5,90 zł
Tytuł książeczki mówi sam za siebie. Przeznaczona jest dla maluchów, których nie zdążyły jeszcze wciągnąć po czubek głowy gry komputerowe. A zresztą wiem z obserwacji moich wnuków, że jedno nie przeszkadza drugiemu. Zawsze lubiłam czytać dzieciom. Najpierw córkom, potem wnukom. Dla dzieci świat baśni jest na wyciągnięcie rączek. Nie ma wyraźnej granicy z rzeczywistością. To co wydarza się w bajce jest realne, musiało wydarzyć się naprawdę. Tzw. częstochowskie rymy, do których nie przyznałby się żaden poważny poeta, zachwycają małych czytelników. Czy to znaczy, że dla dzieci można pisać na kolanie, byle jak? Wcale tak nie uważam. Mali czytelnicy zasługują na największy szacunek. Bez niego nie wypada wciągać ich w zaczarowany świat książki.
Nasz ogród i okolica od dawna zamieszkałe są przez najdziwniejsze stworzenia. Jednego dnia za każdym krzakiem czyha tyranosaurus rex. Drugiego odwiedza nas smok nie bardzo uprzejmy. A trzeciego z lasu skrada się troll, żeby wyjadać truskawki i podkradać poziomki. Trzeba się ich strzec. Nawet babci nie wolno iść ścieżką prosto do warzywnika. Te ważkie problemy starałam się rozwiązać w historyjkach „Dla wnuków”. Książeczka zawiera również wierszyki, trochę zaprawione pedagogiką i trochę wesołe.
Nikt nie jest w stanie tak zupełnie do końca rozstać się z dzieckiem, którym każdy z nas kiedyś był. Myślę, że w pisarzach pamięć o nim jest szczególnie żywa. Skąd indziej mogliby mieć tyle fantazji, żeby zaludniać stronę po stronie wyimaginowanymi postaciami? Niemało fantazji można też pożyczyć od dzieci. Mój wnuk Daniel narzekał kiedyś na deszcz po drodze z przedszkola. Powiedziałam mu, że po deszczu rosną i dzieci i grzyby. Zapytał czy domy też wtedy rosną. Tak narodziło się jedno z opowiadanek w zbiorku „Dla wnuków”. Wierszyki powstały przy pomocy rymowanek, w które bawiłam się z wnukami. Czy do każdego słowa uda się nam znaleźć rym? Ile było przy tym śmiechu! Dzieci są wrażliwe na słowo.
Czytajmy im.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 37
Małgorzata Chaładus "Dla wnuków"
Copyright © by Wydawnictwo Psychoskok, 2014 Copyright © by Małgorzata Chaładus, 2014
Wszelkie prawa zastrzeżone. Żadna część niniejszej publikacji nie może być reprodukowana, powielana i udostępniana w jakiejkolwiek formie bez pisemnej zgody wydawcy.
Skład: Arkadiusz Woźniak INFOX e-booki Projekt okładki: Wydawnictwo Psychoskok Zdjęcie okładki: © julien tromeur; Matthew Cole; WaD; janista - Fotolia.com
ISBN: 978-83-7900-205-41
Wydawnictwo Psychoskok ul. Chopina 9, pok. 23, 62-507 Konin tel. (63) 242 02 02, kom.665-955-131
wydawnictwo.psychoskok.pl e-mail:
Gdzie się piasek złoci ładnie
Mała flądra drzemie na dnie.
Jak to flądra, śpi na boku.
Wkoło cisza, wkoło spokój.
Śpi i śni, że trzy makrele
Wybrały się na wesele,
Bo się żenią: krab z krewetką
Otoczeni gości setką.
I jest bardzo uroczyście,
Rybie łuski lśnią srebrzyście,
Gdzie ławica cała śledzi
Przy okrągłym stole siedzi.
Śledzą je spod oka dorsze
Pyszniąc się, że nie są gorsze.
Aby przybyć tu, węgorze,
Przepłynęły całe morze.
Są więc troszkę zadyszane,
Lecz przybyły zgodnie z planem.
Małże w muszlach kolorowych
Piją koktajl malinowy.
A meduzy tańczą walca
Na swych czułkach jak na palcach.
Łezka oczko flądry rosi.
Czemu mnie nikt nie zaprosił?
W styczniu rok nowy do nas przychodzi.
W lutym mróz szczypie i wicher chłodzi.
W marcu marzymy wszyscy o wiośnie.
W kwietniu sad wreszcie kwitnie radośnie.
Maj oczy świeżą zielenią cieszy.
Z czerwcem już lato do nas się spieszy.
W lipcu powietrze pachnie lipami.
A w sierpniu żniwa idą polami.
Potem wrzosami rozkwita wrzesień
I z październikiem przychodzi jesień.
Listopad strąca ostatnie liście.
Grudzień znów mrozem dmucha siarczyście.
Zaprzęga sanie Święty Mikołaj.
Choinki pachną ślicznie dokoła
I ptasie nutki brzmią kolędami.
Wkrótce rok nowy znów będzie z nami.
Ile przyniesie nowych miesięcy?
Zawsze dwanaście. Ni mniej ni, więcej.
W piaskowym zamku mieszka
Król i królewna Śnieżka.
Zielony smok wytrwale
Wysyła na zwiady fale
A mewy spod obłoków
Mnie znoszą wieści o smoku.
Już fala mury podmywa.
Z łopatką do boju się zrywam.
Smok rozzłoszczony się pieni,
Chce zamek w ruiny zmienić
I marzy skrycie na pewno
By się ożenić z królewną.
Trawa się mieni srebrzyście
A na niej czerwone liście.
Kasztany zaś i żołędzie
Pytają: co z nami będzie?
Mamy tu marznąć wśród szronu?
Nikt nas nie weźmie do domu?
Wystarczy zapałek kilka
I pracy niedługa chwilka
I masz już gromadkę ludzików
Albo wesołych koników,
Skrzatów w czapeczkach zielonych
Wśród lasu liści czerwonych.
Chętnie się też pobawimy
Z ludzikami z plasteliny.
Wiewiórka w leszczynie
Robiła zapasy.
Myślała o zimie.
Przyjdą ciężkie czasy.
Zbierała orzeszki,
Potem je chowała.
Niedaleko ścieżki
Siedem zakopała.
Cztery na polance
I dwa w zagajniku,
Dziewięć tuż przy skałce,
Osiem przy strumyku.
Kopała,chowała,
Bardzo się spieszyła,
W końcu zapomniała
Gdzie je zostawiła.
Pod świerkiem patrzyła,
Pod klon zaglądała,
Na sosnę wskoczyła
Aż się zasapała.
Skosztowała jeszcze
Czerwone korale.
Jarzębiny nie chcę.
Nie smakuje wcale.
Pobiegła nazbierać
Orzeszków bukowych.
Nie boi się teraz
Miesięcy zimowych.
Deszczyk pada, słońce świeci,
Po podwórku skaczą dzieci.
Liczą: ele, mele, dudki,
Deszczyk ten jest dość cieplutki
I bez przeszkód wobec tego
Bawimy się w chowanego.
Kuku ryku na patyku,
Fiku miku na druciku,
Jak się schowam w ciemnym kątku
Nie znajdziecie mnie do piątku.
Raz, dwa, trzy!
Kryjesz ty!
Jeszcze spać się nie położę.
Jeszcze pobyć chcę na dworze.
Jeszcze słonko ładnie świeci.
Jeszcze wokół tyle dzieci.
Jeszcze oczka bystro patrzą.
Jeszcze nóżki chyżo skaczą.
Jeszcze mnie nie woła mama.
Jeszcze nie jest śpiąca sama.
Na wycieczkę ruszył miś,
Żeby się przekonać dziś
Co pod łóżkiem się znajduje
Kto też tutaj zamieszkuje?
Może smok co ogniem zionie
Z czarną łuską na ogonie?
Może tygrys, może lwy
Lub niedźwiedzie groźne trzy?
Chyba jakoś się obronię.
Miś widelec chwycił w dłonie
I pokrywkę zamiast tarczy,
Czy to aby już wystarczy?
Dla pewności więc na głowę
Wdział wiaderko kolorowe.
Ruszył dzielnie z błyskiem w oku.
Nagle potknął się w półmroku.
Czy ktoś tutaj robi czary?
Nie, to tylko klocek stary.
A tuż obok leży kredka,
Duży guzik i skarpetka
Nie do pary, niewyprana,
Opuszczona, zapomniana.
Tuli się do piłki barwnej,
Bo we dwoje zawsze raźniej.
Biała kartka wyczekuje
Czy ktoś wreszcie narysuje
Jakiś domek albo kwiat,
Listek, który z drzewa spadł,
Ptaszka co nad lasem leci
Lub biegnące drogą dzieci?
Wszystkie rzeczy zapomniane
Wnet podniosły wielki lament.
Wszystkie aż się dławią kurzem,
Nie chcą tutaj zostać dłużej.
Westchnął misio, nie dam rady
By was zebrać do szuflady.
Lecz Danielek coś poradzi,
Gdy go misio przyprowadzi.
Zaraz ruszam po ratunek
By zakończyć wasz frasunek.
Zerwę dla mamusi kwiatki.
Może dzwonki i bławatki,
Może niezapominajki
Co rozkwitły prosto z bajki,
Może bratki i kąkole?
Sam