Erotyczne fajerwerki - Michelle Celmer - ebook

Erotyczne fajerwerki ebook

Michelle Celmer

4,2

Opis

„Przywarł wargami do jej ust. Okrzyki radości, wiwaty, wszystko ucichło, a przynajmniej on nic nie słyszał. Poczuł, jak Carrie rozchyla wargi, jak wtula się w jego ciało. Jej jedwabiste włosy oraz usta działały upajająco. Pragnął jej do szaleństwa. Fajnie zacząć rok od fajerwerków...”.

 

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 157

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,2 (40 ocen)
23
8
4
3
2
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Michelle Celmer

Erotyczne fajerwerki

Tłumaczenie:

PROLOG

Jak co roku, trzydziestego grudnia, w urodziny zmarłej żony i matki ich trzech synów, Giuseppe Caroselli piekł jej ulubiony tort – malinowo-orzechowy z czekoladową polewą. Goście mieli zjawić się dopiero za godzinę, natomiast Rob i Tony, na prośbę dziadka, przyjechali wcześniej. Siedzieli na stołkach przy kuchennej wyspie i obserwowali go przy pracy.

Od najwcześniejszych lat wnukowie – Robert, Tony junior i Nicholas – wiedzieli, że kiedyś to oni będą zarządzać Caroselli Chocolate, firmą, którą Giuseppe zbudował od podstaw. Starszy pan cieszył się, że rodzinny biznes przejdzie w dobre ręce, ale martwiło go, że jeśli wnukowie nie ustatkują się i nie spłodzą synów, za kilkadziesiąt lat nazwisko Caroselli przestanie istnieć. Przynajmniej Nicholas się ożenił.

– Jak pewnie wiecie, Nick zrezygnował ze swojej części w trzydziestu milionach, jakie dla was przeznaczyłem.

– Tak, mówił nam – odrzekł Tony z wiecznym marsem na twarzy.

– W tej sytuacji każdemu z was, jeśli będziecie mieli syna, przypadnie po piętnaście milionów.

– Kupa forsy – oznajmił Rob, najambitniejszy z trójki.

– To prawda – przyznał Giuseppe, który nie miał zamiaru przekazywać im tych pieniędzy. Jakim byłby dziadkiem, gdyby wyróżnił dwoje z siedmiorga wnucząt?

Nick odrzucił oferowane mu dziesięć milionów, bo był szczęśliwie zakochany. Giuseppe wierzył, że gdy Tony z Robem dojrzeją do małżeństwa, postąpią identycznie.

ROZDZIAŁ PIERWSZY

Patrząc, jak dziewczyna, z którą przyszedł na imprezę sylwestrową, opuszcza hotelowy bar z innym mężczyzną, Robert Caroselli nie poczuł złości ani nawet irytacji.

– Nie chce mi się świętować – powiedział, kiedy zadzwoniła o dziewiątej.

Właśnie zamierzał wejść do łóżka z książką. Chętnie przespałby najbliższe trzy miesiące, aby nie myśleć o tym, że jego ojciec i wujowie, właściciele Caroselli Chocolate, stracili wiarę w jego umiejętności zawodowe. Owszem, sprzedaż w ostatnim kwartale spadła, ale jest recesja! Zatrudnienie Caroline Taylor, geniusza marketingu z Los Angeles, uważał za osobistą zniewagę oraz stratę pieniędzy. Nie zdołał jednak przekonać rodziny.

Miał też inne zmartwienie: powinien znaleźć żonę i spłodzić syna, dzięki któremu przetrwa nazwisko Caroselli. Nie był zaprzysięgłym singlem i wrogiem małżeństwa, po prostu dużo czasu spędzał w pracy. Oczywiście dziesięć milionów, które dziadek zaproponował każdemu z trzech wnuków, stanowiło dużą pokusę. Teraz suma wzrosła do piętnastu milionów. Najgorsze, że jeśli nie spełni oczekiwań dziadka, wówczas Tony junior zgarnie całość.

Ale przyszłej żony i matki swoich dzieci nie spotka w barze, Olivia zaś na pewno się na nią nie nadaje. Dlatego zamierzał zostać w domu.

– Nie możesz! – oburzyła się. – Z kim powitasz nowy rok? Kogo pocałujesz o północy? Kogoś musisz! Tak każe tradycja.

Nie przejmowała się tradycją, kiedy wyszła z lokalu z innym facetem. Właściwie to jej się nie dziwił: gdy przyjechali o dziesiątej, znalazł dwa wolne miejsca w rogu sali, usiadł i się nie ruszył. Teraz kończył trzecią szklankę whisky i czuł się o niebo lepiej niż godzinę temu.

Członkowie rodziny Carosellich korzystali z każdej okazji, by się spotkać, pogadać, wypić, ale on zwykle nie tykał alkoholu. Dzisiejszy wieczór należał do wyjątków.

Siedząc w kącie, obserwował zatłoczony lokal. Ciało przy ciele, głowa przy głowie.

– Przepraszam!

Podskoczył, zamrugał raz, potem drugi. Obok jego stolika stał anioł, a raczej śliczna anielica z aureolą jasnych loków, które opadały aż do szczupłej talii.

– Czy to miejsce jest wolne? – spytała, przekrzykując muzykę. – Dla jasności: nie próbuję cię poderwać. Od rana jestem na nogach i nie mam siły dłużej stać.

– Zapraszam.

– Dzięki. – Blondynka usiadła i westchnęła z ulgą, po czym wyciągnęła dłoń. – Jestem Carrie…

Nie dosłyszał nazwiska, zauważył jednak, że jak na tak drobną osobę uścisk dłoni ma zadziwiająco mocny.

– Rob – przedstawił się.

– Miło cię poznać, Ron.

Już chciał ją poprawić, ale kiedy obdarzyła go uśmiechem, pomyślał: niech mówi, jak chce.

– Napijesz się czegoś?

– Oho, czyżbyś ty próbował mnie poderwać?

– A miałabyś coś przeciwko temu? – spytał, odruchowo kierując wzrok na jej dekolt.

– Zależy.

– Od czego?

– Powiedz: dlaczego o jedenastej piętnaście w wieczór sylwestrowy ktoś taki jak ty siedzi samotnie w barze?

– Ktoś taki jak ja?

– Przystojny, seksowny.

– Bo dziewczyna, z którą przyszedłem, przed chwilą wyszła z innym.

– Jest ślepa czy głupia? – Carrie zmrużyła oczy.

Rob parsknął śmiechem.

– Po prostu znudzona.

– Przyznaj się, masz narzeczoną. – Potrząsnął głową. – Żonę? – Uniósł dłoń, wskazując na brak obrączki. – Jesteś gejem? – Ponownie wybuchnął śmiechem.

– Hetero.

– Hm… – Zmarszczyła czoło. – Hetero palant?

Carrie wali prosto z mostu. To dobrze; nie lubił gierek.

– Chyba nie, ale każdy ma jakieś wady.

Pokiwała z namysłem głową.

– Okej. Możesz postawić mi drinka.

– Na co masz ochotę?

– Na to samo. – Wskazała na jego szklankę.

Rozejrzał się po sali, szukając kelnerki. Nie, szybciej będzie, jak zamówi u barmana.

– Zaraz wrócę.

Kilka minut przeciskał się przez tłum, potem czekał, aż barman go obsłuży. Wracając do stolika, nie był pewien, czy zastanie Carrie. Na jej widok odetchnął z ulgą. Uświadomił sobie, że wcale nie chce samotnie witać nowego roku.

– Proszę. – Postawił przed nią szklankę i zajął miejsce.

– Długo cię nie było. Myślałam, że się zmyłeś.

– A ja nie byłem pewien, czy cię jeszcze zastanę.

– Nie jestem ślepa ani głupia. – Roześmiała się, a on z trudem się powstrzymał, aby nie ścisnąć jej dłoni. – Mieszkasz w Chicago? – spytała, podnosząc szklankę.

– Przy Lincoln Park.

– To blisko stąd?

– Niedaleko. A ty?

– Na zachodnim wybrzeżu. Tu przyjechałam na krótko, do pracy.

– A narzeczony?

– Nie jestem z nikim związana.

– Faceci w Kalifornii są ślepi czy głupi?

Uśmiechnęła się, a on z coraz większą niecierpliwością czekał na wspólne powitanie nowego roku. Jutro zadzwoni do Olivii i podziękuje, że wyciągnęła go z domu.

– Boją się silnych kobiet, które odnoszą sukcesy w życiu zawodowym.

Rob, w którego rodzinie było wiele silnych odnoszących sukcesy kobiet, nie odczuwał takiego strachu.

– Poza tym ciągnie mnie do mężczyzn, których teoretycznie powinnam omijać szerokim łukiem.

– Czyli?

– Do drani. Mam problemy z tak zwaną bliskością. A z draniem nigdy się nie zwiążę.

Jaka miła odmiana, pomyślał. Kobiety, z którymi się umawiał, zawsze podkreślały swoje atuty, a wady ukrywały.

– Kiedy zakończyłaś swój ostatni poważny związek?

– Nigdy w takim nie byłam.

– Nie żartuj! Masz ile lat? Dwadzieścia cztery? Pięć?

– Jakiś ty miły! Dwadzieścia osiem.

– Nie znam ani jednej kobiety powyżej osiemnastego roku życia, która nie byłaby w przynajmniej jednym poważnym związku.

– Ha! Zaintrygowałam cię?

– Owszem. – Wydawała mu się doskonała. Piękna, seksowna, z poczuciem humoru i niezainteresowana małżeństwem. Czyżby wygrał los na loterii?

– A ty? – spytała. – Miałeś jakieś poważne związki?

– Nawet miałem narzeczoną. Dawno. Na studiach.

– Dlaczego się rozstaliście?

– Pragnęliśmy odmiennych rzeczy.

– Czego ty pragnąłeś?

Wzruszył ramionami.

– Mieć dom, żonę, dzieci.

– A ona?

– Mojego współlokatora, Evana.

– Ups…

– Na szczęście odkryłem to przed ślubem. Po rozstaniu skupiłem się na karierze.

– Jesteś pracoholikiem?

– Niektórzy tak twierdzą.

– Ja też często pracuję czternaście godzin na dobę.

Żałował, że przyjechała do Chicago na krótko. Chętnie by ją lepiej poznał. Parę minut później poprosił kelnerkę o dwie kolejne whisky. Kontynuowali rozmowę, śmiali się, flirtowali. Carrie zamówiła trzecią whisky. Czas zleciał nie wiadomo kiedy. Tuż przed północą wyłączono muzykę. Wszyscy wpatrywali się w wielki ekran telewizora, czekając, aż na nowojorskim Times Square opadnie słynna kryształowa kula.

– Słuchaj – szepnęła Carrie – jesteśmy tu sami…

– A tradycja każe pocałować kogoś na powitanie nowego roku…

– Więc nie mamy wyboru.

Uśmiechając się szeroko, Rob wyciągnął rękę. Carrie podała mu swoją. Nie zaprotestowała, kiedy zgarnął ją w objęcia. Zamiast obserwować kulę na ekranie, patrzył na kobietę, z którą za moment powita nowy rok. Skórę miała idealnie gładką, oczy szare, roziskrzone, wargi pełne i jakby złaknione pocałunku.

Jeszcze godzinę temu z niechęcią myślał o szaleństwie, jakie ogarnia ludzi wraz z wybiciem północy, a teraz nie mógł się doczekać tej magicznej chwili. Jeszcze pół minuty. Dwadzieścia sekund. Kiedy zostało dziesięć, wszyscy zaczęli głośno odliczać. Wszyscy prócz niego i Carrie. Oni wciąż stali, nie spuszczając z siebie wzroku. Pięć… cztery… trzy… dwa…

Przywarł ustami do jej ust. Okrzyki radości, wiwaty, wszystko ucichło, a przynajmniej on nic nie słyszał. Poczuł, jak Carrie rozchyla wargi, jak wtula się w jego ciało. Jej jedwabiste włosy oraz usta działały upajająco. Pragnął jej do szaleństwa. Nie wiedział, jak długo stali objęci, ale kiedy wreszcie uniósł głowę, oboje byli zdyszani.

– Zaryzykuję i spytam wprost: czy masz ochotę pójść do mojego pokoju hotelowego?

Jasne, że miał.

– Jesteś pewna, że tego chcesz?

Uśmiechnęła się.

– Fajnie zacząć rok od fajerwerków.

– Bardzo fajnie – odrzekł, ściskając jej dłoń.

Tytuł oryginału: Caroselli’s Baby Chase

Pierwsze wydanie: Harlequin Desire, 2013

Redaktor serii: Ewa Godycka

Korekta: Urszula Gołębiewska

© 2013 by Michelle Celmer

© for the Polish edition by Harlequin Polska sp. z o.o., Warszawa 2014, 2016

Wydanie niniejsze zostało opublikowane na licencji Harlequin Books S.A.

Wszystkie prawa zastrzeżone, łącznie z prawem reprodukcji części lub całości dzieła w jakiejkolwiek formie.

Wszystkie postacie w tej książce są fikcyjne.

Jakiekolwiek podobieństwo do osób rzeczywistych – żywych i umarłych – jest całkowicie przypadkowe.

Harlequin i Harlequin Gorący Romans są zastrzeżonymi znakami należącymi do Harlequin Enterprises Limited i zostały użyte na jego licencji.

HarperCollins Polska jest zastrzeżonym znakiem należącym do HarperCollins Publishers, LLC. Nazwa i znak nie mogą być wykorzystane bez zgody właściciela.

Ilustracja na okładce wykorzystana za zgodą Harlequin Books S.A.

Wszystkie prawa zastrzeżone.

HarperCollins Polska sp. z o.o.

02-516 Warszawa, ul. Starościńska 1B, lokal 24-25

www.harlequin.pl

ISBN: 978-83-276-2498-7

Konwersja do formatu EPUB: Legimi Sp. z o.o.