Św. Brygida Wielka - Objawienia - Św. Brygida Wielka - ebook

Św. Brygida Wielka - Objawienia ebook

Św. Brygida Wielka

4,7

Opis

Św. Brygida była przekonana, o nadprzyrodzonym pochodzeniu objawień, które otrzymywała. Uważała siebie jedynie za narzędzie boże, wraz sekretarzami spisywała to co jej objawiał Chrystus Pan, Matka Boża, aniołowie i święci. To jej przekonanie zostało sprawdzone i potwierdzone przez Urząd Nauczycielski Kościoła. Wiele objawień otrzymywała w stanie ekstazy, widziała obrazy i słyszała słowa. Czasem było to wewnętrzne oświecenie umysłu które pozwalało jej zrozumieć właściwy sens wizji czy słów. Objawienia  wywierały mocny wpływ na jej serce i całe postępowanie, rozpoczęły się w Szwecji w 1340 roku i trwały do ostatniego dnia jej życia. Część z objawień to prorocze wizje czasów ostatecznych.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 596

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,7 (12 ocen)
10
0
2
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Gosik_20

Nie oderwiesz się od lektury

Warto przeczytać i rozważać te objawienia. Przeczytałam ebooka ale i tak kupię książkę papierową i od nowa będę czytać.
00

Popularność




Strony tytułowe

Strona redakcyjna

Przekład z języka łacińskiego:

ks. Jan Hojnowski SCJ

o. Salezy Kafel OFMCap.

ks. Tadeusz Wietecha SCJ

Redaktor techniczny

Ewa Czyżowska

KorektaMarcin Kicki

© Copyright by Wydawnictwo M, Kraków 2004

ISBN 978-83-7595-562-0

Wydawnictwo M

ul. Kanonicza 11, 31-002 Kraków

tel. 12-431-25-50; fax 12-431-25-75

e-mail:[email protected]

www.mwydawnictwo.pl

www.ksiegarniakatolicka.pl

Publikację elektroniczną przygotował

WPROWADZENIE

WPROWADZENIE

W dniu 7 października 1990 roku w Bazylice Gdańskiej, jedynej w Polsce świątyni pod wezwaniem św. Brygidy, został odczytany list Ojca Świętego Jana Pawła II, w którym Papież przypomniał o ustanowieniu roku 1991 Rokiem św. Brygidy z okazji sześćsetlecia jej kanonizacji.

Uroczystej modlitwie przewodniczył ordynariusz gdański, ks. bp Tadeusz Gocłowski, który w wygłoszonym kazaniu powiedział m.in.: „Cała Europa była miejscem zmagań św. Brygidy o ład społeczny, o szacunek dla człowieka i narodów, o autentycznie chrześcijańskie oblicze Europy, o Kościół i jego miejsce w świecie. Z jej życiem związała się historia i naszego miasta... To życie można streścić w zdaniu: żyć Ewangelią, służąc człowiekowi, wspólnocie Kościoła i państwa”.

Jak więc wynika chociażby tylko z przytoczonej wypowiedzi, postać św. Brygidy zasługuje dzisiaj na przypomnienie zwłaszcza w kontekście wejścia Polski do Unii Europejskiej, zwłaszcza gdy „w momentach historycznych wydarzeń Kościół zwraca uwagę na potrzebę moralnego i duchowego odrodzenia” (ks. abp Józef Michalik) i gdy Konferencja Episkopatu Polski na swym 326. zebraniu plenarnym (Warszawa, 18 marca 2004 roku) zwróciła się do nas m.in. z następującymi słowami: „Polska od dziesięciu z górą wieków stanowi niezbywalną część Europy. Drogę naszej Ojczyzny ku jedności z całą rodziną państw europejskich otworzył słynny Zjazd Gnieźnieński w roku 1000”. Dziś, «u progu nowego tysiąclecia naród polski zyskał prawo, by na równi z innymi narodami włączyć się w proces tworzenia nowego oblicza Europy» (Jan Paweł II, Gniezno, 3 czerwca 1997 roku). Jan Paweł II przypomina: «Europa potrzebuje Polski. Kościół w Europie potrzebuje świadectwa wiary Polaków. Polska potrzebuje Europy» (Rzym, 19 maja 2003 roku)”. Potrzeba głębszej refleksji dotyczącej życia, modlitwy i działalności św. Brygidy. Dzięki temu uzyskamy pomoc w realizowaniu tego, o czym przypomnieli nam nasi Księża Biskupi, a na czym zależy nie tylko św. Brygidzie, lecz przede wszystkim Chrystusowi Panu. Powinno więc i nam na tym zależeć...

Czyż nie jest nad wyraz wymowne w powyższym kontekście następujące świadectwo o św. Jadwidze w Rocznikach Królestwa Polskiego Jana Długosza: „duszę i myśl zwracała [...] ku modlitwie i czytaniu ksiąg pobożnych, mianowicie Starego i Nowego Testamentu, homilii czterech doktorów, życiorysów Ojców, kazań, życiorysów Świętych, rozważań i kazań błogosławionego Bernarda, św. Ambrożego, objawień św. Brygidy [podkreślenie — SK] i innych przetłumaczonych z języka łacińskiego na polski” (Historiae Pol., t. 3, s. 531)?

I. RYS BIOGRAFICZNY

I. RYS BIOGRAFICZNY

Szwecja — według średniowiecznej opinii — była krajem najbardziej wysuniętym na północ, gdzie rzadko widywało się słońce i gdzie ciągle wiały zimne wiatry. Poza tym krajem nie istniało już żadne państwo, ponieważ dalej na północ nie było po co iść — nie było tam warunków do życia. W Szwecji kwitło autentyczne chrześcijaństwo i europejska cywilizacja. Chociaż średniowieczna Europa nie posiadała takich środków komunikacji, jakimi dysponujemy dziś, to jednak tworzyła zwarty organizm dzięki działalności ówczesnego Kościoła. Ta właśnie średniowieczna Europa wydała wielu wybitnych ludzi, o których wciąż się pamięta. Wystarczy wspomnieć — mając na uwadze sprawy wiary i teologii katolickiej — chociażby tylko takich świętych, jak Dominik, Franciszek, Tomasz z Akwinu, Bonawentura, Antoni Padewski, Klara, no i oczywiście Brygida. Tym ludziom nie tylko ówczesna Europa, ale także cały współczesny świat zawdzięcza więcej, niż myśli, i to nie tylko w dziedzinie religijnej, ale również świeckiej — chociażby np. kulturowej i cywilizacyjnej.

W celu właściwego zrozumienia pism „będącej dzieckiem swoich czasów, tak zresztą różnych, a równocześnie podobnych do naszych, trzeba wiedzieć, że człowiek średniowiecza był przekonany, że ziemia jest centrum świata, że pod nią jest piekło, a nad nią Niebo. Tak trzeba żyć, by uniknąć pierwszego, a zdobyć drugie. Życie człowieka ma ogromną wartość, a on sam nie jest jakimś pyłkiem czy anonimowym robakiem, ale arcydziełem Boga, stworzonym na Jego obraz i podobieństwo. Człowiek odkupiony przez Chrystusa powinien kształtować swe życie według Jego wzoru, jeśli w chwili swej śmierci, której nikt nie może uniknąć (nie jest niepotrzebne to przypomnienie), nie chce popaść w rozpacz i narazić się na utratę wiecznego szczęścia. Ten człowiek żyje w konkretnych warunkach politycznych, społecznych, gospodarczych, kulturowych i rodzinnych, które bądź ułatwiają, bądź utrudniają mu dążenie do zjednoczenia z Bogiem. To zjednoczenie rozwija się w uwarunkowaniach psychofizycznych każdego wierzącego, w promieniach darów Boga, mając zazwyczaj swe wzloty i upadki i będąc uzależnione m.in. od miłości do Boga i człowieka, a także od wysiłku wkładanego w uczciwe i wierne spełnianie obowiązków swego stanu. Te podstawowe prawdy znajdują swe odbicie tak w pismach, jak i w życiu”.

1. Młodość i małżeństwo w Ulvasie (1316-1341)

1. Młodość i małżeństwo w Ulvasie (1316-1341)

Urodzona w Finsta, około 50 kilometrów na północ od Sztokholmu, do 4. roku życia nic nie mówiła i rodzice (matka Ingeborga i ojciec Birger Persson — prawnik z wykształcenia) przeżywali lęk, że dziewczynka pozostanie niema. Już między 7. a 10. rokiem życia miała nadprzyrodzone widzenia, które relacjonowała później swoim spowiednikom, a które wywarły głęboki wpływ na jej późniejszy sposób myślenia i postępowania.

Niezapomniany pozostał do końca życia sen, w którym widziała krzyżowanie Chrystusa i usłyszała z Jego ust pytanie: „Czy widzisz, jak cierpię?”.

Będąc przekonana, że dzieje się to właśnie w tej chwili, zapytała: „Panie! Kto Ci zadaje tak ogromny ból?”.

Jezus odpowiedział: „Ci, którzy nie doceniają mojej miłości i zapominają o niej!”.

Ten sen wywarł na niej tak wielkie wrażenie, że pełna współczucia i miłości rzadko mogła się powstrzymać od łez na samo jego wspomnienie. Właśnie od tego czasu Męka Chrystusa stała się centralnym przedmiotem jej rozmyślań i doprowadziła do tego, że kiedy Brygida otrzymała swe wielkie powołanie, była gotowa opuścić wszystko i pójść za Zbawicielem, najpierw na Golgotę — górę ukrzyżowania, a następnie na Górę Oliwną — górę wniebowstąpienia.

Już w 1314 roku umarła matka Brygidy. Ojciec oddał wówczas ją i jej młodszą siostrę Katarzynę pod opiekę ciotki Katarzyny Jonsson, która była bardzo wymagająca wobec nich. Szybko upłynęły 2 lata pobytu u niej w Aspenas i ojciec zadecydował, że Brygida powinna wstąpić w związek małżeński. Taki właśnie był zwyczaj, że rodzice wybierali dzieciom współmałżonków, niewiele licząc się z wolą potomstwa. Ulf Gudmarson, mąż Brygidy (od 1316 roku), był od niej 5 lat starszy. Młodzi wkrótce przenieśli się do Ulvasy, na południowy zachód od Sztokholmu. Brygida pozostawała tam przez 27 lat, czyli do śmierci swego męża. Była posłuszna ojcu i mężowi, będąc przekonana, że obowiązek posłuszeństwa pochodzi od Boga.

Pod wpływem lektury i własnych przemyśleń doszła do wniosku, że dziewictwo zasługuje na specjalną nagrodę, wdowieństwo zbliża do Boga, małżeństwo nie wyklucza Nieba, a posłuszeństwo w małżeństwie prowadzi do prawdziwego szczęścia.

Mąż Brygidy był człowiekiem szlachetnym i prawego charakteru. Wrażliwy na ideały religijne młodej małżonki przyczynił się w dużym stopniu do tego, że ich małżeństwo rozwijało się w harmonijnej zgodzie i szczęściu aż do jego śmierci w 1344 roku. Mieli 8 dzieci — 4 synów i 4 córki. Za ich właściwe wychowanie szczególnie odpowiedzialna czuła się właśnie matka. Zresztą nie tylko za ich, również za wszystkich mieszkających w zamku, a nawet w jego pobliżu. Dlatego Brygida sprowadzała nauczycieli, codzienne czytała Pismo Święte, posyłała starsze dzieci do klasztornej szkoły, wspomagała budowę domu dla biednych i chorych, którymi w głównej mierze opiekowała się ona sama i jej dzieci.

Z całej ósemki najbardziej znana jest Katarzyna, która — podobnie jak matka — została wyniesiona na ołtarze i jest czczona jako błogosławiona.

W tym okresie mąż, prawnik, został członkiem Rady Królewskiej. Żona towarzyszyła mu często w różnych wyjazdach, a gdy zostawała sama, więcej czasu poświęcała modlitwie, zachowując nałożone sobie praktyki pokutne, m.in. spanie na ziemi.

Gdy w 1335 roku król Magnus II poślubił Blankę z Namur, Brygida otrzymała zadanie wprowadzenia młodej małżonki w zwyczaje królewskiego dworu w nowym państwie. Kiedy przez prawie 2 lata mieszkała w pałacu króla, miała objawienie, w którym otrzymała polecenie zbudowania klasztoru. Na dworze królewskim zapoznała się również ze sprawami państwowymi (znalazło to swój wyraz w jej późniejszych objawieniach).

W 1341 roku (z okazji srebrnego jubileuszu małżeństwa) Brygida z mężem, krewnymi, przyjaciółmi i kilkoma duchownymi odbyła pielgrzymkę do Hiszpanii, do sławnego sanktuarium św. Jakuba w Compostella. Wymowny jest fakt, że mąż postanowił wówczas powstrzymywać się od napojów alkoholowych. W drodze powrotnej ciężko zachorował. Dzięki modlitwom żony wyzdrowiał, ale ona wiedziała, że tylko na krótko. Po powrocie do Szwecji wycofał się z życia państwowego. Małżonkowie postanowili ponadto wstąpić do klasztoru. Jednak w końcu tylko Ulf wstąpił do klasztoru ojców cystersów w Alvastrze.

Na łożu śmierci Ulf, trzymając za rękę swą żonę, włożył na jej palec pierścień, prosząc usilnie, by pamiętała o jego duszy. Zmarł 12 lutego 1344 roku. Parę dni po śmierci męża Brygida-wdowa zdjęła pierścień — oczywiście nie bez ogromnego zdziwienia, a nawet zgorszenia ze strony wielu domowników. Stanowił dla niej ciężar nie do uniesienia. Ten fakt stał się również symbolicznym aktem jej wyrzeczenia się „świata”, wyrzeczenia się wspomnień szczęścia małżeńskiego, zbyt egoistycznych upodobań i przyjemności, a także zewnętrznym znakiem decyzji, by dokładniej naśladować Chrystusa, by żyć w większym umartwianiu się zewnętrznym i w twórczej miłości, ale już nie ograniczającej się do spraw domowego ogniska, lecz obejmującej problemy całego Kościoła i wielu państw.

Brygida przeniosła się do Alvastry, w pobliże grobu męża, gotowa — jak mówiło się wówczas — „pożegnać ten świat”, tzn. zrezygnować z wielu przyjemności — nawet słusznych i właściwych, które świat zapewniał, razem z wieloma przykrościami. Zdecydowała się oddać całą siebie na służbę Panu, w którego rękach spoczywa los duszy odłączonej od ciała. Rzeczywiście, wdowieństwo zbliża do Boga, jak powiedziała w pierwszych latach swego małżeństwa.

2. W Alvastrze (1344-1349) — wdowa i oblubienica Chrystusa

2. W Alvastrze (1344-1349) — wdowa i oblubienica Chrystusa

Brygida, osiadłszy przy cysterskiej placówce, prowadziła surowe życie ascetyczne. Tutaj Chrystus przypomniał jej w objawieniu, jakimi łaskami już ją obdarzył[1], a także wyznaczył doniosłe zadanie — ma być Jego rzeczniczką i przekazywać Kościołowi to wszystko, co jej powie[2]; ma również założyć nowy zakon. To wszystko nastąpiło w dniu, gdy Brygida smutna i zmartwiona po śmierci męża modliła się w swojej kaplicy. Przerażona — pobiegła do swego ojca spowiednika, mistrza Macieja[3], i opowiedziała mu wszystko, co zapamiętała z niezwykłego objawienia. Mądry i wykształcony spowiednik znał już dobrze swoją penitentkę i duchową córkę. Starał się ją uspokoić, podnieść na duchu i wzmocnić. Zachęcił do dalszego trwania w modlitwie i do zaufania Chrystusowi. Brygida jednak nadal była pogrążona w wątpliwościach, a przede wszystkim ogarnęły ją lęk i bojaźń z powodu swej słabości, grzeszności i poczucia niegodności, by być powołaną do tak specjalnej i ważnej misji w służbie Bogu i ludziom.

Wówczas Chrystus ponownie odezwał się do niej, wskazując, co ma robić w odniesieniu do samej siebie[4]. Z zapałem nowo nawróconej spełniła to wszystko, w przekonaniu że w cieniu klasztornych murów będzie mogła prowadzić życie autentycznej chrześcijanki. Pan powołał ją jednak do pełnienia specjalnej misji — misji proroka[5]. Po przezwyciężeniu różnych trudności wewnętrznych i zewnętrznych[6] Brygida w sposób wyraźny odczuwała na sobie w klasztorze ojców cystersów dobroczynne działanie ojcowskiej ręki Boga. Ona sama, ale również inni przekonali się o prawdziwości i autentyczności jej nowego powołania. Brygida miała świadomość, że rzeczywiście została wybrana przez Boga do specjalnych zadań. Przeor Piotr został jej sekretarzem, spisywał i tłumaczył na język łaciński jej objawienia. Brygida na tyle znała ten język, że mogła sprawdzać poprawność zapisu. Jakaś nadprzyrodzona moc emanowała z niej, moc, która była w stanie złamać wszelkie opory.

To Chrystus i Jego Matka mówili do niej w czasie modlitw. To sama Matka Boża modliła się za nią, mówiąc do swego Syna:

„Proszę Cię za Moją córką, ponieważ jest bojaźliwa i nieśmiała. Tak, proszę Cię za Twoją oblubienicą, której duszę odkupiłeś swoją Krwią, oświeciłeś ją Twoją miłością, pobudziłeś Twoją dobrocią, a poślubiłeś dzięki Twemu miłosierdziu. Proszę Cię, daj jej 3 rzeczy: Daj jej szaty nie z tej ziemi, lecz z Nieba; szaty, które są piękne nie tylko zewnętrznie, lecz także wewnętrznie, błyszczące miłością i czystością. Daj jej szatę cnót [...]. Daj jej Twoje najdroższe Ciało, Mój Synu! Daj Twej oblubienicy ten Pokarm, ponieważ bez Niego, jak niemowlę bez mleka, słabnie i umiera, a dzięki Niemu, jak chory, nabiera nowych sił, by mogła czynić dobrze. I trzecie — daj jej, Mój Synu, większą żarliwość ducha. Duch jest jak ogień, który raz rozpalony, oby nigdy nie zgasł...”[7].

Rozważanie Męki Chrystusa i objawienia z tym związane powtarzały się często w jej duchowym życiu[8]. Prawie w każdy piątek odczuwała taki ból, jakby roztopiony wosk spływał po jej ciele, a w ustach taką gorycz, jakby miała trochę gencjany[9]. Matka Boża zachęcała ją, aby tę gorycz uważała za tak cenną jak klejnoty, które inne kobiety noszą na piersiach. Obraz cierpiącego Zbawiciela i Jego krzyż stawały przed jej oczyma jako oskarżenie przeciwko niej samej z powodu niedbałości w służbie Bogu i ludziom oraz z powodu różnych niedoskonałości, a także jako oskarżenie przeciwko całemu środowisku, w którym żyła. Egoizm, chciwość, gwałty, pycha i inne zbrodnie, a zwłaszcza lekceważenie przez ludzi miłości Boga, zadawały Zbawicielowi ciągle nowe rany, cierpienia i obelgi. Epoka, w której żyła Brygida, była przepełniona ludźmi biczującymi Chrystusa i przybijającymi do krzyża błogosławiące im ręce. Rozglądała się wokół, szukając tych oprawców. I co widziała? Wszędzie to samo oszustwo, tę samą zdradę, sprzedajność i inne grzechy ówczesnych morderców jej ukochanego Oblubieńca. Jej twarz i oczy płonęły świętym oburzeniem i gniewem! Jakżeż zaślepieni byli ludzie wobec wspaniałomyślności Boga! Jakżeż głusi na głos i wołanie Chrystusa!

Brygida wsłuchiwała się w ten głos dochodzący do niej od całego dzieła Stworzenia i Odkupienia, z kart Pisma Świętego, a także z jej prywatnych objawień. Chrystus błagał ją niejako, by usłyszała Jego krzyk: „Pragnę cię!”[10].

Jej dusza napełniała się radością z powodu dobroci i wszechmocy Boga, a serce otwierało się na przyjmowanie miłości Bożej, tej miłości, która pali, oczyszcza i przemienia. Brygida stała się jak roztopiony wosk, któremu pieczęć nadaje kształt. Ale ona nie była woskiem roztopionym, martwym i niemym. Była osobą, człowiekiem, kobietą wybraną przez Boga Ojca, zakochaną w swym boskim Oblubieńcu — Jezusie Chrystusie, prowadzoną i kształtowaną przez Ducha Świętego, by dobrze mogła spełniać swe powołanie — być sumieniem Kościoła, całego świata i wielu poszczególnych ludzi nie tylko żyjących wówczas, ale również dzisiaj; by była Bożym prorokiem i rzecznikiem praw i spraw Boga i ludzi.

Brygida godziła się na to wewnętrznie, chociaż jeszcze nie wiedziała, jak będzie konkretnie wyglądała jej praca i jaką ona sama powinna się stać, by Bogu nie sprawić zawodu. Nie musiała długo czekać, by usłyszeć z ust Chrystusa, że powinna upodobniać się do instrumentu muzycznego, z którego artysta wydobywa piękne dźwięki, grając miłe melodie. Instrument ten jest posrebrzany z zewnątrz, a pozłacany wewnątrz. Powinna więc starać się o posrebrzanie siebie przez swe szlachetne postępowanie i zdobywanie mądrości ludzkiej, aby zrozumieć swe obowiązki wobec Boga i człowieka, a także, aby osiągnąć wieczne zbawienie. Pozłacania swego wnętrza powinna dokonywać przez zdobywanie pokory, która miała polegać na tym, aby nie pragnąć żadnej przyjemności poza Chrystusem i nie bać się żadnej przykrości i żadnego cierpienia sprawionego jej z powodu roli, którą miała odegrać.

Jak artysta dba o swój instrument, zawijając go w czysty pokrowiec czy wkładając do futerału i zamykając na klucz, tak i ona powinna owinąć się czystością, aby nie poplamić swego uczucia względem Boga i świętej przyjemności przebywania z Nim. Często więc miała pozostawać w samotności, ponieważ towarzystwo ludzi, zwłaszcza złych, prowadziło do ruiny szlachetnych obyczajów. Powinna skrupulatnie czuwać nad wszystkimi zmysłami i nad sercem, aby podejmując się różnych prac, robić to ostrożnie i z bystrą uwagą. Szatan bowiem będzie usiłował ją oszukać. Jednak Duch Święty będzie kluczem otwierającym jej serce tak, jak tego będzie chciał Chrystus — na Jego cześć i dla dobra całej rodziny ludzkiej[11].

Bóg powołał Brygidę, by powstrzymać szerzące się zło, by otworzyć ludziom oczy na Jego miłość, by skłonić ich do doceniania Męki Chrystusa, uratować ich od potępienia wiecznego i by ziemia, która wprawdzie nigdy nie będzie rajem, nie stała się jednak piekłem. Wołanie świętej dawało i daje ludziom możliwość wyboru między wiecznym życiem i wieczną śmiercią, przypominając podstawowe prawdy, ale również przestrzegając, prosząc, a nawet grożąc.

W 1346 roku Brygida udała się na dwór królewski, wioząc ze sobą spisane nakazy dla króla, szlachty, księży i zakonników. Napisała również list ganiący postępowanie Papieża Klemensa VI, przebywającego w Awinionie. Na prośbę króla Magnusa II o radę w sposobie rządzenia spisała wiele objawień[12]. Gdy król zaczął wprowadzać w życie otrzymane wskazówki, wywołało to oburzenie wielu dworzan. Np. doradca króla Knut Folkesson czy rycerz Nikolaus Ingevaldsson rozpoczęli nieomal formalne prześladowanie Brygidy. Po pewnym czasie brakło jej cierpliwości, o którą Pan się upomniał, podając sposób właściwego postępowania[13].

W czasie pielgrzymki do Hiszpanii na własne oczy oglądała spustoszenie spowodowane wojną stuletnią między Francją i Anglią. Postarała się więc o pokojowe i rozjemcze poselstwo ze strony Szwecji. Duchowieństwo szwedzkie najwięcej skorzystało zresztą z objawień. „Nie tylko, że nie występowało przeciw niej, poza bardzo sporadycznymi wypadkami, ale wprost popierało jej działalność”.

3. W Rzymie (1349-1373)

3. W Rzymie (1349-1373)

Niestety, pierwotny entuzjazm Szwedów wobec Brygidy i jej posłannictwa zaczął powoli wygasać[14]. Ona sama była przekonana, że jej zadanie i posłannictwo nie powinno się ograniczać tylko do własnej ojczyzny. Kiedy Klemens VI ogłosił rok 1350 Rokiem Świętym, zdecydowała się pojechać do Rzymu. Być może przeczuwała, że już więcej nie wróci do ojczyzny. Ciężko jej było rozstać się przede wszystkim z własnymi dziećmi[15]. Chrystus jest jednak wymagający! Jej zadanie i misja były ogromne[16]!

Dla pielgrzyma średniowiecza Rzym, do którego się udawał, był przede wszystkim owym błogosławionym miejscem odpuszczenia grzechów, miejscem łaski, świętym miejscem. Ale ówczesny Rzym miał także drugie oblicze[17]. W roku 1348 został zniszczony przez trzęsięnie ziemi. Wiele budynków rozsypało się w gruzy, m.in. Bazylika św. Pawła za Murami — cel pielgrzymek; częściowo także Bazylika św. Jana na Lateranie. Być może z powodu szkód, miasto wcale nie wywoływało zachwytu przybywających, lecz wręcz odwrotnie — budziło uczucia zniechęcenia, żalu i smutku. Do tego dochodziło niedobre wrażenie wywołane wielką ilością średniowiecznych fortyfikacji będących dowodem, że oprócz miłości panowała w tym mieście nienawiść. Połowa miasta znajdowała się w rękach rodziny Orsinich, a nad drugą panowała rodzina Colonnich; obie skłócone i walczące ze sobą. Średniowieczny Rzym miał wprawdzie 200 wież dzwonniczych, ale dużo więcej wież fortyfikacyjnych. Z ludzkiego punktu widzenia można przyjąć za rzecz normalną, że Papież Klemens VI wolał żyć bezpiecznie i spokojnie w awiniońskim pałacu papieskim w południowej Francji niż ryzykować życie w sławnym mieście nad Tybrem. Nieobecność Papieża w Rzymie była dla Brygidy ogromnym rozczarowaniem! Pusty dom! Dom bez właściciela i gospodarza! Przygnębiona tym faktem, długo nie mogła odzyskać wewnętrznej równowagi. To wszystko, było dla niej potwierdzeniem upadku Kościoła Chrystusowego. Ona przyjechała tutaj nie tylko jako pielgrzym, by zyskać odpust Roku Jubileuszowego, jak wielu innych, ale także jako wybrana i wysłana przez Chrystusa, aby Jego zastępcy przekazać Jego orędzie.

W Mediolanie, gdzie zatrzymała się na pierwszy dłuższy postój, wiele razy klęczała przed grobem św. Ambrożego. Ten Doktor i Ojciec Kościoła objawił jej na grobie nie tylko bolączki miasta, ale całego Kościoła, którego łódź groziła zatonięciem z powodu niedbałych kierowników. Teraz jednak Bóg chciał zapalić nowe światło, by ta łódź mogła bezpiecznie płynąć do portu Zbawienia, szlakiem miłości i prawdy[18]. Umocniona tą obietnicą przybyła do Rzymu, odczuwając ogromną odpowiedzialność za swoje posłannictwo.

Skontaktowała się z legatem papieskim na uroczystości jubileuszowe, kard. Hannibalem di Ceccano, i z bp. Poncjuszem Pretem. Treść jej objawień w odniesieniu do Chrystusowego Kościoła nie wzbudziła w nich większego zainteresowania. Brygida miała jednak specjalne posłannictwo dla Papieża, z którym chciała spotkać się osobiście. Nie mogła jednak udać się do Awinionu; Chrystus wyraźnie jej powiedział, że z Papieżem i cesarzem ma spotkać się w Rzymie. Jednym z jej najważniejszych zadań było przekonanie Papieża, by powrócił do Rzymu jako prawdziwy następca św. Piotra. Nie wierzyła jednak, że Klemens VI, którego porównywała z najgorszymi ludźmi świata, a nawet z Lucyferem[19], posłucha wezwań Chrystusa. Kiedy spłonęły dzwonnice przy Bazylice św. Piotra, uznała to za znak bliskiej śmierci Papieża. Rzeczywiście, w tym samym roku Klemens VI zmarł (6 grudnia 1352 roku w Villaneuve), a lud wołał: „Zmarł jaśnie wielmożny pan. Niech będzie błogosławiony ten dzień, lecz nie ten pan!”[20].

Św. Brygida przybyła do Rzymu nie jako nieznany pielgrzym. Ambasada Szwedzka dostarczyła Papieżowi do Awinionu pierwszy zbiór objawień, a brat Papieża, kard. de Beaufort, oddał jej do dyspozycji pałac w pobliżu kościoła św. Wawrzyńca[21], w którym wraz z osobami towarzyszącymi mieszkała przez 4 lata. Przeor Piotr z Alvastry i mistrz Piotr ze Skannige również byli jej wiernymi towarzyszami, spowiednikami, sekretarzami. W tym czasie coraz więcej osób chciało mieszkać na stałe ze św. Brygidą, mimo że w jej domu obowiązywał surowy tryb życia, jak w jakimś wzorowym klasztorze. Były ustalone pory modlitw i posiłków. W jadalni obowiązywało milczenie. W czasie posiłków czytano Pismo Święte i inne książki religijne. Na rozmowy indywidualne był wyznaczony czas przed kolacją[22]. Kiedy gospodyni nie była zajęta modlitwą, korespondencją, redakcją objawień itp., chętnie udawała się do 7 kościołów i bazylik, które wówczas były celem pielgrzymek, a także, jako członkini Trzeciego Zakonu św. Franciszka, na Zatybrze, gdzie św. Franciszek zatrzymywał się w przytulisku, gdy przychodził do Rzymu (do dzisiaj istnieje w tym miejscu kościół pod jego wezwaniem i klasztor braci mniejszych[23]). Tu również miała objawienia[24].

Po 4 latach pobytu w pałacu kard. de Beauforta, św. Brygida wraz z towarzyszącymi jej osobami przeniosła się do domu, który otrzymała od Franciszki Papazuri, przy Piazza Farnese (rozbudowany i odnowiony istnieje do dzisiaj). Tu mieszkała przez prawie 20 lat. Wewnątrz znajdowały się pokoje i swego rodzaju sanktuarium, w których pracowała, modliła się, pokutowała, spisywała swe objawienia. W tym domu również zmarła. Zachowane są także pokoje jej córki, bł. Katarzyny. W pokoju Brygidy znajdował się stół z drzewa orzechowego, sześciowiekowy świadek troski o ubogich i głodnych, których karmiła, chociaż niejednokrotnie borykała się z trudnościami ekonomicznymi.

Rzymianie buntowali się przeciwko jej wypowiedziom demaskującym dekadencję i degenerację ich miasta. Grozili jej spaleniem jako podejrzanej o herezję i czary. Sprawdziły się w stosunku do niej słowa proroka Jeremiasza: „Albowiem ilekroć mam zabierać głos, muszę obwieszczać: «Gwałt i ruina!». Tak, słowo pańskie stało się dla mnie codzienną zniewagą i pośmiewiskiem” (Jr 20,8). Nieugięta, znosiła cierpliwie wszystko. Gdy w pewnej chwili nawet domownicy chcieli ją opuścić, znajdowała pociechę i pomoc u Matki Bożej[25].

Z tego okresu znane są jej pielgrzymki do innych sanktuariów, a mianowicie św. Andrzeja w Amalfi, św. Bartłomieja w Benewencie, św. Mateusza w Salerno, św. Tomasza w Ortonie, św. Michała Archanioła w górach Gargano, św. Franciszka w Asyżu (1352 rok), a także pobyt w Neapolu od 1365 do 1367 roku, gdzie wiele jej objawień odnosiło się do osób znanych w tym mieście. Ta nadmorska miejscowość niewiele różniła się pod względem moralności od upadłego Rzymu. Brygida piętnowała wszystkie grzechy i występki jego mieszkańców[26], zwłaszcza złe traktowanie niewolników i służby, a także praktykowanie magii, uprawianie wróżbiarstwa itp.

Rok 1368 był okresem radości i triumfu: jej proroctwa sprzed 20 lat sprawdziły się. W Rzymie doszło do spotkania Papieża Innocentego VI z cesarzem Karolem IV. Spotykała się prywatnie z nimi także Brygida. Spotkanie Papieża i cesarza było bardzo wymowne. Zaczęło się w pobliżu Watykanu, w dzielnicy zwanej Monte Mario. Zaledwie cesarz, który jechał na koniu w towarzystwie kawalerii złożonej z 1000 rycerzy, zobaczył Papieża jadącego również na koniu, zeskoczył ze swego wierzchowca, ujął za cugle konia papieskiego i idąc pieszo doprowadził go do Watykanu. Następnie uczestniczył jako diakon we Mszy świętej, odprawionej w Bazylice św. Piotra. Jak wówczas czuli się ci, którzy drwili z Brygidy, z jej objawień i przepowiedzenia tego faktu? Również rok 1369 przyniósł jej wiele radości. Przyjechali bowiem ze Szwecji jej dwaj synowie Karol i Birger, za którymi bardzo tęskniła i z którymi rozstała się z ogromnym żalem, gdy Chrystus zażądał tego w sposób kategoryczny. W towarzystwie synów i hiszpańskiego bp. Alfonsa Pecha de Vadaterra, który zrezygnował ze swych obowiązków w Andaluzji i przez następne lata z nią współpracował, odbyła długą pielgrzymkę do sanktuarium św. Michała Archanioła w górach Gargano i do Bari, by ubogacić ich łaskami błogosławionych miejsc. Ponadto w 1370 roku długie starania o zatwierdzenie reguły dla jej zakonu zostały zakończone powodzeniem.

4. W ojczyźnie Chrystusa — 1372

4. W ojczyźnie Chrystusa — 1372

„Misja w Rzymie powoli dobiegała końca i można powiedzieć, że została wypełniona. Najważniejszy problem — powrót Papieża do Rzymu — zdawał się przybierać konkretne kształty, gdy kard. Piotr Roger de Beaufort, który przed laty przyjął Brygidę, został wybrany Papieżem, przyjmując imię Grzegorza XI. Szwedka pamiętała również o obietnicy Matki Bożej, otrzymanej prawie 30 lat temu, że w nagrodę za miłość do Niej, będzie mogła m.in. odbyć pielgrzymkę do Ziemi Świętej i zobaczyć miejsca, w których przebywała Matka Boża”[27]. Brygida bardzo tego pragnęła, ale biorą pod uwagę swój wiek, miała poważne opory, by podjąć się tego rodzaju wyprawy. W maju 1371 roku otrzymała jednak od Chrystusa wyraźne polecenie, by dłużej z tym nie zwlekała[28].

Rano 25 listopada 1371 roku razem ze swoimi 2 synami i córką Katarzyną, ze swoimi sekretarzami, kapelanami, bp. Alfonsem i 2 hiszpankami Elwirą i Praksedą opuściła zatem Rzym, udając się do Neapolu. Tutaj, znana już jej królowa Joanna, kobieta nieomal lekkich obyczajów, zakochała się w jej synu Karolu. Dla Brygidy był to bolesny fakt i przyczyna wielu zmartwień. Miłość ta trwała jednak krótko, ponieważ Karol zmarł 12 marca 1372 roku. Gdy Joanna w czasie pogrzebowej Mszy świętej w kościele św. Krzyża zanosiła się od płaczu, matka była jakby nieobecna. W pewnym momencie podniosła ręce do góry w dziękczynnej modlitwie i powiedziała: „Idź, mój synu, błogosławiony przeze mnie i przez Boga pielgrzymie!”. Dziwiącym się i podziwiającym jej spokój odpowiedziała: „Choćbym wiedziała, że mój syn zostanie panem i władcą całej ziemi, nie życzyłabym mu powrotu do tego marnego życia!” (objawienie dotyczące dalszych losów zmarłego Karola jest zawarte w 13. rozdziale 7. Księgi objawień). Dalsza podróż morska była bardzo trudna z powodu niesprzyjających warunków atmosferycznych; przez Messynę, Grecję i wyspę Kos przybyli do Nikozji na Cyprze. Tu królowa Eleonora Aragońska poprosiła Brygidę o pomoc i wyjaśnienie pewnych spraw. W letniej rezydencji razem ze swoimi zaufanymi usłyszała twarde słowa[29]. Ziarno Słowa Bożego padło niestety na grunt skalisty. Uszy wielu były głuche! Znany jest jednak fakt nawrócenia się brata Marcina[30]. Z Cypru do Jaffy było już niedaleko. Kapitan okrętu był jednak tak niedoświadczony, że już przy dobijaniu do portu w Jaffie groziło im rozbicie. Gdy wokół panowały zamieszanie, popłoch i śmiertelna trwoga, tylko Brygida zachowała spokój, zapewniając, że zostaną ocaleni, co rzeczywiście nastąpiło.

Z Jaffy do świętego miasta — Jerozolimy — przybyli 11 maja 1372 roku. Zatrzymali się w starym schronisku dla pielgrzymów, w pobliżu Kalwarii i Grobu Chrystusa.

W celu lepszego zrozumienia przeżyć Brygidy w tym miejscu świata trzeba wiedzieć, że piątek — dzień Męki Chrystusa Pana — był od dawna specjalnym dniem w jej życiu. Właśnie w piątki zwykła pościć o chlebie i wodzie, a ciało swe umartwiać kroplami roztopionego wosku. Wówczas jeszcze silniej oddawała się rozważaniu Męki naszego Pana i Jego śmierci na krzyżu. W poprzednich latach Matka Boża — Matka opuszczona z krwawiącym sercem i świadek cierpień Odkupiciela świata — wiele razy objawiała jej w sposób plastyczny dramatyczne fakty pierwszego Wielkiego Piątku.

Mając to wszystko w świadomości, łatwo jest wyobrazić sobie, z jaką trwogą i niepokojem, z jaką pokorą i pobożnością serca przekraczała w ów piątek progi bazyliki wzniesionej nad Grobem Chrystusa i miejscem Jego ukrzyżowania! Oczyszczający żar przeniknął jej duszę, a po chwili błogi pokój napełniał serce. O tym, co wówczas otrzymała, pisze w Księdze objawień[31].

Po stromych schodach szybko weszła do kaplicy mieniącej się pozłacanymi mozaikami. Zobaczyła popękaną skałę i miejsce, w które został wkopany krzyż. Dzisiaj pielgrzymi dotykają tego miejsca i całują go. Chyba nie inaczej zrobiła św. Brygida. Uklęknąwszy, zalała się łzami i oddała się rozważaniu niezasłużonych cierpień Chrystusa. Wpadła w zachwyt — otaczający ją świat przestał istnieć, a ona widziała tylko surową skałę i tragedię pierwszego Wielkiego Piątku[32].

Wizja się skończyła. Brygida — osłabiona i wzruszona — w towarzystwie swych spowiedników siadła na ławce w kaplicy Matki Bożej Bolesnej i przejęta opowiadała to, co widziała i przeżyła. Po powrocie do schroniska Katarzyna spostrzegła matkę pochyloną nad kartkami papieru, pieczołowicie utrwalającą piórem swe widzenie.

W Jerozolimie pozostawała przez 4 miesiące, nawiedzając różne miejsca święte. Z bólem patrzyła na kościół św. Anny, wzniesiony nad mieszkaniem Anny i Joachima, w którym przyszła na świat Matka Boża, a który został zamieniony na meczet. W pobliżu Bramy Owczej za murami miasta widziała miejsce ukamienowania pierwszego męczennika chrześcijańskiego — św. Szczepana. Patron katedry w Uppsali obiecał jej jeszcze w Rzymie, że zobaczy to miejsce. Obietnicę spełnił! W Ogrodzie Oliwnym podziwiała wiekowe drzewa oliwne — które według orzeczenia współczesnych biologów sięgają czasów Chrystusa — niemych świadków Jego modlitwy i snu apostołów. Kościół zbudowany przez krzyżowców był w ruinie (dzisiejsza bazylika — Bazylika Agonii, zwana inaczej Bazyliką Narodów — jedna z najpiękniejszych na całym świecie, została odnowiona dopiero na początku XX wieku). Inne miejsca, które nawiedzała, to Wieczernik, w którym Chrystus ustanowił Najświętszy Sakrament i w którym dokonało się zesłanie Ducha Świętego na apostołów — 2 fakty tak doniosłe w życiu wszystkich wierzących chrześcijan, a także kościół „Ojcze nasz”, w którym dzisiaj znajdują się marmurowe tablice z tą modlitwą w prawie 300 językach świata (również w polskim) i kościół Wniebowstąpienia Pana. W końcu misja w Jerozolimie dobiegła końca. Z tego okresu są znane jej 2 doniosłe objawienia[33].

W połowie sierpnia 1372 roku udała się ze swoją grupą pielgrzymów do oddalonego o około 9 km od Jerozolimy Betlejem. Nad Grotą Narodzenia Chrystusa wznosi się do dziś bazylika, której zasadniczą część zbudował na początku IV wieku cesarz Konstantyn i jego matka św. Helena. Prawdopodobnie w tym samym miesiącu Brygida udała się jeszcze na miejsce chrztu Chrystusa w Jordanie, ok. 50 km od Jerozolimy w kierunku północnym, w pobliżu Jerycha. Znamienne, że wówczas nie można było jechać tam konno. W mniejszych lub większych grupach pielgrzymi szli pieszo, a starsi jechali na osłach lub mułach. W dniu narodzenia Matki Bożej (8 września) otrzymała ważne objawienie[34] i chora, prawdopodobnie były to początki jej śmiertelnej choroby, wybrała się w drogę powrotną.

Przez Jaffę, Famagostę i Cypr przybyła do Neapolu. Tutaj czekały na nią nowe zmartwienia i kłopoty. Przywiozła ze sobą pozłacane krzyżyki jako pamiątki dla tych, z którymi była bliżej związana. Jeden podarowała również królowej Joannie, ta jednak pamiętała dobrze ostre słowa nagany, jakie Brygida wypowiedziała pod adresem jej i mieszkańców Neapolu podczas poprzedniego pobytu w tym mieście. Królowa zażądała zwołania komisji, która urzędowo udowodniłaby, że objawienia wielkiej mistyczki Północy rzeczywiście pochodzą od Boga i zawierają prawdę. Komisja została zwołana. Jej przewodniczącym został abp Neapolu. Razem z nim 3 mistrzów teologii i 2 doktorów prawa przyjechało do gospody, w której mieszkała Brygida. Chora, leżąc w łóżku, na wszystkie pytania odpowiadała spokojnie, mądrze, pewnie i pokornie. I tym razem odniosła zwycięstwo! Zredagowane po łacinie przez bp. Alfonsa teksty objawień zostały podane do publicznej wiadomości[35].

W Neapolu św. Brygida pozostawała ok. 2 miesięcy. Zaczęło jej brakować pieniędzy na utrzymanie. Królowa Joanna była gotowa ofiarować pewną sumę, lecz mistyczka miała poważne wątpliwości, czy nie narazi się na popełnienie grzechu, przyjmując finansową pomoc od osoby tak zdeprawowanej. Jasną odpowiedź w tej sprawie otrzymała od Chrystusa[36]. Wiele osób prosiło o pomoc i wstawiennictwo prorokinię z zimnej Północy. Załatwiając pozytywnie te niby drobne i małe sprawy poszczególnych ludzi, które dla nich były jednak ważne i doniosłe, Brygida nie zapominała o sprawach Kościoła i świata. Wysyłała listy ze swoimi objawieniami do Papieża Grzegorza XI (sprawa powrotu kurii na właściwe miejsce), do szwedzkiego króla Magnusa i innych osobistości[37]. Tuż przed wyjazdem z Neapolu otrzymała objawienie, które odnosiło się do wszystkich ludzi żyjących z dala od Boga i pogrążonych w ciemnościach zła. Było to ostatnie z jej wielkich objawień[38] i można je uważać za jej duchowy testament. Sama zdecydowała, że należy je umieścić na końcu Księgi objawień.

5. Ostatnie dni i powrót do Oblubieńca

5. Ostatnie dni i powrót do Oblubieńca

Powróciwszy do Rzymu, Brygida czuła się coraz słabsza fizycznie. Choroba, która rozpoczęła się w Jerozolimie, szybko się posuwała. Wielka pielgrzymka jerozolimska dobiegła końca, ale jeszcze większa pielgrzymka, pielgrzymka całego życia doczesnego, również zbliżała się ku końcowi. Tylko duchowo czuła się silna. Wysłała jeszcze jedno objawienie — list do Awinionu, ale miała świadomość, że nie będzie jej dane zobaczyć szczęśliwego zakończenia starań o powrót Papieża do Rzymu. Matka Najświętsza uspokajała ją i pocieszała[39], a na 5 dni przed jej śmiercią boski Oblubieniec powiedział jej, że do swej ojczyzny, Szwecji, powróci dopiero po swej śmierci[40]. Zmarła rano 23 lipca 1373 roku po Mszy świętej i przyjęciu Komunii. Przy umierającej byli obecni jej najbliżsi. Córka Katarzyna mówiła potem, że ostatnie słowa matki były powtórzeniem słów umierającego Chrystusa: „Ojcze, w ręce Twoje powierzam ducha mojego” (Łk 23,46). Dzień narodzin dla Nieba stał się faktem! Zgodnie ze swym życzeniem Brygida została pochowana we franciszkańskim kościele sióstr klarysek przy ulicy Panisperna w Rzymie. W ostatniej pielgrzymce Brygidę uroczyście przewieziono m.in. przez Polskę do Szwecji i złożono w Vadstenie. Papież Bonifacy IX dokonał aktu kanonizacji w Bazylice św. Piotra 7 października 1391 roku.

II. PISMA

II. PISMA

1. Wykaz

1. Wykaz

a) Najobszerniejszy zbiór pism św. Brygidy stanowi Księga objawień[41]. Jest to właściwie dzieło, które zgodnie z ówczesną praktyką zostało podzielone na VIII ksiąg, a te z kolei na rozdziały. Z tych VIII ksiąg tylko V i VIII mają własne tytuły (odpowiednio — Księga pytań i Księga Władcy Niebios dla królów[42]).

b) Uzupełnienie tego zbioru stanowią tzw. Objawienia rozproszone[43].

c) Reguła Najświętszego Zbawiciela[44].

d) Mowa anioła[45].

e) Teksty modlitw, z których na uwagę zasługują tzw. 4 wielkie modlitwy[46], 15 modlitw o Męce Pańskiej i Różaniec.

2. Geneza

2. Geneza

Św. Brygida była przekonana, że wszystkie jej pisma mają genezę nadprzyrodzoną, tzn. że nie pochodzą od niej, lecz od Boga; ona i jej sekretarze mieli być tylko „narzędziami” spisującymi treść tego, co objawia Chrystus Pan, Matka Boża, aniołowie czy święci. To jej przekonanie zostało sprawdzone i potwierdzone przez nieomylny Urząd Nauczycielski Kościoła. Objawienia otrzymywała bądź w stanie ekstazy, bądź w stanie świadomości tego wszystkiego, co się działo wokół niej i w niej. Widziała i słyszała w sposób podpadający pod zmysły wzroku i słuchu odpowiednie obrazy czy słowa. Czasem były to tzw. wewnętrzne oświecenia umysłu — bez pośrednictwa czegokolwiek z dziedziny poznania zmysłowego. Pozwalały jej one zrozumieć właściwy sens obrazów, symboli czy dźwięków. Oświecenie umysłu wywierało silny wpływ na jej serce i całe postępowanie. Objawienia rozpoczęły się w Szwecji w 1344 roku i trwały do ostatniego dnia jej życia. Specjaliści wyróżniają 4 okresy objawień: szwedzki, rzymski (związany głównie z Rokiem Jubileuszowym — 1350), włoski (pielgrzymki do różnych sanktuariów — zob. wyżej I, 3) i palestyński (wielka pielgrzymka do Ziemi Świętej — zob. wyżej I, 4).

3. Ogólna charakterystyka poszczególnych pism

3. Ogólna charakterystyka poszczególnych pism

a) Księga objawień jest pełna dramatycznych napięć i uderza żarliwością w walce o reformę Kościoła, o lepsze stosunki między ludźmi. Jest ujęta najczęściej w formę dialogu między Osobami Boskimi, Matką Bożą, aniołami, szatanami i świętymi a św. Brygidą. Problematyka Księgi obejmuje główne prawdy wiary, wiele zagadnień etyczno-moralnych, społecznych i ascetyczno-mistycznych. Księgi I, II i V zawierają objawienia z okresu szwedzkiego; III odnosi się przede wszystkim do osób duchownych; IV ma bardzo zróżnicowaną problematykę z okresu rzymsko-włoskiego; VI natomiast (bez bliższych danych co do czasu i miejsca) zawiera wspomnienia i wizje o charakterze eschatologicznym i odnosi się do wielu osób wówczas żyjących; VII jest najbardziej jednolita i związana z okresem pielgrzymki do ojczyzny Chrystusa Pana; ostatnia, VIII, jest skierowana do monarchów, książąt itd. Wiele objawień św. Brygida spisała sama, ale o wiele więcej spisali sekretarze pod jej dyktando i pod jej kontrolą przetłumaczyli na język łaciński.

b) Objawienia rozproszone — księga zawierająca teksty z różnych okresów i o różnej tematyce. Większość z nich odnosi się do członków zakonu założonego przez św. Brygidę.

c) Reguła Najświętszego Zbawiciela podaje w 31 rozdziałach szczegółowe wytyczne prawno-ascetyczne, dotyczące stylu życia w zakonie Najświętszego Zbawiciela.

d) Mowa anioła jest tekstem zawierającym skróconą historię zbawienia — od stworzenia świata do wniebowzięcia Matki Bożej — przeznaczonym do maryjnego brewiarza. Tekst powstał po roku 1350 i został podyktowany, jak była przekonana św. Brygida, przez anioła. Stąd jego tytuł.

e) 4 wielkie modlitwy są właściwie 4 hymnami wielbiącymi Chrystusa i Matkę Najświętszą. 2 z nich mają charakter historyczno-teologiczny, a 2 wyrażają cześć wobec członków ciała Matki i Syna.

f) 15 modlitw o Męce Pańskiej, powstałych pod wpływem objawień, ma na celu uczczenie każdej rany Chrystusa. Odmawiając codziennie przez cały rok te właśnie modlitwy z dołączeniem do każdej modlitwy tekstu Ojcze nasz i Zdrowaś Maryjo, uczci się w ciągu roku wszystkie rany — w sumie 5460 — które zadano Chrystusowi w czasie Jego zbawczej Męki[47].

g) Różaniec składa się z 6 normalnych dziesiątków różańcowych i dodatkowych modlitw. Ma na celu uczczenie 63 lat życia Matki Bożej na ziemi. Praktyka odmawiania tego różańca została zatwierdzona przez Urząd Nauczycielski Kościoła i obdarzona odpustami[48].

4. Autentyczność objawień

4. Autentyczność objawień

C. Nasseli pisze, że objawienia św. Brygidy „stanowią jedyny przypadek w historii mistyki, i to nie tylko z powodu ich społecznej misji, lecz również z powodu dyskusji, sporów i polemik związanych z ich autentycznością”[49]. Sprawa była tak głośna, że nie tylko była badana przez komisje ekspertów, cenzorów, inkwizytorów itd., ale nawet znalazła swe miejsce na obradach soborów w Konstancy (2 lutego 1415 roku) i w Bazylei (1433 roku), mimo wcześniejszego zatwierdzenia objawień przez Papieża Grzegorzy XI (+1378), Urbana VI (+1389) i Bonifacego IX w 1391 roku. Jednym z najbardziej znanych obrońców ich ortodoksyjności i autentyczności był kard. Jan Torquemada. Cały problem zaczął się jeszcze za życia św. Brygidy i trwał przez wiele lat. Prawda odniosła zwycięstwo i dzisiaj nikt z poważniejszych autorów nie kwestionuje objawień świętej. Nie ulega wątpliwości, że z powodu anonimowości osób, braku uściśleń historycznych, symboli, alegorii itd. w tekście objawień ich lektura nastręcza pewne trudności. Można je jednak łatwo przezwyciężyć, umieszczając dane objawień na wyższej płaszczyźnie, a mianowicie na płaszczyźnie ascetyczno-mistycznej, i odnosząc do osobistego pożytku duchowego każdego czytelnika. Katolicy zawsze wysoko cenili sobie wartość tych dzieł, a spośród uczonych teologów największym afirmatorem postaci św. Brygidy był św. Piotr Kanizjusz, jezuita.

5. Duchowość

5. Duchowość

Życie duchowe i wewnętrzne mistyczki z dalekiej Północy było kształtowane przede wszystkim przez działanie Ducha Świętego i jej stałych spowiedników, a także oczywiście przez jej objawienia prywatne. Nie należy jednak zapominać, że ogromny wpływ wywierała na nią lektura Objawienia publicznego zawartego w Piśmie Świętym, które na jej osobistą prośbę zostało przetłumaczone z łaciny na język staroszwedzki — sprawa o tyle godna uwagi, że był to jedyny przypadek takiego tłumaczenia w owych czasach. Brygida czytała także życiorysy świętych, co zresztą było w powszechnym zwyczaju. Jeżeli natomiast chodzi o tzw. szkoły duchowości chrześcijańskiej to, jak wynika z danych biograficznych, w Szwecji wiele korzystała z nurtu benedyktyńsko-cysterskiego i dominikańskiego, a we Włoszech ze szkoły duchowości franciszkańskiej.

To co rzuca się w oczy czytelnikowi biografii św. Brygidy, jeżeli chodzi o cechy jej charakteru i darów naturalnych, to przede wszystkim zdecydowanie, siła, energia, wytrwałość i skłonność do niezależności. Łatwo sobie wyobrazić, ile wysiłku i pracy nad kształtowaniem swej osobowości włożyła w to, by osiągnąć stan „radości z posłuszeństwa”. Takie posłuszeństwo było u niej wyrazem troski o zdobycie pełni cnoty miłości Boga i człowieka; to właśnie ona nazwała miłość „cnotą cnót”[50]. Fakt, że została ogłoszona świętą, świadczy o heroiczności również innych jej zalet i cnót, które tutaj nie będą omawiane[51]. Podobnie przedstawia się sprawa z różnymi nadzwyczajnymi zjawiskami mistycznymi, które zajmują wiele miejsca w jej życiu[52]. Miał rację G. Joergensen, który napisał, że jeśli ktoś chce naprawdę coś osiągnąć w swym życiu, to rzeczywiście osiągnie[53]. Klasycznym przykładem takiej postawy jest św. Brygida.

OBJAWIENIA

OBJAWIENIA[54]

KSIĘGA I

KSIĘGA I [55]

(Tł. o. Salezy Kafel OFMCap.)

Rozdział 1. Jezus Chrystus i człowiek

Rozdział 1

Jezus Chrystus i człowiek

„Ja jestem Stworzycielem Nieba i ziemi. Mam tylko jedną boską naturę z Ojcem i z Duchem Świętym. Jestem Tym, którego oni oczekiwali, Tym, który mówił do proroków i patriarchów. Zgodnie z ich pragnieniem, a Moją obietnicą przyjąłem naturę ludzką, która jest wolna od grzechu i wszelkiej pożądliwości. Wstępując w dziewicze łono, naturę tę przyjąłem tak jak słońce, które zstępując, blaskiem swoim wchodzi w najczystszy kryształ. Jak bowiem słońce swoim wejściem niczym nie narusza kryształu, tak i dziewictwo Dziewicy nie zostało naruszone, gdy przyjąłem z Niej naturę ludzką. Przyjąwszy naturę ludzką, niczego nie utraciłem z Mojej natury boskiej. Mając z Dziewicy naturę ludzką, nie stałem się w niczym mniejszy od Ojca i Ducha Świętego, kierując wszystkim i wypełniając wszystko na równi z Nimi. Jak blask nie jest nigdy odłączony od ognia, tak i Moja boska natura nigdy nie została odłączona od natury ludzkiej. Nie nastąpiło również ich rozłączenie nawet w czasie Mojej śmierci. Zechciałem wreszcie, aby z powodu grzechów wszystkich ludzi Moje niesplamione grzechami, najczystsze Ciało zostało zranione od stóp aż do głowy i przybite do krzyża. Ciało to jest codziennie ofiarowane na ołtarzu, aby człowiek bardziej Mnie kochał i tym samym częściej zastanawiał się nad dobrodziejstwami, którymi go obdarzyłem. Teraz jestem zupełnie zapomniany, opuszczony i wzgardzony. Znajduję się w takim stanie, w jakim znalazłby się król wypędzony z własnego królestwa. W to miejsce został wybrany i obdarzony czcią najgorszy łotr. Pragnąłem, by w człowieku było Moje królestwo. Prawnie powinienem być jego Panem i Królem. Ja go bowiem stworzyłem i odkupiłem. Człowiek znieważył i złamał obietnice, które mi złożył przy chrzcie. Zlekceważył i odrzucił prawa, które dla niego ustanowiłem. Ma upodobanie we własnej woli i nie słucha Mnie.

Co więcej, stawia wyżej ode Mnie najgorszego łotra — szatana — i jemu wierzy. On rzeczywiście jest łotrem, ponieważ nakłaniając człowieka do zła i składając fałszywe obietnice, porywa dla siebie jego duszę, którą odkupiłem własną Krwią. Porywa zaś nie dlatego, żeby był mocniejszy ode Mnie. Ja jestem tak mocny, że wszystko mogę uczynić, wypowiadając tylko jedno słowo, tak sprawiedliwy, że chociażby Mnie błagali sami święci, to i tak nie uczynię niczego, nawet tego co sprzeciwiałoby się sprawiedliwości. Człowiek, który został obdarzony wolną wolą, dobrowolnie wzgardził moimi rozkazami i ulega szatanowi. Jest więc słuszne, aby człowiek ten doświadczył jego tyranii. Sam diabeł został stworzony przeze Mnie w postaci dobrego ducha, lecz pod wpływem swej złej woli upadł i stał się jakby Moim sługą, by wymierzać należną karę za popełnione zło.

Chociaż doznaję tak wielkiej pogardy, to jednak jestem tak miłosierny, że wszystkim, którzy będą Mnie błagać o okazanie miłosierdzia i będą się upokarzać[56], przebaczę wszystko i uwolnię ich od podłego łotra. Tych natomiast, którzy będą trwać uporczywie w pogardzie wobec Mnie, tak nawiedzę Moją sprawiedliwością, że słyszący o tym zadrżą z przerażenia, a doznający jej będą wołać: «Biada nam z powodu pobudzenia do gniewu Pana Majestatu!».

Ty natomiast, córko Moja, którą sobie wybrałem, będąc z tobą w duchowej łączności, kochaj Mnie całym swym sercem. Kochaj Mnie nie tak, jak rodziców, syna czy córkę, lecz bardziej niż kogokolwiek na świecie. Ja, który cię stworzyłem i wybrałem, nie szczędziłem niczego, cierpiąc dla ciebie. Nadal bardzo kocham twoją duszę. Gdyby Mojej miłości brakowało jeszcze czegoś, to pozwoliłbym ponownie ukrzyżować się, gdyby było to możliwe.

Naśladuj Moją pokorę. Ja, Król chwały i aniołów, byłem ubrany w nędzne szaty. Obnażony stałem przy słupie biczowania. Na własne uszy słyszałem wszystkie szyderstwa i obelgi rzucane przeciwko Mnie.

Stawiaj również wyżej Moją wolę niż twoją. Moja Matka, a twoja Pani, od początku swego życia aż do jego końca nie chciała niczego innego, jak tylko tego, czego Ja chciałem. Jeżeli tak będziesz postępować, to wówczas twoje serce będzie w Moim sercu. Będzie ono płonąć miłością ku Mnie tak jak coś suchego, co łatwo zapala się od ognia. W ten sposób twoja dusza napełni się Mną. Ja będę przebywał w tobie, a wszystkie rzeczy doczesne staną się w twoim odczuciu gorzkie. Wszelka zaś rozkosz cielesna stanie się jakby trucizną.

Będziesz spoczywać w objęciach Mojej boskiej natury, gdzie nie ma żadnej przyjemności cielesnej, lecz jest radość i rozkosz ducha. Dusza, która przeżywa tę rozkosz, jest wewnętrznie i zewnętrznie przepełniona radością. Nie myśli o niczym i nie pragnie niczego innego, jak tylko tej radości, którą już posiada. Kochaj Mnie jedynego, a będziesz posiadać w nadmiarze wszystko, czego pragniesz. Czyż nie zostało napisane, że wdowie wystarczyło oliwy aż do chwili, kiedy Pan zesłał deszcz na ziemię, jak przepowiedział prorok (zob. 1 Krl 17,14). Ja jestem prawdziwym prorokiem! Jeśli uwierzysz Moim słowom i spełnisz wszystko, nie zabraknie ci oliwy radości i rozkoszy na wieki!”.

Rozdział 2. Jezus Chrystus i Jego oblubienica

Rozdział 2

Jezus Chrystus i Jego oblubienica

„Jestem Stwórcą Nieba i ziemi, morza i tego wszystkiego, co znajduje się w nich i na nich. Stanowię jedno z Ojcem i z Duchem Świętym. Istniejemy nie tak jak bożki z kamienia czy złota i nie ma nas wielu, jak kiedyś mówiono i w co wierzono. Jest tylko 1 Bóg — Ojciec i Syn, i Duch Święty — mający 1 naturę w 3 osobach; Bóg stwarzający wszystko, lecz sam niestworzony przez nikogo; niezmienny i wszechmocny, trwający bez początku i bez końca. Ja jestem Tym, który narodził się z Dziewicy, nie tracąc natury boskiej. Jednocząc naturę boską z ludzką, byłem prawdziwym Synem Boga i Synem Dziewicy. Jestem Tym, który zawisł na krzyżu, umarł i został złożony w grobie, lecz Moja natura boska pozostała nienaruszona. Poniosłem wprawdzie śmierć według praw ludzkiej natury i ciała, które jako Syn przyjąłem, jednak według praw natury boskiej, dzięki której byłem Bogiem z Ojcem i Duchem Świętym, życia nie utraciłem. Jestem Tym samym, który zmartwychwstał i wstąpił do Nieba, a teraz z Moim Duchem mówię do ciebie.

Aby ci wyjaśnić Moje tajemnice, wybrałem ciebie i wziąłem ciebie za oblubienicę. Tak bowiem chciałem. Ty natomiast zgodnie z prawem stałaś się Moja. W momencie śmierci męża złożyłaś swoją wolę w Moje ręce. Po jego śmierci rozważałaś zaś i prosiłaś Mnie, bym ci wskazał sposób, w jaki mogłabyś stać się ubogą ze względu na Mnie. Zdecydowałaś się dla Mnie opuścić wszystko i dlatego prawnie stałaś się Moja. Tak wielka miłość domagała się z Mojej strony właściwej odpowiedzi. Dlatego, zgodnie z Moim upodobaniem, biorę sobie ciebie za oblubienicę. To upodobanie wymaga tego, by Bóg przeżywał radość wspólnie z czystą duszą.

Do oblubienicy natomiast należy obowiązek przygotowania się na tę chwilę, w której Oblubieniec zechce ją poślubić. Powinna bowiem być właściwie wystrojona i czysta. Ty zaś, kiedy ustawicznie masz w świadomości swoje grzechy, wówczas oczyszczasz się. Rozważasz, w jaki sposób oczyściłem cię z grzechu Adama przez sakrament chrztu świętego, ilekroć znosiłem i podtrzymywałem cię, gdy popadałaś w grzechy.

Oblubienica powinna także pamiętać i nosić w sercu dowody miłości okazane jej przez Oblubieńca. Powinnaś więc zwracać uwagę na łaski i dobrodziejstwa, którymi cię obdarzyłem, a mianowicie na to, jak wspaniale cię stworzyłem, dając ci ciało i duszę, jak wspaniale cię wyposażyłem, dając ci zdrowie i doczesne rzeczy, z jaką miłością cię odkupiłem, umierając za ciebie, i abyś mogła otrzymać twoje dziedzictwo wieczne, przywróciłem ci je.

Oblubienica powinna również spełniać wolę Oblubieńca. A co jest Moją wolą, jeśli jedynie nie to, abyś chciała Mnie kochać ponad wszystko i niczego nie pragnęła posiadać, jak tylko Mnie? Ja stworzyłem wszystko dla człowieka i dałem mu władzę nad wszystkim. On jednak wszystko kocha oprócz Mnie, a nienawiści nie kieruje do niczego, tylko do Mnie. Ja odkupiłem ponownie jego dziedzictwo, które utracił. On jednak tak bardzo zmienił się i tak dalece przestał kierować się rozumem, że bardziej woli ten przemijający zaszczyt, który nie jest niczym innym, jak tylko pianą morską, która przez moment wznosi się na wysokość góry, a jeszcze szybciej pogrąża się w nicości, niż zaszczyt wieczny, w którym jest trwałe dobro.

Ty więc, oblubienico Moja, jeżeli będziesz pragnąć tylko Mnie, jeżeli ze względu na Mnie wzgardzisz[57] wszystkim, a więc nie tylko dziećmi, rodzicami, lecz także zaszczytami i bogactwami, to dam ci najcenniejszą i najsłodszą nagrodę. Nie będzie to ani złoto, ani srebro, lecz to Ja sam będę oblubieńcem i nagrodą. Ja, który jestem Królem chwały. Jeżeli natomiast wstydzisz się być uboga i wzgardzona, zwróć uwagę na to i to rozważ, że twój Bóg uprzedził cię w tym. On, którego opuścili na ziemi słudzy i przyjaciele, chciał mieć przyjaciół nie takich, którzy prowadzą ziemski sposób życia, lecz takich, którzy żyją na podobieństwo mieszkańców Nieba. Jeżeli zaś wstydzisz się i obawiasz ciężaru pracy i choroby, zastanów się nad tym, jak strasznym faktem jest palenie się w ogniu. Na co zasłużyłabyś, gdybyś ziemskiego pana obraziła tak jak Mnie? Ponieważ we wszystkich dziedzinach Mnie obraziłaś, Ja, który kocham cię nadal całym sercem, a jednocześnie nawet w najdrobniejszej sprawie nie czynię niczego wbrew sprawiedliwości, musiałbym doprowadzić do tego, byś w tych dziedzinach dokonała zadośćuczynienia. Z powodu dobrej woli i postanowienia poprawy zamieniam Moją sprawiedliwość na miłosierdzie, darując ciężkie kary nawet w zamian za drobną poprawę. Chętnie więc przyjmuję nawet małe czyny twego pokutnego zadośćuczynienia, byś oczyszczona otrzymała szybciej wielką nagrodę. Jest bowiem rzeczą słuszną i właściwą, aby oblubienica razem z Oblubieńcem ponosiła zadość czyniące trudy, by tym spokojniej, bezpieczniej i słuszniej mogła z Nim odpoczywać”.

Rozdział 3. Prośby i skargi Jezusa Chrystusa

Rozdział 3

Prośby i skargi Jezusa Chrystusa

„Jestem twoim Bogiem i Panem, któremu oddajesz cześć. Jestem Tym, który podtrzymuje Niebo i ziemię swą mocą. Nie są one podtrzymywane jakimiś filarami czy też czymś innym. Jestem Tym, który pod postacią chleba codziennie ofiaruje się na ołtarzu, będąc prawdziwym Bogiem i prawdziwym Człowiekiem. Sam wybrałem ciebie. Uwielbiaj Mego Ojca! Kochaj Mnie! Bądź posłuszna Mojemu Duchowi! Uważaj Moją Matkę za twoją Panią! Czcij wszystkich Moich świętych! Żyj według nakazów prawdziwej wiary! O tej wierze będzie pouczał cię ten[58], który w sobie przeżył walkę 2 duchów, a mianowicie Ducha Prawdy i ducha kłamstwa[59]. Dzięki Mojej pomocy odniósł zwycięstwo. Żyj i trwaj w prawdziwej pokorze! Czymże bowiem jest prawdziwa pokora, jeśli nie tym, by człowiek uważał siebie i takim okazywał się na zewnątrz, jakim jest rzeczywiście, by oddawał Bogu chwałę i wyrażał wdzięczność za otrzymane od Niego dobra.

Teraz jednak wielu ludzi nienawidzi Mnie, a Moje czyny i słowa uważa za bezwartościowe. Ludzie ci lgną do cudzołożnika, to jest diabła, i kochają go. Cokolwiek zaś robią ze względu na Mnie, czynią to z narzekaniem i goryczą. Nawet nie przyznawaliby się do Mego Imienia, gdyby obawa przed zawstydzeniem ze strony innych nie skłaniała ich do tego. Tak bardzo kochają świat, że dniem i nocą pobudzają się do pracy dla niego i zawsze trwają w jego służbie. Ta ich służba tak Mi się podoba, jak podobałoby się danie wrogowi własnych pieniędzy, aby zamordował jego syna. Tak właśnie postępują ci ludzie. Dają bowiem marną jałmużnę i czczą Mnie wargami, aby dobrze się im powodziło w sprawach tego świata, by mogli żyć w zaszczytach i we własnych grzechach. Ich dobra wola, aby postępować w dobrym, w ten właśnie sposób jest niszczona.

Jeśli zechcesz kochać Mnie całym sercem i nie pragnąć niczego innego, jak tylko Mnie, Ja przyciągnę cię miłością do Mnie, jak magnes przyciąga żelazo ku sobie i przyjmę cię w Moje ręce. Są one tak mocne, że wyprostowanych nikt nie może zgiąć, a zgiętych nikt nie może wyprostować. Równocześnie są one przyjemniejsze niż wszystkie zapachy świata i nie ma żadnego porównania między rozkoszami, którymi cię obdarzę, a przyjemnościami, które daje świat”.

Rozdział 4. Autentyczność objawień

Rozdział 4

Autentyczność objawień

„Ja jestem twoim Stwórcą i Odkupicielem. Dlaczego bałaś się Moich słów? Dlaczego zastanawiałaś się nad tym, czy pochodzą od złego, czy od dobrego Ducha? Powiedz Mi, czy znalazłaś w Moich słowach coś, czego sumienie nie pozwalałoby ci robić? Albo czy polecałem ci coś, co byłoby sprzeczne z rozumem?”.

Oblubienica odpowiedziała: „Bynajmniej! Wszystkie Twe słowa są prawdziwe, tylko ja źle je zrozumiałam”.

Wówczas Duch, czyli Oblubieniec, powiedział: „Poleciłem ci 3 sprawy, na podstawie których możesz rozpoznać działanie dobrego Ducha. Poleciłem ci bowiem czcić żywego Boga, który cię stworzył i dał ci wszystko, co posiadasz. Dyktuje ci to również twój rozum, byś oddawała Mu największą cześć spośród wszystkiego, co istnieje. Poleciłem ci zachowywać prawdziwą wiarę, a mianowicie wierzyć, że bez Boga nic nie zostało stworzone i że bez Niego nic nie może zaistnieć. Poleciłem ci także zachowywać rozumną powściągliwość w korzystaniu z dóbr tego świata. Świat bowiem został stworzony dla człowieka w tym celu, aby w miarę potrzeby korzystał z niego. Wiedząc o tym, możesz rozpoznać ducha nieczystego na zasadzie przeciwieństwa. On bowiem nakłania cię do szukania własnej chwały i pychy z tego, co otrzymałaś w darze, do fałszywej wiary i nieumiarkowanego wykorzystania wszystkiego, by zaspokoić swoje zmysły. Do tego wszystkiego zapala twoje serce. Zwodzi również pozorami dobra. Dlatego nakazałem ci badać twoje sumienie i otwierać je wobec mądrych duchownych. Jeżeli niczego innego nie pragniesz, jak tylko Boga, i w Nim rozpalasz się cała, nie miej żadnych wątpliwości, że dobry Duch Boży jest z tobą. Tylko Ja mogę uczynić, by było niemożliwą rzeczą dla szatana zbliżenie się do ciebie. Do złego człowieka może zbliżyć się on tylko wówczas, gdy otrzymuje ode Mnie pozwolenie. Ja zaś czynię to albo ze względu na jego grzechy, albo z powodu tego, że tak postanowiłem, a co jest okryte tajemnicą, tylko Mnie znaną. Człowiek jest przecież Moją własnością, tak jak wszystkie inne byty. Gdy go stworzyłem, był dobry i dlatego jestem jego Panem. Stał się natomiast zły przez własną zdradę.

Są wprawdzie tacy, którzy niesłusznie obwiniają Mnie. Uważają bowiem, że ludzie, którzy Mi służą z wielką pobożnością, są chorzy lub opanowani przez szatana. Czynią Mnie podobnym do małżonka podejrzewającego swą żonę o małżeńską zdradę, podczas gdy ona żyje w małżeńskiej czystości i całkowitym zaufaniu. Rzeczywiście byłbym taki, gdybym dobrego człowieka, który Mnie kocha, zostawił na pastwę szatana. Ja jednak jestem wierny i nad duszą, która mi służy w pobożności, szatan nie będzie panował.

Czasem wydaje się, że Moi przyjaciele zachowują się jak ludzie szaleni, a jednak nie jest to wynikiem działania szatana lub ich żarliwej pobożności. Jeżeli jednak rzeczywiście zachowują się tak, to albo z powodu choroby umysłowej, albo z innego powodu, który okryty jest tajemnicą. Ten drugi powód jest dla nich bardzo pożyteczny, gdyż służy ich pokorze. Może jednak czasem zdarzyć się i tak, iż szatan otrzymuje ode Mnie władzę nad ciałem dobrych ludzi dlatego, aby otrzymali nagrodę za zwycięstwo nad nim. Szatan może czasem doprowadzić nawet do zaburzeń świadomości ludzkiej, ale nigdy nie może zapanować nad duszami tych ludzi, którzy Mi zawierzyli i kochają Mnie”.

Rozdział 5. Słowa największej miłości

Rozdział 5

Słowa największej miłości

„Jestem Stwórcą wszystkiego. Jestem Królem chwały i Panem aniołów. Ja zbudowałem dla siebie wspaniały zamek i umieściłem w nim Moich wybranych. Moi wrogowie podkopali jego fundamenty i odnieśli tak wielkie zwycięstwo nad Mymi przyjaciółmi, że z ich nóg zakutych w kajdany wycisnęli szpik. Ich usta zmiażdżone kamieniami cierpią głód i pragnienie. Co więcej! Prześladują również ich Pana. Przyjaciele Moi, jęcząc, błagają o natychmiastową pomoc; jednak sprawiedliwość domaga się kary, miłosierdzie prosi o przebaczenie”.

Sam Bóg natomiast zadaje wojsku w Niebie pytanie: „Co myślicie o tych, którzy zajęli Mój zamek?”.

Wszyscy niemal jednogłośnie odpowiadają: „Panie! W Tobie jest pełnia sprawiedliwości — w Tobie widzimy wszystko. Ty, Syn Boży, istniejesz bez początku i bez końca i Tobie została dana władza ogłoszenia wyroku, ponieważ jesteś ich Sędzią”.

Pan: „Chociaż wszystko wiecie i widzicie we Mnie, to jednak ze względu na tę oblubienicę, która stoi obok, wydajcie sprawiedliwy sąd”.

Odpowiedzieli: „Sprawiedliwość wobec tych, którzy podkopali mur, polega na tym, aby ich ukarać tak, jak karze się złodziei, a tych, którzy trwają w swojej przewrotnej złości, tak, jak karze się najeźdźców. Więźniowie natomiast niech zostaną uwolnieni, a głodni nakarmieni”.

Teraz Maryja, Matka Boża, milcząca do tej pory, mówi: „Panie Mój i najdroższy Synu! Ciebie, prawdziwego Boga i Człowieka, nosiłam w swoim łonie. Ty raczyłeś Mnie, gliniane naczynie, uświęcić. Błagam Cię więc, abyś jeszcze raz okazał im miłosierdzie!”.

Pan daje Jej następującą odpowiedź: „Niech będzie błogosławione słowo Twoich ust! Wznosi się bowiem jak najprzyjemniejszy zapach przed oblicze Boga! Ty jesteś Chwałą i Królową aniołów i wszystkich świętych! Dzięki Tobie Bóg doznał pocieszenia, a wszyscy święci uradowali się. Z tego powodu, że Twoja wola od Twej młodości była taka sama jak moja, jeszcze raz uczynię to, czego pragniesz”.

Do wojska natomiast mówi: Ponieważ mężnie walczyliście, dlatego również ze względu na waszą miłość jeszcze raz dam się przebłagać. Tak więc na wasze prośby odbuduję Mój mur, ocalę i uzdrowię udręczonych, a także stokrotnie wynagrodzę im za doznane krzywdy. Również sprawców krzywd, jeżeli błagać będą o miłosierdzie, obdarzę pokojem i przebaczę nieprawości. Ci natomiast, którzy wzgardzą Moim miłosierdziem, odczują na sobie wymogi Mojej sprawiedliwości”.

Następnie odzywa się do oblubienicy: „Oblubienico Moja! Wybrałem cię i wtajemniczyłem w sprawy Mojego Ducha. Słyszysz Moje słowa i słowa Moich świętych, którzy wprawdzie wszystko widzą we Mnie, to jednak ze względu na ciebie mówili, abyś i ty wiedziała. Żyjesz jeszcze w ograniczeniach ciała i nie możesz tak widzieć we Mnie wielu spraw, jak je widzą ci, którzy są duchami. Teraz więc wyjaśnię ci, co to wszystko oznacza.

Owym zamkiem, o którym mówiłem ci wcześniej, jest święty Kościół. Zbudowałem go dzięki Mojej Krwi i krwi Moich świętych, łącząc to wszystko spoiwem Mojej miłości. W tym Kościele umieściłem Moich wybranych i przyjaciół.

Jego fundamentem jest wieża, czyli przekonanie, że Ja jestem sprawiedliwym i miłosiernym Sędzią. Ten fundament został podkopany, a chociaż wszyscy wprawdzie wierzą i głoszą, że jestem miłosierny, to jednak prawie nikt nie wierzy i nie głosi tego, że również jestem sprawiedliwy. Uważają Mnie za niesprawiedliwego Sędziego. Nieprawym sędzią jest jednak ten, kto kierując się miłosierdziem, pozostawia złoczyńców bez kary, aby jeszcze bardziej krzywdzili sprawiedliwych. Ja jednak jestem Sędzią tak sprawiedliwym i miłosiernym, że nawet najmniejszy grzech nie uchodzi nikomu bezkarnie i nawet najmniejsze dobro nie pozostaje bez nagrody.

Przez ten wyłom w murze przedostali się do Kościoła świętego ci, którzy bez najmniejszej obawy popełniają grzechy i przeczą prawdzie, że jestem sprawiedliwy. Dręczą oni Moich przyjaciół tak jak owych zakutych w kajdany. Nie mają więc Moi przyjaciele ani radości, ani pocieszenia. Obrzuca się ich szyderczymi zniewagami i zadaje cierpienia, jako opanowanym przez szatana. Jeśli mówią o Mnie prawdę, zmuszani są do milczenia i zarzuca się im kłamstwo. Bardzo pragną słuchać i mówić o dobrych sprawach, lecz nikt ich nie słucha i nikt o tych sprawach niczego im nie mówi.

Bluźnierczo złorzeczą również przeciw Mnie, Panu i Stwórcy. Mówią bowiem: «Nie wiemy, czy Bóg istnieje. A jeśli nawet istnieje, nic nas to nie obchodzi!». Rzucają na ziemię mój sztandar-krzyż, depczą go i pytają: «Dlaczego cierpiał? Jaką korzyść czerpiemy z tego faktu? Nam wystarczy, gdy pozwoli nam pełnić naszą wolę. Swoje królestwo i Niebo niech zachowa dla siebie!».

Pragnę wstąpić do ich serca, lecz oni mówią: «Wcześniej śmierć poniesiemy, niż zrezygnujemy z pełnienia własnej woli!».

Otóż widzisz, Moja oblubienico, jacy oni są! Stworzyłem ich i jednym słowem mógłbym ich zniszczyć! Popatrz, jak pysznią się wobec Mnie! Ja jednak teraz z uwagi na prośby Mojej Matki i wszystkich świętych nadal jestem tak miłosierny i cierpliwy. Słowa, które wychodzą z Moich ust, chcę im przekazać i okazać im miłosierdzie. Jeśli zechcą je przyjąć, przebaczę im; jeśli jednak nie, to odczują na sobie wymogi Mojej sprawiedliwości. Zostaną bowiem publicznie wobec aniołów i ludzi zawstydzeni jak złodzieje, a przez wszystkich zostaną potępieni. Na podobieństwo wisielców, których ciała rozszarpują kruki, będą pożerani przez demony, lecz nigdy nie zostaną pożarci! Jak bowiem zakuci w kajdany nie zaznają ulgi w cierpieniu, tak i ci ze wszystkich stron będą doznawać bólu i goryczy. Płonąca rzeka popłynie do ich ust, a żołądek nie będzie się napełniał. Z dnia na dzień będą odnawiać się ich udręki. Moi przyjaciele zostaną zbawieni i dzięki słowom pochodzącym z Moich ust zostaną pocieszeni. Zobaczą Moją sprawiedliwość i Moje miłosierdzie. Uzbroję ich bronią Mojej miłości i tak wzmocnię, że wrogowie wiary, stawszy się jak błoto, poniosą klęskę. Gdy dostrzegą Moją sprawiedliwość, wiecznie będą się wstydzić, że nadużyli Mojej cierpliwości”.

Rozdział 6. Przyjaciele i wrogowie Chrystusa

Rozdział 6

Przyjaciele i wrogowie Chrystusa

„Nieprzyjaciele Moi są jakby najdzikszymi zwierzętami, które nigdy nie mogą się nasycić i uspokoić. Ich serca są tak puste i pozbawione miłości wobec Mnie, że nigdy nawet nie pomyślą o Mojej Męce. Ani jeden raz do tej pory nie wyszły z głębi ich serca słowa: «Panie! Odkupiłeś nas! Chwała Ci za tak gorzką Mękę!». Jak Mój Duch może pozostawać z tymi, którzy nie mają odrobiny cnoty miłości boskiej w stosunku do innych? Ich serca przepełnione są najwstrętniejszym robactwem, czyli uczuciami miłości wobec świata. Na ich ustach szatan złożył swoje brudy[60] i dlatego nie podobają się im Moje słowa. Oddzielę ich więc — jakby piłą — od Moich przyjaciół. Nie ma bowiem okrutniejszej śmierci od tej zadanej piłą, tak jak nie ma żadnego cierpienia, które nie stałoby się ich udziałem. Szatan będzie ich przecinał i w ten sposób zostaną oddzieleni ode Mnie. Są Mi tak niemili, że nawet ci wszyscy, którzy im sprzyjają, będą ode Mnie odłączeni.

Wyślę więc Moich przyjaciół[61], aby odsunęli szatanów od moich członków. Szatani są bowiem moimi rzeczywistymi wrogami. Poślę więc Moich przyjaciół, jak wysyła się żołnierzy na wojnę. Każdy, który umartwia swoje ciało i powstrzymuje się od zła, jest rzeczywiście Moim rycerzem. Rycerze ci — jak włócznię — nieść będą Moje słowa, które wypowiedziałem własnymi ustami. W ręce będą dzierżyć miecz, czyli wiarę, a na piersiach pancerz miłości, aby niezależnie od tego, co się wydarzy, kochali Mnie jednakowo. Przy boku powinni mieć tarczę cierpliwości, aby wszystko znosili cierpliwie. Do tej pory ukrywałem ich jakby złoto w szkatule. Teraz powinni wyjść i kroczyć Moją drogą.

Według praw zwykłej sprawiedliwości nie mogłem wejść do Chwały Majestatu bez cierpień doznanych przez Moją ludzką naturę. Jak więc inaczej mogliby oni wejść do niej? Jeśli cierpiał ich Pan, nie ma w tym niczego dziwnego, że i oni cierpią. Jeśli Pan przetrzymał uderzenia, tym bardziej niczego wielkiego nie ma w tym, że i oni przetrzymują uderzenia słów. Niech nie lękają się, ponieważ nigdy ich nie opuszczę. Jak niemożliwe jest dla szatana, by uderzył serce Boga i rozciął je, tak również niemożliwe jest, aby odłączył ich ode Mnie. Nigdy ich nie opuszczę, ponieważ w Moich oczach są jakby najczystszym złotem. Jeśli zaś zostaną trochę wypróbowani ogniem cierpień, to tylko dlatego, aby otrzymali większą nagrodę”.

Rozdział 7. Polecenia Matki Bożej

Rozdział 7