Wykrzyczeć siebie - Anna Gołos - ebook

Wykrzyczeć siebie ebook

Anna Gołos

2,0

  • Wydawca: My Book
  • Język: polski
  • Rok wydania: 2009
Opis

Nie marudź, nie wydziwiaj, zajmij się czymś, nie mam czasu. Ile razy dorośli przeoczyli w ten sposób krzyk rozpaczy krzywdzonego dziecka czy nastolatka nieradzącego sobie z własną kształtującą się z trudem osobowością?
Córeczka nie chce odwiedzać wujka - czy to na pewno kaprys rozwydrzonego bachora, który chce postawić na swoim?
Synek sąsiadów ciągle chodzi posiniaczony, mówi, że spadł z huśtawki - dziesiąty raz w tym miesiącu?
Dorastająca dziewczyna chudnie w oczach. Tak, jadłam dziś śniadanie, tak, wszystko jest w porządku - myślisz, że na tym wystarczy skończyć rozmowę?
Posłuchaj raz wreszcie, co naprawdę chcą ci powiedzieć!

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 68

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
2,0 (1 ocena)
0
0
0
1
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Anna Gołos

Wykrzyczeć siebie

© Copyright by Anna Gołos 2009

Korekta: Grażyna Mastalerz

Projekt okładki: Grzegorz Gołos

ISBN 978-83-7564-163-9

Wydawnictwo My Book

www.mybook.pl

Publikacja chroniona prawem autorskim.

Zabrania się jej kopiowania, publicznego udostępniania w Internecie oraz odsprzedaży bez zgody Wydawcy.

Konwersja do formatu EPUB: Virtualo Sp. z o.o.virtualo.eu

Dedykacja

Książkę tę dedykuję mojej mamie

w podziękowaniu za to,

że nauczyła mnie dobra,

dała mi wiarę

i jest

Motto

krzyczeć można na różne sposoby

krzyczeć można przez łzy

krzyczeć można milcząc

mój krzyk przybrał postać tego pióra

I BĘDĘ WALCZYĆ

w beznadziei chwili

w beznadziei dnia

w beznadziei życia

poszukuję iskry światła

iskry nadziei

iskry radości

i sensu życia

Dlaczego nikt mi nie powiedział, że dorosłość jest trudna? Dorosłość! Hmm, rozczarowała mnie już na dzień dobry i teraz chce, abyśmy byli przyjaciółmi. Czy to możliwe? Czy mogę zapomnieć, zamknąć oczy, udawać, że nic nie było, nic nie ma i nic się nie dzieje? Czy mogę sprostać wyzwaniu, jakie mi rzuca, iść prosto przed siebie, nie pamiętać, nie zadawać pytań, nie walczyć z bólem, ze strachem, z poczuciem niespełnienia, z beznadziejnością? Czy ta dorosłość nie pozwala sobie na zbyt wiele? Czy nie wymaga za dużo? A co daje? No, co?

Moje marzenia, moje idee, wizja pięknego świata, świetlanej przyszłości, wiara w dobrych ludzi, wiara w szczerość i miłość, wszystko zaczyna upadać. Spada tak sobie powolutku, spada i spada, aż pewnego dnia zrówna się z ziemią. Będzie wielkie bum i wszystko, co ważne, stanie się niczym.

Nie wiem! Nie wiem, czy nie rozumiem tego wszystkiego dlatego, że jestem za głupia, czy może dlatego, że choć dorosła, jestem jeszcze za młoda, czy może wreszcie dlatego, że nie ma sensownego wytłumaczenia, sensownej odpowiedzi na wiele prostych, jak by się wydawało, pytań. Są za to odpowiedzi banalne, ogólne, zdawkowe i zakłamane. Pełne brudu i ukrytych, złych intencji. Zakłamane i fałszywe.

Nie ma ludzi prawdziwych. Są maski!

Boję się tych ludzi i boję się tych masek. Nie wiem już, w co wierzyć i komu wierzyć. Nie wiem, co jest prawdziwe, a co sztuczne.

Nie wiem, kiedy jest prawdziwe, a kiedy nie. Nie wiem, co jest czarne, a co białe. Nie wiem.

Nie wiem i bardzo się boję.

***

„Wychowanie w rodzinie to bardzo ważny punkt kształtowania postawy młodego człowieka”. Tak, to wiem. Rodzice mówili mi, co jest dobre, a co złe. Dobrze zachowuję się wtedy, gdy ładnie odzywam się do babci, do dziadka, do cioci i do wszystkich starszych. Dobrze jest także wtedy, gdy dzielę się z innymi dziećmi cukierkami, gdy ładnie się z nimi bawię i nie wyzywam ich od głupich. Jeśli nazwę Kasię głupią, to zrobię źle. Jeśli kopnę jej zabawkę, to też zrobię źle. Po pierwsze, jest to zabawka Kasi, nie moja, a nie wolno psuć cudzych zabawek. Po drugie, Kasia kocha swoje lalki i jest jej przykro, kiedy ktoś je kopie, a po trzecie, laleczkę to boli i jest jej smutno, więc nie można tak robić. Proste, prawda? No tak, to proste, ale dlaczego jest tak, że kiedy bawimy się moimi zabawkami, to mam być grzeczna i mam pozwalać wszystkim dzieciom się bawić, a kiedy bawimy się zabawkami Joli i ona zabiera mi wszystko, czego dotknę, reguła już nie obowiązuje i mówisz mi, mamo, że to nie są moje zabawki, więc mam je zostawić i bawić się swoimi? Ja nie chcę! Chcę się bawić lalką Joli, bo ona wczoraj bawiła się moją.

Wiem już zatem, co jest dobre, a co złe, bo mama i tata mi powiedzieli, ale wciąż nie wiem, dlaczego to, co w moim zachowaniu postrzegane jest jako złe, złym nie jest w zachowaniu innych. Dlaczego mam to tolerować, przechodzić nad tym do porządku i zachowywać się, jak gdyby nigdy nic? Przecież jeżeli coś jest złe, to jest złe bez względu na to, czy robię to ja, czy Jola. Tak czy nie?

Jeśli tak, to dlaczego nikt nie mówi Joli, że robi źle? Dlaczego każesz mi, mamo, iść do domu i bawić się swoimi zabawkami, a nie powiesz Joli, że to brzydko i że tak nie można? Bo to nie twoja sprawa? Bo to mama Joli powinna jej to powiedzieć? A może mama Joli nie wie? Może nikt jej nigdy nie powiedział, że to źle?

Ja wiem. Wiem i wkraczam z tą wiedzą w dorosłość. W dorosłość, której jako dziecko zazdrościłam mamie, tacie, cioci, wujkowi i starszej kuzynce. W dorosłość, której pragnęłam, na którą czekałam, o której marzyłam, którą sobie wyobrażałam i planowałam. Wkraczam powoli. Wkraczam i zamiast się cieszyć, że to już, zaczynam się wahać i zadaję sobie pytanie, czy aby na pewno jestem gotowa. Czy aby na pewno wszystko już wiem? Czy jestem dobrze przygotowana? Czy sobie poradzę i czy zdam ten jakże ważny egzamin z życia? Chciałabym móc odpowiedzieć na te wszystkie pytania tak, ale nie, mówię nie. Ja krzyczę nie! Stop! Zatrzymajmy czas i raz jeszcze poukładajmy wszystko od nowa. Poukładajmy to tak, żebym się nie dziwiła, że dorosłość jest właśnie taka, jaką ją widzę i czuję, żebym się jej już nie bała i walczyła ze złem, o którym nie wiedziała mama Joli, Jola i tysiące innych im podobnych ludzi, z którymi teraz muszę żyć, którzy niszczą wszystko, w co wierzyłam, którzy rozwalają mój poukładany już jakoś świat, którzy nie są dobrzy, tylko źli! Bardzo, bardzo źli! Zróbmy tak, żeby wszystkie mamy i wszystkie dzieci wiedziały, co jest dobre, a co złe.

Mamo, ty to wiesz. Chodź. Zatrzymajmy czas i nauczmy ich tego! Proszę. Zróbmy tak. Zróbmy tak, bo… boja się gubię w tej dorosłości! Bo ona mi się t a k a nie podoba! Bo nie miała być taka! Bo ja naprawdę się jej, mamo, boję!

Nie można? Dlaczego? Co znaczy „za późno”? Mam być dzielna? Mam stawiać czoła problemom i żyć ot, tak, po prostu? Dobra, mamo! Tak zrobię. Nie mam innego wyjścia. Ale to nie jest proste. Nauczyłaś mnie być dobrą, ale nie powiedziałaś, że tak wielu jest ludzi złych. Przecież ja tego nie wiedziałam. Wierzyłam w ludzi. Wierzyłam, że wszyscy są dobrzy. A oni, mamo, są źli. Ja nie umiem żyć z nimi! Nie umiem i nie chcę! A wiesz, mamo, dlaczego? Powiem ci. Bo się boję! A wiesz czego? Najbardziej boję się tego, że wiecznie nie będę taka silna, dzielna i odważna i kiedyś się poddam. Kiedyś też stanę się zła i będę taka jak oni! Powiem ci, mamo, coś jeszcze! Ja już powoli staję się złym człowiekiem. Zatracam wartości, które mi wpoiłaś. Tracę wiarę. Nie tylko w ludzi, nie tylko w siebie. Tracę, mamo, wiarę w sens życia. I wcale nie dlatego, że mi się ono nie podoba i nie jest takie, jakie myślałam, że jest. Tracę tę wiarę dlatego, że widzę, że zło rządzi światem, nie dobro, a tego zrozumieć nie umiem. To mnie przerasta. Chcę walczyć, ale nie zawsze mam siłę. Chcę iść prosto, ale czasem skręcam. Chcę być dobra, ale chyba nie umiem. Jestem zła! Zła na ciebie, bo mi nie powiedziałaś. Zła na ludzi, że są tacy. Zła na siebie samą, że jestem taka głupia. Potwornie głupia!!!

Z każdym dniem tracę siły na to, żeby iść dalej, ale, mamo, pójdę. Nie poddam się. Pokonam beznadzieję. Pokonam beznadziejność dnia i beznadziejność życia. Odszukam w sobie iskrę światła, iskrę nadziei i iskrę radości, żeby odnaleźć sens życia.

Pomożesz mi, mamo? Może razem łatwiej nam będzie znaleźć odpowiedź na pytania, które tak mnie nurtują, które sieją we mnie bunt, które powodują, że spadam.

Tak. Spróbujmy znaleźć te odpowiedzi.

II ZNAKI ZAPYTANIA

1

na łóżeczka rogu

grzecznie

cicho

czeka

w nadziei na radość

na miłość

na dom

dziecko

samotne

niechciane

niczyje

Mamusiu, gdzie jesteś? Wiesz, ja tu wciąż na ciebie czekam. Siedzę sobie cichuteńko i czekam. Czekam, aż przyjdziesz i mnie stąd zabierzesz. Zabierzesz mnie do naszego domku. Do mojego pokoju. Do moich zabawek. Każdego dnia przed śniadaniem, po śniadaniu, przed obiadem i po obiedzie, i przed spaniem też, wdrapuję się na parapet i patrząc przez okno, czekam na ciebie grzecznie. Bo ty kiedyś przyjdziesz, prawda? Mamusiu, ty o mnie nie zapomniałaś, prawda? Mówiłaś, że po mnie przyjdziesz. Przyjdziesz, prawda?

Na