Coco Chanel. Sypiając z wrogiem - Hal Vaughan - ebook

Coco Chanel. Sypiając z wrogiem ebook

Hal Vaughan

3,6

Opis

Biografia, która jako pierwsza ujawnia szokujące fakty z życia legendarnej projektantki mody: współpracę z nazistami, długoletni romans z niemieckim szpiegiem i tajną misję dla Himmlera. Ikona stylu, która podczas pierwszej wojny światowej uwolniła kobiety z gorsetów i zbiła na tym fortunę, po drugiej wojnie stała się symbolem złego smaku. W 1939 roku Coco Chanel wycofała się z aktywnej działalności w świecie mody. Przed niemiecką inwazją uciekła do Vichy, a następnie powróciła do Paryża, gdzie resztę wojny spędziła w hotelu Ritz, w towarzystwie wysoko postawionych Niemców. Współpracowała w tym czasie z Abwehrą. Po wyzwoleniu Francji została na krótko aresztowana, ale wypuszczono ją między innymi dzięki protekcji Winstona Churchilla. Po lekturze tej biografii perfumy Chanel No. 5 nigdy nie będą pachniały jak dawniej: poza różą stulistną, jaśminem, ambrą i ylang-ylang można będzie w nich wyczuć zapach żydowskich pieniędzy, woń kolaboracji i nutę antysemityzmu. Ile wart był dla Coco Chanel flakon perfum podczas niemieckiej okupacji Paryża? Czy jej działania faktycznie mogły zaszkodzić Francji? Czy po prostu doskonale wiedziała, co przyniesie jej osobistą korzyść?

 

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 376

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
3,6 (34 oceny)
7
11
12
3
1
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Tytuł oryginału: SLEEPING WITH THE ENEMY. COCO CHANEL’S SECRET WAR
Przekład: HANNA PAWLIKOWSKA-GANNON
Redaktor prowadzący: DOROTA KOMAN
Redakcja: IRMA IWASZKO
Korekta: IRMA IWASZKO, DOROTA KOMAN
Projekt okładki, opracowanie graficzne i typograficzne: ANNA POL
Łamanie, montaż: MANUFAKTURA
Zdjęcie na okładce © Christie’s Images / The Bridgeman Art Library / Fotochannels
Wydawnictwo Marginesy dołożyło należytej staranności w rozumieniu art. 335 par. 2 kodeksu cywilnego w celu odnalezienia aktualnych dysponentów autorskich praw majątkowych do zdjęć opublikowanych w książce. Z uwagi na to, że przed oddaniem niniejszej książki do druku nie odnaleziono niektórych autorów zdjęć, Wydawnictwo Marginesy zobowiązuje się do wypłacenia stosownego wynagrodzenia z tytułu wykorzystania zdjęć aktualnym dysponentom autorskich praw majątkowych niezwłocznie po ich zgłoszeniu do Wydawnictwa Marginesy.
Copyright © 2011 by Hal Vaughan All rights reserved. Published in the United States by Vintage Books, a division of Random House, Inc., New York, and in Canada by Random House of Canada Limited, Toronto. Originally published in hardcover in the United States by Alfred A. Knopf, a division of Random House, Inc., New York, in 2011. Vintage and colophon are registered trademarks of Random House, Inc. This translation published by arrangement with Alfred A. Knopf, an imprint of The Knopf Doubleday Group, a division of Random House, Inc.
Copyright © for the translation by Hanna Pawlikowska-Gannon Copyright © for the Polish edition by Wydawnictwo Marginesy, Warszawa 2013
ISBN 978-83-63656-26-3
Wydawnictwo Marginesy ul. Forteczna 1a, 01-540 Warszawa tel./faks: 48 22 839 91 27, 48 696 451 127 e-mail:[email protected]
Konwersja:eLitera s.c.

Książka dedykowana jest

tym wszystkim Francuzom i Francuzkom,

którzy nawet uginając się pod jarzmem nazistów,

nie godzili się na kolaborację.

Oczywiście dedykowana jest również

Phuong, jak zawsze.

Pilno mi usłyszeć

Dzieje twojego życia − nadzwyczajna

Musi to być opowieść.

W.  S H A K E S P E A R E,   B U R Z Aprzekład Stanisław Barańczak

© Condé Nast Archive / Corbis / Fotochannels

PROLOG

Błyszczy mimo wieku, jest jedynym niewygasłym wulkanem Owernii... najbardziej błyskotliwa, najbardziej porywcza, najcudowniej nieznośna ze wszystkich kobiet[1].

Ledwie ciało Gabrielle Chanel spoczęło w specjalnie zaprojektowanym grobowcu w szwajcarskiej Lozannie[2], a już Paryż ogłosił, że pierwsza dama Francji, klientka i admiratorka Chanel, żona prezydenta Georges’a Pompidou otworzy w stolicy, w październiku 1972 roku oficjalną wystawę poświęconą życiu i pracy projektantki. Trochę wcześniej Hebe Dorsey, legendarna redaktorka działu mody w „International Herald Tribune”, donosiła, że „uroczystość ku czci Chanel” prawdopodobnie w ogóle się nie odbędzie, w najlepszym razie zostanie przełożona na później. Dorsey zapowiedziała, że redaktor „Paris Match” Pierre Galante wkrótce ujawni szokujące dokumenty z archiwów francuskiego kontrwywiadu. Sugerowała, że w czasie niemieckiej okupacji Paryża Chanel romansowała z baronem Hansem Güntherem von Dincklage, „niebezpiecznym współpracownikiem niemieckiego wywiadu, najpewniej agentem gestapo”[3].

Chanel, uosobienie dobrego smaku Francji, w łóżku z niemieckim szpiegiem czy jeszcze gorzej, z agentem znienawidzonego gestapo? Dla Francuzów, zwłaszcza dla francuskich Żydów, weteranów ruchu oporu czy ocalałych z obozów koncentracyjnych, osoby współpracujące z Niemcami to byli pariasi, niezasługujący nawet na oplucie. Prawda, że przez lata modny Paryż plotkował o Chanel zabawiającej się w czasie okupacji z niemieckim kochasiem znanym jako Spatz − po niemiecku to znaczy „wróbel” – w eleganckim hotelu Ritz, gdzie nazistowskim szychom typu Hermanna Göringa czy Josepha Goebbelsa nadskakiwał szwajcarski zarząd. Ale gestapo? Czyż Chanel nie ubierała pani Pompidou? Czyż nie była przyjmowana w Pałacu Elizejskim? Czy taka ikona francuskiej socjety mogłaby pójść do łóżka z „niemieckim szpiegiem”? Trudno w to uwierzyć. Chociaż dziesiątki tysięcy kolaborujących Francuzów i Francuzek uniknęło kary, to dobrowolne dzielenie łoża i pomaganie niemieckiemu oficerowi w 1972 roku jeszcze pachniało zdradą. A ten związek trwał ponad dziesięć lat, co skłoniło jednego z obserwatorów do rozważań, czy Chanel „interesowała się choć trochę ideologią, czy po prostu chciała być kochana, a całą politykę miała w nosie”[4].

Trudno było wybrać gorszy moment na państwowe obchody upamiętniające życie i osiągnięcia Chanel. Amerykański wydawca Alfred A. Knopf opublikował właśnie Vichy France. Old Guard and New Order, 1940−1944 (Francja Vichy. Stara gwardia i nowy porządek, 1940−1944) amerykańskiego historyka Roberta O. Paxtona. To studium reżimu Vichy marszałka Philippe’a Pétaina wprawiło w zakłopotanie wielu francuskich uczonych, zwłaszcza że wyprzedziło ich rodzime prace akademickie na ten temat. W swojej książce, opracowanej na podstawie materiałów z archiwów niemieckich, jako że rząd francuski zamknął dostęp do archiwów Vichy, Paxton udowadniał, że kolaboracja Pétaina z nazistami była całkowicie dobrowolna, a nie wymuszona na rządzie Vichy siłą[5].

Dla politycznej przyszłości Pompidou na dwadzieścia cztery miesiące przed wyborami i dla firmy Chanel, której założycielka miała rzekomo powiązania z gestapo, odłożenie „uroczystości ku czci Chanel” było jedynym możliwym rozwiązaniem. Zwłaszcza że również w biografii autorstwa Pierre’a Galante’a, która miała się ukazać w Paryżu i Nowym Jorku, znajdowały się solidne dowody tej kolaboracji. Galante, były bojownik ruchu oporu i małżonek angielskiej aktorki Olivii de Havilland, twierdził, że jego informacje pochodzą ze źródeł francuskiego kontrwywiadu.

O książce mówił cały Paryż, jeszcze zanim się ukazała. Edmonde Charles-Roux, powieściopisarka wyróżniona Nagrodą Goncourtów, była oburzona rewelacjami Galante’a. Uznała jego twierdzenia za nonsensowne: „[Dincklage][*] nie był w gestapo”[6]. Utrzymywała, że Spatza i Chanel łączyła „miłosna przyjaźń”. (Madame Charles-Roux także pisała biografię Chanel i raczej nie miała dostępu do źródeł Galante’a).

Marcel Haedrich, wcześniejszy biograf Chanel, twierdził, że Spatz był po prostu bon vivantem, który „kochał jedzenie, wino, cygara i ładne ubrania [...] a dzięki Chanel miał łatwe życie [...] czekał na nią w salonie, całował ją w rękę i szeptał: «jak się dzisiaj miewasz»”[7]. A ponieważ rozmawiali po angielsku, mogła powiedzieć: „On nie jest Niemcem, jego matka była Angielką”[8].

We wrześniu 1972 roku na pytanie nowojorskiej gazety przemysłu tekstylnego „Women’s Wear Daily”: „Czy Chanel, największa paryska krawcowa, była rzeczywiście agentką gestapo?”, Charles-Roux odpowiedziała: „[Dincklage] nie był w gestapo. Był związany z tutejszą komisją [w Paryżu] i dostarczał informacji. To brudna robota. Musimy jednak pamiętać, że trwała wojna, a on miał nieszczęście być Niemcem”. Wiele lat później Charles-Roux dowiedziała się, że została wprowadzona w błąd, skołowana przez Chanel i jej prawnika, René de Chambruna[9].

Wyzwolenie Paryża w sierpniu 1944 roku zaczęło się od krwawych walk ulicznych. Niemieckie wojsko starło się z niechlujną, obdartą bandą partyzantów generała Charles’a de Gaulle’a, zwaną Forces Françaises de l’Intérieur (Francuskie Krajowe Siły Zbrojne − FFI). Chanel nazwała ich Fifikami. Dołączyli do nich partyzanci komunistyczni, Franc-Tireurs et Partisans (Wolni Strzelcy i Partyzanci − FTP) i funkcjonariusze policji w cywilu. Niektórzy bojownicy ruchu oporu stawali przeciw Niemcom uzbrojeni tylko w lekką broń policyjną, inni mieli rewolwery i karabiny z pierwszej wojny; nieliczni dysponowali koktajlami Mołotowa i bronią zabraną poległym szkopom. Do partyzantki należało wielu studentów, podwijali rękawy na chudych rękach, na nogach mieli sandały. Opaski FFI, FTP i policji zastępowały mundury.

W ostatnim tygodniu sierpnia paryskie powstanie wsparła wyekwipowana przez Amerykanów i dowodzona przez generała Leclerca (wojenny pseudonim Philippe’a de Hauteclocque’a) Armia Wolnych Francuzów i niemiecki garnizon skapitulował. Po czterech latach brutalnej okupacji Paryż był wolny. Nie groziły już aresztowania, tortury i deportacje do obozów koncentracyjnych. Biły kościelne dzwony, brzmiały gwizdki, ludzie tańczyli na ulicach. Oprócz niektórych prowincji, jak Alzacja i Lotaryngia, kraj znalazł się we władzy Wolnych Francuzów generała de Gaulle’a.

W końcu sierpnia naród ogarnęła żądza zemsty. Doszły do głosu wstyd, ukrywany strach, nienawiść i frustracja. Żądni zemsty obywatele przeczesywali ulice francuskich miast i miasteczek. Karano winnych, a także wielu niewinnych, załatwiając przy okazji prywatne porachunki. Pobito wielu rzekomych kolaborantów, niektórych zamordowano. „Horyzontalne kolaborantki” − kobiety i dziewczyny, o których wiadomo było, że sypiały z Niemcami − włóczono po ulicach. Nielicznym wypalono na ciele swastykę, wielu ogolono głowy. Cywilnych collabos − nawet lekarzy, którzy leczyli szkopów − rozstrzeliwano bez ostrzeżenia. Szczęśliwcy trafili do więzienia, mieli być sądzeni za zdradę w późniejszym terminie. W końcu żołnierze generała de Gaulle’a i wyznaczeni przez niego tymczasowi sędziowie pokoju położyli kres tej bratobójczej wojnie.

Chanel, dwudziestowiecznymonstre sacré mody, znalazła się wśród tych, których miała dosięgnąć zemsta. Francuzi nazywali to épuration − czystką, przemyciem ran Francji po śmierci i cierpieniach tak wielu obywateli pod rządami nazistów.

Parę dni po wyjściu z Paryża ostatniego żołnierza niemieckiego Chanel pospieszyła, by rozdawać amerykańskim szeregowym flakony Chanel No 5. I wtedy zaaresztowały ją Fifiki. Zadziorni młodzi ludzie zaprowadzili ją do kwatery głównej FFI na przesłuchanie.

Chanel wypuszczono po kilku godzinach, uratowała ją interwencja Winstona Churchilla za pośrednictwem Duffa Coopera, brytyjskiego ambasadora przy francuskim rządzie tymczasowym de Gaulle’a[10]. Kilka dni później uciekła do Lozanny w Szwajcarii, gdzie po jakimś czasie dołączył do niej Dincklage, nadal przystojny czterdziestoośmioletni mężczyzna. Chanel miała lat sześćdziesiąt jeden.

Rząd de Gaulle’a wkrótce polecił sędziom z Ministerstwa Sprawiedliwości utworzenie specjalnych sądów do przeprowadzenia procesów osób podejrzanych o pomaganie reżimowi nazistów, które zgodnie z kodeksem karnym Francji było przestępstwem. Jako jedni z pierwszych na ławie oskarżonych zasiedli szef reżimu Vichy Philippe Pétain i jego premier Pierre Laval. Obydwóch uznano winnymi zdrady i skazano na śmierć. De Gaulle ocalił Pétaina ze względu na zaawansowany wiek, ale Lavala rozstrzelano.

Podczas powojennego procesu rozliczeń francuskie sądy wojskowe i cywilne przeprowadziły 160 287 spraw, procesów i przesłuchań. Chociaż 7037 osób skazano na śmierć, wykonano zaledwie około 1500 egzekucji. Pozostałym zamieniono karę śmierci na więzienie[11].

Upłynęły prawie dwa lata od wyzwolenia, zanim francuski sąd wydał „pilny” nakaz sprowadzenia Chanel przed oblicze władz. Szesnastego kwietnia 1946 roku sędzia Roger Serre polecił policji i francuskim patrolom straży granicznej doprowadzić ją do Paryża na przesłuchanie. Miesiąc później zlecił pełne śledztwo dotyczące jej wojennej działalności. Ale to nie relacja Chanel z Dincklagem zwróciła uwagę Serre’a. Sędzia odkrył, że Chanel współpracowała z niemieckim wywiadem wojskowym i działała w parze z francuskim zdrajcą, baronem Louisem de Vaufrelandem. Policja francuska zidentyfikowała barona jako złodzieja i niemieckiego agenta z okresu wojny, określanego w dokumentach niemieckiej Abwehry jako V-Mann[12], co w żargonie gestapo i niemieckiego wywiadu oznaczało zaufanego agenta.

Serre miał czterdzieści osiem lat[13] i ponaddwudziestoletnie doświadczenie zawodowe. Maglował Vaufrelanda miesiącami. Od funkcjonariuszy francuskiego wywiadu dowiedział się, w jaki sposób Chanel i Vaufreland współdziałali z niemiecką armią. Jak przystało na sumiennego śledczego, powolutku zdobywał szczegóły rekrutacji Chanel na agentkę Abwehry, jej współpracy z Vaufrelandem, wyjazdu do Madrytu w 1941 roku w towarzystwie niemieckiego szpiega w misji zleconej przez Abwehrę[14].

Podczas przesłuchań i składania zeznań Chanel utrzymywała, że opowieści Vaufrelanda to „fantazje”. Jednak francuska policja i dokumenty sądowe mówią co innego: kiedy latem 1941 roku bojownicy francuskiego ruchu oporu strzelali do Niemców, Chanel została zwerbowana jako agentka Abwehry[15]. Na pięćdziesięciu stronach bardzo szczegółowo opisano, jak z zaufanym agentem Abwehry F-7117 − baronem Louisem de Vaufrelandem Piscatory połączył ją w parę niemiecki agent, porucznik Hermann Niebuhr alias doktor Henri Neubauer. Latem 1941 roku Chanel i Vaufreland udali się do Hiszpanii ze szpiegowską misją dla niemieckiego wywiadu wojskowego. Zadaniem Vaufrelanda było wytypowanie mężczyzn i kobiet, których można by zwerbować lub przymusić do szpiegowania na rzecz nazistowskich Niemiec. Chanel, która za pośrednictwem księcia Westminsteru Hugh Grosvenora poznała sir Samuela Hoare’a, brytyjskiego ambasadora w Hiszpanii, miała być przykrywką dla działalności Vaufrelanda.

Należy wątpić, czy sędzia Serre kiedykolwiek dowiedział się wszystkiego na temat kolaboracji Chanel z nazistowskim reżimem. Mało prawdopodobne, by czytał raport brytyjskiego wywiadu dokumentujący to, co w 1944 roku powiedział funkcjonariuszom MI6 hrabia Joseph von Ledebur-Wicheln, agent Abwehry i zdrajca. W dokumentach jest opowieść Ledebura o tym, jak Chanel i baron von Dincklage jechali w 1943 roku do zbombardowanego Berlina, by oferować usługi Chanel jako agentki reichsführerowi SS Heinrichowi Himmlerowi. Ledebur wyjawił także, iż Chanel po odwiedzeniu Berlina podjęła drugą misję i pojechała do Madrytu na polecenie brigadeführera SS Waltera Schellenberga, szefa wywiadu SS. Serre nigdy nie odkrył, że Dincklage od zakończenia pierwszej wojny światowej był oficerem niemieckiego wywiadu wojskowego, agentem Abwehry F-8680[16], nie poznał rozmiarów kolaboracji Chanel z nazistami w okupowanym Paryżu ani nie dowiedział się, że była płatną agentką Waltera Schellenberga. Nie miał pojęcia, że Dincklage pracował we Francji dla Abwehry i gestapo, a nie tylko dla Abwehry w Szwajcarii i później, podczas okupacji Paryża[17].

© Underwood & Underwood / Corbis / Fotochannels

METAMORFOZA – GABRIELLEPRZEMIENIA SIĘ W COCO

Jeśli urodziłeś się bez skrzydeł, nie rób niczego, co przeszkodzi im wyrosnąć...Wstawaj wcześnie, pracuj ciężko. To ci nie zaszkodzi, umysł będzie zajęty, a ciało aktywne...[1]

COCO CHANEL

Gabrielle Chanel, uosobienie francuskiego szyku, urodziła się w przytułku dla ubogich w Saumur, we francuskim Kraju Loary, w upalne sierpniowe popołudnie 1883 roku; pochodziła z chłopskiej rodziny, która mieszkała na skraju lasu kasztanów w Cévennes, a gdy zaraza zbożowa zniszczyła jej pola, zajęła się handlem obwoźnym. Przy urodzeniu nazwisko Gabrielle zapisano jako „Chasnel”. Może pomylił się urzędnik, a może, co bardziej prawdopodobne, był to zapis rodowego nazwiska, według dawnej ortografii. (Owo dodatkowe „s” narobiło zresztą kiedyś trochę zamieszania w papierach policyjnych[2]).

Matka, Jeanne Devolle, w chwili urodzenia Chanel niezamężna, dopiero kilka lat później poślubiła jej ojca, domokrążcę Alberta Chanela. Przez dwanaście lat do śmierci Jeanne rodzina złożona z trzech córek − Julie-Berthe, Gabrielle i Antoinette − oraz dwóch braci, Alphonse’a i Luciena, podróżowała wraz z Albertem konnym wozem, którym jeździł z towarem od jednego targowego miasteczka do drugiego. Pomieszkiwali to tu, to tam w nędznych kwaterach. Jeanne zmarła w 1895 roku, mając zaledwie trzydzieści trzy lata.

Po jej śmierci Albert umieścił obu synów na farmie jako parobków, a dwunastoletnią Gabriellę i jej dwie siostry wysłał w ponury region Corrèze w centralnej Francji. I tam w przyklasztornym sierocińcu Aubazine’a, ufundowanym w XII wieku przez Étienne’a d’Aubazine, siostry Chanel zostały podopiecznymi katolickich zakonnic.

Wiele lat później, zastanawiając się nad swoją przeszłością, Chanel wspominała: „Od najwcześniejszego dzieciństwa miałam pewność, że zabrano mi wszystko, że jestem martwa. W życiu można umierać niejeden raz”[3].

Żaden z jej biografów nie rozważał, jak życie w klasztorze wpłynęło na Chanel. Ona sama nigdy nie mówiła o tym okresie swego życia, o długich latach katolickiej dyscypliny, o ciężkiej pracy i skromnej egzystencji. W tamtych czasach doktryna katolicka kładła nacisk na grzech, pokutę i odkupienie. Wiemy też, że na przełomie XIX i XX stulecia instytucje takie jak Aubazine indoktrynowały katolicką młodzież w nienawiści do Żydów. Chanel nie była wyjątkiem. Często zdarzały jej się antysemickie wybuchy. Znany francuski autor i redaktor francuskiego magazynu mody „Marie Claire” Marcel Haedrich przytacza rozmowę z Chanel na temat swojej książki And Moses Created God (I Mojżesz stworzył Boga). Chanel zapytała Haedricha: „Dlaczego Mojżesz? Chyba nie wierzysz, że te stare historyjki jeszcze kogoś interesują? A może masz nadzieję, że Żydom się spodoba ta opowieść? I tak nie kupią twojej książki!”[4]. Kiedy rozmowa zeszła na nowe butiki z modnymi ubraniami, które wyrastają w Paryżu jak grzyby po deszczu, Chanel oznajmiła: „Boję się tylko Żydów i Chińczyków, ale Żydów bardziej”[5]. Haedrich stwierdził: „Antysemityzm Chanel przejawiał się nie tylko w jej wypowiedziach, był pełen pasji, staroświecki i żenujący. Jak wszystkie dzieci z jej pokolenia uczyła się katechizmu, a czyż to nie Żydzi ukrzyżowali Jezusa?”.

Chrześcijanie utrzymywali przez stulecia, że to Żydzi zabili Chrystusa. Od czasów średniowiecza Europejczycy głosili, że „Żydzi przynoszą nieszczęście”, i nie dopuszczali ich do wolnych zawodów i korporacji. Żydzi w czasach szekspirowskich mieli zakaz wjazdu do Anglii, stali niżej w hierarchii społecznej, nadawali się jedynie do zbierania podatków, a nie było to zajęcie, które zaskarbiałoby im sympatię chłopskich rodzin, takich jak Chanelowie. Później naziści, ale też zupełnie z nimi niezwiązani mieszkańcy Europy gorąco wierzyli w judeo-bolszewicki spisek i obwiniali Żydów o wymyślenie komunizmu.

W wieku lat osiemnastu Chanel przeniosła się na katolicką pensję dla dziewcząt w Moulins. W tym czasie Francuzi nadal dyskutowali nad sprawą Dreyfusa, skandalem, który podzielił Francję na niemal całe dziesięciolecie. Chodziło o aresztowanie w 1894 roku, proces i skazanie na podstawie fałszywych oskarżeń o zdradę kapitana Alfreda Dreyfusa, młodego oficera francuskiej kawalerii alzacko-żydowskiego pochodzenia. Po wyroku Dreyfusa wywieziono do kolonii karnej na Wyspę Diabelską w Gujanie Francuskiej, później proces powtórzono i w końcu w 1906 roku został oczyszczony z zarzutów. Przywrócony w szeregi francuskiej armii w randze majora Dreyfus służył z honorem podczas pierwszej wojny światowej i w 1919 roku odszedł na emeryturę w stopniu podpułkownika.

Sprawa Dreyfusa obnażyła gorące antysemickie nastroje i decydującą rolę Kościoła katolickiego oraz sprzymierzonych z nim monarchistów i nacjonalistów w ich podsycaniu. Kiedy nastoletnia Chanel przebywała w klasztorze, a następnie katolickiej społeczności Moulins, „antysemityzm był w pełnym rozkwicie”. Popularny dziennik katolickich asumpcjonistów „La Croix” (Krzyż) „pienił się na Żydów”. Typowym rzecznikiem Kościoła był jezuita, ojciec Du Lac, duchowy przewodnik antysemickiego publicysty Édouarda Drumonta, autora La France juive (Żydowska Francja). Drumont ukuł slogan „Francja dla Francuzów”, którego echo nadal słychać we francuskiej polityce, szczególnie w kampaniach Jeana-Marie Le Pena i jego córki Marine, stojącej obecnie na czele silnej i skrajnie prawicowej partii Front Narodowy.

Chanel nie mogła uciec przed propagandową kampanią Kościoła katolickiego przeciwko żydowskiemu oficerowi Dreyfusowi. Później jej strach przed Żydami i nienawiść do nich stały się głośne i obmierzłe nawet dla tych, którzy sami uprawiali łagodniejszą wersję antysemityzmu.

Kiedy Chanel miała lat dwadzieścia, przydzielono jej pracę szwaczki, a w wolnym czasie śpiewała w kawiarni, do której uczęszczali głównie oficerowie kawalerii. To tam stała się „Coco”, a imię to albo zostało zaczerpnięte z jednej z jej piosenek, albo stanowiło skrót francuskiego określenia utrzymanki: cocotte.

Jej płomienne czarne oczy, nienaganna sylwetka, urocza smukłość pensjonarki zdobyły wreszcie serce bogatego Étienne’a Balsana, byłego oficera kawalerii. Chanel odłożyła na bok igłę, nici, kawiarnianą kokieterię i czekające ją całe życie bezbrzeżnej nudy. W wieku dwudziestu trzech lat została kochanką Balsana, zamieszkała na najbliższe trzy lata w jego zamku ze stajnią koni wyścigowych niedaleko Compiègne, siedemdziesiąt pięć kilometrów od Paryża. W gęstych lasach Compiègne, pośród wrzosowisk, jeziorek i bagien, Chanel, jej kochanek i jego przyjaciele jeździli na koniach z Balsanowskiej stajni po myśliwskich ścieżkach francuskich królów.

Udawana scena zazdrości − od lewej: Boy Capel w satynowym kimonie grozi Léonowi de Laborde, który osłania senną Chanel w szlafroku kąpielowym, około 1908Kolekcja Edmonde Charles-Roux

Balsan, z rodziny bogatych przemysłowców produkujących tkaniny, którzy dostarczali mundury dla francuskiej armii, zadbał o to, by Chanel nauczyła się porządnie jeździć konno, w męskim i damskim siodle, nauczył ją też, jak prowadzić stajnie. Na zdjęciach Chanel prezentuje się wspaniale; zwłaszcza na dużym siwym wierzchowcu, w meloniku na zaplecionych włosach, z piersią pewnie i dumnie wypiętą. Miłość do koni i umiejętności jeździeckie bardzo jej się przydadzą, kiedy po latach będzie jeździła na polowania z Hugh Grosvenorem, diukiem Westminsteru, znanym jako Bendor, i z jego przyjaciółmi, do których należeli także Winston Churchill i jego syn Randolph.

Życie Chanel odmieniło się w ciągu kilku miesięcy. Wystarczy przejrzeć jej fotografie z tamtego okresu: Chanel na koniu, Chanel w ramionach eleganckiego Léona de Laborde pod okiem Étienne’a Balsana; z Arthurem Capelem (swoim przyszłym kochankiem) w satynowym kimonie, z wielkim kijem w ręku, gdy tymczasem ubrany w piżamę Laborde żartobliwie broni Chanel przed rzekomym atakiem Capela. Na jednym ze zdjęć Chanel patrzy wzrokiem małej dziewczynki, która dopiero co wstała z łóżka, kruczoczarne włosy opadają jej na ramiona, spływają po białym szlafroku kąpielowym. Inne zdjęcie zrobione później tamtego lata pokazuje towarzystwo Balsana przy śniadaniu ubrane w cieniutkie piżamy i szlafroki. Capel, Laborde, Gabrielle Dorziat, Balsan, Chanel, Lucien Henraux i Jeanne Léry.

W 1908 roku Chanel zakochała się w Arthurze Capelu, towarzyszu od jazdy konnej i przyjacielu Balsana. Capel, noszący przydomek „Boy”, pochodził z angielskiej klasy wyższej − był przystojny, bogaty i wybuchowy. Boy zainstalował Chanel w mieszkaniu w Paryżu i pomógł jej założyć sklep i pracownię kapeluszy dla pań. Balsan stracił kochankę (a miał niejedną), ale na całe życie pozostał przyjacielem Chanel.

Boya Capela i Chanel łączyło pokrewieństwo dusz. Szczodry kochanek zapłacił za dobrą angielską szkołę z internatem dla siostrzeńca Coco, André Palasse’a, po tym jak jego matka Julia-Berthe, starsza siostra Chanel, popełniła samobójstwo. Później, kiedy Chanel zajęła się modą damską, Capel finansował jej butiki w Paryżu, Deauville i Biarritz.

Arthur Capel, zwany Boyem, Chanel na koniu w Château Royallieu Balsana w lesie Compiègne. W 1908 roku nawiążą romans, który potrwa jedenaście latKolekcja Sirot-Angel

Pomiędzy rokiem 1914 i 1918, w okresie Wielkiej Wojny, Chanel wynajęła apartament z widokiem na Sekwanę i Trocadéro; wkroczyła na drogę, która doprowadziła ją do wielkiego bogactwa. Już wkrótce zatrudniała prawie trzy tysiące osób produkujących kolekcję dżersejowych sukien. Później otworzyła swój sztandarowy paryski butik-rezydencję na zapleczu eleganckiego placu Vendôme przy ulicy Cambon 31. Tutaj zaczęła budować Dom Mody Chanel, symbol francuskiego stylu, wyrafinowania i rękodzielniczego kunsztu. Interes szedł świetnie, a Chanel wykreowała nawet les Tissus Chanel, specjalne tkaniny wysokiej jakości.

Przez jedenaście lat Coco była szczęśliwą kochanką i przyjaciółką Boya Capela. Niskie pochodzenie nie pozwoliło jej jednak zostać żoną Anglika, reprezentanta najwyższych sfer. W 1918 roku Boy poślubił córkę angielskiego lorda. Jednak Chanel i on nadal byli kochankami. Wracając do domu, by spędzić Boże Narodzenie z żoną i nowo narodzonym dzieckiem, Boy zginął w wypadku samochodowym. Jego śmierć wstrząsnęła Chanel, zwłaszcza kiedy odkryła, że nie była jego jedyną kochanką. Londyński „Times” ujawnił w lutym 1920 roku, że Capel zostawił Chanel i drugiej kobiecie − włoskiej hrabinie − całkiem pokaźne zapisy. Przybita niewiernością kochanka, zrozpaczona po jego śmierci Chanel pogrążyła się w bolesnej żałobie. Dwadzieścia pięć lat później na wygnaniu w Szwajcarii zwierzyła się Paulowi Morandowi, przyjacielowi i biografowi: „Jego śmierć była dla mnie strasznym ciosem. Tracąc Capela, straciłam wszystko. Muszę przyznać, że to, co nastąpiło potem, to nie było szczęśliwe życie”[6].

Chanel na łasce Boya Capela, rysunek Sema (Georges Goursat), około 1910SPADEM, Paryż

Twarz, która fascynowała największych francuskich malarzy: Misia Godebska, 1905© Lebrecht Music & Arts

ZAPACH KOBIETY

Kobieta, która nie używa perfum, nie ma przyszłości.

PAUL VALÉRY

Marie Sophie Olga Zénaïde Godebska – „Misia” dla elity paryskiej cyganerii − została podobnie jak Chanel zesłana do katolickiego klasztoru w wieku lat dziesięciu. W dzieciństwie swoją grą na fortepianie zachwycała Franciszka Liszta i Gabriela Fauré. Pod okiem surowych zakonnic stała się z czasem doskonałą pianistką. „Zaniedbanie nauczyło Misię niezależności, a samotność odwagi”[1].

Nieszczęśliwa i przytłoczona klasztornym stylem życia Misia, ukończywszy lat osiemnaście, uciekła do wiktoriańskiego Londynu. Miała wiele romansów ze starszymi mężczyznami. W końcu dołączyła do swojej rodziny w Belgii, a zanim skończyła dwadzieścia lat, odziedziczyła znaczną sumę pieniędzy po bogatym wuju. Rok później wyszła za mąż za dwudziestopięcioletniego Thadée Natansona. Małżonkowie przenieśli się do Paryża, gdzie jej uroda w połączeniu z „obrazoburczą i pełną wyższości postawą” wprowadziły ją od razu w swobodny i beztroski tryb życia cyganerii na przełomie stuleci. Przez kilka następnych lat Misia żyła z dnia na dzień, „gęsto okraszała swoje wypowiedzi czteroliterowymi wyrazami” i uwodziła najbardziej twórcze talenty Paryża[2]. Marcel Proust sportretował ją jako księżnę Jurbieletiew, która wydawała mu się równie upojna i powabna jak sam rosyjski balet. Misia z mężem Thadée szybko dołączyli do grupy artystów uważanych wówczas za niekonwencjonalnych. Ona stała się ulubioną modelką Vuillarda, Bonnarda, Toulouse-Lautreca i Renoira. Każdy z tych artystów malował ją wielokrotnie. Obecnie portrety Misi przy fortepianie, przy stole czy w teatrze wiszą w najlepszych muzeach. Miłośniczkę sztuki pociągał świat teatru i baletu, stała się bliską przyjaciółką impresaria baletu Siergieja Diagilewa. Biografowie Misi piszą, że „siadywała w majestacie u jego [Diagilewa] boku, różowa eminencja Ballets Russes”[3].

Znajomość z Misią oznaczała po pierwszej wojnie dopuszczenie do ekskluzywnego kręgu Diagilewa i paryskiej elity. W trzech kolejnych mariażach była panią Tadeuszową Natanson, panią Alfredową Edwards (bardzo bogaty przedsiębiorca, notoryczny koprofil, który zmusił Natansona do odstąpienia Misi w ramach spłaty długu), a w końcu została żoną hiszpańskiego malarza José Marii Serta.

Chanel poznała Misię na kolacji wydanej przez słynną aktorkę Comédie-Française Cécil Sorel. Misia zapamiętała to ich pierwsze spotkanie i po wielu latach opisała je w niepublikowanych wspomnieniach:

Moją uwagę przykuła młoda kobieta o bardzo ciemnych włosach [...] nie powiedziała ani słowa, [ale] promieniowała wdziękiem, który wydawał mi się nie do odparcia [...] nazywała się panna Chanel. Robiła na mnie wrażenie obdarowanej nieskończonym czarem [...], kiedy podziwiałam jej cudowne futro, zarzuciła mi je na ramiona, mówiąc z uroczą spontanicznością, że będzie bardzo szczęśliwa, mogąc mi je dać... to był tak ładny gest, kompletnie mnie oczarowała, myślałam tylko o niej.

Kiedy odwiedziłam jej butik przy ulicy Cambon, były tam dwie kobiety, które o niej rozmawiały, nazywały ją „Coco” [...] to imię mnie przygnębiło... serce mi zamarło, miałam wrażenie, że mój ideał został zbrukany... Po co ubierać kogoś tak wyjątkowego w tak wulgarne imię? [I nagle] pojawiła się kobieta, o której myślałam od poprzedniego wieczoru [...] czas płynął jak zaczarowany [...] mówiłam głównie ja, bo ona prawie się nie odzywała. Myśl o pożegnaniu się z nią zdawała się nie do zniesienia [...] tego samego wieczoru jedliśmy z Sertem kolację w jej apartamencie [...] pośród niezliczonych chińskich parawanów znaleźliśmy Boya Capela.

Sert był szczerze oburzony zadziwiającym zaczadzeniem, w jakie wprawiła mnie moja nowa przyjaciółka. Nie miałam zwyczaju tak dać się ponieść [...] [po śmierci Boya Capela] Coco tak głęboko przeżywała [stratę], aż popadła w neurastenię, rozpaczliwie próbowałam wymyślić coś, co by ją zajęło [...] Następnego lata zabraliśmy ją z Sertem do Wenecji...[4]

Igor Strawiński i Wacław Niżyński w teatrze Châtelet w Paryżu na premierze wystawionego przez Diagilewa baletu Pietruszka, 1911© Lebrecht Music & Arts / Corbis

Między tymi dwiema pięknymi kobietami coś zaiskrzyło. Połączyły się atomy Gabrielle Chanel i Misi Sert, jak mawiają Francuzi. Chanel wspomina Misię: „Dla Misi na zawsze pozostałam nieodgadniona, a więc interesująca. Rzadko spotyka się osoby, które potrafią być tak miłe dla kobiet i artystów. Dla Paryża była i jest tym, kim bogini Kali w hinduskim panteonie − boginią destrukcji i tworzenia zarazem”[5].

Według Arthura Golda i Roberta Fizdale’a, biografów Misi, w tych wczesnych latach ich bliskiej przyjaźni tak oceniała ona Chanel:

Projekty Coco narzucały kosztowną prostotę, niemal ubogi wygląd bogatych kobiet, i Chanel zarobiła na tym miliony. Jej geniusz, jej szczodrość, jej szaleństwo w połączeniu z zabójczym dowcipem, sarkazmem i wręcz maniakalnymi skłonnościami do destrukcji intrygowały i przerażały wszystkich.

Misia, około 1910© Lebrecht Music & Arts

Przyjaźń Misi i Chanel miała swoje wzloty i upadki, ciągle jednak tworzyły duet połączony niezliczonymi tajemnicami, nie wyłączając morfiny, którą brały, by dalej działać, nie po to, by żyć, raczej by wytrwać.

Stary świat arystokratycznych przywilejów zmierzał do końca, a Chanel stała się symbolem nowej epoki. Przekroczyła trzydziestkę i zaczęła kreować postać Coco, kobiety nowej epoki. Promowała kolekcje swobodnych czy raczej „ubogo wyglądających” strojów dla bogatych kobiet: kostiumy podróżne z wełnianego dżerseju z dopasowaną bluzką, sportowe ubrania i buty na płaskich obcasach.

Ówczesne kolorowe pisma reprodukowały jej kreacje. Kiedy Ameryka odkryła Chanel, wszystko obracało się wokół dżerseju. W 1918 roku mogła sobie pozwolić na wydanie 300 000 franków[6] w złocie na zakup luksusowej willi w Biarritz, kwatery głównej firmy na południu Francji. Już w 1915 roku „Harper’s Bazaar” zadekretował: „Kobieta, która nie ma przynajmniej jednej kreacji Chanel, jest rozpaczliwie niemodna. W tym sezonie nazwisko Chanel jest na ustach każdego z kupujących”[7].

Chanel była na ustach wszystkich redaktorów związanych z modą, ale umysły aliantów, Anglików, Francuzów, Włochów i wielu innych, zaprzątało zwycięstwo nad szkopami. Prezydent Stanów Zjednoczonych Woodrow Wilson rozpoczął swoją drugą kadencję w Białym Domu w marcu 1917 roku i przekonał Kongres do wypowiedzenia wojny Niemcom w kwietniu. Teddies, jak Francuzi nazywali jankesów, pod wodzą generała Johna J. „Czarnego Jacka” Pershinga płynęli do Francji, podczas gdy bogaci paryżanie uciekali do Deauville i Biarritz, gdzie panie tłoczyły się w butikach Chanel, by przymierzać jej stroje.

Europą wstrząsały historyczne wydarzenia. Rewolucja październikowa 1917 roku wyniosła do władzy bolszewików Lenina i Trockiego; Turcja poddała się sprzymierzonym, a Niemcy w swojej ojczyźnie cierpieli głód. W 1918 roku alianci wzmocnieni przez oddziały amerykańskie zatrzymali wiosenną ofensywę kajzera na froncie zachodnim. Jedenastego listopada 1918 roku podpisali zawieszenie broni z Austro-Węgrami i Niemcami. Pierwsza wojna światowa dobiegła końca.

Kiedy zdemobilizowani żołnierze niemieccy wyruszali w długą drogę powrotną do domu, w Paryżu strzelały korki od szampana. Chanel ubierała się w „obszerne, luźne dżerseje tak proste jak mundurki dziewcząt w szkole z internatem i niezwykle szykowne”[8]. Jeździła limuzyną Rolls-Royce, a klientki płaciły 7000 franków za sukienkę − równowartość 3600 dolarów w obecnej walucie[9].

Jednak w Europie zaczęła szaleć inflacja. Cena bochenka chleba w Niemczech przeliczona na dolary amerykańskie podwoiła się z 13 centów za bochenek w 1914 do 26 centów w 1919 roku[10]. Potem ceny rosły dwukrotnie, trzykrotnie, aż osiągnęły niewyobrażalny poziom. Gospodarka niemiecka zmierzała do groźnej katastrofy.

Tysiące mil od Paryża dwaj przyjaciele, oficerowie niemieckiej kawalerii, powoli zmierzali do domu[11]. Porucznicy baron Hans Günther von Dincklage i Theodor Momm, służący w hanowerskim elitarnym pułku ułanów królewskich, należeli do milionowej rzeszy przegranych żołnierzy niemieckich i austriackich, którzy próbowali zacząć nowe życie po czterech latach wojny. Każdy z nich walczył na froncie wschodnim konno, a później w błocie i krwi okopów jako spieszony „kawaleryjski karabin”[12]. Wracali ze wschodu do pokonanej ojczyzny i jej chaotycznej polityki. Duch bolszewickiej rewolucji w Rosji i rewolty w niemieckiej bazie morskiej w Wilhelmshaven rozprzestrzeniły się po kraju i wymusiły abdykację cesarza Wilhelma II. Długotrwała blokada brytyjska przyniosła Niemcom powszechny głód.

W czerwcu 1919 roku nowo utworzona republika niemiecka zgodziła się na warunki ustalone przez Wielką Brytanię, Francję, Włochy i Stany Zjednoczone w traktacie wersalskim. Już wkrótce jednak Niemcy doszły do wniosku, że to reparacje narzucone warunkami traktatu były powodem katastrofy ekonomicznej i trudności finansowych. Adolf Hitler podarł ten traktat, kiedy objął władzę w kraju zniszczonym, zgnębionym klęską, którego naród tęsknił za odzyskaniem dawnej świetności. „Ludzie nieustannie rozdzierani wewnętrznymi sprzecznościami, niepewni, niezadowoleni, sfrustrowani, pragnęli, by ktoś uwolnił ich od trudu podejmowania indywidualnych decyzji i dokonywania wyborów. To największy luksus, kiedy ktoś inny podejmuje decyzje i bierze na siebie ryzyko”[13].

Zamożna rodzina Theodora Momma prowadziła przed wojną dobrze prosperujący biznes tekstylny w Niemczech i Belgii[14]. Po powrocie do cywilnego życia na początku 1919 roku Theodor przejął firmę w Bawarii. Przez wiele lat interesy Momma w Niemczech, Holandii i we Włoszech szły doskonale. Po dojściu do władzy Hitlera Momm wstąpił do Narodowosocjalistycznej Niemieckiej Partii Robotników (NSDAP) − partii nazistów − i w 1938 roku został członkiem wspierającym paramilitarnej Schutzstaffel (SS)[15].

Porucznik Hans Günther von Dincklage (pośrodku) i koledzy oficerowie na froncie rosyjskim, około 1917Dzięki uprzejmości Michaela Foedrowitza

Dincklage, arystokrata i członek rodziny o tradycjach wojskowych od dwóch pokoleń, wstąpił do niemieckiego wywiadu wojskowego[16]. Jego dziadek, Lieutenant-General (generał broni) Georg Karl, walczył w wojnie francusko-pruskiej (1870−1871), kiedy armie niemieckie pokonały siły Napoleona III i zajęły tereny Alzacji-Lotaryngii. Ojciec Dincklagego Hermann, w randze majora kawalerii, tak jak i syn, walczył przeciwko aliantom w pierwszej wojnie światowej[17] − Spatz na froncie rosyjskim ze swoim regimentem kawalerii ułanów królewskich. Lorry Valeria Emily, matka Dincklagego, z pochodzenia Angielka, była siostrą wyższego oficera niemieckiej marynarki admirała Williama Kuttera[18]. Rodzina Dincklage dzieliła z wieloma Niemcami, a na pewno z członkami niemieckiego korpusu oficerskiego, poczucie Völkisch − nacjonalistycznej i rasowej kultury wojny, której dramatyzmu dodała trauma lat 1914−1918[19].

Po egzekucji cara Mikołaja II i jego rodziny w Rosji radzieckiej powstała w Berlinie Komunistyczna Partia Niemiec. Dincklage dołączył do niemieckich oficerów, by wraz ze skrajnie prawicowym Freikorps zwalczać komunistów. W 1919 roku członkowie Freikorps zamordowali intelektualną przywódczynię niemieckich komunistów, Różę Luksemburg. Hermann Göring nazwie Freikorps „pierwszymi żołnierzami Trzeciej Rzeszy”. Po wielu latach, kiedy Heinrich Himmler został dowódcą hitlerowskiego SS, uczcił Freikorps, twierdząc, że jego oficerów łączy z SS duchowa więź[20].

Według francuskiego kontrwywiadu, po 1919 roku Dincklage został zwerbowany przez niemiecki wywiad jako agent numer F-8680 pracujący dla Republiki Weimarskiej[21]. Ten parlamentarny system przetrwał do marca 1933 roku, kiedy nowo wybrany rząd kierowany przez nazistów położył kres republice.

Dincklage był idealnym kandydatem do pracy w wywiadzie wojskowym i do roli tajnego agenta. Mówił biegle po francusku i angielsku, miał nienaganne maniery rodem ze starej szkoły, bezlitośnie wykorzystywał mężczyzn i uwodził kobiety, a ze swoich przyjaciół robił informatorów i agentów. Blondyn z niebieskimi oczami, średniego wzrostu – około 173 centymetrów, wyrobiony towarzysko i pełen wdzięku, budził sympatię i zaufanie. Spatz Dincklage był przystojny, uważano, że ma ciepłą, otwartą osobowość, która oddziałuje i na mężczyzn, i na kobiety. Jednak Spatz nie był z pewnością aryjskim playboyem, jak uznali niektórzy z biografów[22]. Berlińscy mocodawcy nauczyli go wszystkiego, czym musi się wykazać każdy szpieg: był więc pomysłowy, spostrzegawczy, opanowany, wrażliwy, pełen empatii, zdolny wtopić się w otoczenie. Ukrywał swoje cele, potrafił skłonić użyteczne dla siebie osoby do zdrady własnej ojczyzny i zbierania strategicznych i taktycznych informacji przydatnych niemieckiemu wywiadowi armii i marynarki.

Choć Dincklage był szpiegiem, nigdy nie groziło mu niebezpieczeństwo − ani we Francji przed pierwszą wojną, ani później w Polsce czy w Szwajcarii. Był niemieckim dyplomatą, więc chronił go immunitet dyplomatyczny. W czasie pokoju najgorsze, co mogłoby mu się przydarzyć, to wydalenie z kraju. Jednak ani Francuzi, ani Szwajcarzy nie kwapili się do wywołania sporu z wrażliwym nazistowskim reżimem z powodu wydalenia jednego z jego dyplomatów.

Zimę i wiosnę 1919−1920 Chanel spędziła w Wenecji. Oczarowały ją jej kręte kanały i uliczki wychodzące na wspaniałe, zalane słońcem piazze i campi, uznała, że Wenecja o każdej porze roku jest miejscem magicznym. Misia i José Maria Sert wspominali, jak Chanel modliła się i szlochała, targana smutkiem, ale też upokorzona tym, że nie była jedynym obiektem uczuć Boya Capela; z pewnością tak samo opłakiwała wiadomość o jego śmierci włoska hrabina. Isabelle Fiemeyer opisuje Chanel modlącą się w siedemnastowiecznym kościele Santa Maria della Salute, przy migotliwym świetle tysiąca świec błyskających w mroku pod czujnym wzrokiem pięciu Tycjanowskich świętych[23].

Wiosną Chanel odzyskała formę. Pod wpływem poczucia humoru Sertów i uroku miasta wydobyła się z ponurego nastroju.

Przejście od wojny do pokoju to okres wielce burzliwy i obfitujący w rewolucyjne zmiany. Automobil stał się dostępną zabawką dla bogatych i zagrożeniem dla pieszych. Prezydent Woodrow Wilson otrzymał pokojową Nagrodę Nobla, a w Stanach Zjednoczonych wprowadzono prohibicję i hordy zamożnych Amerykanów zwaliły się na Paryż. Benito Mussolini wkroczył do włoskiej polityki, a komunizm i radziecka rewolucja zainfekowały Europę, budząc przerażenie klas średnich i wyższych. W niemieckim szpitalu wojskowym na Pomorzu mały człowieczek z krótkim sztywnym wąsikiem dochodził do siebie po doznanych na froncie zachodnim obrażeniach oczu podczas gazowego ataku Anglików pod Ypres. Nazywał się Adolf Hitler.

Paryż stanowił epicentrum powojennego trzęsienia ziemi w kulturze − okres ten Francuzi nazwali później szalonymi latami dwudziestymi. F. Scott Fitzgerald uznał go za epokę jazzu, a Gertruda Stein i Ernest Hemingway – za epokę straconego pokolenia. Pierre Galante, biograf Chanel, nazwał owe czasy „latami szaleństwa, kiedy artyści tęsknili za sławą, a zwykli ludzie gonili za przyjemnościami, szczęśliwi, że przyszło im żyć po okropnościach tamtej wojny, która miała położyć kres kolejnym wojnom”[24].

W 1920 roku Paryż był mekką dla wszystkich, którzy pisali, malowali, komponowali czy rzeźbili. To jakże wówczas radosne miasto wabiło artystów, muzyków, kompozytorów i pisarzy. Chcieli być częścią nowej ery, chcieli pić i smakować życie przepełnione radością, zabawą i twórczą inwencją. Paryskie towarzystwo spotykało się w kawiarniach czy w pracowniach artystów, a wieczory ożywiały błyskotliwe rozmowy, muzyka i miłość do sztuki. Miasto „zapomniało o ponurych latach”[25]. Miejscowi i ekspatrianci, tacy jak Hemingway, błagali o coś nowego. W malarstwie, rzeźbie, dyskusjach i literaturze czuło się głód oryginalności. Malarze tacy jak Picasso, Modigliani, Braque i Marie Laurencin byli dopiero wschodzącymi gwiazdami. Le Corbusier proponował coś zupełnie nowego w architekturze mieszkaniowej; Ravel i Strawiński w muzyce, Diagilew i Niżyński w tańcu; Gide, Cocteau i Mauriac w literaturze. Jazz symbolizował beztroską wesołość szalonych lat, a narodziny masowej produkcji, samochodów, nowoczesnych tańców, radia i popularnych sportów podsycały unoszący się w powietrzu zapach utopii. Bogaci Europejczycy głosili wiarę w postęp, nieskrępowany indywidualizm i ekstrawagancję. Monety w kieszeniach burżujów dzwoniły i brzęczały, domagały się wydawania. Na paryskim Montmartre i Montparnasse Hemingway pił i jadał kolacje z Henrym Millerem, również przybyszem z Ameryki, nasiąkając miejscową atmosferą, której migawki obaj umieszczali w swoich dziełach. F. Scott Fitzgerald z żoną przyjechali do Francji w 1921 roku, ale wszystko ich nudziło. Nigdy nie nauczyli się więcej niż kilku słów po francusku, wrócili więc do Ameryki, w sam raz, żeby w październiku 1921 roku urodziło się tam ich dziecko. Małżonkowie zawitali znów we Francji w kwietniu roku 1924. Rok później ukazał się Wielki Gatsby Fitzgeralda, a państwo F. Scott i Zelda osiedlili się w Paryżu. W maju 1925 roku poznali tam Hemingwaya.

To dziesięciolecie jednym przyniosło radość, innym strach. Lata dwudzieste dla Chanel zaczęły się od rodzinnej tragedii. Młodsza siostra Antoinette pisała z Kanady o swojej rozpaczy z powodu rozpadającego się małżeństwa z przystojnym kanadyjskim oficerem. Wywiózł on Antoinette z Francji w głąb Ontario, gdzie wiodła żałosną egzystencję. Uwielbiana przez Chanel urocza i krucha Antoinette pomogła jej uruchomić butiki. A teraz błagała siostrę o pieniądze na powrót do Paryża. Choć nie ulegało wątpliwości, że Antoinette była nieszczęśliwa, Chanel nalegała, by młodsza siostra ratowała swoje małżeństwo.

Ale Antoinette uciekła z młodym, przystojnym Argentyńczykiem, którego Chanel poznała w Paryżu i poleciła kanadyjskiej rodzinie Antoinette. Przyjęto go serdecznie, a w 1920 roku Antoinette wyjechała z nim do Buenos Aires. W tym samym roku zmarła tam na hiszpankę, która zabiła ponad 50 milionów ludzi na świecie.

Chanel wróciła z Misią z Wenecji jesienią 1920 roku. Wkrótce stała się lokomotywą zmian w modzie ery jazzu, zdecydowana zrewolucjonizować kobiecy strój. Zamierzała przekształcić kobiety z wyperfumowanych, upudrowanych ślicznotek dodających splendoru mężczyźnie w ubrane w jej „małe czarne” smukłe osóbki, których szafy pełne będą elastycznych strojów-futerałów, opinających sylwetkę niczym skóra węża. Zbijała fortunę jako uosobienie kobiecych ambicji i wyemancypowania: swobody zarabiania, kochania, życia zgodnie z własnymi upodobaniami, a nie pod kuratelą jakiegokolwiek mężczyzny – „wyzwolona od przesądów, niegardząca homoseksualną przygodą”[26]. Projektowane przez nią ubiory zainspirowały nowoczesne kobiety do noszenia sukienek ze zwykłymi krótkimi rękawami, a czasami nawet bez rękawów, i do zrolowania pończoch trochę poniżej kolan. Francuskie i amerykańskie magazyny mody, takie jak „Mademoiselle”, „Femina” czy „Minerva” prezentowały jej kreacje: „Chanel proponuje zachwycający ciemnozielony kostium... Lady Fellowes pokazuje się w Ritzu w sukience z surowego jedwabiu... Chanel lansuje czarną tiulową sukienkę... Wieczorowa kreacja Chanel: suknia-futerał z białej satyny, na wierzchu haftowany i przybrany paciorkami płaszczyk”[27]. Krytycy jednak potrafili być okrutni: „Kobiety mają przestać istnieć... zostają tylko chłopcy wykreowani przez Chanel”[28].

„Harper’s Bazaar” pokazał Chanel w bogatym naszyjniku z pereł (prezent od wielkiego księcia Dymitra Pawłowicza), ubraną w krótką ciemną tunikę i plisowaną spódniczkę. Na innym zdjęciu jest w czarnej jedwabnej piżamie, w zębach trzyma perłę z naszyjnika, na kolejnym przesuwa perły między zmysłowymi wargami, półleżąc w ulubionym egzotycznym wnętrzu pełnym chińskich parawanów, skóry, jedwabiu i satyny, a wszystko to pod okiem chińskiego jelonka i lwa z brązu.

Chanel, rok 1920; wtedy to jej młodsza siostra Antoinette zmarła na hiszpankę© Pictures, Inc / Getty

Niezmiennie skłonna do podbijania męskich serc zagięła parol na Igora Strawińskiego, Pabla Picassa, rosyjskiego wielkiego księcia Dymitra Pawłowicza i mężczyznę, którego, jak się później okazało, kochała i przez którego była kochana przez całe życie – Pierre’a Reverdy’ego. Szkoda, że Chanel i Ernest Hemingway nigdy się nie spotkali. Jej paznokietki mogłyby przedziurawić nadęte ego Papy macho. Bo mimo swej niezależności Chanel, ten wulkan energii, potrzebowała podziwu i miłości. Musiała mieć u boku mężczyznę, zawsze szukała uczucia i nigdy nie znalazła takiego, które by ją satysfakcjonowało. W jednej ze swoich maksym stwierdziła: „Nie czuć się kochana, to czuć się odrzucona bez względu na wiek”[29].

Dla Misi Sert przyjaciółka stanowiła zagadkę. „Bogatej kobiecie narzuca kosztowną prostotę [...] zarabiając na tym miliony. Geniusz Chanel, jej szczodrość, wizerunek kobiety, która wszystko zawdzięcza sobie, jej porażający sarkazm i nieposkromiona zdolność do destrukcji wszystkich przerażały i intrygowały”[30].

Przerażała czy nie, ale Paryż bez wątpienia doceniał jej geniusz w tworzeniu haute couture dla pań, kostiumów do baletów i na bale maskowe, scenografii i biżuterii. Zawsze innowacyjna Chanel stworzyła postać kobiecą nigdy dotychczas niespotykaną w paryskiej socjecie.

Po mistrzowsku opanowała sztukę wspinania się po szczeblach kariery, a paryżanie się tym zachwycali. „Sierota pozbawiona domu, miłości, bez ojca i matki... z mojej samotności zrodził się kompleks wyższości, skromne życie dało mi siłę i dumę; dążenie do zwycięstwa i zamiłowanie do wielkości [...] a kiedy życie przyniosło mi wystawną elegancję i przyjaźń takiego Strawińskiego czy Picassa, nigdy nie czułam się głupsza czy gorsza. Dlaczego? Ponieważ wiedziałam, że właśnie przy takich ludziach osiąga się sukces”[31]. Taki był wizerunek własny Coco i legenda, w którą miał wierzyć świat: bohaterska Marianna dzielnie i z mozołem zwalczająca przeciwności, by osiągnąć sławę, bogactwo, władzę i akceptację elit.

Siergiej Diagilew i Igor Strawiński (1882−1971) w Sewilli w okresie współpracy z Ballets Russes, około 1923© Hulton Archive / Getty Images

Na początku lat dwudziestych Chanel nie była już tylko powszechnie znaną właścicielką sklepu. Teraz stała się cenionym mecenasem sztuki. Wyłożyła pieniądze na Święto wiosny, balet wystawiony przez Siergieja Diagilewa w jego choreografii, i zaprosiła do swojego nowego domu Bel Respiro na paryskim przedmieściu Garches rodzinę Igora Strawińskiego, rosyjskiego kompozytora i pianisty. Kiedy Chanel nie przekomarzała się z Misią w swoim nowym apartamencie, położonym tuż obok Champs-Élysées, lubiła flirtować ze Strawińskim. Eleganckie mieszkanie numer 29 przy Faubourg-Saint-Honoré zostało urządzone przez Chanel i Misię w tonacjach „beżu, bieli i czekoladowego brązu”[32]. W designerskiej rezydencji, której ogrody sięgały alei Gabriel, skupiało się życie kulturalne Paryża − zaiste niezły postęp od czasów, kiedy Coco była po prostu cwaną dziewczyną w rewii w Royallieu wystawionej przez Étienne’a Balsana. Teraz cała paryska śmietanka − artyści, arystokraci, bogacze, a często także cieszące się złą sławą typy z półświatka − spotykała się u niej na obiadach, kolacjach i wieczorkach. Towarzystwo Chanel często zaczynało wieczór, popijając Pod Bykiem na Dachu (Boeuf sur le Toit), w nocnym lokalu na Prawym Brzegu przy ulicy Boissy-d’Anglas, kilkaset metrów od rezydencji Chanel. Od chwili otwarcia w 1922 roku Boeuf stał się „miejscem”, scenkę miał co prawda niewielką, ale za to „największe skupisko osobowości na metr kwadratowy”[33]. Lokal stał się mekką twórczej elity Paryża, „miejscem, gdzie ludzie padali sobie w ramiona na powitanie, rozglądając się równocześnie ponad głowami pozostałych, kto jeszcze przyszedł [...] poczucie humoru było tu równie obowiązkowe jak szampan: «jeden koktajl i dwa Cocteau»”. Później Chanel ze swoim otoczeniem udawała się na kolację do domu albo na tańce do hrabiego de Beaumont[34]. „W te wieczory zaczynały się i kończyły romanse między pisarzami i artystami (prawdziwymi lub fałszywymi) a milionerami. Pili, tańczyli i kochali”[35]. Chanel w niczym im nie ustępowała. Bawiła się w towarzystwie Sertów, Beaumontów, Strawińskiego, Picassa, Cocteau, Diagilewa i Pierre’a Reverdy’ego, nowoczesnego poety włóczęgi, podziwianego przez artystów i pisarzy: Jeana Cocteau, Maxa Jacoba, Juana Grisa, Braque’a i Modiglianiego. Nowo odkryci przyjaciele Chanel doceniali jej „talent, dowcip i inteligencję [...] jej minimalistyczne podejście do mody nie było odległe od ich abstrakcyjnego pojmowania sztuki”[36].

Francuski poeta, dramaturg i reżyser filmowy Jean Cocteau (pośrodku), a obok niego (od lewej) Lidia Sokołowa (z domu Hilda Munnings), angielski tancerz i choreograf Anton Dolin, Leon Wójcikowski i Bronisława Niżyńska po pierwszym przedstawieniu Niebieskiego pociągu w Wielkiej Brytanii w teatrze Coliseum w Londynie. Kostiumy zaprojektowała Chanel© Photo Sasha. Hulton Archives / Getty

Pomiędzy 1921 a 1926 rokiem Chanel ciągle na nowo nawiązywała i zrywała romans z Pierre’em Reverdym. Z czasem ich stosunki przerodziły się w głęboką przyjaźń, która trwała ponad czterdzieści lat. Często dostarczała inspiracji poecie. „Nawet nie wiesz, droga Chanel, jak cień odbija światło, i z takiego cienia właśnie czerpię tę czułość dla Ciebie. P”[37].

Jednak Reverdy, esteta, poeta poetów, który czarował Chanel zdaniami typu „Co by się stało z marzeniami, gdyby ludzie byli szczęśliwi”[38], nie mógł strawić ziemskiej codzienności świata Chanel. Trzydziestego maja 1926 roku na oczach kilkorga przyjaciół spalił część rękopisów i wyniósł się do niewielkiego domku obok opactwa benedyktynów w Solesmes, gdzie mieszkał przez następnych trzydzieści lat razem z żoną Henriette.

Chanel kochała go i on także ją kochał. Edmonde Charles-Roux, autorka biografii Chanel, uważa, że Reverdy, który w tym samym roku przeszedł na katolicyzm, udał się na wygnanie, poszukując natchnienia i Boga. Jego rozstanie z Chanel było nieuniknione.

Chanel początkowo czuła się dotknięta, ale pogodziła się z losem. Niemniej jednak nigdy do końca nie straciła Reverdy’ego. Od czasu do czasu odwiedzał Paryż i zazwyczaj miał dla niej czas.

W ciągu tej długoletniej przyjaźni Chanel dawała Reverdy’emu siłę, wiarę we własne możliwości twórcze i wsparcie finansowe. Była hojna i taktowna, kupowała potajemnie jego rękopisy, finansowała go za pośrednictwem wydawcy, pokrywała koszty publikacji[39]