Starożytna Grecja. Od prehistorii do czasów hellenistycznych - Thomas R. Martin - ebook

Starożytna Grecja. Od prehistorii do czasów hellenistycznych ebook

Thomas R. Martin

4,2

Opis

Jak kształtowała się grecka demokracja? Czym było polis? Dlaczego Partenon jest tak niezwykły?

Historia starożytnej Grecji zawiera ogrom fascynujących wątków, które Thomas R. Martin przywołuje i intrygująco zestawia, tchnąc nowe życie w spojrzenie na tę cywilizację. Barwnie i bezkompromisowo opisuje jej dzieje, poczynając od prapoczątków w epoce kamiennej, przez pierwsze wielkie kultury: mykeńską i minojską, czasy wojen perskich i imperium ateńskiego, aż po podboje Aleksandra Wielkiego. Skupiając się na rozwoju greckiego państwa-miasta oraz kulturze Aten i Sparty w ich klasycznym okresie, autor tworzy panoramę świata Hellenów. Dzięki temu otrzymujemy solidną dawkę wiedzy o funkcjonowaniu greckiej demokracji i monarchii, wojnach i dyplomacji, a także o życiu codziennym, kulturze wysokiej i nauce. Dzięki tej lekturze – którą dopełniają porządkujące kalendaria, mapy i fotografie –  świat dawnych Greków staje się nam bliższy.

Starożytna Grecja. Od prehistorii do czasów hellenistycznych” to książka dla wszystkich, którzy chcą się dowiedzieć, jak i dlaczego starożytni Grecy stali się protoplastami cywilizacji europejskiej.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 464

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,2 (38 ocen)
17
13
8
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
AStrach

Dobrze spędzony czas

Warta polecenia, tak mało czasami wiemy, że nasz ogląd świata wywodzi się z czasów hellenistycznych.
00
smokholland

Nie oderwiesz się od lektury

Bardzo dobra książka.
00

Popularność




Ty­tuł ory­gi­na­łu: An­cient Gre­ece. From Pre­hi­sto­ric to Hel­le­ni­stic Time
Co­py­ri­ght © 1996, 2013 by Yale Uni­ver­si­ty Co­py­ri­ght © by Wy­daw­nic­two Po­znań­skie sp. z o.o., 2022 Co­py­ri­ght © for the Po­lish trans­la­tion by Wy­daw­nic­two Po­znań­skie sp. z o.o., 2022An­cient Gre­ece. From Pre­hi­sto­ric to Hel­le­ni­stic Timewas ory­gi­nal­ly pu­bli­shed by Yale Uni­ver­si­ty Press
Re­dak­tor pro­wa­dzą­cy: Bo­gu­mił Twar­dow­ski
Mar­ke­ting i pro­mo­cja: Alek­san­dra Bia­łek-Bor­suk
Re­dak­cja: Pau­li­na Wierz­bic­ka
Ko­rek­ta: Jo­an­na Paw­łow­ska, Mag­da­le­na Owcza­rzak
Pro­jekt okład­ki i stron ty­tu­ło­wych: Ka­ta­rzy­na Ko­nior / stu­dio.blu­eman­go.pl
Opra­co­wa­nie tech­nicz­ne, skład i ła­ma­nie: Klau­dia Ku­ma­la, Dre­am On!
Mapy: Ma­riusz Ma­met
Ze­zwa­la­my na udo­stęp­nia­nie okład­ki książ­ki w in­ter­ne­cie.
Wy­da­nie dru­gie
ISBN 978-83-67324-16-8
Wy­daw­nic­two Po­znań­skie Sp. z o.o. ul. Fre­dry 8, 61-701 Po­znań tel. 61 853-99-10re­dak­cja@wy­daw­nic­two­po­znan­skie.plwww.wy­daw­nic­two­po­znan­skie.pl
Kon­wer­sja: eLi­te­ra s.c.

Książ­ka ta de­dy­ko­wa­na jest mym stu­den­tom, któ­rzy przez lata za­da­wa­li py­ta­nia in­spi­ru­ją­ce do wciąż no­wych prze­my­śleń na te­mat dzie­jów sta­ro­żyt­nej Gre­cji; ko­le­gom, któ­rzy wie­lo­krot­nie po­ma­ga­li mi prze­zwy­cię­żać wy­zwa­nie, ja­kim jest na­ucza­nie hi­sto­rii; czy­tel­ni­kom, któ­rzy prze­sy­ła­li mi swe uwa­gi i su­ge­stie, oraz lu­do­wi Gre­cji, daw­nej i obec­nej, któ­rych xe­nia in­spi­ro­wa­ła mnie i za­dzi­wia­ła, w do­brych i złych cza­sach.

Po­dzię­ko­wa­nia

Chcę przede wszyst­kim wy­ra­zić swo­je usza­no­wa­nie dla cier­pli­wo­ści, wspar­cia i po­mo­cy udzie­la­nej mi wie­lo­krot­nie przez Jen­ni­fer Banks (star­szą re­dak­tor Yale Uni­ver­si­ty Press); jej wkład w tę pra­cę jest nie­moż­li­wy do prze­ce­nie­nia. Piy­ali Bhat­ta­cha­rya i He­ather Gold (młod­si re­dak­to­rzy) do­wie­dli swej skru­pu­lat­no­ści w pra­cach nad książ­ką, po­dob­nie jak Su­zie Ti­bor, któ­ra od­szu­ka­ła nowe ilu­stra­cje za­miesz­czo­ne w ni­niej­szym wy­da­niu. Kate Da­vis (re­dak­tor ję­zy­ko­wa) za­słu­ży­ła na go­rą­ce po­dzię­ko­wa­nia za szyb­kie i wni­kli­we uwa­gi wzbo­ga­ca­ją­ce tekst, po­dob­nie jak Mar­ga­ret Otzel (star­sza re­dak­tor Yale Uni­ver­si­ty Press), któ­rej nie­za­wod­na po­moc i za­chę­ta po­mo­gły zmie­nić brud­no­pis w książ­kę. Życz­li­we uwa­gi kry­tycz­ne i wni­kli­we ana­li­zy ano­ni­mo­wych re­cen­zen­tów ogrom­nie ubo­ga­ci­ły cały tekst. Moja żona, tak­że fi­lo­hel­len­ka, Ivy Su­iy­uen Sun, wspie­ra­ła mnie od sa­me­go po­cząt­ku, gdy czter­dzie­ści lat temu roz­po­czę­li­śmy wspól­ne ży­cie mał­żeń­skie i na­sze za­in­te­re­so­wa­nie Hel­la­dą w cza­sie pierw­sze­go po­by­tu w Gre­cji.

Nota o cy­ta­tach, źró­dłach i da­tach

Okre­śle­nie „źró­dła hi­sto­rycz­ne” uży­wa­ne w tej książ­ce (i w stu­diach nad sta­ro­żyt­no­ścią) od­no­si się do tek­stów sta­ro­żyt­nych – li­te­rac­kich, do­ku­men­to­wych, epi­gra­ficz­nych czy nu­mi­zma­tycz­nych. By po­móc czy­tel­ni­kom od­na­leźć frag­men­ty cy­to­wa­ne na kar­tach ni­niej­szej książ­ki, cy­ta­ty – gdy tyl­ko to moż­li­we – zo­sta­ną po­da­ne zgod­nie ze stan­dar­do­wym sys­te­mem re­fe­ren­cyj­nym, sto­so­wa­nym po­wszech­nie we współ­cze­snych edy­cjach na­uko­wych oraz w więk­szo­ści (choć nie wszyst­kich) no­wo­żyt­nych prze­kła­dów. Przy­kła­do­wo za­pis: „Pau­za­niasz, Wę­drów­ki po Hel­la­dzie, IV 2,3” od­no­sić się bę­dzie do księ­gi 4, roz­dzia­łu 2, ustę­pu 3 wska­za­nej pra­cy Pau­za­nia­sza. W ten spo­sób czy­tel­nik bę­dzie mógł od­na­leźć od­po­wied­ni frag­ment w każ­dym no­wo­cze­snym wy­da­niu ory­gi­nal­nym lub prze­kła­dzie, w któ­rym za­sto­so­wa­no ten układ tek­stu.

„Źró­dła­mi pier­wot­ny­mi” są wszel­kie póź­niej­sze ba­da­nia tych źró­deł oraz opi­sy­wa­nych w nich hi­sto­rii. Umiesz­czo­ne w tek­ście cy­ta­ty z tych prac za­wie­ra­ją na­zwi­sko au­to­ra lub skró­co­ny ty­tuł, z nu­me­ra­mi od­po­wied­nich stron lub – w przy­pad­ku obiek­tów ska­ta­lo­go­wa­nych, ta­kich jak in­skryp­cje czy mo­ne­ty – sy­gna­tu­rę da­ne­go obiek­tu.

Wszel­kie daty po­zba­wio­ne okre­śle­nia p.n.e. lub n.e. uzna­je się za od­no­szą­ce się do cza­sów przed na­szą erą. Po­da­ne w na­wia­sach po imie­niu oso­by ozna­cza­ją daty, od­po­wied­nio, uro­dzin i śmier­ci, o ile nie po­prze­dza ich skrót „pan.”, co ozna­cza daty pa­no­wa­nia wład­ców.

Wy­kaz skró­tów

CAF

The­odo­rus Kock, Co­mi­co­rum At­ti­co­rum Frag­men­ta, Le­ip­zig: Treub­ner 1880-1888, repr. Utrecht:HES 1976.

D.-K.

Her­mann Diels, Die Frag­men­te der Vor­so­kra­ti­ker, hrsg. von Wal­ther Kranz, wyd. 11, Zu­rich: We­id­mann 1964.

FgrH

Fe­lix Ja­co­by, Die Frag­men­te der gre­ichi­schen Hi­sto­ri­ker, Le­iden: Brill 1954-1964.

GHI

Rus­sel Me­iggs, Da­vid Le­wis (red.), ASe­lec­tion of Gre­ek Hi­sto­ri­cal In­scrip­tions to the End of the Fi­fth Cen­tu­ry B.C., Oxford: Cla­ren­don Press 1988.

IG

In­scrip­tio­nes Gra­ecae, vol. 4, wyd. 2, Ber­lin: De Gruy­ter 1929-, vol. 1,wyd. 3, Ber­lin: De Gruy­ter 1981.

OGIS

Wil­helm Dit­ten­ber­ger, Orien­tis Gra­eci In­scrip­tio­nes Se­lec­tae, Le­ip­zig: S. Hi­rzel 1903-1905, repr. Hil­de­she­im: Olms 1970.

Wstęp

Pierw­sze wy­da­nie tej książ­ki uka­za­ło się w roku 1996, sta­no­wiąc po­moc na­uko­wą i uzu­peł­nie­nie dla Pro­jek­tu Per­seus. Wów­czas, przed re­wo­lu­cją in­ter­ne­to­wą, pro­jekt Per­seus wy­da­wa­ny był na pły­tach CD-ROM, je­dy­nym do­stęp­nym me­dium po­zwa­la­ją­cym na po­łą­cze­nie nar­ra­cji, ilu­stra­cji oraz tek­stów źró­dło­wych w wer­sji tłu­ma­czo­nej oraz ory­gi­nal­nej. Wy­da­nie to już od po­nad de­ka­dy do­stęp­ne jest w sie­ci w ra­mach Bi­blio­te­ki Cy­fro­wej Per­seus (www.per­seus.tu­fts.edu/hop­per/) pod ty­tu­łem An Ove­rview of Clas­si­cal Gre­ek Hi­sto­ry from My­ce­nae to Ale­xan­der (www.per­seus.tu­fts.edu/hop­per/text?doc=Per­seus:text:1999.04.0009). We­dług moż­li­wie do­kład­nych sza­cun­ków zo­sta­ło ono wy­świe­tlo­ne po­nad mi­lion razy przez użyt­kow­ni­ków z ca­łe­go świa­ta. Licz­ba ta na­peł­nia mnie ra­do­ścią, po­nie­waż oka­zu­je się, że hi­sto­ria sta­ro­żyt­nej Gre­cji wciąż fa­scy­nu­je tak licz­ne gro­no, w tym mnie.

Z wie­lu po­wo­dów wspo­mnia­ne wy­da­nie sie­cio­we nie było z bie­giem lat po­pra­wia­ne. Wy­da­nie tra­dy­cyj­ne uzu­peł­nia­no dwu­krot­nie (choć bez zmia­ny ram te­ma­tycz­nych i ukła­du tre­ści). Nie moż­na już na­zwać go uzu­peł­nie­niem do pro­jek­tu Per­seus. Książ­ka in­spi­ro­wa­na jest jed­nak tym sa­mym pra­gnie­niem po­pu­la­ry­zo­wa­nia wie­dzy, któ­re na każ­dym eta­pie prze­pa­ja­ło wszyst­kie oso­by pra­cu­ją­ce przy tym prze­ło­mo­wym pro­jek­cie. Z tego po­wo­du (i z wie­lu in­nych) spo­łecz­ność osób in­te­re­su­ją­cych się sta­ro­żyt­ną Gre­cją oraz bi­blio­te­ka­mi cy­fro­wy­mi wie­le za­wdzię­cza Gre­go­ry’emu Cra­ne’owi, pro­fe­so­ro­wi hi­sto­rii sta­ro­żyt­nej na uni­wer­sy­te­cie Tu­fts oraz Uni­wer­sy­te­cie Lip­skim. Jest on zna­ko­mi­tym na­ukow­cem, przy­ja­cie­lem oraz – na do­bre i na złe – fa­nem dru­ży­ny Red Sox.

1

Po­cząt­ki hi­sto­rii sta­ro­żyt­nej Gre­cji

„Jak to w Hel­la­dzie, pra­wie wszyst­ko jest spor­ne” – tak oto Pau­za­niasz, pi­szą­cy w II w. n.e. au­tor sław­ne­go prze­wod­ni­ka po wie­lu miej­scach w Gre­cji, pod­su­mo­wał fa­scy­nu­ją­ce wy­zwa­nie, ja­kie sta­no­wi ba­da­nie hi­sto­rii sta­ro­żyt­nej Gre­cji (Wę­drów­ki po Hel­la­dzie, IV 2,3). Te­ma­ty­ka ta bu­dzi­ła wów­czas spo­ry, po­nie­waż Pau­za­niasz, Grek, żył i pi­sał w Im­pe­rium Rzym­skim, w któ­rym Gre­cy pod­le­ga­li wła­dzy ce­sa­rza w Rzy­mie i nie cie­szy­li się już nie­pod­le­gło­ścią, któ­rą nie­gdyś tak bar­dzo się szczy­ci­li i któ­rej bro­ni­li z taką za­cie­kło­ścią. Jed­nym z te­ma­tów spo­rów były przy­czy­ny utra­ty przez Gre­ków nie­pod­le­gło­ści oraz po­go­dze­nie się z ży­ciem w roli po­tom­ków o wie­le sław­niej­szych przod­ków. Dzi­siaj ba­da­nia nad hi­sto­rią sta­ro­żyt­nej Gre­cji wciąż wią­żą się ze spo­ra­mi co do ocen osią­gnięć i nie­po­wo­dzeń, tak licz­nych w tych dra­ma­tycz­nych cza­sach. Z jed­nej stro­ny osią­gnię­cia Gre­ków w dzie­dzi­nie in­no­wa­cyj­nej or­ga­ni­za­cji po­li­tycz­nej, de­mo­kra­cji, dzie­jo­pi­sar­stwa, li­te­ra­tu­ry, dra­ma­tu, fi­lo­zo­fii, sztu­ki i ar­chi­tek­tu­ry w peł­ni za­słu­gu­ją na uży­te przez pi­szą­ce­go w V w. p.n.e. He­ro­do­ta okre­śle­nie, wy­ja­śnia­ją­ce przy­czy­ny umiesz­cze­nia ich w jego prze­ło­mo­wym dzie­le: były to „cuda”. Z dru­giej stro­ny jed­nak wady sta­ro­żyt­nych Gre­ków, w tym utrzy­my­wa­nie nie­wol­nic­twa, wy­klu­cze­nie ko­biet z ży­cia po­li­tycz­ne­go oraz brak umie­jęt­no­ści zjed­no­cze­nia się dla za­cho­wa­nia nie­pod­le­gło­ści wy­da­ją się rów­nie ude­rza­ją­ce i bu­dzą po­waż­ny nie­po­kój. Ja sam po nie­mal czter­dzie­stu la­tach pra­cy jako ba­dacz, na­uczy­ciel i au­tor prac o sta­ro­żyt­nej Gre­cji na­dal uwa­żam ten te­mat w ca­łej jego róż­no­rod­no­ści za fa­scy­nu­ją­cy – i czę­sto bu­dzą­cy za­kło­po­ta­nie – ze wzglę­du na re­spekt, jaki bu­dzi. Re­spekt, w ję­zy­ku an­giel­skim awe, wy­wo­dzi się od sta­ro­grec­kie­go rze­czow­ni­ka achos ozna­cza­ją­ce­go „ból psy­chicz­ny lub fi­zycz­ny”. Może za­tem mieć dwa prze­ciw­staw­ne zna­cze­nia: „za­dzi­wie­nie i ak­cep­ta­cję” oraz „lęk i od­rzu­ce­nie”. Obie te re­ak­cje to­wa­rzy­szą mi w roz­wa­ża­niach na te­mat sta­ro­żyt­nej Gre­cji oraz spo­rów, ja­kie wciąż pro­wo­ku­je jej hi­sto­ria.

Sta­ro­żyt­na Gre­cja to te­mat ogrom­ny. Ni­niej­sze omó­wie­nie, po­my­śla­ne jako zwię­złe wpro­wa­dze­nie do za­gad­nie­nia, z ko­niecz­no­ści skra­ca lub na­wet po­mi­ja te­ma­ty, któ­re inni pod­kre­śla­ją. Gdy tyl­ko to moż­li­we, sta­ra­łem się sy­gna­li­zo­wać czy­tel­ni­kom miej­sca, w któ­rych przed­sta­wie­nie czy in­ter­pre­ta­cja wy­da­rzeń i osób bu­dzi in­te­re­su­ją­ce dys­pu­ty. Nie spo­sób jed­nak po­świę­cić im ca­łej na­leż­nej uwa­gi bez szko­dy dla wy­mo­gu zwię­zło­ści. Mam za­tem na­dzie­ję, że czy­tel­nik zo­sta­nie za­in­spi­ro­wa­ny lub przy­naj­mniej spro­wo­ko­wa­ny do sa­mo­dziel­ne­go zba­da­nia tych za­gad­nień, po­czy­na­jąc od sta­ro­żyt­nych tek­stów. Z tego po­wo­du źró­dła te będą od cza­su do cza­su cy­to­wa­ne, by czy­tel­nik mógł po­sma­ko­wać wie­dzy i ra­do­ści, ja­kie może dać ich wni­kli­we stu­dio­wa­nie. W bi­blio­gra­fii za­miesz­czo­no wy­czer­pu­ją­cą li­stę prze­kła­dów tych źró­deł, jak rów­nież współ­cze­snych prac hi­sto­rycz­nych, w któ­rych za­war­to szer­sze opi­sy, a nie­kie­dy i od­mien­ne in­ter­pre­ta­cje waż­nych za­gad­nień, zwłasz­cza tych, któ­re po­zo­sta­ją spor­ne.

Ramy cza­so­we ni­niej­sze­go opra­co­wa­nia obej­mu­ją okres od pre­hi­sto­rii (na­zy­wa­ny tak, po­nie­waż nie za­cho­wa­ły się dla nie­go żad­ne źró­dła pi­sa­ne) po epo­kę hel­le­ni­stycz­ną (współ­cze­sna na­zwa okre­su po śmier­ci Alek­san­dra Wiel­kie­go w roku 323 p.n.e.). Geo­gra­ficz­ne ramy się­ga­ją, na ile to moż­li­we w książ­ce z za­ło­że­nia bar­dzo krót­kiej, do miejsc po­ło­żo­nych w ba­se­nie Mo­rza Śród­ziem­ne­go, gdzie miesz­ka­li Gre­cy. Więk­szość opi­su obej­mu­je okre­sy ar­cha­icz­ny i kla­sycz­ny (współ­cze­sna na­zwa dla lat od­po­wied­nio 750-500 oraz 500-323 p.n.e.) oraz osie­dla na te­re­nie kon­ty­nen­tal­nej Gre­cji, zwłasz­cza Aten. Taki za­kres obej­mu­je za­tem tra­dy­cyj­ny ze­staw wy­da­rzeń, oso­bi­sto­ści, tek­stów, dzieł sztu­ki oraz bu­dow­li sta­ro­żyt­nej Gre­cji, od­zwier­cie­dla też jed­nak pro­sty fakt, że za­cho­wa­ne do na­szych cza­sów sta­ro­żyt­ne źró­dła dla tych czte­rech wie­ków są bar­dziej ob­fi­te i były ba­da­ne do­kład­niej niż źró­dła dla wcze­śniej­sze­go i póź­niej­sze­go okre­su w dzie­jach Gre­cji, choć lukę tę wy­peł­nia­ją nowe od­kry­cia i świe­że ba­da­nia na­uko­we. Wresz­cie fakt, że książ­ka ta sku­pia się przede wszyst­kim na okre­sie kla­sycz­nym, sta­no­wi od­zwier­cie­dle­nie mo­je­go za­in­te­re­so­wa­nia bu­dzą­cy­mi re­spekt (tak w sen­sie po­zy­tyw­nym, jak i ne­ga­tyw­nym) do­ko­na­nia­mi i prze­my­śle­nia­mi Gre­ków z tych kil­ku stu­le­ci.

Względ­nie sła­bo za­lud­nio­na, z ogra­ni­czo­ną po­wierzch­nią pła­skiej i ży­znej zie­mi upraw­nej oraz roz­bi­ta po­li­tycz­nie sta­ro­żyt­na Gre­cja chęt­nie przej­mo­wa­ła i do­sto­so­wy­wa­ła do swych po­trzeb licz­ne idee i zdo­by­cze tech­ni­ki od lud­niej­szych, bo­gat­szych i mniej po­dzie­lo­nych we­wnętrz­nie są­sia­dów na Bli­skim Wscho­dzie (po­łu­dnio­wo-za­chod­nim krań­cu Azji u wschod­nich wy­brze­ży Mo­rza Śród­ziem­ne­go). Opie­ra­jąc się na ob­cych in­spi­ra­cjach, Gre­cy two­rzy­li wła­sne idee i prak­ty­ki, z któ­rych część na­dal – po ty­sią­cach lat – wpły­wa na na­sze ży­cie. Praw­dą jest też, że sta­ro­żyt­ni Gre­cy, tak jak i inne ludy an­tycz­ne, ży­wi­li wie­rze­nia i ro­bi­li rze­czy bu­dzą­ce dzi­siaj „re­spekt” w ta­kim sen­sie, że były od­ra­ża­ją­ce mo­ral­nie. Pod tym wzglę­dem zga­dzam się za­tem z tymi, któ­rzy uwa­ża­ją prze­szłość za wy­obra­żo­ny „obcy kraj”, za­lud­nio­ny głów­nie przez lu­dzi wy­zna­ją­cych war­to­ści mo­ral­ne za­dzi­wia­ją­co „inne” od tych, któ­re współ­cze­śnie wy­zna­je – lub de­kla­ru­je, że wy­zna­je – więk­szość lu­dzi. Są­dzę też, że oso­by ide­ali­zu­ją­ce współ­cze­sność przyj­mu­ją nie­kie­dy po­sta­wę mo­ral­nej wyż­szo­ści w swo­ich osą­dach wo­bec sta­ro­żyt­no­ści, dość nie­słusz­nie, bio­rąc pod uwa­gę nie tak od­le­głe wy­da­rze­nia współ­cze­sne. Nie­mniej jed­nak pi­sa­nie hi­sto­rii nie­odmien­nie wią­że się z wy­da­wa­niem osą­dów, choć­by przez de­cy­zję o uwzględ­nie­niu lub po­mi­nię­ciu ja­kichś wąt­ków. Mam na­dzie­ję, że mój scep­ty­cyzm wo­bec stwier­dze­nia, że współ­cze­sność jest o wie­le „lep­sza” od prze­szło­ści, nie wyda się nie­kon­se­kwent­ny czy fał­szy­wy, gdy od cza­su do cza­su po­dzie­lę się wła­sną oce­ną opi­sy­wa­nych wy­da­rzeń. Sądy te wy­da­ne zo­sta­ły z głę­bo­ką po­ko­rą i świa­do­mo­ścią wy­so­kie­go praw­do­po­do­bień­stwa, że są one błęd­ne. Te wła­śnie uczu­cia, poza re­spek­tem, wciąż wzbu­dza we mnie stu­dio­wa­nie hi­sto­rii sta­ro­żyt­nej.

Te z osią­gnięć grec­kich, któ­re wy­da­ją mi się naj­bar­dziej god­ne po­dzi­wu, jak rów­nież nie­po­wo­dze­nia moim zda­niem naj­smut­niej­sze, na­stę­po­wa­ły w okre­sie po­cząw­szy od VIII w. p.n.e., gdy Gre­cja stop­nio­wo wy­do­by­wa­ła się z wie­ków ciem­nych swej hi­sto­rii – czy­li okre­su ru­iny go­spo­dar­czej, spad­ku licz­by lud­no­ści i próż­ni po­li­tycz­nej od oko­ło roku 1000 do 750 p.n.e. Wcze­śniej, w epo­ce brą­zu, w dru­gim ty­siąc­le­ciu p.n.e., w ca­łej Gre­cji pa­no­wa­ła względ­na sta­bi­li­za­cja i do­bro­byt. Do­mi­no­wa­ły zor­ga­ni­zo­wa­ne, nie­za­leż­ne spo­łecz­no­ści, rzą­dzo­ne przez po­tęż­ne rody na­rzu­ca­ją­ce od­gór­nie in­sty­tu­cje po­li­tycz­ne, spo­łecz­ne i go­spo­dar­cze. Roz­wój han­dlu oraz wpły­wy kul­tu­ral­ne, zwłasz­cza z lu­da­mi za­miesz­ku­ją­cy­mi wy­brze­ża wschod­niej czę­ści Mo­rza Śród­ziem­ne­go, pchnę­ły Gre­ków do po­wol­nej od­bu­do­wy swej cy­wi­li­za­cji. W okre­sie tej od­bu­do­wy ode­szli od spo­so­bu ży­cia po­wszech­ne­go do­tych­czas tak w Gre­cji, jak i w ca­łym świe­cie: zor­ga­ni­zo­wa­li się w pań­stwach-mia­stach i nie­mal po­wszech­nie od­rzu­ci­li mo­nar­chię jako „stan­dar­do­wy” mo­del struk­tu­ral­ny spo­łe­czeń­stwa i ży­cia po­li­tycz­ne­go. Dla Gre­ków nową nor­mą sta­ło się sze­ro­kie uczest­nic­two w pro­ce­sie de­cy­zyj­nym oby­wa­te­li-męż­czyzn, któ­rzy uzy­ski­wa­li ten przy­wi­lej dzię­ki udzia­ło­wi w obro­nie spo­łecz­no­ści. Co naj­bar­dziej za­dzi­wia­ją­ce, Gre­cy za­sto­so­wa­li tę za­sa­dę, two­rząc rzą­dy de­mo­kra­tycz­ne, pierw­sze w dzie­jach świa­ta. (Nie­któ­rzy ba­da­cze do­szu­ku­ją się ko­rze­ni de­mo­kra­cji u wcze­śniej­szych spo­łecz­no­ści we wschod­niej czę­ści Mo­rza Śród­ziem­ne­go, jed­nak do­wo­dy źró­dło­we są nie­prze­ko­nu­ją­ce; na przy­kład brak u nich kon­cep­cji oby­wa­tel­stwa). W Ate­nach pod­sta­wo­wą za­sa­dą rzą­dów de­mo­kra­tycz­nych sta­ła się „rów­ność wo­bec pra­wa” oraz „rów­ność wy­po­wie­dzi”, nie­za­leż­ne od ma­jąt­ku, po­cho­dze­nia czy sta­tu­su spo­łecz­ne­go oby­wa­te­la. Te kon­cep­cje rów­no­ści ozna­cza­ły ra­dy­kal­ne ze­rwa­nie ze stan­dar­da­mi i nor­ma­mi po­li­tycz­ny­mi zwy­kły­mi dla sta­ro­żyt­ne­go świa­ta.

Trze­ba ko­niecz­nie pod­kre­ślić, że Gre­cy nie wpro­wa­dzi­li za­sa­dy par­ty­cy­pa­cji po­li­tycz­nej w peł­ni. Nie roz­sze­rzy­li tego pra­wa na ko­bie­ty ani na nie­wol­ni­ków. Jak to w spo­sób nie­po­zo­sta­wia­ją­cy wąt­pli­wo­ści zdra­dza ich li­te­ra­tu­ra, do­sko­na­le zna­li lo­gicz­ną ar­gu­men­ta­cję oba­la­ją­cą twier­dze­nia, ja­ko­by ko­bie­ty czy oso­by nie­wol­ne płci oboj­ga cha­rak­te­ry­zo­wa­ła na­tu­ral­na niż­szość umy­sło­wa i nie­do­stat­ki etycz­ne, czy­nią­ce ich nie­zdol­ny­mi do peł­nej par­ty­cy­pa­cji po­li­tycz­nej na rów­ni z męż­czy­zna­mi. Re­zy­gna­cja z przy­ję­cia wszyst­kich im­pli­ka­cji ich fi­lo­zo­fii po­li­tycz­nej i praw­nej wy­da­je mi się oczy­wi­ście ska­zą w ob­ra­zie an­tycz­ne­go spo­łe­czeń­stwa grec­kie­go. Jak za­uwa­żył dzie­więt­na­sto­wiecz­ny bry­tyj­ski hi­sto­ryk, zna­ny jako Lord Ac­ton, gdy ko­men­to­wał bez­li­to­sne dzia­ła­nia pa­pie­ży i kró­lów: „Wła­dza zwy­kle ko­rum­pu­je, a wła­dza ab­so­lut­na ko­rum­pu­je w spo­sób ab­so­lut­ny” (Hi­sto­ri­cal Es­says and Stu­dies, s. 504). W sta­ro­żyt­nej Gre­cji więk­szość wła­dzy znaj­do­wa­ła się w rę­kach męż­czyzn i to ona ich ko­rum­po­wa­ła, jak to za­wsze czy­ni­ła z każ­dym ją spra­wu­ją­cym na prze­strze­ni dzie­jów.

Fakt, że sta­ro­żyt­ni Gre­cy zda­wa­li so­bie spra­wę z ist­nie­nia idei prze­ciw­nych wo­bec ich prak­tyk, nie jest tak bar­dzo za­ska­ku­ją­cy, jak mo­gło­by się wy­da­wać. Fi­lo­zo­fo­wie, na­ukow­cy i li­te­ra­ci wy­ka­zy­wa­li się nie­stru­dzo­nym za­pa­łem w pro­wa­dze­niu swo­istych „eks­pe­ry­men­tów my­ślo­wych” nad na­tu­rą świa­ta i istot ludz­kich. Eks­pre­sje grec­kich idei w po­ezji, pro­zie i dra­ma­cie cie­szą się za­słu­żo­ną opi­nią bły­sko­tli­wych – po­dob­nie jak ich nie­kie­dy kło­po­tli­we im­pli­ka­cje. Inne an­tycz­ne cy­wi­li­za­cje – od Bli­skie­go Wscho­du, przez In­die, po Chi­ny – tak­że wy­pra­co­wa­ły bły­sko­tli­wie prze­ni­kli­we teo­rie na­uko­we i fi­lo­zo­ficz­ne; Gre­cy z pew­no­ścią na­le­żą do pierw­szo­rzęd­nych człon­ków tego zna­ko­mi­te­go gro­na. Taką samą opi­nią za­słu­że­nie cie­szy się grec­ka li­te­ra­tu­ra, dra­mat, dzie­jo­pi­sar­stwo, sztu­ka i ar­chi­tek­tu­ra. Trud­niej­szym za­da­niem jest oce­na war­to­ści i prak­tyk sta­ro­żyt­nych Gre­ków do­ty­czą­cych dwóch naj­bar­dziej kon­tro­wer­syj­nych dzie­dzin ludz­kie­go do­świad­cze­nia i ludz­kich prze­ko­nań – re­li­gii i sek­su. Jak wy­ja­śnio­no przy oma­wia­niu tych za­gad­nień w dal­szej czę­ści książ­ki, ist­nie­ją po­waż­ne róż­ni­ce mię­dzy tra­dy­cja­mi re­li­gij­ny­mi i sek­su­al­ny­mi sta­ro­żyt­nych Gre­ków a tym, co dzi­siaj są­dzi i czy­ni więk­szość lu­dzi.

Hi­sto­ria sta­ro­żyt­nej Gre­cji za­wie­ra fa­scy­nu­ją­ce spo­strze­że­nia na te­mat moż­li­wo­ści i ogra­ni­czeń ludz­kie­go ist­nie­nia. Do­star­cza też licz­nych oka­zji do po­zna­nia prze­szło­ści i re­flek­sji o niej, a tak­że o te­raź­niej­szo­ści. Jest cie­ka­wa nie tyl­ko sama w so­bie (przy­naj­mniej dla mnie), ale też sta­no­wi do­brą in­spi­ra­cję do prze­my­śleń – jak za­uwa­żył sław­ny fran­cu­ski an­tro­po­log Clau­de Lévi-Strauss, ana­li­zu­jąc przy­czy­ny wy­ko­rzy­sty­wa­nia zwie­rząt w roli to­te­mów – ma­jąc na my­śli ce­chy le­gen­dar­nych przod­ków, któ­re po­tom­ko­wie pra­gnę­li odzie­dzi­czyć i któ­re mu­sie­li mieć na uwa­dze pod­czas obro­ny swe­go spo­so­bu ży­cia (To­te­mism, s. 89).

O źró­dłach do dzie­jów sta­ro­żyt­nych

Naj­lep­szym spo­so­bem za­po­zna­nia się z hi­sto­rią sta­ro­żyt­nej Gre­cji i wy­pra­co­wa­nia wła­sne­go jej osą­du jest stu­dio­wa­nie naj­pierw sta­ro­żyt­nych źró­deł hi­sto­rycz­nych, a na­stęp­nie roz­sze­rze­nie wy­bra­nych za­gad­nień o spe­cja­li­stycz­ne pra­ce współ­cze­snych ba­da­czy. An­tycz­ną li­te­ra­tu­rę, in­skryp­cje, do­ku­men­ty za­pi­sa­ne na pa­pi­ru­sach, mo­ne­tach i zna­le­zi­skach ar­che­olo­gicz­nych zwy­kło się na­zy­wać źró­dła­mi „pier­wot­ny­mi” na­wet wte­dy, gdy nie były one współ­cze­sne wy­da­rze­niom, do któ­rych się od­no­szą. W rze­czy­wi­sto­ści źró­dła trak­to­wa­ne przez ba­da­czy jako „pier­wot­ne” by­wa­ją znacz­nie póź­niej­sze niż wy­da­rze­nia czy oso­by, o któ­rych do­star­cza­ją in­for­ma­cji. Przy­kła­dem ta­kiej sy­tu­acji jest in­skryp­cja z Cy­re­ny cy­to­wa­na w opi­sie za­kła­da­nia ko­lo­nii w roz­dzia­le 4. Inne źró­dła pier­wot­ne, ta­kie jak po­cho­dzą­ce z V w. p.n.e. in­skryp­cje do­ty­czą­ce fi­nan­sów tak zwa­ne­go Im­pe­rium Ateń­skie­go, do­star­cza­ją bez­po­śred­nich in­for­ma­cji na te­mat wy­da­rzeń współ­cze­snych ich po­wsta­niu. W każ­dym ra­zie za­cho­wa­ne źró­dła sta­ro­żyt­ne są pierw­szym miej­scem, do któ­re­go po­win­ni­śmy się­gnąć przy pró­bach zro­zu­mie­nia prze­szło­ści – i w ta­kim sen­sie za­wsze będą pier­wot­ne. Bywa, że trud­no je zro­zu­mieć. An­tycz­ne do­ku­men­ty pi­sa­ne były dla lu­dzi zna­ją­cych cały kon­tekst, do któ­re­go się od­no­si­ły, nie zaś dla nas, któ­rzy kon­tek­stu nie zna­my. Au­to­rzy dzieł li­te­rac­kich, tak­że hi­sto­ry­cy, nie mie­li na celu przed­sta­wie­nia neu­tral­ne­go, obiek­tyw­ne­go opi­su wy­da­rzeń i osób, ale pra­gnę­li wes­przeć okre­ślo­ny po­gląd i prze­ko­nać swych czy­tel­ni­ków do przy­ję­cia okre­ślo­nej in­ter­pre­ta­cji czy­nów i mo­ty­wa­cji kie­ru­ją­cych ludź­mi. Współ­cze­śni au­to­rzy oczy­wi­ście czę­sto ro­bią tak samo, ale my, ba­da­jąc dzi­siaj sta­ro­żyt­ną Gre­cję, mu­si­my nie­ustan­nie zwra­cać uwa­gę nie tyl­ko na to, co mówi nam sta­ro­żyt­ne źró­dło, ale tak­że na to, dla­cze­go nam to mówi.

Ka­mien­ne in­skryp­cje, ta­kie jak pre­zen­to­wa­na wy­żej z V w. p.n.e., do­ty­czą­ca fi­nan­sów kie­ro­wa­ne­go przez Ate­ny Związ­ku Mor­skie­go, są „źró­dła­mi pier­wot­ny­mi” dla na­szej re­kon­struk­cji hi­sto­rii sta­ro­żyt­nej Gre­cji. W tym okre­sie Gre­cy two­rzy­li ta­kie do­ku­men­ty wer­sa­li­ka­mi, bez od­stę­pów mię­dzy wy­ra­za­mi.

Pra­ce no­wo­żyt­nych ba­da­czy zwy­kle na­zy­wa­ne są źró­dła­mi „wtór­ny­mi”, na­wet je­śli oka­zu­ją się nie­zbęd­ne dla zro­zu­mie­nia, a na­wet dla sko­ry­go­wa­nia in­for­ma­cji po­cho­dzą­cych ze źró­deł pier­wot­nych. By po­móc czy­tel­ni­ko­wi się­gać po źró­dła sta­ro­żyt­ne, od­nie­sie­nia do nich w ni­niej­szej książ­ce za­cho­wu­ją, gdy tyl­ko to moż­li­we, sys­tem re­fe­ren­cji umoż­li­wia­ją­cy od­na­le­zie­nie frag­men­tu nie­za­leż­nie od wer­sji tłu­ma­cze­nia (o ile tyl­ko wy­da­ny prze­kład za­cho­wu­je sys­tem re­fe­ren­cji, co nie­ste­ty nie jest nor­mą). Dla­te­go na przy­kład cy­tat z Dzie­jów He­ro­do­ta ozna­czo­ny VII 205 – jako źró­dło in­for­ma­cji o trzy­stu Spar­ta­nach w bi­twie pod Ter­mo­pi­la­mi w 480 r. p.n.e. – ozna­cza frag­ment z księ­gi VII ust. 205. (Dla wier­szy po­da­wa­ne są nu­me­ry wer­sów, po­prze­dzo­ne, je­śli to ko­niecz­ne, nu­me­rem księ­gi). Dla źró­deł wtór­nych po­da­je się nu­me­ry stron lub sy­gna­tu­ry ka­ta­lo­go­we.

Więk­szość tek­stów li­te­rac­kich i do­ku­men­tów po­wsta­łych w sta­ro­żyt­nej Gre­cji nie za­cho­wa­ła się, te jed­nak, któ­re prze­trwa­ły, są waż­ne i pro­wo­ku­ją­ce. Epo­pe­je Ho­me­ra – Ilia­da i Ody­se­ja – sta­no­wią naj­bar­dziej pier­wot­ne spo­śród za­cho­wa­nych pier­wot­nych źró­deł li­te­rac­kich dla hi­sto­rii sta­ro­żyt­nej Gre­cji, tak dla ów­cze­snych Gre­ków, jak i dla nas współ­cze­śnie. Na­ukow­cy de­ba­tu­ją nad tym, w jaki spo­sób te dłu­gie po­ema­ty osią­gnę­ły for­mę, w któ­rej prze­trwa­ły do dziś. Nie­któ­rzy uwa­ża­ją, że wy­ło­ni­ły się z wie­lu wie­ków tra­dy­cji ust­nej, prze­ka­zy­wa­nej przez ko­lej­ne po­ko­le­nia zmie­nia­ją­cych je bar­dów, by wresz­cie zo­stać za­pi­sa­ne w epo­ce ar­cha­icz­nej. Inni są­dzą, że po­ema­ty stwo­rzył je­den ar­ty­sta, wy­ko­rzy­stu­ją­cy tech­ni­kę pi­sa­nia w VIII w. p.n.e. Jak­kol­wiek po­wsta­ły, opo­wie­ści prze­ka­za­ne w Ilia­dzie i Ody­sei się­ga­ją do epo­ki brą­zu, od­no­sząc się tak­że do hi­sto­rii wie­ków ciem­nych. Każ­dy sta­ro­żyt­ny Grek ce­nił te dzie­ła za ich ar­ty­stycz­ne pięk­no i za lek­cje o ży­ciu. Przede wszyst­kim jed­nak ho­me­row­skie epo­pe­je utrwa­li­ły war­to­ści i tra­dy­cyj­ną wie­dzę o na­tu­rze bo­gów i ludz­kiej od­wa­dze, pa­no­wa­niu nad sobą, lo­jal­no­ści, mi­ło­ści oraz cier­pie­niu. Ty­siąc lat póź­niej lu­dzie na­dal uczy­li się na pa­mięć po­ema­tów Ho­me­ra. Po­ema­ty epic­kie He­zjo­da (znacz­nie krót­sze) – Teo­go­nia orazPra­ce i dni, skom­po­no­wa­ne za­pew­ne w VIII w. p.n.e., mia­ły na celu udzie­la­nie lek­cji na te­mat roli bo­gów w ży­ciu czło­wie­ka, na­tu­ry spra­wie­dli­wo­ści oraz pro­ble­mów wy­ni­ka­ją­cych z nie­rów­no­ści na­ra­sta­ją­cych wraz z roz­wo­jem no­wych form ży­cia po­li­tycz­ne­go i spo­łecz­ne­go w pań­stwach-mia­stach. Po­eci li­rycz­ni i ele­gij­ni z VII w. p.n.e., tacy jak Al­ka­ios, Alk­man, Ar­chi­loch, Sa­fo­na i Tyr­te­usz, two­rzy­li krót­sze dzie­ła na chór lub po­je­dyn­cze gło­sy, pre­zen­tu­ją­ce wąt­ki spo­łecz­ne i oso­bi­ste wła­ści­we dla epo­ki prze­mian spo­łecz­nych i po­li­tycz­nych. Bak­chy­li­des, Pin­dar i Si­mo­ni­des w koń­cu wie­ku VI i w V za­sły­nę­li swy­mi wy­ra­fi­no­wa­ny­mi ar­ty­stycz­nie wier­sza­mi, w któ­rych mi­to­lo­gia prze­pla­ta­ła się z bie­żą­cy­mi wy­da­rze­nia­mi. Wier­sze te czę­sto kom­po­no­wa­ne były na po­chwa­łę zwy­cięz­ców w za­wo­dach spor­to­wych, bi­twach czy też na cześć po­tęż­nych wład­ców. Tak zwa­ni „pierw­si fi­lo­zo­fo­wie”, któ­rych rów­nie do­brze moż­na by na­zwać „na­uko­wy­mi my­śli­cie­la­mi”, w VI w. p.n.e. tak­że pi­sa­li wier­sze, opi­su­jąc nie­wi­docz­ną dla oczu na­tu­rę rze­czy – taką, jaka ich zda­niem mu­sia­ła być.

Nie­wie­le póź­niej Gre­cy za­czę­li pi­sać pro­zą, sku­pia­jąc się na et­no­gra­fii, geo­gra­fii i mi­to­lo­gii (grec­kie sło­wo my­thos ozna­cza opo­wie­ści o da­le­kiej prze­szło­ści, za­wie­ra­ją­ce ry­wa­li­zu­ją­ce wer­sje do­ty­czą­ce re­zul­ta­tów skom­pli­ko­wa­nych nie­kie­dy re­la­cji mię­dzy bo­ga­mi a ludź­mi). Naj­wcze­śniej­sze z tych prac za­cho­wa­ły się do na­szych cza­sów je­dy­nie w po­sta­ci cy­ta­tów i pa­ra­fraz póź­niej­szych au­to­rów. Od dru­giej po­ło­wy V w. p.n.e. dys­po­nu­je­my jed­nak Dzie­ja­mi He­ro­do­ta. Au­tor tego bez­pre­ce­den­so­we­go utwo­ru opi­su­je skom­pli­ko­wa­ne tło i prze­bieg dłu­go­trwa­łej woj­ny po­mię­dzy ko­ali­cją grec­kich państw-miast a po­tęż­nym im­pe­rium per­skim w pierw­szych de­ka­dach V w. Dzie­ło He­ro­do­ta za­dzi­wia swo­ją ob­ję­to­ścią (jest o po­ło­wę dłuż­sze od Ilia­dy), mno­go­ścią opi­sów po­sta­ci ze świa­ta grec­kie­go i nie­grec­kie­go oraz wy­ra­fi­no­wa­nym uję­ciem ludz­kich mo­ty­wa­cji. Woj­na pe­lo­po­ne­ska Tu­ki­dy­de­sa, na­pi­sa­na (choć nie­ukoń­czo­na) pod­czas tego wie­lo­let­nie­go kon­flik­tu (431-404 p.n.e.), za­po­cząt­ko­wa­ła ga­tu­nek hi­sto­rii współ­cze­snej opi­sy­wa­nej przez bez­po­śred­nie­go uczest­ni­ka tam­tych wy­da­rzeń. Jego ką­śli­we uwa­gi na te­mat ludz­kiej żą­dzy wła­dzy oraz nie­za­mie­rzo­nych kon­se­kwen­cji bru­tal­no­ści wo­jen­nej sta­no­wią tak­że po­czą­tek tego, co dzi­siaj na­zy­wa się po­li­to­lo­gią. W na­stęp­nym po­ko­le­niu dzie­ło Tu­ki­dy­de­sa kon­ty­nu­ował Kse­no­font, opi­su­jąc wy­da­rze­nia roz­gry­wa­ją­ce się w Gre­cji, choć zy­skał sła­wę tak­że jako au­tor opo­wie­ści o swo­ich przy­go­dach w roli na­jem­ni­ka wal­czą­ce­go w per­skiej woj­nie do­mo­wej, o uni­kal­nej or­ga­ni­za­cji spo­łecz­nej Spar­ty, spe­cy­ficz­nych ide­ach i ma­nie­ry­zmach sław­ne­go fi­lo­zo­fa So­kra­te­sa (469-399 p.n.e.) i wie­lu in­nych te­ma­tach.

Pią­ty wiek był tak­że świad­kiem po­wsta­nia źró­deł pier­wot­nych, któ­re dzi­siaj zna­ne są za­pew­ne naj­le­piej: sztuk ateń­skich dra­ma­tur­gów Aj­schy­lo­sa, So­fo­kle­sa i Eu­ry­pi­de­sa. Ich tra­ge­die nie­kie­dy do­ty­czy­ły nie­daw­nej prze­szło­ści, w więk­szo­ści jed­nak opie­ra­ły się na umie­jęt­nym uży­ciu mo­ty­wów mi­to­lo­gicz­nych zwią­za­nych z ży­ciem w ów­cze­snym spo­łe­czeń­stwie grec­kim. Po­sta­ci i emo­cjo­nal­ne kon­flik­ty przed­sta­wio­ne w tych dra­ma­tach po­sia­da­ją ce­chy uni­wer­sal­ne, dzię­ki cze­mu na­dal moż­na je z po­wo­dze­niem wy­sta­wiać. Ko­me­die Ary­sto­fa­ne­sa sta­no­wią ko­lej­ne fa­scy­nu­ją­ce, choć nie­kie­dy zdu­mie­wa­ją­ce źró­dło pier­wot­ne dla dzie­jów spo­łe­czeń­stwa ateń­skie­go w V w. p.n.e. Szo­ku­jąc współ­cze­snych so­bie fan­ta­stycz­ny­mi zwro­ta­mi ak­cji, bez­li­to­sną drwi­ną i wul­ga­ry­zma­mi, Ary­sto­fa­nes po­zwa­la nam wej­rzeć w to, co Gre­cy mó­wi­li o so­bie na­wza­jem w sy­tu­acjach, gdy nie trosz­czy­li się o za­cho­wa­nie kon­we­nan­sów.

Od IV w. po­ja­wia­ją się słyn­ne dzie­ła fi­lo­zo­fów – Pla­to­na i Ary­sto­te­le­sa. Dia­lo­gi fi­lo­zo­ficz­ne Pla­to­na, na­pi­sa­ne jako za­pi­sy wy­obra­żo­nych kon­wer­sa­cji po­mię­dzy So­kra­te­sem i jemu współ­cze­sny­mi, in­spi­ro­wa­ły i pro­wo­ko­wa­ły my­śli­cie­li im­pli­ka­cja­mi, że praw­da o rze­czy­wi­sto­ści po­zo­sta­je ukry­ta, że du­sza jest je­dy­ną war­to­ścio­wą czę­ścią isto­ty ludz­kiej, a spra­wie­dli­wość wy­ma­ga, by ludz­kość była po­dzie­lo­na na war­stwy róż­nią­ce się obo­wiąz­ka­mi i przy­wi­le­ja­mi. Ary­sto­te­les, uczeń Pla­to­na, któ­ry ob­sta­wał za bar­dziej prak­tycz­nym po­dej­ściem do wie­dzy i dzia­ła­nia niż jego na­uczy­ciel, za­dzi­wił świat i nie prze­sta­je go za­dzi­wiać za­kre­sem swo­ich za­in­te­re­so­wań, opi­su­jąc wię­cej za­gad­nień z dzie­dzi­ny na­uki, po­li­ty­ki i ety­ki, niż moż­na tu wy­mie­nić. Z tego sa­me­go wie­ku za­cho­wa­ły się licz­ne prze­mó­wie­nia do­ty­czą­ce za­gad­nień praw­nych i kry­zy­sów po­li­tycz­nych, któ­re zdra­dza­ją wie­le szcze­gó­łów z ży­cia pry­wat­ne­go i pu­blicz­ne­go. Mowy De­mo­ste­ne­sa bar­dzo ob­ra­zo­wo pre­zen­tu­ją za­gro­że­nie, ja­kie sta­no­wi­ła dla Aten ro­sną­ca po­tę­ga kró­le­stwa Ma­ce­do­nii, rzą­dzo­ne­go przez Fi­li­pa II (382-336 r. p.n.e.) i jego syna Alek­san­dra Wiel­kie­go (356-323 r. p.n.e.), jak rów­nież po­li­tycz­ny roz­łam wśród oby­wa­te­li ateń­skich co do tego, czy pójść z nim na współ­pra­cę, czy też pod­jąć woj­nę w obro­nie nie­za­leż­no­ści po­li­tycz­nej. Oca­la­łe źró­dła pier­wot­ne opi­su­ją­ce epic­ką ka­rie­rę Alek­san­dra, któ­ry wy­wal­czył so­bie dro­gę do In­dii i z po­wro­tem, zo­sta­ły na­pi­sa­ne póź­niej, lecz ich ży­ją­cy w cza­sach rzym­skich au­to­rzy (Dio­dor, Kur­cjusz, Plu­tarch, Ar­rian i Ju­styn) za­cho­wa­li dla nas żywe po­sta­ci i opi­nie na te­mat tego burz­li­we­go okre­su, w któ­rym mo­nar­chia po­wra­ca­ła do roli do­mi­nu­ją­ce­go sys­te­mu po­li­tycz­ne­go w świe­cie grec­kim. Bio­gra­fie sta­ro­żyt­nych Gre­ków spi­sa­ne przez Plu­tar­cha są dla nas klu­czo­wy­mi źró­dła­mi hi­sto­rycz­ny­mi, mimo że ze­sta­wiał on każ­dą z nich z ży­wo­ta­mi Rzy­mian i wprost oznaj­mił, że nie za­mie­rza pi­sać hi­sto­rii; je­ste­śmy jed­nak ska­za­ni na wy­ko­rzy­sty­wa­nie jego bio­gra­fii dla wy­peł­nie­nia luk w za­cho­wa­nym ma­te­ria­le źró­dło­wym. Dla­te­go lek­tu­ra Plu­tar­cha jest jed­nym z naj­cie­kaw­szych wy­zwań w kon­stru­owa­niu i in­ter­pre­to­wa­niu hi­sto­rii sta­ro­żyt­nej Gre­cji. To samo do­ty­czy za­dzi­wia­ją­co licz­nych cy­ta­tów ze źró­deł grec­kich z okre­su kla­sycz­ne­go, za­cho­wa­nych w dłu­gim opra­co­wa­niu na­zwa­nym De­ip­no­so­phi­stae (Uczta Mę­dr­ców), stwo­rzo­nym przez Ate­na­jo­sa w II w. n.e. Au­tor się­gnął po naj­róż­niej­sze te­ma­ty, od je­dze­nia, przez seks, po żar­ty. Rów­nie po­waż­nym wy­zwa­niem jest in­ter­pre­ta­cja i umiesz­cze­nie we wła­ści­wym kon­tek­ście cy­ta­tów z za­gi­nio­nych tek­stów, za­war­tych w opra­co­wa­niach pierw­szych hi­sto­ry­ków pi­szą­cych o Ate­nach (tzw. At­ty­do­gra­fów).

Ko­me­die Me­nan­dra z Aten zdra­dza­ją nam, że w no­wym świe­cie – ro­dzą­cym się w cza­sach Alek­san­dra, gdy grec­kie pań­stwa-mia­sta tra­ci­ły swo­ją nie­za­leż­ność po­li­tycz­ną – pu­blicz­ność przed­kła­da­ła ko­me­die sy­tu­acyj­ne o za­mia­nie toż­sa­mo­ści oraz ro­man­se nad ką­śli­wą sa­ty­rę po­li­tycz­ną, jaka ce­cho­wa­ła sztu­ki ko­micz­ne w daw­nej Gre­cji, wol­nej od ob­cej do­mi­na­cji. Ba­da­jąc stu­le­cia po śmier­ci Alek­san­dra (epo­kę hel­le­ni­stycz­ną), trud­no pre­cy­zyj­nie od­two­rzyć chro­no­lo­gię dzie­jów grec­kich, po­nie­waż za­cho­wa­ło się nie­wie­le źró­deł nar­ra­cyj­nych. Źró­dła w po­sta­ci in­skryp­cji, mo­net oraz zna­le­zisk ar­che­olo­gicz­nych mają oczy­wi­ście wiel­kie zna­cze­nie w ba­da­niu każ­dej epo­ki, jed­nak dla dzie­jów Gre­cji po śmier­ci Alek­san­dra do­star­cza­ją one ogrom­nych po­kła­dów na­szej dzi­siej­szej wie­dzy. Po­dob­nie jak sta­ro­żyt­ne tek­sty, przed­mio­ty te mogą być trud­ne do zro­zu­mie­nia i in­ter­pre­ta­cji, zwłasz­cza że nie two­rzo­no ich z za­mia­rem bez­po­śred­nie­go ko­mu­ni­ko­wa­nia się z zu­peł­nie nie­zna­ją­cy­mi ich ludź­mi. Mimo to jed­nak po­ma­ga­ją nam od­two­rzyć ka­wa­łek po ka­wał­ku zna­cze­nie zmian w po­li­ty­ce, spo­łe­czeń­stwie, sztu­ce, fi­lo­zo­fii i re­li­gii, do któ­rych do­szło w kul­tu­rze grec­kiej po­mię­dzy utwo­rze­niem przez ma­ce­doń­skich wład­ców mo­nar­chii w Gre­cji, Egip­cie i na Bli­skim Wscho­dzie a pod­bi­ciem tych mo­nar­chii i zdo­mi­no­wa­niem śród­ziem­no­mor­skie­go świa­ta przez Rzym. Hi­sto­ria Gre­ków i ję­zy­ka grec­kie­go mia­ła to­czyć się da­lej tak­że po wcie­le­niu Gre­ków do im­pe­rium rzym­skie­go, ale ni­niej­sza książ­ka za­koń­czy się krót­kim omó­wie­niem dzie­jów świa­ta hel­le­ni­stycz­ne­go.

Śro­do­wi­sko fi­zycz­ne Gre­cji

Naj­głęb­sze ko­rze­nie hi­sto­rii sta­ro­żyt­nej Gre­cji tkwią w śro­do­wi­sku fi­zycz­nym oraz wy­ni­ka­ją­cych z nie­go moż­li­wo­ściach i ogra­ni­cze­niach spo­so­bu ży­cia. Oj­czy­zna sta­ro­żyt­nych Gre­ków znaj­do­wa­ła się w po­łu­dnio­wej czę­ści gó­rzy­ste­go Pół­wy­spu Bał­kań­skie­go (od­po­wia­da­ją­cej te­ry­to­rium dzi­siej­szej Gre­cji) oraz na set­kach wy­se­pek roz­rzu­co­nych po le­żą­cym na wscho­dzie Mo­rzu Egej­skim i le­żą­cym na za­cho­dzie Mo­rzu Joń­skim. Wy­spy znaj­du­ją­ce się w tej czę­ści Mo­rza Śród­ziem­ne­go by­wa­ją duże, jak Les­bos (1630 km2) czy Kor­ky­ra[1] (587 km2), lub nie­wiel­kie, ta­kie jak De­los (3,37 km2). Gre­cy miesz­ka­li tak­że na za­chod­nim wy­brze­żu Ana­to­lii (w dzi­siej­szej Tur­cji), na po­łu­dniu na bar­dzo roz­le­głej wy­spie Kre­cie (8337 km2) czy na le­żą­cym da­le­ko na wscho­dzie, jesz­cze więk­szym od niej Cy­prze (9251 km2), na wy­brze­żu Afry­ki Pół­noc­nej oraz w po­łu­dnio­wej Ita­lii i na Sy­cy­lii (ob­sza­rach na­zy­wa­nych po ła­ci­nie Ma­gna Gra­ecia). Nie­mal wszyst­kie za­miesz­ki­wa­ne przez Gre­ków ob­sza­ry na­ra­żo­ne były na nisz­czą­ce trzę­sie­nia zie­mi.

Na te­ry­to­rium kon­ty­nen­tal­nej Gre­cji do­mi­nu­ją wy­so­kie łań­cu­chy gór­skie, od­dzie­la­ją­ce od sie­bie rów­ni­ny i do­li­ny oraz umoż­li­wia­ją­ce spo­łecz­no­ściom utrzy­my­wa­nie od­ręb­no­ści po­li­tycz­nej przy za­cho­wa­niu kon­tak­tów dy­plo­ma­tycz­nych i han­dlo­wych. Pa­sma gór­skie prze­bie­ga­ją zwy­kle z pół­noc­ne­go za­cho­du na po­łu­dnio­wy wschód wzdłuż Pół­wy­spu Bał­kań­skie­go; wą­skie prze­smy­ki od­dzie­la­ją Gre­cję od po­ło­żo­nej na pół­no­cy Ma­ce­do­nii. Naj­wyż­szym szczy­tem była góra Olimp, wzno­szą­ca się na nie­mal 3000 me­trów. Wie­le grec­kich wysp tak­że było gó­rzy­stych. Tyl­ko 20–30 pro­cent po­wierzch­ni Gre­cji kon­ty­nen­tal­nej nada­wa­ło się pod upra­wę, ale nie­któ­re wy­spy, za­chod­nia Ana­to­lia, Wiel­ka Gre­cja oraz kil­ka szczę­śliw­szych kra­in kon­ty­nen­tal­nych, zwłasz­cza Te­sa­lia na pół­noc­nym wscho­dzie i Me­se­nia na po­łu­dnio­wym za­cho­dzie, mia­ły rów­ni­ny wy­star­cza­ją­co roz­le­głe, by da­wać ob­fi­te plo­ny i za­pew­niać pa­stwi­ska dla licz­nych stad. Nie­do­sta­tek pła­skich te­re­nów w wie­lu miej­scach unie­moż­li­wiał ho­dow­lę więk­szej licz­by by­dła czy koni. Gdy w koń­cu epo­ki ka­mien­nej Gre­cy udo­mo­wi­li pierw­sze zwie­rzę­ta, naj­pow­szech­niej­szym ro­dza­jem in­wen­ta­rza sta­ły się świ­nie, owce i kozy. W VII w. p.n.e. prze­ję­to z Bli­skie­go Wscho­du ho­dow­lę dro­biu.

Gdy Gre­cy na­uczy­li się upra­wiać zie­mię, sa­dzi­li głów­nie jęcz­mień, któ­ry sta­no­wił pod­sta­wę grec­kiej die­ty. Mało ży­zne zie­mie znacz­nie le­piej nada­wa­ły się na ho­dow­lę tego zbo­ża niż psze­ni­cy, któ­ra – choć lep­sza w sma­ku – wy­ma­ga­ła żyź­niej­szych gleb. Ro­śli­ny ko­rze­nio­we i strącz­ko­we moż­na było upra­wiać na­wet w chłod­ne zi­mo­we mie­sią­ce. In­ny­mi waż­ny­mi ro­śli­na­mi upraw­ny­mi były wi­no­rośl i drze­wa oliw­ne. Ulu­bio­nym na­po­jem Gre­ków było wino roz­cień­czo­ne wodą, oli­wa z oli­wek sta­no­wi­ła zaś głów­ne źró­dło tłusz­czów spo­żyw­czych, a jed­nym z wie­lu za­sto­so­wań ze­wnętrz­nych było uży­wa­nie jej do my­cia lub też jako bazy pach­ni­deł. Mię­so było dro­gie i po­ja­wia­ło się na sto­łach Gre­ków rza­dziej niż u współ­cze­snych miesz­kań­ców Za­cho­du. Ryby były po­pu­lar­ne, lecz tak­że trud­no do­stęp­ne.

Wi­dok z do­li­ny na górę Olimp, naj­wyż­szy szczyt Gre­cji, się­ga­ją­cy nie­mal trzech ty­się­cy me­trów n.p.m. Gre­cy wie­rzy­li, że na jego szczy­cie miesz­ka­ją bo­go­wie. Góry zaj­mu­ją znacz­ną część po­wierzch­ni Gre­cji.

Wy­brze­że Gre­cji było tak po­szar­pa­ne, że więk­szość osie­dli le­ża­ła nie da­lej niż 50 ki­lo­me­trów od mo­rza, dzię­ki cze­mu było ono ła­two do­stęp­ne dla ry­ba­ków i han­dla­rzy mor­skich. Nie­wie­le było jed­nak por­tów ta­kich jak ateń­ski Pi­reus – wy­star­cza­ją­co roz­le­gły, by chro­nić stat­ki pod­czas sztor­mów. Ulu­bio­ny­mi por­ta­mi do­ce­lo­wy­mi dla Gre­ków były por­ty Egip­tu oraz wschod­nie­go wy­brze­ża Mo­rza Śród­ziem­ne­go. Przy ów­cze­snym po­zio­mie roz­wo­ju sztu­ki że­glar­skiej zła po­go­da sta­no­wi­ła po­waż­ne za­gro­że­nie dla zdro­wia i ży­cia, a nie­sprzy­ja­ją­ce wia­try i sztor­my po­waż­nie ogra­ni­cza­ły że­glu­gę w zi­mie. Na­wet w spo­koj­nych wa­run­kach że­gla­rze sta­ra­li się trzy­mać bli­sko wy­brze­ża, do któ­re­go przy­bi­ja­li na noc. Za­gro­że­nie sta­no­wi­li też pi­ra­ci. Mimo to spo­re zy­ski z han­dlu mor­skie­go spra­wia­ły, że grec­cy śmiał­ko­wie ry­zy­ko­wa­li i do­cie­ra­li do każ­de­go za­kąt­ka Mo­rza Śród­ziem­ne­go. Jak na­pi­sał He­zjod, kup­cy mimo nie­bez­pie­czeństw wy­cho­dzi­li w mo­rze: „wy­ru­sza­ją (...) pie­niądz bo­wiem to ży­cie dla śmier­tel­ni­ków bied­nych. Strasz­ną jest rze­czą w fa­lach zgi­nąć...” (Pra­ce i dni, wer­sy 686-687, przeł. Je­rzy Ła­now­ski, War­sza­wa 1999, s. 78).

Więk­szość Gre­ków, na­wet tych miesz­ka­ją­cych nad mo­rzem, ni­g­dy nie od­da­la­ła się zbyt­nio od do­mów. Jed­nak han­del mor­ski od­gry­wał klu­czo­wą rolę w roz­wo­ju grec­kiej kul­tu­ry, po­nie­waż kup­cy i że­gla­rze po­dró­żu­ją­cy mię­dzy Bli­skim Wscho­dem, Egip­tem i Gre­cją kon­tak­to­wa­li się z przed­sta­wi­cie­la­mi star­szych cy­wi­li­za­cji wschod­niej czę­ści Mo­rza Śród­ziem­ne­go, od któ­rych przej­mo­wa­li zdo­by­cze tech­ni­ki, idee re­li­gij­ne, fi­lo­zo­ficz­ne i na­uko­we oraz sty­le ar­ty­stycz­ne. Trans­port lu­dzi i to­wa­rów dro­ga­mi lą­do­wy­mi był po­wol­ny i kosz­tow­ny, po­nie­waż za sieć dróg mu­sia­ły wy­star­czyć Gre­kom nie­utwar­dzo­ne szla­ki. Rze­ki prak­tycz­nie nie nada­wa­ły się na szla­ki han­dlo­we, po­nie­waż więk­szość z nich, choć może nie tak wie­le jak dzi­siaj, przez dużą część roku nie­mal wy­sy­cha­ła z po­wo­du bra­ku opa­dów. Naj­ob­fit­szym za­so­bem na­tu­ral­nym kon­ty­nen­tal­nej Gre­cji było drew­no do bu­do­wy do­mów i stat­ków, choć już w V w. p.n.e. na nie­któ­rych te­re­nach lasy zo­sta­ły nie­mal zu­peł­nie wy­trze­bio­ne. Do tego cza­su kon­ty­nen­tal­na Gre­cja im­por­to­wa­ła drew­no z pół­no­cy, za co sło­no pła­ci­ła. Na te­re­nie Gre­cji znaj­do­wa­ły się rudy me­ta­li, głów­nie że­la­za, po­dob­nie jak zło­ża gli­ny przy­dat­nej do wy­ro­bu ce­ra­mi­ki. Ka­mie­nio­ło­my do­star­cza­ły wie­lu ma­te­ria­łów, w tym mar­mu­rów, słu­żą­cych do wzno­sze­nia kosz­tow­nych bu­dow­li i rzeźb. Nie­re­gu­lar­ne roz­miesz­cze­nie tych za­so­bów spra­wia­ło, że nie­któ­re oko­li­ce Gre­cji były zna­czą­co bo­gat­sze od in­nych. Ko­pal­nie sre­bra po­ło­żo­ne na te­ry­to­rium Aten za­pew­nia­ły do­chód, na któ­rym opie­rał się nie­zwy­kły wzrost zna­cze­nia mia­sta w ich tak zwa­nym zło­tym wie­ku (V w. p.n.e.).

KA­LEN­DA­RIUM

ok. 45 000–40 000 lat temu:Homo sa­piens sa­piens prze­no­si się z Afry­ki do po­łu­dnio­wo-za­chod­niej Azji i Eu­ro­py

ok. 20 000 lat temu: po­czą­tek osad­nic­twa ludz­kie­go w ja­ski­ni Franch­thi w po­łu­dnio­wo-wschod­niej Gre­cji

ok. 10 000–8000 p.n.e.: przej­ście z okre­su pa­le­oli­tu do neo­li­tu: po­wsta­nie rol­nic­twa i sta­łych osie­dli ludz­kich

ok. 7000-6000 p.n.e.: roz­wój rol­nic­twa i udo­mo­wie­nie zwie­rząt w po­łu­dnio­wej i wschod­niej Eu­ro­pie, w tym Gre­cji

ok. 7000-5000 p.n.e.: na ży­znych rów­ni­nach Gre­cji wzno­szo­ne są pierw­sze osie­dla ze sta­ły­mi do­ma­mi

ok. 4000-3000 p.n.e.: na Bał­ka­nach roz­wi­ja się wy­top mie­dzi

Współ­cze­śni me­te­oro­lo­dzy na­zy­wa­ją kli­mat pa­nu­ją­cy w Gre­cji „śród­ziem­no­mor­skim”, ma­jąc na my­śli zimy z ob­fi­ty­mi opa­da­mi desz­czu oraz upal­ne i su­che lata. Wiel­kość opa­dów była zróż­ni­co­wa­na; naj­ob­fit­sze (obec­nie śred­nio oko­ło 1270 mm rocz­nie) od­no­to­wy­wa­no wzdłuż za­chod­nie­go wy­brze­ża Pół­wy­spu Bał­kań­skie­go, pod­czas gdy w czę­ści wschod­niej wraz z Ate­na­mi było ich już znacz­nie mniej (400 mm rocz­nie). Grec­cy rol­ni­cy byli na­ra­że­ni na czę­ste wa­ha­nia wiel­ko­ści zbio­rów; lę­ka­li się za­rów­no su­szy, jak i po­wo­dzi. Mimo to uwa­ża­li swój kli­mat za naj­lep­szy na świe­cie. Ary­sto­te­les – któ­ry po­strze­gał kli­mat jako de­ter­mi­nan­tę prze­zna­cze­nia po­li­tycz­ne­go – uwa­żał, że „na­ród grec­ki, jak co do po­ło­że­nia w środ­ku się znaj­du­je [po­mię­dzy cie­pły­mi i zim­ny­mi kra­ina­mi], tak i do­dat­nie ce­chy jed­nych i dru­gich po­sia­da, bo jest i od­waż­ny, i twór­czy. Dla­te­go trwa­le utrzy­mu­je swą wol­ność i ma naj­lep­sze urzą­dze­nia pań­stwo­we, a był­by w sta­nie pa­no­wać nad wszyst­ki­mi na­ro­da­mi, gdy­by się w jed­no pań­stwo ze­spo­lił” (Po­li­ty­ka, 7, 7, 1327b, 29-33, przeł. Lu­dwik Pio­tro­wicz – Ary­sto­te­les, Dzie­ła wszyst­kie, t. 6, War­sza­wa: Wyd. Nauk. PWN 2001, s. 193).

Jak su­ge­ro­wał Ary­sto­te­les, sta­ro­żyt­nym Gre­kom ni­g­dy nie uda­ło się stwo­rzyć na­ro­du w sen­sie no­wo­cze­snym, po­nie­waż ich nie­pod­le­głe pań­stwa nie prze­pro­wa­dzi­ły po­li­tycz­ne­go zjed­no­cze­nia – prze­ciw­nie, czę­sto to­czy­ły po­mię­dzy sobą woj­ny. Z dru­giej stro­ny Gre­cy uwa­ża­li, że po­sia­da­ją wspól­ną toż­sa­mość kul­tu­ro­wą, po­nie­waż mó­wi­li dia­lek­ta­mi tego sa­me­go ję­zy­ka, mie­li po­dob­ne zwy­cza­je, od­da­wa­li cześć tym sa­mym bo­gom (z lo­kal­ny­mi od­mia­na­mi wie­rzeń) oraz gro­ma­dzi­li się na mię­dzy­na­ro­do­we świę­ta re­li­gij­ne, ta­kie jak ob­cho­dy mi­ste­riów bo­gi­ni De­me­ter w Ate­nach czy igrzy­ska w Olim­pii na Pe­lo­po­ne­zie. Sta­ro­żyt­na Gre­cja sta­no­wi­ła za­tem pe­wien zbiór wspól­nych idei i prak­tyk, nie zaś ści­śle wy­róż­nia­ją­cy się byt te­ry­to­rial­ny czy na­ro­do­wy. Nie moż­na za­po­mi­nać o tym, w jaki spo­sób na­ro­dzi­ło się to grec­kie po­czu­cie toż­sa­mo­ści kul­tu­ro­wej i jak było ono kul­ty­wo­wa­ne na prze­strze­ni wie­ków. To, że gó­rzy­sta to­po­gra­fia te­re­nu przy­czy­ni­ła się do po­li­tycz­ne­go roz­drob­nie­nia Gre­cji, wy­da­je się oczy­wi­ste.

Pre­hi­sto­ria przed po­wsta­niem rol­nic­twa

Pre­hi­sto­rycz­ne dzie­je Gre­cji da­tu­ją się na epo­kę ka­mie­nia – na­zwa­ną tak, po­nie­waż ów­cze­śni lu­dzie wy­ko­ny­wa­li na­rzę­dzia i broń głów­nie z ka­mie­nia oraz z ko­ści i drew­na. Nie zdo­ła­li jesz­cze wy­pra­co­wać tech­ni­ki wy­ko­ny­wa­nia na­rzę­dzi z me­ta­li. Co naj­waż­niej­sze, w tym punk­cie roz­wo­ju ludz­kość nie po­tra­fi­ła upra­wiać ro­ślin. Gdy lu­dzie wresz­cie za­czę­li roz­wi­jać tech­ni­ki rol­ni­cze, na­stą­pi­ły ogrom­ne zmia­ny w ich spo­so­bie ży­cia, co za­czę­ło wy­wie­rać bez­pre­ce­den­so­wy wpływ na śro­do­wi­sko na­tu­ral­ne.

Epo­kę ka­mie­nia dzie­li się zwy­kle na pa­le­olit (gr. „sta­ry ka­mień”) i neo­lit („nowy ka­mień”). W cią­gu se­tek ty­się­cy lat pa­le­oli­tu lu­dzie to­czy­li ży­cie wę­drow­ne, zdo­by­wa­jąc po­ży­wie­nie pod­czas po­lo­wań na dzi­ką zwie­rzy­nę, ry­bo­łów­stwo, zbie­ra­nie mał­ży oraz ro­ślin, owo­ców i orze­chów. To­cząc ży­cie ło­wiec­ko-zbie­rac­kie, daw­ni lu­dzie po­ko­ny­wa­li nie­kie­dy znacz­ne od­le­gło­ści, być może po­dą­ża­jąc za sta­da­mi zwie­rzy­ny lub po­szu­ku­jąc ob­fit­szych sku­pisk po­żyw­nych ro­ślin. Pierw­si lu­dzie na te­re­nie Gre­cji do­tar­li tam za­pew­ne daw­no temu z Afry­ki wy­brze­żem wschod­nie­go Mo­rza Śród­ziem­ne­go i Azji Mniej­szej. Od­na­le­zio­na w ja­ski­ni Pe­tra­lo­na w Gre­cji czasz­ka po­cho­dzi we­dług da­to­wa­nia sprzed co naj­mniej dwu­stu ty­się­cy lat. Pięć­dzie­siąt ty­się­cy lat temu ga­tu­nek pa­le­oli­tycz­nych lu­dzi zna­nych jako ne­an­der­tal­czy­cy (od miej­sca od­na­le­zie­nia ich po­zo­sta­ło­ści w nie­miec­kiej do­li­nie Ne­an­der) roz­prze­strze­nił się po Ma­ce­do­nii, a na­stęp­nie do Gre­cji, do­cie­ra­jąc na po­łu­dnie do rów­ni­ny Elis na Pe­lo­po­ne­zie. Lu­dzie typu no­wo­żyt­ne­go (Homo sa­piens sa­piens) za­czę­li mi­gro­wać z Afry­ki do Eu­ro­py w ostat­niej fa­zie pa­le­oli­tu. Nowa lud­ność cał­ko­wi­cie wy­par­ła wcze­śniej­szą, w tym ne­an­der­tal­czy­ków; prze­bieg tego pro­ce­su po­zo­sta­je nie­ste­ty nie­zna­ny. Moż­li­we, że nowo przy­by­li le­piej po­tra­fi­li ra­dzić so­bie z ka­ta­stro­fa­mi na­tu­ral­ny­mi w po­sta­ci wiel­kich po­wo­dzi, któ­re przez wie­le lat pu­sto­szy­ły rów­ni­ny Te­sa­lii oko­ło 30 ty­się­cy lat temu.

Pre­hi­sto­rycz­ni łow­cy-zbie­ra­cze za­pew­ne nie zna­li praw, sę­dziów ani or­ga­ni­za­cji po­li­tycz­nej w sen­sie współ­cze­snym, co nie ozna­cza, że nie po­sia­da­li form or­ga­ni­za­cji spo­łecz­nej, re­gu­la­cji ani kon­tro­li. Nie­któ­re gro­by z okre­su pa­le­oli­tu za­wie­ra­ły broń, na­rzę­dzia, fi­gur­ki zwie­rząt, ko­ścia­ne ko­ra­le oraz bran­so­le­ty, co po­zwa­la są­dzić, że łow­cy-zbie­ra­cze zna­li zróż­ni­co­wa­nie spo­łecz­ne i że wy­jąt­ko­wy sta­tus nie­któ­rych jed­no­stek sym­bo­li­zo­wa­ny był przez po­sia­da­nie kosz­tow­niej­szych lub bar­dziej wy­ra­fi­no­wa­nych dóbr. To, że ktoś ka­zał się cho­wać ra­zem z kosz­tow­ny­mi przed­mio­ta­mi, sta­no­wi­ło ozna­kę pre­sti­żu, tak jak po­sia­da­nie tych dóbr za ży­cia. Wy­da­je się, że nie­któ­re gru­py pa­le­oli­tycz­ne or­ga­ni­zo­wa­ły się nie w spo­sób ega­li­tar­ny, lecz two­rzy­ły sys­te­my hie­rar­chicz­ne, gdzie nie­któ­re oso­by były uwa­ża­ne za waż­niej­sze od in­nych. Za­tem już w tym wcze­snym okre­sie na­po­ty­ka­my śla­dy zróż­ni­co­wa­nia spo­łecz­ne­go – uzna­wa­nie nie­któ­rych lu­dzi za bo­gat­szych, bar­dziej sza­no­wa­nych lub po­sia­da­ją­cych więk­szą wła­dzę niż inni człon­ko­wie gru­py – czy­li waż­ną ce­chę ży­cia ludz­kie­go cha­rak­te­ry­zu­ją­cą póź­niej­sze spo­łe­czeń­stwo grec­kie i każ­de spo­łe­czeń­stwo hi­sto­rycz­ne.

Prze­mia­ny ży­cia co­dzien­ne­go w epo­ce neo­li­tu

Ży­cie co­dzien­ne sta­ro­żyt­nych Gre­ków opie­ra­ło się na rol­nic­twie i na udo­mo­wie­niu zwie­rząt. In­no­wa­cje te za­czę­ły się stop­nio­wo upo­wszech­niać oko­ło 10-12 ty­się­cy lat temu, na po­cząt­ku epo­ki neo­li­tu. Pro­ces zdo­by­wa­nia tej wie­dzy, któ­ra mia­ła ra­dy­kal­nie od­mie­nić spo­sób ży­cia, prze­bie­gał kil­ka ty­się­cy lat. Zna­le­zi­ska z ja­ski­ni Franch­thi w Gre­cji ujaw­ni­ły stop­nio­wy pro­ces prze­kształ­ca­nia się spo­łecz­no­ści pre­hi­sto­rycz­nych wraz z ro­sną­cy­mi umie­jęt­no­ścia­mi upra­wy zie­mi. Łow­cy-zbie­ra­cze po­ja­wi­li się w tych oko­li­cach, w po­łu­dnio­wo-wschod­niej Gre­cji, oko­ło 20 ty­się­cy lat temu. W tym cza­sie ja­ski­nia, wy­ko­rzy­sty­wa­na jako schro­nie­nie, znaj­do­wa­ła się oko­ło 5-6 ki­lo­me­trów od wy­brze­ża, a wej­ście do niej wzno­si­ło się nad rów­ni­ną po­ro­śnię­tą buj­ną ro­ślin­no­ścią. Pa­sły się tam dzi­kie ko­nie i by­dło, za­pew­nia­jąc ob­fi­te łowy. W cią­gu ko­lej­nych 12 ty­się­cy lat po­ziom mo­rza stop­nio­wo się pod­no­sił, być może na sku­tek zmian kli­ma­tycz­nych. W wy­ni­ku tego mię­dzy brze­giem a ja­ski­nią po­zo­sta­ło je­dy­nie wą­skie pa­smo ba­gnisk i pla­ży sze­ro­kie na pra­wie ki­lo­metr. Wraz ze znik­nię­ciem gru­bej zwie­rzy­ny miesz­kań­cy ja­ski­ni Franch­thi zmie­ni­li die­tę na owo­ce mo­rza oraz dzi­kie ro­śli­ny – ta­kie jak so­cze­wi­ca, owies, jęcz­mień, wyka i grusz­ki, zbie­ra­ne w po­bli­skich do­li­nach i na zbo­czach.

Po­nie­waż wy­ży­wie­nie łow­ców-zbie­ra­czy w co­raz więk­szym stop­niu opie­ra­ło się na stra­wie ro­ślin­nej, pro­ble­mem było za­pew­nie­nie so­bie pew­ne­go jej źró­dła. Roz­wią­za­niem wy­pra­co­wa­nym w cią­gu ty­się­cy lat prób i błę­dów było sia­nie na­sion z jed­ne­go zbio­ru dla za­pew­nie­nia so­bie ko­lej­ne­go. Zna­jo­mość tej re­wo­lu­cyj­nej tech­ni­ki – rol­nic­twa – nie po­ja­wi­ła się po raz pierw­szy w Gre­cji, lecz na Bli­skim Wscho­dzie, skąd po­wo­li się roz­prze­strze­nia­ła. Zna­le­zi­ska z ja­ski­ni Franch­thi oraz z rów­nin Te­sa­lii do­wo­dzą, że nowa tech­ni­ka do­tar­ła do Gre­cji oko­ło roku 7000 p.n.e. W jaki spo­sób tam do­tar­ła, do dziś po­zo­sta­je za­gad­ką. Jed­nym z wie­lu sprzy­ja­ją­cych czyn­ni­ków mo­gły być kon­tak­ty mię­dzy­re­gio­nal­ne, zwią­za­ne z po­dró­ża­mi kup­ców i że­gla­rzy, któ­rzy prze­mie­rza­li Mo­rze Śród­ziem­ne w po­szu­ki­wa­niu to­wa­rów i ryn­ków za­pew­nia­ją­cych zy­ski.

Nie­za­leż­nie od spo­so­bu, w jaki roz­prze­strze­nia­ła się zna­jo­mość rol­nic­twa, to za­pew­ne neo­li­tycz­ne ko­bie­ty ode­gra­ły głów­ną rolę w wy­na­le­zie­niu tech­nik i na­rzę­dzi nie­zbęd­nych do ich prak­ty­ko­wa­nia, ta­kich jak ra­dła i ka­mien­ne żar­na – w spo­łe­czeń­stwie ło­wiec­ko-zbie­rac­kim to prze­cież ko­bie­ty naj­le­piej zna­ły ro­śli­ny, po­nie­waż głów­nie one zaj­mo­wa­ły się ich zbie­ra­niem. W naj­wcze­śniej­szym sta­dium roz­wo­ju rol­nic­twa to ko­bie­ty wy­ko­ny­wa­ły więk­szość prac rol­nych, pod­czas gdy męż­czyź­ni na­dal po­lo­wa­li. Ko­bie­ty po­lo­wa­ły tak­że – na mniej­szą zwie­rzy­nę, chwy­ta­ną w sie­ci. W tym okre­sie przej­ścio­wym lu­dzie na­uczy­li się tak­że ho­do­wać zwie­rzę­ta na mię­so, za­stę­pu­jąc w ten spo­sób mię­so zdo­by­wa­ne pod­czas po­lo­wań na wiel­kie ssa­ki, któ­re wy­gi­nę­ły. Pierw­szym udo­mo­wio­nym zwie­rzę­ciem rzeź­nym była owca – sta­ło się to oko­ło 8500 r. p.n.e. na Bli­skim Wscho­dzie (psy udo­mo­wio­no znacz­nie wcze­śniej, jed­nak rzad­ko ży­wio­no się ich mię­sem). Udo­mo­wio­ne owce i kozy roz­prze­strze­ni­ły się na Bli­skim Wscho­dzie i w po­łu­dnio­wej Eu­ro­pie – w tym Gre­cji – do oko­ło roku 7000. W tym wcze­snym eta­pie udo­mo­wie­nia nie­wiel­kie sta­da trzy­ma­no zwy­kle w po­bli­żu do­mów, tak by mo­gli się nimi zaj­mo­wać męż­czyź­ni, ko­bie­ty i dzie­ci.

Przej­ście ze zbie­rac­twa na pro­du­ko­wa­nie żyw­no­ści spo­wo­do­wa­ło inne zmia­ny, któ­rych efek­ty uzna­je­my dzi­siaj za oczy­wi­ste. Przy­kła­do­wo, by sku­tecz­nie upra­wiać zie­mię, lu­dzie mu­sie­li się osie­dlać; wio­ski rol­ni­cze po­ja­wi­ły się na Bli­skim Wscho­dzie już 10 000 lat p.n.e. Sta­łe spo­łecz­no­ści rol­ni­ków za­miesz­ku­ją­cych nie­wiel­ką, za­bu­do­wa­ną prze­strzeń, sta­ły się no­wym eta­pem w dzie­jach ludz­ko­ści. Neo­li­tycz­ne wio­ski po­ja­wi­ły się w Ma­ce­do­nii i da­lej na po­łu­dnie w grec­kich Te­sa­lii i Be­ocji w okre­sie 7000-5000 p.n.e., sku­pia­jąc się na na­da­ją­cych się do upra­wy rów­ni­nach. Cha­ty w tych pierw­szych osie­dlach były zwy­kle jed­no­izbo­wy­mi, wol­no­sto­ją­cy­mi bu­dow­la­mi w rzu­cie pro­sto­kąt­nym, dłu­gie na oko­ło 12 me­trów. W Se­sklo w Te­sa­lii nie­któ­re z neo­li­tycz­nych do­mów po­sia­da­ły piw­ni­ce i pię­tro. Ów­cze­sne domy grec­kie bu­do­wa­no zwy­kle z drew­nia­nym szkie­le­tem wy­peł­nio­nym gli­ną, nie­któ­re jed­nak mia­ły ka­mien­ne fun­da­men­ty i ścia­ny z ce­gły mu­ło­wej (ty­po­we­go bu­dul­ca na Bli­skim Wscho­dzie). Po­sia­da­ły jed­no wej­ście oraz gli­nia­ny piec. Osie­dla ta­kie jak te w Se­sklo czy Dhi­mi­ni w Te­sa­lii za­miesz­ki­wa­ło po kil­ku­set miesz­kań­ców. Osie­dle w Dhi­mi­ni ota­cza­ły ni­skie mury. W trze­cim ty­siąc­le­ciu przed na­szą erą w Gre­cji bu­do­wa­no więk­sze do­mo­stwa, ta­kie jak w Ler­nie w re­jo­nie Ar­go­lid, gdzie od­na­le­zio­no dom na­zwa­ny Do­mem Da­chó­wek, któ­ry miał kil­ka pię­ter i dach po­kry­ty pa­lo­ną da­chów­ką. Nie ma do­ku­men­tów po­zwa­la­ją­cych zre­kon­stru­ować wie­rze­nia lu­dzi za­miesz­ku­ją­cych te osie­dla – tech­ni­ka pi­sa­nia nie była jesz­cze wów­czas zna­na w Gre­cji. Rzeź­by, ta­kie jak po­są­żek męż­czy­zny z od­sło­nię­ty­mi ge­ni­ta­lia­mi, su­ge­ru­ją, że dla miesz­kań­ców waż­ne były ry­tu­ały ma­ją­ce za­pew­nić płod­ność – prze­trwa­nie spo­łecz­no­ści za­le­ża­ło bez­po­śred­nio od du­żej licz­by uro­dzin ce­lem zre­kom­pen­so­wa­nia wy­so­kiej śmier­tel­no­ści w wie­ku dzie­cię­cym lub mło­dym. Zwięk­sza­nie licz­by lud­no­ści było tak­że spo­so­bem na wzmoc­nie­nie spo­łecz­no­ści.

Gre­cy w okre­sie neo­li­tu two­rzy­li rzeź­by ta­kie jak wi­docz­na tu fi­gur­ka sie­dzą­ce­go męż­czy­zny. Fakt, że ge­ni­ta­lia po­sta­ci były wy­eks­po­no­wa­ne, łącz­nie z wzwie­dzio­nym pe­ni­sem (utrą­co­nym), skła­nia nie­któ­rych ba­da­czy do przy­pusz­czeń, że fi­gur­ka zwią­za­na była z płod­no­ścią i re­pro­duk­cją, któ­re w sta­ro­żyt­no­ści bu­dzi­ły lęk, gdyż wie­lu lu­dzi umie­ra­ło mło­do.

Nie­zwy­kłe prze­mia­ny w koń­cu epo­ki neo­li­tu były przy­kła­dem ad­ap­ta­cji ludz­ko­ści do tego, co w ter­mi­no­lo­gii an­tro­po­lo­gicz­nej na­zwa­li­by­śmy sprzę­że­niem zwrot­nym mię­dzy zmia­na­mi śro­do­wi­sko­wy­mi i wzro­stem licz­by lud­no­ści. Mó­wiąc do­kład­niej, wraz z roz­wo­jem rol­nic­twa (być może w cza­sie, gdy kli­mat stał się wil­got­niej­szy) ro­sła licz­ba lud­no­ści, co pro­wa­dzi­ło do zwięk­sze­nia za­po­trze­bo­wa­nia na pro­duk­cję żyw­no­ści, a w re­zul­ta­cie po­wo­do­wa­ło dal­szy wzrost licz­by lud­no­ści... Pro­ces, któ­ry za­po­cząt­ko­wał in­no­wa­cję po­le­ga­ją­cą na pro­du­ko­wa­niu żyw­no­ści me­to­da­mi rol­ni­czy­mi za­miast ich zbie­ra­nia, ja­sno pod­kre­śla zna­cze­nie de­mo­gra­fii – na­uki zaj­mu­ją­cej się wiel­ko­ścią, wzro­stem, roz­miesz­cze­niem geo­gra­ficz­nym oraz in­ny­mi waż­ny­mi ce­cha­mi po­pu­la­cji ludz­kiej – w ro­zu­mie­niu prze­mian hi­sto­rycz­nych.

Ma­te­rial­ne do­wo­dy na po­ja­wie­nie się no­wych spo­so­bów ży­cia w neo­li­cie są wciąż od­kry­wa­ne na sta­no­wi­sku w Ana­to­lii (dzi­siej­sza Tur­cja), ba­da­nym przez mię­dzy­na­ro­do­wy ze­spół ar­che­olo­gów. Sta­no­wi­sko to zna­ne jest nam je­dy­nie pod współ­cze­sną na­zwą, Ça­tal Hüy­ük (co zna­czy „roz­wi­dlo­ny pa­gó­rek”). To duże jak na owe cza­sy sku­pi­sko (za­miesz­ka­ne oko­ło 6000 r. p.n.e. przez oko­ło sześć ty­się­cy lu­dzi), lecz poza tym po­dob­ne do in­nych osie­dli neo­li­tycz­nych na te­re­nie Gre­cji, opie­ra­ło się na upra­wie zbóż i wa­rzyw na na­wad­nia­nych po­lach oraz na ho­dow­li udo­mo­wio­nych zwie­rząt; die­tę tę uzu­peł­nia­no, or­ga­ni­zu­jąc po­lo­wa­nia.

Po­nie­waż spo­łecz­ność była zdol­na pro­du­ko­wać dość żyw­no­ści bez po­trze­by za­trud­nia­nia wszyst­kich swych człon­ków przy upra­wie pól czy wy­pa­sa­niu by­dła, nie­któ­rzy ro­bot­ni­cy mo­gli się stać rze­mieśl­ni­ka­mi, pro­du­ku­ją­cy­mi do­bra dla tych, któ­rzy wy­twa­rza­li żyw­ność. Rze­mieśl­ni­cy ro­bi­li na­rzę­dzia, po­jem­ni­ki i ozdo­by z tra­dy­cyj­nych ma­te­ria­łów – ta­kich jak drew­no, kość, skó­ra i ka­mień. Wy­pra­co­wy­wa­li tak­że nowe umie­jęt­no­ści tech­nicz­ne dzię­ki eks­pe­ry­men­to­wa­niu z ma­te­ria­łem przy­szło­ści, czy­li me­ta­lem. Ko­wa­le z Ça­tal Hüy­ük z pew­no­ścią po­tra­fi­li wy­ra­biać oło­wia­ne za­wiesz­ki oraz prze­ku­wać na­tu­ral­ne bry­ły mie­dzi w ko­ra­li­ki i rur­ki do wy­ro­bu bi­żu­te­rii. Na­to­miast od­na­le­zio­ne na sta­no­wi­sku śla­dy żuż­lu (po­zo­sta­ło­ści z wy­ta­pia­nia rud me­ta­li) su­ge­ru­ją, że za­czę­li po­zna­wać tech­no­lo­gię po­zy­ski­wa­nia me­ta­li ze skał, z któ­ry­mi są one zwy­kle zmie­sza­ne w sta­nie na­tu­ral­nym. Trud­ny pro­ces wy­to­pu w dy­mar­kach – za­lą­żek praw­dzi­wej me­ta­lur­gii i pod­sta­wa znacz­nej czę­ści współ­cze­snej tech­no­lo­gii – wy­ma­gał uzy­ska­nia tem­pe­ra­tur się­ga­ją­cych 700°C, a do wy­ta­pia­nia mie­dzi po­trze­ba było tem­pe­ra­tur nie­mal dwu­krot­nie wyż­szych. Osią­gnię­cie tak wy­so­kiej tem­pe­ra­tu­ry wy­ma­ga­ło zbu­do­wa­nia gli­nia­nych pie­ców – dy­ma­rek opa­la­nych wę­glem drzew­nym i pod­sy­ca­nych przez na­dmuch po­wie­trza tło­czo­ne­go przy uży­ciu mie­chów, być może prze­wo­da­mi prze­cho­dzą­cy­mi przez ścia­ny pa­le­nisk. Pra­ca ta była wy­czer­pu­ją­ca i cza­sa­mi nie­bez­piecz­na, wy­ma­ga­ła wiel­kiej uwa­gi i umie­jęt­no­ści. Inni ro­bot­ni­cy z Ça­tal Hüy­ük wy­spe­cja­li­zo­wa­li się w tka­niu ma­te­ria­łów; od­kry­wa­ne na miej­scu skraw­ki ma­te­ria­łów są naj­star­szy­mi zna­ny­mi przy­kła­da­mi wy­ro­bów tego rze­mio­sła. Tak jak inne wcze­sne wy­na­laz­ki tech­nicz­ne, me­ta­lur­gia i tkac­two naj­pew­niej wy­kształ­ci­ły się nie­za­leż­nie w in­nych miej­scach, gdzie rol­nic­two i osia­dłe spo­łecz­no­ści sta­no­wi­ły śro­do­wi­sko nie­zbęd­ne do po­dzia­łu pra­cy.

Co­raz więk­sza spe­cja­li­za­cja pra­cy, cha­rak­te­ry­zu­ją­ca neo­li­tycz­ne osie­dla ta­kie jak Ça­tal Hüy­ük, sprzy­ja­ła two­rze­niu się hie­rar­chii spo­łecz­nej i po­li­tycz­nej. Po­trze­ba pla­no­wa­nia i kon­tro­lo­wa­nia na­wad­nia­nia, han­dlu oraz wy­mia­ny żyw­no­ści i to­wa­rów po­mię­dzy rol­ni­ka­mi a rze­mieśl­ni­ka­mi stwo­rzy­ła po­trze­bę wy­ło­nie­nia przy­wód­ców, dys­po­nu­ją­cych więk­szą wła­dzą, niż było to ko­niecz­ne do­tych­czas dla za­cho­wa­nia ładu i po­rząd­ku w gru­pach ło­wiec­ko-zbie­rac­kich. Po­nad­to go­spo­dar­stwa, któ­re do­brze ra­dzi­ły so­bie w upra­wie roli, ho­dow­li zwie­rząt, rze­mio­śle czy han­dlu, sta­wa­ły się bo­gat­sze, a co za tym idzie, wy­róż­nia­ły się po­śród mniej szczę­śli­wych miesz­kań­ców. Względ­na rów­ność po­zy­cji spo­łecz­nej ko­biet i męż­czyzn, jaka za­pew­ne ist­nia­ła w spo­łecz­no­ściach ło­wiec­ko-zbie­rac­kich, w koń­cu epo­ki neo­li­tu sła­bła. Na­stę­pu­ją­ce w cią­gu kil­ku stu­le­ci stop­nio­we zmia­ny w rol­nic­twie i ho­dow­li przy­czy­ni­ły się za­pew­ne do zmia­ny we wza­jem­nych re­la­cjach ko­biet i męż­czyzn. Po roku 4000 p.n.e. rol­ni­cy za­czę­li sto­so­wać cią­gnię­te przez zwie­rzę­ta płu­gi ce­lem kul­ty­wa­cji gleb trud­niej­szych do upra­wy od tych wy­ko­rzy­sty­wa­nych w naj­wcze­śniej­szej fa­zie roz­wo­ju rol­nic­twa. Tę nową tech­ni­kę sto­so­wa­li za­pew­ne męż­czyź­ni, gdyż ora­nie wy­ma­ga­ło więk­szej siły fi­zycz­nej niż żło­bie­nie bruzd przy uży­ciu ki­jów czy mo­tyk, a prze­cięt­nie męż­czyź­ni byli sil­niej­si od ko­biet. Męż­czyź­ni za­ję­li się rów­nież więk­szy­mi sta­da­mi, któ­re sta­ły się po­wszech­niej­sze; od krów po­zy­ski­wa­no mle­ko, od owiec tak­że weł­nę. Więk­sze sta­da wy­pa­sa­no w pew­nej od­le­gło­ści od wio­sek, po­nie­waż trze­ba było szu­kać no­wych pa­stwisk. Męż­czyź­ni, zwol­nie­ni z obo­wiąz­ku opie­ki nad dzieć­mi, mo­gli po­zo­sta­wać dłuż­szy czas poza do­mem ce­lem wy­pa­sa­nia zwie­rząt. Ko­bie­ty na­to­miast zo­sta­ły przy­wią­za­ne do osie­dla, po­nie­waż mu­sia­ły wy­cho­wać wię­cej dzie­ci nie­zbęd­nych w rol­nic­twie, któ­re­go in­ten­syw­ność wzra­sta­ła. Nowe rol­nic­two wy­ma­ga­ło wię­cej rąk do pra­cy niż zbie­rac­two czy naj­wcze­śniej­sze for­my upra­wy zie­mi. Ko­bie­ty mu­sia­ły też wziąć na sie­bie od­po­wie­dzial­ność za nowe, pra­co­chłon­ne za­da­nie – prze­twa­rza­nie pro­duk­tów zwie­rzę­cych. Prze­ra­bia­ły mle­ko na sery i jo­gurt oraz przę­dły i tka­ły. Moż­li­we, że w tym no­wym po­dzia­le pra­cy za­da­nia męż­czyzn wią­za­ły się z więk­szym pre­sti­żem, co przy­czy­nia­ło się do po­głę­bie­nia nie­rów­no­ści po­mię­dzy płcia­mi. Ta for­ma zróż­ni­co­wa­nia spo­łecz­ne­go, któ­ra sta­ła się pod­sta­wo­wym skład­ni­kiem póź­niej­szej kul­tu­ry grec­kiej, była za­pew­ne skut­kiem fun­da­men­tal­nych prze­mian w ży­ciu czło­wie­ka, ja­kie za­szły w koń­cu epo­ki neo­li­tu.

Wy­ja­śnie­nie po­stę­pu tech­nicz­ne­go

Wy­ja­śnie­nie, w jaki spo­sób pre­hi­sto­rycz­ni miesz­kań­cy Gre­cji na­uczy­li się sto­so­wać tech­ni­ki z koń­ca epo­ki ka­mien­nej, sta­ło się bar­dziej skom­pli­ko­wa­ne, gdy współ­cze­sne tech­ni­ki ba­dań do­star­czy­ły nam no­wych in­for­ma­cji na te­mat chro­no­lo­gii prze­mian na róż­nych te­re­nach. W naj­szer­szym uję­ciu py­ta­nie brzmi, w ja­kim stop­niu pre­hi­sto­rycz­ni miesz­kań­cy Eu­ro­py czer­pa­li wie­dzę na te­mat no­wych tech­nik od lud­no­ści Me­zo­po­ta­mii i Egip­tu, któ­re bez­sprzecz­nie naj­wcze­śniej wy­na­la­zły pi­smo, zbu­do­wa­ły mia­sta i stwo­rzy­ły roz­wi­nię­te cy­wi­li­za­cje. Na­ukow­cy przez dłu­gi czas trak­to­wa­li po­ja­wie­nie się no­wi­nek tech­nicz­nych w Eu­ro­pie wy­łącz­nie jako efekt dy­fu­zji wy­na­laz­ków po­wsta­łych na Bli­skim Wscho­dzie. Zgod­nie z tą teo­rią kup­cy, rol­ni­cy, pa­ste­rze, ko­wa­le i bu­dow­ni­czo­wie stop­nio­wo prze­do­sta­wa­li się do Eu­ro­py z Bli­skie­go Wscho­du, czy to z wła­snej woli, czy też jako na­jeźdź­cy. Mie­li przy­wo­zić ze sobą w nowe miej­sca nie­zna­ne tam do­tych­czas tech­ni­ki, ta­kie jak rol­nic­two, bu­dow­le ka­mien­ne oraz ob­rób­kę mie­dzi. W ten spo­sób wie­dza tech­nicz­na stop­nio­wo roz­prze­strze­nia­ła się z Bli­skie­go Wscho­du na Eu­ro­pę.

Po­wyż­sza teo­ria roz­wo­ju tech­nicz­ne­go w pre­hi­sto­rycz­nej Eu­ro­pie mu­sia­ła jed­nak ulec re­wi­zji po za­sto­so­wa­niu me­tod ana­li­tycz­nych wy­pra­co­wa­nych w koń­cu lat sześć­dzie­sią­tych XX w. Da­to­wa­nie ra­dio­wę­glo­we dało ba­da­czom dość do­kład­ną wie­dzę na te­mat wie­ku pre­hi­sto­rycz­nych ma­te­ria­łów or­ga­nicz­nych zna­le­zio­nych na sta­no­wi­skach ar­che­olo­gicz­nych. Ana­li­za la­bo­ra­to­ryj­na ilo­ści ra­dio­ak­tyw­ne­go izo­to­pu wę­gla C14, po­zo­sta­łe­go w ma­te­ria­łach ta­kich jak ko­ści, na­sio­na, skó­ry i drew­no, po­zwa­la na okre­śle­nie – z ak­cep­to­wal­nym mar­gi­ne­sem błę­du – cza­su, jaki upły­nął od śmier­ci ba­da­ne­go obiek­tu. Den­dro­chro­no­lo­gia, czy­li in­for­ma­cje chro­no­lo­gicz­ne po­zy­ska­ne dzię­ki li­cze­niu sło­jów w pniach wie­lo­let­nich drzew, po­zwo­li­ła po­pra­wić do­kład­ność da­to­wa­nia ra­dio­wę­glo­we­go. Tech­ni­ki te, za­sto­so­wa­ne na zna­le­zi­skach ar­che­olo­gicz­nych z epo­ki neo­li­tu, su­ge­ro­wa­ły, że pro­ces prze­mian był bar­dziej zło­żo­ny, niż za­kła­da­no wcze­śniej. Obec­nie przyj­mu­je się, że spo­łecz­no­ści rol­ni­cze w Gre­cji i na Bał­ka­nach ukształ­to­wa­ły się już w siód­mym ty­siąc­le­ciu p.n.e. Przy ta­kim za­ło­że­niu na­dal moż­na uwa­żać, że upra­wę zbóż przy­wieź­li do Gre­cji kup­cy i mi­gran­ci z Bli­skie­go Wscho­du, nie moż­na też jed­nak wy­klu­czyć, że rol­nic­two wy­kształ­ci­ło się w Gre­cji w wy­ni­ku nie­za­leż­ne­go pro­ce­su. Je­śli cho­dzi o udo­mo­wie­nie by­dła, na pod­sta­wie no­wych zna­le­zisk moż­na utrzy­my­wać, że waż­ny po­stęp w po­zy­ski­wa­niu mię­sa na­stą­pił w tej czę­ści Eu­ro­py przy­naj­mniej rów­nie wcze­śnie, co na Bli­skim Wscho­dzie. Ozna­cza­ło­by to, że lud­ność eu­ro­pej­ska udo­mo­wi­ła by­dło sama, dzię­ki wła­snej po­my­sło­wo­ści, nie zaś na sku­tek dy­fu­zji.

Da­to­wa­nie ra­dio­wę­glo­we su­ge­ru­je też, że eu­ro­pej­scy me­ta­lur­dzy opra­co­wa­li ob­rób­kę mie­dzi nie­za­leż­nie od ko­wa­li bli­skow­schod­nich. Zna­le­zi­ska z róż­nych sta­no­wisk eu­ro­pej­skich uka­zu­ją roz­wój tech­no­lo­gii wy­to­pu mniej wię­cej w tym sa­mym cza­sie co na Bli­skim Wscho­dzie. Do czwar­te­go ty­siąc­le­cia p.n.e. na przy­kład bał­kań­scy ko­wa­le na­uczy­li się od­le­wać gło­wi­ce to­po­rów z otwo­rem na trzo­nek we wła­ści­wym miej­scu. Ko­wa­le z po­łu­dnio­wo-wschod­niej Eu­ro­py za­czę­li wy­ta­piać brąz w tym sa­mym okre­sie trze­cie­go ty­siąc­le­cia, co ich bli­skow­schod­ni są­sie­dzi, na­uczyw­szy się do­da­wać 10 pro­cent cyny do wy­ta­pia­nej mie­dzi. Eu­ro­pej­ska epo­ka brą­zu (by użyć ter­mi­no­lo­gii okre­śla­ją­cej prze­dzia­ły cza­so­we we­dług naj­po­pu­lar­niej­sze­go w ich cza­sie me­ta­lu użyt­ko­we­go) roz­po­czę­ła się za­tem mniej wię­cej w tym sa­mym okre­sie co na Bli­skim Wscho­dzie. Taka chro­no­lo­gia su­ge­ru­je, że po­stęp do­ko­ny­wał się w po­dob­nym cza­sie, ale nie­za­leż­nie. W prze­ciw­nym wy­pad­ku spo­dzie­wa­li­by­śmy się zna­leźć do­wo­dy na to, że na Bli­skim Wscho­dzie me­ta­lur­gia roz­wi­ja­ła się wcze­śniej niż w Eu­ro­pie, co da­wa­ło­by dość cza­su na roz­prze­strze­nie­nie się no­wych tech­no­lo­gii.

W ten spo­sób teo­rie wy­ja­śnia­ją­ce waż­ne zmia­ny w pre­hi­sto­rycz­nej Eu­ro­pie sta­ły się bar­dziej zło­żo­ne niż wcze­śniej, gdy uwa­ża­no, że sta­no­wi­ły tyl­ko pro­ste za­po­ży­cze­nie wy­na­laz­ków po­cho­dzą­cych ską­d­inąd. Nie wy­da­je się już moż­li­we obro­nie­nie tezy, że neo­li­tycz­na lud­ność Gre­cji była cał­ko­wi­cie za­leż­na od Bli­skie­go Wscho­du w po­zy­ski­wa­niu in­no­wa­cyj­nych tech­nik, ta­kich jak bu­dow­le ka­mien­ne czy me­ta­lur­gia, na­wet je­śli rze­czy­wi­ście to stam­tąd za­czerp­nię­to wie­dzę o rol­nic­twie. Po­dob­nie jak ich są­sie­dzi w Eu­ro­pie, miesz­kań­cy pre­hi­sto­rycz­nej Gre­cji byli czę­ścią skom­pli­ko­wa­ne­go pro­ce­su dy­fu­zji i sa­mo­dziel­nej wy­na­laz­czo­ści, któ­ry dzię­ki po­dróż­ni­kom i miej­sco­wym in­no­wa­to­rom przy­niósł brze­mien­ne w skut­ki prze­mia­ny tech­nicz­ne i spo­łecz­ne.

2

Od In­do­eu­ro­pej­czy­ków do My­keń­czy­ków

Kie­dy lu­dzie za­miesz­ku­ją­cy te­re­ny po­ło­żo­ne wo­kół środ­ko­wej czę­ści Mo­rza Śród­ziem­ne­go two­rzą­ce Gre­cję sta­li się Gre­ka­mi? Nie ma na to pro­stej od­po­wie­dzi, po­nie­waż kon­cept toż­sa­mo­ści obej­mu­je nie tyl­ko spo­łecz­ne i ma­te­rial­ne wa­run­ki ży­cia, ale tak­że tra­dy­cje et­nicz­ne, kul­tu­ro­we, re­li­gij­ne i ję­zy­ko­we. Na ile mo­że­my stwier­dzić na pod­sta­wie źró­deł, My­keń­czy­cy z dru­gie­go ty­siąc­le­cia p.n.e. jako pierw­si mó­wi­li po grec­ku. W tym cza­sie mo­że­my za­tem przy­jąć ist­nie­nie grup lud­no­ści, któ­re na­zy­wa­my Gre­ka­mi. Źró­dła nie wska­zu­ją, jak My­keń­czy­cy na­zy­wa­li sa­mych sie­bie; w ję­zy­ku grec­kim, roz­wi­nię­tym w okre­sie hi­sto­rycz­nym, na­zy­wa­li swój kraj Hel­las – „Hel­la­dą”, sa­mych sie­bie zaś „Hel­le­na­mi”, od le­gen­dar­ne­go wo­dza z Gre­cji środ­ko­wej Hel­le­na (Tu­ki­dy­des, Woj­na pe­lo­po­ne­ska, I 3,2). Okre­śle­nia te po­zo­sta­ją w uży­ciu rów­nież we współ­cze­snej gre­ce. Sło­wa „Gre­cja” i „Gre­cy” po­cho­dzą z ła­ci­ny, ję­zy­ka Rzy­mian.

Naj­głęb­sze ko­rze­nie ję­zy­ka uży­wa­ne­go przez Gre­ków oraz inne ele­men­ty ich toż­sa­mo­ści są daw­niej­sze od kul­tu­ry my­keń­skiej. Wy­śle­dze­nie tych ko­rze­ni jest jed­nak wy­zwa­niem, po­nie­waż z tak wcze­sne­go okre­su nie za­cho­wa­ły się żad­ne źró­dła pi­sa­ne. Ba­da­nia pod­sta­wo­wych ele­men­tów toż­sa­mo­ści et­nicz­nej i kul­tu­ro­wej an­tycz­nych Gre­ków sku­pia­ły się na dwóch głów­nych kwe­stiach: zna­cze­niu in­do­eu­ro­pej­skie­go dzie­dzic­twa sta­ro­żyt­nych Gre­ków z okre­su ok. 4500-2000 p.n.e. oraz wpły­wów star­szych cy­wi­li­za­cji bli­skow­schod­nich, zwłasz­cza Egip­tu, w dru­gim ty­siąc­le­ciu p.n.e. Mimo że szcze­gó­ło­wy prze­bieg tych pro­ce­sów for­mo­wa­nia kul­tu­ro­we­go po­zo­sta­je wy­jąt­ko­wo nie­ja­sny, wia­do­mo, że oba po­wyż­sze czyn­ni­ki trwa­le wpły­nę­ły na struk­tu­rę grec­kiej toż­sa­mo­ści.

W hi­sto­rii dru­gie­go ty­siąc­le­cia od­na­leźć mo­że­my na­to­miast wpły­wy na wcze­sną kul­tu­rę grec­ką, bo­ga­to udo­ku­men­to­wa­ne przez źró­dła ar­che­olo­gicz­ne, a na­wet nie­licz­ne źró­dła pi­sa­ne. Przed ukształ­to­wa­niem się na te­re­nie Gre­cji kon­ty­nen­tal­nej cy­wi­li­za­cji my­keń­skiej na Kre­cie kwi­tła kul­tu­ra mi­noj­ska. Mi­noj­czy­cy, któ­rzy nie mó­wi­li po grec­ku, wzbo­ga­ci­li się dzię­ki wy­ra­fi­no­wa­ne­mu rol­nic­twu i han­dlo­wi mor­skie­mu z lu­da­mi wschod­nich wy­brze­ży Mo­rza Śród­ziem­ne­go oraz z Egip­tem. Tę tra­dy­cję kon­tak­tów in­te­lek­tu­al­nych prze­ję­ła kul­tu­ra my­keń­ska, któ­ra po­zo­sta­wa­ła pod wiel­kim wpły­wem Mi­noj­czy­ków aż po utra­tę przez nich po­tę­gi w po­ło­wie ty­siąc­le­cia. Cen­tra cy­wi­li­za­cji my­keń­skiej ule­gły znisz­cze­niu w okre­sie ok. 1200-1000 p.n.e., gdy za­męt ogar­nął całą wschod­nią część Mo­rza Śród­ziem­ne­go. Po­tom­ko­wie oca­la­łych z tych ka­ta­strof Gre­ków prze­trwa­li wie­ki ciem­ne (1000-750 p.n.e.), by od­bu­do­wać grec­ką cy­wi­li­za­cję.

Ko­rze­nie in­do­eu­ro­pej­skie i bli­skow­schod­nie

Pod­sta­wo­wym za­gad­nie­niem zwią­za­nym z in­do­eu­ro­pej­skim po­cho­dze­niem grec­kiej toż­sa­mo­ści i kul­tu­ry jest to, czy ludy na­zy­wa­ne przez nas dzi­siaj in­do­eu­ro­pej­ski­mi mi­gro­wa­ły do pre­hi­sto­rycz­nej Eu­ro­py w cią­gu wie­lu wie­ków i ra­dy­kal­nie od­mie­ni­ły spo­so­by ży­cia lu­dów już tam miesz­ka­ją­cych, w tym ro­dzi­mych miesz­kań­ców Gre­cji. Po­ło­że­nie oj­czy­stych stron pierw­szych In­do­eu­ro­pej­czy­ków jest wciąż przed­mio­tem dys­ku­sji, naj­bar­dziej praw­do­po­dob­ne jest jed­nak to, że po­cho­dzi­li oni z Azji Cen­tral­nej lub Azji Mniej­szej. Nie­daw­ne, choć kon­tro­wer­syj­ne kom­pu­te­ro­we ana­li­zy ję­zy­ko­we zda­ją się wska­zy­wać na Azję Mniej­szą. Ostat­ni etap in­do­eu­ro­pej­skiej mi­gra­cji oko­ło 2000 r. p.n.e. przy­nieść miał znisz­cze­nia w ca­łej Eu­ro­pie – tak wy­ni­ka z rów­nież kwe­stio­no­wa­nej hi­po­te­zy, że w tym cza­sie mia­ły miej­sce na­jaz­dy agre­syw­nych lu­dów mi­gru­ją­cych na wiel­kie od­le­gło­ści. We­dług tej in­ter­pre­ta­cji Gre­cy z okre­su hi­sto­rycz­ne­go by­li­by po­tom­ka­mi tych wła­śnie na­jeźdź­ców.

KA­LEN­DA­RIUM

ok. 4500-2000 p.n.e.: wę­drów­ka lu­dów in­do­eu­ro­pej­skich do Eu­ro­py?

ok. 3000-2500 p.n.e.: na Bał­ka­nach i Kre­cie roz­wi­ja się wy­top brą­zu

ok. 3000-2000 p.n.e.: roz­wój po­li­kul­tu­ry śród­ziem­no­mor­skiej

ok. 2200 p.n.e.: po­wsta­ją pierw­sze pa­ła­ce kul­tu­ry mi­noj­skiej

ok. 2000 p.n.e.: znisz­cze­nie wie­lu miej­sco­wo­ści w Eu­ro­pie

ok. 1700 p.n.e.: trzę­sie­nia zie­mi nisz­czą pierw­sze pa­ła­ce kre­teń­skie

ok. 1600-1500 p.n.e.: bu­do­wa gro­bow­ców szy­bo­wych w My­ke­nach, Gre­cja kon­ty­nen­tal­na

ok. 1500-1450 p.n.e.: bu­do­wa pierw­szych gro­bow­ców ko­pu­ło­wych (tho­los) w My­ke­nach

ok. 1400 p.n.e.: po­wsta­ją pierw­sze pa­ła­ce my­keń­skie

ok. 1370 p.n.e.: znisz­cze­nie pa­ła­cu w Knos­sos na Kre­cie

ok. 1300-1200 p.n.e.: okres szczy­to­we­go roz­wo­ju kul­tu­ry my­keń­skiej

ok. 1200-1000 p.n.e.: okres za­mę­tu i wo­jen w ba­se­nie Mo­rza Egej­skie­go zwią­za­ny z dzia­łal­no­ścią Lu­dów Mo­rza

ok. 1000 p.n.e.: upa­dek kul­tu­ry my­keń­skiej

Kon­cep­cja in­do­eu­ro­pej­skiej toż­sa­mo­ści opie­ra się na póź­niej­szej hi­sto­rii ję­zy­ka. Już daw­no temu lin­gwi­ści do­strze­gli, że więk­szość sta­ro­żyt­nych i no­wo­żyt­nych ję­zy­ków Eu­ro­py Za­chod­niej (w tym mię­dzy in­ny­mi grec­ki, ła­ci­na i an­giel­ski), ję­zy­ków sło­wiań­skich, ję­zy­ka per­skie­go (irań­skie­go) czy też san­skry­tu (wy­stę­pu­ją­ce­go na sub­kon­ty­nen­cie in­dyj­skim) wy­wo­dzi się z jed­ne­go wspól­ne­go pra­ję­zy­ka. Dla­te­go uku­li na­zwę In­do­eu­ro­pej­czy­cy na okre­śle­nie pier­wot­ne­go ludu mó­wią­ce­go tym wspól­nym ję­zy­kiem. Po­nie­waż pier­wot­ny ję­zyk za­nikł, prze­ra­dza­jąc się w ję­zy­ki po­chod­ne na dłu­go przed wy­na­le­zie­niem pi­sma, je­dy­ne jego śla­dy oca­la­ły w słow­nic­twie wy­wo­dzą­cych się z nie­go ję­zy­ków. W ję­zy­ku in­do­eu­ro­pej­skim ist­nia­ło na przy­kład jed­no sło­wo na okre­śle­nie nocy, któ­re roz­wi­nę­ło się w grec­kie nux (w do­peł­nia­czu nuk­tos), ła­ciń­skie nox, noc­tis, we­dyj­skie (ję­zyk we­dyj­ski to od­mia­na san­skry­tu uży­wa­na w sta­ro­żyt­nych po­ema­tach in­dyj­skich) nakt, an­giel­skie ni­ght, hisz­pań­skie no­che, fran­cu­skie nuit, nie­miec­kie na­cht, ro­syj­skie nocz i tak da­lej. Inny cie­ka­wy przy­kład: to, że ję­zyk pol­ski po­sia­da sło­wa „ja” i „mnie”, dwa zu­peł­nie od­mien­ne za­im­ki na okre­śle­nie sa­me­go sie­bie w róż­nych kon­tek­stach gra­ma­tycz­nych, jest ce­chą odzie­dzi­czo­ną z dwóch za­im­ków ję­zy­ka in­do­eu­ro­pej­skie­go.

Ję­zy­ko­znaw­cy uwa­ża­ją, że słow­nic­two ję­zy­ków po­chod­nych, wy­wo­dzą­cych się od ję­zy­ka pier­wot­ne­go uży­wa­ne­go przez pierw­szych In­do­eu­ro­pej­czy­ków, może do­star­czać wska­zó­wek co do waż­nych cech cha­rak­te­ry­zu­ją­cych ich ży­cie spo­łecz­ne. Przy­kła­do­wo imię naj­więk­sze­go bó­stwa In­do­eu­ro­pej­czy­ków, mę­skie­go boga, prze­trwa­ło w po­dob­nych fo­ne­tycz­nie sło­wach Zeus pa­ter i Ju­pi­ter – imion naj­więk­szych bo­gów od­po­wied­nio w gre­ce i ła­ci­nie. Su­ge­ru­je to, że spo­łe­czeń­stwo in­do­eu­ro­pej­skie było pa­triar­chal­ne – oj­co­wie byli nie tyl­ko jed­nym z ro­dzi­ców, ale au­to­ry­tar­ny­mi przy­wód­ca­mi do­mo­stwa. Inne sło­wa su­ge­ru­ją, że spo­łe­czeń­stwo in­do­eu­ro­pej­skie było tak­że pa­try­lo­kal­ne (żona prze­cho­dzi­ła do do­mo­stwa i rodu męża) oraz pa­try­li­ne­ar­ne (po­cho­dze­nie ro­do­we dzie­ci wy­zna­cza­no w li­nii mę­skiej). W ję­zy­ku in­do­eu­ro­pej­skim ist­nia­ło tak­że okre­śle­nie kró­la, co su­ge­ru­je ist­nie­nie spo­łe­czeń­stwa hie­rar­chicz­ne­go i zróż­ni­co­wa­ne­go, nie zaś ega­li­tar­ne­go. Wresz­cie in­ter­pre­ta­cja do­wo­dów ar­che­olo­gicz­nych i lin­gwi­stycz­nych uzna­je in­do­eu­ro­pej­skich męż­czyzn za wo­jow­ni­czych i kon­ku­ru­ją­cych. Po­nie­waż ję­zyk Gre­ków, pod­sta­wo­wy skład­nik ich toż­sa­mo­ści, bez wąt­pie­nia jest po­cho­dze­nia in­do­eu­ro­pej­skie­go, lin­gwi­sty­ka po­zwa­la za­li­czyć Gre­ków do po­tom­ków lu­dów in­do­eu­ro­pej­skich.

Naj­bar­dziej kon­tro­wer­syj­na teo­ria do­ty­czą­ca zna­cze­nia lu­dów in­do­eu­ro­pej­skich gło­si, że na­je­cha­li oni Eu­ro­pę fa­la­mi i na­rzu­ci­li za­miesz­ku­ją­cym ją lu­dom pa­triar­cha­lizm, hie­rar­chicz­ność i prze­moc. W tej in­ter­pre­ta­cji ro­dzi­ma lud­ność pre­hi­sto­rycz­nej Eu­ro­py mia­ła być naj­czę­ściej ega­li­tar­na, po­ko­jo­wa i ma­try­fo­kal­na (sku­pio­na wo­kół mat­ki); war­to­ści te mia­ły zo­stać znisz­czo­ne przez na­jaz­dy In­do­eu­ro­pej­czy­ków. Zwo­len­ni­cy tej hi­po­te­zy twier­dzą też, że ci pier­wot­ni Eu­ro­pej­czy­cy mie­li uwa­żać za naj­więk­sze bó­stwa żeń­skie, któ­re In­do­eu­ro­pej­czy­cy prze­mo­cą za­stą­pi­li swy­mi bó­stwa­mi mę­ski­mi, ta­ki­mi jak Zeus, dla Gre­ków wład­ca wszyst­kich bo­gów. Ta bru­tal­na trans­for­ma­cja mia­ła roz­po­cząć się oko­ło roku 4500 p.n.e. W cią­gu ko­lej­nych wie­ków do Eu­ro­py przy­by­wać mia­ły ko­lej­ne gru­py In­do­eu­ro­pej­czy­ków, któ­rzy do roku 2000 p.n.e. zde­wa­sto­wa­li lub znisz­czy­li wie­le pra­in­do­eu­ro­pej­skich miejsc.

Prze­ciw­ni­cy teo­rii o in­do­eu­ro­pej­skim po­cho­dze­niu in­nych niż ję­zyk ele­men­tów kul­tu­ry grec­kiej ar­gu­men­tu­ją, że nie ma bez­po­śred­nich do­wo­dów na to, że mi­gra­cja In­do­eu­ro­pej­czy­ków do Eu­ro­py mia­ła cha­rak­ter na­jaz­dów grup wy­star­cza­ją­co sil­nych, by zli­kwi­do­wać ist­nie­ją­ce struk­tu­ry spo­łecz­ne i wie­rze­nia ce­lem na­rzu­ce­nia wła­snych prak­tyk miej­sco­wym lu­dom. Moż­li­we też, że ży­cie spo­łecz­ne In­do­eu­ro­pej­czy­ków wca­le nie róż­ni­ło się zna­czą­co od ży­cia spo­łecz­ne­go wy­kształ­co­ne­go przez nie­in­do­eu­ro­pej­skie spo­łecz­no­ści pre­hi­sto­rycz­nej Eu­ro­py. Stąd też ce­chy cha­rak­te­ry­zu­ją­ce póź­niej­sze hi­sto­rycz­ne spo­łe­czeń­stwo grec­kie, ta­kie jak pa­triar­chat i nie­rów­na po­zy­cja spo­łecz­na ko­biet, mo­gły w rze­czy­wi­sto­ści ist­nieć już wcze­śniej u ro­dzi­mej lud­no­ści Gre­cji. Jesz­cze inna teo­ria su­ge­ru­je, że to łow­cy i zbie­ra­cze epo­ki ka­mien­nej pchnę­li ludz­kość na dro­gę ku pa­triar­cha­to­wi, po­ry­wa­jąc ko­bie­ty z in­nych grup ce­lem zwięk­sze­nia wła­snych szans na re­pro­duk­cję, a za­tem na prze­trwa­nie. Po­nie­waż męż­czyź­ni trud­nią­cy się ło­wiec­twem mie­li do­świad­cze­nie w prze­by­wa­niu poza obo­zo­wi­skiem wła­snej gru­py, to oni pro­wa­dzi­li na­pa­dy na inne ple­mio­na. W ten spo­sób męż­czyź­ni mo­gli zdo­być do­mi­na­cję nad ko­bie­ta­mi na dłu­go przed tym, jak wcze­śni In­do­eu­ro­pej­czy­cy mie­li rze­ko­mo wy­ru­szyć na swe wy­pra­wy na Eu­ro­pę.

We­dług zwo­len­ni­ków tej teo­rii ro­dzi­me spo­łe­czeń­stwo Eu­ro­py sta­ło się pa­triar­chal­ne bez wpły­wu czyn­ni­ków ze­wnętrz­nych, mimo że ich wie­rze­nia bar­dzo sza­no­wa­ły bó­stwa żeń­skie, cze­go do­wo­dzą ty­sią­ce sta­tu­etek We­nus (fi­gu­rek ko­bie­cych z du­ży­mi pier­sia­mi i sze­ro­ki­mi bio­dra­mi) znaj­do­wa­ne w eu­ro­pej­skich pre­hi­sto­rycz­nych wy­ko­pa­li­skach ar­che­olo­gicz­nych. In­nym do­wo­dem są licz­ne waż­ne bo­gi­nie z pan­te­onu grec­kie­go. Ro­sną­ca dys­pro­por­cja po­zy­cji spo­łecz­nej męż­czyzn i ko­biet mo­gła też być wy­ni­kiem zmian to­wa­rzy­szą­cych roz­wo­jo­wi rol­nic­twa z uży­ciem płu­ga oraz wiel­kich stad ho­dow­la­nych w koń­co­wej fa­zie epo­ki ka­mien­nej (zob. rozdz. 1). Ci ba­da­cze, któ­rzy po­mniej­sza­ją rolę In­do­eu­ro­pej­czy­ków jako źró­dła zmian kul­tu­ro­wych, wy­su­wa­ją ar­gu­men­ty prze­czą­ce zde­wa­sto­wa­niu przez nich wie­lu czę­ści Eu­ro­py oko­ło roku 2000 p.n.e. Ich zda­niem przy­czy­ną starć, któ­re u kre­su trze­cie­go mi­le­nium znisz­czy­ły wie­le eu­ro­pej­skich osie­dli, mo­gło być wy­ja­ło­wie­nie gle­by, po­wo­du­ją­ce ry­wa­li­za­cję o naj­lep­sze pola, i za­męt we­wnętrz­ny.

Jed­nym z aspek­tów grec­kiej toż­sa­mo­ści, któ­ry wzbu­dził burz­li­we spo­ry, były sto­sun­ki mię­dzy Gre­cją a Bli­skim Wscho­dem, zwłasz­cza Egip­tem. Nie­któ­rzy dzie­więt­na­sto­wiecz­ni ba­da­cze umniej­sza­li lub na­wet za­prze­cza­li waż­niej­szym wpły­wom bli­skow­schod­nim w kul­tu­rze grec­kiej. Czy­ni­li tak mimo ist­nie­nia prze­ka­zów mó­wią­cych wprost o tym, że sta­ro­żyt­ni Gre­cy nie tyl­ko z sza­cun­kiem przy­zna­wa­li, że wie­le się do­wie­dzie­li od lu­dów miesz­ka­ją­cych poza Gre­cją, ale że uzna­wa­li te ludy za przed­sta­wi­cie­li cy­wi­li­za­cji star­szych od ich wła­snej. Świa­do­mi prze­szło­ści Gre­cy wska­zy­wa­li na sta­ro­żyt­ny Egipt jako na źró­dło wie­lu za­po­ży­czeń, szcze­gól­nie w sfe­rze re­li­gij­nej. He­ro­dot za­pi­sał sło­wa egip­skich ka­pła­nów, któ­rzy mó­wi­li mu nie tyl­ko, że jako pierw­si wznie­śli oł­ta­rze, po­są­gi i świą­ty­nie bo­gom, lecz rów­nież że to oni za­ini­cjo­wa­li tra­dy­cję nada­wa­nia przy­dom­ków lub ty­tu­łów po­szcze­gól­nym bó­stwom, co Gre­cy za­adap­to­wa­li dla sie­bie. Grec­ki au­tor do­da­je: „że tak wła­śnie było, na to prze­waż­nie da­wa­li istot­ne do­wo­dy” (Dzie­je, II 4.2, przeł. Se­we­ryn Ham­mer).

Współ­cze­śni ba­da­cze zga­dza­ją się z po­glą­dem, że sta­ro­żyt­ni Gre­cy na­uczy­li się bar­dzo wie­le od Egip­cjan. Naj­bar­dziej czy­tel­nym do­wo­dem głę­bo­kich wpły­wów kul­tu­ry egip­skiej na grec­ką jest ze­staw pod­sta­wo­wych idei re­li­gij­nych, ja­kie na­pły­nę­ły z Egip­tu do Gre­cji. Były to geo­gra­fia świa­ta pod­ziem­ne­go, wa­że­nie dusz zmar­łych na sza­lach oraz ży­wot­ne ce­chy ognia, upa­mięt­nio­ne w ce­re­mo­niach ini­cja­cyj­nych mię­dzy­na­ro­do­we­go kul­tu bo­gi­ni De­me­ter z Eleu­sis (słyn­ne­go sank­tu­arium na te­re­nie pań­stwa ateń­skie­go). Mi­to­lo­gia grec­ka, opo­wie­ści na te­mat naj­daw­niej­sze­go po­cho­dze­nia Gre­ków i ich re­la­cji z bo­ga­mi, peł­na była mo­ty­wów za­czerp­nię­tych z Egip­tu i Bli­skie­go Wscho­du. Jed­nak wpły­wy te nie koń­czy­ły się na sfe­rze re­li­gij­nej. Przy­kła­do­wo grec­cy rzeź­bia­rze w okre­sie ar­cha­icz­nym nada­wa­li swo­im po­są­gom pro­por­cje we­dług ka­no­nu wy­zna­czo­ne­go przez ar­ty­stów egip­skich.

Ba­da­nia ar­che­olo­gicz­ne do­wo­dzą, że lud­ność za­miesz­ku­ją­ca Gre­cję pro­wa­dzi­ła kon­tak­ty han­dlo­we i dy­plo­ma­tycz­ne co naj­mniej od po­ło­wy dru­gie­go ty­siąc­le­cia p.n.e. Jed­nak no­wo­cze­sna teo­ria gło­szą­ca, że Egip­cja­nie w tym okre­sie na­je­cha­li i sko­lo­ni­zo­wa­li kon­ty­nen­tal­ną Gre­cję, nie może od­po­wia­dać praw­dzie. Źró­dła egip­skie od­no­szą się do Gre­ków jako do ob­co­kra­jow­ców, nie zaś ko­lo­ni­stów. Co wię­cej, znacz­na część ów­cze­snych kon­tak­tów mię­dzy Gre­cją a Bli­skim Wscho­dem od­by­wa­ła się przez po­śred­ni­ków, przede wszyst­kim kup­ców-że­gla­rzy z Kre­ty. W każ­dym ra­zie, gdy roz­wa­ża się „kul­tu­ro­we dłu­gi” jed­nej gru­py wzglę­dem dru­giej, nie na­le­ży wpa­dać w pu­łap­kę my­ślo­wą po­strze­ga­nia jed­nej z grup jako pa­syw­nie przyj­mu­ją­cej idee, umie­jęt­no­ści czy tra­dy­cje prze­ka­zy­wa­ne przez tę dru­gą, le­piej roz­wi­nię­tą. Gru­pa, któ­ra czer­pie od in­nej, za­wsze przy­swa­ja to i re­in­ter­pre­tu­je zgod­nie z wła­snym sys­te­mem war­to­ści. Przyj­mo­wa­ne idee i wie­dza są prze­twa­rza­ne tak, by nadać im funk­cje i zna­cze­nia od­po­wia­da­ją­ce wła­snym ce­lom i tra­dy­cjom kul­tu­ro­wym. Gdy Gre­cy uczy­li się od lu­dów Bli­skie­go Wscho­du i Egip­tu, czy­ni­li też po­zy­ska­ną wie­dzę wła­sną. Toż­sa­mość kul­tu­ro­wa wy­ku­wa się w taki wła­śnie spo­sób, nie zaś przez bez­myśl­ne na­śla­dow­nic­two czy pa­syw­ną re­cep­cję. Gre­cy sami kon­stru­owa­li swo­ją toż­sa­mość, opie­ra­jąc się przede wszyst­kim na wspól­nych prak­ty­kach re­li­gij­nych i ję­zy­ku. Nada­li swój nie­po­wta­rzal­ny rys tym za­gra­nicz­nym za­po­ży­cze­niom, z któ­rych uczy­ni­li aspek­ty wła­snej kul­tu­ry. Bu­do­wa­nie grec­kiej toż­sa­mo­ści za­bra­ło wie­le cza­su. Pró­ba okre­śle­nia po­cząt­ku tego skom­pli­ko­wa­ne­go pro­ce­su w ja­kim­kol­wiek mo­men­cie w hi­sto­rii by­ła­by bez­ce­lo­wa. Za­miast do­szu­ki­wać się nie­ist­nie­ją­ce­go po­je­dyn­cze­go po­cząt­ku grec­kiej toż­sa­mo­ści, trze­ba zi­den­ty­fi­ko­wać róż­ne nur­ty wpły­wów kul­tu­ro­wych, któ­re w dłuż­szej per­spek­ty­wie zla­ły się w jed­no, two­rząc kul­tu­rę grec­ką zna­ną nam z cza­sów póź­niej­szych.

Eu­ro­pej­skie cy­wi­li­za­cje epo­ki brą­zu