Z krainy kucyków - Joanna Łukowska - ebook

Z krainy kucyków ebook

Joanna Łukowska

4,0
6,90 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Zbiorek czterech opowiadań dla dzieci. W rolach głównych występują dzieci, kucyki i duże konie. Opowiadania o dziewczynce, która cicho mówiła, czy o chłopcu, który obraził się na cały świat – to piękne i mądre przypowieści z morałem. Bo w Krainie Kucyków zawsze znajdzie się jakiś koń, mały lub duży, dzięki któremu wszystko dobrze się kończy albo wszystko się dobrze... zaczyna.

Z recenzji:

Z natury strasznie uprzedzona jestem do kucyków, zwłaszcza w bajkach dla dzieci. Kojarzą mi się z tęczowymi kucykami Pony i jako takie wywołują dreszcze wstrętu. Na szczęście trafiłam na niewielką książeczkę J. Łukowskiej, która zupełnie odmieniła mój stosunek do tych ciekawych zwierząt.

Cztery opowiadania – w sam raz dla przedszkolaków i dzieci z młodszych klasach szkoły podstawowej do samodzielnego lub wspólnego (np. z rodzicami) czytania. Ujęło mnie w powyższej publikacji zwrócenie uwagi na problemy w relacjach dziecko-dziecko lub dziecko-dorosły.

Polecam wszystkim mamom, tatusiom, babciom, dziadkom, nauczycielom, przede wszystkim zaś dzieciom! Taka lektura od czasu do czasu przyda się każdemu.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI
PDF

Liczba stron: 25

Oceny
4,0 (2 oceny)
1
0
1
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



O dziewczynce, która cicho mówiła.

W przedszkolu od rana panowało niezwykłe podniecenie. Wreszcie nadszedł ten dzień! Dziś wyprawa do Kucykolandii. Hip hip hura! Od paru tygodni wszystkie dzieci czekały niecierpliwie na to wydarzenie. Również Kasia, choć po swojemu. Cichutko i z boku. Jak zawsze. Nie brała udziału w ogólnym podekscytowaniu. Była spokojną, grzeczną dziewczynką.

– Jaka ona cichutka, ta wasza Kasieńka! – ćwierkały ciocie i sąsiadki.

– Czy ona w ogóle potrafi mówić?! – huczał basem wuj Leon, gdy znowu nie dosłyszał nieśmiałego powitania siostrzenicy.

– Potrafi, potrafi – zapewniała mama – tylko nie lubi mówić głośno.

Kłopot w tym, że Kasia, nawet gdyby chciała, nie umiała mówić głośno. Próbowała. Stanęła kiedyś przed lustrem, nabrała powietrza, otworzyła szeroko usta, by krzyknąć z całych sił i... wydobyła z siebie jakiś pisk. Jakby ktoś myszce na ogon nadepnął. Ech, to nie był porządny Głos. Gdzie się jej równać z takim Patrykiem NieWrzeszcz. Nazywał się inaczej, po prostu Nowak, ale Pani często zwracała się do niego w ten sposób. Tego wyjątkowego dnia również.

– Patryk, nie wrzeszcz, bardzo cię proszę. Zaraz mi głowa pęknie – upominała niesfornego sześciolatka.

– No, bo ja już normalnie nie mogę wytrzymać! Kie-dy-to-bę-dzie-no-kie-dy?! – skandował, podskakując.

– Już – uśmiechnęła się Pani. – Właśnie podjechał autobus. Zbieramy się.

– Huraaaa!!!

Kasia skrzywiła się. Trochę się bała hałaśliwego Patryka. Dokuczał jej i nazywał Cichą Myszą. W ogóle rządził się aż przykro. Tylko dlatego, że potrafił krzyczeć głośnej niż inni.

W autobusie, do którego Kasia wsiadła na końcu, Patryk zajął miejsce tuż za kierowcą. Nadal nie mógł usiedzieć spokojnie ani trzymać buzi zamkniętej. Przechwalał się, jaki to z niego dzielny Kowboj. Taki, że żaden kucyk mu nie straszny, nawet największy i najdzikszy!

Kasia zapatrzyła się w krajobraz za oknem.

Rozmyślała. Nie liczyła na konną przejażdżkę, choćby króciutką. Czemu? Z tego samego powodu, z którego dawno nie kręciła się na przedszkolnej karuzeli. Nie było dla niej miejsca. Trudno. Wystarczy, że zdoła poczęstować jakiegoś miłego kucyka marchewką. Dziewczynka mocniej ścisnęła swój plecaczek.

Duża Klara nie miała dziś humoru. Nawet siano smakowało jakoś dziwnie, czyli wcale. Wszystko dlatego, że wyszła ze stajni lewą przednią nogą. Od samego ranka dawała odczuć innym kucykom oraz dużym koniom, że nie ma dziś ochoty na pogawędki i wspólne skubanie trawy. Gdy ktoś ośmielił się podejść, tuliła uszy i szczerzyła zęby, wyraźnie mówiąc, by dano jej spokój. I zostawiono samą. W ciszy. Z ludźmi też nie zamierzała się zadawać. Żadnych przejażdżek.

Niestety, jak na złość, akurat dzisiaj zjawiły się dzieci. Cała stajnia na kołach, pełna rozbrykanych ludzkich źrebiąt. Ależ głośno rżały! Aż w uszach świrowało. Kiedy wysypały się na zewnątrz, inne kucyki zaraz przydreptały zaciekawione. Liczyły na pieszczoty i smakołyki. Klara nie była zainteresowana. Oddaliła się czym prędzej, a że dzieci wolą czyste kucyki, bardzo porządnie i dokładnie wytarzała się w piachu. Jej złocista sierść straciła blask, biały ogon i grzywa poszarzały. Doskonale. Niemniej, na wszelki wypadek, czujnie obserwowała intruzów.