Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
„Z rytmem rymy. Krótkie utwory od żartów po polityczne” Tadeusza Kurowskiego to zbiór osiemdziesięciu czterech wierszy pisanymi z wyboru, w stylu klasycznym. Mieszczą się w obszarach liryki, ballady, nostalgii i doświadczeń starości autora. Napisane także w reakcji na świat: kultury, polityki, finansów świata i Polski, bratniej wojny – dramatów ogólnoludzkich. Książka nie jest jednak „odtrutką” na powyższe problemy – stara się je przedstawić i zadać pytania egzystencjalne, etyczne, ekonomiczne – dotyczące całej ludzkości i świata. Jako równowagą posługuje się żartem, ironią, refleksją, a także nostalgią starego człowieka – „belfra” akademickiego. Poszczególne utwory nie są także lekarstwem dla duszy będącej w spazmach namiętności, miłości czy rozpaczy.
Książka nie daje żadnych recept, ale stawia wiele pytań. Jest też bardzo różnorodna, nie dająca się streścić. Można w niej za to znaleźć bezpretensjonalne rymy.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 98
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Tadeusz Kurowski „Z RYTMEM RYMY. Krótkie utwory od żartów - po polityczne”
Copyright © by Wydawnictwo Psychoskok Sp. z o.o. 2015 Copyright © by Tadeusz Kurowski, 2015
Wszelkie prawa zastrzeżone. Żadna część niniejszej publikacji nie może być reprodukowana, powielana i udostępniana w jakiejkolwiek formie bez pisemnej zgody wydawcy.
Skład: Wydawnictwo Psychoskok
Projekt okładki: Wydawnictwo Psychoskok
Zdjęcie okładki © Fotolia - barbulat
Korekta: Tadeusz Kurowski
ISBN: 978-83-7900-414-0
Wydawnictwo Psychoskok sp. z o.o.
ul. Spółdzielców 3, pok. 325, 62-500 Konin
tel. (63) 242 02 02, kom. 665-955-131
wydawnictwo.psychoskok.pl e-mail:[email protected]
Motto autora
Najgorszym dyskomfortu człowieka
jest zawsze ta przyczyna,
że gdy się czegoś nie wie
i o tym się zapomina...
że wielu wielu rzeczy się nie wie...
także tego, że zawsze się nie wie,
co człowieka w życiu czeka.
lub krócej
Jest beznadziejnie, jeśli czegoś się nie wie
i o tym się zapomina, że się nie wie.
Potencjalny, Szanowny P.T Czytelniku
książek w e- księgarniach bez liku.
Skoro jednak ten tomik jest zauważony
i częściowo będzie przez Ciebie przeczytany,
to dokonaj kolejnego, przemyślanego kroku*
a może klasycznej poezji niegasnącego uroku
w nim choć trochę za chwilę odnajdziesz.
W tomiku są tradycyjne wiersze
z rytmem i rymem- węższe i szersze...
takie, które przez młodych twórców mogą być mało znane,
bo "z definicji" takie nie są czytane!
Definicja ta, to "poza nowoczesności",
która dla "nowej poezji" chyba mości
gniazda twórców tzw.prozetów
czyli prozą licznie piszących "poetów ".
I tę prozę (poetycką!?) ENTEREM tnących
na frazy bez ładu i składu często pisane
i jedna pod drugą (przypadkiem?) umieszczane .
W celu prezentowania swoich nowych racji
organizują "towarzystwa wzajemnej adoracji"
i publikują na portalach (niektórych) dziwne wierszydła
które prezentowane są jak przedziwne straszydła.
Bo ile można pisać, że w katuszach jest dusza,
jeśli od wieków "to wzrusza i nie wzrusza"?
Wymyślać też sytuacje i słowa przedziwne
kpiąc ze sztuki użycia słów- bezkrytycznie.
W efekcie takich prozetów "zasługą"
(w przyszłości okaże się- jak długą ?)
jest powiększanie grona młodych (?) piszących
i jednoczesne zmniejszanie grona "poezję czytających".
Zatem SENIOR - emeryt - naukowiec
mający 74 lata życia i nauki owoc**
zaprasza do lektury wątpiących
- co jest poezją, a co tylko prozą (?) (proezją-białym wierszem)
-a więc ciekawych -wszystkich czytających.
O innych sprawach też będzie,
bo życie różne tematy "przędzie".
Będzie także ...co to jest polityka,
kogo ona dotyka i...czy nie dotyka?
Komu ona się marzy-nawet po potwarzy...
I jak może ją widzieć OBYWATEL szary,
który jest młody, ale też i stary...
Są w końcowych wierszach frazy
unikające personalnych potwarzy,
treścią gorzką nasączone,
bo żółcią autora przyniesione.
Niech rymowana twórczość nie zanika...
a ta niech idzie do koszyka
nie tylko starych czytelników
lecz też ich wnuków.
skoro już tomik przez CIEBIE będzie kupiony,
to wyproś u męża/ żony
filiżankę herbaty/kawy
a autor życzy- szczerze
przy Twoim laptopie lub komputerze
* i tomik zakup
** poza sobą
Poezja, to z czytelnikami intymna rozmowa
i rozpoczęte przez twórców przesłanie,
że znany im język i znane im słowa
znajdą zrozumienie i zainteresowanie.
Poeta nie powinien bać się obmowy
i tego, że nie ma nawet małej pochwały,
bo niekiedy sensem takiej rozmowy
jest uśmiech czytelnika – nawet mały.
Ja nawet milczących chcę rozumieć
lecz kochać chcę żarliwie czytających,
w ich myślach, jak potok szumieć,
nawet w hałasie kół – podróżujących.
Nie korzystam z zawiłej formy,
skojarzeń ryzykownych chcę unikać,
chcę korzystać z klasycznej formy…
rymu i rytmu z wdziękiem dotykać.
Że to się stało już prawie niemodne,
że prościej jest tylko słów wiersze
- nawet bez rymu i rytmu – układać
jeden pod drugim – węższe i szersze;
może trzeba jedynie to obserwować(!?)
Śledzić jedynie rozwój gatunku i formy
i zdziwienie tylko lekkie zachować,
bo mnie staremu staremu już niepotrzebne poezji reformy.
***
Ja – stary – chcę pisać w starej postaci
wiersze jednak z rytmem i rymowane
i myśleć że nikt na tym nie straci
przez KOGO będą one czytane!
Moje prościutkie rymopisanie
jest jak przez murarza kładzenie
cegła na cegłę, cegła przy cegle
i w ten sposób proste tworzenie
konstrukcji – jak muru – dość biegle…
Jest to stawianie w znanym szyku
dopasowanych do siebie wyrazów
wynikających z myśli krzyku
i logicznych ich przekazów.
Także abstrakcyjnego niepokoju
użytych poszczególnych wyrazów
wynikającego z myśli roju…
o współczesnej wielości obrazów.
Zachowanie takie jest abstrahowaniem
od nowych prądów poetów twórczości
i raczej poszukiwaniem
prostoty – jej dostępności…
Ten twórczości stary zaułek,
nisza poetyckiego wysiłku,
nie wymaga zawiłych formułek
dawanego przez poetę posiłku…
Nie jest moje rymopisanie
uwalniane wyłącznie weną twórczą,
jest to takie sobie pisanie…
czynnością myśli – odtwórczą.
Tym kończę tę wyliczankę
moich twórczych zabiegów
i zostawiam - jak złą kochankę,
bez usprawiedliwiających wybiegów
To było naprawdę, lub może nie?
rzeczywistością, lub rzeczą na niby,
sytuacją, która dopiero się stanie
i która ma sens i własne tryby?
Zazębiające się ruchome sprawy
sprawiające radość z ich istnienia;
Czy są to tylko niewinne zabawy
i igraszki ślepego przeznaczenia?
***
Wszystko to się bardzo poplątało,
gdy siadłem do pisania – odkrywczego?
bo nawet, jeśli coś się stało,
to nie stało się coś zupełnie innego…
***
To wymieszanie słów i pojęć,
chaos wśród użytych wyrazów,
jest jak nadmiar różnych zajęć
lub od życia otrzymanych razów…
Ten bełkot – zamierzony – przeze mnie…
przypomina tylko trochę poezję,
bo nawet jeśli forma jest utrzymana
poetycka – to prawdy najpierw „nie zje”…
A potem prawdy żadnej nie objawi,
bo sensu żadnego nie zawiera
i żadna myśl się nie zjawi;
bo zamiast myśli – są same zera…
I tak ten – choćby – przykład zawiera
naocznie pokazane… zjawisko,
że poetami nie stają się nawet liczne zera…
i to mam na zakończenie – to wszystko!
W pierwszej części tego wiersza
wybija się myśl – jako pierwsza,
że zasadnicze są pytania
i zagadnienia do rozwiązania:
- co jest rzeczywistością
a co tylko na niby?
- jak sprawy mają się zazębiać
i jakie są poezji tryby?
- jak istnieć lub się sprzęgać?
- jak rozróżniać ślepe zabawy
od igraszek niewinnej sprawy?
Ta próba, myśli poety objaśnienia,
czyli jego zamysłu wyjaśnienia,
jest również jak oryginał
- dla czytelników do pomyślenia!?
I bardzo dobrze, że tak się stało,
iż poecie jednak się nie poplątało
i przyznał, że było mu nudno
- jak jałowy jest jedynie ciąg zer
i udowodnił, że poetą być trudno:
bo poety ster, to bezkresna wyobraźnia,
by czytanie JEGO wiersza, to nie kaźnia
była dla czytających – jakiejś prawdy
OCZEKUJĄCYCH.
I to się POECIE UDAŁO – stwierdzam!
(w podpisie – Ta… dalej nieczytelnie… ski)
Czytanie współczesnych twórców poezji
pytanie w myślach zawsze wyzywa,
dlaczego napisany i wydrukowany rząd wyrazów
poezją – a nie inaczej się nazywa?*
Zestaw wyrazów na ogół przypadkowy,
bez logicznego ciągu i bez ładu
wymaga chyba nie lada głowy,
by dojrzeć choć trochę w tym składu.
I odczytać intencję AUTORA,
chęć inną, niż chęć popularności
i czy na takie pytanie już pora –
- kiedy autorefleksja u NIEGO zagości?
Bo ONI wiedzą, że nie są czytani
- mają ciągły podgląd autorski –
i żaden krytyk – zaprzyjaźniony PAN/PANI
nie przysporzy im twórczej beztroski!
Kręć się kręć – krytyki WRZECIONO
nawet przy marnotrawstwie tuszu,
bo kręcąc się wolno lub szybko ONO
nie wykręci ICH BLAGI RETUSZU!
* w języku polskim jest wiele rzeczowników i przymiotników
A w ogóle ja jestem też nielogiczny,
bo być może dla nich jest śliczny
każdy wers ich pracy – wydruku,
jak dla Mickiewicza kawałek …skiego bruku?
Pisać przecież każdy może
trochę lepiej, trochę gorzej,
ale pisząc np. o poezji przytyk,
nie chcę być jak paralityk,
który marzy o swej akrobacji
tuż po kręgosłupa swego operacji.
Te sześć wierszy sobie też
poświęcam, bo wiem, że wiersz
każdy jest „autorem” specyficzny
i, co ważne – chce być też śliczny!
Dawniej śliczność oceniano
po rymu i rytmu jakości,
teraz tego chyba (?) zaprzestano
- to kryterium u krytyka nie gości(?)
Ważny jest przede wszystkim temat
- nawet łatany i sztukowany,
może być nawet poemat
także anty – rytmo i rymowany!
Taki, którego czytanie
musi trwać długo...długo,
bo długość czytania
jest poety zasługą?
Długość czytania
i z tego wynika,
że poeta zna siebie(?)
- nie zna czytelnika......
Nie wie przecież – na ogół –
dla kogo wiersz tworzy
i dlatego swój mozół
kieruje do przestworzy?...
A czytelnicy są różni
są starzy i młodzi
w łóżku lub podróżni
w kajaku lub łodzi…
Są np. inżynierami, pilotami,
którzy tylko samymi słowami
dowolnie zestawionymi
nie muszą być usatysfakcjonowani.
Bo słowa muszą być związane
jakąś – choć zarysowaną – logiką,
a nie rozszyfrowywane
kryptologów – ścisłą – sztuką.
Bo chyba taka poezja
nie ma wyłącznie zadania,
by pokazać, że sztuka kryptologii
tylko takim poetom jest dana.
A więc nawet krytyk – paralityk
zmniejsza swoje kompleksy
i słowa te kieruje do „awangardy” …
piszcie tak też, jak pisali: Rej, Kochanowski
Mickiewicz, Asnyk, Norwid, Osiecka,
Tuwim, Gałczyński, Broniewski,
Barańczak, Młynarski… od dziecka!
i zawierajcie w swych (choćby niektórych)
utworach trochę wysiłku w postaci
rymu i rytmu! Bo przecież wiecie,
że prozą piszecie!Jesteście tylko prozeci!?
To niemożliwe przecie!
Bo ta poezja współczesna, awangardowa
jest taka, że przed nią gdzieś się chowa
każda inna – niemodna- z rymem – stara.
Taką, nową, jest w Gazecie Wyborczej
z dnia 21-22 lutego 2015 r. przedstawiona,
jako dzieło poety w 1971 roku urodzonego POLAKA
i tu – jako naukowy cytat – podana
w postaci jednego z trzech akapitów.
***
„Peg Entwistle nie wyszła za mąż
Nie licząc małżeństwa z Robertem
Które trwało zaledwie trzy lata.
Beachwood Canyon nie był luksusem
Za przystępną cenę.
Peg nie było prawdziwym imieniem Peg.
Jej rola w „Mad Hopes” nie została niezauważona”
***
Prawda, że piękna, kształcąca
i prawdę o życiu odkrywająca
jest poezja dojrzałego POLAKA
niejakiegoś tam pętaka…?
Czy współcześni poeci to tylko leniwce,
nie chcący znać i stosować rymu
i rytmu od wieków cenionego?
Czy trzeba rujnować formę poezji
przez szatkowanie prozy (nawet poetyckiej)
z użyciem entera w komputerze?
Czy ta poezja rzeczywiście jest uboga
nieznająca klasycznej swej postaci
przepięknej gałęzi sztuki duszy ?
Czy bezmyślnie zsyłana jest z Parnasu
na czytelnicze niziny i doły?
… a na dołach jest coraz mniej użytkowników
- tak się teraz nazywa czytelników!
Wszystko to jest dla mnie obawą,
że poezja nie będzie już strawą
ludzi zwanych kulturalnymi…
razem z poezją wzrastającymi…
Jest jednak światełko w tym mroku,
bo jednak w POLSCE, w każdym roku,
wydaje się poetyckie tomiki…
Choć wydaje się, że piszących
jest więcej niż czytających…
ale jestem już stary
może mam złe okulary
i złe nogi na pokonywanie drogi
z domu do księgarni…
Więc jestem zgryźliwy
i w opiniach niesprawiedliwy
dla współczesności. Jeśli tak
to i tak idę DO WIECZNOŚCI
POWODZENIA POECI, PROECI ,PROZECI.
Precyzyjna diagnoza lekarska biegłego np. sądowego.
MĘŻCZYZNA, wysoce sprawny umysłowo
i RUCHOWO , ZAAWANSOWANY alzheimer,
na wózku inwalidzkim, szczycący się hobby:
-podnoszeniem ciężarów ponad głowę!
stawił się dobrowolnie na badanie.
Powyższą opinię medyczną , JA, jako lekarz
trzech specjalności medycznych :
psychiatrii, chirurgii i ortopedii, wystawiam
po dziewięciu miesiącach dojrzewania
w moim błyskotliwym mózgu, który
obserwuje z niegasnącą obojętnością
zjawisko, o którym piszę z dużym
materialnym zainteresowaniem o
wielkości hnorarium, a może i nagrody
za mój niezaprzeczalny wysiłek intelektu
przyczyniający się do uściślania pojęcia
sprawiedliwości społecznej.
Piszę tę opinię przy okazji- lecz też
na użytek krytyków literackich,
jako przykład precyzji kategorcznych stwierdzeń
o wątpliwej wymowie i prowieniencji,
potrzebnych IM także przy diagnozowaniu
stanu wspołczesnej POEZJI POLSKIEJ,tożamościowo,
całkowo i różniczkowo zadziwiającej, a tak
różnej od ich arbitralnego o niej wyobrażenia
kiedy są w stanie pomroczności jasnej.
Oto dalszy ciąg opisu przypadku
diagnozowanego pacjenta...
Pacjent uskarża się na bezsenność,
okazjonalne lecz ciągłe bóle głowy
z przodu, tyłu i boku prawego/lewego - na przemian,
z powodu okazjonalnego myślenia,
nieprzerywanego snem, ani posiłkiem,
bez apetytu w nocy, a zwłaszcza w południe,
pracujacego na trzy zmiany w Instytucie
badającym skutki ocieplania się ZIEMI
zamarzającej w okolicy równika
podczas Świąt W.Nocy, które są większe
niż swięta B.Narodzenia,co potwierdzają
sondaże Sondażowni przewidujących
wyniki wyborów w Towarzystwach,
zapełnianych przez Zbawców Narodu.
Zbawcami tymi są oczywiście wspomniani
krytycy literaccy, ostrzegający przed
recydywą poezji z rytmem i rymem ,
takiej jak np. przedstawiona jest
****
w pewnej książeczce, która oby nie popadła
****
w ich - spracowane ręce -( krytyków),
speców od klasyfikacji nie swoich "wyrobów,"
a także moderatorów platform literackich,
ze szczególnie w POLSCE wydajną ilościowo
"FABRYKĄ LIRYKÓW" i dużą grupą bezrobotnej
młodzieży marzącej o PARNASIE
oraz także licznym gronem uzurpatorów
NIEOMYLNOŚCI.
Opinia powyższa dotyczy sytuacji, których uosobieniem
jest ów MĘŻCZYZNA, ktory uważa się za pokrzywdzonego
w obszarze ochrony swej czci i GODNOŚCI
A ZWŁASZCZA DOSTĘPU
do zaszczytów, stypendiów, grantów itp, itd...
przyznawanych we wspomnianych TOWARZYSTWACH.
****
Powyższa opinia przypomina mnie - autorowi,
mały fragment "nowej poezji " pisanej
przez studenta medycyny, który pisze
-na drugim kierunku studiów -
pracę magisterską z zakresu
meteorologii praktycznej
z wykorzystaniem
ciemni fotograficznej
do cyfrowej obróbki
swojej sztuki
przedstawiania
SZTUKI SZTUKI
bez rymów, rytmu i bez sensu.
A także bez precedensu.
Mój zawód elektrotechnik - pierwszy stopień - technik. Potem student Politechniki Wrocławskiej – ALMA MATER. Absolwent w 1964 roku, czyli magister – po pierwszym małym naukowym kroku… nauki amator… Elektrotechnika do tego czasu, to działka techniki analogowej z prądami: stałym i zmiennym i początkiem impulsowej - stosowanej w prądnicach, silnikach, stycznikach, przekaźnikach i regulatorach – do regulacji prądami: ciągłym i przerywanym programem. Była to podstawa techniki impulsowej – energii przesyłanej porcjami do odbiorników poprzez: tyrystory, tranzystory – zwanymi półprzewodnikami energoelektronicznymi – w odróżnieniu od techniki analogowej. Rozwinęło się równolegle: radio, telewizja, teletechnika, łączność. Rozróżnione od dawna układy: przemysłowe – wysokoprądowe i wysokonapięciowe – uzyskały naukowy rozpęd – burzę technologii. Półprzewodniki wkroczyły do elektrotechniki totalnie – od układów dużych i bardzo dużych mocy, do układów z mikroprądami i mikronapięciami. Sterowanie tymi układami przejęły układy z zastosowaniem logiki matematycznej. Powstały nowe dyscypliny w obrębie ogólnie – elektryki – takie, jak: informatyka, robotyka, mechatronika. W ten sposób elektroenergetyka czyli: elektrownie, rozdzielnie, transformatory, sieci elektryczne różnych napięć, napęd elektryczny, przemysł wydobywczy i wytwórczy – dostały pomoc przepięknej techniki. Rozwijało się ciągle radio, telewizja – od czarno-białej do kolorowej. Od 1964 roku jako magister – asystent absolwent „techniki analogowej” rozwijałem się również w nurcie technik mieszanych…
Anegdota: ok. 1970 r. otrzymałem propozycję zakupu kalkulatora (z przemytu) za równowartość pensji asystenta – ok. 1500 zł. (teraz za pensję asystenta kupić można wspaniały zestaw komputerowy.)
To był już wówczas burzliwy rozwój informatyki opartej o układy scalone tj. miniaturowe urządzenia z mnóstwem obwodów elektrycznych drukowanych na tzw. płytkach. W czystej elektrotechnice i elektro -energetyce rozwijała się teoria i technologia układów sterowania, zapewniających dostawę energii do wszystkich odbiorców. Pojęcia: komputer, sterownik, regulator, procesor, jako dzieci elektrotechniki rozwijały również informatykę. Wiedza ta już nazwana – wkraczała do szkół średnich i podstawowych (zwłaszcza w postaci informatyki). Za mego życia – najbardziej zdumiewającego okresu w istnieniu ludzkości – nastąpił niewyobrażalny wzrost techniki i technologii. Sprzężenie: elektrotechniki, mechaniki, informatyki doprowadziło do mechatroniki, czyli: dronów, robotów, inteligentnych domów itp., itd. np. do inwigilacji obywateli w Państwach! Magistrowi los pozwolił stać się doktorem (1975 rok), doktorem habilitowanym (1990 rok) oraz profesorem Uniwersytetu Zielonogórskiego. Nastąpił mój „rozwój” wg znanej ogólnie anegdoty (z moją modyfikacją):
- asystent wie wszystko,
- starszy asystent wie prawie wszystko,
- doktor wie, jak to można zapisać,
- adiunkt wie, gdzie jest biblioteka,
- docent wie, na której półce jest temat,
- profesor wie, gdzie jest docent,
- a prof. emeryt zapomina, gdzie ma gabinet (nie swój a… lekarski.)
1 stycznia 2015 r.
Moim zdaniem - takie zakończenie tomiku będzie usprawiedliwieniem ostrości oceny przeze mnie współczesnej poezji.
Dziękujemy za skorzystanie z oferty naszego wydawnictwa i życzymy miło spędzonych chwil przy kolejnych naszych publikacjach.
Wydawnictwo Psychoskok