Miłość po przejściach. - Elżbieta Liszewska - ebook

Miłość po przejściach. ebook

Liszewska Elżbieta

4,4

Opis

Czy masz już dość rozstań i pragniesz miłości na całe życie? Dzięki tej książce ustrzeżesz się błędów popełnianych w poprzednich związkach. Poznasz również szereg metod na sprawienie, by Twój związek był oparty wyłącznie na bezwarunkowej, zdrowej miłości. Nauczysz się odnajdywać swoje wyzwalacze pozytywnych uczuć i wykorzystywać je w odpowiednich momentach. Dowiesz się również, jak wyleczyć się z żalu do poprzedniego partnera, zaakceptować wady obecnego, a także jak nie powtarzać błędów popełnianych przez Twoich rodziców. Poznasz też sposoby na nadanie większej pikanterii swojemu życiu erotycznemu i wykorzystasz terapeutyczną moc afirmacji. Każdy związek, również Twój, przypomina ogród. Jeśli otoczysz go opieką – rozkwitnie, jeśli zaniedbasz – zmarnieje. Czas zadbać o miłość!

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 196

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,4 (13 ocen)
9
1
2
1
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
ashba

Nie oderwiesz się od lektury

Bardzo przystępnie napisana, poruszone istotne kwestie związkowe i personalne
00

Popularność




RE­DAK­CJA: Ma­riusz War­da

SKŁAD: To­masz Pi­ła­sie­wicz

PRO­JEKT OKŁAD­KI: Piotr Pi­siak

Wy­da­nie I

Bia­ły­stok 2014

ISBN 978-83-7377-671-5

© Co­py­ri­ght for this edi­tion by Stu­dio Astrop­sy­cho­lo­gii, Bia­ły­stok 2013

All ri­ghts re­se­rved, in­c­lu­ding the ri­ght of re­pro­duc­tion in who­le or in part in any form.

Wszel­kie pra­wa za­strze­żo­ne. Żad­na część tej pu­bli­ka­cji nie może być po­wie­la­na

ani roz­po­wszech­nia­na za po­mo­cą urzą­dzeń elek­tro­nicz­nych, me­cha­nicz­nych,

ko­piu­ją­cych, na­gry­wa­ją­cych i in­nych bez pi­sem­nej zgo­dy po­sia­da­czy praw au­tor­skich.

15-762 Bia­ły­stok

ul. An­to­niuk Fabr. 55/24

85 662 92 67 – re­dak­cja

85 654 78 06 – se­kre­ta­riat

85 653 13 03 – dział han­dlo­wy – hurt

85 654 78 35 – www.ta­li­zman.pl – de­tal

sklep fir­mo­wy: Bia­ły­stok, ul. An­to­niuk Fabr. 55/20

Wię­cej in­for­ma­cji znaj­dziesz na por­ta­lu www.psy­cho­tro­ni­ka.pl

Skład wersji elektronicznej:

Virtualo Sp. z o.o.

Przedmowa

Czy moż­na osą­dzać doj­rza­łą mi­łość? Co jest praw­dą, a co ego­izmem?

Co to zna­czy ko­chać? Czy ist­nie­je mi­łość bez­wa­run­ko­wa i bez­in­te­re­sow­na?

Nie wiesz, jak ra­dzić so­bie w no­wym związ­ku?

Na te py­ta­nia otrzy­masz od­po­wie­dzi w tej książ­ce.

Doj­rza­łe związ­ki, nie­ule­czo­ne ura­zy z po­przed­nich re­la­cji, zdra­da, po­rzu­ce­nie, nie­pew­ność.

Dru­gie mał­żeń­stwo, sa­mot­ność, po­wta­rzal­ność sy­tu­acji z po­przed­nie­go związ­ku. Po­czu­cie winy wo­bec by­łych part­ne­rów, a jed­no­cze­śnie nie­moc wo­bec no­we­go, prze­moż­ne­go uczu­cia.

O tym też mo­żesz prze­czy­tać w tej książ­ce.

Na przy­kła­dzie doj­rza­łej re­la­cji dwoj­ga do­ro­słych lu­dzi do­wiesz się, jak ra­dzić so­bie w trud­nych sy­tu­acjach. Otrzy­masz od­po­wie­dzi, jak bu­do­wać zdro­wy, szczę­śli­wy i sta­bil­ny zwią­zek.

Książ­ka po­ka­zu­je zma­ga­nie dwoj­ga lu­dzi z co­dzien­no­ścią, upór w dą­że­niu do szczę­ścia, sta­ra­nie, by nie stra­cić wiel­kie­go uczu­cia.

Wiek nie ma tu nic do po­wie­dze­nia, wszy­scy ko­cha­my tak samo. Jed­na­ko­wo czu­je­my, bez wzglę­du na me­try­kę i datę uro­dze­nia.

Roz­po­znasz in­ten­cje praw­dzi­wej mi­ło­ści. Do­wiesz się, czy doj­rza­łym lu­dziom jest ła­twiej, czy trud­niej. Czy pod­da­dzą się ste­reo­ty­pom i na­ci­skom spo­łe­czeń­stwa?

Wstęp

Po­now­nie ktoś na­zwał mnie „szczę­ścia­rą” i po­now­nie ob­ru­szy­łam się. Do­bre re­la­cje z ro­dzi­ca­mi, wspa­nia­łe dzie­ci, uda­ny zwią­zek, sa­tys­fak­cjo­nu­ją­ca pra­ca, roz­wój fir­my, sta­bil­ność do­cho­dów. Tak, to praw­da, moje ży­cie jest uda­ne i szczę­śli­we, ale ja nie je­stem szczę­ścia­rą, to nie przy­szło samo z sie­bie. WSZYST­KO, CO MAM, ZA­WDZIĘ­CZAM PRA­CY NAD SOBĄ.

To ja, po­przez tech­ni­ki we­wnętrz­ne­go dziec­ka, pra­co­wa­łam nad po­pra­wą re­la­cji z ro­dzi­ca­mi. Wy­ko­rzy­stu­jąc wie­dzę z psy­cho­lo­gii roz­wo­jo­wej wy­cho­wy­wa­łam swo­je dzie­ci, zgod­nie z mo­imi war­to­ścia­mi, nie pod­da­jąc się ste­reo­ty­pom i nor­mom spo­łecz­nym. In­we­sto­wa­łam w sie­bie fi­nan­so­wo i cza­so­wo, do­kształ­ca­jąc się w swo­im za­wo­dzie oraz ucząc się tech­nik roz­wo­jo­wych. Pi­sa­łam afir­ma­cje i me­dy­to­wa­łam, kie­dy inni ba­wi­li się lub spę­dza­li czas przed te­le­wi­zo­rem. Ćwi­czy­łam, po­peł­nia­łam błę­dy, by wy­nieść z nich na­ukę i po raz ko­lej­ny ich nie po­peł­nić. Pra­co­wa­łam nad związ­kiem, tak, aby stał się part­ner­ski, opar­ty na moc­nych fun­da­men­tach za­ufa­nia i mi­ło­ści, aby nie był on wza­jem­nie uza­leż­nia­ją­cą re­la­cją. Uczy­łam się sta­wać w swo­jej obro­nie bez krzyw­dze­nia in­nych.

To, cze­go uczę, prze­pra­co­wa­łam i opa­no­wa­łam w swo­im ży­ciu, któ­re nie za­wsze było ta­kie, ja­kim jest obec­nie. Nie za­wsze było ła­two, pew­ne spra­wy uda­wa­ło się zmie­nić szyb­ciej, inne za­ję­ły mi wię­cej cza­su. Z nie­któ­ry­mi trze­ba było po­go­dzić się i za­ak­cep­to­wać je. Ak­cep­ta­cja do­ty­czy w szcze­gól­no­ści in­nych osób, w sto­sun­ku do któ­rych nie mamy pra­wa na­le­gać na zmia­nę.

Te­raz czer­pię z ży­cia ra­dość i je­stem szczę­śli­wa. Nie wiem co to stres, lęk czy pro­blem. Nie zna­czy to, że w moim ży­ciu nie ma trud­nych sy­tu­acji. Owszem, są, ale kie­dy się po­ja­wia­ją, nie są dla mnie trud­ne, dzia­łam bez emo­cji, roz­wią­zu­ję je w spo­ko­ju i z każ­dej z nich czer­pię siłę i mą­drość, by iść da­lej.

Za­cie­ra się gra­ni­ca po­mię­dzy moją pra­cą a hob­by. Nie wiem, gdzie za­czy­na się pra­ca, a koń­czy hob­by. Wsta­ję rano z wiel­ką przy­jem­no­ścią, jak dziec­ko my­śląc, że war­to wstać, war­to żyć, za­sta­na­wia­jąc się, co przy­jem­ne­go spo­tka mnie dziś, ile cie­ka­wych rze­czy mogę zro­bić dla sie­bie i in­nych. Ży­cie jest za­ba­wą, przy­jem­no­ścią, a jed­no­cze­śnie trak­tu­ję je bar­dzo po­waż­nie, z po­ko­rą przyj­mu­jąc to, co przy­no­si. Wiem, że wszyst­ko dzie­je się dla mo­je­go do­bra. Już umiem nie kry­ty­ko­wać i nie oce­niać in­nych osób oraz wy­da­rza­ją­cych się sy­tu­acji.

Łą­czę dwie wiel­kie ener­gie – ener­gię wie­dzy i ro­zu­mu z ener­gią roz­wo­ju du­cho­we­go. One sta­no­wią ca­łość. Sta­ram się być spój­na, na­tu­ral­na, bo­wiem jest ja­kiś cel, że je­stem jaka je­stem, że mam ta­kie a nie inne ta­len­ty, któ­re mam obo­wią­zek roz­wi­jać.

Za­chę­cam wszyst­kich do wzię­cia od­po­wie­dzial­no­ści za swo­je ży­cie, do pod­ję­cia pra­cy nad sobą. Żad­na chwi­la spę­dzo­na nad afir­ma­cją czy me­dy­ta­cją nie jest stra­co­na, przy­bli­ża nas do roz­wo­ju, suk­ce­su, osią­gnię­cia szczę­ścia. Przy tym, znasz za­pew­ne to cu­dow­ne uczu­cie, kie­dy wiesz, że to, co masz, jest two­ją za­słu­gą, a nie ka­pry­sem losu. Poza spo­ko­jem i wie­dzą, że moje ży­cie za­le­ży ode mnie, pod­no­si się po­ten­cjał oso­bi­sty, wia­ra w sie­bie i we wła­sne siły.

Two­ja pod­świa­do­mość jest two­im sprzy­mie­rzeń­cem oraz naj­więk­szym przy­ja­cie­lem, dla­te­go robi wszyst­ko, by cię chro­nić. Czę­sto ta ochro­na nie jest ko­rzy­sta dla cie­bie ze świa­do­me­go punk­tu wi­dze­nia.

Nie­kie­dy pod­świa­do­mość, nie chcąc zgo­dzić się na zmia­nę, chro­ni nas po­przez opo­ry we­wnętrz­ne; nie pod­da­waj się, rób nadal swo­je, a wcze­śniej czy póź­niej na­stą­pi ocze­ki­wa­na zmia­na.

Rozdział IRefleksje

Wszyst­kie­go naj­lep­sze­go w dniu Two­je­go świę­ta – po­wie­dzia­ła Ha­nia ca­łu­jąc ma­leń­stwo.

„Wszyst­ko za­czy­na się do­pie­ro tam, gdzie są­dzi­li­śmy, że już się koń­czy” – przy­zna­ła, my­śląc o pra­cy nad sobą.

Osta­tecz­ne roz­sta­nie Krzysz­to­fa z żoną było dla Han­ny jak „hap­py end” z ko­me­dii ro­man­tycz­nej.

Dla­te­go czu­ła złość na Jo­an­nę, gdy ta mó­wi­ła, że przed nimi ko­lej­ny etap pra­cy, pro­wa­dzą­cy do roz­wo­ju. Te­raz przy­zna­je te­ra­peut­ce ra­cję.

Ha­nia tra­fi­ła na te­ra­pię, kie­dy nie ra­dząc so­bie w tych trud­nych chwi­lach ży­cia, nie wi­dzia­ła wyj­ścia z sy­tu­acji. Pra­ca w za­ci­szu ga­bi­ne­tu, wspar­cie, za­ufa­nie – to było to, co po­mo­gło jej prze­trwać. Przy­cho­dząc na te­ra­pię Ha­nia, jak więk­szość osób, ocze­ki­wa­ła rad jak po­stą­pić oraz cu­dow­nych i na­tych­mia­sto­wych me­tod dzia­ła­nia. Jo­an­na jed­nak nie na­rzu­ca­ła wła­sne­go zda­nia, nie oce­nia­ła, tak­że nie po­dej­mo­wa­ła ży­cio­wych de­cy­zji za swo­ich pa­cjen­tów. Po­cząt­ko­wo to zło­ści­ło Ha­nię, z bie­giem cza­su do­ce­ni­ła taką for­mę te­ra­pii, po­przez któ­rą sta­ła się do­ro­sła i doj­rza­ła do sa­mo­dziel­ne­go ży­cia. Cie­szy­ła się, że te­ra­pii pod­dał się tak­że Krzysz­tof. Pra­co­wał w ukry­ciu, a dys­kret­na te­ra­peut­ka, sto­su­jąc inne me­to­dy, do­tar­ła tak­że do męż­czy­zny „nie­do­wiar­ka”.

Tyle za­dzia­ło się w ich ży­ciu od­kąd się po­zna­li. Po­ta­jem­ny zwią­zek, sza­lo­na mi­łość – wbrew wszyst­kie­mu i wszyst­kim. W krót­kim cza­sie wspól­ne za­miesz­ka­nie, roz­wód Hani i odej­ście Krzysz­to­fa od żony. Da­lej cho­ro­ba tam­tej ko­bie­ty i jego po­wrót do ro­dzi­ny, co za­koń­czy­ło się roz­sta­niem, w trak­cie któ­re­go nie­spo­dzie­wa­nie do­wie­dzia­ła się, że jest w cią­ży i po­ro­nie­nie... Wkrót­ce nowy zwią­zek Han­ny, któ­ry wy­da­wał się do­sko­na­ły, a za­koń­czył się zdra­dą part­ne­ra... Tak pew­nie za­koń­czy­ła­by się hi­sto­ria – sa­mot­nym ży­ciem Han­ny i nie­szczę­śli­wym w mał­żeń­stwie Krzysz­to­fem, któ­ry po­nad­to za­czął cho­ro­wać i stra­cił pra­cę. Tak pew­nie sta­ło­by się, gdy­by nie se­sje u Jo­an­ny.

W spo­tka­niach tych uczest­ni­czy­li od­ręb­nie, a Krzysz­tof ukry­wał wi­zy­ty u te­ra­peut­ki na­wet przed Ha­nią. Po­ma­ga­ły im prze­trwać ten trud­ny okres, ale przede wszyst­kim słu­ży­ły prze­mia­nom we­wnętrz­nym. Nie za­wsze były przy­jem­ne, u każ­de­go z nich spo­wo­do­wa­ły wiel­kie zmia­ny, co do­pro­wa­dzi­ło do ich obec­ne­go ży­cia.

Po­szli z kwia­ta­mi po­dzię­ko­wać za te­ra­pię, po­moc i wy­ro­zu­mia­łość.

Pod­czas po­że­gnal­ne­go spo­tka­nia usły­sze­li od Jo­an­ny sło­wa, któ­re Han­na za­pa­mię­ta­ła na za­wsze: „Dal­sze wa­sze szczę­ście za­le­ży tyl­ko od was. To, co masz dzi­siaj, jest efek­tem tego, co zro­bi­łeś ze sobą wczo­raj. To, co bę­dzie ju­tro, za­le­ży od tego, co zro­bisz dziś. Wasz zwią­zek jest jak mło­dy ogród, któ­ry na­le­ży pie­lę­gno­wać, in­a­czej za­ro­sną go chwa­sty. Sami wie­cie jaką siłę mają chwa­sty – nie wy­ma­ga­ją dba­ło­ści i ro­sną bez opa­mię­ta­nia. Moż­na je po­rów­nać do sta­rych, ne­ga­tyw­nych pro­gra­mów z pod­świa­do­mo­ści. Nie wy­star­czy roz­po­znać, co jest chwa­stem, a co pięk­ną ro­śli­ną, nie wy­star­czy ich wy­rwać z ko­rze­nia­mi czy spry­skać pre­pa­ra­tem che­micz­nym. Je­że­li jest to czyn­ność jed­no­ra­zo­wa, wkrót­ce po­ja­wią się na nowo. Ich siłę osła­biasz sys­te­ma­tycz­ną pra­cą i kon­se­kwent­nym dzia­ła­niem. Pew­ne­go dnia już nie będą mia­ły siły po­now­nie wy­bić się na po­wierzch­nię.

Pa­mię­taj­cie, że na­le­ży dbać rów­nież o oto­cze­nie, bo to z ogro­du są­sia­da prze­no­szą się w bły­ska­wicz­nym tem­pie i po­now­nie roz­sie­wa­ją wo­kół nas. Pa­mię­ta­cie, mó­wi­li­śmy o śro­do­wi­sku, któ­re nas ota­cza, o tym, jaki wpływ ma ono na na­szą pod­świa­do­mość, na nasz roz­wój. Trud­no jest ode­rwać się od jego dzia­ła­nia, po­now­nie za­ra­ża nas sta­rym my­śle­niem i roz­prze­strze­nia się jak in­fek­cja.

Oto od­po­wiedź, dla­cze­go ma­gicz­ne sztucz­ki nie dzia­ła­ją, dla­cze­go po­mi­mo opo­rów i nie­chę­ci ze stro­ny pod­świa­do­mo­ści nadal trze­ba zaj­mo­wać się wy­ple­nia­niem sta­rych na­wy­ków, kon­se­kwent­nie, aż do skut­ku. A sku­tek na­stą­pi nie­spo­dzie­wa­nie. Pew­ne­go dnia wszyst­ko sta­nie się ła­twe, pro­ste, ra­do­sne. Pew­ne­go dnia nie bę­dziesz pa­mię­tać co to lęk, stres, zło­ści…

To nor­mal­ne, kie­dy za­po­mi­na­my kim by­li­śmy wcze­śniej i ja­kie emo­cje nami mio­ta­ły – to, co jest uzdro­wio­ne, od­cho­dzi w nie­pa­mięć. Pa­mię­ta­my nie­przy­jem­ne chwi­le po to, by za­jąć się nimi i uzdro­wić prze­ko­na­nia, któ­re po­wsta­ły w tych mo­men­tach. Psy­cho­lo­gia na­zy­wa trud­ne mo­men­ty fi­gu­rą, któ­rą na­le­ży się za­jąć. Kie­dy roz­wią­że­my trud­ną spra­wę, fi­gu­ra sta­je się tak zwa­nym tłem. Tło jest nie­wi­docz­ne, znaj­du­je się poza nami, ale wzmac­nia nas i wspie­ra. Nie­świa­do­mie się­ga­my do za­so­bów tła. Kie­dy wcze­śniej po­ra­dzi­li­śmy so­bie w da­nej spra­wie, ko­lej­nym ra­zem wy­star­czy od­wo­łać się do po­przed­nich do­świad­czeń. Ten pro­ces prze­bie­ga poza świa­do­mo­ścią i nie zda­je­my so­bie z nie­go spra­wy, gdyż nie je­ste­śmy w sta­nie prze­cho­wy­wać w świa­do­mo­ści wszyst­kich do­świad­czeń z na­sze­go ży­cia; o uwa­gę do­po­mi­na­ją się te bo­le­sne i nie uzdro­wio­ne.

Nie bę­dziesz pa­mię­tać, ja­kie mia­łeś pro­ble­my i prze­ko­na­nia, jaki był twój spo­sób my­śle­nia. Twój sta­ry świat na­gle prze­mie­ni się w nowy, któ­ry ugrun­tu­je się i nie bę­dzie już moż­li­wo­ści po­wro­tu do prze­szło­ści. Na­wet, gdy po­ja­wią się stre­su­ją­ce nie­gdyś sy­tu­acje, te­raz bę­dziesz pa­trzeć na nie ze spo­ko­jem i za­czniesz dzia­łać przy­tom­nie i bez emo­cji.

Pseu­do-roz­wo­jo­we tech­ni­ki pra­cy nad sobą ku­szą i ma­mią nas na­tych­mia­sto­wy­mi ko­rzy­ścia­mi. To jest tak, jak ku­sze­nie nie­wia­ry­god­nym zy­skiem na lo­ka­cie, otrzy­ma­niem cze­goś za dar­mo, bez żad­nych wy­sił­ków z na­szej stro­ny. Je­ste­śmy tyl­ko ludź­mi i chce­my czy nie, mamy pew­ne ogra­ni­cze­nia. Je­że­li bę­dziesz me­dy­to­wać i sto­so­wać róż­ne tech­ni­ki roz­wo­jo­we nie zna­czy, że prze­sta­niesz pod­le­gać pra­wom fi­zy­ki (na przy­kład pra­wu przy­cią­ga­nia ziem­skie­go), więc, kie­dy sko­czysz z okna, tak czy tak zo­sta­nie z cie­bie tyl­ko mo­kra pla­ma na uli­cy.

Praw­dzi­wy roz­wój wy­ma­ga cza­su i pra­cy, wy­ma­ga in­we­sty­cji w sie­bie, ale jest to in­we­sty­cja trwa­ła i opła­cal­na.

Wie­le zła wy­rzą­dza­my so­bie i in­nym z nie­wie­dzy. Trze­ba dużo po­ko­ry, żeby przy­znać się do bra­ków i pod­jąć pra­cę nad sobą lub kon­ty­nu­ować ją, po­mi­mo nie­kie­dy po­ja­wia­ją­cych się opo­rów. Nad szczę­ściem trze­ba pra­co­wać, a kie­dy już do­sta­nie­my to, cze­go tak bar­dzo pra­gnę­li­śmy, na­le­ży ugrun­to­wać to prze­ko­na­nie w pod­świa­do­mo­ści” – za­koń­czy­ła swo­ją wy­po­wiedź Jo­an­na.

* * *

Ha­nia z Krzysz­to­fem byli jed­nak tak za­chły­śnię­ci swo­im suk­ce­sem i szczę­ściem, że pu­ści­li mimo uszu sło­wa te­ra­peut­ki. My­śle­li tak, jak więk­szość lu­dzi: „To praw­da, ale nas to nie do­ty­czy”.

Jo­an­na szcze­rze do­ce­nia­ła ich pra­cę nad sobą, ale czy star­czy im do­tych­cza­so­wej wie­dzy, czy mają już opa­no­wa­ne wszyst­kie umie­jęt­no­ści, aby sa­mo­dziel­nie pójść do przo­du w no­wym ży­ciu? Czy Krzysz­tof cał­ko­wi­cie po­zbył się po­czu­cia winy, czy Ha­nia głę­bo­ko uwie­rzy­ła, że jest war­ta praw­dzi­wej mi­ło­ści i god­ne­go trak­to­wa­nia? Czy mają już wy­star­cza­ją­cą wie­dzę, aby bez sta­rych emo­cji po­ko­ny­wać po­ja­wia­ją­ce się w ży­ciu nowe wy­zwa­nia, a wie­dzia­ła, że ta­ko­we będą się po­ja­wiać? Oczy­wi­ście, mają ogrom­ny po­ten­cjał, bo tak wie­le już po­ko­na­li. Mia­ła na­dzie­ję, że czas spę­dzo­ny w jej ga­bi­ne­cie za­owo­cu­je i po­ra­dzą so­bie, prze­cież ich ka­pi­ta­łem jest ta wie­dza i łą­czą­ca ich bez­wa­run­ko­wa mi­łość.

Te my­śli po­ja­wia­ły się w gło­wie Jo­an­ny, kie­dy ży­czy­ła im szczę­ścia. Mia­ła łzy w oczach, tak, jak mat­ka ma łzy szczę­ścia, kie­dy jej dzie­ci od­cho­dzą i roz­po­czy­na­ją nowe sa­mo­dziel­ne ży­cie.

* * *

Roz­sta­nie z żoną nie było tak ła­twe, jak się wy­da­wa­ło. Po­cząt­ko­wo po­praw­ne roz­mo­wy, do­ty­czą­ce spraw ma­te­rial­nych, sta­ły się bar­dziej na­pię­te. Po­tem po­ja­wi­ły się łzy, smu­tek i wspo­mnie­nia z lat wspól­ne­go ży­cia.

Za­brał tyl­ko rze­czy oso­bi­ste, po­zo­sta­łe po­zo­sta­wił w domu. Oka­za­ło się, że syn nie był za­sko­czo­ny ta­kim ob­ro­tem spraw:

„Naj­trud­niej­sza była at­mos­fe­ra na­pię­cia, wa­szych nie­chę­ci wo­bec sie­bie. Czu­łem się, jak­bym miesz­kał w lo­dów­ce. Mama zbyt czę­sto mó­wi­ła mi o wa­szych pro­ble­mach. My­śla­łem, że to się nig­dy nie skoń­czy. Nic nie mo­głem zro­bić, żeby po­mię­dzy wami było le­piej. Naj­trud­niej­sze było to, że wła­śnie nic nie mo­głem zro­bić, a my­śla­łem, że gdy­by mnie nie było, roz­sta­li­by­ście się szyb­ciej i nie ra­ni­li­by­ście sie­bie na­wza­jem. To ta­kie przy­kre, kie­dy my­ślisz, że ro­dzi­ce po­świę­ca­ją się dla cie­bie. My­śla­łem, że by­łem złym sy­nem, nie dość się trosz­czy­łem o mamę. Ulży­ło mi, kie­dy po­wie­dzia­ła, że po­sta­no­wi­ła odejść od cie­bie. Ko­cham was obo­je i cie­szę się, że za­czy­na­cie od nowa” – po­wie­dział syn, kie­dy Krzysz­tof za­bie­rał swo­je wa­liz­ki.

* * *

Ha­nia, bar­dzo prze­ję­ta nową, nie­wia­ry­god­ną jesz­cze dla niej sy­tu­acją, za­sta­na­wia­ła się czy to, co się dzie­je jest praw­dą, czy snem. Po­sta­no­wi­li od razu za­miesz­kać ra­zem, choć chwi­la­mi za­sta­na­wia­li się, czy to do­bra de­cy­zja. Może naj­pierw po­win­ni żyć osob­no, aby oswo­ić się z no­wy­mi re­alia­mi. Co po­wie­dział­by Jo­an­na, czy są już go­to­wi, czy nie bę­dzie przy­po­mi­nać się prze­szłość, czy nie wró­cą zra­nie­nia? W ich gło­wach kłę­bi­ło się mnó­stwo my­śli. Po­sta­no­wi­li jed­nak sa­mo­dziel­nie pod­jąć de­cy­zję, tego się prze­cież uczy­li na se­sjach – „Lep­sza jest zła de­cy­zja, niż brak de­cy­zji”, przy­po­mi­na­li so­bie sło­wa te­ra­peut­ki.

Wszyst­ko im się mie­sza­ło, tę­sk­no­ta za by­ciem ra­zem z wie­dzą, że na wszyst­ko po­trze­ba cza­su, a każ­dy za­koń­czo­ny zwią­zek po­trze­bu­je prze­ży­cia ża­ło­by po nim.

– Czy prze­ży­li­śmy ża­ło­bę po swo­ich po­przed­nich związ­kach? – py­ta­ła samą sie­bie Ha­nia. – Tak, po roz­sta­niu z mę­żem by­łam przez pe­wien czas sama, nie spo­ty­ka­łam się z ni­kim, ale czy to była ża­ło­ba? Ko­ja­rzy się ona z roz­pa­czą i smut­kiem, a ja nie roz­pa­cza­łam. Ale ża­ło­ba to przede wszyst­kim czas na men­tal­ne po­że­gna­nie z oso­bą, z któ­rą spę­dzi­li­śmy ileś lat ży­cia. Jo­an­na mó­wi­ła o pi­sa­niu li­stów po­że­gnal­no – dzięk­czyn­nych, w któ­rych da­je­my wol­ność so­bie i by­łe­mu part­ne­ro­wi, zwal­nia­my sie­bie i jego z da­nych so­bie kie­dyś obiet­nic. Dzię­ku­je­my za wspól­ne chwi­le, za czas i wszyst­ko, cze­go ra­zem do­świad­czy­li­śmy. Taki list moż­na po­tem spa­lić, by w spo­sób men­tal­ny „do­star­czyć” go od­po­wied­niej oso­bie. Pra­cę tę moż­na wy­ko­nać bez wzglę­du na to, czy jest to oso­ba ży­ją­ca czy nie, czy ode­szła z wła­snej woli czy dla­te­go, że to my tego pra­gnę­li­śmy.

Ża­ło­bę na­le­ży prze­żyć nie tyl­ko wte­dy, gdy roz­sta­nie boli, ale w ta­kich mo­men­tach jest ona szcze­gól­nie waż­na. War­to za­mknąć się wów­czas w sa­mot­ni. Mo­żesz pła­kać i po­zwo­lić so­bie na wszyst­kie to­wa­rzy­szą­ce emo­cje. Daj so­bie tyle cza­su, ile bę­dziesz po­trze­bo­wać, zrób to dla sie­bie, by oczy­ścić się z żalu, smut­ku, przy­wią­za­nia i roz­po­cząć po­tem nowe ży­cie bez sta­rych ob­cią­żeń. Moż­na przy­wdziać sym­bo­licz­ną ża­ło­bę, o któ­rej tyl­ko ty bę­dziesz wie­dzieć. To może być czar­na opa­ska, bran­so­le­ta, czy pier­ścio­nek. Spo­glą­da­jąc na nią w cią­gu dnia mo­żesz po­wta­rzać to, co dla cie­bie waż­ne. Może to być afir­ma­cja:

Ja … uwal­niam się od żalu za ... (imię part­ne­ra).

Ja … zwra­cam wol­ność so­bie i … (imię part­ne­ra).

Ja … zga­dzam się na nowe ży­cie bez … (imię part­ne­ra).

Pra­gnie­nie by­cia ra­zem zwy­cię­ży­ło. My­śle­li, że są wy­jąt­ko­wi i ta praw­da o ża­ło­bie i cza­sie, gło­szo­na przez Jo­an­nę, ich nie do­ty­czy.

Ha­nia przy­go­to­wy­wa­ła miej­sce w miesz­kan­ku dla jej Krzy­sia. Ra­do­śnie opróż­nia­ła pół­ki ze zby­tecz­nych sprzę­tów, ale we­wnątrz po­ja­wia­ło się nie­okre­ślo­ne uczu­cie, któ­re za­kłó­ca­ło jej spo­kój.

Pierw­szy wspól­ny wie­czór był pięk­ny, ale inny, niż się spo­dzie­wa­li. Byli jed­nak spię­ci i czu­li się nie­swo­jo. Lamp­ka wina roz­luź­ni­ła ich nie­co i wy­da­wa­ło się, że za­po­mnie­li o prze­szło­ści.

Na­stęp­ne dni były sta­bil­niej­sze. Krzysz­tof wra­cał jed­nak my­śla­mi do żony i syna. Na­gle uświa­do­mił so­bie, że bał się go stra­cić. Od­kry­ciem dla Krzysz­to­fa było, że u ro­dzi­ców też po­ja­wia się lęk przed utra­tą uczuć dziec­ka. A może to nie mi­łość do żony trzy­ma­ła go w mał­żeń­stwie, a lęk przed od­rzu­ce­niem przez syna? Nig­dy przed­tem nie my­ślał w taki spo­sób, nig­dy nie my­ślał o synu. To uświa­do­mie­nie na­peł­ni­ło go prze­ra­że­niem, ja­kim był oj­cem, czy w ogó­le za­słu­gu­je na mia­no ojca? Do­tych­czas nie brał pod uwa­gę tego, co w tej sy­tu­acji może od­czu­wać jego dziec­ko. Na­wet pod­czas spo­tkań z Jo­an­ną nie po­ru­sza­li tego te­ma­tu. Se­sje u te­ra­peut­ki na­uczy­ły go za­sta­na­wia­nia się nad po­ja­wia­ją­cy­mi się na­gle uczu­cia­mi. Pa­mię­tał, że uczu­cie lęku jest na­tu­ral­ne i pro­wa­dzi do za­ję­cia się spra­wą, któ­rej do­ty­czy. Tak, już wie­dział, że ko­lej­na rzecz do prze­pra­co­wa­nia to re­la­cja z sy­nem.

Sam so­bie z tym nie po­ra­dzi, ale nie chce już cho­dzić na te­ra­pię, może po­trze­bu­je in­nej for­my pra­cy? Ale póki się nic złe­go nie dzie­je od­pocz­nie i bę­dzie zwy­czaj­nie żyć. Tak po­sta­no­wił.

Han­nę co noc drę­czył ten sam sen. Śni­ło jej się, że za­my­ka drzwi za Krzysz­to­fem i ser­ce prze­szy­wa po­twor­ny ból. On wra­ca do żony, a jej nie po­zo­sta­je nic in­ne­go, jak zgo­dzić się na rolę tej trze­ciej lub roz­stać się z nim osta­tecz­nie. Od Jo­an­ny wie­dzia­ła co nie­co o in­ter­pre­ta­cji snów. Naj­waż­niej­sze jest co czu­jesz pod­czas snu, to uczu­cie jest in­for­ma­cją o two­ich prze­ko­na­niach z pod­świa­do­mo­ści. Czyż­by nadal czu­ła, że nie za­słu­gu­je na taki zwią­zek, czyż­by nadal uwa­ża­ła tam­tą ko­bie­tę za sil­niej­szą od sie­bie, czyż­by w pod­świa­do­mo­ści nadal tkwi­ła pa­mięć tam­te­go zra­nie­nia i ból, któ­ry ono przy­nio­sło? Han­na chcia­ła za­po­mnieć tam­te uczu­cia choć czu­ła, że do­po­mi­na­ją się o uzdro­wie­nie.

Je­że­li masz po­dob­ny pro­blem, poza wcze­śniej po­da­ny­mi li­sta­mi po­że­gnal­ny­mi i afir­ma­cja­mi, do­ty­czą­cy­mi ża­ło­by, mo­żesz pi­sać afir­ma­cje ak­cep­tu­ją­ce nowy etap swo­je­go ży­cia. Jest to tak zwa­na te­ra­pia suk­ce­su i do­ty­czyć może wie­lu spraw w two­im ży­ciu, nie tyl­ko mi­ło­ści, ale tak­że awan­sów za­wo­do­wych, do­stat­ku i wie­lu tym po­dob­nych.

Ja … zga­dzam się na suk­ces.

Ja … je­stem god­na szczę­śli­we­go ży­cia.

Ja … mam pra­wo do … .

Rozdział IIPierwsze dni

Pierw­sze dni wspól­ne­go ży­cia były inne, niż się spo­dzie­wa­li.

Po­sta­no­wi­li wy­cho­dzić ra­zem i po­ka­zać się świa­tu jako para. Do­tych­czas spę­dza­li czas w ukry­ciu. Pierw­sze kino, spa­cer, dla in­nych na­tu­ral­ne, dla nich było jesz­cze nowe i wy­jąt­ko­we. Kie­dy trzy­ma­li się za ręce, dum­nie pod­no­si­li gło­wy i pa­trzy­li na prze­chod­niów. Na­resz­cie nie trze­ba nic ukry­wać, moż­na żyć, jak wszy­scy inni. My­śle­li, że wszy­scy będą pa­trzeć na nich, a tu nic – nie zwró­ci­li ni­czy­jej uwa­gi.

Za­ku­py w su­per­mar­ke­cie. Wresz­cie mo­gli dłu­go ra­zem wy­bie­rać, za­sta­na­wiać się, co chcie­li­by przy­go­to­wać na ko­la­cję, cze­go na­pić do obia­du. Nie­spo­dzie­wa­nie w skle­pie na­zwał ją imie­niem żony, po­tem dłu­go wy­bie­rał ka­la­fio­ra, mó­wiąc: „Prze­cież je lu­bisz”, choć nie cier­pia­ła ka­la­fio­rów i nig­dy w jego obec­no­ści ich nie ja­dła. Pew­nie na­wet nie za­uwa­żył swo­je­go za­cho­wa­nia i da­lej był sobą, a ser­ce Hani ści­skał ból.

Krzysz­to­fa draż­ni­ło tak sta­ran­ne ukła­da­nie pro­duk­tów i sor­to­wa­nie wszyst­kie­go jesz­cze przed kasą.

Zo­ba­czy­li dziw­ny wzrok ka­sjer­ki, kie­dy naj­pierw trud­no im było upo­rać się z pa­ko­wa­niem za­ku­pów, a po­tem do pła­ce­nia rzu­ci­li się obo­je. Pary, któ­re są ze sobą od daw­na, mają wy­pra­co­wa­ny „ry­tu­ał” ku­po­wa­nia, a oni tyl­ko gra­li by­cie „parą od za­wsze”.

Do­tych­czas, kie­dy on wpa­dał nie­spo­dzie­wa­nie i na­gle mu­siał wyjść, po­tra­wy przy­go­to­wy­wa­ne były przez Ha­nię. Te­raz też, po przy­nie­sie­niu za­ku­pów do kuch­ni, usiadł w fo­te­lu, jak daw­niej, jak­by w ocze­ki­wa­niu na ciąg dal­szy. Ona, przy­zwy­cza­jo­na do rów­ne­go roz­kła­da­nia obo­wiąz­ków w mał­żeń­stwie, nie wie­dzia­ła jak się za­cho­wać w tej sy­tu­acji. Na­gle też oka­za­ło się, że nie za­wsze sma­ku­je im to samo i żad­ne z nich nie chce ustą­pić...

Ha­nia lu­bi­ła dłu­go czy­tać w łóż­ku lub pi­sa­ła afir­ma­cje przed snem, co nie spo­ty­ka­ło się z apro­ba­tą Krzysz­to­fa. On z ko­lei, po przyj­ściu z pra­cy, na­tych­miast roz­kła­dał lap­to­pa i za­ta­piał się w trans­ak­cjach. Po­cząt­ko­wo fa­scy­no­wa­ła Han­nę jego pa­sja za­wo­do­wa – chęć i umie­jęt­ność za­ra­bia­nia pie­nię­dzy. Czu­ła się do­war­to­ścio­wa­na, kie­dy mó­wił, że robi to dla nich, aby ła­twiej im było sta­nąć na nogi. Nie jest już naj­młod­szy, a chce za­bez­pie­czyć Ha­nię na przy­szłość, a te­raz spra­wić, aby mo­gli żyć przy­jem­nie i bez ogra­ni­czeń. Obo­je zgod­nie po­sta­no­wi­li, że Krzysz­tof nie bę­dzie do­ma­gał się po­dzia­łu ma­jąt­ku, zo­sta­wi wszyst­ko żo­nie i sy­no­wi. Dzię­ki temu czu­li się bar­dziej w po­rząd­ku w sto­sun­ku do jego ro­dzi­ny.

Z bie­giem cza­su taka sy­tu­acja za­czę­ła mę­czyć Ha­nię. Po­ja­wia­ła się myśl, że zno­wu ma ry­wal­kę, z tym, że te­raz jest nią pra­ca Krzysz­to­fa. Wró­ci­ła pa­mię­cią do spo­tkań z Jo­an­ną, przy­po­mi­na­ły się sło­wa te­ra­peut­ki, po­rów­nu­ją­ce ży­cie do spek­ta­klu, pod­czas któ­re­go przed­sta­wie­nie nie­prze­rwa­nie trwa, tyl­ko ak­to­rzy się zmie­nia­ją. Czyż­by cały czas gra­ła dru­go­pla­no­wą rolę w tym sa­mym przed­sta­wie­niu, w któ­rym pierw­sze skrzyp­ce gra­ła kie­dyś żona Krzysz­to­fa, a te­raz jej miej­sce za­ję­ła jego pra­ca?

Te nie­do­god­no­ści ła­go­dzi­ły noce i cu­dow­ny seks. Za­po­mi­na­li wte­dy o kło­po­tach, nie­waż­ne sta­wa­ły się spra­wy i za­cho­wa­nia dru­giej oso­by, któ­re w cią­gu dnia do­pro­wa­dza­ły do emo­cji. To łą­czą­ca ich mi­łość po­wo­do­wa­ła, że ra­dzi­li so­bie z co­dzien­ny­mi pro­ble­ma­mi. Wcho­dzi­li w nowy etap związ­ku wie­rząc w ro­man­tycz­ny mit mó­wią­cy, iż mi­łość spo­wo­du­je uda­ne ży­cie, bez żad­nych trosk i nie­po­ro­zu­mień. Za­sko­cze­niem był więc dla nich fakt, że po­mi­mo uczu­cia w ich ży­ciu po­ja­wia­ły się na­pię­cia.

* * *

Ha­nia nig­dy nie mó­wi­ła cze­go ocze­ku­je od Krzysz­to­fa wie­rząc, że po­wi­nien znać wszyst­kie jej pra­gnie­nia. On z ko­lei, pa­mię­ta­jąc ży­cie z inną ko­bie­tą są­dził, iż wszyst­kie ko­bie­ty są po­dob­ne i prze­no­sił sche­mat swo­je­go ży­cia mał­żeń­skie­go do no­we­go związ­ku. Pew­ne­go dnia ze zgro­zą za­uwa­żył, że bra­ku­je mu czy­stych ko­szul. W ich po­szu­ki­wa­niu do­tarł do wy­dzie­lo­ne­go dla nie­go ko­sza z brud­ną bie­li­zną, gdzie pię­trzy­ły się ubra­nia, któ­rych po­szu­ki­wał w sza­fie. Nie po­my­ślał, że mógł­by sam za­dbać o swo­je rze­czy, gdyż w domu ro­dzin­nym ro­bi­ła to mama, a po­tem żona. Po­czuł się ura­żo­ny i nie­ko­cha­ny przez swo­ją wy­bran­kę my­śląc, że je­śli nie dba o jego rze­czy, to nie jest dla niej waż­ny. Nie chcąc jed­nak wpro­wa­dzać nie­po­ro­zu­mień za­mknął się w so­bie, uda­jąc, że nic się sta­ło.

Ha­nia też czu­ła dys­kom­fort zbie­ra­jąc ubra­nia Krzysz­to­fa i od­kła­da­jąc je do prze­zna­czo­ne­go dla nie­go ko­sza. Jej oj­ciec i mąż dba­li o swo­je rze­czy sa­mo­dziel­nie, czu­ła, że i tak dużo robi, uprzą­ta­jąc ubra­nia Krzysz­to­fa. Nie ro­zu­mia­ła na­wet, cze­mu nie po­tra­fi zwró­cić uwa­gi uko­cha­ne­mu. Tak jak Krzysz­tof, ona też za­my­ka­ła się w so­bie.

Ta­kie drob­ne spra­wy po­ja­wia­ły się co­raz czę­ściej.

Obo­je byli je­dy­na­ka­mi, przy­zwy­cza­jo­ny­mi do re­ali­zo­wa­nia swo­ich ocze­ki­wań. W dzie­ciń­stwie były one za­spo­ka­ja­ne bez po­trze­by ich wy­ra­ża­nia, ro­dzi­ce po­tra­fi­li wy­czuć pra­gnie­nia dziec­ka i speł­nić je w mia­rę moż­li­wo­ści. Dla Hani nie­za­spo­ko­je­nie jej pra­gnie­nia zna­czy­ło, że jest ono nie­moż­li­we do za­spo­ko­je­nia – tego na­uczy­li ją ro­dzi­ce. Dla Krzysz­to­fa, któ­re­go oj­ciec czę­sto od­ma­wiał speł­nia­nia jego ocze­ki­wań, nie­za­spo­ko­je­nie pra­gnie­nia rów­na­ło się z od­rzu­ce­niem. Sche­mat, któ­ry obo­je od­kry­li pod­czas se­sji te­ra­peu­tycz­nych, po­ja­wił się po raz ko­lej­ny. Ma­jąc świa­do­mość swo­ich za­cho­wań, nie po­tra­fi­li za­prze­stać ich po­wta­rza­nia. Pa­mię­ta­li od Jo­an­ny, że uświa­do­mie­nie wzor­ca jest po­cząt­kiem pra­cy, choć nie­któ­re szko­ły psy­cho­lo­gicz­ne trak­tu­ją to jako etap koń­co­wy.

Re­ak­cja ich oboj­ga była w za­sa­dzie po­dob­na, na­to­miast ob­ja­wia­ła się w róż­ny spo­sób. On dą­sał się i ob­ra­żał, aby zwró­cić na sie­bie uwa­gę, ona w mil­cze­niu cier­pia­ła, od­gry­wa­jąc jak­że zna­jo­mą z domu ro­dzin­ne­go rolę mę­czen­ni­cy. Obo­je, w zna­ny so­bie spo­sób, dą­ży­li do zwró­ce­nia uwa­gi part­ne­ra. Po chwi­li za­po­mi­na­li o od­twa­rza­niu swo­ich ról, przy­tu­la­li się do sie­bie i szep­ta­li miłe słów­ka. Wte­dy po­now­nie sta­wa­li się sobą, otwie­ra­jąc się na mi­łość i dru­gie­go czło­wie­ka.

Jesz­cze do nie­daw­na tak lu­bi­li być ra­zem, że każ­da chwi­la spę­dzo­na od­dziel­nie sta­no­wi­ła wiecz­ność. Pew­ne­go dnia Ha­nia za­uwa­ży­ła, że przy­jem­ność spra­wił jej sa­mot­ny wy­pad do mia­sta. Krzysz­tof ze smut­kiem stwier­dził, że jego ko­le­dzy nie mają cza­su na wspól­ne spo­tka­nia, prze­stał być za­pra­sza­ny na im­pre­zy oko­licz­no­ścio­we, choć wie­dział, że jego żona nadal bywa w ich do­mach.

Han­na my­śla­ła, że kie­dy za­miesz­ka­ją ra­zem to cały wol­ny czas będą spę­dzać we dwo­je, nie omi­ja­jąc przy tym łóż­ka. Pew­ne­go wie­czo­ru z nie­do­wie­rza­niem za­uwa­ży­ła, że on wię­cej cza­su spę­dza przed te­le­wi­zo­rem lub kom­pu­te­rem, a ona usy­pia z książ­ką w ręku. „Nie wie­rzę, że nas to do­ty­czy – my­śla­ła – chy­ba tu nie obej­dzie się bez te­ra­pii, cho­ciaż kil­ku wska­zó­wek od­no­śnie tego, co ro­bić”. Pa­mię­ta­ła za­dnie, któ­re po­wta­rza­ła Jo­an­na: „Ryba psu­je się od gło­wy, a zwią­zek od sek­su”.

Je­że­li je­steś w no­wym związ­ku i za­le­ży ci, by on trwał i był uda­ny, za­daj so­bie na­stę­pu­ją­ce py­ta­nia:

❧ Czy za­uwa­ży­łeś po­wta­rza­ją­ce się wzor­ce i sy­tu­acje z po­przed­nie­go związ­ku?❧ Czy to, co mę­czy­ło cię kie­dyś po­ja­wia się, po­cząt­ko­wo z mniej­szym na­tę­że­niem, w obec­nym związ­ku?❧ Czy od­czu­wasz nie­chęć do sek­su?❧ Czy czu­jesz znie­chę­ce­nie i dy­stans do part­ne­ra?

Po­zy­tyw­na od­po­wiedź na jed­no z tych py­tań świad­czy o ko­niecz­no­ści za­ję­cia się prze­szło­ścią, aby w spo­sób ne­ga­tyw­ny nie wpły­nę­ła na nowo po­wsta­ją­cą re­la­cję.

Rozdział IIIA jednak terapia