Wesele w Sydney - Annie West - ebook

Wesele w Sydney ebook

Annie West

3,5

Opis

Donato Salazar nigdy nie zapomniał o tragicznych wydarzeniach z przeszłości ani nie wybaczył Sandersonowi, który się do nich przyczynił. Z mistrzowską precyzją zaplanował, jak go zrujnować, a uwiedzenie i porzucenie przy ołtarzu jego córki miało być przysłowiową wisienką na torcie. Jednak Ella Sanderson okazała się zupełnie inna, niż się spodziewał. Nie była rozpieszczoną córeczką bogatego tatusia, lecz namiętną i troskliwą kobietą, którą pokochał. Gdy zbliża się dzień ślubu, Donato musi dokonać najważniejszego wyboru…

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 157

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
3,5 (27 ocen)
6
6
11
4
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Annie West

Wesele w Sydney

Tłumaczenie: Dorota Viwegier-Jóźwiak

ROZDZIAŁ PIERWSZY

– Naturalnie, że to zrobisz.

Dłoń Rega Sandersona nalewająca podwójną whisky znieruchomiała, a uważne spojrzenie zatrzymało się na córce. Jakby chciał ją zahipnotyzować i zmusić do wypełnienia jego woli.

Ella pokręciła głową, zastanawiając się, jak można być do tego stopnia zapatrzonym w siebie, by nie zauważyć, że nie jest już małą dziewczynką. Nawet Fuzz i Rob ostatnio się zmienili, czego ojciec też nie odnotował.

Głowę zaprzątały mu interesy, a właściwie jakaś osobliwa gmatwanina spraw zawodowych i osobistych. Nic dziwnego, że nawet Fuzz dała nogę. Felicity Sanderson, dla bliskich Fuzz, mogła być rozpieszczona, jak to zwykle bywa z dziećmi bogatych ludzi, ale nie była przecież głupia.

Ella zignorowała wlepione w siebie oczy ojca. Wiele lat minęło, zanim nauczyła się asertywności, ale dziś właściwa odpowiedź przyszła jej z zaskakującą łatwością.

– Nie chcę mieć z tym nic wspólnego.

Kto by pomyślał, że Reg Sanderson poprosi o pomoc swoją dawno niewidzianą córkę, którą jako środkowe dziecko przeważnie ignorował. Tyle że jego telefon w żadnym razie nie przypominał prośby. Nieznoszącym sprzeciwu tonem zażądał, by Ella pojawiła się na wieczornym przyjęciu u niego, bo inaczej zrujnuje życie swojej siostrze.

– Co ty mówisz, Ello? – Huknął na nią teraz, po czym wychylił kolejny łyk alkoholu i nieznacznie się skrzywił. – Jesteś moją jedyną nadzieją! – Tym razem jego głos zabrzmiał poufale, niemal konspiracyjnie.

Ella poczuła zaciskające się wokół żołądka kleszcze strachu. Kiedy ojciec nie dostawał tego, czego chciał, zaczynał krzyczeć. Ale tak naprawdę należało się go bać wtedy, kiedy próbował być miły.

– Przykro mi – powtórzyła i zacisnęła usta. Nie musiała się przed nim usprawiedliwiać. – To niedorzeczny pomysł. Jak mam zastąpić Felicity? Nawet nie jesteśmy do siebie podobne!

– Rzeczywiście, sporo ci brakuje – skonstatował ojciec. – Ale gdybyś się elegancko ubrała i umalowała, nikt by nie zauważył, że odstajesz od reszty.

Ella wyprostowała się na sofie i uniosła do góry podbródek. Kiedyś jego zgryźliwe uwagi, że nie jest tak śliczna, tak elokwentna i nie wygląda świetnie w rozciągniętym swetrze i starych dżinsach, sprawiłyby jej ogromną przykrość. Dziś wiedziała, że są w życiu ważniejsze sprawy niż czekanie na pochwałę ojca.

– Nie rozumiesz chyba – wycedziła. – Mówię, że nie jestem zainteresowana poznawaniem twoich szemranych kolegów ani tym bardziej poślubieniem któregoś z nich!

Wzdrygnęła się na samą myśl. Uciekła z domu przed despotycznym ojcem jeszcze jako nastolatka i nigdy nawet nie zatęskniła. A ten facet, z którym ojciec koniecznie chciał robić interesy, byłby pewnie ulepiony z takiej samej gliny. Apodyktyczny, kłamliwy i zapatrzony w siebie snob. Kilku jego współpracowników zdążyła przecież poznać.

– Po prostu wytłumacz mu tę całą sytuację. Może zrozumie.

Podniosła się z sofy, zawiesiła na ramieniu torebkę i podeszła do drzwi.

– Zrozumie? – Histeryczny krzyk kazał jej się zatrzymać. Odwróciła się, trzymając rękę na klamce. Ojciec stał tuż przed nią i wyglądał na szczerze poruszonego, co przy jego skłonnościach do odgrywania teatru było raczej dziwne. Nawet kiedy zmarła matka Elli, wylewał krokodyle łzy jedynie w towarzystwie innych ludzi.

– Donato Salazar nie będzie chciał niczego zrozumieć! Nie masz pojęcia, jak bardzo jest mi potrzebny. Zasugerowałem małżeństwo, żeby przypieczętować umowę, a on powiedział, że to przemyśli.

Z tonu, w jakim wypowiadał się ojciec, można było wywnioskować, że to dla niego wielki zaszczyt.

– Bez jego pieniędzy niedługo pójdę na dno, a wy razem ze mną. Potrzebuję kogoś takiego jak on w naszej rodzinie. Tylko w ten sposób mogę nam zapewnić bezpieczeństwo.

Wiadomość, że ogromny majątek ojca miałby przepaść, powinna ją zaszokować, ale nawet nie była zdziwiona. Ojciec przez całe życie był nałogowym ryzykantem. Kiedyś musiało się to tak skończyć.

– Naprawdę byłbyś gotów oddać córkę zupełnie obcemu człowiekowi? – Ella patrzyła na ojca z odrazą.

– Och, nie bądź taka pruderyjna, bo zaczynasz przypominać swoją matkę. – Uśmiechnął się ironicznie. – Salazar może dać kobiecie wszystko, czego zażąda. Będziesz ustawiona na resztę życia.

Ella milczała. Wiedziała, że są rzeczy, których nie da się kupić za żadne pieniądze. Jednak tłumaczenie tego ojcu nie miało najmniejszego sensu. Fuzz wymigała się od spotkania z tym całym Salazarem, a Ella też nie miała zamiaru poświęcać swojego życia, by wydobyć ojca z kłopotów. Zresztą kto powiedział, że ten niedościgniony wzór sukcesu w biznesie w ogóle byłby zainteresowany drugą córką Rega Sandersona? Zwykłą dziewczyną, która w przeciwieństwie do reszty rodziny nie żyła z pracy innych, lecz sama zarabiała na swoje utrzymanie.

Ella była pielęgniarką, a dnie upływały jej na wizytach u chorych pacjentów. Nie miała nic wspólnego ze światem biznesu, nie bywała na przyjęciach i wcale ją do tego nie ciągnęło. Odwróciła się i nacisnęła klamkę. Drzwi szczęknęły i uchyliły się.

– Bez Salazara stracę wszystko – powiedział dramatycznym głosem. – Firmę, dom, wszystko. A jeśli ja pójdę na dno, jak myślisz, co się stanie z twoim rodzeństwem? – Zawiesił głos, czekając, aż Ella domyśli się strasznej prawdy. – Co z pieniędzmi na nowe przedsięwzięcie twojego brata? – Jego głos brzmiał coraz bardziej złowieszczo. – To, które tak pochłonęło Roba, że aż musiał zrezygnować z pracy u mnie? To, z którego utrzymuje się także twoja siostra i jej chłopak.

– To pieniądze Roba, a nie twoje.

Wzruszył tylko ramionami.

– Niestety musiałem je trochę uszczuplić. Sama widzisz – dodał, wyczuwając jej rosnący gniew. – Jeśli ja pójdę na dno, pociągnę wszystkich za sobą. Jak sobie poradzą, jeśli gotówka na wykończenie ich obiecującego ośrodka wypoczynkowego zniknie z konta?

W jego oczach dojrzała złośliwą satysfakcję i zalała ją bezsilna wściekłość. Nie dość, że ukradł pieniądze własnego syna, to jeszcze ona miała mu pomóc to zatuszować? W głębi ducha Ella cieszyła się, że Fuzz i Rob w końcu uwolnili się spod wpływów ojca, który wystarczająco długo zatruwał im życie. Jeśli teraz jeszcze stracą szansę na dokończenie planów… Rob zapewne jakoś by się z tego otrząsnął. Odrzucając pracę u ojca, wykazał się sporym hartem ducha. Ale Fuzz nie była tak pewna siebie i byle niepowodzenie mogło ją załamać. Ojciec wiedział, jak zagrać na uczuciach Elli.

Westchnęła z rezygnacją.

– Dobrze, spotkam się z nim.

Ale tylko po to, żeby wyjaśnić, że Felicity nie jest częścią kontraktu. Zresztą kto przy zdrowych zmysłach oczekiwałby, że małżeństwo scementuje jakiś tam kontrakt?

– No nareszcie! – Głos ojca wibrował radością. – Chciałbym ci przedstawić moją córkę Ellę.

Ella zatrzymała się w drzwiach prowadzących na taras wpatrzona w zachodzące słońce, które zmieniło Zatokę Sydney w lustrzaną taflę mieniącą się odcieniami złota i miedzi.

– Ella, córeczko…

Zamrugała powiekami, wciąż oślepiona jasnym światłem słonecznym, i obróciła głowę w stronę, skąd dochodził głos. Usłyszała wypowiadane nazwisko Donata Salazara i przywołała na twarz uprzejmy uśmiech. Potem przeniosła spojrzenie na stojącą obok ojca postać, ale dostrzegłszy jedynie krawat i białą koszulę, musiała unieść głowę. Serce w jej piersi zatrzepotało jak spłoszony ptak. Mężczyzna stojący przed nią zdecydowanie nie pasował do towarzystwa, jakie uczestniczyło w przyjęciach urządzanych przez ojca. To była jej pierwsza myśl.

Reg Sanderson funkcjonował w świecie, który z jednej strony ocierał się o salony, a z drugiej o półświatek. W tym mężczyźnie natomiast było coś pierwotnego. Coś, co przypominało nieokiełznany żywioł.

Potem pomyślała, że jest wręcz nieziemsko przystojny. Nawet wąska blizna przecinająca policzek tylko dodawała mu uroku. Była piękna jak zwodniczo piękna jest ośnieżona grań widziana oczami śmiałego wędrowca albo rozszalały sztorm, którego niszczycielska moc może fascynować, gdy tylko nie musimy się z nią bezpośrednio zmagać.

Niebezpieczeństwo! Tak, to była jej trzecia myśl. I nie chodziło wyłącznie o to, że Donato przyglądał jej się w skupieniu, jakby studiował pod mikroskopem euglenę zieloną. Ani o to, że w jego surowych, jakby ciosanych z granitu rysach, trudno się było doszukać łagodności. Jedynie wąskie, idealnie wykrojone usta świadczyły o zmysłowości.

Niemalże czuła gęstniejącą wokół siebie aurę zagrożenia. Piękne usta poruszyły się, artykułując słowa, których jej zmącony umysł nie był w stanie przetworzyć. Potem ich kąciki uniosły się, a twarz rozjaśnił uśmiech, który rozpędził jej puls, wstrząsnął myślami i pozostawił bez tchu.

– Przepraszam, zamyśliłam się. – Przestąpiła z nogi na nogę, czując, że odrętwienie, w jakim od kilku minut pogrążyło się jej ciało, powoli ustępuje.

– Miło mi poznać – powtórzył, ale Ella miała niemal całkowitą pewność, że Donato Salazar kłamał. Zrozumiała to, gdy spojrzała w jego oczy. Chłodne, ciemnoniebieskie, wyrażające lekkie poirytowanie.

– Ja też się cieszę, że pana poznałam – odpowiedziała, strząsając z siebie nieprzyjemne wrażenie.

– Och, dajcie spokój z tym pan i pani. Mówcie sobie po imieniu – wtrącił ojciec i Ella chyba po raz pierwszy w życiu była wdzięczna za jego obecność.

Mężczyzna kiwnął głową, a Ella skonstatowała, że jego ciemne włosy nie są aż tak czarne jak skrzydło kruka, a w brodzie nie ma nawet uroczego dołeczka. W jego spojrzeniu nie było jakiejkolwiek iskry zainteresowania i początkowa ekscytacja Elli gwałtownie zmalała.

– Mów mi Donato – powiedział niskim głosem, którego tembr jeszcze przez chwilę mile pobrzmiewał w jej uszach.

– Oczywiście – przytaknęła. – Jesteś z Melbourne, dobrze pamiętam? Jak długo zamierzasz zostać w Sydney?

– To zależy. – Obaj z ojcem wymienili szybkie spojrzenia. – Od bardzo wielu rzeczy. Na razie nie zaplanowałem powrotu.

Ella pokiwała głową, przypominając sobie, że przecież plany te obejmowały małżeństwo z którąś z córek Sandersona. Nie ma mowy, pomyślała kolejny raz.

– Miejmy nadzieję, że pogoda się utrzyma. Sydney to miasto, które najlepiej prezentuje się w słoneczne dni – dodała Ella tak lekkim tonem, jakby nie robiła w życiu nic innego, tylko pływała na jachcie i biegała z jednego przyjęcia na drugie, zabawiając gości ojca.

Potem przycisnęła dłoń do pustego żołądka, czując głód. Mimo że impreza trwała w najlepsze, nie podano jeszcze nic do jedzenia, za to alkohol zdążył już wszystkim poprawić humory.

– Pogoda? – zapytał lekko rozbawiony. – Idealny temat do rozmowy – dodał. – Może w takim razie powiesz mi, czy macie tutaj coś, czego brakowałoby w deszczowym i wietrznym Melbourne?

– Przepraszam, jeśli cię uraziłam – odparła. Lata żarcików, które stroili sobie z niej ojciec i jego znajomi, uodporniły ją na sarkazm. – Proszę, zaproponuj inny temat.

Błysk uznania, jaki dostrzegła w jego oczach, sprawił, że wyprostowała się i dumnie uniosła brodę.

– Ello, nie musiałaś… – Ojciec czuwał, żeby rozmowa przebiegała zgodnie z jego planem.

Donato zaoponował:

– Ależ nie, porozmawiajmy o pogodzie, Ello. – Wypowiedział jej imię powoli, jakby smakując je w ustach. Mimo że był Australijczykiem, tak jak ona, Ella dosłyszała w jego wymowie ledwo uchwytny egzotyczny akcent, który natychmiast przykuł jej uwagę. Czując gęsią skórkę na ramionach, zacisnęła usta. Jeśli coś tak błahego wprawiało ją w oszołomienie, to jak sobie da radę podczas oczekiwanej z utęsknieniem wyprawy do Ameryki Południowej?

– Powiedz mi – zaczął i pochylił się ku niej. Aromat kawy zmieszany z zapachem wody kolońskiej i czystej skóry dotarł do jej nozdrzy, wprawiając ją w błogi nastrój. – Czy dziś możemy spodziewać się burzy? Takiej prawdziwej z grzmotami i błyskawicami?

Ella popatrzyła najpierw na ojca, potem w górę na dość czyste niebo, a następnie skupiła się na Donacie Salazarze, którego nieprzeniknione spojrzenie nie zdradzało, czy mówi poważnie, czy też może stroi sobie z niej żarty.

– Niewykluczone – odparła powoli.

Donato skinął ze zrozumieniem.

– Doskonale. Burze są takie ekscytujące.

Nie poruszył się, ale nagle Ella zdała sobie sprawę z tego, że stoi jakby bliżej. Górował nad nią i poczuła się przytłoczona, mimo że nie była niska, a tego dnia miała na sobie pantofle na obcasach. Zabrakło jej tchu. A może to tylko nerwy? Po prostu za dużo czasu spędzała w towarzystwie swoich zwykle dużo starszych pacjentów. Nie mogła sobie przypomnieć, kiedy ostatnio rozmawiała z młodym, przystojnym mężczyzną, którego spojrzenie wprawiało ją w zakłopotanie.

– Opowiedz więcej – głos miękki jak aksamit pieścił jej uszy. – Jakie warunki atmosferyczne prowadzą do wyładowań?

Zabawiał się jej kosztem, była tego pewna. Musiał widzieć, że zrobił na niej wrażenie. Wyczuwał wewnętrzne drżenie, którego nie mogła opanować. Jego twarz była tak blisko, że mogłaby go pocałować. Coś ją ku niemu ciągnęło. Coś, czego nie umiała nazwać.

– Nie mam pojęcia – odpowiedziała szczerze. – Nie jestem meteorologiem.

– To dziwne – powiedział, odsuwając się lekko. – Większość ludzi, jakich znam, lubi rozmawiać o rzeczach, na których się zna.

– Żeby zrobić wrażenie? – zapytała.

Wzruszył ramionami. Ludzie zapewne musieli zabiegać o to, by zwrócił na nich uwagę. Tak właśnie zachowywał się jej ojciec. Niemal usłużnie.

– A może to ja powinienem zrobić dobre wrażenie? – zapytał i uśmiechnął się.

Głupie pytanie. Z jego pozycją mógł bez trudu zniszczyć jej ojca i rodzeństwo. Zdrowy rozsądek podpowiadał Elli, że nie powinna dążyć do otwartej wojny z tym człowiekiem, ale jak na razie wszystko ku temu zmierzało. Nie podobał jej się ani pomysł ojca, ani to, że oczekiwał od niej posłuszeństwa. Dlatego była wrogo nastawiona, a w jej żyłach zaczęła krążyć wściekłość. A także pożądanie i chyba strach. Tak, to była mieszanka iście wybuchowa.

– Wiem tylko tyle – zaczęła lekkim tonem – że burze docierają do nas zwykle z południa.

– Od Melbourne? – upewnił się, a jego oczy zwęziły się, wyczuwając wreszcie jej wrogość.

– Dokładnie stamtąd – potwierdziła, patrząc mu prosto w oczy. – Więc jeśli na południu zmieni się pogoda i na przykład zacznie wiać silny wiatr albo nadejdzie fala upałów, to skutki mogą być zupełnie nieprzewidziane.

– Ello! – Upomnienie ojca zagłuszył gromki wybuch śmiechu.

Był zadziwiająco serdeczny jak na kogoś, kto niemal z marszu mógłby zagrać Księcia Ciemności. Leciutkie mrowienie skóry uświadomiło jej, że Donato Salazar podoba jej się coraz bardziej. Przez te wesołe ogniki w oczach wydawał się przystępniejszy niż przed paroma chwilami. Nagłe pragnienie dotknięcia jego roześmianej twarzy i przesunięcia palcami po miękkiej oliwkowej skórze sprawiło, że schowała dłonie za plecy. Wyglądała teraz jak uczennica, która coś przeskrobała i musi się tłumaczyć przed nauczycielem.

Reakcja jej ciała na tego mężczyznę wprawiała ją w zdumienie. Serce biło jak szalone, w gardle kompletnie jej zaschło. Stała wpatrzona w niego jak w obrazek. Ale było coś jeszcze. Ciepło rozchodzące się po jej ciele i wypełniające je błogością.

Ella zamrugała powiekami, żeby przywołać do porządku galopującą wyobraźnię. Wszystko przez to, że była głodna. Niemożliwe, żeby, ot tak, zadurzyła się w tym mężczyźnie, i to po paru minutach rozmowy o pogodzie!

Ojciec spojrzał na nią gniewnie.

– Przepraszam najmocniej. Córka jest trochę…

– Ależ nie ma za co! – zaoponował Donato, nie spuszczając oczu z Elli. – Twoja córka jest urocza.

– Urocza? – Nawet Reg był zdziwiony tym komplementem. – W każdym razie jest bardzo… oryginalna – dodał, szukając usilnie pasującego słowa.

Z pewnością był to wieczór premierowych zdarzeń w jej życiu. Po raz pierwszy ojciec poprosił ją o pomoc. Po raz pierwszy ktoś nazwał ją uroczą. Po raz pierwszy również zareagowała jak kotka w rui na zupełnie nieznanego mężczyznę. Jeśli ta noc miała przynieść jeszcze więcej takich niespodzianek, Ella powinna wypić drinka, aby okiełznać nerwy.

– Musisz być dumny. Twoja córka jest inteligentna, bezpośrednia…

Ella skanująca otoczenie w poszukiwaniu kelnera, zamarła.

– Dumny? No tak, oczywiście… – Ojciec odchrząknął i przyjrzał się Elli w obawie, że za chwilę znowu wyskoczy z jakimś dziwactwem.

– I piękna – dodał Salazar, a Ella jak na zawołanie odwróciła się ku niemu.

Czy on aby nie przesadza? Przyszła tutaj po pracy, ale ojciec wysłał ją do garderoby Fuzz i kazał znaleźć coś odpowiedniego. Najwyraźniej elegancka biała koszula i czarne spodnie nie były wystarczająco ładne. Jednak nawet ubrana w jej ciuchy, nie miała złudzeń, że ani trochę nie przypomina prześlicznej Fuzz. To za jej siostrą wszyscy się oglądali. Nigdy za nią.

– Komplementy są zbędne – wtrąciła Ella. – Poza tym nie lubię, jak się rozmawia o mnie w taki sposób, jakby mnie tu nie było.

– Ello, błagam! – Ojciec wyglądał, jakby miał za chwilę dostać zawału. Twarz miał czerwoną, na czoło wystąpiły mu krople potu.

– Nie chciałem cię obrazić, Ello. – Aksamitny głos wlał się prosto w jej serce.

– Myślę, że to ona powinna cię przeprosić – powiedział stanowczo ojciec.

– A ja myślę – odparł Donato Salazar, ujmując Rega Sandersona pod ramię – że powinieneś nas zostawić samych, żebyśmy się mogli lepiej poznać.

Ojciec na chwilę się zatrzymał, ale potem zupełnie bezradnym tonem przytaknął:

– Oczywiście, oczywiście. I tak miałem pójść do gości.

Kim był ten mężczyzna, który miał taką władzę nad jej zazwyczaj brylującym w towarzystwie ojcem? Zrobiło jej się żal ojca i nawet chciała go zawołać, co było o tyle niedorzeczne, że przez większość swojego życia starała się go unikać. Nie był typem człowieka, który mógłby ją przed czymś ochronić.

Potem gwałtownie się odwróciła i natknęła na badawcze spojrzenie i leciutki uśmiech igrający na ustach Donata Salazara. Poczuła, że serce znów staje jej w piersi. Policzki piekły ją nieznośnie. Musiał czuć, że jest nim zainteresowana.

Tytuł oryginału: Seducing His Enemy’s Daughter

Pierwsze wydanie: Harlequin Mills & Boon Limited, 2015

Redaktor serii: Marzena Cieśla

Opracowanie redakcyjne: Marzena Cieśla

Korekta: Anna Jabłońska

© 2015 by Annie West

© for the Polish edition by HarperCollins Polska sp. z o.o., Warszawa 2017

Wydanie niniejsze zostało opublikowane na licencji Harlequin Books S.A.

Wszystkie prawa zastrzeżone, łącznie z prawem reprodukcji części lub całości dzieła w jakiejkolwiek formie.

Wszystkie postacie w tej książce są fikcyjne.

Jakiekolwiek podobieństwo do osób rzeczywistych – żywych i umarłych – jest całkowicie przypadkowe.

Harlequin i Harlequin Światowe Życie są zastrzeżonymi znakami należącymi do Harlequin Enterprises Limited i zostały użyte na jego licencji.

HarperCollins Polska jest zastrzeżonym znakiem należącym do HarperCollins Publishers, LLC. Nazwa i znak nie mogą być wykorzystane bez zgody właściciela.

Ilustracja na okładce wykorzystana za zgodą Harlequin Books S.A.

Wszystkie prawa zastrzeżone.

HarperCollins Polska sp. z o.o.

02-516 Warszawa, ul. Starościńska 1B, lokal 24-25

www.harlequin.pl

ISBN 978-83-276-2996-8

Konwersja do formatu EPUB: Legimi Sp. z o.o.