Tropikalny raj - Jules Bennett - ebook

Tropikalny raj ebook

Jules Bennett

4,1

Opis

Gdy Jenna poprosiła Maca, by przez tydzień udawał jej narzeczonego, on się nie zawahał. Od lat jej pragnął, choć umówili się, że będą tylko przyjaciółmi. Tydzień na Bora Bora okazał się sprawdzianem ich przyjaźni. Odgrywając przed innymi role zakochanych, odkrywają, że ich udawana namiętność jednak jest prawdziwa...

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 163

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,1 (18 ocen)
8
4
5
1
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Jules Bennett

Tropikalny raj

Tłumaczenie:

ROZDZIAŁ PIERWSZY

– Proszę cię tylko, żebyś przez następny tydzień udawał mojego chłopaka.

– Uściślijmy to. Kazałaś mi przylecieć na Bora Bora, żeby twój były uwierzył, że masz nowego chłopaka. Będziemy sobie razem mieszkać w tej romantycznej chatce, a w międzyczasie ty będziesz przygotowywać dekoracje z kwiatów na ślub swojej siostry.

Okej, kiedy Mac O’Shea ubrał to w te słowa, sytuacja rzeczywiście wyglądała dość idiotycznie. Ale, do diabła, Jenna miała powody, które usprawiedliwiały jej prośbę.

Stojąc w przytulnym bungalowie, który przez kolejny tydzień miał być jej domem, Jenna LeBlanc poprawiła ramiączko ulubionej koralowej letniej sukienki i popatrzyła na Maca.

– Przecież uwielbiasz podróżować, a ja funduję ci wycieczkę. Przestań narzekać.

Odpychając walizkę czubkiem buta, Mac ruszył ku niej z groźną miną. Jego szmaragdowe oczy zatrzymały ją w miejscu. Litości, ten mężczyzna ma w sobie moc. Jej najlepszy przyjaciel jest seksowniejszy niż wszyscy inni znani jej przedstawiciele płci brzydkiej. A ona chciała, by udawał, że jest w niej do szaleństwa zakochany, bo nikomu innemu nie ufała.

– Stać mnie na opłacenie podróży. – Oparł ręce na biodrach, zatrzymując się tuż przed nią. – Chcę wiedzieć, czemu przez telefon nie powiedziałaś mi, w jakim celu mnie tu zapraszasz.

Upokorzenie? Lęk? Zbyt wiele tych emocji, Jenna czuła się bardziej zdesperowana, niżby chciała. Pragnęła, by siostra miała wesele doskonałe, by nie powróciły nękające matkę demony. Postawiła wszystko na jedną kartę. Serce, zdrowie psychiczne… wszystko.

– Posłuchaj, Martin tu jest, bo jest drużbą – wyjaśniła. – Zerwaliśmy dwa tygodnie temu, a on chce, żebym do niego wróciła. Nie przyjmuje odmowy. Tutaj nie da się go unikać i z tego powodu ty się tu znalazłeś.

Mac ściągnął brwi.

– Powiedziałaś mi, że z nim zerwałaś, ale nie wiem, dlaczego.

– Cóż, ty rozbijasz się po świecie…

– Byłem w Barcelonie.

– I nie oddzwaniasz, kiedy próbuję się z tobą skontaktować.

– Kiedy dzwoniłaś, byłem na spotkaniu, a potem mi napisałaś, żebym przyjechał. – Mac westchnął. – Chcę wiedzieć, co się, do diabła, dzieje i czemu jesteśmy parą, bo jeśli jesteśmy parą, moja rodzina musi o tym wiedzieć. Moja siostra będzie zachwycona.

Jenna zmrużyła oczy.

– To nie pora na złośliwości.

Mac splótł ręce na szerokiej atletycznej piersi. Jenna po prostu się na niego gapiła. Może i byli tylko przyjaciółmi, ale to jej nigdy nie powstrzymywało przed podziwianiem jego męskiej urody.

– Martin sypiał ze swoją asystentką.

Samo wypowiedzenie tych słów bolało. Nie dlatego, że była w nim szaleńczo zakochana, spotykali się ledwie parę miesięcy. Ale żeby nie była dla niego dość ważna, by zerwał z poprzednią dziewczyną? Czy faceci już nie biorą pod uwagę kobiecych uczuć?

– I tak był dupkiem – skomentował Mac. – Mam go trochę poturbować?

Jenna zaśmiała się, choć wiedziała, że Mac nie do końca żartuje. Krążyły plotki, że rodzina O’Shea w dość niechlubny sposób prowadzi interesy. Ojciec Maca, Patrick, który zmarł przed niespełna rokiem, nie słynął z lekkiej ręki ani dobrych manier. Braden, brat Maca, przejął rolę głowy rodziny, on i jego narzeczona Zara wzbudzali większą sympatię. Choć Braden nie był człowiekiem, z którym można by zadzierać, miał jednak więcej taktu i samokontroli niż ojciec.

– Z radością widziałabym poobijanego Martina, ale dzięki. – Poklepała Maca w policzek i podjęła: – Skoro jednak nie można się go pozbyć, nie życzę sobie, żeby uważał, że jestem do wzięcia. Jeśli o niego chodzi, zaczęłam nowe życie i jestem w tobie po uszy zakochana. A on jest tylko złym wspomnieniem.

– I tu wkracza moja dozgonna miłość.

– Jeśli tak chcesz to nazwać, bardzo proszę. W każdym razie naprawdę będę ci wdzięczna za przysługę. Bez ironicznych komentarzy.

Nie chciała łączyć w jednym zdaniu słów: Mac i miłość. Byli dobrymi przyjaciółmi od chwili, gdy lata temu Mac próbował ją poderwać na imprezie u wspólnego znajomego. Jenna go odtrąciła, gdyż nie wydawało jej się prawdopodobne, by taki seksowny chłopak mógł szczerze się nią zainteresować. Poza tym mieszkała w Bostonie dość długo, by usłyszeć o rodzie O’Shea i nie miała ochoty nawiązywać bliższych stosunków z ludźmi, których nazwisko było synonimem mafii i gangów.

Najwyraźniej swą odmową zrobiła na Macu wrażenie, gdyż tak czy owak jej nie odstępował. Oznajmiła mu, że należy do dziewczyn, które interesują wyłącznie stałe związki, a on na to odparł, że bardzo to podziwia, lecz nie nadaje się do stałego związku. Teraz zaśmiała się na myśl, że w istocie ich więź była trwała, choć tylko przyjacielska.

Musiała przyznać, że Mac był wyjątkowym przyjacielem. Poznała go z różnych stron, nie tylko z tej bezwzględnej czy przebiegłej. Potrafił ją rozśmieszyć, czuła się przy nim bezpieczna. Nie potrafiła powiedzieć, jak to się stało, ale przyszedł taki dzień, kiedy wiedziała, kto jest jej najlepszym przyjacielem. Wiedziała, że Mac zrobi dla niej wszystko. Był nie tylko playboyem, jego rodzina była właścicielem domów aukcyjnych na całym świecie, zarabiała miliardy i w międzynarodowym świecie biznesu stanowiła siłę, z którą należało się liczyć.

Jednak po latach znajomości Jenna wciąż nie była pewna, po której stronie prawa tak naprawdę stoi jego rodzina. W ciągu minionej dekady tylko raz poruszyła ten temat i więcej nie popełni tego błędu. Spytała Maca o rodzinny biznes, o to, czemu tyle podróżuje i po co te wszystkie tajemnice. Spojrzał na nią chłodno i dał jej do zrozumienia, że przekroczyła granice, do których nie powinna się zbliżać. Właśnie dlatego nie pytała o wyjazd do Barcelony ani spotkanie, w którym uczestniczył.

Mac patrzył na nią przez chwilę, potem przysiadł na bambusowo-wiklinowym stołku barowym przy wyspie w kuchni bungalowu.

– Jeśli twoja siostra wychodzi za mąż dopiero za tydzień, to co my tu robimy?

Perfekcyjna siostra Jenny chciała mieć perfekcyjny ślub, bo wszystko w jej życiu było perfekcyjne. Jenna kochała Amy ponad wszystko, ale musiała przyznać, że los zawsze sprzyjał siostrze. Za to jej… Nie, nie zamierzała się w to zagłębiać, bo cieszyła się szczęściem Amy. Nie chciała być zgorzkniałą druhną tylko dlatego, że Martin ją zdradzał. Amy znalazła miłość i to miał być najlepszy tydzień jej życia. Zasługiwała na to.

Jenna nie wyjaśniła rodzinie, dlaczego drogi jej i Martina się rozeszły. Fikcyjny narzeczony pomoże przywołać uśmiech na twarze bliskich przynajmniej do ślubu siostry.

– Amy chce, żeby goście skorzystali z uroków wyspy. Taki rodzaj krótkich wakacji dla wszystkich, kiedy napięcie rośnie aż do głównego wydarzenia.

Ponieważ milczał, Jenna westchnęła i poprawiła sukienkę. Te kuse letnie szatki zawsze świetnie się prezentują na modelkach o rozmiarze trzydzieści cztery, ale w rzeczywistości człowiek ledwo się w nie mieści.

– Nie musisz tego robić. Wiem, że to głupie i desperackie prosić…

– Czego ode mnie oczekujesz? – wtrącił z uśmiechem. – Nie żałuj mi szczegółów.

Jenna nieelegancko stęknęła, przewróciła oczami i pomaszerowała przez bungalow do drzwi prowadzących na niewielki taras z widokiem na krystalicznie niebieską wodę. Za plecami słyszała ciężkie kroki, a kilka sekund później znajoma dłoń opadła jej na ramię.

– Nie jestem w nastroju, żeby ze mnie żartować.

Mac lekko ścisnął jej ramię i odwrócił ją ku sobie.

– Dobra. Powiedz mi, co mam robić.

Podniosła wzrok, patrząc w szmaragdowe oczy, w których więcej niż raz zatonęła.

– Musisz tu ze mną zostać.

– Dobra.

– Jest tylko jedna sypialnia.

Uniósł kącik warg.

– W takim razie postaraj się trzymać ręce przy sobie.

– Możesz się skupić? Być poważny?

Nie była w stanie powstrzymać śmiechu. Mac flirtował ze wszystkimi kobietami między osiemnastym rokiem życia a łożem śmierci. Kochał życie, kobiety i rodzinę. Był lojalny aż do przesady. Gdyby choć przez sekundę pomyślała, że nadaje się do stałego związku, łatwo by się w nim zakochała. Ale Jenna chroniła serce i stanowczo upierała się przy przyjaźni.

– Jestem skupiony – odparł, wyciągając ręce. – Jedna sypialnia. Zgaduję, czego nie będziemy tam robić, więc powiedz mi, co będziemy robić poza tym małym domkiem.

– Musisz mi towarzyszyć na wieczornych imprezach, nie będzie ich wiele. – Jenna przebiegła listę w myślach. – Przygotowuję kwiaty na ceremonię, więc parę razy możesz mi w tym pomóc, to by dobrze wyglądało. Oczywiście będzie też próbna kolacja i ślub. Ale w ciągu dnia byłoby miło, gdybyśmy się pokazywali na plaży, trzymając się za ręce. No nie wiem… możemy się przytulać i takie tam.

– Takie tam? Cokolwiek przez to rozumiesz, dam radę. – Na moment zerknął na wodę, potem wrócił do niej wzrokiem. – Jest tylko jeden problem.

Jenna zamarła. Nie miała czasu na problemy. Niedługo pewnie pokaże się ten oszust, jej były. Że też taki głupek musi być drużbą, przecież będzie zmuszona iść obok niego. Wolałaby już przejść boso po tłuczonym szkle.

– Znam cię od dziesięciu lat, nie okazujesz uczuć.

Przytaknęła, kiwając głową. Nie była wylewna.

– Potrafię udawać – zapewniła go.

– Naprawdę?

Uniósł ręce do jej twarzy, czubkami palców powiódł w dół policzka ku linii brody i niżej, na szyję.

– Uważasz, że sobie poradzisz, kiedy będę cię dotykał? – szepnął. – Całował cię? Zachowywał się jak twój kochanek i udawał, że znam twoje ciało?

Wstrzymała oddech. Myśl, że Mac znałby każdy centymetr jej ciała, podniecała ją i przerażała. Nie wątpiła, że potrafił sprawiać rozkosz, lecz obawiała się, że gdyby ujrzał ją nagą, przeżyłby zawód. Jej ciało było dalekie od ideału. Wałeczki, pulchności… Była przeciwieństwem kobiet, które widywała u jego boku.

– Założę się, że potrafię oszukać wszystkich, którzy nas zobaczą – rzekła. – Najważniejsze, żeby Martin myślał, że jesteśmy parą.

– Nigdy nie odrzucałem zakładu. – Wciąż ją głaskał. – Jaka jest nagroda dla zwycięzcy?

– Jeśli nam się uda, ja wygram, a ty będziesz mi winien kolejną przysługę, której będę mogła zażądać w każdej chwili.

– A jeśli ja wygram? – Uniósł brwi.

– Nie wygrasz. Będę bardzo przekonująca.

Jego ciepły oddech łaskotał jej ucho. Mac położył dłoń na jej policzku, wsuwając palce we włosy.

– W takim razie lepiej poćwiczmy, zanim twój były pojawi się na horyzoncie.

Nim spytała, co miał na myśli, poczuła wargi Maca na swoich ustach.

Co, do diabła? Pytanie Maca kwestionujące jego rozsądek wyparowało w momencie, gdy Jenna się przed nim otworzyła. Nareszcie po latach zastanawiania się, jak smakują usta najlepszej przyjaciółki, poznał odpowiedź i okazało się, że jego fantazje nie dorównywały rzeczywistości. A miał w związku z tą zachwycającą kobietą miliony fantazji.

Jenna najpierw zesztywniała, a potem jakby się rozpuściła. Trudno by innym słowem opisać to, co stało się z jej ciałem.

Przez lata trzymał się na dystans z szacunku dla ich przyjaźni i dlatego, że za skarby świata nie dopuściłby jej bliżej, gdy jego rodzina miała sekrety, którymi nie mógł się podzielić. Ojciec był zabójcą, choć Patrick O’Shea każdą z tych śmierci potrafił usprawiedliwić. Mac już dwa razy podjął podobną trudną decyzję, gdy Braden nie chciał tego zrobić. Jednak Mac nie oglądał się za siebie, niczego nie żałował. Żal oznacza życie przeszłością. Jego rodzina patrzyła w przyszłość, chciała zacząć pracować uczciwie. Pomysł wydawał się prosty, za to jego realizacja okazywała się trudniejsza.

Krewni Maca byli przebiegli, brali, co chcieli. Kradli, kłamali i zdradziliby każdego, by dostać się tam, gdzie chcieli. Z drugiej strony byli wyjątkowo lojalni wobec swoich sprzymierzeńców. Nie wahali się pomóc nikomu, kto naprawdę był w potrzebie. Ale współczucie należy się temu, kto był dość głupi, by wejść im w drogę.

Mac nigdy nie postawiłby ukochanej kobiety w sytuacji, kiedy musiałaby okłamywać policję albo ukrywać ich niecne postępki.

Przez większość czasu członkowie rodziny O’Shea robili dobrą minę do złej gry, jednak stale zachowywali czujność, gotowi zareagować na każde zagrożenie.

Braden znalazł miłość życia. Mac nie wiązał się na stałe. Jenna należała do dziewczyn, które oczekują takiego związku, więc przyjaźń była jedyną rzeczą, którą mógł jej ofiarować. Nie chciał jej stracić. Wiedziała, że jego rodzina jest… szczególna, lecz nie była wścibska.

Kiedy ich małe oszustwo dobiegnie końca, powrócą do przyjacielskich stosunków. Przed laty Mac nalegał na coś więcej, ale go odtrąciła. Teraz to ona wykonała pierwszy ruch, on miał tylko spełniać jej polecenia. Dotykanie Jenny po tak długim czasie myślenia o tym będzie bonusem gry, którego Mac nigdy nie zapomni.

Zaś gdy jej były się pokaże, Mac odbędzie z tym draniem pogawędkę. Nikomu nie wolno bezkarnie krzywdzić Jenny ani sprawiać, by czuła się gorsza. Była piękną, pełną życia kobietą, zasługiwała na mężczyznę, który ją doceni. Przez tydzień to Mac będzie tym mężczyzną… teoretycznie.

Uniósł głowę, musnął wargami usta Jenny. Gdy przesunął dłonie w dół ponętnego ciała, zacisnęła palce na jego koszuli. Jeżeli ma udawać jej chłopaka, chciał wszystkich związanych z tym korzyści.

– Och, przepraszam.

Jenna szarpnęła się. Mac jej nie puścił, zerknął na drzwi, gdzie pojawiły się matka i siostra Jenny. Speszone unikały kontaktu wzrokowego. Mac nie przejął się, że zostali przyłapali w tak intymnej chwili, uznał to nawet za dość zabawne.

Poza tym przez lata przywykł, że go przyłapywano na czymś zakazanym. Na szczęście dzięki temu, że wielu przedstawicieli policji i władzy siedziało w kieszeni rodziny O’Shea, nigdy nie został aresztowany ani postawiony w stan oskarżenia.

Kiedy Jenna chciała się odsunąć, ścisnął ją mocniej. Skoro mają odgrywać parę, mogą potrenować. Jeśli uda im się przekonać matkę i siostrę Jenny, wówczas jej były nie będzie stanowił problemu. A po tygodniu oznajmią Mary i Amy, że uznali, iż lepiej pozostać przyjaciółmi. W ten oto prosty sposób oboje dostaną to, czego pragną: Jenna pozbędzie się byłego narzeczonego, a Mac będzie ją miał w łóżku.

– Nie chciałyśmy…

– Nie miałam pojęcia, że wy…

Mary i Amy odezwały się jednocześnie, a Mac się roześmiał.

– W porządku. Właśnie przyjechałem i witałem się z Jenną.

– Dwa tygodnie temu zerwałaś z Martinem. – Mary szeroko otworzyła oczy, wlepiając wzrok w córkę.

Jenna trwała nieruchomo u boku Maca, a on zdał sobie sprawę, że nerwowo myślała, jak wyjaśnić rodzinie tę sytuację. Łatwo było przyjść jej na ratunek.

– Martin to dupek – stwierdził. – A my z Jenną przez lata wahaliśmy się między przyjaźnią i czymś więcej, więc pomyśleliśmy, że spędzimy trochę czasu razem z dala od świata i zdecydujemy, co dalej.

– A co wy dwie tu robicie? – spytała Jenna.

– Myślałam, że urządzimy sobie babski wypad, zanim przyjadą goście – odrzekła Mary. – Nie wiedziałam, że masz już towarzystwo, ale cieszę się, że jest z tobą Mac. Martin jest miły, ale Mac… cóż, wiesz, że go kocham.

Mary się uśmiechnęła, a Mac widział, że dała się zwieść. Te trzy kobiety były silne i łączyła je mocna więź, porównywalna tylko z więzią w jego rodzinie. Nie miał ochoty okłamywać bliskich Jenny. Ale taka była konieczność, a poza tym później to naprawią.

Amy rzuciła się siostrze na szyję.

– Wiedziałam, że w końcu będziecie razem. Tak się cieszę. Przykro mi, że Martin jest drużbą, ale obiecuję, że ty i Mac będziecie się świetnie bawić.

Jenna zmierzyła Maca wzrokiem ponad ramieniem siostry, a on zrozumiał, że przekroczył granicę. Kiedy zostaną sami, będzie musiał się wytłumaczyć.

Uśmiechnął się, na co Jenna zmrużyła oczy. Tak, scenariusz, który wymyśliła, obiecuje dobrą zabawę.

Tytuł oryginału: From Friend to Fake Fiancé

Pierwsze wydanie: Harlequin Desire, 2016

Redaktor serii: Ewa Godycka

Korekta: Urszula Gołębiewska

© 2016 by Jules Bennett

© for the Polish edition by HarperCollins Polska sp. z o.o. Warszawa 2017

Wydanie niniejsze zostało opublikowane na licencji Harlequin Books S.A.

Wszystkie prawa zastrzeżone, łącznie z prawem reprodukcji części lub całości dzieła w jakiejkolwiek formie.

Wszystkie postacie w tej książce są fikcyjne.

Jakiekolwiek podobieństwo do osób rzeczywistych – żywych i umarłych – jest całkowicie przypadkowe.

Harlequin i Harlequin Gorący Romans są zastrzeżonymi znakami należącymi do Harlequin Enterprises Limited i zostały użyte na jego licencji.

HarperCollins Polska jest zastrzeżonym znakiem należącym do HarperCollins Publishers, LLC. Nazwa i znak nie mogą być wykorzystane bez zgody właściciela.

Ilustracja na okładce wykorzystana za zgodą Harlequin Books S.A.

Wszystkie prawa zastrzeżone.

HarperCollins Polska sp. z o.o.

02-516 Warszawa, ul. Starościńska 1B, lokal 24-25

www.harlequin.pl

ISBN: 978-83-276-2974-6

Konwersja do formatu EPUB: Legimi Sp. z o.o.