52 historie o zwierzętach - Ewa Mirkowska - ebook
PROMOCJA

52 historie o zwierzętach ebook

Ewa Mirkowska

3,0
5,04 zł
Najniższa cena z 30 dni przed obniżką: 5,90 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Ciekawe, zabawne i barwne opowieści o zwierzętach - po jednej na każdy tydzień w roku. Wszystkie opowiedziane w taki sposób, żeby w świecie nowo poznanych zwierzęcych przyjaciół dziecko spotkało swoje własne troski, radości i marzenia. I żeby dzielone z bohaterami opowiastek kłopoty przestały się wydawać tak kłopotliwe, radości okazały się jeszcze bardziej radosne, a marzenia niepostrzeżenie zaczęły się spełniać. Znalazły się tu historie dłuższe i krótsze, tak że mały czytelnik może sobie wybrać tę, której szuka i której właśnie potrzebuje.

Napisane prostym, a jednocześnie pełnym finezji językiem, skrzące się humorem, 52 historie o zwierzętach ozdobione są wieloma pięknymi kolorowymi ilustracjami.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 103

Oceny
3,0 (5 ocen)
2
0
1
0
2
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Kajtek72

Nie oderwiesz się od lektury

Piękne i pouczające historię. Moja 9 letnia córka była zachwycona❤️❤️❤️
00



Tytuł oryginału

52 Histoires d’animaux

Tekst oryginalny

Alexandra Weinig, Sophie Cottin, Madeleine Mansiet, Calouan, Alain Jost, Françoise Le Gloahec, Carine Lahousse-Vekemans, Béatrice Hubin, Laurence Mocquet, Mireille aver, Virginie Niesen, Corinne Machon, Isabelle Ballespi, Marie-France Gay Pourrat, Évelyne Blandin, Rachel Lupano, Fabienne Nuyttens, teksty z Opowieści na każdy dzień, wyd. Siedmioróg, Wrocław 2006

Redaktor prowadzący

Iwona Gawryś

Tekst polski

Ewa Mirkowska

Redakcja tekstu polskiego

Marek Gumkowski

Korekta

Maria Derwich

Ilustracje

Lali Villanova i Aurora Lago oraz

ilustracje z Opowieści na każdy dzień, wyd. Siedmioróg, Wrocław 2006

Skład

Paweł Cimicki

© by Editions Hemma, Belgium 2007

© for the Polish edition by Siedmioróg 2008

ISBN 978-83-7791-558-5

Wydawnictwo Siedmioróg

ul. Krakowska 90, 50-427 Wrocław

Księgarnia wysyłkowa Wydawnictwa Siedmioróg

www.siedmioróg.pl

Wrocław 2016

Przygotowanie wydania elektronicznego: Magdalena Wojtas, 88em

Słonik, który chciał być syrenką

Każdego ranka mały słonik budził się bardzo markotny. Nie cieszył go wcale samochodzik, który umiał trąbić prawie tak głośno jak on sam. Wesoła kolorowa piłka leżała samotnie w trawie, bo słonik ani myślał się nią bawić. Spoglądał tylko ze smutkiem na swoje odbicie w wodzie pobliskiego jeziorka i mówił do siebie przez łzy: „Och! Tak bardzo, bardzo chciałbym być syrenką!”.

Jego płacz usłyszał mieszkający nad jeziorkiem duszek opiekuńczy. Zrobiło mu się żal smutnego słonika. Któregoś wieczoru, kiedy słonik chciał już iść spać, duszek pojawił się przed nim i powiedział:

– Jeśli chcesz, pomogę ci stać się syrenką. Ostrzegam cię jednak. Musisz wiedzieć, że…

– Hurra! Będę syrenką! Będę syrenką!

Słonik nie chciał już nic więcej wiedzieć. Tańczył z radości, że wreszcie spełni się jego największe marzenie. Widząc, że słonik nie ma zamiaru wysłuchać go do końca, duszek opiekuńczy tylko wzruszył ramionami. Abrakadabra! – i już go nie było.

Następnego dnia słonik obudził się bardzo wcześnie. Chciał jak najszybciej przejrzeć się w jeziorku – robił tak każdego dnia. Ach, cóż to była za radość, kiedy zobaczył swoje odbicie! Naprawdę zmienił się w syrenkę! Zaśpiewał na całe gardło:

– Jestem słoniową syrenką! Jestem najpiękniejszy! Przyjdźcie tu wszyscy i podziwiajcie mnie!

Trudno byłoby w okolicy znaleźć kogoś, kto nie usłyszałby tego wezwania. Wszyscy – nie tylko inne słonie, ale nawet rechocząca żabka i ćwierkający wróbelek – pospieszyli, żeby obejrzeć odmienionego słonika. Nie było też nikogo, kto zdołałby powstrzymać się od śmiechu. Co tu ukrywać: słonik wyglądał po prostu komicznie! Podpierał się przednimi nogami, podczas gdy tylne połączyły się w błyszczący syreni ogon, którym trzepotał niczym wyciągnięta na brzeg ryba. Był to naprawdę bardzo dziwaczny stwór!

On sam jednak tego nie dostrzegał i był zachwycony swoją nową postacią. Radośnie i z wielkim przejęciem przyglądał się swemu odbiciu – tak bardzo oczarowały go kształt i kolor syreniego ogona, połyskującego tysiącami barw w świetle słońca.

Po pewnym czasie na brzeg przybiegli jego przyjaciele, żeby zaprosić go do wspólnej gry w piłkę. Dopiero wtedy słonik zauważył, że przecież nie może chodzić ani biegać!

Zmartwiony, patrzył na przyjaciół, którzy pobiegli dalej i teraz grali w piłkę, pozostawiwszy go samego z jego ślicznym odbiciem. Słonik zmarkotniał. Próbował się pocieszać, że to nic wielkiego – ostatecznie tak powinno być, przecież był teraz małą syrenką i powinien robić rzeczy, które przystoją syrence. Na przykład – pływać. Albo grać na harfie. Westchnąwszy głośno trzy razy, słonik z chlupotem stoczył się do wody, rozbryzgując ją wokół siebie niczym prawdziwy słoń. I oczywiście od razu zaczął tonąć!

Był przecież słoniem i nie umiał pływać! Dwie śliczne syrenki, które to widziały, roześmiały się swymi srebrzystymi głosami, drwiąc z niezręczności słonika. Zaraz też odpłynęły, aby bawić się ze swoimi towarzyszkami. Mały słonik znowu został sam. Żeby choć trochę poprawić sobie humor, postanowił zagrać na harfie. Chwycił z zapałem instrument, myśląc, że zaraz pięknie zagra i zaśpiewa. Ale cóż to? Zamiast śpiewu słychać było trąbienie słonia! Nic dziwnego, słonik miał wprawdzie ogon syrenki, ale głowa została mu przecież jego własna, słoniowa! Z harfy nie mógł wydobyć ani jednego dźwięku – swymi grubymi palcami pozrywał wszystkie struny! Na dodatek słonie z jego stada bardzo się rozgniewały, bo nieznośne trąbienie przerwało im słodką poobiednią drzemkę.

Pod koniec dnia słonik wiedział już na pewno, że nie chce być syrenką. Usiadł i zaszlochał:

– Och, jak bardzo chciałbym być znowu małym słonikiem!

Duszek opiekuńczy przechodził akurat obok. Usłyszał płacz i zatrzymał się.

– Czemu jesteś smutny? Przecież marzyłeś o tym, żeby nie być sobą. I nie chciałeś słuchać ostrzeżeń…

Słonik pociągnął trąbą.

– Nie mogę już biegać z innymi słoniami i cieszyć się z nimi. Jestem taki nieszczęśliwy! Zostałem sam, bez przyjaciół. Oddałbym wszystko, by odzyskać swą dawną postać i móc bawić się z kolegami!

Duszek opiekuńczy pokiwał głową ze zrozumieniem. Następnego ranka słonik był znowu zwykłym słonikiem. I znowu mógł biegać! Pobiegł więc tak szybko, jak tylko potrafił, do swoich przyjaciół, żeby pobawić się z nimi kolorową piłką. I obiecał sobie solennie, że już nigdy nie będzie chciał być kimś innym niż jest.

O kurze, co nie chciała się myć

Kura Białouszka wleciała z impetem do chlewika.

– Posłuchajcie, świnki, od dzisiaj będę mieszkać z wami. Mam już dosyć mycia dziobka po każdym posiłku i szorowania pazurków przed pójściem spać. Będę się taplać w błocie i będę taka brudna jak wy. Niech żyje wolność!

Świnki spojrzały na nią z dezaprobatą.

– Ależ, Białouszko, my wcale nie jesteśmy brudne. Tarzając się w błocie, zmywamy z siebie pasożyty!

– Tak? – zdziwiła się kura. – W takim razie cofam wszystko. Poszukam sobie innego domu, skoro i u was trzeba dbać o higienę.

Urodziny

Dzisiaj mały króliczek obchodzi swoje pierwsze urodziny.

– Pamiętam, jak się urodziłeś – wspomina mama króliczka. – Byłeś wtedy taki malutki i zupełnie nie miałeś futerka.

– I nie umiałeś chodzić – wtrąca się braciszek.

– A dziś kończysz już rok! – mówi z dumą tata. – I kiedy zdmuchniesz tę świeczkę na torcie, będziesz mógł zjeść ciasto marchewkowe! Raz, dwa, trzy!

– Fiuuuuuuuuu! – Z pomocą mamy króliczek zdmuchnął świeczkę, a później wszyscy odśpiewali mu „Sto lat”.

Kaczątko uczy się pływać

Mama-kaczka popchnęła swoje maleństwo w stronę wody.

– No, szybciutko, nie będziemy przecież stali na brzegu cały dzień!

– Ale, mamusiu, ja zupełnie nie umiem pływać… – broniło się

przestraszone kaczątko.

– Co też ty opowiadasz! – zirytowała się kaczka. – Wszystkie kaczki od urodzenia pływają znakomicie. Jak świat światem nikt nie słyszał, żeby kaczka bała się wody!

Maluch popatrzył na nią jeszcze raz błagalnym wzrokiem, ale widząc, że nic nie wskóra, poczłapał do wody. Kiedy tylko poczuł, że dno usuwa mu się spod łapek, zaczął nimi rozpaczliwie przebierać. I nagle stał się cud!

– Mamusiu, ja pływam, ja pływam! – krzyknęło szczęśliwe kaczątko.

– No widzisz, nie było się czego bać. Mama zawsze wie lepiej!

Kozy

Rodzina Małego Misia spacerowała po dolinie. Nagle jego siostra wypatrzyła stado kóz.

– Patrz! Patrz! Tu jest pełno kózek! – zawołała.

– Ojej! – uradował się miś. – Zaraz którąś pogłaskam.

– Nigdy ci się to nie uda – pokręciła głową siostra. – Kiedy tylko spróbujesz ich dotknąć, uciekną.

– Nieprawda! Trzeba tylko mieć sposób – odpowiedział miś. – Mamo, czy możesz mi dać moją kanapkę?

Po chwili siedział na ogrodzeniu i kusił zwierzęta chlebem.

– Widzisz?! – zawołał miś do siostry. – Wystarczył kawałek chleba – dodał i przytulił się do jednej z kózek.

Felicja jest artystką!

Moja siostra Felicja jest najładniejszą i najweselszą krówką w całej naszej wiosce. Bardzo ją lubię. To świetna zabawa razem z Felicją hasać po łąkach, słuchać śmiesznych historyjek i grać w kropki bordo.

Od kilku dni tata bardzo się niepokoi, bo nie wiadomo dlaczego Felicja zaczęła nagle przesypiać całe dnie, od samego rana aż do wieczora.

– Felicja na pewno jest chora – oświadczył tata – i musi dużo wypoczywać! Przyprowadzę doktora, żeby ją zbadał. Będziemy się nią troskliwie opiekować, żeby jak najszybciej wyzdrowiała.

Doktor obejrzał gardło Felicji, zbadał jej uszy, kazał zakasłać i wysłuchał uważnie, jak bije jej serduszko. Następnie z namysłem podrapał się w głowę i… kazał jej iść pohasać na zielonej łące. Felicja jednak ani myślała hasać, za to pomrukując z niezadowolenia, szybko wróciła do przerwanej drzemki. Doktor zamyślił się jeszcze bardziej. Wreszcie orzekł: – Felicja się nudzi!

Z zapałem zajęliśmy się więc dostarczaniem Felicji rozrywek. Tata przyprowadził Pipika, zabawnego i strasznie gadatliwego ptaszka. Cóż jednak z tego, skoro Felicja nie odezwała się do niego ani słówkiem. Wtedy zdecydowałem, że sprawa jest poważna i przyszedł czas, żebym zabrał się za nią osobiście. Zaproponowałem Felicji, aby pobawiła się swoją ukochaną lalką.

– Spójrz tylko, jaka ona ładna! Ma mnóstwo nowych ubranek…

– Muuu! – odpowiedziała Felicja lekceważąco. Odwróciła się na drugi bok, zamknęła oczy i zasnęła znowu.

To było po prostu niesłychane!

I wtedy cichutko, na paluszkach, żeby czasem nie zbudzić Felicji, podbiegł do mnie Pompon, kot sąsiadów. Szepnął mi na ucho:

– Felicja śpi całe dnie, żeby tańczyć całe noce! Ona to uwielbia! Przyjdź koniecznie dziś wieczorem, a zobaczysz na własne oczy. I koniecznie zabierz ze sobą waszego tatę.

Kiedy tylko zapadł zmierzch, Pompon poprowadził nas w stronę najbliższej polany. Muzykę słychać było już z daleka, wierzchołki wszystkich drzew tańczyły w jej takt.

Polana była wypełniona bawiącymi się zwierzętami. Czy domyślacie się, kogo zobaczyłem w samym środku rozbawionego tłumu? Oczywiście śmiejącą się i z zapałem gadającą o głupstwach Felicję!

Tata był trochę zagniewany:

– A więc to tak? To ci dopiero aktoreczka! Zaraz zaciągnę ją za uszy do domu!

– Nie, nie! Poczekajcie jeszcze chwilę! – zawołał rozbawiony Pompon.

W tej chwili Felicja zgrabnie wskoczyła na scenę i chwyciła w raciczkę mikrofon:

– Dobry wieczór wszystkim! Czy chcielibyście zaśpiewać i zatańczyć razem ze mną? To zaczynamy! Wszyscy razem… Raz, dwa – raz, dwa, trzy…

I zaczęła śpiewać. To było po prostu niewiarygodne! Razem z tatą osłupieliśmy. Jak ona pięknie wyglądała!

– O tak, Felicja jest po prostu wspaniała. To najprawdziwsza gwiazda! Wszyscy ją uwielbiamy – pomiaukiwał zachwycony Pompon.

– No dobrze, ale dlaczego nic mi nie powiedziała, nie pisnęła ani słówka? – zastanawiał się tata.

– Bo myślała, że pan nie pozwoli jej tu więcej przychodzić.

– A to dlaczego?