Niccolo Machiavellego filozofia władzy i jej aktualne odniesienia - Anna Macha-Aslanidou - ebook + książka

Niccolo Machiavellego filozofia władzy i jej aktualne odniesienia ebook

Anna Macha-Aslanidou

2,0

Opis

Czy teorie żyjącego na przełomie XV i XVI wieku florenckiego filozofa można dziś odłożyć do lamusa? Nic bardziej mylnego – stwierdza dr Anna Macha-Aslanidou i wykazuje, że porady, które Niccolo Machiavelli dawał renesansowemu księciu, idealnie nadają się obecnie dla szefów wielkich korporacji, których to funkcjonowanie i struktura władzy zadziwiająco przypomina działanie włoskich państw-miast tamtych czasów.

Autorka stanowczo broni autora Księcia przed zarzutami o niemoralność. Wskazuje, że Machiavelli nade wszystko kochał swoją ojczyznę i to dla niej pozwalał zrobić niemal wszystko, odwołując się do moralności starożytnego świata.

Tekst zgrabnie porusza się pomiędzy dwoma z pozoru obcymi sobie światami, przeszczepiając tezy Machiavellego na grunt współczesny.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 346

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
2,0 (3 oceny)
0
1
0
0
2
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Dla Constantine Alcyone

PODZIĘKOWANIA

Niniejsza książka nie powstałaby bez wsparcia naukowego prof. dr. hab. Krzysztofa Wieczorka (Instytut Filozofii Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach), który zawsze służył cennymi radami i nadał rozważaniom nad filozofem florenckim nowy wymiar. Szczególne podziękowania należą się również mojej rodzinie za udzielanie wsparcia duchowego oraz mobilizację intelektualną.

 

Anna Macha-Aslanidou

WSTĘP

Człowiek od zawsze walczy o rozszerzanie swoich wpływów – o dominację i podporządkowanie sobie innych podmiotów społecznych. W ostatnich latach na rynku ekonomicznym Europy możemy zauważyć gwałtowny wzrost agresji.

Choć może trudno w to uwierzyć, współcześni menedżerowie nie są prekursorami działań zmierzających do przejęcia małych podmiotów gospodarczych i pochłonięcia ich przez korporacje.

Ów proces rozpoczął się na długo przed postawieniem przez człowieka pierwszego kroku na Księżycu. Wystarczy się cofnąć do epoki Quattrocento we Włoszech i przyjrzeć się postaci kontrowersyjnej zarówno dla jej współczesnych, jak i dla społeczeństwa XXI wieku. Budziła ona niezliczone zastrzeżenia co do treści udzielanych rad skutecznego rządzenia, których ośmielała się udzielać władcom. Owym spiritus movens tamtych czasów we Włoszech był Niccolo Machiavelli – wspaniały polityk, ale również człowiek pozbawiony wszelkich skrupułów i moralnych zahamowań. Machiavelli jest jednak nieocenionym filozofem, a ponadto – co będę się starała wykazać w poniższych rozważaniach – zasługuje na szacunek i można go postrzegać jako autorytet w teorii współczesnego biznesu.

Rozprawa poniższa ma charakter porównawczy, opiera się na analizie dokumentów obrazujących życie publiczne w renesansowej Florencji czasów Niccolo Machiavellego, w relacji do współczesnych sposobów funkcjonowania korporacji. Celem jej jest wykazanie podobieństw pomiędzy polityką XIV-wiecznych państw włoskich a współczesną teorią biznesu. Filozof florencki prowadził wnioskowanie na podstawie wydarzeń historycznych. Z tego właśnie powodu jego rady mają charakter ponadczasowy – wkomponowują się idealnie w obraz zarówno XIV-wiecznych Włoch, jak i w działania dyrektora generalnego olbrzymiej korporacji w dobie epoki postindustrialnej XXI wieku. Badania nad relacjami epoki Quattrocento do postindustrialnego systemu społeczno-gospodarczego zostały przeprowadzone metodą porównawczą, skoncentrowaną na odnajdywaniu analogii pomiędzy historycznymi uwarunkowaniami procesów sprawowania władzy a stanem i kondycją współczesnych korporacji różnego typu, jak również między panującymi w obydwu przypadkach regułami działania, wraz z uzasadnieniami zarówno pragmatycznymi, jak i antropologicznymi oraz etycznymi. Dążyć będziemy zatem do wykazania analogii zachodzących pomiędzy działaniami politycznymi w XIV-wiecznych Włoszech i polityką współczesnej korporacji oraz podobieństw sposobu rządzenia XIV-wiecznymi Włochami, względem sposobu zarządzania wielkimi korporacjami doby postindustrialnej.

Rozprawa obejmować będzie sześć rozdziałów. W rozdziale pierwszym omówione zostaną wątki historyczne, ze szczególnym naciskiem na politykę państw włoskich w XIV wieku; sposób zarządzania tymi państwami, polityka zagraniczna wobec sąsiadów i podejmowanie środków zaradczych w przypadku interwencji zbrojnej. Taktyka, którą stosowano za czasów Machiavellego, zostanie porównana do modernistycznego zarządzania współczesną korporacją i przyjętych technik negocjacyjnych. Rozważania rozpocznę od nakreślenia sytuacji politycznej XIII-wiecznych Włoch. Omówiona zostanie polityka ważniejszych domów panujących, a także narodziny republiki we Florencji, rządy Savonaroli[1] – proroka bezbronnego, rozwój humanizmu, uniwersytetów oraz rozwój jednostki na tle owych przemian społeczno-kulturalnych.

Rozdział drugi obejmuje życie i twórczość Niccolo Machiavellego. Przyjrzymy się też jego dziejom po odsunięciu od urzędu. W rozdziale trzecim omówiono główne założenia dzieła Machiavellego Książę, napisanego ku przestrodze panujących. Poruszone tu zostały również zagadnienia etyki i moralności, wraz z czytelnikiem zastanowimy się nad rolą, jaką odgrywa w państwie wojsko, a także nad rodzajami skutecznej wobec poddanych polityki. W kolejnym rozdziale poddano pod rozwagę zagadnienie moralności w polityce, a także podjęto próbę nakreślenia miejsca moralności we współczesnym zarządzaniu korporacją. Zastanowiono się też nad rolą, jaką odgrywa w korporacji jog (czyli jednostka pracująca w dziale kreatywności korporacji) oraz komisarz (jego zadaniem jest wdrażanie w życie pomysłów joga oraz kontrola nad tym, by projekt był sprawnie realizowany), których funkcje oraz cechy zostaną w tymże rozdziale dokładnie przedstawione. Rozdział piąty prezentuje podział machiavellowskiej etyki na cztery typy, zgodnie z systematyzacją zaproponowaną przez A. Riklina[2], a obejmującą: etykę polityczną, zorientowaną instytucjonalnie, na rezultat i osobowo. W rozdziale tym zapytano również o znaczenie pojęcia dobra powszechnego. Rozdział szósty rozprawy podsumowuje rozważania i udziela odpowiedzi na pytanie, czy istnieje, a jeśli tak, to na czym polega podobieństwo pomiędzy dyrektorem generalnym korporacji a machiavellowskim „Księciem”.

Machiavelli przez całe swoje życie spotykał się z negatywnymi komentarzami na swój temat – nie umiał sobie zjednywać ludzi tanimi pochlebstwami, pomimo iż jego nieliczni przyjaciele wciąż mu to doradzali. Mimo wielu swoich osiągnięć, nigdy nie cieszył się należytym szacunkiem. Lata podróży dyplomatycznych nauczyły go wiele i wpłynęły na ukształtowanie się jego poglądów politycznych; przyczyniły się również do wypracowania modelu władcy idealnego.

Machiavelli zdawał sobie sprawę z faktu, iż do swoich poglądów nie jest w stanie przekonać współczesnych sobie ludzi. Cała jego działalność była jednak podporządkowana służbie Florencji, a marzeniem życia było zjednoczenie targanych konfliktami i podzielonych Włoch. Nie zgadzam się przy tym z panującym powszechnie u kolejnych pokoleń przekonaniem, że Machiavelli był wyzuty z moralności. Jak człowiek wyzuty z moralności mógłby się wzdrygać przed przypochlebieniem się i uniżonością względem władcy? Gdyby był amoralny, dążyłby za wszelką cenę do tego, by wkraść się w łaski rządzących; on tymczasem hołdował swym ideałom i na tej płaszczyźnie był bezkompromisowy.

Jednym z celów pracy będzie obrona Niccolo Machiavellego i chęć wyjaśnienia motywów podejmowanych przez niego działań. Założeniem jest także wydobycie na światło dzienne nie tylko prawdziwego wizerunku Machiavellego jako polityka, ale również jako osoby prywatnej, ze wszystkimi jej wadami i zaletami, tak by stworzyć realny obraz człowieka epoki Quattrocento. Pragnę udowodnić, iż pomimo wieków dzielących florenckiego filozofa od naszej epoki, natura ludzka nie uległa wielkiej zmianie; może tylko sposoby egzekwowania żądań i realizacja zamierzeń nie mają już tak brutalnie fizycznego charakteru. Dawniej do osiągnięcia celu używano środków militarnych; obecnie wielkie korporacje wybierają w większości przypadków wojnę psychologiczną. Sabotaż zaś odbywa się na płaszczyźnie przepływu informacji, która w „potyczkach” XXI wieku stała się jedną z najpotężniejszych i najskuteczniejszych broni.

Dobra hierarchia powinna niemal całkowicie uniemożliwiać popełnianie błędów[3].

Jeśli zaś wierzyć Machiavellemu, takim idealnym systemem byłaby republika rządzona przez księcia… Czy tak jest w istocie? Jeżeli przeniesiemy powyższą tezę na grunt współczesnego zarządzania korporacją, to możemy zauważyć realne podobieństwo. Rzeczywiście, tak jak państwo potrzebuje przywódców zmieniających się po upływie kadencji, którzy będą zmierzali do egzekwowania praw w „res publica”, tak też dyrektor generalny powinien dbać przede wszystkim o interes korporacji, by poprzez jej poprawne funkcjonowanie zapewnić bezpieczeństwo i stabilizację pracownikom.

Jeżeli przyjrzymy się pojęciu władzy to widać wyraźnie, że:

 

(…) władza polityczna oparta jest na przymusie i jej sprawowanie musi być możliwe do publicznego uzasadnienia, jeśli ma uszanować obywateli jako wolnych i równych[4].

 

Co zaś się tyczy wyboru słusznej doktryny politycznej, to sprawa jest tu niezwykle trudna, gdyż każda doktryna wyraża przecież określony pogląd na świat.

Każda doktryna będzie czynić to na sposób, który odróżnia ją od innych doktryn, na przykład poprzez nadawanie pewnym wartościom szczególnej wagi i pierwszeństwa[5].

ROZDZIAŁ IWątki historyczne. Polityka państw włoskich

At the time of Lucrezia Borgia’s birth in 1480, Italy was famously a geographical expression rather than a country, a peninsula divided into independent states bound by the weakest sense of common nationality. Neapolitans, Milanese and Venetians were Neapolitans, Milanese and Venetians first and foremost: the concept of Italy as a political whole did not exist beyond a vague xenophobia in which non-Italians were perceived as barbarians.

Sarah Bradford, Lucrezia Borgia, s. 1.

 

 

W czasie, gdy urodziła się Lukrecja Borgia w 1480 roku, Włochy były znane raczej jako zwrot geograficzny niż państwo, półwysep podzielony na niezależne państwa, złączone przez najsłabsze poczucie wspólnej narodowości. Neapolitańczycy, Milańczycy i Wenecjanie byli Neapolitańczykami, Milańczykami i Wenecjanami po pierwsze i najważniejsze: pojęcie Włoch jako politycznej całości nie wyłaniało się spoza niewyraźnej ksenofobii, w której nie-Włosi byli postrzegani jako barbarzyńcy.[tłum. własne]

1. SYTUACJA POLITYCZNA WŁOCH W XIII WIEKU

Ustrój XIII-wiecznych Włoch różnił się znacznie od ustrojów pozostałych państw europejskich. Przyczyną tego były także istniejące konflikty pomiędzy kolejnymi papieżami a Hohenstaufami[1]. System feudalny, który panował w ówczesnej Europie, nie funkcjonował we włoskich republikach.

Cesarz pełnił wyłącznie funkcję reprezentacyjną, dbając o wzmocnienie mocarstwa już istniejącego. Papiestwo z kolei było na tyle silne, by nie dopuścić do żadnego przyszłego zjednoczenia, ale zbyt słabe, aby zjednoczyć Włochy pod własnymi auspicjami. W XIII-wiecznych Włoszech powstało wiele niezależnych, małych tworów, takich jak państewka – wśród nich: Florencja, Piza, Bolonia czy Padwa. Niektóre już istniały, inne zostały dopiero utworzone, ale ich cechą wspólną z całą pewnością był egoizm polityczny w jego najbardziej zastraszających formach. (Zjednoczenie wszystkich tych państewek zdecydowanie nie leżało w ich interesie – każde z nich egoistycznie chciało być najpotężniejsze pod każdym względem – również, a może właśnie przede wszystkim – kulturalnym.) Jeżeli jednak udało się ów egoizm przezwyciężyć, takie państewko stawało się wzorem do naśladowania – w nim ujawniał się nowoczesny duch państwowy Europy. Taki organizm państwowy nie był już tylko sprawnie działającą machiną – był czyś więcej: tworem przemyślanym, świadomym, dziełem sztuki. Owa nowa forma funkcjonowania wyrażała się zarówno w kształtowaniu ustroju wewnętrznego, jak i polityki zagranicznej. Dla pełnego zrozumienia tej kwestii, przyjrzymy się ustrojowi wewnętrznemu państewek despotycznych.

Sławnym wzorem państwa despotycznego jest państwo Normanów. Fryderyk II[2] dorastał pośród zdrad oraz wszelkiego rodzaju niebezpieczeństw w sąsiedztwie Saracenów, co stało się główną przyczyną wczesnego ukształtowania się u niego sądów obiektywnych. W ten oto sposób zostaje zapoczątkowany zupełnie nowy wzór władcy nowoczesnego[3].

Rozporządzenia, które wydawał Fryderyk II, zmierzały do całkowitego unicestwienia państwa feudalnego, do uczynienia z ludu bezwolnej, nieuzbrojonej masy, której głównym zadaniem miało być płacenie wciąż wzrastających podatków. Nastąpiły drastyczne zmiany w sądownictwie i administracji – żaden urząd nie mógł już dłużej być obsadzany z woli ludu. Karą za nieposłuszeństwo miało być całkowite zniszczenie danego obszaru i zdegradowanie obywateli do roli poddanych. Podatki były ściągane konsekwentnie w sposób okrutny. Zmiany wprowadzone przez Fryderyka II niejednokrotnie odnosiły się do prywatnego życia obywateli. Wprowadził zakaz wstępowania w związek małżeński z cudzoziemcem, jak również odbywania studiów za granicą. Cesarz prowadził handel na Morzu Śródziemnym, mając monopol na pewne towary oraz w sposób skuteczny przeszkadzając w swobodnej wymianie handlowej. Prześladował wszelkie przejawy wolnomyślicielstwa, traktując je jako realne zagrożenie dla wprowadzonych przez niego zmian w państwie. Brakowało mu również tolerancji w sferze religijnej. Zięć jego, Ezzelino da Romano, którego całe życie wypełnione było walką o utrzymanie panowania we wschodniej części północnych Włoch, nigdy nie reprezentował ani żadnego systemu rządów, ani administracji. Historia zdobywania zawdzięcza mu jednak wprowadzenie pewnego nowatorstwa. Jak dotąd, wszelkich zdobyczy w dobie średniowiecza dokonywano na podstawie istniejących lub zmyślonych praw dziedzicznych i innych oraz w wyniku krucjat przeciwko niewiernym lub wyklętym, w których, oprócz zdobyczy terytorialnych, okrywano się na wieki chwałą za „szerzenie wiary”. Ezzelino dla odmiany próbował zdobyć tron, uciekając się do licznych rzezi oraz przerastających wyobrażenia potworności i zmierzając najkrótszą drogą do osiągnięcia raz założonego celu. Stał się z tego powodu protoplastą machiavellowskiej idei „cel uświęca środki”.

Później podobne okrucieństwo i doprowadzony do perfekcji system nękania społeczeństwa dostrzeżemy w osobie pozbawionego wszelkich skrupułów i odruchów serca Cesara Borgii. Choć trzeba przyznać, że nigdy nie uda mu się rozmiarem dokonanych zbrodni przewyższyć Ezzelina. Od tamtego czasu łatwiej było popełniać zbrodnie, wspierając się przykładem zarówno Borgii, jak i Ezzelina[4].

2. RZĄDY WŁADCÓW XIV- I XV-WIECZNYCH

Rządy władców panujących w XIV i XV wieku to rządy despotyczne. Okres ten charakteryzuje walka o sprawowanie władzy poprzez eliminowanie niewygodnych pretendentów do tronu za pomocą trucizn i podstępów. To czasy, w których niewiele znaczyła pozycja społeczna i fortuna – z dnia na dzień można było stracić nie tylko status i dobra materialne, ale nierzadko i życie. Bardzo popularną formą sprawowania rządów była tyrania. Wciąż rosnące podatki uderzały w ludność ze zdwojoną siłą – wzrost podatków byłby normalny tylko w sytuacji postępującego dobrobytu ekonomicznego i przy rozszerzeniu stosunków handlowych.

Dla tyranów rozsądniej działających ważne było pozostawienie podatków na tym samym poziomie, jaki zastali lub pierwotnie ustanowili – były to najczęściej „podatek gruntowy oparty na katastrze, ściśle określony podatek konsumpcyjny i cło od wwozu i wywozu, ponadto dochody z prywatnego majątku panującego domu…”[5].

W miastach nie było możliwości zaciągania pożyczek, za to regularnie, co pewien czas, dokonywano zamachu, o ile nie zagrażał on istniejącemu ustrojowi. Oczywiste było, iż należało z czegoś utrzymać całą świtę królewską – wydatki z tym związane były ogromne. Pojawił się nowy, bardzo silny pęd do otaczania się osobami, które miały znaczący wpływ na rozwój kultury, przyciągano wybitnych uczonych, którzy mieli zapewnić władcy pośmiertną sławę. Skłonność ta wyraźnie widoczna była na dworach, na których panowała tak popularna w XIV wieku tyrania. Szczególnie znany był pod tym względem tyran Werony Can Grande della Scala, utrzymujący na swym dworze przedstawicieli całych Włoch – znakomitych wygnańców. Jednym z nich był Petrarka, niejednokrotnie ganiony za przebywanie w takim środowisku. Gościna, jakiej mu udzielono, zaowocowała stworzeniem idealnego wizerunku władcy XIV-wiecznego. W swej koncepcji narodowej przeciwstawiał się średniowiecznemu uniwersalizmowi oraz chrześcijańskiej periodyzacji dziejów, dla której kamieniami milowymi wiary były stworzenie świata, odkupienie oraz sąd ostateczny.

Według opracowanej przez Petrarkę nowoczesnej fikcji wszechwładzy państwa, książę powinien wykazać się wieloma cechami i należały do niego liczne zadania. Przede wszystkim winien on wznosić i utrzymywać kościoły oraz gmachy publiczne, czuwać nad działaniami policji, nad przestrzeganiem prawa, wymierzać słuszne podatki, wspierać biednych i chorych, dbać o uprawę zboża i wina, osuszać bagna, a także opiekować się uczonymi, stwarzając poniekąd wokół siebie centrum kultury, nauki i sztuki.

W wielu założeniach jego idealny władca przypomina nam machiavellowskiego „Księcia”. Jedyna różnica polega na tym, że u Machiavellego władca nie przykłada tak dużej wagi do gospodarczej równowagi w państwie, nie jest tą kwestią zaabsorbowany, ponadto wszędzie wietrzy podstęp i podstępnym działaniem odpłaca; jego myślenie jest bardziej nakierowane na podbój i ciągłą gotowość bojową. U Machiavellego nad wszystkim góruje wizja, którą można streścić następująco: Jeśli masz wystarczająco silne wojsko i twierdzę oraz poparcie ludu, który jest ci uległy, nic ci się nie oprze. Siła jest zatem wyznacznikiem powodzenia.

 

Przeto najlepszą twierdzą, jaka być może, jest przychylność ludu; chociaż byś bowiem miał twierdze, nie ocalą cię one, jeżeli cię nienawidzi lud (…)[6].

 

Rządy władców włoskich państw XIV i XV wieku były rządami destabilizującymi państwo z perspektywy epoki – charakteryzującymi się licznymi mordami wynikłymi z wyścigu po koronę. Mordowanie nieletnich lub zniedołężniałych spadkobierców bądź pretendentów do tronu było zjawiskiem powszechnym. Wielu członków rodzin rządzących musiało przymusowo udawać się na emigrację, aby uniknąć „nieoczekiwanej śmierci”. Takie zwyczaje utrzymywały się nie tylko w kręgach królewskich, ale również wśród zwykłych obywateli podczas przekazywania majątku. Niejednokrotnie decyzje panującego utrudniały ustalanie zasad – w sytuacji gdy władza znajdowała się w rękach całej rodziny, nie mógł podejmować samodzielnie decyzji. Zmuszony był za każdym razem szukać potwierdzenia swoich zarządzeń u pozostałych członków rodziny.

Trudno się dziwić Machiavellemu, iż postrzegał państwo przede wszystkim w kategoriach obozu wojennego – Florencja była jednym z wielu włoskich państewek, które w tych czasach nie tylko walczyło o wpływy i pragnęło podporządkować sobie inne rejony Włoch, ale również borykało się z licznymi problemami. Jednym z nich było słabe wyszkolenie armii; skłonna było ona w sytuacji zagrożenia do porzucenia obrony i rozproszenia się, ponadto niepohamowanie przekupna oraz składająca się w głównej mierze z najemników. Sam Machiavelli próbował zaradzić temu problemowi, stwarzając oddziały milicji obywatelskiej rekrutującej się z Florentczyków; pod jego komendą milicja brała udział w obronie Prato, w 1512 roku, która to bitwa jednakże zakończyła się sromotną klęską, straszliwą rzezią dokonaną na mieszkańcach tego miasta. Problemem było nie tylko złe wyszkolenie, ale również skład wojska, którego główny człon stanowili chłopi. Jako że byli oni osobami o najniższym statusie społecznym, wciąż uciskanymi i pozbawianymi środków do życia, niosącymi na barkach ciężary podatkowe – byli tym samym pozbawieni motywacji do walki. Trudno się zatem dziwić, że oddziały Machiavellego były skazane na porażkę. Klęska pod Prato pociągnęła za sobą obalenie republiki i restaurację Medyceuszy. Machiavelli był szansą dla rozbitych i skłóconych Włoch, w których brat dla brata był obcym – rozdzielała ich przepaść chciwości i chęci dominacji nad pozostałymi.

Opracowany przez niego program pomocy Florencji, który, zakrojony na szeroką skalę, mógł uleczyć i scalić nawet całą Italię, nadszedł za późno, a przy tym oferował rozwiązania, które nie były szczególnie godziwe moralnie. Dla Machiavellego sprawowanie rządów nie miało jednak nic wspólnego z etyką – etyka narzuca ograniczenia, natomiast walka o prymat na mapie Włoch musiała być bezpardonowa i wolna od wyrzutów sumienia, bo przecież „cel uświęca środki”. Na takie rozwiązania jednak ani Florencja, ani Włochy nie były gotowe. Stworzył zatem Machiavelli obraz państwa i zasad państwowych promieniujących pięknem doskonałym. Piękno to jednak ma swoje źródło w sztuczności wynikającej z ustępstw, jakie poczynił Machiavelli wobec papieża. Program przedstawiony przez Machiavellego w Rozważaniach ukazywał perspektywy polityczne dla Florencji. Autor Księcia uznał między innymi prawo postępującego rozwoju republik, przejawiającego się w przewrotach, oraz żądał, by organizm państwowy był zmienny i zdolny do przeobrażeń, ponieważ tylko w ten sposób można uniknąć nagłego rozlewu krwi i banicji. Z podobnej też przyczyny, oczywiście w celu zapobieżenia prywatnym aktom przemocy oraz obcej interwencji, która jest w stanie zabić wszelką wolność, uważał za słuszne, aby na znienawidzonych obywateli można było składać skargi sądowe. Machiavelli zachęcał Florencję do działania – mówił o konieczności ponownego ujarzmienia Pizy, uważał również za konieczne rozszerzenie strefy wpływów na Toskanię. W przekonaniu Machiavellego, Florencja i inne włoskie państewka powinny więcej działać na zewnątrz, zapewniając sobie możliwość rozszerzenia granic, zabezpieczyć się przed napaścią i cieszyć się spokojem wewnętrznym w państwie.

Wiek XV przyniósł Florencji znaczne utrudnienia. Jej przewaga nie objawiała się nigdy w karności wojskowej i militarnych zwycięstwach, lecz w niezwykle szybko rozwijającej się kulturalnej sferze życia. Ani Genua, ani Siena pod tym względem nie mogły się z nią równać. Zwłaszcza sytuacja Genui była w tym okresie bardzo niestabilna – w zasadzie była ona wyłączona z życia Odrodzenia aż do czasów Andrei Dorii. Następstwem tej sytuacji było przekonanie, iż mieszkańcy Riwiery pogardzają wyższym wykształceniem. Ponadto walki stronnictw na tym obszarze miały bardzo gwałtowny charakter, przyczyniając się do destabilizacji bytowej obywateli. Ciągłe zamieszki i wstrząsy uczyniły jednak z Genui wysokiej klasy specjalistę w odradzaniu się wciąż silniejszym po każdej kolejnej porażce. Prawdopodobnie dużo zawdzięczała temu, iż wszyscy, którzy brali czynny udział w życiu politycznym, prawie bez wyjątku zajmowali się również kupiectwem. Genua to modelowy wręcz przykład na to, że wielki handel i bogactwo są w stanie przetrwać nawet bardzo trudne warunki polityczne; odległe kolonie, pomimo wewnętrznych wstrząsów, wciąż trwały w jej granicach.

Z kolei Lukka wieku XV nie miała wielkiego znaczenia. Panująca samowładnie rodzina Guinigi wprowadziła daleko posuniętą kontrolę nad obywatelami, rozdzielając urzędy wyłącznie pomiędzy zaufanych zwolenników. Rejestracja broni należącej do osób prywatnych i konfiskata jej osobom podejrzanym, nadzór nad wygnańcami, którym pod groźbą całkowitej konfiskaty mienia nie wolno było opuszczać wyznaczonego im miejsca pobytu, tłumienie niebezpiecznych rebelii za pomocą cichego terroru, przymus powrotu nakładany na opuszczających miasto kupców i rzemieślników, zapobieganie ogólnemu zebraniu obywateli – były tam codziennością.

3. W MAŁYM PAŃSTWIE DESPOTYCZNYM

Wiek XV to ogólnie w państwach włoskich czas rządów despotycznych. Najbardziej drastyczne formy przybierały one jednak w księstwach mniejszych i najmniejszych.

W licznych rodzinach, których członkowie chcieli żyć odpowiednio do swego statusu, mnożyły się spory o dziedzictwo, niejednokrotnie ciągnące się w nieskończoność. Bez jakichkolwiek wyrzutów sumienia lub oglądania się na łączące więzy rodzinne, brat mordował brata – przykładem może być Bernardo Varano z Camerino, który w walce o pozycję i władzę dla własnych synów zgładził dwóch swoich braci.

Wiek XV przyniósł podział rządów na rozumne, i tak rządzone państwa rozwijały się odpowiednio, oraz krwawe, pełne terroru i ociekające krwią członków rodziny.

Do rozumnych władców można zaliczyć np. Alessandra Sforzę, księcia Pesaro, brata wielkiego Francesca i teścia Federiga z Urbino. Rządy Aleksandra to rządy człowieka praktycznego, charakteryzujące się umiarkowaniem, brakiem rozlewu krwi, nadto dbałością o kulturę. Książę był dobrym rządcą, władcą sprawiedliwym. Po długim życiu wojennym zażywał spokoju, poświęcając się uczonym i nabożnym rozmowom oraz gromadzeniu wspaniałej biblioteki. Takim władcą był również Giovanni II Bentivoglio z Bolonii[7], którego polityka była zależna od polityki domów d’Este i Sforzów.

Mamy jednak drugi rodzaj rządów – krwawych i pełnych niepokoju oraz ciągłych wstrząsów. To polityka wspomnianego wcześniej domu Varano z Camerino, Malatesta z Rimini, Manfrediego z Faenzy, a przede wszystkim Baglioniego z Perugii. Baglioni nie doszli do władzy jako książęta – bardziej z powodu zajmowanej w mieście pierwszej pozycji, posiadania wielkiego majątku rodowego i wywierania istotnego wpływu przy obsadzaniu urzędów. Jednego członka rodu uważano za zwierzchnika – wśród pozostałych istniała jednak głęboko tajona nienawiść. Przeciw Baglionim utworzyło się wrogie stronnictwo szlachty pod wodzą rodu Oddi. Sytuacja była tak napięta, że w zasadzie szukano tylko pretekstów do konfliktów, z czasem zaś wszystko wymknęło się spod kontroli – lud wnosił skargi, a papiescy gubernatorowie lub nepoci milczeli lub opuszczali miasto w zorganizowanym pośpiechu. W końcu Oddi ustąpili w sprawie Perugii, opuszczając miasto – od tego momentu miasto zamieniło się w twierdzę pod rządami tyranów Baglionich, którzy nawet święte przybytki przystosowali do potrzeb wojska, czyniąc z nich koszary. Jakub Burckhardt tak opisuje następujące potem wydarzenia:

 

Odpowiedzią na spiski i napady jest straszliwa zemsta; po rozgromieniu (1491) 130 ludzi, którzy wtargnęli do miasta, i powieszeniu ich następnie na zamku, ustawiono na piazza 35 ołtarzy i przez trzy dni odprawiano msze i urządzano procesje, by od miasta odwrócić przekleństwo. Nepotę Innocentego VIII zamordowano w biały dzień na ulicy, krewniak Aleksandra VI, wysłany do uśmierzenia sporów, spotkał się tylko z obelżywym szyderstwem. Natomiast głowy panującego domu, Guido i Ridolfo, prowadzili częste rozmowy ze świątobliwą dominikanką, cudotwórczą Suor Colomba z Rieti, która groźbą przyszłych okropnych nieszczęść starała się ich nakłonić do pokoju – oczywiście, na próżno[8].

 

Spokój, który nastał w Perugii po tych krwawych wydarzeniach, był jednak jedynie umowny. Dochodziło bowiem do zbrodni w kręgu rodzinnym – dwaj stryjowie Gwidona i Rodolfo: Grifone i Carlo Barciglia sprzymierzyli się przeciwko nim i ich synom (Gianpaolowi, Simonetcie, Astorrowi, Gismondowi, Gentilemu, Marcantoniemu i innym). Spisek dojrzał nagle podczas zaślubin Astorra z Lavinią Colonna w lecie 1500 roku. W nocy z 15 na 16 lipca zamordowano Guida, Astorra, Simonetta i Gismonda – innym udało się umknąć. Ci, którzy zdołali uciec, formowali zbrojne oddziały i pod wodzą Gianpaola wtargnęli następnego dnia do miasta, gdzie ich zwolennicy natychmiast się do nich przyłączyli. Gdy pod St. Ercolano Grifone wpadł w ręce Gianpaola, ten natychmiast rozkazał swoim ludziom, by go zmordowali. Gianpaola następnie zwabiono za panowania papieża Leona X do Rzymu i tam go ścięto, czyniąc zadość starej legendzie mówiącej, iż członkowie domu Baglionich będą umierać śmiercią okrutną. Legenda ta miała jednak silne oparcie w rzeczywistości, jeśli przypomnimy, że za jednym razem zginęło ich 27. Gianpaolo był zatem jednym z wielu…

Syn Gianpaolo za sprawą księcia z Urbio chwilowo sprawował władzę w Perugii, kontynuując dzieło swoich poprzedników oraz mordując kolejno swojego stryja i trzech kuzynów. Podsumowując okres jego rządów, które dobiegły końca około 1527 roku – podobnie jak czasy osławionego Cezara Borgii – stwierdzić należy, iż były one pasmem nieszczęść, udręk i klęsk, które niewielu przetrwało, a i ci nie mogli mówić, że im się poszczęściło. Jeżeli nawet udało się w tamtych czasach ujść z życiem, ze względu na fakt, iż życie ludzkie nie miało większego znaczenia politycznego, człowiek był skazany na nędzę i powolną wegetację, aż do chwili swej naturalnej śmierci, która pewnego dnia uwalniała go od smutnej egzystencji na tym padole łez.

Siena nie zasługuje na bliższe przedstawienie, jako że od 1490 roku rządy sprawowała tam postać blada charakterologicznie i nieudolna w realizacji swojej „wizji miasta idealnego”, w związku z czym Siena była szarpana przez poszczególne stronnictwa. Pandolfo Petrucci rządził przy pomocy profesora prawa i astrologa, budząc strach i trwogę coraz to nowymi zbrodniami. Dokonał jednak w swoim marnym życiu czegoś niezwykłego – uszedł przed chytrymi podstępami Cezara Borgii, księcia Valentino, czego – szczerze przyznać należy – nie udało się dokonać nikomu przed nim. Zmarł jednak śmiercią człowieka wzgardzonego i opuszczonego.

4. DOMY PANUJĄCE A PRZECIWNICY TYRANII

Zdecydowanie na zainteresowanie zasługuje dom aragoński, głównie ze względu na zasadniczo inny sposób funkcjonowania tego państwa. System feudalny, działający tu od czasów normandzkich i stanowiący dziedzictwo baronów, nadał państwu odrębny charakter w czasach, gdy we Włoszech, poza południowym państwem kościelnym i kilkoma innymi częściami kraju, istniała przeważnie tylko zwykła posiadłość ziemska i państwo nie dopuszczało dziedzictwa przywilejów. Inny był też model władcy – Alfons Wielki[9], który sprawował w Neapolu rządy od 1435 roku, był władcą nieobawiającym się swego ludu, łagodnym i wspaniałomyślnym wobec nieprzyjaciół, skromnym pomimo świadomości swego królewskiego pochodzenia, niezrównanie uprzejmym w obejściu (i nie zdołał zepsuć swego wizerunku nawet swym uwielbieniem dla Lukrecji d’Alagna). Nie ma jednak człowieka idealnego, podobnie jak nie ma władcy doskonałego. Ów wspaniały człowiek, wręcz nierealny w swoich czasach, miał jedną wadę, która z czasem go pogrążyła – był rozrzutny. Urzędnicy skarbu doszli do władzy, zanim zbankrutowany król zdołał pozbawić ich majątków. Ogłoszono krucjatę, by pod tym pozorem opodatkować duchowieństwo. Po wielkim trzęsieniu ziemi w Abruzzach pozostali przy życiu musieli płacić podatki w imieniu ofiar katastrofy. W tych warunkach Alfons podejmował dostojnych gości i posłów zagranicznych z największą na owe czasy wystawnością, szczęśliwy gdy mógł obsypać darami nawet nieprzyjaciół. Jego namiętnością, która pochłaniała największe środki, była literatura i prace literackie – za łaciński przekład Cyropedii Ksenofonta Poggio otrzymał 500 sztuk złota.

Ferrante – następca Alfonsa Wielkiego – uchodził za syna Alfonsa z nieprawego łoża, ze związku z pewną hiszpańską damą. Nie są to jednak informacje pewne. Miał opinię srogiego, lecz to warunki, w jakich przyszło mu sprawować rządy (nieustające spiski baronów), uczyniły go okrutnym. Był bystrym politykiem, prowadzącym umiarkowany tryb życia. Ferrante cechował się wybitną pamięcią i niezwykłą zdolnością do udawania, co czyniło go niebezpiecznym dla jego przeciwników. Odbierający ze wszystkich stron afronty władca, przyjął politykę ostateczności zarówno w walkach wewnętrznych, jak i w wojnach zewnętrznych. Środki do prowadzenia wojen zdobywał na sposób mahometański – stosowany niegdyś przez Fryderyka II. Tylko rząd prowadził handel zbożem i oliwą. Ferrente scentralizował cały handel, odpowiedzialnym zań czyniąc jednego człowieka – Francesca Coppolego, który dzielił z nim zyski i wziął na służbę wszystkich właścicieli okrętów. Tym sprytnym posunięciem książę zapewnił sobie absolutną kontrolę nad przepływem towaru. Pozostałe dochody czerpano z przymusowych pożyczek i wyroków śmierci, konfiskat, symonii[10] oraz kontrybucji nakładanych na korporacje duchownych.

Ferrante nie miewał wyrzutów sumienia, za to posiadał złośliwe poczucie humoru, które pobudzało cierpienie jego wrogów. Posiadał też imponującą kolekcję mumii ludzkich. Władca zmarł jednak trawiony troską i udręką, obserwując relacje wzajemne swoich dwóch synów. Jego starszy syn Alfonso pomawiający młodszego Federiga o zdradę na koniec, uciekając przed Francuzami na Sycylię, pozostawił swego syna – młodszego Ferrente – na łup Francuzom.

Rządy książąt Mediolanu to już władza z gatunku monarchii despotycznej. Ten nowy typ władcy zamyka się w zamku mediolańskim, otoczony liczną służbą, pięknymi ogrodami, bogactwem, ale też uginający się pod ciężarem spraw państwowych. Nie ma tu mowy o więzi z ludem, o jakimś niepisanym porozumieniu i wzajemnym zrozumieniu, jak to było za czasów Alfonsa Wielkiego. Zamiast łagodności i wspaniałomyślności, jest puste spojrzenie, wysoki mur zamku i daleki, nieznany władca, samotny jak jego lud, ale za to uszczęśliwiający osoby z jego otoczenia, które realnie trzymają w swych rękach ster rządów państwa. Rządy Filippa Marii opierają się na biegunowo różnych wierzeniach – z jednej strony w ślepe fatum, a z drugiej w cudotwórcze modły zanoszone do wszystkich duchów opiekuńczych. Podobne niezdecydowanie można obserwować u starożytnych Rzymian – z jednej strony wiara we własne bóstwa, których panteon pozostaje we czci, z drugiej strony poszerzenie go o bóstwa greckie, w obawie, iż te mogą być jednak potężniejsze i czynić większe cuda niż ich własne, rodzime.

Filippe Maria był władcą pełnym sprzeczności. Z jednej strony nie mógł znieść widoku śmierci i nie chciał sobie uprzykrzać życia widokiem czyjegokolwiek zgonu – kazał usuwać osoby bliskie śmierci z obrębu zamku. Z drugiej jednak strony sam rozmyślnie przyśpieszył swoją śmierć, rozkazując zamknąć jątrzącą się ranę, choć był w pełni świadomym konsekwencji swojej decyzji.

Zięć jego i ostateczny spadkobierca, Francesco Sforza, był chyba najbliższy ideałowi XV-wiecznego władcy. Otaczany był zewsząd podziwem – gdziekolwiek by się udał, poprzedzany był sławą własnego geniuszu i charyzmy. Jednak jego szczęście nie trwało długo, gdyż zostało zakłócone przez zdradę jego najbliższych przyjaciół i morderstwo, jakiego dokonała jego żona, która zamordowała kochankę męża; tymczasem rodzony brat władcy, Alessandro, podburzył przeciwko niemu Francuzów. Jego potomstwo, niestety, nie było również dla niego powodem do dumy. Galeazzo Maria, poza wielkim uwielbieniem, jakim darzył samego siebie, znany był z niezwykłych kaprysów, dzikiej rozpusty oraz nieokiełznanego okrucieństwa – co sprawiło, że miał więcej wrogów niż przyjaciół. W konsekwencji wykopano mu trzymetrowy dół – będący metaforą przepaści, jaka dzieliła go ze swoimi poddanymi – który stał się jego grobowcem. Poprzez swoją lekkomyślność wydał wyrok na siebie, ale wydał go również na państwo, które stało się pałeczką w sztafecie pomiędzy jego braćmi. Galeazzo Maria został zasztyletowany dzień po Bożym Narodzeniu 1476 roku, w dzień Świętego Stefana – w kościele. Trzech najważniejszych spiskowców to Carlo Visconti, Gerolamo Olgiati oraz Giovanni Andrea Lampugnani.

Lodovico Moro przejął kontrolę nad państwem, konsekwencją czego była późniejsza interwencja Francji i płynące z niej nieszczęścia dla Włoch. Lodovico starał się w miarę możliwości unikać karania śmiercią. Podczas swoich rządów do osiągnięcia zamierzonych przez siebie celów stosował środki mające niewiele wspólnego z etyką. Brak skromności w relacjach z papieżem Aleksandrem, Wenecją czy cesarzem Maksymilianem nie zapewnił mu oczekiwanych profitów. Na dalsze konsekwencje nie trzeba było długo czekać – swoje apogeum miały one w 1499 roku. Wówczas jeszcze rozważano wszelkie możliwe środki ratunku, co wynikało z naiwnej wiary w niezwykłą dobroć natury ludzkiej, o której przecież mówił Machiavelli, ostrzegając, że nie istnieje, gdyż tak naprawdę homo homini lupus. W tej krytycznej sytuacji Lodovico podjął brzemienną w skutki decyzję. Zaufał nie więzom krwi, lecz obcemu, któremu w przeszłości uczynił wiele dobrego, spodziewając się teraz od niego zadośćuczynienia. Okrutnie się rozczarował. Jego brat, który wówczas był również kardynałem Ascanio, zaoferował się wytrwać w obronie zamku mediolańskiego, ale otrzymał od Lodovica odmowną odpowiedź – brat nie pozwolił mu dowodzić. Tymczasem ów obcy kandydat, którego obsadził na pozycji dowódcy obrony zamku, okazał się niegodny zaufania i poddał twierdzę, niepomny dobrodziejstw, jakich doświadczył od Moro.

W polityce gospodarczej Lodovico był trochę bardziej rozważny – prowadził ją korzystnie dla kraju; zapewniło mu to silne poparcie w Mediolanie i w Como. Popełnił jednakże błąd, za który później słono zapłacił – wydał rozkaz potajemnego uduszenia jednego z obywateli miasta Cremona, który występował przeciwko nadmiernie podniesionym podatkom. Od tego momentu relacje pomiędzy nim a poddanymi uległy pewnemu pogorszeniu, będąc okraszone dużą dozą nieufności; doszło do tego, że podczas udzielanych audiencji odgradzał się od petentów barierą, zmuszając ich do głośnego mówienia.

O rozwój sfery duchowej dbał, zaspakajając jedynie własne ambicje. Założył akademię, która skupiała poetów, muzyków, uczonych i artystów. Celem działalności owej akademii nie było jednak dzielenie się wiedzą czy rozwój pięknego ducha lub też poszerzanie horyzontów umysłowych młodzieży, lecz rozwijanie wystarczająco już i tak olbrzymiego ego Moro. Bramante czy Leonardo byli osobistościami stale przebywającymi na jego dworze. Dziwi zwłaszcza obecność tutaj Leonarda, przed którym otworem stały całe Włochy – gdziekolwiek by się udał, mógł się spodziewać gorącego przyjęcia. Zdaje się jednak, że coś pociągało go w osobie Mora, tak jak w osobie Cezara Borgii, i nie była to chyba wyłącznie hojność władcy, która pozwalała na utrzymywanie pełnej sakwy, Leonardo bowiem potrzebował ciągłych bodźców stymulujących go w jego pracy, jak każdy wielki umysł.

Synowie Mora nie byli podobni do ojca.

W tych czasach niepokoju jedyną ostoją spokoju i porządku wewnętrznego były państwa Gonzagów z Mantui i Montefeltrich w Urbino.

Dom Gonzagów wolny był od morderstw. Margrabia Francesco Gonzaga i jego żona Izabela d’Este[11], pomimo tego, że mieli dość swobodne obyczaje, stanowili zgodne małżeństwo. W czasach ciężkich i naznaczonych krwawymi wojnami, mordami i gwałtami, zdołali wychować swoich synów na dobrych, prawych i szczęśliwych ludzi. Margrabia był wielkim patriotą, uczucie to zaszczepił również swojej małżonce. Izabela pielęgnowała także twórczą stronę życia, stając się nierzadko, pomimo pustek w kasie, jak również mało znaczącej pozycji dworu, adresatką dzieł Bemba, Bandella, Ariosta czy Bernardo Tassa. Jej zbór dzieł nie był może imponujący pod względem ich liczby, ale jakościowo nie miał sobie równych. O Izabelli pisze również Raphael Sabatini[12] w swojej książce pt. The life of Cesare Borgia:

 

Historia skoku po sławę tego młodego rzeźbiarza [Michała Anioła – przyp. tłumacza] nie może być tak szeroko znana, ale jej powtórzenie może być tolerowane tutaj, zwłaszcza że, przynajmniej pośrednio, dotyka Cezarego Borgii. Kiedy w 1496 roku młody Buonarroti, mając wówczas dwadzieścia trzy lata, udał się z Florencji do Rzymu, aby szukać szczęścia na bogatym dworze papieskim, przyniósł ze sobą list polecający do kardynała Sforza-Riario. To był czas wielkich wykopów w Rzymie; skarby starożytnej sztuki były codzienne wydobywane z ziemi, a kardynał Sforza-Riario był wielkim amatorem sztuki i kolekcjonerem antyków. Z dumą posiadacza prowadził młodego rzeźbiarza przez swoją galerię i, pokazując mu swoje posągi, zapytał go, czy mógłby zrobić cokolwiek, co można by z tym porównać. Jeśli kardynał podjął nonszalancką próbę wykorzystania młodego Florentczyka, kara, jaka go spotkała, była natychmiastowa i poetycka, gdyż wśród antyków Michał Anioł zobaczył śpiącego Kupidyna, którego zgłosił jako własne dzieło. Riario był zły, bez wątpienia także podejrzewając oszustwo. Kupidyn był – na co wskazywał jego wygląd – autentycznie antyczny, kardynał nabył go za cenę dwustu dukatów od sprzedawcy z Mediolanu. Michał Anioł, w pasji, nazwał sprzedawcę „jednym Baltazarem”, do którego wysłał posąg, traktując go, z wątpliwą piętnastowieczną moralnością, tak aby nadać mu wygląd leżącego w ziemi, a na koniec umożliwiając Baltazarowi rozporządzanie nim jak antykiem. Wpadł we wściekłość, gdy dowiedział się o kwocie zapłaconej przez kardynała Baltazarowi, od którego Michał Anioł otrzymał zaledwie trzydzieści dukatów. W gniewie żądał – bardzo arbitralnie, jak się wydaje – zwrotu posągu. Ale co do tego, kardynał nie zgodził się do momentu aresztowania Baltazara i zmuszenia go do zwrotu pieniędzy, które wcześniej mu zapłacił. Następnie, w końcu, Sforza-Riario spełnił oczekiwania Michała Anioła i oddał mu jego dzieło, którego posiadanie prawdopodobnie przestało dawać kolekcjonerowi antyków jakąkolwiek przyjemność.

Ale historia została rozgłoszona za granicą i kulturalny Rzym był podniecony, chcąc zobaczyć posąg, który miał oszukać tak bystrego amatora sztuki jak Sforza-Riario. Sława młodego rzeźbiarza rozprzestrzeniła się lotem błyskawicy, i to Cezar Borgia – wówczas jeszcze kardynał Walencji – kupił Kupidyna. Lata później wysłał go do Isabeli d’Este, zapewniając ją, że nie ma sobie równych wśród współczesnych dzieł sztuki[13].

 

To niejedyny przypadek, kiedy dzieje Izabeli skrzyżowały się z losami Borgiów. Lukrecja Borgia – siostra Cezara i bratowa Izabeli – była w późniejszych czasach kochanką męża Izabeli, Francesca Gonzagi.

Federigo (żyjący w latach 1444–1482) może uchodzić za jednego z najlepszych ówczesnych władców. Jako kondotier kierował się polityczną etyką kondotierów. Był władcą małego państwa, a trzon jego polityki opierał się na tym, by żołd zarobiony za granicą wydawać w kraju i nakładać jak najmniej podatków. Zarówno Federigo, jak i jego dwaj następcy – Guidobald i Francesco Maria – zaskarbili sobie nienaganną opinią ludzi czynu, wspierających gospodarkę, wznoszących nowe budynki i cieszących się miłością ludu. Dwór Federiga był sprawnie działającą machiną o wysokiej jakości moralnej. Spełniał on również funkcję wojskowego zakładu wychowawczego dla synów innych możnych panów – całe przedsięwzięcie było traktowane przez księcia niezwykle honorowo. Zgromadził on również całkiem pokaźną bibliotekę, a w kraju swym czuł się tak bezpieczny, że przechadzał się samotnie, zawsze bez broni, po otwartych ogrodach, nie mając się czego obawiać, gdyż w państwie tym prawie każdy zawdzięczał mu jakąś korzyść lub utrzymanie; żaden kolejny władca nie powtórzył tego sposobu życia, trapiony licznymi obawami. Ludzie klękali przed Federigiem na ulicach, a wykształceni nazywali go „światłem Włoch”. Na taki stan rzeczy wpływ miał sposób traktowania obywateli, którzy zawsze mogli liczyć na jego pomoc – udzielał niezliczonej liczby audiencji, do większości z wnoszonych petycji, o ile było to możliwe, usiłował odnieść się jeszcze tego samego dnia.

Polityka jego uzdolnionego, lecz będącego słabego zdrowia syna Guidobalda oraz siostrzeńca, Francesco Marii, opierała się w późniejszych czasach na chytrym unikaniu Cezara Borgii i wojsk Leona X. Wiedzieli oni bowiem, mądrze rozumując, że wszelka konfrontacja musi zniszczyć Urbino, a lud, który bardzo ucierpi podczas zmagań, będzie niechętny dla powrotu rodziny do rządów.

Na niewielką wzmiankę zasługują też z pewnością wydarzenia w domu Este w Ferrarze, z którego pochodziła wspomniana wyżej Izabella d’Este – żona Francesco Gonzagi, patronka sztuki i samodzielny polityk.

Gdy wykryto spisek dwóch bękartów przeciw ich braciom – panującemu księciu Alfonsowi I i kardynałowi Ippolito – spiskowcy zostali ukarani więzieniem. Ferrara była państwem dobrobytu. Na polecenie księcia powstały całe zorganizowane, regularnie zabudowane dzielnice – bogatych wygnańców z całych Włoch, a zwłaszcza z Florencji, zachęcano do osiedlania się w tym mieście i budowania pałaców. Podatki jednak osiągały tu bardzo wysoki pułap. Ferrara udzielała obywatelom pomocy – w sytuacji klęski głodu książę podobno rozdzielał zboże za darmo. Odbijał to sobie jednak w normalnych latach, kiedy to pozostałe produkty żywnościowe były drogie. Generalnie jednak Ferrara najregularniej wypłacała żołnierzom żołd, a profesorom uniwersytetu – należne pensje. Żołnierzom zabroniono zaopatrywać się samowolnie u obywateli miast i wieśniaków. Nie było rozdzielności kas – minister skarbu był zarazem ministrem dworu. Alfons I przez cały czas swojego panowania pogłębiał swoją edukację – odbył podróże m.in. do Anglii, Francji i Niderlandów, które miały właściwie charakter naukowy. Im właśnie zawdzięczał dokładniejszą znajomość tematyki handlu i przemysłu w owych krajach. Po objęciu rządów w Ferrarze Borso prowadził rejestr cudzoziemców. Starał się stworzyć pozory, że chodzi tutaj o zwykłą gościnność – gest szacunku wobec każdego przyjezdnego. U Ercolego I rejestr ów jest już jednak traktowany jako jeden ze środków bezpieczeństwa. Podobny sposób działania obowiązywał również w Bolonii za panowania Giovanniego II Bentivoglio, gdzie każdy przyjezdny cudzoziemiec musiał nabyć u jednej bramy miasta kartę, którą oddawał u drugiej bramy, gdy chciał się wydostać z miasta. Zarówno Borso, jak i Ercole I zdobyli sobie popularność, niespodziewanie obalając gnębiących ludność urzędników i karząc ich wydaleniem ze służby.

Kontroli owej umknął jednak dyrektor policji Ercolego I – Gregorio Zampante z Lukki. Nakładane przez niego kary pieniężne sięgały setek i tysięcy dukatów. Był on pasjonatem stosowania tortur, które z reguły poprzedzały przesłuchanie. Przekupny do cna, był w stanie wyjednać u księcia ułaskawienie dla największych zbrodniarzy, jeśli tylko ich sakwa była wystarczająco ciężka, by zaspokoić apetyt Zampantego. Książę Ercole I miast położyć temu kres, przeszedł na stronę niezaspokojonego Zampantego, wynosząc go do godności rycerza. Zampante zapłacił jednak wysoką cenę za popełnione czyny – został zamordowany we własnym domu przez dwóch studentów i przechrzczonego Żyda, których śmiertelnie obraził.

Tak skoncentrowana władza księcia stanowiła barierę nie do przebycia dla jakichkolwiek form oporu. Wszelkie elementy konieczne do stworzenia republiki zostały zniszczone cokolwiek zostało powołane do działania, musiało działać na korzyść nieograniczonej władzy książęcej. Jakub Burckhardt pisze:

 

Szlachta, pozbawiona praw politycznych nawet tam, gdzie jeszcze posiadała własność feudalną, mogła sobie i swym bravi nadawać miana gwelfów i gibelinów i odpowiednie przywdziewać stroje, przypinać pióra do biretu, nosić spodnie bufiaste, takie czy inne – lecz ludzie myślący, np. Machiavelli, wiedzieli doskonale, że Mediolan czy Neapol zbyt były „skorumpowane”, by mogły stworzyć republikę[14].

 

Sporów pomiędzy starymi rodami zazwyczaj nie tłumiono raz na zawsze, gdyż były dochodowym interesem – każdorazowe nałożenie wysokiej grzywny stanowiło pokaźny zastrzyk gotówki w kasie książęcej, nawet do 12 tys. dukatów. Odrodzenie, poza efektownymi osiągnięciami w dziedzinie edukacji, architektury oraz sztuki, obfitowało w liczne próby zabójstw tyranów. Podobnie jak w poezji czy sztuce, tak i w tej dziedzinie czerpano z ochotą ze źródeł starożytnych. Ulubioną scenerią prób dokonania morderstwa, często kończących się pomyślnym dla spiskowców rezultatem, stają się uroczystości kościelne, jako że stwarzają jedyną okazję dotarcia do pilnie strzeżonego tyrana i jego rodziny.

W taki sposób – podczas sumy – wymordowano w Fabriano w 1435 roku ród tyranów Chiavelli. Księcia Giovana Marię Viscontiego zamordowano w Mediolanie w 1412 roku u wejścia do kościoła św. Gottardo; księcia Galeazza Marię Sforzę – w kościele św. Stefana w 1476 roku, a Lodovicowi Moro udało się w 1484 roku uniknąć zasztyletowania przez stronników owdowiałej księżnej Bony tylko dzięki temu, iż zmienił poprzednie plany i wszedł do kościoła innymi drzwiami niż oczekiwali tego mordercy. Spiskowcy zazwyczaj modlili się o pomoc w przeprowadzeniu planu, co wydaje się co najmniej dziwne – dlaczego Bóg miałby pomagać w dokonaniu morderstwa na bliźnim, niezależnie od tego, jakich czynów dopuścił się ów człowiek?

W 1478 roku częściowe niepowodzenie spisku Pazzich[15] przeciwko Lorenzowi i Giulianowi Medyceuszom było następstwem zachowania wynajętego kondotiera, który odmówił popełnienia morderstwa w katedrze florenckiej, obawiając się gniewu Bożego. Jego rolę zatem musieli przejąć księża, dla których kościół był miejscem codziennej pracy. Władcy włoscy niejednokrotnie wzorowali swoje postępowanie na Imperium Rzymskim, podobnie zresztą jak ich przeciwnicy, którzy brali przykład ze starożytnych tyranobójców. Zazwyczaj po obu stronach motorem działania było dosłowne przejęcie wzorców starożytnych. Na temat morderców Galeazza Sforzy – Lampugnaniego, Olgiatiego i Viscontiego – zachowały się bardzo dziwne interpretacje dotyczące motywów ich czynów. Oczywiście każdy z nich kierował się pobudkami osobistymi, ale nie bez wpływu na ich postawę pozostawała osoba humanisty i nauczyciela wymowy Coli Montano, któremu udało się rozbudzić w gronie szlacheckiej młodzieży w Mediolanie żądzę sławy i wielkich czynów dla chwały ojczyzny. Jego działanie we współczesnym prawodawstwie zostałoby określone mianem podżegania do czynów sprzecznych z prawem i zostałby on postawiony w stan oskarżenia. W tamtych czasach po prostu popadł w niełaskę, został wydalony i musiał opuścić młodzież; zdołał jednak zaszczepić jej fanatyzm, który dojrzewając, z czasem doprowadził do zaplanowania spisku. Zamach się powiódł – winowajcy zostali schwytani i ukarani. Visconti okazał skruchę, natomiast Olgiati się nie załamał, nawet pomimo ciężkich tortur, i umierał przekonany o słuszności czynu, który popełnił, oraz świadom, iż imię jego zyskało nieśmiertelność. Działanie i sposób wykonania spisku nasuwa porównanie do najbardziej niegodziwego knowania, niemającego nic wspólnego z walką o wolność – do spisku Katylina. Kroniki Sieny podają, że spiskowcy studiowali Salustiusza, co możemy wywnioskować również pośrednio z zeznań Olgiatiego. Zastanawiające, że za każdym razem, kiedy Florencja próbowała uwolnić się od tyranów, za najlepszy środek na drodze do osiągnięcia wolności uważała tyranobójstwo.

Podsumowując, stwierdzić należy, iż państwom włoskim epoki odrodzenia brakowało narodowej odwagi – jednostki, które podejmowały próby dokonania zmian, skazane były na przegraną, pociągającą za sobą wyrok śmierci. Naród włoski tego okresu to nie starożytni Grecy, którzy w obliczu wspólnego zagrożenia się jednoczyli, by razem stawić czoło wrogowi. Bojaźliwi, a wręcz tchórzliwi Włosi dbali o zachowanie własnych interesów przy użyciu wpływów obcych monarchii bardziej niźli innych państw-miast włoskich – tak by przetrwać i się nie narażać. Włochy miały szansę na zjednoczenie, którą zabiło tchórzostwo i wygodnictwo. Niewielu ludzi wielkich myślą i czynem nie zdołało przywrócić pokoju i równowagi w miastach włoskich, a z czasem doprowadzić do zjednoczenia całych Włoch. Sen Machiavellego o zjednoczonych Włochach nie miał się spełnić.

5. NARODZINY REPUBLIKI WE FLORENCJI. UPADEK RZĄDÓW SAVONAROLI – PROROKA BEZBRONNEGO

Myśl główna, towarzysząca wszystkim wielkim umysłom Włoch epoki renesansu, koncentrowała się na jednym temacie – zbudowania mocnego, wspólnotowego, jednolitego państwa scalającego wszystkie miasta pod rządem jednego władcy oraz wspólnego prawodawstwa i wojska zapewniającego bezpieczeństwo swym obywatelom. Historia odnotowuje powstawanie wielu dość silnych koalicji miast włoskich, jednak największe znaczenie w ówczesnych Włoszech miały dwa państewka: zbudowana na drewnianych palach na lagunie Wenecja – jako schronienie dla uchodźców z różnych miast włoskich – oraz intelektualnie rozwinięta Florencja, która jednak przez cały renesans borykała się z problemem utrzymania podległej jej Pizy i innych miast włoskich, co wymusiło na niej oraz jej obywatelach ciągłe pozostawanie w stanie gotowości. Jednak jej wielka rola w dziedzinie intelektualnego rozwoju Włoch jest istotnie niezaprzeczalna. Florencja była miastem ciągłego ruchu, Wenecja natomiast stanowiła jej dokładne przeciwieństwo – spokój i stan błogości wywołany odbijającymi się w kanałach refleksami słonecznymi skrywały przed okiem przypadkowego obserwatora prawdziwe oblicze tego pełnego romantyzmu państwa.

Wenecja zdawała sobie sprawę z faktu, jak niezwykłym jest tworem. Była samowystarczalna, co w owych czasach stanowiło we Włoszech rzadkością. Jej wielkość objawiała się na dwóch płaszczyznach: handlowej oraz morskiej – miała doskonałą flotę i była wówczas potęgą na morzu, podczas gdy duchowo rozwinięta Florencja raczkowała w tej dziedzinie, wysyłając swoje pierwsze galery dopiero w 1422 roku do Aleksandrii. Podwaliny pod powstanie państwa weneckiego położyli 25 marca 1413 roku uchodźcy z Padwy, kładąc kamień węgielny nad Rialto – ich celem było stworzenie w rozszarpywanych przez barbarzyńców Włoszech państwa nienaruszalnego, świętego, wolnego miejsca schronienia. Jak można przewidzieć, z owego miejsca schronienia korzystali nie tylko ludzie prześladowani politycznie, ale również zbiegli przestępcy. Pomimo jednak tego faktu, udało się stworzyć samowystarczalne państwo. Kolonie Wenecji na stałym lądzie (terra farma) miały nałożone embargo na handel z innymi miastami – zatem kiedy którykolwiek mieszkaniec owych kolonii chciał dokonać transakcji, udawał się do Wenecji. Zwłaszcza chętnie przyjmowała Wenecja wygnańców z Lukki, wśród których było wielu rzemieślników i handlarzy. To właśnie w głównej mierze oni przyczynili się do budowania potęgi Wenecji, która po cichu liczyła również na niepowodzenia polityczne Florencji, pragnąc wchłonąć wszystko to, co tamta miała najcenniejszego – artystów, poetów, ludzi zaangażowanych w intelektualny rozwój tego miasta. Wówczas również Wenecja mogłaby się stać potęgą naukową. Główny powód zawiści Wenecjan w stosunku do Florencji stanowiły właśnie kwestie związane z nauką. Rozwój intelektualny zajął Wenecji dużo czasu. Nawet statystyka Wenecji, z której ta słynęła, musiała ustąpić spisom statystycznym Florencji, zawierającym wiele szczegółowych analiz.

Wenecja