Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Zbiorek dwudziestowiecznej poezji koreańskiej, zawierający utwory trzech poetów: Kima Soweola, Yuna Dongju oraz Seo Jeongju, tłumaczone bezpośrednio z oryginału. W tomiku zostały zebrane najbardziej znane i reprezentatywne wiersze, które odzwierciedlają historię narodu koreańskiego i jego charakter. Książka z pewnością przybliży miłośnikom literatury bogatą kulturę "kraju porannej świeżości".
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 65
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Choi Sung Eun jest wykładowcą na Wydziale Polonistyki Hankuk University of Foreign Studies. W 2001 roku uzyskała stopień doktora Wydziału Polonistyki Uniwersytetu Warszawskiego. Napisała wiele artykułów na temat literatury polskiej. Przełożyła na język koreański Tryptyk rzymski, a w 2004 roku wydała w Korei biografię Jana Pawła II pt. Dzień dobry, Ojcze Święty.
Beata Bogusz jest absolwentką koreanistyki na Uniwersytecie Warszawskim. W 2002 roku podjęła studia etnograficzne w Korei.
Tłumaczki składają podziękowania Rodzicom, Pani dr Halinie Ogarek-Czoj, Agnieszce Kozłowskiej, Tomaszowi Lisowskiemu oraz koreańskim przyjaciołom Kimowi Jusu i Kangowi Jiwonowi.
Od tłumaczy
Oddajemy do rąk Czytelników pierwszy w Polsce zbiór dwudziestowiecznej poezji koreańskiej, przełożonej na język polski bezpośrednio z języka koreańskiego. Do tej pory wydawane sporadycznie zbiorki zawierały przekłady dokonywane za pośrednictwem innego języka, najczęściej angielskiego albo japońskiego. Antologia zawiera utwory trzech poetów: Kima Soweola, Yuna Dongju oraz Seo Jeongju.
Korea Południowa, która była jednym ze współorganizatorów Mistrzostw Świata w piłce nożnej w 2002 roku, stała się niewątpliwie bliższa Polakom za sprawą meczu rozegranego przez reprezentacje narodowe. Nie tylko zmagania sportowe pomogły zacieśnić relacje obu krajów; także czerwcowa wizyta w tym samym roku prezydenta Aleksandra Kwaśniew-skiego i jego spotkanie z Kim Daejungiem, prezydentem Korei Południowej, zaowocowały większym zainteresowaniem kulturą Korei w Polsce. Nadal jednak brakuje wystarczających źródeł, z których można by czerpać wiedzę o tym odległym, ale niezwykle ciekawym kraju. Na polskim rynku wydawniczym dominuje temat Korei Północnej i wojny koreańskiej. Mamy nadzieję, że przygotowany przez nas tomik poezji będzie doskonałą okazją dla polskich Czytelników do zapoznania się z kulturą koreańską.
Poezja polskich wieszczy – Mickiewicza, Słowackiego, Krasińskiego – w ciężkich czasach zaborów pokazywała drogę ku wolności, wzbudzała świadomość narodową. Koreańscy poeci, których twórczość prezentujemy, odegrali podobną rolę w Korei. Szczególnie podczas okupacji japońskiej (1910–1945), kiedy wolność słowa została ograniczona, poezja stała się swego rodzaju orężem w walce z okupantem. W tomiku zostały zebrane najbardziej znane i reprezentatywne wiersze, które odzwierciedlają historię narodu koreańskiego i jego charakter.
Pierwszym twórcą, którego dorobek pokazujemy polskiemu Czytelnikowi, jest Kim Soweol (1902–1934). Poetę tego nazywa się pionierem współczesnej poezji koreańskiej. Pochodził on z północnej prowincji Pyeongan (obecnie Korea Północna). Ojciec wkrótce po urodzeniu syna zapadł na chorobę psychiczną, która niewątpliwie wywarła wpływ na młodego autora i być może przyczyniła się do jego samobójczej śmierci w wieku 32 lat.
Kim Soweol zaczął pisać jako siedemnastoletni chłopiec. Za życia, w 1925 roku, wydał tylko jeden zbiór poezji pt. Azalie. W ciągu krótkiego życia spod jego pióra wyszły 154 wiersze i zbiór esejów krytycznych. Bez wątpienia był jednym z najbardziej utalentowanych poetów koreańskich. Poezja Kima nastręcza pewnych trudności przy tłumaczeniu ze względu na wpływy ludowych pieśni koreańskich, dzięki którym ukazuje autentyczny charakter Korei. Poeta ten doceniany jest za zgrabne połączenie rytmu i melodyki ludowych pieśni ze współczesną formą wiersza. Największym uznaniem cieszy się wiersz Azalie, uważany za pomnik koreańskiej poezji lirycznej.
Drugim poetą, którego utwory zamieszczamy w antologii, jest Yun Dongju (1918–1945). Pochodził z Kanto, które leży przy granicy koreańsko-chińskiej. Studiował na Uniwersytecie Yonsei w Seulu, a następnie ukończył studia anglistyczne na Uniwersytecie Rikkyo w Japonii. Prowadził działalność niepodległościową, za co został aresztowany przez japońską policję i osadzony w areszcie. Zmarł w więzieniu sześć miesięcy przed wyzwoleniem. Wszystkie jego wiersze opublikowano dopiero w 1950 roku pod wspólnym tytułem Niebo, wiatr, gwiazdy i poezje.
Większość swoich utworów Yun Dongju napisał we wczesnych latach czterdziestych XX wieku, podczas okupacji japońskiej. W owym czasie Japonia prowadziła politykę japonizacji Koreańczyków, a używanie języka ojczystego było surowo zakazane. W strofach Yuna znajduje wyraz opór wobec okupanta, a także nadzieje na wyzwolenie i odzyskanie niepodległości. Twórcę tego można porównać do pokolenia Kolumbów: Baczyńskiego, Gajcego czy Borowskiego. Ich biografie mają cechy wspólne: wszyscy urodzili się po 1920 roku, a lata młodości, które przypadły na czas wojny, poświęcili na walkę z okupantem. Nie dane im jednak było ujrzeć wyzwolonej ojczyzny. Nie tylko życiorysy, lecz także poezja Yuna i Kolumbów ujawnia wiele podobieństw. Widać w niej ten sam zapał młodych patriotów do walki o wolność, tę samą czystość niewinnych serc. W wierszu Krzyż poeta zaświadcza, jak wielkie może być oddanie i poświęcenie człowieka dla kraju.
Trzecim bohaterem tego zbioru jest poeta Seo Jeongju (1915–2000). Urodził się w miejscowości Gochang, w północnej prowincji Jeolla. Studiował buddyzm. Pracował jako dziennikarz i przez jakiś czas wykładał na uczelni. W 1940 roku wyjechał do Mandżurii, gdzie tułał się aż do wyzwolenia Korei w 1945 roku. Jego debiut przypadł na rok 1936. Seo Jeongju został uhonorowany Literacką Nagrodą Republiki Korei oraz nagrodą przyznawaną przez Instytut Sztuki. Przez pół wieku aktywnie uczestniczył w życiu literackim. Bez wątpienia jego poezja zajmuje czołowe miejsce w historii literatury koreańskiej. Pozbawiona odniesień do codzienności ukazuje unikalny świat. W swoich wierszach poeta odwołuje się do buddyzmu i szamanizmu, głęboko zakorzenionych w kulturze Korei. Stawiając człowieka w centrum zainteresowania, opisując jego pragnienie harmonii i połączenia z naturą, Seo Jeongju stał się poetą uniwersalnym: jego wiersze wyrażają tęsknoty wielu ludzi bez względu na szerokość geograficzną.
Historia Polski i Korei ma wiele punktów wspólnych. Położenie geopolityczne obu krajów między silnymi sąsiadami przyczyniło się do licznych najazdów i walk. Zwłaszcza druga wojna światowa boleśnie doświadczyła oba narody – ludność doznała wielu krzywd od okupanta, zamknięta w obozach zapłaciła wysoką cenę za czas zniewolenia. Może dlatego często można się spotkać z opinią, że Polacy i Koreańczycy mają pokrewną duszę. Chociaż literatura obu krajów nie wywarła na siebie żadnego wpływu, znajdziemy w niej jednak świadectwa obopólnej sympatii. Wacław Sieroszewski, który w końcu XIX wieku podróżował po Korei, w swej książce Korea – Klucz Dalekiego Wschodu, zauważał:
„O Koreo, kraino Cichego Poranku, jakże los twój podobny do niedawnych losów mojej ojczyzny”.
Przykładem odniesienia do losów polskich jest również wzmianka koreańskiego poety Kima Kwanggyuna w wierszu Uczucie melancholii w jesienny dzień, w którym autor sprzeciwia się pewnego rodzaju „opętaniu” zrodzonemu za kolonializmu japońskiego. Sytuacja Korei kojarzy mu się z czasem wojennej pożogi w polskim mieście Toruniu.
„Opadłe liście – banknoty rządu na uchodźstwie przywodzą na myśl jesienne niebo Torunia w ogniu artyleryjskim”.
Zbiór poezji trzech koreańskich poetów na pewno nie zaspokoi ciekawości polskich Czytelników, będąc jedynie wyborem najbardziej reprezentatywnych utworów. Mamy jednak nadzieję, że choćby w niewielkim stopniu przybliży miłośnikom literatury bogatą kulturę „kraju porannej świeżości”.
Kim Soweol
Azalie
Nie chcesz mnie widzieć już
Pozwolę Ci odejść
Pożegnam Cię bez słów
Rozrzucę na Twojej drodze
Garść azalii
Z gór Yak[1] w Yeongbyeon[2]
Lekkimi krokami stąpaj
Po kobiercu z kwiatów
Odchodząc w dal
Nie chcesz mnie widzieć już
Pozwolę Ci odejść
Choćbym miała umrzeć – nie uronię łzy
Kwiaty gór
Kwitną kwiaty w górach.
Kwitną nieustannie,
Wiosną, latem i jesienią
Kwitną kwiaty.
W górach,
W oddali i nieopodal
Kwitną kwiaty.
Kwitną samotnie.
Mały ćwierkający ptaszek,
Z miłości do kwiatów
Zamieszka
W głębokich górach.
Więdną kwiaty w górach,
Więdną nieustannie.
Wiosną, latem i jesienią
Więdną kwiaty.
Mamo, Siostro!
Mamo, Siostro! Zamieszkajmy nad brzegiem
rzeki,
Tam gdzie w ogrodzie połyskuje złoty
piasek,
A za bramą słychać śpiew trzciny.
Mamo, Siostro! Zamieszkajmy nad brzegiem
rzeki.
Nie wiedziałem wcześniej
Nie wiedziałem wcześniej, że księżyc
wschodzi
nocą przez cały rok.
Nie wiedziałem wcześniej, że będę tęsknić
za Tobą
tak boleśnie.
Nie wiedziałem wcześniej, jak patrzeć
na księżyc jasny nocą,
Nie wiedziałem wcześniej, że on
roznieci we mnie smutek.
W odległej przyszłości
Jeśli mnie spotkasz pewnego dnia
w odległej przyszłości,
powiem ci wtedy: „Zapomniałem”.
Jeśli będziesz krzyczeć, powiem ci:
„Tęskniłem rozpaczliwie i w końcu
zapomniałem”.
Jeśli nadal będziesz krzyczeć –
„Zapomniałem, bo nie mogłem uwierzyć”.
Ani wczoraj, ani dzisiaj „Nie zapomniałem”,
Tylko w odległej przyszłości
„Zapomniałem”.
Przyzywanie ducha
Imię rozbite na kawałki!
Imię niknące w pustce!
Imię, które nawet nie należy do nikogo!
Imię, które będę przyzywał do końca
życia!
Odeszłaś, nim wyznałem
To, co w sercu kryłem.
O, moja ukochana!
O, moja ukochana!
Czerwone słońce zawisło na skraju gór
zachodnich.
Stado jeleni ryczy żałośnie.
Stojąc na koronie gór,
Wzywam twe imię.
Wołać cię będę, a rozpacz mnie pogrąży.
Wołać cię będę, a rozpacz mnie pogrąży.
Głos mego wołania echem rozbrzmiewa,
Ale zbyt wiele dzieli niebo i ziemię.
Choćbym w tym miejscu miał w kamień
się zmienić,
Będę wzywał to imię do śmierci.
O, moja ukochana!
O, moja ukochana!
Pieśń wodnego oczka
Gdybyś ukazała się jako wiatr w pustce
wodnego oczka,
kiedy wschodzi księżyc, uniosłabyś poły
mojego ubrania.
Gdybyśmy byli larwami,
śnilibyśmy głupie sny
o mrocznej krawędzi deszczowych
wieczorów.
Gdybyś była kamieniem skalistego
wybrzeża na krańcach morza,
we dwoje stoczylibyśmy się, trzymając
w objęciach.
Gdyby moje ciało było demonem ognia,
rozpaliłbym nocą twoje serce,
spłonęlibyśmy we dwoje.
Drogi
także i wczoraj
w opuszczonym przez wędrowca domu
całą noc krzyczał kruk
dzisiaj
dokąd mam pójść
kolejnych kilkadziesiąt mil
iść w góry
czy na pola
donikąd pójść nie mogę, bo nie ma miejsca,
gdzie by mnie wołano
także i mój dom
Jeonju Gwangsan[3]
to miejsca, gdzie jeżdżą samochody
i pływają statki
dzikie gęsi
w powietrzu
czy droga powietrzna dobrym torem dla
waszego lotu
dzikie gęsi
w powietrzu
a ja stoję na skrzyżowaniu dróg
droga tu, droga tam, rozstaje dróg
a ja – którędy?
Polana
Polana, polana,
Złota polana.
Ognisty płomień w głębi lasu
Na grobie nieobecnej miłości.