Polska-Rosja: wojna i pokój. Tom 1 Od Chrobrego do Katarzyny - Jan Kochańczyk - ebook

Polska-Rosja: wojna i pokój. Tom 1 Od Chrobrego do Katarzyny ebook

Jan Kochańczyk

3,8

Opis

W roku 2012 – największe święto narodowe Rosjan: 400. rocznica wyjścia Polaków z moskiewskiego Kremla. Skończyły się wtedy burzliwe czasy samozwańców i epoka „wielkiej smuty”.

Polacy często nie zdają sobie sprawy z roli, jaką odgrywają w narodowej mitologii sąsiedniego, wielkiego słowiańskiego kraju. Najważniejsza „narodowa opera” Rosji  - „Iwan Susanin” opowiada o zmaganiach Warszawy i Moskwy w czasach polskiego króla Zygmunta III Wazy. Największy poetycki dramat narodowy – „Borys Godunow” Aleksandra Puszkina – odtwarza losy pewnej pięknej Polki, podobnie jak sławny dramat muzyczny Musorgskiego, uznawany za arcydzieło kultury światowej. Narodowa powieść Rosji, która odgrywa rolę podobną, jak u nas Trylogia Henryka Sienkiewicza – także opisuje polsko – moskiewskie sprawy. Do nich nawiązuje nawet główny propagandowy film Rosji w czasach Putina.

Tom pierwszy książki „Polska – Rosja. Wojna i pokój” przedstawia wiele przemilczanych do tej pory faktów z historii tak bliskich, a… tak dalekich sobie krajów.  Przy okazji opisuje liczne „ballady i romanse”, jakich nie brakowało we wzajemnych stosunkach; od czasów Mieszka I - do epoki króla Stasia i jego namiętnej kochanki, carycy Katarzyny.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 174

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
3,8 (8 ocen)
2
2
4
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Jan Kochańczyk

Polska-Rosja: wojna i pokój. Tom 1

Od Chrobrego do Katarzyny

© Copyright by Jan Kochańczyk & e-bookowo

Na okładce: fragment portretu pędzla Szymona Boguszowicza: Caryca Maryna Mniszchówna w stroju koronacyjnym, 1606 rok

ISBN 978-83-63080-19-8

Wydawca: Wydawnictwo internetowe e-bookowo www.e-bookowo.pl

Kontakt:[email protected]

Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie, rozpowszechnianie części lub całości bez zgody wydawcy zabronione.

Wstęp

10 kwietnia 2010 roku. Lotnisko wojskowe w Smoleńsku, 10 kilometrów od Katynia. Katastrofa samolotu Tupolew 154M z prezydentem Rzeczypospolitej i dużą grupą ważnych polityków polskich na pokładzie. 96 osób. Wszyscy zginęli. Szok, żałoba.

Premier Polski i premier Rosji spotkali się na miejscu tragedii. Przyjacielski uścisk, słowa o pojednaniu. Czyżby zapowiadały koniec „odwiecznej” wrogości dwóch sąsiednich narodów? Prawdziwy koniec wielkiej wojny?

Wojna pomników

Jest u nas kolumna w Warszawie... Pomnik króla, który miał u stóp pokonanych carów państwa moskiewskiego. Po rozbiorach ojczyzny, w czasach niewoli, Polacy spoglądając na wyniosłego - z głową w chmurach - Zygmunta III Wazę, krzepili serca. Wspominali obrazy Dolabellego czy Matejki, na których uwieczniono polskie triumfy i rosyjskie klęski. Szczególnie zaś - największe upokorzenie Moskwy, kiedy to w Warszawie zniewolony przez hetmana Żółkiewskiego -

- „Car z bracią, pokłon uczyniwszy przed Jego Królewską Mością, szłyk [czapkę] w ręku trzymając i przed majestatem Jego Królewskiej Mości stojąc, wszystkim uczynili żałosny widok szczęścia odmiennego na świecie [...].

I kiwając wszyscy głowami swemi, dziwowali się szczęściu wielkiemu i błogosławieństwu od Boga, Królowi Jego Mości nigdy nie spodziewanemu”.

Anonimowy sprawozdawca z tej uroczystości opisywał barwnie, jak car i jego brat całowali rękę króla polskiego i o miłosierdzie prosili „dotykając się ręką ziemi i czołem bijąc, z wielkim uniżeniem”. Działo się to 29 października 1611.

***

Jest u nich pomnik w Moskwie... Pomnik bohaterów narodowych, kupca Kuźmy Minina i księcia Dymitra Pożarskiego, którzy w roku 1612 wygnali Polaków z Moskwy. Posągi bohaterów powstania narodowego przeciw Polakom i Litwinom stoją spokojnie na placu Czerwonym od roku 1818. Podziwiali je carowie, dostojnicy Cerkwi prawosławnej, a nawet wodzowie światowego proletariatu. Leninowi czy Stalinowi nie przeszkadzało „złe urodzenie” kupca - „burżuja”, czy księcia - feudała. Radzieccy encyklopedyści sławili „wodzów narodowego powstania”, którzy poprowadzili lud rosyjski do walki z polskimi i litewskimi panami. Pomnik rzeźbiarza Martosa przetrwał burze rewolucji i stał (jak stoi) niedaleko sanktuarium wodza Października.

Wojny Zygmunta III Wazy sprzed 400 lat wryły się w pamięć narodu rosyjskiego (pamięć umiejętnie kształtowaną przez propagandę carską, szczególnie w XIX wieku). Stały się przyczyną nieufności, a niekiedy wręcz wrogości dwóch bliskich sobie w gruncie rzeczy narodów słowiańskich. Czas przelotnej chwały „polskich panów”: kiedy to hetman Żółkiewski zajął Moskwę i przyjął hołd bojarów na wierność polskiemu królewiczowi - był dla Rosjan jak bolesna, zapiekła rana. Polacy wszak przez prawie dwa lata panoszyli się na Kremlu! A właściwie to przez większą część swego „panowania” odpierali tylko ataki oblegających Moskwę wojsk rosyjskich. Wycieńczeni głodem musieli się poddać na początku listopada 1612 roku. Przypomniał o tym zrobiony w Rosji Putina i Miedwiediewa film z pamiętną datą w tytule.

Tamte wydarzenia kształtowały przez wieki świadomość narodową Rosjan. Puszkin, ich największy poeta uwiecznił je w genialnym, szekspirowskim wręcz dramacie „Borys Godunow”. Czasy wielkiej smuty Rosjan przypominają także dwie słynne opery narodowe, wielbione zarówno przez carów, jak i wodzów światowego proletariatu.

Prawosławni kapłani uczyli rosyjskie dzieci, nawet w zapadłych wsiach, patriotycznego wierszyka ulubieńca carów, Wasyla Żukowskiego, „Ruska chwała”:

Był taki czas: podstępny, wrogi Lach

Na tronie Moskwy osadził Samozwańca,

Wszystko zagrabił i cała Ruś

Upokorzona! W polskich kajdanach!

- Na cara miała wybrać cudzoziemca.

Zmarniała nasza ziemia.

Polak był gorszy od Tatarzyna.

Rzucona była sława carska

Pod butne nogi króla Polski.

Lecz do powstania wezwał Minin

I wtedy z Kremla

Wypędził wrogów kniaź Pożarski.

1831

Dni najazdu przypominała Rosjanom przez wieki „prawosławna Częstochowa” - czyli oblegana niegdyś przez wojska polskie Ławra Św. Trójcy i Świętego Sergiusza w Troicku (dziś Zagorsk - stolica światowego prawosławia). Czasy „smuty” przywodzi też na myśl najświętsza dla Rosjan ikona Matki Boskiej Kazańskiej, która błogosławiła obrońców wiary ruskiej do walki z polskimi heretykami.

Malowniczo opisał dzieje zmagań prawosławnych i katolików pisarz Michał Zagoskin, w popularnej powieści historycznej „Jurij Miłosławski, ili Russkije w 1612 godu”. Książka ta spełniała w Rosji taką samą rolę, jak w Polsce Trylogia Sienkiewicza.

Agresję Lachów w czasach samozwańców potępiał nawet wróg carów, rewolucjonista Konrad Rylejew, autor słynnej dumki „Iwan Susanin” o bohaterze antypolskiego „ruchu oporu”, którą to balladę recytował potem ze wzruszeniem inny rewolucjonista, Włodzimierz Iljicz Lenin.

Po 400 latach od triumfu nad „polskimi panami” dzień 4 listopada w nowej już Rosji - Jelcyna, Putina i Miedwiediewa - jest świętem państwowym, zastępującym najświętszą do niedawna Rocznicę Rewolucji. A na ekranach Rosji XXI wieku nadal wielkie triumfy święci filmowe widowisko: „1612”, upamiętniające polskie zamachy na świętą Ruś i wiarę prawosławną.

Wojny operowe

W Polsce ta opera znana jest tylko z tytułu. A jest to rosyjska opera narodowa! Nasze encyklopedie co najwyżej półgębkiem wymieniają dzieło rosyjskiego kompozytora narodowego Michała Glinki: „Iwan Susanin, czyli życie za cara”, nie rozwodząc się szerzej nad treścią libretta. Nic dziwnego - opera pisana w latach trzydziestych XIX wieku pod patronatem cara Mikołaja I, była ideowym uzasadnieniem rozbiorów niepokornej i skłonnej do zrywów powstańczych Polski. Dzieło przypomina „łupieżczą wyprawę” polskiego króla, Zygmunta III Wazy, na Rosję w pierwszych latach XVII wieku. Skoro Polacy stanowili odwieczne zagrożenie dla Rosjan, to należało ich zdecydowanie - zdaniem cara Mikołaja -zdeptać.

W roku 1834 imperator odwiedził kostromski klasztor Ipatiewski, w którym w roku 1613 krył się przed polskimi wojskami Michał - pierwszy car z dynastii Romanowów. Car Mikołaj odwiedził też dziedziczną wieś swego rodu, Domnino koło Kostrowa, w której starostą był kiedyś Iwan Susanin, popularny bohater narodowy. To właśnie on uratował w czasach najazdu Lachów młodego cara. Opisywana szeroko w prasie wizyta Mikołaja I w historycznych miejscach ożywiła zainteresowanie tematami sprzed ponad 200 lat.

Recytowano popularny wiersz o Susaninie... dekabrysty Konrada Rylejewa, skazanego na śmierć przez cara. Tego samego Rylejewa, którego Mickiewicz we wstępie do III części „Dziadów” tak oto sławił:

„...Znakomity poeta rosyjski wolnomyślny, w roku 1823 i 1824 wydawał wspólnie z Bestużewem noworocznik literacki pod tytułem ‚Gwiazda Północna’ w duchu romantycznym. Był głównym działaczem spisku, który miał na celu zaprowadzenie rządu konstytucyjnego w Rosji. Członków przezwano dekabrystami (‚grudniowcami’), gdyż spisek wybuchł w grudniu 1825 r., gdy po śmierci Aleksandra I cesarzem miał zostać Mikołaj. Spisek się nie udał. Rylejew został powieszony 25 lipca 1826 w Petersburgu”.

Mickiewicz przyjaźnił się z wodzem dekabrystów podczas swojego zesłania do Rosji w roku 1824. Poświęcił mu strofę wiersza „Do przyjaciół Moskali:

Gdzież wy teraz? Szlachetna szyja Rylejewa,

Którąm jak bratnią ściskał, carskimi wyroki

Wisi do hańbiącego przywiązana drzewa...

Klątwa ludom, co swoje mordują proroki!

Paradoksalnie - wróg numer jeden Romanowów, napisał wiersz, który sławił założyciela dynastii, nieudolnego cara Michała i inspirował rosyjską operę narodową - hymn pochwalny na cześć władcy! Rylejew był zafascynowany kulturą polską, tłumaczył na rosyjski wiersze Mickiewicza, Niemcewicza, Trembeckiego. Jego „Dumy” wydane w roku 1825 zbliżone były do „Śpiewów historycznych” Niemcewicza. Najsławniejsza z tych „dum” - to właśnie „Iwan Susanin”, opowieść o bohaterze carskiej Rosji, który w roku 1613 ocalił wybranego na tron młodego Michała Romanowa, ukrywającego się przed Polakami w klasztorze Ipatiewskim. Polacy ścigali Michała; Susanin jednak wywiódł ich w pole, a właściwie - w leśną głusz i mokradła. Najeźdźcy wzięli go za przewodnika. Na swoją zgubę! Iwan Susanin, prosty wieśniak, starosta Domnino, dziedzicznej wsi Romanowów, stał się symbolem obrońcy imperium carów i wiary prawosławnej.

Tak się złożyło, że ludowego herosa sławili zarówno obrońcy, jak i wrogowie caratu - tacy, jak Rylejew. Oto jego tekst - w bodaj pierwszym? - polskim przekładzie:

IWAN SUSANIN

Duma

„Dokąd prowadzisz? Jaka ciemnica! -

- Na przewodnika patrzą wrogowie.

I z trwogą krzyczą pyszni Polacy:

- „Grzęźniemy tutaj w zwałach śniegu!

Pewnie już będziem bez noclegu!

Ty, kochaneczku, zbaczasz gdzieś z drogi,

Ale w ten sposób nie zbawisz cara!

Choćbyśmy nawet pobłądzili

W tej leśnej głuszy,

W tumanach śniegu -

To wasz car Michał tak czy owak

Śmierci z rąk polskich nie uniknie!

Poprowadź dobrze,

Wtedy... dostaniesz ty od nas złoto,

Zacną nagrodę;

Jeśli nas zdradzisz - stracisz głowę!

Niewiele trzeba, jeden ruch szabli!

...Cała noc mija w tej kurzawie!

Lecz coś tam wreszcie widać w dole,

Coś tam czernieje za drzewami!”

„To moja wioska! Dieriewienka! - sarmatom pysznym

Susanin powie. - Tutaj są gumna, płoty, mostek...

Za mną! Do bramy! Przytulna chata

Tu w każdej chwili na gościa czeka.

Wchodźcie więc śmiało!”

- „Wreszcie, Moskalu

Jest jakaś przystań w diabelskiej dali

Tej śnieżnej pustki, tego przestworu!

Takiej przeklętej nie miałem nocy,

Ślepe od śniegu sokole oczy,

W żupanie mokra jest każda nitka!

Chodźmy! - zawarczał Laszek młody. -

Winka nam dawaj, gospodarzu! Szybko,

Bo zaraz tutaj będzie w robocie

Na ciebie srogi bat i szabla!”

Oto już obrus prosty na stole,

Jest na nim piwo, pucharki wina,

Rosyjska kasza, ciepły kapuśniak,

Przed każdym gościem kawałek chleba,

Zaś w okiennice małej chatki

Wiatr wściekle stuka,

A w palenisku z posępnym trzaskiem

Drewniane szczapy powoli płoną.

Północ minęła! Po trudnej drodze

Snem krzepkim zdjęci

Leżą na ławach pyszni sarmaci.

W tej izbie dymnej spokój znaleźli.

A czuwa tylko Susanin siwy,

Modli się cicho do ikony:

„Boże, o! chroń nam cara młodego!”

Lecz oto nagle końskie kopyta

Przy bramie słychać!

Powstał Susanin, wyszedł do gościa -

To syn przybrany!

„Czemu się włóczysz w czas niespokojny?

Północ minęła, wicher szaleje!

Całą rodzinę wprawiasz w trwogę!

Sam Bóg cię wreszcie przyprowadził -

Synu, jedź tam, gdzie jest car młody!

Mów Michałowi: uciekaj szybko,

Bo go szukają wraży Lachowie

I w złości swojej chcą zamordować,

By Moskwie nowe biedy sprawić!

Powiedz: Susanin chce go ocalić,

Bo go natchnęła miłość ojczyzny

I wiary naszej prawosławnej.

Mów, że ratunek tylko w ucieczce!

Mów, że mordercy nocują u mnie.

Co - skamieniałeś?”

- „Ależ ojcze, zabiją ciebie wraże Lachy!

Co będzie ze mną, z młodą siostrą

Co będzie z matką słabowitą?!”

„Bóg nas obroni swą świętą siłą,

Nie da wam zginąć, moje dzieci!

Możny obrońca on wszystkich sierot.

Żegnaj, mój synu, czas ucieka.

Pamiętaj o mnie: ja umieram

Za całe nasze ruskie plemię!”

Wskoczył na koń ze łzami w oczach,

I ruszył w drogę Susanin młody,

A jego rumak pomknął jak strzała.

Księżyc na niebie koło zatoczył,

Świst wiatru ucichł, zamieć minęła,

Na niebie ranne jaśnieją zorze.

Wstają Polacy, zdradę knują.

„Susanin” - krzyczą. - „Co tam robisz?

Czas skończyć modły, ruszamy w drogę!”

Z wioski wypadli głośną zgrają,

W las mroczny wchodzą, w kręte ścieżki.

Susanin wiedzie ich, przewodnik,

W rześki poranek. Bo słońce oto

W gałęziach drzew

Kryje się – kryje...

- Znów jasno świeci!

Wśród ciszy stoją dęby i brzozy.

Mroźny śnieg skrzypi pod nogami

I tylko wrony szumią skrzydłami

Lub dzięcioł w wierzbę sękatą stuka.

Jeden za drugim w leśnym gąszczu

Za przewodnikiem idą sarmaci.

Już słońce stoi w niebie wysoko,

A coraz dzikszy staje się las!

Nagle gdzieś znika mała ścieżka,

Zaś sosny, jodły ścianą gęstą

Wyrosły, tworząc mur wysoki!

Daremnie nasłuchują z trwogą!

Wszystko w tej pustce martwe, głuche!

„Dokądś nas, zdrajco, zaprowadził? -

Zapytał stary Lach Iwana.

„Dotąd, gdzie być winniście teraz! -

Dzielny Susanin sarmatom powie.

Zabijcie mnie! Tu ma mogiła!

Lecz wiedzcie jedno: to ja właśnie

Uratowałem cara Michała!

Zdrajcy wy we mnie nie znajdziecie!

Nie ma ich wcale i nie będzie

Na naszej świętej ruskiej ziemi!

Tu każdy kraj od dziecka kocha!

I wie, że zdradą duszę zgubi!”

„Giń więc!” - krzyknęły polskie pany.

Szable nad starcem zaświstały.

„Giń, zdrajco! Już twój koniec nastał!”

Dzielny Susanin cały w ranach -

Padł.

Śnieg czysty

Najszlachetniejsza krew barwiła.

Krew drogocenna, która dla Rosji

Cara Michała ocaliła.

1822

Dumkę Rylejewa czytał z zachwytem między innymi pewien młodzieniec z Guberni Smoleńskiej, który miał się stać pierwszym muzycznym geniuszem Rosji. Michał Glinka (1804 - 1857) od roku 1817 był uczniem Liceum Szlacheckiego w Petersburgu. Dziesięć lat później znany już był w stolicy jako twórca popularnej muzyki fortepianowej i kameralnej. Wykorzystywał w niej melodie i rytmy ludowe. Wkrótce sławę zyskały jego słowa: „Muzykę tworzy naród, a my - artyści - tylko ją opracowujemy”. W stolicy Rosji młody kompozytor stykał się z Puszkinem, Żukowskim i Mickiewiczem; był częstym gościem w słynnym salonie polskiej pianistki Marii Szymanowskiej.

Wyjazdy za granicę do Wiednia, Pragi czy Berlina, pozwoliły Glince poznać najnowsze trendy muzyczne. Marzył o tym, by piękne zaśpiewy jego narodu rozbrzmiewały w całym świecie. Około roku 1833 w głowie kompozytora zrodził się zamysł opery narodowej. Po powrocie do Petersburga zwierzył się ze swych przemyśleń faworytowi cara, poecie Żukowskiemu. Nauczyciel carewiczów, mieszkający stale w jednym ze skrzydeł pałacu Zimowego, zasłynął jako „pudrowany Osjan” i autor wielu wierszy antypolskich po powstaniu listopadowym. Słowacki wykpiwał go w „Beniowskim”:

Żukowski, ruski belfer i poeta,

Który balladę odział wielką krasą,

Podług mnie - to niewielka zaleta!...

Jako temat opery narodowej Żukowski zaproponował kompozytorowi dzieje Iwana Susanina. Wcześniej, co prawda, w roku 1815 operę opiewającą bohaterskiego chłopa napisał i wystawił w Moskwie przebywający w Rosji wenecjanin Catterino Cavos, zwany pieszczotliwie „Kattierino Albertowiczem Kawosem”; znawcy jednak nie pochwalali tej opery, zakończonej happy endem i ociekającej „włoskimi syropami”. Żukowski i Glinka chcieli przedstawić nieco więcej prawdy historycznej. Kompozytor pisał w jednym z listów:

„Żukowski szczerze pochwalił zamysł [skomponowania opery narodowej] i zaproponował mi jako temat Iwana Susanina. Scena w lesie [z dumki Rylejewa] głęboko podziałała na moją wyobraźnię. Znajdowałem w niej wiele oryginalnego, specyficznie rosyjskiego klimatu. Żukowski sam chciał pisać słowa i na próbę napisał znane wiersze:

Ach, nie mnie biednemu,

Wiatrowi bujnemu”.

Słowa te znalazły się potem w epilogu opery. Żukowski jednak nie był w stanie współpracować z Glinką, bo ten obrał dość osobliwy tryb pracy: najpierw pisał muzykę do poszczególnych scen, a potem trzeba było do muzyki dopasowywać słowa. Poeta naraił więc kompozytorowi Jegora Rosena „najlepszego literata wśród Niemców” na dworze cara.

„Nawał zajęć nie pozwolił Żukowskiemu wywiązać się z zadania - pisał Glinka - i Żukowski oddał mnie w ręce barona Rosena... Moja wyobraźnia jednakowoż wyprzedzała pilnego Niemca. Jakby mocą czarodziejską ułożył mi się plan całej opery oraz zaświtała myśl, by przeciwstawić muzyce rosyjskiej - polską”.

Oto treść tej narodowej opery: parę kochanków z wioski Domnino, Antonidę i Bohdana, rozłączyła wojna. Na kraj napadli Polacy i młodzieniec musiał wyruszyć do boju. Pojawił się w końcu w rodzinnej wiosce ze swoją drużyną i dobrymi wiadomościami: wybuchło powstanie narodowe przeciw najeźdźcom. Moskwa została wyzwolona! Szlachta i chłopi zdołali się zjednoczyć po stronie najlepszego kandydata na cara, Michała Romanowa. Ukrywa się on teraz przed Polakami w pobliskim klasztorze.

Młodzi chcą się pobrać, ale ojciec dziewczyny, Iwan Susanin sprzeciwia się: „Nie czas na śluby, póki trwa wojna!”

Z narodowymi, rosyjskimi melodiami i rytmami pierwszego aktu kontrastuje drugi, „polski” akt opery. Rozwija się „podła intryga Lachów”. W sali tronowej króla Zygmunta III słychać polskie tańce: poloneza, krakowiaka i mazurka. Trwa bal. Polscy panowie chwalą się wojennymi sukcesami w Rosji, cieszą się ze zdobycznych futer, złota i cennych kamieni. Niestety, posłaniec hetmana polskiego przynosi złe wiadomości o powstaniu narodowym w Rosji przeciw najeźdźcom. Radość milknie na chwilę, potem bal trwa dalej.

W trzecim akcie znów powraca klimat rosyjskiej wioski. Trwają przygotowania do ślubu Antonidy i Bohdana, jednak przerywają je znowu Polacy. Dzielny chłop Iwan Susanin, wysyła przybranego syna Wanię do klasztoru, aby ostrzegł cara Michała, sam zaś jako przewodnik, wyprowadza wrogów na leśne głusze, „gdzie nawet wilki i kruki nie zaglądają”. Wiedzie ich do zguby. Sam również ginie z ich ręki.

Epilog prezentuje Moskwę świętującą zwycięstwo nad Polakami. Wśród radosnego tłumu pojawiają się bohaterowie powstania, Minin i Pożarski, a także bohaterowie opery, dzieci Susanina i narzeczony Antonidy. Naród śpiewa „zdrawicę” na cześć cara i wiernych sług, którzy ocalili mu życie.

Car Mikołaj interesował się losami nowego dzieła Glinki, zatytułowanego początkowo „Iwan Susanin”. Brał udział w próbach, spotykał się z kompozytorem, nazywał przyjacielem. Pojawił się pomysł dedykowania opery imperatorowi i zmiany nazwy dzieła na „Życie za cara”. Tuż przed premierą dzieła w roku 1836 Glinka pisał w liście do przyjaciela:

„Za pośrednictwem Gedeonowa [dyrektora Teatru Wielkiego w Petersburgu] otrzymałem zezwolenie poświęcenia mojej opery carowi. Zamiast ‘Iwana Susanina’ została nazwana ‘Życiem za cara’ „.

Premiera obfitowała w polityczne akcenty. Po pierwszym akcie rozległy się huczne oklaski. A potem... Glinka pisał: „w czasie sceny z Polakami, poczynając od poloneza aż do mazura i finałowego chóru, panowało głuche milczenie. Iwan Cavos, syn kapelmistrza dyrygującego operą, zapewnił mnie, że było ono wywołane faktem pojawienia się na scenie Polaków”.

Następne akty znowu petersburska publiczność nagradzała brawami. Nastrój zrobił się tak patriotyczny, że (wedle relacji kompozytora):

„W czwartym akcie chórzyści grający Polaków pod koniec sceny rozgrywającej się w lesie napadli na Pietrowa [Susanina] z taką zaciekłością, że rozerwali mu koszulę i musiał się nie na żarty przed nimi bronić. Sukces był całkowity. Cesarz pierwszy podziękował mi za moją operę. Powiedział, że to niedobrze, iż Susanina zabijają na scenie. Wyjaśniłem Jego Cesarskiej Mości, że nie będąc z racji choroby na próbie, nie mogłem wiedzieć, jak ta scena zostanie rozwiązana. A zgodnie z moim projektem w chwili napaści Polaków na Susanina kurtynę należało natychmiast opuścić. O śmierci Susanina informuje sierota w epilogu.

Później dziękowała mi carowa, a następnie wielcy książęta i wielkie księżne obecne w teatrze”.

Kompozytor dostał od cara w prezencie pierścień wart 4 tysiące rubli, ozdobiony topazem, otoczonym brylantami, jednak... Nie otrzymał honorarium. Spore wpływy wpłynęły potem do jego kieszeni za nuty z fragmentami opery.

Budziła ona ożywione dyskusje nawet na ulicach Petersburga. Przyjaciel Glinki, Włodzimierz Odojewski pisał: opera rozpoczyna „nowy okres w muzyce rosyjskiej. To chwalebny zryw geniuszu”. Niektórzy arystokraci cichcem mówili, ze dawna opera Cavosa była lepsza, a ludowe motywy u Glinki dały w sumie „muzykę dla woźniców”.

Przez wiele lat narodowa opera Rosjan budziła kontrowersje, z uwagi na polityczną wymowę. W roku 1861 znakomity krytyk Włodzimierz Stasow pisał w liście do wybitnego kompozytora Bałakiriewa:

„Nikt być może nie znieważył tak naszego narodu, jak Glinka, po wsze czasy podnoszący za pomocą genialnej muzyki do roli bohatera nędznego chłopa, wiernego jak pies, ograniczonego jak sowa czy głuchy cietrzew i poświęcający siebie dla uratowania chłopaczyska, którego w ogóle ratować nie należało, którego nie było za co kochać i którego nawet on sam nie widział na oczy. To apoteoza rosyjskiego bydlęcia w typie moskiewskim”.

Zakłopotany Milij Bałakiriew bronił zasady... mniejszego zła:

„Mówi pan, że Susanin