50 dań mięsnych o niskim indeksie glikemicznym - Michel Montignac - ebook

50 dań mięsnych o niskim indeksie glikemicznym ebook

Michel Montignac

4,4

Opis

To już 25 lat, odkąd Michel Montignac jako pierwszy na świecie zaproponował użycie koncepcji indeksu glikemicznego w odchudzaniu. Jego idea znana pod nazwą Metoda Montignac jest nadal nadzwyczaj aktualna, a zalecenia w niej zawarte zostały potwierdzone naukowo w tysiącach publikacji medycznych. Szczególnie zalecana jest przez diabetologów jako zapobieganie i leczenie cukrzycy typu 2 oraz kardiologów u osób o podwyższonym ryzyku arteriosklerozy. Michel Montignac zapoczątkował nową erę żywienia. Dzieło to kontynuuje dzis Jego małżonka, która jest równiez współautorką przepisów prezentowanych w tej książce. Wszystkie proponowane przepisy charakteryzują się niskim indeksem glikemicznym, a dania z nich przygotowane sa pyszne i dają na długo uczucie sytości, przy jednoczesnej normalizacji przemiany materii. W konsekwencji spożywanie tych potraw obniża wage ciała (FazaI) lub ją stabilizuje (Faza II), co poprawia samopoczucie i jest dobrodziejstwem dla zdrowia. Metoda Montignac od ćwierćwiecza przywraca zdrowie i radość życia milionom ludzi na całym świecie!

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 61

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,4 (7 ocen)
6
0
0
0
1
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Od Wydawcy

Drodzy Czytelnicy,

to już 25 lat, odkąd Michel Montignac jako pierwszy na świecie odkrył korzystny wpływ niskiego indeksu glikemicznego na odchudzanie. Tę wiedzę ujął w zaleceniach żywieniowych znanych na świecie pod nazwą MetodaMONTIGNAC, która jest nadal nadzwyczaj aktualna i znalazła potwierdzenie w tysiącach publikacji medycznych. Ten sposób odżywiania zalecany jest zarówno przez diabetologów w celu profilaktyki i leczenia cukrzycy oraz kardiologów, także polskich [1]1, w zwalczaniu chorób sercowo-naczyniowych.

Jak powszechnie wiadomo, stosowanie „cudownych diet” zawsze kończy się nieubłagalnym efektem jo-jo. Po okresie spadku wagi ciała nadwaga powraca w zawrotnym tempie, często zwielokrotniona. Przyczyny tego zjawiska należy szukać w niesłychanej neuroplastyczności centralnego układu nerwowego (CUN). Wielu osobom stosującym hipo- i superhipokaloryczne diety coraz trudniej jest schudnąć, a efekt jo-jo jest coraz szybszy i bardziej widoczny.

Ilościowo MetodaMONTIGNAC jest w zasadzie normokaloryczna, co nie zmusza nas do robienia zbędnych zapasów, natomiast jakościowo używane w niej produkty przypominają dietę naszych przodków, których profil genetyczny setki tysięcy lat dostosowywał się do czynników środowiskowych, w tym głównie pożywienia.

Z naukowych publikacji doktora Lorena Cordaina z Kolorado [2] i Jennie Brand-Miller [3], światowych autorytetów w dziedzinie żywienia, dowiemy się, że dieta przodków w znacznym stopniu różniła się od tej, którą dziś stosujemy. Spożywanie chleba (gluten) oraz produktów pochodzenia mlecznego było im obce, ponieważ dopiero dziesięć tysięcy lat temu zaczęto uprawiać zboża i udomowiono krowę. Ten okres zdaniem wymienionych naukowców jest w znaczeniu ewolucyjnym zbyt krótki, by gatunek ludzki w pełni dostosował się do zachodzących zmian. Szokiem dla naszego antycznego genomu są oczywiście żywieniowe praktyki współczesnego człowieka. W ostatnich dziesięcioleciach w niektórych przypadkach nawet 95% dostarczanej energii pochodzi z innych źródeł niż te, z których korzystali nasi przodkowie. Prowadzi to nieuchronnie do konfliktu, który skutkuje lawinowym wzrostem chorób cywilizacyjnych, takich jak otyłość, nadciśnienie, cukrzyca typu 2. Montignac w swoich książkach przestrzega przed spożywaniem produktów przetworzonych przemysłowo często zawierających nie tylko ukryte cukry, lecz także niektóre szkodliwe dla organizmu ludzkiego substancje E.

Analiza przepisów kulinarnych Montignaca potwierdza, że spełniają one zalecenia uznanych autorytetów w dziedzinie żywienia. Dotyczy to głównie spożywania tzw. dobrych węglowodanów (IG poniżej 50) i dobrych tłuszczów (tłuszcze nienasycone) oraz wystarczającej ilości błonnika (min. 20 gramów dziennie). Również stosunek ilościowy makronutrientów (białka, węglowodany, tłuszcze) jest korzystny, co zbliża tę dietę do zdrowej diety przodków, z reguły myśliwych i zbieraczy.

Michel Montignac od lat przestrzega przed spożywaniem słodyczy i słodzonych napojów chłodzących, co zyskuje z każdym rokiem zrozumienie i akceptację społeczeństwa. Wiele organizacji zakazało wręcz sprzedawania w szkolnych sklepikach napojów typu cola i słodyczy. Zwiększone spożycie świeżych owoców i picie wody mineralnej potwierdza, że wzrasta świadomość zdrowego odżywiania. Montignac uzyskał również to, co innym wydawało się niemożliwe, a mianowicie uświadomił nam, że „jesteśmy tym, co jemy”. Zwrócił naszą uwagę, jak istotne dla zdrowia jest dokonywanie właściwych wyborów żywieniowych oraz dokładne analizowanie składu produktów na etykietach.

Michel Montignac zapoczątkował nową erę zdrowego żywienia, zyskując uznanie naukowców ze świata medycznego. Dzieło to kontynuuje dziś Jego małżonka, Suzy Montignac, która również jest współautorką przepisów kulinarnych prezentowanych w tej książce.

Jako lekarz pragnę gorąco polecić kolejne spotkanie z Metodą MONTIGNAC, która już od ćwierćwiecza przywraca zdrowie i radość życia milionom ludzi na całym świecie. Seria „Przepisy Montignaca” składa się z czterech książek: 50 przystawek o niskim indeksie glikemicznym, 50 dań mięsnych o niskim indeksie glikemicznym, 50 dań rybnych o niskim indeksie glikemicznym, 50 deserów o niskim indeksie glikemicznym. Wszystkie proponowane przez Michela i Suzy Montignac dania są przede wszystkim zdrowe i smaczne a więc z pewnością spełnią oczekiwania kulinarne nawet najbardziej wybrednych koneserów, o czym przekonacie się Państwo sami.

 

Z życzeniami zdrowia i sukcesów dr Tadeusz Wierzbicki

1Patrz bibliografia.

Porażka diety niskokalorycznej

W ciągu ostatnich stu lat liczba osób otyłych w krajach zachodnich wzrosła średnio ośmiokrotnie, przy czym rekord pobiły Stany Zjednoczone Ameryki, w których na otyłość cierpi dziś 35% populacji.

Jednak przez długi czas plaga ta zawsze dotykała wyłącznie kraje uprzemysłowione. W 1997 roku Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) zaczęła bić na alarm, ujawniając fakt, że teraz już wszystkie kraje na świecie są dotknięte tym, co określiła mianem prawdziwej epidemii.

Spróbujmy więc zrozumieć, jakie są rzeczywiste przyczyny tego zjawiska, które dotąd nie miało precedensu w historii ludzkości.

Odkrywając te rzeczywiste przyczyny, dowiemy się przy okazji, nawet jeśli nie jesteśmy otyli, dlaczego w dzisiejszych czasach mamy tendencję do tak łatwego przybierania na wadze.

A co najistotniejsze odkryjemy też, jak – stosując kilka podstawowych zasad – możemy nie tylko pozbyć się zbędnych kilogramów, lecz przede wszystkim jak już zawsze utrzymywać idealną wagę ciała, jedząc zupełnie normalne ilości różnych produktów, w tym spożywanych od święta, takich jak czekolada, wątróbka z tuczonych gęsi czy wino.

Amerykański paradoks

W latach trzydziestych XX wieku, kiedy liczba osób otyłych w Stanach Zjednoczonych Ameryki przekroczyła 8%, niektórzy lekarze w tym kraju zaczęli zastanawiać się nad przyczynami zjawiska otyłości.

Podczas gdy Stany Zjednoczone Ameryki już wtedy produkowały więcej pożywienia, niż było potrzeba, a rozpowszechnienie mechanizacji i siedzącego trybu życia ograniczyło ilości energii zużywanej przez populację, naukowcy bardzo prędko doszli do wniosku, że mieszkańcy Stanów Zjednoczonych Ameryki są coraz grubsi przede wszystkim z dwóch powodów: z jednej strony za dużo jedzą, z drugiej strony za mało się ruszają.

To właśnie w ten sposób oficjalnie zdefiniowano zasadę „równowagi energetycznej”, zgodnie z którą, jeśli chcemy stracić na wadze, powinniśmy mniej jeść (diety niskokaloryczne) i więcej ćwiczyć.

Od początku lat czterdziestych XX wieku mieszkańcy Stanów Zjednoczonych Ameryki, przekonani o prawdziwości tej koncepcji, zaczęli więc rygorystycznie przestrzegać dietetycznej teorii równowagi energetycznej.

W ten oto sposób wartość kaloryczna produktów stała się przedmiotem takiej obsesji, że blisko 80% tych ludzi spożywa dzisiaj produkty light. Mania prześladowcza tych osób, jeśli chodzi o tłuszcze, graniczy już wręcz z paranoją. Są poza tym największymi konsumentami fałszywych cukrów (syntetycznych substancji słodzących) i to właśnie oni poświęcają na sport więcej czasu niż ktokolwiek inny na całym świecie.

A tymczasem światowy rekord w dziedzinie otyłości, jaki pobiły Stany Zjednoczone Ameryki, może wzbudzić poważne wątpliwości, jeśli chodzi o skuteczność takiego postępowania.

Obsesyjne ograniczanie kalorii przez mieszkańców Stanów Zjednoczonych Ameryki w najmniejszym nawet stopniu nie przyczyniło się do spadku otyłości w ich kraju.

Liczne badania epidemiologiczne publikowane od dziesięciu lat i dotyczące obserwacji zachowań żywieniowych w ciągu ostatnich pięćdziesięciu lat dostarczają nam zupełnie absurdalnych informacji.

Od 1960 roku dzienna ilość kalorii spożywanych w krajach zachodnich zmniejszyła się średnio od 30 do 35%. A jednak paradoksalnie w tym samym okresie otyłość wzrosła o 400%.

To samo stwierdzono też w odniesieniu do innych kontynentów.

Badanie Suvimax prowadzone we Francji na 13 000 osób w ciągu ośmiu lat, od 1995 do 2003 roku, wykazało, że poziom otyłości podniósł się o 30%, podczas gdy w tym samym okresie dzienny dowóz kalorii zmniejszył się o 6%.

Średnie spożycie kalorii w przypadku Francuzów, a szczególnie Francuzek, jest dziś o 20% niższe, niż przewidują to oficjalne zalecenia żywieniowców, a mimo to poziom otyłości w tej populacji nie przestaje się podnosić. Różne badania (na przykład Ob. Efi 2006) pokazują wręcz, że to paradoksalnie właśnie w grupach zawodowych mających dużo ruchu fizycznego (rolnicy, rzemieślnicy, robotnicy, sprzątaczki itd.) otyłość jest najbardziej rozpowszechniona.

A skoro już o tym mowa, trzeba wiedzieć, że we wszystkich krajach zachodnich, również we Francji, dwukrotnie więcej czasu poświęca się na ćwiczenia fizyczne od 1960 roku, a tymczasem w tym samym okresie liczba osób otyłych wzrosła trzy razy.

Dzisiaj wiemy nareszcie, że to nie tłuszcze są odpowiedzialne za to, że tyjemy. Tak na przykład w krajach takich, jak Maroko, Arabia Saudyjska, Rosja czy też Republika Południowej Afryki, spożycie tłuszczów jest o wiele niższe niż wartości minimalne przewidywane przez oficjalne zalecenia (30% dowozu kalorii). A jednak w tych właśnie krajach znajdujemy znacznie więcej osób otyłych niż w większości krajów, w których spożywa się więcej tłuszczów. Na przykład w diecie mieszkańców Krety tłuszcze stanowią 45% dziennego spożycia. Tymczasem mieszkańcy tej wyspy należą do najszczuplejszych ludzi na ziemi.

Dochodzimy w związku z tym do dwóch wniosków:

W przeciwieństwie do tego, w co wierzyliśmy przez długi czas, czynnik energetyczny produktu (a więc ilość kalorii)