Humor, satyra - Małgorzata Chaładus - ebook

Humor, satyra ebook

Małgorzata Chaładus

3,0

Opis

Chyba w każdym z nas drzemie prześmiewca, a pośmiać się można właściwie ze wszystkiego. Nie zapominając o sobie. Na kilka lat przed emeryturą zostałam bezrobotna. Mój zakład pracy przeniósł się w ramach globalizacji w tańsze rejony świata. Miałam więc okazję korzystać z „pomocy” biura pośrednictwa pracy i uczestniczyć w licznych podnoszących ducha kursach. Jedyny z nich pożytek, to pomysł napisania „Kilku małych bezrobotnych”. W trakcie pisania wplątała mi się między nich Agata Christie i w żaden sposób nie potrafiłam się pozbyć tej krwiożerczej istoty. Uparła się, że zostanie i ... Właśnie, że nie powiem. Zaciekawionych zachęcam do przeczytania. Nie tylko o bezrobotnych. Zestaw pt. Humor, satyra składa się z wielu zabawnych tekstów.

Humor często mruga do nas w nieoczekiwanych sytuacjach. Wymienię te, które szczególnie utkwiły mi w pamięci. Wydawałoby się, że w cyrku powinien rozśmieszać klaun. Tymczasem mnie rozśmieszyli znudzeni tatusiowie z pociechami na kolanach. Nagle na arenie pojawiła się zgrabna artystka. Oczy tatusiów zalśniły, plecy się wyprostowały. A ja napisałam „Przeklętą karczmę”. „Pan Fredek” powstał po przeczytaniu psychologicznego dzieła o wpływie rozmiaru biustu na psychikę. Przysięgam, że nie bujam, chociaż nie pamiętam ani autora, ani tytułu jego wywodów. Pamiętam jedynie, że świetnie się bawiłam, czytając i mam nadzieję, że lektura „Pana Fredka” będzie równie zabawna. O „Walce płci” nie będę się rozpisywać. Tytuł mówi sam za siebie. Geneza „Powtórki z Szekspira” sięga dzieciństwie. Uwielbiałam czytać „Czary Prospera”. Karol Lamb streścił w nich dla dzieci wiele spośród sztuk wielkiego Williama. Reszta zawartych w zbiorze „Humor, satyr” tekstów nie jest wcale milczeniem. Chociaż, oczywiście, można je przeczytać po cichu. Podśmiechiwanie się z władzy i urzędu było zawsze wdzięcznym tematem dla autorów. Ten niezbyt oryginalny temat podejmuje „Wywiad”. Powstaje pytanie dlaczego autorka tak się samokrytykuje. Jest z tamtej epoki? Lubi się udręczać, zniechęcając czytelników do własnych tekstów? Na pierwsze pytanie muszę odpowiedzieć tak. A na drugie nie. Mam zamiar zachęcić ewentualnych czytelników do zwrócenia uwagi na użycie języka. „Wywiad” to są tak naprawdę dwa wywiady. W tym drugim nie zostało napisane ani jedno słowo, którego nie było w pierwszym. Jest chyba oczywiste, że nie powiem, co z tego wynikło. Zapraszam do lektury. Nie tylko tej sztuki. Napisałam ich więcej.

O zgodę na wystawienie trzech spośród sztuk, które wchodzą w zbiór „Humor, satyra” trzeba poprosić agencję ADiT, z którą podpisałam kontrakt. Są to „Powtórka z Szekspira”, „Przeklęta karczma” i „Wywiad z mordercą”.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 250

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
3,0 (1 ocena)
0
0
1
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Małgorzata Chaładus "Humor, satyra"

Copyright © by Wydawnictwo Psychoskok, 2014 Copyright © by Małgorzata Chaładus, 2014

Wszelkie prawa zastrzeżone. Żadna część niniejszej publikacji nie może być reprodukowana, powielana i udostępniana w jakiejkolwiek formie bez pisemnej zgody wydawcy.

Skład: Arkadiusz Woźniak INFOX e-bookiProjekt okładki: Jarosław Kowalski Zdjęcie okładki: © Elnur - Fotolia.com Mara Zemgaliete; matka_Wariatka – Fotolia.com

ISBN: 978-83-7900-200-9

Wydawnictwo Psychoskok ul. Chopina 9, pok. 23, 62-507 Konin tel. (63) 242 02 02, kom.665-955-131

wydawnictwo.psychoskok.pl

Małgorzata Chaładus
Humor
satyra
Wydawnictwo

Kilku małych bezrobotnych (wg Agaty Christie)

Osoby:

Kilku małych bezrobotnych (B1- B9)

Deus ex machina (pracodawca)

B2

Wchodzić, wchodzić! Nie ociągajcie się, państwo!

B8

Gdzie to państwo? A może czeka? Proszę państwa! Chamy przyjechały!

B7

No co pan? Trzeba czekać aż nas zawezwą. Pan się tu wygłupia a nam wszystkim pojadą po zasiłku! Trzeba czekać. Mamy co innego do roboty?

B1

Tu jest wieszak! Zamykajcie drzwi! Nie ma co trzepać. Sypie do środka.

B6

Nienajgorzej jak na poczekalnię. Ciekawe, czy dadzą coś ciepłego? Zjadłbym krupniczku albo rosołku. Po kawie rżnie mnie w brzuchu. Jesteśmy w końcu w delegacji. Może nie? Mają obowiązek nas żywić i nocować. Tak czy nie?

B5

Pan wstawia „dobranocki” ze swoich dobrych czasów. Dawno, dawno temu...

B4

Zapalimy na rozgrzewkę?

B3

Dzisiejsza młodzież! Może ktoś jest uczulony. Czemu nikt nic nie mówi? Dobrze się chować za cudzymi plecami? A wdychajcie sobie, wdychajcie! Ja wychodzę. Nie chcę umierać na raka płuc.

B6

Woli pani na zapalenie?

B3

Dowcipny! Wiatr wtłoczył mnie po prostu z powrotem. A jak sypie! Świata nie widać.

B7

A autobus?

B3

Chyba odjechał. Nie widać żadnych świateł.

B7

Co my tu mamy robić? Sami! Pani nie ma plakietki? Pani jest pewnie z urzędu?

B1

Ależ nie! Doczepiła się do podszewki. Już przypinam!

B7

A pan?! I narzeczona! Tak nie można! Musimy przestrzegać reguł!

B5

Może powinni nam wypalić jakieś znamię. Gustowna literka „B” na czółku. Tylko mnie tu już nie będzie! I nich mnie pani nie żeni!

B4

Właśnie! Może ten pan jest już żonaty? Może ma czworo dzieci? Może rzucał się na mnie w autobusie z powodu epilepsji?

B7

Wcale nie miałam zamiaru się wtrącać. Chodzi mi tylko o reguły. Żeby wiedzieć kto jest kto. Mieć jakieś wytyczne! To ułatwia życie! Wszyscy macie plakietki?! Myślałam, że jedzie z nami ktoś z urzędu.

B8

Mieliby się pospolitować? Na pewno jadą limuzyną. Albo wjechali do rowu. Taka zawieja!

B5

Oby był pan prorokiem! I to we własnym kraju!

B7

Niesmaczny żart! Słuchajcie, może oni nas obserwują. Na kursie mówili, że trzeba promieniować pewnością siebie i jednocześnie być otwartym na innych i na zmiany i nie bać się własnych słabości tylko obracać je na swoją korzyść i wierzyć, że od każdego członka grupy można się czegoś nauczyć i konkurować z podniesionym czołem i...

B5

Wystarczy, wystarczy! Pani już promieniuje! Jeszcze się pani zapali.

B8

Straż będzie miała ciężko dojechać. I gdzie telefon? Komórki zabronili brać...

B3

Też jestem za regułami, ale tego jednego żałuję. W domu się pewnie niepokoją. Dałabym znać, że dojechaliśmy. Pan na pewno ma ze sobą komórkę. Albo pani. Młodzi bez techniki ani rusz.

B5

Nie mam. A wszelkie ruchy wykonuję w sposób naturalnie fizjologiczny.

B4

Nie mam, oszczędzam. Poza tym jestem małomówna.

B3

Wierzę, wierzę. Dziwne. Mój syn nie ruszy się nawet do, za przeproszeniem, wygódki bez komórki.

B6

Niesłychane, żeby tak zupełnie nie liczyć się z potrzebami rodziny. A tu jest gdzie 00? Żebyśmy nie musieli za bezlistny krzaczek.

B5

Znajdzie się może jaki rododendron.

B1

Wszystko się znajdzie. Musimy się tylko rozejrzeć.

B2

Tu za drzwiami jest telefon. Głuchy. Ta zawieja. Może potem.

B4

Ten korytarzyk prowadzi do kuchni. Kawa! Herbata! A co w lodówce?

B7

Nieee! Stooop! Co się pani tam rozbija?!

B4

Poszedł słoik z musztardą. Dobrze, że nic więcej. Na taki wrzask! Myślałam, że mordują.

B1

Kawy moglibyśmy sobie zaparzyć.

B7

Lepiej jeszcze zaczekajmy. Usiądźmy, zapoznajmy się, podyskutujmy jak polepszyć naszą sytuację. W grupie siła. Trzeba zrobić burzę mózgów.

B6

Zaliczyłem już kilka różnych grup. Rady dostałem, owszem, świetne. Tylko co dalej?

B8

Człowiek jest tylko człowiekiem. Zniechęca się.

B7

To jest właśnie kardynalny błąd! Trzeba walczyć! Nie poddawać się! Wierzyć! Próbować!

B2

Ulegam, siadam, czekam na ciąg dalszy. Pani jest tak pełna zapału.

B5

Pani nie zna bajeczki o Syzyfie.

B7

Właściwie racja, siadajmy. Stoimy i gardłujemy jak na wiecu. Szkoda nóg. Ten pan(B9) zdążył już nie tylko usiąść ale nawet zasnąć.

B1

Niż. Nam wszystkim przyda się kawa. Pójdę zaparzyć.

B3

Pomogę pani. No i ta musztarda! Dzisiaj już nikt po sobie nie sprząta. Czekają na obsługę.

B4

Wielkie nieszczęście. Zapomniałam. Zaczekajcie! Uwaga! Jest ślisko! Uwaga! Szkło!

B6

Co się tam dzieje? Ale rąbnęło! Może trzeba pomóc?

B8

Ja się do kuchni nigdy nie mieszam. Gdzie kucharek sześć...

B3

Szkło mi się wbiło do palca. Krew! Gdzie jest moja torebka?

B4

Tu jest apteczka. Plaster.

B3

Oddaj! Sama zrobię! Dość takiej pomocy!

B6

Trzeba najpierw usunąć szkło. Niech pani podejdzie bliżej do światła. Tylko czym? Nie ma jak chwycić. Strasznie to małe.

B3

Mówię przecież! Torebka! Pinceta! Kto mnie podszczypuje? Tak wykorzystywać nieuwagę mojej słabości!

B4

To tylko ja. Ma pani musztardę na siedzeniu. Przepraszam!

B5

Szyneczka z musztardą. Może któryś z panów? Panie! Obudźże się pan! Taka okazja. I do tego kawusia.

B1

Lokal samoobsługowy. Częstujcie się. Jejku! Zapomniałam o cukrze!

B4

Ja skoczę!

B7

Proszę pana! Kawa! Nic nowego. W każdej grupie znajdzie się jakaś śpiąca łajza. Obniża poziom. Panie!!!

B8

Co mu pani żałuję? Niech śpi. Pozazdrościć. Dobre spanie to połowa szczęścia. Ja się nawet w nocy budzę co godzinę.

B6

Ja znowu nie mogę zasnąć. Myślę i myślę aż mi się czarno robi przed oczami.

B7

A nie mówiłam? Każdy, każdy może coś wnieść. Panie! Jak się pan broni przed czarnymi myślami? No nie! Co za dużo to niezdrowo. Panie! Strasznie jest blady.

B4

Może mu spadł poziom cukru. Moja ciotka... nieważne... proszę pana! Ile pan słodzi? Zasłabł!

B3

Nic mu nie będzie. Cuchnie od niego jak z gorzelni. Widziałam, że już w autobusie sobie pociągał. Trzeba go zostawić aż wytrzeźwieje. Najgorzej szarpać się z nietrzeźwym. Jeszcze podrapie. Niech się wyśpi. Sen to zdrowie. Można mu najwyżej przynieść wody. Jest tu gdzie jaki dzbanek? Ruszyłbyś się, młody człowieku!

B5

Gówno! Nie mieszam się! Mnie tu już prawie nie ma!

B3

Dzisiejsza młodzież!

B4

Żal pani, że sama już wczorajsza?

B5

Nie potrzeba mi adwokatów! I dość musiałem niańczyć mojego starego po wypłacie! Gówno!

B3

Nikt nie weźmie w obronę. Nikt mu nie...

B2

Cicho! Niech wszyscy tu podejdą! Bliżej! Czujecie zapach gorzkich migdałów? Cyjanek! On nie żyje!

B5

Jednego mniej.

B3

Człowiek jest człowiek nawet jak sobie popije, gówniarzu!

B2

No nie! Doprawdy! Są ważniejsze sprawy! Kto go otruł?!

B3

Zaraz otruł! Może ma słabą głowę? Może zagryzł migdałem?

B1

Pani widziała, że popijał w autobusie. Widziała też pani, że zagryzał? Pani jest koronnym świadkiem.

B3

Co koronnym, co koronnym! Ja się do niczego nie mieszam! A ta pani popijała w autobusie z denatem!

B7

Jeden łyczek! Tylko dla rozgrzewki. Grzali słabo i wiało od okna.

B2

Nieważne! To dowodzi tylko, że wódka była czysta i że ktoś go potem otruł.

B8

Spirytusinek najwydestylowaniuchniejszy.

B2

Niezatruta. Przejęzyczyłem się. To nie jest pora na dowcipy! Wśród nas jest morderca!

B7

Przyznaj się. Nie będzie premedytacji. Możesz liczyć na złagodzenie kary.

B2

Przyznanie się nie wyklucza premedytacji. Najważniejszy jest motyw. Trzeba znaleźć osobę, która miała motyw.

B3

On! On! Nienawidził tatusia! Denat mógł być do niego podobny...

B5

Pani rozważa moje podobieństwo do denata czy podobieństwo denata do tatusia?

B4

Właśnie! Pani bredzi! Za rzucanie bezpodstawnych oskarżeń też można posiedzieć.

B3

Każdy się może w nerwach przejęzyczyć. On jest podejrzany. Nie zapominajmy o motywie! Możemy go zamknąć i oddać w ręce policji. Bohaterscy bezrobotni! Nagrody! Wdzięczność władz i społeczeństwa! Rozgłos! Zatrudnienie!

B4

Pani chce się wepchać do telewizji. To jest dopiero motyw! Panią trzeba zamknąć!

B8

Wszyscy się zamknijcie! Ja się do niczego nie mieszam. Nie pchać malca między drzwi. Władza niech się martwi! Za coś biorą w końcu pieniądze! Niech dedukują!

B7

Pan ma zupełną rację. Tu trzeba kompetencji, autorytetu. Dzwonię po policję.

B3

A ja co mówiłam?! Żeby go zamknąć do przyjazdu policji! Może nie wspomniałam pierwsza o policji?! Pan musiał słyszeć! Pan siedzi tuż koło mnie! Niechżesz się pan odezwie!

B6

Co? Co? Obecny! Nie opuściłem ani jednego zebrania! Mam wszystkie zaświadczenia!

B3

Zasnął. W najważniejszym momencie. Tłumacz potem takiemu kto zabił. I nawet nie włączyliśmy jeszcze telewizora. A śpij! Śpij! Nic ci nie opowiem!

B6

Pani mnie chyba bierze za kogoś innego. Przepraszam. Źle sypiam w nocy. Te myśli...

B7

Telefon nadal nie działa. Głuchy jak pień. Ktoś ma komórkę? W każdej grupie znajdzie się odszczepieniec. Tym razem nawet się przyda.

B8

(gładzi się po kieszeni, mruczy)

Nie będą nas ciągać po sądach, Sabunia!

B7

Jesteśmy zdani tylko na siebie. Morderca jest wśród nas! Ja chcę do domu. Choćby na piechotę. Jak Czerwony Kaaptuurek.

B1

Dziewczynka z zapałkami. O czym ja myślę. Zamknij drzwi! Wszystkich nas wywieje. Uspokój się. Usiądź. Gdzie się wyrywasz? Już przemarzłaś. Owiń się szalem. Pani pozwoli?

(B3 kiwa głową)

Jesteśmy rzeczywiście zdani na siebie i musimy sobie pomagać. Napij się wody. Uspokój się.

B7

(odtrąca szklankę)

Nieeee! Może zatruta! Nic tutaj do ust nie wezmę! Będę się żywiła śniegiem!

B4

Królewna Śnieżka...

B2

Musimy być poważni. Ktoś z nas jest mordercą. Wszyscy, oczywiście oprócz niego, chcemy poznać prawdę. Wszyscy, oprócz niego, nie boimy się jej. Musimy odtworzyć nasze działania. Kto miał możliwość wsypania trucizny do piersiówki?

B8

Do piersiówki! Bez sumienia! Nie mógł wpaść na lepszy pomysł?

B6

Pomógłbym jak amen w pacierzu! Gdybym nie spał. W nocy mam koszmary. A w dzień jak tylko usiądę...  raz zasnąłem u dentysty w czasie czyszczenia kanałów. Nic nie wiem! Spałem całą drogę. Zapomniałem nawet co mi się śniło.

B1

Mogę zaświadczyć, że to prawda. Siedziałam w autobusie dwa rzędy za tym panem. Chrapał jak sieczkarnia i nie ruszał się z miejsca.

B2

Musimy przede wszystkim ustalić gdzie siedział denat.

B4

Ustalić siedzenie denata. (szepczą i chichoczą z B5)

B7

Dlaczego on tu ciągle siedzi? Przecież nie żyje! Ja tu nie wytrzymam! Idęęę!

B2

Po moim trupie! Nikt stąd nie wyjdzie do czasu wyjaśnienia sprawy! A siedzieć musi. Nie możemy ruszać dowodu!

B1

Możemy go jakoś zasłonić. Krzesłami? Panowie! Ruszcie się! Jakby tak zerwać zasłony...

B8

Ja się do niczego nie mieszam. Nie będą mnie ciągać.

B6

Bądźże pan człowiekiem! Szarpnij pan!

B8

To niby do mnie? A kto poinformował, że bezrobotny to też człowiek? Obibok, to tak!

B5

Naciągacz steranego podatnika!

B7

Niech znika!

B4

Pasożyt i tasiemiec.

B7

Nierób i odmieniec!

B3

Ile można walczyć o pracę?

B7

Ja nadziei nie tracę!

B8

Amen i alleluja. Przetrącić by mu... tralala. Nie tak! Nie tak! To nie papier toaletowy z makulatury. Trzeba po katowsku! Złapać wpół! Pohuśtać się!

B2

Ale rąbnął! Rusza się?! Żyje pan?!

B5

Tego nie będzie trzeba przynajmniej zasłaniać.

B8

Ratunku! Nogi mi się zaplątały! Duszę się!

B3

Ale pan zakurzony! Pajęczyna we włosach! Czepiła się jak rzep! Wyczyści się z czasem. Grunt, że pan żyje. Jeszcze by nam brakowało... tfu, tfu przez lewe ramię, żeby w złą godzinę nie wypowiedzieć. Siadaj pan! Może wody?

B8

Gardła nie zaszkodzi przepłukać. Nałykałem się kurzu. Za krzesełko dziękuję. Poklęczę. Stłukłem sobie odrobinkę odwrotną stronę medalu.

B4

Może by pan piwkiem przepłukał? Przecież jest w lodówce.

B2

Niczego nie będziemy ruszać do czasu wyjaśnienia sytuacji!

B5

Bo co? Żeby piwko złożyło zeznania? Jest wezwanie na komisariat dla puszeczek? Częstuj się pan! Zdrowe i bezalkoholowe! Jan Sebastian!

B8

No to bach!

B7

Nie pijcie! Zatrute! Śniegu natopić! Jezu! Mówiłam!

B4

Wstawaj! Nie wygłupiaj się! Kobieta dostała dygotek.

B5

Brunhildo! Żyję! Trucizna zwietrzała, niestety.

B2

Jak panu nie wstyd! Biedaczka jest zupełnie roztrzęsiona.

B5

Okładzik ze śniegu?

B4

Racja! Talerz! Przyniosę!

B6

Drzwi! drzwi! Ja się łatwo przeziębiam.

B4

Ale sypie! Nic nie widać! Gdzie przyłożyć? (B5 daje jej znak)

B1

Co zrobiłaś, dziewczyno?! To nie jest zabawa w niemy film! Śnieg stwardniał. Trzeba szybko zebrać z twarzy. Żeby nie było odmrożeń.

B2

Tu nie ma się z czego śmiać! Powinniśmy współdziałać dla wspólnego dobra. Chcemy czy nie chcemy, wszyscy jesteśmy podejrzni.

B6

Ładna równość.

B7

Odbierzcie mu tę pigułę! To cyjanek! Przestraszył się i chce się wymknąć sprawiedliwości!

B6

Wariatka! Oddaj! Mam nadkwasotę. A wąchaj sobie wąchaj. Zawsze mam przy sobie zapasik. Nigdy nie wiadomo kiedy człowieka złapie. Jestem na prostej do wrzodu żołądka. No gap się, gap! Już rozgryzłem! Już połknąłem! I dalej stoję do usług sprawied... .

B7

A coooo?!!! Może nie mówiłam?!!! Wymknął sięęę!!!

B1

Uspokój się! To nie jest może najgorsze wyjście. Wszystko się wyjaśniło i możemy spać spokojnie.

B7

Z denatamiiii?!!!

B2

Teraz mogliby już do kostnicy. Na dworze są prawie identyczne warunki...

B5

Sypie i sypie. Jak ich ładnie ustawić za oknem to przy okazji będziemy mieli dwa bałwany bez lepienia.

B3

A ja wam mówię, że nic się nie wyjaśniło! To on! On! Przeczucie nigdy mnie nie omyliło!

B4

Pani nic nie rozumie. Pani jest zupełnie jak moja matka. On nawet komara nie zabije! Walczy z zanieczyszczaniem środowiska. Walczy o biocenozę dla najmniejszej muszki. A pani syn musi się chować w sraczu przed panią, żeby się swobodnie wypowiedzieć!

B3

Patrzcie ją! Małomówna!

B2

Usuwamy w końcu tych denatów czy nie? Zaraz będzie milsza atmosfera.

B1

Przytrzymam wam drzwi. Pospieszcie się! Śnieg się sypie do kawy!

B7

Jak pani może?! W takiej chwili!

B8

Czasem trzeba poluzować, żeby nie trafić do czubków. Proszę usiąść i oddychać głęboko. Wdech, wydech. Wdech, wydech. Od przepony. Wentylować.

B7

Tak się cieszyłam na ten wyjazd! Nowe miejsce! Nowa grupa! Uszczypnij mnie! Chcę się obudzić!

B8

Usłużyłbym gdyby nie Sabunia. Sokole oczko. A gadania potem przez lata. Chodzę ze spuszczonymi oczami jak wikary.

B5

Załatwione! Jest gdzie kawałek papieru? Zeznanie najlepiej napisać ręcznie, żeby nie było wątpliwości. Sprawa w sumie już się wyjaśniła ale niech mają. Mnie tu już niedługo nie będzie. Też się podpiszesz?

B4

Pewnie! Przecież spadamy razem. Tak czy nie?

B2

Nikt stąd nie będzie spadał do czasu przyjazdu policji.

B5

Tu jest zeznanie! Chcą więcej niech mnie szukają! Nie przepuszczę takiej okazji!

B1

Uspokójmy się. Jutro podejmniemy decyzję. Sen wszystkim dobrze zrobi. Pogoda pewnie się poprawi.

B7

Żeby tylko nie przyszła odwilż!

B1

Chodźmy na pięterko. Tam na pewno są pokoje gościnne.

B2

Zostanę tu na chwilę. Posprawdzam, pozamykam.

B1

Nie jest pan zmęczony?

B2

A pani?

B1

Skończmy z tym „panowaniem”. Napijesz się czegoś? Widziałam sok pomarańczowy w lodówce.

B2

Dla towarzystwa cygan dał się powiesić.

B1

Starszy pan zaczął od razu chrapać. Chyba nawet zębów nie umył. Bardzo ładne pokoje. Dwuosobowe. Ale radzę spać osobno. Chrapie jak tępa piła. Ja obiecałam położyć się z tą histeryczką.

B2

Zgodziła się zostać sama w pokoju? Zasnęła?

B1

Miała ze sobą tabletki nasenne. Gdyby nie ja, połknęłaby pewnie całą fiolkę.

B2

Lubię atmosferę uśpionego domu. Tajemnicze trzaski, szelesty...  Nie...  Chciałem właściwie powiedzieć, że dom zaczyna żyć jak ludzie zasną.

B1

Mam poważne wątpliwości czy ta młoda para śpi.

B2

Kobieca intuicja z pewnością nie zawodzi. Ma jakieś poglądy na temat tych dwóch za oknem?

B1

Na pewno znali się wcześniej. Jakiś zastarzały konflikt. Zazdrość? Pieniądze? Wszystko się wyjaśni.

B2

Tak naprawdę... co mnie to właściwie obchodzi? Udaję, że tak. Działam, bo mi nakręcili sprężynę...  czuję się pusty...  obojętny...

B1

Jeżeli masz zamiar się przyznać, to nie rób tego. Chcę zachować sympatię...

B2

Nie. Ja nic nie zrobiłem. Nawet gdyby mi coś takiego przyszło do głowy. Za dużo analizuję. Po co? Pierwszy raz widziałem ich na oczy. Nie. To nie ja. Nie wierzysz w samobójstwo mordercy?

B1

Pewnie naczytałam się za dużo kryminałów. Też często nie mogę zasnąć. I nie musisz się tłumaczyć przede mną. Robisz takie sympatyczne wrażenie. To był głupi żart.

B2

Chciałbym być spontaniczny jak ten młody człowiek. Od razu zakochany. Bierze szturmem.

B1

A rano ucieka chyłkiem. Znam ja was, szturmowców! Zdrowie ostrożnych! Nie plączą innym życia.

B2

Czasem żałuję. Wycofałem się, nie chciałem plątać zanim wszystko nie będzie jak zaplanowałem...  czy życie można zaplanować?

B1

Trochę spontniczności nie zaszkodzi. Dziwnie się czuję. To ten wiatr, sztorm, szturm, jak go zwał...  wydaje mi się, że mogłabym z nim pofrunąć...  na oślep...

B2

Tak, to wiatr. Mnie też ponosi. Popatrz, jak śnieg tańczy. Obłędny taniec. Tych dwóch już zupełnie zasypało. Może to się nigdy nie zdarzyło? Może śnimy.

B1

Jeżeli tak, to się cieszę, że ten sam sen. We śnie wszystko może się zdarzyć. Pocałuj mnie!

B2

Jaka jesteś cieplutka. A jednak się boję. Boję się, że się obudzę ze strachem. Zacznę szukać błędów, przewidywać, analizować...  zapomnę co chciałem wyśnić... niech sen zostanie snem.

B1

Jesteś śpiący?

B2

Nie dokuczaj mi. Sam bym sobie dokopał. Ale sprężyna pękła.

B1

Nie udałoby się jej wzmocnić, nasmarować...

B2

Jakie masz delikatne rączki... w lewo... pod łopatką... te prądziki... Słuchaj, ci młodzi...  Na pewno znają się dłużej. Młodzi lubią się zgrywać. Szturm, jaki szturm? Zwykłe zaślepienie!

B1

Rozumiem. Przerwa w oblężeniu. Ale jutro jakaś drobna wycieczka... dobranoc.

B2

Będziesz mogła zasnąć?

B2

Podkradnę pigułę mojej współlokatorce.

B4

Kochasz mnie?

B5

Zaraz tam kochasz! Źle ci?! Nie możesz bez kochania?!

B4

Kochasz, kochasz. Opowiedz jak będzie.

B5

Na początku ciężko. We czworo w jednej klitce. Wstawać przed świtem. Cały dzień zasuwać w brudach. Uważać na policję. Nie pękasz? Jeszcze pogłówkuj!

B4

No co ty? Byle z tobą! Wychodki nie wychodki. W końcu wydrapiemy się z tego gówna.

B5

Spoko! To tylko na początek. Norek nam pomoże. Sam się już wydrapał. Rozwozi ludzi, dostarcza środków. Panisko z niego! A czy ja mam gorszy łeb?

B4

On nas nie zrobi w konia?

B5

Nie obrażaj najlepszego kumpla! Od małego na jednym podwórku! W tej samej klasie! Nawet rwaliśmy te same dziewczyny.

B4

I nie boisz się, że on mnie poderwie?

B5

Wasza sprawa. Jak lecisz na pieniądze to nie ze mną.

B4

Odsuwasz się, bo ci na mnie zależy. No, przysuń się! Mnie przecież też. Na takie pieniądze to ja pluję. Ale jego nie możesz być pewny. Pieniądze ludzi odmieniają. Jak Zenek wyjechał...

B5

Sram na twojego Zenka! Możesz go sobie szukać i znaleźć! Norek nie obiecuje byle czego! Jego słowo jak granit.

B4

Na Zenka już dawno naplułam. Przytul mnie! Jakoś mi zimno.

B5

Zaraz pójdziemy na górę to cię rozgrzeję. Żeby ten dziad tak nie chrapał! Zachrapuje nastrój.

B4

To posiedźmy sobie jeszcze tutaj. To jest właściwie dość romantycznie. Na schodach. Potajemnie. Jakby nasze rody rzucały kłody pod nogi naszej miłości.

B5

Coś się tak uparła na gadanie o miłości? I skąd bierzesz takie wyrażenia? Rody? Mój ród śmierdział gorzałą i rzucał kurwami. Jak potrzebujesz hrabicza i romantyzmu to spadaj! Ja jestem człowiek konkretny.

B4

Nie musisz zaraz gryźć. Też lubię konkrety, ale bez zabaw w Drakulę. Podmuchaj! Pocałuj! Leciutko. Czujesz krew? No poliż sobie, poliż, wampirku!

B5

Ładnie pachniesz. I jaką masz ładną koszulkę. To od Zenka?

B4

Głupi! Puść! Jeszcze kto nadejdzie! Przez tego dziada nic nie będzie słychać.

B5

Ktoś się o nas potknie, spadnie i zabije. Para zaciemnionych obściskiwaczy przyczyną śmierci aktywnego nawet nocą poszukiwacza płatnego zajęcia.

B4

I ty mi masz za złe wyrażenia! Teraz, jak mi przypomniałeś o tych dwóch to cały romantyzm mnie odszedł. Puść! No puśćże! Wszystkiego mi się odechciało. Też myślisz, że oni tak na siebie we dwoje? Tylko oni? Że to już koniec?

B5

Jakbyś się tak na mnie nie rzuciła to bym ci dawno opowiedział... jeszcze bijesz? Ratunku! Sadyści! Krzywdzą!

B4

Cicho! Jeszcze kto przyleci! Ty naprawdę coś wiesz?

B5

Przysuń się, oprzyj. I bez rękoczynów. Posłuchaj! Na pewno też musiałaś zauważyć, tylko co innego miałaś w głowie. Przestań! Nic więcej na temat twoich rozmyślań. A to co wiem w drugiej sprawie opiszę i zostawię po sobie dla potomności. Albo dla policji jak zdąży przed. Przypomnij sobie! Za dużym zakrętem, jak minęliśmy wioskę i zanim wjechaliśmy w las... naprawdę nie pamiętasz kto na nas wpadł jak rzuciło? Taki jestem oślepiający? Zanim zadyma zaczęła się na całego... widzisz, coś świta... skoncentruj się! No! Za pazuchą! Druga piersiówka! Kumasz?

B4

Cicho! Schody skrzypnęły. Nieee!!

B5

To tyy! Nieeee... .

(błysk dwóch wystrzałów, ciemność)

B7

Dlaczego?!! Dlaczego?!!! Tacy młodzi!!! Żeby chociaż był ktoś z urzędu!!! Wszystko będzie na nas!!! Nie umieliśmy utrzymać grupy! Niedoróbki! Pojadą nam po zasiłku!

B2

Nie mogą żądać, żeby grupa zdążyła się scementować w tak krótkim czasie. Nic zresztą nie wskazywało... Osobiście nie czuję się w najmniejszym stopniu odpowiedzialny za ich samobójstwo.

B8

Jeżeli to rzeczywiście było samobójstwo.

B2

Jeżeli nawet on najpierw ją zastrzelił a potem siebie to i tak jest to samobójstwo. Rozszerzone. Chyba, że zrobił to wbrew jej woli. Wtedy on jest odpowiedzialny. Już nadmieniłem, że w najmniejszym stopniu...

B7

A ja tak! I co pan ciągle o tych nieszczęsnych stopniach! Mało się o nich nie potknęłam! Też mogłam się zabić! Tyle stopni w dół! A prosiłam, namawiałam, krzyczałam, żeby spała ze mną! Nie! Z nim! Na stopniach! Na stopniach!!!

B8

Młodość. Jak sobie przypomnę co ja z Sabunią...  A nie opowiem! Sabunia nie lubi wywnętrzać się przed obcymi. Kto ciekaw na drugich niech sobie włączy telewizor. Raz byliśmy nawet w teatrze. Sytuacja była podobna. Tamten Romek wyemigrował a jego panna została. Potem on wrócił i też się zabili. Dużo było innego gadania ale nie pamiętam. Dziwne, że ten stopniowy zabił się zanim... teraz każdy dostanie paszport... a może właśnie wrócił... coś nie wyszło?

B1

Już nam nie odpowiedzą. To może było chwilowe szaleństwo? Może ściany promieniują jakąś trucizną? Środowisko jest tak zatrute... Może coś wyczuli instynktownie i dowlekli się na schody, ale było już za późno.

B8

Może tu mieszkają poltergajsty albo białe niedźwiedzie.

B3

Pan sobie dowcipkuje a to może być prawda. W końcu wszyscy się pozabijamy!

B2

Spokojnie! Osobiście czuję się normalnie. Ktoś z państwa ma jakieś niepokojące objawy? Myśli samobójcze, plany obrabowania banku albo dożywotniego naciągania podatnika? Zanieczyszczenie może być lokalne. Zamkniemy pokój... ich też można za jednym zamachem...  No, ruszże się pan! Panie sobie usiądą, dojdą do siebie. To problem dla fachowców, dla ekspertów. My możemy najwyżej zabezpieczyć dowody. I zapobiec rozprzestrzenianiu szkodliwych substancji...

B7

Żeby to była prawda. Rozum mi mówi, że wszystko się wyjaśni ale w głębi duszy tak mnie wiercą wątpliwości. To się może źle skończyć dla nas wszystkich. Może urząd nas truje?! Nie mają co z nami zrobić i eliminują. Teraz jestem następna w kolejce. Na pewno nas podsłuchują. A eliminujcie! Robiłam wszystko jak chcieliście! Za ten jeden raz!

B1

Na pewno wszystko się wyjaśni. Usiądź, zagryź śnieżką na uspokojenie.

Pani się napije kawy? Zaparzę, mam ochotę na coś ciepłego.

B3

Chętnie! Napiłabym się nawet czegoś mocniejszego po tym wszystkim.

Nie opychaj się tak śniegiem! Umrzesz jeszcze na anginę. I czego ryczysz? To był żart. Zaczekaj! Utoczę ci drugą kulę.

B8

Słyszałem, słyszałem i służę. Zawsze mam przy sobie buteleczkę rumu. Chciałem być piratem jak byłem mały. Skarby znajdować. Wybacz, Sabunia... w szlachetnym metalu. Rum najlepsze lekarstwo na przeziębienie i nie tylko. Zaraz będzie kawusia, wzmocnimy sobie, sami się wzmocnimy...

B2

Pani też powinna spożyć coś ciepłego. Mózg potrzebuje ciepłego pożywienia. Pani mówi od rzeczy. Urząd miałby nas eliminować! Przecież oni bez nas nie wyżyją! Też pójdą na trawkę. Chyba, że chcą popełnić samobójstwo rozszerzone.

B1

Właśnie! Wszystkim jesteśmy potrzebni! Ważność nie może obyć się bez nieważnych. Straciłaby na znaczeniu. Częstujcie się kawą!

B7

Raz kozie śmierć! Dwie łyżeczki arszeniku i jeszcze kwasku solnego z dzbanuszka. Niech się to raz skończy! Byle szybko!

B3

Histeryczka! Po takiej dawce koń by już dawno zdechł a pani żyje. Wszystko się wyjaśni. Jakoś lżej na duszy mi się zrobiło.

B8

Jeszcze ociupinkę na drugą nóżkę?

B7

Dosyć! Odwołuję wszystkie kalumnie! Zachowujmy się poważnie! Niech pan zakręci butelkę!

B8

Zaraz butelkę. Flaszeczkę! Mam prawo do odpoczynku, może nie? Zdźwigałem się Ona była jak chucherko, ale ten jej Romek. Ho, ho! Niby niedożywiony, chudzina ale jaki żylasty! Ledwie doniosłem. Nie te siły. Sabuni też bym już przez próg nie przeniósł.

B1

Sabunia ciągle wymaga?

B2

Niektóre kobiety chciałoby się nosić na rękach do śmierci.

B8

Albo do przepukliny.

B7

Dość żartów! Przyjechaliśmy na kurs. Urząd nie zdołał dojechać ale w końcu dojedzie. Musimy się wykazać czymś pozytywnym. Albo pojadą nam po zasiłku!

B1

Od czego zacząć? Pani robi wrażenie najbardziej zorientowanej i proponuję panią na przewodniczącą, czy może koordynującą, zebrania.

B3

Pierwszego sekretarza. Mówcie sobie co chcecie ale Gierek był przystojnym mężczyzną!

B2

Sekretarz zebrania ma głos. Od czego zaczniemy?

B7

Od kolorów. Każdy bierze po pisaku i po kartce. Zaginamy, wpisujemy ulubiony kolor i stawiamy przed sobą, żeby wszyscy mogli zobaczyć. U mnie zielony.

B8

Co to niby ma dać? Pani wróży, że za zasiłek będzie nas stać, żeby sobie kupić kawałek łąki i paść się jak koza?

B2

Zielony jest kolorem nadziei. A pański błękit jest zimny i nieprzyjazny.

B8

Sięgnąłem po to co było pod ręką. Sam co taki czerwony? Pewnie komunista.

B2

Narysowałbym czerwone róże ale bozia nie dała talentu.

B1

Liczą się intencje. Czerwień jest kolorem gorących uczuć, miłości.

B3

A co pani tak na fioletowo? Ja zrobiłam melanż. Lubię pomieszać. Zrobiłam synowi taki pulowerek na drutach. Ładnie wyszedł. A on nie chce nosić. Dzieci!

B7

Pani nie wie jaki jest jego ulubiony kolor? Melanż to chaos. On chce ładu, bezpośredniej komunikacji, jasnego stanowiska. Ustalonej barwy.

B3

Miałam wyrzucić resztki?! Ja muszę oszczędzać! Nie stać mnie na oglądanie za kolorami. Znalazła się mądra! Zresztą jest demokracja i byle sekretarz nie będzie mi się mądrzył!

B8

I wszyscy się rzucili na te pisaki jak na kabanosy! Wziąłbym żółty i czerwony, bo lubię pomarańczowy. Niby miałem szansę? Nawet koloru nie dadzą człowiekowi wybrać. Jak sępy. Poszedłbym do domu na piechotę, żeby tak nie sypało. Sabunia planowała krupniczek na żeberkach. Z zieloną pietruszeczką!

B2

W ten sposób do niczego nie dojdziemy.

B7

Ja się na żadne stanowisko nie pchałam. Chciałam tylko, żeby się coś pozytywnie ruszyło. Nic już nie powiem!

B1

Niech się pani nie czuje urażona. Coś się właśnie zaczęło dziać. Musimy się zetrzeć, żeby ustalić nasze stanowiska.

B8

Starłbym gumką myszką, ale też nie ma.

B2

Wobec tego zrezygnujmy z artykułów piśmiennych.

B3

Niedługo trzeba będzie ze wszystkiego zrezygnować. Po śmietnikach grzebać! Na żebry chodzić! Jeszcze się wszyscy melanżu dorobicie! I będziecie za niego wdzięczni!

B1

Skończmy o kolorach. Ma pani jakąś alternatywę?

B7

Marzenia. Kim się chciało być w dzieciństwie. To dużo mówi o człowieku. Choćby ten pan. Pirat. Romantyzm, przygoda, rozmach, odwaga. To ciągle w panu żyje. Trzeba to wykorzystać, nie zasklepiać się, nie grzęznąć w koleinach.

B8

Czytałem dużo ogłoszeń. Nie było żadnego o zapotrzebowaniu na piratów.

B2

Jest na pewno zapotrzebowanie na odwagę. Chciałem być strażakiem. Gasić, ratować z pożarów. Pędzić czerwonym wozem w kakofonii syren...

B7

Pamiętam film o strażakach. On... ten co ma takie dziwne imię i trochę zajęczą wargę... Nie jest piękny jak ten co grał w filmie o wampirach, ale mnie się strasznie podoba. Płakałam jak go nie mogli uratować. Pan by go uratował, prawda?

B1

Na pewno! Taki strażak to jak rycerz! Złoty kask! Topór!

B3

Nie było lepszego pożaru jak w Atlancie. Ten co uratował Scarlett był dopiero przystojny. A ona go nie chciała. Niektórym nie dogodzisz! Z takiego pożaru ją wyciągnął.

B2

Czy myśmy aby nie skręcili z tematu?

B8

Co panu zależy? Dalej chce pan robić za strażaka? Możemy zhajcować i ten zakład. Panie też sobie życzą?

B7

Niewinne skojarzenia a pan zaraz do podpałki. Kontynuujmy! Może pani?

B3

Nie pamiętam.

B7

Nie pamiętam czy nie chcę pamiętać?

B3

Co za różnica? Dużo by mi przyszło z pamiętania! Trzeba żyć tym co jest.

B1

Niech się pani nie daje prosić.

B8

Nie męczcie kobity. Sabunia też nie lubi się wywnętrzać.

B2

Umówiliśmy się, że będziemy ze sobą szczerzy. Pan się zwierzył. I ja.

B3

No dobrze już, dobrze! Chociaż jakoś mi głupio. Chciałam być piosenkarką. Dalej lubię śpiewać. Najwięcej dla siebie. To pomaga w robocie. Kiedyś obierałam ziemniaki i tak się zaśpiewałam, że nic z nich nie zostało. Jechałam nożem na okrągło, na okrągło,na okrągło. Musiałam smażyć placki. Czasem zaśpiewam na imieninach. W rodzinie.

B7

My też jesteśmy jak rodzina. Musimy się wspierać. Niech się pani otworzy! Trzy, cztery!

B2

Pani się ciągle krępuje? Trzeba wesprzeć! Widziałem w kuchni garnek. W sam raz na kask. A toporek? Jest tasak.

B8

Jak się bawić to się bawić. Pani użyczy apaszki! Jeszcze łatka na oko! Przyczernić fusami. Wszyscy płyniemy na tej samej łajbie,no nie?

B3

O gwiazdo miłości, nie zagiń we mgle... itd

B8

Sabunia też miło wspomina ten kawałek.

B3

Doprowadziliście mnie. Wygłupiłam się. Śmiejcie się!

B1

Ależ skąd! Trochę mnie tylko zazdrość bierze, że nikt nie jest ciekaw moich marzeń. Chciałam być stewardessą...

B8

Pani skoczy po nowy dzbanuszek kawy!

B7

Nie zapominajcie o mnie! Też chciałabym się zwierzyć.

B3

I bez zwierzeń nietrudno zgadnąć. Pewnie chciała być pierwszą sekretarką. Nowy ustrój jej się nie podoba.

B7

Nieprawda! Chciałam być dziadkiem do orzechów.

B2

Logiczne! Pani lubi rozgryźć każdy problem, zostawić jądro, wypluć łupiny...

B1

Świeża kawusia!

B8

Wzmacniamy? Będzie się nam łatwiej zwierzało. Mam pewne obserwacje a propos bieżących zdarzeń.

B7

Musi pan przypomninać? Proszę natychmiast schować flachę! Nie przyjechaliśmy na bal maskowy! Zdarzeniami zajmie się policja! Nie zakręci pan? Dobrze! Urząd się o tym dowie! Polecą panu po zasiłku!

B2

Nie bądźmy krańcowi. Już zdejmuję kask Jak moja fryzura?

B3

Po co się kłócić? Lepiej zaśpiewać. Podzielimy się na głosy. Znacie „Panie Janie... ”? Ja zacznę sama. Mam, nie chwaląc się, najlepszy głos. Potem pan i pani. Wy dwoje chcecie w duecie. Ma się to oko, co? Trzy, cztery! Panie Janie, panie Janie, rano wstań... czemu nie wchodzicie? Czemu pani znowu ryczy?!

B7

Wstań...  potem wszystkie dzwony! Jeszcze wstaną! Ci! I ci! Chcecie ich obudzić?!

B2

Pani się poddaje pierwotnym instynktom. Strach jaskiniowca przed nieznanym. Przecież jest pani rozsądną osobą. Tamte sprawy mamy już wyjaśnione. Nie będziemy do nich wracać. Kawy?

B1

Utoczyć śnieżkę?

B7

Nie, dziękuję! Pan