Tydzień z ukochanym - Piotr Gałązka - ebook

Tydzień z ukochanym ebook

Piotr Gałązka

1,7

Opis

Powieść Tydzień z ukochanym opowiada o losach młodego chłopaka, który przez Internet poznaje przyjaciela. Piotr wierzy w prawdziwą miłość i zakochuje się w Andrzeju, który nie uznaje związków partnerskich. Piszą ze sobą ponad rok poprzez gadu-gadu, skype. Aż pewnego dnia Piotr okłamuje rodzinę, że wraz z przyjaciółmi wyjeżdża do Włoch na narty, a tak naprawdę wylatuje do Anglii by móc spędził magiczny Tydzień z ukochanym. Powieść jest pisana prostym a zarazem lekkim językiem.


Piotr Gałązka urodzony 03.03.1991 r. zamieszkuje obecnie w Rudzie Śląskiej. Kocha podróżować po świecie. Pracuje w swoim wyuczonym zawodzie a zarazem jest uczniem w zaocznej szkole. W wolnej chwili tworzy scenariusze dla swych bohaterów. Tydzień z ukochanym, to jego druga powieść wydana w formie ebooka.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 64

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
1,7 (3 oceny)
0
0
0
2
1
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Piotr Gałązka

Tydzień z ukochanym

© Copyright by Piotr Gałązka & e-bookowo

Zdjęcie na okładce: Rafał Karcz

ISBN 978-83-63080-81-5

Wydawca: Wydawnictwo internetowe e-bookowo www.e-bookowo.pl

Kontakt:[email protected]

Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie, rozpowszechnianie części lub całości bez zgody wydawcy zabronione.

Stoję, wpatrując się w okno. Chusteczką ocieram łzy. Płaczę ze smutku, z bólu. Marzyłem o prawdziwej miłości. Marzyłem o mężczyźnie, w którym się zakocham. Owszem, marzenie się spełniło, ale on mnie nie do końca kocha, nie szuka związku, nie wierzy już w miłość.

Na lotnisku podczas pożegnania pocałował mnie, to znaczy nie pocałował, po prostu podarował mi przyjemnego całusa w usta i powiedział łagodnym tonem:

– Miło, że przyjechałeś. – Chociaż ja przyleciałem, a nie przyjechałem, poczułem się jak w siódmym niebie. To było przyjemne. Gdy twarz ukochanego zniknęła mi z pola widzenia, pozwoliłem sobie na odrobinę łez.

Całą podróż w samolocie przepłakałem. Tak, dobrze, że nikt ze mną nie siedział.

Przyjemnie byłoby wstawać rano, przy ukochanym, witać się z nim z uśmiechem na twarzy, całować jego usta, przygotowywać śniadania do łóżka i wiedzieć, dla kogo i po co żyję.

To tylko marzenia.

Kupiłem ukochanemu książkę o fotografii, to jego nowe hobby, które porzucił parę lat temu, a teraz powrócił do niego – to było jak narodziny dziecka.

Poprosiłem o jego adres. Tak bardzo się cieszę, że mogę jakoś pomóc Andrzejowi. Tak, ma na imię Andrzej. W tym roku skończył trzydzieści sześć lat. Dba o swoje ciało. Jego klatka piersiowa jest owłosiona. Jego uszy mnie bawią, bo przypominają nieco te elfie. Andrzej jest miłą, sympatyczną, spokojną osobą, jest inny, wart poznania. Mieszkał w Polsce. Obecnie przebywa w Anglii. Przylatuje do Polski co dwa, trzy miesiące, by spotkać z rodziną.

Przed zamieszkaniem w Anglii przebywał w Stanach Zjednoczonych. Pracował w różnych hurtowniach. Z czasem rozwijał swoje inne hobby: masaże, różnego rodzaju masaże. Byłem jego klientem. Andrzej ma w sobie to coś. Posiada cenny dar, kocha to, co robi, bardzo się cieszy, gdy klienci powracają do niego – głównie to mężczyźni. Podczas masażu pozwoliłem sobie uciec do innego świata, do jednego z moich światów – a jest ich bardzo, bardzo wiele.

W pracy przezywają mnie Zaczarowany Ołówek. To prawda, jestem zaczarowanym ołówkiem, ale takim przyjemnym, który czasami doprowadza ludzi do małego szału. Pięć dni przed wyjazdem pani kierownik poprosiła mnie o przyniesienie torby (kobieta była w sklepie na dole i zapomniała zabrać z sobą torbę). Oczywiście ja, jako Ołówek, uznałem, że chodzi o damską torebkę. Wchodzę do sklepu w poszukiwaniu torby – torby brak. Ekspedientka zbladła, a ja poczułem bijące z nadmiaru emocji serce: Ukradli torbę! Nie wiem, dlaczego serce biło mi tak mocno. Wchodząc na salę produkcyjną, krzyczę:

– Ukradli pani torbę!

– Co mi ukradli? – pyta kierowniczka.

– No torbę.

Kierowniczka wybuchnęła śmiechem i uderzyła się lekko w czoło.

– Piotrek, Piotrek, Piotrek – obróciła się wokół własnej osi – ja już nie wytrzymam – Kolejny wybuch śmiechu. – Miałam na myśli torbę na bułki, żeby je schować. – W tym momencie nie poczułem się jednak Zaczarowanym Ołówkiem, ponieważ każdy w tej sytuacji pomyślałby tak samo jak ja.

W marcu kończę 21 lat, a w kwietniu szkołę średnią. Co dalej? Jeszcze tego nie wiem.

Tak naprawdę marzę o paru chwilach dla siebie, by móc odpocząć, przemyśleć parę spraw. Uciec, tak, uciec od wszystkiego.

Sześć lat temu zmarła moja ukochana Mamusia. Dlaczego piszę Mamusia przez duże „M”? Dlatego że jest i będzie najlepszą Mamusią, która troszczyła się o nas z całego serca, była jak prawdziwa przyjaciółka. Tęsknię za mamą, tęsknię za jej głosem, uśmiechem i za przytulaniem. Po śmierci mamy uśmiechnięty, szczęśliwy chłopak umarł. Od tamtej pory jestem smutnym człowiekiem. W tym samym czasie odkryłem swoją orientację seksualną, do której nie przyznaję się publicznie. Denerwuje mnie rodzina, zadają coraz więcej i więcej pytań na temat dziewcząt.

Andrzeja poznałem w marcu na czacie. Pamiętam ten dzień. Od samego rana padał deszcz. W tym dniu miałem wolne od pracy. Zaczepiłem Andrzeja. Przyjemnie się z nim pisało. Pod koniec rozmowy zapytałem go, czy ma Skype’a, Gadu-Gadu. Miał. Podał mi i numery obu.

Następnego dnia ponownie zaczepiłem Andrzeja, ale tym razem na Skypie. Wczoraj coś poczułem do Andrzeja i jakoś serce nie dawało mi spokoju.

– Hej, to ja, Piotr z czatu.

Cisza, cisza, aż nagle odpisał na Skypie.

– Witaj, Piotrze.

– Co u ciebie słychać?

– A dobrze. Dziękuję.

– Mogę zadzwonić, żeby cię zobaczyć na kamerce?

– Tak, możesz. Tylko podłącz się.

Tak zrobiłem. Zadzwoniłem. Po chwili na ekranie pojawił się obraz, na którym ujrzeliśmy się nawzajem. Pomachałem ręką na przywitanie.

– Hej. Miło cię widzieć.

– A dziękuję. Ciebie również. Skąd piszesz?

– Z Rudy Śląskiej, a ty?

– Ja obecnie z Anglii.

W tym samym czasie brat upadł na pupę i lekko się zaśmiałem.

– Nie wierzysz mi? – zapytał, patrząc na mój uśmiech.

– Tak, wierzę, śmieję się z brata.

– A, to nie przeszkadzam.

– Nie, nie przeszkadzasz – uśmiecham się do kamerki. – Śmieję się z brata, ponieważ kolejny raz przewrócił się na pupę, mam mały grzech, bo śmieję się z młodszego braciszka.

– No, nieładnie. – Jego śmiech mnie uszczęśliwia, nie wiem dlaczego. – A ile twój brat ma lat?

– Jeden 9, a drugi 11.

– O, to jeszcze dzieci.

– Tak, jeszcze dzieci, czy ja wiem, czy dzieci, raczej małe diabełki.

– O, małe diabełki, czyli masz fajnie w domu?

– Tak. Mogę cię o coś poprosić?

– Jasne.

– Pokażesz widok z okna?

– A jednak mi nie wierzysz – uśmiecha się po raz kolejny. Zauważyłem aparat na zębach.

– Wierzę. Jestem ciekawy świata i tego, czy naprawdę w Anglii jest taka budowla, jaką widziałem w telewizji.

– Rozumiem. Dziś raczej nie zobaczysz widoku za okna, bo jest ciemno.

– OK, więc jutro.

– OK, a ty, Piotrusiu, co porabiasz na co dzień?

– Ja uczę się w weekend. A w tygodniu pracuję jako cukiernik w tej samej cukierni, w której miałem praktyki.

– Super, a serniki też pieczesz?

– Tak.

– Lubię serniki.

– To dobrze. Może kiedyś skosztujesz mojego wypieku…

– Na pewno będzie pyszny.

– A ty czym się zajmujesz?

– Masuję.

– Czyli jesteś masażystą?

– Tak. – Właśnie dziś się dowiedziałem, że z zawodu jest masażystą.

– Super, a masujesz m czy k?

– Tylko mężczyzn.

– A kobiet nie?

– Nie, nie lubię.

– A no tak – uśmiecham się. – A jakie masaże wykonujesz?

– Różne.

– Kochasz swój zawód?

– Tak, kocham.

– To dobrze.

– Piotruś muszę kończyć, za chwilę będę mieć klienta.

– Okej. No to pa.

– Pa.

Rozłączyłem się.

Od tamtej chwili piszemy ze sobą. Nie wiem dlaczego, ale pisanie z nim mnie uszczęśliwia. Nawet śnię o nim. Będąc w pracy, nie mogę się doczekać, kiedy wrócę do domu, by móc z nim jeszcze przez chwilkę porozmawiać.

Pierwszy raz miałem do niego przylecieć w maju, ale po pierwsze nie dostałem urlopu, a po drugie miałem mszę za Mamusię.

I