Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
PRZYGÓRD KILKA KRÓLIKA ZEFIRKA
Przygody te wydarzyły się naprawdę. A Zefirek jest nie tylko postacią literacką, ale prawdziwym, żyjącym królikiem o imieniu Kuba. Opowiastki pisane są z perspektywy świata, które widzą nasze gryzonie.
W króliczej rodzinie przychodzą na świat króliki. Jeden z nich pewnej nocy, podczas której próbuje zaprzyjaźnić się z księżycem, gubi się w lesie. Następnego dnia zostaje znaleziony przez parę ludzi, która sprzedaje go do sklepu zoologicznego. Tam kupuje go rodzina, posiadająca dwie małe córeczki. Królik odkrywa świat ludzi: opisuje ich mieszkania, zapachy, zwyczaje, język. Kuchnię nazywa "Lodową Krainą", szafę "Jaskinią Grozy", mieszkanie "norką", banan "księżycem", a ludzi mianuje "olbrzymami". Królik opisuje swoje przygody w nienaturalnym dla siebie środowisku z dozą humoru i refleksji. Wszystko co dla nas ludzi jest naturalne dla niego jest dziwne i niebywałe. Pisząc te opowiastki, starałam się jak najgłębiej zajrzeć w psychikę i naturę mojego zwierzątka, spojrzeć na nasz ludzki świat jego oczami. Muszę przyznać, że z króliczej perspektywy jesteśmy naprawdę "fantastyczni".
KOCIA MAMA
Opowiastka prezentuje czytelnikowi historię kotki, która zostaje przybraną mamą kalekiego kaczątka. Musi stawić czoła nie tylko niechętnym Odmieńcowi zwierzętom z zagrody, ale także własnym, zazdrosnym dzieciom i inności adoptowanego synka. Historia ta porusza zagadnienia powtarzających się w przyrodzie cykli narodzin, dorastania, śmierci, a także tolerancji, odmienności, kalectwa, adopcji, uprzedzeń, eksponuje wartość miłości skłonnej pokonać nawet międzygatunkową barierę.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 56
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
V. G. Soque
Przygód kilka królika Zefirka
Kocia mama
© Copyright by
V.G.Soque & e-bookowo
Zdjęcia: V.G.Soque
Projekt okładki: e-bookowo
ISBN 978-83-7859-660-8
Wydawca: Wydawnictwo internetowe e-bookowo
www.e-bookowo.pl
Kontakt: [email protected]
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie, rozpowszechnianie części lub całości
bez zgody wydawcy zabronione
Wydanie I 2016
Konwersja do epub A3M Agencja Internetowa
Drogie dzieci! Nie wiem czy wiecie, że na świecie żyją gadające króliki? Zdradzę Wam nawet jedną tajemnicę, dotyczącą mówiących zającowatych. A mianowicie wiele z nich potrafi snuć piękne historie. Choć króliki nie wydają żadnych dźwięków, zdają się być głuche i mało rezolutne. Zapewniam Was, że to bardzo myślące, refleksyjne istoty, bacznie przyglądające się otaczającej je rzeczywistości. Jeśli jeszcze mi nie wierzycie, to koniecznie musicie posłuchać tej historii. Opowie ją Wam najprawdziwszy królik. Królik, który w wyniku niesamowitych zbiegów okoliczności znalazł się w mieście, u pewnej rodziny mieszkającej na wielkim osiedlu. Znalazł się pod opieką dwóch troskliwych dziewczynek i ich bardzo mądrych rodziców. Oddaję mu głos, gdyż to bardzo mądra istota, która chętnie opowie Wam historię swojego życia. Posłuchajcie…
Moi drodzy. Mam na imię Zefirek. Ale nie jest tam jakimś małym wietrzykiem, ciągnikiem, czy modułem komunikacji elektronicznej. Jestem królikiem, prawdziwym królikiem europejskim z rodziny zającowatych, który ma szare futerko i biały ogonek. Teraz jestem już dorosły. Co niektórzy mówią o mnie „stary królik”. Mam swoje przyzwyczajenia, smakołyki, a nawet kaprysy. Polubiłem stado olbrzymów i nawet jestem wdzięczny Wielkiej Łapie za to, że mnie kiedyś porwała. Kocham moje obecne życie, które jest pełne przygód, niespodzianek i niesamowitych zbiegów okoliczności. Czasami tęsknię za lasem i moją rodziną, ale cóż nie można mieć wszystkiego.
Opowiem Wam zatem wszystko od początku, abyście dobrze zrozumieli czym jest moje obecne życie. Już niebawem dowiecie się kim są olbrzymy, jak dotrzeć do Lodowej Krainy, pokonać olbrzymią ważkę, wpełznąć do Jaskini Grozy i sprawić, by słońce zapłonęło pośród leśnych kniei. Bądźcie zatem cierpliwi i wytrwajcie do końca opowieści.
Dawno, dawno temu, za górami, dolinami, między rzekami w gęstym lesie, w norze pomiędzy drzewami, narodziły się króliki. Podobno wielkością dorównywały średnim szyszkom. Były maleńkie, bezbronne i bezgranicznie kochane przez swych rodziców. Pośród nowonarodzonych króliczków byłem ja – Zefirek (choć to imię nadano mi później). Miałem jeszcze czterech braci i trzy siostry. Wychowani w ciasnej norce, ogrzewani futrami rodziców byliśmy bardzo zżyci.
Kiedy podrośliśmy wraz z rodzicami wyszliśmy na zewnątrz. Była noc. Ciemna noc rozświetlana czymś jasnym na niebie. Tata powiedział, że to księżyc. Księżyc miał taki dziwny kształt, jakby ktoś go nadgryzł.
Las wydawał tyle dziwnych dźwięków. Rodzice łatwo je rozpoznawali i uczyli nas jaki odgłos do kogo lub czego należy. Musieliśmy się nauczyć jak rozpoznać szum liści, trzask łamanych patyków jak nasłuchiwać odgłosów wilka, lisa czy zbliżającej się Wielkiej Łapy.
Mama powiedziała, że Wielka Łapa to najniebezpieczniejszy z olbrzymów. To taki olbrzym, który łapie zwierzątka obdziera je ze skóry i zjada. Ma ponoć wielką paszczę, długie szpony, śmierdzi obcym, nienaturalnym zapachem, jest szybki jak wilk, przebiegły jak lis, a potężny jak niedźwiedź. Czasami może pojawiać się w towarzystwie kolorowego smoka, którego ciało pokryte jest tęgą zbroją. Smok wydziela jeszcze gorszy smród niż Wielka Łapa. Ponadto mama mówiła, że słyszała jak dziki opowiadały o Wielkiej Łapie, która w ręku dzierżyła Piorunogrzmot. To takie coś co zabija zwierzęta i robi przy tym strasznie dużo huku, jakby piorun uderzył w drzewo. Mama kazała nam się strzec Wielkich Łap. Ponoć już lepiej zginąć w paszczy wilka czy niedźwiedzia niż Wielkiej Łapy. Wraz z rodzeństwem byliśmy tak przerażeni opowieścią o Wielkiej Łapie, że nie mogliśmy zasnąć tej nocy.
Rankiem ponownie rodzice wyszli z nami na zewnątrz. Coś jasno świeciło na niebie. Tata powiedział, że to słońce. Słońce było dużo jaśniejsze i większe od księżyca. Poczułem wtedy, że słońce, choć jest tak daleko, daje wiele ciepła. A Tata powiedział, że tak już będzie zawsze raz noc raz dzień. Raz księżyc, a raz słońce. Raz ciepło, a raz chłód.
Tego dnia rodzice postanowili pójść z nami na spacer po lesie. Tata nasłuchiwał, czy nie zbliża się jakieś niebezpieczeństwo, a mama opowiadała nam jak zdobyć pokarm i jak odróżniać nowe dźwięki. Las bowiem inaczej dźwięczy w dzień a inaczej w nocy. Jako młodziutkie króliki byliśmy podekscytowani każdym dźwiękiem, każdym zapachem, każdym promieniem słońca, padającym na ściółkę. Wszystko nas dziwiło i zachwycało.
Podrastaliśmy i z każdym dniem mieliśmy coraz większą ochotę na psoty; wspinaliśmy się na pnie ściętych drzew, zaczepialiśmy małe dziki, łamaliśmy patyki, obgryzaliśmy korę drzew, a po deszczu strzepywaliśmy na siebie krople z liści, by bratu czy siostrze zmoczyć futerko.
Pewnej nocy wraz z braćmi postanowiliśmy spłatać rodzicom i siostrom dużego figla.
Upewniwszy się, że rodzice i siostry smacznie śpią, wymknęliśmy się z norki. Pobiegliśmy do strumyka, by zmoczyć futerka. A wszystko po to, by z mokrymi futerkami wślizgnąć się do zagrzanej norki, zmoczyć i wystraszyć siostry, tak by nabawiły się gęsiej skórki. Chcieliśmy w ten sposób ukarać nasze siostrzyczki za to, że za bardzo słuchają rodziców i skarżą na nas, kiedy płatamy figle w lesie.
Pluskając się w