Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Autor w niezwykle interesujący sposób opisuje niezwykłe zdarzenia przypisywane Bogu a także cudowne zjawiska związane z wizerunkami Jezusa, Maryi i świętych. Zjawiska te miały miejsce w Europie i w Polsce w czasach dawnych oraz współcześnie. Obowiązkowa pozycja domowej biblioteki fascynatów zjawisk niewytłumaczalnych naukowo. Zdarzenia cudowne przypisywane Bogu Cudowne zjawiska związane z wizerunkami Jezusa, Maryi i świętych Cuda w życiu świętych.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 50
Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Czas: 1 godz. 0 min
Lektor: Bogumił Ostryński
Andrzej Sarwa
O ZJAWISKACH CUDOWNYCH
I CUDOWNYCH ZDARZENIACH
Armoryka
SANDOMIERZ 2009
Redaktor: Włóczysław (Włóczek) Kot Projekt okładki: Juliusz Susak
Na okładce: Fragment nagrobka z Cmentarza Katedralnego — według tradycji na początku XX wieku Pan Jezus na tym krzyżu płakał krwawymi łzami — foto. Elżbieta Sarwa
Copyright © 2009 by Andrzej Sarwa
Wydawnictwo ARMORYKA ul. Krucza 16 27-600 Sandomierz tel (0-15) 833 21 41 e-mail:[email protected]: / / www.armoryka.strefa.pl /
ISBN 978-83-7639-025-3
Konwersja do formatu EPUB: Virtualo Sp. z o.o.virtualo.eu
Oto relacje dotyczące znaków czy cudów, które wedle wierzeń katolickich pochodzą od samego Stworzyciela.
Jednym z ciekawszych jest bez wątpienia tak zwany "cud eucharystyczny z Lanciano". A oto jak do niego doszło:
W maleńkim miasteczku włoskim Lanciano, w kościele św. Longinusa, prawie 1200 lat temu, w VIII w. n.e., pewien zakonnik bazyliański podczas Służby Bożej – sprawowania Przenajświętszej Liturgii, wymawiając słowa konsekracji, począł naraz wątpić w to, iż mają one jakąkolwiek moc przemieniania zwykłego pszennego chleba i gronowego wina w prawdziwe Ciało i Krew Jezusa.
Stał tedy przed ołtarzem, zapatrzony w kielich i patenę i oto… zdało mu się że śni. Ale skoro przekonał się, że jest całkowicie przytomny, a to co ujrzał nie można nazwać omamieniem czy halucynacją, ogarnęło go przerażenie i począł przepraszać Stwórcę za chwile zwątpienia nie przystające kapłanowi.
Oto bowiem, ni mniej, ni więcej, tylko na pozłocistej patenie, zamiast hostii ujrzał kawałek okrwawionego ciała, zaś kielich zamiast wina, napełniony był prawdziwą, świeżą, płynną krwią.
I w ten sposób – poprzez znak z nieba – został ów zakonnik uleczony ze swych wątpliwości.
Można by to poczytać za piękną legendę, gdyby zdarzenie nie miało dalszego ciągu, który wygląda o wiele bardziej fantastycznie niż samo opisane cudowne przemienienie.
Oto bowiem owo ciało i krew, która zakrzepła potem, zostały zachowane do dnia dzisiejszego i przechowywane są przez O.O. Franciszkanów (opiekujących się obecnie kościołem św. Longinusa) w kryształowym kielichu, nakrytym kunsztownie wyrabianą ze szczerego złota pokrywą.
Mistyfikacja? Oszustwo? Cóż, i takie krążyły – szczególnie pośród ateuszy – opinie. Gdy jednak na polecenie Rzymu zaschnięte ciało i skrzepła krew zostały poddane badaniom laboratoryjno-medycznym, doszło do sensacyjnych odkryć.
Okazało się bowiem, że tkanki ciała, zostały kiedyś, przed wiekami pobrane z ciała człowieka żyjącego, a dokładniej z jego serca. To samo odnosi się do krwi, która również pochodzi od istoty żyjącej, a nie od trupa. Owo ciało i krew posiadają grupę AB (zapamiętajmy owo, bo to dość istotne). Przez blisko dwanaście wieków przechowywane, nie uległy zepsuciu i rozkładowi, nie zmieniły swojej struktury i nadal nadają się do przeprowadzania badań z zakresu medycyny sądowej.
Największą zagadką okazało się jednak jeszcze coś zupełnie innego. Otóż podczas przeprowadzania eksperymentów, cząstki skrzepłej krwi – a jest ich pięć – między innymi zważono. I jakaż była konsternacja medyków, którzy tego dokonali.
Bo jak – po kilkakrotnym, bardzo dokładnym powtarzaniu ważenia – stwierdzono z całą stanowczością i odpowiedzialnością, każda z pięciu cząstek ważona pojedynczo ważyła tyle samo co wszystkie pięć zważone razem (!).
Jak z powyższego wynika, nie zawsze i nie wszędzie naturalnie, prawa fizyki muszą obowiązywać. Istnieją bowiem obszary, i to w naszym materialnym świecie, które podlegają prawom innej rzeczywistości.
A teraz przejdźmy do relacji na temat drugiego, nie mniej zdumiewającego i frapującego zarazem, cudownego zdarzenia.
Chociaż cudów eucharystycznych było bardzo wiele – bo wcale nie należały i chyba nie należą one do rzadkości, jak można by mniemać – drugim, o którym chcę teraz opowiedzieć jest cud, który również wydarzył się w Lanciano. Tym razem miało to miejsce w roku 1280.
A oto jak wyglądała rzecz cała:
Pewna prosta kobieta, Ricciarella Stasio żyła w nieszczęśliwym związku małżeńskim, nie tylko nie kochana przez męża Giacomo, ale wielokroć również i bita. Nie należy się tedy dziwić, że cierpiała, i że za wszelką cenę usiłowała zmienić istniejącą sytuację. Ponieważ jednak ani jej prośby, ani łzy nie odnosiły pożądanego skutku, postanowiła poszukać pomocy u innych.
Pewna starucha, podejrzewana o to, że zajmuje się czarami, nieszczęśliwej kobiecie obiecała odmianę życia i poprawę losu, jeśli dopełni pewnego magicznego rytuału.
W tym celu musiała po przyjęciu Komunii św. ukradkiem wyjąć z ust opłatek i po przyniesieniu go do domu spalić w ogniu, a popiół uzyskany w ten sposób dodać mężowi do jedzenia. Ten, gdy go spożyje, musi się odmienić na lepsze, bo nie ma mocniejszego magicznego proszku nad ten uzyskany z konsekrowanej hostii.
Ricciarella posłuchała niegodziwej rady i po przyjęciu komunii wyjęła opłatek z ust, a po przybyciu do domu położyła go na płytce ceramicznej, którą jęła rozgrzewać nad paleniskiem. I wtedy stał się cud! Oto zamiast spopielić się, konsekrowana hostia w mgnieniu oka przeistoczyła się w kawałek okrwawionego ciała.
Przerażenie kobiety nie miało granic. Czym prędzej płytkę wyciągnęła z ognia, a gdy ostygła, owinęła ją obrusem i wyniósłszy do stajni, głęboko zakopała w gnojowisku.
Nic to jednak nie pomogło, ponieważ od tamtej pory poczęły ją dręczyć straszliwe wyrzuty sumienia. Żyła w ciągłym, przeogromnym strachu i przerażeniu, tak że zdawało się jej, iż oszaleje.
Nie mogąc znieść tego koszmaru, mimo że lękała się i wstydziła, zdecydowała jednak wyjawić wszystko spowiednikowi. Ten dowiedziawszy się o całym zdarzeniu, udał się do obejścia Ricciarelli, odkopał ukrytą hostię i przeniósł ją do kościoła.
Mimo, że przemieniona hostia aż przez siedem lat była zagrzebana w gnojowisku, nie uległa zepsuciu ani rozkładowi, wyglądając dokładnie tak samo jak w chwili przemiany podczas bluźnierczego rytuału – jak kawałek okrwawionego ciała.
Cudowna