Blask popiołów. Myśli o Wszechświecie dla wierzących w Boga - Mirosław Kozłowski - ebook

Blask popiołów. Myśli o Wszechświecie dla wierzących w Boga ebook

Mirosław Kozłowski

2,0

Opis

Po wybuchu niektórych Supernowych pozostaje „popiół” w postaci jąder pierwiastków węgla, tlenu, azotu, wapnia i żelaza. Z tego kosmicznego popiołu po miliardach lat powstanie ŻYCIE. Tak powstaliśmy my, dzięki skrupulatnemu planowi STWÓRCY. Nasza świadomość jest JEGO ŚWIADOMOŚCIĄ. Dał nam możliwość uczestniczenia w Jego dziele STWORZENIA. Możemy z tej możliwości skorzystać. Jeżeli nie skorzystamy to wraz z nasza przestrzenią i czasem znikniemy na zawsze… O tym właśnie jest ta książka.

Blask Popiołów jest przeznaczony dla każdego – można go czytać nawet przed snem. Sprawy uważane powszechnie za trudne – szczególna teoria względności, mechanika kwantowa, świadomość – przedstawiłem tak, aby Czytelnik mógł się do nich „przyzwyczaić”. Wracam do nich w książce kilkakrotnie – stąd może powstać wrażenie powtórzeń – ale są one potrzebne i zamierzone. Repetitio est mater studiorum. Wiem o tym jako „nauczyciel nauczycieli” i wieloletni wykładowca uniwersytecki w Polsce i za granicą.


Mirosław Kozłowski - profesor Uniwersytetu Warszawskiego dr hab. Mirosław Kozłowski specjalizuje się w badaniach materii w ekstremalnych warunkach, ze szczególnym uwzględnieniem procesów przebiegających w materii jądrowej oraz w skali astronomicznej. Jest autorem 350 prac naukowych z dziedziny fizyki wysokich energii i astrofizki. Na Uniwersytecie Warszawskim utworzył Nauczycielskie Kolegium Fizyki, którym kierował przez 10 lat. W Kolegium wykształcił 300 licencjatów i 180 magistrów fizyki. Autor jest członkiem American Scientific Affiliation skupiających amerykańskich i kanadyjskich naukowców-chrześcijan.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 304

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
2,0 (2 oceny)
0
0
1
0
1
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



 

 

DEDYKACJA

Książkę dedykuję moim studentom Nauczycielskiego Kolegium Fizyki Uniwersytetu Warszawskiego. Przez 12 lat (1991–2002) uczyłem Was i wychowywałem tak starannie, jak tylko potrafiłem. Wielu z Was jest już doktorami fizyki, część pracuje w szkołach.

NKF był naszym domem – a do domu często się wraca. Wróćmy razem chociaż na chwilę, by ujrzeć blask popiołów.

PODZIĘKOWANIA

Ksiądz Jan Twardowski nauczył mnie wiary; prof. dr hab. Józef Werle (Uniwersytet Warszawski) nauczył mnie fizyki. Profesorowie Hans H. Müller (Uniwersytet w Zurichu) i Rolf Wagner (Uniwersytet w Bazylei) z wyrozumiałością dzielili się ze mną swoimi wynikami i z cierpliwością słuchali moich teoretycznych fantazji. Szwajcarska precyzja i słowiańska lekkomyślność zaowocowały pięknymi rezultatami.

Prof. dr hab. n. med. Jacek Szaflik uratował mi wzrok; dr n. med Agnieszka Popiel przywróciła mi blask życia; dr Małgorzata Świątkowska z cierpliwością pomaga mi znosić dolegliwości przynależne starszemu już pacjentowi.

Tyle i aż tyle wszystkim wymienionym tu Przyjaciołom zawdzięczam.

Książka Blask Popiołów nie powstałaby bez stałego wsparcia i zachęty pierwszego jej Czytelnika i recenzenta, mojej żony – prof. dr hab. Janiny Marciak-Kozłowskiej. Brak mi słów.

PRZEDMOWA

Powstała książka prof. Mirosława Kozłowskiego – wielka synteza pracy umysłu i odczuć serca. Piękny owoc życia.

Kosmos – to brzmi dumnie, a człowiek – mikrokosmos czy nanokosmos, czyż nie brzmi to również majestatycznie? W malutkiej czaszce mieści się cała dyspozycja egzystencji i instrumentarium bycia, stawania się i rozwoju Homo sapiens.

Kosmos ma w sobie swoisty, własny rodzaj istnienia. A czy i w jakim sensie jest samoświadomy? Podmiotowo-osobowa świadomość siebie jest tym rodzajem bytu, który ujawnia się swoistym sposobem bycia i stawania się. Jest przywilejem i kompetencją poznawczą ludzkich doświadczeń, miłości, rozumienia, odniesień, dążeń, celów itp. Istoty ludzkie w depozycie egzystencji wyposażone są w coś, co utrzymuje je na powierzchni życia „wiarę, nadzieję i miłość”. Ludzie są ich potencjalnymi nosicielami i równocześnie usposobieniem do odczytywania ich znaczeń i sensu. Są pełnoprawnymi podmiotami, godnymi doświadczania „Tego”, który „Jest”. Serce ma swoje racje i sposób rozpoznawania miłości. Umysł sekretnie odczytuje „sens” i „sensowności” godne podmiotowo-osobowego życia. Instrumentarium rozumu każe pójść za Istniejącym. Czyż ten, który „Jest”, nie określił siebie w Biblijnym Objawieniu „Jestem, który Jestem”? Zadrżało serce człowieka… Bo „serce ma swoje racje, o których rozum nic nie wie”. I to jego Istota przeniknęła „umysł”, który tak głęboko rozumiał V.E. Frankl: Amo, ergo est! Rzeczywistość tamtego spotkania na pustyni ciągle jest obecna w dziejach ludzkiej egzystencji. Tamtym echem drgnęło człowiecze serce i ludzkie pragnienia. Rozkwitła nadzieja. Cogito odnalazło pełnię swych dążeń i miłości. Głęboko zrozumiał to Mały Książę A. Saint-Exupéry’ego, gdy radził, by korzystać z rozumu, ale równocześnie przypominał, że „jeśli kochasz, sercem patrz…”.

Byłoby niesprawiedliwe, gdybym w tej sytuacji nie przywołał tu zdarzenia z mego religijnego i psychoterapeutycznego posługiwania. Spotkałem kiedyś młodego człowieka – murarza, który naprawiał mur przy świątyni i był przy tej pracy bardzo smutny… a miało się już ku wieczorowi… Zapytałem: „Czemu pan jest taki smutny?”. Chyba zdziwił się, że w ogóle ktoś go zauważył. Odparł: „Przy takiej pracy trzeba być poważnym”. Obok miejsca pracy kwitł nieco zdziczały krzak czerwonej róży. Wskazałem na jego piękno wydobyte rubinowymi kroplami deszczu… i powiedziałem: „Gdyby Opatrzność była »aż tak smutna«, czy mogłaby stworzyć coś takiego jak taka piękna róża…?”. Na drugi dzień rano przechodziłem tą samą drogą. Murarz dziarsko pracował. Przywitał mnie i uśmiechnął się pełnią siły i zachwytu swej młodości… „Chyba całą noc myślałem o naszej rozmowie”. Wskazał na różę mieniącą się kroplami rosy. „Jakież to piękne” – wyszeptał. A ja pomyślałem: „Moc logosu”.

Chyba ożyła komunikacja serca i ruszyło Życie.

Życie jest specjalnym darem dla człowieka, a człowiek może w nim uczestniczyć i myślą, i sercem…

W takim kontekście egzystencji Kant wypowiedział: „W życiu dwie sprawy zawsze mnie fascynują: gwiazdy nade mną i prawo moralne we mnie…”.

Książka M. Kozłowskiego na swój sposób próbuje łączyć i wskazać dwie, jakże istotne i głębokie w swojej tajemnicy, rzeczywistości i prawdy. Nie jesteśmy chaotycznie wrzuceni w kosmos, jesteśmy cząstką kosmosu – cząstką świadomą. Nieskończoność kosmosu ożywa w ludzkiej istocie, która poprzez świadomość siebie i otaczającego świata potrafi ją odczytać, wskazać na jego bezkres, ale równocześnie dotknąć go swoim sercem. Kosmos i człowiek – jedno, ale różni. Kosmos bez człowieka jest niemą, nieskończoną przestrzenią. Ożywa przez tego, który „Jest”, i ludzką świadomość.

Prof. zw. dr hab. dr h.c. Kazimierz Popielski

Institute of Biofeedback and Noo-psychosomatic

Lublin 10 VI 2013

DO MOICH CZYTELNIKÓW

Książkę rozpoczynam od zamieszczenia dwóch zdjęć. Przedstawiają one planetę ZIEMIĘ widzianą oczyma Homo sapiens sapiens na ZIEMI oraz z okolic planety SATURN. Musimy zmierzyć się z problemami, które niesie zmiana perspektywy. Spokojny, wręcz idyliyczny obraz ZIEMI, na której rozpoczyna się teraz piękny okres jesieni (w Polsce), zmusza nas do refleksji nad losem i przyszłością Homo sapiens sapiens. Przeniesieni w okolice SATURNA, zdajemy sobie sprawę z kruchości ludzkiego bytu na małej, mokrej grudce krążącej wokół gwiazdy, którą ludzie nazwali SŁOŃCEM.

W książce, zdając sobie sprawę z istnienia obu perspektyw, chcemy dokonać „naukowego rachunku sumienia”. Wierzymy w Boga i jesteśmy przekonani, że z Jego pomocą Homo sapiens sapiens da sobie radę. W dalekiej przyszłości Człowiek będzie powracał na ZIEMIĘ – tak jak teraz powraca do domu z podróży do innego kraju. Musimy jednak pamiętać, że Pan Bóg przygotowywał Wszechświat na przyjście Człowieka ponad 11 miliardów lat. Stworzył nas na własne podobieństwo. Bądźmy Mu za to wdzięczni – za mgły snujące się nad jesiennymi lasami i za błękit naszej PLANETY ZIEMI.

Książka składa się z dwóch części. Część I, zatytułowana Fizyka w Czasoprzestrzeni, przestawia panoramę fizyki współczesnej: teorii względności i mechaniki kwantowej widzianą przez czytelnika trochę zorientowanego w tych dziedzinach – na poziomie popularnych artykułów i audycji telewizyjnych, np. programy na kanałach Discovery, National Geographic czy audycja Galileo. W tej części książki chcemy zwrócić uwagę odbiorcy na jeden z aspektów współczesnej nauki, który nie jest zbyt mocno eksponowany w tych artykułach i audycjach. Otóż naszym zdaniem współczesna fizyka jest znacznie bliższa religii, niż się nam wydaje. Wbrew panoszącej się opinii „nowych ateistów” (R. Dawkins, D. Dennett, L. Wolpert, S. Harris, V. Stenger) nie ma dylematu „religia czy nauka?”. Nauka i wiara razem budują i rozwijają kondycję kulturową i poznawczą współczesnego człowieka. Wszystkie badania statystyczne wśród ludzi nauki wskazują ok. 60% przewagę naukowców wierzących w Boga nad ich kolegami ateistami. W USA ten odsetek jest jeszcze większy.

 

Rys. 1. Ziemia, którą kochamy (M. Kozłowski, Wprowadzenie do fizyki, NKF, 2001)

 

Rys. 2. ZIEMIA to malutka niebieska grudka, ulokowana między pierścieniami SATURNA. W lewym górnym rogu zdjęcia powiększony obraz ZIEMI, z lekkim wybrzuszeniem z lewej górnej strony – to KSIĘŻYC (M. Kozłowski, Wprowadzenie do fizyki, NKF, 2001)

 

Nasz Wszechświat jest czterowymiarowy (3 wymiary przestrzenne i czas). W fizyce stale ponawiane są próby zbudowania teorii wielowymiarowego Wszechświata. Oczywiście nic nie wiemy o nowych własnościach n-wymiarowego Universum. Piętno czterowymiarowości Wszechświata odcisnęło się na naszej świadomości od chwili jego powstania. Czy jesteśmy na zawsze na to skazani? Od św. Augustyna (Wyznania) wiemy, że Bóg jest poza czasem i przestrzenią i tylko On wyzwala nas z oków czasoprzestrzeni, gdy stajemy przed NIM twarzą w twarz.

Część II, Świadomość w czasoprzestrzeni, napisałem dla Ciebie, Czytelniku, ale również mnie była ona bardzo potrzebna przy pisaniu części I. Jestem fizykiem i nie zajmowałem się zawodowo metafizyką, w tym ontologią. Od pewnego czasu poważni fizycy zajmują się „uduchowieniem” nauk ścisłych. Wymienimy dwóch: profesora Johna Polkighorna (Cambridge University) – specjalistę w dziedzinie fizyki cząstek elementarnych – i laureata nagrody Nobla z fizyki Briana Josephsona (Oxford University). Również profesorowie Roger Penrose – fizyk teoretyk (Cambridge University) oraz Paul Davies – astrofizyk (Texas University) angażują się w badania zagadnienia świadomości i natury życia. Od wielu lat profesor Freeman Dyson – fizyk (Institute for Advanced Study, Princenton) deklaruje się jako fizyk wierzący w Boga. Również profesor Alvin Plantinga – logik (University of Notre Dame, USA) „wygrywa” w publicznych dyskusjach z Dawkinsem i Dennettem – ofensywnymi „nowymi ateistami”.

W Polsce brak jak do tej pory zrównoważonego przedstawienia nauki i wiary w Boga jako uzupełniających się dziedzin fundamentalnych dla ludzkiej kondycji. Mamy nadzieję, że ta książka chociaż częściowo przyczyni się do zrozumienia tego faktu.

Blask Popiołów można czytać bez „ołówka w ręku” – nawet przed snem. Sprawy uważane powszechnie za trudne: szczególna teoria względności, mechanika kwantowa, świadomość, choć brzmią tajemniczo, przedstawiłem w nietradycyjnym ujęciu, tak aby czytelnik mógł się do nich „przyzwyczaić”. Wracam do nich w książce kilkakrotnie – stąd może powstać wrażenie powtórzeń – ale są one zamierzone. Wiem o tym jako „nauczyciel nauczycieli” i wieloletni wykładowca uniwersytecki w Polsce i za granicą. W książce często korzystam z moich notatek do wykładów Wprowadzenie do fizyki (Wydawnictwo NKF, Warszawa 2001), które prowadziłem na Wydziale Fizyki Uniwersytetu Warszawskiego w latach 1991–2001.

 

Mirosław Kozłowski

 

 

CZĘŚĆ I

 

FIZYKA W CZASOPRZESTRZENI

WSTĘP

Bojaźń Boża jest źródłem mądrości

(Psalm 110: 10, Księga Psalmów)

 

Zawsze dziwię się fizykom, moim młodszym kolegom, gdy słyszę, jak dyskutują o nowej teorii fizycznej: „nie warto zajmować się tą teorią, przecież zawiera nieskończoności”. Nieskończoność dla większości fizyków i matematyków, do czasu, gdy swoje genialne prace na temat nieskończoności opublikował Georg Cantor, była po prostu jedną z osobliwości.

Teorie fizyczne pozwalają przewidzieć wartości różnych wielkości fizycznych. Niekiedy z teorii wynika, że pewna wielkość jest nieskończona. Przykładem może być grawitacyjne zapadanie się kuli materii o zerowym ciśnieniu. Według teorii Newtona zapada się ona bez ograniczeń, aż wreszcie staje się punktem o nieskończonej gęstości, ρ(r), to znaczy:

ρ(r =0)=∞

Taki stan nazywamy osobliwością. We współczesnej teorii grawitacji osobliwości są nieuchronne – cały Wszechświat powstał z osobliwości początkowej. Dwaj wybitni fizycy teoretycy, S. Hawking i R. Penrose, przez kilka lat starali się „usunąć nieskończoność z ogólnej teorii względności”. W końcu się poddali – tej osobliwości, Wielkiego Wybuchu, nie da się usunąć z teorii grawitacji.

Łatwość, z jaką fizycy dyskutują o nieskończonościach, wynika z ich umiejętności matematycznych, które zdobyli w czasie studiów, no i pewnej megalomanii. Podamy jeden z przykładów. W fizyce elementarnej często korzystamy z funkcji:

(1)

We wzorze (1) v jest prędkością ciała względem „laboratorium”. „Laboratorium” to np. pas startowy lotniska. Stała c to stała używana w wielu dziedzinach fizyki, jej liczbowa wartość równa się Została wprowadzona do fizyki jeszcze w XIX w., w pracach J.C. Maxwella oraz H. Lorentza, J. Voigta.

(2)

Funkcja ta ma kilka ciekawych własności.

(3)

Tu pełna zgoda. Ale ile wynosi

(4)

Na rys. 3 przedstawiliśmy wykres funkcji gamma. Wykres narysowaliśmy za pomocą programu Mathematica. Ale jak widać, Mathematica nie chce albo nie może podać wartości funkcji gamma w punkcie v/c2: nie chce pokazać niedoświadczonemu czytelnikowi, co znajduje się poza „kurtyną” nieskończoności. My możemy troszeczkę podnieść kurtynę. Zapłacimy za to wysoką cenę albo zostaniemy nagrodzeni, jak kto woli. Ukarani. Najpierw obliczymy γ(2), tak jak nauczono nas w szkole:

(5)

W roku 1777 wielki matematyk szwajcarski, Leonhard Euler oznaczył pierwiastek kwadratowy z liczby minus 1 w następujący sposób:. W Dodatku A omawiam „tajemniczą” historię liczb zespolonych, sięgającą XII w.

 

Rys. 3. Gamma jako funkcja v/c (M. Kozłowski, Wprowadzenie do fizyki, NKF, 2001)

 

Dzięki temu my też możemy obliczyć . A zatem zrobiliśmy to lepiej niż Mathematica. Mamy zatem odpowiedź:

Za kurtyną nieskończoności dla

(6)

znaleźliśmy nowe liczby, których kwadrat równa się minus jeden.

Liczbai jest dość tajemnicza – jest „nie z tego świata”. Jednak i na tym świecie bardzo przydaje się w matematyce, fizyce i naukach technicznych. W książce będziemy do niej kilkakrotnie powracali. Podamy teraz jeden przykład. Leonhard Euler w 1777 r. udowodnił frapujący wzór:

(7)

Liczby e=2.71…, ……π=3.14 znamy ze szkoły. Teraz wiemy, że . W jednym wzorze Euler zebrał 5 głównych liczb, które konstytuują naszą przestrzeń. Jedna z nich, i, jest „nie z tego świata”. Ten inny świat istnieje, nie można się go pozbyć. Podstawmy we wzorze (7) i0. Otrzymamy jawną sprzeczność:

0

Jak wykazaliśmy za pomocą prostych rozważań, możemy podzielić obserwowany, mierzalny Wszechświat na dwie rozłączne części: jedną codzienną, skończoną, w której nic nas nie zaskakuje, i drugą, którą oddziela od nas bariera nieskończoności.

 

Rys. 4. Przekrój czterowymiarowej czasoprzestrzeni płaszczyzną (x,ct) (M. Kozłowski, Wprowadzenie do fizyki, NKF, 2001).

 

Homo sapiens, jego ciało i świadomość powstały i rozwijają się w czterowymiarowej czasoprzestrzeni (3 wymiary przestrzenne: x, y, z i czas: t). Niestety nie mogę narysować czterowymiarowej czasoprzestrzeni. Oto jej dwuwymiarowy przekrój (rys. 2).

Na osi rzędnych zaznaczyliśmy zmienną ct, a na osi odciętych – x. Gdy dodamy drugi wymiar – oś y, zamiast płaskiego rysunku otrzymamy dwa stożki z tworzącymi ctx oraz ct–x. Tworzące są po prostu drogami, po których poruszają się „duchy” z prędkościami v=c i v=–c. A co się dzieje w przypadku, gdy duch ma prędkość |v|>c? Ten obszar jest niedostępny dla naszego poznania! Nasza świadomość, ukształtowana w czterowymiarowej przestrzeni, nie ma dostępu do części Wszechświata leżącej na zewnątrz stożka. Linie ct ± x, na których funkcja , oddzielają nas od niewiadomego zaznaczonego kolorem morskim. Ale czy można żyć bez niewiadomego, ukrytego w Nieskończoności?

Zgodnie z obrazem Wszechświata, który nakreśla współczesna fizyka, nasza książka dotyczy zagadnień fizycznych i świadomościowych w czterowymiarowej czasoprzestrzeni. Nie zapominajmy o tym!

W pięknej książce The Physics of Chrisianity Frank J. Tipler, wybitny fizyk amerykański, stwierdza: „Przedstawię teraz kosmologiczny dowód. Wykażę, że Bóg jest Kosmologiczną Osobliwością oraz że Bóg jest Trójcą. Moja argumentacja jest oparta na matematyce”[1].

[1] Wszelkie dłuższe cytaty, nieopatrzone przypisami, pochodzą z: M. Kozłowski, Wprowadzenie do fizyki, NKF, 2001.

ŻYCIODAJNE PIERWIASTKI

„Stare” gwiazdy (starsze niż nasze Słońce) w swoim wnętrzu gromadzą hel powstały w wyniku „spalania” wodoru. Oddziaływanie jąder helu () z protonami prowadzi do powstawania niestabilnego jądra litu (). Z kolei oddziaływanie dwóch jąder helu jest źródłem niestabilnych jąder berylu (). Po „spaleniu” całego zapasu wodoru (protonów) wnętrze starej gwiazdy zapada się pod wpływem grawitacji. Temperatura wnętrza gwiazdy rośnie, aż do osiągnięcia wartości 108K. Przy tej temperaturze szybkość syntezy dwóch jąder helu jest większa od szybkości rozpadu nietrwałego jądra berylu na dwie cząstki alfa. Dzięki temu staje się możliwy proces kreacji jądra węgla, :

W wyniku reakcji (1) powstaje pierwszy życiodajny pierwiastek, węgiel. Przy tym wydziela się energia 7.36 MeV. Reakcja syntezy węgla przebiega bardzo wolno – dlatego węgiel nie mógł powstać w trakcie Wielkiego Wybuchu.

W całym procesie syntezy węgla spełnionych jest kilka oszałamiających koincydencji. W zwykłych warunkach powstanie berylu () jest niezmiernie mało prawdopodobne. Jednak, i tu pierwszy szczęśliwy przypadek (koincydencja), stan podstawowy berylu 8 ma energię równą dokładnie energii dwóch cząstek alfa. Drugi szczęśliwy „przypadek”: układ

ma energię dokładnie równą energii wzbudzonego stanu jądra węgla. Istnienie stanu rezonansowego (7.36 MeV) w jądrze węgla wielokrotnie zwiększa prawdopodobieństwo powstania jądra węgla. Stan rezonansowy (7.36 MeV) został teoretycznie przewidziany przez wybitnego astrofizyka brytyjskiego Freda Hoyle’a. Następny krok w syntezie „pierwiastków życiodajnych” to powstanie tlenu. We wnętrzu starych gwiazd zachodzi kolejna reakcja:

W wyniku syntezy jądrowej we wnętrzu „starych gwiazd” powstają podstawowe dla życia pierwiastki: węgiel, tlen, azot. Są to popioły pozostałe po „spaleniu” wodoru.

Niektóre „stare gwiazdy” przechodzą do stanu „gwiazdy supernowej”. Supernowa gwiazda eksploduje w dosłownym znaczeniu tego słowa i całe jej wnętrze, zawierające życiodajne popioły, jest wyrzucane w próżnię Wszechświata (rys. 5). Oświetlone blaskiem eksplozji supernowej popioły błyszczą w miejscu, gdzie kiedyś była supernowa. Rozbłysk supernowej – śmierć gwiazdy – jest równocześnie zapowiedzią narodzenia się we Wszechświecie życiodajnego węgla, tlenu i azotu.

 

Rys. 5. Wybuch supernowej (na podstawie M. Kozłowski, Wprowadzenie do fizyki, NKF, 2001)

 

Rys. 6. Blask popiołów. Kolorowe wstęgi są źródłami światła wysyłanego przez atomy wodoru tlenu i siarki. Niebieska poświata w centrum mgławicy jest emitowana przez elektrony przyspieszane w centrum mgławicy. Mgławica jest oddalona od Ziemi o ok. 6500 lat świetlnych (M. Kozłowski, Wprowadzenie do fizyki, NKF, 2001)

 

W końcu w rezultacie niezwykłych zbiegów okoliczności powstał z nich Homo sapiens, który pisze te słowa. W jego ciele tkwią protony, które powstały w wyniku kreacji Wszechświata. W tym względzie jestem tożsamy ze Wszechświatem. Jednak moja świadomość ma swoje źródło w blasku ginącej supernowej, która dała mi życie. Czy potrafię je docenić i uszanować?

Z badaniem struktury jąder węgla (i azotu) związane są moje refleksje na temat roli intuicji w naukach ścisłych. W latach 1980–1981 pracowałem na stanowisku docenta w Physik-Institut der Universität Zürich w grupie profesorów Hansa Müllera i Rolfa Wagnera (Uni Basel). Na początku naszej współpracy moi szwajcarscy koledzy i przyjaciele pokazali mi wyniki zbadanych przez nich po raz pierwszy rekcji jądrowych. W tej reakcji protony wybijają cząstki alfa (jądra helu) z jądra tarczy, pozostawiając „okaleczony” węgiel w stanie wzbudzonym. Moi koledzy i ja dobrze znaliśmy mechanizm reakcji, rozumieliśmy jej przebieg. Kłopoty sprawiały nam silne stany wzbudzone w jądrach tarczy, których tam nie powinno być. Moi konserwatywni koledzy szwajcarscy znani są z wielkiej dbałości w prowadzeniu eksperymentów fizycznych. Zamartwiali się, że w ich pomiarach pojawiły się poziomy jądrowe, o których nikt przedtem nie wiedział. Podczas jednej dyskusji w Paul Scherrer Institut w Villigen, gdzie prowadzony był eksperyment w sali z widokiem na ośnieżoną Jurę, zaświtała mi myśl – odkryliśmy nowe jądro węgla o nowych stanach wzbudzonych. W odkrytym przez nas jądrze jedna z cząstek alfa jest w stanie wzbudzonym, i to do energii 21 MeV. Intuicja mnie nie zawiodła!

 

Rys. 7. Kreacja węgla we wnętrzu „starej gwiazdy” (na podstawie: M. Kozłowski, H.H. Müller and R. Wagner, Lettere al. Nuovo Cimento, 1981: 31, p. 566)

KULTURA ZACHODU W STANIE ROZPADU

Zanim przejdziemy do omówienia zagadnień ściśle fizycznych, przedstawimy „podglebie” filozoficzne wielu współczesnych fizyków: New Age. Ten kierunek myśli zapoczątkowany w Ameryce powoli dociera do Polski. Teoretycy, nauczyciele, terapeuci rekrutujący się z kręgów New Age często ujawniają podwójne oblicze: zachodnie i niezachodnie. Owi przedstawiciele Zachodu dorzucili do europejskiego lub północnoamerykańskiego wykształcenia wiadomości zdobyte u mistrzów duchowych, szamanów oraz uzdrowicieli na Wschodzie, w Afryce lub w Meksyku. W ich działalności można bez trudu odnaleźć odwołania do nauk hinduskiego guru, do technik pozaeuropejskich, prymitywnej mitologii czy pobytu w aśramie. Przychodzi mi na myśl pewien paryski prelegent, występujący w roli przewodnika duchowego i egzorcysty, który jest jednocześnie uczniem afrykańskiego guru Satthya Sai Baby. Inny aktywny propagator technik rozwoju potencjału ludzkiego, Francisco del Campo, ukończył studia inżynierskie i psychologiczne. Został wprowadzony w arkana terapii meksykańskich szamanów oraz w technikę transów praktykowanych w Brazylii. Psychiatra Stanislav Grof zapożyczył od szamanizmu technikę oddechu holotropicznego. Cieszące się wielką popularnością w środowisku osób wykształconych seanse medytacji transcendentalnej odbywają się pod kierunkiem instruktorów przygotowywanych przez Maharishi Mahesh Yogi. New Age odnosi sukces na Zachodzie, ale nauczanie jego liderów zakorzenione jest w pozaeuropejskich tradycjach.

Nie sposób potępić a priori wysiłku zmierzającego do przekroczenia europocentryzmu i wyjścia naprzeciw innym kulturom. Nie należy lekceważyć obserwowanego od stu lat wzbogacającego dialogu z filozofiami i religiami Wschodu. Jednakże aby ów dialog stał się płodny, wymagane jest spełnienie dwu warunków: przede wszystkim nie należy zatrzymywać się na poziomie egzotyki. Czy New Age nie popełnił tego błędu? Powołując się na buddyzm, taoizm, operował zbyt często zbanalizowanymi pojęciami (reinkarnacja). W ten sposób lansował wizję „upudrowanego” Wschodu, budząc zgrozę prawdziwych orientalistów. New Age bynajmniej nie realizuje harmonijnej syntezy myśli Wschodu i Zachodu. W rzeczywistości jesteśmy świadkami pseudeorientalizacji kultury zachodniej.

Wyłania się jednak inny poważny problem. Jaki sens może mieć dialog, gdy jeden z uczestników przybiera postawę samooczerniania? Czy można uzyskać choćby najmniejszą korzyść z wymiany myśli, czy można wzbogacić się o nowy świat idei, tak różny od naszego, gdy otwarciu się na inną kulturę towarzyszy deprecjacja własnej? Tego typu otwarcie nie przynosi korzyści, lecz prowadzi do autodestrukcji. Czy nie ku temu właśnie zmierza New Age, który pod pretekstem odwołania do kultur nieeuropejskich wyrzeka się własnego dziedzictwa?

New Age ogłasza wielkie spotkanie planetarne, gigantyczne kosmopolityczne targi. Cywilizacje wszystkich kontynentów mają stoiska w sercu europejskiej kultury. Gościom skwapliwie się schlebia: „Spójrzcie, jak my, ludzie Zachodu, jesteśmy w porównaniu z wami niedoskonali”.

Potępia się racjonalizm filozofii zachodniej; Kartezjusz, Bacon i Newton jawią się jako złoczyńcy. Nie ustaje krytyka nauki, zwłaszcza medycyny – nieholistycznej i rozdrobnionej na niezależne specjalizacje. „Zwykłe stany świadomości” człowieka Zachodu postrzegane są jako rodzaj kalectwa będącego przyczyną zniekształconego oglądu rzeczywistości. Należy zatem jak najszybciej zmienić ów stan rzeczy przez modyfikację sposobu działania naszej psychiki. Czy nasz sposób odczuwania, kochania, myślenia jest błędny? New Age owładnęła prawdziwie oskarżycielska pasja.

Nieszczęśni ludzie Zachodu trwają uporczywie przy rozróżnieniu „ja” i „drugiego ja”, sfery ludzkiej i boskiej, natury i kultury. Twierdzą, że proces poznania naukowego polega na konsekwentnym rozróżnieniu podmiotu i przedmiotu (a nie łączeniu ich w doświadczeniu jedności), a ponadto obstają przy mylnym paradygmacie, opóźniając postęp rodzaju ludzkiego. Z tego względu nie będzie im dane uczestnictwo w wielkim przełomie Ery Wodnika.

Znamienne, że rytuałom inicjacji do New Age towarzyszy zerwanie z zachodnią tradycją. Instruktywny w tym względzie jest opis wejścia w wizję holistyczną autorstwa Jacquesa Castermane’a. Otóż w czasie pierwszego seminarium na temat zmiany osobowości animator polecił mu „oddać przez taniec relację między Słońcem i Księżycem”. Castermane, początkowo bardzo zakłopotany, musiał przezwyciężyć wewnętrzny opór: „Zacząłem tańczyć i stopniowo przechodziłem ze skostniałego stanu świadomości człowieka Zachodu do świata wyobrażeń Indian amerykańskich, nawiązując bezpośredni kontakt z bóstwami poprzez kanał świętego tańca. Jakże wyzwalające i jednoczące doświadczenie!”.

NEW AGE A KULTURA ZACHODNIA: RADYKALNA OPOZYCJA

New Age sytuuje się na antypodach wizji świata, która tworzyła się od 2500 lat pod wpływem Grecji, Rzymu, judaizmu, chrześcijaństwa i która w czasach nowożytnych rozwinęła się pod wpływem racjonalizmu i humanizmu.

Spróbujmy w kilku zdaniach nakreślić podstawowe różnice, tak by wszyscy pozostający pod wpływem tego ruchu poznali istotę problemu. Muszą bowiem być świadomi tego, że wybór ów prowadzi do całkowitego zerwania z tradycją, która ich ukształtowała; oznacza podcięcie korzeni kulturowych. Jakie są najistotniejsze cechy charakteryzujące zachodni sposób postrzegania świata? W centrum naszej kultury znajduje się człowiek – świadom swej niepowtarzalności i skończoności. Głębokie poczucie odrębności zawdzięcza on przede wszystkim religii monoteistycznej. Dzięki temu, że przyjął istnienie Boga transcendentnego, jedynego, osobowego, odkrył siebie. Tworząc własną relację z Bogiem osobowym (którego opis daje Biblia), nawiązując z Nim dialog, przechodząc przez stadia buntu i apostazy, usiłując zmniejszyć dzielący go od Boga dystans, człowiek Zachodu wykuł, nie bez dramatu i cierpienia, własny status jednostki. Relacja z osobowym Bogiem wywarła trwały wpływ na europejski paradygmat kulturowy. Od tej pory poczucie oddzielenia nigdy nie ustąpiło, przeciwnie – objęło wszystkie sfery, odciskając trwałe piętno na umysłowości człowieka Zachodu, który musiał nauczyć się z nim żyć. Owe opozycje stały się dowodem tożsamości kulturalnej Zachodu – rozróżnienie rzeczywistości i ideału, względności i absolutu, skończonego od nieskończonego, ludzkiego od boskiego, sacrum od profanum, przeszłości od teraźniejszości. Człowiek Zachodu żyje w związku z naturą, lecz nie w całkowitej z nią wspólnocie. Wie również, że nieskończoność jest niewspółmierna ze skończonym, nieśmiertelność pozostaje w sprzeczności ze śmiertelnym, odległe z bliskim, a przeszłość z przyszłością. Człowiek Zachodu jest świadom, że poznania intelektualnego nie należy utożsamiać czy mieszać ze zmysłowym. Poza jego światem istnieje inny świat, lecz ludzie nie mają doń wstępu. Świat naturalny przeciwstawiony jest nadnaturalnemu, a świat prawdy absolutnej, świat Idei, jawi się jako obca ziemia. Żyję wśród podobnych mi istot, ale dzieli mnie od nich pewien dystans, pozostają więc dla mnie zagadką. Od tego, co transcendentne, odgradza mnie przepaść nie do pokonania. Dziedzina noumenów jest poza granicą fenomenologii. Bóg nie ukazuje swojego oblicza stworzeniom. Piękno rodzi się w oddali i budzi nostalgię za nieosiągalną rzeczywistością. Krótko mówiąc, z punktu widzenia kultury zachodniej kondycja ludzka jest rozdarta pomiędzy dwie antytezy i naznaczona piętnem podziału. Nie bez przyczyny Hegel mówił o „nieszczęśliwej świadomości”. To symboliczne pojęcie wyraża niepokój duszy człowieka Zachodu. Nienasycona, nie może uwolnić się od wyobrażenia o innym, doskonałym, lecz nieosiągalnym świecie, który istnieje jako kontrapunkt rzeczywistości. Antygona powołuje się na prawa boskie, a dla Arthura Rimbaud prawdziwe życie toczy się gdzie indziej… Rozziew między tu i tam, pragnieniem a rzeczywistością, brak zgody na to, co istnieje, odrzucenie tego, co dane, odmowa poprzestania na tym, co jest, niezadowolenie z otaczającego nas świata, nieodparty powab tego, co poza nami, ciążenie ku niedostępnej nam nieskończoności – wszystko to stanowi o tożsamości człowieka, jego racji bytu, jego wielkości i przyczynie cierpienia. Ów rozdział, którego źródła tkwią w tradycji judeochrześcijańskiej, jest doświadczany przez człowieka tym dotkliwiej, iż przeczuwa on niejasno, że w odległych czasach zamieszkiwał upragniony „inny świat”. Pewnego dnia, jako upadły byt, został z niego wygnany. W głębi duszy człowieka Zachodu gości tragiczne uczucie upadku, nieukojona tęsknota. Mówi on: „Przebywałem ongiś w tym wyższym świecie, ale utraciłem go; zostałem wypędzony z raju; moja dusza musiała opuścić platoński świat Idei; byłem blisko Boga, zanim stał się On Bogiem ukrytym, wobec którego dźwigam ciężar winy nie do naprawienia; przeżyłem szczęśliwy czas dzieciństwa, a teraz czeka mnie śmierć…”.

Człowiek Zachodu odczuwa pokrewieństwo z wyższą rzeczywistością, ze światem nadzmysłowym i nadnaturalnym. Jest świadom swej kondycji wygnańca, lecz mimo to nie rezygnuje z wysiłków, by odnaleźć utracony raj i powrócić do niego. Czy całe dziedzictwo naszej kultury nie świadczy o trwałym charakterze tego dążenia? Umysł zachodni żarliwie poszukuje minionej jedności. Pragnie połączyć to, co zostało rozdzielone, pragnie zbliżyć się do Boga, przywrócić więź z Absolutem. Czy nie jest to motyw naszych najbardziej żywotnych powołań? Żarliwość w odkrywaniu prawdy, wysiłek naukowy, rozwój umysłu, twórczość artystyczna, teorie filozoficzne są przejawami owego pragnienia, które wszyscy nosimy w głębi i które nigdy nie zostanie spełnione tu, na Ziemi. Artysta, poeta, pisarz, naukowiec jawią się niczym Faust; nie mogą zaniechać poszukiwań, bo przecież nie znajdują zaspokojenia.

ŚWIAT BEZPROBLEMOWY

Na wszelkie zło można znaleźć stosowny środek, wszelkie utrapienia duszy uleczą słynne techniki. New Age zapowiada Dobrą Nowinę uniwersalnej harmonii duszy i ciała, męskości i kobiecości, jin i jang, ducha i materii, pierwiastka boskiego z ludzkim, Ziemi i kosmosu, transcendencji z immanencją, religii z nauką, a także harmonii wszystkich istniejących religii. Człowiek współczesny dociera wreszcie do zacisznego brzegu egzystencji. Tułaczka Ulissesa kończy się na wyspie nimfy Kalipso. Nadszedł wytęskniony kres nocy wyobcowania, nastał świt ery transpersonalnej. Przywrócona została jedność ego z Bogiem, z drugim człowiekiem, z naturą. Podzielonemu światowi Zachodu przeciwstawia się zjednoczony świat Nowej Ery. Od tej pory żyjemy w sferze absolutnego szczęścia, w której nie istnieją już żadne pragnienia.

Jedna ze sztandarowych publikacji ruchu nosi znamienny tytuł: Zmieńcie wasze pragnienia w rzeczywistość. Warto wszakże zapytać, czy nie zatracimy jakiejś cząstki człowieczeństwa, gdy osiągniemy cel wszelkich dążeń i nie będziemy mieli już żadnych pragnień. Usatysfakcjonowany człowiek Nowej Ery naznaczony jest jakimś istotnym brakiem i w tym właśnie wyraża się jego obcość. W jałowym świecie New Age’u nie istnieją problemy. Cywilizacja zachodnia ma wymiar tragiczny, lecz dusze oddychają tu wolnością i znajdują motywację do życiowych zmagań. Wiemy, że Bóg jest nieosiągalny, że dzieciństwo zostało bezpowrotnie utracone, że naszym udziałem jest skończoność, na samotność nie ma lekarstwa, a życie jest niepowtarzalne i nie da nam następnej szansy. Ale czy ów tragizm nie stanowi zarazem bodźca do rozwoju kultury?

Warunkiem przetrwania w świecie tragicznym jest nieustająca twórczość. Głęboka motywacja dzieł literatury i sztuki, inwencji naukowej, technicznej, społecznej, politycznej polega na nieustannym wysiłku. Niepokój człowieka Zachodu, jego poczucie niespełnienia i osamotnienia wyjaśniają twórczy dynamizm naszej cywilizacji w dziedzinie literatury, sztuki, poetyki, religii, nauki i filozofii. New Age, usypiając człowieka obietnicą wewnętrznego spokoju, przytłacza go ciężarem błogosławieństw, zamyka w narcyzmie, pogrąża w ruchomych piaskach wszechogarniającej jedności, odbiera mu motywację do podjęcia trudu artysty, filozofa, pisarza, naukowca, reformatora.

W tych okolicznościach można żywić uzasadnione obawy co do perspektyw rozwoju kulturalnego i cywilizacyjnego. Możliwe, że New Age, który lubi się porównywać do tak twórczego prądu, jakim był renesans, wyjaławia życie kulturalne i prowadzi do śmierci umysłu.

Stwierdziliśmy, że New Age podaje w wątpliwość pojęcie podmiotu, zastępując je koncepcją „człowieka bez granic”, pozbawionego tożsamości. Wdrażanie środków radykalnej zmiany osobowości prowadzi do technicyzacji życia duchowego (warto przypomnieć Heideggerowskie „zapomnienie bycia”, będące rezultatem dominacji techniki). W ten sposób New Age toruje drogę stosowanej przez sekty praktyce „prania mózgu”. Odmienne stany świadomości, propagowane przez ruch, mają charakter regresywny: powiązane w sposób dwuznaczny z subkulturą narkotykową, dają pole działalności pseudonaukowej. Zajęliśmy się również polityką New Age i stwierdziliśmy, że niszczy ona same pojęcia „polityki” i „obywatelstwa”. Biorąc za punkt wyjścia hipotezę Gai, ów ruch buduje fundament nowego porządku światowego, cechującego się ukrytym totalitaryzmem, który stanowi być może największe niebezpieczeństwo. Wykazaliśmy wreszcie, że koncepcje New Age’u nie mogą znaleźć miejsca w wizji świata właściwej kulturze Zachodu, gdyż ta przepojona jest indywidualizmem.

Omawiany ruch neguje ideał człowieka wolnego i myślącego, a przecież u podstaw współczesnej demokracji leży model braterstwa pełnego szacunku względem jednostki. Napór ideologii Nowej Ery zagraża dziedzictwu kulturalnemu liczącemu 2000 lat. Co uczynić, by stawić jej czoło? Sądzimy, że fundamentalne znaczenie ma tu kwestia wychowania. Wobec zwodniczych obietnic stworzenia nowego człowieka nie wolno nam zapomnieć o ideałach, wedle których pragniemy kształtować młode pokolenie; innymi słowy – o celach nowoczesnej edukacji demokratycznej. Ma ona wychowywać ludzi wolnych, świadomych swej odrębności, odnoszących się z szacunkiem do bliźniego i troszczących się o dobrobyt i sprawiedliwość. Dąży również do rozwoju myśli racjonalnej, ducha krytycznego i zainteresowania wiedzą naukową. Czyni wreszcie usilne starania, by zapoznać młodego człowieka z literaturą, sztuką, filozofią i religią oraz podtrzymać żywe tradycje ludzkości. Jeśli to zadanie zostanie właściwie spełnione, ów nowy obywatel będzie wystarczająco silny, by oprzeć się pokusie New Age’u.

Kartezjańska dychotomia: umysł–materia istnieje tylko wówczas, jeżeli założymy, że areną wszystkich zjawisk jest newtonowska przestrzeń trójwymiarowa. Jednak struktura fizyki bardzo zmieniła się od czasu Newtona. Na przykład teoria unifikująca pole elektromagnetyczne i pole grawitacyjne wymaga czasoprzestrzeni pięciowymiarowej. Nowe wersje teorii unifikujących wszystkie oddziaływania wymagają czasoprzestrzeni jedenastowymiarowych, z których 5 jest „zwiniętych” – nieobserwowalnych.

Współczesna fizyka powinna zacząć od uwzględnienia wpływu świadomości obserwatora na przebieg i wyniki obserwowanych zjawisk fizycznych. Prowadzi to do konieczności uwzględnienia wyższych wymiarów rzeczywistości. Bierze się to stąd, że wiele zjawisk psychicznych OBE, NDE przebiega we wspólnej dla wszystkich przestrzeni, która nie jest przestrzenią fizyczną, ale „delikatnie” z nią oddziałuje. Istnienie telepatii sugeruje, że nasz umysł jest częścią czegoś, co możemy nazwać „Uniwersalną Strukturą” – przestrzenią informacji – „ukrytego porządku” (D. Bohm). Zawiera ona zapis wszystkiego, co dotyczy naszej egzystencji. Fizyczną część ukrytego porządku stanowi fizyczna czasoprzestrzeń, ale jest jeszcze nowa jakość, dostępna tylko dla naszego umysłu.

Świadomość jako reprezentacja tej nowej przestrzeni odnajduje się w wyższych wymiarach przestrzeni badanych przez fizyków. Jeżeli nasze zmysły są wrażliwe jedynie na trójwymiarową część wyższej przestrzeni, która w istocie jest wielowymiarowa, a fizyczne obiekty wypełniają też tylko trzy wymiary, co znajduje się w pozostałych wymiarach, jaka „fizyka” tam obowiązuje? Ponieważ świadomość nie mieści się w czasoprzestrzeni fizycznej, to właśnie ona partycypuje w tej niezbadanej dotychczas części Wszechświata.

Ego wkroczyło do filozofii za sprawą św. Augustyna, zaś apogeum osiągnęło w kartezjańskim Ego myślącym. Postulując istnienie Ego, Kartezjusz jasno stawia problem istnienia świadomości. Istota ludzka posiada zdolność symbolicznego myślenia, dzięki której może przedstawić rzeczy za pomocą znaków. Najbogatszym i najbardziej złożonym systemem symbolicznym jest język. Za jego sprawą człowiek osiąga wyższy stopień świadomości dzięki zdolności tworzenia pojęć i uświadamiania sobie tego procesu. Z punktu widzenia nauki świadomość związana jest z wybitnym rozwojem ludzkiej kory mózgowej, choć nie sposób jej zlokalizować w splocie neuronów. Świadomość ludzka, niczym mikroskop zdolny do powiększania własnych części składowych, ma możność oglądu własnego działania i wyrażania słowami swych spostrzeżeń.

Czy świadomość istnieje? Jeżeli przyjmiemy postulat istnienia indywidualnej świadomości, stanowi ona punkt wyjściowy możności porozumiewania się, celowego działania, tworzenia konstrukcji myślowych. Jednak świadomość wymyka się spod kurateli nauk szczegółowych. Jest – co do tego nikt nie ma wątpliwości. Boimy się tego pytania, ale musimy je postawić, bo szanujemy naszych czytelników: gdzie jest? Naszym zdaniem wypełnia Wszechświat, powołała go do istnienia i uczestniczy w jego trwaniu.

Do chwili odkrycia mechaniki kwantowej Wszechświat jawił się jako wspaniały, niedościgniony w ludzkich wyobrażeniach, obcy, porażający swoimi rozmiarami system, rządzony niezależnymi od nas prawami Newtona. Człowiek wegetujący na odrobinie (w skali Wszechświata) materii był skazany na bierne uczestnictwo w spektaklu, w którym materia – budulec naszych ciał – poddawana niewyobrażalnym siłom, powstawała w kataklizmie ginących gwiazd. Jesteśmy zbudowani z pierwiastków: węgla, tlenu, azotu, które powstają we wnętrzu gwiazd. Śmierć gwiazd zwiastuje powstanie naszego życia.

Początkowo mechanika kwantowa była jedną z nowych teorii fizycznych przydatnych do opisywania materii w skali 10–9 metra. Święciła i święci wielkie triumfy w całym przyrodoznawstwie. Co więcej, niedawno wkroczyła w nasze życie codzienne. Dzięki znajomości praw mechaniki kwantowej ludzie zbudowali komputery, które powoli zmieniają nasze życie. Co więcej, zaczynamy być od nich zależni, wręcz powierzamy im swoje zdrowie i życie, lecąc samolotem lub podróżując TGV.

Na obudowie komputerów czytamy na nalepce: „Intel inside”, „Pentium inside”; osobiście wolimy napis „QM inside” – „Zawiera mechanikę kwantową”. Niezależnie od wytwórcy układów scalonych, procesorów – wszyscy: projektanci, inżynierowie, tworząc komputery, stosują mniej lub bardziej świadomie zasady mechaniki kwantowej – „teorii niezbędnej w praktyce” – „FAPP – for all practical purposes”. Prawdziwe wyzwanie dla współczesnej mechaniki kwantowej stanowią badania nad świadomością.

Według R. Penrose’a wyjaśnień świadomości należy szukać na styku dwóch wielkich teorii: teorii względności i mechaniki kwantowej, której podwaliny położyli Henri Poincaré, A. Einstein, L. de Broglie, E. Schrödinger i W. Heisenberg.

Na użytek naszej książki definiujemy świadomość następująco:

Świadomość jest procesem w czasoprzestrzeni kreowanym i podtrzymywanym na poziomie subkwantowym.

Istniejąca realnie (niezależnie od obserwatora) struktura subkwantowa wywiera decydujący wpływ na osobowość człowieka – kształtuje ją i podtrzymuje, stwarzając warunki początkowe i prawa, które odkrywają i stosują nauki szczegółowe.

Świadomość Człowieka jest ukierunkowana. Jak wszystkie procesy na poziomie subkwantowym, również świadomość indywidualna podlega prawu wzrostu (wraz z upływem czasu) zasobów informacji o otaczającej rzeczywistości. Jak wykazałem w jednej z moich prac (Mirosław Kozłowski, Foundations of Physics Letters 1997: 10, 5. 295, 599), „strumień czasu” został wykreowany przez oddziaływanie grawitacyjne na poziomie komórki Plancka.

Poezja i fizyka – czym są? Poeci i fizycy wiedzą, pozostali przeczuwają. Każda wielka epoka w dziejach ludzkości ma wielkich poetów i wielkich fizyków. Czas pokrył niepamięcią ruiny Troi, ale trwała ona i trwa w Iliadzie Homera.

Cała zachodnioeuropejska nauka to odsyłacze do dorobku Platona (427 p.n.e.–347 p.n.e.). Ślady Platona spotykamy wszędzie: w codziennym języku, gdy mówimy o czystej miłości jako o miłości platonicznej, w działaniu szkolnictwa wyższego, gdy mówimy o nauczycielach akademickich – ponieważ Platon utworzył pierwszy europejski uniwersytet w Atenach – Akademię; w matematyce, gdy mówimy o platońskich ciałach i sferach.

Platońska tradycja w nauce europejskiej, to znaczy przekonanie, iż istnieje rzeczywisty świat idei, różny od świata fizycznego, stanowi jeden z ważnych nurtów współczesnej nauki. Począwszy od Platona, św. Augustyn (354–430), Św. Anzelm (1033–1109), René Descartes (1596–1650), Immanuel Kant (1724–1804), North Whitehead (1861–1947) oraz Roger Penrose (ur. 1931) rozwijali i rozwijają myśl Platona. Pięknie i przekonująco o Platońskiej wizji mówi Sir Roger Penrose: „To, co widzimy w otaczającym nas fizycznym świecie, jest cieniem świata matematyki. Jest to główna idea przyświecająca naukowcom. Nauka bada otaczający świat za pomocą modeli, które wszystkie są konstrukcjami matematycznymi…” oraz: „Platon mówi o świecie prawdy, piękna i moralności, ale ja sądzę, że najczystszą prawdą jest prawda matematyki”.

Sir Roger Penrose zbudował własny obraz wszechrzeczy. Według niego istnieją trzy światy. Pierwszy świat to świat platońskich idei, który egzystuje niezależnie od świata fizycznego i który istniał nawet, gdy nie istniał świat fizyczny. Drugi świat to świat fizyczny wypełniony przez obiekty, który nie w pełni rozumiemy, ale który istnieje w zadziwiającej relacji do świata idei. Trzeci świat to świat ludzkiej świadomości – umysłu, który zaczynamy poznawać. Dla R. Penrose’a relacja między tymi światami stanowi główne zagadnienie wiedzy o Wszechświecie.

W szkole, w wieku dorosłym rozumiemy doskonale zdanie: „Pan Tadeusz Adama Mickiewicza jest pięknym, chwytającym za serce poematem”. Poezja przenosi nas w niezbadane stany uniesień zachwytu. Z całkowitym przekonaniem mogę stwierdzić, że matematyka i fizyka również wywołuje uczucia wyższe, wzniosłe.

Poezja nauki, tu ograniczę się do fizyki, tkwi w jej równaniach. Dla fizyka i matematyka równanie jest abstrakcyjnym stwierdzeniem, które nie ma nic wspólnego z realnością świata. Gdy matematyk widzi równanie: x2+y2=1, to dla niego x i y są czysto abstrakcyjnymi bytami, niezwiązanymi z rzeczami fizycznymi.

W latach 1904–1905 Henri Poincaré i później Albert Einstein jako ukoronowanie szczególnej teorii względności odkryli wzór Emc2 (Amerykańscy studenci nazywają to równanie „T-shirt equation”). Równanie Emc2 zawiera całą wiedzę o wszelkich przemianach energii i masy w organizmach żywych na Ziemi i w eksplozjach supernowych gwiazd.

W roku 1926 Erwin Schrödinger ogłosił drukiem cztery prace, które zawierały nowe równanie opisujące własności wszystkich składników mikroświata: atomów cząsteczek, ciał stałych. E. Schrödinger był nie tylko genialnym fizykiem, ale również wszechstronnie wykształconym humanistą, znał łacinę i grekę. Pasjonował się filozofią grecką. Jego równanie zgodnie z tradycją pitagorejską przywracało rolę i znaczenie harmonii w Naturze. Atomy Schrödingera to w istocie cudowne harfy, których dźwięki wypełniają mikroświat – niestety nie możemy ich słyszeć ze względu na niedoskonałość naszego słuchu.

Dwie wielkie postaci, dwaj mocarze nauki, a w ich cieniu dwie wielkie kobiety – Mileva Marić oraz nieznana z nazwiska asystentka Erwina Schrödingera. Obie kobiety są prawdziwymi twórczyniami szczególnej teorii względności i mechaniki kwantowej. Obie wyzwoliły nieuświadamiane lub skrywane moce, które przeniosły ludzkość na nowy, piękniejszy etap rozwoju. Może jest tak dlatego, że tylko kobiety potrafią odczytać rytm Wszechświata i jego wpływ na organizm ludzki.

Istnienie praw natury, których obrazem są równania, stanowi nierozwiązaną tajemnicę Wszechświata. Indyjsko-amerykański astrofizyk S. Chandrasekhar mówił, ilekroć udało mu się uzyskać nowy wynik: „S