Listy te zostały napisane przez nauczyciela zen, znanego jako Yuanwu, do jego przyjaciół, uczniów i współpracowników, zarówno kobiet, jak
i mężczyzn, do ludzi posiadających rodziny i pracę, jak i do mnichów i mniszek, do zaawansowanych adeptów, jak i do początkujących uczniów.
Yuanwu znany jest jako autor najsłynniejszej chyba księgi zen, Zapisków błękitnej skały, zbioru stanowiących przedmiot medytacji przypadków opatrzonych komentarzami wierszem i prozą. Zapiski błękitnej skały to zawiła mapa tradycji zen z niezliczonymi subtelnymi odcieniami znaczeń. W niniejszych listach zen Yuanwu przedstawia przekaz zen w bardziej przystępnej formie bezpośrednich, osobistych lekcji.
Yuanwu był publicznym piewcą tradycji mądrości, o której mówił, że istnieje ona od niepamiętnych czasów. W tradycji zen Yuanwu, człowiek uważany za historycznego założyciela buddyzmu jest postrzegany po prostu jako kolejny budda w długiej linii oświeconych istot, rozciągającej się wstecz aż do czasów sprzed historii takiej, jaką ją znamy. W rzeczy samej teksty buddyzmu mahajany często mówią o „wszystkich buddach przeszłości, teraźniejszości i przyszłości”. Sutry mahajany takie jak Sutra girlandy opisują nieskończony proces nauczania zachodzący we wszystkich światach wszystkich czasów w niezliczonej w swej różnorodności formach.
Istoty oświecone pojawiają się na tym świecie jako nauczyciele, aby uświadomić ludziom zaskakujący fakt, iż każdy z nas posiada wrodzony potencjał osiągnięcia obiektywnej mądrości i bezwarunkowego współczucia, zwanej naturą buddy. Nauczyciele ci pragną umożliwić nam uświadomienie sobie naszej natury buddy oraz osiągnięcie sposobów jej wykorzystania w naszym codziennym życiu. Buddyzm zen, podobnie jak i wszystkie inne szkoły buddyzmu mahajany utrzymuje, że prawdziwym przeznaczeniem każdego człowieka jest osiągnięcie oświecenia.
Z perspektywy buddyzmu zen emocjonalne posłuszeństwo, dogmat, mechaniczny rytuał, klerykalne karierowiczostwo i sekciarskie instytucje należy postrzegać jako wrogów prawdziwej religii. Prawdziwa religia jest różnorodna z natury; składa się z wielu praktyk, technik czy też punktów widzenia, które są skuteczne w przebudzaniu ludzi w danych czasach i miejscach, które odnawiają ich świadomość rzeczywistości takiej, jaką ona jest, rzeczywistości absolutnej zawierającej wszystkie rzeczywistości relatywne, i które nie pozwalają, aby wpadali oni w sidła ograniczonych punktów widzenia. Żadnej techniki nie czci się jako panaceum; wszystkie techniki są jedynie zręcznymi środkami stosowanymi przez znakomitych nauczycieli, którzy wychodzą naprzeciw konkretnym potrzebom konkretnych poszukujących.
Praktyka zen składa się ze zbioru oswobadzających technik, które opierają się na głębokiej analizie ludzkiego postrzegania i uwarunkowania. Podobnie jak wizjonerzy innych tradycji na całym świecie, uczniowie zen zauważyli, że zwykli ludzie zamykają się w kokonie naznaczonych emocjonalnie uwarunkowanych postrzeżeń, które nadają kierunek ich motywacji i ograniczają ich doświadczenia do wąskiego spektrum standardowych punktów widzenia. Zwykli ludzie reifikują pojęcia, którymi nieumyślnie zostali uwarunkowani, wierząc w nie i projektując je na rzeczywistość; postrzegają je jako obiektywnie prawdziwe rzeczy „tam na zewnątrz”, a nie jako arbitralne kulturowe wytwory, którymi w rzeczywistości są. W taki oto sposób nauczyciele zen aktywnie próbują „rozsupłać węzły i rozpuścić miejsca sklejenia”, które utrzymują umysły uczniów w stanie przywiązania do nawykowych zachowań i konwencjonalnego postrzegania.
Tradycja zen, podobnie jak cały buddyzm mahajany, jest niezłomnie optymistyczna, jeśli chodzi o ludzkie możliwości; naszej prawdziwej tożsamości, naszej wrodzonej natury buddy nie można zniszczyć. Jest naszą podstawową esencją i nigdy nas nie opuszcza, czekając, aż zostanie aktywowana i ożywiona. „Miecz, który zabija, jest mieczem, który daje życie” – głosi stare powiedzenie zen. Miecz mądrości, odcinający uwarunkowania i nienaturalne zachowania składające się na naszą fałszywą tożsamość jest tym, który nas uwalnia i wyprowadza na światło dzienne nasz oświecony potencjał.
Wizjonerzy mahajany nie zgadzali się ze współczesnymi im materialistami, którzy uważali, iż jesteśmy w zasadzie zwierzętami zmuszanymi przez cywilizacyjne wymagania do wystawiania do walki naszego wątłego racjonalizmu i niepewnego zmysłu moralnego przeciwko ukrytym, lecz zawziętym i instynktownym popędom. Nauczyciele mahajany nie podążali również za dualistycznymi religiami, które postrzegały doczesne życie jako arenę grzechu i pokus, na której ludzkość przechodzi test kwalifikacyjny do niebiańskiego życia pozagrobowego.
Z punktu widzenia mahajany, kiedy ludzki umysł zostanie już oczyszczony ze swego uwarunkowania i odarty ze swej ułudy, zwykły świat jest miejscem oświecenia, skąpanym w świetle Źródła, w którym wyzwolone ludzkie istoty swobodnie wędrują, nagie i wolne, prowadząc życie pełne mądrości i współczucia.
Oczywiście Yuanwu (1063-1135) żył w świecie pod wieloma względami bardzo odmiennym od naszego. W jego czasach Manhattan był zalesioną wyspą poprzecinaną strumieniami przejrzystych wód. Wielkie metropolie Meksyku i Peru nie zostały jeszcze zdobyte przez zamorskich konkwistadorów. Obie Ameryki, Afryka, Australia i Oceania były zamieszkiwane przez mozaikę różnorodnych kultur, z których każda stanowiła symboliczny świat sam w sobie, ze swoją własną bogatą historią, tradycją i sposobem życia.
Stary Świat Eurazji i Północnej Afryki już od tysiącleci był świadkiem powstawania i upadków imperiów wraz z ich armiami, podatkami, biurokracją, kastami szlachty i wojowników rywalizującymi o władzę, starożytną tradycją nauki i badań, chłopami i pasterzami próbujących związać koniec z końcem. Zachodnioeuropejski szturm na resztę świata jeszcze się nie rozpoczął, a świat był schronieniem dla nieporównywalnie większej kulturalnej różnorodności niż ma to miejsce dzisiaj. Nikt jeszcze nie ośmielił się twierdzić, że przewaga militarna oznacza to samo, co przewaga kulturowa.
Chiny w czasach Yuanwu były usiane wielkimi skupiskami miejskimi, które stanowiły ośrodki administracji, handlu oraz wysokiej kultury. Sieć oficjalnie uznanych buddyjskich instytucji funkcjonowała w całym kraju. Dawna polityczna filozofia konfucjanizmu została pod wpływem buddyzmu ożywiona i zmodyfikowana. Również taoizm przyjmował nowe formy, uderzająco zbliżone do zen. Chińska sztuka i literatura w czasach dynastii Song osiągnęła bezprecedensowy poziom jasności i elegancji.
Istniało również jednak wiele problemów. Wybuchały sporadyczne powstania chłopskie jako forma sprzeciwu przeciwko rosnącej nierówności w podziale dóbr. Frakcja reformatorów w cesarskim aparacie władzy stanęła do nierównej walki z elitą posiadaczy ziemskich, ponosząc dotkliwą klęskę. Chociaż radzący sobie z zadaniem trzymania chłopstwa w ryzach, rozdęty wojskowy establishment miał właśnie sromotnie polec w walce ze stosunkowo nielicznymi barbarzyńskimi najeźdźcami. Mimo chwil chwały świat dynastii Song w Chinach był wszystkim, tylko nie spokojną oazą „mądrości Wschodu”, jak to lubią sobie wyobrażać niektórzy współcześni ludzie świata zachodniego.
Z uwagi na ogromną historyczną odległość, jako dzieli nas dzisiaj od czasów dynastii Song, tym bardziej niezwykłe jest, w jak bezpośredni sposób listy Yuanwu komunikują się z nami w uniwersalnych kwestiach życia w mądrości.
Być może błędnie przeceniamy różnice pomiędzy nami a ludźmi żyjącymi w innych czasach i miejscach. Technologiczne różnice środowiskowe są oczywiste. Jednak zarówno wtedy, jak i teraz, ludzie wikłali się w swe uwarunkowania, kierowani nadziejami i lękami, pragnąc sprostać stawianym przez społeczeństwo celom i osiągnąć godziwe życie. Czyż postrzeganie większości z nas w dzisiejszych czasach nie jest wciąż oparte na pojęciach takich jak ja i inni, zysk i strata, miłość i nienawiść, pożądanie i niechęć? Czyż nie przyjmujemy automatycznie, że te przeciwieństwa odzwierciedlają obiektywną rzeczywistość, która nie pozostawia nam w tej kwestii żadnego wyboru?
Jeśli tak jest, w takim razie przekaz pism Yuanwu wciąż stanowi dla nas wielką wartość. Przekaz ten jest wielowymiarowy i zostanie pełniej ukazany w niniejszym tłumaczeniu. Jednak na razie posmakujcie tylko ponadczasowej mądrości:
Jeśli potrafisz odciąć chwytanie się przedmiotów na zewnątrz i zapomnieć o swych fałszywych poglądach na temat jaźni wewnątrz, rzeczy same staną się prawdziwą jaźnią, a prawdziwa jaźń sama stanie się rzeczami; rzeczy i prawdziwa jaźń są Jedną Takością, otwierającą się na nieskończoność.
Jeśli jesteś przywiązany do postrzegania, wtedy to jest postrzeganiem – nie jest to docieraniem do Prawdy. Ci, którzy docierają do Prawdy, przekraczają postrzeganie, jednak udaje im się używać postrzegania bez przywiązywania się do postrzegania. Kiedy przejdziesz prosto przez postrzeganie i uwolnisz się od niego, wszystko stanie się podstawową Prawdą.
Listy zen
„Jeśli jesteś osadzony w rzeczywistości, wtedy twe działania posiadają moc.”
Od najdawniejszych czasów, z bezgraniczną doskonałością, święci i mędrcy doświadczali tej Wielkiej Przyczyny, jednocześnie siejąc wielki potencjał i umiejętność. Dzięki mocy ich współczujących ślubowań, wydali na świat bezpośrednie wskazówki dotyczące Tego Jednego, najgłębszej i najbardziej tajemniczej wspólnej esencji wszystkich miriadów form istnienia.
Nie ustanawiając stadiów, wstępują oni nagle i urzeczywistniają tę esencję. Od czasów poprzedzających jakiekolwiek istnienie, esencja ta pozostaje zawsze nieporuszona, ustanawiając podstawę wszystkich świadomych istot. Przenika ona wszystkie czasy i przekracza wszelkie myślenie. Przekracza ona to, co święte i zwyczajne, przekracza całą wiedzę i wszystkie poglądy. Nigdy nie podlega zmianom ani wahaniom; jest tutaj, czysta, naga i pełna życia. Wszystkie istoty ożywione i nieożywione w pełni zawierają ją w sobie.
Dlatego właśnie, kiedy Budda Siakjamuni się narodził, natychmiast wskazał na niebo i ziemię, i z potężnym rykiem lwa postawił je na piedestale. Później, kiedy opuścił już dom i przez sześć lat poszukiwał oświecenia, przebudził się na widok porannej gwiazdy. W końcu, na Górze Sępa, zainicjował przekaz zen, podnosząc do góry kwiat. Najważniejszy cel [jego działania] polegał na tym, abyśmy osiągnęli zrozumienie Prawdziwego Oka.
Od czasów Siakjamuniego Prawdziwe Oko było tajemnie przekazywane poprzez dwudziestu ośmiu patriarchów indyjskich oraz sześciu chińskich. Ci, którzy nie wiedzieli o istnieniu Prawdziwego Oka oświeconego postrzegania myśleli, iż chodzi tu o swego rodzaju nadprzyrodzoną moc lub też magiczne zdolności, i po prostu mówili o podążaniu za falami i płynięciu z prądem, nigdy nie poszukując korzenia przekazu. Jeśli jednak odkryjesz jego ostateczne znaczenie, nie będzie potrzeby więcej zajmować się jego przejawami.
W dawnych czasach, gdy władca Li spotkał mistrza zen Shimena, Shimen powiedział: „Jest to kwestia przeznaczona dla prawdziwie wielkich ludzi, a nie coś, czym mogą się zajmować zwykli generałowie czy inni wysocy rangą urzędnicy”. Li natychmiast zrozumiał i ułożył taki oto wiersz:
Aby studiować Drogę, musisz stać się człowiekiem z żelaza.
Uchwyć swój umysł i działaj zdecydowanie,
Kierując się wprost ku niedoścignionemu oświeceniu,
Nie zwracając uwagi na żadne potwierdzenie ani zaprzeczenie.
Ogólnie rzecz ujmując, kiedy najwyższa mądrość, doskonałe zdolności i naturalny potencjał już tu są, pozostaje jedynie kwestia pracy potrzebnej do pewnego i autentycznego przeniknięcia. Kiedy we właściwy sposób tego używasz, dowodzisz Wielkim Potencjałem i rozwijasz Wielką Funkcję, poruszając się już przed jakimkolwiek impulsem do działania, funkcjonując [w stanie] wolnym od rzeczy.
Yantou powiedział: „Odtrącanie rzeczy jest [podejściem] wyższym, podążanie za rzeczami jest podejściem niższym. Jeśli rozmawiamy o bitwie, to siła przeciwników leży w punkcie zwrotnym”.
Jeśli potrafisz wykonać szybki zwrot znajdując się ponad rzeczami, wtedy wszystko ci ulegnie i znajdzie się w zasięgu twej ręki. Chwytając i uwalniając, zwijając i rozwijając – wszystko można przekształcić. W każdej chwili pozostajesz spokojny i nieporuszony, z umysłem wolnym od jakiejkolwiek rzeczy. W swych działaniach postępujesz zgodnie z sytuacją oraz jej potencjałem, utrzymując w ryzach swe zdolności rozróżniania. Przemieszczając się, zmieniając i właściwie adaptując, osiągasz Wielką Wolność – wszystkie rzeczy i wszystkie okoliczności otwierają się przed twym ostrzem niczym rozpłatana łodyga bambusa, wszystkie one „pochylają się na wietrze”.
Dlatego, jeśli jesteś osadzony w rzeczywistości, wtedy twe działania posiadają moc. Nie trzeba dodawać, że przewodzenie odważnym bohaterom, dowodzenie walecznym wojownikom, gromienie potężnych bandytów, pocieszanie chłopów, zaprowadzanie pokoju w narodzie oraz wspomaganie odbudowywania społecznej harmonii i kulturalnego rozkwitu, wszystko to jest zależne od tego jednego objawienia.
[Dzięki] przekręceniu najwyższego klucza, osiągnięciu rzeczy, której nikt ci nie odbierze przez dziesięć tysięcy pokoleń, widzisz i słyszysz tak samo, jak starożytni buddowie, i dzielisz z nimi tę samą wiedzę i działanie.
Czwarty Patriarcha powiedział: „Gdyby nie umysł, nie byłoby kwestii buddy”.
Deshan powiedział: „Budda to po prostu ktoś wolny od zmartwień”.
Yongjia powiedział: „[To] nie jest oddzielne od tutaj, [jest] zawsze głęboko jasne i nieporuszone. Jeśli tego poszukujesz, wiesz, że tego nie zobaczysz”.
Linji powiedział: „Prawdziwy człowiek bez pozycji nieustannie wchodzi i wychodzi przez bramę twej twarzy”.
To jest substancją tych wszystkich powiedzeń.
Prawdziwe nauki i prawdziwa nauka
Od najdawniejszej starożytności wozem źródła było przekraczanie i bezpośrednie urzeczywistnienie, z nauczycielami i uczniami połączonymi zrozumieniem, w którym nie ma nic przypadkowego.
Dlatego właśnie człowiek, który miał stać się Drugim Patriarchą zen, stał po pas w śniegu i odciął sobie rękę, aby zademonstrować szczerość swych poszukiwań Bodhidharmie, pierwszemu patriarsze. Dlatego właśnie Szósty Patriarcha pracował [fizycznie], młócąc ryż we wspólnocie Piątego Patriarchy w Huangmei. Dlatego właśnie inni mistrzowie zen pracowali wytrwale przez dwadzieścia albo trzydzieści lat. Czyż zatwierdzająca pieczęć mogłaby być udzielana lekkomyślnie?
Ogólnie rzecz ujmując, autentyczni nauczyciele zen wykładają swe nauki dopiero po zaznajomieniu się z sytuacją i potencjałem adepta. Prawdziwi nauczyciele wytapiają i oczyszczają swych uczniów setki i tysiące razy. Za każdym razem, gdy okazuje się, że adept posiada jakieś błędne przywiązania lub też wątpliwości, nauczyciel rozwiązuje je i przełamuje sprawiając, że adept przenika do głębi i uwalnia wszystko, urzeczywistniając spokój ducha w działaniu. Prawdziwi nauczyciele przekształcają uczniów tak, że ci osiągają stadium, w którym nie można już ich złamać, niczym skórzana torba, która wytrzyma każdy upadek.
Dopiero wtedy nauczyciel zen pozwala przekształconemu uczniowi stanąć przed ludźmi i pomagać im. To nie jest błaha kwestia. Jeśli uczeń jest w jakikolwiek sposób niekompletny, wtedy model nie jest gotowy, a niedojrzały uczeń wychodzi nieforemny, pełen nadwyżek i braków, i prawdziwym uczniom wydaje się śmieszny.
Dlatego też, aby nauczać Dharmy, starożytni mistrzowie pracowali nad kompletną i właściwą postawą oraz jasnością we wszystkich aspektach. Oznacza to posiadanie w swym wnętrzu praktyki czystej jak lód i jadeit, a na zewnątrz kompletnego i oszlifowanego opanowania technik, przenikliwego postrzegania wszystkich czujących istot oraz umiejętności prowadzenia rozmów.
Kiedy tego rodzaju nauczyciele napotykali potencjalnych uczniów, badali każdą kwestię w kategoriach Zasady. Kiedy uczniowie w końcu rozumieli, wtedy nauczyciele używali technik wygładzających i oczyszczających. Przypominało to przelewanie wody z jednego naczynia do drugiego z najwyższą uwagą, tak aby nie uronić choćby kropli.
Wśród metod używanych przez nauczycieli mamy odpędzanie wołu oracza, jak również zabieranie jedzenia głodnemu. Nieprzeniknieni dla duchów i zjaw, autentyczni nauczyciele zen polegali wyłącznie na jednym wielkim wyzwoleniu. Nie demonstrowali typowych ułomności pretendentów do oświecenia ani nie „wyrastały im rogi właściwe innym gatunkom”. Rozluźnieni, bez usilnych starań i nienaturalnych zachowań, byli prawdziwymi świętymi dyscypliny i cnoty, którzy pozostawili już za sobą kurz zmysłowych przywiązań.
Jest takie powiedzenie Bodhidharmy: „Tych, których działania i rozumienie pozostawały w zgodzie, nazywamy duchowymi przodkami”.
Kim jest nauczyciel zen?
Wyrusza się na pielgrzymki w poszukiwaniu oświeconych nauczycieli, jak również przekracza się konwencje jedynie z powodu wagi wielkiej sprawy życia i śmierci.
Kontaktowanie się z ludźmi w celu udzielenia im pomocy to bycie dobrym duchowym przyjacielem. Ujawnianie przyczynowych warunków wielkiej kwestii funkcjonuje na zasadzie wzajemnego poszukiwania i wzajemnej pomocy.
Od najdawniejszych czasów jedynie tym, którzy byli w stanie unieść odpowiedzialność bycia naczyniem Wielkiej Dharmy, udawało się wziąć na swe barki rolę nauczyciela zen i stanąć niczym wysoki na jedną milę mur. Ludzie ci zostali ukształtowani i oczyszczeni w wielkim piecu nauczycieli Źródła, przyjmując nową postać pod wpływem ich młotów i szczypców, aż stali się prawdziwi i autentyczni od początku do końca. W innym razie nie pojawiliby się na świecie jako nauczyciele. Jednak jeśli się pojawiają, zadziwiają tłumy i poruszają zgromadzonych. Ponieważ ich własne urzeczywistnienie oraz przyjęcie odpowiedzialności za przekazywanie Prawdy nie było pochopne ani przypadkowe, przekazując je innym,nie spieszą się ani nie są niedbali.
Wszyscy znamy klasyczne przypadki. Mistrz Rang, który przebywał u Szóstego Patriarchy w Caoqi przez osiem lat. Mazu w Świątyni Guanyin. Deshan i Longan. Yangshan i Guishan. Linji i Huangbo. W każdym z tych przypadków minęło przynajmniej dziesięć albo dwadzieścia lat bliskiego związku pomiędzy nauczycielem a uczniem, zanim uczeń sam stał się w pełni gotowy do przyjęcia roli nauczyciela.
Dlatego właśnie przy autentycznych nauczycielach zen każde słowo i każde zdanie, każdy gest i każdy stan rozbrzmiewał muzyką złota i jadeitu.
Praktycznie nikt w ostatnich pokoleniach nie był w stanie przeniknąć tego, czym oni się zajmowali. Będziesz w stanie postrzec cel ich poczynań dopiero wtedy, gdy osiągniesz transcendentne urzeczywistnienie i osiągniesz stadium, które jest wspólne dla wszystkich oświeconych.
Przypomina mi się historia z dawnych czasów. Mazu zapytał Xitanga: „Czy studiowałeś kiedyś nauki zawarte w pismach?”. Xitang odpowiedział: „Czy nauki zawarte w pismach czymś się [od siebie] różnią?”. Mazu zapytał: „Jeśli nie czytałeś pism, w jaki sposób będziesz potrafił na różne sposoby wyjaśniać ludziom [nauki]?”. Xitang powiedział: „Muszę zajmować się swoją własną chorobą – jakże śmiałbym próbować pomagać innym?”. Mazu powiedział: „W późniejszych swych latach z całą pewnością staniesz się kimś wielkim na tym świecie”. I tak właśnie się stało.
Uważnie przyglądając się dawnym mistrzom, czyż [ich uczniowie] nie osiągnęli wielkiego przeniknięcia i wielkiego oświecenia ku jednemu wielkiemu przyczynowemu uwarunkowaniu prowadzącemu do transcendencji? Odcięli oni słowa i wyobrażenia, definitywnie rozstając się z pomieszaniem uwarunkowanego rozróżniania; po prostu wiedzieli, ciesząc się spokojem i wolnością w stanie spoczynku.
Mimo to Mazu wciąż bezlitośnie gnał Xitanga do przodu pragnąc, aby osiągnął on całkowite mistrzostwo w transformacji adaptacyjnej i nie lgnął do jednego z rogów ani nie grzązł w jednym miejscu.
Musimy w pełni zrozumieć wszystkie czasy przeszłe i teraźniejsze, i praktykować harmonijną integrację, łącząc się z bezgraniczną jednością. Ważnym jest, aby w procesie pomagania innym i przyjmowania przybyszów ze wszystkich stron wyłowić jednego lub dwóch „z osmalonym ogonem”, którzy posiadać będą potencjał stania się naczyniami Dharmy wyłaniającymi się z jaskini chwastów, ludzi zdolnych do przekształcenia się w nasiona życia mądrości. Czyż praca ta nie polega na wykorzystywaniu odpowiednich środków, aby odpłacić za dobroć i cnotę buddów oraz starożytnych nauczycieli?
Musisz