Niewolnica zmysłów - Emma Darcy - ebook

Niewolnica zmysłów ebook

Emma Darcy

3,5

Opis

Człowiek, który wtargnął do posiadłości szejka Zageo, okazuje się przemytnikiem. Przestępca próbuje kupić wolność w zamian za… piękną kobietę, która przebywa na jego jachcie. Szejk postanawia sprawdzić, czy Emily, olśniewająca Australijka, rzeczywiście jedynie podróżuje do siostry, czy może jest zamieszana w przemyt. Emily musi pozostać w pałacu do wyjaśnienia sprawy, jednak ona nie zamierza biernie czekać na rozwój wydarzeń. Jeżeli uwiedzie szejka, szybciej odzyska wolność… 

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 116

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
3,5 (47 ocen)
14
9
14
7
3
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Empaga

Całkiem niezła

fajnie przeczytać
00

Popularność




Emma Darcy

Niewolnica zmysłów

Tłumaczyła:

ROZDZIAŁ PIERWSZY

Szejkowi Zageo bin Sultan Al Farrahn nie było do śmiechu. Francuski żeglarz jachtowy nie tylko włamał się do jego rodzinnej posiadłości na wyspie Zanzibar, którą tak lubiła jego matka, lecz także wykorzystał jego prywatną przystań do przemytu narkotyków. Teraz bezczelnie oferował mu kobietę, w zamian za puszczenie go wolno.

Czy ten nędznik myśli, że ma do czynienia z kimś, kto zadowala się przypadkowym seksem z nieznajomą? Jeśli tak…

– To naprawdę wyjątkowa kobieta – tłumaczył z wprawą alfonsa narkotykowy francuski dealer. – Długie, jasnorude, przypominające jedwab włosy. Jest przepiękna. Jasne niebieskie oczy, w których można się zagubić. Pełne jędrne piersi… – Narysował w powietrzu klepsydrę. – Fantastyczne nogi, długie i…

– Tak, i do tego zapewne jest dziewicą? – przerwał kpiąco szejk Zageo, pogardzając człowiekiem, który jest w stanie bez wahania sprzedać swoją dziwkę w zamian za odzyskanie wolności.

– Oczywiście – odpowiedział natychmiast Jacques Arnault. Niewątpliwie był świetnym kłamcą. Na jego twarzy nie pojawił się nawet cień wątpliwości, zanim odpowiedział, chociaż oczywistym było, że w kobiecie, która pomaga mu w przestępstwie, nie może być nic niewinnego i pięknego.

– I gdzie jest ten skarb? – ciągnął Zageo, z trudem ukrywając pogardę i zniecierpliwienie.

– Na moim jachcie. Jeśli poleci pan swoim ludziom… – powiedział Francuz, zerkając nerwowo w kierunku ochrony, która go pojmała – …by mnie tam zabrali, przyprowadzą ją panu.

Podczas gdy on w pośpiechu odpłynie!

Zageo posłał mu spojrzenie pełne niedowierzania.

– Na twoim jachcie? Chce pan powiedzieć, że przepłynął od Morza Czerwonego aż do wybrzeży afrykańskiej wyspy i nie skusiły pana jej wdzięki?

Francuz wzruszył ramionami i wydął usta w grymasie, który nadawał jego twarzy jeszcze bardziej bandycki wygląd.

– Byłbym głupi, gdybym uszkodził najlepszy towar.

– Gdzie pan nabył ten najlepszy towar, jeśli mogę spytać? – kontynuował ironicznie szejk.

– Zabrałem ją z jednego z tamtejszych kurortów, gdzie pracowała z zespołem nurków. Zgodziła się pomóc załodze, w zamian za darmowy transport na Zanzibar. – Wykrzywił usta w złośliwym uśmiechu. – Morski podróżnik może przecież zaginąć w niewyjaśnionych okolicznościach. Nie byłaby to pierwsza taka sytuacja na tym terenie.

– Wykazała się wielką nierozwagą, powierzając ci swoje życie.

– Kobiety są bardzo głupie. Zwłaszcza te młode, niedoświadczone.

Zageo uniósł brew i spojrzał gniewnie na stojącego przed nim mężczyznę.

– Czy mnie również uważasz za głupca?

– Jestem z panem całkowicie szczery – zapewnił szybko Arnault. – Może pan ją mieć. Tylko dla siebie. Bez najmniejszego problemu. – Jego wzrok prześlizgnął się po wspaniałych, egzotycznych meblach projektu Versace, stojących w przedsionku, które ze względu na umiejscowienie służyły za coś w rodzaju recepcji, po czym zatrzymał wzrok na szejku. – Ze wszystkim, co ma pan do zaoferowania, szczerze wątpię, by trzeba było ją do czegokolwiek zmuszać. No, chyba że używa nie siły sprawia panu przyjemność – dodał szybko, uśmiechając się przebiegle.

Zageo poczuł nagły przypływ złości na mężczyznę, który przekraczał kolejną granicę.

– Łamie pan kolejne prawo. W Zanzibarze handel niewolnikami został zabroniony ponad sto lat temu.

– Ale ktoś z pana pozycją i wpływami… Kto ośmieli się pytać, co robił pan z kobietą, o której istnieniu nikt nie ma pojęcia?

– Dość! – Zageo gestem przywołał strażników. – Zabierzcie go do aresztu. Przeszukajcie jacht i jeśli znajdziecie tam jakąś kobietę, przyprowadźcie ją tu.

Arnault zaniepokoił się, gdy zobaczył dwóch strażników z karabinami. Zawołał donośnie, chcąc wykorzystać ostatnią okazję do pertraktacji:

– Zobaczy pan. Ona jest dokładnie taka, jak mówiłem. Gdy tylko poczuje się pan usatysfakcjonowany…

– Och, na pewno będę usatysfakcjonowany, w ten czy inny sposób – spokojnie zapewnił go Zageo, gestem nakazując, by strażnicy wykonali jego wcześniejsze polecenie.

Szejk wątpił, by kobieta, którą opisał Jacques Arnault, w ogóle istniała. Podejrzewał, że Francuz opisał kobietę, która mogłaby się mu wydawać pociągająca seksualnie, w nadziei, że będzie mógł wrócić na swój jacht i uciec eskortującym go mężczyznom bez poniesienia odpowiedzialności karnej za przestępstwo, którego się dopuścił. Pomimo że strażnicy nosili broń, atak z zaskoczenia mógłby zapewnić mu kilka chwil niezbędnych do ucieczki.

Jednak jeśli miał wspólniczkę, też musi zostać schwytana i postawiona przed sądem. Nawet jeśli nie jest aktywnie zaangażowana w przemyt narkotyków, to na pewno wiedziała, co jest grane, i będzie miała w tej sprawie jakieś znaczące informacje, które przydadzą się w śledztwie.

Zageo wyciągnął się wygodnie na sofie i sącząc koktajl z mango, myślał o Weronice, która lekkomyślnie odrzuciła możliwość towarzyszenia mu w tej niezwykłej wyprawie.

– Będziesz stale pochłonięty pracą – narzekała. – To nie będzie ani trochę zabawne.

Zabawa jako wyznacznik udanego związku? Trzymiesięcznej wyprawy w celu sprawdzenia sieci luksusowych hoteli umiejscowionych w egzotycznych miejscach Afryki, których był właścicielem, raczej nie można było nazwać ciężką pracą. Ile zabawy potrzebowała, by poczuć się szczęśliwa?

Zdawał sobie sprawę, że dla cieszącej się ogromną popularnością francusko-marokańskiej modelki przyjemność była nierozerwalnie połączona z interesującymi, niebanalnymi sposobami spędzania wolnego czasu i zakupami. Zrozumiał, że to jest cena, jaką musi zapłacić za to, że była jego kochanką. Nie rozumiał tego, że Weronika jest gotowa ofiarować mu swoje towarzystwo, ale tylko na swoich warunkach.

Niewybaczalne. Zawsze zbytnio jej pobłażał, godził się na wszystko. I doskonały seks nie był tu wystarczającą rekompensatą. Także niewystarczającym argumentem było to, że Weronika była niezwykle piękna, wręcz zjawiskowa, znakomicie prezentowała się w strojach podkreślających jej egzotyczną urodę i stanowiła niewątpliwą ozdobę jego osoby na spotkaniach towarzyskich, na których błyszczała jak diament. Uważał za bardzo obraźliwy fakt, że prawie w ogóle nie liczyła się z jego zdaniem i potrzebami.

Ojciec miał całkowitą rację. Najwyższy czas zakończyć tę wieloletnią fascynację kobietą pochodzącą z innego kręgu kulturowego. Miał już trzydzieści pięć lat, najwyższy czas, by zaczął myśleć o stabilizacji i założeniu rodziny. Powinien zakończyć związek z Weroniką i poszukać bardziej odpowiedniej kandydatki na towarzyszkę życia – dobrze wykształconej kobiety z jakiejś wpływowej rodziny z Dubaju, z którą będą mogli dzielić życie, a nie tylko łóżko i władzę.

Żadna z nich nie będzie miała miedzianych włosów, niebieskich oczu i jasnej cery. Jednak nie były to cechy niezbędne u kandydatki na żonę. Nie były to nawet cechy wymagane, by wzniecić płomień podniecenia. Możliwość handlu kobietami wydała mu się okropna, i poczuł ulgę na myśl o tym, że być może istnieje towarzyszka podróży Jacques’a Arnaulta.

Miał nadzieję, że ona istnieje. Miał nadzieję, że jego ludzie ją znajdą, na tym jachcie w prywatnej zatoce, i przyprowadzą ją. Miał nadzieję, że będzie taka jak w opisie Francuza.

To by mu dało niesamowitą satysfakcję, gdyby mógł zademonstrować, jak uroda tej kobiety niewiele dla niego znaczy.

Zupełnie nic dla niego nie znaczy!

Tytuł oryginału: Traded to the Sheikh

Pierwsze wydanie: Harlequin Presents, 2006

Redaktor serii: Grażyna Ordęga

Opracowanie redakcyjne: Adrianna Janusz

Korekta: Sylwia Kozak-Śmiech, Adrianna Janusz

© 2008 by Emma Darcy

© for the Polish edition by Harlequin Polska sp. z o.o., Warszawa 2010, 2014

Wszystkie prawa zastrzeżone, łącznie z prawem reprodukcji części lub całości dzieła w jakiejkolwiek formie.

Wydanie niniejsze zostało opublikowane w porozumieniu z Harlequin Books S.A.

Wszystkie postacie w tej książce są fikcyjne.

Jakiekolwiek podobieństwo do osób rzeczywistych – żywych czy umarłych – jest całkowicie przypadkowe.

Znak firmowy Wydawnictwa Harlequin i znak serii Harlequin Romans z szejkiem są zastrzeżone.

Wyłącznym właścicielem nazwy i znaku firmowego wydawnictwa Harlequin jest Harlequin Enterprises Limited. Nazwa i znak firmowy nie mogą być wykorzystane bez zgody właściciela.

Ilustracja na okładce wykorzystana za zgodą Harlequin Books S.A.

Wszystkie prawa zastrzeżone.

Harlequin Polska sp. z o.o.

02-516 Warszawa, ul. Starościńska 1 B, lokal 24-25

www.harlequin.pl

ISBN 978-83-276-0997-7

Konwersja do formatu EPUB: Legimi Sp. z o.o. | www.legimi.com