Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Pierwsze na polskim rynku książki całościowe studium historii pornografii. Autor omawia rozwój jej form oraz kluczowe zagadnienia od starożytnej erotyki, poprzez chrześcijański system zakazów i tabuizacji, powrót zainteresowania nią w renesansie, libertynizm de Sade`a, narodziny fotografii i filmu, aż po ekspansję Internetu. Prezentuje najważniejsze gatunki pornografii, próbuje wyjaśnić jej funkcje a także kreśli profil odbiorców materiałów pornograficznych.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 493
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Opracowanie graficzne: Andrzej Barecki
Korekta: Jolanta Rososińska
Recenzenci naukowi:
Prof. dr hab. Zbigniew Izdebski
Prof. dr hab. Mirosława Marody
Copyright © by Iskry, Warszawa 2010
Copyright © by Lech M. Nijakowski, Warszawa 2010
ISBN 978-83-244-0264-9
Wydawnictwo Iskry
ul. Smolna 11, 00-375 Warszawa
Tel./faks (22) 827-94-15
www.iskry.com.pl
Skład wersji elektronicznej:
Virtualo Sp. z o.o.
Ty, co swawolne żarty niewykwintnej pieśni
Chcesz czytać, porzuć zwykłą Latynom surowość.
Nie mieszka w tej kapliczce Westa, siostra Feba,
Ni bogini z ojcowskiej urodzona głowy,
Lecz stróż ogrodów z członkiem większym niż przystoi,
Co ma podbrzusze żadną nie okryte szatą.
Albo więc przykryj płaszczem, co ma być zakryte,
Lub – skoro to oglądasz – czytaj i te wiersze
Priapea1
Widmo pornografii krąży po świecie. Obsceniczne obrazy towarzyszą ludzkości od wieków, choć pornografia jako odrębne zjawisko narodziła się wraz z nowożytnością. Równolegle z globalnym rozwojem Internetu uzyskała ona doskonałe środowisko do ekspansji. Dziś obejmuje ogromną liczbę odmian, także najbardziej perwersyjnych. Jak się szacuje, w 2000 roku 1% stron internetowych miało charakter pornograficzny. Ale 40% ruchu internetowego związanych było z tym nikłym odsetkiem stron2. Pornografia jest konsumowana na całym świecie, w różnych krajach, kulturach i religiach. Zarazem logika późnonowoczesnego kapitalizmu sprawiła, że w dochodowy przemysł porno są zaangażowani aktorzy z różnych krajów. Obecnie to jednak coraz częściej szeregowi użytkownicy sieci, którzy dzięki tanim i łatwym w obsłudze kamerom cyfrowym sami kręcą chałupnicze produkcje pornograficzne – czy to dla prestiżu, czy dla pieniędzy.
Pornografia jest na wyciągnięcie ręki. Przenika przez nas falami bezprzewodowego Internetu, a w najgorszym razie jest odległa tak, jak najbliższe gniazdko telefoniczne. W Internecie najczęściej tylko jedno kliknięcie dzieli nas od nieprzebranych zasobów pornografii. Łatwo to sprawdzić w dowolnej wyszukiwarce. Weźmy dwie wyszukiwarki – Google oraz AltaVista – i w wyszukiwarce grafik (z wyłączonym filtrem) wpiszmy 10 różnych słów kojarzących się lub nie z pornografią. W tabeli podano liczbę wyników (w przypadku wyszukiwania ogólnego jest to liczba znacznie wyższa) oraz poniżej numer strony z wynikami wyszukiwania, na której pojawiła się grafika sprawiająca na autorze wrażenie pornograficznej (a nie jedynie erotycznej – liczba wyników na stronie według ustawień domyślnych). Test przeprowadzono 25 września 2009 r. Pomińmy w tym momencie pytanie o powody, dla których występują różnice w wynikach między wyszukiwarkami.
WPISANE SŁOWO
GOOGLE
ALTAVISTA
„sex”
187 000 000
1
2 442 867
1
„porno”
3 490 000
1
3 638 856
1
„pornography”
4 850 000
2
0 (blokada)
„hard”
551 000 000
1
23 080 833
1
„long”
1 130 000 000
1
27 848 680
15
„girl”
335 000 000
1
36 973 700
2
„boy”
187 000 000
3
14 579 694
12
„naked”
31 400 000
2
224 710
1
„teach”
67 800 000
1
2 166 816
2
„friend”
1 510 000 000
1
15 537 267
5
Pornografia budzi społeczny strach. Jest przedmiotem wielu działań regulacyjnych. Stanowi wdzięczny temat dla polityków, którzy mogą wykazać się zaangażowaniem w przywracanie czystości moralnej społeczeństwa3. Ale pornografia jest także w centrum nie do końca uświadamianych praktyk biowładzy, szczególnej formy władzy regulującej życie nowoczesnych populacji. Pornografia dotyczy cielesności i seksualności, a te są kluczowymi zagadnieniami, gdy mówimy o jednostce jako przedstawicielu populacji. Pornografia należy zatem do tego samego kompleksu dyskursywnego, co prostytucja, przestępstwa seksualne czy zagrożenia młodzieży.
Zwykle o pornografii mówi się jako zjawisku marginesu, patologii społecznej prowadzącej do różnorodnych negatywnych skutków społecznych. Fabuły pornograficzne są w tej perspektywie czymś tandetnym i niewartym zainteresowania socjologa. Tymczasem dzięki właściwościom Internetu jako masowego, globalnego i taniego medium, możliwego do odbioru w miejscach prywatnych, pornografia przeszła jakościową zmianę. W stopniu wcześniej niespotykanym zaczęła reprezentować główne trendy społeczne oraz rozszerzyła gamę obrazów o najbardziej dewiacyjne zachowania. Stała się specyficznym zwierciadłem nowoczesnych społeczeństw, ukazując z całą wyrazistością tłumione lęki, kompleksy, potrzeby, przemiany tożsamości i formy władzy. Pornografia jest zjawiskiem totalnym, połączonym z różnymi sferami świata społecznego gęstą pajęczyną powiązań i sprzężeń zwrotnych.
Z tego punktu widzenia dziwić może małe zainteresowanie polskich socjologów zjawiskiem pornografii. Postrzeganie jej jedynie przez pryzmat działalności przestępczej i dewiacyjnej jest niewystarczające. Pornografia powinna być przedmiotem socjologicznej analizy już choćby z tego względu, że dotyczy dwóch głównych kulturowych residuów – ciała i seksualności. Tym samym ingeruje w podstawowe procesy socjalizacyjne, rzuca wyzwanie wyznawanym wartościom i określa rozliczne procesy społeczne. A to już nakazuje zadać pytanie o transgresyjne funkcje pornografii: czy jest ona wywrotową działalnością, prowadzącą do emancypacji życia seksualnego, w tym mniejszości seksualnych? Czy wręcz przeciwnie: pod płaszczem kontestacji skrywa silne mechanizmy dyscyplinujące i wzmacniające system władzy? Jak widać, pornografia, wbrew praktyce akademickiej, jest centralnym problemem społecznym i wymaga szczegółowych studiów.
Popularność problematyki i rezerwa środowiska naukowego sprawiły, że większość dostępnych na rynku polskim pozycji to nieudolna i skandalizująca publicystyka4. Nieliczne polskie prace poświęcone w całości pornografii sprawiają wrażenie, jakby autorzy „nie splamili się” analizą materiałów źródłowych5. Pozytywnym wyjątkiem na tym tle jest pionierska rozprawa Mariana Filara z 1977 roku6. Niestety, na skutek zmian społeczno-technologicznych i systemu prawa jest to pozycja już w wielu wymiarach nieaktualna. Wyczerpujące studia są poświęcone jedynie wybranym subkategoriom pornografii7. Ale w tym przypadku specyfika pola naukowego odbija pruderię społeczeństwa polskiego. Jak zauważył Zbigniew Izdebski: „Mówienie o seksie w Polsce najlepiej sprawdza się w opowiadaniu dowcipów. Zdecydowanie gorzej przedstawia się wzajemna komunikacja pomiędzy partnerami. Często nie potrafimy mówić o swoich potrzebach, pragnieniach i upodobaniach seksualnych”8. Dlatego także zainteresowanie naukowca pornografią staje się podejrzane, chyba że połączone jest z moralnym oburzeniem. Pornografia może nawet pozbawiać poczucia humoru – wybitny pisarz czeski Karel Capek (18901938), znany z lekkiego stylu i dystansu, napisał w swym eseju Eros vulgaris, że jest „stanowczo za tym, żeby pornografię zlikwidować, ponieważ jest (obok seksuologii i psychoanalizy) najbardziej odrażającym i poniżającym kłamstwem seksualnym”9. Zwykle tego typu studia tłumaczy się specyficznymi potrzebami, realizowanymi za parawanem nauki. Jednak w kraju tak purytańskim, jeśli chodzi o reprezentacje seksualności i cielesności, jak USA, badania nad pornografią dynamicznie się rozwijają10. Można zatem przezwyciężyć społeczne opory i wprowadzić pornografię do królestwa nauki.
Oczywiście, pornografię nie jest łatwo badać. Jest przecież często produkowana przez zorganizowane grupy przestępcze. Co istotniejsze, mało kto uważa zawód reżysera czy aktora filmów porno za prestiżowy, choć oczywiście istnieją gwiazdy porno cieszące się wielką popularnością. Największą trudność stanowi jednak zmuszenie się do obejrzenia różnorodnych odpychających produkcji pornograficznych, naruszających tradycyjne tabu czy poczucie smaku. Ale bez tego wysiłku nie można odpowiedzialnie napisać pracy o pornografii. Trzeba przyjrzeć się jej najbardziej nietypowym, żeby nie rzec cudacznym odmianom, aby wyrobić sobie zdanie na jej temat. Badacz musi się pozbyć odrazy i starać zrozumieć logikę przedstawionego świata pornograficznego i stojące za nim motywy. Nie jest to proste, ale możliwe – jak zauważył de Sade: „Odraza to tylko słabość, przyjacielu, tylko drobna przypadłość ustroju, nad której wyleczeniem nie pracowano w młodości i która zapanowuje nad nami, gdy jej ustępujemy”11. René Girard napisał zaś: „Duch nauki nie istnieje, jeżeli nie chce się rozpatrywać hipotez nieprzyjemnych, odległych od obowiązującej w danym momencie prawdy, skandalicznych w obliczu drogich nam przyzwyczajeń”12. Pornografia nie jest łatwym przedmiotem dla przedstawicieli nauk społecznych, ale zarazem obiecującym bardzo interesujące wyniki badawcze, mające odniesienie do całego społeczeństwa, a nie jedynie jakiejś subkultury czy marginesu społecznego.
Szczególna ostrożność dotyczy zwłaszcza badania pornografii mniejszości seksualnych. To właśnie Internet umożliwił jej rozkwit na taką skalę. Nie można się poddać własnym uprzedzeniom czy operować stereotypami mniejszości. Pornografię tę należy umieścić w szerszym kontekście społecznym, w tym dążeń emancypacyjnych mniejszości. W szczególności pornografia homoseksualna zasługuje na uczciwe potraktowanie. Bardzo często jest ona bez uzasadnienia pomijana w opracowaniach, które podejmują się analizy ludzkiej seksualności i jej reprezentacji13. Również opis roli kobiety w pornografii wymaga odejścia od starych schematów, całkowicie zdyskredytowanych przez gender studies. A często jest to trudne choćby dlatego, że w literaturze przedmiotu nadal pokutują uprzedzenia. Nawet tej klasy humanista i uczony co Antoni Kępiński nie ustrzegł się w pracy Z psychopatologii życia seksualnego sądów co najmniej dwuznacznych, nawet biorąc pod uwagę odmienny stan wiedzy naukowej w tamtym czasie. Zacytujmy dwa fragmenty: „Tabu kazirodztwa i homoseksualizmu jest więc społecznym wzmocnieniem biologicznej tendencji rozwoju, tj. ekspansji przestrzennej. Rozwój wymaga zatem pewnego ryzyka wyjścia poza teren bezpieczny w świat otaczający, w którym człowiek jest obcy i narażony na urazy, a nawet śmierć”14. A zatem homoseksualizm to patologia, podobna do kazirodztwa, dewiacja, którą należy zwalczać i leczyć. „Istnieje wyraźna różnica ilościowa w nasileniu ekspansji przestrzennej i związanej z nią postawy heroicznej między obu płciami. Wynika ona z różnego ich charakteru i roli; są to męska aktywność i kobieca pasywność, które w modelu komórkowym obrazuje zachowanie się plemników i jaja”15. I w tym przypadku mamy do czynienia z klasyczną naturalizacją różnic wytworzonych społecznie i sankcjonujących męską dominację16. Bardzo łatwo tego typu sądy przenieść i na pornografię. W wielu pracach widać wyraźnie, jak orientacja światopoglądowa wpływa na tendencyjność opisu zjawiska pornografii.
Książka ta została napisana przez socjologa. Choć odtwarza także historię pornografii, to jest to historia ujmowana w paradygmacie socjologii historycznej. Ważne są tu trendy społeczne wpływające na współczesność, a nie detaliczne wyliczenia przeszłych przemian. Jest to także esej akademicki, a nie wyczerpująca monografia. Autor postanowił ukazać główne punkty i zasady rozwoju pornografii oraz kluczowe zagadnienia z nią związane. Prezentację ogólnej wizji uznano tu za bardziej wartościowy zabieg niż szczegółowy opis jedynie kilku problemów badawczych. Motywowane jest to także tym, że bogata literatura obcojęzyczna na temat pornografii jest prawie nieuwzględniana w polskim dyskursie naukowym.
O statusie pornografii jako zagadnienia badawczego pouczają nas także katalogi największych bibliotek uniwersyteckich, gdzie znajduje się relatywnie niewiele książek na ten temat. Niniejszy esej ma zatem pełnić także funkcje popularnonaukowe, przybliżając zagadnienia wyczerpująco opisane w literaturze zachodniej. Jednakże książka ta zawiera również autorskie studia problemów słabo zdiagnozowanych w literaturze socjologicznej. Dotyczy to zwłaszcza rozdziału 8, opisującego pornografię ukazującą fetyszyzm medyczny, oraz rozdziału 9, podejmującego kontrowersyjne zjawisko pedofilizacji przestrzeni publicznej. Podobnie w rozdziale 11 zaproponowano autorski model odbioru treści pornograficznych. Co jednak ważne, książka jest adresowana do szerokiego kręgu czytelników, nie tylko specjalistów, choć niektóre jej partie odwołują się do teorii mało znanych osobom niebędącym socjologami.
Praca ta stanowi nową całość. Niektóre z prezentowanych tu tez przedstawiono wcześniej w dwóch artykułach, ale nie stały się one samodzielnymi częściami książki17. Książkę podzielono na dwie części. Pierwsza dotyczy socjologii historycznej pornografii. W rozdziale 1 pokazano, jak ujmowana jest pornografia w różnych dyscyplinach badawczych. Scharakteryzowano także metodologię badawczą przyjętą na potrzeby tej pracy oraz zaproponowano własną definicję pornografii. Rozdziały 2-6 opisują kolejne, najważniejsze etapy narodzin i rozwoju pornografii. W rozdziale 2 ukazano początki erotyki i starożytne reprezentacje seksualności. Nie mogą one być traktowane jako pornografia, gdyż nie wiązał się z nimi w przeszłości zakaz wykluczający je z przestrzeni publicznej. Dla ukształtowania się tego zakazu niezbędny był triumf chrześcijaństwa, które określiło mentalność Europejczyków. Pornografia narodziła się w dobie renesansu we Włoszech. Traktuje o tym rozdział 3. Przedmiotem rozdziału 4 jest pornografia doby Wielkiej Rewolucji Francuskiej, zwłaszcza powstająca we Francji – królowej rynku pornograficznego przez wieki. W rozdziale tym zajęto się także pismami słynnego de Sade’a. Rozdział 5 opisuje przemiany wieku XIX, przede wszystkim demokratyzację i komercjalizację pornografii oraz znaczenie wynalazku fotografii. Rozdział 6 dotyczy rewolucji pornograficznych w XX wieku, w tym związanych z przemianami technologii komunikacyjnych, globalizacją kapitalistyczną i przemianami obyczajowymi. W rozdziale tym sporo uwagi poświęcono „społeczeństwu kina” i związanemu z nim voyeuryzmowi, a także wzajemnej interakcji kina głównonurtowego i pornograficznego. Całość zamyka opis rewolucji internetowej i cyfrowej, która określiła kształt pornografii na początku XXI wieku.
W części drugiej opisano wybrane typy pornografii, które – w opinii autora – dostarczają badaczowi szczególnie interesującej wiedzy o stanie współczesnych społeczeństw. Rozdziały 7-10 są poświęcone pornografii sadomasochistycznej (BDSM), fetyszyzmowi medycznemu, pedofilizacji przestrzeni publicznej, czyli przemianom kulturowym wywołanym przez panikę moralną związaną z pedofilią, oraz różnym gatunkom łamiącym społeczne tabu (mowa o koprofilii, kazirodztwie, zoofilii, nekrofilii i transseksualizmie). Rozdział 11 charakteryzuje konsumentów materiałów pornograficznych oraz zawiera model odbioru treści pornograficznych. W zamykającym książkę rozdziale 12 podjęto się opisu funkcji i dysfunkcji pornografii, m.in. scharakteryzowano ramowo badania nad wpływem ekspozycji na treści pornograficzne, na skłonność do zachowań agresywnych, zwłaszcza agresji seksualnej.
Dla zainteresowanego czytelnika przygotowano także dwa aneksy. Pierwszy dotyczy metodyki badania pornografii. Zebrano w nim uwagi rozproszone w tekście, a także zaproponowano dodatkowe metody i dyrektywy badawcze. W drugim aneksie udostępniono fragmenty obowiązujących w Polsce aktów prawnych dotyczących pornografii, które przywołano w tekście książki.
Autor ma nadzieję, że książka ta dostarczy nie tylko użytecznych informacji wszystkim osobom zainteresowanym zjawiskiem pornografii, czy to zawodowo, czy hobbystycznie, ale również wpłynie na to, że pornografia stanie się przedmiotem rutynowych badań społecznych, tak jak w wielu ośrodkach akademickich na świecie. Jest to bowiem zbyt ważne zagadnienie, aby porzucić je w imię wstydu.
***
Ostateczny kształt książki wiele zawdzięcza poradom i krytykom grona recenzentów i przyjaciół. Chciałbym przede wszystkim podziękować recenzentom książki: prof, dr hab. Mirosławie Marody oraz prof. dr. hab. Zbigniewowi Izdebskiemu. Ponadto słowa podziękowania kieruję do dr. Romana Chymkowskiego, Tomasza Stawiszyńskiego, Adama Horowskiego i Krzysztofa Lityńskiego. Osobne podziękowania kieruję do osób, które zgodziły się udzielić mi wywiadów i zdobyły się na trudną w Polsce szczerość rozmowy o własnych doświadczeniach z pornografią. Za wszelkie mankamenty pracy winę ponosi naturalnie jedynie autor.
Pornografia jest przedmiotem badań wielu dyscyplin akademickich. Każda z nich postrzega jednak „obsceniczne obrazki” w odmiennej siatce pojęciowej. Można powiedzieć, że konstruuje odmienne byty społeczne, niejednokrotnie silnie naznaczone ocenami moralnymi. Jeśli z pornografii czynimy podstawowe zagadnienie kryminalistyki, to w naturalny sposób mamy tendencję do wyobrażeniowej kryminalizacji bardzo różnych działań związanych z pornografią. Nawet oglądanie w zaciszu domowym legalnej pornografii staje się czynem dwuznacznym i podejrzanym. Podobnie pornografia w ujęciu socjologii dewiacji staje się z definicji przykładem patologii społecznej… w innym ujęciu ta sama pornografia jawi się jako domena fantazji, artystycznej otwartości i transgresji. Tak jest w przypadku refleksji wielu filozofów kultury, np. odwołujących się do filozofii markiza de Sade. Spróbujmy bliżej przyjrzeć się temu, w jaki sposób różne dyscypliny problematyzują zjawisko pornografii.
SCHEMATYCZNA MAPA DYSCYPLIN
Pierwszą grupę dyscyplin tworzą nauki prawne i pokrewne. Pornografią zajmuje się kryminalistyka, kryminologia, socjologia kryminalistyczna, socjologia prawa, socjologia dewiacji i psychologia kryminalistyczna. Z wymienionych dziedzin najmniej znana jest socjologia kryminalistyczna. Jej zakres obejmuje „społeczne aspekty kryminalistyki, czyli nauki o metodach ustalania faktu przestępstwa, sposobu jego popełnienia, wykrywania sprawców i zapobiegania przestępstwom oraz innym ujemnym zjawiskom społecznym”18. Socjologia kryminalistyczna jest zatem dziedziną socjologii stosowanej, o silnie praktycznym nachyleniu. Refleksja kryminalistyczna nad pornografią obecna jest w Polsce od dawna, choć zainteresowaniu naukowców i praktyków nie towarzyszy odpowiednia liczba publikacji. Najważniejszą pozycją jest już nieaktualna w wielu wymiarach książka Mariana Filara z 1977 roku19.
Kluczowe dla tych dyscyplin jest poszukiwanie społecznych i psychologicznych uwarunkowań czynów przestępczych, przy czym nie zawsze podejmuje się namysł nad zasadnością penalizacji określonych działań. Społeczne kategoryzacje zapisane w kodeksie karnym podlegają naturalizacji i tym samym dla praktyków tylko w ograniczonym zakresie wymagają dodatkowej refleksji. Zwykle dyskutuje się zjawiska pogranicza, postulując ich penalizację (np. prostytuowanie się) lub wręcz przeciwnie – depenalizację (np. palenie marihuany). W efekcie badanie pornografii jest silnie uzależnione od kontekstu prawno-instytucjonalnego, szczególnie od tego, czy, a jeśli tak, to jakie typy pornografii i w jakim zakresie są penalizowane. W Polsce ani kodeks karny, ani żaden inny akt prawny nie zawierają definicji pornografii. Zakazuje się publicznego prezentowania treści pornograficznych w taki sposób, że może to narzucić ich odbiór osobie, która sobie tego nie życzy (art. 202 § 1). A zatem osoba, która świadomie podejmuje decyzję odbioru treści pornograficznych, ma do tego prawo, podobnie jak ten, kto jej pornografii dostarcza (pod warunkiem, że postępuje zgodnie z wymogami prawa, czyli np. prowadzi zarejestrowaną działalność i odprowadza podatki). wyjątek stanowią małoletni poniżej lat 15 – prezentowanie im treści pornograficznych lub udostępnianie „przedmiotów mających taki charakter” albo rozpowszechnianie treści pornograficznych w sposób „umożliwiający takiemu małoletniemu zapoznanie się z nim” jest zagrożone karą pozbawienia wolności do lat 2 (art. 202 § 2). Jakie typy pornografii zostały przez polskiego ustawodawcę potraktowane jako szczególnie niebezpieczne, wskazuje art. 202 § 3: „Kto w celu rozpowszechniania produkuje, utrwala lub sprowadza, przechowuje lub posiada albo rozpowszechnia lub publicznie prezentuje treści pornograficzne z udziałem małoletniego albo treści pornograficzne związane z prezentowaniem przemocy lub posługiwaniem się zwierzęciem, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do 8 lat” (podkreśl. – L.M.N.). W szczególności pornografia o treściach pedofilskich jest silnie stygmatyzowana, na co wskazuje penalizacja także jej utrwalania (§ 4) oraz sprowadzania, przechowywania lub posiadania (§ 4a). Niedawno do kodeksu karnego wprowadzono nowy zapis (§ 4b), zakazujący dodatkowo produkowania, rozpowszechniania, prezentowania, przechowywania lub posiadania treści pornograficznych przedstawiających „wytworzony albo przetworzony wizerunek małoletniego uczestniczącego w czynności seksualnej” (osoba łamiąca ten zakaz podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2). Na podkreślenie zasługuje fakt, że mowa tu o wszystkich małoletnich, a nie tylko do lat 15.
Do szczegółowych kwestii prawnych przejdziemy w dalszej części książki. Zwłaszcza kwestia „wytworzonych albo przetworzonych” wizerunków osób „uczestniczących w czynnościach seksualnych” jest złożonym zagadnieniem… w tym miejscu zwróćmy uwagę, że zapisy kodeksu karnego zawierają implicite niedookreśloną wizję pornografii i zakazują (w różnym zakresie) obecności pewnych treści pornograficznych w obiegu publicznym lub w ogóle w społeczeństwie.
O ile już ściąganie przez indywidualnego użytkownika Internetu na własne potrzeby pornografii pedofilskiej jest zagrożone wysoką karą pozbawienia wolności, to w przypadku pornografii zoofilskiej zagrożone jest jedynie jej produkowanie i posiadanie w celu rozpowszechniania. Można zatem bezkarnie ściągać do użytku domowego tego typu treści… jak pokazuje praktyka organizacji broniących praw zwierząt, ściąganie na prywatny użytek pornografii zoofilskiej może być przedmiotem dochodzenia wtedy, gdy zaistnieje uzasadnione podejrzenie znęcania się nad zwierzęciem. Zwróćmy także uwagę na nieprecyzyjność określenia „treści pornograficzne związane z prezentowaniem przemocy”. Można się domyślać, iż chodzi tu o praktyki BDSM (Bondage & Discipline, Domination & Submission, Sadism & Masochism), choć powstaje natychmiast pytanie, czy wszelkie, czy tylko bez zgody osoby będącej ofiarą – rzeczywistych lub symulowanych – aktów przemocy? Z pewnością jednak ani ustawodawca, ani organy ścigania nie myślały o sytuacji, gdy kobieta jest penetrowana jednocześnie przez dwóch, a nawet trzech partnerów – a pornografię taką wiele organizacji feministycznych określa jako skrajnie poniżającą kobietę i będącą formą przemocy seksualnej. Wszelkie wątpliwości są rozstrzygane przez policjantów, prokuratorów i sędziów w toku praktyki zawodowej. Często potoczne wyobrażenia nadają szczegółową treść ogólnym zapisom ustawowym.
Drugą grupę dyscyplin tworzą psychologia (rozumiana tu szerzej niż wspomniana wyżej stosowana psychologia kryminalistyczna), psychiatria i seksuologia. Pornografia jest w tym przypadku traktowana jako czynnik, który ma istotny wpływ na kształtowanie się osobowości w procesie socjalizacji pierwotnej oraz w późniejszym życiu. Kazimierz Pospiszyl w książce Przestępstwa seksualne kilkakrotnie odnosi się do kwestii pornografii. Zauważył m.in., że „w przypadku kształtowania postaw i rodzajów preferencji seksualnych pornografia zawiera elementy niebezpieczne, ukazujące niepożądane modele zaspokojenia seksualnego. Dotyczy to szczególnie tzw. ostrej pornografii, bazującej na scenach sadomasochistycznych”. Jednocześnie jednak zastrzega – zgodnie z aktualnym stanem badań – że trudno rozstrzygnąć, „czy nabyte wcześniej skłonności do agresji seksualnej i seksualnego wykorzystywania dzieci przejawiają się także zwiększonym zainteresowaniem materiałami pornograficznymi, czy też to kontakt z takimi materiałami wyzwala skłonności, o których mowa”, choć wiele badań wskazuje, że przestępcy seksualni o wiele częściej oglądają materiały pornograficzne niż osoby zdrowe20. W psychopatologii stawia się także pytanie o to, czy materiały pornograficzne mogą służyć w resocjalizacji przestępców seksualnych za „wartościowe środki”, pozwalające na „przemodelowanie kierunku i rodzaju upodobań seksualnych”, czy też pornografia powinna całkowicie zostać wyeliminowana z ich życia. Ten pierwszy pogląd jest coraz słabiej reprezentowany w piśmiennictwie, ten drugi zyskuje na uznaniu21.
Pornografia w tych naukach jest traktowana z dużą podejrzliwością jako czynnik, który może łatwo wymknąć się spod kontroli, zwłaszcza młodocianego amatora. Ponadto oglądanie pornografii, połączone najczęściej z masturbowaniem się, jest formą zaspokojenia seksualnego bez udziału innych osób, co zawsze grozi pewną formą społecznej alienacji.
O ile obecnie zaznacza się, że masturbacja jest naturalną składową dojrzewania seksualnego22 lub zastępczą formą dla osób czasowo odizolowanych od możliwości kontaktów z płcią przeciwną (np. na statkach dalekomorskich) i jeśli nie przekształci się w trwały nawyk zastępujący kontakty z rzeczywistymi osobami, to nie może być traktowana jako praktyka naganna, o tyle pornografia przez znacznie mniejszą liczbę naukowców jest dopuszczana jako materiał wspomagający w tych specyficznych sytuacjach. W pewnej mierze nastawienie na poszukiwanie patologii w życiu seksualnym i osobowości sprawia, że złe skutki są szybko dostrzegane, a pozytywne lub obojętne pomijane. Łatwiej skupić się na przestępcy seksualnym pozbawionym wolności, pacjencie z zaburzeniami osobowości lub osobie udającej się po poradę do seksuologa niż na populacji zdrowych ludzi, którzy nie mają obowiązku zwierzania się ze swego życia seksualnego i marzeń intymnych.
Podobnie jest zresztą w socjologii dewiacji. Różnica między perspektywą socjologiczną a psychologiczną polega przede wszystkim na tym, że socjolog poszukuje determinant i prawidłowości właściwych całej zbiorowości (głównie w makroskali), psycholog zaś skupia się na badaniu życia psychicznego jednostki w określonych sytuacjach życiowych (głównie w mikroskali). W praktyce badawczej obie strony mówią jednak o tych samych zjawiskach – ale nie tak samo. Obecnie granica między socjologią a psychologią jest bardzo rozmyta. Zwłaszcza mikrosocjologia (np. interakcjonizm symboliczny) jest często nie do odróżnienia od pewnych nurtów psychologii. Trudność w określeniu autonomii refleksji socjologicznej obrazuje psychologia społeczna. Zdaniem Barbary Szackiej „psychologia społeczna z perspektywy psychologii to dyscyplina, która zajmuje się tym, w jaki sposób na myśli, uczucia i zachowania jednostki wpływa obecność innych ludzi i sytuacje społeczne. Natomiast z perspektywy socjologii jej przedmiotem jest badanie wpływu osobniczych i gatunkowych cech psychicznych człowieka na sposób jego funkcjonowania w zbiorowościach oraz na przebieg procesów społecznych”23. Dlatego również problematyka dewiacji będzie w tych dwóch dyscyplinach ujmowana odmiennie ze względu na aspekty, a nie fundamentalne różnice.
Należy jednak podkreślić, że psychologowie i psychiatrzy, zwłaszcza pracujący w klinikach, w o wiele większym stopniu wykorzystują dorobek nauk przyrodniczych. Dotyczy to zarówno wiedzy na temat biochemii mózgu, reakcji na hormony czy wpływu aktywnych związków różnych leków, ale także metodologii badawczej. Choć nie można przesadnie uogólniać, to jednak w psychologii w o wiele większym stopniu dominuje paradygmat scjentystyczny, przyjmujący model nauk przyrodniczych za wzorcowy dla nauk społecznych. Stąd w psychologii taka popularność eksperymentów, także nad wpływem wystawienia na treści pornograficzne na zachowania agresywne24. Często psychologowie odwołują się do ukształtowanych w toku ewolucji mechanizmów adaptacyjnych, które określają strategie doboru partnera oraz preferowane sposoby zaspokojenia seksualnego25. O ile socjolog może oderwać się od indywidualnych aktorów społecznych i badać zjawiska makroskali, np. obecność treści pornograficznych w dyskursie publicznym lub socjoekonomiczne determinanty przystępowania do pracy w przemyśle pornograficznym, o tyle psychologa interesować będą sytuacyjne naciski na osobowość, prowadzące do zachowań definiowanych jako normalne lub patologiczne.
Wróćmy jeszcze do seksuologii. Nauka ta jest przez niektórych traktowana jak domena patologii społecznych, jej podręczniki zaś – jak materiały pornograficzne. Zresztą w czasach puryzmu PRL książki seksuologiczne dla niektórych były namiastką zachodniej pornografii. Jak zauważył Zbigniew Lew-Starowicz o podręcznikach sztuki miłosnej, ars amandi: „W Polsce najpierw pojawiły się odbitki różnych wydawnictw zachodnich, sprzedawane za bajońskie sumy na bazarach, aż wreszcie i one przestały być sensacją. I oto Czytelnik ma możność zapoznać się z zupełnie nowym opracowaniem, w którym współistnieją barwne fotografie z tekstem interpretującym z punktu widzenia psychofizjologii seksualnej różne warianty pozycji”26. Dodajmy, że ów Album intymny wydano dopiero w. 1990 roku. Seksuologia nie tylko dostarcza wiedzy o tym, jak są wykorzystywane materiały pornograficzne i jakie przynosi to skutki dla osobowości, ale również pokazuje, że norma, która wyłania się z dyskursu publicznego, niekiedy znacznie odbiega od praktyki wielu osób. Weźmy na przykład taki fragment poświęcony wpływowi grupy rówieśniczej na seksualność nastolatków: „Chłopcy częściej w swoich grupach podejmują zachowania seksualne. Ich popęd seksualny jest na tyle silny, że zdolni są do reakcji nawet wtedy, gdy nie znajdują się w sytuacji intymnej i bez udziału osoby płci przeciwnej. Ich aktywność może polegać na rozbieraniu się i porównywaniu stopnia zaawansowania rozwoju narządów płciowych, na wspólnym oglądaniu filmów i czasopism pornograficznych, na zbiorowej masturbacji, na organizowaniu zabaw czy swoistych zawodów seksualnych. Już samo przykładowe wyliczenie rodzajów zachowań wskazuje, jak trudno określić, które z nich należą do szeroko rozumianej normy i opierają się na potrzebie eksperymentowania i podejmowania ryzyka w bezpiecznej sytuacji, a które tę granicę przekraczają”27. Zwykle działania te są okryte tajemnicą i z czasem nikną w niepamięci, ale w dobie YouTube przenikają także coraz szerzej do dyskursu publicznego. Seksuologia poucza, że to nie dewiacyjny i patologiczny wyjątek, ale swoista norma rozwojowa, związana z potrzebą eksperymentowania, poznawania i tworzenia więzi, nawet jeśli w pewnych sytuacjach bardzo niebezpieczna. Mając taką wiedzę, można analizować materiały pornograficzne w sposób nieuprzedzony, nie narzucając własnych wyobrażeń, związanych z naszą trajektorią biograficzną, na doświadczenia populacji. Psychologia i seksuologia, ukazując wielość praktyk seksualnych człowieka, mają zatem pewien wymiar krytyczny – oczywiście pod warunkiem, że ich natychmiast nie naznaczają ze względu na wyznawany światopogląd.
Kolejną ważną grupą dyscyplin zajmujących się pornografią jest kulturoznawstwo, antropologia kulturowa, historia sztuki i medioznawstwo. Treści pornograficzne są w ich ujęciu częścią uniwersum symbolicznego różnych kultur. Można badać zarówno kulturową historię pornografii, jak i funkcjonowanie pornografii we współczesnym obiegu kulturowym. Kulturoznawcę pornografia interesuje jako ważny katalizator działań kulturowych, zarówno dopuszczalnych (sztuka transgresyjna), jak i nagannych (przemysł przestępczy). W tym drugim przypadku ważna jest nie tyle sama kwalifikacja zjawiska jako nagannego w danej kulturze, ile jej funkcje kulturowe i powiązanie z innymi dziedzinami życia.
W ramach tego typu badań interesujące może być na przykład to, jak przebiegała dynamiczna interakcja między produkcją pornograficzną a twórczością filmową i artystyczną.
W szczególności sięgnięcie w latach 60. po treści pornograficzne jako instrumentarium kontrkulturowe i tym samym wprowadzenie ich z czasem do masowego obiegu kultury jest ważnym zagadnieniem badawczym antropologów kultury. Twórczość pornograficzna może być analizowana jako specyficzny gatunek, odwołujący się do autonomicznego instrumentarium symbolicznego. Folkloryści mogą opisywać, jak w kulturach ludowych życie seksualne było reprezentowane w przyśpiewkach i humorze. Badacz może ukazywać wzajemne przenikanie treści tzw. kultury wysokiej i niskiej.
Na marginesie warto zauważyć, że badacze kultury często cenzurowali zgromadzone materiały, bojąc się obrazy moralności publicznej. Dotyczyło to – i często nadal dotyczy – nie tylko zdjęć i filmów, ale także tekstów. Również współcześnie „materiały obsceniczne” są usuwane ze zbiorów folklorystycznych i etnograficznych. „Tradycja, o której mowa, wiele szkody przyniosła szczególnie edytorstwu tekstów folklorystycznych, zwłaszcza wydaniom, które w zamierzeniu pełnić mają funkcję wydań naukowych. Postulaty niektórych folklorystów, aby obscena (wykrojone z owych zbiorów) wydawać w oddzielnych, niskonakładowych aneksach przeznaczonych do »użytku wewnętrznego«, są niczym innym jak oficjalnym postulowaniem wydawnictw pornograficznych”28. W historii często powstawały tego typu zbiory, pełniące z pewnością nie tylko naukową rolę. Praktyka ta dowodzi nie tylko pruderyjności środowiska naukowego, ale także stosowania różnorodnych typów praktyk cenzorskich, poważnie utrudniających dziś badania nad pornografią w historii.
W naukach o kulturze dominuje także świadomość zmienności natury ludzkiej w dziejach oraz odmienne jej rozumienie w różnych kulturach. Pornografia nie jest tu odizolowanym zjawiskiem, patologią nawiedzającą znienacka ciało społeczne, ale elementem systemu kulturowego, częścią symbolicznej całości. Dlatego także pornografia nabiera kulturowej specyfiki i może być badana jako specyficzny tekst kultury. Pornografia wykorzystuje właściwe danej kulturze style wypowiedzi, gatunki, wzory fabularne, sposoby konstruowania postaci itd. Dlatego to, co w jednej kulturze uchodzi za rzecz dopuszczalną, w innej może jawić się jako skrajna patologia. Podobnie obrazy postrzegane w jednej epoce jako jednoznacznie pornograficzne, mogłyby być odbierane jako dopuszczalne winnej. Dominujący relatywizm kulturowy przeważnie odróżnia prace kulturoznawcze od psychologicznych czy kryminalistycznych.
Przywołano już w tym rozdziale socjologię dewiacji, podkreślając, że ma wiele wspólnego z socjologią kryminalistyczną i psychologią. Istnieje jednak także zupełnie odmienna w stylu i wydźwięku refleksja w socjologii, która rozwija się na innym pograniczu socjologii – przylegającym do filozofii społecznej i filozofii kultury. Pornografia jest w tym podejściu traktowana jako ważne źródło informacji o naturze ludzkiej, a zarazem jako istotny czynnik kulturotwórczy, nawet jeśli prowadzący do transgresji dominujących norm kulturowych. Często autorzy tego nurtu nawiązują do pism markiza de Sadea, które są traktowane nie tyle jako dzieła pornograficzne, ile raczej jako przykład radykalnej, libertyńskiej filozofii, której znaczenie nie zmalało i dziś. Znanym autorem tego nurtu jest Pierre Klossowski (1905-2001), wybitny malarz, pisarz, eseista i filozof. Napisał m.in. pracę Sade mój bliźni, do której jeszcze powrócimy w tej pracy29. Z polskich autorów wymienić należy przede wszystkim Bogdana Banasiaka, autora wielu pism poświęconych filozofii de Sade’a30.
Szeroko rozumiana humanistyka podchodzi zatem nieraz do pornografii jako sposobu problematyzowania świata, który umożliwia jego odczarowanie, radykalną krytykę społeczną, odrzucenie burżuazyjnych, mieszczańskich kategoryzacji ukrywających rzeczywiste procesy społeczne i prowadzących do wykluczenia wielu kategorii społecznych, zwłaszcza owych „dewiantów”. Pornografia bywa zatem przedmiotem badań socjologii nawiązującej do etosu szkoły frankfurckiej. Badacz musi być zaangażowany, musi dążyć do obnażania form kulturowej i językowej dominacji i opresji. W przypadku materiałów pornograficznych oznacza to dowartościowywanie pornografii stygmatyzowanej jako dewiacyjna (np. transseksualnej), obnażanie form przemocy (zwłaszcza wobec kobiet w krytyce feministycznej) oraz krytykowanie konserwatywnego stanowiska, negującego pozytywne skutki konsumowania pornografii, zarówno dla jednostki, jak i społeczeństwa.
W książce tej odwołamy się do wielu nurtów takiej zaangażowanej krytyki społecznej.
Nakreślona w tym rozdziale mapa dyscyplin zajmujących się pornografią ma bardzo schematyczny charakter. Wielu autorów trudno byłoby na tej mapie precyzyjnie umieścić. Mowa tu była bowiem o dominujących tendencjach, a przecież nie tylko każda z dyscyplin podzielona jest na wiele, nieraz skonfliktowanych paradygmatów, ale również niejeden badacz podejmuje inter- czy też transdyscyplinarny wysiłek opisu badanego zjawiska z wykorzystaniem dorobku i narzędzi badawczych różnych dyscyplin. Przejdźmy teraz do konkretnego projektu badawczego, w ramach którego znajduje się ta książka.
HISTORIA I SOCJOLOGIA PORNOGRAFII
Powyżej wspomniano o socjologii dewiacji, prawa i socjologii kryminalistycznej. W tej książce pornografia będzie jednak ujmowana w szerszej perspektywie niż określona przez te trzy subdyscypliny. Pornografię należy analizować w układzie historycznym – od jej narodzin, po dzisiejszy rozkwit. Wymaga to wykorzystania dorobku socjologii historycznej. Nie jest to prosta synteza historii i socjologii, ale specyficzny paradygmat, który traktuje rzeczywistość społeczną jako nieustanny proces, przy czym wiele trendów określających współczesność sięga daleko w przeszłość. Dlatego socjologia historyczna poszukuje odległej socjogenezy współczesnych zjawisk, instytucji i wyobrażeń społecznych, ale nie cofa się dalej niż to konieczne dla zrozumienia współczesności. Zakłada się także historyczną zmienność natury ludzkiej. W socjologii historycznej odrzuca się obecnie monokauzalizm, poszukiwanie jednej głównej przyczyny wyjaśniającej bieg rzeczy, a próbuje się odtworzyć konstelację zjawisk i procesów, które doprowadziły do zmiany społecznej. Socjologia historyczna nie jest filozofią społeczną, nie szuka uniwersalnych praw, ale prawidłowości, które poznaje, badając zróżnicowany materiał historyczny, dokonując porównań różnych przypadków.
Głównym źródłem wiedzy autora o pornografii jest bardzo bogata literatura przedmiotu, głównie amerykańska i angielska. Często jest ona niedostępna w polskich bibliotekach, jej omówienie ma zatem walor popularnonaukowy.
W szczególności dotyczy to historii pornografii, która wymaga nie tylko specjalistycznych badań właściwych warsztatowi historyka, ale również dostępu do często zamkniętych zbiorów druków pornograficznych. Oczywiście, w przypadku wielu dzieł, które podlegały reedycji (np. słynnego Pietra Aretina) mógł to być dostęp do materiałów źródłowych.
W książce tej prezentowane są także wyniki badań psychologów, zwłaszcza eksperymenty nad wpływem ekspozycji na materiały pornograficzne na zachowania i postawy. Tego typu badań autor nie prowadził. Ponadto wsparciem były opracowania prawników, wskazujących na różne problemy interpretacyjne i niekwestionowane standardy stosowane wobec osób produkujących, rozpowszechniających i ściągających materiały pornograficzne.
Nie znaczy to jednak, że autor nie przeprowadził badań. Socjolog musi podjąć się badań empirycznych nad opisywanym przedmiotem. Obecnie podstawowym źródłem pornografii jest Internet. Jak pokażemy w tej książce, jego rozwój doprowadził do ograniczenia i głębokich przekształceń tradycyjnych obszarów produkcji i rozpowszechniania pornografii. Dlatego obecnie metodologia badania pornografii wymaga zdania sprawy z tego, jak analizować treści internetowe. Badanie pornografii internetowej, wbrew pozorom, jest bardzo trudne. Choć bowiem wydawać się może, że wystarczy komputer i dostęp do sieci, to natura pornografii stawia przed badaczem ogromne problemy. Podstawowym wyzwaniem jest penalizacja w wielu krajach różnych form pornografii. Na skutek penalizacji pornografii oraz powiązania producentów z innymi formami nielegalnej działalności (np. prostytucją, unikaniem płacenia podatków, handlem narkotykami) niezwykle trudno jest przeprowadzić badania nadawców pornografii, tj. osób, które ją produkują, uczestniczą jako aktorzy w sesjach, opracowują technicznie i rozpowszechniają. Dane na temat dochodów tej branży czy stopnia konsensualności uczestników nagrań mogą być tylko szacunkowe. Nie znaczy to oczywiście, że takie próby nie są podejmowane. Z konieczności będą to jednak ujęcia jedynie cząstkowe i ograniczone otwartością producentów na zainteresowanie badaczy i dziennikarzy.
Z penalizacją wiąże się drugi problem: treści pornograficzne, tzn. przede wszystkim zdjęcia i filmy, najczęściej „wędrują” w Internecie – często zmieniają się do nich linki. Te same treści są różnie nazywane, a nawet kategoryzowane. Zmieniają się nazwy stron pornograficznych prezentujących te treści oraz ich opisy. W tej sytuacji badania ilościowe są niezwykle utrudnione. Nie można liczyć na informacje o liczbie osób odwiedzających te strony lub o charakterze administratora lub właściciela. Problem ten znika, gdy badamy płatne strony pornograficzne, ale ich profil jest mniej reprezentatywny dla ogółu internautów, oficjalny zaś status producenta wymusza autocenzurę. Pomijam w tym miejscu problem niereprezentatywności wyznaczników społeczno-demograficznych internautów dla ogółu społeczeństwa31. Można to uznać za pewien paradoks: darmowe treści pornograficzne są nieustannie w zasięgu ręki internauty, ale z perspektywy władz danego kraju, ścigających osoby rozpowszechniające pornografię i kasujących zakazane treści, poruszają się one niczym w siedmiomilowych butach, zawsze o kilka ruchów wyprzedzając pościg. Skasowanie „źródła zła” – komputera internauty rozpowszechniającego pornografię jest równie szkodliwe dla pornografii w sieci, jak zabicie robotnicy dla mrowiska. Zawsze znajdzie się legion użytkowników sieci, którzy dla pieniędzy lub rozrywki powielą i rozpowszechnią zakazane lub niepożądane treści pornograficzne.
Penalizacja stawia badacza w trudnej sytuacji jeszcze z jednego powodu. Nawet gdy zbierze materiał badawczy i wyciągnie z niego wnioski, to nie może nim zobrazować badań, bo zamieniłby się w ściganego przez prawo kolportera. Materiał badawczy – ważna instancja odwoławcza dla krytykowanego badacza – jest tu niejako poza zasięgiem wspólnoty uczonych. Materiał taki może być prezentowany co najwyżej w ograniczonych zespołach badawczych. Oczywiście, badacz nie jest w świetle prawa równoważny przestępcy. W kodeksie karnym występuje tzw. kontratyp naukowy, czyli wyłączenie odpowiedzialności prawnej: „Nie popełnia przestępstwa, kto działa w celu przeprowadzenia eksperymentu poznawczego, medycznego, technicznego lub ekonomicznego, jeżeli spodziewana korzyść ma istotne znaczenie poznawcze, medyczne lub gospodarcze, a oczekiwanie jej osiągnięcia, celowość oraz sposób przeprowadzenia eksperymentu są zasadne w świetle aktualnego stanu wiedzy” (art. 27 § 1). Powstaje jednak problem praktyki naukowej. O ile procedury związane z kontrowersyjnymi badaniami medycznymi czy psychologicznymi są opracowane i znane, o tyle w socjologii czy antropologii takich procedur brak. Podobnie ocena, czy spodziewana korzyść ma rzeczywiście istotne znaczenie, oczekiwanie jej osiągnięcia zaś, celowość oraz sposób przeprowadzenia eksperymentu są zasadne w świetle aktualnego stanu wiedzy, może zależeć od profilu badań w danym ośrodku naukowym oraz od stereotypów i uprzedzeń badacza. Ten ostatni wątek wskazuje na to, że badanie pornografii może być uznane za działalność bardzo podejrzaną moralnie. Wiele osób przekonanie społeczne, że pornografia powinna być całkowicie zakazana, rzutuje na celowość badania pornografii, odmawiając uczonym w tym zakresie wolności badań naukowych.
Kolejny problem badawczy to charakter reprezentacji (zdjęcia, filmu). Uznanie, że to wierne odzwierciedlenie rzeczywistości, jest nieporozumieniem. Materiały mogą być łatwo retuszowane, zmieniane, montowane. W czasie nagrania makijaż i światło mogą wpływać na zmianę wyglądu aktorów, np. ich młodszy wygląd. Technologia cyfrowa zniosła prawie wszystkie bariery. Trudno zatem powiedzieć, co przedstawia dany obraz. O wiele łatwiej powiedzieć, co chce symulować, jaką interpretację chce narzucić odbiorcy. Bardzo młodo wyglądający aktorzy, których zdjęcia są prezentowane na legalnej stronie pornograficznej (a zatem nie jest popełniane przestępstwo utrwalania materiałów z udziałem małoletnich) dowodzą, że są to techniki skuteczne i powszechne. Badacz może mieć uzasadnione obawy, że obraz, który ogląda, jest skutkiem przestępstwa, choć raczej tego typu materiały nie są prezentowane jako legalne i trafiają do zamkniętego pedofilskiego obiegu (w ramach np. Freenetu powstałego w 1997 roku32). Problemów takich nie ma w przypadku zoofilii, którą zawsze łatwo rozpoznać.
Biorąc powyższe problemy pod uwagę, autor przyjął, że badania będą miały charakter jakościowy, tzn. będą polegały na analizie treści i dyskursu obecnego w Internecie oraz antropologii i socjologii obrazu (zdjęć, reklamówek i filmów) powszechnie dostępnych stron WWW, zawierających adnotację o legalności prezentowanego materiału. Znaczna część tych materiałów to fragmenty filmów i zdjęcia umieszczane jako reklamówki przez producentów i dystrybutorów, zawierające znaki graficzne tych firm. Część to materiały wtórnie rozpowszechniane przez osoby, które wykupiły do nich dostęp. W praktyce były to przede wszystkim strony anglojęzyczne umieszczone na serwerach zlokalizowanych w Stanach Zjednoczonych. Takie podejście, traktujące Internet jako masowe medium, docierające bezpośrednio do odbiorców, pozwoliło na zastosowanie teorii komunikacji, teorii dyskursu oraz folklorystyki, która podejmuje się wysiłku zastosowania swych przetestowanych w badaniach terenowych narzędzi do zupełnie nowej sfery popularnej twórczości (e-folkloru)33. Sięgnięcie do folklorystyki umożliwia także zadanie pytania, na ile sposoby recepcji treści pornograficznych w Internecie oraz ich przetwarzanie (apokryfy tekstów, opowiadanie, umieszczanie w nowym kontekście, nowe zestawianie) różnią się od tradycyjnego obiegu kultury popularnej.
Informacje o producentach (nadawcach) pornografii prezentowane w tej książce pochodzą zatem z opracowań naukowych i raportów organów ścigania. Jeśli chodzi o konsumentów pornografii, to na potrzeby tej publikacji przeprowadzono kilka wywiadów pogłębionych, które pozwalają zobrazować różne aspekty i motywy korzystania z treści pornograficznych. Kierowano się występowaniem w tej próbie osób o różnych preferencjach seksualnych. Jest to jednak bardzo ograniczona próba celowa – za naczelną wartość uznano bowiem prawdopodobieństwo szczerości, a nie liczebność próby. Należy je zatem potraktować jako ciekawe ilustracje, a nie charakterystyki, które mogą być przenoszone na całą populację34.
DEFINICJA PORNOGRAFII
Wydawałoby się, że penalizacji pornografii powinniśmy zawdzięczać jej szczegółową, dającą się zoperacjonalizować definicję. Nic z tego – polski kodeks karny w ogóle nie zawiera definicji pornografii, zostawiając w praktyce sprawę do oceny sędziego. Także akty prawa międzynarodowego nie są tu znaczącym wsparciem, choć pewnym wyjątkiem jest rozwijający się system ochrony małoletnich, w tym przed cyberprzestępstwami (więcej o tym w rozdziale 9)35. Konieczne jest zatem odwołanie się do definicji w naukach społecznych.
Najprostsza definicja głosi, że treści pornograficzne to takie, które mają wzbudzać pożądanie seksualne i wspomagać masturbację. W podobny sposób definiuje pornografię np. znana feministka nurtu antypornograficznego Catharine MacKinnon36. Definicja ta może i dobrze oddaje istotę pornografii, ale w praktyce na jej podstawie nie sposób odróżnić kontrowersyjnego materiału (np. dzieła sztuki przedstawiające nagie postaci) od pornografii właściwej. Liczne próby uszczegółowienia i zoperacjonalizowania definicji pornografii nie przyniosły sukcesu. Gdy bowiem za cechę dystynktywną obrazu przyjmiemy „organy płciowe w akcji seksualnej”, to z jednej strony włączamy w zakres definicji pornografii ogromny katalog zdjęć etnograficznych, artystycznych czy seksuologicznych, a z drugiej odrzucamy np. twardą pornografię BDSM, która może się bez tego obyć. Gdy wprowadzimy kategorię „sytuacji jednoznacznie seksualnej”, tracimy z oczu różnego typu fetyszyzmy, które większości członków danej wspólnoty w ogóle nie kojarzą się seksualnie, a z drugiej rzucamy cień podejrzeń na zwykłe zachowania społeczne związane z cielesnością (np. w kontekście gier czy zabaw). Nieskuteczność definicji odwołującej się do wspólnotowych standardów, czyli przekonań społecznych na temat seksualności, ukazują działania Sądu Najwyższego USA, który w 1957 roku próbował w sposób abstrakcyjny zdefiniować obsceniczność, odnosząc ją do oceny przeciętnego (dobrze zsocjalizowanego – można by dodać) członka społeczności37. Można uznać, że brak definicji pornografii w prawie polskim także oznacza uznanie implicite, że sędzia powinien ocenić materiał na podstawie „zdrowego rozsądku”, czyli defacto dominujących społecznych wyobrażeń na temat tego, co pornografią jest, a co nie jest. Nie trzeba dodawać, że jest to praktyka bardzo dyskusyjna.
Marian Filar napisał o dwóch sposobach definiowania pornografii w systemie prawnym. Pierwszy, subiektywno-moralistyczny, doszukuje się lubieżnych intencji twórcy dzieła. Drugi, obiektywno-pragmatyczny, poszukuje skutków po stronie odbiorcy (np. podniecenia seksualnego)38. Wydaje się jednak, że definicje odwołujące się do intencji twórcy materiału pornograficznego są całkowicie nieprzydatne. Z socjologicznego punktu widzenia kluczowy jest bowiem efekt (fakt społeczny), a nie oczekiwania nadawcy. Przykładem takiej nieprzydatnej definicji jest zaproponowana przez Annę Krawulską-Ptaszyńską: „Za pornografię należy uznać wszystkie wytwory, które koncentrują się na eksponowaniu aktywności seksualnej i/lub sfery genitalnej, co do których możemy przypuszczać, że zostały wykonane w celu wzbudzenia podniecenia seksualnego u określonego kręgu odbiorców, i które podniecenie to rzeczywiście wywołują”39. Pomijając trudność (a czasami niemożliwość) zrekonstruowania intencji twórcy, powstaje problem, jak potraktować książkę naukową, którą wzbogacono o zdjęcia „aktywności seksualnej i/lub sfery genitalnej”, które są merytorycznie powiązane z treścią pracy (np. seksuologicznej, medycznej lub psychiatrycznej), a zarazem wydawca zdawał sobie sprawę, że mogą one wywołać podniecenie u odbiorcy, zwiększając nakład publikacji?
Czy w tym przypadku należy się odwołać do hierarchii celów, biorąc pod uwagę jedynie „ten najważniejszy”? Operacjonalizacja tej definicji, jak i każdej odwołującej się do intencji twórcy (nadawcy) pornografii, jest niezwykle trudna.
Feministki (nurtu antypornograficznego) – takie jak MacKinnon czy Andrea Dworkin – poszerzyły debatę o nowy wymiar, pokazując, że perspektywa amerykańskiego Sądu Najwyższego odzwierciedla typowy męski dyskurs, zapominający o kobietach czy wręcz je represjonujący. Ich zdaniem pornografia odgrywa kluczową rolę w kreowaniu i podtrzymywaniu społecznej nierówności płci, jest praktyką eksploatacji i podporządkowywania kobiet. Podległość społeczna kobiet opiera się na ich podporządkowaniu seksualnym. Wszelka pornografia, także konsensualna, jest wymuszeniem i przestępstwem. Robin Morgan stwierdziła wręcz, że pornografia jest teorią, gwałt – praktyką, czyli mężczyzna oglądający materiały pornograficzne w dalszej kolejności dopuści się gwałtu na swej partnerce lub obcej kobiecie. MacKinnon i Dworkin lobbowały w 1983 roku za przyjęciem przez Radę Miasta Minneapolis projektu uchwały uznającej pornografię za dyskryminację. Prawo nie weszło w życie tylko dlatego, że weto zgłosił burmistrz. Podobne próby podejmowano także w innych miejscach i okresach40. Z tej perspektywy wszelkie materiały ukazujące kobiety w czasie czynności seksualnej (także autoerotycznej) powinny być zakazane. Do teorii feministycznych jeszcze powrócimy (w rozdziale 6).
Wykorzystując opracowania amerykańskie, należy pamiętać, że ważnym kontekstem tamtejszych dyskusji jest pierwsza poprawka do konstytucji. Dla wielu nadawanie treści pornograficznych wpisuje się w wolność słowa. Twierdzą tak nie tylko wydawcy pornografii (np. Larry Flint), ale również feministki z nurtu przeciw cenzurze (np. Sara Diamond, Lisa Duggan, Nan Hunter czy Carole Vance). Według tych drugich MacKinnon i Dworkin przyjmują wąsko rozumianą psychologię behawioralną, zakładając że obraz pornograficzny wywołuje natychmiastową reakcję. Feministki tego nurtu uważają, że pornografia może mieć pozytywne skutki edukacyjne dla kobiet i sprzyjać seksualnej samorealizacji. Z tej perspektywy najważniejszą cechą dystynktywną jest konsensualność: wolna kobieta ma prawo występować w filmach pornograficznych i z nich korzystać. Pornografia to fabuła, wolna gra. Tak musi zakładać odbiorca pornografii.
Złożoność problemu wzrasta, gdy analizę rozszerzymy na takie materiały, jak komiksy i kreskówki (np. manga-hentai) lub filmy animowane generowane komputerowo, dążące do maksymalnego realizmu. Trudność zdefiniowania pornografii wynika z jej relacyjnego charakteru. Odnosi się ona do różnych sfer życia ludzkiego i je seksualizuje. Jako taka jest zaś stygmatyzowana, w odróżnieniu np. od seksualizacji różnych sfer życia w związku małżeńskim. Dlatego rację ma Jonathan Elmer, gdy podkreśla, że pornografia to termin używany przez dyskurs moralny do strukturalizowania siebie samego, stygmatyzowania pewnych form reprezentacji seksualności wyłączonych ze sfery akceptowalności. Idąc tym tropem, należy podkreślić kulturowy i społeczny kontekst definiowania pornografii. Po pierwsze, tradycyjne dopuszczalne formy seksu i seksualności oraz ich reprezentacje determinują społeczną recepcję różnorodnych obrazów. Wystarczy porównać kultury protestanckie (purytańskie), katolickie, islamskie czy buddyjskie. Japonia jest na tej mapie szczególnym przykładem, gdyż wysoko rozwinięty, uczestniczący w światowej kulturze masowej kraj dopuszcza reprezentacje powszechnie uznawane na Zachodzie za twardą pornografię (np. fantazje dotyczące pedofilii), a jednocześnie tradycyjnie zakazem były objęte przedstawienia owłosienia łonowego41. Po drugie, względy społeczne związane z legitymizacją władzy i kontrolą obywateli wpływają na presję penalizacyjną. Zapisy polskiego prawa karnego wywodzą się z (bezdyskusyjnej) pruderyjności PRL. Z kolei w Danii i Holandii pornografia nie stanowi płaszczyzny tak wyraźnego kontrolowania obywateli, przynajmniej gdy patrzymy na to z perspektywy tradycyjnej politologii (do wątku tego wrócimy).
Sprawia to, że chcąc nie chcąc wracamy do krytykowanych „standardów wspólnotowych”. Nawiązując do Elmera, „pornografię” należałoby definiować jako termin dyskursu publicznego, służący do naznaczania reprezentacji seksualności i cielesności jako nienadających się do funkcjonowania w przestrzeni publicznej. Celem tej stygmatyzacji jest zatem wyłączenie nagannych treści i utrzymywanie wyraźnych granic między materiałami „normalnymi”, mającymi prawo obywatelstwa w przestrzeni publicznej, i materiałami „patologicznymi”, które można – co najwyżej – konsumować w przestrzeni prywatnej. Może to dotyczyć zarówno pornografii prywatnie tolerowanej przez głównych aktorów publicznych, np. ukazującej tradycyjny seks heteroseksualny, jak i pornografii klasyfikowanej jako dewiacyjna i ścigana przez prawo. To, jakie obrazy zostaną uznane za pornograficzne, zależy od kontekstu kulturowego, społecznego i politycznego, a zatem zakres „treści pornograficznych” zmienia się w czasie i w przestrzeni. Testem, czy dany obraz jest pornograficzny, jest jego ocena w dominującym dyskursie publicznym. Decyduje przy tym większość członków danego społeczeństwa, sprawiając, że pornograficzny stygmat staje się faktem społecznym. Jest to definicja niezadowalająca z prawnego punktu widzenia, ale jak najbardziej dopuszczalna dla socjologa czy antropologa. Możemy swobodnie zawiesić własne przekonania i preferencje i zdać się na vox populi, przynajmniej ten wyrażany w dyskursie publicznym, a nie w zaciszach domowych stanowisk komputerowych.
Te wstępne ustalenia definicyjne będą pogłębiane w czasie dalszych, szczegółowych studiów. W ostatnim rozdziale zaproponowany zostanie także roboczy algorytm oceny materiałów jako pornografii (jako swoiste ćwiczenie z operacjonalizacji wiedzy zawartej w tej książce). Jednakże trzeba pamiętać, że sama definicja pornografii jest stawką w różnego typu walkach symbolicznych. Granice pornografii pozwalają bowiem strukturować społeczeństwo. Czasami niektórym autorom zależy nie tyle na ustaleniu zadowalającej definicji pornografii, ile na samej debacie, zwykle emocjonalnej i burzliwej, która może doprowadzić do naznaczenia przeciwników politycznych jako niemoralnych dewiantów. Walki symboliczne dotyczą zresztą nie tylko polityki, ale również świata nauki, w którym, jak poucza Pierre Bourdieu, toczą się nieustanne konflikty o pozycję w polu naukowym42. W Polsce można wręcz mówić o delegitymizacji naukowych studiów nad pornografią – liczni naukowcy sądzą, że jest to problematyka, która nie zasługuje na osobne badanie. Wiele istniejących artykułów z zakresu socjologii dewiacji ogranicza się do moralizowania na temat pornografii. Niektórzy autorzy chyba nigdy na własne oczy nie widzieli strony pornograficznej. Dlatego ta książka jest także próbą wywalczenia dla socjologii pornografii trochę szerszej sfery akademickiej autonomii. Tym samym nieuchronnie wikła się w różnorodne walki symboliczne.
Narodziny erotyki giną w mrokach pradziejów. Na ten temat możemy się wypowiadać tylko w sposób równie zawodny, jak w przypadku narodzin kultury i człowieczeństwa w ogóle. Nie ulega jednak wątpliwości, że na pewnym etapie ewolucji człowiek dokonał jakościowego skoku, rozwijając w sposób znaczący kulturę materialną, której zaczątki widzimy w świecie zwierząt (szympansy też posługują się prymitywnymi narzędziami) oraz właściwą sobie kulturę duchową, której materialne pozostałości w postaci naskalnych obrazów, rytów skalnych i figurek przetrwały do dziś. W szczególności zmiana dokonała się w sferze seksualności – to, co dla zwierząt jest w pełni naturalnym oddaniem się impulsom, podporządkowaniem się instynktowi, dla ludzi stało się aktywnością celebrowaną iz czasem poddaną różnorodnym tabu.
PALEOLITYCZNE REPREZENTACJE CIELESNOŚCI I SEKSUALNOŚCI
Sporo uwagi poświęca temu zagadnieniu Georges Bataille, twórca „ekonomii ogólnej”43. Sięgnijmy do jego książki The Tears of Eros44. Zastanawiając się nad bogactwem sztuki prehistorycznej, Bataille zauważa, że należy wyróżnić dwa źródła oddzielenia się człowieka od instynktownego świata zwierząt. Pierwsze, to praca. W jej wyniku człowiek zdobywa użyteczny produkt. Od początku praca wiąże się w świadomości człowieka z tym utylitarnym wymiarem. W jej wyniku zwiększa się bogactwo grupy, wygoda jej życia, poprawia bezpieczeństwo. Ale od tego należy odróżnić drugie źródło – erotyzm. Bataille podkreśla, że ma on od początku nieutylitarny charakter. Można by się zdziwić – przecież dzieci to w społecznościach pierwotnych ważna „inwestycja”, zabezpieczenie przeżycia grupy. Ale związek aktu seksualnego z narodzinami dziecka nie jest oczywisty i jak pouczają nas także etnografowie, wiele ludów pierwotnych nie widzi związku między nimi45. Akt seksualny wiązał się przede wszystkim z przyjemnością. Nie była to już jedynie prosta zwierzęca żądza – było to złożone działanie prowadzące do przyjemności, do „małej śmierci”, jak zwykło się określać orgazm. Rezultatem pracy jest bogactwo. Jeśli akt seksualny rozpatrujemy niezależnie od przyszłych narodzin, to jego rezultatem jest strata, wydatkowanie energii i roztopienie się w przemijającej przyjemności.
Przeżywanie aktu seksualnego prowadziło do rozwoju licznych artystycznych reprezentacji. Oczywiście, wiele z tych malowideł i rytów skalnych – o ile nie wszystkie – miało funkcje magiczne i sakralne, a zatem w pewnym sensie utylitarne. Miały zapewniać przychylność sił natury i bogów, zapewniać sukces polowania, odpędzać złe duchy, sprowadzać obfitość. Ale, jak podkreśla Bataille, były także owocem gry, którą trzeba odróżnić od pracy.
Zresztą, dla Bataille’a seksualność można w pełni zrozumieć, dopiero łącząc ją ze śmiercią. Ludzie jako istoty nieciągłe i umierające samotnie nieustannie tęsknią za utraconą ciągłością – tęsknota ta rządzi erotyzmem (a ściślej trzema jego formami – erotyzmem ciała, serca i sacrum)46. Zilustrował to analizą znanego malowidła z jaskini Lascaux w Akwitanii, przedstawiającego bizona i człowieka o głowie ptaka47. (Malowidła w jaskimi datuje się – a pochodzą one z różnych epok – na 15-13 tysięcy lat p.n.e.). Nie znajduje się ono w głównej galerii, ale jest ukryte w trudno dostępnym miejscu. Bizon jest ciężko ranny – w domyśle – umierający. Bataille twierdzi, że także człowiek jest umierający. Zwraca przy tym uwagę nie tylko jego nieludzka głowa, ale również fallus w pełnej erekcji. Zdaniem Bataille’a malowidło to ukazuje głęboką prawdę człowieczeństwa, związek erotyzmu i śmierci, „małej śmierci” orgazmu i przerażającej śmierci kładącej kres życiu. Świadomość własnej śmierci także bowiem odróżnia człowieka od zwierzęcia. Dodajmy, że to niestandardowe ujmowanie istoty człowieczeństwa jest podstawą koherentnego systemu filozoficznego. Trwonienie nadmiaru energii i bogactwa jest wręcz koniecznością człowieka. „Jesteście, i powinniście o tym wiedzieć, jedynie eksplozją energii. Nie możecie tego zmienić”48. Pochodną tego jest specyficzne spojrzenie na seksualność, ale i na wojnę oraz okrucieństwo.
W archeologii, sięgając do źródeł etnograficznych, interpretuje się to konkretne i inne malowidła oraz ryty naskalne jako formę praktyk szamańskich. Człowiek-ptak (z maską ptaka) jest szamanem, a jego rozpostarte ręce to raczej skrzydła – co może obrazować lot szamański49. Zresztą, jaskinia jako całość miała prawdopodobnie żeński charakter symboliczny. Wyjaśniałoby to na przykład praktykę malowania na czerwono wąskich przejść, rozpadlin i zagłębień (skojarzenie z kolorem żywych tkanek sromu oraz z krwią menstruacyjną)50.
Zostawmy jednak Bataille’a. Niezależnie od tego, czy przyjmiemy jego teorię, czyją odrzucimy, nie ulega wątpliwości, że już w starszej epoce kamienia odnajdujemy wiele reprezentacji ciała i seksualności. Choć nasze interpretacje są obarczone dużym błędem, gdyż narzucamy na archaiczną umysłowość i relacje grupowe późniejsze wyobrażenia, to jednak skupienie na tych tematach funduje zupełnie nowe zjawisko – właśnie erotyzm, nawet jeśli był on połączony z różnymi kodami magicznymi. Pojawienie się artystycznej reprezentacji zapośrednicza kontakt seksualny, wzmaga refleksję na jego temat, skupia uwagę na elementach, które umykają przy bezpośrednim zbliżeniu. Nawet jeśli intencje paleolitycznych artystów były sakralne, to ich wytwory musiały też wspomagać urefleksyjnienie cielesności i seksualności. Trudno bowiem zakładać zupełną obojętność pierwotnych ludzi na wizerunki genitaliów, ciał czy stosunków seksualnych, acz zupełnie takiej ewentualności nie da się wykluczyć (także kompetencja wizualna jest uwarunkowana kulturowo, a nie obiektywna i ahistoryczna).
Zanim opuścimy paleolit, nie sposób jednak nie przywołać także innych zabytków. W szczególności figurki kobiet, tzw. Wenus paleolityczne, są szeroko znane (np. słynna figurka znaleziona w Willendorfie; mamy też znaleziska na ziemiach polskich – stanowisko w Wilczycach w powiecie sandomierskim). Są to w większości nagie, korpulentne kobiety o obfitych piersiach, grubych udach i potężnym torsie. Często wskazuje się na to, że mogły wyobrażać kobiety brzemienne. Znaleziska pochodzą z okresu sprzed 3040 tysięcy lat. Obecnie figurki te traktuje się często jako symboliczny element powiązany z pierwotnym matriarchatem ludów paleolitycznych (rozwinął się w pełni w młodszej epoce kamienia). Samo pojęcie i idea pojawiło się w XIX wieku, dzięki pracy Johanna Jakoba Bachofena z 1861 roku, obecnie jest hipotezą popartą bogatym materiałem archeologicznym. Figurki Wenus mają reprezentować cielesność i płodność, być elementem pierwotnego kultu Boskiej (Wielkiej) Matki, zapewniającego sukces w polowaniach i odradzanie się przyrody. Naukowcy kreślą także paralele etnograficzne z Syberii (np. ogień rodowy łączony jest z postacią ducha-ognia wyobrażanego jako kobieta). W ten kult wpisywane są także wyobrażenia sromu (volva) oraz kamiennych fallusów51.
Opisywanie kultu Boskiej Matki jest obarczone ryzykiem poważnego błędu. Niezależnie jednak od tego, jakie były intencje twórców oraz funkcje figurek, malowideł i rytów naskalnych, w perspektywie socjologii historycznej najważniejsze jest pojawienie się symbolicznego zapośredniczenia ciała i aktu seksualnego. Nawet jeśli te symbole funkcjonowały w obiegu magicznym i sakralnym, to i tak musiały wtórnie zwiększać urefleksyjnienie sfery cielesności i seksualności. Medialność i symboliczność jest bowiem istotą wszelkiej erotyki.
STAROŻYTNA GRECJA
Bez wątpienia dla wielu miejscem narodzin pornografii jest starożytność. Przecież zabytki kultury materialnej pełne są „obscenicznych” obrazków, w tym takich, które budzą dziś niesmak czy zastrzeżenia wielu odbiorców. Sprawa nie jest jednak tak prosta, jak by się mogło wydawać na pierwszy rzut oka.
Weźmy jako przykład starożytną Grecję. Do naszych czasów dotrwało stosunkowo dużo rzeźb, malowideł na wazach, mozaik czy tekstów literackich, których tematem było ciało w różnych pozach i czynnościach oraz stosunki seksualne. Odnajdujemy wiele przedstawień stosunków heteroseksualnych w śmiałych pozach. Pojawiają się przykłady seksu analnego (z popularności tych przedstawień wywodzi się nazwa „seks grecki”)52. Grecy jawią się narodem bardzo wyzwolonym: obserwujemy nie tylko sceny, gdy młodzieniec pieści kobietę, ale i gdy kobieta pieści kobietę. Wizerunki kobiet należą jednak do mniejszości – przeważają wizerunki chłopców i mężczyzn. Od neutralnych z pozoru przedstawień młodych nagich atletów, przez obrazki z życia (np. myjący się młodzieniec), aż po przykłady stosunków jawnie homoseksualnych. Już pobieżny ogląd greckich zabytków nie pozostawia wątpliwości, że dojrzewający chłopcy i młodzi mężczyźni byli przedmiotem zainteresowania seksualnego. Aby w pełni wyjaśnić tę fascynację starożytnych Greków – prowokującą niektórych do mówienia o starożytnej greckiej pedofilii – trzeba się odwołać do praktyki wychowania przyszłych obywateli – a pamiętajmy, że jedynie mężczyźni (ale nie wszyscy) mieli prawa obywatelskie.
Związek mężczyzny i chłopca nie był równoważny. Łączył przyszłego obywatela, który jednak nie był jeszcze w pełni „uformowany” – erömenosa (to imiesłów bierny rodzaju męskiego od eran „być zakochanym w kimś”, „namiętnie pragnąć kogoś”; lub inaczej paidika) oraz erastësa („kochanka”)53. Dla greckiego wyobrażenia o honorze kluczowy był postulat aktywnej postawy. W relacjach seksualnych mężczyzna nie mógł być bierny. Natomiast przedmiot jego aktywności był sprawą wtórną. Obywatel mógł bez uszczerbku na honorze współżyć nie tylko z żoną, ale również z prostytutkami i heterami. Jeśli chciał, mógł posiąść niewolnika – zarówno kobietę, jak i mężczyznę. Nie mógł jednak być stroną bierną w stosunku seksualnym, czyli na przykład dać się spenetrować analnie innemu obywatelowi czy niewolnikowi. O znaczeniu tej reguły świadczą także obraźliwe napisy na nagrobkach zawierające formuliczne komunikaty, np. „Ten, kto pisze te słowa, chędoży tego, kto je czyta”54. Widoczna tu pogarda dla czytelnika była skutkiem tego, że to niewolnicy głównie czytali swym panom różne dzieła, a i w inny sposób musieli im usługiwać.
Michel Foucault szczegółowo analizuje tę złożoną relację55, w której stawką był i honor obywatela, ojca rodziny i pana gospodarstwa, i honor przyszłego obywatela. „W Ekonomice i Dietetyce dobrowolna wstrzemięźliwość mężczyzny opierała się zasadniczo na stosunku do siebie; w Erotyce gra jest bardziej złożona, zakłada panowanie nad sobą kochanka, zakłada również, że ukochany będzie w stanie przystać na stosunek dominacji nad sobą; zakłada wreszcie, że ich wzajemny rozważny wybór ustanowi relacje między jednym a drugim umiarem”56. Reżim, jaki sobie nakładają obie strony, nie oznacza jednak – jak sądzą niektórzy – iż związek ten był platoniczny, iż była to jedynie miłość duchowa. Nie tylko ocalałe malowidła nie pozostawiają wątpliwości – także lektura klasycznych tekstów, oczywiście nie w tłumaczeniu, gdzie spontanicznie lub celowo cenzuruje się pikanterię tych związków. Na wielu wazach przedstawiany jest nie tylko akt seksualny rówieśników, ale i chłopca ze starszym chłopcem lub mężczyzną. Nie chodzi tylko o seks międzyudowy57, ale także po prostu o penetrację analną58.
Nieustanne zagrożenie kompromitacją (że się było zbyt łatwym, że się uprawiało seks dla pieniędzy itd.) uruchamiało szczególną grę honoru i wstydu: „Okazuje się zatem, że zachowanie młodego człowieka należy do dziedziny szczególnie podatnej na podział na to, co wstydliwe, i to, co przyjęte, na to, co przysparza czci, i to, co pozbawia honoru. […] Ten przejściowy wiek, gdy młody człowiek jest tak pożądany, jego honor, jakże kruchy, stanowi zatem okres próby”59. Stosunek społeczny dojrzałego mężczyzny i chłopca (syna obywateli) stawał się przedmiotem zbiorowej troski nie ze względu na potencjalny akt seksualny, ale na złożony proces wychowania młodego obywatela i poddawania go próbie samoopanowania wobec zalotów i żądzy innych. Napięcie to nie dotyczyło stosunku z niewolnikiem lub kobietą, którzy nie mogli się stać obywatelami. Homologia władza-stosunek seksualny sprawiała, że chłopiec, podporządkowując się innemu, co było niezbędne w procesie socjalizacji, ryzykował, że w przyszłości będzie pozbawiony prawa górowania nad innymi w życiu społecznym. Oczywiście tylko wtedy, gdy nie sprosta złożonej etykiecie tej relacji. „Mówiąc schematycznie: nie w tym rzecz, że Grecy mieli chętkę na chłopców, ale że stworzyli »pederastię«, to znaczy, że wokół swych upodobań wypracowali praktykę zalotów, refleksję moralną” i filozoficzny ascetyzm60.
Zatem wszystkie te wizerunki stosunków seksualnych, które dziś określilibyśmy jako homoseksualną, a nawet pedofilską pornografię, należy rozpatrywać w kontekście greckiej paidei. Funkcje tych malowideł i rzeźb były rozmaite – nie tylko miały wychwalać piękno ukochanego i sławić jego imię, ale były także formą zemsty na wrogu lub opornym kochanku. Co istotne, wszystkie te wizerunki były jawne, dostępne w przestrzeni publicznej. Nie kolekcjonowano ich w sekretnych gabinetach, nie ukrywano przed okiem innych. Choć nie można było opowiadać o uległości seksualnej chłopca (bo to było postrzegane jako feminizacja), to jednak natury takiego związku domyślali się wszyscy i byli świadkami zalotów oraz kontemplowali twórczość artystyczną na ten temat.
Oczywiście, podejście Greków do cielesności i seksualności zmieniało się. Postępował proces estetyzacji przedstawień i tabuizacji pewnych wątków. Grecy stawali się bardziej pruderyjni. „Daje się jednak zauważyć, iż w różnych formach sztuki w różnych okresach normą staje się ogólna, narzucająca pewne ograniczenia przyzwoitość, choć nie zawsze wiemy, dlaczego, kiedy i gdzie tak się dzieje. W malarstwie wazowym na przykład na początku V wieku ciała satyrów, pomijając twarz, coraz bardziej przypominają ciała ludzi; w wieku IV już nawet twarze się zmieniają i satyra różnią od człowieka-młodzieńca już tylko końskie uszy i skromny ogon”61. Do początku V wieku artyści niekiedy portretowali obiekty i sceny odstręczające, np. wymiotującego pijaka czy atak biegunki na przyjęciu. Później było to nieakceptowane. Ta przemiana nie oznaczała jednak, że pewne wizerunki zaczęły powstawać poza głównym obiegiem i były traktowane jak pikantne obrazki pornograficzne. Była to przemiana stylu i zakresu tabu dotyczącego fizjologii. Reprezentacje ciała i stosunku seksualnego nadal jednak były częścią przestrzeni publicznej, akceptowanym elementem życia społecznego.
Stąd w świecie greckim odnaleźć możemy także teksty jednoznacznie potępiające miłość homoseksualną. Na przykład Arystoteles w Etyce nikomachejskiej, analizując różne rodzaje nieopanowania, wspomina w księdze VII o stanach chorobliwych wynikających z przyzwyczajenia: „Tu należą też stosunki płciowe między mężczyznami; skłonność do nich jest u jednych wrodzona, u innych pochodzi z przyzwyczajenia, jak u tych, co od lat chłopięcych są zhańbieni. […] Uleganie więc którejkolwiek z tych skłonności leży poza granicami nikczemności, podobnie jak bestialstwo”62. To słowa bardzo ostre, ale pamiętajmy, że praktyka pozostawała o wiele bardziej swobodna. Zdarzały się także słowa pochwały, na przykład z ust barbarzyńskich wojaków, sławiących męstwo Świętego Zastępu Pelopidasa, złożonego z par homoseksualnych kochanków. Zresztą, gdy wspomnimy ucznia Arystotelesa – Aleksandra Macedońskiego – widzimy, że nawet wpływ wielkiego mistrza nie powściągnął u niego homoseksualnych zachowań.
RZYMSKIE ROZPASANIE
Rzym stał się jeszcze bardziej wyrazistym symbolem rozpasania niż Grecja. Tymczasem dla wielu Rzymian z wczesnego okresu rozwoju imperium grecka miłość i obyczajowość były zbyt swobodne. Wraz ze wzrostem potęgi Rzymu szerzyły się jednak – trochę na zasadzie mody – greckie zwyczaje, w tym pederastia i wymyślna zmysłowość. Nawet bogowie przejmowali cechy swych wschodnich odpowiedników, na przykład Wenus od Afrodyty. Jednocześnie Owidiusza, statecznego małżonka, wygnano za jego Elegie miłosne i Sztukę kochania. W każdym razie – jeśli chodzi o rzymskie rozpasanie – sprawa nie wydaje się tak prosta, jak wynikałoby to ze stereotypowych opisów chrześcijańskich krytyków ukazujących rozpustę upadającego pogańskiego cesarstwa.
Upraszczając, można powiedzieć, że Rzym ewoluował od purytanizmu i konserwatyzmu, właściwego patriarchalnemu ludowi pasterskiemu, do miłości wyzwolonej i wielopostaciowej, żeby nie rzec humanistycznej. Nie był to jedynie postęp „dekadencji”, ale przede wszystkim rozluźnianie norm prawnych, regulujących szczegółowo obyczajowość dotyczącą cielesności i seksualności. Nie bez znaczenia było także wyzwalanie niewolników, którzy niejednokrotnie od pokoleń nie mieli kontaktu z krajem przodków63. W tym kontekście kluczowa była instytucja małżeństwa, której w Rzymie poświęcono o wiele więcej uwagi niż w państwach greckich. Mimo iż system był bardzo patriarchalny, pozycja kobiety nie była tak zła, jakby się to mogło wydawać. Jej sytuacja systematycznie się poprawiała, i już – jak twierdzi Pierre Grimal – w czasach drugiej wojny punickiej „kobiety w większości wymknęły się nie tylko spod władzy męża, ale i ojca”64. Prawne usankcjonowanie rozwodów jest jednym z wielu dowodów na to, że kobieta nie była własnością męża czy ojca pozbawioną woli. Ba, niekiedy matrona stawała się prawdziwym tyranem, terroryzując swojego – najczęściej starszego – męża, co wyśmiewano w komediach. Oczywiście, racje związane z przedłużeniem rodu i zagwarantowaniem jego pozycji długo przeważały nad wszelkimi innymi.
W Rzymie, jak i w Grecji, najważniejszy był podział na ludzi wolnych i niewolników. Niejednokrotnie powściągliwość i zakaz ukazywania miłości dotyczył tylko ludzi wolnych i szlachetnych. Sceny miłosne z udziałem kurtyzan, nawet w konserwatywnych czasach Plauta (ok. 250-184 p.n.e.), nie raziły rzymskiego poczucia moralnego: „W owych czasach małżonek nie miał prawa kochać żony tak jak kurtyzany – z tym samym zapałem i uniesieniem zmysłów”65. Liczyła się powściągliwość i racjonalność pożycia małżeńskiego, ale już miłość sprzedajna nie była niczym wstydliwym, zarówno dla kurtyzany, jak i statecznego obywatela, chroniącego prawość małżeństwa. Dodajmy, że ten małżeński purytanizm to wartość deklarowana, która nie tak często była realizowana w praktyce. Już jednak 30 lat później, w sztukach Terencjusza (ok. 190–ok. 159 p.n.e.), widzimy zupełnie nową problematyzację miłości i pożądania, będącą odbiciem skali przemian rzymskiej obyczajowości.
Generalnie jednak nadal honor kobiety zamężnej lub córki (syna) rzymskiej rodziny był kluczowy dla oceny reprezentacji cielesności i seksualności. A w zasadzie było to coś więcej – rodzaj specyficznego rasizmu. Jeśli szlachetnie urodzony obywatel współżył w nieprawy sposób (np. cudzołożył), to groziło mu oskarżenie o stuprum