Miesięcznik Znak. Czerwiec 2015 -  - ebook

Miesięcznik Znak. Czerwiec 2015 ebook

0,0
9,99 zł

-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Różnorodność i wieloaspektowość ludzkiego życia została zredukowana do jednej miary.
To pieniądz stał się wyznacznikiem wartościowania rzeczywistości.

Dlaczego relacje międzyludzkie można dziś określić mianem transakcji? 
Czy dług i kredyt to podstawowe składniki życia społecznego? 
Jaką wartość ma życie bez pieniędzy?


W temacie:
Historyczne układy dłużne , Z Krzysztofem Zamorskim rozmawia Jakub Muchowski
Zjawisko finansjalizacji , Wiesław Gumuła
Życie pod kreską , Beata Chomątowska
Dług metafizyczny , Z Ireneuszem Kania rozmawia Mateusz Burzyk
Nic innego się w życiu nie liczy , Z bp. Grzegorzem Rysiem rozmawiają Dominika Kozłowska i Mateusz Burzyk

DEBATY
Miłość i polityka – zawiłe historie małżeństw izraelsko-palestyńskich w reportażu Marty Zdzieborskiej

IDEE
Ks. Józef Tischner, czyli filozof na ambonie w niepublikowanych kazaniach z kolegiaty św. Anny

KULTURA
Bal u Kopciuszka – dlaczego bogata oferta książek dla dzieci i młodzieży z trudem przebija się do praktyki szkolnej?

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI
PDF

Liczba stron: 258

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



DOMINIKA KOZŁOWSKA

Uwolnić się od długu

Jakie motywy skłaniają nas do podjęcia rozważań dotyczących pieniądza i relacji opartych na długu? Pomnażanie wydajności pracy? Opanowanie techniki oszczędnego życia lub nawet życia bez kredytu? Oczywiście również i takie rozważania są pożyteczne, o czym świadczy np. popularność blogów Leo Babauta (zenhabits.net) czy Michała Szafrańskiego (jakoszczedzacpieniadze.pl). Co łączy te osoby? Babauta mieszka w San Francisco, to 30-latek z żoną i sześciorgiem dzieci, który odmienił życie swoje i rodziny, odkrywając siłę płynącą ze zmian przyzwyczajeń oraz upraszczania życia. W efekcie w ciągu roku podwoił przychody, zaczął spłacać długi, został wegetarianinem, przebiegł maraton, pozbył się nadwagi i… zaczął pisać blog, który utrzymuje się w światowym TOP25. Z kolei Szafrański – ok. 40-letni warszawski bloger, również żonaty, ojciec dwojga dzieci – drogę do minimalizmu odkrył poprzez oszczędzanie.

Osoby wpadające w problemy finansowe bardzo często zadają sobie pytanie: jak zarobić więcej? Podejmują więc kolejne zlecenia, ograniczając do minimum i tak nieliczne wolne chwile, a tym samym pogłębiają własną frustrację. „Kogo bym (…) nie zapytał – pisze Szafrański – to raczej dowiaduję się, że miesiąc w miesiąc wydaje swoją pensję. (…) Co ciekawsze dotyczy to zarówno osób zarabiających 3000 zł / m-c, jak i tych, które zarabiają kwoty 5-cyfrowe”. Jego filozofia idzie więc w przeciwnym kierunku: aby wyjść z błędnego koła życia od pierwszego do pierwszego lub od kredytu do kredytu, trzeba zacząć oszczędzać. To jednak wymaga nie tylko opanowania umiejętności optymalizowania wydatków, ale przede wszystkim podjęcia refleksji nad własnymi potrzebami i sensownością podejmowanych zobowiązań finansowych.

Gdy stawialiśmy pytanie o „spieniężone życie”, interesowało nas jeszcze głębsze ujęcie relacji między długiem a wolnością. Czy wielkość długu określa granice naszej wolności i naszego sprawstwa? Czy logika długu porządkuje jedynie ekonomiczny wymiar życia, czy też buduje podstawy naszej etyki? Wreszcie: czy relacje międzyludzkie i poczucie wzajemnej odpowiedzialności opierają się na poczuciu zobowiązania? A jeśli tak, to jakie jest jego źródło? Teksty publikowane w Temacie Miesiąca przynoszą odpowiedzi z różnych poziomów wiedzy: historycznej, kulturoznawczej, ekonomicznej i teologicznej.

We współczesnej filozofii istnieją dwa odmienne sposoby rozumienia wolności. Zgodnie z pierwszym, człowieka postrzega się jako istotę z natury wolną, a to, co go zniewala (np. ustrój polityczny, zależności ekonomiczne, opresyjne, patriarchalne społeczeństwo itd.), pochodzi z zewnątrz. Jest jednak i drugi sposób rozumienia wolności: nie doświadczamy jej od razu w postaci czystej jako „wolności absolutnej”, lecz w procesie stopniowego wyzwalania się. Człowiek nie jest wolny raz na zawsze. Może stawać się wolnym, podejmując pracę nad tym, co go zniewala.

W najgłębszym ujęciu sensem pracy jest tworzenie, rozwój, pomnażanie – by odwołać się do metafory biblijnej – talentów, nie zaś przymusowe zaspokajanie koniecznych potrzeb. A jednak bywa, że to właśnie przymus leży u podstaw motywacji skłaniającej nas do codziennej, nieraz bardzo trudnej, pracy. Życie przedstawia się zaś przy tym – mimo oficjalnych politycznych swobód – jako ekonomiczne zniewolenie. Dla pokolenia, którego biografia dzieli się na etapy „przed” podjęciem zobowiązań kredytowych i „po” nim, dług staje się codziennością. Popularność wspomnianych już blogów przynajmniej po części tłumaczy pragnienie odzyskania swobody życia, kontroli nad nim, wolności nadawania mu znaczeń. „Pracuje, kto przestał być niewolnikiem swych głodów” – pisał Józef Tischner w słynnych refleksjach o etyce pracy. Dziś można by sparafrazować te słowa w sposób następujący: „Pracuje, kto przestał być niewolnikiem swych długów”.

TEMAT MIESIĄCA

Spieniężone życie

Henry Ford miał powiedzieć, że gdyby ludzie wiedzieli, jak działają banki – a rozszerzyć można by to na całą sferę finansów – to szybko mielibyśmy rewolucję. Niemniej, mimo jej powierzchownego rozumienia, ekonomia stała się głównym źródłem wartościowania rzeczywistości.

Czy nasze życie ma dziś jakikolwiek sens bez pieniędzy? Co – prócz rachunków i kredytu – łączy nas z innymi ludźmi? Jak zmienił się świat poprzez powszechną finansalizację życia? Dlaczego dług to coś więcej niż kredyt? Co tak naprawdę jesteśmy sobie winni? temat miesiąca

Historyczne układy dłużne

W roku złych zbiorów pożyczali nie tylko chłopi. Zagrożone upadkiem bywały również małe gospodarstwa szlacheckie, a ich właściciele szukali pożyczek na przeżycie. Nie chodziło więc o kredytowanie rozwoju gospodarstwa, ale o jego przetrwanie. Takich pożyczek mógł udzielić tylko bogaty szlachcic lub magnateria. Praktyka ta była elementem układów klientyzmu, który wytworzył się w I Rzeczypospolitej i zajmował ważne miejsce w staropolskiej gospodarce

Z KRZYSZTOFEM ZAMORSKIM ROZMAWIA JAKUB MUCHOWSKI

Historycy podpowiadają, że dług i kredyt to wynalazki prastare. Już 5 tys. lat temu posługiwali się nimi zarządcy świątyni i kupcy w Sumerze. Później sięgano po nie w Egipcie faraonów, w Chinach dynastii Szang, w starożytnej Grecji i Rzymie…

Kredyt i dług istnieją, od kiedy istnieje gospodarka, a dokładnie: od chwili gdy zaczęła się ona opierać na wymianie. Należy się jednak zastanowić, czy dług i kredyt na pewno są tym samym. Każdy kredyt jest formą zadłużania się, ale już nie każdy dług przyjmuje formę kredytu. Czym innym jest kredytowanie przez banki przedsięwzięć w epoce zmiany industrialnej, a czym innym renta feudalna płacona przez chłopów w systemie gospodarki dworskiej.

Co więcej, kredyt i dług są nierozłączne z zasadniczym środkiem wymiany dóbr, czyli pieniądzem we wszystkich formach, jakie przybrał w dziejach. Dług, którego wartość będzie mierzona w pieniądzach, współistniał z długiem mającym swoje oparcie w wymianie bezgotówkowej – w barterze albo w świadczeniu usług. Rozwój rynku będzie się zaś zawsze wiązał z pożyczkami, są one bowiem niezbędną formą poszerzania zasobów gospodarczych.

Dług i kredyt to zatem dawne i podstawowe składniki życia społecznego?

Tak, przez całe dzieje ludzkości były bardzo ważnym wyznacznikiem statusu społecznego. Z jednej strony umożliwiały zmianę pozycji społecznej: dobrze ulokowane pieniądze uzyskane z kredytu pozwalały wzbogacić się, umocnić swoją pozycję w obrębie danej klasy społecznej, a niejednokrotnie nawet przekroczyć wyznaczone przez istniejącą kulturę bariery. Z drugiej strony kredyt i dług stawały się przyczyną degradacji społecznej. Niewola za długi była instytucją znaną tak powszechnie, że w starożytnym Rzymie, na mocy słynnego lex poetelia z 326 r. p.n.e., konieczne stało się jej zakazanie.

W jaki sposób dług i kredyt wiązały się z życiem religijnym?

Zawężę odpowiedź tylko do naszego kręgu cywilizacyjnego. Kredyt i dług rodziły ogromne spory w religii chrześcijańskiej. Św. Augustyn, chcąc pokazać, czym różni się nowa religia w zakresie wartości, stosunku człowieka do rzeczywistości, odrzucał procent jako składnik układu dłużniczego. Kwestię długu chciał widzieć w kategoriach pomocy bliźniemu, a więc jałmużny. Św. Tomasz, żyjąc już w nowych warunkach stworzonych przez Europę średniowieczną, dopuszczał tzw. procent sprawiedliwy. Uważał, że te zarobki, które uzyskiwali włoscy kupcy lub bankierzy, były uzasadnione. Ale jednocześnie potępiał lichwę, czyli nadmierne i nieuzasadnione bogacenie się na ludzkich długach.

Kiedy odnotowujemy powstanie zorganizowanych form udzielania kredytu i operowania długiem?

Wraz z rozwojem gospodarki osiadłej wytworzyły się centra, które podjęły się funkcji pośredniczenia na rynku wymiany, udzielając kredytu i operując długami. Te ośrodki tworzą się wszędzie tam, gdzie pojawia się zjawisko nazywane przez Fernanda Braudela „gospodarką- -światem”, czyli możliwą do wyodrębnienia przestrzenią ekonomicznych zależności z wyróżnionym centrum i peryferiami. Wszystkie formy centrum „gospodarki- -świata”, o których mówił Braudel, a więc najpierw miasta-państwa, a później stolice państw, staną się swoistymi „Wall Street”. Naturalnie, ten dzisiejszy termin trudno przypisać sumeryjskiemu Ur, chociaż można w dużym uproszczeniu powiedzieć, że Ur jest pierwszym znanym w naszej cywilizacji centrum finansowym.

Kolejnym takim centrum stała się Fenicja, a następnie Aleksandria. Osią ateńskiej „gospodarki- -świata” były, rzecz jasna, Ateny, ale jednocześnie podobne funkcje w zachodniej części basenu Morza Śródziemnego pełniły greckie kolonie. W średniowieczu pozycję tę objęły miasta włoskie: Florencja, Wenecja, Genua. Tam wykształciła się podstawowa instytucja udzielania kredytu i operowania długami, czyli bank. Gdy centrum gospodarcze cywilizacji Zachodu przesunęło się od Morza Śródziemnego na północ w kierunku wybrzeża Atlantyku, na czoło wysunął się Amsterdam. Stolica Niderlandów odegrała ogromną rolę w systemie finansowym dla naszej części Europy i Rzeczypospolitej szlacheckiej. W dziejach „gospodarki-świata” Europy Zachodniej była pierwszym centrum. Później miejsce Amsterdamu przejął Londyn ze swoim City. Ale według Braudela Londyn był ostatnim centrum finansowym Europy, bo w XX w. przeniesie się ono na drugą stronę Atlantyku, do Nowego Jorku.

Czy relację między centrum „gospodarki-świata” a jej peryferiami można opisać wprost za pomocą pojęcia długu?

Absolutnie nie. Zarówno w ujęciu Braudela, jak i Wallersteina to o wiele bardziej złożona kombinacja czynników ekonomicznych, społecznych, kulturowych i w jakimś sensie geograficznych. U Braudela punktem wyjścia do powstawania układu zależności jest, z grubsza rzecz biorąc handel, u Wallersteina – podział pracy.

Niektórzy historycy uważają, że za pomocą kategorii długu warto myśleć także o stosunkach feudalnych.

Tak, powinniśmy odrzucić zakwestionowaną w nauce już w początkach XX w. koncepcję feudalizmu jako prostej relacji hierarchicznej zależności, w której bogaci uciskają biednych. Ważną propozycją Maxa Webera, którą później upowszechnił w historiografii społecznej i gospodarczej Marc Bloch, stała się reinterpretacja systemu feudalnego w kategoriach umowy społecznej. Istotą systemu feudalnego było zrzeczenie się przez człowieka części własności na rzecz feudalnego pana w zamian za opiekę. Albo też chłop otrzymywał od pana opiekę i ziemię, z której płacił czynsz dzierżawny w pieniądzu, naturze, robociźnie bądź usługach. Relacja pan–poddany polega na tym, że ten drugi jest dłużnikiem pierwszego, w związku z czym musi świadczyć mu usługi. Wierzycielem w tym układzie mógł być również król lub Kościół. Zdarzało się oczywiście, że pan feudalny mocno wykorzystywał tę relację. Pierwotne stosunki feudalne mogą być postrzegane w kategoriach swoistej umowy społecznej o wzajemnej wymianie usług i dóbr.

Jaką funkcję pełnił kredyt w przejściu od gospodarki feudalnej do kapitalistycznej?

Bardzo ważną. W Europie Zachodniej kryzys trwający od połowy XIV do połowy XV w. doprowadził na skraj bankructwa istniejące wówczas fortuny. Przedsiębiorcze jednostki, wykorzystując swoje umiejętności radzenia sobie w trudnych warunkach i możliwości rozpadającego się już systemu feudalnego, potrafiły zgromadzić kapitał pozwalający im nie tylko wykupić ziemie chłopskie czy zadłużonej i zubożałej szlachty, ale i czasami sięgnąć nawet po dobra arystokratycznych rodów. I tak bogaci chłopi zaczęli aspirować do awansu w porządku społecznym, zostając gentelmanami, a ci ostatni, jeśli wykazali się cechami typowymi dla nowej kapitalistycznej epoki, wspinali się w hierarchii statusu jeszcze wyżej. Wymusiło to szereg zmian w regulacjach istniejącego systemu wzajemnych zależności – właściciela kapitału, czyli pana feudalnego, i formalnego dłużnika, czyli poddanego.

Przenieśmy się teraz na grunt polski. Czy na dawnych ziemiach Rzeczypospolitej funkcjonowały jakieś specyficzne formy długu?

Wspomniałem już, że dawnym społeczeństwem Polski obowiązywały reguły feudalne, które należy postrzegać jako relację dłużniczą. Ważną formę stanowił u nas dług pod zastaw, przybierający na przestrzeni dziejów różne postaci. W średniowieczu popularne było łączenie zastawu z dzierżawieniem: wierzyciel użytkował zastaw (np. ziemię rolną, budynki mieszkalne lub gospodarcze) i czerpał z niego zyski aż do czasu spłaty długu. Często umawiano się przy tym, że pożytki uzyskiwane przez wierzyciela z zastawu nie wchodziły w rozliczenie długu. Ta forma zadłużenia była więc ryzykowna dla dłużnika, gdyż na ogół prowadziła do przejęcia przedmiotu zastawu przez kredytodawcę.

Bardzo rozpowszechnioną formą pożyczki pod zastaw z dzierżawieniem był tzw. wyderkaf. Funkcjonował on od XIII w. do końca istnienia I Rzeczypospolitej. Właściciel nieruchomości, pożyczając na wyderkaf pod jej zastaw, był zobowiązany do stałych, przeważnie corocznych, świadczeń pieniężnych na rzecz wierzyciela w wysokości od 5% do 8% kwoty uzyskiwanej z korzystania nieruchomości. Dłużnik rentę spłacał w wyznaczonym czasie, najczęściej było to dożywocie. Wyderkaf był jedną z wczesnych form kredytu długoterminowego.

Istotną rolę w staropolskiej gospodarce odgrywała również forma dzierżawy nazywana arendą. Na czym polegała?

„Arenda” to bardzo ważny terminem w polskim słownictwie czasów nowożytnych. Oznaczała zarówno sam akt wydzierżawienia ziemi (np. w formule „puścić w arendę”), jak i samo jej dzierżawienie. Była to powszechna forma długu: wydzierżawiał król, magnaci i bogata szlachta, umożliwiając przyzwoite życie rzeszom mniej zasobnej szlachty polskiej. Czynsz dzierżawny wzbogacał majątek wielkiej własności, a możliwość uprawy ziemi pozwalała przeżyć szlachcie pozbawionej majątku. Zdarzało się, że arendy obejmowali również mieszczanie, jednak w miarę postępu szlacheckiego szowinizmu, któremu towarzyszył proces słabnięcia kapitału miejskiego, udział mieszczan w dzierżawie wyraźnie malał. W arendę od szlachty brali karczmy czy browary Żydzi. Im bowiem nie wolno było posiadać ziemi i na niej gospodarować.

Wymienione dotychczas rodzaje pożyczek dotyczyły przede wszystkim ludzi zamożnych pochodzących z wyższych warstw społecznych – szlachty i mieszczan. Jak pożyczali ludzie ubodzy, czyli chłopi i miejska biedota?

W tym przypadku dominowały pożyczki najmniejsze, czyli zawierane głównie na słowo. Procenty od takiego kredytu były bardzo różne – od 50% (bywały i takie) po przeciętnie 8–13%. W odniesieniu do bardzo wysoko oprocentowanego kredytu mówiono o lichwie. Brak ukształtowanych instytucji drobnego kredytu konsumpcyjnego, ryzyko ponoszone przez wierzyciela i duża liczba potencjalnych klientów były przyczynami tak „wyśrubowanej” wysokości odsetek.

Chłopi w większości nie dysponowali ziemią ani budynkami, które mogliby zastawić. Jak zabezpieczano ich pożyczki?

Tym, co było dla chłopa najcenniejsze: jego krową i pracą. Działka, którą chłop uprawiał, należała do pana (wyjątek stanowił tylko wolny chłop, tacy zaś byli przede wszystkim w dobrach królewskich). Przeważający element chłopskiego zastawu stanowiły jednak usługi, czyli praca, oraz cenne przedmioty, które do niego należały.

Chłop mógł się też zwracać do pana feudalnego o pożyczkę inwentarza żywego, narzędzi rolniczych czy ziarna na siew. Pożyczkę taką nazywano załogą. Była ona bardzo popularna w XVII i XVIII w. w okresie kryzysu gospodarki rolnej. Stanowiła ważną pomoc dla chłopów, zapewniając im podstawy egzystencji, dworowi zaś pozwalała zapobiegać pustoszeniu jego własności i gwarantowała sprawniejsze, bo wsparte sprzężajem i narzędziami, odrabianie pańszczyzny.

Przedsiębiorcze jednostki, posługując się w odpowiedni sposób kredytem, potrafiły zgromadzić kapitał pozwalający im wykupić zadłużone dobra arystokratycznych rodów. I tak bogaci chłopi zaczęli aspirować do awansu w hierarchii społecznej i zostawali gentelmanami

Na co przeznaczano pieniądze z drobnych pożyczek?

Chłop najczęściej pożyczał na przednówku. Zaciągnięcie długu było wówczas dla niego warunkiem przetrwania. Pożyczał, aby przeżyć i aby móc zainwestować w nowy zasiew.

Ubodzy chłopi, zwłaszcza z tych najniższych warstw: chałupnicy, komornicy, zapożyczali się też w zupełnie innych celach – np. aby wyprawić pogrzeb. Kościelne władze zalecały, aby biednych grzebać za darmo, i wielu kapłanów stosowało się do tej zasady. Jednak niektórzy chłopi chcieli, aby podczas pochówku odprawiono nabożeństwo albo zapalono w kościele świecę – te usługi były już odpłatne. Spotykamy się czasami w źródłach ze wzmiankami wskazującymi na przekazanie proboszczowi za uroczysty pochówek np. krowy mlecznej czy jałowicy.

U kogo pożyczał chłop?

U kogo się tylko dało – u sąsiadów, bogatszych chłopów, u karczmarzy i chrześcijańskich, i żydowskich. Zróżnicowanie majątkowe chłopstwa było duże – w jego skład wchodzili zasobni kmiecie, ale również bogaci sołtysi. Gospodarka feudalna nie opierała się tylko na działce przyzagrodowej. Polska wieś nowożytna była społeczeństwem złożonym. Powoli do lamusa odchodzą popularne jeszcze pod koniec ubiegłego wieku teorie o „społeczności tradycyjnej”, zamkniętej zewsząd od świata, nieruchomej w sensie społecznym.

Czy jednak chłop nie zadłużał się przede wszystkim we dworze?

Tak, dwór spełniał w ten sposób obowiązek opieki nad poddanym mu chłopem. Jest to wymóg prawa feudalnego, a więc na prośbę chłopa dwór nie mógł odpowiedzieć: „Nie pomogę ci”. Chłop w trudnej sytuacji znajdował się co kilka, kilkanaście lat (czas gorszych zbiorów), kiedy nie miał właściwie szans na samodzielne przeżycie. System bezpieczeństwa socjalnego, który wytwarzał feudalizm, tłumaczy tajemnicę jego wielowiekowego trwania: jeżeli polegałby on tylko na jednostronnej i brutalnie wykorzystywanej zależności chłopa od pana, to szybko by upadł.

W roku złych zbiorów nawet małe gospodarstwo szlacheckie było zagrożone bankructwem. Drobna szlachta również musiała szukać pożyczek na przeżycie. Nie chodziło więc o kredytowanie rozwoju gospodarstwa, ale o jego przetrwanie. Takich pożyczek mógł udzielić tylko bogaty szlachcic lub magnateria, mieszczanin i Żyd. Wśród szlachty praktyka ta była elementem układów klientyzmu, czyli sieci powiązań pomiędzy szlachtą i magnaterią, która wytworzyła się w I Rzeczypospolitej i zajmowała ważne miejsce w staropolskiej gospodarce i polityce.

Układy dłużne w okresie dominacji gospodarki folwarczno- pańszczyźnianej sięgały również za granicę w kierunku europejskich centrów finansowych.

Nowe praktyki kredytowe i kapitał finansowy docierały do nas z zagranicy. W złotych latach Rzeczypospolitej usługi finansowe dla dużych przedsięwzięć zapewniali Włosi. Justus Decjusz jest najlepszym przykładem mieszczanina, który stał się finansistą i ze względu na pełnioną funkcję uzyskał tytuł szlachecki oraz nabył dobra pod Krakowem.

Z zagranicznym kapitałem wiązał się oczywiście system sprzedaży zboża produkowanego przez folwarki na rynki zachodnie. Zboże przewożono do Gdańska i tam sprzedawano, nierzadko zaciągając kredyt na sfinansowanie transportu. Bywało i tak, że cała kwota uzyskana za przywiezione zboże była wydawana w Gdańsku na zakup luksusowych towarów. Właściciele folwarków mogli się również zapożyczyć u gdańskich kupców na konto zboża, które uzyskają z kolejnych zbiorów. Natomiast kapitał kupców był zasilany kredytami z Zachodu, najpierw powiązanych z włoskim centrum, potem zaś sterowanych przez holenderski system finansowy z centralnym ośrodkiem w Amsterdamie.

Również próby industrializacji Polski podjęte w XVIII w. przez Stanisława Augusta finansowano z pożyczek uzyskanych od Holendrów (wcześniej królowie korzystali z pożyczek włoskich). Układy dłużne z zagranicą dotyczyły jednak niewielkiej części społeczeństwa Rzeczypospolitej: królów, posiadaczy wielkiej własności i bogatej szlachty. Były dominujące w sensie ich ogólnej wartości. Tragedią Rzeczypospolitej był fakt, że od pierwszego wielkiego kryzysu wczesnej gospodarki kapitalistycznej na Zachodzie, jaki miał miejsce w połowie XVII w., do dnia dzisiejszego cierpiała na brak zasobów finansowych, które można byłoby zainwestować w pobudzenie rozwoju gospodarczego. W tej chwili – jak sądzę – jesteśmy świadkami przełamania tej wielowiekowej ułomności naszej gospodarki.

Kredyt hipoteczny rozwinął się w Europie w okresie oświecenia, a na ziemie Rzeczypospolitej wprowadziły go państwa zaborcze

Ważną rolę w dawnym porządku finansowym odgrywali też Żydzi, których nie ograniczały reguły udzielania kredytu obowiązujące chrześcijan. W jaki sposób relacje kredytowe wpływały na stosunki między grupami religijnymi i jak różnice religijne pomiędzy stronami transakcji oddziaływały na rozumienie długu?

Żydzi pełnili funkcję pożyczkodawców, odkąd pojawili się na ziemiach polskich, a od 1264 r. mieli prawo do pożyczania na procent. Dla dłużników spoza kręgu religijnego judaizmu mógł on wynosić nawet 50%. Konstytucja sejmowa z 1670 r. ograniczyła wysokość oprocentowania pożyczek między współwyznawcami do 20%. Moment gdy szlachta próbowała wkroczyć na rynek finansowy, zaznaczył się w statucie jedlneńsko-krakowskim z 1430 i 1433 r. oraz za czasów Kazimierza Jagiellończyka w statucie nieszawskim z 1454 r. Zakazano wówczas Żydom pożyczania pod zastaw ruchomości. To bardzo ograniczyło możliwości działania polskich Żydów, ale i tak to oni byli głównym źródłem dopływu pieniądza do ludzi innego wyznania.

Mówiliśmy o narodzinach kapitalizmu i upadku feudalizmu na Zachodzie. Jaką funkcję pełnił dług w demontażu gospodarki folwarczno-pańszczyźnianej? W jaki sposób uwłaszczenie chłopów wpłynęło na funkcjonowanie kredytu w Polsce?

Proces uwłaszczenia chłopów doprowadził do bardzo wielu zmian. Jak to pokazał Witold Kula w Teorii ekonomicznej ustroju feudalnego, według kalkulacji kapitalistycznej gospodarstwa feudalne nie miały prawa istnieć. Mimo że były deficytowe, przetrwały przecież tyle wieków. Dlaczego? Istniały bowiem inne reguły ekonomiczne, a relacje właścicieli folwarków i chłopów nie były mierzone wyłącznie pieniądzem. Właściciele udostępniali chłopom ziemię i byli za nich odpowiedzialni, w zamian otrzymywali określone usługi. Gdy okazało się, że wartość chłopskiej robocizny dostarczanej w ramach pańszczyzny musi być rozliczana w pieniądzu, a tego pieniądza nie było, to nastąpiły ogromne perturbacje ekonomiczne.

Nowe warunki sprawiły, że duża część szlachty straciła majątki. Folwarki były zajmowane za długi, a ich mieszkańcy musieli szukać nowego miejsca zamieszkania i źródeł utrzymania. We wczesnym okresie kryzysu szlachcie pomagali magnaci, którzy wspierali ją jako swoją klientelę, jednak upadek Rzeczypospolitej sprawił, że te układy zaniknęły i szlachta zmagająca się z kłopotami finansowymi nie miała się już do kogo zwracać.

Wraz z modernizacją na ziemiach polskich pojawiły się nowoczesne formy kredytu, które wielu właścicielom folwarków pozwoliły uratować majątek. Uzyskany kapitał spożytkowano na inwestycje podnoszące wydajność gospodarstw. Kredyt hipoteczny rozwinął się w Europie w okresie oświecenia, a na ziemie Rzeczypospolitej wprowadziły go państwa zaborcze. W Galicji np. funkcjonował kataster józefiński, który służył precyzyjnemu określeniu wartości majątków po to, aby można było je wykorzystać jako hipoteczny zastaw.

A jak po uwłaszczeniu zmieniła się sytuacja chłopów?

Chłopi dostali ziemię, ale oprócz gospodarowania na własnych dobrach lub opłacania pracy najemników musieli spłacać odszkodowania za użytkowanie dawnej pańskiej ziemi. Należało też inwestować, aby produkcja odpowiadała wymaganiom rynku. Bardzo wiele gospodarstw chłopskich nie zdołało w tych nowych warunkach zachować rentowności, a inne rozwinęły się ich kosztem. Procesy, które przekształciły Europę Zachodnią w okresie od połowy XIV w., przyszły na nasze ziemie w innych okolicznościach i znacznie później, bo dopiero w wieku XIX, a prawdę mówiąc, w przypadku Galicji i Królestwa dopiero w II połowie owego stulecia. Ale też i wówczas nie dochodziło do sytuacji, w której chłopi spod Warszawy czy Krakowa stali się właścicielami wielkich majątków, tak jak bywało w rejonie paryskim czy w okolicach Londynu jeszcze kilka wieków wcześniej. Skończył się pański obowiązek opieki nad chłopem, a pożyczka na przednówku miała już rynkowy charakter i była pożyczką pieniężną.

Można się zresztą zastanawiać, w jakim stopniu wzrost antysemityzmu w II połowie XIX w. był w tej części Europy rezultatem postępu procesów uwłaszczeniowych. Skończył się bowiem tradycyjny układ między szlachcicem, chłopem i Żydem. Ten ostatni był dawniej chroniony przez szlachcica – mógł się do niego zwrócić w sytuacji, gdy chłopi nie chcieli spłacać zaciągniętych pożyczek i grozili mu. Podobnie chłop mógł liczyć na pomoc dworu, gdy nie był w stanie spłacić zaciągniętego długu. W toku uwłaszczenia te więzi zostały zerwane.

Spójrzmy jeszcze na sytuację w Polsce powojennej, gdzie nieformalna sieć wzajemnych przysług, wymiany i protekcji działającą w PRL długo łagodziła braki ówczesnej gospodarki niedoboru. Na czym polegał dług w ramach tej sieci zależności?

Historia gospodarki PRL była niejednolita. Po krótkim okresie powojennym, w którym elementy gospodarki kapitalistycznej mogły jeszcze działać, zwłaszcza w sferze handlu, przyszedł czas realizacji planu sześcioletniego. Zniszczono wówczas prywatne instytucje kredytowe i państwo stało się jedynym pożyczkodawcą. Banki zlikwidowały usługi na użytek ludności i obsługiwały prawie wyłącznie przedsiębiorstwa. Jedyną znaną formą oszczędności stały się książeczki oszczędnościowe upowszechniane przez Pocztę Polską. Z czasem przeciętny człowiek w ogóle nie wiedział, do czego służy bank. Była to instytucja do życia nikomu wówczas niepotrzebna, której sensu nie rozumiano.

W tym okresie poziom płac był niski i ludziom z trudem udawało się przeżyć miesiąc. Wówczas bardzo wielu, zwłaszcza młodych, pożyczało pieniądze, aby „przeżyć do pierwszego”. I to jest pierwsza forma układu dłużniczego funkcjonującego w PRL: sąsiad u sąsiada, znajomy u znajomego, kolega u kolegi pożyczają małe kwoty „do pierwszego”.

Jakie zmiany przyniosła epoka Gomułki?

Gospodarka zaczęła lepiej funkcjonować i państwo stworzyło możliwość wzięcia kredytu na zakup dóbr konsumpcyjnych. Wówczas pojawił się system sprzedaży ratalnej, który pozwalał wielu ludziom na zakup radia, telewizora, lodówki, pralki czy nawet – nieco później – również samochodu. Liczba tych dóbr była jednak ograniczona, gdyż z jednej strony towary te były eksportowane za cenne dla gospodarki dewizy, z drugiej – sektor produkcji towarów konsumpcyjnych był wciąż niedoinwestowany, bo większość środków przeznaczano na rozbudowę przemysłu ciężkiego.

Obok oficjalnego rynku rosła więc wymiana usług służących zdobyciu trudno dostępnych dóbr. Gigantyczne rozmiary osiągnęła korupcja. Nabycie pralki czy telewizora wymagało często zapłaty podwójnej ceny. Dodatkowe środki przeznaczano na pozyskanie pośredników, którzy udostępniali towar. Dotyczyło to również produktów codziennego użytku, np. kawy.

Rozwój tendencji konsumpcyjnych pobudzony został mocno przez program Gierka, ale po zderzeniu z niewydolnością rynku spowodował rozrost systemu wzajemnej wymiany. Handel barterowy stał się więc, począwszy od końca lat 70., powszechnym sposobem funkcjonowania. Pojawił się zresztą obok dolara i złotówki inny środek wymienny, jakim była butelka wódki. Np. mechanik samochodowy niezależnie od gratyfikacji finansowej za swoją pracę zwyczajowo otrzymywał „dodatek” w postaci alkoholu.

Częściowo ten nieformalny system wymiany oddawał bogactwo powiązań z epoki gospodarki folwarczno-pańszczyźnianej. Tam bowiem gdzie jest mało pieniądza albo jest on słaby i gdzie gospodarka nie opiera się na wartościach rynkowych, kwitną systemy powiązań interpersonalnych („ty mnie, a ja tobie”). W ten sposób funkcjonowała gospodarka zarówno w systemie folwarczno-pańszczyźnianym, jak i w systemie komunistycznym.

Gdy okazało się, że wartość chłopskiej robocizny dostarczanej w ramach pańszczyzny musi być rozliczana w pieniądzu, a tego pieniądza nie było, to nastąpiły ogromne perturbacje ekonomiczne

Modernizacyjny program Gierka finansowano z zagranicznych kredytów, które później mocno zaciążyły na naszej gospodarce. Jak ze współczesnej perspektywy należałoby ocenić postępowanie ówczesnych władz?

W ocenie ekonomicznej zaciągnięcie kredytów zagranicznych w latach 70. było działaniem racjonalnym. Co więcej, można powiedzieć, że wielu Polaków doświadczyło dobrodziejstwa rozwoju gospodarki opartego na kredycie zaciągniętym przez rząd Gierka. Podniosła się jakość życia w Polsce i zrealizowano wiele potężnych projektów infrastrukturalnych, z których do dzisiaj korzystamy. W tym sensie nie można powiedzieć, że te pożyczki nie przyniosły nam żadnych korzyści.

Jednak w dłuższej perspektywie nie ma wątpliwości, że kredyty te odegrały bardzo istotną rolę w degradacji systemu komunistycznego. Problem polegał na tym, że włożono olbrzymią ilość kapitału do niewydolnych organizacyjnie przedsiębiorstw. Mimo wsparcia dużymi zasobami finansowymi nie były one w stanie uzyskać poziomu wydajności, który umożliwiłby im, nawet przy istniejących dysproporcjach w kosztach pracy pomiędzy PRL a Europą Zachodnią, wytworzenie takich zysków, aby sprawnie spłacić zadłużenie. Rzecz dotyczyła jakości produkcji: jakość stali wyprodukowanej w Hucie Katowice daleko odbiegała od tej z Zachodu, a słabych parametrów technicznych polskich polonezów nie dało się zrekompensować nawet niską ceną ich zbytu.

Zagraniczne kredyty przyniosły przy tym coś więcej – spowodowały silniejsze powiązanie systemu gospodarki socjalistycznej z gospodarką kapitalistyczną, uwidaczniając niewydolność tej pierwszej.

Nie da się też ukryć, że początek dekoniunktury gierkowskiej przypadł na rok 1975, czyli tuż po tzw. kryzysie paliwowym z lat 1972–1975. Z powodu kryzysu gospodarczego w krajach zachodnich te instytucje, które pożyczały nam kapitał, bezwzględnie domagały się jego zwrotu, trudniej też było wynegocjować nowy kredyt czy odroczenie spłaty dawnego. Dług stanowił więc jedną z przyczyn fiaska programu Gierka i jeden z gwoździ do trumny całego poprzedniego systemu.

KRZYSZTOF ZAMORSKI – prof. w Instytucie Historii UJ, kierownik Zakładu Dziejów Historiografii i Metodologii Historii; zajmuje się historią społeczno-gospodarczą czasów nowożytnych, demografią historyczną oraz teorią historii. Autor wielu książek, m.in. Dziwna rzeczywistość: wprowadzenie do ontologii historii (2008)

Zjawisko finansjalizacji

WIESŁAW GUMUŁA

Na przełomie XX oraz XXI w. przemiany społeczne przebiegały pod hasłem globalizacji. Obecnie nie mniejszą popularność ma szansę zdobyć pojęcie finansjalizacji. Termin ten oznacza złożony proces, który wykracza daleko poza przemiany w światowym systemie finansowym, obejmując radykalne przeobrażenia w dziedzinie relacji międzyludzkich oraz kulturze. Wraz z rosnącą rolą tego pojęcia stajemy się świadkami narodzin zupełnie nowego społeczeństwa

Perspektywa ekonomiczna analizy finansjalizacji koncentruje się na niektórych procesach gospodarczych. Przede wszystkim kieruje uwagę na hipertrofię rynków finansowych, która polega na powiększaniu się nierównowagi pomiędzy sferą finansową i realną (obecnie światowe aktywa finansowe kilkakrotnie przekraczają wartość światowego produktu krajowego brutto, dominując nad sferą realną1). Eksponuje również ubankowienie społeczeństwa, które znajduje wyraz w upowszechnieniu rachunków bankowych, tudzież wzroście liczby kart płatniczych oraz innowacji płatniczych, wzroście udziału transakcji bezgotówkowych w transakcjach ogółem, a także coraz częstszym korzystaniu z pieniądza elektronicznego oraz Internetu do obsługi transakcji bezgotówkowych. Podkreśla znaczenie transformacji światowego systemu gospodarczego opartego na bankach w system oparty na rynkach finansowych2, jako że coraz więcej ludzi zaspokaja swoje potrzeby ekonomiczne poprzez aktywność na rynkach finansowych, korzystając z takich narzędzi, jak akcje, obligacje, instrumenty pochodne kreowane na bazie walut lub kredytów. Rośnie udział zewnętrznego finansowania gospodarstw domowych, przedsiębiorstw oraz państw przez instytucje finansowe, które w rezultacie przejmują nad nimi kontrolę. W skali makro skutkuje to utratą odporności sfery realnej na kryzysy finansowe3. Finanse stają się też głównym źródłem osiągania zysku, chociaż to sfera realna jest miejscem wytwarzania wartości dodanej.

PERSPEKTYWA SOCJOLOGICZNA

Finansjalizacja jest procesem stawania się nowego środowiska społecznego. Polega to, po pierwsze, na tym, że kontakty bezpośrednie oraz więzi osobiste zostają wypierane przez więzi zapośredniczone pieniądzem bezgotówkowym. Po drugie, interakcje są zastępowane przez oddziaływania jednostronne. Uwikłani w sieć pośrednich i jednostronnych zależności, coraz rzadziej widzimy twarze innych ludzi, którzy wywierają wpływ na nasze życie lub w życie których my ingerujemy.

Do niedawna pieniądz był postrzegany jako względnie trwały wyznacznik dystansów społecznych pomiędzy pozycjami gospodarczymi, zajmowanymi przez jednostki i zbiorowości. Jednoznacznie określał wzajemne zobowiązania stron transakcji. W następstwie hipertrofii finansów dotychczasowe funkcje pieniądza związane z wzajemnym odnoszeniem się ludzi do siebie zostały zakłócone. Pieniądz stał się niepewnym, zawodnym i nieprzewidywalnym wehikułem relacji społecznych. Coraz więcej ludzi zaczyna mieć wątpliwości, czy posiadane przez nich aktywa utrzymają dotychczasową siłę wywierania wpływu na innych oraz tworzenia dystansów między nimi a innymi ludźmi.

Hipertrofia finansów wyraża się w formie paradoksu, który polega na tym, że pieniądz ciągle pozostaje przepustką do zasobów ze sfery realnej niezależnie od tego, czy jest fundowany na dobrach ze sfery realnej, czy też instrumentach bazowych ze sfery finansowej, a więc na zobowiązaniach. Ta część ludzkiej aktywności, która skutkuje kreowaniem instrumentów finansowych przewyższających wielkość odpowiadających im dóbr i usług ze sfery realnej, służy przechwytywaniu efektów cudzej pracy, a nie powiększaniu wartości użytkowej towarów i usług.

Z kolei ubankowienie społeczeństwa jest w perspektywie socjologicznej procesem, który owocuje zastępowaniem kontaktów bezpośrednich kontaktami zapośredniczonymi przez różnego rodzaju media (w następstwie upowszechnienia transakcji bezgotówkowych). Pieniądz bezgotówkowy umożliwia więc z jednej strony nawiązywanie i podtrzymywanie kontaktów między jednostkami znajdującymi się na przeciwległych krańcach Ziemi, rozszerzając zasięg możliwych więzi do skali globalnej, z drugiej natomiast – sprawia, że zanikają dotychczasowe więzi bezpośrednie.

Ubankowienie przejawia się również w delegowaniu przez masy społeczne władzy ekonomicznej, w którą brzemienny jest pieniądz, na rzecz instytucji finansowych oraz osób decydujących o jego przeznaczeniu (w następstwie lokowania zasobów finansowych na rachunkach w bankach komercyjnych). Socjologia traktuje pieniądz jako potencjalny stosunek społeczny – możliwość wywierania wpływu przez jego posiadaczy na tych, którzy go nie posiadają lub pragną z różnych względów posiadać więcej. Taka perspektywa pozwala zatem na ujmowanie lokowania wkładów pieniężnych w bankach jako delegowania władzy przez masy społeczne na rzecz elit finansowych. Nawet niewielkie cząstki potencjalnej władzy, zawartej w małych jednostkowych wkładach pieniężnych, przekształcają się we władzę ekonomiczną skoncentrowaną w rękach przedstawicieli banków, funduszy inwestycyjnych oraz innych instytucji finansowych. Ten rodzaj delegacji władzy zaczyna pomniejszać znaczenie delegacji władzy politycznej przekazanej przez obywateli w ramach demokratycznych procedur wyłaniania władz publicznych. W ostatnich 20 latach odnotowano wiele porażek, które poniosły rządy lub banki centralne w konfrontacjach ze zmobilizowanymi międzynarodowymi korporacjami finansowymi.

Finansjalizacji towarzyszy narastająca fala tchórzostwa moralnego, rozlewającego się na wszystkie domeny życia

Giełda nowojorska (NYSE), 5 marca 2013 r. Indeks Dow Jones osiągnął wówczas poziom 14 273 punktów, czyli prawie o 100 więcej niż w czasie rekordu, ustanowionego w październiku 2007 r. | FOT. SPENCER PLATT/GETTY

W ujęciu socjologicznym finansjalizacja społeczeństwa jest również procesem, który polega na przeobrażaniu relatywnie stabilnych i przewidywalnych więzi społecznych w stosunki społeczne o płynnym, nietrwałym i zaskakującym charakterze. Dzieje się tak za sprawą rynków finansowych, które podważają siłę relacji społecznych, czynią je niepewnymi, chwilowymi, utrudniają możliwość dochodzenia wzajemnych roszczeń.

Rynki finansowe sprzyjają zatem wypieraniu interakcji, czyli wzajemnych oddziaływań ludzkich podmiotów, poprzez zależności jednostronne. Ktoś wywiera wpływ na innych, a ci drudzy nie maja szansy na jakąkolwiek reakcję skierowaną przeciw niemu, gdyż działa on pod osłoną instytucji finansowych, będąc odgrodzonym licznymi organizacyjnymi „śluzami” i wyposażonym w instrumenty finansowe o dalekosiężnym oddziaływaniu. Wyjątkowo trudne staje się zidentyfikowanie sprawców ewentualnych krzywd oraz skuteczne im się przeciwstawianie.

Dominacja instytucji finansowych nad przedsiębiorstwami produkcyjnymi i usługowymi prowadzi coraz częściej do destrukcji elementarnych więzi moralnych oraz upowszechniania cynizmu, cwaniactwa, braku wzajemności i lojalności wobec pracowników. Natomiast w przypadku gospodarstw domowych coraz częściej skutkuje utratą wolności finansowej, zwłaszcza gdy pojawiają się problemy ze spłatą kredytów oraz regulowaniem innych zobowiązań. Osoby zmagające się z takimi problemami uzależniają się wtedy od pracodawców, miejsca zamieszkania, innych ludzi. Rodzi się w nich gotowość do różnych kompromisów moralnych oraz zachowań, których nie zaakceptowaliby w innych okolicznościach.

Ta narastająca hegemonia uobecnia się – co warto podkreślić – w nowej polaryzacji społeczeństwa. Z jednej strony bogacą się elity finansowe, a z drugiej – powiększa się liczba ludzi wykluczonych z głównego nurtu życia gospodarczego poprzez pozbawianie ich pracy, wywłaszczenie z majątku, eksmisje z mieszkań i domów, niechciane migracje, a także dewastację środowiska naturalnego4.

TCHÓRZOSTWO MORALNE

Finansjalizacji towarzyszy narastająca fala tchórzostwa moralnego, rozlewającego się na wszystkie domeny życia. Znajduje ona mocne zakorzenienie najpierw w finansach i szerzej w gospodarce, by następnie przenieść się na sferę polityczną, wychowanie, edukację, sport, rozrywkę i inne obszary naszej codzienności. Definiując tchórzostwo moralne, odwołuję się do pojęcia zła. „Zło polega na zamierzonym zachowaniu się w sposób, który rani, wykorzystuje, poniża, dehumanizuje lub niszczy niewinne jednostki – lub używaniu swojej władzy i siły systemowej, by nakłaniać lub dać przyzwolenie innym do działania w ten sposób w naszym imieniu. W skrócie: jest to czynić niedobrze, wiedząc, co dobre”5