Lekkość bytu. Masa, eter i unifikacja sił - Frank Wilczek - ebook

Lekkość bytu. Masa, eter i unifikacja sił ebook

Frank Wilczek

4,6

Opis

Najnowsza książka laureata Nagrody Nobla.

W ciągu ostatnich dwudziestu pięciu lat nasze rozumienie natury rzeczywistości zmieniło się radykalnie, jednak świadomi tego są tylko nieliczni. „Lekkość bytu” jest pierwszą książką, w której rozważane są konsekwencje wynikające z tej rewolucji. Światowej sławy fizyk, Frank Wilczek, po mistrzowsku przedstawia nowe perspektywy widzenia naszego niezwykłego Wszechświata i przewiduje nadejście złotego wieku fizyki cząstek elementarnych. „Lekkość bytu” to relacja z pierwszej ręki, napisana przez jednego z największych światowych ekspertów w dziedzinie fizyki.

Fizycy mają nadzieje, że w XXI wieku pojawi się nowy Darwin, który wyjaśni pochodzenie cząstek. Czy będzie nim właśnie Frank Wilczek? Jego książka nie jest odpowiednikiem słynnego dzieła „O pochodzeniu gatunków”. Bardziej przypomina „Podróż na okręcie Beagle” – żywą relację z wyprawy, zawierającą opisy krajobrazów i nowoodkrytych stworzeń, które trzeba dopiero zbadać i nazwać.

Frank Wilczek jest profesorem w Massachusetts Institute of Technology. W 2004 roku został laureatem Nagrody Nobla, przyznanej za prace, które przeprowadził w wieku 21 lat, w trakcie studiów doktoranckich. Znany jest między innymi z odkrycia swobody asymptotycznej, wkładu w rozwój chromodynamiki kwantowej, odkrycia aksjonów i badań nad nowymi rodzajami statystyk kwantowych. W 2007 r. nakładem Prószyński i S-ka ukazała się książka Franka Wilczka „W poszukiwaniu harmonii”.

Spis treści

O tytule Wskazówki dla czytelników

Część I Pochodzenie masy Rozdział 1. Istota rzeczy Rozdział 2. Zerowe prawo Newtona Rozdział 3. Drugie prawo Einsteina Rozdział 4. Co liczy się w materii Rozdział 5. Ukryta hydra Rozdział 6. Bity bytu Rozdział 7. Ucieleśnienie symetrii Rozdział 8. Siatka (trwałość eteru) Rozdział 9. Liczenie materii Rozdział 10. Pochodzenie masy Rozdział 11. Muzyka Siatki: poemat w dwóch równaniach Rozdział 12. Głęboka prostota

Część II Słabość grawitacji Rozdział 13. Czy grawitacja jest słaba? W praktyce: tak Rozdział 14. Czy grawitacja jest słaba? W teorii: nie Rozdział 15. Właściwe pytanie Rozdział 16. Piękna odpowiedź

Część III Czy piękno jest prawdą? Rozdział 17. Unifikacja: śpiew syreny Rozdział 18. Unifikacja: niewyraźny obraz po drugiej stronie szyby Rozdział 19. Prawdyfikacja Rozdział 20. Unifikacja SUSY Rozdział 21. U progu nowego złotego wieku

Epilog: Gładki kamyk, ładna muszla Podziękowania Dodatek A. Cząstki mają masę, świat ma energię Dodatek B. Wielowarstwowy, różnokolorowy kosmiczny nadprzewodnik Dodatek C. Od „pozbawionych błędów” modeli do (niemal) poprawnej idei Słownik Uwagi Literatura uzupełniająca Indeks

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 380

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,6 (5 ocen)
3
2
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Tytuł oryginału

THE LIGHTNESS OF BEING. MASS, ETHER, AND THE UNIFICATION OF FORCES

Copyright © 2008 by Frank Wilczek

All rights reserved

Projekt okładki

Irina Pozniak

Zdjęcie na okładce

Istockphoto.com

Redaktor serii

Adrian Markowski

Redakcja

Anna Kaniewska

ISBN 978–83–7961–974–0

Warszawa 2011

Wydawca

Prószyński Media Sp. z o.o.

02–697 Warszawa, ul. Rzymowskiego 28

www.proszynski.pl

Książkę dedykuję pamięci

Sama Treimana iSidneya Colemana

– byli moimi przewodnikami wświecie nauki

iprzyjaciółmi wżyciu osobistym.

Otytule

Nieznośna lekkość bytu – tak brzmi tytuł znanej powieści Milana Kundery, jednej zmoich ulubionych książek. Traktuje ona owielu sprawach, ale najważniejsza jest wniej chyba próba doszukania się prawidłowości iznaczenia wpozornie przypadkowym, dziwnym iczasami okrutnym świecie, wktórym żyjemy. Oczywiście sposób, wjaki Kundera zmaga się ztymi problemami, wykorzystując narrację isztukę, jest odmienny odtego, jaki japrzyjąłem wniniejszej książce, wktórej posługuję się nauką i(lekką) filozofią. Przynajmniej wmoim przypadku zrozumienie ukrytej głęboko struktury rzeczywistości sprawiło, żeByt stał się nie tylko znośny, ale wręcz magiczny – iczarowny. Stąd NieznośnaLekkość bytu.

Tytuł ten marównież nieco żartobliwy wydźwięk. Głównym wątkiem niniejszej książki jest fakt, żeudało nam się pokonać odwieczną sprzeczność między pochodzącym zniebios światłem aziemską materią. Wewspółczesnej fizyce istnieje tylko jedna forma bytu ibardziej przypomina ona tradycyjną ideę światła niż klasyczną ideę materii. Stąd

Wskazówki dla czytelników

Podstawowy układ niniejszej książki jest najprostszy zmożliwych: została ona skonstruowana tak, aby można jąbyło czytać rozdział zarozdziałem, odpoczątku dokońca. Dodatkowo jednak zamieściłem wniej również:

• Rozbudowany słownik, żebyście się nie potykali onieznane określenia ani nie musieli zaglądać pięćdziesiąt stron wstecz domiejsca, wktórych były one wcześniej objaśnione. Wsłowniku dodałem nawet kilka żartów.

• Uwagi końcowe, wktórych rozwijam pewne szczegółowe kwestie, podążam śladem niektórych istotnych wątków oraz zamieszczam odwołania doinnych dzieł iźródeł.

• Trzy dodatki. Pierwsze dwa pogłębiają dyskusje zapoczątkowane wrozdziałach, odpowiednio, trzecim iósmym; wtrzecim dodatku zamieściłem relację zpierwszej ręki zdokonania odkrycia, októrym mowa wrozdziale dwudziestym.

• Oprócz tego przygotowałem stronę internetową wjęzyku angielskim – frankwilczek.com – naktórej można znaleźć dodatkowe ilustracje, odsyłacze inajnowsze informacje związane zniniejszą książką.

Czytając książkę, możecie poukończeniu odpowiednich rozdziałów przejść dolektury związanych znimi dodatków albo zacząć odrazu kolejny rozdział, który również wtakim przypadku powinien być wpełni zrozumiały. Ponapisaniu rozdziału ósmego zastanawiałem się, czy nie powinienem usunąć części zawartego wnim materiału, ale ostatecznie nie mogłem się natozdobyć. Dlatego jest w

Część I

Pochodzenie masy

Materia nie jest tym, czym się wydaje. Jej najbardziej oczywistą własność – nazywaną różnie: oporem wobec ruchu, bezwładnością lub masą – można zrozumieć dużo lepiej, posługując się zupełnie innymi pojęciami. Masa zwykłej materii jest przejawem energii bardziej podstawowych składników, które same masy nie posiadają. Również przestrzeń nie jest tym, czym się wydaje. Wprzestrzeni, która naszym oczom jawi się jako zupełnie pusta, umysły pozwalają nam odkryć złożone środowisko kipiące wprost odżywiołowej aktywności.

Rozdział 1

Istota rzeczy

Wszechświat nie jest taki jak kiedyś ani taki, jaki się wydaje.

Ocowtym wszystkim chodzi? Ludzie rozmyślający nad otaczającym ich rozległym światem, różnorodnymi iczęsto zadziwiającymi doświadczeniami, jakie przynosi życie, atakże nad perspektywą śmierci, często zadają sobie towłaśnie pytanie. Poszukujemy odpowiedzi wwielu miejscach: wstarożytnych pismach izachowanych donaszych czasów tradycjach, miłości imądrości innych ludzi, utworach muzycznych isztukach pięknych. Każde ztych źródeł manam coś dozaoferowania.

Gdy podejdziemy jednak dotego problemu logicznie, pierwszym krokiem wposzukiwaniu odpowiedzi powinno być zrozumienie, czym jest owo „coś”. Nasz świat sam może nam powiedzieć kilka ważnych izadziwiających rzeczy. Temu właśnie jest poświęcona niniejsza książka. Chciałbym poszerzyć wasze zrozumienie tego, czym jest owo „coś”, wktórym wszyscy się znajdujemy.

Zmysły amodele świata

Zauważmy napoczątku, żenasze modele świata budujemy zdziwnych surowców: posługujemy się narzędziami doprzetwarzania sygnałów „zaprojektowanymi” przez ewolucję specjalnie wcelu filtrowania informacji pochodzących zWszechświata, który aż buzuje odich nadmiaru, itworzenia ztego zaledwie kilku strumieni danych wejściowych.

Strumienie danych? Ich bardziej swojskie nazwy towzrok, słuch, węch itak dalej. Używając języka naukowego, powiedzielibyśmy, żewzrok służy dopróbkowania promieniowania elektromagnetycznego wpadającego przez niewielkie otworki woczach iwybierania jedynie wąskiego pasma barw zeznacznie szerszego widma. Słuch pozwala nam natomiast monitorować ciśnienie powietrza wpobliżu błony bębenkowej, węch zaś umożliwia przeprowadzenie swoistej analizy chemicznej powietrza odbijającego się odbłony śluzowej nosa. Inne zmysły dają ogólną informację oprzyspieszeniu naszego ciała (zmysł kinestetyczny), temperaturze iciśnieniu wokół jego powierzchni (dotyk), pozwalają przeprowadzić kilka dosyć prostych pomiarów składu chemicznego substancji znajdujących się najęzyku (smak) ipodają jeszcze kilka mniej istotnych danych.

Dzięki tym zmysłom nasi przodkowie – tak jak my– mogli skonstruować bogaty, dynamiczny model świata, pozwalający szybko reagować nadocierające donich bodźce. Najważniejszymi składnikami tego modelu sąobiekty mniej więcej stałe (takie jak inni ludzie, zwierzęta, rośliny, skały, Słońce, gwiazdy, obłoki…); niektóre znich się przemieszczają, sąniebezpieczne, nadają się dozjedzenia, ainne – wybrana iszczególnie interesująca niewielka ich grupa – są pociągającymi partnerami płci przeciwnej.

Dzięki zastosowaniu przyrządów wzmacniających zmysły udało nam się odkryć jeszcze bogatszy świat. Gdy wlatach siedemdziesiątych XVII wieku Antonie van Leeuwenhoek spojrzał naświat przez pierwszy porządny mikroskop, ujrzał zupełnie niespodziewanie ukryte dotychczas poziomy istot żywych. Mówiąc krótko, odkrył bakterie, plemniki iwiązki włókien mięśniowych. Dzisiaj wiemy, żebakterie wywołują wiele chorób (ale także przynoszą nam liczne korzyści), zadziedziczenie cech odpowiedzialny jest maleńki plemnik (mówiąc dokładniej, wpołowie), azdolność doporuszania się zawdzięczamy właśnie owym włóknom mięśniowym. Podobnie gdy wdrugim dziesięcioleciu XVII wieku Galileusz poraz pierwszy skierował teleskop wniebo, zobaczył bogactwo nowych obiektów: odkrył plamy naSłońcu, góry naKsiężycu, księżyce Jowisza iniezliczone gwiazdy Drogi Mlecznej.

Najdoskonalszym jednak narzędziem wzmacniającym działanie zmysłów jest myślący rozum. Dzięki niemu możemy uświadomić sobie, żeświat jest bogatszy, niż można bysądzić napodstawie tego, cowidzimy, apod wieloma względami jest wręcz zupełnie inny. Zapomocą samej analizy bodźców odbieranych wdanym momencie przez zmysły nie da się odkryć wielu kluczowych faktów związanych zeświatem. Następstwo pór roku powiązane zrocznym cyklem wschodów izachodów Słońca, obracanie się gwiazd nanocnym niebie czy bardziej zawiłe, ale wciąż możliwe doprzewidzenia ruchy Księżyca iplanet oraz ich związek zzaćmieniami – tych wzorców nie dostrzeżemy, jeśli będziemy polegać jedynie nawzroku, słuchu czy powonieniu. Myślący umysł może jejednak odkryć. Agdy już dostrzeże te prawidłowości, umysł taki szybko zorientuje się, żesąone dużo bardziej regularne niż praktyczne zasady, którymi kierujemy się, tworząc plany isnując marzenia. Głębsze, ukryte regularności mają związek zliczbami igeometrią: mówiąc krótko, zmatematyczną dokładnością.

Inne ukryte prawidłowości stały się widoczne dzięki rozwojowi techniki oraz, coniezwykłe, sztuki. Budowa strunowych instrumentów muzycznych jest tego pięknym iniezwykle ważnym zhistorycznego punktu widzenia przykładem. Około roku 600 p.n.e. Pitagoras zauważył, żedźwięki liry brzmią najbardziej zgodnie wtedy, gdy stosunek długości strun jest prostym ułamkiem liczb całkowitych. Zainspirowani tego typu wskazówkami zwolennicy Pitagorasa dokonali niezwykłego, intuicyjnego kroku wprzód. Przewidzieli możliwość istnienia innych typów modeli świata, wmniejszym stopniu opierających się naprzypadkowych informacjach odbieranych przez nasze zmysły, abardziej dostrojonych doskrytych harmonii Natury iwefekcie lepiej oddających rzeczywistość. Tak właśnie należy odczytywać motto bractwa pitagorejczyków: „Wszystko jest liczbą”.

Rewolucja naukowa XVII wieku zaczęła potwierdzać owe marzenia starożytnych Greków. Wynikiem tego przewrotu były zasady dynamiki iprawo grawitacji Izaaka Newtona. Dzięki tym prawom można było przeprowadzić dokładne obliczenia ruchu planet ikomet, stały się one również potężnymi narzędziami doopisu ruchu materii wogóle.

Aprzecież prawa Newtona działają wmodelu świata, który bardzo odbiega odnaszych codziennych wyobrażeń. Ponieważ przestrzeń newtonowska jest nieskończona ijednorodna, Ziemia ijej powierzchnia nie sąjakimiś szczególnie wyróżnionymi miejscami. Kierunki „góra”, „dół” i„naboki” sąwgruncie rzeczy dosiebie podobne. Nawet stan spoczynku nie jest uprzywilejowany względem ruchu jednostajnego prostoliniowego. Nic ztego nie pasuje donaszych codziennych doświadczeń. Nie dawało tospokoju współczesnym Newtona, anawet jemu samemu. (Nie był zadowolony zewzględności ruchu, mimo żelogicznie wynika ona zjego równań, aby więc jej uniknąć, zaproponował istnienie „absolutnej” przestrzeni, względem której można zdefiniować prawdziwy stan spoczynku iruch).

Kolejny wielki postęp dokonał się wXIX wieku, gdy James Clerk Maxwell przedstawił równania elektryczności imagnetyzmu. Te nowe równania objęły znacznie szerszy zakres zjawisk, między innymi zarówno znane wcześniej, jak iprzewidywane dopiero rodzaje światła (które obecnie nazywamy naprzykład promieniowaniem ultrafioletowym ifalami radiowymi), iumieściły jewprecyzyjnym matematycznym modelu świata. Jednak podobnie jak wcześniej wymagało toodpowiedniego dostosowania znacznych obszarów naszego postrzegania rzeczywistości. Tam gdzie Newton opisywał ruch cząstek pod wpływem grawitacji, równania Maxwella zapełniały przestrzeń grą „pól” i„eterów”. Według Maxwella to, conasze zmysły odbierają jako pustą przestrzeń, jest wrzeczywistości miejscem występowania niewidzialnych pól elektrycznych imagnetycznych, które wywierają siłę naobserwowaną przez nas materię. Chociaż napoczątku były one jedynie tworami matematycznymi, pola szybko wyszły zrównań izaczęły żyć własnym życiem. Zmienne pola elektryczne powodują powstanie pól magnetycznych, azmienne pola magnetyczne – pojawienie się pól elektrycznych. Pola te mogą zatem się wzajemnie pobudzać, dając początek samonapędzającym się zaburzeniom, które rozchodzą się zprędkością światła. Odczasów Maxwella rozumiemy, żeświatło jest właśnie takim zaburzeniem.

Odkrycia Newtona, Maxwella iwielu innych genialnych ludzi znacznie poszerzyły ludzką wyobraźnię. Jednak dopiero wfizyce wieku XX iXXI marzenia pitagorejczyków zaczęły naprawdę przynosić owoce. Wmiarę jak nasz opis podstawowych procesów staje się coraz pełniejszy, zaczynamy coraz więcej dostrzegać, atakże patrzeć wsposób inny niż dotąd. Skryta głęboko struktura świata różni się znacznie odtego, cowidać najego powierzchni. Zmysły, zktórymi się rodzimy, nie sądostosowane dopostrzegania najpełniejszych inajbardziej dokładnych znanych nam modeli świata. Zachęcam więc doposzerzenia waszego obrazu rzeczywistości.

Moc, sens imetoda

Gdy byłem nastolatkiem, pociągała mnie idea, żezazwyczajnym wyglądem rzeczy kryją się wielkie moce itajemne znaczenia1. Fascynowały mnie sztuczki magiczne ichciałem zostać iluzjonistą. Jednak już pierwszy zestaw dowykonywania sztuczek przyniósł całkowite rozczarowanie. Przekonałem się, żetajemnicą magii nie była jakaś prawdziwa moc, ale jedynie sprytne oszustwo.

Później urzekła mnie religia: wszczególności wiara Kościoła rzymskokatolickiego, wktórej się wychowałem. Dowiedziałem się, żezazwyczajnym wyglądem rzeczy kryją się tajemne znaczenia iwielkie moce, naktóre można wpływać modlitwą irytuałami. Jednak wmiarę jak coraz lepiej poznawałem naukę, okazywało się, żeniektóre pojęcia iwyjaśnienia podane wstarożytnych świętych tekstach wydają się całkowicie błędne; agdy dowiedziałem się więcej ohistorii ihistoriografii (piśmiennictwie historycznym), prawdziwość niektórych opowieści zawartych wtych tekstach stała się bardzo wątpliwa.

Najbardziej jednak rozczarowujące było nie to, żeświęte pisma zawierają błędy, lecz to, żebledną wobec innych źródeł wiedzy. Wporównaniu ztym, czego dowiadywałem się, poznając naukę, miały one dozaoferowania niewiele prawdziwie zadziwiających igłębokich przemyśleń. Jakaż wizja może się równać zpojęciami nieskończonej przestrzeni, olbrzymich połaci czasu, odległych gwiazd wielkich jak nasze Słońce, anawet jeszcze większych? Ukrytych sił inowych, niewidzialnych rodzajów „światła”? Czy też zpotężną energią, którą ludzie mogliby nauczyć się wyzwalać iwykorzystywać dzięki zrozumieniu procesów naturalnych? Doszedłem downiosku, żejeżeli Bóg istnieje, dużo większe wrażenie wywiera Jego (albo Jej, amoże Ich) dzieło widoczne wświecie niż świadectwo przekazane wstarych księgach – oraz żemoc wiary imodlitwy jest ulotna izawodna wporównaniu zezdarzającymi się nacodzień cudami medycyny itechniki.

–Zaraz, zaraz – już słyszę sprzeciw ludzi wierzących, wtradycyjnym znaczeniu tego słowa – przecież badania naukowe świata przyrody nie pozwalają nam odkryć jego sensu.

Odpowiadam nato: dajcie im szansę. Nauka odkrywa niezwykle zadziwiające fakty dotyczące tego, czym jest świat. Czy sądzicie, żemożliwe jest zrozumienie jego znaczenia bez wcześniejszego dowiedzenia się, czym on jest?

Wczasach Galileusza profesorowie filozofii iteologii – dziedziny te były wówczas nierozłączne – pisali długie rozprawy natemat natury rzeczywistości, struktury Wszechświata isposobu funkcjonowania świata, wykorzystując wyrafinowane metafizyczne wywody. Wtym samym czasie Galileusz dokonywał pomiarów prędkości toczenia się kuli porówni pochyłej. Cóż zaprozaiczne zajęcie! Jednak uczone wywody, choć nie brakowało im rozmachu, były niejasne. Badania Galileusza okazały się zatojasne iprecyzyjne. Stara metafizyka nigdy się nie rozwinęła, natomiast dzieło Galileusza wydało obfite ipopewnym czasie spektakularne owoce. Galileuszowi także zależało naznalezieniu odpowiedzi nawielkie pytania, ale uświadomił sobie, żezdobycie wiarygodnych wyjaśnień wymaga cierpliwości ipokory wobec faktów.

Płynąca ztej opowieści nauka zachowuje swoją ważność również dzisiaj. Najlepszym sposobem nauporanie się zwielkimi fundamentalnymi pytaniami będzie zapewne prowadzenie dialogu zNaturą. Musimy postawić precyzyjne pytania pomocnicze, dzięki którym Natura będzie miała okazję doudzielenia czytelnych dla nas odpowiedzi, awszczególności podania wyjaśnień, które okażą się dla nas nie lada zaskoczeniem.

Podejście takie nie jest dla nas naturalne. Życie, doktórego przygotowała nas ewolucja, wymaga, aby ważne decyzje były podejmowane szybko, zwykorzystaniem dostępnej wdanym momencie informacji. Ludzie musieli ugodzić włócznią swoją zdobycz, zanim sami stali się zdobyczą. Nie mieli czasu, byprzystanąć izastanowić się nad prawami ruchu, aerodynamiką włóczni itrajektorią jej lotu. Poza tym wielkie niespodzianki bez wątpienia nie były mile widziane. Ewolucja przystosowała nas dowyciągania wniosków istosowania praktycznych zasad, anie doposzukiwania pierwotnych przyczyn idokonywania subtelnych rozróżnień. Wjeszcze mniejszym stopniu przygotowała nas doprzeprowadzania długich ciągów obliczeń wiążących prawa podstawowe zdającymi się zaobserwować ich konsekwencjami. Komputery sąwtym znacznie lepsze!

Byodnieść pełną korzyść zdialogu zNaturą, musimy się zgodzić naużywanie jej języka. Sposób myślenia, dzięki któremu udało nam się przetrwać irozmnożyć naafrykańskiej sawannie 200 tysięcy lat p.n.e., już nie wystarcza. Zachęcam was doposzerzenia horyzontów myślowych.

Znaczenie masy

Wniniejszej książce zajmiemy się jednymi znajważniejszych pytań, jakie można sobie wyobrazić: pytaniami oostateczną strukturę fizycznej rzeczywistości, naturę przestrzeni, zawartość Wszechświata iprzyszłość badań naukowych. Biorąc jednak przykład zGalileusza, zajmę się tymi pytaniami dopiero wtedy, gdy wyłonią się zdialogu zNaturą dotyczącego jakiegoś konkretnego tematu.

Tematem, który stanie się dla nas furtką doznacznie ważniejszych pytań, jest masa. Bydogłębnie jązrozumieć, przyjrzymy się dokonaniom Newtona, Maxwella iEinsteina, poznamy wiele najnowszych inajdziwniejszych idei fizycznych. Przekonamy się, żedzięki zrozumieniu pojęcia masy możemy zająć się podstawowymi kwestiami dotyczącymi unifikacji igrawitacji, które sąobecnie napierwszej linii frontu badań naukowych.

Dlaczego masa matakie znaczenie? Pozwólcie, żeopowiem wam pewną historię.

Było sobie raz coś, cozwano materią. Była ona solidna, ciężka itrwała. Ibyło też coś jeszcze, coś zupełnie innego, conazywano światłem. Ludzie odbierali jezapomocą osobnych strumieni danych; pierwszą znich dotykali, drugie widzieli. Pojęcia materii iświatła były – inadal są– trafnymi porównaniami wykorzystywanymi doopisu innych przeciwstawnych aspektów rzeczywistości: ciała iducha, bycia istawania się, tego coziemskie itego coniebiańskie.

Gdy materia pojawiała się znikąd, traktowano tojako cud, taki sam jak wtedy, gdy Jezus nakarmił tłum siedmioma bochenkami chleba.

Naukową duszą materii, jej nieredukowalną istotą, była masa. Stanowiła ona źródło bezwładności – oporu materii przed wprawieniem jej wruch. Była też niezmienna, zawsze „zachowywana”. Można jąbyło przenieść zjednego ciała nadrugie, ale nigdy nie mogła ani pojawić się, ani zniknąć. Dla Newtona masa określała ilość materii. Wfizyce newtonowskiej masa jest ogniwem łączącym siłę zruchem, jest też źródłem grawitacji. Dla Lavoisiera trwałość masy, spełniana zdużą precyzją zasada jej zachowania, stała się podstawą chemii iniezwykle owocną wskazówką, pomocną wdokonywaniu odkryć. Jeśli wydaje się, żemasa znika, poszukaj jej gdzieś wnowej postaci – ivoilà, mamy tlen!

Światło, jak ustalono, nie mamasy. Przemieszcza się odźródła doodbiornika zniewiarygodną prędkością, bez żadnego popychania. Można jebez trudu wytworzyć (wyemitować) izniszczyć (zaabsorbować). Uważano również, żenie wywiera ono żadnego przyciągania grawitacyjnego. Nie było dla niego miejsca wukładzie okresowym pierwiastków, który porządkował podstawowe składniki materii.

Wciągu wielu stuleci poprzedzających powstanie nowoczesnej nauki, atakże przez pierwszych dwieście pięćdziesiąt lat jej rozwoju, podział rzeczywistości namaterię iświatło wydawał się kwestią oczywistą. Materia mamasę, aświatło nie; obowiązywała też zasada zachowania masy. Tak długo, jak utrzymywał się podział nabyty posiadające masę ibezmasowe, nie było możliwe stworzenie zunifikowanego opisu świata fizycznego.

Napoczątku XX wieku pojawienie się teorii względności i(szczególnie) teorii kwantowej wstrząsnęło podstawami, naktórych opierała się fizyka klasyczna. Obowiązujące dotychczas teorie materii iświatła legły wgruzach. Dzięki owemu procesowi twórczej destrukcji wdrugiej połowie ubiegłego stulecia możliwe stało się stworzenie nowej igłębszej teorii materii/światła, która znosiła obwiązujący wprzeszłości podział. Wnowej teorii świat opiera się nawielorakości wypełniających przestrzeń eterów, które jako całość nazywam Siatką. Taki nowy model świata jest niezwykle dziwny, ale odnosi spektakularne sukcesy iokazuje się bardzo dokładny.

Znowego modelu świata wynika całkowicie nowe zrozumienie pochodzenia masy zwykłej materii. Jak nowe? Będziemy jeszcze otym mówić, ale teraz wspomnijmy jedynie, żemasa wynika zteorii względności, kwantowej teorii pola ichromodynamiki – specjalnych praw rządzących zachowaniem się kwarków igluonów. Zrozumienie pochodzenia masy nie jest możliwe bez gruntownego opanowania tych trzech pojęć. Jednak wszystkie one pojawiły się dopiero wXX wieku iwtym gronie jedynie (szczególna) teoria względności jest naprawdę dojrzałą dziedziną. Kwantowa teoria pola ichromodynamika wciąż sąobszarami intensywnych badań naukowych, awiele ważnych kwestii wtej dziedzinie pozostaje wciąż otwartych.

Fizycy, uskrzydleni sukcesem tych teorii izdobytą dzięki ich rozwojowi wiedzą, wkraczają wXXI wiek zpomysłami nadokonanie kolejnych syntez. Obecnie gotowe są

Rozdział 2

Zerowe prawo Newtona

Dostępne w pełnej wersji

Rozdział 3

Drugie prawo Einsteina

Dostępne w pełnej wersji

Rozdział 4

Coliczy się wmaterii

Dostępne w pełnej wersji

Rozdział 5

Ukryta hydra

Dostępne w pełnej wersji

Rozdział 6

Bity bytu

Dostępne w pełnej wersji

Rozdział 7

Ucieleśnienie symetrii

Dostępne w pełnej wersji

Rozdział 8

Siatka (trwałość eteru)

Dostępne w pełnej wersji

Rozdział 9

Liczenie materii

Dostępne w pełnej wersji

Rozdział 10

Pochodzenie masy

Dostępne w pełnej wersji

Rozdział 11

Muzyka Siatki: poemat wdwóch równaniach

Dostępne w pełnej wersji

Rozdział 12

Głęboka prostota

Dostępne w pełnej wersji

Część II

Słabość grawitacji

Rozdział 13

Czy grawitacja jest słaba? Wpraktyce: tak

Dostępne w pełnej wersji

Rozdział 14

Czy grawitacja jest słaba? Wteorii: nie

Dostępne w pełnej wersji

Rozdział 15

Właściwe pytanie

Dostępne w pełnej wersji

Rozdział 16

Piękna odpowiedź

Dostępne w pełnej wersji

Część III

Czy piękno jest prawdą?

Rozdział 17

Unifikacja: śpiew syreny

Dostępne w pełnej wersji

Rozdział 18

Unifikacja: niewyraźny obraz podrugiej stronie szyby

Dostępne w pełnej wersji

Rozdział 19

Prawdyfikacja

Dostępne w pełnej wersji

Rozdział 20

Unifikacja SUSY

Dostępne w pełnej wersji

Rozdział 21

Uprogu nowego złotego wieku

Dostępne w pełnej wersji

Epilog

Gładki kamyk, ładna muszla

Dostępne w pełnej wersji

Podziękowania

Dostępne w pełnej wersji

Dodatki

Dodatek A

Cząstki mają masę, świat maenergię

Dostępne w pełnej wersji

Dodatek B

Wielowarstwowy, różnokolorowy kosmiczny nadprzewodnik

Dostępne w pełnej wersji

Dodatek C

Od„pozbawionych błędów” modeli do(niemal) poprawnej idei

Dostępne w pełnej wersji

Słownik

Dostępne w pełnej wersji

Uwagi

Dostępne w pełnej wersji

Literatura uzupełniająca

Dostępne w pełnej wersji

Zdjęcia

Dostępne w pełnej wersji