najnowszej historii Polski, stało się wystarczającym sygnałem dla podjęcia się zadania stworzenia pracy o generale.

Tak wiele znacząca dla polskiej historii i jej losów osoba generała Kazimierza Sosnkowskiego przez okres PRL-u była marginalizowana i nadal jest niedoceniana i niemalże zupełnie zapomniana. Ta częstokroć ignorowana przez historyków i społeczność międzynarodową określonych politycznych opcji postać – z całą pewnością nie zasługuje na takie traktowanie.

Znamy uwarunkowania zachodzące w trakcie, a nade wszystko w końcowej fazie II wojny światowej. Generał dla aliantów był bardzo niewygodnym partnerem politycznym. Nie zgadzał się z wyznaczonym Polsce podłym losem cywilizacyjnej prowincji Europy. Nieustannie protestował przeciwko losowi, jaki przygotowywano Polsce w wyniku krzywdzącego dla naszego kraju powojennego podziału Europy. Tę prawdę pragnę uświadomić Czytelnikom znającym li tylko pobieżnie losy tak znaczącej w historii Polski postaci, bądź nieznającym ich wcale.

Generał był człowiekiem niezwykłym w swej wewnętrznej konstrukcji i postawie prawdziwego patrioty. Toteż, w kontekście występowania różnych postaw i interesów elit politycznych, stał się postacią kontrowersyjną, tym samym niezbyt lubianą. Bezspornymi jednak są jego zasługi dla kraju – wielu Polaków i placówek historycznych. Do grona najważniejszych obok niego postaci w historii Polski bez wątpienia należał także Komendant Józef Piłsudski. Dzięki niezwykłym cechom charakteru wspólnie położyli oni silne podwaliny pod upragnioną przez cały naród niepodległość Polski, po 123 latach zaborów.

Niepospolity charakter generała i jego niezwykłe w swej istocie umiłowanie Ojczyzny inspirowały wiele zdarzeń i ważnych działań. Bogate w różne wydarzenia życie przebiegało w ciągłej intelektualnej aktywności i snuło się pasmem przeżyć transponowanych często w ukrytej formie na grunt sukcesów politycznych i wojskowych Marszałka Piłsudskiego. Sosnkowski był wszakże przez długie lata nieformalnym zastępcą i formalnym, także duchowym, doradcą swego idola; autorem wielu wzniosłych planów, pomysłów, przedsięwzięć wojskowych i wolnościowych idei.

Jako autor opracowania starałem się w mniej lub bardziej udolny sposób wyeksponować godne uwagi cechy jego charakteru. One połączone ze sobą nawzajem pracowały na honor polskiego Męża Stanu, żołnierza, wzorowego obywatela, gorącego patrioty.

Swoją książkę potraktowałem jako zbiór rzeczywistych faktów historycznych. Dość kompleksowo wzbogacałem je miejscowymi, nigdzie niepublikowanymi dotąd przekazami. W drugiej części nieco uatrakcyjniłem to wszystko literacką fantazją, jednakże w żadnej mierze niepoddającą w wątpliwość opisywanych zdarzeń i mających wówczas miejsce faktów. Tu i ówdzie do pakietu przekazów i komentarzy historycznych dokładałem własne spostrzeżenia, interpretacje. Starałem się, by wzbogacały one częstokroć suche opisy historyczne.

Mam nadzieję, że stworzyłem ciekawy obraz nieprzeciętnej miary człowieka, tak bardzo ważnego w najnowszej historii Polski. Dzięki swoim niezaprzeczalnym zasługom, bez wątpienia powinien on zająć należne mu miejsce w galerii Polaków zasłużonych dla Ojczyzny i narodu polskiego.

Ciekawe są też szczegółowe opisy i sytuacje uwiecznione na fotografiach. Związane są one z aktem przekazania broni dla Polskiej Armii, zakupionej w ramach Funduszu Obrony Narodowej przez ofiarne społeczeństwo powiatu nowotomyskiego. Miało to miejsce w 1938 r. na Placu Józefa Piłsudskiego w Nowym Tomyślu. To swoisty rodzynek obszernego opracowania z ciekawych dziejów niespokojnego historycznego okresu Polski przedwrześniowej.

Zamieściłem też niezwykle ciekawe informacje o tragedii gibraltarskiej gen. Władysława Sikorskiego. Opisałem losy Funduszu Obrony Narodowej (FON), zgodnie z testamentem gen. Władysława Sikorskiego. W rezultacie zgromadzone przez naród bogactwo materialne w ramach Funduszu przyleciało samolotem z Londynu do Polski. Niestety tragiczna śmierć autora testamentu, gen. Sikorskiego, po dziś dzień stanowi jedną z większych tajemnic II wojny światowej i okresu bezpośrednio po niej następującego.

Na koniec niniejszego szeroko wyeksponowanego wstępu muszę poczynić pewne zastrzeżenie: Nie wszystkie nazwiska osób przedstawione w II części opracowania, związane z głównym bohaterem książki, są autentyczne. Chodziło bowiem o fakty, a nie o nazwiska tych bohaterów. Co się zaś tyczy opisów – w swym szkielecie faktograficznym są prawdziwe. Te pierwsze, tzn. nazwiska, potrzebne były do wiązania treści opracowania w jedną całość. Opisy dotyczą głównie wizerunków osób i miejsc stacjonowania generała w okresach prowadzonych polowań, jakkolwiek i tamte zdarzenia fizycznie miały miejsce. Owe wyjazdy w Polskę w szczegółach zrelacjonował mi uczestnik wyjazdów na polowania – prawa ręka generała – wspomniany Leon Kołodziej.

Biograficzna, historyczna i prorodzinna treść niniejszej książki, zawarta została w dwóch niezależnych częściach pomieszczonych w jednym tomie:

Cz. I pt. „Kariera polityczno-wojskowa”.

Cz. II pt. „Życie rodzinne, zdarzenia, pasje” – napisana w konwencji powieści historyczno-społeczno-obyczajowej.

W cz. II opisałem ciekawe sytuacje z życia wzięte, pasje generała oraz szeroki kompleks ciekawych uwarunkowań i sytuacji rodzinnych.

W trakcie pisania książki zostały częściowo wykorzystane opracowania historyczne, bibliograficzne, prasowe i inne. Stanowią one kanwę części I tego opracowania. Oto one:

„Wojskowy Przegląd Historyczny” nr 3 (113), rok XXX, lipiec – – wrzesień, Wydawnictwo Ministerstwa Obrony Narodowej, Warszawa 1985 r.

Józef Piłsudski w opiniach polityków i wojskowych, wyd. MON 1985.

JózefPiłsudski – legendy i fakty, Młodzieżowa Agencja Wydawnicza, Warszawa 1986.

Opracowanie doc. dra Andrzeja Rzepniewskiego pt. GenerałKazimierz Sosnkowski. W stulecie urodzin.

Cieniom września autorstwa Kazimierza Sosnkowskiego, które wydało Wydawnictwo Obrony Narodowej w 1988 r.

Naczelni wodzowie II Rzeczpospolitej, wyd. Wrocław 2001.

Rozmowa redaktora Zbigniewa Morskiego z generałową Jadwigą Sosnkowską opublikowana w Testamencie na łamach pisma: „Żołnierz Wolności”.

Fundusz Obrony Narodowej (FON), a generał Kazimierz Sosnkowski.

Kazimierz Sosnkowski – żołnierz, humanista, mąż stanu w 120.rocznicę urodzin, wyd. Wrocław 2005.

„Orędownik” str. nr 19 z lipca 1938 r.; rok 19, str. nr: 76, 77, 78, 79, 80. Była to gazeta regionalna na powiaty: Wolsztyn, Nowy Tomyśl i Międzychód.

„Kurier Poznański” z 1938 r.

Prasa warszawska z 1938 r.

Artykuł Piotra Gabriela pt. Misja Władysława J., Tygodnik „Wprost” nr 32 (297) z 7 sierpnia 1988 r.

Folder w opr. wyd. Opalgraf i gazety „Echa Opalenickie” z okazji uroczystości nadania Gimnazjum w Opalenicy imienia Generała Kazimierza Sosnkowskiego.

Książki regionalne i opracowania centralne:

1. Wczoraj i dziś powiatu nowotomyskiego wydana nakładem komitetu. Drukowana w drukarni „Dziennika Poznańskiego” w 1938 r. Była to jednodniówka wydana z okazji przekazania w ramach FON broni Polskiej Armii przez społeczeństwo zachodniej części kraju. Wydarzenie to miało miejsce w dniu 10 lipca 1938 r. na Placu im. Piłsudskiego w Nowym Tomyślu.

2. Zarys dziejów Nowego Tomyśla. Książka wydana przez RSW Poznań w 1986 r. Kilka uzupełnień zaczerpnięto z książki Antoniego Lenkiewicza pt. Naczelni Wodzowie II Rzeczpospolitej wydanej przez Wydawnictwo Biuro Tłumaczeń, Wrocław 1996 r.

3. Polski Słownik Biograficzny wydany przez: Polską Akademię Nauk i Polską Akademię Umiejętności – opracowanie Warszawa – Kraków 2001. Stanowi on główne i wiarygodne źródło historyczne polityczno-wojskowej drogi życiowej generała.

Część II zatytułowana: „Życie rodzinne, zdarzenia, pasje” napisana została w konwencji powieści historycznej.

Rozdział I i II opracowano na podstawie:

Wywiadów przeprowadzonych pośród byłych współpracowników generała. Byli to pracownicy wydatnie zaangażowani w funkcjonowanie poszczególnych członów majątku i jego życie rodzinne.

Własnych opinii autorskich opracowanych na podstawie osobistej wiedzy środowiskowej i dostępnych materiałów.

Pałac z całą infrastrukturą zarządzania i funkcjonowania zlokalizowany jest w miejscowości Porażyn Dworzec w powiecie Nowy Tomyśl, w Wielkopolsce. Przeprowadzone na te okoliczności wizje lokalne i rozmowy pozwoliły mi jako autorowi opracowania na zgromadzenie znacznej ilości materiałów. One bardzo ułatwiły dokonanie możliwie najbardziej trafnych ocen tej specyficznej społeczności. Jej rzadko spotykana odrębność w stosunku do innych nacji wysoko usytuowanych w hierarchii społecznej polegała na ciekawej symbiozie z prostym ludem. Razem współdziałano na rzecz wzajemnego współistnienia. Zgodne ich funkcjonowanie, głównie za sprawą charakterów właścicieli, niejako położyło podwaliny pod nowoczesne stosunki społeczne nie tylko tego regionu.

Przepojone humanizmem postawy społeczne prezentowane przez państwa Sosnkowskich jako pracodawców, a jednocześnie członków tegoż społeczeństwa, budziły powszechne uznanie i podziw.

Pisząc, kierowałem się nieodpartym pragnieniem, aby opisy, przekazy, przedstawione refleksje choćby w minimalnym stopniu poszerzyły popularno-naukową wiedzę o tym wyjątkowym człowieku, aby oddały mu sprawiedliwość, a to co powszechnie znane – ugruntowały.

W burzliwej historii naszego kraju generał odegrał znaczące miejsce. Wiele postaw i różnokierunkowych działań generała i jego rodziny niejednokrotnie stanowić mogą wzór do naśladowania. Były to cenne sygnały sugerujące, w jakim kierunku powinny zmierzać zachowania obywateli każdego kraju, ukazujące, jak cenne jest kultywowanie godnych człowieka i obywatela tradycji oraz patriotycznych postaw.

Całość opracowania w dniu 9 czerwca 2000 r. pozytywnie zaopiniował doktor historii Piotr Bauer, były pracownik naukowy Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.

(Opinia: Adam Szamański: Generał Kazimierz Sosnkowski – powieść biograficzna o gen. Kazimierzu Sosnkowskim i rodzinnych uwarunkowaniach w dwóch częściach: I. Kariera polityczno-wojskowa, II. Życie rodzinne, zdarzenia, pasje).

 

Autor

 

 

 

CZĘŚĆ I

Działalność polityczno-wojskowa gen. Kazimierza Sosnkowskiego

 

ROZDZIAŁ IGenerał Sosnkowski – biografia i opinie

 

1. Rys biograficzny

Niespokojna w odniesieniu do swojego bezpieczeństwa terytorialnego ziemia nowotomyska miała i tak wielkie szczęście. Za sprawą położenia geograficznego była bardzo odległa od głównego politycznego, intelektualnego, gospodarczego centrum kierowania krajem. Szczęście miały też okoliczne miasta i powiaty. Dziełem dość tajemniczych, aczkolwiek życzliwych sił, ziemia ta przyjęła bowiem na swoje łono niezwykłego człowieka. Był nim wielki Polak, polityk, obywatel, żołnierz – generał Kazimierz Sosnkowski.

Jak głoszą wszelkie – aczkolwiek nieliczne – przekazy, dla dobra tej małej polskiej ziemi generał poświęcił dużą część swego pracowitego życia. Działał na jej rzecz całą siłą swego heroizmu, charakteru, osobowości, serca, bystrego umysłu. Dzięki tym walorom, w sposób subtelny i po wielokroć trafny, oceniał możliwości wyjścia z wielu bardzo trudnych sytuacji. A w takowych, na przestrzeni okresu międzywojennego i w trakcie II wojny światowej, nasz kraj kilkakrotnie się znalazł.

W tak skomplikowanych czasach, w jakich funkcjonowała Europa, tylko bystrość rozumu generała i jego doświadczenie życiowe mogły dać gwarancję popełnienia stosunkowo niedużej liczby błędów. Podejmowane wówczas decyzje można oceniać tylko w ich trudnym kontekście i według odpowiednich kryteriów. Tym bardziej, że w polityce naszego kraju nigdy nie było sytuacji wystarczająco jasnych i oczywistych. Winni tych komplikacji byli sami Polacy oraz uwarunkowania geopolityczne.

Niemalże każda z tych decyzji, cechująca się określoną wagą polityczną, posiadała znamiona niezwykle skomplikowanej i siłą rzeczy wiązała się z dużym ryzykiem. W takim właśnie kontekście cechy, jakie generał Sosnkowski posiadał, z pewnością odegrały ważną rolę. W nieco innych uwarunkowaniach, przy kształtowaniu się polskiej państwowości, mogłyby mieć znaczenie jeszcze poważniejsze.

Nie wszyscy jednak poznali się na jego niepospolitych walorach lub też z politycznego wyrachowania je ignorowali. Przez wrogie siły, zwłaszcza wewnętrzne, generał był niejako systemowo dyskredytowany. Kiedy mógł swoje zdolności i umiejętności wykorzystać z pożytkiem dla kraju, za sprawą partykularnych interesów lub nieprzyjaznych sprawie narodowej grup – odsuwany był od możliwości podejmowania decyzji. Można zaryzykować twierdzenie, że z wielu bardzo istotnych – głównie politycznych – powodów był przez elity wojskowo-polityczne często izolowany, traktowany jako persona non grata, wręcz osaczany.

Głównymi powodami zachowań przełożonych były jego niezwykła osobowość, wysoki poziom intelektualny i racjonalność postępowania – nie zawsze korespondujące z interesami rządzących. Te piękne w sensie ideowym cechy niestety w wielu ważnych dla Polski sytuacjach stawały kością w gardle kierującym się innymi kryteriami prowadzenia państwa i inaczej rozumiejącym jego żywotne interesy.

Często chodziło o zagadnienia najtrudniejsze z trudnych – o znaczeniu ogólnopaństwowym, niejednokrotnie europejskim. Być może marginalizując generała, zaprzepaszczano szansę lepszego pokierowania wieloma sprawami wagi politycznej, wojskowej, a niewątpliwie i gospodarczej decydującymi o losach i rozwoju kraju. W tych dziedzinach Kazimierz Sosnkowski był wysokiej klasy specjalistą.

Podobnie jak każdy człowiek i on nie był pozbawiony wad. Nie miały one jednak większego merytorycznego znaczenia w bilansie jego całościowych dokonań na wielu płaszczyznach. Co niezmiernie istotne, cechy charakteru generała przyczyniły się do tego, że wspólnie z Piłsudskim przysłużył się on sprawie odzyskania niepodległości – po 123 latach zaborów – i przystąpienia do żmudnej odbudowy polskiej państwowości.

Kiedyś Józef Piłsudski wypowiedział o generale takie słowa:

Sosnkowski był człowiekiem zbyt prawym, by mógł utrzymać sięna fali bezprawia. Trudno przecenić wartość tak znamiennych słów, zarówno gdy odniesiemy je do charakteru ocenianego, jak i w sensie po prostu ludzkim.

Znacząca rola Kazimierza Sosnkowskiego jako jednej z czołowych postaci życia politycznego i wojskowego II Rzeczpospolitej w odniesieniu do skutków jego działań – daleko wykraczała poza granice państwa polskiego.

Licząc od początku jego walki o niepodległość Polski, aż po trudną decyzję opuszczenia Londynu i udania się do Kanady – miał on za sobą około 40 lat uporczywej walki o Polskę demokratyczną, wolną, suwerenną. Przez cały ten czas w sposób wyrazisty kierował się wizją niepodległego państwa. Również w konspiracji przy pomocy wszelkich środków politycznych i wojskowych działał na rzecz tych wzniosłych celów. W późniejszym okresie (Przewrót Majowy) generał poróżnił się z Piłsudskim. Ich wzajemne relacje służbowe, nie mówiąc o towarzyskich, już nigdy nie powróciły do poprzedniego stanu. Tę wizję w każdej sytuacji realizował z możliwie największą korzyścią dla ukochanej Ojczyzny.

★★★

Kazimierz Sosnkowski urodził się 19 listopada 1885 r. w Warszawie, w rodzinie inteligenckiej pochodzenia szlacheckiego.

Stryjecznym dziadkiem Kazimierza był Ignacy, urodzony 19 września 1790 r., zmarły 1 września 1856 r. Rodzina zamieszkiwała w Sosnkowie pod Wyszogrodem. Obecnie miejscowość ta nosi nazwę Sosenkowo. Od 1806 r. Ignacy służył w armii Księstwa Warszawskiego, w 5. Pułku Strzelców Konnych, kolejno w randze: podporucznika, porucznika, kapitana.

Uczestniczył on w kampaniach w latach: 1807, 1809, 1812. Otrzymał Krzyż Virtuti Militari. W 1813 r. został ranny pod Lipskiem i odznaczony Legią Honorową. W 1814 r. był członkiem Gwardii Honorowej we Francji. 13 lutego 1815 r., po upadku Napoleona, wstąpił do wojska Królestwa Polskiego. Kolejno pełnił służbę: do kwietnia 1819 r. w I Pułku Strzelców Konnych, od kwietnia 1819 r. – w IV Pułku Strzelców Konnych, a następnie w 1. Pułku Ułanów, a od października tegoż roku ponownie – w IV Pułku Strzelców Konnych.

Od 1820 r. zasiadał w tak zwanej loży: Bracia Zjednoczeni. Za zasługi w dowodzeniu wojskami w trakcie walk Powstania Listopadowego pod Grochowem – awansowany został do rangi podpułkownika. Po powstaniu pozostał w Królestwie Polskim.

Z żoną Małgorzatą z Kowalewskich miał córkę Natalię Mariannę urodzoną w 1821 r., która w 1844 r. wyszła za mąż za właściciela ziemskiego Juliana Frankowskiego. Zmarła w 1893 r.

Ojcem Kazimierza Sosnkowskiego był Józef Sosnkowski, urodzony 19 marca 1832 r., zmarły w okolicach 1895 r. Pełnił on zaszczyty Sędziego Pokoju.

Młody Kazimierz bardzo wcześnie stracił ojca. Cały ciężar jego wychowania musiała przejąć matka – Zofia z Drobińskich, żyjąca w okresie od 1858 do 31 grudnia 1938 r. Była ona córką właściciela niewielkiego majątku – folwarku ziemskiego – o nazwie „Gintowice” w powiecie teleszowskim na Żmudzi.

Kazimierz Sosnkowski miał brata Jerzego posługującego się kryptonimami J. Sosnkowski i Godziemba Sosnkowski. W latach 1913 –1914 tenże brat był członkiem Związku Strzeleckiego we Lwowie. W latach 1914 –1917 walczył w I Pułku Ułanów Legionów. W latach 1917–1918 studiował na wydziale Architektury Politechniki Warszawskiej. Współredagował „Jednodniówkę Akademicką”. Służył też w Pułku Szwoleżerów i VII Pułku Ułanów Wojska Polskiego.

Po odzyskaniu niepodległości przyjął funkcję inspektora artystycznego w Zarządzie Miejskim Warszawy. Między innymi projektował kino „Atlantic” w Warszawie, plac Lisa-Kuli w Rzeszowie, buławę dla marszałka Ferdynanda Focha. Zajmował się także scenografią teatralną i rysunkiem. W latach 1931–1936 redagował miesięcznik „Wnętrze”, poświęcony meblom i projektowaniu wnętrz. Pisał także artykuły do „Tygodnika Ilustrowanego” dotyczące architektury i estetyki miasta.

Był pisarzem – opublikował kilka powieści i zbiorów nowel. Między innymi w 1917 roku Czerwone wyłogi, w 1923 – Dom Filozofów, w 1925 – Auto, tyi ja, w 1925 – Radiomiłość.

Był żonaty z Zofią z Janickich, z którą miał syna Wacława. Ów Wacław to późniejszy szwagier Stefana Roweckiego; po II wojnie światowej zmarł w Argentynie.

Kazimierz miał siostrę Stanisławę – żonę Adama Kowalskiego.

Po pewnym czasie Sosnkowscy przenieśli się do Warszawy, zamieszkując przy ulicy Rymarskiej.

Kilkunastoletni Kazimierz, będąc jeszcze w rodzinnym domu, często przyglądał się wojskowemu portretowi dziadka Ignacego Sosnkowskiego, odznaczonego wieloma orderami. Najbardziej interesował go order Virtuti Militari. Odznaczenie to stało się niejako pierwszym impulsem, wręcz inspiracją wnuczka do zainteresowania się wojskowością.

Kazimierz Sosnkowski w roku szkolnym 1896 r. rozpoczął naukę w V Państwowym Gimnazjum męskim w Warszawie. Przez kierownictwo szkoły podejrzewany był o udział w samokształceniowym kółku młodzieży postępowej. Aby uniknąć sankcji karnych, w 1904 r. z własnej inicjatywy przeniósł się do Petersburga do XII Gimnazjum Klasycznego. Ukończył je odznaczony złotym medalem.

Po zdaniu matury spędził wakacje w kraju, na łonie rodziny. Po otrzymaniu wspomnianego tak prestiżowego wyróżnienia, młody Sosnkowski uwierzył w swoje techniczne predyspozycje. Owo przeświadczenie stało się inspiracją do podjęcia studiów politechnicznych. Niezależnie od tych inklinacji, młody absolwent równocześnie nosił w sobie zakodowane rodzinne tradycje wojskowe. W dużej mierze wywodzące się z powstań narodowowyzwoleńczych.

Korzystając ze zgromadzonych przez rodzinę materiałów, w tym zdjęć, wielokrotnie prowadzonych politycznych rozmów, konstruował w sobie wizję swojego miejsca w życiu związanego z tą sferą. Stosownych przykładów dla wyboru drogi życiowej dostarczali mu: własny ojciec, dziadek, rodzina, znajomi.

Dzięki silnie zakorzenionym w jego głowie impulsom – stopniowo konsolidowały się pragnienia. W miarę upływu czasu w jego psychice tworzyła się nieodparta wizja życia w wolnej, niepodporządkowanej nikomu, suwerennej Ojczyźnie.

Rewolucyjna zawierucha – będąca synonimem gorącego lata 1905 r. na terenach rosyjskich – na nastrojach i w mentalności młodego Sosnkowskiego (niebiorącego w niej udziału) wycisnęła określone piętno. Pierwotnych planów poświęcenia życiowej kariery kierunkom technicznym z przyczyn obiektywnych nie zrealizował. Wręcz przeciwnie, spędzając wakacje na łonie rodziny w Warszawie, jednoznacznie i nieodwołalnie zrezygnował z możliwości kształcenia się na inżyniera. W rezultacie nie podjął studiów na Politechnice Petersburskiej, jakkolwiek wcześniej jego plany taką możliwość zakładały.

W czasie wakacji młody absolwent gimnazjum z medalem na piersi czuł się dość pewnie. Był przekonany, że fakt ten może mu kiedyś wydatnie pomóc w życiowej karierze.

Przypadek zrządził, że młody Sosnkowski w charakterze gościa brał udział w towarzyskim spotkaniu w posiadłości Aleksandra Świętochowskiego w Brzezinach pod Warszawą. W jego trakcie burzliwie dyskutowano na tematy rewolucyjne, w odniesieniu do całokształtu uwarunkowań politycznych, w jakich znaleźli się rodacy. Szczegółowo omawiano postawę polityczną, działalność wojskową i rolę Józefa Piłsudskiego w budowaniu wojskowo-wyzwoleńczej infrastruktury narodu polskiego.

W wyniku ożywionych dyskusji oraz osobistych przemyśleń – w młodym człowieku pobudzony został polityczny duch. Dojrzewała w nim myśl wstąpienia do Polskiej Partii Socjalistycznej. W atmosferze napiętej sytuacji politycznej, przed planowanymi studiami w Rosji, mającymi się rozpocząć jeszcze w tym samym 1905 r., Kazimierz zdecydował się chwilowo pozostać w Królestwie Polskim.

Pomimo innych wewnętrznych sygnałów i odkrywanych w sobie predyspozycji, także z powodu niepokojów panujących w Rosji, po raz kolejny zdecydował się na rozpoczęcie studiów w Instytucie Politechnicznym, na Wydziale Architektury. Ostateczną decyzję o ich podjęciu powziął w wyniku zdania egzaminu konkursowego. Krótko po ich rozpoczęciu wstąpił do nielegalnej organizacji studenckiej Zjednoczenie. Następnie do Polskiej Partii Socjalistycznej (PPS). Wówczas nie znał on jeszcze podstaw teorii marksistowskiej.

Krótko po tym wydarzeniu przeniósł się do Galicji. Jego głównym celem była realizacja programu walki o niepodległość i zasady równości społecznej. Pod koniec 1905 r. odbył z ramienia partii podróż do Austrii i Niemiec. Chodziło o uzyskanie w tamtejszych środowiskach socjalistycznych funduszy na działalność wyzwoleńczą w kraju.

Po ogłoszeniu w Rosji bojkotu przez polskich studentów, co miało miejsce 28 stycznia 1906 r., Kazimierz Sosnkowski całkowicie zaangażował się w działalność polityczną. Niestety, tym razem strajk studentów w Petersburgu spowodował zamknięcie politechniki. W rezultacie późniejszy generał nie zdążył rozpocząć studiów. W wyniku owego bojkotu wszystkie rosyjskie wyższe uczelnie zostały zamknięte.

Niezależnie od owych wydarzeń, na zmianę jego kierunku myślenia na temat życiowych priorytetów wpłynęło to, że wszedł w wir działalności politycznej i to jeszcze przed tymi zajściami. Owa zmiana w zarodku niweczyła jego kolejne plany politechnicznej edukacji.

Sosnkowski uczestniczył w zjeździe PPS we Lwowie, który odbył się od 12 do 23 lutego 1906 r. W trakcie obrad doszło do ostrego starcia starej szkoły dochodzenia do celów niepodległościowych – z nową. Jako gorący zwolennik Józefa Piłsudskiego, Sosnkowski opowiadał się za starymi metodami organizacyjnymi i ideologicznymi. Według jego filozofii wyzwoleńczej, one najskuteczniej prowadziły do osiągnięcia bardzo odległego, acz szlachetnego celu.

Dla bardzo młodego człowieka o zdecydowanych dążeniach narodowowyzwoleńczych nie był to łatwy okres. Ciągła czujność i obawa przed zdekonspirowaniem jego nielegalnej działalności politycznej zmuszała go do posługiwania się pseudonimami. Miał ich kilka: Józef, Józef Godziemba, Ryszard, Szef.

Jeszcze w 1905 r., będąc już członkiem PPS, przeniósł się do Galicji. Od samego początku jego organizacyjnie i prawnie usankcjonowanej działalności politycznej dawały wyraźnie znać o sobie cechy charakteru. Jego osobowość charakteryzowała się przede wszystkim sumiennością w wypełnianiu obowiązków, wysokim morale i całkowitym oddaniem sprawie narodowej.

Po kilku miesiącach Kazimierz stał się czynnym i wyróżniającym działaczem partyjnym, choć miał dopiero dwadzieścia lat. Widząc w nim zdolnego członka, kierownictwo partii powierzyło mu odpowiedzialne zadania. Jednym z najważniejszych była organizacja na terenie Niemiec i Austrii szeroko zakrojonej zbiórki pieniędzy, niezbędnych do prowadzenia na terenie kraju działalności rewolucyjnej.

Poprzez swoją aktywną działalnością polityczną, własne dogłębne studia nad genezą ruchów narodowowyzwoleńczych i udaną akcję zbiórki pieniędzy – z miesiąca na miesiąc ugruntowywał swoją polityczną pozycję. Postrzegano go jako zdolnego działacza partyjnego. W pełni odpowiedzialnego i świadomego roli, jaką przyjdzie mu pełnić w procesie wyzwalania kraju spod znienawidzonych zaborów.

Od samego wejścia w wir polityki młody Sosnkowski był bardzo zafascynowany walką zbrojną na rzecz przyświecającej mu idei wyzwolenia Polski. Uważał walkę za jedyną alternatywę w drodze do niepodległości kraju.

Będąc dopiero od roku członkiem PPS, w 1906 r. brał udział w zjeździe tej partii jako delegat. Wówczas to otrzymał szerokie teoretyczne podstawy tego ruchu. Jako aktywny działacz powrócił do Warszawy. Na terenie całej Kongresówki realizował zadania organizacyjne zmierzające do umocnienia partii.

Pokojowa robotnicza manifestacja – w rezultacie tragiczna, bo krwawo stłumiona przez wojska carskie – przeszła do historii jako tzw. Krwawa niedziela. Miała ona miejsce 22 stycznia 1905 r. w Petersburgu. PPS poniósł w niej znaczne straty w ludziach. Pomimo tego partia nadal uważała walkę zbrojną za kluczową dla sprawy budowy wyzwoleńczej świadomości. Owa masakra stała się bezpośrednią przyczyną wybuchu rewolucji 1905 –1907 r. W trakcie krwawych zajść w tym tragicznym dniu zginęło ponad tysiąc robotników, zaś dwa tysiące odniosło rany.

Na zjeździe we Lwowie Kazimierz Sosnkowski osobiście poznał Józefa Piłsudskiego. Spotkanie to okazało się dla młodego działacza wielkim przeżyciem emocjonalnym i ideowym. Nade wszystko stało się ważnym elementem umacniania jego politycznych i wyzwoleńczych dążeń i celów. Wówczas to zdecydowanie przyjął za swoje poglądy polityczne Piłsudskiego. Zainteresowała go jego wizja organizacyjna i ideowa osiągania niepodległości. Bez reszty identyfikował się z jego wizjami dochodzenia do upragnionej niepodległości.

Przy tej okazji wypada napisać kilka zdań o rodowodzie przyszłego marszałka i naczelnika państwa. Józef Piłsudski urodził się 5 grudnia 1867 r. na Wileńszczyznie. Rodzice nadal mu imię: Józef Klemens Ginet. Był on czwartym z dwanaściorga dzieci Wincentego Piotra i Marii Bilewiczówny. Jego rodzina miała swoje korzenie w rodzie Dosprungów. Był to stary książęcy ród litewski. Po spłonięciu ich majątku, co nastąpiło w 1874 r., rodzina Piłsudskiego zamieszkała w oddalonym o 60 km Wilnie.

W trakcie trwania pierwszego spotkania z Piłsudskim, Kazimierz Sosnkowski umówił się z nim na poważną rozmowę w Krakowie. Zgodnie z uzgodnieniami rozmowa w cztery oczy doszła do skutku. W jej wyniku Sosnkowski został wyraźnie zauroczony zarówno osobowością idola, jak i jego wizją odzyskania przez Polskę niepodległości.

Owo spotkanie przekonało go bez żadnych wątpliwości o jedynej drodze do zasadniczego celu, do którego w przyszłości powinna doprowadzić jedynie walka zbrojna. Późniejszy generał zamierzał ją podjąć z pełną świadomością i odpowiedzialnością.

Z głębokim przekonaniem o słuszności obranej drogi wstąpił do Organizacji Bojowej PPS w Krakowie, którą kierował Władysław Rożen. Przebywając w jej łonie od ledwie kilku tygodni, w trakcie trwania pierwszego kursu otrzymał przeszkolenie instruktorskie. Po jego ukończeniu został powołany na stanowisko komendanta Organizacji Bojowej działającej na prawym brzegu Wisły w granicach Warszawy i pobliskich osiedli. Jednocześnie powierzono mu obowiązki Zastępcy Komendanta Okręgowego Organizacji Bojowej. Komendantem był wówczas Tomasz Arciszewski. Już w czerwcu tego roku obowiązki komendanta powierzono jednak Sosnkowskiemu.

Na konferencji OB w Krakowie i Zakopanem, która odbyła się w dniach 5 –12 lipca zgłoszony został jako kandydat do Wydziału Bojowego OB. Jednak w głosowaniu przegrał z Józefem Mireckim-Montwiłłem.

Kazimierz Sosnkowski jako komendant odnosił znaczne sukcesy w rozbudowie szeregów partyjnych. Przeprowadził szereg akcji terrorystycznych. Między innymi 15 lipca 1906 r. kierował na odcinku warszawskim akcjami zamachów na posterunki policji w Królestwie Polskim pod kryptonimem krwawa środa.

W wyniku tych działań, zdecydowanych postaw i przyjętej taktyki krytykowany był w łonie partii, ścigany przez Ochranę i zagrożony dekonspiracją. Schronienie znalazł w Radomiu, potem w Zagłębiu Śląsko-Dąbrowskim. Tam sprawował zwierzchnictwo nad poczynaniami OB.

Wróćmy bardziej szczegółowo do pewnych faktów. Wiosną 1906 r. Kazimierz Sosnkowski wyjechał do Królestwa. W tak młodym wieku i ze znikomym partyjnym stażem objął odpowiedzialną funkcję w strukturach organizacji bojowej. Znalazł się tam jako Zastępca Komendanta Okręgu Warszawskiego. Jej członkowie gotowi byli na śmierć i życie z bronią w ręku, chcąc wspólnie walczyć o zakończenie hańby narodowej. Jedynym celem było ostateczne uzyskanie upragnionej niepodległości. Po dwóch miesiącach intensywnej działalności Sosnkowski został Komendantem.

W tym czasie rewolucja jaka wybuchła w 1905 r., wbrew wszelkim przesłankom i oczekiwaniom, zamiast się rozszerzać, cofała swój front. W tej sytuacji, w obawie przed dekonspiracją Sosnkowskiego, Józef Piłsudski wycofał go do Radomia. Stamtąd przeniesiony został na teren Zagłębia Dąbrowskiego. Na tych dwóch odpowiedzialnych placówkach do końca 1906 r. późniejszy generał pełnił funkcję Komendanta Okręgowego.

Sosnkowski podejmował kolejne próby studiów we Włoszech i Szwajcarii. Niestety, również bez powodzenia. Ostatecznie z dniem 1 września 1907 r. rozpoczął studia politechniczne na Politechnice we Lwowie. Z powodu zaabsorbowania działalnością polityczną realizował je jednak dość opieszale. Powodem było równoczesne kierowanie pracami bojowo-partyjnymi PPS – Frakcji Rewolucyjnej we Lwowie. Prowadził tam szkołę bojową, organizując konspiracyjne kółka studenckie. Do tak niebezpiecznych działań sugestywnie zachęcał go sam Józef Piłsudski. W tym okresie nastąpiło ich zbliżenie. Sam Sosnkowski szeroko korzystał z wojskowej literatury.

Polityka wywierała na Kazimierzu zbyt głębokie piętno, aby studiując, mógł o niej zapomnieć. Jako student kierunku inżynierskiego przerwał studia. Niebawem powrócił do działalności politycznej i wojskowej, zdecydowanie inspirowanej teraz przez Józefa Piłsudskiego. Nie umniejszając predyspozycjom Sosnkowskiego, a także umiejętnościom politycznego działania, tenże widział w nim wzorowego organizatora w sferze wojskowej. Chodziło tu przede wszystkim o umiejętności dowódcze, jakimi młodzieniec wykazał się w Organizacjach Bojowych PPS.

Studiując na lwowskiej uczelni, Kazimierz już na samym początku zajął się organizacją kółek studenckich. Osobiście organizował Szkołę Organizacji Bojowej PPS. Ich tworzenie miało na celu zgromadzenie jak największej liczby entuzjastów. Zwłaszcza tych utożsamiających swoje wizje narodowowyzwoleńcze ze ściśle wojskowymi koncepcjami.

Dzięki zakonspirowanym planom przekształceń, jego zabiegi w odpowiednim momencie miały służyć całkowitemu odrzuceniu szyldu PPS. Chodziło o rozbieżności polityczne dotyczące pewnych aspektów wizji wolnościowych. W tym czasie swoją działalność Sosnkowski koncentrował na szkoleniu przyszłych kadr wojskowych. Dzięki takiemu rozwiązaniu, już na samym początku budowano teoretyczne podstawy dla walki zbrojnej. Równolegle Kazimierz intensywnie studiował literaturę wojskową. Do tego samego usilnie zachęcał wszystkich członków organizacji.

Ustawicznie wzbogacając i rozszerzając znaczenie działalności organizacyjnej i szkoleniowej kadr studenckich, doszedł do jednoznacznego wniosku. Według jego rozeznania sytuacja dojrzała już do wiązania z nimi poważnych planów strategicznych, dotyczących przyszłych losów Rzeczpospolitej.

W konsekwencji, w lecie 1908 r., utworzył Związek Walki Czynnej (ZWC). Organizacja ta miała szeroki zasięg. Znacznie przekraczała ambicje kręgów postępowo-niepodległościowych PPS. Był to zaczyn postępowych idei polskiego ruchu wojskowego.

Zasadniczym celem tej tajnej organizacji wojskowej było profesjonalne przygotowanie nowych kadr wojskowych. Chodziło o taki poziom wyszkolenia, aby w odpowiedniej chwili były one zdolne do podjęcia zdecydowanej walki o niepodległość Polski. Zasadniczo chodziło o maksymalne rozpropagowanie idei wolnościowej wśród wszystkich Polaków.

W głębszym zamyśle rzecz polegała na rozbudzeniu świadomości nieuchronnie zbliżającego się europejskiego konfliktu. Ta nieciekawa perspektywa zmuszała do usilnej pracy nad uzyskaniem niekwestionowanego poparcia rodaków. Chodziło o możliwości uzyskania z ich strony czynnej pomocy moralnej i wojskowej.

Zebranie założycielskie odbyło się pod koniec czerwca 1908 r. w lwowskim mieszkaniu Kazimierza Sosnkowskiego. Gospodarz wybrany został do wydziału ZWC i komisji przygotowującej regulamin. Zresztą sam był jego autorem. Jednakże nie wszystkie pomysły założyciela zostały przyjęte.

Napotkał on opór materii i to z dwóch kierunków: po pierwsze chodziło o niechęć, wręcz opór działaczy PPS–FR; po drugie zdaniem Józefa Piłsudskiego ZWC powinien dążyć do usamodzielnienia się, a tym samym uniezależnienia od partii i usunięcia z regulaminu elementów społecznie zbyt radykalnych.

Józef Piłsudski, jako lider realistycznie oceniający zagadnienia wytyczania i tworzenia dróg do wolności, przy tym wytrawny praktyk i znawca zagadnień wojskowych – począł wyraźnie dostrzegać zasadność tworzenia ZWC jako niezależnej organizacji. Uważał on ją za ważne ogniwo w ewentualnej wojnie, jaką przewidywał na 1909 r. Młodemu ruchowi udzielał przede wszystkim ideowego wsparcia.

Na zjeździe tej organizacji w lipcu 1909 r., zgodnie z uwagami i zaleceniami Piłsudskiego, Kazimierz Sosnkowski przeprowadził proces zatwierdzenia zaproponowanych przez swojego mentora zmian. Nie udało się jednak znacząco powiększyć organizacji pod względem liczebności członków. Niezależnie od tego Sosnkowski rozpoczął w jej łonie intensywne szkolenia.

Kładł podwaliny pod bojowy Związek Walki Czynnej. W tym czasie ściśle współpracował ze starszym od siebie o cztery lata działaczem Polskiego Stronnictwa Demokratycznego inżynierem Władysławem Eugeniuszem Sikorskim. Począwszy od momentu rozpoczęcia współpracy, ich drogi życiowe wielokrotnie się przecinały. Ich wspólne losy przeplatały się przez okres z górą trzydziestu lat. Zawsze jednak miały w sobie posmak wzajemnego zwalczania się. Nie na poziomie samych wolnościowych idei, lecz sposobów dążenia przez każdego z nich do tego samego celu.

W pewnym sensie majstersztyk organizacyjny polegał na jawnym utajnianiu i niejako zdelegalizowaniu paramilitarnych struktur. Związki strzeleckie powstawały w ramach nielegalnej przecież organizacji ZWC. Na jego ideowej płaszczyźnie w 1910 r. we Lwowie powstał Związek Strzelecki. Jednym z założycieli związku był Kazimierz Sosnkowski. Z kolei w Krakowie, na terenie Austro-Węgier, utworzone zostało Towarzystwo Strzelec.

Wówczas to stał się Sosnkowski duchowo i fizycznie najbliższym współpracownikiem Komendanta. Piłsudski kierował obiema organizacjami: Związkiem Strzeleckim we Lwowie i Towarzystwem Strzelecw Krakowie. Sosnkowski natomiast pełnił funkcję jego zastępcy i szefa sztabu.

W marcu 1910 r. wybrano go delegatem na zjazd organizacyjny Unii Stowarzyszeń Polskiej Młodzieży Niepodległościowej Postępowej w Leodium i na kolejnym – w Genewie. Zjazd odbył się w grudniu tego samego roku. W Genewie Sosnkowski przedstawił swój referat na temat działalności wojskowej ZWC. Obydwaj działacze niepodległościowi przez wiele miesięcy zamieszkiwali razem w mieszkaniu Piłsudskiego przy ulicy Szlak nr 32 w Krakowie.

W początkach 1912 r. Sosnkowski przekazał Piłsudskiemu kierownictwo. Tenże przyjął obowiązki Komendanta Głównego. Jednocześnie poprzednik pozostawał najbliższym współpracownikiem swego następcy. W tym manewrze chodziło przede wszystkim o doceniany w kręgach wolnościowych prestiż Piłsudskiego. Był to bowiem okres szczególny. W tym czasie rozpoczęły się walki na Bałkanach. Sosnkowski odbywał liczne spotkania na placówkach ZWC w Galicji, Królestwie Polskim, na Polesiu i Ukrainie. Organizował też obozy ćwiczebne. Publikował tematyczne artykuły w organie związkowym „Strzelec”. Uczestniczył w radach partyjnych PPS, referując zagadnienia finansowe.

Pod przezwiskiem Józef Niepłacący został przedstawiony w antypiłsudczykowskim satyrycznym utworze pod redakcją Henryka Minkiewicza pt. Pożegnanie Jowisza.

Związek Strzelecki i Towarzystwo Strzeleckie stały się organizacjami zupełnie legalnymi. Teraz już jako drugie wcielenie ZWC mogły prowadzić zakrojone na szeroką skalę szkolenia. Ich celem było doskonalenie kunsztu obchodzenia się z bronią i umiejętności celnego strzelania.

Od tego momentu Kazimierz Sosnkowski podjął się ważnego zadania dla walki narodowowyzwoleńczej. Zapoczątkowany został wieloletni okres bardzo ścisłej współpracy tych dwóch żołnierzy i polityków – Piłsudskiego i Sosnkowskiego. Działali oni wspólnie na wszystkich możliwych płaszczyznach mających jakikolwiek związek z wizją przyszłej Niepodległej Polski.

Współpracowali na płaszczyźnie ideologicznej, czynnie wojskowej, politycznej, rewolucyjnej; tak w podziemnej, jak w jawnej walce przeciwko caratowi. W nieco późniejszym okresie występowali razem przeciwko marksistowskiemu ruchowi robotniczemu – w sytuacji, gdy ten okazał się zdecydowanym wrogiem sprawy polskiej.

W tym jakże bardzo ważnym dla rozwoju ducha walki okresie, Sosnkowski wspólnie z Piłsudskim tworzyli koncepcje polityczne walczącego podziemia i przyszłej Polski. Miały one stanowić fundamenty najbliższych i przyszłych działań zmierzających do budowy oczekiwanej z utęsknieniem Polski niepodległej.

Pomimo pewnych różnic koncepcyjnych Sosnkowski ostatecznie akceptował wersję osobistej wizji Komendanta. Dzięki wysokiemu poziomowi intelektualnemu, niezwykłej pracowitości i talentowi organizacyjno-dowódczemu nieustannie wzbogacał, uzupełniał i dopracowywał te koncepcje. W końcowej formie wychodziły na światło dzienne jako dzieła geniuszu Józefa Piłsudskiego.

Poprzez w niezbędnym stopniu zakonspirowane formy współpracy, Sosnkowski dawał wyraz cechom swojego charakteru. Były nimi: inteligencja, skromność, pracowitość, a ponad wszystko patriotyzm.

W owym twórczym działaniu do pełnej satysfakcji wystarczyło mu poczucie dobrze spełnionego obowiązku na rzecz ukochanej Ojczyzny i swojego idola. Ustawiczna praca w imię narodowego interesu stanowiła dla niego najszczytniejszy ideał.

Doprawdy, trudno na tym etapie dokonać właściwej oceny owego specyficznego mariażu osobowościowego tych dwojga ludzi. Jedno jest wszakże pewne: dzięki swym walorom osobistym i przyświecającemu mu celowi – Sosnkowski znakomicie spełniał swoją rolę zastępcy komendanta.

W lecie 1914 r. ukończył zajęcia uniwersyteckie, zdając dwa egzaminy państwowe. Niestety, do egzaminów końcowych, przez wzgląd na rozgrywające się w Europie wydarzenia polityczne i militarne, nie zdążył już przystąpić.

Dobrze zgrany duet Piłsudski – Sosnkowski w latach 1912 –1914 krok po kroku przygotowywał utworzoną przez siebie organizację do czynnych działań zbrojnych. Zasadniczym jej celem było zbrojne wystąpienie w ramach Austro-Węgier przeciwko największemu wrogowi interesów Polski – Rosji carskiej.

8 lipca 1914 r. Sosnkowski uczestniczył we Lwowie w naradzie organizacji paramilitarnych o różnych orientacjach politycznych. Tematem było nawiązanie wzajemnej ścisłej współpracy, celem – uzyskanie jak najlepszych efektów we wspólnej walce o niepodległość. Wybuch I wojny światowej wisiał na włosku.

W tym niezwykle gorącym okresie 26 lipca 1914 r. Sosnkowski uczestniczył w XII Radzie Partyjnej PPS, która odbyła się w Krakowie. W jej trakcie omawiano zagadnienia działalności partii w okresie pokoju.

6 sierpnia 1914 r. – już po wybuchu I wojny światowej – w krakowskich Olendrach, wraz z Piłsudskim poprowadzili odprawę utworzoną ze strzelców konnych I Kompanii Kadrowej. Po kilku dniach wspólnie udali się na front, realizując kolejne zamierzenia wojskowe.

12 sierpnia 1914 r. w Jędrzejowie, wraz z Piłsudskim, Władysławem Sikorskim i Mieczysławem Norwidem Naugenbałerem, Sosnkowski uczestniczył w naradzie poświęconej ewentualnemu wcieleniu oddziałów strzeleckich do armii austro-węgierskiej. Chodziło o pozyskanie dla tego zamierzenia demokratów i konserwatystów. Było to zresztą ultimatum postawione przez Austriaków.

Dużo kontrowersji, nieporozumień, wątpliwości, niejednokrotnie wrogości do dziś budzi koncepcja walki o Niepodległą Polskę na gruncie legendarnych Legionów. Ta struktura wojskowa utworzona została w sierpniu 1914 r., a więc w trakcie trwania działań I wojny światowej, zastępując polskie oddziały. Nie ma zgodności co do oceny trafności podejmowanych wówczas decyzji, jakie najwyżsi dowódcy wprowadzali w życie.

Filozoficzna, w istocie bardzo radykalna maksyma powiada: Cel uświęca środki. Trafność takiej i każdej innej idei można ocenić dopiero po ewentualnym osiągnięciu celu. I tak w wielu przypadkach dana idea może nadal budzić moralne kontrowersje. W tym przypadku jednakże pole dla interpretacji osiągniętych dzięki Legionom celów okazało się stosunkowo małe.

Sosnkowski, zgodnie z rozkazem Piłsudskiego z 22 sierpnia, asygnował utworzenie Naczelnego Komitetu Narodowego (NKN) i Legionów Polskich. W roli szefa sztabu I Pułku Strzelców, później legionowego, a następnie I Brygady, brał udział we wszystkich walkach tych formacji wojskowych. Mianowany został Zastępcą Komendanta do Spraw Liniowych, jednocześnie Szefem Sztabu Brygady.

Od pierwszej stoczonej przez Legiony bitwy u Sosnkowskiego uwidoczniły się już od dawna wyczuwalne pozytywne cechy żołnierza-dowódcy. Był on człowiekiem sumiennie wypełniającym swoje zadania wojskowe. Swoimi wszystkimi zmysłami czuł walkę. Na bieżąco – bez żadnych opóźnień – wszelkimi sposobami starał się właściwie wszystko oceniać i poprzez trafne decyzje na bieżąco reagować.

Był wrogiem stanu spokoju – przebywania z dala od pola walki. Właściwym dlań miejscem było samo centrum zmagań, a więc główny wir rozgrywek taktycznych i ogniowych. Oczywiście nie chciał tam być dla fantazji, lecz wyłącznie w interesie ukochanej Ojczyzny. Był nią od zarania zauroczony.

Dobrze ukształtowany zmysł taktyczny znakomicie sprawdzał się od samego początku – od chrztu bojowego w walce z Rosjanami. Te pierwsze walki miały miejsce pod Kielcami 12 i 13 sierpnia 1914 r. Uczestnictwo we wszystkich walkach I Brygady przyniosło pozytywne rezultaty w dalszej wojskowej karierze przyszłego generała. W ten sposób wzbogacał on swój kunszt skutecznego prowadzenia walki.

Po okresie dwóch miesięcy od daty pierwszego boju, konkretnie 8 października 1914 r., Sosnkowski awansowany został przez Piłsudskiego do stopnia podpułkownika. W dnach 13 i 14 października w Radomiu prowadził pertraktacje z niemieckim wywiadem. Konkretnie z kpt. Aleksandrem L. Aundersenem i płk. Ev. Ludendorfem. Tematem była działalność Polskiej Organizacji Narodowej i sprawa przeniesienia Legionów na teren niemieckich operacji militarnych.

Mając dwadzieścia osiem lat, w dniach 22–25 grudnia Kazimierz samodzielnie dowodził własną brygadą w ciężkiej pościgowej bitwie pod miejscowością Łowczówek w powiecie tarnowskim. Za dowódcze sukcesy militarne w tej bitwie otrzymał austriacki order Żelaznej Korony. Występował w roli reprezentanta Piłsudskiego w kontaktach z austro-węgierskim Naczelnym Dowództwem (Armee Oberkommando, AOK), którego kwatera mieściła się w Cieszynie.

Po liczebnym wzmocnieniu oddziałów i uzupełnieniu zaopatrzenia w Galicji Zachodniej, na Wołyniu i w Królestwie Polskim – w połowie maja wraz z Piłsudskim dowodził formacjami wojskowymi w walkach pod Konarami.

W sierpniu z powodzeniem prowadzili kolejne walki pod Makarowem, Bidzinami, Wysokim Litewskim, Kowalikami. Ponadto Sosnkowski prowadził długotrwałe operacje wojskowo-pozycyjne pod Czartoryskiem (Wielkie Miedwieżje) i Wielkim Litewskim.

W październiku brygada została rozdzielona na dwie samodzielne grupy. Sosnkowski przez okres dwóch tygodni dowodził jedną z nich pod Styrem. Według opinii i relacji Juliusza Kaden-Bandrowskiego, jako dowódca na frontach bitew zyskał sobie wielką popularność wśród żołnierzy i innych dowódców. Podziw budziła wyjątkowa pamięć, pracowitość i świetne rozeznanie w sytuacji frontowej.

Jesienią 1915 r. otrzymał od Józefa Piłsudskiego zadanie przeprowadzenia mającej się odbyć poza frontem szczegółowej inspekcji Polskiej Organizacji Wojskowej (POW). Chodziło o wnikliwą ocenę jej działalności. Ostatecznie rzecz dotyczyła sporządzenia pełnego źródłowego materiału taktycznego. Komendant doskonale znał możliwości intelektualne i kunszt operacyjny swego podpułkownika w tym jakże ważnym dla powodzenia działań wojennych temacie. Chodziło tutaj o zdobycie sprawdzonych informacji, niezbędnych dla procesów przygotowawczych na ewentualność konieczności przestawienia się z kursu antyrosyjskiego na antyniemiecki.

Ppłk Kazimierz Sosnkowski aktywnie współuczestniczył w kształtowaniu polityki Piłsudskiego w stosunku do NKN. Do władz austriackich doszła informacja o poważnych rozdźwiękach pomiędzy NKN a dowódcami legionów. Pozyskany do współpracy przez emisariuszy prezes Władysław Jaworski początkowo usiłował łagodzić te rozdźwięki. Rewanżując się w dniu 11 listopada, austriacka Komenda Legionów zaproponowała mu awans.

W wyniku poparcia, kolejny awans, tym razem do stopnia pułkownika, Kazimierz Sosnkowski otrzymał 10 maja 1916 r. Ten fakt miał miejsce na okoliczność ustąpienia z funkcji Komendanta I Brygady Józefa Piłsudskiego, który na to ważne dowództwo desygnował swojego podkomendnego. W lipcu 1916 r. Sosnkowski, już w randze pułkownika, dowodził najcięższą z dotychczasowych bitwą I Brygady, którą stoczono pod Kostiuchnówką.

Z dniem 29 września 1916 r. Legiony przestały istnieć w dotychczasowej formie jako realne oddziały i swoisty symbol walki narodowowyzwoleńczej.

14 lutego 1916 r. Sosnkowski wszedł do Rady Pułkowników. Było to pierwsze taktyczne posunięcie Piłsudskiego w celu przejęcia dowództwa nad całością Legionów. Jednocześnie zlikwidowany został Departament Wojskowy NKN. W zamyśle Komendanta Legiony miały stanowić organizacyjny zaczątek Wojska Polskiego.

W tym kontekście Piłsudski ostro skrytykował ugodowe postawy NKN w stosunku do Austriaków. W szczególności dotyczyło to osoby Władysława Sikorskiego, pełniącego funkcję szefa Departamentu Wojskowego. Owe zagadnienia spisane zostały w memorandum Rady Pułkowników skierowanym do dowództwa NKN 30 sierpnia 1916 r.

Po ustąpieniu Józefa Piłsudskiego, 3 września tegoż roku, płk Kazimierz Sosnkowski objął dowództwo nad Legionami.

Zamiana personalna, jakiej w łonie dowódczym dokonał Piłsudski, nie została niestety zaakceptowana przez Austriaków. Postać trzydziestojednoletniego pułkownika Sosnkowskiego, w stosunku do uznawanego i wysoko cenionego Piłsudskiego, nie była dla nich żadnym satysfakcjonującym zamiennikiem.

Wojskowe walory młodego Sosnkowskiego jako dowódcy w tamtych kręgach dowódczych nie były jeszcze wystarczająco dobrze znane, pomimo tego, że były już bardzo znaczące. Pułkownik Kazimierz Sosnkowski piastował to stanowisko tylko do 21 września 1916 r. Wówczas to wezwany został do AOK i z rąk Szefa Oddziału Informacyjnego płk. O. Hranilowicia otrzymał dymisję. Mówiąc konkretnie, Sosnkowski został niesłusznie zdyskredytowany.

Po zdymisjonowaniu pułkownik pojechał na wypoczynek do Lwowa. Następnie zamieszkał w Krakowie, pozostając w bliskich kontaktach z Józefem Piłsudskim.

5 listopada 1916 r. Piłsudski wydał doniosły akt dotyczący zapowiedzi utworzenia Wojska Polskiego, po czym wezwał Sosnkowskiego do powrotu do Warszawy. Jednocześnie Komendant podjął współpracę z Tymczasową Radą Stanu Królestwa Polskiego (TRS). Tymczasem władze niemieckie skutecznie uniemożliwiły Sosnkowskiemu szybkie dotarcie do Warszawy. Udało mu się to dopiero w kwietniu 1917 r.

Już 11 kwietnia 1917 r. Piłsudski mianował Sosnkowskiego swoim zastępcą na stanowisku dyrektora Komisji Wojskowej TRS. Równolegle pełnił on obowiązki przewodniczącego Komisji Prawno-Wojskowej pracującej nad przekładem niemieckiego ustawodawstwa na język polski. Ponadto pułkownik pracował w POW jako członek Komendy Naczelnej.

Cofnijmy się jednak nieco w czasie. Gdy Józef Piłsudski podał się do dymisji jako dowódca Legionów, oddając stery Sosnkowskiemu, wywierał on duże naciski na władze austriackie i niemieckie. Rezultatem tych zabiegów i działań był akt z 5 listopada 1916 r. zapowiadający utworzenie Wojska Polskiego. W taki sposób Piłsudski zdołał umiędzynarodowić tzw. Sprawę Polską wśród stron walczących na frontach I wojny światowej.

Wydarzenia z 1917 r. dla Sosnkowskiego stały się podstawą do kolejnego awansu w hierarchii wojskowej. Tym razem od dowódcy szczebla taktycznego – do rangi człowieka z samego przedsionka wielkiej polityki.

W opinii środowisk niezwiązanych z obozem legionowym, pułkownik uchodził za „mózg Piłsudskiego”. Na temat jego walorów wojskowych swoją pozytywną opinię wyraziła Maria Zdzisława Lubomirska. Z kolei Herman Liberman powiedział o Sosnkowskim: Największą inteligencją polskich Legionów jest wychowawca swoich towarzyszy broni w dziedzinie myśli politycznej, (…) [On] ją rozwija, formuje i kształtuje, a w swoich tezach politycznych jest o wiele ściślejszy i zwięźlejszy (…) aniżeli Piłsudski.

Idol pułkownika Sosnkowskiego określił jego rolę w swych działaniach w taki sposób: to sumienie moich szaleństw.

11 kwietnia 1917 r., na polecenie Józefa Piłsudskiego, pułkownik Sosnkowski objął wysokie stanowisko Zastępcy Szefa Departamentu Wojskowego przy Tymczasowej Radzie Stanu, której szefem był sam Piłsudski.

Jednak w wyniku kryzysu, jaki nastąpił we współpracy z państwami centralnymi, 2 lipca tego roku Komendant zmuszony był ogłosić dymisję Kazimierza Sosnkowskiego.

Niestety już 22 lipca Niemcy zaaresztowali obydwu wojskowych – za odmowę złożenia przysięgi mającej podporządkować polskie Legiony armii niemieckiej.

Kazimierza Sosnkowskiego więziono kolejno w: Gdańsku (4 dni), Spandau pod Berlinem, a od 6 sierpnia w cytadeli Wesel nad Renem. Wreszcie 22 sierpnia tegoż roku osadzony został w więzieniu Najwyższego Sądu Wojskowego w Magdeburgu. Po roku pobytu w nim umieszczono go w pawilonie, w którym przebywał także Piłsudski.

Długi okres wyłączenia z czynnego życia wojskowego Kazimierz Sosnkowski opisał we wspomnieniach zatytułowanych Z Legionów od Magdeburga, stanowiących fragment wydawnictwa Za kratami więzień i drutami obozów – wydanego w lutym 1928 r.

O uwolnienie obydwu więźniów listem otwartym do Sekretarza Stanu Rzeszy Niemieckiej gen. F. von Scheidemana zwrócił się Ignacy Daszyński.

W dniu 7 lutego 1925 r. o swoim pobycie w magdeburskim więzieniu Józef Piłsudski mówił: Dla ludzi tak skrupulatnie izolowanych, jak ja byłem odcięty od świata w Magdeburgu, życie staje się ciężarem prawie nie do zniesienia. W połowie sierpnia 1918 r. przybył jako towarzysz niedoli więziennej Kazimierz Sosnkowski, z którym pozostałem aż do zwolnienia mnie w listopadzie 1918 r. Odtąd tęsknota stała się lżejsza.

Dla pułkownika Kazimierza Sosnkowskiego pobyt w więzieniu okazał się bardzo trudnym przedziałem pomiędzy walkami o przyszłość Polski. Był więziony pierwszy i na szczęście ostatni raz w swoim życiu. Przesiedział w więzieniu od lipca 1917 do listopada 1918 r. Fakt ten był dlań wyjątkowo bulwersujący i zapadł głęboko w jego psychice.

W więzieniu jednakże miał możliwości prowadzenia rozmów z Piłsudskim o ważnych sprawach kraju. Między innymi dotyczyły one okresu po nieuniknionej – jak przewidywali – klęsce Niemiec i Austro-Węgier. Kierownictwo twierdzy umożliwiło systematyczne, a po jakimś czasie nawet codzienne spotkania generała i pułkownika. Pozytywne aspekty przekazywanych sobie wiadomości były jednak przesadzone. Informacje z innych źródeł o aktualnych wydarzeniach na froncie w rzeczywistości były znacznie mniej optymistyczne.

W trudnych chwilach pobytu w więzieniu, poza przekazywaniem sobie wzajemnie refleksji na tematy polityczne, ci dwaj wybitni Polacy wypełniali sobie czas grą w szachy.

Pomimo złego stanu ducha Sosnkowski miał wystarczająco dużo czasu, aby jego ogromna wiedza i wielkie doświadczenie nabrały właściwego formatu politycznego. Mógł on teraz wszelkie aspekty swojej heroicznej walki skonfrontować z realiami funkcjonującymi w walczącej Europie. Była okazja do zgłębienia zakamarków wiedzy wojskowej Józefa Piłsudskiego.

Rewolucja w Niemczech, presja wywierana przez władze zaboru austriackiego i apel Daszyńskiego przyczyniły się do zwolnienia obydwu polityków z więzienia w Magdeburgu. Fakt ten miał miejsce 8 listopada 1918 r. Piłsudski i Sosnkowski przez Berlin podróżowali w kierunku ukochanej Warszawy, do której przybyli 10 listopada 1918 r.

Dwaj wielcy Polacy ostatecznie powrócili do kraju w aureoli męczenników sprawy narodowej i głównych ideologów oraz wykonawców własnej idei wolnościowej.

★★★

Nowy etap w życiu Kazimierza Sosnkowskiego rozpoczął się na ulicach Warszawy 11 listopada 1918 r. Wraz z Józefem Piłsudskim, triumfalnie witany był przez rozentuzjazmowane tłumy warszawiaków. Obaj stali się idolami wolności przynoszącymi umęczonemu narodowi polskiemu i Ojczyźnie upragnioną niepodległość.

Zasłużony dla Ojczyzny i jej wyzwolenia płk Kazimierz Sosnkowski 16 listopada 1918 r. awansowany został do stopnia generała podporucznika (według późniejszej nomenklatury wojskowej byłby to stopień generała brygady). Równolegle mianowany został dowódcą Warszawskiego Okręgu Generalnego.

Tego samego dnia, wspólnie z gen. Stanisławem Szepteckim, Sosnkowski podpisał z niemiecką Radą Żołnierską (Soldatenrat) umowę dotyczącą rozbrojenia i wytransportowania z Polski garnizonów z Warszawy i Łodzi. Gen. Sosnkowski przeprowadził też mobilizację do POW.

W styczniu 1919 r. ciężko zachorował na grypę zwaną hiszpanką. Po wyleczeniu nie przyjął propozycji Piłsudskiego dotyczącej objęcia teki ministra spraw wojskowych. W ten sposób uniknął czasochłonnych obowiązków reprezentacyjnych. Uważał je za zbyt absorbujące w świetle znacznie ważniejszych dla niego planowanych działań bezpośrednio na rzecz armii.

Od 3 marca tegoż roku pełnił on jednak obowiązki wiceministra, będąc rzecz jasna tylko formalnie pod zwierzchnictwem ministra Józefa Leśniewskiego. Od lutego 1920 r. jako zastępca ministra już niepodzielnie kierował Ministerstwem Spraw Wojskowych (MSW).

Od 4 marca 1920 r. pełnił jednocześnie honorową funkcję szefa 7. Pułku Ułanów Lubelskich. Tenże pułk przyjął jego imię.

Generał Kazimierz Sosnkowski brał bardzo aktywny udział w rozbudowie, unifikacji i jednoczeniu Wojska Polskiego pod jednym dowództwem Józefa Piłsudskiego. Między innymi umiejętnie i sugestywnie przekonywał Wojciecha Korfantego w sprawie przekazania przez Naczelną Radę Ludową w Poznaniu dowództwa nad Armią Wielkopolską Józefowi Piłsudskiemu. W czerwcu tegoż roku rozpoczął zabezpieczające działania wojskowe konieczne w sytuacji ewentualnego przyznania Polsce Górnego Śląska.

Sprawy wojskowe generał Sosnkowski przedstawiał w komisjach sejmowych. Jego postawa spowodowała uchwalenie przez sejm ustawy o powszechnym obowiązku służby wojskowej i rzeczowych świadczeniach wojennych. Prowadził on też szeroko zakrojoną edukację żołnierską od podstaw. W ten sposób realizował ważne zadania dotyczące programu likwidacji analfabetyzmu.

Powołał też specjalną misję zakupów zagranicznych i krajowych. Zaopatrzył armię w odpowiednią liczbę koni. Czynił starania o zabezpieczenie transportowe materiałów wojennych na front przekazywanych przez terytorium Rumunii.

Tzw. Błękitna Armia pod dowództwem gen. Józefa Hallera liczyła wówczas 260 tys. żołnierzy i oficerów. Po powrocie z Rumunii dywizji gen. Lucjana Żeligowskiego stanowiła łącznie 600 tys. osób.

Wróćmy jednak jeszcze na chwilę do dnia 11 listopada 1918 r. To właśnie w tym dniu Rada Regencyjna przekazała Józefowi Piłsudskiemu władzę wojskową, a po kilku dniach także władzę cywilną.

Niestety już 14 lutego 1919 r. walką o miasteczko Mosty nad Niemnem zapoczątkowana została wojna polsko-sowiecka. Wojskiem sowieckim dowodzili wytrawni stratedzy Tuchaczewski i Budionny.

Ostatnim aktem kończącym I wojnę światową stał się Układ Pokojowy z 28 czerwca 1919 r. podpisany przez zwycięską koalicję.

Kazimierz Sosnkowski przez wiele lat po uzyskaniu przez Polskę niepodległości był nadal najbliższym współpracownikiem Piłsudskiego jako drugi człowiek II Rzeczpospolitej. Komendant doskonale znał jego zasługi w umacnianiu koncepcji politycznych. Doceniał jego niewątpliwe zdolności i umiejętności dowódcze na polu walki oraz w sztabie. Głównie jednak wysoko cenił umiejętności perspektywicznego myślenia, obdarzając go wielkim zaufaniem i głębokim szacunkiem.

Związki duchowe tych dwóch wielkich polityków i żołnierzy zostały bardzo silnie scementowane w więziennych murach w Magdeburgu. Sama świadomość znalezienia się tam za wspólną, niezwykle dla Narodu i Ojczyzny doniosłą sprawę – złączyła ich niewidzialnymi więzami.

Nawet w najbardziej kryzysowym okresie życia, kiedy oddalili się od siebie na tle rozdźwięków dotyczących stylu i koncepcji funkcjonowania państwa, ich myśli zmagały się z sobą niczym kopie w rycerskim pojedynku. Walka o jak najkorzystniejsze dla kraju rozwiązania musiała przynieść cenne intelektualne owoce.

Generał podporucznik Kazimierz Sosnkowski, jako człowiek z charakterem i wielkim poczuciem honoru, wszelkie zaszczyty przyjmował z rąk Komendanta spokojnie i godnie. Z pełną odpowiedzialnością, nie zaś z naiwną przyjemnością czy radością. Te dwa ostatnie elementy schodziły na dalsze plany. Nawet przez moment Sosnkowski nie sprawiał wrażenia, jakoby pozycja w hierarchii państwowej bądź wojskowej uderzyła mu do głowy. Wszystkie swoje zdolności i umiejętności pokornie poświęcał umiłowanej Ojczyźnie. Wspólnie z komendantem, po 123 latach niewoli, wyzwolili ją spod jarzma. Było to możliwe dzięki determinacji całej armii, którą wspólnie, po 87 latach gdy nie istniała, od podstaw tworzyli.

Jak już wspomniałem, po upływie sześciu dni od powrotu z więzienia w Magdeburgu, płk. Kazimierz Sosnkowski, mając 33 lata, otrzymał zaszczytny oficerski awans, według ówczesnej nomenklatury na generała podporucznika. Po dostąpieniu tego zaszczytu, objął kierownictwo nad Warszawskim Okręgiem Generalnym. Funkcję tę pełnił do 3 marca 1919 r.

W tym niezwykle ważnym dla odrodzonego kraju okresie, przeprowadzał mobilizację konspiracyjnej Polskiej Organizacji Bojowej, poprzez wcielenie wszystkich jej członków w szeregi Polskiej Armii. Zdecydowanie bardziej zamierzał pracować bliżej żołnierza, to znaczy na rzecz bezpośredniego wzbogacania armii w ramach przypisanych jej funkcji. To przesłanie stało się głównym motywem jego odmowy.