Dolomity. Tom I. Wschód - Dariusz Tkaczyk - ebook

Dolomity. Tom I. Wschód ebook

Dariusz Tkaczyk

0,0
69,00 zł

-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Przewodniki Dariusza Tkaczyka należą do obowiązkowego wyposażenia każdego, kto wybiera się w Dolomity. Jak pisze autor: „są to góry wyjątkowe i jedyne w swoim rodzaju. Można tu wędrować widokową ścieżką, można iść ostrzem powietrznej grani czy wspinać się ubezpieczoną via ferratą przez pionową ścianę. Przewodnik jest zaproszeniem dla wszystkich turystów, aby i oni spróbowali górskiej przygody właśnie w Dolomitach”. W trzech bogato ilustrowanych zdjęciami autora tomach znajdziemy informacje o schroniskach i trasach trekkingowych czy wspinaczkowych, ale też o najciekawszych kurortach rejonu: Cortinie d’Ampezzo i Madonnie di Campiglio.

Tom I obejmuje wschodnią część Dolomitów.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 426

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Profile tras: opracował Dariusz Tkaczyk, rysowała Renata Anna Swianiewicz

Redakcja: Elżbieta Antosik

Współpraca redakcyjna i korekta: Aleksandra Jeżewska

Zdjęcie na I stronie okładki: Monte Schiara

Panoramy górskie: Jan Babicz

Zdjęcia: Dariusz Tkaczyk, Barbara Rolbiecka-Tkaczyk (I zdjęcie do T280)

Autor dołożył wszelkich starań, aby opisy tras możliwie wiernie odpowiadały rzeczywistości. Przechodzenie tras tu opisanych odbywa się jednak na własne ryzyko i autor oraz wydawca nie biorą odpowiedzialności za ewentualne wypadki wynikające z używania przewodnika.

© Copyright by Dariusz Tkaczyk, Przemysław Chlebicki

ISBN 978-83-7136-149-4

Wydanie III zmienione

Warszawa 2013

Plik ePub przygotowała firma eLib.pl

al. Szucha 8, 00-582 Warszawa

e-mail: [email protected]

www.eLib.pl

Wygrzana słońcem skała (T418)

Od Autora

Dolomity to góry wyjątkowe i jedyne w swoim rodzaju. Wywołują fascynację bajkowym krajobrazem, niespotykanym bogactwem form i nowymi możliwościami poznawania gór. Można tu wędrować łatwą widokową ścieżką, można iść ostrzem powietrznej grani czy wspinać się ubezpieczoną „via ferratą” przez pionową ścianę. Ten przewodnik jest zaproszeniem dla wszystkich turystów, aby i oni, i to niezależnie od umiejętności i doświadczenia, spróbowali górskiej przygody właśnie w Dolomitach.

Po kilku mniejszych uzupełnieniach przyszedł czas na bardziej gruntowną zmianę w pierwszym tomie Dolomitów. Możliwe stało się zamieszczenie większej liczby zdjęć. Pojawiło się również kilka zupełnie nowych tras, które są ciekawe i znalazły swoje miejsce w przewodniku. Budowa przewodnika nie uległa zmianie. Nadal składa się on z opisów poszczególnych odcinków, które można składać w jedno- czy wielodniową wędrówkę. Każdy z tomów stanowi zamkniętą całość i może być używany niezależnie od pozostałych.

Obserwuję z radością, że coraz więcej turystów z Polski odwiedza Dolomity. Widać zwłaszcza aktywność na ferratach, które rzeczywiście są bardzo atrakcyjne, a których brak jest w naszych górach. Jednak Dolomity to nie tylko ferraty. Stanowią one jedynie niewielki procent wszystkich tras. Warto wybrać się na przejście z wykorzystaniem schronisk lub po prostu na wycieczkę okrężną podczas pobytu wczasowego w dolinie.

Książka nie mogłaby powstać bez pomocy licznych osób, którym w tym miejscu dziękuję. Szczególne podziękowania składam całemu Zespołowi Redakcyjnemu Wydawnictwa Sklepu Podróżnika i Jankowi Swianiewiczowi.

Będę wdzięczny za wszelkie uwagi czy uzupełnienia. Czytelnikom życzę pięknych chwil w Dolomitach.

Dariusz Tkaczyk

Straszyn, 2013

Schronisko Lunelli

Wstęp

Położenie Dolomitów. Drogi dojazdu, komunikacja

Dolomity leżą po południowej stronie głównego łańcucha Alp, w całości na terenie Włoch. Północną granicę tworzy rozciągająca się równoleżnikowo dol. Val Pusteria (niem. Pustertal), która oddziela je od głównej grani alpejskiej. Granicą zachodnią jest dol. Valle Isarco (niem. Eisacktal), która poniżej Bolzano łączy się z doliną Adygi (wł. Adige, niem. Etsch). Granicą wschodnią jest dol. Piave, a na północnym wschodzie dol. Val di Sesto (niem. Sextental) i Val Padola oddzielają je od łańcucha Alp Karnickich. Na południu oddzielone dolinami Val di Fiemme i Val Travignolo Dolomity sąsiadują z grupą Catena dei Lagorai, która, choć formalnie bywa zaliczana do Dolomitów, różni się zupełnie krajobrazem i budową i leży poza obszarem zainteresowania turystycznego. Dolomity rozciągają się równoleżnikowo na ok. 80 km, a południkowo na ok. 70 km.

Dojazd samochodem z Polski odbywa się zwykle przez Innsbruck i przeł. Brennero (niem. Brenner), z której szybko można dojechać do północnych rejonów Dolomitów przez dol. Val Pusteria lub dolinę Isarco. Inną możliwością dostania się do dol. Pusteria jest droga z Lienz, leżącego na terenie Austrii. Dojazd ze wschodu prowadzi przez przejście graniczne Tarvisio do dol. Piave.

Podróż w Dolomity pociągiem w najszybszym wariancie trwa ok. 16h (Warszawa – San Candido), nie ma połączeń bezpośrednich z Polski. Nie jest to także tani sposób podróżowania. Amatorzy kolei powinni jednak zwrócić uwagę na taryfy nocne, często atrakcyjne cenowo. Możliwości połączeń i przesiadek można znaleźć w internecie: www.db.de (kolej niemiecka), www.oebb.at (kolej austriacka), www.trenitalia.com (kolej włoska), www.cd.cz (kolej czeska), a także www.pkp.pl. Obecnie bogata oferta tanich lotów stanowi dla kolei poważną konkurencję. Przy pewnej dozie szczęścia można dolecieć np. do Bergamo już za kilkadziesiąt zł (w Bergamo na lotnisku Orio al Serio lądują samoloty tanich linii lotniczych, nazywających to lotnisko dla celów marketingowych Mediolanem). Innymi lotniskami położonymi w pobliżu Dolomitów są Wenecja, Werona, Treviso, Mediolan (Linate) i Innsbruck. Warto przed wyjazdem prześledzić rozkłady lotów tanich przewoźników: www.centralwings.com, www.skyeurope.pl, wizzair.com. Także tradycyjne linie lotnicze (LOT, Lufthansa) miewają atrakcyjne ceny na przeloty na tych trasach. Przy planowaniu podróży nie zaszkodzi rozeznać się w bieżącej ofercie, a można trafić na prawdziwe okazje.

Dolomity przecięte są siecią dobrych dróg, pozwalających dojechać do korzystnie położonych punktów wyjścia. Oprócz normalnych dróg o nawierzchni asfaltowej istnieje wiele dróg bocznych o nawierzchni gruntowej lub wąskich dróg asfaltowych, które pozwalają dojechać do niektórych schronisk, wysoko położonych parkingów itp. W ostatnich latach obserwuje się tendencję do zamykania tych dróg bocznych, co jest niewątpliwie korzystne dla środowiska. Komunikacja wewnątrz Dolomitów możliwa jest samochodem lub autobusem publicznym. Autobusy są tanie (patrz dodatek o cenach), jednak częstotliwość ich kursowania jest wysoka jedynie na najbardziej popularnych trasach. Z rozkładami jazdy i szczegółowymi taryfami można zapoznać się na stronie www.dolomitibus.it. Drogi są wolne od opłat z niewielkimi wyjątkami, jak np. droga z Misuriny do hotelu Rif. Auronzo (patrz dodatek o cenach) czy droga z Ponticello na przeł. Passo Pratopiazza. Niektóre drogi boczne są dostępne jedynie dla turystów, którzy mają wykupione miejsca w leżących przy nich pensjonatach.

Sieć dróg w Dolomitach

Głównym węzłami komunikacyjnymi są: na północy S. Candido, Dobbiaco i Brunico, na południu Pieve di Cadore i w mniejszym stopniu Belluno, na zachodzie Bolzano i Bressanone. Dużym węzłem jest również położona w kotlinie śródgórskiej Cortina d’Ampezzo. Przy planowaniu wyjazdu należy przestudiować zawarty w przewodniku opis dolin, który omawia szczegółowo możliwości komunikacyjne każdej z nich.

Ukształtowanie powierzchni i budowa geologiczna

Niezwykłe bogactwo form występujące w Dolomitach jest spowodowane budową geologiczną tych gór, odmienną od innych grup górskich, oraz oddziaływaniem czynników kształtujących powierzchnię, jak lodowce, erozja itp. Podstawowym budulcem interesujących nas gór jest dolomit, skała osadowa różniąca się jednak od typowej skały wapiennej. Nazwa skały związana jest z nazwiskiem odkrywcy – francuskiego uczonego Deodata de Dolomieu i przyjęła się na określenie całej rozległej grupy górskiej, co jest rzadkością, bowiem nazwy gór mają zwykle inne, bardziej naturalne pochodzenie. Dolomieu mając dziewiętnaście lat, w roku 1769, odkrył, że dostarczona mu próbka skał różni się od zwykłej skały wapiennej. Okazało się po bliższych badaniach, że skała jest związkiem wapnia i magnezu. Dolomieu był nikomu nie znanym amatorem i odkrycia dokonał tuż po pobycie w więzieniu, na które został skazany za udział w pojedynku i zabicie przeciwnika; tylko młody wiek uratował go przed karą śmierci. Geologii i innych nauk ścisłych uczył się właśnie w więzieniu, wcześniej był żołnierzem zawodowym. Wyniki prac przesłał po wielu latach do Nicolasa de Saussure, naukowca z Genewy – syna sławnego Horacego Benedykta de Saussure. Saussure senior był nie tylko naukowcem, ale również alpinistą i w owym czasie uważano, że to właśnie de Saussure jest pierwszym zdobywcą najwyższego szczytu Alp – Mont Blanc. Dolomieu, który był pod wrażeniem legendy rodu de Saussure sugerował, aby nowo odkryty rodzaj skały nazwać „saussurit”. Młody Saussure propozycji nie przyjął, co więcej sam zaproponował, aby skałę nazwać „dolomit”. Nazwa przyjęła się szybko. Oprócz gigantycznego „pomnika” jakim są góry, Dolomieu ma również swój normalny pomnik, stojący w stolicy turystycznej Dolomitów – Cortinie d’ Ampezzo.

Grań Fanis od południowego wschodu

Podstawową różnicą pomiędzy pozostałymi częściami Alp a Dolomitami jest fakt, że Dolomity nie są górami fałdowymi, lecz w znacznej części zbudowane są z warstw, które ułożone są regularnie, zgodnie z procesem ich narastania. Skały osadowe nie są jedynym, choć podstawowym i najbardziej charakterystycznym budulcem. Typowa budowa geologiczna przedstawia się następująco: najniższą warstwę tworzą skały krystaliczne, na nich leżą podatne na wietrzenie skały pochodzenia wulkanicznego, tworzące łagodne formy wzgórz i hal. Z nich wyrastają pionowe turnie i baszty zbudowane z dolomitu. Skały nie są jednorodne, lecz często wykazują domieszki, które tworzą piękny optycznie przekładaniec. Również domieszki są odpowiedzialne za nierównomierną podatność na erozję i tworzenie się zróżnicowanych, niekiedy bajkowych kształtów.

Wiele z pionowych ścian czy rozległych kotłów zawdzięcza swoje powstanie okresowi zlodowacenia. Zachowało się wiele świeżych, świetnie widocznych w terenie form polodowcowych. Dziś zlodowacenie obejmuje tylko niewielki fragment Dolomitów, a jedyny prawdziwy lodowiec znajduje się na północnej stronie Marmolady.

Sieć rzeczna i wody są typowe dla obszarów wapiennych, krasowych, o przepuszczalnym podłożu. Woda lubi tu często znikać, aby pojawiać się znacznie niżej w dolinie. Mimo tego sporo jest jezior, które są jak zawsze prawdziwą ozdobą gór, szkoda tylko, że wiele z nich leży dosyć nisko i jest obiektem nadmiernego zainteresowania turystycznego.

Dolomity nie tworzą typowych łańcuchów górskich, lecz zbudowane są z gniazd, oddzielonych od siebie głębokimi dolinami. Również formy poszczególnych szczytów odbiegają znacznie od spotykanych zazwyczaj standardów, można tu spotkać szczyt w formie cienkiej jak igła turni sąsiadujący z prawie idealnym prostopadłościanem, zakończonym płytą tak równą i wielką jak boisko piłkarskie. To właśnie bogactwo form i ich niepowtarzalność jest największym skarbem tych gór.

Najlepsza pora roku na wyjazd w Dolomity

Najlepszą porą na wyjazd w Dolomity, ze względu na warunki klimatyczne, jest późne lato, choć wtedy liczba turystów w górach jest największa. Najwięcej ludzi jest tu w sierpniu, natomiast ich liczba szybko maleje we wrześniu. Latem występują często burze, zwykle krótkotrwałe, po upalnym dniu. Dłuższe załamania pogody są połączone z dużym spadkiem temperatury i nierzadko opadem śniegu. We wrześniu występują długie okresy pięknej pogody, ale załamania mają często bardziej długotrwały charakter. Lipiec i koniec czerwca są w tych górach bardzo piękne. Roślinność jest świeża, nie spalona słońcem, na halach kwitną łany kwiatów, jeziora nie są wyschnięte, a potoki prowadzą wodę. Wczesne lato jest również dobre do wędrówek, bowiem temperatury nie są tak wysokie, natomiast bywają problemy z zaśnieżeniem utrzymującym się w wielu miejscach, zwłaszcza w zacienionych żlebach i rynnach, półkach, zboczach czy wysokich graniach. W październiku zdarzają się okresy znakomitej pogody. Góry są prawie całkiem puste, a schroniska zamknięte; w wielu otwarte są natomiast bezpłatne pomieszczenia, znajdujące się zwykle w budynkach pomocniczych. Jednakże w październiku temperatury w nocy i w dzień w wyższych partiach gór są niskie i utrzymują się śniegi, co powoduje, że przechodzenie trudniejszych tras staje się problematyczne.

Rys historyczny

Zwykle rys historyczny jest omijany przez Czytelnika chcącego zajmować się górami, a nie kolejnością władców panujących na opisywanym terenie. W przypadku Dolomitów radzę jednak dotrwać do końca tego krótkiego rozdziału, bowiem historia ziem, z których wyrastają te góry, jak i ludzi je zamieszkujących, jest naprawdę pasjonująca. Co więcej, burzliwy bieg dziejów, szczególnie w okresie I wojny światowej, wycisnął tak wyraźne piętno i pozostawił ślady nie tylko w dolinach, ale również na wysokich graniach i szczytach, że turysta pragnący zrozumieć, dlaczego góry te wyglądają tak, a nie inaczej, powinien wiedzieć, co się tutaj działo. Każdy zwróci również uwagę na dwujęzyczność północno-zachodniej części Dolomitów, i to zarówno dwujęzyczność faktyczną, jak i usankcjonowaną prawnie.

Jedyny okres, kiedy na terenach tych nie występowały konflikty interesów to czasy Cesarstwa Rzymskiego. Potem, jako typowe pogranicze, Dolomity przechodziły różne koleje losów. Po rozpadzie Cesarstwa Rzymskiego zostały podzielone pomiędzy Cesarstwo Niemieckie i królestwo Italii. Był to okres względnego spokoju, jeśli nie liczyć najazdów wojowniczych Słowian, którzy ze wschodu, z terenu dzisiejszej Austrii próbowali zagarnąć tereny na północy. Rozwija się wtedy na większą skalę osadnictwo, organizowane często przez klasztory. Zasiedlone zostają większe doliny, rozwija się uprawa roli. Powstają liczne zamki, które położone w strategicznych miejscach tworzą prawdziwie „Orle Gniazda”. Ich właścicielami byli słynni rycerze, jak np. jednooki Oswald von Wolkenstein, zwany ostatnim trubadurem. W średniowieczu rosną na południu wpływy kupieckiej Republiki Weneckiej. Góry zasiedlają Ladyńczycy (potomkowie Retoromanów) – pierwotna ludność tych terenów, która przejęła język i kulturę Rzymu. Do dnia dzisiejszego zachowały się nieliczne wyspy zwartego osadnictwa pochodzenia ladyńskiego. Na ich ślady napotykamy również stale w górach, gdzie nazwy szczytów, dolin, jezior i potoków wskazują, kto był ich autorem.

Ustalona w średniowieczu równowaga pomiędzy germańską północą a włoskimi państwami na południu utrzymuje się przez całe wieki. Sytuację zmienia dopiero rewolucja francuska i kampania Napoleona. Napoleon podbija rozległe tereny, między innymi interesujący nas obszar, dzieli na księstwa o często fantazyjnych nazwach i niemniej fantazyjnych granicach i obdziela tym bogactwem swoich pociotków. W wyniku klęski Austrii w roku 1805 w bitwie pod Austerlitz, północna część Dolomitów została włączona do Bawarii, a południe do Królestwa Włoskiego, które to „państwa” należały do imperium napoleońskiego.

Kiedy w roku 1815 Napoleon poniósł klęskę, Austriacy potrafili na Kongresie Wiedeńskim zapewnić sobie panowanie nad całymi północnymi Włochami i Dolomity znalazły się w ich rękach. Niedługo cieszyli się zdobyczą, bowiem w wyniku przegranej wojny z Prusami w 1866 roku i po wzmocnieniu żywiołu włoskiego oraz zjednoczeniu Królestwa Włoskiego stracili południe obszaru. Fakt, że zmieniali się władcy, nie zmienił wiele w składzie narodowościowym. Nadal północne rejony, a więc dol. Val Pusteria (niem. Pustertal), dol. Val di Sesto (niem. Sextental), dol. Val di Badia (Abtei), dol. Val di Braies (niem. Pragsertal) zamieszkiwane były zwarcie przez tyrolczyków mówiących po niemiecku. Doliny na południu, takie jak Val Cordevole, Val di Zoldo czy Val Boite poniżej Cortiny zamieszkiwane były przez ludność mówiącą po włosku lub dialektem ladyńskim. Kotlina, w której leży Cortina d’Ampezzo, należała do Austrii, a granica przebiegała tuż poniżej miasta.

Tre Cime di Lavaredo

I wojna światowa

W roku 1882 zawarte zostaje Trójprzymierze pomiędzy Włochami, Austro-Węgrami i Niemcami. Przymierze miało charakter obronny, co będzie miało znaczenia formalne przy wybuchu I wojny światowej. Mimo znacznego procentowo udziału ludności włoskiej na południu Austrii, zwłaszcza w okolicach Trydentu (Trento) i Triestu (Trieste) i starań o połączenie z Włochami, ruchy narodowościowe na tym terenie nie stanowiły dużego zagrożenia dla ówczesnych Austro-Węgier, szczególnie jeśli porównamy je z nierozwiązywalnym węzłem bałkańskim czy choćby problemem czeskim. Kiedy po zamachu na następcę tronu arcyksięcia Ferdynanda Austria wypowiedziała wojnę Serbii, Włochy ogłosiły swoją neutralność, powołując się na obronny charakter Trójprzymierza. Same jednak zabiegały w Londynie i Paryżu o uznanie ich roszczeń terytorialnych, które oprócz terenów spornych obejmowały cały Tyrol Południowy, aż po główną grań Alp. Sojusznicy zgodzili się na te warunki i w maju 1915 roku Włochy wypowiedziały wojnę Austrii. Austriacy zmobilizowali ludność lokalną i ściągnęli pośpiesznie swoje pułki, wykrwawiające się do tej pory w Galicji. Obie strony działały z początku ostrożnie, ale to Włosi posiadali inicjatywę. Austriacy opuścili kotlinę Cortiny d’Ampezzo bez walki, ryglując dol. Val Boite powyżej niej. Włosi zajęli również Monte Paterno i kontrolowali w części plateau Tre Cime, zajęli główną grań Cristallo i opanowali masyw Tofan. Austriacy zdobyli po zaciętych walkach całe plateau Monte Piana, ale ponieważ nie mogli zapewnić zaopatrzenia, wycofali się na jego północny kraniec. Walki przeniosły się z dolin wyżej, na granie i szczyty. Front zastygł. Nastąpiła faza intensywnych prac inżynieryjnych, zmierzających do wykorzystania pozycji do ataku lub obrony, budowy dróg zaopatrzenia, ale na tym nie koniec. Brak większego ruchu na frontach spowodował, że sięgnięto po środki bardziej wyrafinowane. Zbudowano trasy wspinaczkowe prowadzące wprost przez ściany, osłonięte od ostrzału wroga. Wykuto gigantyczne sztolnie po to, aby wysadzić przeciwnika siedzącego na szczycie, albo żeby zapewnić osłonę od ostrzału. W skałach, często bardzo wysoko ponad dnem doliny, wykuto dziesiątki bunkrów, połączonych później systemem korytarzy. Na szczytach zamontowano gniazda karabinów maszynowych i baterie reflektorów. I wszystko to na nic, bowiem działania wojenne nie przyniosły spodziewanych rozstrzygnięć. Wprawdzie sukcesem Włochów zakończyło się wysadzenie szczytu Col di Lana razem z całą załogą, ale nie potrafili oni przebić się dalej do dol. Badia. Natomiast wysadzenie fragmentu Lagazuoi Piccolo, szczytu górującego nad przeł. Passo Falzarego, skończyło się połowicznym sukcesem, a dramatyczny nocny atak włoskich Alpini został odparty. Drobne zwycięstwa obu stron nie zmieniły faktu, że rozstrzygnięcie nie następowało. Jedynie ofiary były coraz większe, i to nie tylko od działań wojennych. Jeszcze większe żniwo zbierały same góry. Żołnierze ginęli w lawinach, spadali w przepaście, zamarzali na wysuniętych placówkach. Obie strony walczyły z ogromnym poświęceniem i bohaterstwem. Nie na darmo obie formacje, tzn. austriackich Kaiserjäger i włoskich Alpini, uważa się za jednostki elitarne. Interesującym faktem jest, że po stronie austriackiej walczyli również polscy górale i na cmentarzach można znaleźć ich nazwiska. To, że wojna miała charakter pozycyjny i rozgrywała się wysoko w górach, ma ogromne znaczenie dla dzisiejszej turystyki. Dawne drogi wspinaczkowe prowadzące przez ściany i granie na wysunięte stanowiska stały się po odnowieniu trasami turystycznymi (via ferratami), np. Via della Pace na Furcia Rossa, Sentiero Ivano Dibona w masywie Cristallo, Sentiero Renato de Pol, Sentiero dei Pioneri na Monte Piana, Strada Alpini w grupie Dolomiti di Sesto i wiele, wiele innych. Przez sztolnie poprowadzono oryginalne trasy, np. na Monte Paterno czy Lagazuoi Piccolo. Wreszcie gruntowe drogi dojazdowe albo służą do wędrówki, albo, udostępnione dla ruchu publicznego, umożliwiają dotarcie w odległe zakątki gór samochodem.

Wojna nie rozstrzygnęła się w górach ani nawet na froncie włoskim, gdzie Austriacy zdołali w bitwie pod Caporetto przerwać front, który zatrzymał się dopiero na dol. Piave. Austro-Węgry wojnę przegrały i rozpadły się na wiele państw. Powstała w wyniku wojny Republika Austriacka nie miała wiele do powiedzenia, kiedy to na konferencji w Saint Germain, która odbyła się tuż po Konferencji Wersalskiej, zakomunikowano jej, że traci swoje południowe terytoria razem z Tyrolem Południowym.

Włosi nie prowadzili z początku żadnej polityki wynaradawiania wobec niemieckojęzycznych Tyrolczyków, starano się jedynie zmienić stosunki ludnościowe, co nie miało większego znaczenia na obszarach górskich, a jedynie w miastach. Dopiero po dojściu do władzy Mussoliniego i Hitlera sprawa zaczęła się komplikować. Włosi postanowili uczynić ten teren jednolitym narodowo, a Hitler chciał zapewnić sobie jak największą liczbę ludzi na potrzeby zbliżającej się wojny. W końcu, w roku 1939, doszło do ugody, na mocy której niemieckojęzyczna ludność miała być wysiedlona, głównie do Bawarii. Do wysiedlenia na większą skalę nie doszło, bowiem wybuchła wojna, ale Tyrolczycy i tak poszli na front razem z Wehrmachtem. Po II wojnie światowej problem przynależności Tyrolu Południowego stał się ponownie aktualny. Austria próbowała doprowadzić do referendum, w wyniku którego obiecywała sobie odzyskać przynajmniej północne części spornej prowincji. Do referendum jednak nie doszło, natomiast rząd włoski zobowiązał się do wprowadzenia w prowincji autonomii. Nie rozwiązało to sporu i sytuacja stale się zaostrzała, by wreszcie w latach 60. przybrać formy drastyczne. Powstały bojówki terrorystyczne, które wysadzały linie energetyczne, atakowały budynki publiczne itp. Granica włosko-austriacka została obsadzona przez wojsko, które zajęło również schroniska. Zakazano ruchu turystycznego w pasie granicznym. Trwała jednocześnie akcja propagandowa i organizacyjna. Obie strony starały się jednak znaleźć pokojowe rozwiązanie. Odprężenie nastąpiło, kiedy wprowadzono faktyczną autonomię; do prowincji napłynęło sporo kapitału, a jednocześnie na gigantyczną skalę zaczęła się rozwijać turystyka, której, jak wiadomo, konflikty zdecydowanie nie służą. Dziś w prowincji Alto Adige/Südtirol panuje dwujęzyczność. Dwujęzyczne są nie tylko wszelkie możliwe napisy. Również dzieci w szkołach, i to niezależnie od pochodzenia, uczą się dwóch języków. Podobnie jest w urzędach, sklepach itp. Dobrze rozwinięte rolnictwo, a przede wszystkim turystyka spowodowały, że rejon ten należy do najbogatszych we Włoszech. Wszystko to skutecznie uspokoiło nastroje. Ożywienie nastąpiło po nowej „Wiośnie Ludów” w roku 1989, kiedy to w wyniku rozkładu systemu komunistycznego, zapoczątkowanego przez przemiany w Polsce, zaczęły się rozpadać państwa, w tym bliska Jugosławia, i sprawy narodowe znowu zaczęły być aktualne. Odbywały się demonstracje na przeł. Brennero (niem. Brenner), przez którą przebiega granica, a politycy zaczęli głośniej formułować żądania „połączenia Tyrolu Południowego z Macierzą”. Ale nastroje szybko opadły, do czego niewątpliwie przyczyniły się również fatalne doświadczenia wojny w krajach byłej Jugosławii.

Sposób opisu tras

Zasadniczą część przewodnika stanowią opisy tras, których lektura pozwala się zorientować, że chodzić po Dolomitach może każdy. Są tu opisane zarówno zupełnie łatwe wycieczki o charakterze „wczasowym”, jak i długie trasy wysokogórskie oraz ferraty – ubezpieczone drogi wspinaczkowe, jedna z atrakcji tych gór.

W przewodniku zastosowany został segmentowy układ tras, który – moim zdaniem – ma służyć przygotowywaniu w domu pomysłu na wyprawę, jak i być pomocny bezpośrednio w terenie. Dolomity podzielone zostały na rejony i grupy. Podział ten odpowiada standardowemu podziałowi geograficznemu. Podstawą opisu dróg turystycznych jest siatka tras, której węzłami są schroniska lub inne istotne skrzyżowania szlaków. Każda z tras i każdy obiekt (miejscowość, schronisko, biwak itp.) ma swój numer (poprzedzony literą T), do którego odwołuję się w opisach i w indeksie. Numery tras występują również na zamieszczonych uproszczonych mapach graniowych. Czytelnik może więc komponować sobie jedno- lub wielodniową trasę według własnego uznania, składając ją z poszczególnych etapów jak z klocków. Taki układ ma dla Czytelnika tę zaletę, że zostawia mu swobodę w kształtowaniu swojej własnej koncepcji pobytu w górach. Ponadto jest on dogodny dla samodzielnych turystów, którzy wiedzą, jak zaplanować trasę. Ponieważ jednak przewodnik przeznaczony jest również dla początkujących miłośników turystyki górskiej, w każdym z rozdziałów opisujących poszczególne grupy górskie podaję gotowe przykłady najciekawszych wycieczek o zróżnicowanych stopniach trudności. Zamieszczone mapy graniowe służą wyłącznie ogólnej orientacji co do wzajemnego położenia poszczególnych tras. Nie nadają się do poruszania się z nimi w terenie, bowiem zostały uproszczone, a proporcje zostały zmienione tak, aby na przykład odległy punkt wyjścia zmieścił się na schemacie. Dobra topograficzna mapa jest niezbędna.

Dodatkowym elementem ułatwiającym zaplanowanie drogi są profile wybranych tras. Oczywiście skala odległości (w kilometrach) jest różna od skali wysokości (w metrach). Nie ma jednak innego sposobu, aby w sposób wyrazisty pokazać profil. Nie można więc odczytywać z niego nachylenia stoku. Starałem się zamieścić moim zdaniem najciekawsze i najistotniejsze turystycznie trasy. Aby przewodnik był w miarę poręczny, konieczne stało się podzielenie go na dwa tomy, opisujące oddzielnie część wschodnią i zachodnią.

Przed każdym z rejonów obejmujących kilka grup górskich zamieszczony został rozdział opisujący sieć dolinną. Oprócz charakterystyk turystyczno-geograficznych dolin, zostały przedstawione punkty wyjścia w góry możliwe do osiągnięcia samochodem i, o ile jest to możliwe, środkiem komunikacji publicznej (zwykle autobusem). Wybierając się w góry, warto dobrze przestudiować opisy i zadać sobie pytanie, gdzie należy zacząć, skąd wyjść na wysokie szlaki. Pytanie to jest w Dolomitach istotne, bowiem wybierając „niewłaściwą” stronę jakiegoś masywu, zamiast urozmaiconej wędrówki czy wspinaczki skalnej znajdziemy się np. w dolinie, którą będziemy podchodzić monotonnie pięć godzin piarżystym zboczem.

Opis grupy górskiej rozpoczyna jej ogólna charakterystyka. Nacisk położono na zrozumienie jej układu ze szczególnym uwzględnieniem krajobrazu i możliwości uprawiania turystyki. Właśnie charakterystyka turystyczna będzie dla Czytelnika najciekawsza, bowiem już na początku lektury rozdziału dotyczącego danej grupy pozwoli mu się zorientować, czy teren odpowiada jego oczekiwaniom. Szczegółowo opisuję schroniska oraz inne punkty węzłowe szlaków.

Opisy tras podawane są w zasadzie z dołu do góry, lub, jeżeli droga przebiega trawersem, to w bardziej uczęszczanym kierunku. Od tych zasad są wyjątki. Dotyczą one takich odcinków, które są klasycznymi drogami zejściowymi lub ich pokonywanie w kierunku przeciwnym jest bardzo żmudne i nieatrakcyjne. Opis zaczyna się od nagłówka, który podaje numer trasy w przewodniku oraz jej skrótowy przebieg lub nazwę własną. Numeracja nie jest ciągła. Numery niezagospodarowane przeznaczone są na uzupełnienia. Pod nazwą podane są kursywą podstawowe dane o trasie, takie jak trudność w skali opisanej poniżej, czas przejścia oraz (o ile jest to istotne) przewyższenie.

Trudności

Należy uważnie przeczytać skalę trudności, która odwołuje się, tam gdzie jest to możliwe, do porównań z najbardziej popularnymi trasami turystycznymi w Tatrach Polskich. Szczególnie istotne jest zapoznanie się z wyższymi stopniami skali, które odnoszą się do przechodzenia ferrat, czyli ubezpieczonych dróg wspinaczkowych, gdzie turysta napotka trudności znacznie przewyższające te, które mógł przeżywać na szlakach tatrzańskich. Oczywiste jest, że z ferratami należy zapoznawać się stopniując trudności. Wejście na ferratę, która przekracza nasze możliwości, jest niebezpieczne i na pewno nie sprawi nam radości. Zastosowana skala trudności nie ma nic wspólnego ze skalą wspinaczkową UIAA, dlatego nie używam oznaczeń cyfrowych, lecz wyłącznie skali przymiotnikowej. Od tej zasady są wyjątki. W przewodniku zostało bowiem opisanych kilka klasycznych wejść szczytowych, które przeznaczone są w zasadzie dla alpinistów, ale doświadczony turysta alpejski może również odważyć się na ich przejście. Są to drogi o trudnościach do II UIAA, ale brak ubezpieczeń oraz wysokogórski teren wymagają posiadania doświadczenia wspinaczkowego. Zostało to zawsze uwzględnione w opisie.

Czas przejścia zakłada niewielkie obciążenie bagażem.

Przewyższenie jest istotnym elementem planowania, czego chyba nie trzeba uświadamiać doświadczonym turystom. Warto jednak przypomnieć, że jeżeli trasa trwająca np. 5h przebiega bez konieczności pokonywania większych przewyższeń, to jest ona znacznie mniej męcząca, niż trasa o tym samym czasie trwania, ale podczas której musimy pokonać przykładowo 1000 m podejścia.

Poniżej podstawowych danych o trasie podana jest zwięzła charakterystyka trasy. Warto uważnie przeczytać ten blok tekstu, który mówi nam, czego możemy się spodziewać. Pozwala to uniknąć nieprzyjemnych niespodzianek i wybrać takie trasy, które są dla nas interesujące. Pod blokiem charakterystyki zamieszczony jest właściwy opis przebiegu drogi. Czasami są to opisy dosyć skrótowe, o ile droga jest prosta orientacyjnie i prowadzi np. cały czas dnem doliny, a otoczenie się nie zmienia. Niektóre trasy są opisane szerzej. Dotyczy to zwłaszcza tras skomplikowanych orientacyjnie lub wyjątkowo ciekawych, gdzie co chwilę „coś się dzieje”. Przy opisach ferrat Czytelnik zauważy, że często blok charakterystyki jest rozbudowany. Ma to na celu uświadomienie jej istotnych cech jeszcze przed wejściem na trasę, co pozwala na uniknięcie przykrych niespodzianek. Na tego typu drogach mamy bowiem do czynienia z największym zróżnicowaniem trudności. Przy opisie wszelkiego typu tras podano również sposób ich ewentualnego oznakowania w terenie i na mapie.

Sposób uprawiania turystyki górskiej w Dolomitach. Podstawowe wyposażenie

Dolomity są górami łaskawymi dla turysty i nawet bez większych przygotowań i bez specjalistycznego sprzętu, można wiele dokonać i zobaczyć. Jednakże jeśli chcemy możliwie w pełni wykorzystać fantastyczne możliwości oferowane przez te góry, warto zapoznać się z niniejszym rozdziałem i odpowiednio się przygotować. Jest wiele podobieństw, ale i wiele różnic pomiędzy sposobem uprawiania turystyki w górach Polski i w Dolomitach. Najłatwiejsze trasy są dostępne dla każdego i prowadzą wygodnie założonymi ścieżkami czy dróżkami, prostymi orientacyjnie, choć oznakowanie najczęściej znacznie odbiega od stosowanego w Polsce; co więcej, na wielu odcinkach w ogóle może nie być oznakowania. O sposobach oznaczania szlaków piszę obszernie poniżej. Ze względu na rozległość gór oraz znaczne przewyższenia, nie wolno lekceważyć nawet pozornie prostych tras. Wszystko tu trwa nieco dłużej, a cele znajdują się dalej i wyżej, niż byśmy się spodziewali. Należy starannie planować zwłaszcza dłuższe, bardziej wymagające kondycyjnie przejścia. Częstym problemem jest brak wody, szczególnie dotkliwy w czasie letnich upałów oraz w przypadku biwaku. Nie należy lekceważyć słońca, które ze względu na większe wysokości oraz położenie Dolomitów na południu Alp operuje z dużą intensywnością. Konieczne jest nakrycie głowy, zabezpiecznie skóry odpowiednimi kremami i ochrona oczu przed blaskiem, spotęgowanym bielą skał.

Wiele tras prowadzi łatwymi ścieżkami, dostępnymi dla każdego

Jeżeli planujemy wędrówkę wyłącznie po dolinnych dróżkach, wystarczą zwykłe buty turystyczne, nawet niekoniecznie górskie. Zresztą, jak sami zauważymy, na dolomitowych trasach używana jest pełna gama obuwia. Jeżeli wybieramy się na wysokogórskie trasy czy wręcz ferraty, potrzebne jest solidne obuwie o dobrej, przyczepnej podeszwie. Trudnym sprawdzianem dla butów są piarżyska, których tu pełno. Szczególnie te dzikie, gdzie nie ma ścieżki i gdzie kamienie tną jak brzytwa.

W Dolomitach króluje pionowa skała. Ubezpieczone drogi wspinaczkowe dają fascynującą możliwość poznania jeszcze jednego wymiaru gór nawet przez turystów pozbawionych doświadczenia taternickiego. Bezpieczne przechodzenie ferrat wymaga posiadania sprzętu do autoasekuracji oraz kasku. Jak ten sprzęt powinien wyglądać, opisałem w rozdziale poświęconym technice chodzenia po ferratach.

Lodowce zajmują niewielką powierzchnię Dolomitów i poza jedną trasą (wejście na Marmoladę drogą klasyczną) nie jest potrzebne pełne wyposażenie lodowcowe. Natomiast, zwłaszcza w partiach szczytowych czy zacienionych rynnach, przez całe lato utrzymuje się śnieg i lód. Przydatne tam stają się wówczas czekan lub nawet raki. Przy charakterystyce trasy podaję, czy sprzęt ten jest konieczny. Warunki śniegowe są jednakże bardzo zależne od pogody i należy zawsze je ocenić. Przy dobrych warunkach nawet częściowo zaśnieżone trasy, jak np. północno-zachodnia grań Marmolady czy granie Tofan, nie wymagają dodatkowego sprzętu.

Atrakcją krajoznawczą są liczne i długie tunele, będące pozostałością wojennych zmagań w czasie I wojny światowej. Do ich przechodzenia konieczne jest posiadanie latarki, ale taką zapobiegliwy turysta i tak powinien posiadać przy sobie.

Dolomity są dobrze, a miejscami nawet zbyt dobrze zagospodarowane. Mimo to istnieją całe doliny, granie czy obszary, które są dzikim pustkowiem i wędrując po nich prawie nie spotkamy ludzi. Warto o tym pamiętać, kiedy wybieramy się na trasę, i zastanowić się, czy możemy liczyć na pomoc w razie ewentualnego wypadku. Sposób zawiadamiania ratownictwa górskiego podany jest w rozdziale poświęconym niebezpieczeństwom gór.

Dla wielu turystów poznawanie gór ściśle związane jest z samochodem. Łatwo nim dotrzeć do wysoko położonych parkingów, zwykle bezpłatnych, skąd poprowadzone są łatwe drogi podejściowe, często wiodące do schronisk. Po odbyciu wycieczki następuje jeszcze tego samego dnia, a właściwie popołudnia, powrót na parking i zjazd w dolinę na nocleg. Tak postępuje większość turystów, których nazwałem „turystami dziennymi”. Tam gdzie są wyciągi lub kolejki zjawisko to jeszcze się potęguje. Okolice schronisk i drogi dojścia do nich są w dzień zatłoczone, ale znikoma jest liczba ludzi pozostających na nocleg i przebywających wczesnym rankiem i popołudniem na szlakach. W miejscach bardziej oddalonych od parkingów, szczególnie na takich trasach, które trudno jest przejść w ciągu jednego dnia, panuje pustka. Często wystarczy pół godziny, aby z obszaru o ogromnym natężeniu ruchu znaleźć się na samotnej trasie. Jeżeli nie mamy samochodu, to do wielu miejsc, nawet położonych bardzo wysoko w górach, możemy dojechać autobusem komunikacji publicznej. Używam ich z dużą przyjemnością, są bowiem niezatłoczone, tanie i wygodne, a obsługa miła, tzn. nikt nas nie wygoni ani nie będzie żądać dodatkowej opłaty za największy nawet plecak. Autobusy są również przydatne, jeżeli nasza wycieczka nie jest okrężna i nie wracamy do punktu wyjścia.

Oznakowanie w Dolomitach polega na namalowaniu biało-czerwonego paska i podaniu numeru szlaku. Numer szlaku pojawia się jednak jedynie na drogowskazach i mapach. W terenie numer jest podawany w wyjątkowych sytuacjach, wtedy, kiedy pełni rolę drogowskazu. Jest więc niezwykle istotne, aby zwłaszcza na krzyżówkach wybierać właściwą trasę, bowiem kolorem szlaki się nie różnią. Oznakowanie w terenach częściej uczęszczanych jest w dobrym stanie.

Nieco gorzej jest na mniej uczęszczanych szlakach i na wielu wejściach szczytowych, gdzie oznakowania często brak, a drogę znaczy wydeptana wąska perć czy kamienne kopczyki. Ze względu na charakter gór chodzenie na skróty może skończyć się tragedią. Niewinne zbocze może nagle zmienić się w urwisko, a próby jego pokonywania zwykle źle się kończą. Orientacja jest stosunkowo prosta na ferratach. Drogę wyznacza tu ciąg ubezpieczeń, którymi są zwykle stalowe liny, rzadziej drabiny, pręty wbite w skałę itp. Na odcinkach ferraty pozbawionych ubezpieczeń, oznakowanie jest zwykle wystarczające i lepsze, niż na „normalnych” szlakach. Czasami droga wyprowadza na dzikie piarżyska, przez które nie wiedzie ścieżka. Warto wtedy skonfrontować mapę z terenem i stwierdzić, dokąd schodzimy, lub wręcz starać się zlokalizować wcześniej docelową ścieżkę.

Spanie w górach nie stanowi żadnego problemu, o ile korzystamy ze schronisk. Stan schronisk i poziom obsługi w stosunku do ceny musi budzić szacunek, kiedy uświadomimy sobie, że cały ruch turystyczny odbywa się pomiędzy 20. czerwca a 20. września, z czego prawdziwego natłoku turystów możemy spodziewać się jedynie pomiędzy połową lipca a 25. sierpnia. Poza latem schroniska są (w zasadzie) zamknięte, poza tzw. schronem zimowym. Pobyt w Dolomitach z wykorzystaniem schronisk to gwarancja doskonałego urlopu. Jeżeli planujemy pobyt w czasie głównego sezonu (15 lipca – 25 sierpnia), zdecydowanie zalecam rezerwację miejsca, choćby telefoniczną. Zwykle, oprócz włoskiego, przynajmniej część obsługi mówi po angielsku albo po niemiecku (uwaga: inaczej niż w Polsce, w przypadku telefonów stacjonarnych po numerze kierunkowym +39 pozostaje cyfra 0). W górach możemy spotkać również schroniska lub pensjonaty prywatne. Zarówno w schroniskach zrzeszonych, jak i prywatnych obowiązują podobne reguły. Możemy kupić nocleg lub wariant noclegu z wyżywieniem. Na nocleg przysługuje w schroniskach związkowych zniżka (50%) dla członków klubów alpejskich (nie tylko włoskich).

Schroniska są doskonałą bazą wypadową

Wieczory w schronisku można mile spędzić

Można zapisać się do Austriackiego Związku Alpejskiego, gdzie istnieje nawet sekcja polska. Oprócz zniżek członkostwo daje bardzo dobre ubezpieczenie obejmujące ratownictwo w górach, i to nie tylko latem, ale również zimą. Szczegóły na stronie: http://www.alpenverein.com.pl/cms (sekcja polska). Płacić za członkostwo można w EUR lub w PLN. Korzystne jest zwłaszcza członkostwo rodzinne.

Zniżki na jedzenie nie obowiązują. Możemy wykupić wariant ze śniadaniem i obiadokolacją (najbardziej opłacalny, jeżeli zamierzamy mało nosić i generalnie kupować jedzenie) lub dokupić samo śniadanie czy kolację z listy. Śniadania mają charakter symboliczny, natomiast obiadokolacja jest obfita i składa się z trzech posiłków: pierwsze danie to zupa albo danie z makaronem, na drugie zwykle jest mięso lub ser, ale już bez dodatków. Do tego dochodzi deser, a dla członków związku dodatkowo sałatka. Za napoje płacimy oddzielnie. Wino (bardzo proste) jest w cenie piwa lub tańsze. Zamówienia zbierane są wcześniej. Obowiązuje bezwzględna cisza nocna. W schroniskach (o ile nie wybierzemy wariantu z dodatkowo płatną pościelą) musimy mieć własny wkład do spania (inlet) lub śpiwór. Przykrycia są wystarczające, dlatego nie trzeba nosić śpiwora korzystając ze schronisk. Jeżeli nie mamy wkładu do spania, należy zakupić go na miejscu – kiepskiej jakości, jednorazowy. Zdecydowanie zalecam posiadanie własnego wkładu.

W wyżej położonych schroniskach występują problemy z wodą. Ta w kranach nie nadaje się do picia. Możliwość kąpieli jest w schroniskach ograniczona. Za ciepłą wodę należy zapłacić (ok. 2–3 EUR).

Kempingi są usytuowane w wielu atrakcyjnych miejscach, choć ich rola w turystyce wysoko w górach jest ograniczona. Ceny są umiarkowane, zależne od standardu i położenia. Zdarzają się tanie kempingi w bardzo ciekawych miejscach, np. w Misurinie czy Pecol. Za kąpiel należy czasami płacić oddzielnie.

Schrony (biwaki) – korzystanie z niezagospodarowanych schronów wymaga pewnego przygotowania. Schrony mają zwykle formę metalowej kapsuły z 9-cioma miejscami do spania na piętrowych pryczach, ciasno upakowanych w jej wnętrzu. Funkcje biwaków pełnią również niekiedy dawne zabudowania pasterskie lub budynki pozostałe po I wojnie światowej. W biwaku mogą znajdować się koce, ale nie jest to regułą. Gorzej, że często w pobliżu nie ma wody. Schrony służą w zasadzie do nocowania w sytuacjach wyjątkowych, lecz coraz więcej turystów planuje w pełni świadomie pobyt w nich, szczególnie jeżeli stoją w odludnej, niezagospodarowanej okolicy. W pełni sezonu może się więc zdarzyć, że nie będziemy jedynymi, którzy liczą na nocleg w schronie. Dotyczy to zwłaszcza schronów leżących na trasach popularnych ferrat. Warto być przygotowanym również na taką ewentualność.

Typowa kapsuła biwakowa w najnowszym wydaniu – biwak Marmol

Biwakowanie, zwłaszcza to z rozbijaniem namiotu, jest na całym obszarze Dolomitów zakazane. Spotyka się (rzadko) namioty w pobliżu schronisk, rozbijane po uzgodnieniu z gospodarzem, a także, sporadycznie, biwakowanie w miejscach ustronnych, poza głównymi obszarami turystycznymi i jedynie w nocy. Istotne jest, aby nie używać otwartego ognia. Oczywistą regułą jest znoszenie śmieci w dolinę, co odnosi się również do normalnego wędrowania. Zakopywanie śmieci nie jest rozwiązaniem. Biwak pod gołym niebem, bez rozbijania namiotu, wysoko w górach jest dozwolony.

Via Ferrata – ubezpieczona droga wspinaczkowa

Via Ferrata – to określenie można znaleźć w wielu językach świata. Jest pochodzenia włoskiego i oznacza dosłownie „drogę żelazną”. Mówimy tak nie tylko po polsku, ale również po angielsku, co stanowi istotny wyjątek, bowiem zwykle transfer pojęć i nazw odbywa się w odwrotnym kierunku. Jedynie w krajach niemieckojęzycznych wypracowano własną nazwę „Klettersteig” – co oznacza ścieżkę (drogę) wspinaczkową. Zwycięstwo języka włoskiego wynika z przyczyn historycznych, bowiem idea „ferraty”, choć zrodziła się w kilku miejscach, to we Włoszech, właśnie w Dolomitach, znalazła swoje ukoronowanie, a ferraty stały się dzisiaj jedną z ważniejszych atrakcji przyciągających turystów w te góry.

Podstawowy element wyposażenia ferraty – stalowa poręczówka

Via Ferrata, w pojęciu klasycznym, oznacza drogę wspinaczkową lub w prostszej postaci ścieżkę albo trasę turystyczną, wzdłuż której zamontowano szereg urządzeń ułatwiających jej pokonanie oraz zapewniających możliwość asekuracji. Podstawowym elementem ubezpieczającym jest lina stalowa (poręczówka) przymocowana do skały co kilka metrów (często gęściej). Miejsca mocowania stanowią odpowiednik przelotów we wspinaczce klasycznej. Oznacza to, że turysta dysponujący odpowiednim sprzętem (lonżą) jest w stanie asekurować się samodzielnie, wspinając się wzdłuż linii ubezpieczeń. To, że potrzeba tak niewiele zarówno od strony sprzętowej, jak i organizacyjnej, aby wspinać się atrakcyjną drogą, podziwiając dookoła wspaniałe krajobrazy, jest jedną z podstawowych przyczyn dużej popularności ferrat. Stały się one dzisiaj odrębną kategorią turystyczno-sportową. Ferraty, oprócz poręczówki, są zwykle uzbrojone w dodatkowe elementy ułatwiające pokonanie trasy – drabiny, klamry, stopnie lub pręty wbite w skałę, mosty wiszące i linowe.

Ferraty otwierają przed turystą nowy wymiar gór – ferrata Masare

Historia górskich dróg ubezpieczonych zaczyna się w połowie XIX wieku. Pionierzy alpinizmu zaczęli podejmować wtedy działania, które zmierzały do budowania ułatwień i choćby częściowego ubezpieczenia tras wejściowych na dopiero co zdobywane szczyty. Na początku XX wieku idea ubezpieczeń górskich była już zdecydowanie skierowana na rodzący się, bardziej masowy ruch turystyczny. Powstały istniejące do dzisiaj ferraty w Dolomitach, takie jak wejście granią zachodnią na Marmoladę drogą Seyfferta (rok 1903) czy, nieco później, typowo wspinaczkowa, trudna trasa na ścianie Piz Selva zwana ferratą Mesules. Z tego też okresu pochodzi tatrzańska „Orla Perć”, która jednak – niestety – nie została nigdy przebudowana do formy pełnowartościowej ferraty, stając się jedynym w swoim rodzaju skansenem.

Potężny impuls do budowy dróg ubezpieczonych dała I wojna światowa. Sytuacja geopolityczna sprawiła, że front pomiędzy wojskami Austro-Węgier a Włochami przebiegał na znacznym odcinku przez Dolomity. Walki szybko przeniosły się z dolin na szczyty i granie, bo kto je kontrolował, panował również nad przełęczami i przejściami przez góry. Ponieważ front ustabilizował się, dla osiągnięcia przewagi lub obrony pozycji rozpoczęła się faza intensywnych prac inżynieryjnych. Do wysoko położonych stanowisk poprowadzono drogi wykorzystujące trasy wspinaczkowe, które nie znajdowały się pod ostrzałem. Siłą rzeczy były to często wejścia niesłychanie śmiałe. Ze względu na konieczność transportu sprzętu oraz konieczność ruchu ludzi były one ubezpieczane. Idąc dzisiaj tymi odnowionymi ferratami, nie sposób nie podziwiać odwagi i wytrzymałości żołnierzy obu stron, którzy w tych warunkach walczyli i przebywali, przecież nie tylko latem. Swój początek militarny mają np. ferraty Ivano Dibona i Renato de Pol w masywie Cristallo, Via della Pace na Furcia Rossa (Fanes) i inne ferraty w okolicy przełęczy Falzarego, praktycznie wszystkie ferraty w części centralnej Dolomiti di Sesto, takie jak Monte Paterno, Strada Alpini, wejścia na Croda Rossa i cały szereg innych. Wyjątkowe są szlaki prowadzące sztolniami, którymi próbowano przedostać się w pobliże wroga i go wysadzić. Najdłuższe z nich są na Lagazuoi Piccolo, ciekawe na ferracie Lipella (Tofana di Rozes) i na ferracie Veronesi.

W latach dwudziestych i trzydziestych najciekawszym zrealizowanym projektem była Via delle Bocchette w grupie Brenta. Przy okazji budowy tego łańcucha ferrat pojawiły się rozważania natury etycznej, dotyczące sposobu prowadzenia trasy. Wyznaczono ją wzdłuż grani, przez wysokie przełęcze, ale nie wyprowadzono na żaden szczyt. A przecież łatwo byłoby np. zrobić odejście na Cima Tosa (najwyższy szczyt Brenty). Zrobiono tak świadomie, aby zostawić szczyty do eksploracji alpinistycznej. Jednocześnie jednak stworzono trasę niezwykle atrakcyjną zarówno pod względem estetycznym, jak i poznawczym. Nie szukano na siłę trudności, lecz odwrotnie, starano się utrzymać równowagę pomiędzy niezbędną dawką adrenaliny podczas wspinaczki a wędrowaniem po górach.

Ferraty pozwalają dotrzeć na niedostępne szczyty – ferrata Catinaccio d’Antermoia

Po II wojnie światowej budowa nowych ferrat postępowała. Powstawały ciekawe, duże projekty realizowane przez wiele lat, zwykle przez Związki Alpejskie. Również górskie formacje wojskowe budowały nowe drogi, często śmiałe i trudne, ale zrównoważone. Na całe szczęście Dolomity ominęła na razie (poza nielicznymi wyjątkami) moda na budowę sztucznie poprowadzonych ferrat typu sportowego, które służą wyłącznie zaspokojeniu poszukiwania przez ludzi mocnych wrażeń i z poznaniem gór mają niewiele wspólnego.

Wspinaczka w stromej skale przy dużej ekspozycji, ferrata Brigata Tridentina

Co dają ferraty turyście? Przede wszystkim otwierają nowy wymiar gór. Można wejść na wielkie szczyty wymagającymi drogami przez ściany takie jak Lipella na Tofanie, czy powietrznym filarem jak Alleghesi na szczyt Civetta. Niektóre szczyty dostępne są turystycznie wyłącznie poprzez ferratę. Wspaniałe są drogi, które prowadzą trawersami przez wielkie ściany lub powietrznymi graniami. Również w te miejsca turysta nie miałby szans się dostać bez ferraty. Jest przy tym sporo ferrat, które są bardzo atrakcyjne, a jednocześnie nietrudne i turysta, nazwijmy go „tatrzański”, jest w stanie przejść bezpiecznie te drogi bez dodatkowego przygotowania kondycyjnego i technicznego, dysponując odpowiednim sprzętem. Jeżeli będzie się nam podobać, to czekają trudniejsze wyzwania. Są ferraty prowadzące w pełnej ekspozycji przez pionowe ściany, niektóre pokonują przewieszki czy gładkie, pozbawione stopni trawersy. Te trudniejsze ferraty wymagają odpowiedniego przygotowania. Wymagania techniczne i kondycyjne są opisane w części poświęconej skali trudności.

Sprzęt potrzebny do wspinania się ferratami

Bezpieczne poruszanie się na ferratach wymaga posiadania specjalistycznego sprzętu. Kładę nacisk na słowo bezpieczne, bowiem oczywiście można przejść ferratę nie korzystając z autoasekuracji. Sprzęt sam w sobie w żaden sposób nie pomaga we wspinaczce, a wręcz ją spowalnia przez konieczność przepinania karabinków. Na drogach o wyższej skali trudności to właśnie przepinanie jest często najtrudniejszą, wymagającą najwięcej wysiłku operacją. Jednakże zadanie autoasekuracji jest inne. Ma nas uratować w sytuacji krytycznej, kiedy w wyniku poślizgnięcia się czy wykruszenia skały, lub po prostu ze zmęczenia, stracimy równowagę i jedynie asekuracja jest w stanie powstrzymać nasz upadek. Odpadnięcie przy braku asekuracji kończy się, ze względu na zwykle przepaścisty teren, tragedią.

Sprzęt podstawowy – kask, uprząż, lonża

Sprzęt podstawowy nie różni się od tego używanego powszechnie w górach. Na ferratę należy wybierać się w stroju, który będzie zapewniał swobodę ruchu. Pamiętajmy o ciepłej odzieży i kurtce przeciwdeszczowej. Buty powinny zapewniać bardzo dobrą przyczepność, podeszwa winna być średnio sztywna, ale but musi być stabilny. W razie wątpliwości, uważam, że lepszy jest sztywniejszy niż mniej sztywny. Na ferratach o skali trudności „bardzo trudno” i „wyjątkowo trudno” dobrze jest, kiedy przód buta zapewnia możliwość stania na małych stopniach. Są już modele, które mają ten obszar specjalnie ukształtowany. Chcę jednak uspokoić, że każdy dobry but górski sprawdzi się na ferracie, szczególnie że często długie podejścia przez piargi czy odcinki trawiaste na samej trasie wspinaczki wymagają użycia butów uniwersalnych. Nawet na wyjątkowo trudnych drogach buty o miękkiej podeszwie lub typowo wspinaczkowe nie sprawdzają się (chociaż czasami widzi się osoby je używające), bowiem uzbrojenie w żelastwo jest duże, a podejść do ferraty zwykle też w czymś trzeba.

Plecak powinien być niewielki, wąski, aby można się było przeciskać przez kominy. Jeżeli ferrata jest częścią naszego podejścia do schroniska, należy zadbać o to, aby był jak najlżejszy, bowiem ciężar na plecach znacząco zmniejsza komfort wspinaczki. Czołówka jest wyposażeniem obowiązkowym. Na długich, zwłaszcza wysokogórskich przejściach, rozsądne jest posiadanie worka biwakowego.

Sprzęt do asekuracji to uprząż i specjalna lonża. Zdecydowana większość turystów na ferratach preferuje uprząż biodrową. Badania potwierdzają, że przy prawidłowym jej użyciu daje bezpieczeństwo przy zapewnieniu dużego komfortu i swobody ruchów. Jednakże uprząż biodrowa wymaga kontrolowanego zachowania się podczas odpadnięcia i utrzymania pozycji ciała, co nie może być trenowane przez turystę. Zwłaszcza przy lotach na dłuższym dystansie lub przy noszeniu cięższego plecaka występuje tendencja do obracania się do tyłu. Oczywiście ideałem jest, jeśli mamy choćby szczątkowe przeszkolenie wspinaczkowe, gdzie kontrolowane odpadanie może być ćwiczone. Uprząż całościowa lub kombinacja uprzęży biodrowej i pasa piersiowego (prawidłowo związana węzłem ósemkowym) jest bardzo dobrym rozwiązaniem, zalecanym zwłaszcza dla dzieci lub kiedy wspinamy się z cięższym plecakiem.

Sposób wiązania uprzęży z zabezpieczeniem taśmą zrywaną

Lonża jest elementem, który łączy nas poprzez uprząż z liną stalową (poręczówką). Przeszła ona sporą ewolucję i prawdopodobnie nie jest to koniec jej rozwoju. Współczesne konstrukcje mają kształt litery Y, gdzie na dwóch końcach ramion znajdują się karabinki o kształcie dopasowanym do używania na ferratach. Mają ergonomiczny kształt i blokadę przypadkowego otwarcia oraz są znacząco większe niż standardowe, co ułatwia operowanie nimi na poręczówce. Ponieważ przeciążenia podczas odpadnięcia mogą być znaczne, większe niż podczas klasycznej wspinaczki (hamowanie odbywa się na krótkim odcinku), lonża posiada element, który pozwala wytracić istotną część tej energii. W chwili obecnej najbardziej popularne są dwa rozwiązania.

Starsze, ale skuteczne, to dodatkowa lina przewleczona przez płytkę o odpowiednio dobranych otworach. W przypadku odpadnięcia lina przewleka się przez płytkę, zwiększając drogę hamowania i wytracając energię poprzez tarcie. Niezwykle istotne jest, aby zapewnić linie przechodzącej przez płytkę możliwość pełnego przewleczenia się w przypadku zadziałania mechanizmu asekuracyjnego. Należy przestudiować uważnie instrukcję producenta i dokładnie się do niej stosować. Zwykle metodą jest zaczepienie tej trzeciej liny o pas w taki sposób, aby siła upadku mogła to zaczepienie łatwo zerwać. Niektórzy doświadczeni turyści przymocowują tę linę do uprzęży łatwo zrywającą się taśmą. Rozwiązaniem bezpiecznym, choć mniej wygodnym podczas wspinaczki (lina tworzy wtedy pętlę, która plącze się pod nogami), jest przypięcie luźnego końca liny do miejsca mocowania lonży do uprzęży.

Drugim sposobem rozwiązania problemu wytracania energii jest taśma zszyta w harmonijkę. W momencie upadku szwy są zrywane w sposób kontrolowany. Istnieją modele, w których siła zrywania może być nastawiana w zależności od wagi wspinacza. Taśma jest metodą wygodną. Zajmuje mało miejsca i trzecia lina nie przeszkadza w operowaniu lonżą. Całość jest bardziej kompaktowa.

Karabinki łączą się z taśmą lub płytką linami. Na rynku są modele zarówno z linami nieelastycznymi, jak i linami elastycznymi. W przypadku tych pierwszych należy starannie dobrać ich długość, bowiem zbyt krótkie będą znacząco zmniejszały naszą możliwość operowania nimi, natomiast zbyt długie będą się plątać pod nogami. Wad tych nie mają liny elastyczne, które wydawały się doskonałym i eleganckim rozwiązaniem problemu. Ich zastosowanie spowodowało, że lonża stała się krótka i zwarta, wygodna w operowaniu.

Entuzjastyczna ocena lonży z taśmami elastycznymi zmieniła się w wyniku wypadku, który zdarzył się latem 2012 roku, kiedy to uległy zerwaniu obie taśmy. Część firm wycofała swoje produkty z rynku, a część wymieniła taśmy na innej konstrukcji. Obecnie formą bezpieczną są taśmy czy liny nieelastyczne lub elastyczne, ale wprowadzone na rynek już po analizie tego zdarzenia.

Na ferratach o wysokich stopniach trudności korzystne jest posiadanie krótkiego odcinka liny z karabinkiem, którą można się na sztywno przypiąć do poręczówki i odpocząć. Niektóre lonże są już fabrycznie w takie liny wyposażone.

Obowiązkowym elementem wyposażenia jest kask. Należy używać jedynie atestowanych, alpinistycznych. Nie lekceważmy nigdy zagrożenia spowodowanego spadającymi odłamkami skał. Ze względu na duży ruch turystyczny jest to zagrożenie realne i nie mające nic wspólnego z trudnością trasy.

Dodatkowa lina stosowana jest rzadko. Używa się jej na najtrudniejszych ferratach lub w niekorzystnych warunkach pogodowych (śnieg, mokra lub zalodzona skała), kiedy dodatkowa asekuracja słabszych partnerów pozwala im bezpiecznie przejść. Aby użycie liny miało sens, należy znać techniki klasycznej asekuracji. Tempo wspinaczki spada wtedy w sposób istotny. Nieco inną sprawą jest użycie rozszerzonego zestawu do autoasekuracji, który zawiera krótki, kilkunastometrowy odcinek liny wraz z płytką hamującą. Jest to bardzo dobre rozwiązanie, aby od góry asekurować dodatkowo początkujących lub dzieci. Czasami spotykana asekuracja za pomocą krótkiego odcinka liny po prostu przymocowanego do ciała, przy lotnym podchodzeniu na ferracie jest pozbawiona sensu, podobnie jak lotna asekuracja na śniegu czy w lodzie. Zwykle spadają obie osoby.

Rękawiczki są pożądanym elementem wyposażenia i poprawiają komfort, zwłaszcza na odcinkach siłowych. Najlepsze są specjalistyczne, ale i większość rowerowych spełni swoją rolę. Powinny być oczywiście wolne na końcach palców.

Raki i czekan są potrzebne jedynie na określonych trasach i informacja ta jest podana w sposób jasny w przewodniku. Jest bardzo niewiele tras, które wymagają pełnego sprzętu lodowcowego. Częstsze są przypadki pól śnieżnych lub lodowców pozbawionych na trasie przejścia szczelin, do pokonania których wystarczają lekkie raki i czekan. Na polach śnieżnych czekan może być zastąpiony kijkami, a raki minirakami. Do oceny możliwości przejścia terenu zaśnieżonego lub fragmentu lodowca potrzebne jest doświadczenie. Pomaga również zapoznanie się z aktualną sytuacją śnieżną na trasie, np. w schronisku. W przypadku zaśnieżenia lub zalodzenia stromych przejść, rynien czy kominów, ferrata może utracić swój ubezpieczony charakter, a wspinaczka w lodzie, choćby na krótkim odcinku, może być skrajnie niebezpieczna. Należy wtedy zawrócić i zrezygnować z przejścia.

Mapa w terenie wysokogórskim jest niezbędna. Orientacja na ferracie jest zwykle prosta, bowiem prowadzi nas ciąg ubezpieczeń i dobre oznakowanie, ale do ferraty należy podejść i po jej pokonaniu gdzieś przejść lub zejść. GPS uważam w stromych górach za mało przydatny, lepszy jest wysokościomierz, np. w zegarku, prawidłowo używany z mapą. Na samej ferracie nie można kierować się oczywiście mapą. Również ocena wizualna ścieżki może być bardzo myląca. Pamiętajmy, że w terenie gór wapiennych prawie każda półka wygląda jakby była wygodną magistralą, a żleb wyglądający zachęcająco może kończyć się urwiskiem. Musimy trzymać się oznakowanej trasy, a jeśli zabłądzimy, wrócić do ostatniego miejsca, które było jednoznaczne. Dobrze jest, jeżeli znamy zejścia awaryjne z ferraty (o ile takie są) i ogólnie wyobrazimy sobie przejście – gdzie wystąpią najtrudniejsze miejsca, gdzie można odpocząć, jaki jest punkt, z którego odwrót będzie trudny w przypadku załamania się pogody.

Technika przechodzenia ferraty

Technika przechodzenia ferraty nie odbiega od normalnych sposobów stosowanych w taternictwie. Należy stosować metodę trzech punktów, tzn. jedynie jedna kończyna jest w ruchu. Ciało powinno być odchylone od skały. Nie należy kleić się do niej, aby stopy miały dobry punkt podparcia. Główny ciężar wspinania powinny ponosić nogi. Warto jest zapoznać się z podstawowymi technikami taternickimi, co znacząco poprawia nasze możliwości na ferratach.

Istotnym elementem techniki jest przepinanie karabinków. Jest to czynność czasochłonna i należy ją możliwie zautomatyzować. Przyjmijmy żelazną zasadę, że zawsze wpięte mamy oba karabinki, a w miejscach przelotów przepinamy je jeden po drugim. Dzięki temu jesteśmy zawsze ubezpieczeni. Liny lonży mają stałą tendencję do skręcania się. Częściowo zapobiega temu przepinanie karabinków w kolejności w jakiej doszły do przelotu. Niektóre lonże mają element obrotowy w miejscu łączenia, ale z doświadczenia wynika, że niewiele to pomaga. W momencie przepinania karabinków należy mieć możliwie stabilną pozycję. Na ferratach wymagających technicznie, od stopnia „trudnego” w górę, to właśnie przepinanie karabinków i konieczność utrzymywania ciężaru np. na przewieszce, korzystając z jednej ręki, stanowi główne wyzwanie. Należy zwracać uwagę na klinowanie się karabinków na przelotach. Zanim wyjdziemy w górę na nogach, warto sprawdzić, czy mogą się przesunąć swobodnie po linie. Jeżeli nie, to mogą zablokować nasz dynamiczny ruch lub będziemy musieli się cofnąć, będąc w niewygodnej pozycji. Niektórzy przesuwają karabinki przed dłońmi, ale uważam, że technika ta jest dobra jedynie na trawersach. Na odcinkach pionowych prowadzenie karabinków przed sobą utrudnia wspinanie.

Przy przechodzeniu ferraty stosuje się podstawowe elementy techniki wspinaczkowej – wykorzystujemy rozpieraczkę, aby nie wchodzić głęboko do komina

Pomiędzy przelotami powinien znajdować się jedynie jeden wspinający. Odstępy pomiędzy wspinającymi powinny być zdecydowanie większe niż odległość od przelotu do przelotu. Dotyczy to również drabin. Na tych ostatnich warto się ubezpieczyć do szczebli np. na dłuższym odcinku, przy przechodzeniu z jednej na drugą lub na drabinach przewieszonych bowiem łatwo sobie wyobrazić, że pionowa lina, która towarzyszy drabinie, nie daje zabezpieczenia aż do następnego przelotu. Generalnie warto zachować zdrowy rozsądek i obserwować przebieg ubezpieczeń, bo to nie samo wpięcie do poręczówki nas zabezpiecza, ale możliwość zatrzymania upadku. W wielu miejscach (zwłaszcza na początku ubezpieczeń) asekuracja jest iluzoryczna albo nie istnieje.

Na większości ferrat występują krótsze lub dłuższe fragmenty nieubezpieczone. Są to odcinki np. biegnące półkami – łatwe, ale w dużej ekspozycji, granie – łatwe, ale bardzo powietrzne lub mocno rozczłonkowane zbocza. Na prostszych ferratach odcinki nieubezpieczone nie przekraczają I stopnia UIAA, na trudniejszych zdarzają się odcinki I+ i II.

Przejście pól śnieżnych wymaga podstawowych umiejętności poruszania się w śniegu. W przypadku lodowca, trasy przejścia na ferratach są wyznaczone albo wyraźnie widoczne. Na lodowcach ze szczelinami (Marmolada) należy iść w zespole i się ubezpieczać.

Zwróćmy uwagę na prawidłowe obliczenie czasu przejścia, zwłaszcza kiedy mierzymy się z drogami o wyższych stopniach trudności lub kiedy zaczynamy przygodę z ferratami. Spotykam się coraz częściej z niebezpieczną praktyką zaniżania czasu potrzebnego do przejścia drogi. Autorzy traktują ferraty jako element sportowy i podają czasy przejścia na granicy możliwości kondycyjnych normalnego górołaza. Nie można zapominać, że ferrata pozostaje drogą turystyczną – mamy mieć czas na odpoczynek, robienie zdjęć i po prostu na przebywanie w górach. Jeżeli ktoś chce się wspinać sportowo, to powinien wybrać wspinaczkę klasyczną.

Istotne jest, aby zaczynać przechodzenie ferrat stopniując trudności. Będziemy wtedy czerpali dużą przyjemność z pokonywania dróg i poznawania nieznanej innym strony gór. Natomiast przebywanie w terenie eksponowanym na trasie, która przekracza nasze możliwości przejścia, jest nie tylko obciążające psychicznie, ale po prostu niebezpieczne.

Zagrożenia na ferratach

Odpadnięcie od skały jest na ferracie największym zagrożeniem. Jest tak dlatego, że przeciążenia są tu duże, lot może być długi, a uderzenie w skałę może przynieść poważne konsekwencje nawet wtedy, kiedy wszystko zadziała prawidłowo. Nie rozważamy obsunięcia na łagodniejszym stoku lub na trawersie, gdzie skuteczność asekuracji jest wysoka. Oznacza to, że powinniśmy wspinać się będąc daleko od granicy własnych możliwości technicznych jak i kondycyjnych. Również to różni ferratę od wspinaczki klasycznej, gdzie kalkulowanie odpadnięcia jest praktyką powszechnie stosowaną. Opinię tę potwierdzają dane dotyczące wypadków. Na ferratach klasycznych wypadkowość, przeliczona na czas przebywania na trasie, jest jedynie minimalnie wyższa niż w przypadku normalnej wędrówki. Sytuacja jest inna na ferratach sportowych, gdzie wypadkowość jest ok. 3 razy większa, a ofiarami są zwykle turyści doświadczeni. To jeszcze raz potwierdza, że idea ferraty sportowej jest ułomna, a asekuracja iluzoryczna. Znacznie bezpieczniej jest podczas wspinaczki klasycznej. Na całe szczęście w Dolomitach zdecydowana większość tras to ferraty „klasyczne”.

Warunki pogodowe

W przypadku ferrat w górach, zwłaszcza alpejskich, obowiązują reguły dotyczące obserwacji i uwzględniania w swoich planach pogody. Należy to robić szczególnie starannie w przypadku ferrat, na których nie ma możliwości szybkiego wycofania się z trasy. Pogoda na długie wejścia graniowe czy w ścianie musi być stabilna. Podczas burzy należy zejść z linii poręczówki i ulokować się w miejscu stosunkowo bezpiecznym, najlepiej siedząc na jakiejś izolacji (kawałek karimaty, plecak). Nogi powinny być złączone. Staramy się zachować odstęp od ścian.

Na wielu nawet łatwych ferratach, a na trudniejszych zawsze, występują odcinki wspinaczki, gdzie musimy liczyć na tarcie podeszwy o skałę lub wspinamy się na małych występach. W przypadku deszczu ferraty stają się znacząco trudniejsze. Jeszcze gorzej jest w przypadku oblodzenia lub ośnieżenia. Należy wtedy rozważyć, czy bezpieczne przejście jest w ogóle możliwe i w razie czego wycofać się. Zwróćmy uwagę, że nawet jeżeli pokonamy dane miejsce, to dalej może być jeszcze trudniej. Inną przeszkodę stanowią pola śnieżne lub śnieg zalegający rynny czy kominy. Znajdują się one zwykle w określonych miejscach i powinniśmy być na ich pokonanie przygotowani.

Kwestia spadających odłamków skał była już poruszana przy omawianiu kasków. Zwracam uwagę, że wszędzie a zwłaszcza na prostych zboczach, czy dobrze urzeźbionych ścianach zalega wiele odłamków skał. Chodźmy starannie i odpowiedzialnie, uważajmy na to jak stawiamy stopy, bowiem nasz pośpiech może kogoś pod nami drogo kosztować.

Skala trudności

Nie powstała do dzisiaj jednolita światowa, a nawet europejska skala trudności dróg turystycznych. Zaczynając pisać o Dolomitach i ferratach ponad 20 lat temu, zaproponowałem skalę opisową o 5 stopniach. Dla pierwszych dwóch stopni podałem również odpowiedniki turystyczne z Tatr Polskich, aby przybliżyć ideę ferrat szerszemu gronu turystów. Identyczna w podziale jest skala austriacka. Ma ona również 5 stopni i oznacza je literami od A do E. Skala włoska, rzadko spotykana, jest również 5 stopniowa, natomiast Niemcy wprowadzili skalę 6 stopniową. Poniżej podaję opis skali trudności według mojego przewodnika „Dolomity” oraz odpowiedniki austriackie i niemieckie.

Stopnie skali trudności

Bez trudności

Trasa prowadzi ścieżką lub bezdrożem nie wymagającym wspinaczki.

Nieco trudno

Odcinki drogi przebiegają przez skały, dla zachowania równowagi należy podpierać się rękami. Wysiłek niewielki. Krótkie odcinki ubezpieczone, niewymagające autoasekuracji w przypadku turystów o doświadczeniu ferratowym. Zwykle mała ekspozycja. W Tatrach Polskich odpowiadają temu mniej więcej: normalna droga na Giewont i większość odcinków Orlej Perci. Austria – st. trudności A, Niemcy – st. trudności K1.

Dosyć trudno

Dłuższe odcinki wspinaczki skalnej, wymagające podpierania się rękami. Skała dobrze urzeźbiona, dużo wygodnych stopni i chwytów. Odcinki eksponowane, wymagające osobistej asekuracji. W Tatrach Polskich odpowiadają temu stopniowi najtrudniejsze odcinki Orlej Perci. W górach alpejskich należy mieć na uwadze zwykle długość drogi oraz o wiele większą ekspozycję. Austria – B, Niemcy – K2.

Trudno

Od tego punktu skali zaczynają się drogi wymagające doświadczenia alpejskiego. Długie odcinki wspinaczkowe połączone ze sporym wysiłkiem i użyciem siły ramion. Miejscami mniejsze i niezbyt wygodne stopnie i chwyty. Duża ekspozycja. Wymagana autoasekuracja. Krótkie odcinki mogą prowadzić przez dobrze ubezpieczone przewieszki lub trudnym terenem nieubezpieczonym. Nie ma tras turystycznych w Tatrach Polskich, odpowiadających temu stopniowi trudności. Austria – C; Niemcy dzielą ten stopień trudności na dwa: K3 jest bliższy dolnemu krańcowi skali, tj. ferrata raczej turystyczna, podczas gdy K4 zahacza już o bardzo trudno.

Bardzo trudno

Odcinki wspinaczki wymagające dużej siły rąk. Miejscami ogromna ekspozycja. Ubezpieczenia często niezapewniające pełnego bezpieczeństwa, ze względu na występowanie długich odcinków w pionowej skale, zabezpieczonych liną z dużymi odstępami mocowań. Ze względu na kondycyjny aspekt pionowych odcinków bez miejsc odpoczynkowych, krótka lina do lonży zdecydowanie zalecana. Austria – D; Niemcy – K5.

Wyjątkowo trudno

Ekstremalne „turystyczne” drogi, wymagające pokonywania np. przewieszek siłą ramion, trawersowania eksponowanych, gładkich i nie dających oparcia dla nóg fragmentów ścian. Przeznaczone dla ludzi o zacięciu sportowym i dużym doświadczeniu, najlepiej połączonym z przygotowaniem wspinaczkowym. Zalecana krótka lina w lonży do odpoczynku. Austria – E; Niemcy – K6.

Bezpieczne poruszanie się po Dolomitach

Wysokość – Dolomity nie są górami, jak na warunki alpejskie, wysokimi. Najwyższy szczyt Marmolada ma wysokość jedynie 3343 metrów. Mimo tego nie należy lekceważyć problemu aklimatyzacji i poświęcić nieco czasu na przystosowanie się do wysokogórskich warunków. Czas ten jest oczywiście zróżnicowany i uzależniony od indywidualnych dyspozycji.

Klimat, woda – klimat Dolomitów jest znacznie łagodniejszy niż większości gór alpejskich. Mniej tu opadów, Dolomity leżą bowiem w cieniu głównego łańcucha Alp. Uciążliwością jest często zbyt intensywne nasłonecznienie, wymagające koniecznie ochrony głowy i odpowiedniego smarowania ciała oraz picia dużej ilości płynów. W Dolomitach woda lubi znikać i możemy przez dłuższy czas nie napotkać jej na trasie. Dotyczy to w szczególności wejść szczytowych, wędrówek po płaskowyżach czy wspinaczki ferratami, ale nawet w dolinach bywają z nią problemy. Woda brana bezpośrednio z potoków słabo gasi pragnienie, jest bowiem pozbawiona składników mineralnych. Problemem mniejszym niż w innych częściach Alp, ale nieporównanie bardziej istotnym niż w Tatrach, jest zaśnieżenie lub oblodzenie szczytowych czy zacienionych zboczy, grani, żlebów i rynien.

Burze