Kemal Atatürk. Droga do nowoczesności - Alexandre Jevakhoff - ebook

Kemal Atatürk. Droga do nowoczesności ebook

Alexandre Jevakhoff

0,0

Opis

Polski czytelnik nie miał dotąd okazji zapoznać się dokładnie z życiem i działalnością Mustafy Kemala Atatürka. Tę lukę wypełnia książka Aleksandra Jevakhoffa (ur. w 1952 r.) uważanego za jednego z najlepszych znawców współczesnej Turcji. Ruchy fundamentalistyczne w świecie mułzumańskim, ciągle nierostrzygnięty problem kurdyjski oraz wieloletnie dążenie Turcji do członkostwa w Unii Europejskiej ukazują aktualność myśli Atatürka - „ojca narodu tureckiego”, który już na początku XX wieku wiele zrobił, ażeby zbliżyć swój kraj do Europy. Jego życiorys jest ściśle związany z upadkiem zacofanej monarchii, Imperium Osmańskiego i powstaniem nowoczesnego państwa. Kemal Atatürk to zwycięzca spod Dardaneli w 1915 r., bohatersko walczący o niepodległość i integralność Turcji po I wojnie światowej, rewolucjonista, który pozbawił tronu ostatniego sułtana i kalifa, twórca Republiki Tureckiej. Jest to postać bardzo złożona, pełna sprzeczności, fascynująca, człowiek bardzo pracowity ale również korzystający z przyjemności życia, czarodziej i autokrata walczący o demokrację.
Przedstawiając Atatürka i jego dzieło autor wykorzystał ogromną literaturę, również rękopisy, jak również relacje jego ostatnich współpracowników.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 613

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Część pierwsza Bunt

1. Czas frustracji

Sait Bey łagodnie wkroczył w nowe stulecie. Na cóż mógłby się skarżyć? Syn ministra osobistego skarbca sułtana, właśnie otrzymał prawdziwą buławę marszałkowską, awansując do pierwszych szeregów hierarchii urzędniczej. Państwo to główna podpora Imperium Osmańskiego, a urzędnicy, uprzywilejowani i najwyżsi rangą, są w nim elitą elit.

Kilka godzin tygodniowo Sait Bey pracuje w Wyższej Radzie do Spraw Zdrowia, którą sułtan Mahmud II utworzył w 1838 r. do walki z epidemiami. W historii osmańskiej Mahmud zapisał się jako pierwszy wielki reformator. Kiedy objął władzę w 1808 r., imperium od ponad stu lat chyliło się ku upadkowi. Potężne za czasów sułtana Süleymana Wspaniałego, podupadło w wyniku wewnętrznego zastoju i ataków państw europejskich. Mahmud postanowił zapożyczyć z Zachodu te techniki, których tak brakowało jego państwu. W owej rozgrywce stracili życie janczarzy1, których zastąpiła nowoczesna armia w europejskim stylu. Sułtan opuścił stary pałac Topkapı i osiadł nad Bosforem, w pałacu Dolmabahçe, „ani greckim, ani rzymskim, ani gotyckim, ani renesansowym, ani saraceńskim, ani arabskim, ani tureckim. Styl jego przypominał raczej to, co Hiszpanie zwą plateresco” i był umeblowany na modłę europejską. Wprowadzono wiele zmian w organizacji państwa, pojawili się też nowi urzędnicy wykształceni w szkołach na poziomie europejskim, którzy mówili obcymi językami i których wysyłano do ambasad, aby poznawali życie i zwyczaje innych krajów. Zamiast tradycyjnych honorariów otrzymywali pensje. Sait Bey był dzieckiem reform sułtana Mahmuda.

Jeśli wierzyć jego biletowi wizytowemu ‒ i jego dochodom ‒ uczył także handlowego słownictwa francuskiego w szkole handlowej oraz sztuki pisania w języku tureckim i tłumaczenia w liceum Galatasaray. Sait Bey dobrze znał to liceum założone z inicjatywy Napoleona III, i jak wszyscy przedstawiciele osmańskiej elity pobierał nauki w owej francuskojęzycznej placówce. Wszystkie zajęcia zajmowały mu jedynie dwadzieścia godzin tygodniowo, Sait miał zatem jeszcze czas wolny na pracę w pałacu, gdzie tłumaczył na język turecki powieści kryminalne specjalnie dla sułtana Abdülhamida II.

Owe powieści stanowiły dla sułtana pewnego rodzaju lekturę fachową. W 1878 r., dwa lata po objęciu władzy, rozwiązał parlament i anulował konstytucję, chociaż jej tekst nadal starannie publikowano w sułtańskim almanachu. Władca nie był bynajmniej zacofany ‒ w czasie jego panowania przeprowadzono wiele nowoczesnych reform ‒ jednak nie tolerował żadnych ograniczeń sułtańskiej władzy. Trudno więc, aby „sułtan-cień Allaha na ziemi” zgodził się ‒ i to w lutym 1878 r., kiedy Rosjanie, zawsze dążący do podbicia Konstantynopola, drugiego Rzymu, zaatakowali imperium i zagrozili stolicy ‒ z uwagą jednego z posłów, na dodatek zwykłego piekarza: „Zbyt późno zapytałeś nas, Panie, o opinię, należało skonsultować się z nami przedtem, kiedy uniknięcie katastrofy było jeszcze możliwe. Izba uchyla się od wszelkiej odpowiedzialności za sytuację, która pod żadnym względem jej nie dotyczy”. Sułtańska chęć zapewnienia sobie bezpieczeństwa była posunięta aż do obsesji: Abdülhamid naszpikował imperium ogromną liczbą informatorów. Bronił w ten sposób tronu przed wrogami: mocarstwami europejskimi, konstytucjonalistami i nacjonalistami. Podobnie jak jego poprzednicy, Abdülhamid nie mógł zrozumieć idei praw narodowych. W swoim imperium sułtanowie nigdy nie faworyzowali tylko jednego narodu, nawet tureckiego: Imperium Osmańskie stanowiło społeczność wielonarodową, a służąc państwu na najwyższych stanowiskach, karierę mógł zrobić każdy, zarówno Albańczyk, jak i Rumelijczyk (to znaczy Grek z terenów imperium), Ormianin, Arab, Czerkies czy Kurd. Paradoksalnie, to właśnie Turków, czyli Anatolijczyków, uznawano za populację godną pogardy. Już Francuz Jouannin zauważył w 1840 r., że „nazwanie poddanego sułtana (Osmanlı) Turkiem jest wielką obelgą”. Jednakże właśnie bezustanne wołanie o prawa narodowe pozwoliło wyrwać spod władzy sułtańskiej Grecję, Serbię, Bośnię i Hercegowinę, Rumunię, Bułgarię i Cypr. Na te same prawa narodowe powoływały się też państwa europejskie w obronie Kapitulacji, przywilejów przyznanych przez Osmanów w okresie potęgi2, które pozwalały cudzoziemcom na posiadanie własnych urzędników, sędziów i specjalnych udogodnień podatkowych.

Sait Bey służył wiernie sułtanowi, tak samo, jak jego ojciec służył poprzednikowi Abdülhamida. Chcąc się przeciwstawić ambicjom europejskim i zagrozić Francji, Wielkiej Brytanii i Rosji, które przejęły kontrolę nad wieloma państwami muzułmańskimi, Abdülhamid zaangażował się w panislamistyczną politykę, pamiętając o tytule kalifa, czyli władcy całej muzułmańskiej społeczności, który to tytuł jeden z jego poprzedników przyjął w 1517 r.3. Sułtan postanowił też zbudować linię kolejową ze Stambułu do Al-Hidżazu, prowadzącą aż do miejsc świętych islamu, Mekki i Medyny. Said Bey wspomógł ten faraoński projekt sumą kilku piastrów4! Wysoki osmański urzędnik czyni tylko to, co trzeba, nic więcej. Sait przestrzegał świąt religijnych i nie pracował w piątki, jednak w tym poświęconym Allahowi dniu bez skrępowania chadzał do muzycznych kawiarni, a w swoich notesach skrupulatnie zapisywał wypite porcje rakı, lubianego przez Turków napoju z anyżkiem, zapominając jednocześnie wspomnieć o modlitwach w meczecie.

Podobnie jak wielu członków osmańskiej elity, Sait prowadził dziwne życie, pełne pozornych sprzeczności. Coraz lepiej służył zorganizowanemu aparatowi państwowemu w podupadającym imperium. Był poddanym sułtana, którego władza, przynajmniej teoretycznie, sięgała jeszcze do Trypolitanii, Kuwejtu i Albanii, lecz który sam nigdy nie opuszczał Stambułu. Jego światem był mikrokosmos wyznaczany przez zbudowany nad Bosforem pałac sułtański Yıldız, dom w Aksaray, jednej z eleganckich dzielnic Stambułu, oraz położone przy ulicy Pera liceum Galatasaray5. Nie opuszczał swojego świata latem, które dla niego zaczynało się na początku kwietnia, a kończyło sześć miesięcy później. Nad brzegami Bosforu Sait wynajmował yalı, jeden z tych wspaniałych drewnianych domów, których największą ekstrawagancją było nie kilka marmurowych kolumn, lecz eleganckie występy, na których spoczywały altany i okratowania. Niekiedy opuszczał „błogosławioną rzekę”, jak pierwsi Turcy nazywali Bosfor, na rzecz wspaniałości Morza Marmara, takich jak zatoczka Kalamış czy cztery perełki znane pod nazwą Wysp Książęcych. Dlaczego, zresztą, Sait Bey miałby się oddalać od stolicy, dlaczego miałby się kłopotać tym, co się dzieje w Anatolii lub jeszcze dalej?

Sait Bey doceniał europejskie wyrafinowanie: biegle mówił i czytał po francusku, chadzał do włoskiego i francuskiego teatru w Beyoğlu, odwiedzał dyplomatyczne przyjęcia, kupił dla swojej najstarszej córki pianino, a dla żony6 zaabonował francuskie pismo „Ouvrages de Dames”. Mimo to pozostał do głębi osmański. Słuchał muzyki arabskiej, oglądał spektakle karagöz, turecki teatr marionetek o wiele bardziej nieprzyzwoity niż ich francuski odpowiednik, spędzał leniwe godziny w męskim towarzystwie na paleniu nargili i piciu herbaty. Sait Bey był przywiązany do tradycyjnego życia stambulskiej burżuazji osmańskiej. On i wszyscy inni jemu podobni pragnęli uchodzić za Europejczyków, jednocześnie pozostając Osmanami.

 

Kontestacja w koszarach

W dniu 4 lutego 1902 r. w Paryżu około pięćdziesięciu mężczyzn zebranych u senatora Lefèvre-Pontalisa nie podzielało bynajmniej satysfakcji i błogostanu Saida Beya. Rząd osmański na próżno próbował uniemożliwić zebranie „młodoturków”, wśród których znaleźli się nie tylko Turcy, lecz również Rumelijczycy (Grecy), Ormianie i przedstawiciele innych narodowości Imperium Osmańskiego. Niektórzy przeciwnicy sułtana od wielu lat żyli na wygnaniu, inni dołączyli do nich niedawno, jeszcze inni pozostali w kraju i kontynuowali sekretną ‒ czy uważaną za taką ‒ działalność w najbardziej nowoczesnych szkołach: lekarzy wojskowych, weterynarzy, oficerów, inżynierów. Wśród przyszłej elity sług sułtana wielu było takich, którzy uważali, że Abdülhamid prowadzi imperium ku katastrofie. Młodoturcy rozeszli się, proklamując 9 lutego swoje cele: utrzymanie jedności imperium, przestrzeganie fundamentalnych praw i ponowne wprowadzenie konstytucji, zapewnienie porządku i pokoju przy jednoczesnym zachowaniu równości między wszystkimi poddanymi Imperium Osmańskiego.

Idee młodotureckie przeniknęły nawet do Akademii Wojskowej, jednego z bastionów władzy osmańskiej.

Mustafa Kemal należał do rocznika 43 uczniów przyjętych do Akademii Wojskowej w 1902 r. Dokładna data jego narodzin nie jest pewna. Według oficjalnej Historii Republiki Tureckiej, opublikowanej w 1935 r., przyszedł on na świat w 1880 r. Najlepszy biograf Kemala, Şevket Sürreyya Aydemir, podaje datę 14 stycznia 1881 r., natomiast Enver Behnan Şapolyo, inny turecki biograf, podaje datę 23 grudnia 1880 r.7. Tak naprawdę dokładna data ‒ czy to był grudzień 1880 r., czy też maj 1881 ‒ może mieć większe znaczenie jedynie dla tych, którym historia myli się z rachunkowością. Niepewna data narodzin Kemala nie jest niczym nadzwyczajnym. Jedna z tureckich osobistości urodzonych pod koniec XIX w. napisała w swoich Wspomnieniach: „Nie znam dokładnej daty moich narodzin, gdyż w tym okresie nie zwracano na nią szczególnej uwagi. Wiele rodzin miało zwyczaj notowania daty urodzin swoich dzieci na luźnej kartce przechowywanej w rodzinnym egzemplarzu Koranu, jednak nie udało mi się znaleźć żadnego zapisku dotyczącego mojej daty urodzenia. Kiedy pytałem o to moją matkę, odpowiadała mi niezmiennie: „Urodziłeś się, kiedy zaczyna dojrzewać winorośl”. Makbule, siostra Kemala, przypomniała sobie słowa matki, iż urodziła „w wieczór burzy śnieżnej”. Gdyby dokładna data urodzin była znana, podawano by ją według kalendarza muzułmańskiego, który mówi, że Kemal przyszedł na świat w 1296 r. hidżry. Jak widać Imperium Osmańskie to nie Europa.

Kemal wstąpił do szkoły wojskowej w 1894 r., pięć lat po śmierci swojego ojca. Skromny żywot tego drobnego urzędnika, bez większego powodzenia szukającego szczęścia w handlu, zakończyła gruźlica. O swoim ojcu, Alim Rızie, Kemal mówił rzadko. Wspominał jednak o jego roli w wyborze pierwszej szkoły. Matka Kemala, Zübeyde, chciała posłać Kemala do szkoły tradycyjnej, lecz Rıza8 wolał nowoczesną szkołę, która właśnie powstała w Salonikach. Kemal ją ukończył, gdy Rızy nie było już na świecie i tym razem chłopiec sam przeciwstawił się matce. Zübeyde zgodziła się zapisać go do świeckiej rüştiye, nowoczesnej szkoły ponadpodstawowej utworzonej przez rząd osmański w Salonikach i głównych miastach imperium. Młodzieniec wolał rüştiye wojskową: „Naszym sąsiadem był major Hatip. Jego syn Ahmed chodził do szkoły wojskowej. Nosił jej mundur. Chciałem być ubrany tak jak on. Na ulicach widać było oficerów. Zrozumiałem, że szkoła wojskowa to droga, którą muszę iść, jeśli chcę być do nich podobny. Moja matka wróciła wtedy do Salonik9. Powiedziałem, że chcę wstąpić do szkoły wojskowej. Matka bardzo się tego obawiała. Energicznie sprzeciwiała się mojej chęci zostania żołnierzem. Na egzamin wstępny do szkoły wojskowej poszedłem sam, nie powiedziałem jej nawet, kiedy się odbywa. W ten sposób postawiłem moją matkę przed faktem dokonanym”.

Czy Kemal został wojskowym ze względu na prestiż munduru? Tłumaczenie może się wydawać powierzchowne. Każdy poddany Imperium Osmańskiego marzył o karierze w służbie państwowej, a armia była jedną ze znakomitych dróg do tego celu. Niegdyś imperium zdobyło chwałę dzięki podbojom wojskowym, a kiedy pod koniec XVII w. zwycięstwa stały się rzadsze, osmańscy reformatorzy w pierwszym rzędzie zajęli się armią. Szkoły wojskowe stały się najnowocześniejszymi instytucjami imperium: zreformowane, często przy pomocy zagranicznych doradców, były wolne od przesądów społecznych i wpływów religijnych. Wielu młodzieńców marzyło, by zostać paszą, oficerem, a nawet lekarzem wojskowym. Kandydatów nie zniechęcały bynajmniej kolejne klęski ani przygnębiające akcje potęg europejskich, przygotowujących się do zadania imperium śmiertelnego ciosu; wręcz przeciwnie, zwiększały ich liczbę i energię!

Wyjaśnienia psychologiczne są tym bardziej wątpliwe, że posiadamy zaledwie skąpe informacje o dzieciństwie i młodości Kemala, jednak wydaje się, że jego powołanie wojskowe wynikało z uczuć bardziej osobistych i złożonych niż jedynie chęć obrony ojczyzny i odniesienia sukcesu społecznego. Sam Kemal kieruje trop w tę stronę, przytaczając następującą anegdotę: „Czy przypominasz sobie podarek, który dostałaś od ojca po moich narodzinach?” ‒ zapytał Kemal swoją matkę krótko po wstąpieniu do rüştiye. Po chwili zastanowienia matka odparła: „Miecz”.

‒ Gdzie umieściłaś ten miecz?

‒ Nad twoją kołyską.

‒ To znaczy, że mój ojciec chciał, abym został wojskowym, urodziłem się, aby nim zostać”.

Los Kemala jako wojskowego został przypieczętowany pośmiertną wolą jego ojca. Jednak istnieje jeszcze inna możliwość. W 1926 r. Kemal wyznał: „Kiedy wyrastałem z okresu dzieciństwa, wolałem przebywać sam i tak już zostało... Osoby żyjące w rodzinie wiedzą, że trudno jest unikać uwag, bezinteresownych zresztą, i bardzo szczerych, płynących z prawa i lewa. Człowiek staje wówczas wobec dylematu: podporządkować się albo w ogóle nie brać pod uwagę tych wszystkich opinii i rad. Moim zdaniem, obydwa rozwiązania są złe”.

Trudno jednak uznać armię za najlepszą odpowiedź na turecką wersję hasła: „Rodzino, nienawidzę cię”, tym bardziej, że rodzina Kemala była wyjątkowo nieliczna. Jeszcze przed jego urodzeniem choroba zabrała siostrę, dwóch braci zmarło na ospę w 1889 r.10; swojego ojca znał zaledwie kilka lat. Jego rodzina ograniczała się więc do matki i jednej siostry, Makbule. Czy można zatem winić matkę Kemala, kobietę pobożną, energiczną, o konserwatywnych poglądach, że on po prostu nie potrafił pogodzić się z odejściem ojca, o którym Zübeyde „zapomniała”, wychodząc powtórnie za mąż w 1895 r.?

Młodzieniec sprawiał wrażenie, jakby chciał wymazać z pamięci nieprzyjemne wspomnienia: najpierw wstąpił do rüştiye w Salonikach, następnie do szkoły kadetów w Monastyrze, a potem do szkoły wojskowej w Stambule (1899-1901). W jego karcie w Monastyrze znajdujemy zapis: „syn zmarłego celnika, Alego Rızy”, chociaż jego ojciec pracował w takim charakterze zaledwie przez kilka lat. Lecz praca celnika na granicy w górskim regionie atakowanym przez Greków i Bułgarów zaspokajała miłość własną syna, natomiast handel nie był ceniony przez Turków, szczególnie gdy, tak jak w przypadku Alego Rızy, kończył się porażką, która doprowadziła rodzinę na skraj ubóstwa.

We wspomnieniach z tego okresu odnajdujemy dumnego młodzieńca, który starał się zrobić wrażenie i odróżniać od innych. Nie chciał się bawić w skakanie przez plecy kolegi, „aby się nie schylać”, przyjął imię Kemal, czyli „doskonały”, od jednego z nauczycieli, który tak jak on miał na imię Mustafa, a w czasie wojny grecko-tureckiej w latach 1897-1898 próbował uciec ze szkoły kadetów w Monastyrze na front.

Mustafa Kemal effendi „Selanik”11, który ukończył szkołę wojskową z ósmą lokatą na 459 uczniów, w Akademii Wojskowej, od początku odznaczał się powagą i elegancją. Ali Fuad, kolega z roku w szkole wojskowej, a następnie w Akademii Wojskowej, zauważył, że w swoim nieskazitelnym mundurze miał doskonalą postawę, właściwą wojskowym, a jego zachowanie wzbudzało respekt. Chęć podobania się i zachowania godności potwierdza świadectwo Âsıma, innego kolegi z roku: „Mustafa Kemal to młodzieniec grzeczny, nigdy nie wpada w złość, bardzo dobrze się ubiera i mówi”. Młody Macedończyk przy każdej okazji starał się dostosować do wizerunku przyszłego oficera, zarówno w szkole, jak i poza nią.

Monastyr to małe, posępne, liczące 30 tys. mieszkańców miasteczko, zagubione w górach w samym środku Serbii. Czasami przypadkiem docierała tam trupa teatralna, bardzo zdziwiona, że na miejscu znajduje się teatr. A Stambuł ze swoimi oświetlonymi ulicami i teatrami pełnymi ludzi oferował wszystkie rodzaje rozrywek. Kemal łapczywie odkrywał bardziej lub mniej znane przyjemności: czuł lekkie kołysanie mostu Galata, kiedy zmierzch przysłaniał wieże minaretów, a zapach grilowanej ryby mieszał się z gardłowymi nawoływaniami muezzina; wędrował z koncertu arabskiej muzyki na spektakl karagöz, a potem brał udział w greckim karnawale; odgadywał, co kryją w sobie spojrzenia zasłoniętych muzułmanek, przechadzających się przed prowadzonym przez pewną Niemkę sklepikiem z piwem. Rodzina Alego Fuada posiadała nad brzegiem Bosforu yalı, w którym przyjęto Kemala z otwartymi ramionami; w ten sposób poznawał osmańską arystokrację. Wychowany w katolickiej szkole Fuad był synem generała i wnukiem marszałka, ludzi obsypanych zaszczytami i zajmujących wysokie stanowiska. Fuad napisał, że jego ojciec, który „traktował Mustafę jak własne dziecko”, starał się przede wszystkim zapoznać Kemala z tym, co zwie się przywiązaniem do kultury, pragnieniem zapewnienia kobietom spokoju i dobrobytu oraz otwarciem na inne narodowości. Rodzina Fuada miała korzenie słowiańskie i węgierskie.

W którym momencie, między swoimi nocnymi wyprawami i wizytami u rodziny Alego Fuada, Kemal zdał sobie sprawę ze słabości Stambułu, tej skolonizowanej stolicy? Kiedy dostrzegł, że na 870 tys. mieszkańców miasta aż 130 tys. stanowią cudzoziemcy? Czy był zdziwiony, że mieszka w pensjonacie prowadzonym przez Francuzkę?

Jednak nie ma tego złego, co by nie wyszło na dobre: to właścicielka pensjonatu przekazała mu publikowaną w Paryżu młodoturecką prasę. „Zaczęliśmy ‒ opowiadał później Kemal ‒ odkrywać, jak zła jest sytuacja polityczna i administracyjna kraju.” A jego przyjaciel Âsım dodał: „Czytaliśmy Namıka Kemala12 i opowiadaliśmy sobie nasze tajemne lektury”. Przyszli oficerowie odkrywali w książkach Namıka Kemala pochwałę wartości zakazanych przez Abdülhamida, takich jak ojczyzna, prawo, konstytucja, parlamentaryzm i wolność ‒ wartości, których, jak wiedzieli, bronili wielcy prekursorzy Rewolucji Francuskiej. Zmarły w 1888 r. Namık Kemal znalazł ambitnych następców, również inspirujących się autorami europejskimi (przede wszystkim francuskimi), takimi jak Comte, Renan, Taine czy Durkheim. Tureccy myśliciele odważnie mówili o konieczności wprowadzenia nowych reform, wychwalali częściową laicyzację, mienili się obrońcami tureckiego nacjonalizmu, który miał na celu zastąpić kwitnący nacjonalizm arabski, ormiański czy bałkański.

Między kursem artylerii, manewrami i teoretycznym wykładem zasad wojny partyzanckiej przyszli oficerowie oddawali się zakazanym lekturom i próbowali być na bieżąco z paryskimi dziełami młodoturków. Z niepokojem przyjęli wiadomość o zamachach dokonywanych przez bułgarskich komitadżi (partyzantów) w Salonikach i innych miastach Macedonii, bałkańskiej prowincji, którą na Kongresie Berlińskim w 1878 r. przyznano sułtanowi. Jak Mustafa Kemal „z Salonik” miał uwierzyć, że historia się nie powtarza, kiedy na mocy porozumienia austriacko-rosyjskiego z 1903 r. Macedonia znalazła się de facto pod obcą kontrolą? Przypomniał sobie uczucie niedowierzania z 1897 r., kiedy Osmanowie zwyciężyli Greków na polu bitwy, lecz pod naciskiem potęg europejskich ulegli im przy stole negocjacyjnym. „Nasi nauczyciele powiedzieli nam, że można było zająć całą Grecję. Kiedy dowiedzieliśmy się o rozejmie, poczuliśmy wielki smutek. Lecz nie mogliśmy stawiać pytań. Jedynie mój przyjaciel Nuri powiedział, że pewien młody oficer płakał i mówił, że stało się coś niedobrego. Jednakże na ulicach Monastyru organizowano publiczne zabawy i znowu słychać było krzyki „Niech żyje sułtan”. Po raz pierwszy nie przyłączyłem się do nich”.

Tym razem nie tylko Kemal zwątpił. Pewien generał brygady, zaproszony przez ojca Alego Fuada, oznajmił: „Pewnego dnia nasz rząd z pewnością upadnie, lecz nie sądzę, by zastąpił go rząd w stylu zachodnim”. Kemal odparł: „Wasza Ekscelencjo, taki rząd przyjdzie w swoim czasie. Wydaje się, że dzisiaj potencjał naszego narodu jest w uśpieniu. Gdy dojdzie do rewolucji i przywódcy będą się starali przede wszystkim zachować swoje stanowiska, trzeba będzie przyznać Panu rację. W młodym pokoleniu jest wiele osób godnych zaufania”. „Mustafo Kemalu effendi, mój synu ‒ rzekł na to generał ‒ widzę, że İsmail Fazıl (ojciec Alego Fuada) nie mylił się w twojej ocenie. Teraz się z nim zgadzam”. Potem dorzucił: „Ty nie będziesz żył jak my, zwykli oficerowie sztabowi. Twoja głęboka inteligencja i wielkie możliwości przysłużą się w przyszłości krajowi. Moim zdaniem, jesteś jednym z tych młodych ludzi, którzy zostaną mężami stanu. Oby Allah przyznał mi rację!”

W ostatnim dniu października 1904 r. stambulska prasa opublikowała nazwiska absolwentów ostatniego rocznika Akademii Wojskowej. W porządku alfabetycznym Mustafa Kemal był ostatnim spośród 38 oficerów, lecz w rzeczywistości ukończył szkołę z piątą lokatą. Ponieważ znalazł się w pierwszej dziesiątce absolwentów, został od razu mianowany kapitanem sztabowym. Kemal dołączył zatem do wojskowej elity swojego kraju. W Turcji prosty kapitan był skazany na karierę przynoszącą często rozczarowanie i iluzoryczny status społeczny, natomiast przed jego kolegą z dyplomem Akademii Wojskowej otwierały się awanse i przywileje.

Jednak na razie nowy kapitan sztabowy znalazł się w areszcie. Już raz, w czasie nauki, wobec Kemala i kilku przyjaciół „spiskowców” zastosowano sankcje, lecz „ojcowskie podejście” komendanta szkoły oszczędziło im zbyt surowej kary. Kilka dni po ukończeniu szkoły ktoś doniósł, że Kemal, Ali Fuad i dwóch innych kapitanów na nowo podjęło działalność wywrotową. Po kilku dniach oficerów zwolniono. Ali Fuad opowiadał później, że Kemal rozważał wówczas ucieczkę do Europy, jednak tego nie zrobił. Awantura miała tylko jedną konsekwencję: Kemal nie pojechał do Salonik, chociaż wysoka lokata gwarantowała mu taki przydział. Pojechał do Damaszku.

 

Oficerowie rewolucjoniści

Pobyt Kemala w dawnej, podupadłej siedzibie kalifa umajjadzkiego umocnił jego przekonania i zadziorność. W Damaszku, podobnie jak w Bagdadzie i Sanie, tureckie oddziały mogły łatwo ocenić skutki panislamistycznej polityki sułtana: buntowali się na przemian Jemeńczycy, Druzowie i syryjscy Arabowie, a Arabska Unia Ojczyźniana domagała się niepodległości wszystkich Arabów z terenów Imperium Osmańskiego. W Anatolii szukano tysięcy nowych rekrutów, aby wysłać ich na te dalekie, nieznane ziemie.

Kemal ujrzał żałosne widowisko, jakim były osmańskie oddziały ubrane w połatane mundury, zorganizowane w godny pożałowania sposób. Francuski konsul w Damaszku opowiadał o upadku morale: podjudzeni przez oficerów żołnierze odmówili uczestnictwa w oficjalnej ceremonii z okazji święta religijnego, a komendant garnizonu nie ukarał tego postępku z obawy przed wybuchem zamieszek. Odbiciem atmosfery panującej w Damaszku był fakt, że pułkownik z oddziału Kemala zachęcał go do odwiedzania dawnego lekarza wojskowego, który nawet na wygnaniu nie wyrzekł się swoich idei: założył ruch „Al-Vatan” („Ojczyzna”). Kemal z kolei stworzył grupkę „Vatan ve Hürriyet” („Ojczyzna i Wolność”). Szukał dla niej zwolenników w Jafie, Jerozolimie i Bejrucie, gdzie przebywał Ali Fuad, a nawet w Salonikach. Kapitan udał się tam na początku 1906 r., przejeżdżając przez Egipt i Pireus: „wyruszywszy na greckim statku”, jak napisał po francusku do przyjaciela. Nikt nie pomógł Kemalowi zorganizować tej podróży, lecz dzięki przyjaciołom z placówki w Salonikach udało mu się bez przeszkód pokonać policyjne kontrole. Kemal zjawił się przed Şükrü Paszą, który był odpowiedzialny za inspekcje w artylerii. Młody kapitan napisał do paszy list, tłumaczył niebezpieczeństwa sytuacji i poprosił go o pomoc. Pewny swoich racji ‒ tę młodzieńczą pewność siebie miał stracić dopiero kilka lat później ‒ był przekonany o swoim sukcesie, lecz pasza odprawił go w sposób bezwzględny. Czteromiesięczny urlop „z powodu choroby” ocalił Kemala przed uznaniem jego czynu za nielegalny; skorzystał z niego i stworzył w Salonikach filię „Vatan ve Hürriyet”.

Kemal wrócił oficjalnie do Salonik w październiku 1907 r., aby objąć stanowisko w sztabie III Armii. Atmosfera była naprawdę przedrewolucyjna. Od kilku miesięcy armia, coraz bardziej niezadowolona z rządów Abdülhamida, wrzała: od Sany w Jemenie do Üsküp w Macedonii przez İzmir oficerowie i żołnierze otwarcie protestowali z powodu wypłacanego z opóźnieniem żołdu ‒ jeśli w ogóle był wypłacany ‒ a przede wszystkim zadawali sobie pytanie, w jaką przepaść spycha ich Abdülhamid. Atmosfera w Salonikach była gorętsza niż gdzie indziej. Dzięki handlowi miasto utrzymywało kontakt ze światem i było bardziej podatne na „wywrotowe” idee płynące z Europy, idee, które szerzyła duża populacja żydowska, liczni mieszkający w Salonikach masoni i prasa ciesząca się o wiele większą wolnością niż w Stambule. Na miasto chętnym okiem patrzyli Europejczycy i tylko ślepy mógł nie zauważyć, że wspaniałe tureckie mury obronne służą już jedynie jako gniazda dla bocianów.

Kilka dni przed przybyciem Kemala w Salonikach powstał Komitet Jedności i Postępu (KJP), zrzeszający opozycjonistów wygnanych z Paryża, młodoturków z Kongresu z 1902 r. i członków Osmańskiego Stowarzyszenia na rzecz Wolności (OSW). OSW było bardzo młode, lecz jego założyciele, pracownik poczty Talât, porucznik İsmail Canbolat i ich ośmiu towarzyszy, nie tracili czasu. Wśród założycieli stowarzyszenia było też dwóch członków miejscowego oddziału „Vatan ve Hürriyet”. Sam Kemal dołączył do KJP 29 października 1907 r., przysięgając na Koran i rewolwer walczyć z sułtanem-tyranem o przywrócenie konstytucji.

Osiem miesięcy później młodoturecka rewolucja z lipca 1908 r. przywróciła Konstytucję13.

 

Rewolucja niosąca rozczarowanie

Zatriumfowały drogie Kemalowi idee, jednak zaczęły się porażki walczącego żołnierza. Kemal wierzył, że los wyznaczył mu pierwszoplanową rolę: marzył o stanowisku ministra wojny, lecz w systemie stworzonym przez członków KJP, tak zwanych ittyhadystów, nigdy nie zdołał objąć żadnego naprawdę ważnego stanowiska. Nie umiał narzucić ani swojej osobowości, ani swoich przekonań.

Niemniej, w kwietniu 1909 r., gdy powstawała Armia Ruchoma, znalazł się na pierwszym planie. W Stambule obrońcy absolutyzmu właśnie odsunęli od władzy młodoturków, zaś w Salonikach oficerowie konstytucjonaliści zdecydowali się ruszyć na stolicę. Kemal został szefem sztabu Armii Ruchomej14. Jak później mówił, właśnie jemu zawdzięczała swoją nazwę: „Chciałem nazwy, która nie rani niczyich uczuć, nazwy, którą wszyscy mogliby przyjąć. Pomyślałem o słowie hareket, poprzez analogię do francuskiego słowa „ruch”, zresztą my właśnie byliśmy w ruchu...”. Kemal odniósł pierwszy osobisty sukces, potem jednak musiał wrócić do szeregu i ustąpić miejsca starszym oficerom: miał zaledwie 28 lat.

Zaczął wtedy swój marsz przez pustynię. Zaproponował całkowite oddzielenie armii od polityki ‒ kraj potrzebował nowocześnie wyposażonego wojska, zabezpieczonego przed wpływem politycznych sporów15 ‒ Kongres KJP odrzucił jednak jego propozycje, a stosunki Kemala z niektórymi członkamin KJP przybrały charakter prawie bojowy. W 1909 r. i później, jak się wydaje w roku 1911, próbowano mu grozić, być może organizowano nawet zamach na jego życie. Gdy KJP zdobył wreszcie władzę po latach tajnej opozycji i wpływów masonerii, zachował pełne przemocy zwyczaje z podziemia. Większości swoich przeciwników proponował jedynie dialog przy użyciu siły. Członkowie KJP wykorzystywali do posług polityczno-wojskowych fedainów, czyli najemnych zbirów, rewolucjonistów i gotowych do ofiar patriotów. Przez kilka tygodni fedaini chodzili w ślad za Kemalem, który w swoich Pamiętnikach napisał, że nawet go lekko postrzelili. Fedaini rzadko chybiali, zatem Kemal miał dużo szczęścia...

KJP dokonał w imperium w latach 1909-1914 przewrotu politycznego, jednak Kemal był tylko zwykłym widzem. Przyglądał się procesowi odsunięcia od polityki sułtana Mehmeda V Reşada, brata Abdülhamida, którego młodoturcy osadzili na tronie w kwietniu 1909 r., był też świadkiem stopniowego przejęcia władzy przez dyktatorską grupę mieszaną. Członków KJP łączył wspólny cel: uratowanie imperium i kontrolowanie sułtana. Komitet składał się jednak ze zbieraniny rywalizujących klanów, zdominowanych przez około trzydziestu przywódców, ustawionych w ścisłej hierarchii. Na szczycie piramidy znajdował się osobliwy triumwirat. Talât, dawny urzędnik pocztowy i jedyny cywil w tym trio, człowiek o imponującym poczuciu humoru, należał do pierwszych członków KJP, a jego zdolności polityczne wywarły wrażenie nawet na kimś tak wrogim komitetowi, jak amerykański ambasador Morghentau. Talât posiadał wszystkie zalety fizyczne i intelektualne, aby zdominować triumwirat. Jednak z całą pewnością Kemal za nim nie przepadał. Ściślej rzecz biorąc, utrzymywał z Talâtem stosunki grzecznościowe, natomiast więzy prawdziwej przyjaźni połączyły go z Cemalem.

Mogło się wydawać, że ten drobny, nerwowy człowiek z obfitą czarną brodą jest połączeniem wszystkich wad. Mówiono, że jest okrutnikiem, hipokrytą, graczem i pozbawionym skrupułów oportunistą. Dość dziwny przyjaciel dla Kemala, który w 1926 r. podkreślił „przyjaźń i szczególne przywiązanie” łączące go z Cemalem. Trudno to zrozumieć, tym bardziej, że Cemal był o blisko dziesięć lat starszy od Kemala. Wiele tłumaczy z pewnością rywalizacja między Cemalem a ostatnim członkiem triumwiratu, Enverem.

Benoist-Méchin mówił o antagonizmach, jakie dzieliły Kemala i Envera. Słowo to nie jest najzręczniejsze, podobnie jak to, którym Şevket Süreyya Aydemir opisywał pretensje, jakie Kemal żywił wobec Envera i vice versa. Fakt, że z racji swej zazdrości Kemal sprzyjał Cemalowi, rywalowi Envera, był całkiem oczywisty i zrozumiały. Ale dlaczego Enver miałby odczuwać kompleks niższości wobec Kemala?

Urodzony w 1881 r. Enver ukończył w 1902 r. Akademię Wojskową i był jednym z bohaterów rewolucji 1908 r. Enver Bey odegrał decydującą rolę zarówno w walce obronnej armii osmańskiej przed włoskim atakiem w Trypolitanii w latach 1911-1912, gdzie „dowodził całym wojskiem broniącym Trypolitanii i sąsiadującej z nią Cyrenajki, rozkoszował się władzą nad Beduinami, jaką dawała mu sprawowana funkcja”, jak o nim pisał ówczesny francuski attaché wojskowy w Stambule, a także był kluczową postacią w obu wojnach bałkańskich. W październiku 1912 r. Czarnogóra, Bułgaria, Serbia i Grecja zaatakowały Imperium Osmańskie. Cel, jaki im przyświecał, był oczywisty: zlikwidować ostatnie bastiony władzy tureckiej w Europie. Tylko miesiąca potrzeba było, aby państwa koalicji dotarły do oddalonej od Stambułu o 60 km Çatalcy (Czataldży). Stambuł przepełniony uchodźcami, rozdzierany politycznymi sporami między działaczami Komitetu Jedności i Postępu a ich przeciwnikami, dowiedział się 23 stycznia 1913 r., że Enver wraz z grupą młodych oficerów-ochotników dokonał zamachu, wtargnął do siedziby wielkiego wezyra, zamordował ministra wojny, tych, którzy mieli „niewłaściwe” poglądy aresztował, a następnie wyrzucił przez okno warunki zawieszenia broni. Sześć miesięcy później sława Envera wzrosła jeszcze bardziej, gdy wkroczył na czele oddziałów do Edirne, dawnej stolicy osmańskiej, zdobytej w marcu 1913 r. przez państwa bałkańskie.

Wydawało się, że wszystko sprzyja Enverowi. Kobiety zapominały o jego niewysokim wzroście, a mężczyzn frapowała jego niezwykła odwaga. Umiał wykorzystywać okoliczności dla zaspokojenia rozbudzonej ambicji, niekiedy nawet ryzykując, że popadnie w śmieszność: prosił swoich przyjaciół, aby nazywali go „małym Napoleonem”. Spotkał go też najwyższy zaszczyt, został damat, to znaczy zięciem sułtana. Dlaczego więc miałby uznawać Kemala za swojego rywala? Owszem, nie znosił jego rozpusty i zmysłowości. Owszem, nie doceniał tego mężczyzny „zuchwałego i wyrażającego się otwarcie”, a także skłonnego do krytykowania innych.

Walka między Kemalem, skromnym podpułkownikiem16, którego jedynym tytułem do chwały było napisanie dziełka z zakresu taktyki, liczącego 41 stron z siedmioma szkicami, zatytułowanego Manewry, ćwiczenia brygady armii i kompanii kawalerii Armii Cumali, a Enverem była nierówna. Tak naprawdę nie było żadnej walki, gdyż Kemal nie miał wystarczających wpływów i poparcia.

Relacje między Kemalem a Enverem osiągnęły punkt zwrotny na początku 1913 r., w czasie wojny turecko-bałkańskiej. Korpus Bolayır, do którego należał Kemal, a którym dowodził jego przyjaciel Ali Fethi, otrzymał rozkaz rozpoczęcia działań. Akcja ta nie mogła się powieść bez wsparcia 10. korpusu ‒ szefem sztabu był tam z kolei Enver. Jednostka Envera nie udzieliła korpusowi Alego Fethiego koniecznego wsparcia, w rezultacie został on zmiażdżony. W dyskusji, która wybuchła po fakcie, najwyższe dowództwo przyznało rację 10. korpusowi, a Enver otrzymał awans w Stambule. Ali Fethi i Kemal złożyli dymisje, wycofali je jednak, kiedy awans Envera został unieważniony.

Zdaniem Mustafy Kemala, Enver był nie tylko niekompetentny, ale co gorsze szkodliwy, ponieważ zgodził się, co według Kemala było poważnym błędem, by armia mieszała się do spraw politycznych. W tej kwestii opinia wyrażona przez Kemala spotkała się z niemieckim poparciem. Kiedy na początku 1914 r. generał niemiecki Otto Liman von Sanders wyjeżdżał do Stambułu, cesarz powiedział: „usuńcie politykę z armii tureckiej. Mieszanie się do polityki, to jej największy błąd”. Był to jedyny punkt wspólny postawy Kemala i Niemców, zatrudnionych do szkolenia armii osmańskiej. Od 1840 r. do Stambułu przybyło około 70 oficerów niemieckich. Enver, który przedtem był attaché wojskowym w Berlinie, wierzył w wyższość modelu pruskiego i cynicznie podkreślał: „Jesteśmy z nimi, ponieważ to leży w naszym interesie”. Co się tyczy Kemala, to chociaż tłumaczył utwory z niemieckiego i doceniał berlińską władzę, jednak odrzucał nadmierną ingerencję cudzoziemców, czego nieuchronną konsekwencją musiała być podległość armii tureckiej wobec państw obcych.

Kemal był człowiekiem nerwowym, porywczym i skłonnym do obrażania się, u którego widać było wyraźne ślady osobistych niepowodzeń. Już w szkole wojskowej był znany ze swojej skłonności do melancholii i depresji. Zwykł wtedy mawiać: „Przyjaciele, kiedy się kładę do łóżka, nie mogę zasnąć, jak wy. Czuwam aż do świtu”.

Ali Fethi, dawny przyjaciel Kemala i jego kolega szkolny z Monastyru i Stambułu, otrzymał jesienią 1913 r. nominację na stanowisko ambasadora w Sofii. Dwóch mężczyzn łączyła tak silna więź, że İsmet İnönü napisał później w swoich Wspomnieniach: „Wśród liczących się działaczy KJP Kemal i Ali Fethi tworzyli wyjątkową grupę”. Kiedy Fethi był attaché wojskowym w Paryżu, zaprosił Kemala na wielkie manewry, zorganizowane przez armię francuską w Pikardii we wrześniu 1910 r. Także tym razem nowy ambasador wykonał przyjazny gest pod adresem Kemala i zaproponował mu wyjazd do Sofii na stanowisko attaché wojskowego. Kemal przyjął tę propozycję niechętnie, a jego pobyt w Sofii zamienił się w dramatyczne wygnanie. Do bliskiej mu wdowy po pewnym oficerze pisał listy tak smutne, jak stolica Bułgarii: „Nie ma tu ani jednej ładnej kobiety, mieszkam w hotelu, gdyż nie znalazłem odpowiedniego domu. Moje życie toczy się swoim torem, nie rozjaśnia go żadne wydarzenie. Chwała Allahowi”. Kemal opowiadał nawet, że znudziły go kabarety i postanowił więcej ich nie odwiedzać. W tej sytuacji młody oficer jawi się raczej jako wykwintny mężczyzna niż wierny kronikarz.

Praca była jednak dość ciekawa: Bałkany wrzały, a w Bułgarii mieszkało milion dwieście tysięcy obywateli pochodzenia tureckiego. Pobyt Kemala w Sofii nie był też pozbawiony przyjemności: wieczory w sofijskiej operze, sukces na balu kostiumowym z okazji święta Cyryla i Metodego, który zawdzięczał swojemu przebraniu janczara, czas spędzany z przyjacielem Alim Fethim. Dwaj mężczyźni wyrównali dawne rachunki, gdyż w wojskowym bułgarskim czasopiśmie opublikowali podpisany przez ambasadora artykuł poświęcony „Prawdziwym przyczynom klęski korpusu Bolayır”. Kemal skorzystał też z okazji i napisał liczące dwadzieścia stron dziełko zatytułowane Rozmowa z oficerami i dowódcami17: zamieścił w nim gorzkie refleksje po trzech konfliktach w Trypolitanii i na Bałkanach, które odebrały Imperium Osmańskiemu jedną trzecią jego ziem i jedną piątą ludności, wyrzuciły je niemalże z Europy i oddały Saloniki Grecji. Kemal pochwalał atak, za wzór uważał postawę armii japońskiej wobec Rosjan. Znalazło się tam też kilka uwag zapowiadających przyszłego męża stanu: „Idea jest słuszna, gdy można ją zaakceptować jako prawdę absolutną i gdy nie poddaje się krytyce. Jest to możliwe, gdy idea staje się poglądem i w końcu przekonaniem; w następstwie tego procesu nie zdoła nią zachwiać żadna inna logika, żaden odmienny osąd”.

W Sofii Kemal przeżył burzliwą przygodę miłosną. Bułgarka Dimitrina Kowaczewa, w skrócie nazywana przez wszystkich Miti, stała się dla Kemala muzą, która prawdopodobnie po raz pierwszy obudziła w nim uczucia wykraczające poza sam pociąg fizyczny. Kemal, który kompletnie zapomniał o wszelkich niezbędnych środkach ostrożności, które powinien zachować jako attaché wojskowy, poprosił nawet ojca Miti, ministra wojny, o jej rękę. Otrzymał odmowę. Generał Kowaczew nie życzył sobie, aby jego ukochana córka wyjeżdżała do obcego kraju i nie ukrywał niepokoju o to, czy córka byłaby w stanie przystosować się do warunków życia w Turcji.

Kemal nigdy nie mówił o tym przykrym wydarzeniu. Jednak kilka tygodni przed wybuchem wojny światowej powiedział pewnemu bułgarskiemu przyjacielowi coś, co być może miało związek z tą historią: „Naród turecki jest dobry z natury. Potrzebuje tylko nowoczesnego wykształcenia. (...) Trzeba go uwolnić od wpływów wschodnich, które zaciążyły na całym społeczeństwie i poszczególnych jednostkach. Potrzeba wielkich reform, aby zmienić naród turecki”.

Dziewięć miesięcy spędzonych w Bułgarii Kemal postrzegał jako zniewagę. Bułgarską zniewagę wobec Turka i wobec uwodziciela; zniewagę wygnania wobec człowieka, który uważał się za ofiarę ludzi rządzących w Stambule. Jedna tylko myśl rozpierała duszę Kemala i dodawała energii przyszłemu prezydentowi: władza. Kemal z wielkim przekonaniem starał się udowodnić, że jego chęć zdobycia władzy była zjawiskiem bezinteresownym. W czasie pierwszej wojny światowej napisał do przyjaciela: „Moje pragnienia są wielkie, lecz pozbawione ambicji materialnych; nie marzę o wysokich funkcjach czy zdobyciu znacznych pieniędzy...”.

Do swojego przyjaciela Saliha napisał 18 października 1914 r. list, w którym zacytował francuski poemat nieznanego autora: „Życie jest krótkie, trochę miłości i witaj mój miły! Życie jest puste, trochę nienawiści, trochę nadziei i do widzenia!” I dorzucił: „Salih, naucz się tych słów na pamięć i w zależności od znaczenia, jakie przypisujesz życiu, kieruj się jednym lub drugim zdaniem”. Które z nich wybrałby sam Kemal, gdyby nie wybuchła wojna światowa i nie doszło do bitwy pod Dardanelami?

1Janczarzy ‒ z tureckiego Yeni çeri (nowe wojsko) byli młodymi chrześcijanami uprowadzanymi z domów rodzinnych i nawracanymi na islam. Bardzo długo tworzyli oddziały uderzeniowe armii osmańskiej. Później jednak ich działalność wymknęła się spod kontroli. Zostali zgładzeni w 1826 r. na dziedzińcu pałacu sułtańskiego Topkapı.

2Pierwsze Kapitulacje przyznał Süleyman Wspaniały, gdy chciał przyciągnąć francuskich kupców do osmańskich portów.

3W tym roku sułtan Selim I Okrutny podbił Egipt i przypisał sobie tytuł kalifa, który nosił wówczas członek dynastii Abbasydów. Po ataku Mongołów i wypędzeniu przez nich Abbasydów z Bagdadu, tymi ostatnimi zaopiekowali się egipscy Mamelucy.

4Piastr to równowartość około 20 francuskich centymów.

5Stambuł, który Europejczycy nazywają Konstantynopolem, a Turcy Darsaadet, czyli Bramą Szczęścia, leży po azjatyckiej i europejskiej stronie Bosforu. Przemysłowy Złoty Róg dzielił europejską część miasta na miasto „francuskie” ‒ Pera lub po turecku Beyoğlu ‒ i tureckie miasto Stambuł.

6Islam dopuszcza możliwość poślubienia czterech żon, jednak muzułmanie z osmańskiej elity mieli tylko jedną i kochanki, najczęściej pochodzenia greckiego. Poślubienie więcej niż jednej małżonki uważano za bardzo wulgarne i niedopuszczalne z ekonomicznego punktu widzenia.

7Larousse w wydaniu z 1928 r. podaje rok 1878 jako datę narodzin Kemala.

8Aż do ogłoszenia prawa z 1934 r. Turcy nie używali nazwisk rodowych. Mieli zazwyczaj dwa imiona, drugie z nich traktowano jak zwykłe imię. Dla uniknięcia nieporozumień często dodawano przydomek.

9Po śmierci Rızy matka Kemala wyjechała na wieś do swojego brata, który dzierżawił gospodarstwo w zamian za część plonów. Kemal wspominał dni spędzane wraz z siostrą na polach bobu, który dwoje dzieci chroniło przed ptactwem.

10Druga siostra zmarła w 1901 r., w wieku 12 lat.

11W języku tureckim oznacza to „pochodzący z Salonik”. Ze względu na brak nazwiska Kemal nosił miano pochodzące od nazwy jego rodzinnego miasta.

12Namık Kemal urodzony w 1840 r., to jeden z wielkich intelektualnych reformatorów Imperium Osmańskiego.

13Chodziło o konstytucję z 1876 r., na mocy której powstał dwuizbowy parlament.

14W depeszach francuskiego attaché wojskowego mowa była o „Armii dosłownej”, „Armii z Rumelii” ‒ Rumelia to nazwa europejskiej części Imperium Osmańskiego ‒ i o „Armii okrążenia”.

15Przywodzi to na myśl słowa de Gaulle’a z jego Le Fil de l'epée: „Polityka powinna być oddzielona od armii. Wszystko, co nieodłącznie wiąże się z partiami politycznym: jawnie manifestowane uczucia, licytowanie sie doktrynami, wybieranie bądź wykluczanie ludzi w zależności od ich poglądów, wszystko to zniszczy wojsko, którego potęga zależy od jego prawości.

16Rola Kemala w Armii Ruchomej i jego działalność w czasie wojny w Trypolitanii, do której dojechał przez Egipt, nie zwróciły uwagi francuskich attaché wojskowych.

17Książkę zadedykował swojemu przyjacielowi z dzieciństwa, Nuriemu, w owym czasie kapitanowi sztabu generalnego, który zorganizował konferencję na temat „Oficerowie i dowódcy”.

2. Chwała, a co dalej?

Niemieckie pancerniki „Göben” i „Breslau”, które dla zachowania pozorów płynęły pod turecką banderą jako „Yavuz Sultan” i „Midilli”, zbombardowały 27 października 1914 r. Odessę i południowe wybrzeża Krymu. Tajne porozumienie, podpisane trzy miesiące wcześniej między Osmanami a Niemcami, przyniosło owoce: Imperium Osmańskie przystąpiło do wojny światowej. Enver triumfował, przy ostrożnym poparciu Talâta, a przeciwko Cemalowi, sympatykowi Francuzów. Od początku roku Enver, mający zaledwie 32 lata, sprawował urząd ministra wojny, przywłaszczył sobie również stopień generalissimusa, do tej chwili zarezerwowany wyłącznie dla sułtana.

Kemal, który przebywał wówczas w Sofii, przyjął te nowiny ze sceptycyzmem, a nawet niepokojem1. W grudniu pisał do swojego przyjaciela Saliha: „Nie jestem pewien, czy mogę się przyłączyć do tych, którzy stawiają na potencjalne zwycięstwo Niemców. To prawda, że oni (Niemcy), idąc na Paryż, z siłą błyskawicy zmietli wszystko na swojej drodze. Jednakże Rosjanie posuwają się w Karpatach i wypierają Austriaków, niemieckich sprzymierzeńców. Niemcy będą musieli przerzucić część swoich sił (aby pomóc Austriakom). W takiej sytuacji Francuzi przejdą do ofensywy i zaczną wypierać Niemców, którzy zostaną zmuszeni do wezwania sił wysłanych na pomoc Austriakom. Nie jestem więc przekonany co do ostatecznego wyniku tej wojny, gdyż ciągłe przegrupowania są dla armii czymś bardzo niebezpiecznym”. Podobnie jak sztaby aliantów, Kemal nie przewidział ani okopów, ani rosyjskiej rewolucji. Nie opierał się na przeczuciach, jego analizę cechowała pewna spójność, zresztą fakty wkrótce potwierdziły jego sceptycyzm.

Najwyższe władze religijne kraju ogłosiły świętą wojnę i pobłogosławiły wojska osmańskie, które powróciły do walki, aby pomścić klęski bałkańskie. Żołnierzom dodawała sił działalność Envera w Ministerstwie Wojny. Nikt nigdy nie kwestionował odwagi tureckiego wojska. Wojna światowa okazała się kolejną okazją, aby jej dowieść i wywołać podziw przeciwników. Kapitan Seignobosc napisał, że armia turecka „doskonale wykonała swoje zadanie i walczyła z taką pogardą dla śmierci, że zasługuje na szacunek naszych żołnierzy”. Wkrótce jednak konflikt spowodował tę „niezwykłą sytuację”, o której Kemal mówił swojemu lekarzowi w Karlsbadzie.

 

Nareszcie bohater

W styczniu 1915 r. Kemal objął dowództwo dywizji stacjonującej na europejskim wybrzeżu Morza Marmara. Owa 19. dywizja istniała jednak bardziej na papierze niż w rzeczywistości. Kemal dowodził więc dywizją-fantomem, a jego ojczyzna była w tym czasie w śmiertelnym niebezpieczeństwie! Wielkie nadzieje Envera i jego przyjaciół już przepadły. W Sarıkamış na Kaukazie Rosjanie pobili armię dowodzoną przez samego Envera: generalissimus, który wyruszył z 90 tysiącami żołnierzy, wrócił z zaledwie 12. Na Kanale Sueskim Brytyjczycy bez trudu odparli ofensywę dowodzoną przez Cemala Paszę. W połowie lutego 1915 r. 18 okrętów wojennych pod flagą francuską, brytyjską i rosyjską (Petersburg nie zgodził się na udział Greków) pojawiło się przed przylądkiem Gallipoli, który strzeże dostępu do cieśnin i odległego zaledwie o około 250 kilometrów Stambułu. W lecie Gallipoli zamienia się w jeden wielki ogród pełen róż, drzew oliwnych i cyprysów, otoczonych winnicami i potokami, jednak marynarze aliantów dostrzegli tylko gęstą warstwę cuchnącego i hałaśliwego pyłu, złożoną z milionów muszek. W ciągu kilku dni admirałowie zrozumieli, że sami nie dotrą do osmańskiej stolicy. Forty uzbrojone w nowoczesne działa dalekiego zasięgu, metalowe sieci opadające na głębokość czterdziestu metrów, wędrujące miny, prądy morskie równie gwałtowne, co nieprzewidywalne ‒ wszystko to utrudniało ataki. Trzy statki sprzymierzonych zatonęły, zaś trzy inne zostały trafione. Alianci podjęli więc decyzję o zorganizowaniu kampanii lądowej.

Mimo porażki floty aliantów, stan ducha w Stambule pozostawiał wiele do życzenia. Mieszkający tam Francuz napisał, że „równinę, kilka kilometrów od stolicy, (...) wypełniają uciekinierzy, co przypomina hordy, które pojawiły się na wieść, że Bułgarzy idą na stolicę”. Złoto i sułtańskie archiwa wywieziono ze Stambułu do Anatolii, ich śladem miał ruszyć sułtan, a spryciarze w stolicy wynajmowali już miejsca przy oknach tym, którzy chcieli obejrzeć przemarsz zwycięskich aliantów. Jednak na taki spektakl trzeba było czekać trzy lata, do jesieni 1918 r. W obozie tureckim Liman von Sanders, dowódca misji niemieckiej, przejął dowództwo nad wszystkimi oddziałami stacjonującymi na półwyspie Gallipoli. Alianci przygotowywali w tym czasie operacje lądowe w bardzo złych warunkach. Statki handlowe, które dostarczały zaopatrzenia, przestrzegały godzin wyznaczonych przez związki, czyli „zakazu rozładunku po godzinie 6 wieczorem”. Ważące półtorej tony ciężarówki były skazane na poruszanie się po półwyspie ścieżkami dla mułów, gdyż władze miały niedokładne lub przestarzałe mapy. Wśród żołnierzy szerzyła się dezynteria, lecz nikt jakby nie myślał o tym, że żołnierze będą musieli walczyć, „trzymając broń w jednej ręce, a spodnie w drugiej”.

25 kwietnia 65 tys. Francuzów i Brytyjczyków przeszło do ofensywy. Francuzi zaatakowali wybrzeże Anatolii od strony Kumkale, natomiast Brytyjczycy wylądowali na prawym zboczu półwyspu, między zatoką Suvla i Kabatepe. Cel był jasny: oskrzydlić cieśniny, lądując za plecami obrońców. Oddziały, które wylądowały w Kabatepe miały sukces na wyciągnięcie ręki, to znaczy w odległości siedmiu kilometrów, które dzieliły Kabatepe od wioski Maidos. Tylko siedem kilometrów, ale jakich: wzgórze Kaba ostro schodzi do Morza Egejskiego, za nim znajdują się jałowe, popękane góry, pokryte gąszczem krzewów, nie do pokonania, gdzie niegdzie widać strome wąwozy.

W niedzielę 25 kwietnia, około godziny 4 nad ranem, blisko 1500 Australijczyków i Nowozelandczyków, których historia połączyła wspólną nazwą Anzaków, rozpoczęło desant. Myśleli, że znajdują się tylko trochę na północ od Kabatepe, lecz wylądowali dwa kilometry dalej, w Arıburnu, gdyż zniósł ich prąd. Miniaturowa plaża, śliska, co najmniej 70-metrowa ściana i płaskowyż pokryty wyższymi od człowieka krzewami. Warunki naturalne tak trudne, że Turcy i Niemcy uznali, iż obrona Arıburnu jest niepotrzebna. W nieopisanym chaosie, powoli, ludzie z Anzac stawiali czoło tym piekielnym krajobrazom. Po paru godzinach i wyeliminowaniu pojedynczych Turków kilka oddziałów posunęło się w głąb płaskowyżu. Porucznik Loutit, australijski inżynier, zdołał nawet wraz z dwoma towarzyszami dostrzec powierzchnię wody oświetloną przez promienie wschodzącego słońca: były to cieśniny. Dalej na północ kapitan Tulloch dotarł na wzgórze „bitwy”. Zdążył jeszcze zauważyć, że „świeci słońce, niebo jest czyste, a w powietrzu rozchodzi się wiosenny zapach tymianku”, gdy nagle jego pododdział dostał się pod obstrzał kontrataku dowodzonego przez Mustafę Kemala.

Niemiecki generał Kannengiesser napisał później: „Szczęśliwy przypadek sprawił, że tego dnia Kemal Bey prowadził swoją 19. dywizję piechoty czy też pododdziały ‒ już nie pamiętam dokładnie ‒ na manewry w tej okolicy2. Opowiadał mi później, jak nagle przybiegli do niego żołnierze, z gołymi głowami, bez broni i bardzo podekscytowani:

‒ Co się dzieje?

‒ Nadchodzą, nadchodzą!

‒ Ale kto?

‒ Ingliz, Ingliz (Anglicy)3.

‒ Czy mamy amunicję?

‒ Tak.

‒ A więc, naprzód!

Regiment, ciągnął dalej Kannengiesser, otrzymał rozkaz pójścia na Kocaçimen Tepe, aby utrzymać ten ważny punkt. Pozostałą część dywizji wysłano w kierunku Kabatepe-Arıburnu, jako silne wsparcie dla 27. regimentu piechoty, który toczył tam ciężkie walki. Kemalowi udało się odzyskać całkowicie Kabatepe, a Anzac z trudem zdołali się utrzymać jedynie na części mostu w Arıburnu”. Mustafa Kemal przeszedł więc do historii ‒ dzięki odrobinie szczęścia, ale przede wszystkim dzięki determinacji i zdolności szybkiego podejmowania decyzji.

Von Sanders pisał: „Kemalowi przez 3 miesiące na froncie w Arıburnu udawało się odpierać gwałtowne ataki wroga, na które był narażony. Mogłem zaufać jego energii”. Kannengiesser miał wkrótce dowiedzieć się, że działania Kemala nie ograniczały się do Brytyjczyków. „Wdrapałem się na strome zbocze, które prowadziło do „siedziby Kemala”, jak nazywano to miejsce na jego cześć. Kemal bardzo był zaskoczony, gdy przedstawiwszy się jako dowódca 5. dywizji wyraziłem chęć dowodzenia swoimi oddziałami. Powiedział stanowczo, że nie jest to możliwe. „5. dywizja całkowicie wymieszała się z 19. Na jutro przygotowuję wielki atak”. Zrozumiałem więc, że na razie nie mogę mieć nadziei na zmiany i ustaliliśmy, że poprowadzi moje jednostki, jak tylko nadarzy się okazja”.

Kemal w końcu został bohaterem. Upojony sukcesem zapomniał nawet, jakie uczucia żywi wobec Niemców. „Cesarz Wilhelm, największy wódz naszych czasów ‒ wyznał swojej przyjaciółce, Niemce zresztą ‒ właśnie przyznał mi krzyż żelazny, a to dla mnie wielki zaszczyt”.

Ani ów żelazny krzyż, ani gratulacje złożone przez Von Sandersa nie wystarczyły, by przysłonić złowrogi cień, cień Envera. Zmęczony rozkazami naczelnego dowódcy, człowieka „który niczego nigdy nie osiągnął” i „stał się nieprzystępny dla swoich dawnych towarzyszy”, co zauważył nawet generał Kannengiesser, poprosił von Sandersa o przeniesienie na inny front. Niemiec napisał do Envera, wyjaśniając, „że nie może poprzeć tej prośby” i dodał, iż Kemal jest przekonany, że „nie cieszy się zaufaniem Waszej Ekscelencji”. Złośliwy Enver przypierał Kemala, nadal pułkownika, do muru: „Dowiedziałem się o pańskiej chorobie, jest mi przykro (...). Będzie Pan z powodzeniem kontynuował swoją misję (...) na czele dywizji, którą Pan dowodzi, tak jak miało to miejsce do tej chwili”. Krnąbrny Kemal zgodził się wrócić do szeregu, lecz tak naprawdę nie zrezygnował: „Ogromnie Panu dziękuję, że raczył się Pan łaskawie zainteresować moją chorobą. Jestem pewien, że uczyni mi Pan zaszczyt i da okazję, abym jeszcze lepiej służył Waszym Ekscelencjom, mężom stanu, stawiając mnie na czele nowych wojsk, które Pan utworzył”. W rzeczywistości Kemal doprowadzony był już do ostateczności. Krótko potem napisał do jednego ze swoich przyjaciół: „Myślę o wycofaniu się”.

Na szczęście tego nie zrobił, a walki pod Anafartalar przysporzyły mu nowej chwały. Na początku sierpnia 1915 r. Brytyjczycy postanowili zaatakować od północy zatokę Suvla, w miejscu, gdzie brzeg załamywał się w kierunku wschodnim. Byli przekonani, że bardziej na południe nie da się przejść przez tureckie okopy, a ukształtowanie terenu między zatoką a dwiema wioskami Anafartalar było tak nieprzyjazne, że Turcy umieścili tam jedynie kilka wart. Plan był bardzo śmiały i mógł się powieść jedynie przy maksimum skuteczności i szczęścia.

Brytyjczykom zabrakło jednego i drugiego, i po raz drugi starli się z Kemalem. Kemal dowiedział się 7 sierpnia o ruchach brytyjskiej kolumny i natychmiast rzucił przeciwko niej dwie kompanie. Ryzykował tym samym osłabienie głównego frontu, na którym Australijczycy przeszli właśnie do ofensywy. Trzy dni po objęciu dowództwa nad wszystkimi siłami na tym odcinku Kemal osobiście poprowadził atak. Po raz drugi los uśmiechnął się do niego w sposób zakrawający na cud4. Odłamek pocisku trafił go w pierś i... stłukł mu zegarek. Pozycje brytyjskie zostały zdobyte. W kilka godzin było po wszystkim...

Kampania dardanelska trwała aż do lutego 1916 r. Pochłonęła życie około 200 tysięcy Brytyjczyków i 40 tysięcy Francuzów, czyli blisko połowę sił zaangażowanych w ten konflikt. Komentując postawę Kemala w tej kampanii, pewien brytyjski historyk napisał: „Rzadko zdarza się w historii, aby postępowanie zwykłego dowódcy dywizji w trzech różnych sytuacjach wywarło tak głęboki wpływ nie tylko na wynik bitwy, lecz być może także całej kampanii, a nawet na losy narodu”.

 

Rozczarowanie kolejnych dni

Kemal nareszcie otrzymał gwiazdki paszy. W kwietniu 1916 r. awansował na generała brygady, walczył wówczas we wschodniej Anatolii przeciwko Rosjanom. Po raz kolejny sprzyjał mu los, gdyż przeciwnika osłabiły wrzenia przedrewolucyjne. Jako generał brygady Kemal dowodził korpusem armii, następnie armią, a później został wysłany do Palestyny, gdzie objął dowodzenie jedną z armii grupy „Yıldırım” (Błyskawica). Otwarcie krytykował strategiczne założenie projektu, błyskawicznie przygotowanego przez Niemców i Envera mającego na celu przeciwstawienie się oddziałom brytyjskim nadchodzącym z Egiptu. Systematycznie odrzucał rozkazy swoich niemieckich zwierzchników. Przyszły kanclerz von Papen, wówczas młody porucznik, zanotował: „Był w okropnym nastroju, bez wątpienia z powodu zatargu z Falkenhaynem co do środków, które należy podjąć”. Później wykorzystał urlop zdrowotny, porzucił dowództwo i wrócił do Stambułu.

Do stolicy dotarł w październiku 1917 r. i nadal bez zahamowań głosił swoje poglądy na wszystkie kwestie, dotyczące nie tylko spraw wojskowych, lecz także ogólnie całej polityki. Nie był to pierwszy raz. Już po Dardanelach Kemal usilnie zabiegał o spotkanie z ministrem spraw zagranicznych, gdyż chciał mu przedstawić „interesujące dla kraju kwestie związane z nauką, sztuką, przemysłem i wydarzeniami politycznymi”. Szeroki temat dla prostego pułkownika! Przemówił wtedy do swojego rozmówcy donośnie: „Państwo znajduje się na skraju przepaści”. Replika ministra była ostra i natychmiastowa: „Szanuję Pana, gdyż mówiono mi, że dobrze wykonał Pan swoją misję w Arıburnu i pod Anafartalar, dlatego też zgodziłem się Pana przyjąć. Jednak odmiennie postrzegam kwestie, o których mówi mi Pan dzisiaj... Ja, jako minister, mam pełne zaufanie do rządu, w pełni się z nim zgadzam, podobnie jak ze sztabem i głównym dowództwem armii. Być może są pewne okoliczności, których Pan nie zna!”

Nie wie o pewnych faktach? Może inni nie wiedzą, ale nie on, Kemal. Dobitnie, nie przejmując się, głosił więc „swoje prawdy”. W czasie jednego z licznych bankietów wydawanych przez prasę na jego cześć po zwycięstwie pod Dardanelami oznajmił: „Enver jest pozbawiony jakichkolwiek zdolności, ten człowiek nie potrafi dowodzić armią. Talât zaś to ignorant, który nie kieruje polityką państwa. Kraj cierpi w tej sytuacji. Wysyłają armię to tu, to tam, bez żadnego pożytku. Jutro coś się wydarzy. Niemcy będą robić, co zechcą. Przejmą kontrolę nad krajem i armią, a państwo utraci niepodległość”.

Miesiąc przed powrotem do Stambułu Kemal ponownie pokazał, co potrafi: z pomocą jednego ze swych współpracowników, niejakiego pułkownika İsmeta, którego cenił jako poważnego i skutecznego żołnierza, przygotował surowy raport o sytuacji kraju. Zaadresował go do wielkiego wezyra oraz Envera i przez jednego ze swoich adiutantów wysłał do przywódców KJP. Wszystko tam było, począwszy od paraliżu gospodarki i handlu, a skończywszy na osłabieniu siły wojskowej. Kemal nie przebierał w słowach: „Wojna głęboko zdemoralizowała wszystkie środowiska kraju, złożone z różnych narodowości (...). Niemoc cywilnego rządu sięgnęła szczytu (...). Kontynuacja wojny oznacza całkowity upadek sułtanatu”. Raport Kemala zaginął gdzieś w niezliczonych biurach Wysokiej Porty5 i po raz kolejny nie zastosowano wobec Kemala żadnych sankcji.

W pewnym sensie chroniła go sława wojskowa. Turcy rzadko ostatnio zwyciężali: wygrali pod Dardanelami, pod Kut al-Amara w Mezopotamii, gdzie w 1916 r. zwyciężył Halil Pasza, wuj Envera, i to wszystko. A kto wspierał Kemala? Wiadomo, że przyjaźnią darzył go Cemal, który zakupił mu konie, aby w ten sposób umożliwić Kemalowi podróż z Palestyny do Stambułu. Lecz minister marynarki był daleko, w Damaszku, a poza tym dysponował jednak dość ograniczoną władzą. Drugi wielki przyjaciel Kemala, Ali Fethi, dawny sekretarz generalny KJP, nadal przebywał w Sofii. W lipcu 1916 r. miała też miejsce sprawa Cemila, oficera którego powieszono6.

Wydawało się, że jesienią 1917 r. Kemal nie zadowoli się już tylko publicznym krytykowaniem rządu i Envera. W stolicy gęstniała niebezpieczna, spiskowa atmosfera i pasza się jej nie oparł. Nawiązał zażyłe stosunki z İsmailem Hakkım. Główny intendent armii mimo drewnianej nogi był człowiekiem niezwykle wpływowym. Miał za zadanie zaopatrywać armię i pilnować jej interesów wobec cywilnych spekulantów i niemieckich apetytów. Był sprytnym człowiekiem: swoje zadania wykonywał dobrze, a przy tym nie pomijał żadnej okazji, by się wzbogacić. Kemal i Hakkı często spotykali się nad Bosforem, w czasie tych spotkań intendent zwykł się zwierzać Kemalowi. Opowiadał o nadciągającej katastrofie lub o konieczności utworzenia nowego gabinetu, złożonego wyłącznie z wojskowych. Na prośbę Kemala Hakkı wymienił nawet nazwiska: Cemal, Halil, zwycięzca spod Kut al-Amara, oraz Kemal. I jeszcze jedno: Enver. „To najlepszy wybór” ‒ powiedział Hakkı. „Wolę raczej zachować dla siebie przyszłe dowództwo armii, aby bronić rząd przed zagrożeniem zewnętrznym niż wejść do tego gabinetu” ‒ stwierdził Kemal7.

Lecz Kemal był gadatliwy, a Stambuł to małe miasto. Kilka dni później Enver wezwał go do swojego biura. Kemal wyszedł stamtąd blady i wściekły: „Teraz Enver Pasza może mnie pozwać przed radę wojenną... İsmail Hakkı zaprzecza wszystkiemu, cała odpowiedzialność spadnie na moja głowę. Zresztą Enver może doprowadzić do mojej egzekucji pod pretekstem, że przygotowywałem zamach stanu”. Enver wezwał „autora puczu” do swojego biura po raz drugi: Kemal uspokoił się i zapewnił go o swojej uczciwości. Jednak można powątpiewać, czy udało mu się przekonać generalissimusa, gdyż krótko później Enver wezwał Kemala do swojej rezydencji Kuruçeşme nad Morzem Marmara. W sali przyjęć do Kemala podszedł nieznany człowiek i poprosił o oddanie broni. Pasza odmówił i wezwał swojego adiutanta. W tym momencie pojawił się Enver i dwaj mężczyźni zaczęli spokojnie rozmawiać. Kemal był przekonany, że Enver próbował się go pozbyć. Jeśli minister wojny faktycznie miał taki cel, postępował niezręcznie i niekonsekwentnie.

Gdy w połowie grudnia 1917 r. veliaht (następca tronu) Vahideddin odbywał oficjalną wizytę w Niemczech, Kemal znalazł się wśród jego świty. Logicznie rozumując, można uznać, że Enver nie żywił szczególnego szacunku do następcy tronu, bardzo powściągliwego 56-letniego mężczyzny, jednak wyciąganie na tej podstawie wniosku, iż wyznaczenie Kemala do jego świty stanowiło pewien rodzaj sankcji, to już przejaw stronniczości i nadmiernej wyobraźni. W czasie tej trzytygodniowej podróży Kemal nie stał na uboczu. Kilkakrotnie niemalże sprowokował incydenty dyplomatyczne w relacjach z niemieckimi gospodarzami, gdyż krytykował oficjalne wybory strategiczne, a podróż wykorzystał na zbliżenie się do Vahideddina: „Narodziła się między nami pewna zażyłość, coś szczególnego” ‒ napisał w swoim dzienniku w lipcu 1918 r. Następca tronu, podobnie jak Kemal, rozluźnił się, uwiódł go entuzjazm paszy, zaś Kemal odkrył, że brak wyraźnego oblicza Vahideddina to jedynie maska, pod którą skrywał się człowiek ostrożny i ambitny. Kemal, krytykując Envera i Niemców, sugerował księciu, by stanął na czele armii, w której Kemal objąłby stanowisko szefa sztabu generalnego: Jego Wysokość słuchał. Kemal i Vahideddin wrócili do Stambułu 4 stycznia 1918 r.; książę do swojego pałacu, a Kemal pozostał bez stanowiska.

Ostre ataki kolki nerkowej zmusiły go do pozostania przez miesiąc w domu, w połowie maja zaś wyjechał na kurację do Karlsbadu. Niewiele wiemy o tych czterech miesiącach spędzonych w Stambule. Z pewnością choroba ograniczyła aktywność paszy, lecz znalazł czas i siłę na długi wywiad, którego w marcu udzielił młodemu dziennikarzowi, Rüşenowi Eşrefowi, dla „Yeni Mecmua” (Nowego Przeglądu). Bez przerwy powtarzał swoją litanię, wybierał jeden temat, a odrzucał inny: „Oczywiście, nie będę panu zdradzał tajemnic wojskowych, które nie interesują ani pana, ani pańskich czytelników”. Kemal, o wyglądzie przypominającym „postać z obrazów Rembrandta”, popisywał się przed młodzikiem, który chciał przeprowadzić wywiad o bitwach pod Çanakkale, jak Turcy nazywali kampanię pod Dardanelami8.

Prawie każde zdanie było pomnikiem ku chwale generała. Najbarwniejszy fragment artykułu to chyba opowieść o zranieniu Kemala: „Tak, dostrzegłem ślad kuli na moim mundurze po prawej stronie. U mego boku stał oficer kawalerii, który spytał: „Effendi, czy Pan jest ranny?” Pomyślałem, że ta informacja może mieć zły wpływ na morale naszych żołnierzy. Zakryłem więc ręką usta oficera i rzekłem: „Milcz!” Odłamek szrapnela trafił mnie w pierś, a dokładniej w kieszeń z zegarkiem, który rozleciał się na kawałki. Strzał pozostawił zaledwie ślad na piersi paszy...”. Choroba nie odebrała Kemalowi poczucia sławy i już dostrzegalnego dążenia, by przejść do historii.

1Pod jednym względem polityka Envera znalazła zrozumienie w oczach Kemala: Po objęciu teki ministra wojny Enver postanowił „stworzyć nową armię” i wyrzucić ponad tysiąc oficerów. Przede wszystkim zniósł Wyższą Radę Wojenną, która odgrywała rolę „rodzinnego doradcy” armii. Bezpośrednio tym zainteresowany Kemal zaaprobował politykę odmładzania: „Pierwsza, najważniejsza rzecz, jaką (Enver) zrobił dla armii, to uwolnienie jej od ludzi starego pokroju” ‒ napisał w Karlsbadzie.

2Wydano rozkaz pozostawiający 19. dywizję w rezerwie, więc z braku innego zajęcia Kemal poświęcił się całkowicie ćwiczeniu swojej młodej dywizji.

3Kiedy w 1932 r. ambasador brytyjski ofiarował Kemalowi książkę o bitwie pod Dardanelami, sam Kemal podkreślił „czysty przypadek”, jakim było spotkanie uciekających Turków w czasie, gdy odbywał ćwiczenia ze swoim batalionem.

4Anglik Armstrong, autor opublikowanej w 1932 r. biografii Kemala, twierdził, że brytyjskie hydroplany zaatakowały samochód Kemala i zabiły jego szofera, jemu samemu nic się jednak nie stało.

5Wysoka Porta okalała główną drogę prowadzącą do dawnego pałacu sułtańskiego Topkapı. Europejczycy zaczęli używać wyrażenia „Wysoka Porta” na oznaczenie osmańskiego rządu, którego ministrowie faktycznie mieszkali w tej dzielnicy Stambułu.

6Jeden z pierwszych członków KJP, Yakup Cemil, został fedainem, a potem członkiem Organizacji Specjalnej, którą Kemal opisał w swoim dzienniku z Karlsbadu tymi słowy: „Enver Pasza stworzył organizację zwaną „Organizacją specjalną”. Miała za zadanie prowadzić działalność w Macedonii, na Kaukazie, w Egipcie, Afryce, Turkiestanie, krótko mówiąc poza Imperium Osmańskim, jednak tam, gdzie w grę mogły wchodzić narodowe interesy osmańskie... Najbardziej aktywna sekcja organizacji działała w Macedonii”. Cemil długo był związany z Enverem, zerwał z nim dopiero, gdy minister wojny odmówił mu awansu wojskowego. Został pacyfistą i przekonał trzech towarzyszy do zawiązania spisku przeciwko Enverowi. W wyniku zdrady całą czwórkę zatrzymano, zanim zdążyła przystąpić do realizacji swoich planów. Kemala połączono ze spiskiem jedynie mimochodem: kiedy Cemila wypytywano, kogo chciałby postawić na czele rządu, faktycznie wymienił Kemala, ale również Cemala i Fethiego, a później „utworzył” trzy rządy bez Kemala.

7O tym wydarzeniu donosi przyjaciel i adiutant Kemala, Salih Bozok. Inny adiutant, Şükrü Tezer, zrelacjonował w swoich Wspomnieniach rozmowę między Kemalem a Hakkım, w czasie której główny intendent bronił idei zniesienia sułtanatu i zastąpienia go republiką. „A któż by nią rządził?” ‒ zapytał Kemal. „Ty, ja i przede wszystkim Enver”.

8Młody dziennikarz był pod silnym wrażeniem Kemala i jako jeden z pierwszych dołączył do niego w Anatolii. Fascynacja nie była jednostronna. Krótko po wywiadzie Kemal ofiarował Eşrefowi zdjęcie z długą dedykacją, w której wychwalał dynamizm tureckiej młodzieży, „starającej się odnaleźć i szerzyć jasność wśród ciemności i powszechnego braku moralności, kierującej się przy tym umiłowaniem ojczyzny i prawdy”. Na końcu dodał: „Uważam Pana za godnego członka tego drogiego mi pokolenia. Oczekuję od Pana w przyszłości ważniejszych usług...”.

3. W połowie drogi życiowej

Kemal przybył do Karlsbadu w lipcu 1918 r., lecz swoje oddziały porzucił już osiem miesięcy wcześniej. Wobec postępującej ofensywy brytyjskiej armie grupy „Yıldırım” nieustannie się cofały. Na zachodzie Ateny przystąpiły do wojny po stronie aliantów, w wyniku czego Stambuł znalazł się w obliczu bezpośredniego zagrożenia.

Co gorsze, pomimo swojej złej sytuacji Turcy zaryzykowali jeszcze zbrojny konflikt z Niemcami. Na początku czerwca 1918 r. Enver wysłał nową armię na podbój Kaukazu. Anatolijski kondotier miał precyzyjne i ambitne plany. Po rewolucji październikowej zniknęło zagrożenie ze strony Rosji. Socjaldemokraci, którzy zdobyli władzę w Azerbejdżanie, Gruzji i Armenii, byli bardziej nacjonalistami niż internacjonalistami i odrzucili władzę radziecką. Wydarzenia te obudziły wielkie nadzieje Envera: zrekompensować utratę państw arabskich poprzez podbój regionów zamieszkanych przez duże grupy ludności tureckojęzycznej, przywrócić na wschodzie utraconą na zachodzie i na południu potęgę Imperium Osmańskiego. W Brześciu Litewskim młody rząd bolszewicki zgodził się na opuszczenie dystryktów Kars, Ardahan i Batumi, utraconych po wojnie rosyjsko-tureckiej w 1878 r. O ich przyszłości mieli zadecydować sami mieszkańcy w porozumieniu z Turkami. „Zorganizowane” przez Stambuł referendum zmieniło się w plebiscyt: 85 124 głosy z 87 048 opowiedziały się za przyłączeniem! Po tym obiecującym początku Enver zerwał rozejm podpisany z władzami Kaukazu, wysłał swoich żołnierzy do Batumi i zażądał nowych ustępstw terytorialnych. Przystali na nie mieszkańcy Azerbejdżanu, gotowi przyjąć protektorat swojego wielkiego tureckiego brata, za nimi poszli Ormianie, którzy nie posiadali wystarczających środków, by się przeciwstawić. Sprzeciwili się jedynie Gruzini i o pomoc przeciwko tureckiej ekspansji poprosili Niemców. W czerwcu 1918 r. Niemcy podpisali traktat z Tyflisem (ob. Tbilisi), stolicą Gruzji, i przysłali 3 tys. ludzi. Wysyłając na Kaukaz nową armię, Enver chciał za wszelką cenę zbliżyć się do Tyflisu, a właściwie do Baku i jego ropy na Morzu Kaspijskim.

Wojskowa sytuacja Turcji była beznadziejna, a Kemal był daleko.

 

Moje upływające dni

Średniego wzrostu, ze słomkowym kapeluszem w ręku, Kemal wpatrywał się w aparat fotograficzny spojrzeniem osłabionym dwumiesięczną chorobą i pozbawionym swego zwykłego magnetyzmu. Twarz miał gładką, nieco trójkątną, ozdobioną dyskretnym wąsikiem. Chudość policzków, uwidoczniona jeszcze przez wystające kości policzkowe, zdradzała zarówno zmęczenie, jak i wyrazistość fizjonomii.

Sylwetka Kemala była nieskazitelnie elegancka. Włosy, jak się wydaje, miał jasne, starannie zaczesywał je do tyłu. Od skórzanych rękawiczek do starannie wypastowanych czarnych butów, od koszuli ze złamanym kołnierzykiem do spodni ozdobionych wyjątkowo ostrym kantem, wszystko przywodziło na myśl ilustrację mody!

W 1918 r. w Karlsbadzie Mustafa Kemal przypominał bohaterów Hermanna Hessego lub Artura Schnitzlera.

Bawił tam przez miesiąc, by wyleczyć nowy kryzys wywołany atakami kolki nerkowej. W dniu przyjazdu lekarz go ostrzegł: „Nie przyjechał Pan tutaj, żeby się zabawiać w luksusie, hałasie i zbytku, lecz by odbyć poważną kurację”. Do gorących źródeł Karlsbadu ściągali wielcy tego świata. Jego urokom ulegli Piotr Wielki, Goethe, Karol Marks i Franciszek Józef. Po wypiciu kubka siarkowej wody przy jednej z siedemnastu fontann i po kąpieli błotnej kuracjusze udawali się do hotelu Imperial lub do wspaniałego Puppa, nad którym górowały „średniowieczne” wieże ‒ tam jedli, plotkowali, tańczyli i flirtowali.

Generał skrupulatnie przestrzegał zaleceń swojego lekarza: „małymi łyczkami” wypijał dwa kubki wody przed śniadaniem, każdego ranka brał kąpiel błotną, a potem błotny okład, po południu pił trzeci kubek wody, zaś ostatni przed położeniem się spać o godzinie dziesiątej. Jednak pozostały czas chętnie spędzał w restauracjach i salonach wielkich hoteli. Kemal zawsze umiał znaleźć doskonałą równowagę między poczuciem dyscypliny a upodobaniem do przyjemności.

W czasie pobytu w Karlsbadzie Kemal pisał osobisty dziennik, Moje upływające dni. Sześć szkolnych zeszytów, napisanych z pewną rezerwą i dystansem przez mężczyznę znajdującego się w połowie swojej drogi życiowej, będzie można przeczytać w całości dopiero w 1981 r.

Lekarz Kemala, zauroczony jego młodym wiekiem, zapytał kiedyś: „Bardzo wcześnie został Pan generałem. Czy w pańskim kraju są inni generałowie w Pana wieku?” Na co Kemal odparł: „Doktorze, w naszej armii są starzy generałowie. Jeśli zostaliśmy generałami w tak młodym wieku, to dlatego, że nasza ojczyzna jest w szczególnej sytuacji i nas potrzebuje”.