1001 rzeczy, które warto wiedzieć o Janie Pawle II - Tomasz Królak - ebook

1001 rzeczy, które warto wiedzieć o Janie Pawle II ebook

Tomasz Królak

4,7

Opis

1001 rzeczy, które warto wiedzieć o Janie Pawle II, to książka zbierające interesujące fakty, zdarzenia, wypowiedzi i anegdoty dotyczące Ojca Świętego. Układ książki obejmuje zarówno poszczególne etapy życia Karola Wojtyły - Jana Pawła II, oraz istotne tematy jego pontyfikatu. Wśród 1001 ciekawych informacji i wiadomości można odnaleźć wiele nieznanych i często zaskakujących treści. Krótka forma jednostek zachęca do lektury. Pozycja jest niezastąpioną w przygotowaniu do wszelkiego rodzaju konkursów poświęconych znajomość dzieła i życia Jana Pawła II .

Tomasz Królak - wiceprezes Katolickiej Agencji Informacyjnej, znany dziennikarz, autor artykułów i książek, znawca tematyki poświęconej Janowi Pawłowi II

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 321

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,7 (3 oceny)
2
1
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Strona redakcyjna

Redaktor techniczny:

Ewa Czyżowska

Łamanie:

Edycja

Korekta:

Katarzyna Stokłosa

Paweł Czerenko

Okładka:

Helena Kosiba

Zdjęcia na okładce:

Fotochannels/Corbis

Zdjęcie bazyliki Ofiarowania NMP w Wadowicach:

Janusz Gawron

© Copyright by Wydawnictwo M, Kraków 2010

ISBN 978-83-7595-273-5

Wydawnictwo M

ul. Kanonicza 11, 31-002 Kraków

tel. 12-431-25-50; fax 12-431-25-75

e-mail:[email protected]

www.mwydawnictwo.pl

www.ksiegarniakatolicka.pl

Publikację elektroniczną przygotował:

Wadowice

1. Karol Wojtyła przyszedł na świat w Wadowicach 18 maja 1920 r. w domu należącym do Żyda Chaima Bałamutha. Z kolei jednym z najbliższych przyjaciół Karola Wojtyły ze szkolnej ławy był Żyd Jerzy Kluger. Ich przyjaźń, która przetrwała dziesięciolecia, opisał włoski dziennikarz polskiego pochodzenia Gian Franco Svidercoschi w książce List do przyjaciela Żyda. Jurek odwiedzał Lolka (tak młodego Karola nazywali koledzy) także jako papieża.

2. Matka przyszłego papieża, Emilia Wojtyła (z domu Kaczorowska), zajmowała się domem, dorabiając jako szwaczka. Ojciec, Karol Wojtyła, służył w armii cesarza Franciszka Józefa, a po odzyskaniu przez Polskę niepodległości w 1918 r. został urzędnikiem Powiatowej Komendy Uzupełnień w Wadowicach, będąc oficerem tamtejszego 12. Pułku Piechoty.

3. Z okien mieszkania wynajmowanego przez Wojtyłów widać było mury wadowickiego kościoła z zegarem słonecznym na ścianie i sentencją „Czas ucieka, wieczność czeka”. Głęboko utkwiła Karolowi w pamięci, bo wspominał ją także jako papież.

4. Już w czasach gimnazjalnych Karolowi zaczął być bliski świat teatru. Stało się tak za sprawą wadowickiego polonisty Kazimierza Forysia, który starał się rozwijać w wychowankach zainteresowanie tą dziedziną sztuki. W szkole wystawiano więc dzieła polskich klasyków — Fredry, Słowackiego i Wyspiańskiego. Karol występował na deskach Domu Katolickiego i sali Sokoła. Już wówczas lubił pisać, świetnie recytował, miał „aktorski” głos.

5. W piątej klasie szkoły gimnazjalnej Karol wraz z kolegami przygotował przedstawienie Antygony Sofoklesa. 65 lat później, już jako Jan Paweł II, przemawiając do mieszkańców Wadowic, powiedział w pewnym momencie: „«O, ukochana córko ma, Ismeno, czy ty nie widzisz, że z klęsk Edypowych żadnej na świecie los nam nie oszczędza?» Pamiętam do dziś...”.

6. Przez całe życie Karol Wojtyła zachowywał pamięć o swoich szkolnych kolegach Żydach. W 1991 r. mówił w swoim rodzinnym mieście: „Dziękuję Wadowicom za te szkoły, z których tutaj tak wiele zaczerpnąłem światła: naprzód podstawową, a potem to znakomite wadowickie Gimnazjum im. Marcina Wadowity. Nie mogę przy tym zapomnieć, że wśród naszych kolegów w wadowickiej szkole i w wadowickim gimnazjum byli wyznawcy religii mojżeszowej, których tutaj już wśród nas nie ma. Nie ma także starej synagogi, która znajdowała się obok gimnazjum”.

7. Dla Karola Wojtyły dziecięce i młodzieńcze wspomnienia znajomości z Żydami ożywały po dziesięcioleciach także w kontekście ich późniejszych losów, zwłaszcza Holocaustu. Niejednokrotnie — na przykład w książce Przekroczyć próg nadziei — przypominał, że planowej hitlerowskiej eksterminacji w pierwszym rzędzie ulegli mieszkający w Polsce Żydzi — tylko dlatego że byli Żydami. „Było to więc i moje doświadczenie, które noszę w sobie do dzisiaj” — wyznał w 1993 r.

8. W czasach gimnazjalnych Karola pochłaniała także pasja sportowa: lubił grać w piłkę nożną, a jeszcze bardziej wędrować po górach. Pasja do uprawiania turystyki w różnych formach — pieszej, wodnej, narciarskiej — przetrwała dziesięciolecia i uprawiał ją jako ksiądz, biskup, kardynał i papież...

9. Zamiłowanie do piłki nożnej zaszczepił u małego Lolka jego starszy o 14 lat brat Edmund, który bardzo lubił ten sport. Karol grywał z kolegami w różnych miejscach: na łąkach, koło dworca kolejowego, nad rzeką Skawą czy na przykościelnej uliczce, z której przepędzał ich ksiądz proboszcz, bojąc się o piękne witraże...

10. Lolek stał się jednym z filarów szkolnej drużyny piłkarskiej, zaś koledzy nadali mu przydomek Martyna — od nazwiska wybitnego obrońcy drużyny lwowskiej „Pogoni”. Lolek najchętniej stał na bramce i, jak zaświadczają koledzy, rzucał się za piłką z całym poświęceniem.

11. Jako papież Karol Wojtyła niejednokrotnie podkreślał istotne walory sportu dla harmonijnego rozwoju człowieka. W 2004 r., a więc u kresu pontyfikatu, w orędziu na Światowy Dzień Turystyki, pisał: „...właściwemu uprawianiu sportu musi towarzyszyć umiarkowanie i umiejętność wyrzeczenia; bardzo często wymaga ono ponadto odpowiedniego poczucia przynależności do zespołu, postawy szacunku, docenienia zalet drugiego, uczciwości w grze i pokory potrzebnej do uznania własnych ograniczeń. Wreszcie sport, zwłaszcza w swych formach o słabszej rywalizacji, sprzyja dobrej zabawie i spędzaniu czasu w gronie przyjaciół. A zatem również dla chrześcijanina sport może być pomocą w rozwijaniu cnót kardynalnych — roztropności i sprawiedliwości, męstwa i umiarkowania — w wyścigach po «nieprzemijający» wieniec, jak pisze św. Paweł”.

12. Kiedy arcybiskup krakowski Adam Sapieha wizytował w 1938 r. parafię w Wadowicach, zwrócił uwagę na witającego go, wyróżniającego się ucznia. Arcybiskup zapytał szkolnego katechetę ks. Edwarda Zachera, na jakie studia ów uczeń się wybiera, i usłyszał, że na polonistykę na Uniwersytecie Jagiellońskim. „Szkoda, że nie na teologię” — westchnął ponoć hierarcha. Wedle innych relacji jego słowa brzmiały: „Szkoda go”...

13.W październiku 1938 r. rozpoczął studia polonistyczne na Wydziale Filozoficznym Uniwersytetu Jagiellońskiego. Polscy romantycy ukształtowali jego myślenie o polskiej kulturze i historii tak silnie, że cytował ich i powoływał się na nich nawet jako papież, i to nie tylko podczas wizyt w Ojczyźnie.

14. Karol bardzo wcześnie stracił wszystkich swoich najbliższych. Miał niespełna 9 lat, kiedy umarła mu matka (miała zaledwie 45 lat). Trzy lata później zmarł jego starszy o 14 lat brat Edmund, lekarz, który po studiach na Uniwersytecie Jagiellońskim pracował w szpitalu w Bielsku-Białej i śmiertelnie zaraził się od pacjentki szkarlatyną. Ojca utracił, gdy miał 20 lat. Jego siostra zmarła w wieku niemowlęcym.

15. Po śmierci najbliższych zostali tylko ojciec i syn. Świadkowie tamtych lat Lolka wspominają ich ogromną więź i troskliwą opiekę Karola seniora. Obiady jedli w wadowickiej „Jadłodajni higienicznej” (bardzo lubili kaszę gryczaną ze skwarkami).

16. Ojciec, Karol senior, starał się o to, by pomimo skromnych dochodów ubiór syna był schludny, dlatego przerabiał na garderobę dla niego swoje dawne wojskowe ubrania. Lolek zaspokajał swoją sportową pasję, stając na „bramce” we framudze drzwi, zaś ojciec starał się strzelić mu gola szmacianą piłką.

17. „Karol młodszy” i „Karol starszy” — tak nazywano ich w Wadowicach. Byli prawie nierozłączni. Często widywano, jak spacerując, rozmawiali ze sobą: idąc do domu, jadłodajni oraz na górskich wycieczkach. To właśnie ojciec wpoił Lolkowi trwającą do końca życia Jana Pawła II miłość do gór. Jego pasja kajakowa to także dzieło Karola seniora, który nauczył syna nurkować i pływać w Skawie. Od niego też dostał pierwszą w swoim życiu parę nart. Lolek już jako 9-latek uczestniczył w górskich wyprawach, wędrując z ojcem na otaczające Wadowice wzniesienia Beskidu Małego: Dzwonek, Leskowiec i Jaworzynę.

18. Karol od dziecka lubił czytać, a do tego zwyczaju wdrażał go ojciec, który siadał obok i godzinami czytał mu m.in. powieści Sienkiewicza. Także po śmierci matki, kiedy zostali już tylko we dwóch, ojciec starał się zapoznawać Karola z najważniejszymi dziełami literatury. Nie sprzeciwiał się też nigdy jego zainteresowaniom teatralnym.

19. „Nieraz zdarzało mi się budzić w nocy i wtedy zastawałem mojego Ojca na kolanach (...). Nigdy nie mówiliśmy z sobą o powołaniu kapłańskim, ale ten przykład mojego Ojca był jakimś pierwszym domowym seminarium” — wspominał papież.

20. Duże znaczenie w kształtowaniu się duchowości Karola odegrał kontakt z wadowickim klasztorem oo. Karmelitów Na Górce, a tam — z tradycją karmelitańskiego szkaplerza. Założył go w wieku kilkunastu lat i nosił do końca życia. Szkaplerz to dwa połączone sznurkiem kawałeczki brązowego sukna noszone w ten sposób, że jeden jest na piersiach, drugi na plecach. Po śmierci Jana Pawła II jego szkaplerz (za sprawą kard. Stanisława Dziwisza) powrócił do wadowickiego sanktuarium...

21. Podczas pielgrzymki do Polski w 1999 r., przemawiając do mieszkańców swojego rodzinnego miasta, Jan Paweł II wspominał: „...tu, w tym mieście, w Wadowicach wszystko się zaczęło. I życie się zaczęło, i szkoła się zaczęła, i studia się zaczęły, i teatr się zaczął. I kapłaństwo się zaczęło”.

22. Ostatni raz Jan Paweł II widział Wadowice 19 sierpnia 2002, podczas ostatniej pielgrzymki do Polski, i to tylko „z lotu ptaka”, podczas podróży helikopterem z Kalwarii Zebrzydowskiej do Krakowa. „Zanim opuszczę Ojczyznę, pragnę przynajmniej z helikoptera spojrzeć na moje rodzinne miasto i pobłogosławić jego mieszkańców” — napisał papież w przesłaniu, które odczytano do wadowiczan zgromadzonych wtedy na rynku.

23. Już w czasach gimnazjalnych Lolek wykazywał doskonałe predyspozycje do nauk humanistycznych, zwłaszcza języków obcych. W wadowickim gimnazjum uczył się łaciny i greki, z powodzeniem — jak wspominali koledzy ze szkolnej ławy — czytając w oryginale zarówno starożytnych pisarzy rzymskich, m.in. Wergiliusza i Owidiusza, jak i klasyczne dzieła niemieckich romantyków: Goethego i Schillera.

24. Lolek zdobywał oceny celujące, ale — jak zaświadczają świadkowie — nie było w nim nic z kujona ani prymusa, który za wszelką cenę wyrywa się do odpowiedzi, żeby „zabłysnąć” przed otoczeniem. Wyraźnie nie chciał okazywać wyższości przed resztą klasy, dlatego odpowiadał wtedy, gdy prosił go o to nauczyciel.

Mistrzowie młodości

25. W 1938 r. w Krakowie Karol Wojtyła rozpoczął studia polonistyczne na Wydziale Filozoficznym Uniwersytetu Jagiellońskiego. Po latach, już jako papież — wspominał: „W okresie kończenia szkoły średniej i rozpoczynania studiów wyższych różne osoby z mego otoczenia myślały, że wybiorę powołanie kapłańskie. Natomiast ja sam w tym okresie urobiłem sobie przekonanie, że powinienem pozostać świeckim chrześcijaninem. (...) Myślałem o możliwościach świeckiego zaangażowania w życie Kościoła i społeczeństwa. Myśl o kapłaństwie raczej dość zdecydowanie odrzucałem”.

26. Po ukończeniu pierwszego roku studiów polonistycznych, latem 1939 r., Karol przeszedł szkolenie wojskowe w Społecznym Obozie Legii Akademickiej. Odbycie takich zajęć było wówczas obowiązkiem każdego studenta.

27. Wojna oderwała Karola od studiów i środowiska uniwersyteckiego. W tym czasie stracił ojca. Wszystko to odrywało go od dotychczasowych zamierzeń i coraz częściej zaczęło dojrzewać w nim przeświadczenie, że Bóg chce, by został kapłanem. „Pewnego dnia zobaczyłem to bardzo wyraźnie: był to rodzaj jakiegoś wewnętrznego olśnienia. To olśnienie niosło w sobie radość i pewność innego powołania” — wspominał.

28. Najważniejszym doświadczeniem artystycznym Wojtyły — studenta polonistyki — było współtworzenie Teatru Rapsodycznego, którego założycielem był Mieczysław Kotlarczyk, starszy od Karola polonista. W warunkach konspiracyjnych wystawiano głównie polską klasykę romantyczną. Zgodnie z licznymi świadectwami, Lolek był absolutnie wybijającą się postacią tego zespołu.

29. Po wielu latach, już jako kardynał, Karol Wojtyła tak wspominał spotkanie z twórcą Teatru Rapsodycznego: „Poznałem go jako pioniera oryginalnego teatru w najszlachetniejszym znaczeniu tego słowa, jako wyraziciela rdzennie polskich i chrześcijańskich zarazem tradycji tej sztuki, które przekazała nam cała nasza literatura, a przede wszystkim wielka literatura romantyczna i neoromantyczna”. Po zakończeniu okupacji niemieckiej teatr wyszedł z konspiracji i zaczął jawną działalność. Był dwukrotnie likwidowany przez władze komunistyczne: w 1953 i, ostatecznie, w 1967 r. Mieczysław Kotlarczyk zmarł w 1978 r. w Krakowie, w wieku 77 lat.

30. To właśnie Mieczysław Kotlarczyk rozbudził w nim zamiłowanie do literatury, zwłaszcza dramaturgii, i do teatru. Po przedarciu się z Wadowic do Generalnej Guberni wraz z żoną Zofią, wprowadził się do domu przy Tynieckiej, gdzie mieszkał Karol. Dzięki temu robotnik Solvaya — Karol i polonista Mieczysław (pracujący jako tramwajarz, a później urzędnik) mogli bezpośrednio dyskutować o literaturze i rodzącym się teatrze słowa.

31. Teatr Rapsodyczny nie był typową sceną teatralną. Jej główną ideą i specyfiką było swoiste skoncentrowanie się na żywym słowie przy zredukowaniu wszelkich innych środków teatralnego wyrazu. Pomysł Kotlarczyka bardzo współgrał z filozoficznym i intelektualnym usposobieniem Karola, dla którego teksty stricte dramatyczne czy poetyckie stawały się ważnym wehikułem przekazania istotnych prawd o człowieku. „Nie widać żadnych trudności ku temu, aby przedmiotem takiego «urapsodycznienia» stała się na przykład Odyseja czy Boska Komedia” — pisał były aktor Wojtyła w 1957 r. Ale jego marzenia sięgały jeszcze dalej: „Kto wie nawet, czy wielkie dzieła myśli ludzkiej, np. dzieła filozofów, nie pozwoliłyby przetworzyć się w taki sposób na pożytek przynajmniej pewnych odbiorców”.

32. Od jesieni 1940 r. Karol Wojtyła rozpoczął pracę robotnika w Zakładach Chemicznych Solvay w Borku Fałęckim. Było to o tyle ważne, że w mieszkaniu przy Tynieckiej 10, gdzie mieszkał z ojcem, było biednie, a poza tym specjalna Arbeitskarte umożliwiała poruszanie się po mieście po godzinie policyjnej i chroniła przed wywózką na roboty do Niemiec. W Solvayu Karol pracował do 1944 r.

33. Praca w Solvayu była niezwykle ciężka, polegała m.in. na załadunku wydobywanych kamieni na wagony kolejowe. Przeżycia związane ze śmiertelnym wypadkiem przy pracy jednego ze współtowarzyszy wykorzystał Karol Wojtyła w napisanym w 1956 r. (pod pseudonimem Andrzej Jawień) poemacie Kamieniołom. Pisze w nim: „Mięśnie jego wrastały w ogromny tłum, (...) / dokąd kamień nie zmiażdżył mu skroni / i nie przeciął komór serca”.

34. W liście do Kotlarczyka datowanym na 7 października 1940 r. Lolek pisał: „Obecnie jestem robotnikiem. Pracuję fizycznie w kamieniołomie. Nie przerażajcie się! Jak dotąd, nie łupię kamienia. Kładę tylko tory kolejki (...). Zarabiam b. dobrze (stosunkowo, oczywiście), najcenniejsze są deputata robotnicze. (...) Przy pracy czas gna. Człowiek się staje pełniejszym człowiekiem”.

35. Wybuch wojny oznaczał dla Karola koniec studiów polonistycznych, ale nie porzucenie pasji literackiej. W okresie niemieckiej okupacji starał się dużo czytać i pisać i właśnie wtedy powstały jego pierwsze utwory literackie.

36. Starszym współtowarzyszem pracy Karola-robotnika był Franciszek Łabuś, który pełnił w zakładach Solvay funkcję tzw. strzałowego. Karol został przydzielony mu do pomocy. Pan Franciszek nieraz zwracał się do niego w takich mniej więcej słowach: „Karolu, wy to byście poszli na księdza. Dobrze byście śpiewali, bo macie ładny głos, i byłoby wam dobrze...”.

37. Lata spędzone w zakładach Solvay Jan Paweł II wspominał: „Doświadczenie, jakie zdobyłem będąc jednocześnie robotnikiem i seminarzystą, zawsze mi towarzyszyło. Podczas mojej ośmiogodzinnej zmiany w fabryce, za dnia i w nocy, miałem ze sobą książki. Inni robotnicy byli zdziwieni. Ale to nie był skandal. Mówili mi: «Pomożemy ci, prześpij się, będziemy cię pilnować, jak będziesz spał»”.

38. Idąc do pracy w fabryce Solvay i wracając z kamieniołomów do domu przy ul. Tynieckiej na Dębnikach, Karol Wojtyła przechodził obok grobu siostry Faustyny Kowalskiej. Jako papież, podczas ostatniej pielgrzymki do Ojczyzny, w 2002 r., wspomniał, jak pokonywał tę trasę w drewnianych butach, bo „takie się wtedy nosiło”. I dodał: „Jak można było sobie wyobrazić, że ten człowiek w drewniakach kiedyś będzie konsekrował bazylikę Miłosierdzia Bożego w krakowskich Łagiewnikach...”.

39. Wielu znajomych Karola, zapewne nie mniej niż tych, którzy już widzieli go w kapłańskiej sutannie, było przekonanych, że wybierze on aktorstwo, bo teatr był wówczas dla niego prawdziwą pasją. Kiedy Karol zdradził Kotlarczykowi swój zamiar zostania księdzem, ten zareagował z niedowierzaniem i nie bez irytacji: „Człowieku, co ty robisz? Chcesz zmarnować talent?”.

40. Podczas jednego z przedstawień Teatru Rapsodycznego doszło do niezwykle symbolicznej sceny (także biorąc pod uwagę rolę papieża Wojtyły w wolnościowych przemianach w Polsce). Karol „skonfrontował” swoją recytację Mickiewicza z odgłosem niemieckiej „szczekaczki” obwieszczającej kolejne osiągnięcia okupanta. Wojtyła nie przerwał recytacji i spokojnie wypowiedział swoją kwestię. Jeden z członków tego teatru Tadeusz Kwiatkowski wspominał po latach: „Czuliśmy się wszyscy synami narodu, który choć niejednokrotnie oszukany na przestrzeni wieków, nie ulegnie przemocy. Chwila była naprawdę osobliwa”.

41. Wielki wpływ na życie młodego Karola i jego wybór drogi kapłańskiej wywarł Jan Tyranowski. Mieszkał na krakowskich Dębnikach, utrzymywał się z krawiectwa, a jednocześnie — jak określił go jeden z papieskich biografów — był mistykiem. Karol spotkał go w 1940 r. Tyranowski, z wykształcenia księgowy, był samoukiem, który na własną rękę odbył poważne studia psychologiczne.

42. Jan Tyranowski czytał literaturę chrześcijańską w różnych językach i stworzył konspiracyjną grupę tzw. Żywego Różańca, do której należał także młody Karol. Już jako papież wspominał: „Tyranowski, który sam kształtował się na dziełach św. Jana od Krzyża i św. Teresy od Jezusa, wprowadził mnie po raz pierwszy w te niezwykłe, jak na mój ówczesny wiek, lektury”. Zmarł w 1947 r. (miał 46 lat), trwa jego proces beatyfikacyjny.

43. Na studiach polonistycznych Karol poznał się m.in. z Wojciechem Żukrowskim i Tadeuszem Hołujem (później znanymi pisarzami) i młodszym o rok Juliuszem Kydryńskim, który stał się jednym z najbliższych jego przyjaciół. Po latach wspominał on: „Karol, przy całym swoim poczuciu humoru, przy niewątpliwym uroku towarzyskim, który sprawiał, że wszyscy, z którymi się zetknął, musieli go polubić, a po bliższym poznaniu także docenić, przy swojej ogromnej koleżeńskości i chętnym włączaniu się w nasze życie studenckie był przecież — to się wyczuwało — o wiele od nas poważniejszy, trochę zamknięty w sobie, jakby stale rozważający problemy, które nas przerastały”.

44. Podstawą ścisłej i serdecznej przyjaźni z Juliuszem Kydryńskim była wspólna pasja literacka, teatralna i podobne kierunki poszukiwań duchowych. W liście do Kotlarczyka Karol pisał, że wraz z Juliuszem urządzają sobie „sympozjony”, na których czytają poezję i dramaty, oraz że jego kolega zna na pamięć całego BogumiłaNorwida i całe fragmenty Wyzwolenia Wyspiańskiego. Donosił, że wspólnie z Kydryńskim przeczytał „prawie całą mistykę Słowackiego”, następnie dużo z Mickiewicza i Wyspiańskiego. „Poza tym Pismo Święte, Stary Testament. Wczoraj było święto Jana Ewangelisty, czytaliśmy razem te przecudowne miejsca, w których Jezus żegna się z uczniami w Wieczerniku” — pisał Karol, student pierwszego roku polonistyki.

45. Jednym z mistrzów, który rozpalił wyobraźnię młodego Karola w czasie, gdy decydował o wyborze swojej drogi życiowej, był Adam Chmielowski. „Jego dzieje bardzo mi pomogły zostawić sztukę i teatr i wstąpić do seminarium duchownego” — wyznał jako papież. Chmielowski odszedł od sztuki, porzucając dobrze zapowiadającą się karierę malarską i jako Brat Albert wybrał ewangeliczny radykalizm, poświęcając się najuboższym. Do tego stopnia, że zamieszkał wśród nędzarzy gromadzących się w Krakowie wokół tzw. „Ogrzewalni”.

46. Brat naszego Boga to napisany przez biskupa Wojtyłę dramat inspirowany życiem Chmielowskiego (który podczas powstania styczniowego stracił nogę). Jako papież, podczas wizyty w Polsce (w 1983) beatyfikował, a następnie (w 1989) ogłosił świętym bohatera swojej sztuki...

47. Bliska koleżanka Karola ze studiów Halina Królikiewicz zapamiętała znamienny epizod. Kiedy po zakończeniu pierwszego roku studiów polonistycznych (latem 1939) Karol czytał wywieszony na korytarzu UJ dokładny plan zajęć drugiego roku, w pewnym momencie powiedział do siebie półgłosem i powoli: „Nie, to nie jest to”.

48. Kiedy Karol zgłosił się do rektora zakonspirowanego seminarium krakowskiego ks. Jana Piwowarczyka, usłyszał: „Przyjmę pana, ale nawet rodzona matka nie może wiedzieć, że pan tu studiuje”.

49. Także jako kleryk i robotnik Karol mieszkał w wynajętym mieszkaniu przy ul. Tynieckiej 10, a następnie w sierpniu 1944, na polecenie arcybiskupa krakowskiego Adama Sapiehy, wraz z innymi klerykami przeniósł się do domu arcybiskupiego przy Franciszkańskiej (gdzie mieszkał do końca wojny). Metropolita chciał w ten sposób uchronić podopiecznych przed niemieckimi łapankami. „Powołanie, które dojrzewa w takich okolicznościach, nabiera nowej wartości i znaczenia” — wspominał jako papież.

50. Jako papież, po blisko 50 latach kapłaństwa, wyznał o swoim powołaniu: „dojrzewało w cierpieniach mojego narodu, dojrzewało w pracy fizycznej, pośród robotników, dojrzewało dzięki kierownictwu duchowemu rozmaitych kapłanów, szczególnie mego spowiednika” (ks. Kazimierza Figlewicza).

51. Ks. Kazimierz Figlewicz był spowiednikiem Karola od czasów jego gimnazjum w Wadowicach, gdzie uczył religii; dzięki niemu też został ministrantem. Kontakty utrzymywali także w Krakowie, kiedy Karol został studentem, a niedawny wadowicki wikary — podkustoszem katedry wawelskiej. Kiedy niemieccy okupanci zamknęli tę świątynię, ks. Figlewicz był jedynym księdzem, który mógł sprawować tam liturgię. A w 1946 r. asystował ks. Wojtyle podczas jego pierwszej Mszy św.

52. Młody Karol miał świadomość, iż pomimo trudów pracy fizycznej i życia w warunkach okupacyjnych, wiele zostało mu oszczędzone. „Przecież każdego dnia mogłem zostać wzięty z ulicy, z kamieniołomu czy z fabryki i wywieziony do obozu. Nieraz nawet zapytywałem samego siebie: tylu moich rówieśników ginęło, a dlaczego nie ja” — pisał po latach.

53. Już jako kleryk podziemnego seminarium w Krakowie, Karol bardzo poważnie rozważał wstąpienie do zakonu karmelitów bosych, odbywając nawet u nich zamknięte rekolekcje. Jego wątpliwości co do sposobu realizacji powołania kapłańskiego rozstrzygnął jednak w krótkich słowach arcybiskup Sapieha: „Trzeba najpierw dokończyć to, co się zaczęło”.

Lolek — księdzem!

54. Kiedy w 1942 r. Karol Wojtyła rozpoczął studia teologiczne jako kleryk zakonspirowanego Seminarium Archidiecezji Krakowskiej, z jego najbliższej rodziny nie żył już nikt. Przez kilka lat łączył przygotowania do kapłaństwa z pracą robotnika w zakładach Solvay.

55. Karol Wojtyła — ksiądz, wykładowca, duszpasterz, a z czasem biskup i metropolita krakowski — uznawany był przez władze PRL za szczególnie niebezpiecznego przeciwnika ideowego. Przez dziesięciolecia — aż do wyboru na papieża — był inwigilowany przez komunistyczne służby bezpieczeństwa.

56. Pierwsze ślady operacji komunistycznych służb bezpieczeństwa wobec Karola Wojtyły pochodzą z 1946 r., kiedy był jeszcze klerykiem krakowskiego seminarium duchownego. Jako wiceprezes akademickiej Bratniej Pomocy był zamieszany w organizację patriotycznego pochodu, jaki 3 maja 1946 r. uformowali krakowscy studenci.

57. Karol Wojtyła przyjął święcenia kapłańskie 1 listopada 1946 z rąk metropolity krakowskiego kard. Adama Sapiehy. Miało to miejsce w prywatnej kaplicy Domu Arcybiskupów Krakowskich, w uroczystość Wszystkich Świętych, kiedy to zwykle sakramentu tego się nie udziela, jednak ks. Karol miał wkrótce wyjechać na dalsze studia do Rzymu, stąd decyzja metropolity krakowskiego o przyspieszeniu terminu święceń.

58. Po 50 latach, wspominając moment święceń kapłańskich, napisał: „W postawie leżenia krzyżem przed otrzymaniem święceń wyraża się najgłębszy sens duchowości kapłańskiej: tak jak Piotr, przyjąć we własnym życiu krzyż Chrystusa i uczynić się «posadzką» dla braci”.

59. Pierwszą Mszę św. ks. Wojtyła odprawił w krypcie św. Leonarda w podziemiach katedry wawelskiej 2 listopada 1946 r. Wybrał to miejsce, by — jak wspominał po latach — „dać wyraz szczególnej więzi duchowej z wszystkimi, którzy w tej Katedrze spoczywają”. Do Mszy służył mu Mieczysław Maliński, stając się niejako „znakiem łączności ze środowiskiem Jana Tyranowskiego, który wtedy już był ciężko chory”.

60. Studia doktoranckie ks. Wojtyła odbył na Papieskim Uniwersytecie Dominikańskim (Angelicum), gdzie obronił doktorat nt. doktryny wiary u św. Jana od Krzyża. Aby czytać jego teksty w oryginale, uczył się hiszpańskiego. Na studia do Rzymu wyjechał wraz z ks. Stanisławem Starowieyskim. Kardynałowi Sapieże zależało, by obydwaj księża zamieszkali w Kolegium Belgijskim, pół kilometra od Angelicum. Pobyt w Kolegium załatwił młodym kapłanom ks. kard. August Hlond, prymas Polski, i wtedy to, jesienią 1946 r., ks. Wojtyła, jedyny raz, zetknął się z tym wybitnym hierarchą. „To, co mnie wtedy uderzyło, to wielka bezpośredniość i serdeczność w obcowaniu...” — wspominał po latach.

61. W 1953 r. ks. Wojtyła obronił na Wydziale Teologicznym UJ pracę habilitacyjną Próba opracowania etyki chrześcijańskiej według systemu Maxa Schelera. Rozprawa o niemieckim filozofie z przełomu XIX i XX wieku była ostatnią habilitacją na tym wydziale, wkrótce potem zamkniętym przez komunistyczne władze.

62. W 1948 r., po studiach w Rzymie, ks. Wojtyła został skierowany do pracy w swojej pierwszej parafii i objął funkcję wiejskiego wikarego w Niegowici. Do tej wsi 28-letni kapłan jechał najpierw autobusem, następnie podwiózł go pewien gospodarz, a na końcu szedł piechotą, ścieżką wśród pól.

63. Gest ucałowania ziemi — tak charakterystyczny dla pielgrzymującego po świecie Jana Pawła II — uczynił Karol Wojtyła jako „początkujący” ksiądz, kiedy witał się ze swoją pierwszą parafią. „W oddali było już widać kościół w Niegowici. A był to okres żniw. Szedłem wśród łanów częściowo już skoszonych, a częściowo czekających jeszcze na żniwo. Pamiętam, że w pewnym momencie, gdy przekraczałem granicę parafii w Niegowici, uklęknąłem i ucałowałem ziemię” — wspominał pół wieku później.

64. Moment przybycia ks. Karola do Niegowici zapamiętał jeden z parafian: „Szedł od Gdowa. Miał cajgowe spodnie, kamizelkę, trzewiki bardzo kiepskie i taką teczkę, że ja bym się z nią na jarmark wstydził iść (...) Powiedział, że idzie służyć na parafię. Poszedł i ukląkł przed kapliczką (...) długo się modlił, potem wstał i skręcił, gdzie wskazałem”.

65. Jako wikary, ks. Wojtyła uczył religii w pięciu szkołach podstawowych, w wioskach należących do parafii w Niegowici. Dowożono go na lekcje wozem konnym lub bryczką. Klasy, jak wspominał, były różne: „Niektóre grzeczne i spokojne, inne zaś rozbrykane”. Zapamiętał jednak ciszę i skupienie, kiedy opowiadał dzieciom o Męce Chrystusa.

66. Niegowić doczekała się niezwykłego i niespodziewanego wyróżnienia poprzez fakt wymienienia jej nazwy w... papieskiej encyklice! W dokumencie zatytułowanym Ecclesia de Eucharistia (2003) od tutejszego kościoła parafialnego Jan Paweł II rozpoczął wspominanie miejsc, w których dane mu było w ciągu całego życia sprawować Mszę św.

67. Ks. Wojtyła od lat wczesnego kapłaństwa był aktywnym duszpasterzem studentów i małżeństw, czując szczególne powołanie do takiej właśnie pracy. A wszystko rozpoczęło się w marcu 1949 r., kiedy to został duszpasterzem akademickim w krakowskim kościele św. Floriana.

68. Swoim pierwszym studenckim słuchaczom zaproponował coczwartkowe konferencje. Poruszał w nich podstawowe zagadnienia dotyczące istnienia Boga i ludzkiej duchowości. Uznawał bowiem, że w ponurych czasach stalinizmu i agresywnej ateistycznej propagandy władz — tego rodzaju spotkania i wykłady są szczególnie potrzebne. Refleksje te dotyczyły, jak zaznaczał ks. Wojtyła, nie tyle losu człowieka, co jego istoty. Swoim słuchaczom mówił m.in. o sferach i stopniach ludzkich przeżyć, o chrześcijańskim humanizmie i duszy ludzkiej — „ona to bowiem kryje w sobie tajemnice ludzkiej istoty”. Zapis ówczesnych wykładów młodego ks. Wojtyły wydano w Polsce po niemal 50 latach jako Rozważania o istocie człowieka (Kraków 1999).

69. „Był szczupły, nosił zrudziały beret, kusą sutannę, spod której wystawały nogawki starych spodni, ręce trzymał zawsze w kieszeniach cienkiego płaszcza, patrzył bystro, chodził szybko (...). Teologia i antropologia stanowiły w jego homiliach całość, jedność” — wspominał po latach stały słuchacz homilii ks. Wojtyły w kościele św. Floriana wybitny pisarz, krytyk i scenarzysta Andrzej Kijowski (1928-1985).

70. W 1954 r. ks. Wojtyła został zaproszony przez Katolicki Uniwersytet Lubelski do prowadzenia wykładów z etyki. Koncentrowały się one m.in. wokół etyki seksualnej. Zamiar kontynuowania tej problematyki na uniwersytecie w Louvain w Belgii uniemożliwiły ks. Wojtyle władze PRL, odmawiając mu paszportu.

71. Na wykładach ks. Karola pojawiały się tłumy. Był ceniony za wiedzę i rozległe horyzonty, ale też za styl kontaktowania się ze studentami — jednocześnie bezpośredni i głęboki. Uczelnię, z którą był związany aż do czasu wyboru na papieża, odwiedził podczas pielgrzymki do Ojczyzny w 1987 r.

72. Przez całe lata ulubionym sposobem wypoczynku ks. Karola były wakacje w towarzystwie ludzi młodych — studentów czy młodych małżeństw — które spędzał na górskich wędrówkach lub spływach kajakowych. Do księdza, następnie biskupa Wojtyły zwracali się bardzo bezpośrednio — „Wujek”. Nie zapomniał o nich nigdy i nawet jako papież, pisząc do „kajakowych” przyjaciół na oficjalnym papierze z papieskim herbem, podpisywał się tak właśnie — „Wujek”.

73. Studenci lgnęli do niego, szukając z nim kontaktu i rady przy różnych życiowych problemach czy wątpliwościach. Młody kapłan i naukowiec nigdy nie narzucał swojej rady, lecz, po zapoznaniu się z problemem, starał się w rozmowie „podpowiedzieć” pytania, które powinny do tej odpowiedzi przybliżyć. Chodziło mu o to, by ostateczna decyzja zależała od osoby pytającej i żeby była podjęta w sposób absolutnie wolny.

74. Ks. Wojtyła nie należał do osób przesadnie dbających o garderobę. Znany był z tego, że chodził w znoszonych butach i podniszczonym płaszczu. Niewiele osób wiedziało przy tym, że połowę swojej akademickiej pensji przeznaczał na stypendia dla biednych studentów. Podobnie postępował także, gdy był biskupem w Krakowie.

75. Podczas uroczystego koncertu w Watykanie z okazji 30. rocznicy soborowego dekretu o kapłaństwie (Presbyterorum ordinis) swoimi doświadczeniami dzielili się księża z całego świata, a także sam Jan Paweł II. „Msza św. stanowi dla mnie w sposób całkowity centrum mego życia i każdego mojego dnia” — powiedział papież, dodając, że ta świadomość towarzyszy mu od początku kapłaństwa.

76. W 1947 r. podczas pobytu w Belgii ks. Wojtyła był duszpasterzem polskiej misji katolickiej wśród górników w pobliżu Charleroi. To właśnie tam po raz pierwszy w życiu był w kopalni węgla kamiennego. W ten sposób były robotnik zakładów Solvay zapoznał się z ciężką pracą górników.

77. Jako młody ksiądz, w 1947 r., Karol Wojtyła miał okazję przybyć do francuskiego Ars, miasta najsłynniejszego proboszcza świata — św. Jana Marii Vianneya. Wizyta w starym kościółku, gdzie stał konfesjonał kapłana słynącego z heroicznego poświęcenia się posłudze spowiedzi (czynił to przez kilkanaście godzin na dobę, odmieniając oblicze antyklerykalnego otoczenia), wywarła na nim przejmujące wrażenie.

78. Po wizycie w Ars ks. Karol nabrał przekonania, że zasadniczą część swojej posługi ksiądz realizuje, spowiadając, i że każdy kapłan powinien „stać się w sposób wolny więźniem konfesjonału”. Te myśli powracały do niego wkrótce po powrocie z Zachodu, kiedy to stał się wikarym w Niegowici.

79. Papieżowi bardzo bliska była myśl — i często się nią dzielił — że w dzisiejszym coraz bardziej zsekularyzowanym świecie tylko kapłan święty może być „przejrzystym świadkiem Chrystusa i Jego Ewangelii”. Powtarzał też, że współczesny człowiek bardziej potrzebuje świadków niż nauczycieli, że oczekuje od kapłana nie tyle Słowa „głoszonego”, ile poświadczonego życiem.

80. Niezwykłe świadectwo swojego przywiązania do kapłaństwa złożył Jan Paweł II wobec hiszpańskiej młodzieży, wracając do chwili swoich święceń kapłańskich (przyjętych 56 lat wcześniej): „...mogę was zapewnić, że warto poświęcić się sprawie Chrystusa i przez miłość do Niego poświęcić się służbie człowiekowi. Warto oddać życie za Ewangelię i za braci”.

81. Na pytanie kapłańskiego pisma „Homo Dei”, na czym polega duszpasterstwo turystyczne, ks. Wojtyła odpowiedział m.in.: „Na wędrówkach rozmawia się... Niekoniecznie muszą to być tzw. rozmowy zasadnicze. Chodzi o to, ażeby umieć rozmawiać o wszystkim, o filmach, o książkach, o pracy zawodowej, o badaniach naukowych i jazz-bandzie”. Wyznał też, że postępując tak, niekiedy zastanawiał się: „czy nie rozmieniam swojego kapłaństwa na drobne”, ale zawsze dochodził do wniosku, że „jest to, wbrew pozorom, działalność kapłańska”.

82. Karol Wojtyła, który jako ksiądz zupełnie nie przywiązywał wagi do dóbr materialnych (o czym świadczyła nawet, jak wspominają świadkowie jego kapłańskich lat, sfatygowana sutanna), jako papież do ubóstwa zachęcał także innych kapłanów. „Jedynie ubóstwo jest gwarancją, że kapłan będzie gotowy udać się tam, gdzie jego praca jest bardziej pożyteczna i pilna, także kosztem wyrzeczeń osobistych” — pisał w adhortacji Pastores dabo vobis.

83. Odwiedziny w jednym z rzymskich seminariów duchownych, w którym klerycy przygotowywali się do kapłaństwa w nowoczesnym i dobrze wyposażonym budynku, skłoniły papieża do wspomnień: „Ja jestem seminarzystą konspiracyjnym i jestem wdzięczny moim przyjaciołom pracy, że rozumieli to, co robiłem. W nocy mówili mi: «Karolu, odpocznij», i pracowali za mnie, ponieważ wiedzieli, że muszę uczyć się po kryjomu”.

84. Wśród rad i przestróg, jakie dawny wikary z Niegowici kierował do polskich kapłanów już jako papież, znalazły się i takie znamienne słowa: „Musicie być solidarni z narodem. Stylem życia bliscy przeciętnej, owszem, raczej uboższej rodziny. (...) Z tego będzie was sądził Bóg i wasze sumienie”. I dalej: „Byłoby prawdziwym dramatem, gdyby sytuacja bytowa księży, wolność od wielu codziennych udręk, z którymi muszą borykać się często świeccy, stworzyły pomiędzy duchowieństwem a wiernymi jakąś obcość”.

85. Także jako papież ks. Karol Wojtyła, jak każdy zwykły ksiądz, udzielał sakramentów (choć z uwagi na szczególną posługę mniej aniżeli ksiądz pracujący w normalnej parafii). Ze statystyk przygotowanych z okazji 25-lecia pontyfikatu wynika, że Jan Paweł II udzielił sakramentu chrztu 1378 osobom, bierzmowania — 1581, wyspowiadał ponad 300 osób; sakrament namaszczenia chorych przyjęły z rąk papieża 274 osoby. Jan Paweł II pobłogosławił osobiście 77 par małżeńskich i wyświęcił na kapłanów 2125 alumnów. Komunię św. z jego rąk przyjęło tysiące wiernych, niejednokrotnie udzielał Pierwszej Komunii Świętej dzieciom. Dane te dotyczą celebr w Rzymie oraz na całym świecie.

Miłość, seksualność, rodzina

86. Z przeświadczenia, że kościelna etyka seksualna wymaga prezentacji i rozwinięcia zrodziła się książka biskupa Wojtyły Miłość i odpowiedzialność (1960). Ponadto chciał przeciwstawić się powszechnemu mniemaniu, że w dziedzinie seksualności Kościół koncentruje się na zakazach. Natomiast ks. Wojtyła pragnął raczej uzasadniać, tłumaczyć i wyjaśniać. Książka o miłości odpowiedzialnej podejmowała m.in. kwestie prokreacji, podkreślając, że godziwa moralnie regulacja poczęć winna opierać się na wykorzystaniu naturalnego cyklu płodności z wykluczeniem środków mechanicznych czy chemicznych.

87. Autor Miłości i odpowiedzialności miał świadomość, że prezentowana przez niego wykładnia etyki seksualnej nie jest nauką łatwą; przeciwnie, podkreślał, iż wymaga poświęcenia, a nawet heroizmu. Dyskusje, które biskup Wojtyła prowadził przed opublikowaniem swojej pracy, były gorące. Także dlatego, że w rozmowach (często plenerowych) o miłości i rodzinie uczestniczyły nie tylko osoby akceptujące katolicką wykładnię małżeńskiej moralności, ale i takie, których związek z Kościołem był bardzo luźny.

88. Lektura Miłości i odpowiedzialności podsycała ciekawość, skąd młody kapłan czerpie tak wszechstronną wiedzę o wszelkich, także cielesnych, aspektach miłości. Wątpliwości rozwiewa sam autor, pisząc we wstępie o praktyce spowiednika oraz spotkaniach z młodymi ludźmi. „On żył tymi problemami. Ponieważ młodzi ludzie tak bardzo żyją miłością, więc on także żył miłością tych młodych” — wspominał, już jako wykładowca KUL, dr Jerzy Gałkowski, jeden z uczestników „kajakowych” dysput.

89. Realia życia narzeczeńskiego i małżeńskiego, naturę związku między kobietą i mężczyzną, przeżywał ks. Wojtyła niezwykle poważnie. Starał się „rozpracowywać” te kwestie w rozmowach, ale i listach słanych do swoich przyjaciół. W liście do Teresy Heydel z tzw. „Środowiska”, tworzonego przez krąg przyjaciół ks. Wojtyły, pisał w 1956 r.: „Po wielu doświadczeniach i przemyśleniach jestem przekonany, że punktem wyjścia (obiektywnym) dla ludzkiej miłości jest jednak ta świadomość, że jestem drugiemu potrzebny. Człowiek, któremu ja jestem obiektywnie najbardziej potrzebny, będzie też obiektywnie najbardziej potrzebny mnie. To jest fragment głębokiej logiki życia i to jest fragment zaufania do Stwórcy i do Opatrzności”. I kolejny fragment tej szczególnej recepty ks. Wojtyły na budowanie prawdziwego szczęścia w związku dwojga ludzi: „Wartości są w ludziach różne i w różnej konfiguracji. Wielkim osiągnięciem jest zawsze dostrzegać wartości, których inni nie dostrzegają, i afirmować je. Jeszcze większym osiągnięciem jest wydobywać w drugich wartości, które bez nas przepadłyby. Przez to samo wydobywamy wartości i w sobie”.

90. Kiedy Jan Paweł II przybył do Rzymu na konklawe, które w sierpniu 1978 r. wybierało następcę Pawła VI, miał ze sobą teksty, w których rozwijał i pogłębiał refleksję o ludzkiej miłości. Stały się one częścią ogromnego cyklu 130 katechez, które papież wygłaszał na audiencjach generalnych co tydzień przez 5 lat! Jego wizji miłości i seksualności nadano słynne dziś miano „teologii ciała”.

91. Niekonwencjonalne, a zarazem jedno z najgłośniejszych wystąpień polskiego papieża miało miejsce podczas spotkania z młodzieżą na stadionie Parc des Princes w Paryżu (1980). Jan Paweł II odłożył tekst przemówienia i odpowiadał na pytania nurtujące młodych Francuzów, m.in. o to, dlaczego nauczanie Kościoła w dziedzinie moralności seksualnej jest tak rygorystyczne. „Jeżeli zastanowicie się gruntownie i przemyślicie sprawę do końca — tłumaczył — ręczę wam, że zobaczycie jedno: Kościół stawia w tej dziedzinie tylko takie wymagania, które są ściśle związane z prawdziwą, czyli odpowiedzialną miłością małżeńską i rodzicielską”.

92. Teolog Domu Papieskiego dominikanin o. Georges Cottier pytany przez dziennikarzy o to, dlaczego w odniesieniu do kwestii seksu, prokreacji i rodziny Jan Paweł II jest konserwatystą, odparł: „Słownictwo polityczne jest w odniesieniu do tego nauczania całkowicie nieadekwatne. Ustawę dopuszczającą adopcję dziecka przez parę homoseksualistów uważa się za przejaw postępu. Ale to jest głupota! Z punktu widzenia dobra dziecka jest to nieporozumienie i nie ma tu żadnego postępu! Papież proponuje bardzo piękną ideę rodziny, przypomina nam plan Boga wobec człowieka. Nie ma nic konserwatywnego w powrocie do źródeł”.

93. Zbiór katechez, w których papież wyłożył swoją „teologię ciała”, wydano w czterech tomach pt. Mężczyzną i niewiastą stworzył ich. Jest to wielowątkowa refleksja nad tajemnicą bycia mężczyzną i kobietą, nad miłością, małżeństwem, rodzicielstwem i powoływaniem nowego życia. Powracają tu echa książki bp. Wojtyły Miłość i odpowiedzialność (choćby w przywoływaniu kategorii „prawa daru”).

94. Najpoważniejszy biograf Jana Pawła II George Weigel nazwał papieskie katechezy o miłości małżeńskiej jedną z najśmielszych od stuleci redefinicji teologii katolickiej. Jego zdaniem doniosłość przemyśleń zawartych w papieskich katechezach o istocie relacji pomiędzy mężczyzną i kobietą czyni z tego zbioru prawdziwą „bombę zegarową”, którą Kościół będzie musiał przemyśleć w kolejnych dziesięcioleciach XXI wieku.

95. Papież wyznał kiedyś, że stanowczość, z jaką broni ludzkiego życia (poczętego, zagrożonego eutanazją czy karą śmierci), wynika także z jego osobistych przeżyć, a zwłaszcza pogardy, jaką dla ludzkiego życia przejawiały nazizm i bolszewizm.

96. „Miłość ludzka: narzeczeńska, małżeńska, rodzicielska stała się w związku z całym doświadczeniem mojego życia — naprzód wyboru własnej drogi, a potem towarzyszenia ludziom, którzy wybierali drogę inną — szczególnym przedmiotem mojej refleksji (...). Jest to wielki temat, którym poniekąd nie przestaję się zajmować” — wyznał Jan Paweł II niedługo po wyborze na papieża.

97. W listopadzie 1981 r. papież wydał jeden z ważniejszych i bardzo często później cytowanych dokumentów — adhortację apostolską Familiaris consortio. Stanowi ona przegląd wyzwań, przed jakimi stają współczesne rodziny, m.in. antykoncepcja, rozwody i małżeństwa niesakramentalne. Papież wskazuje na piękno życia według wartości, co — jak przyznaje — nie jest łatwe. Wyraża też troskę o to, by osoby przeżywające w rodzinie różnorakie trudności, na przykład pary niesakramentalne, nie czuły się odłączone od Kościoła.

98. Zdaniem George’a Weigla Familiaris consortio, dokument opublikowany 20 lat po Miłości i odpowiedzialności, była ulubioną adhortacją Jana Pawła II. Na końcu dokumentu papież wyraził przekonanie: „Przyszłość ludzkości idzie przez rodzinę!”.

99. Swego rodzaju uzupełnieniem adhortacji Familiaris consortio była opublikowana dwa lata później Karta Praw Rodziny — dokument skierowany głównie do rządzących. Papież surowo odrzuca taką pomoc gospodarczą państw bogatych, której warunkiem jest wprowadzanie narzucanych programów kontroli urodzin, co najczęściej równało się propagowaniu aborcji.

100. Jan Paweł II wielokrotnie podejmował swój „wielki temat”, który pochłaniał go od czasów wczesnego kapłaństwa, czyli: miłość, małżeństwo, rodzina. Jako pierwszy papież ogłosił specjalny List do rodzin (2 lutego 1994), w którym pisał m.in. o walce „cywilizacji miłości” i „cywilizacji śmierci”. Jest to także wielki głos w obronie rodziny w imię radości i piękna, którym emanuje, gdy może rozwijać się w miłości.

101. Czy młody Karol, zastanawiając się nad drogą swojego życia, kiedykolwiek myślał o małżeństwie? Na ten temat wiemy tyle, ile wyznał sam, już jako papież, zapytany o to przez André Frossarda: „Pewnego dnia stało się dla mnie sprawą wewnętrznie oczywistą, że życie moje nie spełni się w tej miłości, której piękno skądinąd zawsze głęboko odczuwałem”.

102. Karol Wojtyła nigdy nie żałował decyzji o kapłaństwie, a zatem i celibacie. Już jako papież zdecydowanie odrzucił tezę, iż celibat powoduje samotność kapłana czy biskupa, wyznając, że nigdy nie czuł się samotny: „również po ludzku zawsze miałem koło siebie liczne osoby, utrzymywałem wiele serdecznych kontaktów z księżmi — dziekanami, proboszczami, wikariuszami — i z osobami świeckimi każdej kategorii”.

103. „Jako kapłan i duszpasterz byłem zawsze szczególnie blisko związany z ludźmi młodymi, chłopcami i dziewczętami, którzy wzajemnie znajdowali siebie, dokonywali wyboru, zakładali rodziny. Błogosławiłem ich małżeństwa, ale przedtem starałem się ich do tego wielkiego sakramentu przygotować” — wyznał Jan Paweł II w jednym z wywiadów.

104. Pisząc o poważnych wyzwaniach i problemach rodziny, papież nie zapominał o dzieciach. Jest autorem Listu do dzieci całego świata (13 grudnia 1994) — pierwszego takiego dokumentu w dziejach papiestwa. „Nadawca” wspomina własne dzieciństwo, przywołuje pamięć dzieci, które były wybitnymi świadkami Ewangelii, i prosi dzieci świata o modlitwę w intencji pokoju.

105. Wśród wielu środowiskowych spotkań biskupa Wojtyły szczególne miejsce zajmowały małżeństwa. Organizował dla nich systematyczne Msze św. ze specjalną homilią oraz błogosławieństwem udzielanym oddzielnie każdej z par. Przeżywał zwłaszcza spotkania z rodzinami wielodzietnymi oraz matkami oczekującymi na narodzenie dziecka. Młodym małżeństwom starał się wyrazić uznanie dla macierzyństwa i ojcostwa.

106. W papieskich myślach nietrudno odkryć ślady dawnych prac ks. docenta Wojtyły. Na przykład w książce Przekroczyć próg nadziei (1984) pisał: „Odpowiedzialne rodzicielstwo jest postulatem miłości człowieka, jest też postulatem autentycznej miłości małżeńskiej, bo miłość nie może być nieodpowiedzialna. Jej piękno zawiera się właśnie w odpowiedzialności. Kiedy jest odpowiedzialna, jest też prawdziwie wolna”.

107. Dla podkreślenia fundamentalnej roli rodziny w społeczeństwie i przypomnienia jej podstawowych zadań we współczesnym świecie Jan Paweł II ogłosił Rok Rodziny, który trwał od 26 grudnia 1993 do 30 grudnia 1994 r.

108. Papież bardzo doceniał i podkreślał rolę swoich świeckich „sprzymierzeńców” w krzewieniu idei małżeństwa i odpowiedzialnego rodzicielstwa takimi, jak widzi je Kościół. W Liście do rodzin dziękował zaangażowanym w to dzieło uczonym, teologom, filozofom, pisarzom i publicystom za to, że nie ulegają „cywilizacyjnemu konformizmowi”. Podkreślał, że bez ich pomocy nikt, włącznie z papieżem, nie mógłby czegokolwiek zdziałać.

109. Głoszona przez Kościół zasada nierozerwalności małżeństwa była szczególnie bliska papieżowi Wojtyle. Niejednokrotnie przestrzegał sędziów Roty Rzymskiej, którzy orzekają w sprawach o uznanie nieważności małżeństwa, by nie wydawali takich orzeczeń zbyt pochopnie. W wystąpieniach do Roty Rzymskiej — w 1987 i 1988 r. — Jan Paweł II, w kontekście kryterium mówiącego o „niezdolności psychicznej do pełnienia obowiązków małżeńskich”, użył stwierdzenia „łatwe orzeczenie” nieważności.

110. Jak odnotowali badacze wczesnych lat życia Karola Wojtyły, jako student polonistyki „żeńskiego towarzystwa nie unikał, ale i nie szukał”. Był koleżeński, tańczył na prywatkach, ale „bardziej go pasjonowała muzyka niż taniec”. Pozostawał raczej samotnikiem.

111. Ze wspomnień, jakimi po latach dzielą się dawne koleżanki Karola, wynika, że były żywo zainteresowane znajomością z nim, podobał im się zarówno dzięki przymiotom intelektualnym, jak i wysportowanej sylwetce i bujnej czuprynie.

112.