Dzieje Śląska - na swojską nutę - Jan Kochańczyk - ebook

Dzieje Śląska - na swojską nutę ebook

Jan Kochańczyk

3,6

Opis

Czarna ziemia, pełna górniczych hałd i dymiących kominów. Takie jest stereotypowe widzenie Śląska. Owszem, są tu hałdy, są kominy, ale są także miejsca magiczne na ziemi – zielone lasy i parki; bogate pałace, wspaniałe kościoły – pery europejskiej architektury.

Historię najbardziej wielokulturowego regionu w Europie kształtowały barwne postaci. Każdy z bohaterów książki zasługuje na scenariusz filmowy lub powieść przygodową. Księżna Agnieszka to najbardziej czarny charakter naszych dawnych dziejopisów, od Kadłubka poczynając. Czy słusznie?

Święty Jacek spod Opola, bohater Cervantesa, wielbiony w wielu krajach Europy Zachodniej i Ameryki Łacińskiej.

Godula. Niesamowita kariera, od nędzarza do milionera.

Daisy z Pszczyny, uznawana niegdyś za najpiękniejszą kobietę świata, w której się kochali książęta i królowie…

Stanisław Ligoń, gwiazda katowickiego radia i – osobisty wróg Hitlera!

August Hlond spod Mysłowic, najuboższy biskup w Polsce, nawet wtedy, gdy był prymasem.

Korfanty; Morcinek, a także gwiazdy światowej piłki – urodzeni na Śląsku Klose i Podolski. Fascynujące kariery!

Wrocław i Katowice to europejskie stolice kultury. „Wrocław? Tak” – powiedzą w Warszawie – „ale Katowice?” W „Dziejach Śląska na swojska nutę” można znaleźć dowody na to, że liczni artyści ze stolicy Górnego Śląska osiągnęli rangę światową.

Autor sięga po stary wzór „Śpiewów historycznych” Niemcewicza. Czy dawny wzór na bardziej nowoczesną nutę sprawdzi się w epoce Internetu? Oto jest pytanie.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 163

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
3,6 (9 ocen)
2
3
2
2
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
staslo

Nie oderwiesz się od lektury

Krótko, zwięźle i o Śląsku
00

Popularność




Jan Kochańczyk

Dzieje Śląska

- na swojską nutę

Od Mieszka Pierwszego

do Miroslava Klosego

© Copyright by Jan Kochańczyk & e-bookowo

Na okładce: Księżna Maria Teresa Oliwia Hochberg von Pless, nazywana Daisy (1873-1943) z najstarszym synem Hanselem, dziedzicem Książa i Pszczyny. Portret pędzla Ellisa Williama Robertsa, 1903.

ISBN 978-83-63080-26-6

Wydawca: Wydawnictwo internetowe e-bookowo www.e-bookowo.pl

Kontakt:[email protected]

Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie, rozpowszechnianie części lub całości bez zgody wydawcy zabronione.

Teksty piosenek i komentarze historyczne

(na wzór „Śpiewów historycznych” J.U. Niemcewicza)

Od autora

Juliusz Słowacki wyśmiewał marne rymy „Śpiewów historycznych” Niemcewicza. Jednak to właśnie owe niezbyt wyszukane rymowanki pana Juliana Ursyna trafiły pod polskie strzechy. Nie „Król-Duch”, ale proste wiersze poświęcone wielkim postaciom naszej historii, opatrzone bardziej prozaicznymi komentarzami, należały do najpopularniejszych dzieł literatury polskiej w XIX wieku. Muzykę do tekstów Niemcewicza pisali najlepsi nasi kompozytorzy, z Karolem Kurpińskim, Fryderykiem Lesselem i Marią Szymanowską na czele. „Śpiewy” nazywano „elementarzem zniewolonych Polaków”.

Niemcewicz - sekretarz Kościuszki, współpracownik księcia Adama Jerzego Czartoryskiego, pisał językiem zrozumiałym zarówno dla „panów szlachty”, jak i prostych chłopków. Pomysł Niemcewicza naśladowali inni słowiańscy poeci, na przykład Kondratij Rylejew, dekabrysta, przyjaciel Mickiewicza (zm. 1826).

Czy recepta na dydaktyczny sukces z roku 1816 mogłaby być przydatna na początku naszego XXI wieku? Za ciekawe nawiązanie do wzorów pana Juliana Ursyna Niemcewicza można uznać znakomitą pieśń wykorzystującą fragment „Kroniki” Galla Anonima o cudownych narodzinach Bolesława Krzywoustego. Rewelacyjnie wykonana przez Ewę Demarczyk, była wielkim przebojem, znanym i dzisiaj wielu młodym Polakom. Doskonale przybliżała współczesnym ludziom mentalność średniowiecznych przodków.

Dzisiejsze „śpiewy historyczne” mogłyby rozbrzmiewać w rytmie rocka, disco, techno, jak kto woli. Czy mogłyby pełnić podobną rolę, jak zapomniane dziś, a kiedyś tak popularne pieśni romantyczne z tekstami Niemcewicza? Może warto się o tym przekonać, aby przypomnieć ciekawe fakty z historii Śląska.

Wstęp. Dawno, dawno temu...

Pod wzgórzem zamkowym w Cieszynie znaleziono ślady ciągłego, nieprzerwanego osadnictwa ludów słowiańskich od dwóch tysięcy lat - mieszkali więc tam zapewne od bardzo dawna pra-pra-Ślązacy. Nazwa „Śląsk” wywodzi się od słowa „ślągwa”, czyli mokre, mgliste powietrze. Dwa tysiące lat temu Rzymianie czy mieszkańcy stepów dalekiej Azji nie lubili mokrego klimatu i zostawiali najczęściej pra-Ślązaków w spokoju. Tym bardziej, że niedostępne puszcze nad górną Odrą czy Wisłą były słabo zaludnione i nie spotykało się zbyt wielu bogatych osad, gdzie czekały łatwe łupy. Oblicza się na przykład, że w czasach pierwszych Piastów nad Odrą żyło średnio 4 ludzi na jednym kilometrze kwadratowym.

W czasach pokoju pra-Ślązacy żyli sobie całkiem nieźle. W Opolu archeolodzy odkopali ślady codziennej krzątaniny naszych przodków. Zanim jeszcze zaczęli przybywać na Śląsk pierwsi chrześcijańscy misjonarze, składali w ofierze bogom domowym trochę jadła, trochę napoju - takiego, jaki lubili najbardziej. A co jedli?

Najwięcej spożywali kaszy. Ze zbóż najpopularniejsze było proso. Uprawiano też żyto, pszenicę i owies. Modne były od stuleci świeże i kiszone ogórki. Ceniono śliwki węgierki i lubaszki. Znane były orzechy laskowe i włoskie; wiśnie, czereśnie, jabłka, gruszki, maliny, tarniny, jeżyny i dzika róża. Pra-Ślązacy nie gardzili też sałatką z lebiody.

Pili miód, najchętniej z procentami - i od dawna wyrabiali piwo, którym to nie tylko kmieć Piast częstował gości na postrzyżynach syna. Piwo było dość nisko procentowe, podobnie jak pitny miód. Może dlatego nasi przodkowie nie dawali się tak łatwo podbijać najeźdźcom przyzwyczajonym do mocniejszych trunków.

W czasach dzielnego Juliusza Cezara (z Rzymu) i pięknej królowej Kleopatry (z Egiptu), nad Odrą i Wisłą, nasi pradziadowie, żyjący tuż obok sławnego szlaku bursztynowego, szeroko słynęli z gościnności. Przyjmowali chętnie kupców z Rzymu, karmili pieczenią z niedźwiedzia, smażonymi chrapami łosia, poili miodem, a wieczorem - po staropolsku - dzielili się z nimi nawet... żonami.

Kupcy rzymscy chętnie sypiali z pra-Polkami, pra-Czeszkami, ba! nawet pra-Niemkami! Nie wiedzieli, co one do nich mówią w dziwnym, niezrozumiałym języku, ale wszyscy w Europie od tysięcy lat jakoś znali piękny, powszechny język miłości.

Rzymianie - wstyd przyznać, ludzi znad Renu, Wełtawy i Odry ładowali wszystkich do jednego worka. Nie rozróżniali pra-Germanów od pra-Słowian. Wszystkich nazywali barbarzyńcami, czyli osobnikami burczącymi coś pod nosem w niezrozumiałym języku. Handel jednak jakoś szedł, bardzo prosto - towar za towar.

Oni przywozili nam kolorowe szklane paciorki, produkowane w Czarnej Afryce przez Murzynów. To był egipski hit eksportowy. Prosto zaś z Rzymu trafiały do nas hazardowe kamienne kostki do gry (z zagranicy szło zepsucie!), a co gorsza - całe rzeki wina, bardzo mocnego, zaprawionego ziołami. Szklane paciorki i mocne wino! Tym Rzymianie kupowali sobie przychylne łaski naszych dostojników. A co zabierali z sobą z powrotem nad Adriatyk i Śródziemne Morze?

Bursztyn? Tak. Wielkie zapasy bałtyckiego skarbu gromadzono w osadach nad rzeką Odrą, między innymi blisko Wrocławia (jak się dziś mówi). Z tych „hurtowni” trafiały potem na południe Europy. A z gęstych lasów nadwiślańskich wywożono: skóry niedźwiedzi, turów, wosk i miód. Zaś wytworne rzymskie damy uwielbiały delikatne, puszyste futra, ściągane z grzbietów naszych wiewiórek. Od słowiańskiej nazwy tego zwierzątka pochodzi łacińskie słowo ‚vivierra’.

Oni nam wino - my im miód. Oni nam paciorki - my im bursztyn. Oni nam także przywozili bogów. Sprzedawali figurki Jowisza i Wenus! Nasi jednak woleli swojskich bogów.

Mniej więcej dwa tysiące lat przed Chrystusem na ziemiach dzisiejszego Śląska powszechny był kult Bogini Matki, dającej ziemi płodność. Lepiono z gliny figurki przedstawiające postać Bogini. Jedną z takich figurek znaleziono w Nosicach koło Głogowa. Potem coraz powszechniejszy był kult Młodego Boga - syna Wielkiej Matki - który umierał i rodził się na nowo, zgodnie z rytmem pór roku.

Na górze Ślęży pojawiły się kręgi magiczne, otoczone wałami kamiennymi. Oddawano hołd zapewne boskiemu, życiodajnemu Słońcu.

Z biegiem czasu, kiedy mężczyźni zdecydowanie panowali w rodzinach, Bogini Matka-Ziemia dostała męża, boga piorunów, Peruna.

Około 200 lat przed Chrystusem, pod wpływem Celtów, upowszechnia się kult nowego boga. Być może zresztą stary Perun dostał nowe imię: LUGA - boga słońca, błyskawic, handlu i igrzysk. Stary Perun pod nowym imieniem triumfował na świętej górze Ślęży.

Życiodajne słońce i groźne pioruny... Cześć dla potężnych sił przyrody przetrwała wieki. Prokop z Cezarei w VI wieku naszej ery pisał o religii Słowian:

„Uważają oni, że jeden tylko bóg, twórca błyskawicy, jest panem całego świata i składają mu w ofierze woły i inne zwierzęta ofiarne. Jeżeli śmierć zajrzy im w oczy w chorobie czy wojnie, składają ofiary bogom w zamian za ocalenie życia... Oddają ponadto także cześć rzekom, nimfom i innym duchom. Składają im wszystkim ofiary, a w czasie tych ofiar czynią wróżby”.

***

Na sto lat przed naszym Mieszkiem I rozkwitało nad Łabą i Cisą państwo Wielkomorawskie, obejmujące między innymi część dzisiejszego Śląska i Małopolski. Morawianie, Wiślanie i Ślężanie mówili bardzo podobnym językiem - słowiańskim. Wszystkie plemiona między Łabą a Odrą były wtedy słowiańskie.

Książęta wielkomorawscy byli ochrzczeni już w roku 822. Już wtedy więc ziemie obecnego Śląska znalazły się w kręgu kultury chrześcijańskiej. Pojawiali się na niej misjonarze Chrystusa, a kto wie - może nawet Allacha?

Zwolennicy islamu docierali w IX i X wieku nawet do północnych plemion słowiańskich. Na Rusi - tak na przykład zachwalali swoją wiarę księciu Włodzimierzowi:

- Trzeba wierzyć w Allacha, świniny nie jeść, wina nie pić - a wtedy po śmierci każdy trafi do raju i będzie mógł do woli zażywać rozkoszy z niewiastami.

- Rozpusta po śmierci? To wspaniałe! - zachwycał się książę Włodzimierz. - Czy są jeszcze jakieś warunki?

- Trzeba jeszcze mężczyznom obrzezać członki wstydliwe!

To już nie podobało się księciu ruskiemu. Niemiłe mu było obrzezanie członków i unikanie wieprzowiny, a o piciu wręcz powiedział:

- Picie to największa radość dla Rusina, bez tego się obejść nie może!

Książę odprawił misjonarzy Allacha i przyjął chrzest z Bizancjum. Pra-Ślązacy w dawnych czasach także nie chcieli rezygnować ze świniny, pitnego miodu i piwa. Czcili długo swoich słowiańskich bożków, choć...

Ich starszyzna w czasach świetności sąsiedniego, potężnego państwa morawskiego - zapewne tuż po roku 822 - przyjęła chrzest, ale nowa wiara długo nie była popularna. Nawet w czasach Mieszka i Bolesława! Grzebiący w ziemi archeologowie znaleźli na ziemiach polskich bardzo wiele magicznych amuletów z kłów niedźwiedzia i lisa oraz dającego płodność puchu zajęczego - natomiast (niestety) w wykopaliskach z X - XIII wieku odszukano zaledwie jeden krzyżyk chrześcijański.

Pogańscy bogowie w końcu jednak musieli opuścić Śląsk i inne polskie ziemie...

Tekst piosenki numer 1: Śląscy Piastowie

REFREN:

Narozrabiali nasi Piastowie,

Aż człowiekowi kręci się w głowie!

Co jeden zyskał, to drugi tracił,

Ten Śląsk rujnował, tamten bogacił.

Ten szedł do Niemca, tamten do Czecha,

Ten do Madziara, tamten do Lecha,

Ten Plątonogi, tamten Rogaty,

Jeden Pobożny, drugi Brodaty!

I

Mieszko na ziemi śląskiej zamieszkał,

Chrobry dał ziemi Orły piastowskie,

Bronił Głogowa, Niemców przepędzał,

Na Odrze oparł granice polskie.

Potem z Czechami o Śląsk się kłócił -

I Odnowiciel, i Krzywousty;

Cesarz też swoją narzucał wolę,

Więc go spotkało za to... Psie Pole!

Potem synowie Krzywoustego

Na Śląsku ciągłe toczyli boje.

Książę Władysław sprawcą był tego,

Że Piastowicze nie żyli w zgodzie.

REFREN

II

Henryk Brodaty, Henryk Pobożny

Chcieli jednoczyć dzielnice kraju,

By nie znał granic piastowski Orzeł,

Nad Wisłą, Odrą szybował śmiało.

Najazd tatarski zniszczył te plany -

Hordy mongolskie Polskę zalały!

W walce z pogańską tą nawałnicą

Henryk Pobożny padł pod Legnicą.

Łzy lała matka, Jadwiga Święta

Nad klęską syna i ludu swego.

Jej wnuk Rogatka panował teraz,

Hultaj, rozrzutnik i łotr do tego!

REFREN

III

Czasy Probusa wreszcie nastały,

Księcia Wrocławia, księcia Krakowa,

Jego następcy znów się wahali

Polskie czy praskie rządy zachować.

Czescy królowie Śląsk zhołdowali,

Kazimierz Wielki im nie dał rady,

Czesi, a nawet Węgrzy czasami

Aż do Habsburgów tu panowali.

„Polscy książęta Śląsko przepili!” -

Pisał kronikarz nasz, Bielski Marcin,

Wzywał Polaków, by się trzeźwili;

Mieszka, Chrobrego by byli warci.

REFREN

KOMENTARZ

Na początku X wieku ziemie dzisiejszego Śląska znajdowały się prawdopodobnie pod panowaniem czeskich władców z rodu Przemyślidów. Do coraz mocniejszego państwa polskiego przyłączył je ok. 985 roku Mieszko I. Stolicą śląskiej dzielnicy został Wrocław, gdzie w roku 1000, dzięki staraniom Bolesława Chrobrego, powstało biskupstwo.

Śląsk stał się - jak to określił profesor Kazimierz Popiołek - „przedmurzem Polski”, broniącym jej przed najazdami niemieckich oraz czeskich władców. Do szczególnie zaciętych walk z Niemcami dochodziło w latach 1011 i 1017 pod Głogowem i Niemczą.

Ciężkie chwile przeżywały plemiona Ślężan, Trzebowian, Opolan i Golęszyców w czasach syna Chrobrego, Mieszka II, podczas najazdu księcia czeskiego Brzetysława I. Cała kraina była zniszczona, a Śląsk przeszedł na kilka lat pod czeskie panowanie. Odzyskały go dopiero oddziały wnuka Chrobrego, Kazimierza Odnowiciela. Polacy jednak musieli płacić Brzetysławowi roczną daninę. Nie chciał jej dawać Bolesław Śmiały i znowu doszło do starć zbrojnych z Czechami i sprzymierzonymi z nimi Niemcami. Polaków wspierali w tamtym czasie Węgrzy.

Do wypraw wojennych o śląskie daniny dochodziło potem w czasach Władysława Hermana i Bolesława Krzywoustego. W roku 1108 Krzywousty zorganizował wyprawę na Czechy i odebrał im pograniczny Racibórz. W obronie władców czeskich interweniował cesarz niemiecki Henryk II. W roku 1109 doszło do słynnej obrony Głogowa, opisywanej przez Galla Anonima:

„Niemcy atakują gród, Polacy się bronią, zewsząd machiny wyrzucają w powietrze ogromne kamienie, kusze dźwięczą, pociski i strzały latają w powietrzu, tarcze podziurawione pękają, pancerze pryskają, szyszaki idą w drzazgi, trupy padają pokotem, ranni ustępują, a na ich miejsce natychmiast przychodzą nowi wojownicy. Niemcy nakręcali kusze ręcznie, Polacy zaś machiny z kuszami; Niemcy wypuszczali strzały, a Polacy strzały i inne pociski; Niemcy zataczali proce z kamieniami, a Polacy kamienie młyńskie i silnie zaostrzone pale. Gdy Niemcy, zakryci pokrywami z desek, usiłowali podejść pod mur, to Polacy sprawiali im łaźnię wrzącą wodą, zasypując płonącymi głowniami”.

Dzięki bohaterskiej obronie udało się gród obronić. Po trzech tygodniach szturmu na Głogów, cesarz wycofał się pod Wrocław. Poniósł klęskę podczas legendarnej bitwy na Psim Polu. Historyk-poeta Julian Ursyn Niemcewicz pisał w popularnych „Śpiewach historycznych”:

Blisko Wrocławia bój się krwawy wszczyna,

Brzmią w powietrzu trąb odgłosy,

Uderza książę, w pień Niemców wycina,

Poległy trupów ich stosy;

Tłum psów żarłocznych pokrwawionych szczątki,

Okropnie wyjąc, rozrywa;

A lud to miejsce dla srogiej pamiątki,

Psim Polem dotąd nazywa.

Bolesław Krzywousty podzielił kraj pomiędzy synów. Najstarszy Władysław dostał Śląsk, a jednocześnie - jako zwierzchnik młodszych braci - miał sprawować władzę nad Krakowem i częścią Wielkopolski z Kaliszem i Gnieznem. Niestety, przyrodni bracia nie żyli w zgodzie. Władysław i jego ambitna żona Agnieszka pragnęli niepodzielnie panować w całym kraju. Doszło do wojny domowej. Władysław przegrał, musiał uciekać z kraju do Niemiec. Dopiero po jego śmierci wrócili na Śląsk jego synowie. Toczyli walki z innymi Piastami, nawet z najbliższej rodziny. Często zawierali sojusze z Niemcami lub Czechami przeciwko krewnym, dlatego też na Śląsku coraz wyraźniejsze były wpływy sąsiednich kultur. Syn Władysława Wygnańca, Bolesław Wysoki, wychował się na przykład na dworze cesarza Fryderyka Barbarossy, wraz z nim uczestniczył w wyprawie krzyżowej i w wojnach niemiecko-włoskich.

Drugi syn Wygnańca, Mieszko Plątonogi (czyli kulawy) także wychowywał się w Niemczech, a z Czechami związał się poprzez małżeństwo z Ludmiłą z rodu Przemyślidów.

W czasach piastowskich i jagiellońskich Ślązacy mieli bliskie kontakty z Europą i wielkim światem. Śląscy Piastowie - czy to Henryk Brzuchaty, czy Bolesław Łysy, czy Bolko Rozrzutny, czy Henryk z Blizną - mieli w żyłach prawdziwie błękitną krew!

Bolesław Wysoki, na przykład, poślubił Zwinisławę, córkę księcia kijowskiego Wsiewołoda. Siostra tegoż Bolka Wysokiego, Ryksa, została zaś potem żoną cesarza Hiszpanii Alfonsa VII, króla Kastylii.

Księżna Adelajda Zbysława była małżonką księcia czeskiego Dypolda, a późniejszy bohater spod Legnicy, książę Henryk Pobożny poślubił Annę, córkę króla Czech Przemysława Ottokara - która była jednocześnie wnuczką króla Węgier Beli III.

Bolesław Rozrzutny stanął przed ołtarzem wraz z córką króla czeskiego Wacława II.

Książę Rupert śląski miał zaszczyt poślubić wdowę po samym Kazimierzu Wielkim - królową Jadwigę!

Najsławniejsza zaś śląska Jadwiga, wyniesiona na ołtarze żona Henryka Brodatego, miała siostry „z najwyższej półki”! Siostra Engeltrudis była królową Francji, a siostra Gertrudis - królową Węgier.

Jadwiga Śląska urodziła się około roku 1180 w bawarskim księstwie Andechs. Jej rodzinny zamek był ośrodkiem kultury śpiewaków dworskich, minnsingerów, czyli takich niemieckich trubadurów. Mała Jadwiga obserwowała wytworne uczty z występami poetów i śpiewaków, a potem obyczaje podobne wprowadzała w swoich zamkach w Legnicy i Wrocławiu.

Kiedy minęła pierwsza młodość, Jadwiga porzuciła światowe rozrywki. Jak pisał kronikarz, „zrzuciła świetne, złotem i purpurą błyszczące ubiory” i założyła prostą, wełnianą odzież. Zaczęła żyć jak mniszka. Osobiście myła na przykład nogi pobożnym zakonnicom, a w wodzie po owych brudnych nogach... umywała z kolei twarz swojemu wnukowi, małoletniemu Bolkowi w czasach, kiedy ten nosił jeszcze bujną fryzurę. Potem dopiero zyskał miano „Bolesława Łysego”, bardziej znanego jako Rogatka. Mimo przykładu pobożnej babki wyrósł na solidnego zbója.

Zostawmy na razie wnuka w spokoju. Zacna jego babka, czyli święta Jadwiga, doczekała się z mężem Henrykiem siódemki dzieci i wtedy, w roku 1209 skłoniła księcia do wspólnego złożenia ślubów czystości na ręce biskupa Wawrzyńca. Pod wpływem pobożnej żony książę Henryk, wbrew panującej modzie, zapuścił długą brodę i dlatego jest dziś znany jako ‘Henryk Brodaty’. Kronikarze zaznaczają jednak, że książę był schludny i brodę starannie przystrzygał. Golił też sobie na głowie mnisią tonsurę. Nie był jednak tak pobożny, jak święta żona. Kiedy się wyrwał spod oka Jadwigi, chętnie ucztował, pił miód, piwo i słuchał dowcipów rubasznego chłopa Kwiecika. Żona modliła się w klasztorze cystersek w Trzebnicy, fundowała szpitale i przytułki - a mąż tymczasem kłócił się z biskupami o dochody z kopalni złota w okolicach Lwówka i Złotoryi, albo nawet kazał wycinać lasy w dobrach kościelnych. Doszło do tego, że jeden z biskupów sięgnął po bardzo radykalne środki i... Mąż Jadwigi - kanonizowanej w roku 1267 - mąż świętej pani! - umarł obłożony kościelną klątwą...

***

Najwybitniejsi książęta ze śląskiej linii Piastów mieli ambicje zjednoczenia wszystkich dzielnic państwa Mieszka i Chrobrego. Henryk Brodaty dostał w testamencie od dalszych krewnych Wielkopolskę. Przejściowo opanował Kraków. Podjął starania o koronę dla syna, Henryka Pobożnego. Ten był równie energiczny jak ojciec. Pojął za żonę Annę, córkę króla czeskiego Przemysła Ottokara I, miał z nią 12. dzieci. Zyskał możnych przyjaciół w kraju żony i w Niemczech. Próbował ich mobilizować do wspólnej walki w wielkim niebezpieczeństwem, jakie zawisło nad chrześcijańską Europą.

Mongołowie, zwani Tatarami, w roku 1238 najechali na Ruś, a potem na Europę południową i środkową. W styczniu 1241 roku oddziały mongolskie spaliły Lublin, Zawichost, a zwiadowcy Batu-chana dotarli aż pod Racibórz. W lutym spalony został Sandomierz, a wkrótce potem Kraków i Wrocław.

Henryk Pobożny rozesłał listy do władców europejskich, zachęcając ich do wspólnej walki z pogańską nawałnicą. Do solidarnej akcji nie doszło z powodu sporów między cesarzem niemieckim a papieżem. Henryka wsparły tylko nieliczne oddziały zakonów rycerskich - Krzyżaków i templariuszy.

9 kwietnia 1241 roku doszło do klęski wojsk polskich pod Legnicą. Zginął sam książę Henryk Pobożny. Mongołowie wycofali się na Węgry, zostawiając ruiny i zgliszcza. Zniszczone zostało m. in. Opole. Ocalały Wrocław i Legnica.

Tendencje