Czego mąż ci nie mówi? - Dawid Murrow - ebook

Czego mąż ci nie mówi? ebook

Dawid Murrow

4,2

Opis

Mężczyźni od najmłodszych lat uczą się skrywać swoje uczucia i najgłębsze pragnienia. Tęsknią za bliskością ze swoimi żonami, ale nie wiedzą, jak ją osiągnąć. David Murrow z właściwą sobie dociekliwością i lekkością wkracza w ten milczący świat i ujawnia największe męskie sekrety. Odkrywa przed nami to, co każdy mężczyzna czuje, ale czego nie może lub nie potrafi wyjawić.

 

Ta książka pomoże ci lepiej rozumieć swojego męża, bardziej go kochać i szanować.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 198

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,2 (13 ocen)
9
0
2
2
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Master89wt

Nie oderwiesz się od lektury

Lektura warta uwagi, szczególnie dla żon, które mają problem ze zrozumieniem, o co chodzi mężowi i w jaki sposób on myśli.
00

Popularność




Przedmowa

Góra lodowa

Słynny psycholog porównał kiedyś ludzki umysł do góry lodowej – dostrzegamy tylko jej czubek, podczas gdy ogrom naszych procesów myślowych pozostaje niewidoczny, zatopiony w głębinie zwanej podświadomością. Stwierdzenie to można uznać za prawdziwe szczególnie w odniesieniu do mężczyzn, którzy wydają się mniej świadomi własnych uczuć niż kobiety.

Napisano wiele wspaniałych książek na temat czubka góry lodowej. Tacy autorzy jak na przykład Stephen Arterburn i Shaunti Feldhahn wyjawili w prosty sposób wiele prawd o mężczyznach – zadali im pytania o to, co myślą, a wyniki ankiet naukowych zawarli w swoich bestsellerach. Metoda ta pozwoliła na odkrycie jedynie tego, o czym świadomie myślą mężczyźni.

Jeśli psychiatrzy się nie mylą, około osiemdziesiąt procent procesów myślowych mężczyzn pozostaje ukrytych, nawet dla nich samych. To dlatego oddani mężowie porzucają żony bez wyraźnego powodu. Duchowni uśmiechają się w kościele, po czym krzyczą, odwożąc dzieci do domu. Mężczyźni rozsądnie zarządzający pieniędzmi inwestują w piramidy finansowe, a ci szczerze kochający swoje rodziny opuszczają je, jeśli nie w sensie fizycznym, to w emocjonalnym. Bardzo często nie potrafią wyjaśnić, dlaczego tak postępują. Twój mąż wie niewiele więcej o tym, co dzieje się z górą lodową pod powierzchnią wody.

W tej książce zbadamy zarówno czubek góry lodowej (czyli to, do czego mężczyźni przyznają się badaczom), jak i jej resztę (czyli to, co mężczyźni czują, ale czego nie potrafią lub nie chcą wyrazić). Spoglądając na całość góry lodowej, otrzymasz kompletny obraz tego, co twój mąż myśli i robi – będą to sprawy, o których ci nie mówi.

Wstęp

Co tak naprawdę dzieje się we wnętrzu

twojego męża?

Wyobraź sobie swojego męża stojącego pośrodku wartko płynącej rzeki. Każdego dnia fala radości, frustracji, obowiązków, pokus i presji obmywa jego serce.

Walka z prądem rzeki jest wyczerpującą pracą. Niektórzy zdyscyplinowani mężczyźni dość dobrze sobie radzą, inni natomiast próbują wznieść tamę, przez którą z czasem zaczyna przelewać się frustracja. Są tacy, którzy toną pod ciężarem presji i zmartwień, których nie mogą zrozumieć.

Większość mężczyzn nie zdaje sobie sprawy z tego, skąd biorą się te uczucia. Wielu próbuje nic nie odczuwać, a niektórzy tak zręcznie zaprzeczają własnym emocjom, że nie są ich świadomi. Rzadko można spotkać mężczyznę, który wie, jak sobie z nimi radzić w odpowiedni sposób.

Zamiast żyć pełnią życia i cieszyć się wolnością, większość mężczyzn ucieka się do strategii przetrwania, aby oprzeć się rwącemu prądowi. Nie mówią szczerze, co czują, i nie proszą innych o spełnienie ich potrzeb, a zamiast tego uczą się szkodliwych metod manipulacji, aby uzyskać to, czego chcą. Stosują gierki. Wybuchają złością. Wszczynają bezsensowne kłótnie. Zachowują się destrukcyjnie. Popadają w nałogi, których nie potrafią się pozbyć i które nie sprawiają im radości. Tracą tak wiele energii, walcząc z prądem (lub próbując go okiełznać), że nie potrafią przeżywać w pełni danej chwili. Wielu zwyczajnie się wycofuje – stają się bierni i niedostępni dla ukochanych osób. Wegetują przed ekranem telewizora lub komputera nie dlatego, że nie dbają o innych, ale ponieważ nie mają im już nic do zaoferowania.

Każdy mężczyzna walczy z prądem. Nawet dobrzy mężowie. Nawet chrześcijanie.

Jestem jednym z tych mężczyzn.

Jestem typowym miłym chrześcijaninem. Moje dzieciństwo było całkiem udane – wychowałem się w rodzinie klasy średniej, miałem jedzenie oraz dach nad głową. Dobrze radziłem sobie w szkole, otaczali mnie liczni przyjaciele. Moi rodzice wpadli jednak w wir współuzależnienia – on był rozjuszonym lwem, a ona potulną owieczką. Ojciec był niczym tykająca bomba zegarowa i nigdy nie wiedziałeś, kiedy wybuchnie. Matka nauczyła dzieci wielu strategii przetrwania – nie denerwuj taty, bądź cicho, zostań w swoim pokoju, wyjdź na zewnątrz, jedz szybko, przynoś ze szkoły dobre oceny, uważaj na to, co mówisz, a przede wszystkim – dobrze się zachowuj.

W wieku piętnastu lat oddałem swoje życie Chrystusowi w dużej mierze po to, aby nie stać się w przyszłości podobnym do mojego ojca. Od tamtego czasu służę Jezusowi. Studiowałem na chrześcijańskim uniwersytecie i poślubiłem chrześcijankę. Sumiennie uczęszczaliśmy do kościoła i posłaliśmy trójkę naszych dzieci do szkoły niedzielnej. Bóg dał mi po latach łaskę przebaczenia mojemu ojcu i kiedy ten zmarł, byliśmy pogodzeni.

Coś jednak wciąż się nie układało.

Przez lata nie znałem własnych sekretów. Nie mogłem wyjaśnić szalonego dialogu, który wciąż się toczył w mojej głowie. Z trudem okazywałem szczery smutek i empatię. Czasami czułem się tak przytłoczony, że ledwo sobie radziłem. Chociaż byłem raczej zadowolony ze swojego życia, zdarzało mi się fantazjować o porzuceniu lub zakończeniu tego wszystkiego. W podświadomości czaiło się skrywane życzenie śmierci.

Rok temu nie wytrzymałem. Znalazłem się w ośrodku dla uzależnionych od narkotyków i alkoholu oddalonym o trzy tysiące mil od domu. Zostałem odcięty od rodziny. Zabrano mi telefon i komputer. Umieszczono mnie w pokoju z siedmioma innymi mężczyznami, z których większość była uzależniona i niemal wszystko w życiu stracili.

Prawdopodobnie zastanawiasz się teraz: „Co takiego zrobił Murrow? Był alkoholikiem? Ćpunem? Brutalem?”. Tak naprawdę nie dotyczył mnie żaden z tych problemów. Nigdy nie zapaliłem papierosa, nie upiłem się ani nie odurzyłem. Nigdy nie tknąłem zakazanych substancji. Nie uderzyłem żony ani dzieci. Nie oglądałem porno. Byłem w stu procentach wierny przysiędze małżeńskiej.

A jednak znalazłem się w ośrodku dla uzależnionych. Mój własny obraz siebie jako dobrego męża i ponadprzeciętnego ojca legł w gruzach na progu sypialni.

Kilka lat wcześniej zdenerwowałby mnie ten fałszywy areszt. Skorzystałbym z jednej z moich strategii przetrwania, aby poradzić sobie z poczuciem poniżenia, jakie rodziły te okoliczności. Uznałbym, że mam rację, a wszyscy wokół są w błędzie. Walczyłbym z systemem, aby zyskać przewagę nad moimi prześladowcami (w ówczesnej sytuacji byli to psycholodzy).

Ja jednak się poddałem.

W wieku czterdziestu dziewięciu lat zacząłem nareszcie poznawać prawdziwego siebie. Psycholodzy nauczyli mnie zadawać sobie istotne pytania. Co mnie niepokoi? Dlaczego czuję się ignorowany? Dlaczego w moim domu czuć wieczne napięcie? Dlaczego tak bardzo boję się mówić o swoich potrzebach? Dlaczego wydaje mi się, że znikam i ktoś inny zajmuje moje miejsce? I dlaczego przytrafia się to nowo narodzonemu chrześcijaninowi, który nie powinien borykać się z podobnymi problemami?

Przywołując raz jeszcze porównanie do rzeki – nareszcie pokonałem jej nurt i wyszedłem na brzeg. Udałem się do źródła mojej duszy. Dotarłem do miejsca, w którym powstały frustracje i rany, a moje serce obumarło.

Odnalazłszy źródło, pojąłem sens mknącego prądu. Zrozumiałem, że wciąż kieruję się w życiu strategiami wypracowanymi w dzieciństwie: bądź cicho, zostań w pokoju, wyjdź na dwór, jedz szybko, dobrze się zachowuj. Byłem niczym japoński żołnierz podczas drugiej wojny światowej – pozostałem samotnie na wyspie, walcząc na wojnie, która dawno się już skończyła.

Prądy wciąż mnie porywają, ale już nie przytłaczają. Wiem, skąd pochodzą moje emocje. Wiem, kto jest prawdziwym wrogiem i jak z nim walczyć.

Dostrzegając we mnie tę zmianę, moja ukochana żona również postanowiła udać się w górę własnej rzeki. Okazało się, że obydwoje wypieraliśmy nasze prawdziwe uczucia. Żyjemy w zdrowym związku. Zamiast uprawiać gierki i uciekać się do manipulacji, aby zaspokoić własne potrzeby, rozmawiamy szczerze i otwarcie o tym, co naprawdę myślimy i czujemy. Jestem nareszcie chętny do dyskusji, a ona nareszcie z przyjemnością mnie wysłuchuje. Jak mówił Jezus – prawda nas wyzwoli.

Chodź ze mną w górę rzeki. Chcę, abyś zrozumiała potężne siły, które ukształtowały twojego mężczyznę, oraz prądy, które mącą wodę każdego dnia. Chcę, abyś nauczyła się szczerości wobec męża, aby i on mógł nauczyć się tego samego.

Ta książka to coś więcej niż zestawienie faktów o mężczyznach i wyniki najnowszych badań nad ich zachowaniem (chociaż często będę się do nich odwoływał). Chcę, abyś zrozumiała, co ich dręczy. Co ich motywuje. Co ich przeraża. Udajemy się do źródła.

Naprawdę mam na myśli źródło. W kilku kolejnych rozdziałach zabiorę cię do początków ludzkości. Otworzę przed tobą książki historyczne, aby pokazać ci, co uformowało współczesnych mężczyzn. Być może zastanowisz się: „Dlaczego przedstawia mi plemienne zachowania? Chcę się jedynie dowiedzieć, dlaczego mój mąż nie odkłada brudnych naczyń do zlewu!”. Zaufaj mi. Twój mężczyzna to wynik tysięcy lat rozwoju kultury. Współcześni mężczyźni są „współcześni” zaledwie od kilkuset ostatnich lat, ale to całe stulecia ludzkich doświadczeń ukształtowały ich w znany nam dzisiaj sposób. Nie zrozumiesz własnego męża, dopóki nie dostrzeżesz, w jaki sposób on, jego ojciec oraz ojciec jego ojca stali się mężczyznami. Proszę, wytrwaj ze mną, kiedy przedstawię ci biblijne, historyczne i naukowe źródła męskości. Kiedy je zrozumiesz, zrozumiesz lepiej swojego męża.

Konfrontacja z rzeczywistością. Gdybym tylko mógł porozmawiać osobiście z tobą i twoim mężem, byłbym w stanie dużo precyzyjniej określić waszą szczególną sytuację. Ponieważ jestem jedynie autorem książki, nie mam takiej możliwości. Nie mam zatem innego wyboru, jak uogólniać. Zapewniam cię, że znajdziesz tu fragmenty, które zupełnie nie będą odnosić się do twojego męża. Z pewnością niejeden raz przewrócisz oczami i powiesz: „Murrow nie wie, o czym mówi. Mój mąż taki nie jest!”. Masz rację. Niektóre spostrzeżenia nie będą pasowały do twojego męża, ponieważ nie wszyscy są tacy sami. Jestem w pełni świadomy, że część osób nie mieści się w opisywanych przeze mnie normach, i dobrze. Proszę więc, nie odrzucaj tej książki dlatego, że kilku fragmentów nie da się zastosować w przypadku twojego mężczyzny.

Może ci się wydawać, że do pewnego stopnia posługuję się stereotypami dotyczącymi płci. Spróbuj zrozumieć moją sytuację – nie mogę napisać książki o mężczyznach bez przedstawienia pewnych generalizujących stwierdzeń na ich temat. Jest to książka o tym, co zwyczajni faceci (nie tylko chrześcijanie) myślą i czego nie mówią swoim żonom. Jest to rzetelna próba opisania wewnętrznych przemyśleń typowego, zdrowego psychicznie mężczyzny, żyjącego we współczesnym zachodnim świecie. Jeśli twój mąż ma poważne problemy i cierpi na chorobę psychiczną, wówczas reguły, które przedstawiam, prawdopodobnie w jego przypadku nie będą miały zastosowania. Jeśli jesteś w patologicznym związku, potrzebujesz poważniejszej pomocy niż ta, którą jest ci w stanie zaoferować moja książka.

W trakcie lektury zauważysz, że wiele spostrzeżeń dotyczy nie tylko twojego męża, ale i ciebie. Kilka kobiet, które przeczytały brudnopis, stwierdziło: „Davidzie, kiedy opisywałeś, jak mój mąż robi... (uzupełnij wedle uznania), miałam wrażenie, że opisywałeś mnie!”. Istnieją ogromne różnice między mężczyznami a kobietami, ale wpadamy w te same pułapki. Mam nadzieję, że kolejne strony nauczą cię czegoś nie tylko o twoim mężu, ale również o tobie samej.

Proszę, nie zrozum mnie źle. Kiedy opisuję dziwactwa mężczyzn, nie chcę przez to wyrazić, że powinni zachowywać się w ten sposób. Zdaję sobie sprawę, że bywają skrzywdzeni i dysfunkcyjni. Nie chcę ich usprawiedliwiać. Przekazuję ci jedynie to, co myślą, a czego głośno nie wypowiadają.

Wiele miejsca zajęły w tej książce opisy negatywnych zachowań kobiet. Czy czyni mnie to szowinistą? Zdecydowanie nie. Czasami jednak kobieta przyczynia się do niewłaściwych zachowań swojego męża, nie zdając sobie z tego sprawy. Jak mówią, do tanga trzeba dwojga. Powinnaś wiedzieć, co myśli mężczyzna, kiedy żona go prowokuje, nie szanuje lub źle z nim postępuje. Chcę, abyś uczyła się na błędach innych kobiet. Może nie będziesz w stanie zmienić swojego męża, ale z pewnością możesz zmienić siebie.

Autorzy niektórych książek zbyt mocno usiłują pomóc. Dają zbyt wiele szczegółowych sugestii. Ja nie będę tego robił. W rzeczywistości w osiemdziesięciu procentach ta książka będzie pozbawiona jakichkolwiek rad. Nie czuj się tym sfrustrowana. Przyjmuję podejście Jezusa i zamiast dawać ci gotowe odpowiedzi, chcę pomóc ci zadać właściwe pytania. Ta książka raczej opisuje, a nie nakazuje.

Kiedy wejrzysz już w wewnętrzne życie swojego męża, oddaj obawy Bogu. Poproś Go o odpowiedzi. Nie narzekamy na brak małżeństw służących pomocą, mamy też licznych utalentowanych i doświadczonych chrześcijańskich autorów. Ułożyłem listę najlepszych na mojej stronie internetowej przeznaczonej dla kobiet www.speakingofmen.com.

Na koniec chciałbym cię uczciwie ostrzec – ta książka jest jak wizyta w zakładach mięsnych. Podzielę się z tobą całym tym bałaganem. Nie wszystko będzie politycznie poprawne. Zapewniam cię, że wiele ci się nie spodoba. Jeśli nie poradzisz sobie z zawartymi tu prawdami, może się okazać, że zasieję ziarno niezgody między tobą a mężem.

Wierzę jednak w siłę prawdy. Jezus powiedział, że jej poznanie nas wyzwoli. Jeśli więc rzeczywiście chcesz się dowiedzieć, czego mąż ci nie mówi, wybierz się ze mną do źródeł jego duszy.

KSZTAŁTOWANIE SIĘ

MĘŻCZYZNY I MĘSKOŚCI

Zanim zaprowadzę cię do źródła duszy twojego męża, musimy cofnąć się do samego początku, do zarania ludzkości.

Znasz historię o Adamie i Ewie? Wąż kusi kobietę, aby zjadła owoc z drzewa poznania dobra i zła, a ona go zrywa i daje mężczyźnie. Jedzą owoc, ich oczy się otwierają, a grzech pojawia się na świecie. Raj został utracony.

Rozgniewany Bóg wyrzuca zbuntowaną parę z Edenu. Stwórca jednak szybko okazuje człowiekowi miłosierdzie – najpierw zapewnia im okrycie, a następnie chroni przed kolejnym upadkiem, zsyłając anioła z płonącym mieczem, strzegącego wejścia do raju.

Bóg jest żywicielem. Bóg jest opiekunem.

Adam patrzył na to i, chcąc upodobnić się do Pana, przyjął na siebie te dwie role – żywiciela i opiekuna.

Mężczyźni wypełniają je od tamtej pory. Znajdują ogromną radość w zapewnianiu ukochanym osobom jedzenia, ubrania i schronienia. Każdego dnia miliony mężczyzn udają się do pracy (której woleliby nie wykonywać) po to, aby zapewnić wszystko rodzinom. Nie jest to tylko coś, czym się zajmują, jest to coś, co definiuje ich byt. Większość z nich pracowałaby, nawet gdyby nie brakowało im pieniędzy.

Potrzeba opiekowania się innymi jest dla mężczyzn jeszcze bardziej istotna. Instynktownie otaczają opieką rodzinę, dom, własny honor i samych siebie. Jeśli im się to nie udaje, boleśnie odczuwają porażkę.

Współcześni mężczyźni rozwinęli przemysł wart miliardy dolarów po to tylko, aby chronić ludzi, dobra materialne i niematerialne (bezpieczeństwo, bankowość, ubezpieczenia, broń palna, bezpieczeństwo i higiena pracy itp.). Utrzymują armie i oddziały policji, aby bronić obywateli. Nawet ich ulubione sporty polegają na obronie terytorium przed drużyną przeciwną (pole punktowe w futbolu amerykańskim, baza domowa w baseballu, siatka w piłce siatkowej).

Niektórzy mężczyźni wspaniale wypełniają powierzone im role. Jeśli twój mąż czuje się pewny i zrównoważony jako żywiciel i opiekun, jest szczęśliwy. Ludzie wokół niego również. Życie jest wówczas dobre.

Jeśli jednak brak mu równowagi w jednej z tych sfer, oczekuj kłopotów. Prowadzi to do największego problemu związanego z mężczyznami – większość z nich wykazuje się za mało lub za bardzo jako żywiciel lub opiekun. Oto, do czego to prowadzi:

Żywiciel

Opiekun

Za mało

lenistwo

tchórzostwo, pasywność

Za bardzo

pracoholizm, chciwość, skąpstwo

ochrona, kontrola, wycofanie emocjonalne

Jestem przekonany, że każdy lęk, dysfunkcja i niepewność w życiu mężczyzny rodzi się z nadmiernej lub zbyt małej potrzeby spełnienia funkcji żywiciela lub opiekuna. Adam traktuje swoje obowiązki zbyt poważnie lub wypełnia je nieodpowiednio.

Jest to wielka tajemnica, o której nie mówi ci twój mąż – ponieważ sam prawdopodobnie nie zdaje sobie z niej sprawy. Potrzeba spełnienia się jako żywiciel i opiekun może czasami przygnieść jego duszę i stać się przyczyną każdego życiowego zwycięstwa i szaleństwa. Powoduje ukryte napięcie i sprawia, że mężczyzna milknie lub wybucha. Uniemożliwia mu zbudowanie emocjonalnych więzi z innymi. Może też przemienić go w kogoś zupełnie innego.

Zrozumieć pojęcie „żywiciela”

Mam na imię Żywiciel. Jestem szeptem ukrytym w głowie twojego męża, który nakazuje mu upewnić się, że ty i wasze dzieci macie zapewnione jedzenie, ubranie i schronienie. To ja jestem impulsem, który każe mu wstawać co rano i iść do pracy, chociaż wolałby pozostać w łóżku. Kazałem mu wykształcić się, doskonalić swoje umiejętności, pracować po godzinach, oszczędzać i inwestować, kiedy nie miał ochoty zajmować się żadną z tych spraw.

Jak wspomniał ci już David, powołano mnie do życia w chwili upadku. Wcześniej jedynym żywicielem i opiekunem był Bóg. Częścią ludzkiego przekleństwa stał się Boży nakaz, aby od tej pory to Adam przyjął tę trudną rolę (zob. Rdz 3,17–19). Bóg pokazał, jak tego dokonać – dał swoim nagim dzieciom odzienie. Wtedy się narodziłem. Wyszeptałem Adamowi do ucha: „Spójrz, to teraz twój obowiązek”.

Od tamtej pory wciąż szepczę. Dobrzy mężczyźni zawsze starali się zapewnić wszystko swoim rodzinom. W zamierzchłych czasach chwytali za dzidy i polowali na dziką zwierzynę, a kiedy rozwinęło się rolnictwo, zajęli się uprawą ziemi. Dzisiejsi mężczyźni na całym świecie schodzą do kopalń, pracują w buchających dymem fabrykach i pełnych szczurów ładowniach, aby zarobić pieniądze pozwalające zadbać o rodzinę.

Podczas gdy wielu z nich lubi swoją pracę, większość wolałaby zająć się czymś innym. Badanie przeprowadzone przez organizację Conference Boards wykazało, że zaledwie czterdzieści pięć procent Amerykanów jest zadowolonych ze swojej pracy, co stanowi niski wynik[1]. Z kolei badania CBS News pokazały, że jedna trzecia Amerykanów uważa, iż ich pokolenie ma mniejsze szanse na sukces zawodowy aniżeli pokolenie ich rodziców (jedynie jedna czwarta badanych kobiet podzielała ten pogląd)[2].

Nasz świat przepełniają mężczyźni niezadowoleni ze swojej pracy, jednak brną w nią dalej, ponieważ tak im podpowiadam. W rodzinnym stanie Davida, na Alasce, żyją tysiące mężczyzn pracujących na odległych polach naftowych w regionie North Slope. Są oddaleni od domów o setki mil, a ich zmiana trwa co najmniej dwa tygodnie, dzień pracy zaś dwanaście godzin. Większość z nich nie jest zadowolona ze spędzania niemal połowy życia z dala od ukochanych osób, jednak otrzymują za to należytą płacę. Praca na polu naftowym nie jest przyjemnością, jest zapewnianiem bytu.

Nawet mężczyźni, którzy lubią swoje miejsce pracy, muszą radzić sobie z sytuacjami, których woleliby uniknąć. Każdy chciałby czasem zostać w domu. Jedna z najpopularniejszych piosenek country ma takie słowa: „Take this job and...”[3]. Znasz dalszy ciąg. Wielu fantazjuje o rzuceniu pracy i wyprowadzce na wyspę tropikalną, jednak niewielu to robi. Dlaczego? Ponieważ jestem potężnym głosem, który przekonuje ich, aby przedkładali obowiązki nad pragnienia.

Zapewnienie rodzinie bytu jest tak istotne, że mężczyźni oceniają swoją wartość na podstawie kariery zawodowej. Zauważyłaś, o czym rozmawiają, kiedy się spotykają?

Levi: „Cześć, jestem Levi”.

Josh: „Jestem Josh, miło cię poznać”.

Levi: „Josh, czym się zajmujesz?”.

Levi nie zdążył nawet skończyć zdania. Josh wie, o co chciał zapytać: „Jak zarabiasz na życie?”. Mężczyźni określają się tym, co robią, aby zapewnić byt. Oto ja, Żywiciel, i robię to, co do mnie należy.

W oczach mężczyzn ich wartość uzależniona jest od pracy. Jeśli zrobili karierę, cieszą się wśród innych większym uznaniem. Kiedy do pokoju wchodzi mężczyzna posiadający władzę, wstajemy z miejsc, aby okazać mu szacunek i podziw. Mężczyźni, którzy zajmują niskie stanowiska (lub są bezrobotni), często wstydzą się przyznać do tego przed innymi. Główny bohater filmu W firmie, Bobby Walker grany przez Bena Afflecka, ukrywa przed wszystkimi, nawet przed żoną, fakt, iż nagle stracił pracę. Okłamuje przyjaciół i bliskich i nie rezygnuje z luksusowego życia, nawet kiedy jego sytuacja finansowa staje się bardzo ciężka. Bobby woli stracić wszystko, niż przyznać, że nie jest w stanie zapewnić rodzinie bytu.

Mój głos jest tak potężny, że mężczyźni pracują nawet wtedy, kiedy nie muszą. Dlaczego tacy giganci, jak Bill Gates, Warren Buffett czy Mark Zuckerberg idą każdego dnia do biura, chociaż mają na kontach miliardy dolarów? Nadaję mężczyznom znaczenie i ofiarowuję cel. Beze mnie są skazani na porażkę.

Pieniądze, jedzenie, ubranie i schronienie to nie jedyne rzeczy, o które nakazuję im się martwić. Zmuszam ich też do tego, aby pozostawili po sobie ślad, dziedzictwo dla ludzkości. Mówię bogaczom, aby finansowali uniwersytety i szpitale i nazywali budynki swoim nazwiskiem. Zwyczajnym mężczyznom mówię, aby pozostawiali potomkom spadek. Jestem głosem, który szepcze, aby płodzili dzieci i byli przy nich, wychowując je na dorosłych. Być może cię to zaskoczy, ale gdyby nie ja, nie robiliby tego.

Spójrz na dziecko z perspektywy mężczyzny. Podczas gdy akt seksualny prowadzący do spłodzenia dziecka jest czystą przyjemnością, wychowywanie go już takie nie jest. Dzieci konkurują z mężczyznami o uwagę kobiety. Przerywają sen. Robią bałagan. Są drogie w utrzymaniu. I, co najgorsze, stają się nastolatkami. Spoglądając na nie przez okulary egoisty, dostrzeżemy, że rodzicielstwo nie ma dla mężczyzn żadnego sensu.

Niektórzy z nich zdają sobie z tego sprawę. Życie jest o wiele weselsze z mniejszą liczbą obowiązków i większą przestrzenią wolności. Dlatego unikają zobowiązań. Płodzą dzieci pozamałżeńskie. Są nieodpowiedzialnymi ojcami. Papa was a rolling stone[4].

A jednak większość mężczyzn nigdy nie chciałaby zachowywać się w ten sposób, chociaż wychowywanie dzieci przyprawia ich o ból głowy. Dlaczego? Ponieważ mówię im, aby zostali przy nich i dbali o ich byt.

Oto coś, czego mąż ci nie mówi: zapewnianie wam bytu to dla niego zaszczyt. Fortuna, którą wydał na zakup aparatu ortodontycznego dla córki? Wolałby kupić za nią łódź, jednak chętnie się poświęcił. Kiedy mężczyzna odkłada na bok swoje pragnienia, aby móc zapewnić wam byt, klepię go po ramieniu i szepczę: „Dobra robota”, a jego serce wypełnia się poczuciem satysfakcji. Kiedy twój mąż bezinteresownie zapewnia rodzinie to, czego ona potrzebuje, to mnie powinnaś dziękować.

Jestem Żywicielem i bezwzględnym tyranem. Nie da się uciszyć mojego głosu. Wciąż szepczę do ucha mężczyznom, nawet tym, którzy stracili pracę, zachorowali lub przeszli na emeryturę. Ci, którzy nagle przestali być zdolni do zapewniania bytu rodzinie, często popadają w rozpacz, depresję, a nawet szaleństwo.

Niektórzy w zdrowy sposób wypełniają rolę żywiciela. Ciężko pracują, znajdując jednocześnie dość czasu na rozrywkę, rodzinę i wiarę. Mają ambicje, jednak nie spalają się z ich powodu. Słuchają mojego głosu, ale nie dają mu pełnej kontroli nad ich czasem.

Bardzo wielu mężczyzn nie zachowuje zdrowego podejścia przy wypełnianiu swojej roli. Przejawia się to na dwa sposoby.

Niewykształcona potrzeba zapewniania bytu. Niektórzy nauczyli się uciszać moje szepty. Są to typowe „lenie”, którym brak ambicji i impulsu do działania. Ich liczba rośnie. William Bennett tak o nich pisze:

W 1970 roku sześćdziesiąt procent świadectw ukończenia college’u należało do mężczyzn. W 1980 roku procent ten spadł do pięćdziesięciu, a w 2006 roku wynosił czterdzieści trzy... Dzisiejsi mężczyźni w wieku od 18 do 34 lat spędzają więcej czasu, grając w gry wideo, niż kilkunastoletni chłopcy. Podczas gdy kobiety kończą szkoły i znajdują dobrze płatne prace, zbyt wielu mężczyzn pozostaje w domach, nie decyduje się na ślub i nie zakłada rodzin[5].

Kręci się dziś wiele hollywoodzkich filmów ośmieszających leni, którzy nie chcą dorosnąć. Do niedawna takie produkcje się nie pojawiały. Filmy, takie jak na przykład Wpadka czy Miłość na zamówienie, nie zainteresowałyby widzów w latach pięćdziesiątych, jednak dzisiaj odzwierciedlają po prostu rzeczywistość.

Nowe pokolenie Japończyków odrzuca pracoholizm i kulturę macho swoich ojców. Ochrzczeni „mężczyznami jedzącymi trawę”, ci uroczy chłopcy o zwiewnych włosach nie chcą wchodzić w relacje seksualne z kobietami. Lubią piec i szyć, czytać komiksy i spędzać czas z rodzicami i rodzeństwem. Są niezwykle łagodni i nie wykazują zainteresowania budowaniem kariery zawodowej. Zjawisko to stanowi w Japonii duży problem, ponieważ zarówno wskaźnik narodzin, jak i gospodarka odnotowują spadek[6].

Dlaczego tak wielu mężczyzn w dzisiejszych czasach nie czuje potrzeby zarabiania na życie, chociaż mają taką możliwość? Nie wiem. Jestem Żywicielem, nie psychologiem. Ale zapewniam cię, że liczni mężczyźni (szczególnie młodzi) nauczyli się zagłuszać mój głos. Brak ambicji rani ich oraz kobiety, które pragną ich pokochać.

Nadmiernie rozwinięta potrzeba zapewniania bytu. Niektórzy mężczyźni zbyt dobrze słyszą mój głos i kładą zbyt duży nacisk na karierę, cele i ambicję. Było to popularne zachowanie wśród mężczyzn, którzy osiągnęli dojrzałość w czasach wielkiego kryzysu. W późnych latach sześćdziesiątych ukuto określający ich termin – pracoholicy. Tacy mężczyźni zapewniają rodzinom nadmiar dóbr materialnych, ale zaniedbują relacje międzyludzkie i potrzeby duchowe.

Nadmiernie rozwinięta potrzeba zapewniania bytu może doprowadzić do pojawienia się mężczyzn chciwych, materialistycznych i skąpych. Chciwość rodzi się, kiedy mój głos staje się ważniejszy od innych. Staje się tak głośny, że zagłusza rozsądek, mądrość i Boga.

Nierozsądni mężczyźni trwonią pieniądze z powodu wypaczonej potrzeby zapewniania bytu. Inni popadają w ogromne długi, aby móc zapewnić rodzinom niepotrzebne luksusy. Kupują domy, samochody i zabawki, na które ich nie stać, po to tylko, aby dorównać sąsiadom, a następnie popadają w długi, których nie są w stanie spłacić.

Czasami to kobieta sprawia, że donośniej słychać mój głos, na przykład kiedy nakłania męża do wydawania pieniędzy na ubrania od projektantów, drogie wyposażenie mieszkania i ekstrawaganckie rodzinne wakacje. „Kochanie, potrzebujemy granitowych blatów. Są bardziej higieniczne”, mruczy. Podstępne kobiety wiedzą, jak silna jest męska potrzeba zapewnienia bytu kobiecie i potrafią to wykorzystać.

Co dziwne, niektórzy starają się zapewniać byt, nie zapewniając niczego. Stają się skąpi. Patrzą w przyszłość z obawą, że skończą się im pieniądze i stracą możliwość zarabiania więcej. Gromadzą dzisiaj, aby mieć zasoby na jutro. Nie mówię o tych, którzy są oszczędni lub na tyle rozsądni, aby odłożyć część swoich zarobków. Mówię o tych, którzy odmawiają rodzinom zapewnienia podstawowych potrzeb po to, aby powiększać fortunę.

Tym mężczyznom nie tylko nie udaje się zapewnić bytu rodzinie, ale brak im również hojności dla innych. Amerykanie to najbogatsi ludzie świata, jednak przekazują średnio mniej niż dwa procent dochodu na cele charytatywne, a im więcej dana osoba zarabia, tym niższym procentem się dzieli[7]. Wielu nie wierzy w słowa Jezusa, który mówi swoim dzieciom, aby nie martwiły się o jutro, ponieważ to On zapewni wszystko tym, którzy szukają Jego królestwa (zob. Mt 6,31–33).

Dziękuję ci, Żywicielu. Do pisania powracam ja, David.

Tego właśnie nie mówi ci twój mąż – odczuwa wielką potrzebę zapewnienia ci bytu. Presja nie ustaje. Zależy od tego jego pozycja społeczna oraz dobre samopoczucie.

Twój mężczyzna chce zapewnić ci byt, jednak robi to ogromnym kosztem. Jest to ciągła walka o to, aby nauczyć się, ile czasu należy pracować, a ile odpoczywać, ile pieniędzy wydać, a ile zaoszczędzić, oraz znaleźć odpowiedź na pytanie, czy rzucić znienawidzoną pracę, aby podążać za życiowymi marzeniami. Współcześni mężczyźni mają na karku ostrze strachu – boją się, że stracą posadę, ich kwalifikacje okażą się niewystarczające, a praca niepotrzebna.

Głos Żywiciela jest głośny, jednak jeśli naprawdę chcesz zrozumieć, co napędza twojego mężczyznę, powinnaś poznać Opiekuna. Zaprezentuje się on w kolejnym rozdziale.

[1] CBS news, „Survey: More Americans Unhappy At Work”, www.cbsnews.com/2010/01/05/national/main6056611.shtml.

[2] Ankieta CBS news przeprowadzona 17–22.12.2009, „Where America Stand: The State of America and its Future”, www.cbsnews.com/htdocs/pdf/poll_whereamericastands_010410.pdf?tag=contentMain;contentBody.

[3] „Take this job and shove it” (Wsadź sobie tę pracę). Utwór nagrany w 1977 r. przez amerykańskiego muzyka country Johnny’ego Paychecka. Tytuł stał się popularnym powiedzeniem wyrażającym niezadowolenie z pracy – przyp. tłum.

[4] „Tata był włóczęgą”, amerykański utwór soul spopularyzowany w 1972 roku przez grupę The Temptations – przyp. tłum.

[5] William J. Bennet, „Why Men are in trouble”, CNN, 4.10.2011, www.cnn.com/2011/10/04/opinion/bennett-men-introuble/index/html.

[6] Louisa Jim, „In Japan, »Herbivore« Men subvert Ideas of Manhood”, NPR Morning Edition, 25.11.2009, www.npr.org/templates/story.php?storyId=120696816.

[7] Tim Stafford, „The Anatomy of a Giver”, „Christianity Today”, 19.05.1997, cyt. w: „Generous Giving Research Library”, http://library.generousgiving.org/page.asp?sec=4&page=161.

Zrozumieć pojęcie „opiekuna”

Mam na imię Opiekun. Tak jak mój towarzysz, Żywiciel, pojawiłem się w momencie upadku człowieka. Kiedy wygnano Adama z ogrodu, spojrzał po raz ostatni za siebie. Ujrzał coś niesamowitego – przerażającego anioła z płonącym mieczem w dłoni, broniącego wejścia do Edenu.

Adam nigdy wcześniej nie widział tak potężnego obrazu. Zapragnął tej potęgi. Przyjął zatem rolę Opiekuna – i wówczas się narodziłem.